Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 17 z 27 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 22 ... 27  Next
AutorWiadomość


Vittoria Sorrento
Vittoria Sorrento

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Galeony : 523
  Liczba postów : 1356
https://www.czarodzieje.org/t19001-vittoria-sorrento
https://www.czarodzieje.org/t19005-nicholas
https://www.czarodzieje.org/t19003-vittoria-sorrento
https://www.czarodzieje.org/t19007-vittoria-sorrento-dziennik
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Polana  Polana - Page 17 EmptyWto 26 Maj 2020 - 23:03;

First topic message reminder :


Polana


Dużo miejsca, spora odległość od lasu i wyjątkowo krótka trawa - to sprawia, że jest to świetnie miejsce nie tylko do spędzania czasu wolnego (na przykład na kocu), ale też do małych pojedynków na zaklęcia czy ćwiczenia latania na miotle.


Impreza księżycowa:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyNie 3 Lip 2022 - 11:44;

Trwające efekty: halucynacje z jedzonka, lulek od lunaballi w kieszeni
Wyścigi patronusów: wciąż trzecia

Od szantażu emocjonalnego do czarnej magii coraz bliżej. Skoro Brandon już zaczęła wykorzystywać fakt swojej niedawnej kontuzji to tylko czekać aż zacznie ciskać Avadami w niesfornych uczniów. Trudno było zaprzeczyć temu, że akurat na to Viola poniekąd czekała. Zmiana w zachowaniu Victorii była wyczuwalna, ale jak dla niej była to zdecydowanie zmiana na plus.
- Mhm, zobaczymy jeszcze to czyj patronus wygra w wyścigu. Mój jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, więc liczę, że będzie pierwszy - odparła z uśmiechem, postanawiając przemilczeć nieco fakt, że doświadczenie jej patronusa polegało na jak najszybszym odszukaniu pomocy, kiedy tylko działo się coś złego. Raczej nie korzystała z tego zaklęcia jeśli nie było ku temu wyraźnego powodu.
- A przypadkiem lunaballe nie są roślinożerne? - spytała, odwracając się w stronę Brandon, gdy tylko Victoria wpadła na pomysł, aby dać jakiś smakołyk łażącemu za nimi stworzeniu. - Wiesz co... Zobaczymy co weźmie. Może jakieś owoce, warzywa?
Gdyby tylko uważała nieco bardziej na wcześniejszych lekcjach ONMS, ale chyba akurat wtedy była niedysponowana i nie bardzo orientowała się w tym, co właściwie jedzą te zwierzaki więc mogły jedynie kombinować, a później sięgnąć po podręcznik i doedukować się w tej kwestii. Albo zwrócić się do jakiegoś zwierzęcego eksperta, co również było jakimś wyjściem.
Mruknęła jedynie twierdząco na to, że lunaballa faktycznie się do nich przywiązała i skupiła się na własnym jedzeniu. Zdecydowanie jak zwykle potrawy były doprawione magią, co było wyraźnie czuć. Zwłaszcza w momencie, gdy nagle znajdujące się w pobliżu obiekty zaczęły się rozpływać, zmieniać barwy i migać różnokolorowymi światłami, tworząc istną orgię kolorów.
- Okay, jasne - trudno było jej jakoś odmówić tańca, gdy nagle jej umysł został zaatakowany przez jakieś halucynogenne składniki obecne w jedzeniu.
Dlatego też bez żadnego sprzeciwu, pozwoliła zaciągnąć się Victorii na parkiet, aby wczuć się jakoś w rozbrzmiewającą dookoła muzykę i zacząć się ruszać w jej rytmie, otoczona niezwykłym zjawiskiem mieniących się i falujących barw, które wprawiały ją w o wiele lepszy nastrój.

@Victoria Brandon
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyNie 3 Lip 2022 - 14:49;

Atrakcja: tańczymy
Trwające efekty: chce mi się tańczyć po jedzeniu
Wyścigi patronusów: nadal druga

Victoria zmarszczyła lekko nos, jakby chciała powiedzieć, że nie zamierzała się tak łatwo poddawać. Wiedziała, że mimo wszystko nie miała aż tak wielkiego wpływu na swojego patronusa, jak w przypadku innych zaklęć, ale nie chciała przegrać z Violą. Nie po tym, jak poniosła sromotną klęskę w czasie ligi i zamierzała teraz pracować jeszcze ciężej nad swoimi zdolnościami, by pewnego dnia udowodnić przyjaciółce, że jest w stanie ją pokonać. Czuła ducha rywalizacji, choć jednocześnie nie miała nic przeciwko temu, żeby z Violą najnormalniej w świecie ćwiczyć.
- Chcesz się założyć? - zapytała, ujawniając zapewne kolejną zmianę w swej naturze, ale ponownie, w niczym jej to nie przeszkadzało. Oczywiście nie zamierzała grać z nią o jakieś astronomiczne kwoty albo coś, czego nie byłaby w stanie wykonać z powodu własnych przekonań oraz ograniczeń. Niemniej jednak była skłonna do podjęcia ryzyka, do zrobienia czegoś, czego do tej pory nie robiła i nie miało znaczenia, jak bardzo dziwne to było.
- Myślisz? A może tak naprawdę żywią się tylko jakimiś magicznymi składnikami? Obawiam się, że będę musiała poszukać więcej informacji na ten temat, jeśli mnie nie zostawi - powiedziała, marszcząc z namysłem brwi, zastanawiając się jednocześnie, jak wiele informacji może znaleźć w rodowej rezydencji, jak wiele zapisków w bibliotece może dotyczyć magicznych stworzeń, a już zwłaszcza lunaballi i tego, jak się nią opiekować. Odnosiła bowiem wrażenie, że stworzeni faktycznie z jakiegoś powodu niesamowicie ją pokochało, chociaż nie miała pojęcia dlaczego.
Zaraz jednak te rozważania przestały być aż tak ważne, bo Victoria po prostu zapragnęła tańczyć, nie zatrzymywać się w miejsc, jakby faktycznie była w stanie zdobyć w tej chwili jakieś gwiazdy, czy coś podobnego. Nie umiała ustać w miejscu, czuła potrzebę zabawy, choćby nogi miały jej odpaść. Mogła równie dobrze zrzucić kryształowe szpilki, ale na razie się na to nie zanosiło, gdy chwyciwszy Violę za rękę, wciągnęła ją ponownie na parkiet, pozwalając, by muzyka całkiem je poniosła. Co jakiś czas zerkała jednak w stronę, gdzie miał rozpocząć się wyścig patronusów.

@Violetta Strauss

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyNie 3 Lip 2022 - 23:29;

Atrakcja: tańce hulańce
Trwające efekty: wciąż mam halucynacje

Propozycja ukradnięcia czołgu była bardzo kusząca, ale zdawała sobie sprawę z tego, że w rzeczywistości nie tak łatwo byłoby im tego dokonać. Po pierwsze trzeba by znaleźć najpierw taką machinę, a już to zapewne sprawiłoby niemały problem. Bez wątpienia jednak wspomnienia byłyby jedyne w swoim rodzaju i mimo wszystko nawet była skłonna stwierdzić, że gra była warta świeczki. Lubiła w chłopaku to, że po prostu nie bał się realizować swoich najbardziej szalonych pomysłów, a sama też zauważyła, że w jego towarzystwie była bardziej skłonna do nagięcia wyznaczonych przez siebie zasad. Może miała te dwadzieścia lat, może po wakacjach miała zaczynać już ostatni rok nauki i może powinna z tego powodu uspokoić się i spoważnieć, ale… lubiła to swoje wewnętrzne dziecko i za nic nie chciała się go pozbyć.
Zgromiła Maxa wzrokiem, kiedy ten się zaśmiał, bo w tej sytuacji nie było absolutnie nic zabawnego. Serce jej się krajało przez to smutne wycie, ale naprawdę nie miała pojęcia co zrobiła nie tak, że doprowadziła biedną lunaballę do takiego stanu.
- Dobra już, nie wymądrzaj się - przewróciła oczami. Żeby jej własne słowa obróciły się przeciw niej! Karma to zołza. Mało brakowało, a potknęłaby się, kiedy chłopak pociągnął ją w swoją stronę, bo zupełnie się czegoś takiego nie spodziewała. Jakież było jej zdziwienie, gdy niemal w tym samym momencie mała płaczka zaprzestała lamentów i ponownie zaczęła wesoło wokół nich krążyć. - No nie wierzę - mruknęła, szerzej otwierając oczy i w niedowierzaniu patrząc to na lunaballę, to na Brewera, zupełnie jakby ta dwójka razem doszła do jakiegoś porozumienia. - I ty prosiłeś mnie, żebym ci tłumaczyła czego ona chce? - prychnęła rozbawiona, kręcąc na boki głową i już nie kryjąc swojego rozbawienia. Nie wiedziała, czy to był czysty strzał z jego strony czy Merlin wie co, ale podziałało? Podziałało! Mała istotka przestała zawodzić i to było najważniejsze.
- O proszę, czyli jednak poszerzyłeś swój repertuar, brawo - skomentowała z uznaniem, a jej usta po chwili rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Zdecydowanie ich przebojem numer jeden była Dżaga, tego nic innego na świecie nie mogło przebić, ale ograniczanie się do jednego utworu było głupotą i po prostu marnowaniem talentu, którego przecież posiadali aż nadto. - Oh baby it might seem like a crush, but it doesn't mean that I'm serious - zaśpiewała kolejne wersy, wczuwając się w tekst hitu i dalej tańcząc. Już nawet nie próbowała robić żadnego kroku w tył, bo nie chciała działać na nerwy lunaballi, która najwidoczniej faktycznie przejęła rolę dziadka z celtyckiej nocy. Nie przeszkadzało jej to zresztą, bo przecież nic złego się nie działo, a nawet wręcz przeciwnie - bawiła się naprawdę dobrze.
- Boże, Max, czemu tamta dziewczyna ma różowe zęby? - spytała z wybałuszonymi oczami i mocniej ścisnęła go za ramię, przerywając tym samym na chwilę śpiewanie. Niby nie powinno się tak wprost gapić na ludzi, ale teraz to nie mogła się powstrzymać, bo halo, różowe uzębienie chyba nie było normalne. - Czy ja oszalałam? Błagam, powiedz mi, że też to widzisz.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyPon 4 Lip 2022 - 11:42;

