Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Stadnina koni

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Stadnina koni  Stadnina koni EmptySro Gru 26 2018, 00:44;


Stadnina koni


Wstęp kosztuje 15 galeonów (wyposażenie + instruktor). Istnieje możliwość grupowej zniżki od trzech osób w górę (wówczas każdy płaci po 10 galeonów). Odnotuj zapłatę w odpowiednim temacie.

Uwaga! Lokacja jest mugolska. Nie zaleca się używania magii w tym miejscu.


Jedna z popularnych stadnin umiejscowionych za Londynem, niedaleko prowincji. Zajmowana przez hodowlę powierzchnia to nie tylko sam obiekt miejsca przechowywania koni, lecz także pobliski las wraz z długą ścieżką prowadzącą do pobliskiego jeziora. Pozwala to na przyjemne spacery oraz podróże po okolicy bez żadnych konsekwencji oraz ograniczeń dla bardziej doświadczonych jeźdźców.
Właściciel słynie przede wszystkim z obszernej znajomości języka ciała tychże zwierząt oraz dbałości o ich miejsca wypoczynku. Kopytne najczęściej wykorzystywane są w celach rekreacyjnych, zapoznania się z nimi oraz spędzenia czasu w celu likwidowania nadmiernego stresu. W budynku panuje przede wszystkim porządek; bardzo często zdarza się pomoc wolontariuszy w utrzymaniu całokształtu interesu w postaci szczotkowania oraz karmienia zwierząt. Konie utrzymywane są w przyzwoitym stanie, każdy z osobników cechuje się dobrym zdrowiem; przebadane, posiadające przede wszystkim ważne badania zdrowotne.
W przypadku niskiej wiedzy dotyczącej jazdy konno można skorzystać z pomocy instruktora, który udzieli ważnych wskazówek oraz pomoże zapanować nad wierzchowcem.

Dostępne wierzchowce:

Akwarelka
Spoiler:

Glace
Spoiler:

Lumi
Spoiler:

Loczek
Spoiler:

Piorun
Spoiler:

Sepia
Spoiler:

Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32734
  Liczba postów : 108770
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Stadnina koni QzgSDG8




Specjalny




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptySro Gru 26 2018, 17:55;

@Leonardo O. Vin-Eurico

Otrzymałeś kuszącą propozycję sesji na łonie natury, a przede wszystkim podczas trwającej, dającej w kość zimy. Niezależnie od Twojego nastawienia, postanowiłeś skorzystać z okazji - tym bardziej że miałeś już do czynienia z fotografem, który był zatraconym w mugolskim świecie czarodziejem o bardzo niskiej czystości krwi, w związku z czym otrzymanie dostępu do stajni oraz koni było czymś niezwykle łatwym. Właściciel okazał się być wyrozumiały, wiedział też, że otrzyma w pewnym stopniu reklamę, ale nie był w żaden sposób świadomy o Waszej przynależności do magicznego świata, tudzież musieliście uważać z używaniem różdżek, by nikt tego przypadkiem nie zauważył. Przeszliście do odpowiednich boksów, gdzie znajdowały się zimnokrwiste rasy koni, idealne do wyprowadzenia na zewnątrz oraz zapoznania się z nimi, w przeciwieństwie do gorącokrwistych, które obecnie powinny odpoczywać oraz nie narażać się na potencjalne obniżenie temperatury. Postanowiliście przejść bez zwłoki do sesji zdjęciowej, wykorzystując w tym celu konia rasy Shire - wystarczająco odpowiedniego, biorąc pod uwagę wzrost oraz dorównywanie pozostałym wierzchowcom znajdującym się w bezpiecznej stajni.

Rzuć kostką, by przekonać się, jak poszła Ci praca modela!
1, 2 - koń, jak zapewniał właściciel, jest spokojny oraz chętny do współpracy, choć nie można mu odmówić w pewnym stopniu dość sporych rozmiarów, na które osoba fotografująca Wasz majestatyczny wizerunek na pewno nie dałaby rady wsiąść. Siedząc i chwytając prawidłowo za uprząż, udajecie się bez problemu w okolice zamarzniętego jeziora, znajdując zaskakująco piękne miejsce do wykonania sesji. Po odpowiedniej ilości czasu udaje Wam się bez problemu wrócić do boksów oraz otrzymać podwyżkę w postaci trzydziestu galeonów! Odnotuj zysk w odpowiednim temacie.
3, 4 - postanawiasz przejść z galopu do kłusowania, które wymaga odpowiedniej koordynacji ruchowej podczas poszczególnych ruchów zwierzęcia. Siedząc na siodle, tylko poprzez prawidłowe współgranie unoszenia własnego zadka oraz ruchów kończyn górnych, jesteś w stanie uniknąć zakwasów. Rzuć jeszcze raz kostką! Parzysta - na szczęście udaje Ci się uniknąć poważniejszych kontuzji, zachowujesz odpowiednią postawę ciała oraz przede wszystkim dajesz sobie rady w uspokajaniu zwierzęcia podczas schadzki po przyjemnie wyglądającej okolicy. Nieparzysta - niestety, być może zwyczajne zrządzenie losu przyczyniło się do takiego obrotu spraw, jednak po zejściu z wierzchowca czujesz się dosłownie wyczerpany, odczuwając w każdym z mięśni znajomą dawkę bólu w postaci zakwasów. Może sesja była przyjemna, aczkolwiek przez następny wątek (o ile nie zastosujesz odpowiednich zaklęć) będziesz zmagać się z bólem po dość mocnym wycisku.
5, 6 - podróż w jedną stronę, podróż w drugą stronę, co może złego się wydarzyć? Odstawiliście konia do boksu, gdy skończyliście sesję, otrzymując całkiem niezły materiał do magazynu; Lumi bardzo chętnie przyjął Twój dotyk w postaci krótkiego szczotkowania, choć należy przyznać, że tego, co się potem stało, nie mogłeś przewidzieć. Wychodząc z miejsca zajmowanego przez konia rasy Shire, jeden z gorącokrwistych wierzchowców, zabrany na badania, postanowił podnieść kopyto i zwyczajnie Cię kopnąć - jakby coś nie podobało mu się w Twoim wyrazie twarzy. Na szczęście nie trafił w najważniejszy element kariery modela, zamiast tego wydał potężny cios w klatkę piersiową, powodując złamanie kilku żeber, sam zaś ledwo co zdołałeś utrzymać się na własnych nogach. O ile po kilku minutach sytuacja z mniej spokojnym koniem została opanowana, o tyle jesteś zmuszony do napisania jednego posta na oddziale Świętego Munga; możesz także wyleczyć się na własną rękę przy pomocy Szkiele-Wzro (zapłać dwadzieścia gaelonów tutaj).

______________________

Stadnina koni Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyCzw Sty 03 2019, 16:20;

5

Nie trafił jeszcze na zadanie związane z karierą modela, które rzeczywiście jakoś by go odrzuciło. Leonardo sam już nie pamiętał jak się w to wplątał - miał wrażenie, że wszystko nastąpiło zupełnie znienacka. Był zachwycony każdym projektem, w którym mógł maczać palce. Nie miał zbyt wielu okazji na testowanie swoich sił w świecie mugolskim, z kolei w czarodziejskim coraz więcej osób się za nim oglądało. Bazował na znajomych, na agencjach... robił, co mógł, żeby jakoś podtrzymać powolutku rozwijające się hobby, przynoszące w bonusie aspekt jakiejś tam sławy. Nie, żeby był jakimś wielkim modelem, ale trafił na okładkę, nie?
Kiedy usłyszał od znajomego o planach podjęcia sesji zdjęciowej w stadninie koni, nie mógł posiąść się ze szczęścia. Propozycja dołączenia się - ba, zagrania jednej z bardziej kluczowych na planie roli - niesamowicie go urzekła. Uwielbiał zwierzęta, więc już sam ten aspekt strasznie go cieszył... zresztą, pomysł był oryginalny, a otoczenie przyjemnie mugolskie. Czego więcej chcieć?
Konia dostał przepięknego, a przede wszystkim względnie dopasowanego do gabarytów Leonardo. Meksykanin zaczął już zastanawiać się, czy nie będzie musiał bardziej bawić się w pokazywanie różnic wielkościowych... naturalniej wyglądałby przy pegazie, albo innej wielkiej bestii. Piękny Shire nie ginął przy Leo, mogli spokojnie współpracować i zacieśniać więzi. Nie był to pierwszy raz Vin-Eurico na grzbiecie rumaka, zatem stres nie odgrywał pierwszorzędnej roli. Zdjęcia wychodziły, Leo dawał z siebie wszystko, Lumi zresztą również... no i co tu dużo mówić o fotografie!
Oczywiście, nie można było zapomnieć o nieprzeciętnym pechu modela. Leonardo śmiało powiedziałby, że zna się na zwierzętach i w dodatku ma do nich odpowiednie podejście... ale coś poszło bardzo nie tak, kiedy kończył współpracę z Shire. Nie zdołał zareagować i uniknąć konfrontacji, gdy poddenerwowane zwierzę pozostawiło na jego klatce piersiowej elegancki odcisk kopyta.
Nie narzekał jakoś bardzo, nie chcąc nikogo przerazić - znał się trochę na magii leczniczej i wiedział, że ten ucisk i dziwna duszność to efekty złamanych żeber. Czym prędzej zabrał się ze stadniny, dbając o to aby nie pogorszyć swojego stanu. Pokusił się na wypicie Szkiele-wzro, ale zapewnił fotografa, że zaraz po powrocie do Hogwartu odwiedzi tamtejszą pielęgniarkę.

/zt
Powrót do góry Go down


Wanda Krawczyk
Wanda Krawczyk

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Piegi, niezdarność, okulary
Galeony : 223
  Liczba postów : 75
https://www.czarodzieje.org/t20093-wanda-krawczyk#620324
https://www.czarodzieje.org/t20104-djuk#620802
https://www.czarodzieje.org/t20094-wanda-krawczyk#620329
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptySob Mar 20 2021, 23:47;

Wanda Krawczyk w swoje najlepsze dni miewała odważne pomysły. Jednego dnia, zebrała w sobie całą swoją pewność siebie i całą swoją charyzmę i... NAPISAŁA LIST DO AVGUSTA ANTONA. W obliczu takiego wyzwania. Prawdopodobnie największego, jakiego podjęła się w życiu, decyzja o podejściu do egzaminu na teleportację nie wydawała się aż tak straszliwie... Kogo chciała oszukać? Była przerażona. Dość, żeby postanowić się do testu przygotować. Wbrew pozorom, nie lubiła oblewać egzaminów (choć liczba tych oblanych w jej życiu świadczyła o czymś zupełnie odwrotnym). Dlatego bardzo skrupulatnie podeszła do kwestii praktyki. Owijając się ręcznikiem, nastawiła wodę w kranie, przypominając sobie Wolę, Siłę i... Wolę... siłę... wolę... intencję? Wolę.... przypomniała sobie o woli. Swoją wolą chciała aportować się do kabiny prysznicowej i co najbardziej zaskakujące, udało jej się to. Jedyne czego się nie spodziewała, to że zaraz wewnątrz kabiny, lodowata woda obleje jej ciało, a ona z przestrachem cofnie się w tył.
O najmilsza panienko - mimochodem pomyślała o koniu o tym samym imieniu. A już chwilę potem, trzask w powietrzu oznajmił kolejną deportację. Nie wiedziała, jakim magicznym przypadkiem uniknęła zderzenia się ze ścianą kabiny prysznicowej. Spodziewała się bolesnego potknięcia. Siniaków na łopatkach i bólu, a zamiast tego zamrugała kilkakrotnie, kiedy zamiast tego zderzyła się plecami z czymś miękkim i ciepłym, co obejmowało ją ramionami, a raczej nieświadomie rozkładało ramiona wokół jej ciała. Najpierw dostrzegła szczotkę przed swoimi oczami, poczuła pracujące mięśnie torsu na swoich łopatkach, i oddech, na karku który gęsią skórką rozszedł się po jej skórze. potem usłyszała przeraźliwe rżenie konia, a na koniec, kichnęła...
I teleportowała się za plecy nieznajomego jegomościa, który jednak pachniał "szkołą".
Z początku spodziewała się, że to jakiś niesamowicie nieprzewidywalny koszmar, dopóki w ciemnym, miodowym blondzie włosów nie rozpoznała jego. ARTHEMISA VEREYA. Zbyt wiele razy przyglądała się jego barczystym ramionom i tyłowi głowy, żeby go nie poznać.
Zamarła, przywierając łopatkami do drażniącej naskórek drewnianej ściany boksu.
Zdusiła okrzyk. Jeszcze niepewna, czy miał być to okrzyk zdumienia, podekscytowania czy strachu, wywołanego spłoszonym siwkiem.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyNie Mar 21 2021, 00:58;

