W tej średniej wielkości klasie znajdującej się na pierwszym piętrze, od lat odbywają się zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Ze względu na średnie wymiary pomieszczenia, dwa rzędy ławek są stosunkowo blisko siebie ustawione. Nie jest to najlepiej oświetlona klasa. Jednak ściany zdobią różne lampy dające nieco jasności. W rogu pomieszczenia, nieopodal biurka nauczyciela, znajduje się gablota na której można znaleźć wiele nieco poniszczonych już książek dotyczących OPCM.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - OPCM
Wchodzisz do Klasy Obrony Przed Czarną Magią, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Obronę Przed Czarną Magią. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Aash Al Maleek. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa? 2 – Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. 3 – Podaj trzy odmiany zaklęcia Protego i opisz każdą z nich. 4 – Podaj trzy sposoby na wykrycie trucizn. 5 – Jak postępować w przypadku natknięcia się na podejrzane, magiczne artefakty? 6 – Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne i opisz je.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. 2 – Znajdź i zneutralizuj trzy pułapki magiczne. 3 – Zastaw dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. 4 – Ukryj się przed członkiem komisji, używając nie więcej niż trzech zaklęć. 5 – Pokonaj trzy boginy. 6 – Używając tylko zaklęć defensywnych, przez dwie minuty nie daj przeciwnikowi do siebie podejść.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - OPCM:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Prawdę mówiąc, Cherry niezbyt lubiła lekcje Obrony Przed Czarną Magią. Niesamowicie peszyło ją uczęszczanie na zajęcia prowadzone przez dyrektorkę - nie mogła się do tego przyzwyczaić. Ilekroć na Bennett wpadała, to zaraz się plątała i gubiła we własnych myślach, bo jednak trochę inaczej patrzyła na nauczyciela, a na dyrektora. Zdawało jej się, że to wywiera dodatkową presję, a Wiśnia wcale się na tych lekcjach nie popisywała. Nie była szczególnie zdolną czarownicą, nad czym jej matka zawsze bez skrupułów ubolewała; przynajmniej z miotłą sobie radziła, co ratowało ją w oczach ojca. I to na miotle jej zależało. Wiśnia nie potrafiła posiąść się z radości, która towarzyszyła jej od momentu podjęcia się pracy w Muzeum Quidditcha - nieistotne, że nie wzięto jej pod uwagę na stanowisko przewodnika, jej jak najbardziej pasowało rozpoczęcie od małych kroczków; mogła sprzedawać bilety! Samo to wydawało jej się fenomenalne. Zajarała się tak mocno, że nawet kiedy miała przerwę pomiędzy lekcjami, to siedziała z nosem w książce Jak spaść z miotły, traktującej o niebywale ryzykownych akrobacjach powietrznych. Nic dziwnego, że zjawiła się w sali tuż przed rozpoczęciem zajęć; wciągnęła się w lekturę i zapomniała o całym świecie. W końcu weszła do pomieszczenia, pomrukując "dzień dobry", chociaż dyrektorki jeszcze tu nie było. Znalazła wolne miejsce, usiadła i wyjęła różdżkę, doczytując o zmodyfikowanym Zwisie Leniwca.
Na całe szczęście kartkówka przebiegała spokojnie, nikt nie postanowił sobie wręcz wychodzić z ławki żeby podpatrzyć co pisze kolega na drugim końcu sali… Normalnie żyć nie umierać. Oczywiście pojawiło się parę niespodziewanych okoliczności takie jak prośba @Scarlett Norwood o odpytanie jej z treści kartkówki ze względu na kłopoty z widzeniem. Rozumiał że podczas wakacji coś mogło stać się jej w oczy albo po prostu zapomniała okularów, więc nie miał zamiaru robić jej i sobie problemów. Zamiast tego przeszedł się z nią do pierwszej, pustej ławki, usiadł sobie, otoczył ich Muffliato i zaczął odpytywać z materiału. No i szczerze mówiąc nie zawiódł się na młodej puchonce. Może ten dom nie był spisany na straty? - Gratuluję. Masz Wybitny. – Rzucił z uśmiechem do dziewczyny. W tym tempie szybko nadrobią to co Jeb postanowił im stracić. I dobrze. Kiedy z nią skończył wrócił do obserwacji reszty tak dobrze jak tylko potrafił. Teraz był lekko zdekoncentrowany, ale miał nadzieję że nikomu nie przyszło do głowy zżynać. No ale… Wszystko i tak wyjdzie w praniu. Na ich szczęście nikogo nie przyłapał. Zamiast tego kiedy ustalony przez niego czas dobiegł końca, zebrał wszystkie pergaminy nie zważając czy ktoś w tym momencie jeszcze pisał i zaczął szybko sprawdzać. - Hmm… W większości wysokie oceny. Spróbuję na następną lekcję przygotować coś w miarę pod wasz poziom. – Stwierdził odsyłając wszystkim – poza Scarlett – ich kartki by mogli przeczytać jakie błędy popełnili. Niektórym wręcz wypisał poprawne odpowiedzi żeby mieli się czego nauczyć. Kiedy te przysłowiowe pięć minut oglądania prac minęło, uśmiechnął się i podszedł do szafy. - To teraz coś co na was czeka od kiedy weszliście do klasy. Większość z was jest już na studiach, więc chyba nie muszę przypominać czym jest bogin, jak z nim walczyć i dlaczego nie jest aż tak niebezpieczny. Jednak jeśli ktoś z jakiejś przyczyny nie wie jak się za to zabrać, chciałbym żeby zgłosił to teraz. Szybko przypomnę jak poprawnie rzucić zaklęcie. - Tu też przelotnie spojrzał na @"Doireann Sheenani " która nie napisała absolutnie nic. Nie wyglądała na taką która miała po prostu wywalone jak pewien inny puchon, a na wyjątkowo spiętą. Prawdopodobnie właśnie przez nadchodzące spotkanie z boginem. Co jak co, ale mimo wszystko takie spotkania były potrzebne żeby przezwyciężać swój strach w miarę kontrolowanych warunkach. - No dobra, formować kolejkę i lecimy. Tylko bez przepychania. – Oczywiście miał zamiar mieć sytuację pod kontrolą żeby przypadkiem nikt nie postanowił się rzucić na widmo z pięściami. Widział już takich osobników… I liczył że na takiego tu nie trafi.
Po bitwie ze skrawkiem pergaminu za pomocą pióra czeka na was znienawidzony przez społeczeństwo bogin. Ustawiacie się do niego w kolejce, dlatego proszę żebyście brali pod uwagę czym był bogin waszego poprzednika i w co został zamieniony.
Najpierw ustalcie czy Bogin wywołuje u waszych postaci paniczny strach prowadzący do chęci ucieczki w siną dal (np. gigantyczny pająk) czy też jest po prostu jej największą obawą, jednak nie aż tak przerażającą żeby zmusić was do oddalenia się jak najdalej od straszydła (np. zostanie samotną panną z setką kotów). Będzie to miało wpływ na wasze kostki i wynik starcia z mieszkańcem starej szafy.
Rzucacie k100 jako wasz podstawowy wynik do którego będziecie doliczać i uwzględniać poniższe modyfikatory.
