Sala ta jest bardzo nasłoneczniona, a z jej okien widać obszerny dziedziniec. Pełno tu klatek, w których czasami pojawiają się kociaki do ćwiczeń, jedna szafa jest pełna kufrów, a omnikulary ułożone na regale mają tendencję do uciekania, bowiem te egzemplarze mają albo królicze łapy, uszy lub ogony.
Wjechałem do klasy zaledwie kilka sekund przed czasem co doprowadziło do tego, że wszystkie ciekawsze miejsca były zajęte, więc zasiadłem sam z tyłu sali rozglądając się po sali. Chciałam tutaj być dokładnie tak samo jak pragnąłem wymywać dupska wszystkim hipogryfom z Zakazanego Lasu. Jasne, Bergmann nie był wprawdzie chujem jak Craine, ale brakowało mu czegoś co miał Dear, a fakt, że wcześniej uczył mnie w Trausnitz wcale nie ułatwiał sprawy. Mimo że nie byłem fanem tego przedmiotu to lekcje z Dearem jakoś mnie przyciągały, a tutaj pojawiałem się tylko po to by pod koniec roku dostać upragnioną parafkę na świadectwie ukończenia studiów i móc rozpocząć upragnioną karierę. Pewnie normalnie miałbym wszystko w głębokim poważaniu, ale z racji tego, że siedziałem sam to nie miałem specjalnie wyboru i postanowiłem przynajmniej spróbować skupić się na lekcji, a czekając na to aż nauczyciel w końcu zacznie mówić przejrzałem nawet moje transmutacyjne bazgroły z zeszłego roku - wiele z nich nie wyciągnąłem, ale zawsze coś. Musiałem chociaż trochę poudawać, że mi zależy dlatego wpatrywałem się w profesora i zmusiłem się do maksymalnego skupienia - może nie nie przepadałem za przedmiotem, ale starałem się zrobić dobrą minę do złej gry.
SZCZĘŚCIE: 2 PREFERENCJE: 0,5 - bo Bergmann jednak nie jest Crainem XD KONCENTRACJA: 4 TALENT: 1 CAŁOŚĆ: 7,5
Autor
Wiadomość
Thaddeus H. Edgcumbe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Jakimże Colton był durnym cymbałem. Jednak Thaddeus jak zwykle nie miał mu tego za złe, jakimże przyjacielem by był, gdyby biednemu Krukonowi w kółko to wypominał? — Już myślałem, że się nie doczekam! — Zaśmiał się, z przekąsem zerkając na Aslana, choć w jego głosie nie było choćby nuty wyrzutu. Doskonale wiedział, że Colton cieszył się jego sukcesem razem z nim - a zupełnie nieważne były dla niego słowa gratulacji. Nie prowadził notesu w którym notował, kto już uścisnął mu dłoń gratulując przyjęcia do profesjonalnej drużyny. Zwyczajnie się cieszył i tą swoją radością dzielił z bliskimi, nie oczekując wielkich słów. — Koniecznie muszę Ci pokazać, gdzie twoje miejsce... — wyszczerzył się do przyjaciela, po czym dodał: — W Mungu. Boom, trafiony. Oczywiście, że Edgcumbe nie życzył Krukonowi źle! Sprytnie jednak nawiązał do planów kumpla na zawód ściśle związany z wymienioną wyżej instytucją. Podążając za przykładem, kaszl, starszego kolegi, kaszl, również skierował swoje roześmiane zielone tęczówki na wmaszerowującego do klasy Whitelighta. Taki... — Swój chłop — podsumował, z zadowoleniem przyjmując postawę młodego profesora transmutacji wobec nie tyle nauczania - co zwłaszcza Pattona Craine'a. Zerknął na Aslana, kiedy ten strzelił mu kuksańca w bok - i przewrócił z rozbawieniem oczami, choć musiał chłopakowi przyznać rację. Whitelight mógł być równie skrzywiony co Craine - ale póki pozostawał po jednej stronie antyfanowskiej barykady, znacznie zyskiwał. Również wyciągnął różdżkę z kieszeni spodni - szczęśliwie jej dziś nie zapominając. — Stary, po kolei... — Nie mógł zetrzeć ze swojej twarzy uśmiechu, który tylko nakręcał ten na pociesznej mordzie Coltona. — Spotkanie poszło miodnie, w końcu przyjęli mnie na ścigającego do głównego składu. Treningi kilka razy w tygodniu, trener to jakaś kosa... Naprawdę nie wiem czy skończę te studia — delikatny grymas przebiegł mu przez pomarszczone czoło. Dosłownie, zaczął nawet myśleć, że po zbliżających się egzaminach zwyczajnie zakończy swoją hogwarcką przygodę. A jakoś... Nie potrafiłby się jeszcze z rozstać z puchońską szatą. Z drugiej jednak strony - osiągnął to co chciał i w tym kierunku chciał dalej podążać. Być może dlatego czuł się teraz tak zupełnie nie na miejscu, siedząc w szkolnej ławce, przed filiżanką, którą miał transmutować w... coś. — Abcivio — rzucił, dość niedbale, co widocznie odbiło się na jakości... miniaturowego fortepianu. Omal nie parsknął w głos, kiedy - znów na lekcji transmutacji - z jego myśli wychodziła przede wszystkim Peregrine. Zerknął ukradkiem na Aslana, szczerząc się głupio. — Zacząłem grać na fortepianie — tłumaczył się głupio, choć doskonale wiedział, że Colton i tak go przejrzy. Na wylot, jak zawsze. Z kolei przeciwzaklęcie już mu nie wyszło w ogóle. Nie miał zamiaru jednak tego ukrywać, zwyczajnie wzruszając ramionami i godząc się z takim stanem rzeczy.
Camael Whitelight
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Cały ten stres związany z lekcją uszedł z niego niczym powietrze z napompowanego balonu wraz z upływem kolejnych minut. Obserwował uczniów, którzy siedzieli w klasie, samemu wciąż opierając się o biurko i obracając w palcach swoją różdżkę. Całą swoją samokontrolą powstrzymywał się od patrzenia na rudowłosą Ślizgonkę, wciąż wyrzucając sobie jak mógł być tak głupi. Nie pozwalając, by wspomnienia i niechciane myśli wtargnęły do jego głowy, skupił się na prowadzonej lekcji, wszystko inne spychając na dalszy plan własnej świadomości. Uśmiechnął się całkiem szczerze, kiedy tylko otrzymał odpowiedź na swoje pytanie. – Dokładnie tak, panie Swansea, właśnie zdobył pan pięć punktów dla domu. – powiedział do @Elijah J. Swansea, nagradzając Krukona punktami, które przy końcówce roku, jak doskonale pamiętał, były szczególnie kluczowe. Zależało mu na tym, żeby uczniowie prowadzili z nim chociaż znikomy dialog, miał więc nadzieję, że otrzymane punkty przekonają ich, że Whitelight nie gryzie. – Proporcje są naprawdę ważne, uparcie moglibyśmy stosować inne zaklęcia, ale żadne nie byłoby tak efektywne jak właśnie abcivio, o czym warto pamiętać. Przechadzał się między ławkami, dając krótkie uwagi tym, którym szło nieco gorzej i nagradzając tych, którzy spełnili wszystkie jego oczekiwania. Mógł śmiało powiedzieć, że trafiła mu się naprawdę utalentowana grupa. Nie chodziło o to, że w nich wątpił – był przekonany, że jeśli tylko będą chcieli, to zdołają osiągnąć wszystko. Niemniej jednak obawiał się, że mimo braku możliwości zaprzeczenia umiejętnościom drugiego transmuciarza, to nieszczególnie popierał jego metody nauczania, czy nawet sposobu bycia. – Panie Vaher, może pan być szczęśliwy, że mimo wszystko rzeczywiście nie powstało z tego, pozwolę sobie zacytować, gówno. Zawsze mogło być gorzej, czyż nie? – powiedział do @Rasmus Vaher, kiedy usłyszał Krukona, akurat nieopodal przechodząc. Liczył na to, że swoją postawą zachęci uczniów do przychodzenia na jego lekcje, a już śmielsze myśli oddalały się w stronę nadziei, że i pokaże im jakie możliwości daje ta dziedzina magii, zainteresuje. Nie chciał ostatecznie wylądować na cmentarzu pogrzebanych marzeń, więc nie pozwolił biec tym myślom dalej. Spojrzał na zegarek i widząc godzinę, poczuł jak wielkie zdziwienie go ogarnia. Był przekonany, że starczy im jeszcze czasu na jedno zadanie, wskazówki jednak mówiły zupełnie coś innego, a on nie mógł z tym nic zrobić. – Na Merlina, wygląda na to, że musimy już kończyć. Gratuluję wszystkim, bez wyjątku, dzisiejszych osiągnięć, nawet jeśli nie wszystko poszło zgodnie z waszymi planami. Ze względu na to, że nie zdążyliśmy zrobić wszystkiego co chciałem byśmy zdążyli - proszę, by każdy chętny wysłał mi odpowiedź na pytanie. – machnął różdżką, a na tablicy pojawiły się słowa. – Potraktujemy to rzecz jasna jako pracę „domową”, niemniej jednak, nie chcę nikogo do niczego zmuszać. Dziękuję więc za lekcję! – powiedział i wrócił do swojego biurka, by opróżnić kubek zimnej kawy. Kilka uwag: Bardzo średnio wymierzyłam czas i nie chcę Wam dawać zaledwie trzech dni na kolejny etap, z uwagi na konieczność zakończenia i rozliczenia lekcji do poniedziałku. Z tego względu daję pracę domową dla tych, którzy bardzo pragną kolejnego punktu z transmutacji – totalnie dla chętnych. Tę lekcję rozliczę do 22.06 i będzie po jednym punkcie, no bo jeden etap, tak samo jak pd, którego termin daję do 22.06 godz. 15:16.
Praca domowa: Napisz co wiesz o transmutacji międzyrzeczowej, uwzględniając również inne zaklęcia niż abcivio i podając przykłady ich użycia.
Egzamin teoretyczny organizowany jest w grupie wszystkich uczniów i studentów, zaś do praktycznego wszyscy są wzywani po nazwisku. Aby uzyskać najwyższą ocenę należy zebrać odpowiednią ilość tzw. Punktów Wiedzy:
Wybitny - 13 punktów wiedzy wzwyż Powyżej oczekiwań - 10-12 punktów wiedzy Zadowalający - 6-9 punktów wiedzy Okropny - 5 punktów wiedzy Nędzny - 3-4 punktów wiedzy Troll 0-2 punktów wiedzy
Jak zdobyć punkty wiedzy? ✦ jeśli posiadasz w kuferku minimum jeden przedmiot punktowany z dziedziny transmutacji otrzymujesz dodatkowy 1 punkt wiedzy. ✦ jeśli masz genetykę animagii dostajesz 1 punkt wiedzy. ✦ jeśli w ciągu ostatnich dwóch miesięcy (maj-czerwiec, nie liczy się samonauka napisana po opublikowaniu egzaminu) napisałeś minimum jedną samonaukę dot. transmutacji otrzymujesz 1 punkt wiedzy. ✦ jeśli uczestniczyłeś w tym roku w minimum dwóch lekcjach z transmutacji w obu etapach (jeśli tyle zawierała lekcja) dostajesz dodatkowy 1 punkt wiedzy .
✦ Powyższe punkty nie powielają się i są jednorazowe do ogólnej puli zebranych punktów do obu części egzaminu końcowego. ✦ Obie części egzaminu można napisać w jednym poście. ✦ Proszę linkować rzuty kością. ✦ Możesz ale nie musisz umieszczać odpowiedzi (z egzaminu teoretycznego) Twojej postaci w poście. Nie liczą się one do oceny końcowej. ✦ Wszelkie pytania proszę kierować do @Finn Gard, autorki egzaminu.
Kod do wypełnienia:
Kod:
<Og>Przedział punktowy:</og> wpisz l.p unktów w kuferku z transmutacji <Og>Bonusowe punkty wiedzy:</og> jeśli spełniasz warunki wpisz konkretnie za co dostajesz dodatkowe punkty <Og>Egzamin teoretyczny:</og> podlinkuj wynik kości/litery <og>Egzamin praktyczny</og> podlinkuj wynik kości/litery <Og>Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu:</og> podaj łączną sumę punktów wiedzy i przysługującą Ci ocenę.
Teoria
W tej części egzaminu rzucasz 1k6 oraz literką Pierwszy rzut k6 dotyczy ilości pytań na teście. Dotyczą one materiału z całego semestru.
Spoiler:
1 - jedno duże pytanie wymagające obfitego opisu. 2 - większe zadania, w tym jedno opisowe. 3 - średnie pytania, w tym jedno podchwytliwe. 4 - dwa średnie, dwa małe zadania. 5 - drobnych zadań/pytań, w tym dwa podchwytliwe. 6 - jedno ogromne zadanie i pięć małych pytań.
Rzut literką powie jak Ci poszło na egzaminie i ile punktów wiedzy zdobyłeś.
Efekty dla osób w przedziale kuferekowym 0-20pkt - za minimum 7 pkt w kuferku dostajesz prawo do jednorazowego przerzutu kości:
Spoiler:
A- 0 punktów wiedzy /możliwość poprawy- (rzuć ponownie literą z karą - od wyrzuconej litery cofasz się o jedną np. ponowny rzut to G, więc automatycznie cofam się o jedną i mój rzut to F.) - pomyliłeś definicję/główne nazwisko transmutatora albo nazwę zaklęcia, które miałeś opisać? Popełniłeś rażący błąd. B, C, D - 1 punkt wiedzy - coś Ci się pokićkało z nazwą, choć definicja była w porządku. Craine nie chciał Ci tego uznać, ale dopytał Cię i gdy poprawnie odpowiedziałeś to zaliczył Ci test. E, F - 2 punkty wiedzy - połowa napisana perfekcyjnie, a przy drugiej niewiedza/pomyłka/zbyt oczywiste lanie wody? Czerwonym atramentem zaznaczył Ci wszystkie błędy. G, H, I - 3 punkty wiedzy - Twoim błędem było jedno, jedyne zdanie do którego Craine się doczepił. Był bezlitosny, dał Ci za to mniej punktów choć wiesz, że inny nauczyciel na luzie przymknąłby na to oko. J- 4 punkty wiedzy - choć Craine chciał to nie mógł się do niczego doczepić. Zadał Ci podchwytliwe pytanie, z którego zwycięsko wybrnąłeś.
Rzut literką powie jak Ci poszło - osoby w przedziale kuferkowym 21 pkt wzwyż- za minimum 23 pkt dostajesz prawo do jednorazowego przerzutu kości.
Spoiler:
A - 1 punkt wiedzy - coś Ci się pokićkało z nazwą, choć definicja była w porządku (albo na odwrót?) Craine nie chciał Ci tego uznać. Przytrzymał Cię dłużej w sali i zadał Ci aż sześć dodatkowych pytań!! Rzuć kością 1k6 aby dowiedzieć się na ile odpowiedziałeś poprawnie 1- uniósł wymownie brew i musiałeś zostać znacznie dłużej aż nie wycisnął z Ciebie ostatnich potów zanim nie uznał, że odpowiedź to satysfakcjonuje, 2-4 - westchnął, ale Ci zaliczył egzamin niezbyt chętnie, 5-6 - wybroniłeś się dzielnie. B, C - 2 punkty wiedzy - połowa napisana perfekcyjnie, a przy drugiej niewiedza/pomyłka/zbyt oczywiste lanie wody? Czerwonym atramentem zaznaczył Ci wszystkie błędy. D, E, F - 3 punkty wiedzy - odpowiedziałeś na wszystkie pytania, choć żadna odpowiedź nie była na tyle wyczerpująca, aby sprowokować Craine'a do jakiegokolwiek wyróżnienia. G, H - 4 punkty wiedzy - czyżby jedno pytanie było za trudne? A może nie miałeś pojęcia co napisać choć na resztę odpowiedziałeś wyczerpująco? Tak czy siak nie napisałeś wszystkiego, ale i tak poszło Ci całkiem dobrze. I, J- 5 punktów wiedzy - rozpisałeś się tak, że brakło Ci kartki. Chyba uczyłeś się tego poprzedniego dnia, bo przepisałeś z głowy chyba cały rozdział! Craine jest pod wrażeniem.
Praktyka
Zadanie dla osób z 0-10 pkt z transmutacji w kuferku.
Spoiler:
Zaklęcie Chronicio - dodaje rys, zardzewień, pokrywa kurzem. Twoim zadaniem jest postarzyć stojący przed Tobą śnieżnobiały ozdobny imbryk.
Za minimum. 5 pkt w kuferku możesz zyskać dodatkowy 1 punkt wiedzy do ogólnej puli oraz zyskujesz prawo do przerzutu kości.
Rzuć 1k6. 1 lub 2 ( za to dostajesz tylko 1 punkt wiedzy) - wyczarowałeś bardzo dużo kurzu, przez chce Ci się kasłać, kaszleć i mało tego, Craine'owi też. Znalazłeś mu za skórę! Nałożone przez Ciebie niedoskonałości są ledwie widoczne/znikają po szybkim czasie. 3 (punkty wiedzy) - pęknięcia na imbryku nie przekonywują Craine'a, doczepia się ich bez większego powodu. Możesz się z nim wykłócać o ocenę. Dorzuć kość. Parzysta - odpuścił/Twoje argumenty go przekonały i egzamin zaliczył. Nieparzysta - nie dał się przekonać, zirytował się i dostałeś od niego upomnienie za zuchwałość. Wiesz, że jeśli będziesz się kłócić dalej to obniży Ci ocenę. 4 (punkty wiedzy)- dodałeś dużo zardzewień i choć są idealne to jest ich zdecydowanie za dużo wg profesora. 5 (punktów wiedzy) - choć przedmiot jest pełen rys, zardzewień to jednak jest zbyt czysty. Zapomniałeś o kurzu? A może było go za mało? 6 (punktów wiedzy) - zajęło Ci to trochę czasu, ale nie zapomniałeś o niczym. Ba, dodałeś nawet pajęczynę!
Zadanie dla osób z 11-20 pkt z transmutacji w kuferku.
Spoiler:
Furnise- zmiana komody w fotel. Masz przed sobą perłową komodę. Wiesz co robić.
Za minimum 13 punktów w kuferku możesz dodać sobie jeden punkt wiedzy do ogólnej puli oraz zyskujesz prawo do przerzutu kości.
Rzuć 1k6. 1 (punkt wiedzy) - zajęło Ci to strasznie dużo czasu, a Twój fotel jest kwadratowy i twardy. Craine każe Ci ironicznie na nim usiąść i "zrelaksować się". Brakuje Ci czasu. 2 (punkty wiedzy)- widziałeś kiedyś fotel z uchwytami od szuflad? Nie? To już taki masz. 3 (punkty wiedzy) - stworzyłeś hybrydę komody i fotela. Dalej ani rusz, ciężko cokolwiek poprawić. 4 (punkty wiedzy)- Twój fotel miał nóżki z komody, które za nic w świecie nie chciały się zmienić. Craine doszukał się w Twoim meblu jeszcze kilku niewiele znaczących niedoskonałości. 5 (punktów wiedzy) - stoi przed Tobą wygodny fotel ale o perłowym odcieniu komody. Craine uniósł brew ale nic nie powiedział. 6 (punktów wiedzy) - napracowałeś się nad tym zaklęciem, ale efekt był perfekcyjny. Brawo.
Zadanie dla osób z 21-29 pkt z transmutacji w kuferku.
Spoiler:
Za minimum 23 punktów w kuferku możesz dodać sobie punkt wiedzy do ogólnej puli oraz zyskujesz prawo do przerzutu kości
Zaklęcie kameleona masz za zadanie rzucić na siebie. Rzuć 1k6. 1 (punkt wiedzy) - po czterdziestu minutach zniknęły tylko Twoje stopy. Twoja koncentracja jest do bani, a Craine jest zniecierpliwiony. 2 (punkty wiedzy) - po dłuższym czasie zniknęła Twoja dowolna kończyna/tułów) głowa. Craine nie omieszkał tego nieprzyjemnie skomentować. 3 (punkty wiedzy) - zniknąłeś do połowy, a przy reszcie już coś szło nie tak i z ogromnym trudem walczyłeś o dokończenie zaklęcia. Nieźle się napociłeś, ale gdy już pot spływał po Twojej skroni udało Ci się wykonać zadanie. 4 (punkty wiedzy) - zaklęcie rzuciłeś po dłuższej chwili i walce o koncentrację. Ogólnie poszło Ci całkiem dobrze, ale zaklęcie prysnęło w zbyt krótkim czasie do czego Craine nie omieszkał się doczepić. 5 (punktów wiedzy) - różdżka wypadła Ci z ręki na dzień dobry? Potknąłeś się? Uderzyłeś w szafkę? Początek kiepski, ale zadanie wykonanłeś całkiem dobrze, choć musiałeś się mocno przyłożyć do zachowania koncentracji. 6 (punktów wiedzy)- poszło Ci bardzo dobrze… aż za dobrze, bo zwykłe Finite nie potrafiło zdjąć z Ciebie zaklęcia. Będziesz niewidzialny przez swoje dwa następne posty.
Zadanie dla osób z 30 wzwyż pkt z transmutacji w kuferku.
Spoiler:
Partis Temporus - zaklęcie robi wyrwę w fali wody/ogniu. Przez Tobą Craine tworzy ścianę żywiołu i utrzymuje ją tak długo, aż nie przedostaniesz się na drugą stronę sali.
Za minimum 32 pkt w kuferku możesz dodać sobie jeden punkt wiedzy do ogólnej puli oraz zyskujesz prawo do przerzutu kości. Rzuć 1k6. 1 lub 2 (Dostajesz 2 punkty wiedzy) - miałeś zrobić wyrwę w fali wody - nie zdążyłeś, oblało Cię od góry do dołu. Przy kolejnych próbach tak samo - dopiero za piątym razem zaliczyłeś zaklęcie. Craine każe Ci zostać dłużej i posprzątać bałagan. Tak, w mokrym ubraniu. 3 lub 4 ( dodajesz 4punkty wiedzy) - dostałeś za zadanie zrobić wyrwę w ścianie ognia. Udało Ci się za drugim razem, bowiem za pierwszym zaklęcie Ci się omsknęło i poparzyłeś sobie policzek. 5 lub 6 (dostajesz 6 punktów wiedzy) - woda, ogień… eleganckie dziury, mogłeś przez nie przejść na drugą stronę sali. Potrzebowałeś ogromnej koncentracji, ale warto było się wysilić dla tak spektakularnego efektu.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Przedział punktowy: 12pkt Bonusowe punkty wiedzy: 1pkt (przedmiot punktowany w kuferku) , 1pkt (Udział w dwóch lekcjach) = 2pkt Egzamin teoretyczny:2, E (2pkt wiedzy) Egzamin praktyczny5 (5pkt wiedzy) Dodatkowo: Korzystam z bonusu: Ocena w górę za +400 postów Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 9pkt wiedzy - Zadowalający --> ze względu na bonus: PO
Nadszedł egzamin, którego Max bał się chyba najbardziej. Transmutacja u Patola zawsze była dość stresującym wydarzeniem. Gdy Solberg zajął więc miejsce w ławce i spojrzał na swój pergamin, chwilowo miał w głowie ogromną pustkę. Na szczęście dość szybko się z niej otrząsnął i zaczął odpowiadać na postawione przed nim pytania. Miał przed sobą dwa dość rozległe zadania, z czego jedno wymagało od niego szczegółowego opisu. Max zabrał się najpierw za to mniej wymagające i był prawie pewien, że poradził sobie z nim bardzo dobrze. Następnie zaczął odpowiadać na opisówkę i tam ponownie zwoje w jego mózgu przestały stykać. Naskrobał to, czego był pewien, ale nadal nie sądził, żeby to wystarczało. Zaczął więc lać wodę i dopisywać jeszcze kilka słów. Gdy uznał już, że wystarczy tej kompromitacji, oddał pergamin Crainowi, który od razu wziął się za sprawdzanie jego wypocin. Solberg widział, jak nauczyciel macha czerwonym atramentem po jego pracy i miał już przed oczami najgorszy scenariusz. Czy mógł się lepiej przygotować do tego egzaminu? Zapewne tak, chociaż był pewien, że akurat praktycznie radzi sobie dość dobrze. Teorie nigdy nie były jego najmocniejszą stroną. Gdy Craine zwrócił mu poprawiony pergamin i ślizgon zobaczył, że zdał, a co za tym idzie został dopuszczony do drugiej części, odetchnął z ulgą. Patton postawił go przed perłową komodą i kazał zrobić z niej piękny fotel. Solberg chwilę musiał pomyśleć, aby przypomnieć sobie poprawną wymowę i gest różdżką. Dopiero, gdy był już pewien, że pamięta jak to się robiło, uniósł swój magiczny kijek i wypowiedział Furnise. Na jego oczach komoda od razu zmieniła się w wygodny, obity fotel, który jednak wciąż był w tym nieszczęsnym perłowym kolorze. Max czekał już na jakiś komentarz ze strony Pattona, ale na szczęście ten tylko uniósł lekko brew i puścił go wolno, uprzednio wystawiając ocenę.
//zt
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Przedział punktowy: 5 Bonusowe punkty wiedzy: +1 za lekcje, +1 za samonaukę +1 za 5 pkt w kuferku Egzamin teoretyczny:3, C Egzamin praktyczny2>4 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 8 - zadowalający
Zaczął z przytupem, bo od egzaminu z transmutacji, która plasowała się raczej na końcu jego zainteresowań i umiejętności - wymagała sporej wyobraźni, i mnóstwa, więcej niż zwykłe zaklęcia, cierpliwości i skupienia, których to cech niestety mu brakowało. Chodził na nią głównie żeby dotrzymać towarzystwa Fillinowi (po prostu był masochistą i uwielbiał jak na tych lekcjach z jednej strony pastwił się nad nim złośliwy profesor, a z drugiej przyjaciel wyśmiewał jego transmutacjne porażki, świetna zabawa, naprawdę!), a ponieważ w tym roku nawet zaczął się do niej nieco bardziej przykładać, trochę ćwiczyć w domu i nawet skrobnął jakąśtam pracę domową, to miał nadzieję, że jakimś cudem uda mu się zaliczyć i że ten stary cap Craine, który powitał go w klasie miną człowieka gotowego do tego, by kogoś upierdolić, nie stanie na jego drodze ukończenia tej zasranej szkoły i zdobycia wykształcenia, które właściwie wcale nie było mu potrzebne, ale potrzebował go żeby zrobić na złość swoim starym. Dość bojowo nastawiony, zaczął pisanie testu; pytania wydawały mu się całkiem w porządku, ani podejrzanie łatwe ani zaskakująco trudne, choć ostatnie było z kategorii tych podchwytliwych, wydawało mu się jednak, że jakoś wybrnął. Jakież było jego zdziwienie, gdy po oddaniu kartki Craine z satysfakcją oznajmił, że nie zalicza mu testu przez błędną nazwę, głupią literówkę ktorą zrobił na samym początku; reszta była w porządku, więc po krótkiej dyskusji i doprecyzowaniu udało mu się dogadać z profesorem, który łaskawie uznał mu dobrą odpowiedź. Wprawiło go to chyba jednak w gorszy nastrój, bo gdy jakiś czas później podczas części praktycznej Boyd musiał użyć zaklęcia Chronicio, które wyszło mu idealnie, nauczyciel przypierdolił się o za dużą ilość wyczarowanej rdzy. Resztkami sił gryzł się w język, żeby nie wygarnąć mu że jest niesprawiedliwym starym chujem, bo mimo wszystko był wdzięczny losowi za zdaną część teoretyczną, i bardzo dobrze zrobił, bo Craine, choć zachowywał się jakby jego błąd był najgorszą transmutacyjną porażką jaką widział w swojej karierze, ostatecznie fuknął "zadowalający" i burackim machnięciem dłoni wyprosił go z klasy. - Zdałem, było Chronicio, jak da ci to samo to nie szalej z rdzą - zrelacjonował ekspresowo czekającej na niego pod drzwiami Bons, która już musiała wchodzić do klasy, więc zdążył jeszcze tylko cmoknąć ją pospiesznie w policzek, po czym ruszył odnaleźć w tłumie kłębiących się pod salą uczniów Fillina, by i jemu pochwalić się tym spektskularnym sukcesem w oczekiwaniu na powrót dziewczyny. Jeden za nim, pierdylion przed nim.
/Zt
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Przedział punktowy: 15 Bonusowe punkty wiedzy: 1 - udział w dwóch lekcjach Egzamin teoretyczny:5 i J Egzamin praktyczny4 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 1 + 4 (teoria) + 1 (bonus za minimum 13 w kuferku) + 4 (praktyka) = 10, PO
Nadeszły egzaminy - w Hogwarcie więc wrzało od uczniów i studentów pędzących do różnych sal najszybciej jak się dało, by nie spóźnić się na finał roku szkolnego i akademickiego - tym bardziej nie można było nie stawić się o czasie na teście z transmutacji, której uczył przecież surowy Patton Craine. Shaw zasiadł na swoim miejscu - czekała go część teoretyczna, razem z całą resztą nieszczęśników, którzy drżeli pod spojrzeniem profesora. Gdy nadszedł czas na rozpoczęcie, Darren wbił wzrok w pergamin... i musiał zatrzymać się na dłuższą chwilę by w ogóle przeczytać polecenia, których było aż pięć. Na szczęście nie były one zbyt trudne - a przynajmniej nie wydawały się na pierwszy rzut oka. Przy przedostatnim z nich Krukon był już w połowie wpisywania swojej odpowiedzi, gdy zorientował się że w pytaniu jest niewielki haczyk - którego zignorowanie zapewne skończyłoby się utratą punktu, jak to u Craine'a. Przechodząc do ostatniego zadania miał się więc na baczności i tam także wypatrzył zastawioną nań pułapkę - nauczyciel transmutacji więc, nawet gdyby bardzo chciał (a zapewne tak było), nie mógł się do niczego doczepić. Nieco gorzej Shawowi poszło na praktycznej części egzaminu. Mianowicie rzucić miał tam Furnise na komodę i zamienić ją w fotel - co Krukonowi wyszło nawet nieźle, jeśli nie liczyć oczywiście tego, że nóżki pozostały praktycznie niezmienione oraz paru kolejnych drobiazgów, których nie omieszkał wytknąć mu Craine, takich jak choćby okrągłe ślady w miejscach gdzie wcześniej były gałki szuflad czy nieco drewniana tekstura tylnej części oparcia. Ostatecznie jednak stary profesor prędko przestał znęcać się nad Darrenem i wypuścił go na wolność z wystawioną oceną.
Przedział punktowy:10pkt Bonusowe punkty wiedzy:samonauka+1 pkt wiedzy, lekcja 18.05 i lekcja 07.04+1pkt wiedzy, za 5pkt w kuferku +1pkt wiedzy Egzamin teoretyczny:5 | A przerzut na D1 pkt wiedzy Egzamin praktyczny3 przerzut na 44 punkty wiedzy Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 8 punktów wiedzy - Z, ale korzystam z modyfikatora "miejsce w drużynie" --> PO
Kolejny dzień i kolejny egzamin. Tym razem transmutacja, która miała być podzielona na dwie części, standardowo teorie i praktykę. Pierwszy etap pisali wszyscy, w jednej sali. Jak tylko pojawił się Craine automatycznie wszystkim skoczyło ciśnienie, a Lucas nigdy nie zrozumie, jak to jest, że ten profesor wprowadza tak stresującą atmosferę za każdym razem. Mógłby chociaż w dzień egzaminu mieć jakieś ludzkie podejście do uczniów i studentów. Pierwsza część nie poszła Sinclairowi najlepiej. Usłyszał zadane przez Pattona pytanie i przekonany, że wie dobrze o czym mówi, zaczął recytować definicje, pewnie tytułując ją "transmutacją składnikową", jednak szybko okazało się ta regułka transmutacji organicznej. Lucas szybko zaczął tłumaczyć, że ta pomyłka wniknęła ze stresu, ale starszy nauczyciel był bezlitosny i uznał tylko częściowo jego odpowiedź. Dodatkowo otrzymał cztery inne pytania, na które odpowiedział w miarę dobrze i ostatecznie teorię miał zaliczoną. Następnie przyszło mu przystąpić do części praktycznej. Miał sprawić, za pomocą zaklęcia Chronico, że stojący przed nim biały imbryk będzie postarzony. Rzucając zaklęcie, był już trochę zestresowany pierwszym etapem, gdzie trochę zawalił, ale ostatecznie sprawił, że na przedmiocie pojawiły się rysy i cała masa zardzewień, jednak Patton stwierdził, że jest ich za dużo i przyznał mu z automatu mniej punktów. Ostatecznie był zadowolony, bo poszło mu całkiem nie źle, a przynajmniej miał za sobą transmutację, która do jego ulubionych przedmiotów nie należała. Mógł teraz skupić się na innych egzaminach, których było jeszcze sporo...
//zt
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Przedział punktowy: 39 Bonusowe punkty wiedzy: +1 (totem protekcyjny), +1 (1, 2, 3, 4) → łącznie +2 Egzamin teoretyczny:2, G = 4p. Egzamin praktyczny6 = 6 + 1 (kuferek 32+) = 7p. Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 4 + 7 + 2 = 13 → W
Egzamin z transmutacji nie okazał się dla niej większym wyzwaniem, choć kiedy w pierwszym pytaniu zacięła się i nie była pewna odpowiedzi, początkowo trochę zwątpiła. Czy Patton rzeczywiście był w stanie przygotować wersję sprawdzianu tak trudną, że wielka pani niedoszła animażka zdolna byłaby polec? Ha, nic z tego. Po rozczarowaniu, jakim było pierwsze pytanie rozpędziła się, błyszcząc tak książkową, jak i praktyczną wiedzą na kartce. Rozpisywała się ze szczegółami, wchodząc przy tym niekiedy w, być może zbędną, polemikę z całym problemem. Poszło jej wyjątkowo szybko, nawet, jeżeli co chwilę wracała myślami do tego przeklętego pytania numer 1. Na nim rzeczywiście w dużej mierze skapitulowała, zatem na pełną pulę punktów z tej części z pewnością nie mogła. Część praktyczna dotyczyła tworzenia wyrwy w ścianie ognia, co jednak tylko w pierwszej chwili brzmiało zabójczo i groźnie. W rzeczywistości istniało na to zaklęcie, które w ciągu mijającego roku szkolnego udało jej się już opanować. I udowodniła to na tyle wprawnie, że przy odpowiedniej ilości skupienia pokonała ścianę, zdała praktykę i chyba nawet prawie jej pogratulował sam Patton Craine. To już chyba znaczyło, że ostatecznie poszło jej wcale nieźle, co?
[z/t]
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Przedział punktowy: 8 pkt Bonusowe punkty wiedzy: +1 za lekcje (12) +1 za totem protekcyjny, +1 za 5 pkt w kuferku Egzamin teoretyczny:6 i B Egzamin praktyczny2 przerzut -> 2 xD Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 5 pkt - Okropny, ale korzystam z bonusu za 400 postów i mam Z!
Egzamin z transmutacji był zdecydowanie przykrym obowiązkiem. Wszystkie takie były, ale ten był wyjątkowo przykry. Kiedy w szkole pojawił się nowy nauczyciel, to liczyła na to, że to Whitelight przeprowadzi egzamin, ale to były złudne nadzieje. W sali egzaminacyjnej czekał na nich nie kto inny, tylko uwielbiany przez wszystkich Patton. Nie czuła się dobrze przygotowana, ale jednocześnie nie czuła też presji, żeby zdać to jakoś super dobrze. Ważne, żeby zaliczyć, transmutacja nie była przedmiotem, z którym miałaby wiązać swoją przyszłość, dlatego nie poświęciła zbyt wiele czasu na naukę. To, że nie liczyła na wysokie noty, nie znaczyło jednak, że nie będzie się stresować. Wręcz przeciwnie, nagle dotarło do niej ile czasu zmarnowała i że przecież mogła pouczyć się więcej. A co jak nie zda? Miałaby powtarzać rok? Tak na samym półmetku?! Weszła do sali, wycierając spocone dłonie w mundurek i zasiadła w ławce, by rozpocząć egzamin. Pytania, które dostała przyprawiły ją o zawrót głowy. Czy on oszalał z ilością zagadnień? Pierwsze zadanie można by rozłożyć na co najmniej siedem mniejszych zadań! Całe szczęście, że pozostałe pięć nie wymagało opisu całego rozdziału z podręcznika... Lała wodę niczym sprawnym aquamenti, obchodząc zagadnienia naokoło i starając się wstrzelić w klucz, choć wiedze miała znikomą. Intensywny dźwięk skrobania piór po pergaminie świadczył o tym, że chyba tylko jej tak kiepsko szło, że zamarła ze skuwką nad kartką nie wiedząc co pisać. Nawet zrobiła niechcący jednego kleksa! W ogóle nie była pewna swoich odpowiedzi, ale czas się skończył i nie miała już szans na olśnienie. Przyszła pora na ośmieszenie się rzucaniem zaklęć przed naczelnym gnębicielem uczniów. Kiedy została wywołana, podeszła do profesora z nietęgą miną. Miała rzucić zaklęcie Chronicio, które służyło do postarzania przedmiotów. Niby nic trudnego, ale kiedy ręka trzęsie ci się ze stresu, a z tyłu głowy właśnie przypomniała ci się odpowiedź na pytanie trzecie, która odbiegała od tego, co napisałaś na pergaminie, to wszystko może pójść źle. Imbryk, który miał zostać postarzony, pod wpływem zaklęcia jedynie pokrył się kurzem. Williams aż prychnęła z rozczarowania na ten widok, powodując tym samym podmuch powietrza, który wzbił kurz w górę, prosto do nosa Craina. Brawo, brawo, powinszować! Obydwoje zanieśli się kaszlem, a imbryk jak stał nowy i bielutki, takim pozostał. Nauczyciel nie był zadowolony, a do tego od razu powiedział jej, że pomyliła się w jednym zadaniu. Już o tym wiedziała, bo przypomniała sobie w międzyczasie, że użyła innej nazwy niż powinna i nawet udało jej się o tym powiedzieć. Po krótkiej rozmowie w końcu jej zaliczył, naciągając ocenę do zadowalającego chyba tylko po to, żeby w końcu mógł się wysmarkać po tym kurzowym ataku, a Nancy nie zamierzała dać mu ani chwili na zmianę zdania. Grzecznie się pożegnała i wyszła z sali, ciesząc się, że ma to już za sobą.
| zt
Isabelle L. Cortez
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Obrona przed czarną magią wystarczającą ją wymęczyła, a świadomość, że przed nią transmutacja dawała jeszcze bardziej w kość. Z miną jakby szła na ścięcie własnej głowy weszła do sali od transmutacji. Uczniów było w niej całkiem sporo czego nawet się nie spodziewała. Sądziła, że większość nie będzie chciała zdawać tego egzaminu tym bardziej, że nie wiele osób na niego uczęszczało. Nie żeby Isabelle była na każdym wykładzie. To z pewnością nie, jednak lubiła ten przedmiot. Może nie była z niego za dobra jednak go lubiła. No i zwyciężyła ciekawość. W końcu egzamin z Obrony przed czarną magią ją zaskoczył. Może i z tym będzie podobnie. Zajęła jedno z wolnych miejsc czekając na rozpoczęcie części teoretycznej. Z zainteresowaniem ale również i stresem rozejrzała się po klasie, jednak zanim zdążyła rozejrzeć się po całej przed jej oczami na ławce pojawił się pergamin z pytaniami. Wzdychając ciężko zabrała się za rozwiązywanie zadań. Pytania, a dokładnie pięć pytań było stosunkowo prostych. Napisała je od razu mając świadomość, że są dobrze. Jednak jeśli chodziło o zadanie... Tutaj miała trudności. Mimo iż powiedziała wszystko tak jak w podręczniku to i tak Crain przyczepił się do mało istotnych szczegółów przez co jej ocena powędrowała w dół. Marszcząc czoło spojrzała na niego spode łba. I to jest powód aby zaniżyć jej ocenę? Prychając na odchodne wyszła z klasy czekając na egzamin praktyczny. Może przy nim pójdzie jej lepiej. I miała rację. Zadanie okazało się nie trudne przez co szybko się za nie zabrała. FURNISE- zmiana komody w fotel. Miała przed sobą perłową komodę. Doskonale wiedziała co z nią miała zrobić. Bez mrugnięcia okiem uniosła różdżkę i jednym gestem z wypowiedzeniem formuły zmieniła komodę w fotel. Co prawda zaklęcie się udało, jednak kolor fotela pozostał perłowy. Z obawy, że profesor obniży jej ocenę zagryzła wargę spoglądając na niego, jednak ten jedynie machnął ręką zaliczając jej zadanie na dość wysoką ocenę.
Przedział punktowy:14 Bonusowe punkty wiedzy: - Egzamin teoretyczny:6, A ->J czyli I Egzamin praktyczny1 -> 5 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 3 + 5 + 1 =9 - Zadowalający
Przedział punktowy:24 Bonusowe punkty wiedzy: przedmiot punktowany (totem protekcyjny), samonauka z maja, udział w lekcji 1, 2, 3; w sumie +3 punkty wiedzy Egzamin teoretyczny:2, E +3 punkty wiedzy Egzamin praktyczny5 + 5 punktów wiedzy (+ 1 punkt wiedzy, bo kuferek ponad 23) Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 3 + 3 + 5 + 1 = 12 Powyżej Oczekiwań
Denerwowała się, a jakże! Nie do końca wiedziała, czego spodziewać się po profesorze, a podejrzewała, że powinna oczekiwać dokładnie wszystkiego. Bała się, że okaże się, iż nie jest w stanie poradzić sobie z zadaniem, jakie zostało jej przedstawione, czuła, że robi jej się nieco słabo, kiedy wchodziła do klasy, ale ostatecznie, cóż, nie mogła stąd uciec, prawda? Usiadła zatem na miejscu, biorąc głęboki oddech i szykując się do tego, co miało nadejść, a później dość spokojnie spojrzała na pytania, jakie zostały jej przedstawione. Było wśród nich jedno opisowe, na którego widok natychmiast poczuła, jak mocno bije jej serce, ale zaraz skarciła się w duchu, bo jedynie spokój i opanowanie mogły jej w tej chwili pomóc. Nic zatem dziwnego, że ujęła pióro w dłoń i zaczęła spokojnie, metodycznie, odpowiadać na pytania. W takich chwilach nieco się wyłączała, pozwalała działać własnemu umysłowi, a że tym razem była wyspana i gotowa do działania, szło jej o wiele lepiej. To znaczy, po prostu miała lepszą koncentrację i niczego się nie obawiała, płynęła, pozwalając, by jej wiedza spokojnie przechodziła na pergamin. Co prawda może nie była jakaś niesamowicie wybitna, może nie zasługiwała na oklaski, ale była pewna, że się nie myli i odpowiada poprawnie. To dość mocno ją uspokoiło, więc nie stresowała się aż tak mocno, gdy przyszła pora na praktykę. Poza tym - w tym czasie Victoria znajdowała się już w swoim dość automatycznym, mechanicznym wręcz stanie, kiedy działała, a nie zastanawiała się nad tym, co dokładnie czuje. Na nieszczęście, kiedy już miała brać się do rzucenia zaklęcia kameleona, zrobiła niewielki krok wprzód, co całkowicie ją rozproszyło i musiała aż zamrugać. Początek był beznadziejny! Odetchnęła głęboko, starając się opanować, a później jak najmocniej skoncentrować, co nie należało do rzeczy łatwych, ale Victoria aż zacisnęła mocno zęby, zmuszając się do tego, by powrócić do stanu sprzed wybicia z rytmu. I udało się - zaklęcie poszło jej zadziwiająco gładko, przepłynęło przez nią, a ona zdała sobie sprawę z tego, że na moment nawet wstrzymała dech. Skinęła lekko głową profesorowi, kiedy uznał, że może już sobie pójść i miała wrażenie, że dopiero teraz napadnie ją fala lęku, co rzeczywiście miało miejsce. Po opuszczeniu klasy musiała sobie aż usiąść z wrażenia, bo wydawało jej się, że jeszcze chwila, a padnie jak długa na korytarzu. Wszystko jednak wskazywało na to, że udało jej się zaliczyć transmutacje na naprawdę wysokim poziomie, co spowodowało, że uśmiechnęła się do siebie lekko. Merlinie! Czy tak mogło być również w czasie pozostałych egzaminów? Na pewno by się z tego powodu ucieszyła! Liczyła na to, że nie usłyszy od profesora żadnych gorzkich uwag i słów, które spowodowałyby u niej mocne drżenie i niepewność, i wszystko wskazywało na to, że się udało.
z.t
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Przedział punktowy: 11pkt Bonusowe punkty wiedzy:samonauka z transmutacji (+1pkt), lekcja pierwsza, lekcja druga (+1pkt) Egzamin teoretyczny:3 i A korzystając z kuferka przerzucam na J i nie zmniejszam literki Egzamin praktyczny5 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 2pkt (modyfikatory) + 4pkt (teoria) +5pkt (praktyka) = 11pkt (PO)
Nie po to ostatnimi czasy przysiadła z Vicą ostro do transmutacji, żeby teraz zrezygnować z przystąpienia do egzaminu w tej dziedzinie. Co to to nie. Zamierzała pokazać jak bardzo podciągnęła się z transmy w przeciągu ostatniego roku i udowodnić Pattonowi, że wcale nie była taka kiepska. Także może nie chodziło nie tyle o naukę, a o zrobienie nauczycielowi na złość i udowodnienie mu, że był w błędzie nie wierząc w jej umiejętności. Całkiem możliwe i z pewnością pasowało do Violetty. Usiadła w ławce, przystępując do części teoretycznej egzaminu. Pytania nie były zbyt rozległe, a i nie należały do najtrudniejszych, ale za to zdarzało się, że były tam podchwytliwe rzeczy. W każdym razie Craine nie mógł jej zwieść. W końcu była Krukonką, która pamięta dokładnie to, co wyczytała w danym podręczniku nawet jeśli zdawało się, że robi to od niechcenia, by potem odrzucić książkę. Odpowiedziała na każde z jego pytań, a następnie mogła przejść już do części teoretycznej egzaminu. I wyglądało na to, że przypadło jej rzucenie zaklęcia Furnise. Hah. Joke on you, Patton. Właśnie niedawno pisała w pracy domowej Whitelightowi o działaniu tego zaklęcia także z pewnością wiedziała na czym ono polega. W pełnym skupieniu wykonała odpowiedni ruch różdżką, chcąc przemienić stojącą przed nią komodę w fotel. Zaklęcie podziałało. Drewniany mebel zaczął zmieniać swój kształt i z pewnością zmienił się w całkiem wygodne siedzisko choć jego odcień wciąż kojarzył się z kolorem drewna, z którego wykonana była wcześniej wspomniana komoda. To jednak nie mógł być wielki, błąd prawda? Gdyby tylko chciała to zmieniłaby barwę fotela, ale po co skoro funkcjonalność i główne cechy zachowane. W każdym razie ona sama była z siebie niezwykle zadowolona, bo wszystko poszło dokładnie po jej myśli. Choć wątpiła szczerze w to czy podobny popis magiczny wystarczy, by Patton był skłonny wystawić jej Wybitną ocenę.
z|t
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Przedział punktowy: 35 Bonusowe punkty wiedzy: +1 za przedmiot (totem), + 1 za udział w lekcjach (byłam na wszystkich); razem 2 Egzamin teoretyczny:4 | B → E Egzamin praktyczny:6 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 3 + 6 + 1 + 2 = 12
Był spokojny w kwestii stanu swojej wiedzy; jeśli czegoś się obawiał, to reakcji Pattona Craine'a na jego osobę. Ich relacje w ostatnich miesiącach nie były najlepsze i zapewne obie strony zgodziłyby się, że potrzebne im są te dwa miesiące przerwy, by nieco od siebie odpocząć. Czy miało przełożyć się to na wyniki egzaminu? Wiedział, że prędzej nawali na teorii niż części praktycznej i miał przy tym świadomość, że jeśli Craine naprawdę chciałby mu zaszkodzić, łatwiej będzie mu to zrobić w części pisemnej. Przyłożył się jak tylko potrafił i odpowiedział na wszystkie pytania, ale niestety nie zdążył porządnie się rozpisać – brakło mu czasu, bo dwa z nich były dość obszerne. Może zbyt mocno próbował? Chciał udowodnić Patolowi, że poziom jego wiedzy sytuuje się na wysokim poziomie, ale tylko zapędził się tym w kozi róg. Partis temporus było skomplikowanym zaklęciem, ale nie na tyle, by miał sobie z nim nie poradzić. Nie używał go często, ale ćwiczył je w ramach nauki do egzaminu – chociaż pod tym względem mu się poszczęściło. Wytężył swój umysł, skoncentrował się potężnie na zaklęciu, chcąc by było ono absolutnie perfekcyjne i na całe szczęście było; udało mu się zrobić duże dziury w ścianie wody i ognia, i nawet Craine nie mógł tego nie docenić. Nie miał pojęcia, jaką ocenę dostanie, ale tak czy inaczej towarzyszyło mu przyjemne uczucie, że dał z siebie wszystko.
| z/t
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Przedział punktowy: 7 Bonusowe punkty wiedzy: +1 za udział w lekcjach (1, 2) | +1 za 5 pkt w kuferku Egzamin teoretyczny:6 | G Egzamin praktyczny:1 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 1 + 3 + 1 + 1 = 6 → Z
Transmutacja, czyli bodaj jego największa zmora spośród wszystkich przedmiotów; ta dziedzina magii szła mu nadzwyczaj topornie, można wręcz powiedzieć, że William był przypadkiem absolutnie beznadziejnym i nie widział sensu w próbach poprawiania swoich umiejętności, które to byłyby najpewniej drogą przez mękę i to zakończoną sromotną porażką; nie ma co ukrywać, nie miał do tego za knut talentu. Szczerze powiedziawszy, ten egzamin najchętniej ominąłby szerokim łukiem, tak jak to miał ochotę czynić z zajęciami, ale niestety nie zawsze ma się podobny luksus; on akurat nie miał, jeśli chciał mieć spokój ze strony swoich (nie)kochanych rodziców. Do klasy transmutacji wszedł z miną cierpiętnika i nastawieniem pt. „zakuć, zdać i zapomnieć”, czyli znane większości uczniom oraz studentom potrójne zet. Kompletnie nie zależało mu na ocenie, chciał to mieć po prostu z głowy i nigdy więcej nie musieć się z tym przedmiotem i wykładającym go Patolem użerać. Zajął jedną z ławek, a zaraz potem pojawił się przed nim arkusz z pytaniami – dostało mu się jedno ‘większe’ wymagające obszerniejszej odpowiedzi oraz pięć ‘mniejszych’, na które dało się odpowiedzieć góra jednym zdaniem. Nie był w stanie określić czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie. Rzucił jeszcze okiem na Craine’a, który – w jego odczuciu – sprawiał wrażenie, że z najwyższą przyjemnością uwaliłby większość z nich, a następnie zabrał się za pisanie. O dziwo, nie poszło mu nawet tak tragicznie jak się spodziewał (zapewne dlatego, że nie wymagało to rzucania żadnych zaklęć transmutacyjnych) – okazało się, że znał odpowiedzi na większość pytań, a resztę jakoś wykombinował. Jednak Patol, jak to Patol, musiał się i tak czegoś dowalić. Była to kompletna pierdoła, na którą pewnie żaden inny belfer nie zwróciłby zbyt dużej uwagi, ale temu staremu capowi wyraźną satysfakcję sprawiło wytknięcie mu błędu i – co za tym idzie – obniżenie ilości punktów jaką mógł uzyskać za tą część egzaminu. Merlinie, co za typ. Na pewno z najwyższą chęcią uwaliłby mu ich więcej, ale nie znalazł już niczego, do czego mógłby się przywalić. Część praktyczna zdecydowanie nie nastrajała Ślizgona optymistycznie i to nie ze względu na spotkanie twarzą w twarz ze znienawidzonym profesorem (dobra, może to trochę też), ale zwyczajnie przez to jak kiepski był w te klocki; często nie wychodziło mu rzucanie nawet najprostszych inkantacji i to nawet takich, z którymi radzili sobie pierwszoroczniacy. Nawet się nie łudził, że teraz będzie inaczej. Patol, mając przy tym minę jakby zeżarł całą cytrynę czy coś, polecił mu postarzyć ozdobny, śnieżnobiały imbryk przy pomocy zaklęcia chronicio. Cóż, poszło mu dokładnie jak się spodziewał, czyli beznadziejnie. Efektem jego czaru były głównie ogromne ilości kurzu na imbryku, które niechcący wzbił w powietrze, kiedy prychnął na ten widok; rozkaszlał się przez to okropnie, mało tego – Pan Maruda również (co akurat sprawiło mu pewną satysfakcję, dobrze mu tak), a kiedy im obu udało się opanować atak kaszlu, wyglądał na jeszcze bardziej skwaszonego niż wcześniej; imbryk zaś pozostał idealnie śnieżnobiały, w ogóle nie nosząc na sobie śladów nadgryzienia przez czas. Oczywiście Craine nie omieszkał mu wytknąć tego i owego, w innym wypadku chyba nie byłby sobą, a potem z wielką łaską i niechęcią zarazem wystawił mu… zadowalający. William aż zamrugał zaskoczony takim werdyktem, a belfer szybko zaznaczył, żeby się zanadto nie cieszył, bo uratowała go wyłącznie nieźle napisana teoria. Nie miał zamiaru się z nim wykłócać, to było i tak więcej niż się spodziewał uzyskać. Klasę opuścił czym prędzej i z wyraźną ulgą, że ma to za sobą.
Przedział punktowy: 105 Bonusowe punkty wiedzy: + 1 za przedmiot w kuferku (Totem Protekcyjny, Pierścień Draupnir, Różnobarwna muszla, Czarne Lustro +1 animagia +1 Samonauka tutaj +1 lekcje tutaj, tutaj Egzamin teoretyczny:3 + F = 3 PKT Egzamin praktyczny6 =6pkt Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 13 PKT = W
Transmutacja była jednym z trzech przedmiotów, których Nessa się nie bała. Pracę miała dawno napisaną, materiał powtórzony kilkukrotnie — głównie za sprawą korepetycji dawanym między innymi Fillinowi. W szkolnym mundurku, ze spokojem na twarzy stanęła przed klasą i poprawiła jeszcze krawat, upewniając się również, czy różdżka tkwi w kieszeni. Wiedziała, że Profesor będzie wołał po nazwisku, więc wystarczyło poczekać. Dzięki temu nikt nie miał szansy ściągać. Oparła się plecami o ścianę, przesuwając spojrzeniem w stronę wysokiego okna i westchnęła, przymykając na chwilę oczy. Wierzyć się jej nie chciało, że to ostatnie egzaminy w tej szkole, do których podchodziła. Z początku myślała nawet, aby nie oddawać pracy i zostać trochę dłużej, jednak ostatecznie uznała, że wszystkie jej wysiłki i osiągnięcia poszłyby na marne. Nadeszła jej kolej. Zamknęła za sobą drzwi, witając się z nauczycielem i obdarzając go pogodnym uśmiechem, po czym przeszła do losowania pytań teoretycznych. Wylosowała jedno pytanie z transmutacji elementarnej, drugie natomiast znacznie dla siebie prostsze, dotyczące animagii. Miała jednak wrażenie, że pierwsze jest dość podchwytliwe i zajęło jej chwilę znalezienie odpowiedzi, które, chociaż usatysfakcjonowały Pattona, nie były wyjątkowe i nie zasługiwały na specjalną pochwałę, co Lance wcale nie przeszkadzało. Znacznie bardziej nie mogła doczekać się części praktycznej, do której przeszli niemalże od razu. Transmutacja jako najbardziej złożona i w gruncie rzeczy najtrudniejsza z magicznych dziedzin wymagała olbrzymiego skupienia. Koncentracja i opanowanie chaosu były jedynym kluczem do sukcesu, no może z drobną pomocą właściwych manipulacji oraz opanowanych podstaw, bez których zaawansowana forma czarów była skomplikowana. Wypuściła leniwie nadmiar powietrza z płuc, wykonując płynny ruch i nawet mówiąc cicho inkantację, chociaż Nessa miała w nawyku korzystanie z magii niewerbalnej. Wszystko zrobiła bezbłędnie — ba, dodała nawet odrobinę od siebie, zaskakując przy tym profesora i wywołując krótki uśmiech zadowolenia na podstarzałej twarzy. Zupełnie tak, jakby spełniła jego oczekiwania względem siebie, bo przecież była jedną z najlepszych uczennic w szkole z wykładanego przez niego przedmiotu. Po krótkiej konwersacji i obejrzeniu efektów czarów dostała za całość Wybitny i pożegnała się z Profesorem, posyłając mu uśmiech i dziękując za lata nauki, opuściła salę, wpuszczając kolejnego podchodzącego do egzaminu. Cóż, przynajmniej będzie miał starego Craine'a w dobrym nastroju!
|ZT
Cali Reagan
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Przedział punktowy: 0 Bonusowe punkty wiedzy: - Egzamin teoretyczny:3, A -> poprawa na C (przez karę wychodzi B) Egzamin praktyczny6 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 1 + 6 = 7 (Z)
To, że pojawiła się na egzaminie z Transmutacji u Pattona Craine’a z własnej woli, nie mając zbyt dużej wiedzy z tego przedmiotu, tylko pokazywało jak bardzo obojętne były jej oceny. Wszyscy dookoła sprawiali wrażenie, że niebawem zejdą na zawał i nic dziwnego – Patol wyglądał na jeszcze większego chujka niż zwykle, sapiąc pod nosem i rzucając obelgi w stronę każdej osoby, która mu się nie spodobała. Nie była wyjątkiem. Usiadła w ławce, nie patrząc na to, z kim ją dzieli. Nie sądziła, aby ten stary pryk jakkolwiek stworzył okazję do ściągania – musiała polegać tylko na sobie i strzępkach informacji, jakie z trudem wydobywała z głowy. Transmutacja była cholernie trudną dziedziną, która ją w pewien sposób fascynowała, ale nie na tyle, żeby poświęcała jej więcej czasu niż było to konieczne. Jak zwykle test sprawdzający wiedzę teoretyczną okazał się jedną wielką porażką – mieszały jej się nazwy i uratował ją tylko fakt, że doskonale pamiętała definicje. Patol nie omieszkał jej dopytać, cały czas świdrując ją spojrzeniem (w myślach wydłubała mu oczy na 8 różnych sposobów), ale ostatecznie zaliczyła, mogąc podejść do praktyki. Spojrzała na stojący przed sobą imbryk, zastanawiając się w jaki sposób ma go postarzyć. Zaklęcie Chronicio gdzieś krążyło jej w głowie, docierając do świadomości dopiero po jakimś czasie. Ignorując nieprzychylne uwagi Craine’a, wymówiła wyraźnie inkantację, zwracając również uwagę na odpowiedni ruch nadgarstka. Z zadowoleniem spojrzała na efekt końcowy – czajniczek pokryty był rysami, rdzą i kurzem. Postanowiła zaufać intuicji i dopełnić całość pajęczynami, co zdecydowanie spodobało się profesorowi (oczywiście nie zamierzał jej tego oświadczać) – ocena, którą jej wystawił, pomimo nieudanego startu, wystarczająco sugerowała, że w praktyce poradziła sobie świetnie. I nawet Patol nie mógł tego kwestionować.
/zt
Łucja 'Lucy' Kowalski
Rok Nauki : V
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 1.65 m
C. szczególne : różowe włosy, makijaż, pluszowy jednorożec, którego wszędzie zabiera
Przedział punktowy: 0 Bonusowe punkty wiedzy: - Egzamin teoretyczny:1 i G Egzamin praktyczny3 i nieparzysta Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 6 puntków, Zadowalający (Z)
Gdyby pastelowa dziewczyna nie miała w obowiązku podchodzić do transmutacji, wcale by tego nie robiła. To nie dlatego, że ten przedmiot nie miał w sobie nic ciekawego, jednak był trudny do zrozumienia. Porównywała go do mugolskiej chemii, a nie matematyki, którzy mugole uważali za "czarną magie" czyli coś niewiadomego i no tak trudnego. Łucja radziła sobie z tym przedmiotem, ale zdecydowanie nie przepadała za profesorem, który go uczył. Pan Craine był bardzo surowy w swojej ocenie, to chyba dobrze, jednak nie podzielała czasami jego zdania. Oczywiście nie wykłócała się z nim, ale czasami wymsknęło się jej słowo lub dwa, jednak po cichu, a profesor na nie niekoniecznie reagował. Pan Craine nie musiał zwracać żadnej uwagi na pastelową dziewczynę. Nie była wzorową uczennicą ani wręcz przeciwnie, czyli słabą. Egzaminem z transmutacji lekko się denerwowała, zwłaszcza że nie wiedziała, czego ma się spodziewać. W większości przypadków uważała, że ma szczęście. Kiedy zasiadła przy kartce, trzymając w ręku pióro, nie spodziewała się jednego dużego pytania wymagającego obfitego opisu. Chyba trafiła, najgorzej jak mogła, albo wiesz, albo nie wiesz i kombinuj. Chyba coś tam wiedziała. Na pewno! Uważała, że rozpisała się bardzo dobrze, bo właściwie co mogła napisać tu nie tak. Jej wiedza z całego semestru była na dobrym poziomie. Profesor Craine chyba nie przepadał za pastelową dziewczyną. Doczepił się do jednego zdania, mimo że żaden inny nauczyciel nie zrobiłby tego. Po prostu Patton taki był, a Łucja zdecydowanie cieszyła się, że to już koniec roku szkolnego. Praktyka wydawała się łatwa, zaklęcie chronicio. Dodaje rysy, zardzewień, pokrywa kurzem. Zadaniem Lucy było postarzyć stojący przed nią śnieżnobiały, ozdobny imbryk. Różdżka poszła w ruch, lekko i przyjemnie. Jak zwykle powinno być dobrze, ale profesora Craine to nie przekonało, doczepił się do pęknięcia, doczepił się do wszystkiego. Na pewno Kowalski sobie tego nie wymyśliła ani nie ubzdurała, że Patton jej nie lubił. Nie wytrzymała i wymsknęło się jej parę słów, jednak nauczyciel potraktował to jako zuchwałość. Ona zuchwała, niewiarygodne. Nie było sensu kontynuować tej rozmowy, po co miała dążyć do obniżenia sobie oceny. Zadowalający to dobra ocena.
| zt
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Przedział punktowy: 23 Bonusowe punkty wiedzy: +1 za uczestniczenie w zajęciach Egzamin teoretyczny:3 i I Egzamin praktyczny6 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 5 + 6 + 1 (23 w kuferku) + 1 (za lekcje) = 13 Wybitny
Kolejne egzaminy i tym razem w dodatku z profesorem Pattonem. Spodziewał się najgorszego, ale lubił tę dziedzinę, więc musiał się pojawić w tej sali i podejść do egzaminu. Ubrał mundurek szkolny - pomimo iż go nienawidził, zabrał ze sobą różdżkę i ruszył ku klasie transmutacji. O dziwo gdy tam dotarł całe zdenerwowanie z niego zeszło, a zła sława profesora przestała go interesować. Wylosował sobie pytania po czym przeczytał je. Były raczej średniej trudności, ale dobrze wiedział jakiej odpowiedzi miał udzielić. Wziął się więc za pisanie i z jednym musiał się natrudzić by dobrze opisać zagadnienie. Ale udało się. I poszło mu na tyle dobrze, że profesor był pod wrażeniem. A to już coś! Opuścił salę w oczekiwaniu na swoją kolej by wykonać część praktyczną. Został wezwany więc ponownie wszedł do klasy i stanął naprzeciwko profesora. Zaklęcie nie należało do tych łatwych, a przynajmniej dla niego do tych które rzucałby za często. Więc był to też dla niego pewnego rodzaju osobisty test umiejętności. Wyszukał w głowie regułkę, odpowiednie inkantacje. I rzucił zaklęcie. Zniknął - a dokładnie mówiąc to zlał się z tłem tak dobrze i mocno, że profesor nie był w stanie przerwać zaklęcia. Na brodę Merlina! Po raz drugi w przeciągu jednego dnia zaskoczył Pattona. Tylko co teraz? Powinien się cieszyć z tego, że jest niewidzialny? W końcu przed nim jeszcze parę egzaminów, a jego nie było widać. Podziękował więc za ocenę która mile go zaskoczyła i wyszedł z klasy.
/Przez dwa kolejne posty jestem niewidzialny.