  Gdzieś Ty się tak uwalił. – wydobyło się z jego ust, kiedy czyścił kolejne sklejki na boku siwka, najwyraźniej powstałe wskutek nadmiernego tarzania się w błocie w trakcie odwilży. Wielokrotnie prosił, aby konia wypuszczać na bardziej trawiaste padoki, bo wszyscy doskonale wiedzieli jak kończy jasny koń gdziekolwiek nie pójdzie. Uwielbiały bycie brudnym statystycznie częściej od gniadoszy czy kasztanów. Można było dostać palpitacji od ilości czyszczenia, jakie należało wykonać aktualnie przed każdą jedną jazdą, ale Arthemis był bardzo cierpliwy, jeśli chodziło o swojego wierzchowca. Starał się delikatnie ogarnąć to wszystko miękką szczotką, ale kiedy już nic nie pomagało na ten jeden uparty, sklejony kawałek sierści, to wziął twardą i dopiero pod jej włosiem ustąpiło. No., chciałoby się rzec z dumą, kiedy przyglądał się swojemu dziełu, ale wciąż pozostawało kilka mankamentów, które musiał doczyścić.
  Nie wiedział, czy był aż tak przemęczony czy faktycznie coś zobaczył, ale miał dziwne wrażenie, że został dotknięty. Było to niemożliwe, że z racji że samo-macania nie praktykował, a między nim a Stradivariusem było jakieś dobre pół, do metra przestrzeni. Zmarszczył brwi wyraźnie skonsternowany tą sytuacją, ale kiedy mrugnął kilkukrotnie to upewnił się, że absolutnie nikogo przed nim nie było. Szybko przekonał się jednak o czyjejś obecności tuż za nim, bowiem płochliwe konie miały to do siebie, że nie odpuszczały nikomu. Działo się tyle, że nie wiedział czy miał patrzeć w przód, w tył, opanować konia czy sprawdzić co się ogólnie dzieje. Dla własnego bezpieczeństwa w pierwszej kolejności złapał Strada za kantar i pociągnął w dół, przy okazji klepiąc go po szyi i starając się uspokoić ciepłym tonem głosu. Dopóki nie miał pewności, że zwierzę ich nie skopie, nawet nie zerknął na dziewczynę. Przypomniał sobie o jej obecności, dopóki folblut nie spojrzał na nią z ciekawością i uszami postawionymi na sztorc. Odwrócił się.
  Stała przed nim… dziewczyna. Rudowłosa dziewczyna… ubrana w ręcznik. Przez chwilę całkowicie nie wiedział co ma powiedzieć, próbując poukładać w głowie to, co w zasadzie się wydarzyło. Nawet nie zorientował się, że jego ręka wciąż wyciągnięta jest prawie na całą długość i trzyma kantar konia, któremu niekoniecznie się to podobało, mimo że też chciał patrzeć na nowoprzybyłą.
  - Czy Ty…czy Ty się właśnie… teleportowałas? – zapytał, łącząc wątki niczym rasowy detektyw, król i baron dochodzenia do prawdy. To by mu się zgadzało, dziwne mrowienie mogło być przecież nieudaną próbą przemieszczenia się. Teraz również skojarzył, że słyszał przed sobą kichnięcie. Jedno było pewne – nie oszalał. Ewidentnie się jednak zawiesił. Patrzył na nią nieco zaskoczony, wpatrując się jak w jakiś ewenement, dopiero po chwili orientując się, że jest absolutnie nietaktowny – nie dość, że patrzył na nią jak na jakiś artefakt w muzeum, to jeszcze na dodatek była w ręczniku. Tylko w ręczniku. Wyłącznie. I teleportowała się do mugolskiej stajni. Otrząsnął się i puścił konia, aby pierwsze co zrobić, to zerknąć zza drzwi boksu, czy aby na pewno nikt tego nie widział. – Spokojnie, nie jestem mugolem. – mruknął, zdejmując z siebie bluzę i podając jej. – Załóż, raczej nie jest normalne paradować po stajni w ręczniku. – uśmiechnął się. Co za abstrakcyjna i absurdalna sytuacja.
  Uwielbiał takie.
Powrót do góry Go down


Wanda Krawczyk
Wanda Krawczyk

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Piegi, niezdarność, okulary
Galeony : 223
  Liczba postów : 75
https://www.czarodzieje.org/t20093-wanda-krawczyk#620324
https://www.czarodzieje.org/t20104-djuk#620802
https://www.czarodzieje.org/t20094-wanda-krawczyk#620329
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyNie Mar 21 2021, 01:32;

Nie docierał do niej absurd tej sytuacji dopóki nie dostrzegła jego spojrzenia. Skonsternowania i zdziwienia, z jakim obejmował jej półnagie ciało. PÓŁNAGIE. Na Merlina! Gdzie jej poczucie wstydu? Miała ochotę schować twarz za rąbkiem ręcznika, ale wtedy musiałaby go najpierw z siebie zdjąć. Razem z szokiem i paraliżem, jaki ją dopadł, patrząc wprost w twarz Arthemisa. Jeszcze nigdy nie zamieniła z nim tak dużo słów, jak dziś. Rozmowy, jakie pamiętała to: "Chcesz pożyczyć ode mnie pióro?". "Ojej, przepraszam" i "Arth...". A dziś. Stała przed nim naga. Prawie naga i... była pewna, że to tylko sen. Bardzo przyjemny sen. Jeden z wielu, jakie o nim śniła. Ale jeszcze w żadnym śnie nie zaproponował jej swojej odzieży. Jej wyobraźni brakowało tej odwagi, żeby mogła pomyśleć o tym, że mógłby to zasugerować. Otworzyła usta, chcąc mu odpowiedzieć, ale zamknęła je znów. Jak rasowa ryba. Tylko bardziej urokliwa. Ładna ryba. O rumianych ustach, tak samo rumianych policzkach, kontrastujących z pomarańczowymi włosami. Teraz nieco ciemniejszymi, przez wilgoć spływającej z niektórych kosmyków kropel wody.
Taak. W-wiem, kim jesteś, Arthemis.
Przyjęła od niego bluzę, ale raczej odruchem bezwarunkowym, zielenią tęczówek oczu wpatrując się w tą przystojną twarz, która znajdowała się bliżej niż kiedykolwiek. Z bliska wydawał się nawet przystojnieszy, a jego głos był głębszy. Nie wiedziała, że dłoń ma zawieszoną dalej w powietrzu przed sobą. Trzyma ją blisko jego piersi, jakby chciała go dotknąć i sprawdzić, czy to się dzieje naprawdę.
Wahała się jednak, czy może to zrobić. Jej wzrok też błądził od niego do siwka za jego plecami. I z powrotem uciekał w jego kierunku. Nie potrafiła oderwać od niego spojrzenia. Powiedzieć nic sensownego. Zakryć się jego bluzą. JEGO BLUZĄ. Jak mogłaby tak bezczelnie z niej skorzystać? Nawet jeśli sam jej to zaproponował.
Ze skrępowaniem podniosła wolną rękę do obojczyka, podświadomie zasłaniając i tak osłonięte puchatym ręcznikiem piersi i... próbowała sobie przypomnieć jak się oddycha.
W końcu, kiedy pierwsze oszołomienie minęło, uniosła jego bluzę do swojej twarzy, chowając policzki za jej materiałem i chłonąc mimochodem zapach jego skóry i mieszanki kobiecych perfum z aromatem męskiej wody kolońskiej.
Dobitnie świadoma, że od dziś, właśnie tym pachnieć będzie jej amortencją. W końcu wstrząsnęła głową, niepewnie odrywając łopatki od ścianki boksu i spróbowała stanąć na nogach prosto.
Mam... to założyć? — powtórzyła po nim głupio, spuszczając spojrzenie na trzymany materiał w dłoni. — Nie mogę.
Wyciągnęła ramię przed siebie, z bólem oddając mu jego własność, choć starała się zapamiętać każdy szczegół wrażeń, wywołanych przez miękkość materiału i intrygujący jego zapach. Zaraz potem, powoli przemykając bokiem obok mężczyzny, obeszła już uspokojonego konia dookoła. Wanda z natury była bardzo łagodną istotą. W jej zamiarach nie dało się wyczytać nawet krztyny pochopności, czy złych intencji. Nic więc dziwnego, że swobodnie czmychnęła obok konia i znalazła ostoję spokoju za tułowiem siwka, odgradzając się nim bezpiecznie od Vereya. Najpierw, odruchem oparła dłoń na szyi konia, a potem delikatnie poklepała go w miejscu, na moment przed tym kiedy w końcu schowała się za jego ciałem, obserwując Arthemisa z nad grzbietu zwierzęcia.
Przepraszam... gdzie jestem?
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyNie Mar 21 2021, 19:54;

