Wstęp kosztuje 15 galeonów (wyposażenie + instruktor). Istnieje możliwość grupowej zniżki od trzech osób w górę (wówczas każdy płaci po 10 galeonów). Odnotuj zapłatę w odpowiednim temacie.
Uwaga! Lokacja jest mugolska. Nie zaleca się używania magii w tym miejscu.
Jedna z popularnych stadnin umiejscowionych za Londynem, niedaleko prowincji. Zajmowana przez hodowlę powierzchnia to nie tylko sam obiekt miejsca przechowywania koni, lecz także pobliski las wraz z długą ścieżką prowadzącą do pobliskiego jeziora. Pozwala to na przyjemne spacery oraz podróże po okolicy bez żadnych konsekwencji oraz ograniczeń dla bardziej doświadczonych jeźdźców. Właściciel słynie przede wszystkim z obszernej znajomości języka ciała tychże zwierząt oraz dbałości o ich miejsca wypoczynku. Kopytne najczęściej wykorzystywane są w celach rekreacyjnych, zapoznania się z nimi oraz spędzenia czasu w celu likwidowania nadmiernego stresu. W budynku panuje przede wszystkim porządek; bardzo często zdarza się pomoc wolontariuszy w utrzymaniu całokształtu interesu w postaci szczotkowania oraz karmienia zwierząt. Konie utrzymywane są w przyzwoitym stanie, każdy z osobników cechuje się dobrym zdrowiem; przebadane, posiadające przede wszystkim ważne badania zdrowotne. W przypadku niskiej wiedzy dotyczącej jazdy konno można skorzystać z pomocy instruktora, który udzieli ważnych wskazówek oraz pomoże zapanować nad wierzchowcem.
Dostępne wierzchowce:
Akwarelka
Spoiler:
Stopień trudności: ★☆☆ Wiek: 8 lat (2010-05-28) Rasa: Koń huculski Umaszczenie: Myszate Krótki opis: Należy do koni o bardzo łagodnym temperamencie oraz usposobieniu, w związku z czym idealnie nadaje się dla początkujących jeźdźców, mimo swojego wyjątkowo młodego wieku. Z łatwością przystosowuje się do poleceń i nie ma problemów z kondycją, w związku z czym nadaje się na dłuższe dystanse. Najczęściej wybierana przez laików; bardzo często również pomaga, w pewnym stopniu zaczepiając osobę ją ujeżdżającą, dając odpowiednie sygnały. Jednocześnie przywiązuje się do jeźdźca, natomiast kolejne interakcje z nim stają się o wiele łatwiejsze.
Glace
Spoiler:
Stopień trudności: ★☆☆ Wiek: 12 lat (2006-06-01) Rasa: Koń fryzyjski Umaszczenie: Kare Krótki opis: Jako koń fryzyjski, zmaga się przede wszystkim z długą, ciemną sierścią oraz dość sporymi rozmiarami ze względu na zimnokrwistość. Jest niezwykle wytrzymałym wierzchowcem o anielskiej cierpliwości, idealnym do eleganckich przechadzek ze względu na charakterystyczny dla tejże rasy chód. Posiada przyjazne usposobienie oraz naturalną chęć współpracy z drugim człowiekiem, z łatwością znosi chłodne zimy, choć nie należy go pod tym względem przemęczać. Przepada za prostymi smakołykami oraz kostkami cukru, dzięki którym można do przekupić; również lubi dotyk dłoni na grzbiecie oraz typowe głaskanie.
Lumi
Spoiler:
Stopień trudności: ★★☆ Wiek: 15 lat (2003-03-09) Rasa: Shire Umaszczenie: Skarogniade Krótki opis: Największy hodowlany koń znalazł miejsce również w tejże stadninie. Polecany dla bardziej wprawionych z tymi stworzeniami, jest niezwykle wysoki oraz przede wszystkim wytrzymały. Jego osobowość należy jednocześnie do przyjaznych oraz cierpliwych, aczkolwiek poprzez spore wymiary może sprawiać kłopoty podczas dosiadania zwierzęcia oraz schodzenia z niego. Uległy, o łagodnym usposobieniu, choć będzie trącił delikatnie swoim sporym łbem w poszukiwaniu drobnych przekąsek.
