Dużo miejsca, spora odległość od lasu i wyjątkowo krótka trawa - to sprawia, że jest to świetnie miejsce nie tylko do spędzania czasu wolnego (na przykład na kocu), ale też do małych pojedynków na zaklęcia czy ćwiczenia latania na miotle.
Impreza księżycowa:
Księżycowe zakończenie
- Kolejny rok szkolny zakończył się się. Był on trudny i wymagający dla nas wszystkich. Mierzyliśmy się z wieloma niebezpieczeństwami i osobiście jestem dumna z tego w jaki sposób poradziła sobie nasza szkoła. W tym roku puchar domu należy do Gryffindoru, gratuluję owocnego roku! Szczególnie chcę podziękować wszystkim, którzy wspólnie z panem Lancasterem uratowali nasz księżyc! Aby uczcić jego powrót na nieboskłon, zakończenie roku nie odbędzie się w Wielkiej Sali, tylko na błoniach! Dyrektorka klasnęła w ręce, a wszystkie stoły oraz potrawy zniknęły i przeniosły się na błonia. Z oddali zaczęła grać muzyka, zapraszająca wszystkich na zewnątrz. Jako pierwsza z piedestału zeszła sama dyrektorka, odziana w długą, srebrzystą sukienkę. Ujęła pod rękę Pattona Craine'a, który wyglądał na bardzo dumnego z siebie po raz pierwszy od ery dinozaurów. Taka to pierwsza para poprowadziła hogwardzki korowód na błonia.
Te zaś rozświetlone są jedynie delikatnie, większość lamp to przedmioty magiczne, które odbijają światło księżyca. Ten dumnie świeci na nieboskłonie (na szczęście dla wilkołaków - nie w pełni). Wcześniej już wisiała informacja, by wszyscy na zakończenie roku ubrali się w świetliście. Cekiny, brylanty, świecidełka, a może faktyczna poświata albo magiczne mienienie się kolorami - interpretacja mogła być dowolna. Pod rozłożystym drzewem znajdował się parkiet, a dyrektorka poprosiła Archie Darlinga wraz z Anthonym Moosem, by przygrywali im podczas uroczystości. Odrobinę dalej stoją hogwardzkie stoły z jedzeniem, więc uczniowie nadal mogą zwyczajnie usiąść i porozmawiać. Pogoda trafiła się idealna, bo noc po raz pierwszy od dawna jest bardzo ciepła i przyjemna. Zaś rozglądając się po całym evencie, można znaleźć naprawdę wiele niesamowitych atrakcji. Pamiętajcie, że napoje na stołach są jedynie bezalkoholowe, więc jeśli próbujecie przemycać coś innego - robicie to na własną odpowiedzialność, dodatkowo rzucacie literką. Jeśli wylosowujecie samogłoskę - jakiś nauczyciel was złapał i na początku następnego roku czego was szlaban. Możecie uznać, że to półfabularny bądź zaczepić kogoś z kadry by was przyłapał!
Stół z przekąskami
Stoły uginają się pod najróżniejszymi daniami, prosto z kuchni. Skrzaty włożyły dziś bardzo dużo pracy w to, by wszystko wyglądało perfekcyjnie. Każde danie ma w sobie coś magicznego. Rzućcie literką, by dowiedzieć się co wybraliście i jakie są skutki waszej potrawy! Jeśli chcecie wiedzieć co jecie, musicie zajrzeć do spisu. Pamiętajcie, że będą one miały tylko jedną magiczną właściwość, opisaną poniżej. W niektórych literkach są podane dwie potrawy, wtedy zwyczajnie wybieracie którą wolicie by wasza postać zjadła. Nie częstujecie się obydwiema.