  Całkowicie nie był zaskoczony jej podejściem do sprawy i otwartym przerażeniem, czy raczej zażenowaniem całą tą sytuacją. Co prawda na tę chwilę w życiu nie połączyłby tego z jej osobowością, bo na ten moment wszystko było tak abstrakcyjne, że tego faktu absolutnie nie dało się wywnioskować. Wychodził więc z założenia, że jej zachowanie było całkowicie spowodowane przerażeniem aktualnym stanem rzeczy i absolutnie miał jej tego za złe. Ba! Całkowicie ją rozumiał i jak najszybciej starał się opanować sytuację nie tylko ze względu na jej dobro, jak i swoje własne, bo raczej oboje nie chcieliby, aby za chwilę rozpętało się tu piekło, jeżeli zobaczyłby ją tu jakiś mugol. I bynajmniej nie miał na myśli już teleportacji, bo tego z pewnością nikt nie zauważył, natomiast półnaga kobieta, cała w sianie, wychodząca z nim z boksu? Zdecydowanie musiałby szukać nowego lokum dla swojego konia.
  - Wiesz? – w pierwszym odruchu zapytał, nieco zaskoczony, choć bardziej skonsternowany tym stwierdzeniem. Zupełnie, jakby zapomniał, że przecież jest jednym z najlepszych szukających na świecie i każdy kto choć raz liznął Quidditcha na pewno znał jego nazwisko. Ot, czasami umykał mu ten fakt, ale niestety od niego się już nigdy nie uwolni. Skąd miał wiedzieć, że kojarzyła go jeszcze z czasów, kiedy nie miał tych wszystkich tytułów? Absolutnie jej przecież nie kojarzył, a nawet jeśli to z pewnością wtedy wyglądała nieco inaczej. – Ach, no tak. Nawet znam powód. – przetarł kark dłonią nieco zażenowany swoim chwilowym zaćmieniem i uśmiechnął się lekko, uciekając spojrzeniem szarozielonych tęczówek gdzieś na bok. Kto by pomyślał, że zbije go z pantałyku.
  Starał się nie być zbyt obcesowym ze swoim przyglądaniem się jej, szczególnie, że nie ukrywajmy – była półnaga, to raz, dwa – bardzo ładna. Zawstydzona, rudowłosa dziewczyna, cóż, nie mógł ukrywać, że nie było łatwo się jej bezczelnie nie przyglądać. Ale staral się jak mógł, co rusz skupiając się na siwku i głaszcząc go, czy też odchodząc wzrokiem gdzieś na boki, żeby nie patrzeć na zsuwający się co rusz z linii jej obojczyka ręcznik.
  - Jak rozumiem wolisz paradować w ręczniku? Ok, twój wybór. – przyjął od niej bluzę na powrót, choć nie założył jej, a wciąż trzymał ją w zamkniętej dłoni na wypadek gdyby jednak zdecydowała się ją przyjąć. Miał wrażenie, że prędzej czy później to zrobi. Teraz bez większych skrupułów śledził ją wzrokiem, choć bynajmniej nie miała z tym nic wspólnego jej aparycja, a ciekawość w kwestii tego co robiła. Nie dziwił się, że się wstydziła – w końcu to była cholernie żenująca sytuacja, a skąd miał wiedzieć, że chodziło tu też o drugie czy nawet trzecie dno całej historii? O słodka nieświadomości.
  - W stajni. – kapitanie oczywistość. – To znaczy…za miastem, za Londynem. – doprecyzował wkrótce, zdając sobie sprawę że to pierwsze stwierdzenie ocierało się o jego głupotę. Dokładnych koordynatów jej jednak nie poda, a to co jej powiedział musiało jej wystarczyć. I stali tak, oboje, naprzeciw siebie, a między nimi koń. I robiło się coraz bardziej dziwnie i niezręcznie.
  - Dasz radę teleportować się z powrotem? – spytał w końcu, w zasadzie ciesząc się, że tam myśl przyszła mu do głowy i że mógł ją zaproponować.
Powrót do góry Go down


Wanda Krawczyk
Wanda Krawczyk

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Piegi, niezdarność, okulary
Galeony : 223
  Liczba postów : 75
https://www.czarodzieje.org/t20093-wanda-krawczyk#620324
https://www.czarodzieje.org/t20104-djuk#620802
https://www.czarodzieje.org/t20094-wanda-krawczyk#620329
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyNie Mar 21 2021, 20:26;

Zielone tęczówki rudowłosej drżały z przejęcia. Wiedział? Pamiętał ją? Znał powód? Serce zawirowało jej w piersi. Gdyby nie była prawie naga, z pewnością strużka potu ze zdenerwowania popłynęłaby jej wzdluż pleców, wywołując dreszcz. Tymczasem, był to tylko lekki powiew z uchylonych drzwi boksu… Dreszcz okazał się nieuniknionym punktem programu. Niemo wpatrzona w jego twarz, oddychała przez usta.
To nie mogło dziać się naprawdę. Gorąc, jaki bił od jej ciała, sprawiał, że miała wrażenie, że emocje parują jej z ciała, co wyjaśniałoby, dlaczego nagle zrobiło się tak duszno i ciasno w tym boksie. Był tak blisko… nawet przez odgradzającego ich wierzchowca… Świat Wandy Krawczyk zawężył się teraz do jednej osoby. Nie przeszkadzała jej kłująca słoma pod stopami, zapach piżma konia, ręcznik. Na chwilę zapomniała w jakiej niezręcznej sytuacji się znajduje. Bezwiednie głaskała siwka, z przejęciem szukając w pamięci swojego imienia, żeby się przedstawić.
Pamiętasz mnie ze szkoły? — spytała, tak po prostu, bo nie potrafiła przecież ukrywać swoich emocji, a jej imię było teraz tak bardzo odległe w zakamarkach jej pamięci, że nie miało już żadnego znaczenia. Przechyliła głowę na bok, obserwując jak zakłada dłoń na kark. Nie widziała zażenowania. Widziała niesamowicie atrakcyjnego mężczyznę o młodzieńczym blasku, który hipnotycznie ściągał jej uwagę swoimi gestami. Wodziła wzrokiem od palców zakładanych na kark, do oczu. Był dżentelmenem! Jak to się stało, że ZNALI SIĘ tyle lat i nie wiedziala, że jest dżentelmenem?
Skoncentrowana na własnych myślach, nie spodziewała się, że zaskoczy ją swoimi słowami. Tym razem to on zbił ją z pantałyku swoim kolejnym komentarzem.
Och. Ojej. Kiedy tak to ujmujesz… — nie chciała być źle zrozumiana. Nie chciała żeby pomyślał, że chciała “paradować” w samym ręczniku. Jak to się stało? Kiedy stała się tą prowokacyjną kobietą, która bezczelnie zaburza jego dżentelmeńską aurę. Potrzebowała to wyjaśnić. Koniecznie.
Nie jestem bezpruderyjna! — wypaliła z przejęciem zielonych oczu wpatrując się prosto w jego twarz.
Co zrobić? Co zrobić? Głowiła się nad tym z zawahaniem wyciągając rękę z nad grzbietu konia, żeby jednak odebrać od niego bluzę, ale zaraz cofała ją. Przecież to była jego bluza. Umarłaby ze wstydu, gdyby miała ją na siebie włożyć. A potem umarłaby znów, kiedy miałaby mu ją oddać.
Mówiąc to, gładziła dalej korpus konia, dopóki nie poczuła pod palcami jego dłoni. Zupełnym przypadkiem. Albo nawet nie najmniejszym. Podświadomie bardzo chciała musnąć palcami jego skórę. Była tak blisko. Tak kusząca. Tak… przyjemna w dotyku.
Odskoczyła w tył, zaskoczona, że uległa tej pokusie. Dynamicznie, niezdarnie. Jak to Wanda, nieszczęśliwie. Bo wskoczyła prosto na widły. Nieszczęśliwie i szczęśliwie jednocześnie. Bo mogła przeciąć sobie stopę, mogła zrobić sobie naprawdę poważną krzywdę, a podważyła narzędzie oparte o boks i nie stało się nic. Dostała tylko kijem w sam czubek czoła, zapewne nabijając sobie guza. Ale zamiast chronić twarz, złapała za splot ręcznika na piersi i jęknęła żałośnie, kiedy kij odbił się na jej skórze różowym śladem.
Teleportować z powrotem? — powtórzyła za nim, jedną ręką podciągając ręcznik, a drugą masując sobie czoło. Nieco zakołowało jej się przy tym w głowie. Dobrze, że nie wzięła okularów. Musiałaby ZNÓW kupić nowe. Albo znaleźć kogoś, kto umie je naprawić. — Nie. Nie umiem. Znaczy… nie wiem jak to zrobiłam. Przeszkodziłam Ci? Przepraszam. Już sobie idę.
Nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić zakręciła się w kółko ruszając do wyjścia z boksu, a potem zachwiała się, odczuwając zapewne efekty oberwania kijem, bo oparła się ramieniem o ścianę, czując, że zakołowało jej się w głowie.
JUŻ! Naprawdę. Jak tylko przestanę widzieć dwoje drzwi.
Obraz, który na chwilę się rozszczepił (ciekawe, że nie ona, kiedy tu wylądowała. Była w czepku urodzona…) powodował, ze widziała podwójnie. Nie była pewna, za którą klamkę powinna pociągnąć.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyNie Mar 21 2021, 21:02;

  Zmarszczył brwi słysząc jej pytanie. Przez chwilę zwiesił się próbując odnaleźć w myślach twarz podobną do jej, którą mógł kojarzyć. Jakaś koleżanka z roku, której by nie pamiętał? A może z rocznika? To prędzej. Może przyjaciółka jego siostry? Tak, to było dość prawdopodobne, że była u nich kiedyś w gościach. Mimo wszystko absolutnie nie mógł sobie przypomnieć skąd mógłby ją znać, a dopiero po chwili dotarł do niego sens jej pytania. Nie, on jej raczej zdecydowanie nie znał.
  - Nie, nie, chyba nie. Powinienem? – postanowił w ostateczności zapytać, choć naprawdę nie wiedział skąd mógł ją znać. Kiedy rzucał stwierdzenie, miał na myśli swoją popularność i nigdy mu nie przyszło do głowy, że mogłaby pomyśleć o czymkolwiek innym. Powinien chyba to i owo doprecyzować, ale z racji, że aktualnie go zaciekawiła to nie próbował tego prostować, a jedynie ciągnąć wątek.
  - Musisz mi wybaczyć, w moim życiu przewinęło się tyle twarzy, że musisz mi jakoś podpowiedzieć, pewnie skojarzę. – dodał nieco zmieszany tą całą sytuacją, bo robiło się coraz dziwniej i głupiej. Ale nie mógł nic na to poradzić, wychodziło to samo z siebie a sytuacja z momentu na moment była coraz bardziej abstrakcyjna. Poza tym jej zachowanie… dziewczyna z tego wszystkiego musiała być naprawdę w absolutnym szoku w związku z tym co się tu właśnie działo.
  - Nie powiedzi- hej, nie powiedziałem tego! – rzucił i choć było słychać w jego głosie lekkie oburzenie, to w ostateczności się roześmiał. – Kto wie, może nie przeszkadza Ci chodzenie ręczniku… ja… może skończę. – uśmiech z jego twarzy zniknął, kiedy zrozumiał jak bardzo pogrążał się swoich stwierdzeniach. Ale na pewno nie chodziło mu o jej bezpruderyjność! Po prostu nie chciał skazywać ją na jeszcze większy szok, a już na pewno nie na starych stajennych, którzy zwyczajem niewychowanych chamów gwizdaliby na jej widok bądź proponowali gorsze rzeczy. Znał tutejszą kadrę nie od wczoraj. A później zadziało się tak wiele, że nie zdołał zarejestrować co gdzie jak i kiedy.
  Szybko złapał spłoszonego konia, aby ten nie stratował dziewczyny i odprowadził go jakiś metr-dwa boksu dalej, stawiając pod ścianą i przypinając kantar krótkim uwiązem. Ostatecznie chyba nie chcieliby oberwać z kopyta. Teraz już absolutnie nie mogło ich nic rozdzielić, a i tak nie miałoby to znaczenia, kiedy Arthemis po wszystkim podbiegł do rudowłosej i stanął obok, próbując jedynie wzrokowo sprawdzić czy wszystko z nią ok. Po krótkich oględzinach mógł stanowczo stwierdzić, że nie.
  - Nie przeszkodziłaś. To znaczy… no wiesz, nie na co dzień ładna czarownica teleportuje się do boksu Twojego konia, na dodatek w samym ręczniku. Powiedzmy, że to po prostu zaskoczenie. – uśmiechnął się lekko, rzucając przy okazji krótkie usiądź i wskazując jej niewielki, drewniany taborecik. Podał jej bluzę, dodając krótko coś o tym, że zaraz wróci i ma czekać. Wolał, aby nie próbowała uciekać czy teleportować się, bo z tego co zdążył wywnioskować, to znalazłby jedynie jej rozszczepione stopy.
  Wrócił po chwili z butelką wody, jeździeckimi butami i bryczesami, które przewiesił gdzieś obok niej a napój podał do ręki, praktycznie mechanicznie wkładając jej ją między palce. Stradivarius patrzył na nich dość zaciekawiony, ale nie mógł podejść, aby też szerzej zainteresować się sprawą i jakoś pomóc, bo strasznie go irytowało. Co w tej chwili mogło być lepsze niż miękka chrapa konia na poliku? Sam Arthemis kucnął obok niej dość blisko i zerknął na jej ranę – czy raczej potężnego guza na środku czoła – wyjął ukradkiem różdżkę. Asem uzdrawiania co prawda nie był, ale przecież naprawienie tego wymagało jedynie podstawowej wiedzy, którą bądź co bądź ze szkoły wyniósł.
  - Pozwól. - nie miał zamiaru nic zrobić, dopóki się nie zgodzi. W końcu rzucanie na kogoś czarów bez jego zgody było okropnym nietaktem i brakiem jakiegokolwiek wychowania.
Powrót do góry Go down


