W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Spoiler:
Wszystkie rozważania o magii przerwał dźwięk tłuczonego szkła w witrażu, który posypał się barwnymi, migoczącymi kolorami. Coś wpadło do pomieszczenia, zatrzepotało ogromnymi skrzydłami. Upierzenie ciała białe z szaroniebieskim nalotem, srebrne pokrywy skrzydeł. Lotki pierwszorzędowe czarne, drugorzędowe szare. Linia upierzenia na czole prosta. Na głowie i szyi nastroszony czub. Dziób długi i potężny, żółty. Odnalazł nieporadnie odbiorcę wiadomości @Alistair Keane. Był ranny, z tułowia sączyła się krew, która tworzyła plamki na posadzce. Wystawił łapę z niewielkim liścikiem, ona też krwawiła.
Professor ordinarius incantationibus et defensio adversus artium obscurorum, carminibus praevaricator, Alistair Keane
Szanowny stryju, zwracam się z prośbą o natychmiastowe pojawienie się w mojej prywatnej posiadłości. Sam wiesz gdzie, sam wiesz jak. Wybacz mi lakoniczność, ale to sprawa delikatna i niecierpiąca zwłoki.
Arla stanęła naprzeciwko Brooks i uśmiechnęła się szeroko. Zacisnęła palce na różdżce, wyczuwając palcami chłodny metal wtopiony w jej uchwyt. Akacjowe drewno wydawało się wibrować delikatnie, jak gdyby rozgrzewka uprzytomniła różdżce, że będzie za chwile czyniła czary. Mniej, czy bardziej skuteczne, ale jednak - czary. Szeroko rozstawiła stopy, uniosła różdżkę przed siebie i kiedy otrzymała sygnał, nie czekała na zaklęcie - sama rzuciła pierwsze. Nie zamachnęła się dziko różdżką. Po prostu wyciągnęła ją przed siebie i wyraźnie wypowiedziała Immobilus. Czyżby rozgrzewka była niewystarczająca? Zaklęcie nie tylko nie unieruchomiło przeciwniczki, ono chyba w ogóle nie opuściło różdżki. Czy zrobiła coś źle? Przejęzyczyła się? Brooks próbowała bronić się z pomocą Accenure, ale nie miała przed czym. Nie miała jednak czasu na analizy, bo Julka już rzucała swoje Fallo. Arleigh przecięła różdżką powietrze przed sobą, ale smuga tarczy, która wyłoniła się z różdżki, była raczej marna i ulotna. Na szczęście Fallo Julii również. W Arli już kipiało, a jej różdżka chyba w końcu zdała sobie sprawę z tego, co się dzieje. Mocny chwyt, wyraźna inkantacja, skupienie na celu i wymarzonym rezultacie. Unieruchomiona, unieszkodliwiona Brooks. Raz, dwa, trzy. - Petrificus Totalus! - Krzyknęła na cały głos, a z różdżki wydobył się ostry, oślepiający błysk. Zaklęcie przedarło się przez obronę i ugodziło Julię prosto w pierś. Unieruchomiona, upadła do tyłu. Arli zaklaskała odruchowo, zachwycona własną skutecznością, ale zaraz zreflektowała się w tym, że musi jej przecież pomóc. Podbiegła, przyklęknęła przy swojej nieszczęsnej ofierze i odczyniła czar korzystając z Finite. - No, to ostatnie mi wyszło. - Podała jej rękę, pomagając wstać i wróciła na pozycję wyjściową. - Teraz ty zaczynaj. Uniosła różdżkę, gotowa na wszystko.
Ostatnio zmieniony przez Arleigh Armstrong dnia Nie 15 Lis 2020 - 22:43, w całości zmieniany 2 razy
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ilość pkt w kuferku: 23 Wybrane zaklęcia w turze: Fallo, Petrificus Totalus, Flagrantera Kostka/i:5,2,6 --> 2 przerzucam na 4 Przerzuty: 1/2
Dwa zajebiste węże musiały w końcu zniknąć, gdy Voralberg przemówił ponownie. -No w końcu. Ile można padalcować w nicość. - Wyszczerzył się do Felka i ustawił naprzeciwko niego, by przyjąć gotową pozę do pojedynku. Jak podczas zabaw z Thereską, czuł się rozluźniony, a jednocześnie skupiony. Unosił różdżkę, by zadać pierwszy cios, gdy nagle wyprostował się i przekrzywiając głowę spojrzał na puchona. -Ty, ale chyba nie walczymy za darmo co? Przegrany oddaje 10g. - Skoro już wiele rzeczy robili za pieniądze, to czemu by się nie ponawalać na zaklęcia za kilka drobnych. -A i jeszcze jedno! - Powiedział, jakby przypomniało mu się coś niesamowicie ważnego. -Defensywa jest dla leszczy. - Mrugnął do Felka wiedząc, że ten zrozumie o co mu chodzi. Ponownie zajął pozycję i raz, za razem zabrał się za ataki. Najpierw Fallo, które poprzedziło bardzo nieudane Petrificus Totalus i na samym końcu popisówka ognistym wężem, którego przed chwilę się nauczył. Starał się, by płomienny gad otarł się tylko o Lowella, by nie zrobić mu krzywdy i nie zostać od razu wyjebanym z lekcji.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Ilość pkt w kuferku: 19 + 2 = 21 Wybrane zaklęcia w turze: Expelliarmus, Flagrantera, Incarcerous Kostka/i:1, 4, 2 Przerzuty: 0/2, chuja dały
Uśmiechnął się pod nosem, słysząc komentarz dotyczący dwóch węży, a raczej dwóch padalców, które początkowo im nie wychodziły. Ból powoli przeminął, kiedy to odparł się ponownie od ściany i rozciągnął własne mięśnie. — W nieskończoność? — zapytał się, zanim nie przyjął postawy pojedynkowej, przenosząc myśli wokół tylko i wyłącznie jednej myśli - walki. Doskonale pamiętał wczorajszy dzień, kiedy to otrzymał parę ładnych dźgnięć, którymi się jednak nie przejmował, kiedy to uzdrawianie pozwalało mu pozostać tak naprawdę w pełni świadomym własnych czynów. I poniekąd przygotowanym do otrzymania kolejnych obrażeń; zanim jednak doszło do jakiegokolwiek zaklęcia, jakoby Max starał się rzucić czar, usłyszał jeszcze kolejne słowa, przedostające się w eter. — Pff, stoi. — odpowiedział, kiwając