Właściwie to chyba miał rację – czuła się staro i wciąż nie mogła uwierzyć, że faktycznie skończyła jakiś etap w życiu. Miała wrażenie, że teraz otworzyła się dla niej masa różnych drzwi i nie wiedziała, przez które powinna przejść najpierw. Skinęła więc głową i westchnęła, ale zaraz potem została wciągnięta, a raczej sama siebie wciągnęła w wir rozmów i oskarżania brata o porwanie kota. Zmrużyła oczy na słowa @Thomas Maguire i pokręciła głową.
Tyle lat mieszkania pod jednym dachem, a ty myślisz, że już się spakowałam — prychnęła, bo jak zwykle będzie robić wszystko na ostatnią chwilę w totalnym biegu. Nie było więc możliwości, żeby zamknęła Diabła w kufrze, skoro ten nie był nawet w połowie pełny, a większość jej rzeczy leżała po prostu porozwalana na łóżku — Oddaj mi kota, małpo — rzuciła jeszcze, a chwilę potem już patrzyła wdzięcznie na Rocco, kiedy ten zaproponował, że przyniesie coś do jedzenia, bo znając ją zaraz by o tym zapomniała i w końcu padła dokładnie tak jak przewidział.
W międzyczasie złapała kontakt wzrokowy z opiekunem domu i nieznacznie skinęła głową, przypominając sobie, że już zaraz miała nastać ta chwila, w której to miała rolę w sekretnym planie Huxley’a, co przyjęła bardzo ochoczo i robiło jej się jakoś tak miło, że Williams poprosił właśnie ją. Wzięła sobie to zadanie do serca naprawdę i wszystko przygotowała w każdym szczególe.
Świetnie, bo nie umiem podejmować decyzji — odparła, kiedy @Rocco Swansea już wrócił i przyjęła z wdzięcznością talerz ze stekiem. Naprawdę nie potrafiła podjąć decyzji, każdą poprzedzała masa różnych myśli, wielkie listy za i przeciw, pytanie wszystkich wokół o zdanie, by ostatecznie i tak zdecydować pod wpływem chwili. Z chęcią więc zjadła co Gryfon jej przyniósł, czując aż ulgę, kiedy jej żołądek powoli się napełniał. — Koniecznie mu… — przerwała, kiedy przy każdym słowie z jej ust zaczęły wylatywać bąbelki — CO JEST — parsknęła śmiechem, uznając, że w tej szkole naprawdę nic nie mogło być normalne — Wracając, koniecznie muszę iść na wyścig patronusami, muszę tam złapać Whitehorn i coś załatwić, bo mnie Williams prosił — oznajmiła Rocco, kończąc swoje danie i wstając od stołu, szczerząc się do przyjaciela jak głupi do sera. Bąbelki latały już wszędzie, a ona zaczęła się zastanawiać jak niby w takim stanie będzie wyglądał jej sprytny plan. Wzruszyła jednak nieznacznie ramionami na tę myśl, bo przynajmniej mogła w ogóle mówić.
Pospieszyła do miejsca wyścigów patronusów, machając jak wariatka do @Perpetua Whitehorn i uśmiechając się od ucha do ucha. W ręce już trzymała zapinkę łani, którą otrzymała od profesora.
Proszę pani! — zawołała, ostatecznie dopadając do szkolnej pielęgniarki, a bąbelki, będące magicznym efektem posiłku, wciąż dziarsko wylatywały z jej ust — Dobrze, że panią złapałam! Wiedziała pani, że łanie zazwyczaj łączą się w stada, zwłaszcza na wiosnę, kiedy mają potomstwo i zimą, kiedy łatwiej jest w dużej grupie utrzymać im ciepło? — pomachała zapinką przed Perpetuą, żeby śmiało przypiąć ją w odpowiednie miejsce — Swoją drogą śpią tylko sto minut dziennie, okropnie mało — dodała jeszcze i jakby nigdy nic pożegnała się z Whitehorn, wypełniając swoje bardzo ważne zadanie.
Co robimy? — zapytała swojego towarzysza, kiedy już do niego wróciła i zaczęła rozglądać się dookoła — O patrz wanna, dyrektorka chyba stwierdziła, że za rzadko się myjemy w tej szkole — zażartowała i zaśmiała się dźwięcznym śmiechem, spoglądając na bruneta.

______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyPon 4 Lip 2022 - 13:56;

Nie mogła nie roześmiać się perliście na słowa @Huxley Williams: A nawet za dwieście. Helga jej świadkiem, że obecnie oddałaby wszystko, żeby istotnie móc spędzić kolejne tyle lat z tym ekscentrycznym facetem. Mogłaby taki pakt podpisać bez mrugnięcia okiem, jeśli to by tylko znaczyło, że co roku mogłaby pojawiać się na zakończeniu w tak doborowym towarzystwie. I codziennie z głupim, dziewczęcym uśmieszkiem obserwować zakole Huxa, na którym w jej obecności rysowała się literka P jak Perpetua. Oboje byli w swoim uczuciu beznadziejnie dziecinni - i równie z tego dumni.
Taniec z Tobą? Zawsze — zachichotała, z gracją podążając za Huxleyem, by miękkim krokiem wpaść w rytm na parkiecie. Ujęła dłoń ukochanego i rzeczywiście, wszystko inne przestało na moment istnieć, kiedy tylko zaczęli stawiać taneczne kroki. Złotowłosa nie zwracała uwagi ani na pląsające wokół lunaballe - ani tym bardziej na resztę kadry i uczniów, skupiona bez końca na dumnie uśmiechniętym Williamsie. Z niemałym szokiem przyjęła więc zderzenie z @Joshua Walsh i @Christopher Walsh - gdzie Josh i Hux przypłacili to tango czymś więcej niż podeptanymi butami.
Przepraszamy! Nic Wam nie jest? — wypaliła od razu, szczerze przejęta takim obrotem spraw. Jej partner - oczywiście - bez zająknięcia poradził sobie ze skutkami swojego upadku, ale Joshua z kolei nie wyglądał już najlepiej. Nie trzeba było jej dwa razy powtarzać, żeby pomogła - Walsh ledwo się do niej odezwał, ona już kucała przy nim ze śnieżnobiałą różdżką w dłoni. — Nie ruszaj się skarbie i nie mów nic przez chwilkę — poprosiła, uśmiechając się do mężczyzny - by niewerbalnymi zaklęciami naprawić szkody ze spotkania trzeciego stopnia z parkietem. — Szkoda takiej twarzy na krzywy nos — zachichotała, nie tracąc swojego humoru - i jeszcze zaklęciem czyszczącym ściągając posokę z warg i brody Josha. Podniosła się zaraz na równe nogi, rzucając roziskrzone spojrzenie na Chrisa - mrugając do niego zaczepnie. — Nie mogę się na waszą dwójkę napatrzeć! — zaświergotała, istotnie rozradowana na widok - całych już! - Walshów. — Wspaniałe macie garnitury. Christopher, naprawdę do twarzy Ci z zielonym. Tobie Josh w czerwonym niekoniecznie, ale żółty to ewidentnie twój kolor — plotła androny, błyskając śnieżnobiałymi zębami w uśmiechu - czujnie przy tym odprowadzając spojrzeniem Huxa, który zawinął się gdzieś na bok. Z zaskoczeniem przyjęła jednak zupełnie niespodziewaną prośbę od Josha.
Pamiętaj, że oboje jesteśmy zajęci Josh, pozory, pozory... — treliła trzy po trzy, zaśmiewając się jednak pod nosem, gdy wyciągała swoją dłoń do Walsha. Spoważniała jednak odrobinę na jego słowa. — Zadanie przyjęte, tylko mogę wiedzieć... — Nie dokończyła, bo na jej nadgarstku wylądowała kolejna bransoletka - z tańczącą mini-Perpetuą. Aż zachłysnęła się przez moment, a jasne oczy zamigotały. Obojętnie czego Josh by teraz jej nie zlecił - zapewne zatańczyłaby nawet na stole. — Dziękuję złotko, jest śliczna! — Uniosła się na palcach, by ucałować szorstki policzek przyjaciela - i po krótkim namyśle to samo zrobiła dla Chrisa. Rozpromieniła się w uśmiechu, a rumieniec ekscytacji wpełzł jej na dekolt. — Pędzę na patronusy w takim razie. Podeślijcie do mnie Huxy'ego jakby mnie szukał! — oznajmiła, przyjmując ważne zadanie, skinąwszy jeszcze głową na wzmiankę o młodej Maguire. Z wdziękiem zakręciła się na obcasach, zmierzając w stronę toru wyścigów.
Ooo, patrzecie, w sam raz! Mamy komplet do startu skarby, zapraszam! — zawołała głośno do @Drake Lilac, @Violetta Strauss i @Victoria Brandon, samej zajmując miejsce na starcie. Nim jednak zdążyłaby choćby dobyć różdżki, zauważyła machającą jej @Ruby Maguire, której równie intensywnie odmachała, mrużąc z rozbawienia oczy.
Co tam, słońce? Wszystko w porządku? — zapytała pro forma, z uśmiechem obserwując bąbelki ulatujące z ust Gryfonki. Nie zdążyła jednak jakkolwiek wejść z dziewczyną w dialog, bo ta kompletnie strąciła ją z pantałyku swoim monologiem. Aż musiała zamrugać, niekoniecznie rozumiejąc co ma piernik do wiatraka. — Właściwie... to... tak? — Próbowała nadążyć za Maguire, która w mgnieniu oka przypięła jej broszkę w kształcie łani do sukienki - i zaraz równie prędko ulotniła się w tłumie. Whitehorn było stać jedynie na pełne niezrozumienia - ale i rozbawienia - pomachanie Gryfonce na pożegnanie.
Mam urodziny, czy jest jakiś dzień pielęgniarki o którym nie wiem? — rzuciła pytanie w eter, zerkając na zapinkę, którą właśnie otrzymała - delikatnie przejeżdżając po niej opuszkami. Zaraz jednak chrząknęła i wygładziwszy migotliwą suknię, zwróciła się do uczniów, z którymi stanąć miała w szranki.
Zaczynamy? — Uśmiechnęła się pięknie, dobywając różdżki.