1. a) Jeśli twój bogin jest twoim panicznym strachem, a twoja postać nie jest wytrzymała psychicznie, odejmujesz 40 oczek. b) Jeśli twój bogin jest twoim panicznym strachem, a twoja postać jest wytrzymała psychicznie, odejmujesz 20 oczek. 2. a) Jeśli twój bogin jest twoją największą obawą, a twoja postać nie jest wytrzymała psychicznie, odejmujesz 30 oczek. b) Jeśli twój bogin jest twoją największą obawą, a twoja postać jest wytrzymała psychicznie, odejmujesz 15 oczek. 3. Jeśli bogin twojego poprzednika bądź to w co został zmieniony cię przestraszyło odejmij 10 oczek od wyniku. Jeśli śmiertelnie przeraziło odejmij 40. 4. Osoby posiadające cechę silna psycha nie mogą wylosować ani obniżyć do wyniku do najniższego progu. W wypadku wyrzucenia tak niskiej kostki, przerzucasz ją. 5. Obecność bogina z pewnością działa rozpraszająco, dlatego ilość punktów potrzebnych na przerzut kości jest zależna właśnie od niego jak i od waszej odwagi. Tak jak w poprzednim etapie wasza pula punktów do przerzutów, to suma tych z OPCM i CM. a) Jeśli twój bogin jest twoim panicznym strachem, a twoja postać nie jest wytrzymała psychicznie, wtedy potrzebujesz 20pkt na jeden przerzut. b) Jeśli twój bogin jest twoim panicznym strachem, a twoja postać jest wytrzymała psychicznie, wtedy potrzebujesz 15pkt na jeden przerzut. c)Jeśli twój bogin jest twoją największą obawą, a twoja postać nie jest wytrzymała psychicznie, wtedy potrzebujesz 10pkt na jeden przerzut. d)Jeśli twój bogin jest twoją największą obawą, a twoja postać jest wytrzymała psychicznie, wtedy potrzebujesz 5pkt na jeden przerzut. 6. Jeśli wasz bogin jest panicznym strachem z którym już się kiedyś zmierzyliście i wyszliście z tego starcia zwycięsko, dodajecie do wyniku 60 oczek. Liczy się też starcie z boginem w tej postaci na fabule albo w kp, ale wtedy proszę o linka. 7. Tak, możecie zemdleć ze strachu zamiast rzucić zaklęcie. Zostaniecie wtedy ocuceni i wysłani do Perpy po coś na wzmocnienie.
wynik:
1 – 10 a) - paniczny strach - Kiedy tylko ujrzałeś formę którą bogin wybrał specjalnie dla ciebie niczym prezent na święta, momentalnie oblał Cię zimny pot, gula stanęła w gardle, twoje nogi stały się jak z waty i w rezultacie upuszczasz różdżkę na ziemię, a jej śladem dosłownie chwilę później na podłodze ląduje twój tyłek. Bogin staje dosłownie kilka cali przed tobą a ty… chyba mdlejesz. Zostajesz ocucony, dostajesz eliksir na wzmocnienie i czeka cię jeszcze wycieczka do skrzydła szpitalnego. Tak na wszelki wypadek. b) - największa obawa - Nie, zdecydowanie nie jest to coś co chcesz oglądać. Ciężko Ci nawet spojrzeć na bogina, a co dopiero zmienić go w coś śmiesznego. Jak można w ogóle myśleć o czymkolwiek zabawnym patrząc na… To?! Wszystkie twoje próby przekształcenia bogina kończą się niepowodzeniem. Prawdopodobnie jeszcze moment i to bogin będzie się śmiać. Z ciebie. Opuszczasz kolejkę i udajesz się do ławki.
11 – 30 a) - paniczny strach - Ciężko Ci patrzeć na coś tak przerażającego i nie myśleć o ucieczce z klasy albo przynajmniej za osobą stojącą najbliżej ciebie. Mimo wszystko podejmujesz próbę rzucenia zaklęcia, która niestety się nie powiodła za pierwszym razem, kolejnymi zresztą też i dopiero kiedy twój największy strach był straszliwie blisko udało Ci się go – ledwie - przekształcić. Może pójdź sobie usiądź zanim Ci serce stanie? Taka rada. b) - największa obawa - Jak można było się spodziewać twoja największa obawa zasłużyła na swoje miano. Mija kilka chwil zanim jesteś w stanie pozbierać myśli i ogarnąć co właściwie mogłoby wywołać w tobie śmiech. Powodzenia jeśli jesteś smutnym klaunem. Zaklęcie ostatecznie udaje Ci się rzucić przy trzeciej próbie. No, nie było aż tak strasznie, prawda?
31 – 50 a) - paniczny strach - Zdecydowanie twój mózg potrzebował chwili żeby przekonać się do tego że to co widzi to tylko iluzja i sztuczka, a przerażające oblicze które widzą twoje oczy nie jest rzeczywiste i nie może wyrządzić Ci żadnej fizycznej krzywdy. Zaklęcie w pełni powstrzymało bogina przy drugiej próbie, jednak był już na tyle blisko żebyś mógł sobie strzelić z nim fotkę. Oczywiście gdybyś miał przy sobie aparat. b) - największa obawa - Twój bogin zdecydowanie nie jest czymś co chciałbyś zastać w schowku idąc do niego z przyjacielem. Jednak na szczęście masz w sobie na tyle odwagi żeby sobie z maszkarą poradzić. Pomimo tego że zaklęcie nie wyszło Ci za pierwszym razem, to drugie rzucone zaraz po poprzednim zadziałało. Chyba pora ustąpić miejsca kolejnej osobie, prawda?
51 – 70 a) - paniczny strach - Bogin przekształcił się i zaczął przemieszczać się w twoim kierunku z taką prędkością że odruchowo spiąłeś poślady, zachowałeś zimną krew, a rzucone przez ciebie zaklęcie odniosło pożądany skutek. Nie ma to jak wystawić swój najgorszy strach na pośmiewisko, nie? b) - największa obawa - Nie. To się nie zdarzy nigdy, ale to przenigdy. No chyba że po twoim trupie. Zaklęcie które wyleciało z twojej różdżki przekształciło bogina w istną komedię, podczas gdy ten zdążył zrobić w twoim kierunku jedynie kilka kroków.
71 – 100+ a) - paniczny strach - Tak, jest to straszne i nie chcesz widzieć tego na oczy. Może to dlatego udało Ci się rzucić zaklęcie perfekcyjnie zanim bogin w ogóle postanowił ruszyć się z miejsca? Za ten popis odwagi i umiejętności otrzymujesz 5pkt domu. b) - największa obawa - Bogin ma cholernego pecha. Wiesz że to co Ci pokazuje nie jest rzeczywiste i nawet jeśli miałoby się to kiedyś stać, to wcale nie musiało tak być. Zaklęcie rzucasz jak błyskawica natychmiastowo przekształcając bogina. Za tak szybkie poradzenie sobie z boginem otrzymujesz 5pkt domu. Oby tak dalej.
Obowiązkowy Kodzik:
Kod:
<pg>/kuferek:</pg> OPCM + CM <pg>Rodzaj Strachu:</pg> Paniczny Strach/Największa Obawa <pg>Wynik:</pg> [url=LINK]k100[/url] + modyfikatory <pg>Przerzuty:</pg> Jeśli tak, to napisz ile ich było. <pg>Bogin:</pg> Napisz tu jaką postać przyjął bogin <pg>Riddikulus:</pg> Napisz tu w co bogina przemieniasz <pg>PD:</pg> Wpisz dotychczas uzyskane na tej lekcji punkty.
!!!Pomimo tego że jest to już II etap, nadal można odpisać na I bez uwzględniania modyfikatora za spóźnienie się na lekcję. Prosiłbym jednak żeby etap I i II w takich przypadkach były w dwóch oddzielnych postach, ok? Czas na odpis za względu na ilość nieobecek macie do 11.10.2022. Przedłużania nie przewiduję, ale nie będę gryźć jeśli ktoś się o nie zapyta!!!