Potrawy:
A - Podstępna nóżka - Postać staje się zdecydowanie bardziej gadatliwa niż zazwyczaj. Efekt trwa jeden wątek. | Skaczący garnek - W kolejnym wątku postać może rzucić jedno zaklęcie z poziomu wyżej. B - Plumpki smażone - Działa jak amortencja na jeden wątek dla osób, które zjadły przyrządzoną potrawę. Uczucie odczuwają do osoby obok. | Smocze naleśniki - Każda postać, która skosztuje potrawy, przez dwa posty nieustannie płacze. C - Czarodziejskie Bliny - Danie sprawia, że postać w trakcie jednego wątku dużo częściej myśli o ukochanej jej osobie, niemal każda myśl jest jej poświęcona. Jeśli nie masz ukochanej/ukochanego wybierz sam o kim myślisz. | Stek z kołkogonka - Bąbelki faktycznie wypływają z ust postaci, kiedy mówi. D - Dahl - Przez cały wątek postać jest pełna energii i kreatywnych pomysłów. | Boodog - Twoja postać czuje otaczające je przyjemne ciepło. Przez cały wątek uszy postaci są zaczerwienione. E - Zupa ogonowa z Reema - Zupa znacznie zwiększa pewność siebie na jeden wątek. | Reem w kwiatkach - Przez jeden wątek, postać jest poddana nieznacznym efektom halucynogennym. Wydaje jej się, że niektóre przedmioty falują, inne się ruszają, bądź też zmieniają barwy. F - Płonocę pierożki - Postać przez ten wątek zionie ogniem, a także jest w dużym stopniu odporna na ostre potrawy. | Wściekłe kałamarnice - Do końca wątku, postać jest w stanie wytrzymać trzydzieści minut pod wodą. G - Gram Masala - Do końca wątku postać jest bardziej skłonna do próbowania nowych rzeczy, ryzykowania etc. | Grtis - Postać ma większą skłonność do mówienia o drastycznych rzeczach i lekką chęć do przemocy bądź widoku krwi. H - Hopki Ukropki - Postać ma ochotę na gry zręcznościowe. Sama zręczność postaci również wydaje się większa. | Kurczak z tindą - Postać czuje, jakby jej ciało samo się wyrywało do tańca. Ma wielką ochotę poddać się temu uczuciu i zacząć tańczyć. I - Złocisty feniks - przez jeden wątek, na postać oddziałują efekty eliksiru „Felix Felicis”, choć nie są one tak mocne, jak w przypadku zwykłego eliksiru. J - Omdlały Merlin - Postać przez wątek pachnie jednym ze składników potrawy. | Zapiekane paluszki - Postać do końca wątku ma ochotę coś podgryzać. Jedzenie lub towarzyszy.
Tańcząc z luaballami
Przebudzone istotny magiczne zrobiły wyjątek i dzisiaj również zaczęły tańczyć na parkiecie. Wynurzają się ze swoim nor, wychodzą z zakazanego lasu i uczestnicy imprezy mogą się do nich dołączyć. Jeśli znajdą sobie parę do tańcowania. Każda osoba z pary rzuca literką. Dotycząc was efekty zarówno waszej kostki jak i waszego partnera.
Tańce:
A - Lunaballa zaciąga was na parkiet i razem z wami tańczy, miziając się do waszych nóg. Ewidentnie próbuje połączyć was w bliskim uścisku. Musicie przetańczyć piosenkę nienaturalnie blisko siebie, bo inaczej lunaballa będzie smutno zawodzić, a tego chyba nie chcecie! B - Tańczycie tak niesamowicie, że aż kilka lunaballi was otacza i naśladuje wasze ruchy! Czy jest coś lepszego niż taka przygoda? Na pewno nie! Jesteście tak natchnieni, że macie jeden dodatkowy przerzut na tym evencie. C - Może nie jesteście najlepszymi tancerzami? Niestety podczas tańca wywalacie się niefortunnie, to pewnie wina parkietu! Rzućcie kołem tłuczkowej zagłady, by zobaczyć co sobie uraziliście i poszukajcie kogoś kto ma co najmniej 11 pkt z uzdrawiania, by was naprawił. D - Dziwna magia unosi was w powietrzu i nagle walcujecie sobie nad ziemią. Rzućcie kostką k6, by sprawdzić ile metrów nad ziemią szybujecie przez kolejne 2 posty. E - Tak pokracznie tańczycie, że nadepnęliście na lunaballę... No naprawdę, to trzeba być pierdołą albo potworem! Jeśli możecie co najmniej 10 punktów z ONMS możecie jej pomóc. Jeśli nie - znajdzie kogoś kto jej pomoże. Jeśli pozostawicie ją samej sobie, zajmie się nią profesor Opieki Nad Magicznymi stworzeniami, jak tylko zauważy wypadek. Ale pamiętajcie, że karma wraca. F - Lunaballe, świecący księżyc, niesamowity partner u boku... To wszystko sprawia, że aż chce się żyć! Przez następne dwa posty nie śmiejecie się po każdym wypowiedzianym zdaniu. Najwyraźniej co za dużo księżyc, to jednak niezdrowo. G - Jedna z lunaballi dosłownie próbuje was nauczyć swojego godowego tańca. Pokazuje dokładne ruchy i stara się wam zaprezentować sposób w jaki powinniście machać nogami. Rzućcie k100 - kto będzie miał wyższy wynik dostanie punkt z DA. Możecie też sami ustalić kto miałby lepsze szanse podłapać coś od lunaballi. H - Lunaballa wyraźnie chce, żebyś nie tylko tańczył - ale i zaśpiewał. Napisz, że to robisz i wstaw dwa wersy piosenki, którą wyśpiewujesz, a dostaniesz od niej prezent - liść lulka. I - Magiczne stworzenie coś wyraźnie od was chce. Kiedy się do niego pochylacie lunaballa znienacka liże wasze powieki. Może to słodkie, może niehigieniczne, ale orientujecie się, że widzicie znacznie wyraźnie niż zwykle do końca imprezy! Macie - 10 do wyścigu patronusów, jeśli będziecie w nim uczestniczyć. J - Jedna z lunaballi nie odstępuje was na krok, nawet po tym jak skończyliście tańczyć. Jeśli macie, 2 punkty z ONMS, napiszecie 3 posty na tym evencie, a potem dwie jednopostówki w której się nią opiekujecie - lunaballa może być wasza. Pamiętajcie, że będzie mieszkać w waszym mieszkaniu lub domu rodzinnym, nie w szkole.