Atrakcja: Wyścig patronusów!
Trwające efekty: -
Wyścigi patronusów: Czwarta!!!
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyPon 4 Lip 2022 - 17:23;

- Ależ cała przyjemność po mojej stronie!!! - zapewniła go z zapałem i czarującym uśmiechem - Gdyby nie ja, to już sekudnę później stałaby przy tobie kolejka absztyfikantek i sama profesor Whitehorn błagałaby cię o taniec - dodała bez cienia pochlebstwa, a naprawdę szczerze przekonana, że taki właśnie scenariusz rozegrałby się natychmiast gdyby tylko odsunęła się od Tomka na centymetr, dlatego na wszelki wypadek postanowiła trzymać go jak najbliżej i nikomu nie oddawać, gdyż podejrzewała, że los, który już raz się do niej tego wieczoru uśmiechnął, nie byłby już na tyle łaskawy, by i drugi raz podesłać jej pod nos partnera na bal. A już na pewno nie takiego!
- Nooo... - westchnęła aż rozmarzona, kiedy przestała na moment bezczelnie obśmiewać miłosne podboje Augusta i Julki i wyobraziła sobie to jak piękną parę by stanowili- Mogliby się wymieniać sportową odzieżą... to super romantyczne... Chociaż żeby osiągnąć twój rozmiar bicka, to totalnie musiałby się wspomagać metamorfomagią. Ej... a jak będą mieli dzieci - nagle wybiegła nieco myślami w przyszłość -to musimy ich zmusić żeby zrobili z nas rodziców chrzestnych, żebyśmy mogli porząnie zadbać o ich zasób słownictwa. Inaczej będą się porozumiewać monosylabami i ciętymi ripostami. - zauważyła, szczerze zmartwiona losem owych nieistniejących jeszcze latorośli pary Krukonów i całe szczęście, że po chwili Tommy wcisnął jej w usta tą nieszczęsną plumpkę, bo Merlin jeden wie, jak daleko jeszcze pogalopowałaby jej wyobraźnia.
Całe szczęście, że wtedy też przejrzała na oczy i dostrzegła, że jej marzenie o wielkiej, romantycznej miłości nie tylko nie jest zupełnie nierealne, ale przeciwnie - właśnie się spełnia. Kiedy Tommy spojrzał na nią takim rozanielonym wzrokiem, poczuła jak strzała Amora przeszyła jej serce z takim impetem, że prawie zrobiła dziurę na wylot; a kiedy do tego iście dżentelmeńskim gestem ucałował jej dłoń, to kolana tak się pod nią ugięły, że jeszcze milimetr i mogłyby się połamać. Czy to się działo naprawdę? Ona i największy adonis Hogwartu niespodziewanie zakochani na szkolnym balu niczym w tandetnym fanficku najpiękniejszej powieści?
Nie miała pojęcia, dlaczego Tommy zwieńczył swoje gorące komplementy ugryzieniem w palec, ale ani przez moment nie wydało jej się to dziwne czy nieodpowiednie - zachichotała wdzięcznie, trzepocząc rzęsami i stwierdziła, że bardzo jej się podobał taki zaskakujący gest. Maguire był taki niebanalny! Pokręciła głową z zaangażowaniem równie dużym jak to, z którym przed momentem kiwał jej partner, i oznajmiła:
- Żaden chłopiec nie ma szans z tobą, mój drogi! A w ogóle to wysocy mężczyźni są, dla mnie przynajmniej, okropnie nieatrakcyjni, bo słuchaj, przez to że potrzebują więcej komórek ciała na zbudowanie tej wysokości, no to mają ich mniej w mózgu i normalnie mają takie ptasie móżdżki. No! I na inną część ciała podobno też im nie starcza, ale nie powiem na jaką bo damie nie wypada - skwitowała rzeczowo, dopiero teraz orientując się, że ich droga na parkiet odbywa się w powietrzu, bo łagodnie unosili się coraz wyżej -OCH!!! Czy my... czy my fruniemy? NA SKRZYDŁACH MIŁOŚCI? Tommy, jesteś niesamowity. Wow -nie mogła wyjść z podziwu, przekonana, że to jej cudowny ukochany ukradkiem ich zaczarował i zafundował niesamowite wrażenia podczas pierwszego wspólnego tańca; była tak skupiona na swoim zachwycie, że początkowo zupełnie nie zauważyła jak obok lewituje @Larkin J. Swansea z kimś kto zdecydowanie nie był jej kuzynką. No cóż.
- Miłość nas unosi, LJ, miłość... Co ty wiesz o miłości, LJ, gdybyś wiedział cokolwiek, to byś tu teraz lewitował z kimś inn-YM, BEZ URAZY JESS! TY JESTEŚ WSPANIAŁĄ PARTNERKĄ NA PEWNO PO PROSTU LJ TO PALANT!!!! - ostatnie słowa skierowane do @Jessica Smith musiała wykrzyczeć, bo druga para zdążyła już prawie opaść z powrotem na polanę. Skandal! Prawdziwy skandal w biały dzień, znaczy wieczór, na szczęście wystarczyło tylko, że jej wzrok napotkał tęczówki Tomka i oburzenie natychmiast znacznie zelżało.
Odchrząknęła więc, poprawiła włosy i zarzuciła Tomaszkowi ręce na szyję.
- No. Możemy wrócić do nas.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyPon 4 Lip 2022 - 19:35;

Atrakcja: Kończymy tańczyć
Trwające efekty: i mam za dużo energii

- To akurat było bardzo proste, darła się coraz głośniej, im dalej ode mnie byłaś – stwierdził, śmiejąc się cicho, bo mimo wszystko wydawało mu się to całkowicie absurdalne. Kolejny raz musieli mierzyć się z czymś podobnym, kolejny raz musieli przeżywać jakieś bzdury wywołane zabawami innych i chociaż lunaballe były naprawdę słodkie, w jakiś zjebany sposób, to mimo wszystko Max nie był pewien, czy naprawdę bawiło go ich zachowanie. Chociaż oczywiście nie miał nic przeciwko tym idiotyzmom, jakie się odwalały.
- O no proszę cię, jeśli chcesz być gwiazdą światowego formatu, nie możesz ciągle śpiewać tego samego hitu, prawda? To byłoby w chuj zjebane – stwierdził, cmokając z rezygnacją, jakby chciał jej zapytać, czy na pewno nie znała zasad, jakie rządziły show-biznesem, a później wyszczerzył się do niej uradowany, kiedy zaczęła śpiewać. Nie zorientował się nawet kiedy jedna z lunaballi podsunęła mu liść lulka, był bowiem dość mocno zaaferowany tym, co się właściwie działo, toteż z pewnym zdziwieniem popatrzył na wręczony prezent.
Miał właśnie powiedzieć Oli, że wygląda na to, że magiczne stworzenia chciały sprawić, że za chwilę w ogóle odlecą na księżyc, kiedy dziewczyna znowu się odezwała, a on musiał ze wszystkich sił powstrzymywać się przed niemądrym parsknięciem. Ola już teraz była nieźle spizgana i wyglądało na to, że powinna za to podziękować organizatorom tej imprezy. Wyglądało na to, że kadra Hogwartu mimo wszystko uwielbiała odpierdalać jakieś gówna, bawiąc się jednocześnie swoimi wychowankami w sposób, który z całą pewnością mógł podpadać pod wątpliwy moralnie, ale Maxowi to latało. Ostatecznie należał do osób, które odpierdalały jakieś gówna na każdym kroku, więc po prostu brał to, co miał i starał się jak najlepiej bawić, nie zwracając zbyt wielkiej uwagi na konsekwencje własnych czynów. To było pierdolnięte, ale naprawdę nie potrafił i nie chciał zachowywać się inaczej, kiedy nie musiał. Chciał po prostu żyć.
- Sam nie wiem. Musimy się przekonać – stwierdził Max, po czym najzwyczajniej w świecie pochylił się nieznacznie, by wsunąć jedną rękę pod kolana dziewczyny, a drugą pod jej plecy i poderwać ją w górę bez najmniejszego nawet problemu. Wyglądało na to, że lunaballe były z tego powodu niesamowicie zadowolone, więc posłał im zaczepny uśmiech, po czym utorował sobie po prostu drogę pomiędzy pozostałymi tańczącymi, zapewne z gracją godną prawdziwego tura. Tylko po to, żeby po chwili potwierdzić przypuszczenia Oli dotyczące zębów nieszczęsnej dziewczyny, która chyba na ich widok nawet pisnęła z przejęcia, nie bardzo wiedząc, co się dookoła niej dzieje.
- To co, idziemy sprawdzić, czy woda też nie jest przypadkiem różowa? – zapytał, wciąż ją mocno trzymając, a jego diabelski uśmiech wskazywał na to, że był autentycznie gotowy wskoczyć z nią na rękach do jeziora albo zrobić coś równie absurdalnego. Wyglądał, jakby po prostu go roznosiło, jakby nie był w stanie zatrzymać się w miejscu, a skoro już jego przyjaciółka miała dziwaczne halucynacje, ale mimo to próbowała się świetnie bawić, on nie mógł zostawać w tyle. Musiał zresztą przyznać, że to wszystko naprawdę działało cuda i przez chwilę, przez ten jeden wieczór, mógł się czuć naprawdę tak, jak dawniej.

@Aleksandra Krawczyk

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyPon 4 Lip 2022 - 19:42;

Tańczyć po swojemu. Nie był co do tego przekonany, nie był nawet pewien, czy naprawdę potrafił to robić, ale też nie chciał stać w kącie i udawać, że nie interesuje go to, co się dookoła niego dzieje. Ostatecznie bowiem było co świętować, nie tylko zakończenie tego roku, ale przede wszystkim to, że ustały niepokoje i problemy, a ludzie, którzy najbardziej cierpieli, mogli w końcu odetchnąć naprawdę głęboko. Poza tym Christopher nie chciał również uchodzić za całkowitego gumochłona, który nie potrafi się bawić, tym bardziej że nie raz w czasie treningu Gryfonów pokazał, że jest dokładnie na odwrót. Właśnie dlatego ruszył z Joshem na parkiet, nieco niepewnie, ale jednak uśmiechając się do niego lekko, by już po chwili tego pożałować.
Kiedy tylko Huxley pojawił się na horyzoncie, zaczęły się kłopoty. Christopher nie był nawet do końca pewien, kto kogo popchnął, jak do tego doszło, ale zorientował się właściwie od razu, że upadek Josha był zdecydowanie bardziej poważny, niż się wydawało. Uśmiechnął się nieco niepewnie, marszcząc przy okazji brwi, kiedy Josh ponownie się odezwał, ale nim zdołał jakoś zareagować, zjawiła się przy nich Perpetua. Odsunął się zatem, by nie przeszkadzać jej w rzucaniu zaklęć, wychodząc z założenia, że nie powinien się wtrącać w działania podejmowane przez medyka.
Zaraz jednak został zaatakowany przez komplement Perpetuy, czując, że nieznacznie się rumieni, ale zamiast uciekać, uśmiechnął się lekko, zerkając kątem oka na męża, jakby chciał coś dodać, ale ostatecznie zmilczał, mimo wszystko czując się nieco zagubiony w tym całym otaczającym ich bałaganie. Miało dziać się naprawdę wiele, ale teraz miał wrażenie, że działo się jeszcze więcej i nie był w stanie za tym nadążyć, co dla kogoś takiego, jak on, było wręcz straszne.
- Przynajmniej wręcza ci te prezenty przy mnie - powiedział nieco rozbawiony, a potem wywrócił oczami, by ostatecznie przysunąć się nieco bliżej Josha, nie chcąc, żeby otaczające ich lunaballe zaczęły za chwilę na nich napierać, ale - znowu - nie zdążył nic powiedzieć, bo pojawiła się przy nich Yuuko, powodując, że nauczyciel zielarstwa uśmiechnął się do niej łagodnie. Nie zmieniało to jednak faktu, że stojąc blisko męża, chwycił go ostrożnie za dłoń, dając mu tym samym znać, że miał chwilowo nieco dość wrażeń i byłby bardzo wdzięczny, gdyby za chwilę odeszli na bok, może coś zjedli i z pewnej odległości popatrzyli na dziejące się szaleństwa.
- Gratuluję pracy dyplomowej, Yuuko - powiedział, przekrzywiając lekko głowę. - Mam nadzieję, że nasza wcześniejsza umowa obowiązuje i kiedy już wrócę tutaj po wakacjach, będę mógł liczyć na sadzonki jakichś rzadkich roślin. Cieszę się, że wszystko udało ci się tak, jak to sobie zaplanowałaś - dodał, przymykając nieznacznie powieki, znowu czując ten dziwny ucisk, gdy zdał sobie sprawę z tego, że znowu coś się zmieniało.

