Niedaleko chaty gajowego znajduje się kamienna drewutnia, w której gajowy przechowuje zapasy drewna, którym czasem dzieli się hojnie ze skrzatami dokładającymi opału do szkolnych kominków. W okolicach znajduje się również ogród, w którym zazwyczaj rosną ogromne dynie i kapusty, niejednokrotnie podjadane przez korniczaki i gumochłony.
Dynie: 3 K6:1 Pole: 6 Przygoda? szpiczak! spółgłoska Modyfikatory: - Punkty i oczka: 50 | 5/5
Przewrócił oczami, prychając pod nosem, gdy tylko zorientował się, co miała na myśli. Oczywiście, że słyszał już od ojca wiele nowości, ale to nie sprawiało, żeby się uspokoił. Martwił się, ale też wiedział, że nie miał nic do zrobienia w tym temacie i mógł po prostu obserwować wszystko z boku. - Może i tak, ale pamiętasz, że jej kuzynka też jest naczelną? - zaśmiał się, spoglądając na Carly w sposób, który jasno pokazywał, że nie wierzy, że zapomniała o tym drobnym fakcie. Tak, jak nie chciał słyszeć nic na temat osób, które miałyby stracić dla niego głowę. Nie bylo ich wielu. Na szczęście. - Choć takie dyniowe głowy mogłyby być ciekawe. Dyniky kask do quidditcha - dodał z udawanym namysłem, kiedy ruszali dalej. Szedł za Carly, aż oboje przystanęli wpatrując się w szpiczaka. Zastanawiał się, o czym myślała, gdy tak wpatrywała się w to stworzenie, a on sam proponował wypad do dziadków. Kiedy w końcu odpowiedziała, skrzyżował ramiona na piersi i uniósł brew, niemo pytając, czy naprawdę zamierzała odpuścić wizytę u dziadków. Nie sądził, aby naprawdę była na to gotowa, choć jednocześnie nie sądził, aby chciała spędzić u nich całą noc. - Zaklepuję popołudnie i wczesny wieczór… Później rób co chcesz, skoro tak rozchwytywana jesteś - powiedział, kręcąc głową. Nie był pewien, czy to ten ruch, czy inny sprawił, że szpiczak rzucił się na niego, ale po chwili cały był obsiany kolcami. Przeklinał cicho, zastanawiając się jednocześnie, dlaczego wile geny spały w takich chwilach.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Dynie: 6 K6:2 Pole: 13 + 1 oczko (za wcześniejsze pole) + 1 oczko za pkt z kuferka = 15 Przygoda? - Modyfikatory: - Punkty i oczka: 8 | 0 wykorzystałam
Nie przyszło jej to w ogóle to głowy, że Aiyana może pomyśleć, że czarodzieje nie obchodzą Halloween. Czemu mieliby tego nie robić? W końcu to święto duchów jest dwa razy straszniej i magicznej niż na mugolskich przebierankach. Nie zamierzała jednak informować o tym straszeniu Mitchelson, nie wiedziała jeszcze, jak to wygląda, a oczekiwanie na coś nieznanego oprócz ekscytacji mogło wywołać paniczny lęk. Dokładnie, tak. Odpisała jej, nie wdając się w szczegóły, tym samym też nie posuwając się do kłamstwa. Miała swoje samopiszące pióro, więc rozumiała wszystko, co mówili. Ułatwiało to Fern komunikacje ze światem, z drugiej strony ciągle zerkanie na wiadomości i rozmówców mogło być rozpraszające, ale ślizgonka powoli się do tego przyzwyczajała. Sama znalazła jeszcze dwie dynie. Usunęła z nich pędy i za pomocą zaklęcia uniosła je przed siebie. Miała już sześć lewitujących pomarańczowych owoców, jej wynik był całkiem dobry. Spojrzała na szpiczaka, którego znalazła Aiyana, aby zaraz napisać jej wiadomość na kartce. Jest śliczny, ale zbieramy dynie, a nie szpiczaki. Young była święcie przekonana, że gdyby tak tu zostawiła teraz Mitchelson to ta by obserwowała jeżyka bez końca, a przecież miały zadanie.
