Sala ta jest bardzo nasłoneczniona, a z jej okien widać obszerny dziedziniec. Pełno tu klatek, w których czasami pojawiają się kociaki do ćwiczeń, jedna szafa jest pełna kufrów, a omnikulary ułożone na regale mają tendencję do uciekania, bowiem te egzemplarze mają albo królicze łapy, uszy lub ogony.
Wjechałem do klasy zaledwie kilka sekund przed czasem co doprowadziło do tego, że wszystkie ciekawsze miejsca były zajęte, więc zasiadłem sam z tyłu sali rozglądając się po sali. Chciałam tutaj być dokładnie tak samo jak pragnąłem wymywać dupska wszystkim hipogryfom z Zakazanego Lasu. Jasne, Bergmann nie był wprawdzie chujem jak Craine, ale brakowało mu czegoś co miał Dear, a fakt, że wcześniej uczył mnie w Trausnitz wcale nie ułatwiał sprawy. Mimo że nie byłem fanem tego przedmiotu to lekcje z Dearem jakoś mnie przyciągały, a tutaj pojawiałem się tylko po to by pod koniec roku dostać upragnioną parafkę na świadectwie ukończenia studiów i móc rozpocząć upragnioną karierę. Pewnie normalnie miałbym wszystko w głębokim poważaniu, ale z racji tego, że siedziałem sam to nie miałem specjalnie wyboru i postanowiłem przynajmniej spróbować skupić się na lekcji, a czekając na to aż nauczyciel w końcu zacznie mówić przejrzałem nawet moje transmutacyjne bazgroły z zeszłego roku - wiele z nich nie wyciągnąłem, ale zawsze coś. Musiałem chociaż trochę poudawać, że mi zależy dlatego wpatrywałem się w profesora i zmusiłem się do maksymalnego skupienia - może nie nie przepadałem za przedmiotem, ale starałem się zrobić dobrą minę do złej gry.
SZCZĘŚCIE: 2 PREFERENCJE: 0,5 - bo Bergmann jednak nie jest Crainem XD KONCENTRACJA: 4 TALENT: 1 CAŁOŚĆ: 7,5
Autor
Wiadomość
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 14 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: 2 Wylosowana kostka skupienia: 1 czyli -3 Suma: (różdżka, zeszyt, podręcznik, pkt za kuferka) = 17 pkt skupienia
Gorączka przedświąteczna pochłaniała bardzo wiele uwagi tak samo jak własne rozterki życiowe, składające się na skoncentrowanie na nauce. Mimo wszystko wyrwał się dzielnie z własnych kłopotów, bo to, aby spróbować swoich sił w transmutacji. Polubił te zajęcia, zważywszy, że prowadziła je jego rodaczka. Nic więc dziwnego, że znalazł się i on w klasie transmutacyjnej. Wszedłszy, zawiesił wzrok na Vanji i uśmiechnął się półgębkiem. - God morgon, professor. - przywitał się twardym językiem i powstrzymał się przed wdaniem z nauczycielką w pogawędkę, skoro była w pracy. Jego wzrok padł na troje uczniów - przedstawiciele domów? Uśmiechnął się lekko do Nessy, Rileyowi posłał jedynie krótkie spojrzenie, nie wpatrując się w niego zbyt długo, a na końcu rzucił okiem na Alexa. Usiadł w wolnej ławce, na której wyciągnął podręcznik do transmutacji, wypolerowaną różdżkę, zeszyt w twardej oprawie i jastrzębie pióro z atramentem. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i wbił wzrok w tykający zegar. Nie rozglądał się. Zamilkł w typowy dla siebie sposób i czekał na rozpoczęcie zajęć.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Jedną rzecz trzeba wyjaśnić do razu - nie był typem osoby, która chodziłaby na wykłady i wszystkie, poza tymi z eliksirów, całkowicie pomijał, zawsze dostając jakieś notatki od swoich kochanych Puchonów. Chwała pomocnemu Hufflepuffowi, który posyłając borsucze spojrzenie może i potępi, ale nigdy nie odmówi udzielenia pomocy. Na liście przedmiotów, które w ogóle go nie interesowały, wysoko plusowała się transmutacja, z której oczywiście był kompletną nogą przez ostatnie lata w Hogwarcie, ale tak się zabawnie złożyło, że jego uwaga, skoncentrowana na każdym ruchu pewnego blondyna, rykoszetem odbiła się i na tym przedmiocie, przez co w ciągu tego semestru poczynił większy progres, niż przez ostatnie kilka ładnych lat. Jak więc łatwo się domyślić - na dzisiejszy wykład też przybył nie dla wiedzy, nie dla umiejętności, ani nie dla nowej nauczycielki, a właśnie dla tego nieco oziębłego Szweda, na którego padł jego wzrok w pierwszej kolejności, gdy tylko sam przekroczył próg sali. - Dzień dobry, Pani Profesor - przywitał się w wybitnie dobrym humorze, może nawet nieco zbyt żywo jak na swoją typową ospałość, do której zdążył już wszystkich przyzwyczaić, ledwo zmuszając się do spojrzenia w jej stronę podczas powitalnego kiwnięcia głową z szacunkiem, bo zaraz jego wzrok znów padł na tył głowy Finna. Moja cicha woda. Czy przesadzał z poziomem swojego zaangażowania? Tak, zdecydowanie tak. Czy tego żałował? Jak na razie zupełnie nie i teraz nawet zdystansowanie Finna w miejscu publicznym nijak go nie zniechęcało, gdy wiedział już, że gdy są sami potrafi się... rozluźnić. Znów czuł się jak na dopingu, odnajdując w sobie znaczne pokłady energii, choć dalej sypiał krótko, może nawet mniej niż wcześniej, byle tylko uzbierać więcej wolnego czasu z nadzieją na konkretne jego wykorzystanie. - Dawno Cię nie widziałem - powiedział zamiast powitania, kładąc krótko dłoń na ramieniu Finna, siadając na krześle po jego lewej stronie i zaraz spojrzał na niego, oczekując wzroku aprobaty za to niewinne, przyjacielskie powitanie, które miało znaczyć tyle co zwykłe "Tęskniłem". Co prawda widzieli się niby wczoraj wieczorem, ale zdecydowanie za krótko, za mało intensywnie, za powierzchownie. Nie widział go dziś rano, więc czuł, że to było "dawno" i nie mógł się teraz powstrzymać od badania wzrokiem rysów twarzy Garda, aby sprawdzić czy cokolwiek śmiało się zmienić pod jego nieobecność. Położył na stole "pożyczoną" kartkę od jakiejś uczennicy na korytarzu i wyciągnął z kieszeni ołówek, różdżkę wciąż zostawiając za paskiem - mając nadzieję, że nie będzie jej musiał używać. Spojrzał na przerwę między ich siedzeniami, niepocieszony dzielącą ich odległością (Te ławki zawsze były takie długie?), ale nie zdecydował się na przysunięcie się bliżej, nie chcąc ryzykować, że Finn źle na to zareaguje. Korzystając z chwili, że wykład się jeszcze nie zaczął, oparł łokieć o blat, a głowę o dłoń, wykręcając się nieco w jego stronę, by z tej pozycji posłać mu (niewinny?) uśmiech i zapytać: - Nie potrzebujesz może nowej dostawy eliksiru nasennego ode mnie?
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 5 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: heh Wylosowana kostka skupienia: 3 -> 0 xD pasuje idealnie Suma: 10?
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Transmutacja brzmiała zdecydowanie ciekawie. Chociaż jakoś wątpiła, żeby uczyli się na tyle przydatnych i interesujących zaklęć jak zamiana wody w wino, którą podobno praktykował wielki czarodziej Jezus w Kanie Galilejskiej, a co zapewne było fantazją wielu studentów sztuk magicznych. W każdym razie kierując się czymś na wzór wrodzonej ambicji, Strauss postanowiła pojawić się na wykładzie z tego szanownego przedmiotu. Tym razem dbając o punktualność, przygotowała się do wyjścia z dormitorium przerzuciwszy przez ramię torbę, do której wcześniej włożyła odpowiedni podręcznik oraz rzeczy potrzebne jej do robienia notatek. Co prawda nie wszyscy nauczyciele wymagali od swoich uczniów bawienia się w skrybów, ale na każdych zajęciach znajduje się chociaż jedna czy dwie rzeczy, które warto zapisać, by potem móc poszukać ewentualnie większej ilości informacji na interesujący temat, który w czasie zajęć nie był wystarczająco dogłębnie poruszony, a zdecydowanie pobudził ciekawość. Różdżki nie musiała specjalnie pakować. Zawsze nosiła ją przy sobie i nie wyobrażała sobie, żeby jakiś czarodziej mógłby sobie swobodnie paradować bez niej. Możliwe, że była nieco przewrażliwiona na jej punkcie, ale przezorny zawsze ubezpieczony, nie znasz dnia ani godziny, o której nadejdzie potrzeba rzucić jakiś czar i co wtedy? Tak oto przygotowana, przekroczyła próg klasy i zajęła któreś z wolnych miejsc, przywitawszy się krótko z obecnymi już w środku uczniami. Wyglądało na to, że tym razem również udało jej się przyjść przed czasem i mogła jedynie czekać na rozpoczęcie lekcji. W oczekiwaniu na rozpoczęcie nawet zaczęła kartkować podręcznik, ale w sumie jakoś nie bardzo przykuwała uwagę do treści po prostu przeglądając poszczególne strony i patrząc czy gdzieś jest może jakaś grafika i zdjęcie poglądowe.