@Joshua Walsh  @Perpetua Whitehorn  @Yuuko Kanoe

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Vinícius Marlow
Vinícius Marlow

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
Galeony : 702
  Liczba postów : 576
https://www.czarodzieje.org/t16781-vinicius-oliver-marlow-budowa#466597
https://www.czarodzieje.org/t16786-vini-da-vinci#466765
https://www.czarodzieje.org/t16784-vinicius-marlow
https://www.czarodzieje.org/t18404-vinicius-marlow-dziennik
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyPon 4 Lip 2022 - 22:29;

Na polanie pojawiam się tak właściwie dla zasady. Po pierwsze dlatego, że kończy się rok szkolny i akademicki, i po prostu wypada tutaj być, po drugie ze względu na powrót Księżyca, który przez wielu był tak wyczekiwany, że nie sposób było przepuścić to bez echa. W swojej prostej i dość pustej szafie nie mam właściwie nic błyszczącego, więc zakładam na siebie zwykłą białą koszulę, niedoprasowaną tu i ówdzie, i nieco gęściej niż zwykle obwieszam się biżuterią, licząc, że będzie wystarczająco mocno odbijać światło, żebym nie wyróżniał się przesadnie z tłumu. Nawet kolczyk w uchu – będący zwykle prostym, złotym kółkiem – wymieniam na taki, który ma w sobie kilka błyszczących kamieni. Na moim ramieniu siedzi Bella, elficzka, z którą udało mi się niedawno zaprzyjaźnić. Uparła się, żeby wbić się w mój pierścionek, który zatrzymał jej się dopiero na bioderkach i teraz prostuje się dumnie, zapewne przekonana, że wygląda zjawiskowo.
Nie bardzo wiem, co ze sobą zrobić, ale doświadczenie mówi mi, że w takiej sytuacji najlepiej sprawdza się stół z jedzeniem, toteż tam kieruję swoje kroki, chcąc przekonać się, czy znajdę tam coś dla siebie. Nim jednak udaje mi się dorwać do przekąsek, ktoś obok mnie kaszle i, ku mojemu niebywałemu zaskoczeniu, zionie ogniem.
O cholerka — komentuję odruchowo tuż po tym, jak podskoczyłem w miejscu. Od razu widać, dlaczego nie wpuścili mnie do Gryffindoru — Wszystko w porządku? — mówię tuż po tym jak przybliżam się do dziewczyny. Jednocześnie przyglądam jej się badawczo. Doświadczenie mówi mi, że najpewniej zjadła coś ostrego... magiczne potrawy bywały niezwykle dosłowne w swoich smakach.
Och! Poczekaj sekundkę — tknięty nagłą myślą uśmiecham się do niej i odwracam z powrotem w stronę stołu, tym razem żywo przyglądając się zastawie aż do momentu, w którym udaje mi się odnaleźć mleko. Nalewam go do dwóch szklanek. Pierwszą z nim podaję nieznajomej, uśmiechając się zachęcająco, drugą zatrzymuję dla siebie i unoszę w geście toastu. —mleko powinno trochę pomóc... chyba że masz uczulenie na laktozę? — to ostatnie dodaję szybko, woląc przypomnieć jej o ewentualnym alergenie, nim ta bezmyślnie się go napije.

@Aurelia Leveret
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyWto 5 Lip 2022 - 19:16;

Atrakcja: wyścig patronusów
Trwające efekty: halucynki
Wyścigi patronusów: 5-36= -31

Widziała dokładnie ten wyraz niezadowolenia na twarzy Victorii i uśmiechnęła się jedynie z rozbawieniem, gdy tylko ta zmarszczyła nos. Jakby nie patrzeć Strauss czuła się niezwykle pewnie, gdy tylko chodziło o jej umiejętności związane z rzucaniem zaklęć.
- Jasne, a o co? - zapytała, gdy tylko padła propozycja zakładu, bo nie było mowy, aby zrezygnowała z takiej dodatkowej rozrywki, która miała im urozmaicić wyścig. Wystarczyło teraz tylko uzgodnić o co dokładnie chciały walczyć w tej konkurencji.
- Myślę, że jednak powinnyśmy poszukać informacji, bo nie jesteśmy ekspertkami z ONMS. Można nawet dopytać w jakiejś menażerii - zaproponowała, bo to też było jakieś wyjście. Przynajmniej mogły zaczerpnąć profesjonalnej opinii i dowiedzieć się czegoś konkretnego o opiece nad lunaballami. Z pewnością  warto było szukać odpowiedzi na dręczące je pytania, gdzie tylko mogły. Dodatkowe źródło nigdy nie zaszkodzi. Zwłaszcza jeśli miałyby się dowiedzieć czegoś więcej niż tylko jak powinno się takie zwierzątko karmić.
Nie tańczyły razem, przy dodatkowym udziale ich lunaballi, którą chyba na tym etapie powinny jakoś nazwać, gdy ze strony stanowiska do wyścigów patronusów dobiegł ją głos Whitehorn. Cóż dawno nie miała szczególnie okazji, by zamienić słowo z kobietą. Może to i dobrze? Świadczyło o tym, że nie pakowała się już tyle w niebezpieczne akcje, by potrzebować jej pomocy... Kogo oszukiwała. Jasne, że chodziło tylko o to, że szukała wsparcia w innych osobach niż była nauczycielka, gdy już naprawdę czegoś potrzebowała. Lub też zamykała się sama ze sobą.
- Dzień dobry, pani Whitehorn - przywitała się, gdy tylko chwyciwszy Brandon za rękę, ruszyła w kierunku miejsca, gdzie miał się odbywać wyścig. - Mam nadzieję, że wszystko u pani w porządku.
Posłała jeszcze kobiecie delikatny uśmiech po czym sięgnęła po swoją różdżkę, wyczarowując na odpowiedni sygnał świetlistą pustułkę, która była gotowa do tego, aby zmierzyć się z pozostałymi formami patronusa w tym wyjątkowym wyścigu.

@Victoria Brandon, @Perpetua Whitehorn, @Drake Lilac
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyWto 5 Lip 2022 - 21:09;

- No, w sumie zbyt szybko by się znudziło i fanom, i nam. Albo nam nawet jeszcze szybciej - uznała i ściągnęła brwi, bo to faktycznie na dłuższą metę nie miałoby sensu. Jedynie by ich wymęczyło, a i zapewne zaraz odeszliby w zapomnienie jako autorzy jednego hitu. Nie, to by nie przeszło, ale oto nadarzyła się idealna okazja do poćwiczenia innego, nowego utworu i nie miała zamiaru jej zmarnować. Ba, najwyraźniej byli z Maxem tak dobrzy, że jedna z lunaballi, która wcześniej prosiła chłopaka o zaśpiewanie, podarowała mu za to liść lulka, co Ola pewnie by skomentowała, gdyby nie była tak skupiona na biednej dziewczynie. Ale ona naprawdę miała różowe zęby!
- Jak nie wiesz, jak ja widz- co ty robisz?! - pisnęła zaskoczona, kiedy ją podniósł i nie chcąc spaść, ułożyła dłonie na jego karku. - Nic wcześniej nie mówiłam, a jeśli ktoś z nas oszalał, to bank jesteś to ty - stwierdziła, specjalnie kładąc nacisk na ostatnie słowo. Lawirowali właśnie między ludźmi, żeby dotrzeć do wspomnianej dziewczyny, a kiedy to się stało, Krawczyk nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy może płakać. Mina ich ofiary była bezcenna i chociaż nie powinna, rozbawiła ją i jak tylko się od niej odwrócili, Ola zaczęła głupawo się chichrać. Szybko jednak stała się na powrót poważna, urywając nagle śmiech na wspomnienie o wodzie. Przekręciła głowę tak, żeby widzieć twarz Brewera i zmrużyła oczy.
- Do wody? Teraz? - spytała, ale znała odpowiedź, a zresztą sama wcześniej mówiła, że później mogą iść. Tak, tylko chyba nie do końca sobie to przemyślała. Wzięła głęboki oddech, przygotowując się do wygłoszenia tyrady. - Max, normalnie nie mam nic przeciwko wodzie ani pływaniu i wiem, że wcześniej mówiłam że możemy później pójść, ale wiesz, no zobacz, mam na sobie sukienkę, taką ładną sukienkę! No i szkoda byłoby ją zniszczyć, sam musisz to przyznać. Poza tym teraz woda jest na pewno zimna, a jak jest zimna to się przeziębimy, a jak się przeziębimy to będziemy musieli się leczyć i zmarnujemy takie piękne letnie dni, a jeszcze dodatkowo zaraz są wakacje i co będzie jak nie zdążymy wyzdrowieć? A w wodzie mogą być też jakieś nieprzyjazne morskie stworzenia i nie będzie fajnie jak postanowią się z nami poznać. Pomyśl, same minusy, yyy, no strojów odpowiednich też nie mamy ani nic, to znaczy ty sobie jeszcze poradzisz, ale ja będę miała problem i - przerwała, bo zaczynała się zapowietrzać i musiała wziąć ze dwa głębsze oddechy. W głowie jej się kotłowało od tego bełkotu i nawet nie wiedziała, skąd to nagle z niej wypłynęło. To była chyba najdłuższa wypowiedź, jaka wyszła z jej ust od niepamiętnych czasów. - W skrócie - jeśli wrzucisz mnie do wody, to ci nogi z dupy powyrywam - podsumowała, racząc go bojowym spojrzeniem. Nie wątpiła, że był gotowy i tak wprowadzić swoje słowa w czyn, bo widziała te diabelskie kurwiki w jego oczach, dlatego zaczynała kombinować, jak by tu się uwolnić z jego rąk, najlepiej bezboleśnie i bezupadkowo.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyWto 5 Lip 2022 - 21:17;

Atrakcja: Wyścig patronusów
Trwające efekty: Spaceruje za mną lunaballa
Wyścigi patronusów: 18 - 18 - 20 (cecha) = -20