Dynie: 3 K6:1 Pole: 13 (Cofam się o jedno pole) Przygoda? Hipnotynka Modyfikatory: -2 do rzutu
Myśl o tym, że dużymi krokami zbliża się jedno z magicznych świąt, napawała pierwszoroczniaczkę niemałą ekscytacją. Zwłaszcza, że lubiła Halloween. Chyba jak każde, angielskie dziecko. Tutaj jednak, miała możliwość spojrzenia na tę tradycję, od zupełnie innej strony. I to intrygowało ją najbardziej. - Zawsze można poprosić go o pomoc. Jako szpiczak, pewnie wie gdzie można znaleźć ładne, smaczne dynie! Swoją drogą, jak Halloween wygląda u Czarodzieii? Też przebierają się za potwory i zbierają cukierki? Skoro już rozmawiali w szerszym gronie, postanowiła kontynuować rozmowę dotyczącą święta duchów, właśnie na głos. Nie chciała wykluczać z dyskusji Wiktora. Zwłaszcza, że był starszy i nawet jeśli nie pochodził z magicznej rodziny, miał już swoje szkolne doświadczenie. Jak zawsze, chciała zapytać o coś jeszcze, ale zamilkła. Z zapartym tchem obserwowała podlatującego do niej motyla. - Jest ładny. Co to... - powiedziała na głos, przerywając zadawane przez siebie pytanie. Wpadła już w trans owada, nie potrafiąc oderwać od niego swojego wzroku. I choć chwilę temu podobny los spotkał ich obecnego towarzysza, niedoświadczona jeszcze Aiyana, wpadła w ę samą pułapkę. Zapewne tego samego motyla.
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Dynie: K6:[url=https://www.czarodzieje.org/t23370p1066-kostki#804571]2 Pole:4 Przygoda? Modyfikatory: Punkty i oczka: ONMS-38 i Zielarstwa 22
Mimo iż zazwyczaj życiem Wiktora nie kierował rozsądek i logiczne myślenie, to w tym przypadku całkowicie był pozbawiony tych wyjątkowych cech charakteru. Tak to było wszystko tak dziwne i nienormalne, że nie potrafił unikać kłopotów. Ponieważ każdy normalny człowiek, który ma choć w sobie odrobinę instynktu samozachowawczego, raz dwa zakończył by te farse i odszedł zająć się swoimi sprawami - w przypadku Krawczyka było kompletnie nienormalne. Puchon patrzył z wyrazem wielkiego zdziwienia, a jego oczy dokładnie i uważnie lustrowały każdą osobę szukająca dyń -Chyba nie znajdę dzisiaj nic wielkiego! Nie mam szczęścia.spojrzał na dziewczyny @Aiyana Mitchelson@Fern A. Young Wiktor Krawczyk postawił sobie zadanie ze chociaż jedną dynie znajdzie to zawsze coś.Prawda?zapytał małej puchonki @Aiyana Mitchelson -Halloween jak halloween raczej się dużo nie różni, po czym lekko puchonkę szturchnął która tego samego doznała co Wiktor.