Liczba punktów Transmutacji w kuferku: 0 Wylosowana kostka:3 Suma punktów: 0 + 10 (przyniesienie książki, notesu i pióra do notatek oraz różdżki) = 10
Akaiah Sæite
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 173 cm.
C. szczególne : Podkulona, przygarbiona sylwetka. Wzrok wbity w ziemię. Jąkanie.
Szczerze nienawidził zimy i nie dał odwieść się od tego przeświadczenia nawet atmosferą zbliżających się świąt. Uwielbiał ten czas w roku, gdy wspólnie ubierał z braćmi choinkę, szykował prezenty dla przyjaciół czy mógł poprzytulać się do psa przy cieple kominka… jednak nie miałby nic przeciwko przeniesieniu Bożego Narodzenia na lato. Już pierwsze minuty po przebudzeniu uświadomiły mu jak zimno potrafiło być w wieży Ravenclawu, gdy mieszkało się z grupką morsów. Nie mógł sobie wyobrazić, co trzeba zrobić, by mieć tak spaczone receptory odpowiadające za odbieranie temperatury, by przy kilku stopniach na minusie otwierać okno. Mógłby przysiąc, że mieszkanie z praktycznie obcymi osobami w jednym pokoju z każdym kolejnym dniem nabierało nowych negatywów. Nie stawali mu się bliżsi z żadnym mijanym rokiem, a jedyne interakcje jakie z nimi miał, często spłaszczały się do pytań o zadania domowe, na które i tak dukał jakieś mierne, szybkie odpowiedzi. Dlatego nawet teraz zamiast zwrócić kolegom uwagę, by z łaski swojej uszanowali, że nie każdy lubi budzić się obłożony śniegiem… po prostu w milczeniu wyskoczył z łóżka, sięgając po pierwszy sweter, jaki tylko nawinął mu się pod palce. Szybko ubrał go na piżamę, broń boże nie patrząc na rozmawiających Krukonów. Może sami się domyślą, że jest zimno… może sami zamkną to okno? Ale nie. Pasjonaci ujemnych temperatur z krukońskiego dormitorium woleli dalej rozprawiać o niedawnym meczu Quidditcha, czym tylko mocniej popsuli Akaiahowi humor. Nie włączył się do dyskusji, zamiast tego możliwie jak najciszej wychodząc z pokoju do łazienki, by móc przygotować się do zajęć. Nie mógł jednak odeprzeć rozgniewanych myśli… nienawidził tego sportu całym sercem. Za zgiełk, brutalność i fakt, że kradł mu jego najlepszą przyjaciółkę. Jak nie uziemiał Hem w skrzydle szpitalnym, to zabierał ją na treningi kadry narodowej, przez co dziewczyna miała jeszcze mniej czasu, który mogła przeznaczyć na rozmowy z Akiem. Nie winił ją za posiadanie pasji… po prostu nie lubił patrzeć jak gruchoczą jej się kości na boisku, tak jak ostatnio. Drżącymi od zimna rękoma zebrał wszystkie potrzebne podręczniki, pergaminy oraz pióra i wyszedł na korytarz, ogarnięty myślami o Hem. Chciałby zrobić dla niej coś miłego… zamyślony, szedł ze zwieszoną głową wzdłuż korytarza, gdy nagle wpadł mu dość problematyczny pomysł… a wraz z nim na horyzoncie ukazało mu się rozwiązanie tej problematyczności: @Elizaveta Konstantinova. - Cz-cześć. – przywitał się swoim cichym, ginącym w tle głosem, licząc na to, że zwróci na siebie uwagę dziewczyny i nie będzie musiał prosić o zauważenie. Lubił jej towarzystwo, jednak perspektywa gonienia za nią na korytarzu sprawiała, że zaczynał czuć niepokój. –T-Też i-idziesz n-na transmutację? – mistrz small talków, złoty język Hogwartu, łebski typo od niebieskich… a niby gdzie ma iść, kretynie, o tej porze? Pomyślał sobie i od razu poczuł się głupio, ale nie poddawał się. Zignorował lekki ścisk w klatce i kontynuował. – Mm.. cz-czy m-masz może j-jakieś p-plany n-na… - no ma plany na bank. Święta idą. – N-Nie, i-inaczej.. mm..– speszył się. Chciał zająć czymś ręce, więc włożył je do kieszeni, zaciskając palce na różdżce. – Ch-Chodzi o t-to, ż-że ch-chciałbym z-zrobić c-coś d-dla Hem… i p-pomyślałem, ż-żeby u-upiec p-pierniczki.. z j-jej p-prze-przepisu… a-ale n-nie wiem cz-czy p-poradzę s-sobie s-sam.. i.. ch-chciałem z-zapytać cz-czy m-mogłabyś m-mi p-pomóc. Ch-chciałbym zrobić z tego n-niespodziankę. – wydukał łagodnie, lekko zawstydzony poprzednią nieudaną próbą zaczęcia rozmowy, ale wierzył, że dziewczyna niczego mu nie wypomni. Weszli do sali. Ak skinął głową do nauczycielki, nawet na nią nie patrząc, chcąc jak najszybciej zająć miejsce i wtopić się w tło. Nie chciał tylko rozdzielać się z Elizą. – U-Usiądziesz z-ze mną?
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 3 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: - Wylosowana kostka skupienia: 1 Suma: -3 + 10 (podręczniki, różdżka) = 7.
Niamh O'Healy
Rok Nauki : V
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : irlandzki dialekt, odstające uszy, krzywy ryj
Niamh w gruncie rzeczy lubiła wykłady. Łatwiej było na nich nic nie robić, jeśli okazywały się nieciekawe. Nikt nie zmuszał do bezskutecznego machania różdżką do końca zajęć, wdychania oparów niezbyt udanych eliksirów, ani grzebać w ziemi i podlewać kwiatków. Nikt nie sprawdzał wiedzy, ani nie przeczył umiejętnościom. Wystarczyło być i siedzieć, a w razie nudy można było poczytać ukradkiem książkę, zamiast notatek pisać głupawe historyjki lub rysować, można też było po prostu posiedzieć i pobłądzić myślami, a jak się sprytnie usiadło, to nawet kimnąć się dało. Nie żeby z marszu szła na wykład tylko po to, by nic na nim nie robić. Fakt, że jej "przygotowanie" do zajęć ograniczało się do przyniesienia podręcznika (i różdżki, chociaż tę, jak każdy zdrowy na umyśle czarodziej, zawsze miała przy sobie), do którego wcześniej nie zaglądała, nie ogarnąwszy z resztą nawet o czym miał być wykład, ale miała zamiar się przecież dowiedzieć. Zabrała nawet ze sobą pergamin i coś do pisania, żeby robić notatki, choć po pięciu latach nauki miała już świadomość, że nawet jeśli je zrobi i nawet jeśli będą całkiem dobre, to zapewne później już do nich nie zajrzy.
Liczba punktów kuferkowych z transmutacji: aż 1 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: - Wylosowana kostka skupienia: 3 Suma: 0 + ? (podręcznik, różdżka, pergamin i coś do pisania, ale nie wiem czy to liczyć jako jedno, czy za każdą z tych rzeczy punkty ._.)
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Na lekcjach transmutacji, może nie licząc niektórych nieudanych prób rzucania zaklęć, była zwykle przykładna, jak cholera. Oczywiście, że przyszła przygotowana. Jasne, że miała zamiar intensywnie słuchać psorki wyglądającej, jakby były z Davies w podobnym wieku (ale nie z tego powodu!). Miała ze sobą podręcznik, nawet, jeżeli zaczynała powoli czuć, że wiedzą przedmiotową odbiegała w pewnym stopniu od szkolnej średniej. Nie miało to większego znaczenia. W książce zawsze mogło znaleźć się przecież coś nowego, a posiłkowanie się wiedzą z literatury było przecież dodatkowym ułatwieniem podczas ewentualnej aktywności na lekcji. Skinęła głową w stronę profesorki i zajęła miejsce w którejś z ławek w drugim rzędzie. Transmutacja była jednym z tych przedmiotów, gdzie Gryfonka realnie nawet nie tyle świeciła przykładem, co była fanatyczką chłonięcia wiedzy i doświadczenia związanego z każdą formą i objawami tego rodzaju magii. Nie musiała sprawdzać, czy ma różdżkę - to było oczywiste, że nowy nabytek od Fairwynów spoczywał przy jej udzie, gotów na współpracę. Rozbiła się na swoim stanowisku, skórzany plecak zostawiając przy nodze ławki, wcześniej wyciągając z niego podręcznik, zeszyt i niezbędne przybory, by i one na wykładzie były w gotowości. Jak to się stało, że prawie spóźniła się na wykład? I czy tylko jej wydawało się, że Northug była w parszywym humorze? Coś czuła, że nawet pełny mundurek przyozdobiony prekekcką odznaką mógł jej dzisiaj nie uratować przed gniewem transmutantki. Milczała, nie chcąc zadawać pytań. Poniekąd zdawała sobie sprawę, że takie rozwiązanie było najgrzeczniejsze, najbardziej empatyczne w tym układzie sił, a przy okazji ostrożne, bo nie podkładała głowy pod nóż.