- Wybierz. Tylko powstrzymaj się przez żartami na temat wody - powiedziała od razu, wyraźnie dając jej do zrozumienia, że jest w stanie zaakceptować każde wyzwanie, jakie zostanie jej rzucone. Być może przed niektórymi będzie się opierała, ale mimo wszystko była skłonna poddać się decyzji, jaka zapadnie, ostatecznie bowiem to również mogło być dobrą nauką, mogło być czymś, co dawało radość, co dawało poczucie swoistego spełnienia, kiedy człowiek wygłupiał się w niemądry sposób.
- Chyba będę musiała ją ze sobą zabrać. A to oznacza, że ekspert od opieki nad magicznymi stworzeniami jest mi potrzebny natychmiast - stwierdziła jeszcze, widząc doskonale, że lunaballa rzeczywiście nie zamierzała odstąpić od niej nawet na krok i ruszyła za nią na parkiet, by chwilę później pójść dalej, do miejsca, gdzie miały rozpocząć się wyścigi patronusów. Victoria pokręciła lekko głową, nie wierząc w to, co się tak naprawdę działo, nie wierząc w to, że z jakiegoś powodu magiczne stworzenie uznało ją za godną tego, by się z nią zadawać i czuła się z tego powodu niesamowicie rozbawiona, ale również nieco rozczulona.
- Pani Whitehorn - przywitała się, uśmiechając się również do ostatniego z uczestników tych zawodów, po czym zerknął na Violę, jakby chciała jej zapytać, czy jest pewna brania udziału w tej konkurencji. Kiedy już stawały do rywalizacji, zdawały się zawsze brać ją bardzo poważnie, zupełnie jakby od tego zależała ich przyszłość, jakby od tego zależały losy całego wszechświata, co nieco ją bawiło, a jednocześnie powodowało, iż miała pewność, że może doskonalić się w nieskończoność. Była bowiem pewna, że Strauss, niezależnie od wszystkiego, będzie zawsze dwa kroki przed nią.
- Powodzenia - powiedziała jeszcze, nim sięgnęła po różdżkę i już po chwili utkany z mgły sokół poszybował przed siebie tak prędko, iż trudno było jej nawet za nim nadążyć. Była pewna, że mógł poradzić sobie lepiej, ale nie zamierzała narzekać, po prostu czerpiąc przyjemność z tej rywalizacji, z tej chęci osiągnięcia czegoś, co było szczytem jej możliwości.

@Violetta Strauss  @Perpetua Whitehorn  @Drake Lilac

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptySro 6 Lip 2022 - 18:53;

Max jedynie pokiwał głową na jej słowa, w pełni się z nią zgadzając, po czym dodał, że zdecydowanie musieli popracować nad swoim repertuarem, jeśli chcieli, by ten okazał się odpowiednio satysfakcjonujący. Nie mogli w końcu nieustannie śpiewać tego samego, to w ogóle nie wchodziło w rachubę i musieli poważnie zastanowić się nad tym, co jeszcze chcieli odpieprzać. Bo coś zapewne chcieli, skoro byli takimi niepokornymi duchami i doskonale się razem bawili, zaś Max nie zamierzał nigdzie puszczać Oli, nim ostatecznie tego wieczoru nie padną na pyski. Skoro już spędzali wspólnie czas w tak idiotyczny sposób, to mogli robić to o wiele dłużej, zapewne wprawiając w konsternację okolicznych bawiących się. To jednak ani trochę nie przeszkadzało chłopakowi, tak samo, jak zdziwienie jego przyjaciółki, które potraktował, jak dodatkowy plus do tych zjebanych wygłupów, jakie teraz odpieprzali.
- Powinienem mieć większe oczy, żeby lepiej widzieć, ale skoro jestem ślepy, to musimy podejść zdecydowanie bliżej – stwierdził prosto, kiedy zbliżyli się do dziewczyny, zapewne strasząc ją przy tej okazji naprawdę niemiłosiernie, ale chuja go to obchodziło, bo tak naprawdę po prostu doskonale bawił się tym, co się działo, tym, co miał.
Uśmiechał się szeroko, gdy Ola postanowiła bronić się przed skoczeniem do jeziora, mając wrażenie, że jest coraz bardziej rozbawiony, w miarę, jak dziewczyna sięgała po kolejne, co najmniej absurdalne argumenty, czując się z tym całkiem dobrze. Parsknął, kiedy ta zapowiedziała, że naprawdę wyrwie mu nogi z dupy, jeśli odważy się wrzucić ją do jeziora i musiał przyznać, że nawet to nie było w stanie go przed tym powstrzymać. Ponieważ zaś był nieźle jebniętym człowiekiem, to odwrócił się we właściwym kierunku, żeby zamarkować wykonanie swojego zjebanego pomysłu. Dopiero później puścił Olę, wywracając oczami i stwierdzając, że w takim razie pozostawało im śpiewać do białego rana. To zaś wcale nie była taka zła opcja, by nie powiedzieć, że była wręcz idealna.
Dlatego też zostali na imprezie jeszcze dłużej i chociaż Max miał wrażenie, że od nadmiaru energii po prostu rozpieprzy go na kawałki, nie proponował już nocnych kąpieli, które zapewne skończyłyby się jakimiś urwanymi kończynami albo czymś innym. Ostatecznie bowiem mieli szczęście do różnych, dziwnych, niejednokrotnie bardzo przypałowych sytuacji, które kończyły się, jak się kończyły. Przed nimi zaś był wyjazd wakacyjny i Max miał nieodparte wrażenie, że dopiero tam wpakują się w niezłe gówno.

z.t x2 @Aleksandra Krawczyk

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptySro 6 Lip 2022 - 22:30;

Walsh uśmiechnął się czarująco do Perpetuy, co mogły nieco psuć blizny na jego twarzy, ale zupełnie tym się nie przejmował. Cieszył się, że kobiecie podobała się bransoletka, jednak nie mówił o niej nic więcej, odsyłając kobietę do atrakcji z patronusami. Kiedy Whitehorn odchodziła od nich, dostrzegł Ruby Maguire i był pewien, że będzie w dobrych rękach. Nie miał też czasu na dalsze zastanawianie się, gdy tylko pojawiła się obok nich Yuuko.
Josh, widząc swoją dawną prefekt, uśmiechnął się ciepło, czując swego rodzaju wzruszenie. Nie mieli być może zbyt wiele do czynienia ze sobą, być może nie rozmawiali ze sobą wiele, a jednak wiedział, że była prawdziwą Puchonką, taką, za którą będzie tęsknić, jeśli tylko dziewczyna, czy raczej kobieta, zdecyduje się wrócić do swojego kraju, albo wyjechać w inne, nieznane jej jeszcze miejsca. Miotlarz wyczuł także dłoń męża, z którym splótł swobodnie palce, zapewniając w ten sposób, że zrozumiał, co ten chciał mu przekazać.
- Chwila, sadzonki rzadkich roślin? Jakie towarzystwo planujesz dla bijącej wierzby? - spytał z lekkim śmiechem, dobrze wiedząc, że cokolwiek Chris postanowi, on nie będzie się sprzeciwiać. Jednocześnie cieszyło go, że ta dwójka tak dobrze się dogadywała. Przynajmniej mógł od męża usłyszeć coś więcej o Kanoe, a zdecydowanie wolał wiedzieć, co słychać u jego podopiecznych. Nic więc dziwnego, że spojrzał na Yuuko, uśmiechając się do niej ciepło.
- Nie wybierasz się na szkolne wakacje? Szkoda, liczyłem, że jeszcze dwa miesiące będziemy się widzieć. Hufflepuff bez ciebie nie będzie taki sam. Kto pomoże w pilnowaniu Borsuków? - spytał spokojnie, nie kryjąc żalu w swoim głosie. Sam również zacisnął palce na dłoni męża, mając wrażenie, że za chwile wzruszenie odbierze mu głos.
- Yuuko, dziękuję, że się nimi zajmowałaś i pomagałaś opiekunom, gdy mnie tu nie było. Przepraszam, że nie mam nic, na pożegnalny prezent, poza moimi słowami i uściskiem, jeśli tylko będziesz chciała - powiedział jeszcze, uśmiechając się odrobinę szerzej. Jednocześnie zaproponował, aby odsunęli się od parkietu, nie mając ochoty znów zostać przez kogoś potrąconym.

@Christopher Walsh @Yuuko Kanoe

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyCzw 7 Lip 2022 - 20:15;

Uśmiechnęła się, gdy tylko usłyszała gratulacje Chrisa z powodu obronionej pracy. Cóż, miała nadzieję na nieco wyższy wynik, ale i tak otrzymała niezwykle wysoką ocenę, z której powinna być zadowolona. No i oficjalnie mogła powiedzieć o tym, że ukończyła studia i miała na to odpowiednie papiery.
- Dziękuję bardzo. I oczywiście, że obowiązuje. Postaram się znaleźć coś, co będzie dobrze wyglądało w ogrodzie i miało jakieś praktyczne zastosowania - zapewniła, spoglądając po chwili na znajdującego się Josha, który podłapał oczywiście temat sadzonek. W zasadzie widząc tę dwójkę zaczęła się zastanawiać czy w pierwszej kolejności nie przesłać im jakiś drzewek czy krzewów owocowych, bo może nawet jeśli nie będą w stanie zrobić cynamonek to zawsze mogą sobie upiec jakieś inne ciasto. To brzmiało zdecydowanie jak dobry plan.
- Cóż początkowo planowałam spędzić wakacje na powolnej przeprowadzce, ale zdecydowałam się jednak pojechać na ostatnie wakacje z Hogwartu także mogę panu pomóc w pilnowaniu Puchonów - zwróciła się tutaj do swojego dotychczasowego opiekuna. - Do tego obiecałam jeszcze pańskiemu mężowi, że pomogę mu zadbać o państwa ogródek zanim wrócę do Japonii.
Nie była pewna czy Chris zdążył przekazać mu te wieści, ale jeśli naprawdę Josh byłby chętny na spędzenie odrobiny czasu także po zakończeniu szkoły to nie miała nic przeciwko temu. Żałowała tylko, że nie mieli okazji do tego, by wcześniej nawiązać jakiś bliższy kontakt, bo dotychczas nie mieli okazji do tego, aby zamienić ze sobą większej ilości słów. Głównie ze względu na to, że Kanoe należała do tak zwanych nielotów i nie pchała się na lekcje miotlarstwa.
- Naprawdę nie ma mi pan za co dziękować. Może i czasami stwarzali problemy, ale mimo wszystko była to ogromna przyjemność. Mam tylko nadzieję, że po moim odejściu będą się dalej dobrze sprawować. Przynajmniej wiem, że zostawiam ich w dobrych rękach - uśmiechnęła się, wiedząc, że sprawowanie opieki nad tak sporym gronem uczniów jest ogromną odpowiedzialnością.
Oczywiście propozycja uścisku nieco ją zdziwiła chociaż nie powinna biorąc pod uwagę ciepłą i pozytywną energię, która otaczała nauczyciela miotlarstwa promieniującego miłością w kierunku niemal każdego człowieka. Naprawdę cieszyła się, że były gajowy miał podobną osobę w swoim życiu.
- Nie ma sprawy. Sama również mogłam przygotować jakiś prezent pożegnalny także uścisk brzmi jak idealna opcja.
W końcu czemu nie? Chyba naprawdę ulegała wpływom Borsuczego Ojca, który był bardziej ekspresyjny, gdy przychodziło do kwestii wyrażania uczuć. Najpierw jednak wypadałoby nieco jednak odsunąć się od parkietu i przejść może w nieco bardziej ustronne miejsce jeśli chcieli jeszcze chwilę porozmawiać i nie przeszkadzać nikomu.