Wanda Krawczyk
Wanda Krawczyk

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Piegi, niezdarność, okulary
Galeony : 223
  Liczba postów : 75
https://www.czarodzieje.org/t20093-wanda-krawczyk#620324
https://www.czarodzieje.org/t20104-djuk#620802
https://www.czarodzieje.org/t20094-wanda-krawczyk#620329
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyNie Mar 21 2021, 21:37;

Dziwny dualizm Wandy, który przed chwilą zboczył jej myśli na nieczyste tory, teraz się odezwał. Teraz już przestała nadążać i rozumieć ten wykwintny żart Arthemisa, który zapewne teraz prowokował ją do zrozumienia jego słów dwuznacznie, ale Wanda nic nie rozumiała. Jak mogłaby zrozumieć, jak właśnie powiedział, że może mogłaby się czuć swobodnie w ręczniku. To znaczy, że on czulby się swobodnie paradując w samej przepasce po boksie.
Nic nie mogła na to poradzić, że właśnie to sobie teraz wyobraziła, patrząc na Arthemisa. Podążyła spojrzeniem od czubka jego głowy przez tors i brzuch do...
Zasłoniła dłonią oczy, zapominając, że patrzy oczami wyobraźni i to nie pomoże.
Nie wiedziała, jak z tej pozycji przeszli do następnej, w której posłusznie siedziała na taborecie i czekała na powrót Arthemisa. Jeśli miała być szczera, to zrobiło jej się trochę chłodno w tym boksie po wyjściu Vereya. Kiedy policzki nie płonęły jej rumieńcem, a ciała nie oblewała nagła fala gorąca, odczuła nagle różnicę temperatur między przyjemnym pokoikiem w pensjonacie w Hogsmeade, a chłodnym boksem. Z zawahaniem wciągnęła na siebie bluzę, obejmując się nią ciasno i wystukując coś bosymi stopami na ziemi, czekała na Vereya. Wpatrywała się przy tym w siwka, z tym samym zaciekawieniem, z jakim ślepia konia skierowane były w jej kierunku i... aż podskoczyła w miejscu, kiedy Arthemis wrócił. Ale to było jeszcze nic, w porównaniu do tego, jak zadrżała, kiedy kucnął przed jej twarzą.
Dotychczas zawsze myślała, że ma zielone oczy. Ale nie były zielone. Były zielono-szare. Drobne plamki rozchodziły się po jego tęczówkach nierównomiernie, a ona nieświadomie zaczęła je liczyć.
Hmmm? — nie była pewna o co pytał, więc po prostu skinęła głową, lekko, ledwie co, zbyt skupiona na jego oddechu, którym owiewał jej skórę, żeby zrobić więcej. Gęsia skórka rozeszła się po jej ciele, a ona bardzo skupiła się na niegubieniu swoich myśli.
Uważasz, że jestem ładna?
Zastanowiła się nad definicją tego słowa. Spojrzała przy tym w górę, przypominając sobie naprawdę całą słownikową formułkę i wstrząsnęła głową. Musiała coś źle zrozumieć.
Jestem Wanda. Chodziliśmy razem do szkoły. Zawsze chodzisz lewą stroną korytarza, pod prąd, ale stamtąd najlepiej widać boisko na błoniach. To dlatego? Jestem Wanda... mówiłam już, prawda?
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyNie Mar 21 2021, 23:38;

  Patrzył na nią zastanawiając się, czy aby na pewno wszystko z nią w porządku. Była dość… nieobecna. Co prawda był praktycznie wręcz przekonany, że była to kwestia jej niedawnej teleportacji, zakłopotania i teraz jeszcze dość mocnego uderzenia w głowie i nawet na myśl mu nie przyszło, aby jej aktualne roztargnienie mogło być jakkolwiek spowodowane jego osobą. Miewał już takie fanki, ale ta sytuacja zdawała być się horrendalnie inna, w końcu nie teleportowała się w to miejsce specjalnie, bo skąd mogła wiedzieć, że tu bywał? Czarodzieje raczej nie ścigali go w mugolskie miejsca. Z drugiej strony… jakim cudem teleportowała się akurat tutaj? Jaki rząd zdarzeń i myśli spowodował, że pojawiła się tuż obok niego i jego konia? Nie sądził, aby to właśnie miała na myśli, a jednak stało się tak, że się tu znalazła.
  Uniósł wzrok i spojrzał jej w oczy, kiedy zapytała go o komplement, który jeszcze chwilę temu – dość nieświadomie – jej powiedział. Uniósł brew i przekrzywił delikatnie głowę, jakby będąc nieco zaskoczonym jej zapytaniem. Czyżby musiał jej to potwierdzać? Cóż, najwyraźniej może miała kompleksy… on w żadnym stopniu nie oceniał. To znaczy… oceniał wygląd, ale nie to czy miała kompleksy. A skoro już ją widział to dlaczego nie miałby być szczery? Jakby była brzydka, to zdecydowanie wtedy prawdomówny aż tak by nie był, choć z kłamstwami nie można było przesadzać.
  - Tak, chyba właśnie to miałem na myśli mówiąc Ci, że jesteś ładna. Że jesteś ładna. – rzucił, uśmiechając się i ukazując tym samym urocze dołki w policzkach. Pokręcił głową z lekkim niedowierzaniem, rzucając na nią zaklęcie leczące choć trochę wielkiego guza na jej czole i z pewnoscią choć trochę uśmierzające ból. Musiał przyznać, że była naprawdę urocza i taka absolutnie nieświadoma otaczającej jej rzeczywistości. Pytanie brzmiało, czy faktycznie tylko z powodu uderzenia.
  I choć była specyficzna – pozytywnie, stwierdzał – to całkowicie zbiła go z pantałyku tym co powiedziała później. Ciche yyy z nieco może za bardzo otwartymi ustami wyrwało się spomiędzy jego warg.
  - Skąd Ty... – o nie, była jedną z tych? Tych dziwnych dziewczyn, którym się podobał, ale nigdy nie miały odwagi podejść i zagadać? A może po prostu jej nie pamiętał? Zadawało się z nim tyle ludzi, a drugie tyle poznał odkąd skończył szkołę. Miał prawo, aby zapomnieć. Chyba. Tak? – Tak, tak chyba… było? Szczerze mówiąc kompletnie nie pamiętam z której strony było boisko. – pamiętał, ale to był na tyle głupi fakt z jego życia, że chyba nie chciał się do niego otwarcie przyznawać. Jakim cudem ona TO zauważyła? Chyba nie chciał tego wiedzieć, czy to było aż tak oczywiste? Nieznajoma rudowłosa zawstydziła Arthemisa Vereya. Ewenement.
  - Umm, przyniosłem Ci jakieś ubranie… poza swoją bluzą, umm, tu masz bryczesy… – podał jej jeździeckie spodnie. – I buty. Niestety nic innego tu nie ma, ale na tę chwilę chyba wystarczy. – podał jej również butelkę wody i odsunął się kawałek. – Um, to ja może zaczekam… – poszukał jakiegoś kierunku i wskazał wyjście z boksu. – Tam. Tak właśnie. Tam. Obiecuję, że nie będę patrzył.  - dodał i faktycznie ewakuował się, stając tuż za kratą i opierając się o nią plecami. Musiał ochłonąć, bo jego mózg definitywnie nie pojmował tego, co tu się właśnie działo.
Powrót do góry Go down


Wanda Krawczyk
Wanda Krawczyk

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Piegi, niezdarność, okulary
Galeony : 223
  Liczba postów : 75
https://www.czarodzieje.org/t20093-wanda-krawczyk#620324
https://www.czarodzieje.org/t20104-djuk#620802
https://www.czarodzieje.org/t20094-wanda-krawczyk#620329
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyPon Mar 22 2021, 00:02;

Istniało wiele definicji bycia ładnym. Mogła być ładna jak Helena Trojańska, albo ładna, jak ładne są pufki pigmejskie. Przychodziło jej na myśl też wiele innych cytatów największych poetów i każdy z nich wypowiadał się na inny sposób o atrakcyjności kobiet. I nie tylko kobiet. Słowo potrafiło zmieniać znaczenie. Mogło mieć ich milion, i zawsze mogło się pojawić milion pierwsze. Nie mogła mieć pojęcia, co dokładnie Arthemis miał na myśli. Jej zwątpienie jednak nie wynikało z kompleksów, bo Wanda, chociaż jakieś miała, raczej nie myślała o nich wiele. Po prostu, nawet jej naiwność nie pozwalała jej uwierzyć, że komplementował ją... Verey.
W prawie pustym boksie, sam na sam z nią. Jakie były na to szanse?
Poczekaj... — zatrzymała go słowem, nie będąc pewną nawet po co i dlaczego. Ale miała wrażenie, że jak jeszcze raz wyjdzie to już tu nie wróci, a przecież bardzo nie chciała zmieniać obecnego stanu rzeczy. Odłożyła wodę na bok i wstała, zadzierając lekko głowę ku górze. Dostrzegła nagłą zmianę w jego zachowaniu, tylko jeszcze nie wiedziała, co ona oznacza. Póki nie miała, co do tego pewności, podążyła za nim. Nie mogąc wiedzieć, że zakłóca mu jego próbę uspokojenia myśli. W jednym ręku trzymała bryczesy, w drugim buty, łokciem otwierając sobie wejście, które za sobą zamknął i wychyliła głowę zza drzwi, żeby spojrzeć na mężczyznę zza uchylonej kratki.
A nie możesz po prostu się odwrócić?
Nie wiedziała po co pyta, skoro i tak już wyszedł, ale pchnęła drzwi biodrem żeby uchyliły się szerzej i stanęła przed nim. Boso, w jego bluzie, w wystającym z pod niej ręczniku. Faktycznie dało się od razu usłyszeć jakiś niewybredny komentarz z ust jednego ze stajennych i towarzyszący mu gwizd, ale Wandzia skoncentrowała się teraz na czymś zupełnie nowym.
Dobrze się czujesz? — spytała, zapominając o skrępowaniu, kiedy w grę wchodziło jego zdrowie. Nagle coś się zmieniło w jego twarzy. Jakby... zasłabł? Wanda nie była uzdrowicielką, ale potrafiła czujnym okiem obserwatorki dostrzec to i owo. Na przykład fakt, że coś niespodziewanie wyrwało go z boksu. Źle się poczuł?
Podeszła bliżej, przykładając dłoń do jego policzka. Okłamywała się, że to dlatego, że chce sprawdzić, czy nie ma gorączki, ale tak naprawdę zawsze chciała go dotknąć. Zrobiła to delikatnie i zaraz cofnęła dłoń, ale ta chwila wystarczyła, żeby coś zauważyć.
Jesteś rozpalony.
Porównałaby jego temperaturę z własną, ale kiedy była blisko niego, była rozgrzana do granic możliwości. Nic by jej to nie podpowiedziało.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyWto Mar 23 2021, 21:21;