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 25 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: +10 Wylosowana kostka skupienia: 6 -> +5 Aktywność: 2x +5 -> 10 Suma: 10 + 7 + 10 = 25
Elizaveta Konstantinova
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164
C. szczególne : Albinoska -> białe włosy, brwi i rzęsy, bardzo jasna cera z różowymi akcentami
Nie był to najlepszy dzień na wykład, Elizaveta doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Zostało już tylko pięć dni na zrobienie prezentów i bardzo chciała wyrobić się ze wszystkimi zaplanowanymi podarunkami. Było coś czarującego w ręcznie zrobionych niespodziankach, i nie miała na myśli anielskiej wręcz cierpliwości, czy zdolności do funkcjonowania przy dwóch do trzech godzin snu dziennie. Chodziło o ten uroczy gest wręczenia czegoś, robionego od serca. Choć aktualnie dziewczyna czuła, jakby wlewała w to pot, łzy i zgrzytanie zębów z okazjonalną krwią, gdy niewyspana po raz kolejny dźgnęła się drutem w palec. To ją od razu obudziło i zrobiła wielkie oczy, patrząc na powstający sweter, który w sekundzie odrzuciła na bok. Wytarła palec, by po chwili uważnie przyjrzeć się swojemu dziełu, całe szczęście w ani jednym miejscu nie było plamki krwi, upewniła się co do tego trzy razy. Musiała się skupić i być bardziej ostrożną, jeżeli nie chciała wszystkiego zaczynać od nowa. Oczywiście, mogłaby prezent wyprać albo wyczyścić go jakimś zaklęciem, ale uważała, że to i tak nie to samo, że liczyłby się jako już „używany”. I tak siedziała sobie, robiąc na drutach zupełnie po ciemku, by przypadkiem nie obudzić reszty ślizgonów, gdy nagle zdała sobie sprawę, że wcale nie musiała mrużyć oczu, by dostrzec jakim ciągiem właśnie robi sweter. Wyjrzała przez okno – jasno, rozejrzała się po pokoju – wszyscy już wstawali. I tego dnia przeraziła się po raz drugi, wykłady! Nie czekając na nic schowała druty i wyjęła potrzebne podręczniki a także zeszyt z notatkami i coś do pisania, w końcu była pilną uczennicą, tylko czasem trochę mniej lub bardziej roztrzepaną. O różdżkę nie musiała się martwić, zawsze miała ją w osobnej kieszonce, by nigdy o niej nie zapomnieć. Ubrała się także szybciej, niż kiedykolwiek bo godziny goniły ją niemiłosiernie, zupełnie nie przejmując się tym, że miała ważniejsze rzeczy do roboty… Jak już wspominała, to naprawdę nie był najlepszy dzień na wykład. Trochę bała się, że znów pójdzie na wykład bez znajomości kogokolwiek z uczniów, ale przestała się martwić, gdy tylko usłyszała za sobą niepewny głos Akaiaha. Mówił na tyle cicho, że ciężko było wyłapać go w tłumie, ale po sześciu latach znajomości Eliza rozpoznałaby go wszędzie. Posłała mu na przywitanie jeden ze swoich najlepszych uśmiechów… A że byli na korytarzu pełnym uczniów, a jej zestresowanie lustrowało chyba to chłopaka, ten przyjacielski gest wyszedł jako ledwo zauważalne uniesienie kącików ust ku górze. Brawo Elizia. Musiała jednak przyznać mu jedno, tego dnia to Akai wygrywał w konkursie na najbardziej awkward ucznia Hogwartu. Nawet nie udało jej się odpowiedzieć na pytania, choć z jej tempem znajdowania słów do odpowiedzi to raczej nic dziwnego, a chłopak zadawał już kolejne. Słuchała go więc po prostu uważnie, licząc, że może chociaż jej zainteresowanie tematem trochę go uspokoi. Zainteresowanie było prawdziwe, a już szczególnie, gdy usłyszała o pierniczkach. Choć nie zdradzała tego za bardzo, po jej wielkich, błyszczących oczach, których spojrzenie skierowała prosto na chłopaka można było poznać, że naprawdę się jej to podobało. Hem zasługiwała na całą tonę pierniczków! I Elizia była gotowa całą tę tonę jej dać, nawet jeśli gotowanie nie było jej bajką. - Oczywiście – zgodziła się szybko, zaraz po przywitaniu nauczycielki. – Oczywiście do obu – sprostowała i usiadła z chłopakiem, wyjmując wszystkie, wcześniej zabrane rzeczy. – Hem będzie zachwycona, to świetny pomysł! – pokiwała głową z zachwytem. - Tylko muszę ci się przyznać, że nie bardzo umiem piec… aaaale mogę załatwić nam lukier w różnych kolorach. Co się nie dorobi, to się nie wygląda, no nie? – zażartowała nieśmiało, trochę zawstydzona tym, że nie będzie za dużą pomocą. Mimo to wciąż chciała piec ta razem z nim. – A ty, próbowałeś coś kiedyś piec? – stwierdziła, że warto było zapytać, skoro uczniowie dopiero wchodzili i wykład jeszcze na dobre się nie zaczął.
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 2 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: - Wylosowana kostka skupienia: 1 = -3 Suma: -3 + 10 (podręczniki, różdżka, notatnik i coś do pisania) = 7
Matthew C. Gallagher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Chcąc nadrobić zaległości z transmutacji, zdecydował się przybyć na wykład pani profesor Northug. Wieczorem przed zajęciami przewertował podręcznik i poczytał o najważniejszych zaklęciach z tej dziedziny magii, żeby nie przyjść kompletnie nieprzygotowanym. Przed wykładem z kolei zapakował do torby niezbędne mu podręczniki, pergamin, pióro i różdżkę. Kiedy przybył na miejsce, usiadł mniej więcej po środku klasy, rozpakowując cały swój ekwipunek. Starał się przy tym odsunąć na bok wszystkie inne myśli i skoncentrować na zajęciach. Co prawda nauczycielka jeszcze nie rozpoczęła, ale wiedział że dobrze zrobi, jeśli przed tym się wyciszy. Nie rozmawiał więc z nikim, a zamiast tego ułożył równo pergamin i zamoczył pióro w kałamarzu. Po chwili napisał datę i wyraźny napis „transmutacja”. A co, zamierzał dzisiaj zrobić jakieś dobre notatki, żeby potem móc je wykorzystać do nauki nowych czarów.
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 5 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: - Wylosowana kostka skupienia: 5 = -1 Suma: 10 - 1 = 9?
/gównopost, żeby zdążyć.
Aconite 'Haze' Larch
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 165
C. szczególne : Bardzo oszczędna mimika, tatuaże, dość płynne ruchy - zarażona gracją od tańca
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 5 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: - Wylosowana kostka skupienia: 3 = 0 skupienia Suma: 10?
Jej braki w transmutacji doskwierały jej niemal codziennie, choć wcale nie odczuwała tego w codziennych czynnościach, a jedynie na swojej dumie, za każdym razem, gdy mózg automatycznie podsyłał jej myśli, że mogłaby zrobić tą lub inną rzeczy, gdyby tylko potrafiła rzucić takie czy owakie zaklęcie. Trud jaki sprawiało jej rzucanie niektórych zaklęć transmutacyjnych był niczym plama na jej honorze, gdy tylko kontrastowała to z faktem z jaką łatwością uczyła się pozostałych czarów i uroków. Szła na wykład naprawdę zdeterminowana, jednak jej koncentracja spadła do zera, gdy po wejściu do sali jej wzrok padł na znajomą sylwetkę. Kiwnęła głową na powitanie w stronę nauczycielki, bezceremonialnie położyła swój pergamin i pióro z tuszem na ławce, po czym sama opadła na wolne miejsce obok @Morgan A. Davies. Schowała różdżkę pod spódnicę mundurka, uznając, że na wykładzie raczej skupią się na części teoretycznej, po czym uniosła wzrok na twarz Moe, aby się z nią przywitać. - Chodźzemnąnabal - wyrzuciła z siebie niewyraźnie, bo choć planowała się po prostu przywitać, to pod wpływem jej spojrzenia ta myśl, nagła zachcianka, przebiła się przez wszystkie inne. Odchrząknęła, po czym zwilżyła usta, przenosząc wzrok na leżący na stole pergamin, dłonią jednak wędrując w jej stronę, by zacisnąć palce na gryfońskim przedramieniu. Zaraz jednak ofuknęła się w myślach za swoje zachowanie i znów uniosła na nią wzrok, by odezwać się dużo wyraźniej, czujnie mrużąc przy tym oczy, aby nie przegapić żadnej jej reakcji. - Czy chcesz ze mną iść na bal zimowy?