Loczek
Spoiler:
Stopień trudności: ★★☆ Wiek: 9 lat (2009-05-20) Rasa: Amerykański baszkirski kędzierzawy koń Umaszczenie: Cremello Krótki opis: Jedną z najbardziej charakterystycznych cech tego konia jest jego wyjątkowa, kędzierzawa sierść, dzięki której wyróżnia się na tle spośród pozostałych stworzeń znajdujących się w stadninie. Jednocześnie jest zwierzęciem o spokojnej, aczkolwiek upartej naturze, jeżeli dosiada go niezbyt pewny siebie jeździec. Poza tym nie sprawia większych problemów, choć należy przyznać, że jest niezwykle inteligentny oraz lgnie do ludzi, szukając w nich towarzystwa. Uwielbia komplementy oraz przepada za drobnymi smakołykami.
Piorun
Spoiler:
Stopień trudności: ★★★ Wiek: 11 lat (2007-03-09) Rasa: Koń czystej krwi arabskiej Umaszczenie: Kasztanowe Krótki opis: Nie bez powodu został nazwany wyładowaniem atmosferycznym, gdyż ten przedstawiciel typowego wzorca rasowego naprawdę potrafi galopować z największą prędkością na tle pobratymców. O ile nie ma zbyt sporych wymagań w hodowli i jest życzliwy wobec pozostałych, na szacunek należy u niego zapracować przede wszystkim współpracą oraz spokojnym głosem. Wykonywać polecenia będzie, aczkolwiek niezrównoważony jeździec może prędzej czy później otrzymać swoją niezbyt przyjemną zapłatę. Wymaga znacznie większego doświadczenia.
Sepia
Spoiler:
Stopień trudności: ★★★ Wiek: 13 lat (2005-02-11) Rasa: Koń pełnej krwi angielskiej Umaszczenie: Gniade Krótki opis: Jeden z najtrudniejszych do ujarzmienia koni, który charakteryzuje się niebywałym temperamentem do gonitw; a ten objawia się szczególnie podczas swobodnych schadzek na otwartych terenach. Sepia reaguje na polecenia, aczkolwiek wymaga stanowczości ze strony jeźdźca, a ten zazwyczaj bardzo często jest poniżej wymaganego stanu. Poświęcając jej jednak znacznie większą ilość czasu, nie można liczyć potem na nudę - tym bardziej że potrafi bardzo szybko cwałować i galopować, pozostawiając resztę gromady zwyczajnie w tyle. Uwielbia pieszczoty, choć nie należy z nimi przesadzać.
Autor
Wiadomość
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
— Powinienem obrazić się, że masz mnie za takiego starca — zauważył, ale w ramach żartu, bo rzeczywiście lata świetności Nimbus miał już dawno za sobą — z tego co wiem to rzeczywiście, po mnie nikt się już na nim nie ścigał. — W tej odpowiedzi było coś ciut wymijającego, nie chciał bowiem otwarcie przyznać się, że nie widział swojego konia od dekady. Nie bywał u dziadków przez cały okres pobytu w Kanadzie, a kiedy wrócił i poznał swoje prawdziwe pochodzenie, nie chciał zawracać im sobą głowy. We francuskiej posiadłości był ostatnio w okresie ślepoty, więc siłą rzeczy w istocie Nimbusa nie widział. Nie były to sprawy, z których miałby chcieć jej się zwierzać, zachował więc możliwie niewzruszony ton i zamaskował milczenie cieniem uśmiechu błąkającym się na wargach, licząc, że ją nim rozproszy. — Cóż, zakładam, że mierzysz wysoko. Takiego nazwiska nie miesza się z byle czym — była to kpina, czy komplement? Nie sposób było to odgadnąć. Z pewnością nie zazdrość, cieszył się, że rodowe konwenanse miał już za sobą. Jego nazwisko również nie było pozbawione znaczenia, zwłaszcza w Ministerstwie, ale związkiem z Emily i przede wszystkim jego zakończeniem ukrócił wszelkie plany i zamiary, jakie ktokolwiek mógłby wobec niego mieć. Uśmiechnął się wymownie i nie odpowiedział w żaden inny sposób, zostawiając jej pełne pole do interpretacji. Nie zamierzał zapewniać jej o czystości swoich intencji, nawet jeśli rzeczywiście nie miał na myśli nic złego. Tak było znacznie ciekawiej, kiedy nie mogła być tak do końca pewna. — Doskonale. Dziękuję za tamte gryzki, już ich nie ma. Życzenia... ach, tak, co robisz po zaręczynowym przyjęciu? — Rzucił wesoło i bezczelnie, całym sobą sugerując jej, że z pewnością nie miała mieć lepszego zajęcia niż schadzka, by uczcić zbliżające się wielkimi krokami, z pewnością niezwykle udane małżeństwo. Że mimo odległości tego planu nic nie miało się w tej kwestii zmienić. Nie zamierzał pozwolić na to, by się zmieniło, nie zamierzał pozwolić jej o sobie zapomnieć. Jednym prostym, przepełniony pewnością siebie gestem potrafiła wprawić go w zachwyt, którego zwykł czuć przy kimkolwiek innym. Była jego odkryciem, a o takie skarby należało odpowiednio dbać.