Dziewczynka spojrzała na Wiktora, który zabrzmiał tak, jakby miał zamiar się już poddać. Ona również nie miała ich zbyt wiele, jednak determinacji jej nie brakowało. Nawet w tak pozornie nieistotnym zdaniu jak zbieranie dyń. - Nie martw się, dopiero zaczęliśmy. Jeszcze jest za wcześnie, aby mieć takie myśli - powiedziała, próbując podnieść go na duchu. Dla niej było zdecydowanie za wcześnie na takie osądy. Zastanawiało ją, skąd u innych uczniów tak niska wiara we własny sukces. Z Fern na grzybach było praktycznie podobnie, a koniec końców miała pełen koszyczek. - Prawda! Ale najważniejsze jest to, że się staramy! Co innego przynieść mało, bo nie chciało się pracować, a co innego, kiedy po prostu nie miało się szczęścia. To włożony trud jest najistotniejszy. Dlatego nie powinniśmy się martwić, nawet jeśli udało nam się zebrać niewiele. Takie właśnie miała nastawienie do ich małego zajęcia. Niestety, nie usłyszała już wzmianki dotyczącej Halloween, bo pewien motyl ją oszołomił. Dopiero działanie Wiktora pomogło. - Co się stało? - zapytała, kiedy odzyskała już trzeźwość umysłu. Wolała nie spoglądać w stronę zwodniczego motyla. Odwrócenie wzroku jednak pomogło, bo znalazła kolejne dynie.
Dynie: 6 K6:1 Pole: 16 Przygoda?pykostrąk, zbieram Modyfikatory: - Punkty i oczka: 8 | 0 wykorzystałam
Nie była przekonana czy szpiczak pomógłby zbierać im dynie, co prawda Aiyana chyba umiała rozmawiać ze zwierzętami. Na grzybach ostatnio jaszczurka imieniem Henry, a także z pewnością Henrego kuzyni pokazywały dziewczynce, gdzie można zebrać cały koszyk grzybów. No, a szpiczak? Czy ten jeżyk byłby skory do pomocy? Lepiej go nie zaczepiać ani nie denerwować, patrząc na jego kolczaste oblicze, mógł nie być taki strachliwy jak Henry, a bardziej waleczny. Wiktor ma racje, pod względem przebierania i cukierków się nie różni, no, chyba że stroje są bardziej magiczne, a cukierki bardziej psikuśne? Zaśmiała się, kiedy napisała ostatnie słowo i pokazała im swoją odpowiedź, kiedy tylko przeczytała, co mówią, dzięki samopiszącemu pióru. Na pewno znajdziesz, do zbierania dyń nie trzeba mieć szczęścia. Postanowiła zapewnić Krawczyka, że nie ma co się martwić tym, że nie ma żadnej dyni i na pewno zaraz jakąś znajdzie. Pokiwała twierdząco na dalsze słowa Aiyany, a kiedy ta poddała się hipnozie Fern zebrała kolejnego pykostrąka do kolekcji z tą samą ostrożnością co wcześniej. Kiedy podniosła ponownie spojrzenie na Mitchelson i Krawczyka, zdała sobie sprawę, że mała padła przed chwilą ofiarą hipnotynka, ale starszy puchon ją wyrwał z transu. Tak jak ona wcześniej uratowała Clare, młodszego krukona, a także Wiktora. To hipnotynka. Ładny, ale lepiej za długo się mu nie przyglądać. Wyjaśniła dziewczynce i ruszyli dalej na poszukiwanie dyń.
Po odkryciu swojej nowej pasji, jaką były od dzisiaj szpiczaki, przypominam sobie po co tu przylazłem. Dynie. Ktoś kiedyś jednak powiedział pracuj mądrze, a nie ciężko, więc zamiast na oślep iść przed siebie, obserwuję innych. I dzięki temu dostrzegam, że w jednym miejscu leży od zajebania dyń, bo zarówno Max jak i Loki wyszli stamtąd z kolejnymi dorodnymi okazami. Z nadzieją podchodzę tam i z radością dostrzegam dwa egzemplarze, które zabieram ze sobą. Nie wiem co się dzieje z Fitzem, znając jego pewnie już gdzieś leży w jakichś krzaczorach, ale powoli robię się głodny po treningu i tym szabrowaniu ogródka.
