To zapewne jedna z mniejszych sal, jakie można znaleźć w całym zamku. Naprzeciw drzwi jaśnieje mała kula, lśniąca bardzo bladym, ale na swój sposób fascynującym światłem. Przybiera różne barwy, zależnie od tego, który raz się rozbija, a robi to, kiedy do sali wejdzie ktoś, dla kogoś coś się skończyło. Jest to niesamowite zjawisko, które warto zobaczyć. Poza ową kulą, nic nie chce tu świecić, nawet Lumos nie działa w tym miejscu.Na ziemi rozłożone są wygodne poduszki, a w rogu jest ich jeszcze więcej. Kiedy zaś spojrzy się w górę, można zobaczyć kilka gwiazd, które udają, że istnieją w tej sali.
Simon generalnie nigdy nie był w Sali końca. Trochę to dziwne ale co tam. Ostatnio nachodziło go do częstego grania. Wiec uznał ze warto by gdzieś pójść sobie pograć. Buchną niebieską gitarę akustyczną z PM. I udał się do Sali Końca. Kurcze al kto wymyślił taka nazwę? Sala końca. Brzmi tak jakby ktoś przychodził się tu zabić albo coś. gdy otworzył drzwi. Usta na w pól same mu się otworzyły. Wszystko tu wyglądało naprawdę magicznie... Tylko jedno wydawało się wyrwane z kontekstu. Ruda dziewczyna z gitarą przewieszona przez ramię. -Elliott.-Simon bardziej stwierdził niż zapytał. Znał tylko jednego rudzielca z taką gitarą.
Wpatrywała się jak zaczarowana w kulę, która sekundę po tym, jak weszła, zmieniła kolor. Słyszała, że dzieje się tak, kiedy dla kogoś w pomieszczeniu coś się kończy. Czyżby dla niej właśnie coś dobiegło końca? Ale... ale... co? Nie miała pojęcia, ile już tu siedziała. O przemijającym czasie świadczył tylko narastający głód. Nadal patrząc na kulę, wyciągnęła z torby paczuszkę chipsów z jabłek. Czego ci mugole nie wymyślą. To się naprawdę w głowie nie mieści. Co najdziwniejsze... to było pyszne. Zjadła parę plasterków i odłożyła paczkę na bok. Wzięła do ręki gitarę i zanuciła:
I see your true colors, shining through I see your true colors, thats why I love you So dont be afraid, to let them show (Just show your...) true colors, true colors, beautiful...
Tak zagłębiła się w muzykę, że nie usłyszała, jak do sali wchodzi ktoś jeszcze. - Witaj Simonie. - Uśmiechnęła się do niego. - Jak się czujesz?
Simon usłyszał jak Elliott śpiewa i aż ciepło zrobiło mu się na serduchu. Dziewczyna miała anielski głos. I znów jego usta na wpół się otworzyły.- -Witaj Simonie dopiero po minutce doszedł do niego sens tych słów. -Cześć Elliott-posłał jej uśmiech-Coraz lepiej a ty?A tak w ogóle co to za piosenka? Ta którą nuciłaś?
Uśmiechnęła się do niego szeroko, przesuwając się tym samym lekko w bok, by zrobić mu miejsce koło siebie. Wzięła jeszcze stamtąd paczuszkę z jabłkowymi chipsami, kładąc ją między nimi. Było to nieme zaproszenie do skosztowania tego przysmaku. - To dobrze. Ze mną wszystko w jak najlepszym porządku. - Mrugnęła do niego. Przemilczmy fakt, że dopiero wczoraj przeszedł jej uporczywy kaszel i katar. Tego Simon nie musi wiedzieć. - True Colors. W oryginale śpiewa ją Phil Collins, ale jest teraz wiele innych wersji. Jeśli ci się spodobała, to mogę dać ci tekst i akordy.
Usiadł i z ciekawości zjadł jednego chipsa. Był naprawę niezły. -Z chęcią. Nigdy o niej nie słyszałem.-Cieszył się że z Ell już wszystko dobrze. jego rana nadal go szpeciła,i jak na złość nie chciała się zagoić! Ale najwidoczniej w tej sali nie rzucała się w oczy.
Uśmiechnęła się, widząc, że chłopakowi chips smakuje. Sama ostatnio dostała od ciotki spory zapas tych smakołyków, z czego była bardzo zadowolona. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Jej torebka była bardzo pojemna i przede wszystkim zagracona. Nucąc sobie pod nosem tą samą piosenkę, zaczęła szukać swojego zeszytu. - Gdzie on jest? - mruknęła, przeszukując kolejne partie torby. W końcu z triumfalnym uśmiechem wyciągnęła poniszczony notes i przy okazji różdżkę. -Eee... - po dłuższym zastanowieniu schowała ją z powrotem. - Skopiujesz to sobie? Szybko sobie przypomniała, że nie umie jeszcze powielać przedmiotów, nie ma co.