głową na kolejne słowa Solberga, kiedy to dowiedział się, że wedle ich zasad nie mogą używać zaklęć defensywnych. Voralberg nie mówił, że muszą ich używać, dlatego podesłał kumplowi charakterystyczny uśmiech. Wyjątkowo charakterystyczny - niech się to wszystko kręci dalej. Spojrzał uważniej w stronę swojego przeciwnika, zastanawiając się naprędce, jakie zaklęcia ofensywne użyć w celu unieszkodliwienia Maximiliana. Stał zwarcie, równo, bez jakiejkolwiek krzty rozbawienia, by następnie spojrzeć dokładniej w jego oczy, jakoby wyczekując momentu na atak - niczym zwierzęta, które walczą ze sobą o bliżej nieokreśloną dominację. Pierwsze zaklęcie w ogóle mu nie wyszło, Expelliarmus, bo nie zauważył, że zmieniła mu się orientacja w terenie, a drugie, no cóż, było niekontrolowanym wężem, którym to kierował ostrożnie, aczkolwiek bez jakichkolwiek starań, dlatego ogniste stworzenie niezbyt chętnie owinęło się, jak się okazało później, w dość podobny sposób do tego ze strony Ślizgona. Musiało to wyglądać wyjątkowo komicznie; trzecie zaklęcie, Incarcerous, wypowiedział za cicho pod nosem, a gorąco, buchające tuż wokół jego sylwetki, uniemożliwiło mu prawidłowe działanie różdżki. Obydwoje z wężami dookoła, zanim nie cofnęli czarów. — No, nieźle ci idzie. — przyznał, kiedy to otrzepał niewidzialny kurz z własnej bluzy, podwiniętej. Był gotów przyjąć kolejne ataki.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ilość pkt w kuferku: 23 Wybrane zaklęcia w turze:Flagrantera, Drętwota, Clamor Kostka/i:2,6,2 Przerzuty: 1/2
Wiedział, że Felek nie ugnie się przed wyzwaniem. W końcu wczoraj mogli się wzajemnie zadźgać, co to dla nich było kilka niewinnych zaklęć i to jeszcze pod okiem nauczyciela. Był pewien, że gdyby tylko cokolwiek się stało, nie tylko Voralberg ale i cała armia prefektów stanęłaby w gotowości. W końcu na tę dwójkę trzeba mieć wiecznie oko, czyż nie? Patrzył, jak ognisty wąż wydobywa się z różdżki Felka i uśmiechnął się. Pojedynek padalcy. Tak powinny się nazywać ich spotkania ostatnimi czasy. Czuł, jak ciepło zostawia ślad na jego prawej dłoni, ale nie było na tyle uporczywe, by cokolwiek z tym zrobił. Jego nozdrza nie wyczuły zapachu spalonej skóry, a to był dobry znak. -Powiedziałbym to samo, ale... - Wzruszył ramionami, wyciągając do puchona język. Był w dobrym humorze mimo, że początek lekcji lekko wyprowadził go z równowagi. Nie mieli jednak gadać, a się pojedynkować, więc już po chwili Solberg przypuszczał kolejny atak i tym razem postanowił się nieco zabawić. Tym razem zaczął od ognistego węża, który delikatnie owinął się wokół Felka, by go unieruchomić. No chyba, że ten chciał się sam rzucić w płomienie. Drętwota nie trafiła w cel, ale już Clamor uderzyło z wręcz perfekcyjnym efektem. -No już, nie maż się Lowell. 10g to nie majątek. - Zaśmiał się, gotowy na oberwanie od przyjaciela po raz kolejny.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Ilość pkt w kuferku: 18pkt Wybrane zaklęcia w turze: Petrificus Totalus, Metusque, niewerbalnie Harena Missus Kostka/i:2, 5, 6
Po przećwiczeniu zaklęcia, które wybrali na samym początku lekcji przyszedł czas na to, aby wykorzystać w praktyce wcześniej wybrane zaklęcia. Uśmiechnęła się jedynie do znajdującego się w pobliżu Bruna. Oby tylko wszystko poszło dobrze. - Przepraszam jeśli coś pójdzie nie tak - powiedziała po czym przygotowała różdżkę do rzucenia pierwszego zaklęcia. Postanowiła zacząć od wybranego wcześniej Petrificus Totalus, które zadziałało bez większego problemu uderzając w znajdującego się przed nią Gryfona. Wyglądało na to, że udało jej się poprawnie wypowiedzieć nie tylko formułę, ale i wykonać odpowiedni ruch różdżką. Miała nadzieję, że Bruno postanowi w pierwszej kolejności wykorzystać jakieś zaklęcie defensywne, by obronić się przed jej atakiem. Jeśli jednak tak by się nie stało to zdjęła działającego Petrificusa przy pomocy prostego Finite. Kolejnym zaklęciem, które chciała zastosować było Metusque. Niestety w tym przypadku język nieco jej się poplątał przy próbie poprawnego wypowiedzenia zaklęcia. Cóż... chyba będzie musiała spróbować ponownie za jakiś czas. Ostatnim zaklęciem, które wyprowadziła było niewerbalne Harena Missus, które zadziałało bez większych przeszkód być może dlatego, że głównie skupiała się na poprawnym wykonaniu ruchu różdżką, z której po chwili wystrzeliła cienka smuga piasku, uderzająca w twarz Tarly'ego by go na chwilę oślepić.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Ilość pkt w kuferku: 19 + 2 = 21 Wybrane zaklęcia w turze: Aquaqumulus, Obscuro, Incarcerous Kostka/i:5, 3, 5 Przerzuty: 0/2, chuja dały