______________________
inspired by the fear of being average
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Dynie: 3 K6:2, czyli stoję w miejscu Pole: 6 Modyfikatory: - Punkty i oczka: 34 | 5
Carly zaśmiała się cicho, doskonale widząc spojrzenie brata, który mimo wszystko na pewno nie chciał wiedzieć niektórych rzeczy, a ona, jak to ona, gadała co jej ślina na język przyniosła, zaczepiając go i zachowując się tak, jakby zamierzała ze wszystkiego robić sobie wspaniałe żarty. Zaraz też zmarszczyła brwi, potem zaś nos i wystawiła czubek języka, jakby bardzo usilnie próbowała sobie przypomnieć o kim mowa. Musiało wyglądać to idiotycznie, ale dla niej nie było to niczym złym, bo bawiła się przy tym doskonale. - Nie – oznajmiła. – Jaka kuzynka? Byłam pewna, że jest tylko jeden prefekt naczelny – oznajmiła, co samo w sobie brzmiało komicznie, biorąc pod uwagę, że Anna była w tym samym domu, co i ona i nie odbiegały od siebie za mocno wiekiem i wszystkimi tymi pierdołami, ale Carly bawiła się cudownie, ignorując to, co się działo dookoła niej. To było łatwiejsze, a już na pewno komiczniejsze, tak samo, jak obserwowanie słodkiego szpiczaka, który z jakiegoś powodu chyba postanowił zrobić krzywdę jej bratu. Parsknęła pod nosem, stwierdzając, że chyba lepiej szło mu z psami, a potem westchnęła i spojrzała w górę, w stronę nieba, które prezentowało się całkiem ładnie, dokładnie tak, jak powinno, w środku wspaniałej jesieni. - Och, nie powiedziałabym, że jestem rozchwytywana – oznajmiła z namysłem, chociaż Jamie musiał wiedzieć, że ostatnio wieczorami trudno było ją znaleźć w zamku, w końcu nie był idiotą, ani ignorantem, a to oznaczało, że wiedział, co działo się dookoła niego. – Swoją drogą, wiesz, że pan pisarz jest urażony? – rzuciła, uśmiechając się do brata, bardzo powoli ruszając przed siebie, poprawiając zebrane dynie, jakie miała w koszu.
Dynie: 3 K6: - Pole: 6 Przygoda?wyciągam kolce szpiczaka Modyfikatory: - Punkty i oczka: 50 | 5/5
Przewrócił oczami, gdy wprost przyznała się do tego, że zwyczajnie ignorowała to, co działo się wokół niej. Nie było jednak sensu w przypominaniu jej, że powinna mimo wszystko wiedzieć, na kogo powinna chodziaż uważać, gdy balansowała na granicy regulaminu. Jasne, że na niego, ale też na Brandon i to nie tę, która już opuściła Hogwart, ale drugą. Porzucił więc ten temat, wiedząc, że tak naprawdę jeszcze tylko do czerwca będzie ważny, a później można o wszystkim zapomnieć. Pomógł mu w tym również szpiczak, który rzucił się na niego i ostatecznie Jamie skończył, wyjmując z siebie kolejne kolce. - Czyli jednak jeden zainteresowany, czy raczej cieszący się twoim zainteresowaniem? - zapytał, niby od niechcenia, czując jednocześnie, że mimowolnie się spinał. Musiał nad tym zapanować, wiedział o tym, ale łatwiej było mówić, niż zrobić. Wyjął kolejne kolce, przeklinając pod nosem, nieruchomiejąc, kiedy wspomniała o pisarzu. Aż uniósł na nią spojrzenie, cicho pogwizdując pod nosem. - Urażony? A co on, dzieciak? - zapytał, zaraz dopytując o powód takiej reakcji, ciekaw, co też pisarzyna zrobił, że Carly to zapamiętała. W końcu stanął znów prosto i na nowo rzucił zaklęcie lewitujące na dynie, dając znać, że mogli iść dalej, bo pozbył się wszystkich kolców.