@Joshua Walsh, @Christopher Walsh
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam piękne, wypielęgnowane loki i prawnicze powiedzonka na podorędziu
Galeony : 190
  Liczba postów : 549
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyPią 8 Lip 2022 - 1:16;

Chichoczę cicho, gdy Brandon z pełnym przekonaniem wspomina coś nawet o zainteresowaniu szkolnej pielęgniarki moją osobą. – No i mogłaby błagać i płakać i cokolwiek, nie dorasta ci do pięt – dżentelmeńsko komplementuję blondynkę i szczerzę się, mam nadzieję, uroczo. A potem daję się wciągnąć w radosne dywagacje i plotki odnośnie naszych przyjaciół. – BEZ KITU – ożywiam się rozpromieniony. – Ja pomijam fakt, że bylibyśmy najlepszymi chrzestnymi, którzy pokażą tym dzieciom co to znaczy naprawdę żyć i będziemy je rozpieszczać słodyczami i nowiutkimi wydaniami kodeksów karnych i zanim skończą pięć lat to już będą miały całą kolekcję czekoladowych żab i w ogóle… To serio, bez nas zginą – rozkładam ramiona w geście tak właśnie będzie i rozpoczynam festiwal jedzenia plumpków, które sprawiają, że w końcu widzimy dalej i więcej. Zupełnie tak jakbym po kilku miesiącach dobrał odpowiednie okulary i po raz pierwszy od dawna zobaczył prawdziwy świat, który dla mnie zaczyna i kończy się na Zosi. Zosi, która pod wpływem moich gestów wygina się znacznie zgrabniej niż każda słodka lunaballa na parkiecie i przysięgam, miękną mi od tego nogi. Jest wspaniała, jedyna w swoim rodzaju i najpiękniejsza w całej galaktyce.
Słucham wywodu Zoe o nieatrakcyjności wysokich chłopców i od razu mi lepiej, bo po pierwsze czuję się bardzo męsko, a po drugie wiem, że moja postura nie jest dla niej żadnym problemem, a to bardzo istotne w chwili, kiedy czuję, że byłbym dla niej w stanie zrobić wszystko. Bawię się przednio, gdy tak wypomina rosłym kawalerom gdzie czego im brakuje. – O no tak właśnie jest, u mnie nie musisz się martwić, wszystko jest kompletne i na swoim miejscu – macham zalotnie brwiami, a wtedy orientuję się, że jedyne, co nie jest na swoim miejscu to my, bo suniemy w górę. – Tak, to chyba to – kiwam głową szczerze wzruszony, że nie tylko ja widzę to w ten sposób. – I po co są te miotły czy skrzydła czy latające samochody, skoro wystarczy płomienne uczucie… – wzdycham i ściskam ją czule za dłoń. Jednak naszą wspaniałą romantyczną chwilę unoszenia się ponad gwiazdy, a przynajmniej tak to wygląda w mojej głowie, przerywa nam @Larkin J. Swansea. Z niechęcią odrywam spojrzenie od Zoe i nieprzytomnie słucham co też wygaduje. – LJ! O ty tak nie skarbuj do niej – mówię ostrzegawczo i przyciągam Krukonkę bliżej, żeby nie miał żadnych wątpliwości z kim teraz jest. Zosia też postanawia bardzo szybko go wyjaśnić i choć nie mam pojęcia do czego nawiązuje to nie jest to dla mnie istotne, bo gdy tak zaciekle walczy w ważnej sprawie wygląda jeszcze piękniej niż zwykle. Oczami wyobraźni już nas widzę razem na sali rozpraw, gdzie wspólnie toczymy bój w czyimś imieniu i sprawiamy, że ten świat jest lepszy. Coś pięknego. – Oni nic nie wiedzą o miłości, naprawdę – choć wydawałoby się, że kwituję właśnie Larkina i Jess to mam na myśli wszystkich. Nikt nigdy jeszcze nie był w kimś tak zakochany jak ja teraz w Zosi, którą najchętniej porwałbym na drugi koniec świata, a tam zasadził drzewo, wybudował dom swoimi wątłymi rączkami i gdyby tylko chciała dałbym jej syna albo córkę, nieważne. Wtem do moich uszu dobiega przepiękna ballada miłosna i jestem wdzięczny, że Moose zauważył moje bardzo dyskretne znaki i zagrał w końcu coś, co sprzyjało pogłębianiu relacji z taką piękną damą jak Zofia i mówiło za mnie to, czego sam nie potrafiłem z wrażenia ubrać w słowa. – Jesteś właśnie takim moim aniołem – wyznaję cicho i opieram się czołem o to jej, kołysząc się delikatnie do rytmu.
Chwilo, trwaj.

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptySob 9 Lip 2022 - 10:22;

Christopher mógł spokojnie przyznać, że jak dla niego, działo się zdecydowanie zbyt wiele. Cieszył się tym końcem roku, właściwie to cieszył się nim z powodu dzieciaków, ze względu na to, że mogli odpocząć od nauki, ale mimo to zaczynał czuć się powoli zmęczony. Otaczający ich rumor, śmiech, krzyki i śpiewy nie były tym, w czym był w stanie faktycznie długo wytrzymać, dlatego też pojawienie się obok nich Yuuko przyjął z zadowoleniem. Wiedział, że dziewczyna wkrótce miała wrócić do rodzinnego kraju, toteż rozmowa z nią wydawała mu się nad wyraz przyjemna, cieszyło go również to, że najwyraźniej zamierzała się pożegnać także z Joshem, ale prawda była taka, że gdy wspomniała, iż mimo wszystko zdecydowała ostatecznie pojechać na wakacje z Hogwartem, Chris uśmiechnął się lekko.
- Przekonamy się, co zdołamy z Yuuko wyhodować. Merlin raczy wiedzieć, czy nie stworzymy jakiejś niezwykłej krzyżówki. Nie mam pojęcia, co może wyjść z łączenia roślin typowych dla Wielkiej Brytanii i Japonii, ale wierz mi, to może okazać się fascynujące - stwierdził, pociągając Josha nieco na bok, by faktycznie nie stali na środku parkietu i nie przeszkadzali innym. Jeśli tylko Yuuko miała chęć jeszcze z nimi porozmawiać, to mieli do tego najlepszą okazję.
- Wiecie, że zawsze możecie przygotować prezent pożegnalny na koniec wakacji? - zapytał jeszcze, kiedy znaleźli się już poza parkietem, w nieco spokojniejszym miejscu, chociaż oczywiście wciąż takim, które sprawiało, że Chris mimo wszystko czuł się dziwnie, bo działało na niego zdecydowanie zbyt wiele bodźców. Prawdę mówiąc, chętnie wybrałby się później po prostu na spacer w stronę jeziora, czy w ogóle po błoniach, zostawiając szaleństwa dokładnie tym, którzy je lubili.
Zrobił teraz niewielki krok w tył, dając tym samym do zrozumienia pozostałej dwójce, że jeśli tylko mieli taką chęć, to mogli teraz swobodnie porozmawiać, a on nie zamierzał się w to wtrącać. Nie tak dawno spotkał się z Yuuko, a teraz po prostu cieszył się na myśl, że w czasie wakacji będzie im dane porozmawiać osobiście, być może znajdą wspólnie jakąś roślinę, którą będą mogli zacząć się opiekować albo coś podobnego, w końcu Merlin raczył wiedzieć, gdzie wylądują tym razem i co tam znajdą. A mogło być to dosłownie wszystko.

@Joshua Walsh @Yuuko Kanoe

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Anthony 'Moose' Grant
Anthony 'Moose' Grant

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 1,83
C. szczególne : burza loków; ciemne i długie rzęsy; krzaczaste i nieuporządkowane brwi; kilka magicznych tatuaży; zgrubienia na palcach od strun
Galeony : 245
  Liczba postów : 98
https://www.czarodzieje.org/t21302-anthony-moose-grant#688771
https://www.czarodzieje.org/t21321-poczta-losia#689136
https://www.czarodzieje.org/t21301-anthony-moose-grant#688770
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptySob 9 Lip 2022 - 11:24;

Przez chwilę zastanowiłem się jeszcze nad tymi zmysłami i wzruszyłem ramionami, spoglądając na Helenę. Wzrok jak wzrok, doświadczanie świata bez niego musiało być fascynujące, nauka posługiwania się innymi zmysłami… No, słuchu nie mogłem stracić, to była w końcu jedyna rzecz, która wyróżniała mnie z tłumu.
Nie potrzebuję wzroku, żeby grać, co prawda byłoby to okropnie smutne, nie widzieć publiczności, ale grunt to słyszeć, bez słuchu moje życie nie miałoby sensu, dosłownie — odparłem, posyłając jej szeroki uśmiech, bo taka byłą prawda. Nie potrafiłem zbyt wielu rzeczy w życiu i jeśli miałbym stracić muzykę i mój słuch absolutny – wszystko byłoby niemrawe, a ja bym wylądował pod mostem pewnie. Nie nadawałem się do zaklęć, ani eliksirów, mój los byłby więc całkiem dramatyczny, gdybym stracił jedyną rzecz, którą potrafiłem. — Węch też spoko opcja, ale za węchem idzie smak, więc do końca życia wszystko co jesz byłoby jałowe, życie bez radości naprawdę — podjąłem temat dalej, bo przypomniałem sobie te czasy, gdy złapało mnie zapalenie zatok i nie dość, że kompletnie nic nie czułem, to jeszcze wszystko straciło smak. A wiadomo przecież, że jedzenie to największa uciecha w życiu, każdy lubił jeść, nie ufałem ludziom, którzy twierdzili inaczej.
Zaśmiałem się, kiedy Helena zaczęła mówić o tym, że nie potrafi puszczać oczka, choć bardzo miło zaoferowała mi swoją pomoc nad techniką. Pokręciłem rozbawiony głową i wypiłem do końca poncz, by zwilżyć suche po koncercie gardło. Próbowałem się też pozbyć lekkiej chrypki, która zawsze towarzyszyła mi po koncercie, choć i tak przecież śpiewałem zdecydowanie mniej niż Archie. Mój głos jednak nie był wcale dostosowany do długich występów wokalnych, dlatego już dawno porzuciłem tę drogę, na rzecz instrumentów.
Ująłem prawdziwie dżentelmeńsko dłoń Puchonki i poprowadziłem ją na parkiet, a raczej kawałek błoni, który za takowy teraz służył. Parsknąłem śmiechem na jej ostrzeżenie, mówiąc tylko kilka słów, że jakoś to przeżyję, bo przecież nie zamierzałem udawać, że sam byłem tancerzem doskonałym. Ot co, kilka prostych ruchów, które w całości dawały jako taki efekt, ale zupełnie wystarczający. Nie spodziewałem się jednak, że nagle zaczniemy się unosić kilka metrów nad ziemią, dziękowałem w duchu Merlinowi, że nie mam lęku wysokości, bo inaczej mogło się to nieciekawie skończyć.
Widzisz, ze mną wszystko jest możliwe — odparłem na słowa dziewczyny i niemal machinalnie, a jednak trochę korzystając z sytuacji, przyciągnąłem ją bliżej siebie, mocniej podtrzymując, jakby magia nagle miała przestać działać. Powoli stawiałem kroki, które może i nie były mistrzowskie, za to mistrzowsko słyszałem muzykę, więc nie pozwalałem nam ani na sekundę wypaść z rytmu, słysząc każdą, nawet najmniejszą zmianę tempa. — Teraz możemy poczuć się jak Piotruś Pan i Wendy — zaśmiałem się, bo całkiem często czułem się takim lekkoduchem jak bajkowa postać — To taka mugolska bajka — dodałem jeszcze, orientując się, że przecież nie wszyscy byli zaznajomieni z niemagiczną kulturą jak ja.

Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptySob 9 Lip 2022 - 21:53;

- Z takimi planami to może się okazać, że rzeczywiście będziemy potrzebować szklarni obłożonej zaklęciami powiększającymi. Jeśli tak się stanie to dajcie znać, coś pomyślimy. W każdym razie, nie ma ograniczeń i jestem ciekaw co w takim razie wyjdzie z waszej współpracy - powiedział szczerze, ciepło. Cieszyło go, że Chris znalazł kogoś, z kim mógł w tak dużym stopniu podzielać zielarską pasję. Żałował jedynie, że Yuuko zamierzała wracać do Japonii, choć gdy usłyszał, że wybierała się jeszcze na wakacje, nie krył szerokiego uśmiechu na twarzy.
Odszedł wraz z nimi na bok, schodząc z parkietu, który zaczynał być naprawdę mało bezpiecznym miejscem, gdy tylko wzięło się pod uwagę lewitujące w powietrzu pary. Bezpieczniej było rozmawiać na boku. Zaraz też roześmiał się, gdy usłyszał słowa męża tuż po tym, jak Yuuko zgodziła się na uścisk.
- Możemy, ale skoro uścisk też jest dobry to nie zamierzam się wycofywać - odpowiedział wesoło do męża, po czym pochylił się do Puchonki aby krótko, niemal ojcowsko ją objąć. - Liczę na to, że uda nam się choć trochę porozmawiać na wakacjach, a jeśli nie, to że przypilnujesz Chrisa, aby nie wpadł na jakąś trująca roślinę. Podejrzewam, że na wyprawie po jakąś interesującą odmianę mięty będziesz lepszym towarzystwem niż ja - dodał jeszcze, puszczając dziewczynę i uśmiechając odrobinę złośliwie do męża. Prawdę mówiąc miał nadzieję że uda im się znaleźć coś idealnego dla ich ogródka na wyjeździe, co będzie również stanowiło pamiątkę. Taki wyjazd byłby zdecydowanie ciekawszy.
- Yuuko, a nie ma sposobu na namówienie ciebie żebyś została w Anglii na dłużej? - zapytał jeszcze z ciekawości, zastanawiając się, czy nie wiedziała, czym zająć się tu, czy może musiała wracać do Japonii, albo zwyczajnie tęskniła za rodziną. - W każdym razie, skoro to ostatnie twoje wakacje z nami, mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić i będą niezapomniane - dodał, uśmiechając się szeroko, jednocześnie ściskając mocniej dłoń męża, dając mu znać, że jak tylko skończą rozmawiać z Kanoe, mogą wracać do domu, aby tam odpocząć od zgiełku przyjęcia z okazji zakończenia roku i powrotu księżyca. Nawet on czuł się już zmęczony.

@Yuuko Kanoe @Christopher Walsh

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyNie 10 Lip 2022 - 23:37;

Nigdy nie sądziła, że zaangażuje się jakoś szczególnie w eksperymenty zielarskie, a tu proszę. Już była w planach Chrisa dotyczących krzyżowania i hodowania nowych gatunków roślin. Oby tylko Chris przypadkiem nie stworzył jakiegoś roślinnego potwora chociaż nie podejrzewała go o podobne skłonności.
- Taka powiększona szklarnia to rzeczywiście dobry pomysł. Zwłaszcza jakby można było w niej dowolnie regulować warunki. Kto wie jakie zapotrzebowania mogłyby mieć pańskie mieszanki - stwierdziła, posyłając jeszcze na koniec uśmiech w kierunku Christophera.
- Później faktycznie możemy coś razem wymyślić - przytaknęła na propozycję nauczyciela zielarstwa, która w sumie była naprawdę dobra. Takie wspólne doświadczenie z pewnością samo w sobie będzie dobrym prezentem, ale na razie postanowiła przyjąć uścisk Borsuczego Ojca, przytulając go krótko.  Był to dla niej naprawdę wzruszający moment, zwłaszcza, że w gruncie rzeczy nie znała jakoś szczególnie dobrze Josha, a jednak ten okazywał jej tyle pozytywnych uczuć.
- Postaram się jak tylko mogę - odparła jeszcze ze śmiechem, gdy tylko usłyszała o pilnowaniu Chrisa.
Nie miała jeszcze najmniejszego pojęcia, gdzie w ogóle mogliby wylądować, ani czy faktycznie były gajowy byłby zdolny do wzięcia udziału w tak niebezpiecznych przygodach, które wymagałyby czyjegoś nadzoru. Zresztą nie była pewna czy byłaby idealnym kompanem do takich wypraw, ale da z siebie wszystko jeśli tylko do tego dojdzie.
- Cóż... myślę, że to wszystko zależy na jak długo i jaki byłby ku temu powód. Już i tak przesunęłam nieco swój wyjazd - początkowo chciała wyjechać zaraz po zakończeniu roku szkolnego, ale stwierdziła, że jednak te wakacje warto byłoby jeszcze spędzić w towarzystwie brytyjskich znajomych. - I dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że te wakacje również będą dla państwa niezapomniane.

@Joshua Walsh, @Christopher Walsh
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyPon 11 Lip 2022 - 18:43;

Christopher sprawiał wrażenie naprawdę zadowolonego z tego, co się dookoła niego działo. Nie zwracał już zbyt wielkiej uwagi na pozostałych imprezowiczów, nie skupiał się na parach, które wirowały w powietrzu, ani na wyścigu patronusów, ani na niczym innym. Pozostawał przy toczącej się rozmowie, a jego jasne oczy zdawały się błyszczeć, w miarę, jak jego marzenia o szklarni i kolejnych roślinach zdawały się urzeczywistniać. Widać było, że to było coś, co mogło sprawić mu przyjemność, że to było coś, co mogło go poprowadzić dalej, ale cieszył się również z tego prostego faktu, że znalazł kogoś, z kim mógł dzielić swoją pasję, z kim mógł o czymś porozmawiać, z kim mógł po prostu dzielić się swoimi szalonymi planami i założeniami. Wiedział doskonale, że nie wszystkie okażą się sukcesem, ale to nie oznaczało, że tak będzie.
- Tak, odmiana mięty? Być może taka, która gryzie kogoś w pięty, jeśli okazuje się zbyt złośliwy – mruknął w stronę swojego męża, mrużąc przy okazji oczy, ale zaraz zwrócił się do Yuuko, zapewniając ją, że jeśli tylko będzie miała ochotę i dowiedzą się o jakichś ciekawych roślinach na miejscu, w które się udawali, chętnie wybierze się z nią na wycieczkę i ich poszukiwanie. Był pewien, że uda im się na coś trafić, ostatecznie bowiem każdy zakątek świata miał w sobie coś wyjątkowego, coś, co było niepowtarzalne i choćby człowiek stawał na głowie, nie byłby w stanie znaleźć tych cudów na angielskiej ziemi. Skoro zaś udało mu się najwyraźniej zarazić Yuuko tą samą szaloną miłością do zielarstwa, to zamierzał z niej korzystać.
Uśmiechnął się lekko, kiedy tylko Josh przytulił Puchonkę, dochodząc do wniosku, że mimo wszystko jego mąż faktycznie nadawał się do roli, jaką obecnie przychodziło mu pełnić. Coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że Josh nie tylko powinien być nauczycielem, ale również opiekunem jednego z domów, że powinien pracować z dzieciakami, pomagając im, na ile to było możliwe, będąc również zdecydowanie wyluzowanym człowiekiem. To jemu przypadała rola tego surowszego nauczyciela.
- Byle nie było tam jakichś szalonych inferiusów – mruknął, bardziej w stronę Josha, niż Yuuko, po czym uśmiechnął się do niej jeszcze przelotnie, życząc jej również, żeby przyjemnie spędziła ten wieczór. Nie zamierzał jej zatrzymywać, a czując zmęczenie, naprawdę chciał wybrać się na spacer wzdłuż brzegu jeziora i na tym dokładnie się skończyło, kiedy ostatecznie pociągnął za sobą swojego męża, zostawiając za plecami przyjęcie, muzykę i lunaballe, które najwyraźniej nie zamierzały się nawet na chwilę zatrzymywać.

z.t x3

@Joshua Walsh @Yuuko Kanoe

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Vinícius Marlow
Vinícius Marlow

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
Galeony : 702
  Liczba postów : 576
https://www.czarodzieje.org/t16781-vinicius-oliver-marlow-budowa#466597
https://www.czarodzieje.org/t16786-vini-da-vinci#466765
https://www.czarodzieje.org/t16784-vinicius-marlow
https://www.czarodzieje.org/t18404-vinicius-marlow-dziennik
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyPon 11 Lip 2022 - 20:28;