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 20 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: 10 Wylosowana kostka skupienia: 3, czyli 0 Suma: 10 + ile jest za te dodatkowe czynności początkowe(różdżka, podręcznik, wszystko do notatek)? też 10? = 20??
Mieszkanie poza Hogwartem przyniosło bardzo dużo rzeczy, których wcześniej za nic się nie spodziewałem. Po pierwsze, Junior ze mną zamieszkał, więc muszę go wyprowadzać, robić mu jedzenie, sobie jedzenie, Boydowi jedzenie, sprzątać po naszej trójce, nie wspominając już o zajęciach, pracy, próbach niespóźniania się nigdzie. Plus wciąż nie do końca byłem choćby rozpakowany i wciąż potykaliśmy się o jakieś pudła w naszym niewielkim mieszkaniu. Dlatego też strasznie się spóźniałem i nawet teraz ledwo zdążyłem na zajęcia na czas. Ale to nie był jedyny powód bo na początku pobiegłem do pokoju wspólnego Slytherinu. Postałem tam chwilę, poganiałem po dormitoriach i dopiero potem ruszyłem w pogoń do sali transmutacji. Tam dopiero znalazłem osobę, której wcześniej szukałem. - Dzień dobry - mówię szybko i idę szybkim krokiem na miejsce obok mojej przyjaciółki @Nessa M. Lanceley. Wyciągam z mojej torby książki, różdżkę, notatki, moje pióro, wszystko co potrzebne do zajęć. Bo co jak co, ale transmutacja to dla mnie niezwykle ważny przedmiot. Zresztą tak samo jak dla Neski. Dlatego ją szukałem po całych lochach. - Wszędzie cię szukałem, czemu na mnie nie poczekałaś - szepczę do przyjaciółki z wyrzutem i równocześnie lekko zziajany opieram głowę na Twoje ramię i bez pytania biorę jedną z kartek, które wcześniej przeglądałaś, sprawdzić czy masz napisane to samo co ja, tylko bardziej eleganckim pismem.
Elaine J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 27 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: - Wylosowana kostka skupienia: 5 (-1) Suma: 10 (kuferek) + 15 (różdżka, podręcznik, zeszyt) - 1 (kostka)= 24 pkt skupienia
Miała nadzieję, że jeszcze zdąży na lekcję transmutacji. Równolegle odbywały się inne zajęcia i skończyła je dosłownie dwie minuty temu. Biegła zatem na piąte piętro, a włosy powiewały za jej plecami niczym welon. Akurat w tej chwili dziękowała Elijahowi za te regularne krukońskie treningi i nakłanianie drużyny do kilkukrotnego przebiegnięcia boiska, bowiem dzięki temu dobiegła pod drzwi klasy transmutacyjnej jedynie zziajana. Ani kolka ani ból płuc nie miały prawa jej teraz złapać. Weszła do środka z uśmiechem na ustach. - Dzień dobry, pani profesor. - przywitała się na wydechu i wchodząc wgłąb sali rozejrzała się po obecnych. Pomachała entuzjastycznie @Skyler Schuester, a gdy go minęła (cóż za pełne uwielbienia spojrzenia słał swemu koledze... czyżby to on...?) ścisnęła mocno jego ramię i szepnęła ciepłe "cześć". Usiadła rzecz jasna przy @Riley Fairwyn, bardzo przelotnie i lekko całując go w policzek. - Zdążyłam. I nie wyplułam płuc. - pochwaliła się i zamilkła. Wyciągnęła z torby wypolerowaną bladobrązową różdżkę, podręcznik do transmutacji i zeszyt w skórzanej oprawie, w którym miała zapiski z ostatniej lekcji. Nie zabrakło dwóch orlich piór i kałamarza. Wygładziła palcami włosy, związała je w niedbałego warkocza, a z pomocą metamorfomagii usunęła ze swoich policzków rumieńce wynikające z wysiłku fizycznego. Wbiegnięcie na piąte piętro powinno kwalifikować się chyba jako trening do quidditcha.
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Nie była zbytnio w nastroju na jakiekolwiek zajęcia. Tuż przed końcem roku pracy w Biurze przybyło tyle, że w efekcie nie była pewna, czy aby na pewno pracuje jeszcze tylko na pół etatu. Starała się mimo wszystko jakoś wyrabiać i chodzić na te przedmioty, które uważała za istotniejsze. Szczególnie jeśli był to tylko wykład. Siedzieć i robić notatki można było półprzytomnym, a gdyby nawet to ją przerosło, to zawsze mogła przynajmniej posiedzieć i posłuchać, i nawet jeśli nie dużo, to coś tam by z tego wyniosła. Wszedłszy na salę nie rozglądał się nawet za znajomymi, tylko usiadła w pierwszym lepszym miejscy, przymknęła powieki i czekała na początek zajęć.
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 33 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: +15 Wylosowana kostka skupienia: 3 Suma: 0 +15 (jeszcze mam różdżkę, ale bardzo przepraszam, nie ogarniam za co dokładnie punkty dodatkowe przypadają ._. W przypadku Etki bym nie liczyła w ogóle, bo ma ją przy okazji, a nie specjalnie na transmę)
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Śledziła wzrokiem Nitkę od momentu jej pojawienia się w klasie. Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy dziewczyna zajęła miejsce obok niej. Początkowo nie zareagowała na zaproszenie inaczej niż przekrzywieniem głowy, być może trochę udając głupka albo niedosłyszenie. Dopiero po chwili skinęła niepewnie, dosyć wyraźnie czerwieniejąc. Kto wie, czy ze względu na zaproszenie, czy gest, na jaki się zdecydowała. - Lepiej mieć różdżkę w gotowości. - nie odrywając ani na ułamek sekundy oczu od twarzy Gryfonki, sięgnęła dłonią w stronę jej uda, chcąc najpierw palcami musnąć jej skrytą pod materiałem spódniczki skórę, a następnie dwukrotnie stuknąć znacząco w drewniany oręż Lwicy. Jej wyraz twarzy, poza rumieńcami, nie zdradzał zbyt wiele. Zresztą już na chwilę po tym odwróciła się w kierunku tablicy i opuściła głowę, z jednej strony starając się odzyskać skupienie na wykładzie, z drugiej - z zamiarem uniknięcia szlabanu, albo odesłania do skrzydła szpitalnego, w zależności od tego, który moment jej działań i reakcji ujrzałaby Vanja. - Jasne, że chcę. - rzuciła jeszcze po dłuższej przerwie, jakby jej wcześniejsza, niewerbalna odpowiedź nie wystarczyła. Chyba po prostu uznała, że w takiej sprawie dobrze było jasno przekazywać komunikaty. Nawet, jeżeli zwykle potrafiły dogadywać się bez konieczności wypowiadania słów.
Uczniowie powoli zaczęli nadciągać na niedługo rozpoczynające się zajęcia. I dobrze, Vanja miała wiele im dzisiaj do przekazania. Wbrew pozorom temat, który chciała z nimi omówić, do wcale łatwych nie należał. A ona chciała przedstawić im to wszystko jak najlepiej. Dlatego powoli witała się z każdym przybywającym na zajęcia uczniem bądź studentem, skupiając na nich swoją uwagę. Czy to poprzez rzucenie cichego dzień dobry, czy przez zdawkowe pokiwanie głową. Uśmiechnęła się dodatkowo w kierunku @Finan Gard kiedy to zaciągnął w tak charkaterystyczny dla ich kraju sposób i nie mogła odmówić sobie przyjemności, odpowiedzenia tym samym. Nim wybiła odpowiednia godzina, wstała ze swojego miejsca i rozejrzała się uważnie po wszystkich zgrromadzonych. - Wszelkie rozmowy proszę zostawić na przerwę, teraz skupimy się na dzisiejszym temacie lekcji. - zaczęła głosem nie znającym w ogóle sprzeciwu. Nie brała w ogóle pod uwagę tego, że ktoś śmiałby się jej w tym momencie sprzeciwić. - Jak zapewne wiecie, na dzisiejszych zajęciach będziemy rozmawiać na temat zaklęcia Gemino oraz jego ewentualnych skutków. Zaklęcie to służy do... - mówiła spokojnym, miarowym głosem, w którym to starała się zawrzeć jak najwięcej informacji koniecznych jej zdaniem dla uczniów.