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Dynie: 4 K6:4 Pole: 10 Modyfikatory: - Punkty i oczka: 34 | 5
Carly doskonale wiedziała, na kogo powinna uważać, jedynie się bratem droczyła, ale też nie uważała kwestii związanych z prefektami za coś tak istotnego, żeby miała się nad tym jakoś faktycznie mocno pochylać. Nie widziała w tym niczego potrzebnego, niczego, co miałaby uznać za niezbędne, więc zwyczajnie odwiesiła to na wieszak, patrząc na szpiczaka i śmiejąc się pod nosem, gdy ten postanowił zaatakować jej brata, jakby to była z jego strony najlepsza na świecie zabawa. I może była, właściwie Carly nie widziałaby w tym niczego złego, a może nawet uznałaby to za dostatecznie zabawne, trudno powiedzieć. - Mówiłam ci, że jeśli ktoś zdobędzie moje zainteresowanie... - powiedziała, wzruszając ramionami, bo nie było powodów do tego, by to jakoś szczegółowiej wyjaśniała. Inna sprawa, że sama tych szczegółów zwyczajnie nie miała i nie sądziła, by miała je kiedyś mieć, tak więc machnęła na to ręką, zwyczajnie idąc przed siebie, by zaraz dopaść do kolejnej dyni, na co aż uśmiechnęła się z zadowoleniem, wzdychając, jakby była niesamowicie szczęśliwa. Tylko po to, by zaraz parsknąć. - Próbował mnie pocałować. Chociaż tak naprawdę oboje doskonale wiemy, o co mu chodziło, ale nie wziął pod uwagę, że mnie się już znudziło czekanie na jego decyzję. Och i jeszcze uznał, że nie wiem, czego chcę - wyjaśniła, kiedy dynia znalazła się w jej posiadaniu, wielce z siebie zadowolona i wielce rozbawiona tym, co ją wcześniej spotkało.
Dynie: 6 K6:1 +1 Pole: 8 Przygoda? znajduję dynie Modyfikatory: +1 za punkty w kuferku Punkty i oczka: 50 | 4/5
Jeszcze przez chwilę przyglądał się uważnie Carly, gdy powtórzyła słowa już raz wypowiedziane. Czyżby naprawdę było tak, jak sądził ojciec…? Miał ochotę coś powiedzieć, ale ostatecznie zacisnął zęby, a temat zszedł na Austera, co być może było swego rodzaju wybawieniem w tej chwili. - Typowe. Jak pojawia się odmowa, to znaczy, że druga osoba nie wie czego chce… Kretyn - burknął, nie próbując nawet niczego więcej komentować. Wiedział, że sam nie był idealnym przykładem logicznie myślącego mężczyzny, ale zawsze drażniło go, gdy słyszał, że jakiś dojrzały teoretycznie typ zarzucał niepewność drugiej osobie, gdy był odrzucony. Zatrzymał się, gdy dostrzegł trzy kolejne dynie, które zaczął zbierać, sprawdzając w jakim były stanie. - To znaczy, że nie będziesz więcej jego muzą? - zapytał, kiedy lewitował o trzy dynie więcej i szedł śladem Carly.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Dynie: 5 K6:3 Pole: 12 Przygoda: hipnotynka Modyfikatory: -1 Punkty i oczka: 34 | 4