Każdy miał jakąś swoją definicję piękna, natomiast jeżeli chodziło o Arthemisa to nie tyle, co nie był wymagający, co naprawdę raczej nie porównywał sobie tego w jakiejś skali. Ładna to ładna, jak ładna, to pewnie w jego typie, a jak w jego typie to…w zasadzie całkiem sporo dziewcząt było w jego typie jeśli tak by się zastanowił. Ale poematów na temat bycia atrakcyjnym prawił nie będzie, gdyż poetą nie był.
  Nie spodziewał się, że dziewczyna wyjdzie za nim z boksu, naprawdę. Stał sobie grzecznie tuż za zasuwanymi drzwiczkami i ze splecionymi na torsie dłońmi rozglądał się z ciekawością wokół, choć myśli raczej zaprzątał mu ciąg zdarzeń jaki właśnie miał miejsce. No bo kto normalny by o tym nie myślał? Zdecydowanie nie było to coś co działo się na co dzień i choć w jakiś sposób go to ekscytowało, tak przerażało równie mocno.
  Jego oczy wędrowały za nią z przerażeniem kiedy tylko znalazła się w zasięgu jego wzroku. W zasadzie to zrobiły półokrąg z lewej strony do prawej uważnie obserwując to co właśnie wyprawiało. Niedowierzał. Czy ona właśnie wyszła w zsuwającym się ręczniku na sam środek korytarza mugolskiej stajni żeby poprosić go, aby się odwrócił w momencie kiedy już to zrobił? Niesamowite. Czy raczej niesamowita.
  - Ja? To nie ja biegam prawie nagi po korytarzu publicznej stajni. Nago wśród mugoli. Brzmi jak tytuł dla jakiegoś ciekawego filmu. – uśmiechnął się lekko, tak jak o tym pomyślał. – Schowaj się Wando. – rzucił, wyciągając przed siebie rękę wskazującą z powrotem na boks, ale choć chciałby jej pomóc poprzez delikatne pchnięcie, to jakoś nie odważył się jej dotknąć. Ale ona jego już tak.
  - Naprawdę? – jakby na potwierdzenie dotknął swojego czoła, ale nie czuł jakiegoś większego podniesienia temperatury. Cóż, może miała większą wiedzę medyczną od niego. – To pewnie z wysiłku, szczotkowanie konia trochę trwa. – nie miał innego pomysłu jakby miał się z tego wytłumaczyć. Pytanie brzmiało czy w ogóle musiał. Kiwnął jej głową wskazując na boks. No schowaj się bezwstydna kobieto.
Powrót do góry Go down


Wanda Krawczyk
Wanda Krawczyk

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Piegi, niezdarność, okulary
Galeony : 223
  Liczba postów : 75
https://www.czarodzieje.org/t20093-wanda-krawczyk#620324
https://www.czarodzieje.org/t20104-djuk#620802
https://www.czarodzieje.org/t20094-wanda-krawczyk#620329
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyWto Mar 23 2021, 21:39;

Nie jesteś?
Uwierzyła mu, tak po prostu. Nie miała tak naprawdę podstaw, żeby mu nie wierzyć. Cofnęła rękę do siebie, układając ją na puchatym ręczniku na swoim udzie i w zastanowieniu, wpatrując się dalej jeszcze w jego twarz, rzuciła:
Masz rację. Może to ja jestem rozpalona.
Nie byłoby to wcale niczym dziwnym, jego obecność odbijała się falą gorąca, spływającą po jej ciele. Miała wrażenie, że cały czas lekki rumieniec odznaczał się na jej twarzy. Nie chciała jednak mówić tego głośno. Nie powiedziałaby, gdyby akurat jej myśli nie krążyły wokół niego. Gdyby kontekst tej wypowiedzi był inny. W tym przypadku, nawet nie zauważyła, do czego się przyznała, dopóki słowa nie padły pomiędzy nimi. Dopiero wtedy przyłożyła palce do ust, zaskoczona, że tak po prostu to z niej wydusił, a nawet się nie starał.
Taaak — dodała kupując sobie czas na reakcję — To ja właśnie... idę się przebrać, tak?
Jeszcze przed chwilą, kiedy troskała się o jego zdrowie, wydawała się bardzo pewna siebie, ale teraz nieświadomie kolejny raz robiąc z siebie idiotkę, poczuła znów przepełniający ją wstyd. Nie dlatego, że biegała półnago po publicznej stajni, bynajmniej. Była zbyt mało świadoma swojej urody, żeby uważać się za obiekt zainteresowania mężczyzn. Zbyt wiele bylo w tych stajniach innych, ciekawszych elementów. Koni na przykład. Czy graczy Quidditcha.
Jaka strata, że mugole nie znali Arthemisa z tej strony. Ale znali go prywatnie. A to był też wystarczający powód do uwielbienia.
Mimo, że wolałaby patrzeć na niego dalej i nie chciała się z nim rozstawać, usłuchała go, chowając się w boksie na czas przebrania się. Czuła jednak niepokój, że zaraz zniknie, a ona się obudzi i to wszystko okaże się tylko ulotnym snem, dlatego nie chciała zrywać z nim kontaktu. Cały czas do niego mówiła.
No właśnie. Co my robimy w mugolskiej stajni, Arthemis?
Spytała tak naturalnie, jakby od początku to planowali. WSPÓLNIE, ale tak naprawdę nie to miała na myśli. Inaczej chichotałaby właśnie do swoich własnych myśli. Ona z Arthemisem Vereyem, na wspólnym wyjściu do stajni! Prawie jak na randce!
Nie, nie. Zastanawiało ją tylko, dlaczego mugolska stajnia, a nie magiczna.
I pierwszy raz zadała sobie również pytanie... co konkretnie ona robiła akurat tutaj? Zachowała tę myśl, dopóki nie wciągnęła na siebie bryczesów i dżokejek i nie wyszła w jego bluzie, przecierając mokrą część włosów ręcznikiem, co wprowadziło jedynie nieład na jej głowie. Taki sam, jak w jej myślach, kiedy zatrzymała się przed Vereyem, zadzierając lekko podbródek, żeby go spytać zapewne o coś niezmiernie ważne, bo jej ton nagle spoważniał.
Czy w tych stajniach znajduje się koń imieniem Panienka?
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyWto Mar 23 2021, 22:46;

  Z minuty na minutę robiło się coraz bardziej niezręcznie, a przynajmniej on tak właśnie się czuł. Sam nie wiedział dlaczego. Być może stał za tym fakt, że to on zwykle przejmował inicjatywę bądź doprowadzał do różnych sytuacji, a w tym wypadku nie dało się w ogóle przewidzieć następnego ruchu dziewczyny bądź tego jak się zachowa. Nie mówiąc już o tym, że to ona zaskoczyła go pojawieniem się w ogóle boksie jego konia. Abstrakcja za abstrakcją abstrakcję kijem poganiała. Zacisnął usta w cienką linię i jedynie pokiwał głową na jej – prawdopodobnie – retoryczne pytanie. Bo nie wiedział co miał innego zrobić, poza posiadaniem nadziei, że się ubierze, zanim on ją rozbierze do końca. Nie pomyślał o tym. NIE POMYŚLAŁ. Odwrócił się natomiast, grzecznie czekając aż rudowłosa założy powierzone jej ubranie.
  Zwrócił delikatnie głowę w kierunku z którego dobiegł go dźwięk jej kolejnego, tym razem już oczekującego odpowiedzi, pytania i uśmiechnął się lekko, wręcz z rozbawieniem. Kącikiem oka widział jej poruszającą się za kratkami boksu sylwetkę, ale nie odwrócił się bardziej.
  - Kiedy masz dość latania to nie wsiadasz na abraksana. – mruknął to, co mówił każdemu zawsze, kiedy pytano go o to dlaczego jeździ konno i w istocie nie mijało się to z prawdą. Czasami lubił odpocząć, może zażyć trochę prędkości, natomiast nie zawsze wiązało się to z lataniem na miotle, które odprawiał minimum trzy godziny dziennie. Stajnia była… spokojna, a wśród mugoli nikt go nie znał. Miał święty spokój i ciszę. No, przynajmniej do teraz. Bo do tej pory nikt nie wiedział o tym, że tu przebywa, może poza osobami które mógł policzyć na palcach jednej ręki i którym ufał. A jej… cóż, może i wyglądała na godną zaufania, ale w nierozgarnięciu – które zdecydowanie posiadała – mogła palnąć cokolwiek. Znów stanęła przed nim, wyrywając go z rozważań w tym temacie.
  - Panienka? Tak, stoi bodajże trzy boksy dalej. Kochane zwierzę. – kiwnął glową w bok wskazując, że mogą tam pójść i po chwili ruszył w tamtym kierunku, mimowolnie uśmiechając się na widok pełnej nieładu aparycji rudowłosej Wandy. Musiał przyznać, że była dość urocza. I taka niewinna. Myśli wróciły do niego jak boomerang, kiedy zatrzymał się tuż pod boksem średniej wielkości, gniadej klaczy. Z nerwów machinalnie pomiział wystający koński łeb w okolicy chrap, uśmiechając się i czując jak kamień zaczyna mu ciążyć na żołądku.
  - Wiesz…nie możesz nikomu powiedzieć o tym, że spotkałaś mnie w tym miejscu. Nikomu. – uniósł obie brwi do góry, przybierając nieco poważniejszy ton i praktycznie artykułując każdą zgłoskę, co najmniej jakby miała nie zrozumieć co do niej mówi. – To miejsce to moja tajemnica, więc jak ktoś się dowie, to nie będę miał życia. – prychnął, na chwilę zerkając w bok i przypominając sobie upierdliwość niektórych sportowych dziennikarzy, potrafiących ścigać go na sam koniec świata. – Obiecaj mi to, proszę. Nie wygadasz się gdzie mnie spotkałaś.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptySro Sie 25 2021, 13:58;

Wybór miejsca był idealny, sam też nie raz rozmyślał nad wybraniem się tutaj, czy to samemu, czy z Emily. Dlaczego się na to nie zdobył? Czy za bardzo przypominało mu dawne czasy, do których w żaden sposób nie dało się wrócić?
A może nastał czas, by odczarować tę i wszelkie inne stadniny, przestać patrzeć na nie jak na stały element dawnego życia, a zacząć traktować je jak miejsce, w które przychodzi się, by psychicznie odpocząć? Nie był fanem mugoli, ale w kwestii wierzchowców pozostawał wierny pozbawionym magii zwierzętom; to z nimi się wychował, je pokochał. Wolał czuć pod sobą uderzenia kopyt, słyszeć stukot podków, aniżeli latać w przestworzach. Od tego ostatniego miał motocykl.
Ostatniego papierosa wypalił tuż przed wejściem, nawet on nie był tak uzależniony, żeby próbować palić przy magii ducha winnym zwierzętom. W końcu wszedł do środka, przywitał się z wymuszoną grzecznością z właścicielem stadniny i za jego pozwoleniem ruszył w kierunku boksów, w których czekały wierzchowce. Zawiesił wzrok na Piorunie, ale araby zawsze uważał za zbyt drobne na swój wzrost, potrzebował większego konia, najlepiej takiego z wyraźnym charakterem.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptySro Sie 25 2021, 14:51;