Kilka informacji organizacyjnych 1) W pierwszym poście można doliczać sobie punkty za przygotowanie do zajęć. Maksymalnie ile można posiadać dodatkowych punktów supienia to 10. 2) Stwierdziłam, że jedna zasada jest zła i należy ją delikatnie zmodyfikować. Chodzi o przeszkadzanie w czasie trwania wykładu. Nie ma możliwości, aby Vanja wyłapała wszystkich, dlatego teraz, gdy ktoś chce coś odwalić złego, niech dodatkowo rzuci kostką. Oczko 1 oraz 6 oznaczają udany sabotaż (i dodatkowe +5 punktów do łącznej sumy), cała reszta nieudane i od łącznej sumy odejmujemy -10, jak było napisane we wcześniejszych zasadach. 3) W tej rundzie można zadać nauczycielce 3 pytania związane z tematem zajęć. Za każde pytanie przysługuje po 5 punktów do łącznej sumy. Nauczycielka odpowiada na 3 pierwsze pytania, czyli 3 pierwsze posty będą brane tylko pod uwagę. 4) Jak i w poprzednim etapie, w tym też są dodatkowe dla wszystkich punktowane czynności pozytywne. Za każdą z nich przysługuje +5 punktów. Tym razem są to: robienie notatek, upomnienie przeszkadzającego ucznia, słuchanie słów nauczycielki. (Upominamy rzeczywistych uczniów, nie NPC)Łącznie maksymalnie można zdobyć za te zadanie +15 punktów. 5) Znów mamy obowiązkowe kostki skupienia w tej rundzie, ich wartości to: 1 oczko: skupienie -15 2 oczka: skupienie -10 3 oczka: skupienie -5 4 oczka: skupienie +6 5 oczek: skupienie +1 6 oczek: skupienie 0 6) Bardzo proszę ponownie o uzupełnienie w tym etapie następującego kodu:
Kod:
<zg>liczba punktów z poprzedniego etapu:</zg> Tu wpisz <zg>punkty za dodatkowe czynności:</zg> Tu wpisz <zg>Wylosowana kostka skupienia: </zg> [url=tutaj_link_do_kostki]Liczba oczek[/url] <zg>Suma:</zg> Poziom skupienia + dodatkowe czynności + suma z poprzedniego etapu
7) Czas na odpis w tym etapie to 2 stycznia 2020, godziny wieczorne
liczba punktów kuferkowych z transmutacji: 7 Punkty dodatkowe wynikające z punktów kuferkowych: - Wylosowana kostka skupienia: 6 (+5 punktów skupienia) Suma: 5 + 10/15 (książki, pergaminy, różdżka) - 10 (nieład przy wejściu do klasy) - 15 (spóźnienie) = -10/-5 ?
Biegła do klasy ile sił w nogach, nie zwracając uwagi na potrącanych po drodze uczniów, ich krzyki i przekleństwa. Nie mogła się ominąć transmutacji, a przecież przyjście w połowie wykładu mijało się z celem. Wolała nie myśleć, jak srogo zostanie zbesztana za spóźnienie, toteż nie zważając na nic przemierzała korytarze, jakby gonił ją sam dementor. Jeszcze jeden zakręt i...Gryfonka wpadła do klasy dysząc ciężko i trzęsącymi się dłońmi wygładzając spódnicę. Wyglądała okropnie - rozwiane włosy sterczały każdy w inną stronę, twarz miała zaczerwienioną, krawat krzywo zawiązany w biegu, a pognieciona koszula niechlujnie wystawała spod sweterka. -Ja..prze...przepraszam za spóźnienie - wycharczała, próbując złapać oddech. Posłała nauczycielce błagalne spojrzenie, po czym powlokła się na swoje miejsce, doprowadzając mundurek do porządku. Usiadła gdzieś z tyłu, modląc się, żeby nikt później nie wypominał jej tak spektakularnego wtargnięcia do klasy. I to z jakiego powodu? Jakichś głupich prezentów, które postanowiła ładnie spakować! Klnąc na siebie w myślach, wyjęła z torby czysty pergamin, pióro i kałamarz, tuż obok kładąc podręcznik i różdżkę - co prawda zapowiadany był wykład, ale kto wie, a nuż się przyda?
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
W końcu i nadeszła nauczycielka, a to oznaczało rozpoczęcie wykładu z transmutacji. Viol wydawała się być nieco rozproszona, ale nie przeszkadzało jej to w czynieniu notatek z tego, co właśnie zaczęła mówić Northug. Większymi literami na samej górze strony w notatniku zapisała nazwę zaklęcia, któremu miały zostać poświęcone zajęcia po czym zanotowała jeszcze kilka innych słów pani profesor, której się przysłuchiwała. Szkoda tylko, że pojawienie się Darcy niejako wytrąciło ją z rytmu, bo przez spóźnienie dziewczyny to właśnie jej poświęciła przez chwilę większą uwagę nie zapisując już tak skrupulatnie słowo w słowo tego, co przed chwilą usłyszała. No cóż... najważniejsze chyba i tak ujęła, a zresztą zawsze może jeszcze coś doczytać lub pożyczyć zeszyt od kogoś innego. Symbioza uczniowska. Wszyscy wymieniają się notatkami i uzupełniają sobie to, co przeoczyli w trakcie zajęć teoretycznych. Całkiem przydatny system pracy. Nie chcąc przerywać nauczycielce w pół słowa, Strauss wyczekała na odpowiedni moment, by zgłosić swoją chęć zadania pytania. Chciała wykorzystać tę pauzę, która wkradła się do jej wypowiedzi i uzyskać odpowiedź na jedno z pytań, które od jakiegoś czasu krążyło jej po głowie. - Pani profesor... - zaczęła dosyć uprzejmie, opuszczając wcześniej uniesioną rękę, którą chciała zwrócić na siebie niejako uwagę Northug. - Mam pewne pytanie. Czy istnieje jakiś skuteczny sposób na odróżnienie kopii wykonanej za pomocą Gemino od oryginalnego przedmiotu? Z tego co słyszała zaklęcie stwarzało duplikat, idealną kopię, ale z pewnością istniało jakieś zaklęcie lub inne sposoby na to, by zdemaskować to, który z przedmiotów jest podróbką i powstał pod wpływem transmutacji. I wydawało jej się, że mimo wszystko zadane przez nią pytanie raczej odnosi się do tematu lekcji choć bardziej skłaniało się ku zaklęciom przeciwstawnym niż samemu Gemino.
liczba punktów z poprzedniego etapu: 10 punkty za dodatkowe czynności: +15? (notatki, słuchanie, pytanie) Wylosowana kostka skupienia: 3 -> -5pkt Suma: -5pkt + 15 + 10 = 20
Akaiah Sæite
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 173 cm.