Hawk A. Keaton
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Jako dumny ojciec nie mogę nie zwracać uwagi na to, co się dzieje z Cudem. Informacja o klątwach natomiast nie jest niczym pozytywnym i zasiewa w umyśle ziarno niepewności, a gdy rozmawiam z Drake'em, coraz to bardziej odnoszę wrażenie, iż świat magiczny jest zbyt niebezpieczny. W szczególności, gdy nie ma się różdżki. - Ale... nie wpływają one jakoś mocno, prawda? - pytam się niepewnie, spoglądając na Lilaca uważnie. Mgiełka jasnego szafiru w błysku tęczówek wydaje się nieść ze sobą coraz to więcej zdań zakończonych pytajnikiem, które pozostają bez odpowiedzi. Gdzie człowiek nie spojrzy, tam czyha na niego klątwa. Gdzie światło przestanie padać, tam też i zakończy się w pewnym stopniu całe to niepotrzebne przedstawienie. To przerażające, jak wystarczy mieć nieszczęście, aby kolejnymi dniami móc zostać poddanym działaniu niepożądanej, pradawnej magii. Może rzeczywiście jesteśmy tylko pionkami w theatrum mundi, jakie ktoś może nam w tym momencie serwować. - Och- - rozpoczynam i przerywam. - Nie wiedziałem, że potrafisz mówić po elficku- - za niedługo wybije rocznica znajomości magicznej istoty, a moje umiejętności dogadywania się po jakimś bardziej zrozumiałym języku leżą i kwiczą. No cóż, tak to niestety czasami bywa. - Jeżeli znajdziesz czas, to chętnie. - odpowiadam, spoglądając z lekkim pytaniem w oczach na Doireann. Podejrzewam, że to zaspokoi jej matczyną ciekawość troskę. Spojrzenie niebieskich tęczówek zatrzymuje się na Paytonie, który najwidoczniej podziela podobne poczucie spraw i powiązanych z tym wszystkich niuansów. Nie znam go aż tak, nadal mając się na baczności z powodu zasłyszanych rzeczy wprost od kuzynki, ale w sumie typ ma rację. Puchon będzie mógł sobie pójść do łazienki zwalić, natomiast pozostali uczestnicy, którzy są poddani działaniu nauczyciela, muszą się powstrzymywać. O ile, rzecz jasna, nie wypadnie coś bardzo ważnego; wzdycham, biorę głębszy wdech, jeszcze przed kartkówką. - Nikt nie zabroni im iść do łazienki. - no chyba że ten nowy nauczyciel okaże się mieć większego kija w tyłku niż niektórzy z kadry nauczycielskiej. W sumie, zwracając uwagę na gabaryty, nie zdziwiłbym się, gdyby ten rzeczywiście mógł być zdecydowanie dłuższy od tych, jakie standardowo posiadają inni profesorowie. Czy chciałbym to sprawdzać? Niespecjalnie. Ewidentnie lepiej mi się obserwowało, jak ktoś inny dostawał po łbie za swoje zachowanie bądź zwyczajnie obserwowało, gdy cokolwiek miało miejsce w sali od OPCM. Nie żebym chciał brać udział w tych zajęciach. - Albo skorzystać z peleryny w celu zwalenia sobie w kącie. - czasami chyba lepiej jest nie wiedzieć o niektórych dzikich akcjach i odpałach społeczności uczniowskiej. Zwracając uwagę na to, jakie osoby trafiają się na niektóre roczniki, nie zdziwiłbym się, gdyby coś takiego miało miejsce już co najmniej parę razy w naszej szkolnej karierze. Z rozmowy na temat tego, komu robi się gorąco na widok nauczyciela wyglądającego jak ktoś z okładki magazynów pornograficznych, przechodzimy do pracy pisemnej; nie jestem z tego dumny. Kartkówka nie idzie mi najlepiej - zdaję sobie z tego doskonale sprawę - ale i tak po zwróceniu arkusza zwracam uwagę raz, że na Paytona, dwa, że na Doireann. I od razu mózg chce połączyć tę dwójkę jako oprawcę i ofiarę, ale się przed tym powstrzymuję, skupiając swoją uwagę prędzej na Sheenani. Od czego pobladła? Zastanawiam się, czy cokolwiek się stało poza właśnie niezapowiedzianym testem, w związku z czym spoglądam badawczo w kierunku Puchonki, modląc się w duchu, aby nic złego nie miało miejsca właśnie tutaj, właśnie teraz. Wszystkie karty losu zdają się nieść ze sobą tylko i wyłącznie pryzmat nieszczęść, którym to nie można jakkolwiek przeciwdziałać; uderzają w struktury, na które to ludzkie oczy nie mają pozwolenia, aby spojrzeć. - D-Dori? - mówię cicho, spoglądając na dziewczynę z lekką troską w oczach, która naturalnie ulega zainicjowaniu poprzez iskrę. Tak jak większość ludzi nie znajduje się w kręgu mojego świata i zainteresowań, tak ewidentnie nie chciałbym, aby coś się jej stało. Dopiero potem słowa profesora utwierdzają mnie w przekonaniu, iż pierwsze zajęcia z nim będą wiązały się z niepotrzebnym wystawianiem na traumy. Odruchowo i instynktownie odsuwam się krzesłem jak najdalej od szafy, w której znajduje się istota, nie zamierzając podejmować się żadnej walki z nią; prawdopodobnie to jest przyczyną tej gwałtownej zmiany, na którą nie mogę w żaden sposób zaradzić. Zamykam oczy, a nieprzyjemne wspomnienia postanawiają uderzyć jeszcze mocniej, pozostawiając na szyi nieprzyjemny oddech, natomiast na skórze - ślad. Lekki, niewidoczny gołym okiem, ale w strefie emocji i reakcji odczuwalny, istniejący, możliwy do dotknięcia. - Na M-Merlina, i-ile można to wałkować... - zaciskam wargi w prostą linię, nie zamierzając ani wstać, ani pójść formować idealnej kolejki. Oddech staje się mniej zauważalny pod względem klatki piersiowej, gdy ten na krótką chwilę ulega zatrzymaniu; niezależnie od tego, czy profesor wlepiłby za brak aktywności punkty ujemne, czy też i zaważyłoby to na mojej opinii w jego oczach, tego zadania nie zamierzam się podejmować. Tym bardziej, że obawiam się, co mogę zobaczyć w formie strachu i jakie to może mieć konsekwencje; mięśnie spinają się mimowolnie, natomiast oczy kierują ku wyjściu z sali. Nie chcę i nie podejdę do szafy, niezależnie od tego, jakie konsekwencje to może mieć. Jeżeli nauczyciele chcą dbać o pielęgnowanie w zakresie otwierania cudzych ran, to proszę bardzo, ale mnie do tego nie zachęcą.
C. szczególne : jasnoniebieskie oczy,dwie blizny: jedna biegnąca ukośnie w poprzek brzucha, a druga po skosie pleców, mugolski lużny styl, deuteranopię- daltonizm.