Nocna kąpiel
Powróciła do nas woda księżycowa! Po długim zaniku księżycu wielu czarodziei rzuciło się na poszukiwania je i okazało się, że dostała ona jeszcze bardziej magicznych właściwości! W uroczym zakątku postawiona jest klimatyczna balia, do której możecie wejść. Jeśli spędzicie tam odpowiednią ilość czasu czyli mniej więcej 20 minut (w przeliczeniu na czarodziejowe - 2 posty), możecie rzucić kostką, bo do końca eventy i w kolejnym wątku (jeśli jest to po imprezie max. dzień) macie magiczne właściwości. Rzuć by dowiedzieć się jaką genetykę posiadasz: 1 - Hipnotyzer 2 - Pół - wila 3 - Animag 4 - Metamorfomagia 5 - Jasnowidzenie 6 - Legilimencja
Jeśli wylosujesz genetykę, którą już masz - możesz przerzucić kostkę.
Wyścigi patronusów
Co jakiś czas Edwin Harrington zaprasza uczniów na tor przeszkód dla patronusów. Musicie wyczarować swojego pomocnika i przebiec nim skraj zakazanego lasu, po drodze zaliczając jak najwięcej obręczy powieszanych na gałęziach albo lewitujących między drzewami. Oczywiście w jak najlepszym czasie. Nagroda jest warta świeczki, bo wygrany wyścigu otrzymuje własną, spersonalizowaną maskotkę w kształcie waszego patronusa! Za drugie miejsca - macie magiczną lunaballę na pocieszenie. • Rzucacie kostkę k100. Im mniej tym krótszy czas pokonania trasy. Do tego rzucacie k6, by sprawdzić ile obręczy zauważyliście. Za każdą obręcz odejmujecie sobie 6 punktów w k100. Czyli jeśli wyrzucicie 6, odejmujecie sobie aż 36 punktów. • W tym wypadku siła waszego czaru nie ma znaczenia, nie macie więc modyfikatora kuferkowego. Za to odejmijcie sobie 20 punktów z k100 za cechę Świetne zewnętrzne oko (spostrzegawczość). • W wyścigu uczestniczą 4 osoby. Koniecznie umieśćcie kod, który mówi o tym, że uczestniczycie w zawodach i napiszcie którą osobą jesteście. Kiedy 4 osoby podejdą do zawodów i macie najniższy wynik - wygrywacie. Edwin prosi byście poczekali i wkrótce dostaniecie waszą zabawkę. Kiedy dostaniecie ją do kuferka - możecie uznać że Edwin wam ją przyniósł. • Atrakcja tylko dla osób, które nauczyły się patronusa. Trzeba było odwiedzić Darrena jak robił ćwiczenia, leniwce.