C. szczególne : Podkulona, przygarbiona sylwetka. Wzrok wbity w ziemię. Jąkanie.
Z racji tego, że sam nie okazywał wielu emocji, wystarczały mu te subtelności, które Elizaveta wplatała do swoich reakcji. Było mu tak nawet łatwiej, bo zbyt głośne, dramatyczne czy nadmiernie gestykulujące osoby często go irytowały. Czuł się przy nich nieswojo. Dziewczynę znał naprawdę długo, więc nie musiał specjalnie doszukiwać się głębszego sensu w jej wypowiedziach, po prostu czując, że była chętna porobić z nim rzeczy. Uśmiechnął się w duchu, zapominając, że właściwe pytanie poprzedził kilkoma gafami i jąkaniem. Trochę się też rozluźnił, na ile tylko potrafił rozluźnić się w sali pełnej ludzi. Czyli nie wyglądał na zahukane zwierzę, a był w stanie pociągnąć rozmowę dalej, nim zajęcia się rozpoczęły. - M-Myślę, że b-będzie w porządku, j-jeśli tylko będziemy t-trzymać s-się prze-przepisu. – odparł znacznie spokojniej, choć dalej nie dodał sobie głośności. Dobrze, że siedział blisko, a w klasie panował względny spokój. Eliza mogła odnieść wrażenie, że Akai naprawdę się rozweselił, choć na twarzy chłopaka nie było żadnego uśmiechu czy nawet większej zmiany. Dalej zresztą skupiał swój wzrok na wszystkim, co nie było człowiekiem: teraz wpatrywał się w swoje książki. Za to zdecydowanie inaczej mówił. Więcej, przede wszystkim. – T-Tak. L-Lukier t-to bardzo d-dobry pomysł. Ch-Choć w-wolałbym, ż-żeby był tylko o-ozdobą. Nie ch-chciałbym, ż-żeby H-Hem połamała s-sobie z-zęby na s-spalonych c-ciastkach, n-nieważne jak ładne b-by b-były. – zamyślił się, naciągając mocniej rękawy swetra na dłonie. Było mu trochę chłodno… jak zawsze. – Mmm.. n-nie. P-Pomagałem j-jedynie braciom, g-gdy piekliśmy r-razem ciasta… a-ale to b-było bardzo dawno. Wtem nieco się zdekoncentrował, skupiając wzrok na @Matthew C. Gallagher. Zauważył go dopiero teraz, najwyraźniej będąc zbyt skupionym na albinosce. Chwilę zawiesił na nim spojrzenie, wyraźnie bijąc się z myślami czy nie rzucić w jego kierunku zwykłego „cześć”, ale przegrał z poczuciem dyskomfortu. Trochę nie chciał robić zamieszania, bo owszem. Wstanie z miejsca i podejście do znajomego, już było w oczach Akai’a robieniem zamieszania. Dużo lepiej czuł się jak statyczny obrazek, doczepiony do ławki. Niech go tylko nikt nie widzi… Wrócił do dziewczyny, znowu przenosząc spojrzenie na podręczniki. -Z-Za to m-może pomoże nam k-kuchnia H-Hem. J-Jakaś aura, d-dobre wy-wysposażenie, b-bo… - oh nie. Nie, jeszcze nie teraz! Nauczycielka zaczęła mówić. Ak aż się zawahał, ale naprawdę chciał skończyć, więc nachylił się mocniej do Elizy, co wyglądało dość pokracznie z racji tego, że jego głowa była dalej zwieszona w dół. – H-Hem d-d-dała m-mi klu-cze d-do d-domu. Cz-Cza-czasem o-opi… opiekuję s-się j-jej ko..tem, g-gdy jest n-na treningach… P-pomyślałem, ż-żeby upiec p-pierniki w j-jej d-do-domu i t-tam z-zo-zostawić n-na blacie. – będzie mieć niespodziankę, gdy wróci. Starał się mówić szybko, ale plątał się przez to jeszcze bardziej, nieco się przez to wkurzając na samego siebie. Nieco sfrustrowany sięgnął w końcu po pergamin i pióro. Zależało mu na tym wykładzie – był Krukonem; kochał wszystko co posiadało w swoim repertuarze wiedzę. Dlatego zaraz zaczął notować, choć nie słuchał jeszcze ze specjalnym zrozumieniem, jednak większą uwagą obdarzając to, co miała mu do powiedzenie Eliza.
liczba punktów z poprzedniego etapu: 7 punkty za dodatkowe czynności: 5 (notowanie) Wylosowana kostka skupienia: 3 Suma: -5 + 5 + 7 = 7.
Elizaveta Konstantinova
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164
C. szczególne : Albinoska -> białe włosy, brwi i rzęsy, bardzo jasna cera z różowymi akcentami
Słuchała Akiego bardzo uważnie, z tyłu zeszytu notując sobie, że musi załatwić ten kolorowy lukier. Widziała, że chłopak cieszył się wizją wspólnego pieczenia i sama miała aktualnie w głowie tylko pierniczki, przez co trochę ciężko było jej się skupić na zajęciach – no w końcu PIERNICZKI! Powiedzenie, że już teraz, z tą szczątkową dawką informacji nie mogła się doczekać, byłoby nieporozumieniem. Ekscytowała ją wizja gotowania i chętnie zapytałaby się przyjaciela o plan, może o smaki, o konkretne etapy przepisu i co mogłoby być trudne, chciała się zaangażować całym sercem i douczyć wszystkiego, czego nie umiała. Ale w tej pięknej wizji przerwał jej głos nauczycielki, która zaczęła swoją lekcję, tak, to mógł być problem. Szczególnie, że Elizia bała się sprowadzić na siebie gniew nauczycielki. - Tak, zostawić na blacie. Ale będzie zaskoczona. I na pewno zachwycona – wyszeptała szybciutko. – I dobre wyposażenie nam się naprawdę przyda w takim razie… - zażartowała. To tylko co się odezwała, skupiając się na nauczycielce. Wiedziała, że z transmutacji orłem nie była, ale mimo to przedmiot ten bardzo ją interesował. Otworzyła notatnik i podręcznik na odpowiednich stronach, jednocześnie śledząc wszystko, co miała napisane ze słowami nauczycielki i uzupełniając pewne nieścisłości i braki informacji. Słuchała bardzo uważnie, by na pewno zapisać wszystkie ważne informacje, a poza tym chciała wyłapać pewien intrygujący ją fakt. Z tym, że ten nigdy nie padł… Nie lubiła się odzywać w klasie, o ile nauczyciel sam ją nie poprosił, ale chyba tym razem musiała poprosić o sprostowanie czegoś. Uniosła rękę, gdy pani profesor zrobiła przerwę w swojej wypowiedzi, by nie przerywać jej w pół zdania, a gdy tylko dostała pozwolenie – wstała, by zadać swoje pytanie. Wcześniej jeszcze biorąc dwa głębokie wdechy i przełykając ślinę, co jeżeli jej zagwozdka była tak naprawdę głupia? - Bardzo mnie coś zastanawia… - zaczęła niepewnie, bawiąc się swoimi białymi włosami ze stresu. – Wiemy, że zaklęcie Geminio powiela obiekt, z kolei w opisie Geminio Scatteri zawarta jest informacja, że „nie ulega szybszemu zepsuciu”. Czy to znaczy, że duplikaty stworzone przy udziale zaklęcia Geminio są bardziej wadliwe niż oryginał? Mają swego rodzaju „datę przydatności” po której znikają czy niszczeją? Czy są po prostu bardziej podatne na urazy, niż oryginał? – tyle pytań zaczęło jej się pojawiać w głowie na ten temat, że aż musiała ugryźć się w język i usiadła szybko zmieszana. Na tym etapie była już cała zarumieniona, czekając na odpowiedź. Po prostu schowała nos w notatkach, gotowa do zapisywania wszystkiego, co następne miała zamiar powiedzieć profesor.
liczba punktów z poprzedniego etapu: 7 punkty za dodatkowe czynności: +15 (zadanie pytania, słuchanie nauczycielki, robienie notatek) Wylosowana kostka skupienia: 3 Suma: -5 + 15 + 7 = 17
Matthew C. Gallagher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Wykład o zaklęciach powielających brzmiał całkiem interesująco. Szczególnie, że akurat czar Geminio należał do jednych z najbardziej kontrowersyjnych, a o jego wadach i zaletach można by rozprawiać godzinami. Sęk w tym, że zanim pani profesor przeszła do konkretów, Matthew stracił nieco na koncentracji i zaczął rozglądać się po sali. Wówczas dostrzegł Akaiah, któremu skinął głową na powitanie. Nie chciał się odzywać, żeby nikomu nie przeszkadzać. Do jego uszu jednak dobiegł zaraz znajomy głos Krukona. Chłopak niby nie mówił głośno, ale przez niego Gallagherowi jeszcze trudniej było skupić się na temacie lekcji. Przyłożył więc palec do ust, starając się uciszyć swojego kolegę. Miał przy tym nadzieje, że Sæite nie będzie mu miał tego za złe. Wreszcie zamoczył pióro w kałamarzu i zaczął notować wszystko to, co mówi nauczycielka. No, może nie wszystko, bo wówczas musiałby przyjść na lekcję nie z pergaminem, a raczej z magicznym dyktafonem… Mimo wszystko próbował zawrzeć jak najwięcej informacji, mając świadomość tego, że z transmutacji nie ma zbyt dużej wiedzy i że później może nie zrozumieć własnych skrótów myślowych. Słuchał uważnie również pytań swoich kolegów i odpowiedzi kobiety, a wtedy i jemu zapaliła się w głowie lampka. Podniósł więc do góry rękę, czekając aż prowadząca udzieli mu głosu. - Czytałem, że zaklęcie Gemino może zostać przerwane tylko przez jego autora. W innym wypadku przedmioty będą się powielać przez wiele godzin albo nawet i dni, dopóki kopie nie zaczną niszczeć. A co w przypadku, kiedy rzucający czar w tym czasie umrze? Czy Gemino zostanie wówczas przerwane czy śmierć rzucającego nie wpływa w ogóle na jego działanie? – Wydawało mu się, że druga przedstawiona przez niego wersja jest prawidłowa, ale nie miał co do tego stuprocentowej pewności. Żaden podręcznik nie rozwijał tego tematu, a właściwie była to dość istotna kwestia, nad którą warto byłoby się pochylić. Miał więc nadzieję, że profesor Northug rozwieje jego wątpliwości. Cieszył się także z tego, że wczorajszego wieczoru przysiadł jednak do nauki - dzięki temu miał wiedzę, którą mógł teraz wykorzystać i rozwinąć. W innym wypadku pewnie nic by z tego wykładu nie ogarniał.
liczba punktów z poprzedniego etapu: 9 punkty za dodatkowe czynności: 5 + 5 + 5 + 5 = 20 (słuchanie słów nauczycielki, notowanie, upomnienie ucznia, pytanie) *PS nie wiem czy to tutaj też, ale w poprzednim poście Matta też pisałam, że się wczoraj uczył, więc doliczam +10 za przygotowanie do wykładu? Odnoszę się oczywiście do punktu 1) zasad. Wylosowana kostka skupienia: 3 = -5 :< Suma: 9 – 5 + 20 + 10 (?) = 34?