kuferek: OPCM + CM zero Rodzaj Strachu:Największa Obawa Wynik: 45 -30 nie jest wytrzymała psychicznie daje po wszystkim wynik 15 Przerzuty: zero w kuferku więc nie mam Bogin: CIEMNOŚĆ Riddikulus: WIELKA JASNOŚĆ W POSTACI SŁOŃCA PD: +5pkt domu
jak jest ciemność to jej przeciwieństwo jasność
Gdy Krukon usłyszał że chodzi o bogina pokiwał potakująco głową i wstał automatycznie podchodząc do szafy jeden z pierwszych. Wyciągnął różdżkę przed siebie. Szafa się otworzyła i wyszła z niego CIEMNOŚĆ. Wypowiedział szybko zaklęcie:Riddikulus jednak to właśnie było młodego krukona największa obawa i zasłużył na swoje miano. Jednak minęło kilka chwil zanim Noah pozbierał wszystkie myśli aby wywołać śmiech. Rzucił zaklęcie ponownie i pojawiły się najpierw promyki słońca potem w całej okazałości Słońce dające wielką jasność. Zaklęcie ostatecznie udaje się dopiero przy trzeciej próbie. No, nie było aż tak strasznie, prawda. Takie to śmieszne. Ustąpił miejsca kolejnej osobie. Usłyszał za sobą śmiechy. Odwrócił się na pięcie i wrócił do ławki. Wykonał zadanie.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
/kuferek: 48 OPCM + 23 CM Rodzaj Strachu: Paniczny Strach Wynik:75 -20 (wytrzymała psycha) +60 (Pokonanie strachu) = 115 Przerzuty:Nie korzystam Bogin:klaustrofobia Riddikulus: Ściany otaczające Irv pękają jak balon PD: +15 za kartkówkę +5pkt za bycie zajebistą boginiarą
Kartkówka poszła jej naprawdę dobrze, co nie było chyba zaskoczeniem biorąc pod uwagę temat pytań, jakie widniały na pergaminie. Irv nie przejmowała się jednak tą częścią lekcji, a tą praktyczną, związaną z boginem, którego nienawidziła z całego serca i o ile nie zawsze dawała się zjeść strachu, to jednak ostatnimi czasy radziła sobie z nim średnio, a powrót brata wcale nie polepszał jej stanu psychicznego, a szczególnie skupienia. Ustawiła się jednak w kolejce do tej przeklętej szafy, skupiając całą uwagę, nie na poprzednikach, ale na sobie i wyciszeniu własnego umysłu. Potrzebowała planu, by wiedzieć, co chce osiągnąć przy pomocy zaklęcia Riddikulus i takowy zdążyła ułożyć akurat w momencie, jak potężna dawka światła rozjaśniła klasę za sprawą czaru rzuconego przez poprzedzającego ją krukona. Po Noah przyszła więc kolej na nią. Irvette uniosła różdżkę, biorąc głęboki wdech, a świat wokół niej zaczął się drastycznie kurczyć. Rudowłosa została otoczona ze wszystkich stron ścianami, które powoli zmniejszały jej przestrzeń życiową, a dziewczyna czuła, jak zaczyna brakować jej powietrza w płucach. Wiedziała, że musi działać szybko, jeśli nie chce, by strach do końca ją obezwładnił. Zwizualizowała sobie więc to, o czym pomyślała wcześniej i rzuciła zaklęcie. -Riddikulus! - Inkantacja opuściła jej usta, a otaczające ją ściany zmieniły materiał, by następnie pęknąć jak zbyt mocno nadmuchane balony, uwalniając ślizgonkę ze zbyt małej jak na jej gusta przestrzeni.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
/kuferek: 15 (+2 na stałe) + 1 = 16 Rodzaj Strachu: Paniczny Strach/Największa Obawa Wynik:38 - 15 (największa obawa, ale silna psycha) = 23; przerzut za punkty: 41 - 15 = 26; 25 - 15 = 10 (ale tego mieć nie mogę); 71 - 15 = 56 Przerzuty: 2 przerzuty oraz 1 z powodu niemożliwości posiadania najniższego progu Bogin: wielka ilość robaków wszelkiej maści Riddikulus: słodkie żelki i ciastka w kształcie uroczych, słodkich robaczków PD: +15 za kartkówkę
Carly ucieszyła się, że jej prośba została wzięta pod uwagę, a później uśmiechnęła się zadowolona, gdy okazało się, że tak dobrze jej poszło. Była pewna, że jakoś sobie poradzi, ale najwyraźniej była bardziej uzdolniona, niż sama sądziła, a przynajmniej nieźle znała się na teorii. Gdyby była bardziej zarozumiała, to pewnie zadarłaby bardzo, ale to bardzo wysoko nos, tak jednak się nie stało i jakoś postanowiła sobie poradzić bez takiej idiotycznej dumy. Tym bardziej że średnio widząc, musiała sobie również poradzić z boginem, do którego ustawiła się grzecznie w kolejce, doskonale wiedząc, w co to paskudztwo się zamieni. Dlatego też przygotowała się jak najbardziej bojowo na to, co miało nastąpić. Ściany, klaustrofobia, to nie było coś, co robiło na niej wrażenie, ale kiedy te po wybuchu zamieniły się w stado latających i pełzających robaków, Carly mimowolnie się skrzywiła. Powstrzymała się jednak przed piskiem - takie popisy mogła odstawiać przed bratem, ale z całą pewnością nie przed pełną klasą - i zaczerpnęła głęboko powietrza. Bogin nie uszedł zbyt daleko, nim wprawnym zaklęciem zamieniła go w całą masę ciasteczek, żelków i cukierków, które przybrały kształt bardzo rozbawionych owadów, przypominających nieco słodycze dla dzieci, radośnie uśmiechnięte i tak urocze, że człowiek był gotów do tego, żeby od razu je po prostu schrupać, najlepiej w całości! Zatem, poradziła sobie, jej największa obawa, choć na pewno nie paniczny strach, została pokonana i była z siebie zadowolona.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Andrew Park
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : włosy zwykle znajdujące się w lekkim nieładzie, promienny uśmiech, zawsze ma przy sobie talię kart tarota
Los chyba postanowił pokarać w dosyć dosadny sposób młodego Koreańczyka, który postanowił, że z powodu braku wiedzy lepiej jest zerżnąć odpowiedzi od siedzącej w pobliżu rudowłosej dziewczyny. Andrew nawet nie spodziewał się tego jak dokładnie będzie wyglądało jego spotkanie z boginem, a to było nadzwyczaj intensywne. Z różdżką w dłoni, oczekiwał cierpliwie na swoją kolej, aby uporać się z potworem z szafy, a starcie to było... nadzwyczaj intensywne. Z początku nawet nie wiedział jak dokładnie jego lęk przed ciasnymi przestrzeniami miałby zostać zamanifestowany. W pierwszej chwili jawiło się przed nim jedynie dosyć proste i niepozornie wyglądające pudełko. Dopiero później bogin zaczął się do niego zbliżać i otaczać z każdej ze stron. Im bliżej upiór się znajdował, im ciaśniej go otaczał, tym większa panika zaczynała go ogarniać. Różdżka wypadła mu z dłoni, aby upaść na podłogę z cichym stukotem. Jej właściciel wkrótce do niej dołączył. Chciał się jakoś wycofać, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa i potknął się o jakąś niewidzialną przeszkodę. Właściwie nie był nawet do końca pewien tego co się dzieje. Czuł ucisk w klatce piersiowej, a pomimo szybkich i w miarę głębokich oddechów, które brał miał wrażenie, że jest mu cały czas duszno. A później? Nie miał pojęcia co nastąpiło. Bogin otoczył go ciasnym kręgiem i nastąpiła ciemność. Ocknął się dopiero później już pod ścianą sali, a nauczyciel wręczał mu jakiś wzmacniający eliksir. Zgodnie z zaleceniem powinien udać się do pielęgniarki, ale szczerze powiedziawszy nie chciał, aby zajście z lekcji dotarło do wiadomości osób, które nie były na niej obecne. Było mu wstyd przyznać się do tego jak beznadziejnie poradził sobie przy starciu z boginem i do jakiego stopnia własny strach go opętał.