Kod
Kod:
<zg>Atrakcja:</zg> <zg>Trwające efekty:</zg> <zg>Wyścigi patronusów:</zg>Pozostawiasz to tylko jeśli chcesz uczestniczyć w wyścigu. Wpisz tu: Pierwszy/drugi/trzeci/czwarty uczestnik. Sprawdź osoby nad Tobą by zorientować się który jesteś. Kiedy zobaczysz, że jesteś czwarty - wszyscy mogą rzucić. W kolejnym poście umieście tutaj: swoje k100 - odpowiedni wynik k6 - ewentualne modyfikatory = wynik
poziom Łatwy ścięcie drzewa6,6,5 ile uderzeń 3 modyfikatory -
Osobiście nie widziała niczego złego w poprzedniej lekcji. Bawiła się bardzo dobrze, choć może to dlatego, że wciąż była w idealnym wieku na takie wygłupy. Kto wie, jakie miałaby do nich nastawienie, gdyby była nieco starsza. "Czemu? Nie było wtedy aż tak źle. No, troszkę się ubrudziliśmy, ale było całkiem zabawnie." Miała bardzo pozytywne nastawienie do całej tej sprawy. Jeszcze nie łapały jej te słynne ciarki żenady, jak miało to miejsce w przypadku starszych uczniów. Jednak ku uciesze Fern, tematyka lekcji odbiegała dziś od tego, z czym mieli styczność na poprzednich zajęciach. Niemniej jednak, pewna cecha wspólna została zachowana - po raz kolejny nie dane im będzie latać na miotle. "Te lekcje zawsze tak wyglądają? Myślałam, że będziemy skupiać się na lataniu na miotle." Choć domyślała się, że odpowiednio wypracowane mięśnie są istotne w tego typu rozgrywkach, nie mogła przestać zastanawiać się nad tym, kiedy będą mieli treningi z samego latania. Z jednej strony czuła ulgę, że ten rodzaj lekcji wciąż jest przed nią, z drugiej - chciała mieć to już za sobą. Została z nauczycielem, aby poznać szczegóły ich obecnego treningu i prawdę mówiąc, niemal od razu zaczęła powątpiewać w swój sukces. Nawet, gdy w grę wchodziły drobniejsze drzewa. Nie czuła się wystarczająco silna, by zdołać je ściąć za pomocą własnych mięśni. Potrzebowała chwili, aby odgonić te pesymistyczne myśli. Dopiero wtedy wzięła się za ścinanie, dając z siebie wszystko. Ku jej zaskoczeniu, drzewo dość szybko ustąpiło, obsypując ją kolorowym i co ważniejsze, jadalnym brokatem. Mogła przystąpić do drugiego etapu lekcji.
poziom trudny zbicie balonów13 + 1 = 14 ile zbitych 2 modyfikatory za bycie członkiem drużyny - możecie jednorazowo dodać jedno oczko
To nie tak, że nie podobało się jej na lekcji u Baxtera. Tańce były spoko, gdyby tylko mogła jeszcze słyszeć muzykę. Na początku czuła się idiotycznie, tańcząc i wymachując łopatą, przerzucając błoto, ale później wszystko puściło, bo inni, słysząc melodie, również nie radzili sobie za dobrze, Fern wtedy pomyślała, że nie odbiega zbytnio od reszty. Jednak nie chciała znowu tańczyć, trening jak trening, ale lekcje magicznego tanga u profesora Raina, na samą myśl miała ochotę już nigdy nie wracać do tych wspomnień. No tak, ale wiesz... Nie słyszę muzyki. Nie sądziła, żeby Aiyana zapomniała o głuchocie Fern, pewnie spędzała tyle czasu ze ślizgonką, że formę komunikacji przez karteczki uważała za coś normalnego, wręcz nic szczególnego. Nie zawsze, ale mi tam się podoba. Właściwie po tym jak beznadziejnie jej szło na treningach organizowanych przez Lockiego, uważała, że ćwiczenia na ziemi też mogą być fajne, a zdecydowanie potrzebowała poćwiczyć ramiona. Mieniła się niczym wróżka, po rozwaleniu drzewa, w końcu obsypało ją brokatem. Tak samo balony, miały w sobie elfi proszek, ale tylko dwa udało jej się dorwać. Złapała za piłki i rzuciła je w balony. Była pewna, że uda jej się trafić i ostatniego, ponieważ trzecia piłka leciała wprost na niego, ale chybiła go o włos, a on poszybował w górę, po czym pękł. Była zadowolona, nie miała pojęcia, że pójdzie jej tak całkiem nieźle. Zaczęła wypatrywać @Aiyana Mitchelson, chciała zobaczyć jak sobie radzi. Może nie tylko w eliksirach miała talent czy w magicznym gotowaniu i w tym, w tamtym i we wszystkim... Istna borsucza zdolniacha, więc czemu by nie miotły?