Czekoladowe tęczówki. Tęczówki okalające źrenice, pozwalające na to, by światło w mniejszym lub większym stopniu do niej docierało, zdawały się być bramą do zwierciadła duszy, ale sam zachowywał należyty spokój. Odcinając się od emocji, odcinając się od szumu panującego w klasie, jak również odcinając się od wszelkich innych bodźców i rzeczy, które nie były mu w tym momencie potrzebne, skupił się w pełni. Zarówno na przepływie własnej magii przez różdżkę, jak również i wyłączeniu odruchu konieczności bronienia się, co nie było takie proste, jak mogłoby mu się wydawać. Coś naturalnego, coś, co wpisane jest w kanon życia ludzkiego, miało zostać obecnie odcięte od źródła jakiejkolwiek energii. Wystawił również język, a dobry humor, mimo zjebania początkowego, go nie opuszczał; zamierzał się nieźle zabawić. Oczekiwał kolejnych ataków ze strony Solberga, kiedy to wiedział, iż pojedynek bez zaklęć defensywnych stawał się to coraz bardziej ciekawszy, w związku z czym nie zamierzał szczędzić w zaklęciach, zauważając potencjał pojedynkowy przyjaciela. Sam nie był zbytnio silny, ale znajomość niektórych czarów dawała mu poniekąd drobną przewagę - na razie nie zamierzał ich wykorzystywać, w związku z czym czekał bezpiecznie i ostrożnie na swoją kolej, spoglądając z należytą dozą równowagi w trzymaną przez Maximiliana różdżkę, zanim ponownie wąż z ognia nie owinął się wokół jego sylwetki. Tak ładnie, tak niepowstrzymanie; nie chciał jednak umożliwić tego, by przypadkiem przegrał, w związku z czym Aquaqumulus wydobyło się z jego różdżki, mając na celu zachwiać nie tylko równowagę u Maximiliana, lecz także zgasić ognistego węża, którego ciepło było niebezpiecznie wysokie; fala wody przedostała się poprzez pomieszczenie (miał obecnie w dupie, czy zadziałało na innych), zmywając czar. Zauważył, jak Drętwota mignęła tuż obok niego, a on postanowił pobawić się za pomocą Obscuro, by tym samym uniemożliwić patrzenie u Solberga; zanim to jednak nadeszło, otrzymał zaklęciem Clamor, które uniemożliwiło mu rzucenie tego zaklęcia, a Incarcerous wydobyło się z jego różdżki nieumiejętnie, kiedy to starał się jeszcze wykorzystać własną siłę woli i napięte mięśnie do przeciwstawienia się fali płaczu; trafił w stopy, niezbyt mocno. Musiał jednak się poddać i tym samym, ze zdwojoną siłą, zacisnąć szczęki i poczuć, jak łzy napływają mu do oczu, co nie było zbyt kontrolowane. Dopiero potem, kiedy Maximilian pomógł mu się ogarnąć, cofnął czar; przyjął poniekąd powagę. — Ha, chciałbyś. — uśmiechnął się podstępnie pod nosem, zamierzając w następnej turze, kiedy to wytarł cholerne łzy, trochę się zemścić za takie potraktowanie i utratę godności oraz honoru.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ilość pkt w kuferku: 23 Wybrane zaklęcia w turze: Icalius, Fragrantera, Convulsio Kostka/i:5,5,5 Przerzuty: 1/2
Widać Max wcale taki tragiczny w zaklęciach nie był. Sam nie wiedział, od czego to zależało, że raz mu zaklęcia wychodziły, a raz czuł się jak pierwszak, który nie potrafi machać różdżką. Może te ostatnie ćwiczenia transmutacji poprawiły też jego zwykłe zaklęciarstwo. Walka z Felkiem była czystą zabawą i raczej nie podchodził do niej tak, jak powinien. Zapewne w obliczu prawdziwego niebezpieczeństwa, to wszystko wyglądałoby inaczej, ale jak miał brać pojedynek na poważnie, kiedy nawet nie mógł spalić ziomeczka na popiół. Fala wody faktycznie sprawiła, że Max lekko się zachwiał, co było jednym z powodów, przez które Drętwota ślizgona minęła się z celem. Oślepienie jednak Felkowi nie wyszło i z pełnym, nienaruszonym wzrokiem, Solberg mógł go zaatakować najgorszą znaną sobie bronią - emocjami. -No już, bo mi wstyd robisz. - Rzucił jeszcze, nim zakończył zaklęcie, dzięki czemu Felek już mógł otrzeć łzy i zabrać się do roboty. Incarcerus trafiło w nogi Maxa i ten czuł, jak po raz kolejny się chwieje. Nim jednak wyjebał się na ryj, zdąrzył zakończyć zaklęcie. Przed nimi był wielki finał i Solberg był gotów dać z siebie wszystko. Zaczął od uwięzienia puchona w jednym miejscu, przy pomocy pędów wyczarowanych z podłogi. W stabilny cel w końcu zawsze łatwiej trafiać. Gdy już Lowell grzecznie stał w miejscu, po raz trzeci pojawił się ognisty wąż - strażnik niesfornych puchonów, a na samym końcu Ma wywołał u kumpla drgawki, które mogły go rozproszyć, a mogły spowodować, że przypadkiem wjebie się w otaczającego go zwierza z płomieni.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Szło jej wprost cudownie. Niezależnie czy rzucała zaklęcia ofensywne, czy defensywne, jej różdżka zdawała się wziąć dłuższy urlop i nagle zdecydowała, że w sumie to jebać jakieś tam pojedynki. Ona jest drewnem, drewno jest z drzewa, a drzewa powinny rosnąć, a nie być używane do rzucania jakiś śmiesznych formułek. Tak więc w tym konflikcie interesów górą był czarodziejski patyczek, a Brooks zawaliła za każdym razem, nawet przy zaklęciach, które doskonale znała i których używała wielokrotnie. A finałem tego wszystkiego było wyłożenie się na podłodze, po tym, jak Arla ugodziła ją petryficusem. Kiedy zdjęto z niej zaklęcie, była wściekła. Musiała szybciej oddychać, żeby się uspokoić, ale efekt był taki, że była jeszcze bardziej wkurwiona. Kiedy przyszła jej pora, wymierzyła w Szkotkę Fallo. Tym razem różdżka się obudziła do życia, ale co z tego, skoro zaklęcie odbiło się od ochronnego protego. Tym razem przyszła pora na @Arleigh Armstrong, która wymierzyła w nią, ponownie, zaklęcie petryfikujące. Tym razem to Brytyjka sobie poradziła z obroną. Postanowiła zrewanżować się Fallo, bo to tego zaklęcia chciała się w końcu nauczyć, ale ponowna próba rzucenia uroku zakończyła się porażką. Jakby inaczej.
- Jebane kurwa zaklęcia – pomyślała, starając się nieco wyciszyć. Good luck with that.
Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Nie 15 Lis 2020 - 22:46, w całości zmieniany 1 raz
Dziewczyny wymieniały między sobą zaklęcia coraz szybciej i coraz bardziej chaotycznie. To już nie był sparring - to była walka. Julia sprawnie odbiła Arlowe zaklęcie petryfikujące, ale sama nie zdołała wyprowadzić skutecznego kontrataku. To dało Arli szansę na pozbieranie się do kupy. - Petrificus Totalus! - Fuknęła, a różdżka posłusznie wystrzeliła świetlistą smugę, która odbiła się jednak od tarczy Brooks. Teraz to w jej stronę pomknęło kolejne Fallo. Zdołała tylko wykrzyknąć Protego! i czar poszybował gdzieś w sufit sali. Arla zerknęła nad siebie kątem oka, obawiając się, żeby zawieszony pod sufitem szkielet nie urwał się czasem pod wpływem Julkowego czaru, ale zaraz przywołała się do porządku i raz jeszcze cisnęła w Julkę Petrificusem. Różdżka doskonale wiedziała, czego od niej chce. Wypluła z siebie srebrzystą błyskawicę, która roztrzaskała się na setki iskier o niewidzialny mur wyczarowany natychmiast przez Brooks. Arla aż stęknęła poirytowana. Tak dobre zaklęcia, a poszły na marne. Uniosła przed siebie różdżkę, gotowa do dalszej obrony. Nie chciała może krwi, ale nie pogardziłaby widokiem obitej nieco Brooks.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Ilość pkt w kuferku: 19 + 2 = 21 Wybrane zaklęcia w turze: Incarcerous, Lupus Palus, Expelliarmus Kostka/i:4, 4, 6 Przerzuty: 0/2, chuja dały
Felinus kiedyś miał spore problemy w rzucaniu zaklęć. Zawsze musiało coś wychodzić nie tak, nie po jego myśli, kiedy to rutyna przedostawała się poprzez tkanki i uniemożliwiała mu prawidłowe używanie czarów. Zastanawiało go to również, ale przecież wszystko tak naprawdę jest zależne od wielu czynników. Nie tylko umiejętności - stan fizyczny, psychiczny, odpowiednie podejście do tematu, przekierowanie własnej magii do różdżki, która ma na celu odpowiednio ją wydobyć z posiadanego ciała... to wszystko zdawało się być naprawdę czymś w rodzaju długiego rytuału. Rytuału, który to musieli wykonać w ciągu mniej niż sekundy, jeżeli od tego zależałoby ich życie. Nawet podczas pojedynku ich struktury musiałby zostać bardziej przygotowane do zadawania jakichkolwiek obrażeń, w związku z czym nie bez powodu student nie opuszczał gardy i tym samym zachowywał należytą dozę ostrożności. Nawet jeżeli nie mogli siebie zabić w tym pojedynku, Lowell miał przed sobą zawsze obrazy ojczyma, dźgnięć nożem podczas walki w domu i chociażby ugryzień pustników; nie pozwalając na to, by adrenalina przejęła kontrolę nad jego ciałem, reakcje miał poniekąd bardziej przyspieszone. Jeszcze ta żenada w postaci niekontrolowanego płaczu, który to starał się powstrzymać, ale za każdym razem, gdy to robił, czuł nieodpartą chęć wbicia paznokci w zimną posadzkę, kiedy to wiedział, że emocje są jednym z najlepszych sposobów na unieruchomienie przeciwnika. — Ja tobie? — zaśmiał się, kiedy to już się ogarnął do wystarczającego stopnia, by tym samym zareagować na ostatnią turę. Pierwsze zaklęcie, wbrew pozorom, nie było wcale aż takie złe; sam natomiast uniósł różdżkę, by tym samym ponownie zawiązać nogi kumpla za pomocą Incarcerous, a potem... no cóż. Skupił się w pełni. Niezależnie od tego, jakie zaklęcie zostało wystosowane przez przyjaciela jako drugie, ten odwdzięczył mu się niemalże natychmiastowo, odczuwając ponowne ciepło. Żeby jednak rzucić ten czar, musiał się trochę poświęcić; wystawiwszy dłoń z różdżką, poczuł, jak oparzenia pierwszego stopnia następują na jego skórze, na co zareagował zaciśnięciem zębów i wycedzeniem formuły. — Lupus Palus. — z różdżki wydobyła się kłębka widocznego dymu, który następnie uformował się w wilczy hologram, dumnie stąpający po rozgrzanej posadzce. Sam Felinus odsunął dłoń, zaleczając ją za pomocą zaklęć uzdrawiających, by tym samym nasłać na Solberga wyczarowane przez samego siebie stworzenie. Szara sierść psowatego przedzierała się przez kolejne chmary, mając na celu znaleźć tylko i wyłącznie jeden, wrażliwy punkt. Gardło. Gardło, które to wskazał, gdy uleczył się, czekając w gotowości na kolejne zaklęcie. Zanim jednak zdołał się obronić ofensywnie przed czarem powodującym drgawki, na zaklęcie było już za późno - poczuł na własnym ciele mimowolne skurcze, których nie mógł powstrzymać, upadając tym samym na podłogę, pod wpływem braku kontroli nad własnym ciałem. Wilk nadal brnął, powalając łapami chłopaka na podłogę, by tym samym o mało co nie zacisnąć kłów na jego gardle - do tego nie doszło jednak, kiedy wola rzucającego wyraźnie naznaczyła brak jakichkolwiek obrażeń. Brak rozlewu krwi, nawet jeżeli obecnie rzucający tym zaklęciem znajdował się w dość nieciekawym stanie. Pies posłusznie odstąpił, powracając do swojego właściciela, by tym samym poczekać wraz z nim na zakończenie tej całej farsy i cofnięcie zaklęć. — Dobra, wygrałeś. — burknął niezadowolony, głaszcząc hologram po jego sierści, by tym samym podać kumplowi obiecaną wcześniej kwotę, kiedy to wreszcie udało mu się wstać z podłogi, przywracając samego siebie do porządku. — Zajebiście ci ten wąż wychodzi. Gdyby nie to, że musiałeś się powstrzymywać, na pewno by mnie zmiótł. — zaśmiał się, wstając powoli oraz ostrożnie, by tym samym powstrzymać się od pokazania bólu pojawiającego się w obrębie podbrzusza i zdjąć przypaloną gdzieniegdzie bluzę, która to, pod wypływem ognistej inkantacji, została poddana próbie temperatury.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Ilość pkt w kuferku: 15 Wybrane zaklęcia w turze: Fallo, Protego, Fallo Kostki Arli/I:1,6,5 czyli nie,tak,nie Kostki Julii/I:2,6,1 czyli nie,tak,nie Przerzuty: 0 Tak wkurwiona na zajęciach nie była od dawna. Frustracja sprawiała, że coraz większą ochotę miała na schowanie różdżki do plecaka i wyjścia z sali. Nie wiedziała już czy to kwestia różdżki czy inkantacji (jak się wściekała, odpalał jej się południowy akcent), a może gorszego dnia. W każdym razie jeżeli w jednej chwili rzucasz zaklęciem, a za kilkadziesiąt sekund ci się to nie udaje, to coś tu nie gra. Na tym etapie miała w dupie inne zaklęcia. Skupiła się tylko na Fallo. I co z tego, skoro kolejna próba się nie powiodła? Kiedy Armstrong wystrzeliła w jej kierunku zaklęcie petryfikujące sparowała je protego i wyprowadziła kontratak w postaci kolejnego Fallo. Oczywiście tym razem też się jej nie powiodło. Na tyle prób, ani razu nie udało jej się ugodzić Szkotki czymkolwiek. Jeżeli tak miały wyglądać pojedynki, również dobrze mogłaby pojawiać się na nich z pałką. Szanse na zrobienie nia krzywdy były większe, niż za pomocą gównianej różdżki od gównianego Olivandera.
Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Pon 16 Lis 2020 - 8:55, w całości zmieniany 1 raz
Ilość pkt w kuferku: 19 Wybrane zaklęcia w turze: Petrificus Totalus, Protego, Everste Statum Kostka/i:6, 2, 5 czyli Petrificus Totalus - udany, Protego - porażka, Everte Statum - porażka Przerzuty: -
Przez jakieś zamieszanie, koniec końców miał przećwiczyć pojedynek z @Darren Shaw. - Siema. To co - pojedynek prefektów czas zacząć. Gotowy? - spytał z nutką rozbawienia, zanim ustawił się w odpowiedniej odległości od przeciwnika i po odbyciu formalności, wymaganych w pojedynkach z prawdziwego zdarzenia, można było przejść do rzeczy. -Petrificus Totalus - chyba nikogo nie zdziwiło, że to właśnie to zaklęcie jako pierwsze padło z jego ust. Chciał go opanować, dlatego celując różdżką w Krukona posłał ku niemu ostry błysk, który miał sprawić, że chłopak znieruchomieje. Jeśli ten nie zdołał obronić się przed atakiem - Sinclair chwili zakończył działanie zaklęcia. Bardzo ważna była także obrona, bo kiedy kilka chwil później w jego kierunku poleciało zaklęcie defensywne, nie czekał z tarczą. Jednak nie zdołał obronić się przed zaklęciem Shawna. Trzeba było przyznać, że pojedynkowanie się było niezwykle ekscytującym tematem zajęć, dlatego chyba nie było w tej klasie osoby, która w tej chwili byłaby znudzona takimi ćwiczeniami zaklęć. Podejmując kolejną próbę ataku, Lucas zdecydował się na Everte Statum, jednak ostatecznie chybił.
Ostatnio zmieniony przez Lucas Sinclair dnia Wto 17 Lis 2020 - 17:24, w całości zmieniany 1 raz
Ilość pkt w kuferku: 11 Wybrane zaklęcia w turze: Conjuctivis, Colloshoo, Orbis Kostka/1:5, 2, 5 - same porażki Przerzuty: 0
Kiedy przechodzimy do pojedynków (jakby tak nie było można nazwać tego, co robiłam do tej pory) wcale nie czuję się, jakbym już umiała zaklęcie oślepiające, które wybrałam dzisiaj do nauki. Zdecydowanie wydaje mi się, że przydałoby się jeszcze trochę czasu w skupieniu, kiedy mogłabym je powtarzać niekończoną liczbę razy... ale oj tam. Trzeba iść na żywioł i znowu spróbować rzucić je w kogoś. Jestem trochę zaskoczona, że moją parą jeszcze raz zostaje @Ignacy Mościcki. - Cześć ponownie. - Uśmiecham się lekko, kiedy znajduję go gdzieś sali. Ustawiamy się we w miarę luźnym miejscu, żeby rzucone mniej celnie czary nie trafiły jakiejś innej osoby... o ile jakieś w ogóle wyjdą. Trzymam już różdżkę przygotowaną, składam ją pionowo z drugą dłonią i kłaniam się jak to przy pojedynkach, żeby nie było, że tak nagle przechodzę do ataku - bo od razu po tym rzucam zaklęcie. To znaczy to za dużo powiedziane, bo tylko próbuję a z mojej różdżki wydobywają się czerwone iskry zupełnie jak przy ostatniej próbie z Victorią... Prycham i macham głupio różdżką, jakby to mogło pomóc. A ponieważ nie pomaga, to rzucam dwa kolejne zaklęcia - Colloshoo i od razu Orbis z dość podobnym skutkiem, czyli iskierkowym pokazem. A wydawałoby się, że te powinny mi wychodzić. - Sorry, to było specjalnie. Rozgrzewam różdżkę - próbuję wciskać takie kity Ingacemu, ale chyba nawet nie ma jak uwierzyć, skoro przed chwilą słyszał formułki zaklęć, które ewidentnie się nie pojawiły.
Arla nawet się nie broniła, ona wręcz rozpaczliwie uskakiwała przez Brooks, jeżeli już tej udało się rzucić zaklęcie. Czy była czymś rozproszona? A może po prostu nie potrafiła rzucić zaklęcia w Arli, bo nie chciała jej skrzywdzić? Ta, akurat. Ale fajnie byłoby w to wierzyć. Zaklęcie świsnęło jej nad uchem i już była gotowa do wyprowadzenia kolejnego kontrataku. Głośnym Immobilus trafiła Julię prosto w bark, skutkiem czego ta odczuwalnie zwolniła. Udało jej się jednak rzucić zaklęcie zwrotne, które Arla - ku własnemu zaskoczeniu - odbiła niemalże bez żadnego wysiłku. Wymach różdżki przed sobą, ciche Protego przez zaciśnięte zęby i... Trach! Zaklęcie po raz kolejny poszybowało prosto w strop. Kolejny Petrificus, którym Arla miała zamiar poczęstować Brooks, nie był już jednak tak widowiskowy. Jasna iskierka wydobyła się co prawda z jej różdżki, ale pomknęła gdzieś w bok, nie zbliżając się nawet do celu. Uniosła różdżkę, gotowa do obrony.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Ilość pkt w kuferku: 15 Wybrane zaklęcia w turze: Fallo, Protego, Fallo Kostki Arli/III:6,2,2 (3xtak) Kostki Julii/III:4,5,5 (3xtak) Przerzuty: 0
tura 3
Tego to już było za wiele. Równie dobrze Armstrong mogłaby postawić po drugiej stronie Sali jakiegoś fantoma i to w niego ciskać zaklęcia, pożytek byłby taki sam. „Ręcznik w bramce” – tym właśnie była na lekcji Voralberga, niczym więcej. Kiedy po raz kolejny nie udało jej się sparować zaklęcia, tym razem Immobliusa, poczuła, jak się czerwieni ze złości. Mimo spowolnienia udało jej się jeszcze cisnąć w jej kierunku Fallo, ale to odbiło się od magicznej tarczy ochronnej. Kolejna runda ćwiczeń okazała się równie jałowa, jak wszystko to, co dziś robiła. Jedynym plusem tej sytuacji był fakt, że chociaż udało jej się wyczarować to cholerne fallo. Ale co z tego, skoro ponownie nie potrafiła przebić się przez najprostsze zaklęcie ochronne? Kiedy skończyły, zacisnęła dłoń na różdżce tak mocno, że zbielały jej palce, a następnie spięta jak struna podeszła do swojego plecaka, do którego cisnęła ten bezużyteczny kawałek drewna, a następnie wygrzebała termos z kawą. Jakże żałowała, że w środku nie ma melisy z eliksirem spokoju!