Riley Fairwyn
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Nie przypatrywałem się Finnowi szczególnie uważnie. Prawdę mówiąc, jeżeli tylko mogłem ominąć go spojrzeniem to zrobiłem to ze szczerą radością. Nie wspominałem naszego ostatniego spotkania z przyjemnością i gdyby tylko ktoś nie znał mnie za dobrze, mógłby pomyśleć, że jestem trochę… obrażony na Garda. I gdyby nie całkiem interesujące przywitanie, jakim obdarzył go Skyler, w rzeczywistości nawet nie zwróciłbym na niego więcej uwagi. Przyjrzałem im się długo. Prawdę mówiąc trochę zbyt długo jak na standardy obejmowane przez zwykłą uprzejmość, a tuż pod moją czaszką zaczęły nerwowo poruszać się niepewne myśli. Czy to była ta osoba, o której Finn pisał mi w listach? To było dość śmiałe założenie, ale czy nie było łatwiej tak mi sądzić, gdy przed oczami miałem namacalny dowód na to, że jednak ktoś obdarza go nadnaturalnym zainteresowaniem, jakiego nie widywałem zbyt często? Niemalże drgnąłem, słysząc głos Elaine i zaraz czując dotyk jej ust na policzku. - Cieszę się, że cię widzę - odezwałem się, kierując w jej stronę o wiele łagodniejsze spojrzenie, niż to, jakie posyłałem plecom Sky’a. Musnąłem też dotykiem jej dłoń zanim zanurkowała nią w torbie w poszukiwaniach podręcznika. Niemniej, z rozmysłem nie nawiązywałem rozmowy. Nieprzeszkadzanie nauczycielowi podczas wykładu było jedną z nigdy niewypowiedzianych zasad, jakich należało przestrzegać. Nawet, jeżeli wykład wydawał mi się nieszczególnie ciekawy, bo i rok temu wysłuchiwałem identycznego z ust Daniela Bergmanna. Skrobałem notatki raczej z przyzwyczajenia, aniżeli faktycznej potrzeby, lecz jednocześnie słuchałem, aby orientować się w przebiegu zajęć.
liczba punktów z poprzedniego etapu: 45 punkty za dodatkowe czynności: 10 Wylosowana kostka skupienia: 3 Suma: -5 + 10 + 45 = 50
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
liczba punktów z poprzedniego etapu: wychodzi jednak, że 12 XD punkty za dodatkowe czynności: 15 (notatki, słuchanie nauczycielki, upomnienie Skylera, by się skupił) Wylosowana kostka skupienia: 2 - 10 :c Suma: -10 +15+12 = 17
Stukał cicho butem o podłogę i spoglądał na tykającą wskazówkę zegara. Nikt nic nie mówił, panowała idealna cisza i nawet mu to odpowiadało. Skierował swój wzrok w kierunku drzwi usłyszawszy bardzo znajomy głos. Wyprostował się na krześle i odprowadzał wzrokiem Skylera, kiedy ten znów poddał go wzrokowym torturom, wpatrując się w niego jakby był ósmym cudem świata. Zacisnął usta w bladą linię i starał się nie pokazać niczego po sobie. Oparł łokcie o ławkę, gdy Sky usiadł tuż obok i nieustannie pożerał go wzrokiem. Podrapał się po skroni i rozważał czy jeśli kopnie Puchona w goleń to Vanja utnie mu za to punkty domu. Przykrył palcami usta i dzielnie nie odwzajemniał spojrzenia chłopaka, co było naprawdę trudne, kiedy ktoś się w ciebie tak intensywnie wpatruje. Popatrzył na Skylera z ukosa, próbując go przywołać jakoś do porządku, by z łaski swojej zaczął słuchać wykładu, a nie wpatrywać się w niego jak w obrazek. - Przecież ty nie chodzisz na transmę. - mruknął bardzo cicho i tak, by Sky to usłyszał. Zamilkł, gdy lekcja się rozpoczęła. Próbował skoncentrować się na słowach Vanji, ale naprawdę było to trudne zważywszy na niezłomne samozaparcie Schuestera. Zerknął przez ramię czy ktoś to widzi i oczywiście napotkał wzrok Rileya Fairwyna, wpatrującego się w Skya intensywnie. Szturchnął Puchona w łokieć, by się ogarnął i skupił na lekcji nawet, jeśli jej nie cierpi. Zacisnął mocno powieki i otworzył je, spoglądając z uwagą na nauczycielkę. Notował wypowiadane słowa, a nawet zadawane przez resztę pytania, słuchając w milczeniu Vanji i dzięki temu jako tako nie dał się Skylerowi jeszcze bardziej rozproszyć. Starał się nie zwracać uwagi, że pisze niewyraźnie i nieco krzywo. Zerknął na Sky'a i skinął brodą, wskazując mu by też cokolwiek pisał.
Ostatnio zmieniony przez Finan Gard dnia Pią 27 Gru 2019 - 19:28, w całości zmieniany 3 razy
Elaine J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
liczba punktów z poprzedniego etapu: 19 punkty za dodatkowe czynności: 10 Wylosowana kostka skupienia: 5 +1 Suma: 19+10+1 = 30
Posłała ciepły uśmiech Rileyowi i w pełni skoncentrowała się na głosie nauczycielki. Miała nieco trudności w zrozumieniu wszystkich słów, bowiem silny akcent kobiety czasami zmieniał akcent wypowiedzi. Tworzyła notatki w zeszycie, zawierając w nich jedynie najważniejsze informacje, bowiem w poprzednich latach już rozpracowywała to zaklęcie. Poza tym nie oszukujmy się, jako metamorfomag ta dziedzina nie sprawiała jej tak wiele trudności jak innym uczniom. Mimo wszystko nie podchodziła lekceważąco do zaklęcia "Geminio". Na marginesie dopisywała własne komentarze, znaki zapytania przy akapitach, które chciałaby jeszcze uzupełnić niektórym odpowiedziami. Słuchała słów nauczycielki, jak i również pytań uczniów, które musiała przyznać były naprawdę mądrze ułożone. Sama miała dopytać o to samo, o czym rozprawiał teraz Matthew, jednak zamilkła na rzecz pieczołowitego notowania. Zerkała raz po raz na skupionego Rileya, nie mogąc się zachwycić jego idealnym profilem. Nie nawiązywała żadnej rozmowy z nim, podzielając zasadę, że na zajęciach dają z siebie wszystko. Należeli do domu Ravenclaw, a więc to było niejako oczywistością. Mimo wszystko nie mogła oprzeć się, by na ustach nosić delikatny uśmiech.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Kto o zdrowych zmysłach decydował się na konspiracyjny ton i opowiadania o historii swojego życia podczas trwania wykładu? Mało tego, robił to chyba bez świadomości, że szeptanie i jąkanie się raczej niezbyt zręcznie szły w parze. Davies pokręciła tylko głową, starając się słuchać wykładu pomimo wszelkich klasowych szumów i zakłóceń. Musiała na czymś skupić myśli, żeby nie roztrząsać tego, co sama przed momentem zrobiło i znaczenia tegoż gestu w dalszej perspektywie. Jedynym przejawem jakiegokolwiek przejęcia się przez nią zaistniałą sytuacją był delikatny uśmiech, którego nijak nie była w stanie pozbyć się z twarzy. Notowała pilnie wszelkie uwagi tak profesorki, jak i te pytania uczniów, które rzeczywiście wydały się wnosić coś do całej dyskusji. Oprócz tego nie brała zbyt aktywnie udziału w lekcji. Poniekąd potraktowała wykład jako badanie społeczne, bo czy dało się utrzymać ciszę i skupienie przy tak dużej frekwencji? Niby nie spodziewała się fajerwerków, ale jednak w każdej chwili, zwłaszcza przy młodej nauczycielce, coś mogło gruchnąć. I kto będzie od gaszenia największych pożarów?