poziom łatwy zbicie balonów2,6,1 ile zbitych 3 modyfikatory -
Wiedziała doskonale, co czeka ją w drugim etapie. Od razu podeszła do piłek, aby strącić wszystkie trzy balony. Nigdy wcześniej nie maiła okazji rzucać do ruchomego celu. I nawet, jeśli balony unosiły się wolno, wciąż stanowiło to małe wyzwanie dla pierwszoroczniaczki, która nie zamierzała długo czekać i praktycznie od razu wykonała swój pierwszy rzut, strącając jeden z balonów. Zaraz po nim, pękł kolejny. Kiedy @Fern A. Young się odwróciła, Aiyanie udało się zniszczyć ostatni z balonów, zanim ten zdołał wzlecieć za wysoko. Mała Puchonka odniosła sukces także na tym polu. Kiedy wykonała swoje zadanie, zaczęła rozglądać się za Fern. Znalazłszy ją wśród pozostałych uczniów, posłała jej ciepły uśmiech i niemal natychmiast do niej podeszła. "Udało mi się, zbiłam wszystkie trzy balony!" Szczęśliwymi chwilami też wypadało się dzielić. A sukcesów, przynajmniej dzisiaj, jedenastolatce nie brakowało. Nie tylko zdołała powalić drzewo, ale także zbiła wszystkie trzy balony. Była z siebie naprawdę dumna. "Swoją drogą, nie zdołałam ci wcześniej napisać, bo nauczyciel zabrał mnie ze sobą. Nie trzeba słyszeć, aby móc się ruszać. Poza tym, znasz jakieś piosenki. Poznaj choreografię i tańcz do własnej melodii. Będzie ci znacznie łatwiej, jeśli przejmujesz się rytmem. On wtedy też będzie. Co prawda inny, bo będziesz tańczyć do innej melodii, ale takie ruchy nie będą chaotyczne." Podrzuciła jej także swój pomysł. W końcu miała tańczyć konkretną choreografię. Nikt nie kazał głuchej robić tego do puszczanej w tle muzyki. W tym tkwiło sedno sprawy.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
poziom trudny ścięcie drzewa5,3,1 -> Przerzucam 1 na 1 na 5 oraz przerzucam 3 na 2 na 1 na 5 => 5,5,5 ile uderzeń 3 modyfikatory -1 za zmęczenie, +1 za bycie w drużynie, 5/10 przerzutów za kuferek,
Jak usłyszał o siekierach, to oczka mu się zaświeciły od razu. Nie trzeba było Solberga namawiać do napierdalania w coś i psucia rzeczy. -Profesor przypilnuje. - Wyszczerzył się do Josha, kulturalnie podając mu swoją miotłę, bo jak widać ta miała być dzisiaj niepotrzebna, a żal, żeby ktoś się o nią potknął i jeszcze połamał. To wtedy pałka na pewno zmieniłaby swój cel, a Maxa wysłaliby do Azkabanu na długie lata. Wziął narzędzie i podszedł do jednego z drzew i spod podkrążonych oczu spróbował dostrzec odpowiednie miejsce. Prawdą było jednak, że w planowaniu to nigdy dobry nie był i sam do tego wniosku doszedł, biorąc zamach i po prostu uderzając z całą siłą, jaką w tych swoich pałkarskich barach posiadał. Ciężko było zatrzymać taki cios, a że Solberg z narzędziami tego kalibru rozumiał się jak łyse szkapy, to po trzech ciosach roślina z rośliny już wysypywał się brokat. -Jak mi w życiu nie wyjdzie idę się zamknąć w lesie i rąbać drzewa. - Szepnął do @Kate Milburn bo stała najbliżej. Nie dało się ukryć, że mimo wycieńczenia humor miał wyśmienity dzięki rozrywce zaplanowanej dla nich przez Walsha.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
poziom trudny ścięcie drzewa2, 3, 2 -> 3, 6, 2 -> 3, 6, 3 -> 3, 6, 4 = 13+2 = 15 ile uderzeń 3 modyfikatory przerzuty za kuferek, +1 za wyspanie, +1 za drużyne
Swansea w odpowiedzi na rzucone przez Puchona pytanie uśmiechnął się jak chytry lis, po czym zrobił niewinną minę i wzruszył ramionami. - Może. Ktoś. Coś. - zawsze miał dobre koneksje z portretami, a teraz jak był prefektem korzystał z tego jeszcze bardziej. Dowiedział się od dzwonnika, że ten słyszał od tańczącego psa, jak tamten rozmawiał zz baletnicami, które widziały, jak wnoszą poobijanych puchonów do skrzydła szpitalnego. Może trochę podkoloryzowana plotka, ale za to jaka soczysta... Poszedł pomacać drzewa, kiedy młody Puchon tak zarzekał się, że nie są jego sprawką i przypomniało mu się, core memory, jak jego stary rąbał drewno. Dziwnie tak. Przypomnieć sobie coś, co Twoja głowa wybrała, by nie pamiętać o kimś, o kim nie chcesz mieć żadnych wspomnień. - Hm? - obejrzał się na to randomowe pytanie Andersona, a zaraz po tym podążył za jego spojrzeniem w stronę Solberga i Milburn. Obserwował ich chwilę, kiedy Max zasalutował w ich stronę i odpowiedział uśmiechem, machając lekko - Nie, chyba tylko sie ruchają, Max ma chłopa. - powiedział co wiedział, choć i to była wiedza wybrakowana. Metafory, których Max używał po alkoholu o rozpalaniu kociołka i przyklejającej się mokrej pracy domowej były bardzo nieuchwytne w pamięci Swansea i wyciąganie z nich wniosków prowadziło w różne miejsca. Na widok Josha uśmiechnął się i klepnął Terry'ego w potylice, by ten przestał rozglądać się za romansami, tylko skupił na lekcji. Kiwnął głową na demonstrację, bo zaprezentowany ruch przypominał mu znane i często używane przez niego w duecie z Solbergiem zamachnięcia pałką na tłuczki. Myślał, że ulga, będzie łatwo, ale gdy Walsh wyjaśnił, że to ćwiczenie na szybkość - mina mu zrzedła. Podszedł do swojego drzewa, i oparł siekierę o kolano, gotów zdjąć z ramion szelki gdyby takowe miał na sobie. Splunął w dłonie dla lepszego chwytu i zabrał się za wymachy siekierą. Zgodnie z podejrzeniami ta część zadania poszła mu dobre - znał ten ruch, znał co to rąbanie drzewa, a machanie siekierą wcale nie było dalekie od machania pałką. Gdy pień pękł, obsypując go brokatem, prychnął, potrząsając głową i wywołując małą chmurę zielonych drobinek. - Czy Ty wiesz, jak ciężko spiera się brokat... - mruknął do Andersona, choć ten pewnie nigdy nie padł ofiarą dziewczęcych złośliwości typu glitter bomb.