Charlotte Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
- Obrazić? – uśmiechnęła się do niego zadziornie, prawym kącikiem. – Przecież mówiłam ci już, że mężczyźni są jak dobre wino – dodała beztrosko, oddając mu ten komplement z kokieteryjną lekkością. Kokieteryjnością, którą chciała odpowiadać mu na każdą zręczną prowokację. Jego spojrzenie, ton, to jak doskonale bawił się żartując o jej wielkich planach zaręczyn jak i tym, że wcale nie mogła być pewna, czy nie mówił tego na serio. Miała ochotę zabrać mu całą tę wyzywającą pewność siebie, zamknąć mu te niewyparzone usta i zgarnąć wszystkie błyskotliwe riposty. Najlepiej długim pocałunkiem. - Po przyjęciu? Jeszcze tego nie zaplanowałam – odparła niemalże infantylnie, z bardzo dobrze wyważonym powabem w tej pozornej bezmyślności. – Pewnie nudne konwenanse – wzruszyła ramionami, jakby nigdy nic. Jakby wcale właśnie nie miała ochoty zaprezentować mu, co dokładnie zaplanowała. – A co? Mogę się od ciebie spodziewać jakiegoś zaręczynowego prezentu, który rozgoni nudę? – uniosła na niego brew, chichotając przy tym z kobiecą frywolnością. Bo choć były to tylko niezobowiązujące żarty, zaczepki, prawda była taka, że nie zamierzała rezygnować z tego, co między nimi wrzało. Nigdy nie widziała dla siebie szczęśliwego zakończenia w konwencji z dziewczęcych bajek. Chciała wygodnego układu, przynoszącego obustronne korzyści z połączenia nazwisk i zostawiającego obu stronom swobodę we własnych definicjach spełnienia. W jej własną zostało wpisane Nathaniel Bloodworth.
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
— Nie pozostaje mi nic innego, jak w tej kwestii zaufać smakoszce — była to bowiem odmiana, którą omijał szerokim łukiem bez względu na rocznik i wszelkie zachwalane właściwości. Istniały takie trunki, w których nawet alkoholik nie miał chęci próbować. Zastanawiał się oczywiście, czy starszych mężczyzn próbowała z równą wprawą i częstotliwością, co i wina, do którego ich przyrównywała, ale nie zapytał rzecz jasna, nie zamierzając dzielić się z nią swoimi rozważaniami. Mogła pić z tylu kieliszków, z ilu tylko pozwalała jej mocna głowa. Mógł być jak wino, choć w jego wypadku było to, co tu dużo mówić, niezwykle paradoksalne. — Oczywiście, jestem stworzony, żeby chronić Cię przed nudą. Zdaje mi się, że tego właśnie szukałaś w Upswingu? Nie Tempranillo, nie idiazabala — nie dokończył, dając wybrzmieć niememu, krzyczącemu w swojej ciszy „mnie”, co skwitował zadowolonym z siebie uśmiechem. Mogli śmiać się z tego, że zesłał mu ją los, ale im dłużej nad tym myślał, tym bardziej doceniał jego trafność i przewrotność. Nic nie działo się bez przyczyny.
Charlotte Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
- Nie liczy się to, czego szukałam, a co znalazłam – uśmiechnęła się lisio, z wyższością prawym kącikiem ust, piorunując go wesołym spojrzeniem, równie intensywnym co nierozsądnie zadowolonym. Cała była nierozsądnie zadowolona. – Prawdziwy klejnot w mojej kolekcji – zachichotała, pomijając wszelkie rozbudowanie wypowiedzi o to, czym ta kolekcja dokładnie była. Obydwoje wiedzieli, że ten okaz był godny uwagi, zdecydowanie najciekawszy. Ale i tego nie potrzebowała wypowiedzieć na głos, dając wszystkim domysłom zatańczyć na jej karminowych ustach. Jeżeli chciał z nich usłyszeć tę prawdę, cóż, i ją mógł sobie wziąć.