Hanael Whitelight
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 162 cm
C. szczególne : Jasne, niemal białe włosy, przeszywające spojrzenie
Przedział punktowy: 2 Bonusowe punkty wiedzy: - Egzamin teoretyczny:1, H Egzamin praktyczny6 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 3 + 6 = 9 Z
Jedynym co dzieliło uczniów od upragnionych wakacji były egzaminy. Jedni całymi nocami siedzieli nad książkami, inni na szybko próbowali pisać ściągi, a Hana znajdowała się w zdecydowanej mniejszości, która całą tą sytuacją niespecjalnie się przejmowała. Oceny nie miały dla niej większego znaczenia, z tych przedmiotów, które ją interesowały i tak uczyła się na bieżąco, a resztę przecież i tak była w stanie napisać tak, żeby zdać. Nie bez powodu była Krukonką, szybko zapamiętywała informacje, nawet jeśli niespecjalnie dużo się uczyła. Na egzamin z transmutacji przyszła bez zbędnego stresu. W nocy powtórzyła kilka zagadnień, które omawiali gdzieś na lekcjach i choć zdecydowanie wolałaby, żeby egzamin przeprowadzał jej kuzyn, to nawet Pattona za bardzo się nie obawiała. Nie miał raczej czym jej zaskoczyć. Przynajmniej nie na tyle, by musiała pisać poprawkę. Kiedy zasiadła w ławce i odwróciła pergamin, by zobaczyć swoje pytanie, jej oczom ukazało się jedno obszerne zadanie. Raj dla uczniów, którzy umieli dobrze lać wodę. Złapała pióro i zabrała się za szczegółowe opisywanie zaklęcia, które było tematem zadania. Inkantacja, wykorzystanie, opisała ruch różdżki, nawet coś o historii powstania. Z zakamarków pamięci wygrzebała naprawdę sporo informacji, które przyozdobiła jeszcze paroma bezużytecznymi zdaniami dla poprawienia objętości swojej pracy. Po skończonej części teoretycznej została wezwana przed oblicze najjaśniejszego Patola jako jedna z ostatnich. Stary dziad przyczepił się do jednego zdania w jej pracy, które jakoś mu się nie podobało. Była pewna, że gdyby Camael siedział właśnie za biurkiem, to dostałaby maksymalna ilość punktów i to wcale nie ze względu na powiązania rodzinne. Nie zamierzała się jednak kłócić, bo niespecjalnie ją obchodziła średnia ocen na świadectwie. Bez zbędnych dyskusji przeszła do zadania praktycznego, które polegało na postarzeniu stojącego na stole imbryka. Wyjęła różdżkę i wycelowała w przedmiot, skupiając się na pożądanym efekcie. - Chronicio. - idealnie wymówiła inkantację, wykonując przy tym odpowiedni ruch nadgarstkiem i oto stojąca przed nią porcelana pokryła się kurzem, małymi rysami i pęknięciami, a nawet pojawiła się na niej drobna pajęczynka. Cóż, nie dało się tego zrobić lepiej. Mimo dotychczasowej obojętności, jej usta wykrzywiły się w zadowolonym uśmiechu. Pattonowi jednak ten idealny efekt nie wystarczył do wystawienia lepszej oceny niż zadowalający. Jej brew powędrowała nieco w górę, ale nie zamierzała wdawać się w dyskusję, choć jej zdaniem zdecydowanie zasłużyła przynajmniej na Powyżej Oczekiwań. Czyżby nazwisko nowego profesora, z którym Craine musiał teraz dzielić posadę, nieco jej zaszkodziło? Pozostawało to jedynie w kwestii domysłów.
zt
Saxa O. Sætre
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : Burza długich, gęstych włosów, opadających wokół jej postaci w naturalnych rudych falach; blada cera i mnóstwo jasnych piegów na twarzy i rękach; kolczyk w pępku i septum w nosie
Przedział punktowy: 0 Bonusowe punkty wiedzy: - Egzamin teoretyczny:Kostka: 1, Litera: J Egzamin praktyczny6 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 4 + 6 = 10 pkt PO
Saxa znajdowała się aktualnie w bardzo trudnym dla siebie okresie. Egzaminy zawsze niesamowicie ją stresowały i bała się panicznie, że nie poradzi sobie z zadaniami albo jej magia będzie na tyle kapryśna, że nawet najprostsze zaklęcia nie wyjdą. Czasem miała takie problemy, jakby jej umiejętności zależały również od jej nastroju. Sytuacji nie poprawiał fakt, że bała się również nauczyciela tego przedmiotu. Przed egzaminem była więc kłębkiem nerwów, który z każdym dniem był coraz bardziej rozedrgany. Niemal nie pamiętała, jak dotarła do klasy i zajęła swoje miejsce, starając się nie patrzeć na twarz nauczyciela. Bała się, że totalnie się zablokuje, a już teraz miała wrażenie, że ledwo co pamięta. Ręce pociły się, a serce biło coraz szybciej. Gdy dostała swój arkusz wzięła głęboki oddech i na chwilę zacisnęła oczy, żeby się uspokoić. Gdy je otworzyła przeczytała pytanie. Było tylko jedno, za to wymagało dość obszernej odpowiedzi. Na chwilę sparaliżowała ją panika, że nic nie wie, że ma pustkę w głowie. Jednak po chwili uspokoiła się i okazało się, że co nieco na ten temat pamięta. Wyszło na to, że nawet całkiem sporo, bo wyszło jej dość konkretne i długie wypracowanie. Nauczyciel usiłował się do czegoś przyczepić, ale nie miał do czego. Zadał jej nawet dodatkowe, podchwytliwe pytanie, z którego jednak zwycięsko wybrnęła, co trochę podniosło jej pewność siebie. To jednak nie pomogło jej walczyć ze stresem przed egzaminem praktycznym. Tego bała się najbardziej i zawsze takie odpowiedzi ustne czy wystąpienia publiczne stresowały ją najbardziej. W końcu stanęła przed swoim zadaniem. Miała użyć zaklęcia Chronicio do postarzenia śnieznobiałego imbryka. Wzięła kilka głębokich oddechów i rozpoczęła rzucanie zaklęcia. Trochę czasu zajęło jej doprowadzenie go do odpowiedniego stanu, ale - o dziwo! - wszystko udało jej się świetnie! Dała radę dodać nawet pajęczynę! W końcu mogła opuścić klasę, zadowolona z oceny Powyżej Oczekiwań!
/zt
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Przedział punktowy: 5pkt Bonusowe punkty wiedzy: - Egzamin teoretyczny:4, H Egzamin praktyczny1 - przerzut za 5pkt w kuferku na 4 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 3pkt teoria + 4pkt praktyka + 1pkt bonus za 5pkt w kuferku = 8pkt - Zadowalający (Z)
Egzamin z Transmutacji należał do tych, na które Tarly przyszedł odrobinę zestresowany. Obawiał się zarówno teorii, jak i praktyki. Profesor Craine działał na niego w bardzo specyficzny sposób - chłopak od razu miał zły humor, od razu różdżka wypadała mu z rąk, a język plątał się. Tak się przejmował tym egzaminem, że nawet nie naszykował sobie żadnych ściąg i pomocy naukowych. Co ma być, to będzie... Podczas części teoretycznej musiał zmierzyć się z czterema pytaniami, z którego dwa były dość obszerne i wymagające udzielania szczegółowych odpowiedzi. Głowił się nad nimi okropnie, aż pot ściekał mu z czoła. Jakąś tam wiedzę posiadał i na część pytań odpowiedział zaskakująco dobrze. Do jednego podpunktu nauczyciel miał jednak zastrzeżenia i niemiłosiernie się do niego przyczepił. Bruno próbował nawet bronić swojego wypracowania, ale Craine był nieugięty, przez co odjął Tarly'emu kilka punktów. Mimo wszystko poszło mu nieźle, jak na Transmutację. Ale przed sobą miał jeszcze część praktyczną... Choć zadanie nie było trudne, to pod wpływem stresu wydawało się nie do przejścia. Przy pomocy zaklęcia Chronicio mieli postarzyć biały imbryczek. Gryfon znał to zaklęcie, ale rzadko go używał, bo właściwie nie było mu potrzebne i miał z nim do czynienia jedynie na lekcjach. Pierwsza próba nie była udana, ale szybko się zreflektował i przy kolejnej inkantacji imbryk pokrył się odrobinką kurzu i wieloma zardzewieniami. Profesor i tym razem był wymagający, a przy tym niezwykle krytyczny. Na całe szczęście nie mógł Brunkowskiego udupić, bo chłopak poradził sobie z zadaniem. I finalnie egzamin przebiegł pomyślnie. Taki sukces należało opić!
|zt
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Przedział punktowy: 10pkt Bonusowe punkty wiedzy: 1pkt wiedzy za udział w lekcjach Egzamin teoretyczny:4 - dwa średnie, dwa małe zadaniaG - 3pkt wiedzy Egzamin praktyczny5 - 5 punktów wiedzy +1pkt wiedzy za min. 5pkt w kuferku =6pkt Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 10pkt wiedzy - Powyżej Oczekiwań
Obawiała się egzaminu z transmutacji i tego, co profesor Craine dla nich zaplanował. Był surowym belfrem, ale nie można było odmówić mu talentu, choć mógłby w łatwiej przyswajalny sposób tłumaczyć kolejne zaklęcia. Pamiętała, że gdy przeniosła się do Hogwartu, obawiała się tych zajęć, pamiętając, że orłem nigdy nie była z czegoś innego niż OPCM, a i tam nie była najlepsza. Mimo to miała wrażenie, że z czasem szło jej zdecydowanie lepiej niż w poprzedniej szkole. Może za sprawą skupiania się na czymś innym niż sport, co ułatwiał brak ukierunkowanych profili? Jeśli to mogłaby uznać za przyczynę, wypadałoby pochylić czoła przed Tiarą Przydziału i przyznać jej rację. Cóż… To należało wpierw sprawdzić, podchodząc do egzaminu. W sali w jednej chwili poczuła napięcie związane z obecnością Pattona. Nie rozumiała jego postawy wobec uczniów i studentów, ale w jednej chwili czuła jak wszystko w niej chce się zbuntować i pokazać mu, że nie jest największym gumochłonem, jakiego widział. Skupiła się na egzaminie, starając się poprawnie rozwiązać podane jej zadania. Nie wydawały się trudne, ale nie mogła ulec zbytniej pewności siebie. Mimo to spokojnie rozwiązywała najpierw łatwiejsze, mniejsze zadania, po których przyszła pora na , w jej odczuciu, średnie. Tutaj również była epwna, że poradziła sobie świetnie, ale źle sformułowała jedno zdanie. Jedno. Niestety tyle wystarczyło, żeby Craine się doczepił. Stary dziad… Ostatnie w kolejce było zaklęcie postarzające. Nie ćwiczyła go wcześniej, ale była pewna, że sobie poradzi. Z takim nastawieniem przyszła do tej sali i zamierzała wyjść z oceną przynajmniej Zadowalający. Nie wyobrażała sobie, żeby mogła mieć mniej i niech Merlin ma Craine’a w opiece, jeśli postanowi dać jej mniej. Stanęła przed śnieżnobiałym imbrykiem, wycelowała w niego spokojnie różdżkę, po czym wypowiedziała zdecydowanym tonem inkantację. Chronicio Naczynie przed nią powoli dostawało rys, pojawiały się pożółkłe plamy, jakby za długo stał na słońcu, gdzieniegdzie dodały się zardzewiałe plamy. Byłą zadowolona, bo nawet drobna warstwa kurzu pokryła jego wierzch, aby jeszcze bardziej wydawał się stary i nieużywany. Wręcz zapomniany. Jednakże trudno było zadowolić profesora transmutacji, choć jej zdaniem zwyczajnie czepiał się na siłę, aby tylko utrudnić wszystkim życie. Na szczęście zdała i to z satysfakcjonującą ją oceną.
/zt
Chloé Swansea
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165
C. szczególne : Kolczyk w nosie i naturalny magnetyzm.
Przedział punktowy: 3 pkt (+2 pkt z przedmiotów) w kuferku Bonusowe punkty wiedzy: + 1 pkt za punktowane przedmioty w kuferku Egzamin teoretyczny:2, C Egzamin praktyczny4 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 1 + 4 + 1 = 6 Z
W przypadku egzaminu z transmutacji nastawiła się już na trolla. Wręcz była pewna, że tego nie zda, bo jak na lekcjach radziła sobie całkiem nieźle to jednak egzaminy zwykle są trudniejsze, a taki profesor jak Craine pewnie będzie chciał ich wszystkich uwalić. Może tak dla rozrywki? Chloé liczyła jednak, że będzie wręcz przeciwnie - będzie chciał się ich wszystkich pozbyć w pierwszym terminie. Uczyła się trochę, owszem, bo jednak wolałaby nie powtarzać klasy, ale... zobaczymy jak to będzie. Usiadła w swojej ławce i dostała arkusz z pytaniami. Na pergaminie widniały większe zadania, a jedno z nich z dłuższym opisem. Parę minut spędziła na zastanowieniu się nad tym, co pamięta. Napisała wszystko, co wiedziała, ale okazało się, że w jednym z pytań pomyliła nazwę zaklęcia, choć jego definicja była dobra. Craine nie chciał jej tego zaliczyć, ale dopytał ją i gdy w końcu udało jej się podać poprawną nazwę łaskawie dostała zaliczenie. Cudownie. Praktykę stanowiło potraktowanie białego imbryka zaklęciem postarzającym. Ślizgonka znała zaklęcie i odpowiednie ruchy różdżką, więc wydawało jej się, że zrobi to z łatwością. Chloé uznała, że wyszło jej całkiem nieźle, te zardzewienia były bardzo autentyczne i idealne, ale profesor stwierdził, że jest ich zbyt dużo. Chloé zdusiła prychnięcie, ale finalnie wyszła z oceną zadowalającą. I świetnie. Ją też to zadowalało. Jeden egzamin mniej.
/zt
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Przedział punktowy: 4 Bonusowe punkty wiedzy: - Egzamin teoretyczny:4 + I jak Imperio Egzamin praktyczny5! Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 3 (T) + 5 (P) = 8 → Z
Kolejny dzień - kolejny egzamin. Stojąc przed Klasą Transmutacji, Jessica Smith zadawała sobie tylko jedno pytanie: Dlaczego na Merlina, ja tutaj jestem? Było jednak ku temu sensowne wyjaśnienie. Dziewczyna uczestniczyła w ostatnich zajęciach z transmutacji: z profesorem Whitelightem, i - o dziwo - poszło jej na lekcji naprawdę solidnie. Zauważyła, że ma pewną łatwość w rzucaniu zaklęć transmutacyjnych, ba! wychodzą jej one wyjątkowo dobrze (w przeciwieństwie do zaklęć użytkowych). Ośmielona wręcz, postanowiła podejść do egzaminu. W końcu co złego mogło się wydarzyć? To, że egzamin prowadził Craine, na przykład. Teoria poszła jej nawet wyjątkowo dobrze, pytania nie były ani za trudne, ani zbyt złożone. Nawet ona, jako swego rodzaju laik z transmutacji - pomijając siódmy rok nauki i czytanie wszystkiego, co wpadnie jej w łapy - poradziła sobie z nimi. Cztery zadania - i żadne nie wymagało od niej rozległej, specjalistycznej wiedzy: a przynajmniej uważała tak, dopóki Craine nie zaczął ich sprawdzać. Widząc jego grymas nad swoim pismem, Jessica myślała, że zwyczajnie tam zejdzie - albo Patol po prostu ją zaraz wyrzuci z klasy. Snuła już najgorsze scenariusze - i omal nie dostała oczopląsu, kiedy profesor (wyraźnie niezadowolony) ale zaliczył jej niemal wszystkie pytania. Poza jednym - przyczepiając się do zastosowanego przez nią nazewnictwa. Nie miała mu jednak odwagi wytknąć, że znaczenie pozostaje takie samo. Praktyka - o dziwo - ponownie poszła jej niemal perfekcyjnie. Z zapamiętaniem, szepcząc uparcie inkantacje Chronicio nad białym imbryczkiem, konsekwentnie dodawała mu lat. Lat, rys, pęknięć i odbarwień, także dosłownie w kilka chwil zmienił się w naprawdę nadgryziony zębem czasu zabytek. Nie zwróciła jednak uwagi na jedno - imbryczek został zbyt czysty. A mogła dodać chociaż pajęczynę... Pozytywna ocena od Pattona "Patola" Craine'a była dla niej życiowym zaskoczeniem. Może jednak nie nadawała się tylko i wyłącznie do ślęczenia nad książkami...?
Z tematu
Keyira Shercliffe
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Przedział punktowy: 21 Bonusowe punkty wiedzy: +1 - animag; +1 - przedmiot w kuferku Egzamin teoretyczny:2 + F = 5 Egzamin praktyczny2 --> 1 Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 5 + 2 + 1 = 8 (Z)
Gwałtowne zmiany zawsze niosły za sobą pewne konsekwencje. Ledwie stanowisko nauczycielki transmutacji objęła młoda czarownica, z jakiegoś niewyjaśnionego powodu zastąpił ją kolejny służbista. Keyira nie znosiła takich ludzi... Zajęcia od razu przestały być interesujące, a zaczęły powiewać nudą i fanatycznym pragmatyzmem; straciła niemal całe swoje dotychczasowe zainteresowanie przedmiotem, chociaż wciąż żywiła do niego dość silny sentyment. Była w końcu animagiem, na litość Morgany! Do egzaminu przystąpiła bez szczególnych nadziei. Usiadła na swoim miejscu, a kiedy otrzymała arkusz westchnęła tylko ciężko i bez zwłoki zabrała się za pulę większych zadań, które jej się trafiły. Było wśród nich nawet jedno pytanie opisowe. Po wszystkim nie była jednak w stanie osobiście ocenić jak jej poszło. Pozostawało jej mieć tylko nadzieję, że te pięć lat nauki coś z lekcji wyniosła. Połowa jej odpowiedzi okazała się napisana idealnie, w drugiej jednak podsumowano jej pracę jako nadmierne lanie wody. No cóż... Nie wiedziała z jakiego powodu odczuwała większy żal: przez zmarnowane predyspozycje czy też może sprowadzenie przez profesora transmutacji do poziomu, cóż, takiej historii magii. Następnie nadszedł czas na egzamin praktyczny. Zaklęcie kameleona, które na ogół nie sprawiłoby jej trudności, doprowadziło chyba do większej wściekłości ją samą zamiast nauczyciela. Ten wydawał się jedynie zniecierpliwiony, nawet wtedy, gdy jej stopy już faktycznie zniknęły z ich pola widzenia. Miała ochotę powiedzieć mu co myśli na temat tego jego pomrukiwania, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. A potem znów, kiedy pod wpływem negatywnych emocji zapragnęła się przemienić i wgryźć się w jego żylastą szyję. Była bardzo ciekawa czy wtedy wciąż wątpiłby w jej umiejętności? Ostatecznie zakończyła egzamin z wynikiem Zadowalającym, ale jednocześnie utraciła coś bardzo cennego - zapał w kierunku transmutacji. Może faktycznie nadeszła już na to najwyższa pora...
/zt
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Przedział punktowy: 43 Bonusowe punkty wiedzy: lekcje + mam przedmiot + miałem nie jedną samonaukę = 3pkt Egzamin teoretyczny: D - 3 pkt Egzamin praktyczny 4 - 4 pkt Uzyskana ocena końcowa z przedmiotu: 3 + 3 + 4 = 10 - PO, podwyższam sobie ocenę do W za dodatek
Co jak co, ale egzamin z transmutacji był dla mnie naprawdę ważny. Tak naprawdę ze wszystkich egzaminów to do niego się głównie przygotowywałem. Siedziałem nad notatkami niemalże cały czerwiec co jakiś czas zaczepiając nawet Nessę, by wypytać o jakieś pytania na egzamin czy coś w tym stylu. Miałem jednak wrażenie, że nigdy nie dorównam swojej przyjaciółce i od czasu do czasu dosłownie poddawałem się, kładąc się z rozżaleniem na swoim materacu i pisząc durne wiadomości na wizzie do Boyda (nawet jeśli był w domu ze mną) albo do Viki (nawet jeśli był środek nocy). Bardzo zestresowany czekałem na swoją kolej. Rękawy mojego mundurka były wymiętoszone, a ja myślałem tylko o tym by zapalić jakiegoś błękitnego gryfa i chwilę się wyczillować, chociaż zwykle papierosy kojarzyły mi się jedynie z imprezami. Mam wrażenie, że mam nawet oczy podkrążone i i spojrzenie rozbiegane, nawet jeśli próbuję udawać, że wszystko w porządku. W końcu staję przed profesorem i dostaję nie dość, że jedno gigantyczne pytanie, to jeszcze kilka dodatkowych. Mówię i mówię, a Patton wyraźnie nie ma dość mojego głosu, albo po prostu czeka na moje potknięcie, bo idzie mi wyjątkowo dobrze. Jednak mam wrażenie, że i tak nasz najbardziej uprzejmy nauczyciel nie był pod wrażeniem. W końcu zostawia mnie w spokoju i mogę iść dalej na egzamin praktyczny. Oczywiście Patton daje mi najtrudniejsze zadanie z możliwych, znając moje umiejętności transmutacyjne (może po prostu chce uwalić wszystkich, nie zwracając uwagi na to jak kto dobry jest). Krzywię się wiedząc, że Boyd miał zaklęcie, które ja mogłem rzucić z zamkniętymi oczami po pijaku, a ja muszę zrobić wyrwę w ścianie ognia. Na początku nie idzie mi za dobrze, czar mi się lekko omyka i nawet lekko parzę sobie policzek, ale po chwili już ogarniam się i kolejne moje zaklęcie idzie mi już bez problemu. W końcu wychodzę z klasy zmęczony, ale przynajmniej z oceną na którą pracowałem pilnie cały rok.