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
poziom trudny zbicie balonów5,5,2, przerzucam 2 na 3 na 2 na 6 => 5,5,6 => 16-1 = 15 ile zbitych 3 modyfikatory -1 do sumy za niewyspanie, 2/10 przerzutów
Skoro drzewo miał już za sobą, przyszedł czas poćwiczyć celność. Wylatujące z pnia balony dość szybko i raczej w nieładzie zaczęły mu spierdalać. Tak się sprawy mieć nie mogły. Max dorwał pierwszą piłkę i rzucił w jeden z balonów, a ten uwolnił z siebie jeszcze więcej brokatu, który dostał się chłopakowi do mordy. Próbował wypluć część tego świństwa, choć okazało się być jadalne. Nie miał czasu przepychać się z błyszczącymi drobinkami dłużej, jeśli chciał jeszcze coś osiągnąć. Przez te kilka sekund, które stracił, balony odleciały na tyle daleko, że był pewien, że nie da rady dorzucić do nich piłki własnoręcznie. Chwycił więc za pałkę i korzystając z boiskowego doświadczenia, w ten sposób nadał piłce odpowiedniej mocy i prędkości, kosząc pozostałe dwa balony, które również sypnęły na niego zielonym brokatem. -Czuję się jak tania dziwka.... - Mruknął pod nosem, strzepując nieco świecidełek ze swojego dresu.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lilian Eldridge
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : unikatowy styl ubioru, artystyczny makijaż, wymyślne fryzury, przekłute septum, unoszący się za nią zapach Błękitnych Gryfów
poziom łatwy zbicie balonów5 + 4 + 6 = 15, mistrzostwo ile zbitych 3 modyfikatory -
Tego się po sobie nie spodziewała. Nie dość, że w kolejnym etapie zajęć łapała piłki z zadziwiającą szybkością, zupełnie jakby znajdowała się w nierealistycznej czasoprzestrzeni, gdzie prawa fizyki nie obowiązują, to jeszcze udało jej się zbić wszystkie trzy balony. Fakt, była w grupie o niższym poziomie zdolności i te baloniki nie były może znowu tak trudne do strącenia, ale nadal wymagało to skupienia i celności, a ta dziś była w wykonaniu Lilian na medal. Przez chwilę w myślach rozbłysła jej szalona idea - a może by tak rozpocząć przygodę z quidditchem? Ciekawa była, czy ten słomiany zapał był w stanie wytrzymać próbę czasu (i adaptacji do towarzystwa, jeżeli chciałaby od razu rzucić się na wielką wodę i dołączyć do drużyny).
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
poziom trudny ścięcie drzewa16 ile uderzeń 3 modyfikatory -
- Od razu prześladowanie - żachnęła się, wywracając lekko oczami i okraszając wszystko szerokim uśmiechem, bo wszystko było wszak wyłącznie przekomarzanką, a Kate nie była ani głupia, ani ślepa, by nie wiedzieć, co kryło się pod bluzami @Maximilian Felix Solberg. Zresztą co nieco zdążyła już zobaczyć, więc mogła zaświadczyć wspomnieniem, że do chuderlaków nie należał. - To z myślą o Tobie te zielone płuca - odparła, walcząc, by zachować powagę i nie dać po sobie poznać, jak dumna była z kolejnego udanego przytyku. Solberg sam wiedział, ile wypalał fajek i Milburn nie była pewna, czy do takiej liczby umiała w ogóle doliczyć. Profesor Walsh miał jednak inne wytłumaczenie i zastosowanie dla pojawiających się znikąd drzew i okazało się, że mieli bawić się w drwali. I je ścinać. Odłożyła więc miotłę na bok, a następnie wybrała jedną z pałek, w zasadzie na chybił trafił, bo nie wiedziała, czym się kierować, a jej kompan nieco lepiej zaznajomiony z pałowaniem poszedł już szukać pierwszej ofiary. - Muszę najpierw zobaczyć, jak Ty to robisz - oznajmiła koledze, dołączając do niego, nie przepuszczając okazji, by pooglądać go w akcji. Z bezpiecznej odległości. Jak się okazało, wcale nie potrzebował wielu uderzeń, by powalić drzewo. Zaśmiała się, gdy przecięty pień wybuchł brokatem prosto w jego twarz. Popatrzyła jeszcze, jak zbijał piłki, co udało mu się zrobić celnie i szybko. - Do twarzy Ci tak - skomentowała tylko, mierzwiąc mu obsypane brokatem włosy, przez co jeszcze więcej świecących drobin opadło mu na dres. Zrobiła "przepraszającą" minę, po czym odwróciła się prędko, by podnieść swoją pałkę nad głowę, ustawić się w lekkim rozkroku i... PRZYPIERDOLIĆ w drzewo. Czując siłę własnego uderzenia, wydała z siebie zduszone "wow", a potem powtórzyła to dwukrotnie, by przepołowić drzewo do końca.