Simon kiwną( w ustach miał chipsa) tylko głową wyciągnął różdżkę,wyszeptał zaklęcia powielające i już miał swój tekst piosenki..no i akordy. Wziął swoja gitarę i zaczął coś tam brzdękać. Lubił brzdękać. teraz akurat naszło go na kołysankę po hiszpańsku.
Kiedy Simon zaczął brzdąkać jakąś usypiającą melodię, położyła się na poduszki i przez chwilę wpatrywała się w sufit. Nawet tu widać gwiazdy. Cudownie. Do tego ten tajemniczy szept. Mmmm... Oczywiście, że nie będzie tu spała. - Jakie lubisz kwiaty? - Ostatnio coś często rozmawiała z ludźmi o kwiatach. No, ale one były cudowne, więc czemu nie?
Simon zaczął grac jedną ze swoich ulubionych ballad. Trochę melancholii jeszcze nikomu nie zaszkodziło... -Niezapominajki.-odparł bez zastanawiania się.Uwielbiał te kwiaty.-A ty?-popatrzył na Elliott sprawianie poruszając się po gryfie.
- Konwalie i wrzosy - odpowiedziała, nie zastanawiając się ani chwili dłużej. Podparła się na łokciach i popatrzyła na zarys Simona. Nie było tu szczególnie jasno, ale jakoś strasznie ciemno też nie. I w tym oto świetle zobaczyła coś niepokojącego. - Co ci się stało? - wskazała brodą na ranę.
Usiadła koło Simona i przyjrzała się uważniej ranie. Niedobrze. Powinna była się już zagoić! Minęło już w końcu trochę czasu, prawda? - Próbowałeś zaklęć? Albo maści czy tam eliksirów? - Spojrzała na niego, unosząc brew. Przecież nie można tego tak zostawić. Jeszcze się zababrze i co?
-Niech zostanie tka jak jest,zagoi się samo...-Simon powiedział twardym głosem,nie znoszącym sprzeciwu. Tak naprawdę nie chciał aby się zagoiła. Chciał aby została. Chciał pamiętać o tamtym wydarzeniu.Nie chciał aby ludzie zapomnieli o tym co się stało. Nie zapomnieli o Danielu.
Przyjrzała mu się badawczo. Nie miała pojęcia dlaczego chciał ją zostawić. Po co? Przecież mogła się przerodzić w coś gorszego, a potem... wzdrygnęła się. - Dlaczego? - Zmarszczyła brwi. To, co zobaczyła w jego oczach zdecydowanie jej się nie spodobało. Krył się tam jakiś skrywany siłą ból.
-Bo...-jego głos załamał się-bo tak będzie lepiej tak.-Blokada w jego mózgu pościła a przez oczy wylał się ból tłamszony w jego całym ciele. Tak,Simon cierpiał.
Jęknęła i przytuliła chłopaka. Automatycznie zaczęła się kołysać. Od kiedy pamiętała, to najskuteczniej ją uspokajało i od wtedy też, kiedy tylko ktoś płakał, powtarzała ten gest. - Wcale nie jest lepiej. Jeśli myślisz, że bez namacalnego znaku nie będziesz pamiętał, to jesteś w błędzie. Takich rzeczy się nie zapomina, czy tego chcesz czy nie. Ale ta rana nie pomaga, tylko cię niszczy.
Simon po prostu przytulił Elliott. Nie wiedział czemu pozwolił sobie na okazanie słabości.Ale nie wiedział też czemu poczuł się lepiej. -Ja jej potrzebuje Ell-wydukał-Po prostu jej potrzebuje.-kurcze ale nie składnie gadał..
No i co teraz miała powiedzieć? Okej, spoko... niech cię boli, mnie to wcale nie obchodzi? A właśnie, że nie! Po pierwsze: odchodziło ją i to bardzo, po drugie: cale nie jest spoko czy okej. Po trzecie: już kiedyś spotkała się z tym problemem. Ot, u Jane. A nadal cholera nie wiedziała, co ma zrobić. - Nawet jeśli pozwolisz jej się zagoić, to i tak pozostanie blizna, wiesz? Ona ci nie wystarczy? - Nie mogła zdobyć się na głośniejszy głos niż szept.