Nie bez powodu jako miejsce ich spotkania wybrała stadninę położoną na obrzeżach Londynu, ponieważ ta poniekąd przypominała tą dziadków, przywołując dziecięce wspomnienia, kiedy u boku kuzyna stawiała swoje pierwsze kroki w ujeżdżaniu koni, co prawie natychmiast stało się ich wspólną pasją. Niestety będąc w Anglii rzadko kiedy się jej oddawała, bo w czasie roku szkolnego nie miała na to zwyczajnie czasu, a wakacje spędzała najczęściej w rodzinnej posiadłości lub brała udział w szkolnych wyjazdach. Dlatego tym bardziej cieszyła się, że będą mieli okazję nie tylko znowu porozmawiać, ale wybrać się na przejażdżkę po pięknej okolicy. Nie myślała o tym w kategorii "pamiętasz jak w przeszłości…" dochodząc do wniosków, że w przypadku Natheniela nie można było wracać do tego, co było kiedyś, bo sam był zupełnie innym człowiekiem i na tym chciała na nowo budować ich relację. 
W stadninie pojawiła się zaledwie minutę spóźniona z cichym i pełnym zawstydzenia - Przepraszam, zatrzymali mnie trochę dłużej w pracy - wypowiedzianym tuż na wejściu, zamiast typowego "dzień dobry", to opuściło usta blondynki chwilę później. Obdarzyła starszego właściciela uroczym uśmiechem, mijając go i podchodząc do szatyna. Pośpiech wymalował się różowymi plamami na policzkach Gabrielle oraz płytszym oddechem, który próbowała uspokoić, kładąc dłonie na biodrach. 
- Dobrze cię widzieć - zwróciła się do młodego mężczyzny, naprawdę szczęśliwa, że postanowił przyjść. Miała w sobie dziwnego rodzaju strach, że ten jednak postanowi się wycofać. 
- Mam nadzieję, że wciąż pamiętasz jak się jeździ - rzuciła lekko rozbawiona, chcąc rozładować napięcie, które wisiało w powietrzu, a może tylko jej się wydawało?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptySro Sie 25 2021, 15:30;

Kiedy przyszła, skinął tylko głową, przyjmując do wiadomości jej usprawiedliwienie. Na usta cisnął mu się komentarz, jednak nie wypadało wypowiadać go przy obcych, a nie można było przy mugolach. Kręcący się w pobliżu właściciel i odwalający brudną robotę wolontariusze sprawiali, że wolał zacząć rozmowę, będąc już w siodle.
— A Ty jak się siodła — odpowiedział ze złośliwym uśmiechem, wręczając jej ciężkie siodło. Z jazdą na koniu było jak z rzucaniem zaklęć – kiedy raz opanowało się tę umiejętność, nie dało się tak po prostu zapomnieć to było... naturalne, właściwe. Jeździectwo nie polegało na wyuczeniu się konkretnych ruchów, a na odczytywaniu mowy ciała zwierzęcia, budowaniu z nim więzi, nawet jeśli widziało się z nim krótkotrwale.
Zanim jednak mogli zacząć popisywać się swoimi umiejętnościami, czy to jeździectwa, czy siodłania, złapał ją za przedramię i zbliżył się do niej, wymuszając kontakt wzrokowy.
— Gab... cieszę się, że się odezwałaś. Naprawdę. — Nachylił się ku niej i ucałował zarumieniony policzek. Mówiła, że z niego nie zrezygnuje i wiedział, że nie rzuca słów na wiatr, a i tak jakaś jego część – złośliwy chochlik zawsze czyhający w jego głowie – podpowiadał mu, że to niemożliwe, że nie jest tego wart. Nie pokładał więc wielkich nadziei w jej odzyskaniu.
Właściciel stadniny podszedł do nich, zapytał, czy są gotowi i zaczął przedstawiać swoje wierzchowce, opowiadając o nich zwięźle. Na koniec zapytał, czy potrzebują pomocy w przygotowaniu koni, na co dostał szybką i zdecydowaną odpowiedź – nie.
— To co, Akwarelka? — roześmiał się cicho, wskazując Gab najłagodniejszego z dostępnych tu wierzchowców. Gdyby mieli tu kucyki, żart najpewniej sięgnąłby właśnie ich. Osobiście patrzył z zachwytem na niespokojną Sepię i to właśnie do niej się zbliżył, z kostkami cukru wyciągniętymi na otwartej dłoni. Nigdy nie przychodził do koni z pustymi rękoma.
Piękna, mała buntowniczka — przemówił łagodnie i wszedł do boksu. Koń był czysty, trzeba było więc go tylko ubrać. Z niewielkimi trudnościami założył jej ogłowie, narzucił na grzbiet czaprak, a na samym końcu siodło, które udało mu się zapiąć całkiem sprawnie.
— Radzisz sobie? — zawołał do Gabrielle. Tym razem nie żartował, wolał zapytać, aniżeli zbierać ją z ziemi na środku niczego, bo któraś ze sprzączek była źle zapięta.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyCzw Sie 26 2021, 16:37;

Ugięła się odrobinę pod ciężarem siodła, które znalazło się w jej dłoniach, odpowiadając ironicznymi -Ha ha - na ripostę Nathaniela, dodatkowo wywracając teatralnie oczami. I choć na usta Puchonki cisnął się nieco inny komentarz, ostatecznie go sobie darowała, nie chcąc wchodzić w szczegóły swojego życia intymnego, nawet jeśli kuzyn zapewne świadom był tego, że nie tylko on uprawia seks. Tak, jeździectwo było - poniekąd - jak rzucanie zaklęć, chociaż ona przyrównałaby je bardziej do jazda na rowerze. Niemniej w obu tych przypadkach jeśli raz opanowało się tę sztukę, to nie ważne ile czasu minęło od ostatniego spotkania z nią, ciężko było się wyzbyć wyuczonych nawyków. 
Słysząc zdrobnienie swojego imienia, wypowiadane w dość troskliwy - w jej odczuciu - sposób, obdarzyła szatyna nieco zaskoczonym spojrzeniem, w którym po chwili dostrzec można było iskierki szczęścia. - Też się bardzo cieszę - przyznała, nie kryjąc się z emocjami, jakie czuła, a te malowały się szerokim uśmiechem na różowych ustach. Była zdeterminowana, by dotrzymać obietnicy, którą mu złożyła, ale nie rozchodziło się jedynie o to. Nieważne co ich poróżniło i jak dużo czasu zajęło im, aby znaleźli się tu gdzie są teraz jej uczucia względem kuzyna nie zmieniły się - wciąż bardzo go kochała. Może nie ufała już w takim stopniu, jak kiedyś, ale dostali szansę, by to zaufanie odbudować, a jemu chyba też zależało, prawda? 
- Ona jest cudowna - oznajmiła podchodząc do boksu, w którym stała klacz o myszatej paście, dłonią głaskając ją po pysku, oczywiście ignorując kolejny przytyk, który skomentowała jedynie cichymi śmiechem. Poczęstowała Akwarelkę marchewką, następnie robiąc kilka kroków, jednak nie odeszła zbyt daleko, zatrzymując się przy Glace, jak głosił napis na drewnianej tabliczce. Od zawsze uwielbiała konie fryzyjskie, zaliczane do zimnokrwistych, choć zdaniem Gabrielle część z nich miała naprawdę gorący temperament - A jak będzie z tobą? - zapytała, zwracając się bezpośrednio do zwierzęcia, któremu nie odmówiła nie tylko smakołyków, ale również pieszczot. 
Przygotowanie konia do jazdy poszło blondynce bardzo sprawnie, dlatego w momencie gdy z ust Nathaniela padło pytanie, ona właśnie wsiadała na siodło. - Całkiem - rzuciła rozbawiona, chwilę czekając aż kuzyn pójdzie w jej ślady. 
Na początku jechali w ciszy, którą przerwał odgłos zwierząt i stukot kopyt. W zasadzie nie wiedziała od czego mogłaby zacząć rozmowę, chociaż milczenie nie wydawało się tak przytłaczające, jak wtedy gdy spotkali się w parku. Mając go blisko czuła znajomy spokój, a wtedy nigdy nie potrzebowali słów. 
- To jak to jest z tobą i Emily? - zapytała, może trochę zbyt cicho, co wynikało z pewnej dozy ostrożności. A widząc jego pytające spojrzenie doprecyzowała - Jesteście narzeczeństwem już ile, dwa lata? Coś zamierzacie z tym dalej robić, skoro się… skoro się kochacie? - co prawda, wtedy nie odpowiedział jej wprost, ale pewne rzeczy potrafiła odczytać między wierszami.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyPią Sie 27 2021, 23:33;

Uśmiechnął się pod nosem, kiedy jasno dała mu do zrozumienia, że wcale nie wyszła z wprawy. Właściwie chyba przegapił moment, w którym do niej doszła. Stracił tak wiele, zarówno na studiach, jak i potem kiedy porzucił ją nie z konieczności, a własnej woli. Czy się tego wstydził? Nie. Dobrze było znów z nią rozmawiać i bynajmniej nie miał ochoty cofnąć wysłania niedawnego listu, ale pamiętał jeszcze, z jakiego powodu zerwał z nią kontakt i dalej rozumiał tamtego siebie. Z perspektywy tamtego Nathaniela, to było jedyne właściwe wyjście. Nie był nieomylny, ale tylko błędy umożliwiały naukę... a on właśnie nauczył się, że bez względu na wszystko potrzebuje mieć ją w swoim życiu.
Niespokojna Sepia trąciła go pyskiem w bark i parsknęła niecierpliwie, chwycił ją więc za uzdę, wyprowadził na zewnątrz i dopiero tam jej dosiadł. Milczał, zachwycając się tym uczuciem – widokiem, jaki zapewniał wysoki grzbiet konia, miękką grzywą i ciepłem zwierzęcia. Skinął właścicielowi i ostrożnie poprowadził konia, kierując się na pobliskie łąki. Z jeździectwem było jak z rzucaniem czarów, owszem, ale nawet najlepszy czarodziej po latach bez różdżki musiałby przypomnieć sobie niektóre formułki. Właśnie dlatego z początku czuł się niepewnie i w skupieniu marszczył brwi. Dopiero kiedy Gab zajęła go rozmową, rozproszony, zaczął działać intuicyjnie. Mocniej ścisnął wodze, poprawił się w siodle.
To jak to jest z Tobą i Emily?
Nie spodziewał się takiego pytania. Przez podejście Gabrielle do aranżowanych zaręczyn, miał wrażenie, że temat Emily działa jej na nerwy. Nie dało się do uniknąć, bo dziewczyna wypełniała ogromną część jego życia, ale po tym jak ostatnio sam wspomniał o niej co najmniej kilka razy, ani myślał poruszać teraz tego tematu.
— Nie wiem — odpowiedział z zabójczą szczerością. — To skomplikowane — ani trochę nie poprawiał swojej sytuacji. Miał uszy, słyszał, jak to brzmi – jakby próbował ją zbyć. Westchnął i spojrzał na Gabrielle. —  Naprawdę tak jest. Jesteśmy zaręczeni od prawie dwóch lat, ale... cokolwiek, co można nazwać relacją, zaczęło się w zeszłe wakacje, to tylko rok, kto normalny bierze ślub po roku?
A czy oni byli normalni? Trudno było właściwie określić kiedy zaczął się między nimi jakikolwiek romans. W momencie złożenia wieczystej przysięgi? To pojebane. Nad wodospadem, kiedy zapomnieli się po raz pierwszy? Uciekła, a potem długo ze sobą nie rozmawiali. W momencie kiedy dał jej pierścionek? Nienawidziła go.
Wtedy, kiedy powiedziała, że go kocha?
Nigdy jej na to nie odpowiedział.
— Pierścionek źle się jej kojarzy, zresztą całe te zaręczyny też. Maczał w nich palce mój ojciec, a on nigdy jeszcze nie zrobił nic dobrego. Gdyby mogła, pewnie nie chciałaby mieć nic wspólnego z moją rodziną. To nie sprzyja ślubom. — Klacz poruszyła się pod nim niespokojnie, wyraźnie niezadowolona wolnym tempem. Szarpnęła się, a on w odpowiedzi mocniej ściągnął wodze, jawnie pokazując kto tu rządzi. Stanowczość? Tak, w tym był dobry. Trudności pojawiały się wtedy, kiedy wymagano od niego czułości.
— I ja też nie wiem co o tym myśleć. Nie wyobrażam sobie mieć kogokolwiek innego, ale... — odchrząknął i uśmiechnął się kącikiem ust — cóż, nigdy nie byłem zbyt dobry w monogamii. I dawno w żadnej nie tkwiłem.
Od śmierci Alicii jego życie było pełne przypadkowych kobiet – aż do momentu, kiedy pojawiła się w nim Emily. A przecież nawet w momencie, kiedy mieli już za sobą zaręczyny, nie zrezygnował z nich całkowicie. Dopiero rok temu coś się zmieniło, ale trudno było mu ocenić jak się w tym wszystkim czuje, bo życie ostro dało mu w kość. Najpierw stracił wzrok, potem resztki kontroli. Ostatnie miesiące spędził z dala od niej i teraz czuł oczywistą tęsknotę. Co będzie, kiedy ta emocja minie i wszystko wróci do normy? Kiedy pojawi się nuda?
— Nie wydaje mi się, żebym był materiałem na męża. Może nie powinienem wiązać jej ze sobą przysięgą? — Spojrzał na nią pytająco. O której przysiędze właściwie mówił? O tej, która miała miejsce dawno temu, czy o tej, która miała kiedyś nastąpić? O tej pierwszej nie wiedział oczywiście nikt... i było to dla niego tym trudniejsze.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyPią Wrz 03 2021, 08:46;

Patrzył na nią, ale nie dostrzegał. Był to zarzut, który mogła mu postawić w tej właśnie w chwili, gdy w zielonych tęczówkach młodego mężczyzny malowało się zaskoczenie wywołane zadanym przez blondynkę pytaniem. Fakt, wciąż była przeciwniczką aranżowanych małżeństw, niemniej rozumiała, że jest to część dziedzictwa niektórych z rodzin, które nie zawsze wiązało się z byciem nieszczęśliwym. Sporo pełnego przemyśleń czasu i zrywów buntu kosztowało ją, by dojść do tego - zdawałoby się - prostego wniosku. Nathaniel i Emily - z tego co zrozumiała - byli w sobie zakochani, chociaż ich znajomość nie rozpoczęła się jak typowa dla większości par. W tym momencie nie miało to już takiego znaczenia, bo jeśli darzyli się głębokim uczuciem to Gabrielle, dla której te wciąż w życiu odgrywały największą rolę była w stanie zaakceptować ten związek i tym samym otwarcie o nim rozmawiać.
Dźwięczny śmiech, lekko przytłumiony przez podmuch wiatru wypełnił powietrze. - A któreś z nas jest normalne? - zapytała, jakby wypowiadając jego myśli na głos. Jasno-zielone talerze oczu wpatrywały się w niego wymownym spojrzeniem, którym ucieka, gdy koń zarzucił grzywą, domagając się uwagi i chwilowej pieszczoty; przejechała dłonią po jego karku lekko nastraszając krótką sierść, by następnie ją wygładzić. - Pieszczoch z ciebie - szepnęła, gdy zwierzę nastroszyło uszy, szeroko się przy tym uśmiechając. Od zawsze czuła niezwykłą więź ze zwierzętami czy magicznymi istotami, które często same do niej lgnęły i choć początkowo sądziła, że zawdzięcza to odpowiedniemu podejściu, tak z czasem okazało się, iż odpowiedzialna jest za to płynąca w jej żyłach domieszka wilowej krwi. 
Ponownie zwróciła swoją uwagę na Nathaniela, a na twarzy Puchonki pojawił się delikatny grymas, gdy wspomniał o pierścionku, zaręczynach i udziale swojego ojca. 
- Pierścionek to tylko rzecz, można go zdjąć - wzruszyła ramionami, nie przykładając zbyt dużej wagi do jego symboliki. - Jeśli ją kochasz, zawsze możesz znaleźć alternatywę dla kawałka ładnego metalu - tak, dla Gab często niektóre rzeczy wydawały się prostsze niż były w rzeczywistości. Z drugiej strony brzmiało to dość sensownie, biorąc pod uwagę wszystko, co powiedział. Niestety kolejne słowa opuszczające nathanielowe usta sprawiały, że na twarzy blondynki pojawiła się konsternacja. Rozwarła delikatnie wargi, zmarszczyła czoło - Gdy byłeś z Emily też? Wie o tym? - zapisała, a ton jej głosu wydawał się być surowy. Sama też nie była najświętsza w pewnym momencie swojego życia spotykając się z Williamem i zabawiając z Charlim, niemniej ostatecznie wyznała każdemu z nich prawdę, chociaż jej nie wiązały zaręczyny. Tylko czy mogła uznać to za przyzwolenie dla takiego postępowania? 
- Wątpliwości, które masz są naturalne, a ich istnienie potwierdza, że ci zależy. W zasadzie wydaje mi się, że nikt nie wie czy jest gotowy, dopóki się to nie wydarzy. Na miłość też nie byłeś, jak sądzę, a jednak... - rzeczywiście nie wiedział,że w gruncie rzeczy Nathaniela i Emily wiąże jeszcze jakaś przysięga, ale czy to cokolwiek zmieniało? Wypowiadając te słowa uśmiechnęła się lekko, dostrzegając, jak wiele zmieniło się w jej kuzynie przez te ostatnie miesiące rozłąki.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyWto Wrz 07 2021, 21:32;

Zawtórował jej cichym, bez mała bezgłośnym, nie do końca wesołym śmiechem. Żadne z nich nie było normalne. Każdy człowiek na swój sposób miał nasrane we łbie, różnica polegała tylko na tym, że z jednymi wariactwami było łatwiej, a z drugimi trudniej żyć. Niektóre z nich były łatwe albo przynajmniej możliwe do zaakceptowania, podczas gdy inne skutecznie utrudniały życie – nie tylko wspólne, ale często również samodzielne. Tych drugich osobiście miał stanowczo zbyt wiele, by móc tak po prostu przestać się nimi przejmować.
— Ten pierścionek jest dla mnie ważny, wiesz? Należał do mamy. Chciałbym, żeby mogła na niego spojrzeć inaczej, ale zupełnie nie wiem jak do tego doprowadzić. — Powinien być jej wsparciem, również wtedy, kiedy ją zostawił... a tymczasem to ona, jego mała Gabrielle, była tu dla niego, a on liczył na jej rady z naiwnością i nieporadnością dziecka. Był dorosły, mimo porażek odnosił też sukcesy, zwykle był zajebisty w tym, co robił – ale kiedy przychodziło mu poradzić sobie z tak prostymi sprawami jak uczucia i związki, okazywało się, że nie wiedział na ten temat nic.
Odchrząknął i przez chwilę nic nie mówił, patrząc na drogę. Przesuwający się leniwie krajobraz był uspokajający, pomagał zebrać myśli. Nie zaczerwienił się, taką miał już urodę, no i nie tak łatwo było go zawstydzić, choć sam przed sobą przyznał, że rozmawianie o swoim niegdyś bogatym życiu erotycznym z młodszą kuzynką było, cóż, nietypowe.
— Też. — Powiedział w końcu i z braku laku uśmiechnął się do niej wyzywająco, patrząc w bok –prosto na nią. — Nie wiem, czy wie, ale myślę, że się domyśla. Skąd ten ton, Gab, nie miałem wobec niej żadnych zobowiązań poza czystą formalnością, ona nawet nie uznawała tych zaręczyn, więc... — wzruszył ramionami. — Nie uważam, żeby było to niemoralne. Przestałem, kiedy się do siebie zbliżyliśmy i tyle.
Gdyby wiedział o jej przygodach, z całą pewnością by ją wyśmiał – nie dlatego, że było to tak głupie, a dlatego, że mimo takich przeżyć próbowała go osądzać. No i oczywiście rozbawiłoby go niezwykle to, jak podobni do siebie byli mimo braku prawdziwego pokrewieństwa. Może wszystko zależało jednak od wychowania? Pozostawał jednak nieświadomy zmian, jakie w niej zaszły przez cały ten czas, który stracili... prawie, bo miał w zanadrzu coś, z czym czekał na odpowiedni moment.
— Nie jestem w tym najlepszy, Gab — odpowiedział z prostolinijną szczerością, wzdychając ciężko. Popędził nieco konia, ku zadowoleniu Sepii przechodząc ze swobodnego stępa w kłus. — Zależy mi, przysięgam, ale nigdy jej nawet tego nie powiedziałem. Za każdym razem uciekam. Powiedziałaś kiedyś komuś, że go kochasz?
Doskonale pamiętał, kiedy zrobił to ostatnim razem. To właśnie dlatego było to aż tak bolesne.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyNie Wrz 26 2021, 18:20;

Stłumione, pełne nieukrywanego zaskoczenia - O! - wydobyło się spomiędzy różowych warg. - To zmienia postać rzeczy - stwierdziła, rozumiejąc ile w tym przypadku znaczy ten "ładny kawałek metalu". - A Emily wie? - zapytała nawiązując do jego odpowiedzi odnośnie wagi, jaką przykłada do pierścionka. Być może niewiedza panny Rowle miała tu kluczowe znaczenie, a jeśli wiedziała, to co w takim przypadku powinna mu poradzić? Instynktownie spojrzała na własną dłoń - co ona zrobiłaby mając na palcu pierścionek, którego wręcz nienawidziła? Była typem osoby dla której przede wszystkim liczyły się uczucia, a jeśli kogoś kochała była w stanie zaakceptować przeszłość, tym samym zmieniając stosunek do tego, co doprowadziło do obecnego stanu rzeczy. Oczywiście nie było to łatwe, nie zmieniało się zdania z dnia na dzień, to był proces, często długi i bolesny, wymagający cierpliwości, ale czy Nathaniel oraz Emily już go nie rozpoczęli? Gdyby znała jego oczekiwania wobec niej, szybko wyprowadziłaby go z błędu, wszakże nie czuła się odpowiednią osobą, by udzielać podobnych rad. Sama gubiła się we własnych uczuciach, podejmowała złe decyzje, często nie wiedząc czego chce lub czego oczekuje od innych. Nie była najlepszą doradczynią, ale nie oznaczało to, że nie podejmie próby, by pomóc Nathowi. 
Czy mogły istnieć między nimi tematy tabu? Z jednej strony rzeczywiście dziwnym było rozmawianie o życiu erotycznym ze starszym kuzynem, ale oboje byli już na tyle dorośli, że nie powinni czuć z tego powodu jakiegoś zażenowania. Mimo wszystko Gabrielle traktowała szatyna jak przyjaciela, co wiązało się z tym, że była w stanie rozmawiać z nim o wszystkim. Tym bardziej ucieszyło ją, że nie odczuwał on typowego dla podobnych pytań skrępowania, jednocześnie udzielając odpowiedzi. Swoją drogą, ta nie przypadła jej zbytnio do gustu. Niemniej patrząc na to jak sama postępowała z Charlim nie mogła go za to karcić, nawet jeśli w pierwszym odruchu chciała to zrobić, czego wyrazem był ton z jakim wysunęła wobec niego pytanie. Ten nie uszedł jego uwadze. 
- Bardzo się cieszę, że przestałeś. A kiedy zrozumiałeś,że ci zależy? - zapytała wyraźnie ciekawa, chociaż bardziej ciekawiła ją kwestia tego w jaki sposób okazywał to Emily. Czy coś zmieniło się w jego zachowaniu? Czy zaczął składać deklaracje? Tak wiele pytań cisnęło się na puchońskie usta, ale nie chciała tak od razu zarzucać nimi kuzyna. Powoli napominała się w myślach za każdym razem, kiedy już otwierała usta, by zadać kolejne pytanie, ostatecznie przygryzała jedynie niecierpliwie dolną wargę. Miała wrażenie, że Charlie jest dość podobny do Nathaniela, a już na pewno kuzyn lepiej rozumiał przez co przechodzi młody Rowle, bo ona chociaż próbowała, to wciąż było jej ciężko. Mieli za sobą "ten" moment, ale nie czuła, by to coś zmieniło w ich relacji, chociaż naiwnie sądziła, że tak właśnie będzie. Czy to źle? A może jej romantyczna natura, którą niewątpliwie posiadała zbyt wyolbrzymia to wszystko? Ponownie wiele pytań pojawiło się w umyśle blondynki, jednak żadne nie ich nie opuściło, pozostały niewypowiedziane. 
Widząc jak przyspiesza, równie popędziła konia. Ten zaczął nieco zbaczać z utwardzonej drogie, gdy zbyt mocno zatopiła się we własnych myślach, zapominając, że to ona powinna prowadzić zwierzę, nie na odwrót. 
- To może przestań uciekać? - poradziła, chociaż słowa te brzmiały bardziej jak pytanie. Doskonale wiedziała, jak ciężko jest przestać być tchórzem. Sama przecież zachowywała się podobnie, i być może to była przyczyna tego, że jej pierwsza "miłość" odeszła w niepamięć pozostawiając jedynie wymowny tatuaż na obojczyku będący obecnie ostrzeżeniem. - Zacznij też więcej mówić o tym, co czujesz. Konwersacja jest ważna - dodała, zanim zamilkła na dłuższą chwilę, gdy z ust Bloodworth'a padło pytanie, którego nie spodziewała się usłyszeć. Zacisnęła mocniej palce na lejcach, wbijając paznokcie w wewnętrzną część dłoni.
- Wyznałam… wyznałam Charlimu, że zaczynam się w nim zakochiwać - przyznała jakby ze wstydem, a jednocześnie ciężko wzdychając. Nigdy później nie poruszała z nikim tego tematu, sama uciekała od niego nawet w myślach, bo był trudny. Chciała zapomnieć o tamtej chwili, bo z perspektywy czasu czuła, że się przed nim zbłaźniła. A jak oceniał to Nathaniel?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyPon Paź 11 2021, 21:20;

— Wie, ale pewnych rzeczy nie da się tak po prostu wytłumaczyć. To od niej silniejsze i rozumiem to. — pozwolił sobie na głębokie westchnięcie. Nie chciał, żeby Gabrielle zrozumiała go opacznie i dostrzegła w jego słowach wyrzut w stronę Emily, albo sama doszła do takiego wniosku. Była skrzywdzona przez niego i jego ojca, i tak czy inaczej obdarzyła go większym zaufaniem, niż na to zasługiwał.
Cieszył się, że ostatecznie go nie osądzała. Choć w pierwszej chwili nie zareagowała najlepiej, szybko dała sobie wytłumaczyć, że nie wszystko jest czarno-białe. Po raz kolejny zauważył, że dorosła, dojrzała. Że nie było w niej już nic z tamtej małej, upartej, obstającej przy swoim dziewczynki. Roześmiał się na jej pytanie i pokręcił głową. Wcale nie odpowiedział od razu, przejechał jeszcze kawałek, szukając w głowie odpowiedzi, bo ta wcale nie była taka łatwa.
— Nie wiem. Chyba jeszcze przed pierwszą nocą, ale... wiesz, zdawałem sobie z tego sprawę, tylko nie do końca to akceptowałem. A potem przyznała się do tego pierwsza i stało się to naturalne.
Obawiał się jej reakcji na słowa, bał się, że zaraz go zgani i – co gorsza – wiedział, że właśnie na to zasługiwał, postanowił jednak być z nią szczery, nawet jeśli miało to prowadzić do nieprzyjemnych sytuacji. Nie potrafił policzyć, jak wiele razy miał te słowa na samym czubku języka... ale nigdy nie chciały przejść mu przez wargi, bo za bardzo bał się znaczenia, które ze sobą niosły. Jej rada była jak najbardziej trafna, ale tak cholernie trudna do zrealizowania.
— Ale jak? Jak to zrobić? Uciekam od lat, nie znam innego życia. Nawet kiedy chcę porozmawiać, uciekam albo w sarkazm, albo w łóżko. — I choć nie narzekał na to, że trudne rozmowy udawało mu się zamienić na seks, to nijak nie popychało to jego życia do przodu. Stał w miejscu i od jakiegoś czasu pierwszy raz od dawna zaczęło mu to prawdziwie przeszkadzać.
Zaskoczyła go jej odpowiedź, do tego stopnia, że spojrzał na nią pytająco.
— Kiedy? I co się potem stało? — Był ciekaw co zrobił Charlie, bo cokolwiek by to nie było, nie skutkowało rozpoczęciem poważniejszej relacji. No chyba, że go jednak okłamała. Świadom jak skomplikowane potrafiły być relacje, nie oceniał, a jedynie doszukiwał się szczegółów.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyPią Paź 15 2021, 10:21;

Ona również potrafiła to zrozumieć, niemniej dla Gabrielle była to kwestia zaakceptowania przeszłości, której nie można było zmienić. 
- Musisz postarać się, by skupiła się na teraźniejszości, a jednocześnie na budowaniu z tobą przyszłości, ale to z kolei wiąże się z poświęceniem z twojej strony, jesteś na to gotowy? - zapytała, bo według blondynki nie mógł na ten moment zrobić nic innego. Wraz z Emily mieli konflikt, którego nie dało się rozwiązać w prosty sposób, prawdopodobnie dziewczyna potrzebowała czasu,by zacząć inaczej patrzeć na pierścionek i doceniać jego wartość, w sposób w jaki widział ją Nathaniel. Nawet jeśli słowa kuzyna brzmiały jak wyrzuty, to nie dziwiło ją to. Wiedziała, jak związany był z matką, a więc i panna Rowle musiała mieć tego świadomość. Jeśli go kocha, to powinna chociaż spróbować zmienić swoje podejście, nie ma przecież rzeczy niemożliwych, o czym wiedziała z własnego doświadczenia. 
Choć starała się to ukryć, nie ulegało wątpliwości, że odpowiedź szatyna odrobinę ją zmartwiła. Bo co oznaczało stwierdzenie "stało się to naturalne"? Nauczyli się wspólnie funkcjonować? Uzupełniali się w wielu kwestiach? Czuła, że mimo udzielanych odpowiedzi rozumie coraz mniej, jednocześnie uświadomiło to dziewczynie, jak bardzo zagubiona jest w relacji z Charlim. Z drugiej strony, ona też nie potrafiła przez długi czas zaakceptować to, że zależy jej na Ślizgoni bardziej. Udawała, że się tylko z nim bawi, spotykała się z Williamem, robiła inne, głupie rzeczy, do których nie chciała przyznać się nawet sama przed sobą, jak chociażby sesja zdjęciowa i pocałunek z Woodsem, do którego miała dziwną słabość. Przez tak długi czas krytykowała Nathaniela, a w rzeczywistości pod tym względem była do niego bardziej podobna niż oboje przypuszczali. 
- Mówiłam ci kiedyś, że mam bujną wyobraźnię? Więc oszczędź - zaśmiała się, słysząc o łóżku, a jednocześnie w pewien sposób chciała rozładować napięcie, które było coraz bardziej wyczuwalne, udzielając się również zwierzętom, bo te stały się nieco niespokojne. 
- Jeśli nie potrafisz powiedzieć jej tego prosto w twarz, poproś by się odwróciła. Wtedy zacznij mówić… z czasem będzie łatwiej - poradziła, bo czasem łatwiej było wyrazić swoje myśli, gdy nikt nie skupia na nas spojrzenia, z niego łatwo było wyczytać drzemiące w drugiej osobie uczucia, a tym samym szybciej zrezygnować, uciec. 
Tym razem to ona bała się, że Bloodworth będzie ją oceniał, wszakże dostrzegła malujące się na jego twarzy zaskoczenie. 
- Rok temu? Nie jestem w stanie dokładnie określić czasu. A co było potem? Nic. Charlie stwierdził, że nie jest zdolny do wyższych uczuć, a ja postanowiłam być dobrą przyjaciółką, tylko, że później się trochę pogmatwało. W wakacje przyjechał do Francji, spędziliśmy razem dzień i skończyliśmy w łóżku. Nie sądzę by to jednak dużo znaczyło, po prostu trwamy w zawieszeniu, a ja sama nie wiem kim on dla mnie dokładnie jest. Nie zamierzam też czekać całe życie na COŚ. Czymkolwiek by to nie było - wyjaśniła w dużym skrócie, bo wszystko było bardziej skomplikowane, z czego Nath pewnie zdawał sobie sprawę.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Stadnina koni QzgSDG8




Gracz




Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni EmptyPon Lis 15 2021, 20:39;

Roześmiał się zupełnie szczerze rozbawiony jej pytaniem.
— Oczywiście, że nie jestem! — zawołał w odpowiedzi tak beztrosko, że nijak nie pasowało to do jego wcześniejszego poważnego tonu. — Gdybym był gotowy, czy moglibyśmy w ogóle mówić o zakochaniu?
Dodał, śmiejąc się znowu. Nie był zbyt spontaniczną osobą, nienawidził działać bez planu, ale nawet taki zgorzkniały zgred jak on rozumiał, że na miłość nigdy nie było się gotowym a na poświecenie w jej imieniu tym bardziej. Nie dało się tego przewidzieć, to po prostu się działo. Jednego dnia odkrywasz, że w twoim brzuchu mieszkają motyle, w trakcie drugiego stawiasz szczęście drugiej osoby ponad własne życie.
— Och, tak tylko mówisz. — Uśmiechnął się pod nosem, być może nieco złośliwie, w myślach zakładając, że wyobrażanie sobie jego we wszelkich łóżkowych sceneriach nie mogło być wcale złe, a wręcz przeciwnie – potrafił doszukać się w tym samych pozytywów. Być może były one mniej jaskrawe, kiedy chodziło o osobę, którą przez lata uważało się za bezpośrednią rodzinę... no ale przecież nie umniejszało to jego niekwestionowanej urodzie, prawda?
Pomysł z odwracaniem się nieco go rozbawił, a na końcu języka miał kolejny niewybredny komentarz pobudzający wybujałą wyobraźnię; odpuścił go jednak, skupiając się na drodze i tym, co dotyczyło Gabrielle – jej relacji, jej problemów. Jej problemów z relacjami i relacjach z problemami. To było dla niego istotne i chciał, by miała tego świadomość – by widziała, że słucha jej uważnie i naprawdę próbuje jakoś pomóc.
— Pojechaliście razem do Francji, czego się spodziewaliście — powiedział wymownie, jawnie sugerując, że nie mogło się to skończyć inaczej. — Każdy jest zdolny do wyższych uczuć, a już zwłaszcza taki gówniarz jak Charlie. Cholerni, uparci Rowle'owie. Nie powinnaś mu tak łatwo wierzyć.
Jego relacje z Charliem były swego czasu bardzo dobre, teraz jednak znacznie się od siebie oddalili, być może nieco poróżnili. Poczciwy był z niego dzieciak, ale narwany i gadał czasem jak potłuczony. Być może z tego powodu potraktował go z pewną dawką pobłażliwości.
— Więc powinnaś podjąć jakąś decyzję, jakąkolwiek. Rzuć monetą, jeśli nie potrafisz tego zrobić sama – jak wypadnie nie ta strona, której oczekiwałaś, i tak będziesz wiedziała. Nie trać życia na kogoś, kto nie chce być jego częścią.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Stadnina koni QzgSDG8








Stadnina koni Empty


PisanieStadnina koni Empty Re: Stadnina koni  Stadnina koni Empty;

Powrót do góry Go down
 

Stadnina koni

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 5Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Stadnina koni JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Mugolskie miejsca
-