Arla rzuciła się za Julią w momencie, w którym ta odwróciła się i ruszyła w stronę plecaka. Nie wiedziała, czy zrobiła coś źle, ale wiedziała, że chce pomóc. Czego zaś nie widziała, to podobnego wyrazu twarzy u Brooks. Jeszcze nigdy. No, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. - Julia? - Zapytała niepewnie, podchodząc do niej i wyciągając do niej rękę, ale wstrzymała ją w połowie ruchu, uświadamiając sobie, że nadal trzyma różdżkę. Wsunęła ją do kieszonki i delikatnie oparła dłoń na ramieniu Brooks. Czuła, że jest spięta, było to widać, słychać i czuć. - Julia, w porządku? - Usiadła obok jej krzesła i uniosła na nią wzrok. Pozwoliła jej otworzyć termos z kawą, a sama przywołała zaklęciem kubek ze stolika ustawionego w rogu sali i podała go przyjaciółce. Opanowała potrzebę zarzucenia jej jakimiś banałami, pocieszeniem czy przeprosinami. Stwierdziła, że poczeka i zobaczy, o co chodzi.
Czując na ramieniu dobrze znaną dłoń, westchnęła ciężko. Nie było to jednak westchnięcie oznaczające coś złego. Poczuła się raczej tak, jakby wraz z powietrzem uszło z niej trochę negatywnych emocji, choć oczywiście nie wszystkie.
- Tak, spokojnie. Nic mi nie jest – uspokoiła przyjaciółkę, zanurzając usta w kawie. – Po prostu nienawidzę przegrywać, zwłaszcza w tak żałosny sposób. Nie masz się czym martwić. Chcesz kawy? – Błyskawicznie zmieniła temat. Podniosła plastikowy kubeczek będący częścią termosu, napełniła go parującym napojem i podsunęła przyjaciółce.
Trochę czasu minie, nim pogodzi się z tym blamażem, ale nie mogła przecież winić Szkotki za to, że po prostu robiła to, co do niej należało. I choć w myślach klęła, na czym świat stoi, narzekając na chujową różdżkę, chujowe i sztywne nadgarstki, a nawet na swój, o zgrozo, południowy akcent. I co prawda udało jej się rzucić zaklęcie, którego dopiero się uczyła, to jednak nie potrafiła rozgryźć tego, dlaczego przegrała.
Z wdzięcznością przyjęła swoją porcję kawusi i uśmiechnęła się do Julii przepraszająco. Złapała ją za rękę i cmoknęła w nią iście po dżentelmeńsku. Ostatnie, czego chciała, to spina z Brooks z powodu jakichś głupich zaklęć. - Daj spokój, ja nie umiem rzucać dobrych zaklęć w sali. Tu w ogóle nie czuć klimatu. - Stwierdziła zgodnie z prawdą, bo dużo lepiej czuła się podczas pojedynków spontanicznych, no i bez świdrującego spojrzenia profesora, oceniającego każde jej drgnięcie, czy ruch nadgarstka. - Poza tym, widocznie jestem dla ciebie zbyt ważna i nie chcesz zrobić mi krzywdy. - Wypaliła na głos to samo, o czym przed chwilą myślała, bo stwierdziła, że w obecnej sytuacji może to wykorzystać jako lekki, niewymuszony żart na poprawę julkowego humoru. W każdym razie warto było spróbować. - Ale jak chcesz, to możemy się jutro umówić na jakiś trening na błoniach, dla odmiany z różdżkami, zamiast mioteł. Pewnie wtedy spuścisz mi łomot. - I pewnie będzie mi się podobało...
Ilość pkt w kuferku: 17pkt Wybrane zaklęcia w turze: OBSCURO (nieudane), EXPELLIARMUS (udane), PROTEGO (udane), Kostki:5, 6, 4 Przerzuty: 1/1 @Yuuko Kanoe
No, wreszcie jakieś konkrety! Pojedynki zawsze były nieco ciekawsze od strzelania zaklęciami w kukłę. Co prawda przypuszczał, że nie będą mieli wielkiego pola do popisu, bo niektórzy gotowi byli użyć wręcz drastycznych czarów, byleby tylko zmieść z planszy swoich przeciwników. On nie zamierzał wyrządzać krzywdy Yuuko, nie tylko ze względu na to, że była drobną dziewczyną. - Śmiało, po to jest ta lekcja. Mamy okazję się sprawdzić. - zachęcił, stając na wprost Puchonki, uprzednio upewniając się, że mają dość miejsca. Tak na wszelki wypadek, jakby poleciało jakieś Depulso czy inna Bombarda. Nie przewidział jednak tego, że Yuu zacznie i to tak zdecydowanie. Zdążył wypowiedzieć jedynie fragment inkantacji i po raz kolejny spieprzył swoje Obscuro. Za to zaklęcie Petrificusa poszybowało na niego, uderzając go w klatę i zamrażając na kilka minut. Pogratulowałby jej od razu, ale... nie mógł, bo był jak jeden wielki kawał drewna. Dopiero Finite go odczarowało. - Huh, dawno nie byłem taki sztywny. - palnął bez pomyślunku, wstając z podłogi - To znaczy... eee... Chodziło mi o to, że... nieważne. - podrapał kark, zdając sobie jak te słowa zabrzmiały. Lepiej było po prostu przejść do dalszej części tego pojedynku. - Expelliarmus! - błękitna smuga trafiła prosto w nadgarstek dziewczyny, tym samym wytrącając jej różdżkę z dłoni. Może dzięki temu udało mu się zniweczyć plany Yuu na wyczarowanie piaskowej skorupki, kto wie. Nie zastanawiał się zbyt długo nad powodem swojego sukcesu, bo już musiał bronić się przed kolejnym atakiem. Zaklęcie tarczy wyszło elegancko, ale nie było idealnie dopasowane do ofensywy, z którą musiał się zmierzyć, przez co na moment został oślepiony. - Naprawdę dobra z Ciebie czarownica. - był to szczery komplement.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Ilość pkt w kuferku: 25 Wybrane zaklęcia w turze: Aerudio (działa), Melofors (staje się ofensywne), Locomotor (nie działa) Kostka/i:4, 1 (+klątwa), 2 Przerzuty: pozostało 2/2
Nie miała zamiaru namyślać się nad tym, czy nadawała się do pojedynków, bo musiałaby brać pod uwagę to, czy dotykająca ją klątwa czyniła z Davies jakiś rodzaj tykającej bomby. Liczyła jednak, że po interwencji loa nie było już tak źle - a przynajmniej, że ewentualne negatywne wpływy obcej magii nie doprowadzą do tragedii. Stroniła więc jedynie od zaklęć leczących, zdając sobie sprawę, że wymagały zbyt dużej precyzji określania zamiarów, by pozwolić sobie na zawirowania. W pierwszej chwili rzuciła Aerudio, bo to nad nim pracowała najmocniej w ramach zajęć i miała je już chyba odpowiednio przećwiczone, by nie zawieść się porażką w praktycznym użyciu. Zachęcona skutecznością przeszła do magii prostszej, ale niewerbalnej. I wtedy też zaczęły się schody, bo zastosowany Melofors sprawił, że dynia wyskoczyła jej z różdżki i w zabójczym tempie pomknęła w stronę twarzy Fitzgeralda zamiast po prostu pojawić się na jego głowie. A Locomotor, za pomocą którego chciała cisnąć w Ślizgona jakąś zagubioną na parapecie książką nie zadziałał w ogóle. Czy lepiej byłoby zdecydować się na wymawianie inkantacji? Albo spróbować zaklęć typowo już ofensywnych?
Ilość pkt w kuferku: 5 Wybrane zaklęcia w turze: Glacius Opis, Protego, Ceruisam Kostka/i:2 > 3, 4, 5 Przerzuty: 0/1
Doskonale jakby zdawał się przeczuwać do czego finalnie zaprowadzi ta lekcja, ale w momencie, gdy padły słowa o pojedynkowaniu się mimowolnie posłał Odeyi uśmiech i przeczesał swoje krótkie, po ostatnim z pojedynków włosy. Generalnie nie miał nic przeciwko miotaniu w siebie na przemian zaklęciami. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę to, jak nieźle poszło im ostatnim razem. Wymiar poniesionych obrażeń względem tego, ile frajdy im to przyniosło był wręcz nieporównywalny. Nikczemny uśmieszek, który powoli pojawiał się na twarzy chłopaka niósł ze sobą ogromny ładunek zadowolenia. Czyżby mógł się w końcu dziewczynie odpłacić? - Gotowa na nowe siniaki? - Zagaił podchodząc do niej, ściskając jednocześnie w obu rękach swoją różdżkę.
Już teraz zaczynał myśleć jakich zaklęć powinien użyć, poza tym, że oczywiście... Zamierza spróbować jeszcze raz Glacius Opis, na którym mu tak zależało. Wertując karty księgi od zaklęć szukał czegoś czym będzie mógł zaskoczyć dziewczynę i po minucie czy dwóch... Chyba w końcu znalazł. Starał się sobie przypomnieć wszystkie niezbędne informacje odnośnie zaklęcia i kiedy zauważył, że reszta sali gotowa jest zacząć rzucać w siebie zaklęcia i on przyjął odpowiednią pozycję. Niewiele trzeba było czekać by pierwsza smuga światła przecięła powietrze. - Glacius Opis. - Wypowiedział malując odpowiedni gest. Jakież wielkie było jego zdziwienie, kiedy faktycznie z końca różdżki wystrzeliły trzy, śnieżnobiałe, lodowe ptaszki.
Wskazał różdżką w stronę swojej kompanki, a stworzenia jakby rozumiejąc rozkaz momentalnie zaszarżowały w kierunku gryfonki chcąc ugodzić ją w którąś z bardziej odsłoniętych na uderzenia części jej ciała. Momentalnie również wyczuł zamiary swojej przeciwniczki rzucając w odpowiednim momencie zaklęcie tarczy. Kiedy i ono zdawało się już przemijać pochłaniając wszelkiej maści uroki chłopak ponownie wymierzył w dziewczynę różdżkę z magiczną inkantacją na ustach. - Ceruisam!
Ilość pkt w kuferku: 12 pkt. Wybrane zaklęcia w turze:Metusque → Chroni ciało piaskową skorupą, która zatrzymuje zaklęcia. Skorupa chroni w pewnym stopniu przed obrażeniami fizycznymi. Protego→ Wytwarza krótko działającą magiczną barierę, która chroni rzucającego czar przed większością zaklęć oraz odbija zwykłe ataki. Expelliarmus → Zaklęcie rozbrajające przeciwnika poprzez wyrwanie mu z ręki różdżki. Kostka/i:6, 1, 4 ✓ ✗ ✓ Przerzuty: ---
Po krótkich ćwiczeniach, przy których towarzyszyła mu Julka, chłopak miał wrażenie, że udało mu się jako tako opanować podstawy towarzyszące pełnoprawnej nauce zaklęcia Metusque. Nie był wprawdzie pewny, czy udało mu się opanować odpowiednie ułożenie nadgarstka podczas samej inkantacji, jednak zdecydowanie zapoznał się z efektami tego czaru, a co więcej przyzwyczaił nieco do uczucia, które towarzyszyło wyczarowywaniu piaskowego pancerza chroniącego jego ciała. Z początku nawet nie zwrócił uwagi na to, że zbroja koniec końców sama zmienia się w sypki piach, jednak gdy zaczął odczuwać ziarenka wpadające mu pod ubranie, trudno już było o tym fakcie zapomnieć. Mógł o tym pomyśleć wcześniej. – Witaj – odparł, a następnie ukłonił się lekko z delikatnym uśmiechem. Kiedy parze uczniów udało się już zająć dobre miejsce, które było odpowiednio oddalone od innych par, Ignacy pozwolił Sophie wykonać pierwszy ruch, samemu ściskając różdżkę w dłoniach. W duchu musiał przyznać, że mimo wszystko był lekko podenerwowany. Puchon rzucił pierwsze z wybranego przez siebie zaklęć, dosłownie chwilę po ślizgonce, licząc, że w ten sposób uda mu się przed nim ochronić. Szczęście mu najwyraźniej akurat sprzyjało, ponieważ Metusque zadziałało perfekcyjnie, co zapewne można było zrzucić na karb niedawnych ćwiczeń. Nie tracąc tempa, następnymi rzuconymi czarami było Protego oraz Expelliarmus, z czego tym razem jedynie to drugie zostało wykrzesane z różdżki. Druga inkantacja obronna została zapewne wypowiedziana zbyt szybko, aby odpowiednio zadziałać. Przez to, że podczas pierwszego starcia narzucili sobie dosyć szybkie tempo, chłopak z lekkim opóźnieniem zorientował się, że zaklęcia dziewczyny nie do końca się udały. – Nie ma problemu – pokiwał głową, poprawiając sobie opadające mu na czoło włosy. – Następnym razem wyjdzie lepiej.