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
— Ja też nie mogę narzekać — przyznał niby od niechcenia, a jednak z towarzyszącym temu uśmiechem. Nie chciał prawić jej przesadnie wielu komplementów, skoro sam nie rozumiał tak do końca, czego chciał od całej tej relacji, ale nie potrafił ich jej odmówić, zwłaszcza kiedy i ona mu ich nie skąpiła. To było takie proste, takie radosne, takie... zwyczajne. Mógł rozmawiać z nią i po prostu się tym cieszyć. — Tym bardziej cieszę się, że padło wtedy na Francję. Może gdybym miał wówczas sprawną rękę, zabrałbym Cię tutaj, ale obawiam się, że nie zrobiłoby to aż takiego wrażenia — uśmiechnął się do niej ze szczerym rozbawieniem.
Charlotte Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Nie rozumiała tej swobody między nimi, ale pozwalała jej się porwać, na chwilę. Na ten wyjazd. Tylko na czas z nim. Skoro czuła się tak dobrze, przecież nie mogło to być aż tak złe, prawda? - Cóż, nie mogę powiedzieć, że żałuję Francji – uśmiechnęła się do niego pewnie, zalotnie, z tą swoją lisią dwuznacznością i sukkubim błyskiem w oku. – Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że coś byś w niej zmienił? – uniosła na niego brew, ciekawsko, podstępnie, chcąc usłyszeć co miałby do powiedzenia.
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dobrze było móc się temu poddać, zwłaszcza że taka swoboda była mu na co dzień zupełnie obca. Miał wokół siebie zaledwie kilka osób, które darzył zaufaniem, a nawet przy nich nie zawsze był w stanie być w stu procentach sobą. Po części nie wiedział już, co to znaczy. Przy niej łatwiej było mu sobie przypomnieć. — Hmmm — całkiem zgrabnie udał głębokie zamyślenie, jakby w istocie było tu coś do rozważania — gdybym mógł coś zmienić, zabrałbym Cię na górę, zanim przegrałem wszystkie sekrety — zakończył z rozbawieniem. Choć to wizyta w kasynie nadała całemu spotkaniu wyjątkowego smaku, przegrana nie była tą częścią wieczoru, która podobała mu się najbardziej – czy jakkolwiek właściwie.
Charlotte Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Swoboda była śmieszną i kapryśną siłą, przychodzącą w najróżniejszych kształtach. Osiągana wzajemnym zaufaniem tworzyła się długimi latami, powoli nabierając coraz wyraźniejszych rysując jej własną, wychodzącą na wierzch osobowość, zupełnie jak stopniowo odkrywane karty, podnoszone wraz z rozegraniem przeciwnika. Sekret za sekret, historia za historię, wszystko zamknięte we wspólnych przeżyciach. Jednak ta prawdziwa, najdziksza swoboda nie potrzebowała zaufania, by malować się na jego kształt. - Nate – mruknęła, wodząc po nim głębokim, ciemnym spojrzeniem, lśniącym zadziornością. – Wszystko ma swoją cenę, czyż nie? – uśmiechnęła się lisio, podstępnie, ciekawa jego odpowiedzi, gdy sama uniosła z dumą głowę, jakby już ją znała. Przecież miała świadomość swojej wartości. Parę sekretów było i tak… Przychylną ceną.
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
— Nie — odpowiedział od razu, z pewnością siebie, która niejedną osobę zbiłaby z tropu, choć z w jej przypadku, jak zakładał, był to wątpliwie możliwy scenariusz. — Wiele rzeczy ma swoją cenę, ale grunt to sięgać po nie w taki sposób, by nie musieć jej płacić. Chyba że chcesz mi powiedzieć, że jesteś uczciwa? Ostatnie słowo wypowiedział w taki sposób, że z łatwością można by pomylić je z obelgą. Uśmiechnął się, bo i oczywiście żartował, choć nie było to tak odległe od jego filozofii. Czy jego profesja nie polegała właśnie na tym? Brał co chciał i czerpał z tego czysty zysk, pozwalał, by głupcy płacili mu pieniądze, samemu pozostając ponad tym. Lubił wierzyć, że tak właśnie to wyglądało.
Charlotte Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Uśmiechnęła się na jego odpowiedź. Złośliwie? Diabelsko? Na pewno tliło się w niej coś niebezpiecznego, lecz co to było, ocenę zostawiła jemu, wszak był znawcą i koneserem, można by rzecz – koneserem wrażeń z nią. - Jestem uczciwa co do swojej ceny – i w niej też nie było ani grama niepewności, gdy wbijała w niego wyzywające spojrzenie, gdy poprawiła włosy, przeciągając ten ruch palcami po szyi, gdy nęciła go każdym akcentem czerwonych ust. Przecież on też znał tę cenę, jednak akurat płacenie jej nie powinno być dlań nieprzyjemne. Ona też wszak brała co chciała, dokładnie tak, jak teraz.