Nie miała pojęcia, że jej tata dzielił się z Jamiem jakimiś informacjami, nie chciała nawet w to wnikać, trzymając, przynajmniej teoretycznie, pewne kwestie tylko dla siebie, ale nawet gdyby mieli o tym rozmawiać, to z całą pewnością nie teraz, nie w tej chwili, kiedy zajmowali się zbieraniem dyń i na dokładkę całkiem dobrze się bawili. Nie musiała czuć się do niczego zobowiązana, nie musiała z żadnego powodu brzmieć znowu poważnie, nie musiała się niczym przejmować i to właśnie było w tym wszystkim piękne. Życie bywało ciężkie, a ich już w szczególności, kiedy więc mogli nie robić nic, czuła się zwyczajnie najlepiej na świecie. - Och, nie, on uważa, że ja jestem w ogóle niepewna i wydaje mi się, że wyobrażał sobie, wiesz, że dosłownie wszystkiego mnie nauczy? - powiedziała, śmiejąc się pod nosem, kiedy obserwowała, jak jej brat zbiera kolejne dynie, by zaraz zacząć rozglądać się za czymś, na czym mogłaby się faktycznie skoncentrować. Nie musiała zdobyć nie wiadomo ilu dyń, nie musiała z nikim wygrać, ot, zwyczajnie dobrze się bawiła i zbierała doświadczenie, czy też po prostu przebywała w obecności brata, z którym mogła się przekomarzać. - Kto wie? Może teraz zostanę zdrajczynią w jego najnowszej książce? Aż żałuję, że go nie poznałeś, jestem pewna, że doskonale byś się w jego obecności bawił, a kto wie, może teraz ty byłbyś jego muzą - stwierdziła, prawie potykając się o kolejną dynię, przy której ukucnęła, jedynie po to, by zaraz dostrzec hipnotynkę, jaka się z niej poderwała i poddać się jej urokowi, nim zorientowała się, że powinna uważać.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Dynie: 3 K6:3 Pole:7+1 Przygoda?hipnotynka Modyfikatory: Za każde 5 pkt w kuferku z Zielarstwa i ONMS można do kości dodać LUB odjąć jedno oczko. Punkty i oczka: ONMS-38 i Zielarstwa 22
Wiktor obserwował bardzo uważnie, teren w poszukiwaniu dyń. -Aiyana Mitchelson miałaś racje prawiena koniec lekcji znalazłem kilka dyń zdązył je zebrać szybko kiedy usiadł po nownie motytek kusząc i wabiąc rudzielca. Od samego poranka, gdy tylko Rudzielec wstał miał dziwne poczucie, że dziesiejszego dnia wydarzy się coś bardzo nie zwykłego i co na długo zostanie w pamięci, tym samym mając swój udział w czymś ważnym chocaż nic nie wiadomo. Zastanawiał się nad tym czy się uda i wszystkie te inne na swój sposób szukania dyń. I tak serio? On jednak przypomnia o sobie zawsze coś w nieodpowiednim na to czasie. Na razie jednak nie przejmuje się tym. Hej zawołał znowu do dziewczyn- uśmiechnął się pomożecie znowu chyba ten motylek mnie strasznie lubi. Trzeba patrzeć pod nogi. I to nie dlatego, że się gdzieś spieszysz – czy czas cię nie goni. Ale znow poczuł Wiktor na plecach jak siada motylek i próbując mu umknąć, zniknąć w ciemnościach, rozmyć się w otoczeniu lasu.