/kuferek:20 za zaklęcia, 1 za CM Rodzaj Strachu: Największa Obawa (jestem odporny) Wynik:40 przerzucone na > 70 - 15 (największa obawa ale odporny) = 55 Przerzuty: wykorzystane 1/4 Bogin: harpia Riddikulus: szmaciana lalka PD: 5
Musiał przyznać, że cieszył się z docenienia Scarlett, choć jednocześnie miał wrażenie, że jego siostra wolałaby nie być publicznie doceniana. Albo będzie musiała w przyszłości udawać, że lekcja jest zbyt trudna, albo nie będzie mogła lenić się na pokaz. W końcu przyszła pora na drugą część zajęć i Jamie musiał przyznać, że trochę na to czekał. Owszem, nie był pewien, czy zdoła poradzić sobie z boginem bez problemu, skoro nie potrafił w pełni skupić się na zwykłej kartkówce, ale wierzył, że nie pójdzie mu najgorzej. Obserwował kolejnych uczniów i studentów, którzy podchodzili do bogina, z zaciekawieniem obserwując ich zmagania. Uśmiechnął się nieznacznie, kiedy Carly poradziła sobie ze swoim strachem. Zaraz jednak wyjmował różdżkę, gdy jeden z przyjezdnych nie poradził sobie i został odprowadzony do pielęgniarki. Słabość… Chłopak zrobił krok przed siebie, a bogin zmienił się w harpię. Nie był to jednak jego paniczny lęk, raczej największa obawa - obawa, że sam stanie się takim potworem i zaatakuje siostrę. Na to był jednak przygotowany. Uniósł jedynie różdżkę, aby po szybko rzuconym zaklęciu, obserwować, jak harpia zmienia się w szmacianą lalkę. Parsknął śmiechem, po czym odstąpił, robiąc miejsce kolejnej osobie.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Payton Kingston III
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.83
C. szczególne : no więc odstające uszy i mina księcia, a także okulary na nosie dla lansu w sensie, żeby mądrzej wyglądać, zawsze pachnie inaczej bo kocha olejki, perfumy i takie rzeczy
/kuferek: 0 Rodzaj Strachu: Największa Obawa Wynik:62 - 30 (w tej kwestii Pay nie jest silny psychicznie), - 40 (bogin poprzednika mnie śmiertelnie przeraził) = - 8 pkt Przerzuty: - Bogin: samotność mimo bogactwa (Pay stojący pośrodku miliony galeonów) Riddikulus: - PD: + 10 pkt za kartkówkę
Kingston nie przepadał za Keatonami. Nazwisko to mówiło mu, że lepiej się nie zbliżać, zwłaszcza do takiej jednej dziewczyny, a już do jej kuzynostwa, rodzeństwa czy ilu ich tam było... Nie chciał po prostu w ryj dostać. A jednak musiał się z @Hawk A. Keaton zgodzić, pokiwał głową. Czasami ten koleś mówił do rzeczy. Właściwie nie znali się za dobrze, może kiedyś dali sobie po razie, łapkami jak małe pieski niż jak wściekłe cziliderki szarpiące się za włosy. Kobiety bywały straszne. Co do kobiet... @Doireann Sheenani chyba dała jakiś znak życia, ale nie powinna stawać oko w oko z boginem, nawet Hawkowi gacie falowały na myśl o zmierzeniu się ze swoim największym strachem. Szczerze to Payowi wcale się to nie uśmiechało, a jednak ślizgon ustawił się w kolejce, oczekując na swój pojedynek. - Ej Keaton. - Za nim stanął za Norwoodem, postanowił jeszcze zagadać do krukona. - Ty mniej oko na Doireann, jakby miała zemdleć czy coś. - Powiedział, naprawdę okazując przy tym troskę. Wcale nie był takim potworem, za jakiego go uważano. Myśleli, że chciałby przelecieć te płaską puchonkę, wyglądającą jak czternastolatka? To nie tak, że nie była atrakcyjna, miała coś w sobie i gdzieś tam w myślach może Pay rozebrał ją raz czy dwa, ale już dawno wyrzucił te myśli daleko za siebie, kiedy zabawili się w kuchni (bez żadnych podtekstów). - Ja pierdole Norwood co Ty masz w głowie?! - Naprawdę przestraszył się tej harpii, co z tego, że @Jamie Norwood zamienił ją w szmacianą lalkę. W końcu, gdy chłopak się odsunął i przyszła kolej na Kingstona, trzymał różdżkę w dłoni pewnie, niemal śmiejąc się swojemu strachowi w twarz, ale gdy przyszło co do czego... - Ridi...- Tyle zdołał wydukać, jednak bogin nie przybrał formy żadnego zwierzęcia a jego samego i bogactwa, być może podstrona osoba mogłaby wywnioskować, że to zamożności bał się Kingston, ale tak naprawdę to pustka wśród tych złotych galeonów przerażała go najbardziej. Nastała ciemność, a po ciemności otworzył oczy i ignorując cały ten upadek, na który sobie pozwolił, wstał na pewnych już nogach po pomocy, która została mu udzielona przez profesora. - O matko... się gorąco tu zrobiło. - Zaczął coś pierdolić. - Do naszej szkolnej pielęgniarki to ja chętnie. - Powiedział, gdy to nauczyciel postanowił wysłać go do Perpetua Whitehorn, tam też postanowił się udać. Całkowicie zapominając o Hawku, Doir, Lilacu szplichen po eflicku i całej reszcie, nawet o tym, że Diego przez chwile podszedł do niego tak blisko, że gdyby był szesnastolatką, to zapiszczałby w zachwycie.
| zt
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
/kuferek: 100+48 Rodzaj Strachu:Największa Obawa Wynik:89-15=74 Przerzuty: 3 były Bogin: trup zamaskowanego śmierciożercy Riddikulus: tancerka samby PD: +20pkt
Starcie z boginem było dla niej czymś znanym. Zdążyła to już tyle razy przerobić w czasie lekcji, że naprawdę nie obawiała się tego spotkania. Wiedziała jak powinna się zachować i że najważniejsze było rzucenie jak najszybciej zaklęcia lub opanowanie nerwów. Wyszła naprzeciw stwora, gdy tylko poprzednia osoba nie do końca opanowała sytuację. Stojący pośród bogactwa Ślizgon zaczął się przemieniać w zamaskowaną postać w długich i czarnych szatach. Spod długich rękawów dobrze widoczne były trupie ręce o zgniłym i rozkładającym się mięsie, a w jednej z dłoni znajdowała się znajoma różdżka. Starała się zignorować znajdującą się przed nią scenę i nim postać zdążyła sięgnąć do znajdującej się na jej twarzy maski, ugodziła w nią odpowiednim zaklęciem. I wtem oto... śmierciożerca znajdujący się przed tłumem zrzucił swoje ubrania, aby zaprezentować strój tancerki samby rodem z karnawału Rio de Janeiro. Taki pokaz kreatywności na pewno spodoba się zgromadzonym.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Kuferek:16 Rodzaj Strachu: Paniczny Strach Wynik:70 - 40 (psycha) -> 30 Przerzuty: - Bogin: ona sama stojąca nad przepaścią lub innym miejscem na wysokości bez żadnych zabezpieczeń Riddikulus: barierka przed nią chroniąca od upadku PD: +10
Nie po raz pierwszy miała zmierzyć się ze swoim boginem, natomiast po raz pierwszy miał on mieć inną postać niż dotychczas, czego jeszcze nie była świadoma. Przygotowywała się więc psychicznie na spotkanie twarzą w twarz ze swoim dawnym strachem, który co prawda po wydarzeniach w Avalonie nie wydawał się już taki przerażający, ale nadal nie potrafiła zbyć tego machnięciem ręki. Przypatrywała się próbom osób, które były przed nią w kolejce i musiała przyznać, że co poniektóre boginy sprawiały, że nieprzyjemny dreszcz przebiegał jej po plecach. Nerwowo przekładała różdżkę z jednej ręki do drugiej, usiłując się czymkolwiek zająć, aż w końcu przyszła kolej na nią. Wzięła głęboki oddech i uniosła różdżkę, przymierzając się do rzucenia odpowiedniego zaklęcia. Nie była jednak gotowa na nową postać swojego bogina. Przepaść przed nią się powiększała i coraz bardziej zbliżała, już niemal w nią spadała, a dookoła nie było nic, czego mogłaby się chwycić. Czuła, jak serce podchodzi jej do gardła i momentalnie zrobiło jej się gorąco. Gdzieś ostatkiem sił uprzytomniła sobie, że musi tylko rzucić zaklęcie i to wszystko się skończy, ale to tylko okazało się okropnie trudne do wykonania. Nie wiedziała, ile razy otwierała usta, żeby wykrztusić z siebie jakieś pojedyncze, urywane sylaby i dalej tkwić w tym samym położeniu, ale wreszcie się udało. Wypowiedziała całe zaklęcie, a przed samą przepaścią wyrosła barierka chroniąca ją od wpadnięcia w ciemność. Nie chciała dłużej na to patrzeć i w ogóle najchętniej opuściłaby klasę w tym momencie. Z kołatającym sercem odeszła gdzieś na bok, starając się uspokoić i dojść do siebie.
/kuferek:10 Rodzaj Strachu: Największa Obawa Wynik:92 - 30 (psycha) - 10 (bogin poprzednika)* -> 52, ale obniżam do niższego progu Przerzuty: - Bogin: mocno nadmuchane balony Riddikulus: wata cukrowa PD: +10 *uznaję, że to, w co przemieniła swojego bogina Irvette miało wpływ na Elizabeth - skoro boi się mocno nadmuchanych balonów, to ich pęknięcie nie mogło przejść tak bez niczego
Bogin. Na starcia z nim nigdy nie było się gotowym, a w każdym razie ona nigdy nie była. Nawet jeśli wiedziała, że właśnie to ją czeka, tak jak to było tym razem, to i tak odczuwała niesamowity dyskomfort na samą myśl o tym, że jej lęk zaraz się przed nią pojawi, a ona będzie musiała zareagować. I to nie ucieczką, chociaż w najgorszym wypadku wcale tej opcji nie wykluczała. Cieszyła się jedynie z tego, że nie wylądowała na samym początku kolejki, ale i ta radość szybko wyparowała, kiedy jedna z uczennic przemieniła swojego bogina w wielkie, mocno nadmuchane balony. Już na sam ich widok Elizabeth zrobiło się słabo i z przerażeniem zaczęła się w nie wpatrywać z oczami wielkości galeona, ale najgorszy był moment, w którym balony pękły. Nienawidziła tego dźwięku, był on jak rodem z koszmarów i huk wybił ją z rytmu na dobrą chwilę. Stała jednak dalej w rządku, starając się uspokoić myśli i przede wszystkim oddech, powtarzając sobie, że najwyżej jak przyjdzie jej kolej, to przeprosi profesora i po prostu zrezygnuje. Ale tego nie zrobiła. Zamiast tego z nadal nieco trzęsącą się w ręku różdżką stanęła w wyznaczonym miejscu i obserwowała, jak bogin ponownie przyjmuje formę nadmuchanych do granic możliwości balonów. Tak bardzo nie chciała na nie patrzeć, że zebrała się w sobie i postanowiła rzucić zaklęcie raz a dobrze. I może pierwsza próba jej nie wyszła, ale za drugą wszystko poszło dobrze i miała przed sobą wielkie waty cukrowe. Gdyby tylko wszędzie balony zmieniały się w tak łatwy sposób w watę cukrową, życie byłoby zdecydowanie łatwiejsze.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
PD: 15 nie biorę udziału w tym etapie, bo wiem, że będzie porażka niezależnie od wyniku
Gdy tylko nauczyciel potwierdził, że następnym etapem lekcji będą boginy, automatycznie skuliła się w swojej ławce i nie zważając na ewentualne konsekwencje uznała, że nie podejdzie do tej durnej szafy. Doskonale wiedziała jaką postać przyjmie jej bogin i choćby była królową zaklęć i dowcipów, nie była w stanie wymyślić sposobu na przemianę go w coś zabawnego. Dlatego zanim rozpoczął się korowód i ujawnianie swoich największych lęków, podeszła do nowego profesora i wyjaśniła mu krótko, że rezygnuje z tego etapu, bez zbędnego zagłębiania się w szczegóły. Liczyła na to, że dobrze napisana wejściówka udowodni mu, że nie robi tego z lenistwa czy nieudolności, a po prostu z troski o swoje samopoczucie. Jakkolwiek by się nie starała i nie wysilała swojej wyobraźni, widok martwej matki paraliżował ją i uniemożliwiał działanie, zresztą – w co miałaby ją zmienić? W martwą matkę w stroju klauna? W cokolwiek/kogokolwiek innego, co byłoby pozbawione życia? W kolorową wstążkę albo słodkiego psidwka? Uśmiechnęła się ponuro na te rozmyślania, usiadła na tyłach klasy i obserwowała zmagania innych, wciąż nieco spięta i podenerwowana.
______________________
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
kuferek: 65+4 = 69 :) Rodzaj Strachu: Największa Obawa Wynik:90 Przerzuty: 2/13 Bogin: Praca urzędnika aka Julka w ministerialnym wdzianku Riddikulus: Wrotki na stopach PD: +15
Nadszedł dla Julki prawdziwy sprawdzian, a mianowicie bogin. Nie, nie obawiała się tego, że może sobie z nim nie poradzić. Zdarzyło jej się z nim walczyć już wielokrotnie. Jak nie Irytek, który zamknął ją w Sali z Boginami, to poszukiwania malediwskiego smoka i jedna z wysp, na której walczyła z tym wyimaginowanym potworem. Nie, bardziej bała się tego, że inni zobaczą, czego się boi. I że będą się śmiali, bo przy takich lękach jak ogień, śmierć bliskich czy akromantule lub smoki, jej bogin wydawał się być trywialny, głupi, czy trywialnie głupi. Dłuższą chwilę zastanawiała się, czy podejść do szafy. Opcją była również ucieczka, ale to by wcale nie poprawiło jej samopoczucia, a zaczęłoby rodzić pytania, czego takiego może się bać nieokrzesana pałkarka Krukonów. Sama siebie przekonywała, że da radę, że to nic takiego i że jak ktoś się zaśmieje, to może zrobić wszystko, aby jej pałka stała się boginem tego śmieszka. I cóż, najwyraźniej była mistrzynią perswazji, bo, hurra, udało jej się! Przekonała siebie, że da radę! Najpierw bacznie obserwowała poczynania innych. Prychnęła nawet z rozbawienia, kiedy Violkowy śmierciożerca zaczął odstawiać sambę de janeiro. Kiedy przyszła jej pora, zacisnęła dłoń na różdżce i poczekała, aż nauczyciel wypuści zjawę z szafy. Już po chwili naprzeciw Julki stanęła… Julka. W nudnej garsonce, równie nudnej spódnic i grubych beżowych rajstopach. Włosy miała spięte w kok, na nosie grube okulary, a w klapę marynarki wpięta była odznaka Ministerstwa Magii. Z naręczem jakichś ministerialnych teczek i pism oraz parującym kubkiem kawy, sprawiała wrażenie najnudniejszej osoby na świecie. Postanowiła więc nieco ubarwić jej ten smutny ministerialny żywot. Na stopach urzędniczki Julki pojawiły się wrotki, na których zjawa nieporadnie zaczęła jeździć, rozlewając kawę i rozrzucając dokumenty. Aż wkrótce zjawa zniknęła, wracając do szafy, z której przybyła.
Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Wto 11 Paź 2022 - 21:34, w całości zmieniany 1 raz
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
To chyba było już taką niepisaną tradycją Hogwartu, że raz na jakiś czas każdy uczeń musiał publicznie przerobić swoje traumy i stanąć do starcia z boginem. Przed wejściem na przód kolejki pożyczyła jeszcze różdżkę od znajdującej się w pobliżu Scarlett, bo jeszcze nie miała czasu na to, aby nabyć nową po powrocie z wakacji. Takie to już było życie. Kiedy tylko stanęła naprzeciw bogina, ten zaczął się transformować ze swojej poprzedniej formy, aż przybrał postać gigantycznego owłosionego pająka. Hawthorne nienawidziła pająków. Napawały ją nie tylko strachem, ale i obrzydzeniem. Akromantula zaczęła nacierać nam Ślizgonkę, która odruchowo cofnęła się odrobinę, ale nim zdążyła na kogokolwiek wpaść, opanowała nerwy na tyle, by wycelować różdżkę w znajdującą się przed nią poczwarę i rzucić odpowiednie zaklęcie. Tyle dobrego, że faktycznie zadziałało i zamiast ogromnej bestii miała nagle przed sobą słodkiego i piszczącego pluszaka w kształcie pajączka. To chyba powinno zadziałać.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
/kuferek: OPCM + CM Rodzaj Strachu: Paniczny Strach/Największa Obawa Wynik:72 -15-57 Przerzuty: - Bogin: wściekła babcia odnajdująca jej kolekcję... zabawek dla dorosłych Riddikulus: babuszka rozdająca ciasteczka z uśmiechem PD: +15