liczba punktów z poprzedniego etapu: 25 punkty za dodatkowe czynności: 10, słuchanie, notowanie Wylosowana kostka skupienia: 4 = +6 Suma: 25 + 6 + 10 = 41
Z zamyślenia wyrwał ją @Riley Fairwyn, który zajął jedno z miejsc obok niej. Posłała mu pociągłe spojrzenie i pogodny uśmiech na przywitanie, bo współpraca z prefektem zawsze wychodziła im na transmutacji przyzwoicie. Do z niej dobry i nie wyglądał na kogoś, kto przeszkadzałby w słuchaniu wykładu. Ruda była nim zainteresowana, chociaż trudno było jej uwierzyć, że dowie się czegoś nowego. Wciąż jednak wierzyła w magię perspektyw i właśnie ta, którą reprezentowała sobą młoda nauczycielka, mogła być pełna ciekawostek. Raz jeszcze upewniła się, że podręcznik czy pergaminy leżą na ławce, siadając wygodniej. Wtedy też z drugiej strony usiadł czarnowłosy chłopak ze Slytherinu, który również należał do jej ulubionego towarzystwa. Wyglądał na zmęczonego, a jednocześnie w głosie dało się słyszeć cień wyrzutu. Spojrzała na @Fillin Ó Cealláchain przepraszająco, składając ze sobą dłonie. - Przepraszam, zaczytałam się i już trzeba było wychodzić. Obiecuję, że Ci to wynagrodzę. -szepnęła w jego stronę, posyłając mu jeden ze swoich najładniejszych uśmiechów i nawet nie bulwersując się, że zrobił sobie z jej ramienia poduszkę czy pożyczył jedną z kartek. Zdążyła się jeszcze rozejrzeć po sali, a jej twarz przyozdobił nieco niezadowolony grymas, gdy dostrzegła @Aleksander Cortez. Uniosła brwi w zaskoczeniu, zaraz siadając prosto i ignorując chłopaka, na którego była wściekła. Wykład się zaczął, więc w skupieniu słuchała nauczycielki, nie zadając pytań. Wiedziała, że inni potrzebują większej pomocy z przedmiotem, niż ona. Robiła notatki, utrzymywała kontakt wzrokowy i była skupiona na przebiegu zajęć, zerkając okazjonalnie do podręcznika, aby się upewnić. Jej zapiski, jak zwykle były schludne i niezwykle czytelne. Z uwagą wsłuchiwała się w trafne pytania uczniów, zaciekawiona tym, jakich odpowiedzi udzieli kobieta.
liczba punktów z poprzedniego etapu: 56 punkty za dodatkowe czynności: 10 Wylosowana kostka skupienia: 4= +6 Suma: 6 + 10 + 56=72
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
liczba punktów z poprzedniego etapu: 10 punkty za dodatkowe czynności: 5 Wylosowana kostka skupienia: 6 Suma: 15
Gdy słyszał, że do klasy wchodzi ktoś znajomy, to starał się odrywać wzrok od Finna, by przynajmniej krótko się przywitać, skoro zrobiłby to normalnie, a niby powinien zadbać o to, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Wątpił w sens tego całego udawania, co zresztą od razu powiedział Gardowi, bo doskonale znał swoje możliwości i ukrywanie emocji nie należało do jego mocnych stron. Był w pełni świadomy, że gapi się na niego jak na świeżo ubitą śmietanę, ale zwyczajnie nic nie mógł na to poradzić, bo nawet jego niezadowolenie nie potrafiło go ocucić, a nawet trochę go bawiło. Miał szczerą nadzieję, że ktoś z bliskich mu osób kiedyś zauważy to (mocno)ponadprzeciętne zainteresowanie i zapyta go w końcu wprost czy chodzi o Finna, żeby mógł uśmiechnąć się niby to nie przytakując, a jednak zdradzając odpowiedź. Dlatego też zerknął z nadzieją na Elaine, odwzajemniając jej uśmiech z niemal bezgłośnym "cześć", gdy poczuł na sobie jej dłoń, zaraz posyłając Puchonowi spojrzenie, które w jego własnym mniemaniu mówiło "widzisz jak się powinieneś ze mną witać?", a w rzeczywistości prawdopodobnie wyglądało jak każde inne, którym obdarzył dziś Garda. - Niespodzianka - szepnął rozbawiony i powstrzymał się od dalszych komentarzy o niemożności zignorowania swojego pociągu do nauki, bo lekcja właśnie się rozpoczęła, a on wciąż jeszcze miał problemy z oderwaniem wzroku od blondyna. Nic więc dziwnego, że kąciki jego ust drgały, chcąc pomknąć w górę, jednak gdy tylko powędrował spojrzeniem za wzrokiem wykręcającego się Finna, to te opadły stopniowo, tracąc ochotę na tańce. Jasne, Fairwyn. Bo któżby, kurwa, inny. Odtrącanie i oziębłość znosił dzielnie, bo tkwiła w nim idealna do tego mieszanka pokory i braku poszanowania własnej godności, ale Finn znów dał Rileyowi za darmo coś, o co on sam wyraźnie się domagał. A nie domagać się nie potrafił, choć bóg kremówek mu świadkiem, że naprawdę starał się teraz unieść resztką dumy i zignorować Garda, skoro tak tego chciał. Spróbował chociaż wsłuchać się w pytania innych studentów, zakładając, że nie może aż tak tragicznie odbiegać od ich poziomu, więc powinien je bez problemu zrozumieć. Pytanie Krukonki faktycznie brzmiało logicznie, ale słysząc kolejne dwa skrzywił się zdezorientowany i spojrzał na @Matthew C. Gallagher, autentycznie zdziwiony, że ten coś "czytał" z transmutacji. Normalnie człowiek wielu ukrytych talentów. Zrobił zagubioną minę, wyraźnie czując się nie na swoim miejscu, nie potrafiąc odnaleźć się w podawanych informacjach i przywoływanych terminach, które słyszał chyba pierwszy raz w życiu. Spojrzał na zdeterminowaną minę Finna, zapominając, że miał się poboczyć na niego przez chwilę, ale zanim zdążył na dobre odpłynąć myślami, to ten ponaglił go już do notowania. Westchnął więc cicho i posłusznie zaczął notować, uznając, że spróbuje zapisać słowo w słowo to, co mówi nauczycielka, żeby spróbować zrozumieć to później albo chociaż móc zapytać się kogoś o te bardziej skomplikowane fragmenty.
Aconite 'Haze' Larch
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 165
C. szczególne : Bardzo oszczędna mimika, tatuaże, dość płynne ruchy - zarażona gracją od tańca
Widząc jej przytaknięcie poczuła ulgę, pod której wpływem uśmiechnęła się nieco bardziej niż miała to w zwyczaju - na tyle szczodrze, że nawet osoba nieprzyzwyczajona do jej oszczędnej mimiki, mogłaby dostrzec, że jest zadowolona. Omiotła spojrzeniem zaczerwienione policzki @Morgan A. Davies i zaraz odwróciła wzrok, jakby w obawie, że mogłaby się tym zarazić, jednak dopiero po chwili, powolnie zabrała dłoń z jej przedramienia. Szybko jednak okazało się, że jej próby zakończyły się niepowodzeniem, bo gdy uniosła wzrok, zwabiona głosem Gryfonki, to twarz błyskawicznie nabrała rumieńców pod wpływem jej śmiałego gestu. Przez chwilę próbowała udać niewzruszoną i słuchając się jej rady wyciągnęła różdżkę na blat, jednak zaraz wyobraźnia podsunęła jej obraz z tego jak idiotycznie zachowała się po ich wspólnej "grze" po zwycięskim meczu Gryffonów, więc wbiła wzrok w pergamin, namaczając pióro atramentem. Może na balu dostanie szansę naprawić błąd swojej ucieczki? Czy Moe miała jej tę ucieczkę w ogóle za złe? Usta drgnęły jej z chęci wypowiedzenia chociaż jednego z kłębiących się teraz w głowie pytań, jednak nie potrafiła zdecydować które byłoby najodpowiedniejsze. Zanim zdążyła się zdecydować, Moe instynktownie zareagowała wyczuwając jej potrzeby bez słów, co ostatnio zdarzało jej się coraz częściej. Znów więc uśmiechnęła się lekko słysząc to zapewnienie, którego nieświadomie potrzebowała i skryła usta za dłonią, niby to chcąc oprzeć się o ławkę. Takie spontaniczne swawole mimiczne nie były widokiem przeznaczonym dla miejsc publicznych - przynajmniej nie jej. Uspokoiła się szybko, próbując wsłuchać się uważnie w słowa nauczycielki, choć początkowo było to trudne, gdy myśli umykały jej ku wizjom, którymi wolałaby nie dzielić się na głos. Zaraz jednak zbeształa się ostatecznie w myślach, przypominając sobie, że w tym semestrze postawiła sobie wyraźny cel poprawienia swojego poziomu zaklęć z transmutacji. Starała się więc nie odrywać wzroku od pergaminu i słuchała uważnie nauczycielki, notując co ważniejsze wypowiedzi i na wyrysowanym marginesie odnotowywała pojedyncze terminy, które będą wymagały od niej jeszcze samodzielnego zapoznania się z nimi przy pomocy podręcznika. Pytania, które uznała za istotne, spisała na oddzielnym pergaminie, nakreślając również skrótowo odpowiedzi, pozostawiając nieco miejsca na własne dopiski, jeżeli postanowi zgłębić temat dokładniej, niż przez ograniczony czas mogła pozwolić sobie na to Vanja.
liczba punktów z poprzedniego etapu: 10 punkty za dodatkowe czynności: 10 Wylosowana kostka skupienia: 2 -> -10 Suma: 10