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
poziom trudny ścięcie drzewa4+5+4**+6= 19 (*dwa przerzuty + 1 dorzut) ile uderzeń 4 modyfikatory wykorzystałam 2/3 przerzuty
Jęknął w odpowiedzi, bo i bez tej wiadomości męczyły go wyrzuty sumienia, a teraz okazało się, że cała szkoła wiedziała o jego treningowej porażce. - Zajebiście. Jakbym jeszcze kiedyś chciał coś organizować, to mi to wybij z głowy, choćby siłą. Drzewa jak drzewa – nie zainteresowały go ani w połowie tak, jak widok kroczącej wspólnie pary. Przez pięć lat spędzonych w tym zaczarowanym cyrku, Terry zdążył już przywyknąć do tego, że rzeczy pojawiały się znikąd, podejrzewał więc, że za sprawą zaklęć także drzewa mogły wyrosnąć w zaledwie jedną noc. Swoje pytanie zadał bez namysłu, wypowiadając na głos to, co chodziło mu po głowie i dopiero po czasie reflektując się, że nie była to przecież ani trochę jego sprawa. Nie chciał być wścibski, ale po swojej zatrważającej pomyłce apropos Daniila i Cleopatry, Puchon postanowił niczego nie zakładać. Wolał zapytać, niż strzelić kolejną gafę. - Oh. – na moment oczy szesnastolatka przybrały rozmiary dwóch spodków do herbaty i minęła chwila, nim zdał sobie sprawę, że wpatruje się w Lockiego z lekko rozdziawioną gębą. – O..oh okej. – był ostatnią osobą, która oceniałaby czyjekolwiek decyzje sercowe… lub okołosercowe, niemniej nie takiej odpowiedzi się spodziewał, a już na pewno nie przypuszczał, że Ślizgon powie mu o tym tak otwarcie i bez emocji. Zupełnie jakby informował go o dzisiejszej pogodzie. Zbyt zaaferowany nie dostrzegł w porę śmigającej wprost w niego łapy, obrywając pierwszy w tym roku szkolnym cios w potylicę od Lockiego. Dobrze wiedzieć, że niektóre rzeczy się nie zmieniają. Przeszli do zajęć i choć Terry nie trzymał siekiery po raz pierwszy – w końcu co roku ścinali z tatą drzewko na boże narodzienie – to jednak Puchon nie był w stanie się skupić. Kątek oka obserwował Lockiego, który jak prawdziwy drwal zabrał się za ścinanie grubego pnia, wyglądając przy tym jak faceci w filmach… albo reklamach. - Ty no pełna profeska. – wyszczerzył się, kiedy pień Ślizgona pękł, obsypując go szmaragdowym brokatem – To go zostaw. – wzruszył ramionami – Zostań chodzącą kulą dyskotekową. Nie miał tyle siły co Lockie, ścięcie drzewa zajęło mu więc nieco dłużej, ale wkrótce i on pokryty był od stóp do głów w błyszczącym confetti. – Ej one pachną jak karmelki. – zauważył, kiedy kilka złotych płatków osiadło mu na twarzy.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
poziom trudny zbicie balonów5,4,1, 1 ->1, 1 -> 6, ostatecznie 15 ile zbitych 3 modyfikatory wykorzystane 2 przerzuty za punkty kuferkowe (40pkt)
Nie mogła się dłużej rozckliwiać nad tym, czy obsypany brokatem Max faktycznie wyglądał jak tania dziwka, czy może jednak jak wampirze bożyszcze z mugolskiej serii książek i filmów, który w podobnym lesie wypowiadał bardzo ważne dla nich słowa. Musiała czym prędzej zająć się balonami, które wylatywały z przepołowionego pnia i chwila moment mogły uciec jej sprzed nosa. Czym prędzej dobyła piłek i zaczęła przymierzać się do zbijania ich. Pierwszy był najniżej, więc poszło najłatwiej, z drugim i trzecim musiała się już namęczyć, ale ostatecznie wszystkie padły ofiarą jej celnie rzucanych piłeczek, a sama Kate była zadowolona z treningu. I kompletnie nieświadoma puszczanych na jej temat plotek.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
poziom trudny zbicie balonów15 ile zbitych 3 modyfikatory -