Jedzenie: E – reem w kwiatkach, zjem same kwiatki XD

Bardzo staram się nie chichotać, ale na widok Aurelii depczącej mały pożar na trawniku, dosłownie nie jestem w stanie się powstrzymać. Wszystko wychodzi przez to jeszcze gorzej, bo nie tylko śmieję się w głos, ale przez próby powstrzymania tego, początkowo parskam z dodatkową siłą. Im bardziej chcę się uspokoić, tym gorzej mi to wychodzi i koniec końców nie jestem nawet w stanie jej przeprosić. Jedyne co robię, to łapię ją delikatnie i zupełnie nienatarczywie za ramię, chcąc zatrzymać ją w miejscu. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby obraziła się i uciekła bez jakichkolwiek wyjaśnień.
O rany... — udaje mi się w końcu wydusić tuż po głębokim wdechu i bardzo długim wydechu. W oczach mam łzy, a na brzuchu kaloryfer – a w każdym razie czuję się tak, jakbym nagle go tam wyhodował. — Nie chciałem się śmiać, to było... — biorę jeszcze jeden wdech, bo w płucach non stop brakuje mi powietrza — ...silniejsze ode mnie to było. Uff, już mi lepiej — kończę szybko i uśmiecham się do niej szeroko i szczerze. Jej niestety nie jest chyba lepiej, biedaczyna stoi przy mnie z tym nieszczęsnym mlekiem i wygląda, jakby trochę chciała uciec, a trochę było jej głupio to zrobić. Oczywiście kompletnie nie obraziłbym się, gdyby to zrobiła, nie tak łatwo mnie obrazić.
Tyle co przyszedłem, ale chyba nie zabawię długo, i tak jestem tutaj sam. Widziałaś tutaj może coś wegetariańskiego? — już chcę zacząć buszować w zastawionym potrawami stole, kiedy tuż przy moim uchu rozlega się urażone dzwonienie, które powoduje, że nieruchomieję na kilka sekund — Och, no tak, gdzie moje maniery. To jest Bella — eleganckim gestem wskazuję na elficzkę przyodzianą między innymi w pierścień. Prezentowała się raczej zabawnie, ale minę miała niewiarygodnie dumną i pewną siebie — a ja Viní, nie jestem pewien, czy kiedykolwiek zdarzyło nam się rozmawiać. Miałem chwilę przerwy od Hogwartu — macham lekceważąco dłonią i zaraz wyciągam jej do dziewczyny. Za cholerę nie pamiętam jej imienia, kojarzę tylko z kilku wybuchów na lekcjach. Magicznych wybuchów, rzecz jasna.

@Aurelia Leveret
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Polana - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyWto 12 Lip 2022 - 23:56;

W tym jednym momencie nie liczyło się nic poza @Murphy M. Murray, który mocno trzymał ją w ramionach; nie zwracała uwagi na gwieździste niebo z księżycem, piękne lunaballe wesoło pląsające dookoła nich czy innych ludzi w błyszczących kreacjach, które szeleściły cicho przy każdym tanecznym kroku. Delikatnie kołysała się w rytm piosenki, pozwalając mu na prowadzenie w tańcu i bezwiednie poddając się muzyce, bo jedyne, o czym myślała to o jego głupkowatym uśmiechu, który sprawiał, że dalej jej się chciało walczyć z przeciwnościami i był jedną z niewielu stałych, jakie miała w życiu. – Niech ci nigdy nie przyjdzie do głowy zapuścić włosy aż tak – kiwnęła głową w stronę jego lwiej grzywy, rzucając mu roziskrzone spojrzenie. Zaraz potem zerknęła zaciekawiona na maleńką lunkę, która zaczepiła Murraya i równocześnie z nim schyliła się do stworzenia, czekając na to, co ma im do przekazania. Zaśmiała się głośno widząc jak ta zaczyna lizać go po twarzy i zanim zdążyła coś z siebie wydusić, sama czuła ciepłe pocałunki zwierzaka na policzkach i oczach, co skomentowała dźwięcznym i szczerym chichotem. – Ej, chyba już wystarczy – odsunęła delikatnie lunaballę i gdyby nie pomocna dłoń Murpha, nie byłaby w stanie pozbyć się namolnej towarzyszki. Otarła mokrą buzię wierzchem ręki i ponownie zbliżyła się do Gryfona z uśmiechem od ucha do ucha, zapominając wreszcie o wszystkich troskach, z jakimi tu przyszła. – Dobrze, że tu jesteś – przyznała z lekkością, czule gładząc go po policzku. Im dłużej się w niego wpatrywała, tym miała większe wrażenie, że teraz doskonale widzi każdy szczegół jego twarzy – fakturę skóry, maleńkie blizny, pieprzyki czy drobne zmarszczki, których do tej pory nie zauważała. I była niemalże pewna, że zaraz uniosą się razem nad ziemią, zupełnie jakby grawitacja nie istniała, ale ta bardzo szybko o sobie przypomniała.
Nie wiedziała czy to stuprocentowe poleganie na koordynacji ruchowej Murphy’ego czy to, że się w siebie zapatrzyli jak w obrazki czy też po prostu wrodzony brak gracji, ale po chwili oboje wylądowali na parkiecie. Niefortunnie upadła na prawy bark, ale Murph miał o wiele mniej szczęścia, bo oberwał jej obcasem prosto w skroń. – O matko, przepraszam, nie chciałam, ja.. AŁA – syknęła, kiedy próbowała się podnieść, aby jak najszybciej obejrzeć jego głowę i poczuła pulsujący ból w okolicy łopatek. – Musi cię ktoś zobaczyć, natychmiast – pomimo stłuczenia, dziarsko wstała i pociągnęła chłopaka za sobą w stronę stołu z jedzeniem. – Zaraz kogoś przyprowadzę, stój tu.
Prędko dostrzegła @Perpetua Whitehorn, która właśnie skończyła patronusowy wyścig. – Pani Perpetko!!! Szybko, potrzebujemy pomocy – wskazała na stojącego przy żarciu Gryfona, trzymającego się kurczowo za głowę. – Bo my tańczyliśmy i chyba nam nie szło to zbyt dobrze i ja go uderzyłam, niechcący oczywiście, bo choć czasem zasługuje na gonga to nie dzisiaj i-i-i proszę coś z tym zrobić – spojrzała błagalnie na pielęgniarkę, doprowadzając ją do niego. – Ja wiem, że on metamorfomagią może wszystko zakryć, zresztą sama pani widzi jaką sobie gryfońską grzywę zrobił i choć wygląda jak ostatni dureń to i tak go kocham, więc BŁAGAM. Co jeśli to wstrząs mózgu? Albo inna dolegliwość?? – wpadła w nerwowy słowotok. – Ja nie zniosę, gdyby coś mu się stało, naprawdę, wtedy i mnie będzie musiała pani reanimować.
Wpatrywała się w Perpetuę oczekując na jej reakcję i szturchnęła znacząco Murphy’ego w żebra.

______________________


Powrót do góry Go down


Murphy M. Murray
Murphy M. Murray

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 173
C. szczególne : często chodzi po szkole z rogami lub ogonem, a w chwilach wzmożonych emocji włosy zawsze informują o tym otoczenie swoim kolorem; blizna po ranie ciętej na lewym boku na wysokości pępka
Dodatkowo : Metamorfomagia, prefekt
Galeony : 793
  Liczba postów : 353
https://www.czarodzieje.org/t20812-murphy-m-murray#663687
https://www.czarodzieje.org/t20818-rower#663837
https://www.czarodzieje.org/t20811-murphy-m-murray#663685
Polana - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 EmptyWto 12 Lip 2022 - 23:59;

Ale dlaczego? – pytam zaczepnie, chociaż wcale nie mam w planach zapuszczać włosy. – Co, nie podobam ci się z grzywą? – wyrzut w moim głosie jest wyraźnie udawany, tak jak i roziskrzone spojrzenie Marli utrzymuje mnie w przekonaniu, że jakkolwiek głupio bym nie wyglądał, i tak to niczego nie zmieni między nami. Inaczej może i bym zaczął panikować, ale oprócz tego, że ostatnich kilka tygodni utwierdziło mnie w przekonaniu, że to co mamy ma dobry fundament, to chcę być teraz dla Marli oparciem – w końcu musi sobie z wieloma trudnymi sprawami radzić. Zaskakująco akurat dzisiaj samo chcenie wiele daje. Kołyszę się więc spokojnie z Marlą w ramionach, dopóki nie zaczepia nas lunaballa, a potem kontynuuję ten niezdarny, improwizowany taniec, uporczywie wpatrując się w twarz O’Donnell i badając wcześniej niezauważone faktury. Uśmiecham się na jej słowa i przytulam ją nieco mocniej. — Cieszę się, że tu jestem. Że tu jesteśmy — odpowiadam z przekonaniem, przyglądając się jej z fascynacją i uwielbieniem, dopóki nie przechylamy się odrobinę za mocno i oboje nie lecimy w stronę ziemi.
NIe zdążam zareagować w żaden sposób, a wszystko dzieje się tak szybko, że ledwo rejestruję, co się dzieje oprócz ego, że nagle nieznośnie napierdala mnie skroń i czuję, jak moja grzywa zaczyna lepić się od krwi. — Aaaaaffhła, luz — mówię, aczkolwiek krzywię się lekko, dotykając palcami boku twarzy. Cośtam kiedyś słyszałem, że twarz jest dobrze ukrwiona czy coś i przekonuję się o tym bardzo dobrze, bo krwi jest zaskakująco dużo jak na, wydawałoby się, dość błahy uraz. — Ale serio jest spoko — próbuję powiedzieć do Marli, ale ta już gna po pomoc, a ja wzdycham, opierając się lekko o stół z jedzeniem. Zaraz przyprowadza @Perpetua Whitehorn, do której uśmiecham się głupkowato, bo… zwyczajnie nie umiem się powstrzymać, chociaż w połączeniu z obfitym krwotokiem i lwią grzywą, może to wyglądać conajmniej makabrycznie. Klikam językiem i kręcę głową z udawaną dezaprobatą, gdy Marla mówi o tym, że zasługuję na gonga, ale gdy słyszę dalszą część jej monologu, czuję mrowienie na głowie i karku, i nawet nie muszę się specjalnie wysilać żeby wiedzieć, że moje włosy przybrały złoty kolor i ułożyły się w moją naturalną fryzurę. — No ja nie mogę z tą kobietą — mówię do Perpy, ale patrzę cały czas na Marlę i przyciągam ją do siebie. — Zawsze narzeka, jak sobie po swojemu używam swojej genetyki, i nie żeby mi to robiło różnicę, ale jak mówi takie rzeczy, to… — wskazuję na swoją czuprynę — samo się robi. Miłość, co nie? — puszczam oczko do pielęgniarki, wyciągając z kieszeni zawieszkę do bransoletki. Łapię kobietę za rękę i przypinam brelok przedstawiający harpię zanurzoną we wręcz medytatywnym stanie – wygląda na niesamowicie spokojną i odprężoną – po czym obejmuję Marlę ramieniem i całuję czubek jej głowy. — A, proszę się nie przejmować, Marla panikuje, ale to nic takiego, krwi dużo, ale czuję się w porządku — stwierdzam.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Polana - Page 17 QzgSDG8








Polana - Page 17 Empty


PisaniePolana - Page 17 Empty Re: Polana  Polana - Page 17 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 17 z 27Strona 17 z 27 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 22 ... 27  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Polana - Page 17 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-