Ilość pkt w kuferku: 43 Wybrane zaklęcia w turze: Aerudio (nieudane), Arresto Momentum (udane), Orbis (nieudane) Kostka/i:2, 1, 1 -przerzut jedynek-> 2, 4, 1 Przerzuty: 2/4
Z takich czy innych powodów, w tej turze przeciwnikiem Darrena podczas treningowego pojedynku był @Lucas Sinclair - prefekt Slytherinu. - Siema - przywitał się Krukon, wykonując tradycyjny ruch różdżką i przedpojedynkowy ukłon - Gotowy. Ślizgon aczął od razu z wysokiej nuty - promień petryfikujący trafił Darrena, przyklejając natychmiastowo jego ramiona do tułowia oraz nogi razem, po czym Shaw jak długi runął na podłogę. W następnej wymianie Krukon nie pozostawał mu jednak dłużny - jego stricte nieofensywne Arresto Momentum trafiło Sinclaira, który zastygnął w połowie ruchu różdżką. Po odczekaniu kilku sekund Shaw anulował działanie zaklęcia po czym przeszli do kolejnej części pojedynku, którą zatytułować można było festiwalem chybień - albowiem zarówno Orbis Darrena, jak i urok Lucasa nie trafiły w swoje cele.
Ilość pkt w kuferku: 19 Wybrane zaklęcia w turze: Icalius - udane, Accenure - nieudane, Petrificus Totalus- nieudane Kostka/i:2, 3, 3 Przerzuty: -
Byli kwita - Lucas ugodził go Petrificusem, a Shaw odpłacił mu się zamrożeniem. Potem rzeczywiście była seria porażek, po czym Sinclairowi przypomniało się zaklęcie, którego dawno nie używał, więc musiał wykorzystać okazję i przypomnieć je sobie. Icalius poleciało w kierunku Darrena i o ile nie zdołał on w porę podjąć obrony, grube pnącza unieruchomiły jego nogi. Oczywiście potem proste Finite (jeśli było potrzebe), a następnie próba jego obrony, która zakończyła się potężną klęską. Zamiast muru, który miał go otoczyć i nie pozwolić na trafienie zaklęciem Krukona, z różdżki Lucasa wydobyło się zaledwie kilka iskier. Podobnie było z kolejnym czarem, którego co prawda dopiero się uczył.
Ilość pkt w kuferku: 6 Wybrane zaklęcia w turze: Barrera - nieudane, Levicorpus - udane, ale odbite od tarczy, Expelliarmus - udane, ale odbite od tarczy Kostka/i:2, 1 -> 6 i 4 Przerzuty: 0/1
No tak, można było się spodziewać prawdziwego pojedynku, dlatego jak tylko wyłapała spojrzenie Cassiana i jego drobny aczkolwiek wymowny gest, przypominający jej o "wypadku" podczas ich nauki, zaśmiała się pod nosem. Chociaż wtedy w sali pojedynków nie było jej do śmiechu. Była dosłownie załamana swoją bezmyślnością. - Siniaków się nie boję. Tłuczki mnie przyzwyczaiły. Bardziej obawiam się o swoje włosy. - odparła z rozbawieniem, zanim jeszcze mogli rozmawiać, a pojedynek się jeszcze nie rozpoczął. Chciała wyczarować wiatr, który odpędziłby lodowe ptaszki Cassa, jednak chęci nie wystarczyły. Ten sposób obrony nie wypalił. Tak samo z resztą jak jej plany na obrócenie przyjaciela do góry nogami, aby zawisł na jednej nodze. Cholera, to zaklęcie chyba nigdy jej nie wyjdzie... Chociaż tym razem było blisko, jednak tarcza Gryfona przeszkodziła jej planom. Dokładnie tak samo jak przy kolejnej próbie ataku, kiedy chcąc rozbroić Beaumonta, Expelliarmus odbił się od jego magicznej bariery. Ale pojedynek toczył się dalej.
Ilość pkt w kuferku: Wybrane zaklęcia w turze: Expelliarmus, Ceruisam, Glacius Opis Kostka/i:6, 3, 1 Przerzuty: 0/1
Był z siebie zadowolony, że zaklęcie tarczy tak skutecznie pochłonęło oba, pomyślne uroki Odeyi. Byłą to naprawdę miła odmiana po tym jak nie zdążył osłonić się przed wyłysieniem. Niemniej w żadnym wypadku obecnych ćwiczeń nie traktował jako swego rodzaju vendetty. Bardziej zależało mu na tym, by jakkolwiek pokazać się z dobrej strony – jako student, który może nie umie tego czegoś, ale umie cokolwiek... - Nie martw się! Jeśli już miałbym rzucać jakieś zaklęcie związane z nimi to byłoby to raczej Subitopelo... - Powiedział mrużąc przy tym delikatnie czoło. W sumie to mógłby być ciekawy obraz.
Ponownie chciał rzucić zaklęcie, które miało sprawić, że dziewczyna upuści rozgrzaną różdżkę, jednak... Nic takiego się nie stało - ku ogólnemu smutkowi chłopaka. Wywołując lekki grymas na twarzy wycelował w jej kierunku również zaklęcie Expelliarmus, ale i to nie przyniosło żadnego skutku. Postukał różdżką o wierzch dłoni wywołując kilka drobniejszych iskier z jej końca, jakby licząc na to, że po prostu się przyblokowała. Zdecydował się tym razem na powtórzenie zaklęcia, które już dziś mu wyszło. - Glacius Opis!
Po raz kolejny śnieżnobiałe ptaszki przeszyły powietrze pikując wprost w kierunku dziewczyny. Coś za bardzo męczył ją tym morzem ostatnio, czyżby powinien szykować się na zemstę w morzu ognia?