-Im dłużej każe się jej goić tym większa blizna pozostanie.-Simon puścił Elliott. Nie mógł sobie pozwolić na słabość...A może jednak mógł? Już sam nie wiedział. Był jak dziecko które zgubiło rodziców w centrum handlowym. Bezradny. Nie mógł cofnąć czasu,i wszystkiemu zapobiec mógł teraz tylko odpokutować winne,to że nie zaradził,że nie uchronił... właśnie bólem.
Westchnęła cicho. Temu uparciuchowi chyba nie da się przemówić do rozsądku. Przynajmniej jej. Miała tylko nadzieję, że Jane mu jakoś pomoże. W końcu sama była w podobnej sytuacji, ale jakoś sobie poradziła. Sama przecież nie była z Danielem na tyle blisko, żeby czuć przerażającą pustkę. Ale z doświadczenia wiedziała, że obwinianie się za czyjąś śmierć i chęć odpokutowania tego własnym bólem do niczego nie doprowadzi. Człowiek tylko zatrzyma się w miejscu i nie będzie mógł iść dalej. - Też kiedyś myślałam, że ból mnie wybawi, że będę dzięki temu mogła jakoś zadośćuczynić temu, że przyczyniłam się do czyjejś śmierci, ale wiesz... on po pewnym czasie zaczyna cię niszczyć i... i wcale nie pomaga. Tylko czas pozwala zrozumieć, że tak naprawdę wcale nie jesteśmy winni. A żeby go mieć, musisz pozwolić sobie pomóc. - Spojrzała na niego ze skrywanym bólem w oczach. Skrywanym, ale nie ukrytym.
Simon spojrzał w oczy Elliott i zobaczył w nich ból. O nie. Teraz jemu zrobiło sie głupio. Znów myślał tylko o sobie ,o swoim cierpieniu a przecież nie był pępkiem świata,tylko małą komórką. Popatrzył na Ell swoimi smutnymi szarymi oczami: -Chyba masz rację.Ale ja chyba inaczej nie potrafię.
No tak, Elliott czuła się w tym momencie dokładnie tak samo. Obwiniała się, że pozwoliła sobie na ten moment słabości, że nie udało jej się ukryć całkowicie bólu. Człowiek to dziwna istota jest. Każdy obwinia się za wszystko albo wręcz przeciwnie - za nic. I tak źle, i tak niedobrze. Najgorsze jest to, że nie wiadomo co z tym fantem zrobić, noo... - Pamiętaj, ja zawsze mam rację - uniosła dwa razy brwi i zaśmiała się krótko. Chciała jakoś rozładować atmosferę. - Czasem takich umiejętności trzeba się nauczyć. Nie pytaj mnie jak, nie mam pojęcia.
Simon mimo woli się uśmiechnął,gdyż Ell powiedziała to tak jak miał to w zwyczaju mówić jego starsza siostra. Udało się jej rozładować atmosferę. Chłopak chcąc zakończyć nieprzyjemny temat jego blizny bólu i tak dalej. Zerknął na zeszycik Ell i zagadnął: -A co dma masz jeszcze ciekawego do gry?
Oj... wspomnienia rodzeństwa to coś, czego jej niestety brakowało. Nie miała ani brata, ani siostry, nad czym szczerze ubolewała. Ale cóż... mówi się trudno, prawda? Czas pogodzić się z tym, ot co. Ale cieszyła się, że udało jej się wywołać na twarzy Simona. Miała ochotę podskoczyć, ale powstrzymała się ostatkami sił. Spojrzała na swój zeszyt i przejechała palcami po okładce zeszytu. - Wiele, wiele ciekawych piosenek. Na co miałbyś ochotę? Może akurat znajdę to, co cię interesuje.
Simon znów założył blokadę uciekając od nie przyjemnego tematu i wspomnień. Całą uwagę skupił na zeszycie Ell: -A ty co najbardziej lubisz grac? Zobaczymy może to znam.-uśmiechnął się delikatnie do Elliott biorąc gitarę do ręki. Zdecydowanie bardzo go to koiło. Rozejrzał się jeszcze raz po pokoju,i był coraz bardziej pewny ze ten pokój nie powinien nosić miana Sali końca
Zamyśliła się. Co najbardziej lubiła grać? Nie umiała wybrać, choćby nie wiadomo jak się starała. Wszystkie piosenki w tym grubym notesie były bliskie jej sercu. O wszystkich mogłaby opowiadać parę minut i to tak z głębi serca. Wiele z nich miało swoją historię, którą znała tylko ona sama. Nigdy nikomu nie opowiadała dlaczego akurat te melodie lubi, nikt o to nie pytał... - Nie wiem, naprawdę nie mam pojęcia. Może... Znasz Laylę Erica Claptona albo November Rain Gunsów?