Dynie: 7 K6: 5 -1 Pole: 12 Przygoda? znajduję dynie i hipnotyzuje mnie hipnotynka Modyfikatory: -1 za punkty w kuferku Punkty i oczka: 50 | 3/5
Jej słowa sprawiły, że na moment przerwał zbieranie dyni, aby spojrzeć na nią z głębokim zaskoczeniem, po czym zaśmiał się i wrócił do przerwanego zajęcia. Naprawdę, pisarzyna wydawał się pełen egoizmu, tak cholernej wiary w siebie, narcyzmu… Sam nie wiedział, jak miałby to powiedzieć, ale cieszył się, że go nie poznał. Był pewien, że mógłby nie zapanować nad sobą przy nim i później żałować swojego wybuchu. - Ja to się raczej cieszę, że go nie poznałem. Daj spokój, brzmi tragicznie… A jak zostaniesz zdrajczynią w jego książkach to tylko potwierdzi jego małostkowość. Co za kretyn - odpowiedział, kiedy szli dalej, ale zorientował się, że Scarlett go nie słysz. Złapał ją za ramię, wybijając z transu, jak rozumiał spirale w jej oczach. - Hej, ocknij się… Uważaj na hipnotynki…. Kurwa - zaczął mówić do niej, po chwili samemu odwracając się, aby zebrać dynię, przy której stał, ale na niej siedział jeden z motyli, który po chwili całkowicie przykuł jego uwagę, wywołując podobne spirale i również w jego oczach.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Dynie: 6 K6:4 Pole: 15 Modyfikatory: +1 Punkty i oczka: 34 | 3
- Takie rozczarowanie - powiedziała, wzdychając ciężko, ale było widać, że nie było jej ani trochę przykro, wręcz przeciwnie. Była właściwie zachwycona, podobało jej się to, jak sytuacja się rozwinęła, bo zwyczajnie była zabawna, a to oznaczało, że miała coś, czym mogła żonglować, jak najlepszym na świecie żartem. Nie była również zrozpaczona, bo nigdy nie traktowała Austera, jako kogoś niesamowicie ważnego w swoim życiu, flirtowała z nim, tak jak z większością napotkanych mężczyzn, ale nie postrzegała go, jako kogoś niesamowicie ważnego. Teraz też parsknęła, gdy przypomniała sobie, że Isolde ją przed nim przestrzegała, a o czym wspomniała Jamiemu, dodając, że najwyraźniej Benjamin zaszedł wielu osobom za skórę, nawet jeśli nie było tego widać na pierwszy rzut oka. - Jesteś pewien, że nie chcesz go poznać? Jestem niesamowicie ciekawa, jakby na ciebie zareagował - dodała zaczepnie, dając bratu jasno do zrozumienia, że coś podobnego potraktowałaby, jak najlepszą zabawę na świecie i z chęcią by się jej przyjrzała albo o niej usłyszała. Nie usłyszała jednak nic więcej, kiedy dopadła ją hipnotynka, a kiedy już Jamie wybudził ją z transu, sam w niego wpadł, więc musiała nim mocno potrząsnąć, śmiejąc się przy tej okazji. - Lepiej stąd znikajmy!
Dynie: 7 K6: 6 Pole: przekraczam 16 Przygoda? koniec Modyfikatory: - Punkty i oczka: 50 | 3/5
Nie był zdziwiony słysząc, że Ben zaszedł za skórę wielu osobom. Wystarczyło mu to, co słuchał od Carly aby być pewnym, że był to ktoś, od kogo zwyczajnie należało się trzymać z daleka, aby nie żałować później niczego. Nie miał ochody w żaden sposób się z nim spoufalać i nawet odpowiedziałby siostrze, gdyby nie wpadła w trans, a później od sam. Szczęśliwie Carly wyrwała go i czym prędzej szli dalej, ignorując już zupełnie motyle. - Wiesz, moglibyśmy się pobawić, ale najgorsze w korzystaniu z uroku jest to, że ludzie się wtedy do ciebie kleją… Nienawidzę tego - powiedział, krzywiąc się, gdy tylko przypomniał sobie, o czym mówiła, zanim sam został zahipnotyzowany. Z zadowoleniem przyjął fakt, że minęli wszystkie hipnotynki, jakie kręciły się w okolicy i właściwie… Kończył zbierać dynie. Nie miał ochoty pilnować więcej niż siedmiu dyni, uważając, żeby nie spadły, ani nie uderzyły w kogoś innego. - Dobra, masz jeszcze jakąś, czy możemy uznać za wykonane zadanie? Teraz mam ochotę napić się soku dyniowego, więc może coś się z kuchni wyciągnie - zapytał jeszcze Carly, kiedy dotarł do miejsca, z którego zaczynali wędrówkę w poszukiwaniu dyń.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Dynie: 6 K6:2 Pole: 16+ Modyfikatory: - Punkty i oczka: 34 | 3
- Och, nie byłbyś w stanie nakłonić go, żeby wił się przed tobą na ziemi? Jestem pewien, że z przyjemnością by tego posłuchał, a później wykorzystałby w swoich powieściach - powiedziała, śmiejąc się pod nosem, wiedząc doskonale, że była w tej chwili co najmniej paskudna, ale nie przejmowała się tym ani trochę. Skoro Auster potrafił się na nią obrazić, ona potrafiła być niemiła i taka była prawda, nie widziała w tym niczego złego, nie uważała również, żeby musiała go przepraszać i skakać dookoła niego, jakby to miało mu w czymś pomóc. Nie chciała bawić się w takie głupoty, dlatego też zwyczajnie skoncentrowała się na własnym życiu, a obecnie na dyniach. - Nie, nie ma tu już nic więcej, tyle wystarczy, chociaż nie mam pojęcia, co Gwen chce z nich robić - powiedziała, wzdychając cicho, a później przystanęła z boku, zapewniając brata, że mogą pójść po sok z dyni, chociaż prawdę mówiąc, ona zdążyła się zrobić głodna...