Przewrócił oczami i westchnął. Dzielnie oduczał młodego puchona przejmowania się życiem, ale ewidentnie w wielu aspektach tego życia i tego oduczania ponosił porażki. Jak nic będzie trzeba zrobić mecz puchońsko-ślizgoński i wtedy zobaczy, że masakrowanie członków drużyny to jest wręcz rytuał, powinność, a nie wypadek, którego należy się wstydzić. Swansea powoli odseparował swoje wszelkie oczekiwania względem Kate i łatwiej było mu dalej funkcjonować w życiu, kiedy przypiął jej łatkę fwb Solberga, niż zastanawiania się, czy tak tragicznie minął jej z nim czas na łódce, że musiała rzucić się w wir romansu z jego najlepszym przyjacielem, by mu dopierdolić. Nigdy też nie miał szczególnych oporów w związku z mówieniem o rzeczach otwarcie i bezpośrednio, w dużej mierze przez to, że miał emocjonalną i moralną głębokość łyżki do herbaty i był umysłowym pantofelkiem. - Jakbym chodził na dyskoteki, to bym rozważył. - a po prawdzie nawet nie pamiętał, kiedy ostatnio był na imprezie. Podciągnął brzeg bluzy do góry, by wytrzeć sobie nim mordę i też zorientował się, że pachniały słodko, by nie powiedzieć smacznie. Może przez ten proceder przegapił, że z tych pni, poza brokatem, wypadło coś jeszcze. Najpierw dostrzegł piłki, a kiedy podniósł wzrok, balony oddalały się już niebezpiecznie. Nigdy nie był szczególnie mocnym atakującym, ale oglądał kiedyś baseball na telewizorze w mugolskim przydrożnym barze mlecznym, a różnych rzeczy można mu było odmówić, poza krzepą w łapie. Zamachnął się równo, raz za razem, trzykrotnie posyłając pociski w baloniki - zbił je, jednakże posłanych w kosmos piłek było już chyba próżno szukać. Można mieć tylko nadzieje, że nie spadną nikomu na łeb.
/ chyba, że ktoś chce, może dostać na łeb spadającą piłką może przeproszę, ale może powiem coś niemiłego
poziom trudny ścięcie drzewa5,5,2>6=16 ile uderzeń 3 modyfikatory1 przerzut za 10 pkt w kuferku
Adela, która usłyszała, że mają robić rzeczy pokroju mugolskiego ścinania drzewa, lekko zbladła. Dopiero po chwili dotarło do niej, że to nie do końca to samo co robią mugole, więc odetchnęła - nie żeby miała coś do niemagicznych, po prostu nie do końca nadążała za ich "technologiami". Tak czy siak, po wysłuchaniu słów nauczyciela, sięgnęła po siekierkę i zaczęła ścinać drzewo. Najwyraźniej faktycznie była tego dnia odpowiednio wyspana i w ogólnej dobrej formie, bo udało jej się powalić drzewo w trzech ciosach. Kora zamieniła się w brokat, odkrywając kolejny etap treningu.
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Obserwował zmagania wszystkich i musiał przyznać, że był pod wrażeniem. Nie szło im najgorzej, a prawdę mówiąc tego się obawiał. Jednak drzewa były ścięte w większości przypadków w trzech uderzeniach i balony były w większosci zbite. Polana pokrywała się jadalnym brokatem, ale kiedy minął czas lekcji, Josh wyjął różdżkę i niemaj jednym machnięciem uprzątnął teren zarówno z błyszczących drobinek, jak i sztucznych drzew. - Proszę, w wolnych chwilach trenujcie. Na następne zajęcia zdecydowanie będę chciał, abyście przyszli z miotłami i znów podzielę was na dwa poziomy - powiedział, uśmiechając się lekko do wszystkich, przy okazji oddając miotłę Solbergowi. - Dobrze, dziękuję wam za dziś i powodzenia na kolejnych lekcjach. Jakby ktoś czegoś potrzebował, chociażby dodatkowego treningu pod moim okiem to zapraszam, a teraz uciekajcie - dodał, nieznacznie poganiając wszystkich, aby ruszyli w stronę zamku. Sam także tam skierował swoje kroki, licząc na dobrą cynamonową kawę od skrzatów.