Pająki nie przerażały ją być może z powodu tego, że już na pierwszym roku była niezwykle chętna do tego, aby razem z bratem zająć się ujarzmieniem tych wyjątkowych stworzeń. Co oczywiście nie skończyło się dla nich zbyt dobrze, bo jakby nie patrzeć zostali za to przykładnie ukarani, ale było fajnie nawet jeśli nabawili się przy okazji drobnych obrażeń, ale te zawsze były nieuniknione w przypadku takich rozrywek. Nie spodziewała się jednak nieco tego, co właściwie się stało, gdy tylko stanęła naprzeciw bogina. Ten natychmiast przyjął postać babci Huang o surowym wyrazie twarzy i niestety dobrze jej znanym pudełkiem, w którym znajdowały się legendarne już produkty Złego Smoka, które zakupiła kiedyś z bratem. Strach zajrzał jej w oczy, ale nie dała się zwieść. Szybko wyciągnęła różdżkę, aby rzucić odpowiednie zaklęcie, które ugodziło w bogina. Przez chwilę myślała, że nic się nie stało, ale kiedy oblicze babci spogodniało, a w otwartym pudełku pojawiły się ciasteczka była już pewna tego, że osiągnęła sukces. Mogła się już spokojnie roześmiać z tego stresu, którego się wcześniej najadła.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
kuferek: 92 + 8 Rodzaj Strachu: Największa Obawa Wynik:83 - 15 Przerzuty: no było 5 z 50 dostępnych. Nie za bardzo chciałem spamić w kostkach Bogin: Wilkołak z rozszarpanymi zwłokami Riddikulus: Zwłoki zmieniły się w kokardkę na ogonie, którą Wilkołak zaczął gonić PD: 15+
Niezbyt lubił spotkania ze swoim boginem, ale to chyba z resztą jak każdy tutaj. Może nie wywoływał u niego jakiegoś większego przerażenia, ale sam widok był dla niego wyjątkowo nieprzyjemny. Ponadto osoby niewiedzące o nim wszystkiego mogły pomyśleć że po prostu boi się wilkołaków. Prawda za to była taka że właśnie widział samego siebie przy czyiś zwłokach. Tak, to zdecydowanie coś czego chciałby uniknąć. Zwłaszcza że jego ostatnia pełnia podczas której nie miał żadnej kontroli nad sobą doprowadziła do tego że Kryśce prawię rączkę upierdolił. Zbliżył się więc do pozostawionej przez Mulan uroczej staruszki, która w oka mgnieniu zmieniła się w Drejkołaka z zakrwawionym pyskiem. Kiedy ten tylko się ruszył z miejsca, Drake natychmiast rzucił w jego kierunku Riddikulus dorabiając mu kokardkę z tyłu ogona, którą zaczął gonić. Widok zabawny i dużo bardziej pocieszny niż to w co bogin przemienił się na początku
Tak, miał świadomość że nie każdy był w jakimkolwiek stanie spojrzeć swojemu boginowi w oczy. Dlatego nikogo bezwzględnie nie zmuszał do podjęcia walki z nim. Jeśli ktoś naprawdę się od tego wymigał w sposób inny niż utrata przytomności, dał takiej osobie trochę materiału nad którym mogłaby popracować i nieco się pouczyć. No co? Przecież nie wypuści ich wcześniej. Aż tak dobrze to mieć z nim nie będą. Oczywiście nieustannie pilnował uczniów i jeśli ktoś naprawdę sobie z boginem nie radził, interweniował. Na szczęście żadnych większych problemów poza najwyżej obawami przed starciem z boginem nie było. Dobra, to by było na tyle jeśli chodzi o dziś. Szczegóły odnośnie pracy domowej przekażę wam niedługo. - Każdy teraz mógł wyjść z klasy i zająć się swoimi sprawami. Chyba że ktoś chciał jeszcze po lekcji zostać i spytać się o coś.
/zt dla wszystkich
Saskia Larson
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz charakterystyczny pierścionek z lisem na lewej dłoni.
Punkty z OPCM: 7 Nastawienie do OPCM: Lubi z rozsądku, ale nie potrafi w niewerbalne, a nie mówi.
O, jak bardzo była sfrustrowana. Zgłębiała meandry swojego wkurwienia, kiedy po raz setny próbowała przekonać swoją różdżkę, by ta jakkolwiek zareagowała na nieme prośby i groźby. Od powrotu z Avalonu, Saskia prowadziła życie magicznej ascetki - drzwi musiała otwierać kluczem, świece odpalać zapałkami, po rzeczy zwyczajnie chodzić i sięgać (kto to widział), jak coś się zepsuło to albo pozostawało zepsute, albo kombinować musiała, jak coś naprawić własnymi rękoma. Żadna niewerbalna inkantacja nie była notowana przez jej różdżkę, która równie dobrze mogła być każdym innym patykiem znalezionym w krzakach. Wpływało to na saskowe morale, bo chociaż nigdy nie czuła się wybitną zaklęciarą, to teraz przeżywała załamanie nerwowe, nie potrafiąc się odnaleźć w nowej sytuacji - która, kto wie, ile będzie trwać. Ciężko było nawet powiedzieć, czy sens był przychodzić na zajęcia, ale pozostawanie w pustym dormitorium źle jej działało na głowę - godzinami przerzucała strony wizzbooka, starając się nie myśleć o sytuacji, w której się znalazła. Usiadła w ławce z tyłu klasy, tuż przy drzwiach, co by mieć ewentualną szansę uciec, gdy uzna, że i tak nic tu po niej.
Gale O. Dear
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : szkocki akcent | mała blizna przy dolnej wardze po prawej stronie
Punkty z OPCM: 5 pkt Nastawienie do OPCM: jest zainteresowany, ale jego podejście jest neutralne, zależy wszystko od tematyki zajęć
Zakłada na siebie szatę z godłem Slytherinu. Pakuje do czarnej torby podręczniki, a różdżkę chowa za pasek spodni. Czas na praktykę, rozgrzanie nadgarstków. Profesor Papadakis jest kreatywną nauczycielką, która potrafi zaskakiwać, dlatego Gale ma nadzieję, że praca domowa zadana przez Mile wyczerpała teorie, a zajęcia pozwolą na naukę nowych zaklęć lub przećwiczenia co niektórych. OPCM jest jednym z jego priorytetowych lekcji, w końcu, jeśli praktykuje się czarną magię, szczytem głupoty byłoby pominąć zajęcia, które pomagają w obronie przed mrocznymi siłami lub jak w dzisiejszym przypadku przed wodnymi istotami. Lepsza taka tematyka niż mierzenie się ze swoimi lękami. Wtedy starał się omijać takie zajęcia szerokim łukiem, dlatego dobrze, że Papadakis nie zamierzała sprawić im niespodzianki, tak sądził. Najwyżej uda osłabienie, lepsze to niż żeby ktoś poznał jego najskrytszy lęk. Wchodząc do sali, rozgląda się po pomieszczeniu, szukając dla siebie odpowiedniego miejsca, jakiegoś na uboczu, siada przy ścianie, ignorując wszystkich i wszystko. Za nim zajęcia się rozpoczną, otwiera podręcznik, czytając sobie formułki zaklęć.
Marcella Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Ma na sobie mundurek szkolny, typowa ambitna krukonka, nie żeby strój miał coś do rzeczy w kwestiach determinacji w zdobywaniu wiedzy, a jednak Hudson uwielbia swoje formalne, hogwarckie wdzianko. Dlatego zakłada, nawet jeśli nauczyciel nie wymaga mundurka to barwy lub godło Ravenclawu zawsze czają się w jej pobliżu, gotowe do pokazania całemu światu, jaka z niej dumna wychowanka Roweny. Uśmiech nie schodzi jej z twarzy, kiedy profesor Mila Papadakis zaprasza na lekcje OPCM. Marcella jest wielką fanką tych zajęć, sama piękna nauczycielka robi tu furorę, ale też obrona przed czarną magią to bardzo intrygujący przedmiot. Zwłaszcza że Hudson ostatnio chodzi po głowie nauka zaklęcia patronusa, a do tego trzeba praktyki, rozgrzania nadgarstków, odpowiedniej wymowy i poruszenia magii. Odrobienie pracy domowej zadanej przez Papadakis zwiastowało, że zajęcia być może zostaną poświęcone, w głównej mierzę obronie przed wodnymi stworzeniami — bardzo dobrze. Marcella lubi pływać, dlatego doskonale jest wiedzieć i znać sposoby odpowiednie, kiedy napotka się niebezpieczeństwo, które nie będzie rekinem, a być może kelpie czy czymś podobnym. Wchodzi do sali, zajmuje sobie miejsce obok @Saskia Larson, uśmiechając się do niej słodko, jeśli czekała na kogoś to już nie musi.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Punkty z OPCM: 66pkt. Nastawienie do OPCM: Uważa to za zło konieczne.
Poprzednia lekcja OPCM nieco go zirytowała, choć dzięki niej nawiązał dość ciekawą znajomość z Elaine. Dziś humor miał trochę lepszy, bo nikt nie kazał mu pochwalać magii, ale też wciąż był nieco zawiedziony tym, że Hogwart nie spełniał jego oczekiwań. Bez względu na to, pojawił się w klasie, zajmując pierwsze lepsze wolne miejsce. Patrząc po zadaniu domowym, był ciekaw, czy Papa wprowadzi im jakieś kreatury do sali, czy może skupią się na czymś nieco innym. Nie rozmyślał o tym jednak zbyt długo, myślami uciekając w zupełnie inne rejony.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Elaine Morieu
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : fioletowe paznokcie, charakterystyczny zapach perfumy(mieszanka cytryny, mandarynki, konwalii, jaśminu i drzewa sandałowego)
Punkty z OPCM: 3 Nastawienie do OPCM: lubi, uważa za potrzebną wiedzę
Widząc OPCM na swoim podziale godzin, nie mogłam ukryć ekscytacji. Od samego początku uważałam ten przedmiot za bardzo ważny, niekiedy wynosząc go ponad wszystkie inne. Osobiście uważałam cały spektrum magii za całość, podział magii był dla mnie zbyt sztywny i niekiedy niezrozumiały. Uargumentowałam to nawet przy poprzedniej pracy domowej dla pani profesor, co jednak nie spotkało się z żadnym odzewem. Zgadzała się ze mną, czy też uważała, że nie ma sensu interweniować? Niezależnie od faktycznego stanu rzeczy, wciąż mocno polegałam na wszelkim sposobach, jakie mogły pomóc przy kontakcie z klątwami czy magią, której jedynym celem było sprawienie bólu i chaosu. Rozejrzałam się krótko po wejściu do sali, a dostrzegając pewną ślizgońską czuprynę, postanowiłam i na tych zajęciach się do niego przysiąść. Nasza ostatnia wspólna lekcja przebiegła naprawdę miło i sympatycznie, a zdążyłam już zauważyć, że Max nie jest zbytnio zadowolony ze swojego pobytu w szkole. Byłam zobowiązana do tego, aby chociaż w małym stopniu umilić zmagania Maxa z Hogwarcką sztywnością. - Hau, hau? - powiedziałam cicho, po tym, jak podeszłam do niego od tyłu i nachyliłam się, by mieć usta zaraz obok jego ucha. Byłam pewna, że i tak był świadom mojej obecności, bo nawet część moich długich włosów spadła na jego barki. - Mogę? - zapytałam, wychylając się bardziej w bok, by móc zobaczyć jego twarz i wyszerzyć zęby w szerokim uśmiechu, wskazując na krzesło. Jeśli uzyskałam zgodę, to usiadłam obok chłopaka, jeśli nie, to ze smutną miną powlekłam się do ławki kilka miejsc dalej.
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Wszedł do sali spokojnie i tak, żeby nikt go nie zauważył, ostatnio lubił być taki niewidzialny i nierzucający się w oczy, gdyż w życiu zależało mu na pewnych priorytetach. Tak też trzymając pod językiem liść młodej mandragory powolnym krokiem posunął się w stronę znajomych twarzy, które kojarzyły mu się głównie z eliksirami. No, powiedźmy, że wódką i eliksirami. Jednak od drugiego do jednego niewiele już było kroków. Puchon usiadł zatem za @Elaine Morieu i @Maximilian Felix Solberg, do razu rzucając komentarz wobec tych zajęć. - To troche szmutne, bo gybym zobaszył jakieź strarzne magiszne stwoczenie to umalbym ze sztrachu a póśnieii umalbym raz jeszcze, bedomc - zaczął niewyraźnie po czym podłubał językiem w ustach, przesuwając subtelnie liść mandragory tak, aby mu nie przeszkadzała w mówieniu. - To trochę smutne, bo gdybym zobaczył jakieś straszne magiczne stworzenie to umarłbym ze strachu, a później umarłbym raz jeszcze, będąc pożerany przez wspomnianego stwora - dodał taki jakiś bardzo niepocieszony faktem, że zło istnieje na świecie.
Valerie Lloyd
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Punkty z OPCM: 21 Nastawienie do OPCM: uwielbia, toż to przyszła pani auror
Weszła do klasy ubrana w szkolny mundurek. Starała się prezentować godnie i schludnie, pomimo obezwładniającego zmęczenia. Przetarła machinalnie oczy, próbując zebrać w sobie resztki skupienia. Snu, brakowało jej snu. Ale nie zamierzała narzekać, w końcu przyszła pora na OPCM! Zajęła miejsce w ławce pośrodku sali, starając się nie patrzeć na takiego jednego Ślizgona, co to był. Val w jego przypadku była aż nader pamiętliwa, toteż na każdym kroku chciała mu udowodnić, że potrafi więcej od niego. Wyjęła swój notes i podręcznik na stół, rozglądając się po zgromadzonych uczniach. Widziała, że Wacław, Ela i Max już między sobą rozmawiają, dlatego odwróciła się do Saskii i po prostu posłała uśmiech w jej stronę. Pomachała również przyjaźnie Marcelli i potem bez większych ceregieli otworzyła podręcznik, aby powtórzyć jeszcze co nieco o niebezpiecznych stworzeniach żyjących w wodzie.
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Punkty z OPCM: 4 Nastawienie do OPCM: nie przepada za przemocą, niechętnie rzuca zaklęcia ofensywne
OPCM nie należało do jego ulubionych przedmiotów, ba, sama idea używania czarów przeciwko innym osobom napawała go takim obrzydzeniem, że często całkowicie uniemożliwiało mu to poprawne rzucenie nawet najprostszych zaklęć ofensywnych. Z zaklęciami obronnymi szło mu co prawda już trochę lepiej, jednak i tak czuł się niezwykle nieswojo, celując różdżką w drugą osobę. Czym innym było szukanie sprawiedliwości na pięści - choć i tutaj Terry musiałby zostać naprawdę wyprowadzony z równowagi - a czym innym wykorzystywanie czarów, by odwaliły za ciebie brudną robotę. Chcąc nie chcąc musiał się jednak stawić na zajęciach z profesor Papadakis, dlatego w poniedziałkowe popołudnie powłócząc nogami wdrapał się na pierwsze piętro i wszedł do klasy, witając się ze wszystkimi. Zajął miejsce w ostatniej ławce, opierając się plecami o kamienną ścianę i przymknął na chwilę oczy, korzystając z nieobecności nauczycielki.
Punkty z OPCM: 0 Nastawienie do OPCM: nie przepada, nie jest za dobry jeśli chodzi o rzucanie zaklęć, ale próbuje to zmienić. Uważa OPCM za ważny przedmiot, ale osobiście wolałby móc ten czas przeznaczyć na coś innego.
Do sali nie wchodzę sam, a w towarzystwie nieodłącznego stresu. Jeśli mam być szczery, znacznie bardziej wolałbym mieć przy boku kogoś, kto dodaje, a nie odbiera mi pewność siebie, ale jak się nie ma co się lubi... Staram się mimo wszystko nie pokazywać, że OPCM wywołuje we mnie zdenerwowanie (większość przedmiotów w Hogwarcie to robiła), robię dobrą minę do złej gry – idę wyprostowany, ale nie napięty, rozglądam się z zainteresowaniem, a kiedy namierzam @Terry Anderson, który w najlepsze chilluje w ostatniej ławce, podchodzę do niego na dosłownie kilka sekund, bo dokładnie tyle zajmuje mi zmierzwienie mu czupryny i z uśmiechem na wargach oddalenie się czym prędzej z nadzieją, że nie zostanę przyłapany. Jest mi trochę głupio, że wciąż tkwi we mnie taki dzieciak, ale nie mogę się powstrzymać – no więc tego nie robię. Jak gdyby nigdy nic zajmuję miejsce w miarę na środku rzędu, co od początku przyjąłem za swoją taktykę. Siedząc w takim miejscu, jednocześnie wszystko widzę i nie jestem tak bardzo na widoku. No i wyglądam na otwartego na poznawanie nowych ludzi, co właściwie jest prawdą. Pedantycznie układam przed sobą różdżkę oraz podręcznik i notatnik, pilnując, by wszystko leżało w idealnie równej od siebie odległości.