Uśmiechnęła się, kiedy @Wiktor Krawczyk poinformował ją o znalezieniu kolejnych dyń. Cieszyło ją, że miał ich już więcej. Miała nadzieję, że zyska przez to ochotę do dalszych poszukiwań. - Widzisz? Mówiłam. Nie należy od razu rezygnować - powiedziała z ciepłym uśmiechem. Daleko jednak nie zaszła, kiedy kolejny z motyli zaczął prześladować Puchonka. Szturchnęła go, aby uwolnił się spod hipnotycznych właściwości owada. I o ile jej próba zakończyła się pełnym sukcesem, tak kapryśna istota postanowiła skupić się teraz na niej. Hipnotynki, przynajmniej podczas tych zbiorów, stanowiły prawdziwą plagę. Zdecydowanie nierozsądnym było chodzić tutaj samemu, bo prędzej czy później, obiorą sobie kogoś za cel. Tym razem padło właśnie na nią, bo spłoszony motyl, postanowił jej się odpłacić. A może po prostu działał w dobrej wierze i uznał, że też jej na tym zależało? Niezależnie jednak od tego, co było motywowało tą Hipnotynkę, efekt był niezmienny. Aiyana wpatrywała się w nią zahipnotyzowana jej właściwościami. Chciała pomóc chłopakowi. Nie przyszło jej jednak do głowy, że role bardzo szybko się odwrócą, a ona skończy w dokładnie taki sam sposób, co on chwilę temu. Bez wątpienia, już nigdy więcej nie spojrzy na motyle tak, jak do tej pory.
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Szło im naprawdę nieźle i nim się obejrzał, jedynymi osobami, które nie taszczyły ze sobą ani jednej dyni był on i Clara, która co prawda dynię znalazła, ale z jakiegoś powodu postanowiła ja olać, zamiast tego poświęcając uwagę… sam w sumie nie wiedział, co się później z Puchonka stało. Zniknęła z pola widzenia i tyle ją widzieli. - Okej, tyle chyba wystarczy. Połóżcie je tutaj, jakoś je zaniosę do kuchni. Wielkie dzięki, że przyszliście i…yyy….no do zobaczenia na lekcji… chyba? – uśmiechnął się nieśmiało, z jednej strony zadowolony, że spotkanie wyszło mu lepiej niż organizacja treningu, z drugiej mimo wszystko czując ulgę, że dobiegło końca. Oddał Baxterom zdeponowane miotły, poczekał, aż wszyscy rozejdą się w swoje strony, po czym odwrócił się do Daniila, licząc, że Ślizgon nie zostawi go teraz samego, skoro przyszli tu razem. – Dynie ogarnę, tylko pomóż mi pozbyć się tych cholernych kolców…
zt wszyscy
***
wielkie dzięki za przyjście, rozliczę na dniach c: