W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Spoiler:
Wszystkie rozważania o magii przerwał dźwięk tłuczonego szkła w witrażu, który posypał się barwnymi, migoczącymi kolorami. Coś wpadło do pomieszczenia, zatrzepotało ogromnymi skrzydłami. Upierzenie ciała białe z szaroniebieskim nalotem, srebrne pokrywy skrzydeł. Lotki pierwszorzędowe czarne, drugorzędowe szare. Linia upierzenia na czole prosta. Na głowie i szyi nastroszony czub. Dziób długi i potężny, żółty. Odnalazł nieporadnie odbiorcę wiadomości @Alistair Keane. Był ranny, z tułowia sączyła się krew, która tworzyła plamki na posadzce. Wystawił łapę z niewielkim liścikiem, ona też krwawiła.
Professor ordinarius incantationibus et defensio adversus artium obscurorum, carminibus praevaricator, Alistair Keane
Szanowny stryju, zwracam się z prośbą o natychmiastowe pojawienie się w mojej prywatnej posiadłości. Sam wiesz gdzie, sam wiesz jak. Wybacz mi lakoniczność, ale to sprawa delikatna i niecierpiąca zwłoki.
P.S. Zabierz ze sobą Ruth Wittenberg
Minister magia, Nolan T. Kaene
pierwsza sala zaklęć
Autor
Wiadomość
The author of this message was banned from the forum - See the message
Maelynn Breeden
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Bardzo często nosi ze sobą pluszowego lisa o imieniu "Malia", miewa napady lękowe i ataki paniki
Mętlik w głowie, który początkowo ustał, powrócił ze zdwojoną siłą. Zamknęła oczy i przystawiła ręce do skroni, jęknęła z bólu i zakręciła się w miejscu. Ucisk na umysł wypchnął go w sferę bezpieczeństwa, pozostawiając Mae jedynie prymitywny system obronny. Biorąc pod uwagę sytuację, ośrodek ucieczki wygrał z ośrodkiem walki. Twarz puchonki zmieniła się na kompletne przerażenie, a jej nogi skierowały się w stronę wyjścia. Wpadła na drzwi klasy, odbiła się od nich lekko, otworzyła je pośpiesznie i zatrzasnęła za sobą.
z/t
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Ilość pkt w kuferku: 18 Wybrane zaklęcie: Petrificus Totalus Kostka/i:2 Przerzut: brak.
Posłusznie ustawiła się przed jednym z manekinów, sięgając do swojej wiśniowej różdżki, która dotychczas jedynie czekała na to aż Japonka zrobi z niej użytek. Przyjrzała się raz jeszcze postaci, w którą miała uderzyć zaklęciem nim w końcu w pełni skupiła się na tym, by poprawnie je rzucić. Wykonała odpowiedni ruch różdżką, wypowiadając ostrożnie słowa inkantacji i patrząc na to jak promień, który wystrzelił z wiśniowego drewna uderza w stojący przed nią cel. Cóż... nie było tragicznie, ale dobrze też nie było. Z pewnością powinna spróbować jeszcze raz. Wiedziała, że stać było ją na więcej. Musiała tylko jakoś wykrzesać z siebie ten potencjał.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Ilość pkt w kuferku: 19 + 2 = 21 Wybrane zaklęcie: Incarcerous Kostka/i:3 Przerzut: nope, 0/1
Spokojnie ćwiczył sobie zaklęcie z większym lub mniejszym skutkiem; spokojnie tęczówki wbijał w stronę biednego manekina, który to był od czasu do czasu traktowany nieprzyjemnym zaklęciem, z jakim to przyszło mu dzisiaj pracować. Nie zmusił się do niego; przeczuwał, że naprawdę może mu się kiedyś przydać. Nie bez powodu jego skupienie było jak najwyższe, by przypadkiem czegoś nie zepsuć i nie rzucić w siebie, jak wcześniej, rykoszetem czaru, czego nie mógł być taki pewien. Może liny nie wydawały się być zbyt intrygującym artefaktem, ale i tak uważał to za coś lepszego od Sectumsempry; nie bez powodu, jego prawą, odkrytą rękę, zajmowały różnego rozmiaru blizny po czarnomagicznej sile, z jaką miał do czynienia podczas treningu z Viol. Nie przejmował się nimi. Każdy kolejny ślad na jego mapie cierpienia przyczyniał się do akceptacji takiego stanu rzeczy, w związku z czym zdołał się wyjątkowo szybko oswoić z własnym, zepsutym poniekąd wyglądem. I tak czy siak, większość poważniejszych miał zakrytych, a dostęp do niektórych wymagał przekroczenia pewnych granic prywatności. I tak sobie rzucał, raz efektywnie, raz mniej efektywnie, ale jednak z jakimś skutkiem, nawet jeżeli różdżka wypluwała niechętnie ze swojego końca jakieś iskry, kolejne zaklęcia. Za każdym razem inne skupienie, delikatnie zmieniona miękkość danych słów, lecz także z najróżniejszym skutkiem. Starał się znaleźć ten najbardziej odpowiedni sposób, dzięki któremu byłby w stanie wykrzesać z samego siebie pełen potencjał. Jak się okazało, kolejny rzut był całkiem niezłym, bo manekin o mało co nie zaczął jęczeć z bólu, gdy liny zaczęły dosłownie wrzynać się w skórę, co mógł zaobserwować, gdy do niego podszedł i go zwyczajnie uleczył. Oczywiście wcześniej cofnął zaklęcie, zanim przeszedł do czynności ratowniczych. No i zauważył. Odwrócił się w stronę @Maelynn Breeden, która była jednostką zastanawiającą, a z którą to miał wcześniej do czynienia, by tym samym zaobserwować u niej kolejny zgrzyt. Nie wiedział, co tym razem musiało się stać, ale mógł podejrzewać, kiedy czekoladowe tęczówki skierował w jej stronę, a harmonijnym krokiem próbował do niej się jakoś przedostać, by zaoferować własną pomoc, gdyby zaszła taka potrzeba. Wiedział o jej atakach paniki, a sam był przy jednym, dlatego nie bez powodu jej tak po prostu nie zignorował. Wiedział, iż tego typu rzeczy potrafią naprawdę psuć życie, a gdyby okazało się, że sytuacja jest poważna, zaprowadziłby ją tym razem do Skrzydła Szpitalnego. Patrzył spokojnie, spokojnie również wydobywał się stukot podeszwy spod jego butów, uderzających o podłogę, aczkolwiek, zanim zdołał się do niej w jakikolwiek sposób zbliżyć, nie znajdując się pod ostrzałem innych zaklęć, dziewczyna zdołała już wyjść. O mało co nie obijając się po drodze o duże, drewniane drzwi, na co przystanął w półkroku. Westchnął, gdzieś pod kopułą czaszki rzucił przekleństwo, powracając powoli na swoje miejsce; zakładając ręce na klatce piersiowej. Oparłszy się o ścianę, zaczął poważnie myśleć nad tym, czy to dzień jest taki chujowy, czy to jednak coś z nim jest nie tak.
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Ilość pkt w kuferku: 5 Wybrane zaklęcie: Mobilicorpus Kostka:5
Z ulgą przyjęła wiadomość, że najpierw mają przećwiczyć zaklęcie na manekinie. Nie ufała sobie na tyle, żeby rzucać czar od razu na młodszą koleżankę, nawet jeśli nie był specjalnie groźny. Wycelowała różdżkę prosto w swojego przeciwnika, skupiając się na pożądanym efekcie i przypominając sobie inkantację. - Mobilicorpus! - starała się wypowiedzieć słowa wyraźnie, z naciskiem na odpowiednie akcenty, ale chyba nie do końca tak to miało wyglądać. Manekin ledwo podskoczył i zaraz wrócił na ziemię, zamiast swobodnie lewitować pod sufitem. Nie było źle, wystarczyło jeszcze trochę poćwiczyć i za kilaka powtórzeń wszystko powinno pójść już gładko, ważne, że nie spowodowała żadnego podpalenia, czy innych niepożądanych efektów. Spojrzała na swoją partnerkę, aby sprawdzić, jakie ona wybrała zaklęcie i jak jej idzie, ale pokrzepiający uśmiech szybko zniknął z jej twarzy. - Maelynn, wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? - zapytała z troską w głosie, chowając różdżkę do kieszeni i podeszła bliżej Puchonki, wyraźnie zmartwiona jej zachowaniem. Nie miała jednak nawet czasu zareagować, bo dziewczyna nagle wybiegła z sali bez słowa. Williams niewiele wiedziała o atakach paniki, ale zachowanie Breeden zaniepokoiło ją na tyle, że nie mogła tego tak zostawić. Jej wzrok szybko powędrował w kierunku nauczyciela, który z pewnością również zauważył całe o wydarzenie. - Profesorze, przepraszam, ale nie mogę jej tak zostawić. - wydukała pospiesznie i nie czekając na nic więcej, złapała swoją torbę, oraz rzeczy pozostawione przez Maelynn i pobiegła za nią na korytarz, by upewnić się, że na pewno trafi do swojego dormitorium, albo od razu do skrzydła szpitalnego.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ilość pkt w kuferku: 23 Wybrane zaklęcie: Flagrantera Kostka/i:5 Przerzut: 0/1
Za pierwszym razem wyszło mu aż za dobrze, a potem Arleigh go rozśmieszyła. Postanowił więc spróbować ostatni raz. W końcu, do trzech razy sztuka. Już podnosił różdżkę, by wymówić zaklęcie, gdy zobaczył Mae opuszczającą salę. Posłał Felkowi zdziwione spojrzenie, ale uznał, że nie będzie bardziej podpadał Voralbergowi i potulnie będzie ćwiczył swoje zaklęcie. Wyraźnie wymówił inkantację i patrzył, jak padalec ponownie wystrzeliwuje z jego różdżki. Zero postępu, ale przynajmniej nie było regresu no i wątpliwości, co Solberg miał na myśli. Odetchnął i oparł się o chłodną ścianę, zastanawiając się, co jeszcze może się wydarzyć na tej jednaj lekcji.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ilość pkt w kuferku: 11 Wybrane zaklęcie: Conjuctivis Kostka/1:5 Przerzut: 0
Opowiadam Ignacemu, że pewnie, że nie mam nic przeciwko, no bo niby dlaczego - szczególnie że to przecież zaklęcie defensywne, więc (chyba) nic mi nie zrobi. A potem słuchając nauczyciela nie wiem po co właściwie nam były te pary. Szczególe, że jak się okazuje, ja akurat mam ćwiczyć z inną osobą, a dostaję do pary innego prefekta, czyli @Victoria Brandon. Zostawiam więc puchona i idę do krukonki. - Cześć. Ale zamieszania z tym - komentuję krótko, nim przechodzimy do ćwiczeń. Nie wiem jakiego zaklęcia ona ma zamiar użyć a już na pewno nie pomaga fakt, że robi to niewerbalnie - jednak nim reaguję w jakiś sposób typu stworzenie przed sobą tarczy za pomocą Protego okazuje się, że jej zaklęcie jest obroną, co więcej - zdaje się, że to to samo o której wcześniej mówił Ignacy. Ciekawe. To by wyjaśniało ideę ćwiczenia w parach zamiast na manekinach, ale już niekoniecznie takie roszady. W każdym razie, sama również rzucam, swoje zaklęcie, tyle że werbalnie. Nawet wychodzi - ciężko powiedzieć czy dobrze, bo rozbija się na piaskowej osłonie krukonki, nie przynosząc tym samym żadnych efektów. Chyba nie było aż tak źle, skoro czar przynajmniej opuścił moją różdżkę.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Ilość pkt w kuferku: 19 + 2 = 21 Wybrane zaklęcie:Incarcerous Flagrantera Kostka/i:4 Przerzut: 0/1
Spoglądał, powoli, ostrożnie, czekoladowymi oczami, jak całe ta lekcja się trochę pierdoli, a z nią całe podejście jego do niej, w związku z czym nie bez powodu nie powrócił do ćwiczenia własnego zaklęcia, nad którym popracował ciut dłużej i trochę bardziej dziwnie. Obserwował, jak Nancy wybiega za dziewczyną, kiwając pod kopułą czaszki głową w jej stronę, ale nie doprowadzając swoich myśli do czynów prawdziwych. To było cholernie niesprawiedliwe, że przez atak paniki u Maelynn Williams musiała zrezygnować z dalszego uczestnictwa, ale nie mógł z tym nic zrobić. Być może był chłodnym skurwielem, a może po prostu kalkulował odpowiednio własne czyny, wiedząc, że przede wszystkim Breeden potrzebuje spokoju. Miejsca, w którym będzie mogła się uspokoić, a najlepiej do tego eliksiru, którego przy sobie nie posiadał. I tak czy siak, nie zdołałby go podać dziewczynie, dlatego obrączki źrenic, w których nie znajdowało się żadne zwierciadło jego duszy, zwróciły się w stronę Ślizgona, by uraczyć go swoją obecnością i znaleźć cokolwiek, czym mógłby zaintrygować umysł znajdujący się pod kopułą czaszki. Okazało się, że znalazł sobie ciekawą atrakcję, bo zastanawiał się nad padalcem z ognia, który to wyglądał komicznie w porównaniu do zaklęcia, wcześniej przez niego rzuconego. Nie bez powodu przyjacielsko trącił Solberga ramieniem, uśmiechając się pod nosem w dość ironiczny sposób. Obydwoje wiedzieli, że to będzie tylko drobne droczenie się, dlatego, kiedy to spoglądał na urocze, malutkie stworzonko, nie mógł powstrzymać się od takiej, a nie innej reakcji. — No jak ty to robisz, no jak ty to robisz... daj mnie tę różdżkę. — uśmiechnął się w jego stronę szczerze, a prawy kącik ust, podniesiony bardziej do góry, powodował, że można było wyczuć delikatną uszczypliwość, aczkolwiek bez jakiegoś większego bądź głębszego dna. Ot, proste, naturalne, pozbawione agresji zachowanie. Wbrew pozorom jej nie okazywał nikomu z zewnątrz, nawet jeżeli wykonał taki ruch, jakby chciał zabrać patyczek Maximilianowi. — Patrz i ucz się. — zaśmiał się, by tym samym skupić się w pełni na wyczarowaniu ognistego skurwysyna. Co prawda nie miał złych zamiarów, ale ta wizja wydawała się być jakoś bardziej radosna, gdyby taki wąż mógł sobie zjeść Boyda i Fillina. Udawało mu się powoli; odpowiednia doza cierpliwości, słowo oraz prawidłowy ruch nadgarstkiem spowodowały, że udało mu się, tym samym wyczarować, o dziwo, podobnego padalca, może swojego ciut większego, kiedy to przekierował magię poprzez rdzeń z buchorożca. Doświadczenie z zakresu Opieki Nad Magicznymi Stowrzeniami przedzierało się poprzez struktury własnej różdżki. — No i proszę, dwa padalce do kompletu. Będzie im raźniej. — przykucnął, przyglądając się im, ale żadnego z nich nie dotknął.
Ilość pkt w kuferku: 43 Wybrane zaklęcie: Aerudio Kostka/i:1 -> 5 Przerzut: 2/3
Pierwszą część lekcji Darren, podobnie jak parę innych osób, trenował zupełnie samodzielnie. Ostatecznie w końcu pozwalanie jednym uczniom na celowanie w drugich, gdy żadni z nich do końca nie opanowali jeszcze poznawanych przez siebie zaklęć byłoby co najmniej nierozsądne. Shaw stanął na wolnym kawałku podłogi, upewnił się że dookoła nie ma żadnych rzeczy, które mógł przypadkiem przeciąć, po czym - wypowiadając inkantację w myślach - machnął różdżką dookoła siebie. Efekt był nieco gorszy niż się spodziewał - co prawda używał już owego zaklęcia, jednak jedynie wypowiadając je na głos, a jak wiadomo, niewerbalna wersja była zawsze o wiele trudniejsza. Powietrze dookoła Krukona zadrgało i lekko zawirowało - odbiłoby na pewno parę iskier, jednak Darren sądził że każde poważniejsze zaklęcie ofensywne przebiłoby się przezeń bez problemu. Pozostało mu jedynie próbować dalej.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ilość pkt w kuferku: 23 Wybrane zaklęcie: Flagrantera Kostka/i:3 Przerzut: 0/1
Najspokojniej w świecie stał sobie i myślał, gdy nagle zobaczył ruszającemu ku niemu Felinusa. Przygotował się chyba dosłownie na wszystko, ale nie na to, co się zdarzyło. Lowell trącił go ramieniem i zaczął "pouczać", jak poprawnie spalić Callahanowi mordę rzucić to zaklęcie. Max patrzył, jak podobny padalec do tego, którego sam wyczarował wcześniej, pojawia się z różdżki puchona. -Dziękuję mistrzu za pokazanie, jak mnożą się padalce. - Z uśmiechem pokłonił się lekko Felkowi. Max był zadowolony z tego, co mu wyszło, ale teraz poczuł potrzebę sprawdzenia się jeszcze raz. -Flagrantera! - Jebnął, jak tylko potrafił, a z jego różdżki wyskoczył legitny, naprawdę dość straszny płomienny wąż, podobny do tego, którego widział mordującego chochliki w imieniu Violi. Kazał mu zrobić szybkie kółeczko, po czym ślizgon zniknął potwora. -Tylko się zgrywałem. Tak naprawdę jestem panem i władcą ognia. - Oddał Felkowi kuksańca, w głębi serca nie mogąc uwierzyć, że udało mu się rzucić tak potężne zaklęcie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Ilość pkt w kuferku: 18 Wybrane zaklęcie: Petrificus Totalus Kostka/i:5 Przerzut: brak.
Dała sobie odsapnąć na chwilę, a następnie ponowiła swoje ćwiczenia, uderzając po raz kolejny zaklęciem w manekina. Po raz kolejny wyraźnie wypowiedziała inkantację Petrificus Totalus, której towarzyszył odpowiedni ruch różdżką. I tak jak poprzednim razem nie popisała się zbytnio. Co prawda można było z pewnością wywnioskować jakie zaklęcie starała się rzucić oraz widzieć jakieś jego efekty, ale zdecydowanie nie powalało. Zdecydowanie mogła się bardziej wykazać. Oby w następnym etapie lekcji poszło jej już lepiej.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Ilość pkt w kuferku: 19 + 2 = 21 Wybrane zaklęcie:Incarcerous Flagrantera Kostka/i:3 Przerzut: 0/1
Jeżeli ktoś myślał, że jego najlepszy kumpel, bratnia dusza i w ogóle będzie mógł w spokoju sobie poćwiczyć, to jednak się grubo mylił. Po pierwsze, rzucanie w nieskończoność tej samej formułki zwyczajnie mu się znudziło, a po drugie, chciał spróbować czegoś nowego. Akurat o Flagranterze słyszał, co nie zmienia faktu, iż wcześniej w ogóle nie miał okazji jej rzucać, dlatego jego doświadczenie opierało się tak naprawdę na obserwacjach samego Maximiliana - jego ruchów drewnianym patyczkiem, mocniejszym chwycie bądź po prostu muskaniu drewna za pomocą własnych opuszków. Sam Lowell obracał własną różdżką między palcami, przekładając ją sobie w dość zgrabny sposób, aczkolwiek nie bez jakiejś większej pewności w swoich oczach. I o ile wydawać by się mogło, że emanuje czymkolwiek, to tak naprawdę był stabilny. Harmonia przelewała się przez jego kolejne kroki, jakoby nie dając miejsca ani pozytywnym emocjom, ani negatywnym - przynajmniej do momentu, w którym to nie stanął na równi z przyjacielem. No, prawie na równi, zważywszy uwagę na dość sporą różnicę we wzroście, nad czym czasami ubolewał, ale bycie niskim też miało swoje niewątpliwe plusy. No tak, instruowanie... jakże pamiętał ich pierwszą wspólną lekcję uzdrawiania, podczas której okazało się, że Faolán ma całkiem niezłą smykałkę do przekazywania wiedzy. I podczas której próbował zaatakować Solberga za przekroczenie bariery jego prywatności. Teraz jednak nie stronił od delikatnego podnoszenia kącików ust do góry, popychania, zaczepiania, trącenia ramieniem; jakby było to coś całkowicie naturalnego, niezabronionego wbrew pozorom na wielu płaszczyznach. Po prostu znał Ślizgona na tyle, iż nie bał się okazywać przy nim garstki własnych emocji, co dla osób z zewnątrz musiało wyglądać co najmniej dziwnie, gdy zazwyczaj do pozostałych podchodził ze spokojem i czasami obojętnością na twarzy. — Wbrew pozorom nie da się ich znaleźć w kapuście. — powiedział całkiem prosto, kiwając głową w jego stronę, kiedy to patrzył na swojego małego, urokliwego padalca, który po krótszym momencie zmienił się jedynie we wspomnienie; ciepło buchnęło w jego twarz. Finite. Koniec. Magiczny, malutki wąż, składający się z języków ognia, został poddany zjedzeniu przez proste zniknięcie; nic nie mógł na to jednak poradzić; podejrzewał jednak, czując, jak magia dzisiaj w miarę dobrze przepływa przez jego różdżkę, że i tym razem uda mu się go wyczarować, ale w bardziej okazałej formie. — I to się nazywa ognisty wąż! — oznajmiwszy, sam skierował własną różdżkę w powietrze, by skupić się w pełni na chęci osiągnięcia wymaganego efektu. Odpowiednia wymowa. Musnął mimowolnie palcami bardziej drewniany patyczek, kierując spojrzenie czekoladowych tęczówek wprost na wolną przestrzeń przed nim, jakoby to właśnie go najbardziej interesowało. Spokój przedzierał się przez jego duszę, a umysł zdawał się być wyjątkowo harmonijny względem poprzednich wydarzeń. Nie zamierzał pozwolić, by sytuacja z Fillinem, jak również Boydem, na dokładkę Maelynn, no i oczekująca rozmowa z profesorem, przyczyniły się do jego nieudanej próby rzucenia zaklęcia. — Flagrantera. — słowa te wydostały się spomiędzy jego ust płynnie i bez żadnego zająknięcia się, a obliczem bladego studenta pojawił się ognisty wąż, którym mógł kierować. Płomienie, którymi się odznaczał, pozostawiały delikatne ślady na podłodze, a atmosfera wokół niego stała się ciut bardzo gorąca. Za gorąca. I znów to samo, ten sam scenariusz, to samo cholerstwo. Wkurzyło go to, a dość niekontrolowanie musiał przerwać zaklęcie, powstrzymując ruch dłonią, niemniej jednak ta, standardowo drgnęła. Jakoby porażenie prądem przechodziło przez jego blizny do miejsca utraty, a nie mógł tego w żaden sposób powstrzymać. Szwankujące nerwy od czasu do czasu zbierały swoje piękne żniwo, a okazało się, że akurat muszą teraz. Z ust wydobyło się syknięcie, a sam odrobinę się skulił, niemniej jednak tylko i wyłącznie po to, by się wyprostować, spinając wszystkie możliwe mięśnie. Na chwilę, bo potem oparł się o ścianę, skupiając się trochę bardziej na bodźcu bólowym, odchylając głowę mimowolnie do tyłu. Dłonie wsadził natomiast do częściowo zapiętej bluzy. — Luz, zaraz minie. — szepnął, zaciskając zęby i czekając na to, iż to cholerne uczucie minie, choć jego siła była tak samo intensywna, jak na transmutacji, gdzie spierdolił po całości rzucanie czaru w stronę kafla. Nie czuł potrzeby pomocy, wiedząc, iż zaraz to całe cholerstwo minie. Z mijającymi sekundami grymas bólu zamienił w czyste zmęczenie i obojętność, jakoby nie zamierzając zwracać na siebie większej uwagi. I na co, i po co.
Ilość pkt w kuferku: 4 Wybrane zaklęcie: Glacius Opis Kostka/i:6 Przerzut: -/-
W sumie możliwość przećwiczenia, a nawet nauki nowego zaklęcia w tak praktycznym ujęciu stanowiła zapewne nie lada gratkę dla większości znajdujących się tutaj uczniów. Faktycznie mógł podejść do tego praktyczniej i zdecydowanie wybrać coś z kategorii zaklęć defensywnych, bądź też zwykłych... Niemniej jednak jego ojciec od zawsze powtarzał, że najlepszą obroną jest atak. Może faktycznie coś w tym było, jeśli przypomniał sobie o tym dopiero w tej chwili.
Stanął przed manekinem będąc w pełni wyprostowanym. Jednocześnie zerkał raz po raz w kierunku @Odeya Worthington sprawdzając też jak jej idzie. W końcu pewnie przyjdzie moment, w którym ona wykorzysta to zaklęcie na nim, a on nie pozostanie jej dłużny. Niemniej jednak nie mógł tego robić całe zajęcia, dlatego po upływie kilku chwil szybko się zreflektował. Wskazał różdżką w kierunku manekina i przypomniał sobie w głowię magiczną formułkę. - Glacius Opis! - Powiedział dość głośno i wyraźnie.
Niemniej jednak, biorąc pod uwagę, że wszystkie z czynności, które miały sprawić, że zaklęcie mu się powiedzie, zostały przez niego dobrze przygotowane, zaklęcie okazało się totalnym fiaskiem. Nawet jedna iskierka nie zachybotała na końcu różdżki. Gryfon wyraźnie ze skwaszoną miną popatrzył na Odkę, którą spotkało chyba to samo. Wzruszył w jej kierunku ramionami i jeszcze raz zerknął w kierunku manekina.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Ilość pkt w kuferku: 28 Wybrane zaklęcie: Atrapoplectus Kostka/i:6 Przerzut: 1/1
Uniósł wyżej kącik ust słysząc odpowiedź ze strony Davies, by następnie raz jeszcze przesunąć wzrokiem w stronę prowodyrów drobnego zamieszania, gdy na scenę wkroczył nauczyciel i skwitować całą tą sytuację zaledwie uniesieniem brwi. Zaraz potem wzrok Ślizgona skupił się na sylwetce Voralberga, kiedy ten oznajmił, że najpierw zaczną sobie od przećwiczenia wybranych zaklęć na sucho nim przejdą do głównej części zajęć. Jako, że zdecydował się na czar zdecydowanie ofensywny, to zajął pozycję naprzeciw jednego z manekinów ćwiczebnych, stając oczywiście od niego w odpowiedniej odległości. Przybrał odpowiednią postawę, poprawił nieco chwyt na swojej cisowej różdżce, jej koniec zwracając w stronę swojego ‘oponenta’. — Atrapoplectus — wypowiedzianej na głos inkantacji towarzyszył – jak mu się przynajmniej wydawało – adekwatny ruch nadgarstka i… nie stało się kompletnie nic. Delikatna zmarszczka przecięła jego czoło, a ciemnobrązowe ślepia skupiły się na magicznym badylu. Nie to, żeby liczył na nie wiadomo co, w końcu to zaklęcie wykraczało ponad jego obecny poziom umiejętności, a to była zaledwie pierwsza próba rzucenia go, ale i tak czuł się odrobinę rozczarowany brakiem jakiegokolwiek efektu.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Ilość pkt w kuferku: 43 Wybrane zaklęcie: Aerudio Kostka/i: Poprzednio 1->5, teraz 6->6->1 ¯\_(ツ)_/¯ Przerzut: 0/3
Jak się okazało, niewerbalne wersje zaklęć są o wiele trudniejsze niż te zwykłe. Do tego Darren najwyraźniej miał przy poprzedniej próbie szczęście początkującego - początkującego przynajmniej w sprawach niewerbalnego rzucania Aerudio. Mianowicie tym razem rzucany czar nie przyniósł absolutnie żadnego efektu. I jeśli wcześniej można było poczuć lekką bryzę i usłyszeć cichy dźwięk tarcia powietrza o podłogę sali, tak tym razem nie wydarzyło się absolutnie, kompletnie nic - defensywne zaklęcie Shawa po prostu nie zadziałało. Krukon zacisnął zęby, podnosząc różdżkę nad głowę i próbując ponownie, raz za razem, każda kolejna jednak próba przynosiła efekt równie marny co poprzednia, czyli żaden.
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Ilość pkt w kuferku: 17pkt Wybrane zaklęcie:Obscuro Kostka/i:2 Przerzut: -
Rzucanie zaklęcia na fantom wydawało się dość prostym zadaniem. On sam wybrał też takie, przed którym druga osoba nie musiałaby się bronić, bo poza zasłonięciem oczu żadna krzywda się nie działa. Stanął więc w pełnej gotowości, odkaszlnął i machnął nadgarstkiem tak intensywnie, że aż usłyszał charakterystyczny chrzęst, a po chwili mrowiący ból rozlał się aż do łokcia. Oczywiście nic mu się nie stało, ale powinien bardziej panować nad swoją dłonią. Czy zaklęcie się udało? Inkantacja była poprawna, jednak ręka nie wypełniła swoich obowiązków w pełni. Czarna opaska mignęła na oczach sztucznego przeciwnika, ale zniknęła szybciej niż się pojawiła... Powinien spróbować raz jeszcze.
Cassian H. Beaumont
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
ILOŚĆ PKT W KUFERKU: 4 WYBRANE ZAKLĘCIE: Glacius Opis KOSTKA/I:1 PRZERZUT: -/-
Za każdym kolejnym razem, kiedy pośród codziennych prób nauki Cassiana prymat wiodły zdecydowanie porażki trzeba było nauczyć się cierpliwości. Ta z kolei zdawała się zahamować jakiś destrukcyjne zapędy motywowane budzącą się w chłopaku i złością i irytacją. Niemniej jednak emocje negatywne zdawały się być dużo bardziej prostsze w odbiorze, jakby trafiały do niego dogłębniej i potęgowały swój pierwotny zamysł oddziaływania. Dlatego tak bardzo starał się by w tym momencie nie ulec i zażenowaniu, i frustracji, które powoli budziły się na skutek niepowodzenia pierwszej próby rzucenia zaklęcia.
Oczywiście starał się sobie przetłumaczyć, że tak na dobrą sprawę to rzuca zaklęcie wykraczające poza jego możliwości. Niemniej jednak własnego charakteru nie mógł zmienić, a działało to na niego niczym płachta na byka. Po raz kolejny próbował rzucić Glacius Opis. Tym razem tak starał się wizualizować efekt jak i poprawnie wyartykułować wymaganą inkantację. W duchu zaś mocno zaciskał kciuki, by chociaż tym razem różdżka dała jakiś znak. - Glacius opis! - Powiedział machając różdżką we wcześniej już określony sposób.
Tym razem faktycznie jego magiczny kijek pokazał, że wie o co chodzi, ale po prostu niespecjalnie mu się chce. Jakieś tam iskierki zamigotały, nawet poczuł energię z wnętrza przedmiotu niemniej jednak wciąż nie było to nic co by sobie zamierzył. Spojrzał w kierunku swojej kompanki by przyglądać się jej próbom jednocześnie przełykając gorzki smak porażki.
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Ilość pkt w kuferku: 21 Wybrane zaklęcie: Convulsio Kostka/i:1 na 4 Przerzut: zużyty 1 na 1;
Dzieje się bardzo wiele rzeczy na raz, najbardziej irytuje mnie wejście prefektów i nawet nie odzywam się do Viks, która tam szkaluje nasze zachowanie. Wszyscy święci w końcu dostali swoje punkty dla domów, a wszystkie diabły straciły punkty. Oczywiście wszystko jak zwykle niesprawiedliwie, a Alexander wykazał się oczywiście byciem nudnym jak flaki z olejem, nawet bez żadnego komentarza, tylko jakby tam zdążył przykimać podczas naszej kłótni. Trochę drażnię się z idealnym prefektem, który twierdzi z przekonaniem, że wcale nie uda mi się go zirytować. Czas pokaże, ja jedynie uśmiecham się uprzejmie i bardzo sztucznie do Lucasa, po czym odwracam się od niego, by poćwiczyć trochę zaklęcie. Idzie mi całkiem nieźle, chociaż zakładam, że jakbym bardziej się skupił mogłoby być jeszcze bardziej spektakularnie.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Ilość pkt w kuferku: 25 Wybrane zaklęcie: Aerudio Kostka/i:6 Przerzut: -
Nauka nowego zaklęcia spoza dziedziny transmutacji w większości przypadków nawet nie przyszłaby jej do głowy - najzwyczajniej zbyt niepewnie czuła się z używaniem zaklęć stworzonych bezpośrednio do pojedynków, przynajmniej tych względnie konwencjonalnych. A jednak obecność Voralberga, oprócz najwyraźniej budzenia w ludziach skłonności do lekcyjnych burd, dodawała pewności siebie, dawała poczucie, że nauczyciel był tutaj po to, aby choć spróbować zmierzyć się ze swoimi słabościami. I, kto wie, może przy odpowiednim skupieniu stawić czoła choć części z nich. - Aerudio. - powiedziała dość głośno, zbierając w sobie wszelkie pokłady przekonania, że to mogłoby się udać, ale najwyraźniej zapominając o skorzystaniu również z pokładów krążącej w żyłach magii. Uśmiechnęła się ponuro sama do siebie, ale mierny rezultat pierwszej próby nijak nie wpłynął na jej nastrój. Jeszcze raz, Momo.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Ilość pkt w kuferku: 43 Wybrane zaklęcie: Aerudio Kostka/i: Poprzednio 1->5, potem 6->6->1, teraz 4 \o/ Przerzut: 0/3
- No, nareszcie - mruknął pod nosem Shaw, słysząc jak powietrze zaświszczało dookoła niego, ryjąc przy okazji nowe zadrapanie na drewnianej podłodze w kształcie idealnego okręgu. Po poprzednich, nieudanych mniej lub bardziej próbach, chwila w której Aerudio Darrenowi w końcu udało się rzucić niewerbalnie oraz - co najważniejsze - poprawnie, było podwójnie słodka. Dla pewności podniósł różdżkę i zakręcił nią jeszcze raz małego młyńca nad czubkiem swojej głowy. Kolejna udana próba umocniła Krukona w przekonaniu, że sukces nie był tylko dziełem przypadku, a po prostu w odpowiedni sposób rzuconym czarem.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Ilość pkt w kuferku: 28 Wybrane zaklęcie: Atrapoplectus Kostka/i:3 Przerzut: 1/1
Dał sobie kilka chwil przerwy, żeby zupełnie na sucho przećwiczyć sam ruch różdżki, bo może w tym jednak leżał jakiś problem i coś nie siadło, jak powinno, przez co magiczny badyl nie wypluł z siebie nawet iskry. A może to kwestia różdżki samej w sobie? Wprawdzie zwykle nie miał ze swoim cisem większych problemów, ale od jakiegoś czasu nosił się z myślą o zafundowaniu sobie nowej różdżki, jednej z tych bardziej fancy od Fairwynów, tylko nie miał wolnej chwili, żeby wybrać się do Doliny, bo wiadomo – lepiej coś takiego było ogarnąć osobiście. Może to jakiś sygnał, żeby jednak wygospodarować w końcu czas na to? Powiódł jeszcze spojrzeniem po pozostałych ćwiczących mniej lub bardziej efektownie wybrane czary, ale nie działo się w klasie nic szczególnego – ktoś tam wcześniej wybiegł, ale na to nie zwrócił dużej uwagi – więc zdecydował się spróbować ponownie rzucić zaklęcie na manekina. Skupił więc na kukle spojrzenie, powracając do bardziej adekwatnej postawy. — Atrapoplectus. — Wyraźnie wypowiedziana inkantacja, odpowiedni ruch nadgarstka dłoni dzierżącej magiczny badyl i tym razem wszystko poszło zgodnie z planem – z końca różdżki wystrzeliła pełnoprawna świetlista wiązka, która trafiła prosto w manekina, pieszcząc go prądem. Rudzielec uniósł wyżej kącik ust, kiwając do siebie głową z zadowoleniem. Dokładnie o to chodziło!
Ilość pkt w kuferku: 11 Wybrane zaklęcie: Conjuctivis Kostka/2:1 Przerzut: -
Pierwsza próba rzucenia zaklęcia wychodzi mi całkiem nieźle - coś niewątpliwie wydobywa się z różdżki. Istnieje nawet szansa, że gdyby Victoria nie stworzyła wokół siebie odpowiedniej bariery, to udałoby mi się ją rzeczywiście oślepić... czy może zobaczyłaby jakikolwiek błysk. Jestem umiarkowanie z siebie zadowolona, bo jak na początek nie jest tak źle. Ćwiczenia polega jednak na kilku próbach, więc nie czekając zbyt długa, próbuję znowu. Można by się było spodziewać, że będzie tylko lepiej - w końcu przeważnie na tym polega nauka. Tymczasem z mojej różdżki po wypowiedzeniu inkantacji i odpowiednim ruchu wydobywają się ledwo jakieś iskierki, które wskazywałyby, że rzeczywiście staram się używać magii, a nie jestem tylko mugolem, który macha ładnym patykiem. Nie ma najmniejszego znaczenia jak ze swoją piaskową osłoną radzi sobie Victoria, bo nic do niej nie dociera. Równie dobrze mogłabym podejmować próby z manekinem, a ona ćwiczyć bez pary...
Ilość pkt w kuferku: 52 (+1 stale) Wybrane zaklęcie: metusque (niewerbalne) Kostka/i:1 - 5 Przerzut: 3/4
Victoria nie miała nic przeciwko temu, by ćwiczyć zaklęcia w parze, ba, nie miałaby nic przeciwko prawdziwemu pojedynkowi, bo było to coś, co jej odpowiadało, kochała to robić, kochała po prostu sprawdzać, gdzie znajdują się granice jej wytrzymałości, gdzie może sięgać bez większego problemu, a co sprawia jej jednak trudność, jakiej nie jest w stanie po prostu przejść. Na razie jednak miała tylko niewielkie szanse na to, by doprowadzić do spotkania podobnego do tego, jakie kiedyś znalazło się w jej życiu, nie było tutaj Puchona, który nie obawiał się używać czarów zdecydowanie zaawansowanych, które na pewno nie byłyby mile widziane przez profesora. Pozostawało jej zatem skupić się na tym, co miała i to również doceniała. Uśmiechnęła się lekko, gdy zaklęcie mimo wszystko zaczęło jakoś działać, bo nie została draśnięta, a następnie odetchnęła głęboko i ponownie spróbowała rzucić niewerbalne metusque, skupiając się na nim w pełni. Piaskowa skorupa zaczęła kształtować się na nowo, aczkolwiek z całą pewnością nie była idealna i Victoria sama była w stanie to zobaczyć, sama była w stanie stwierdzić, że to jedynie marna imitacja prawdziwej osłony, jakiej by potrzebowała do faktycznej obrony, ale nie było aż tak źle, bo mimo wszystko była w stanie przełożyć myśli na czary.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Ilość pkt w kuferku: 17pkt Wybrane zaklęcie:Obscuro Kostka/i:6 Przerzut: -
Odczekał chwilę, by naładować swoją manę i jednocześnie nie przemęczyć się. Poświęcił ten czas na obserwację otoczenia i tego, jak radzili sobie inni. I... sytuacja była zróżnicowana. Niektórzy połasili się na naprawdę ambitne i trudne uroki, więc nie dziwił się, że nie wszystkim się udawało. Stał bezczynnie dość długo, niechętnie zabierając się do ponownego ćwiczenia zaklęcia, obawiając się kolejnej porażki. Cóż, miało się okazać, że słusznie. - Obscuro! - wypowiedział, tym razem poprawnie machając nadgarstkiem. Niewiele to jednak dało, bo z końca różdżki wyleciało raptem kilka iskier, nic poza tym. Zmarszczył czoło, widocznie poirytowany i skrzyżował ramiona na piersi w geście rezygnacji. - Profesorze, dlaczego mi się nie udaje? - zapytał nagle, pod wpływem impulsu. Był przekonany, że poprawnie zaakcentował zaklęcie i wykonał właściwy ruch. Jeśli miał się czegoś nauczyć na tej lekcji, to chyba musiał skorzystać z pomocy prowadzącego. W końcu po to tam był, prawda?
Ilość pkt w kuferku: 6 Wybrane zaklęcie: Levicorpus Kostka/i:6 again... Przerzut: -
Nie była z tych osób, które szybko się poddawały i choć zaklęcie, którego próbowała za pierwszym razem nie wyszło, wiedziała, że mało komu udaje się od razu poprawnie rzucić czas pierwszy raz go używając. Tym bardziej, kiedy ćwiczyli na manekinach i nie mogła się skupić, patrząc w sztuczną twarz magicznego fantoma. Nie mogła już doczekać się pojedynku. Widziała, że Cassowi także nie wyszło jego zaklęcia i posłała mu dodające otuchy spojrzenie, jako że nic innego jej nie pozostało, bo sama była w podobnej sytuacji. Choć na pierwszej próbie nie zamierzała poprzestać. Uniosła ponownie różdżkę aby znowu wypowiedzieć inkantację i maksymalnie skupić się na wypowiedzianym czarze. Jednak i tym razie się nie powiodło. Manekin nawet nie drgnął, a w dziewczynie powoli rosła irytacja. Kiedy w końcu jej się uda?
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Ilość pkt w kuferku: 25 Wybrane zaklęcie: Aerudio Kostka/i:5 → 4 Przerzut: 0/1
Nie zabierała się do drugiej próby od razu głównie po to, aby nie wpaść w jakąś serię różdżkowych niewypałów. Zamiast tego, na rozgrzewkę wykonała kilka wymachów posiadanym świerkiem i sprawnie przeszła do ruchu nadgarstka odpowiedniego dla wybranego zaklęcia. Choć zwykle omijała czarowanie to jednak mechaniczne kwestie zdążyły jej dość mocno wejść w krew - jasne, zaklęcia z reguły szły jej byle jak, ale już na swoich początkach uprawiania magii uznała, że wina nie może leżeć po jej stronie, jeżeli odpowiednio skupi się na tym, jak poprawnie przygotować ruchy różdżką jeszcze przed samą inktantacją. - Aerudio. - wypowiedziała pewnie, w pewnym momencie zaskakując chyba nawet samą siebie, bo rzuciła czar w jakimś w dużej mierze losowym, nieplanowanym momencie. Powietrze zawirowało, magia postanowiła się ujawnić, tnąca bariera oddzieliła ją od pozostałych osób zebranych na zajęciach. Opuściła rękę, ostrożnie i szczegółowo przyglądając się powstałemu tworowi. Chyba nie poszło źle, co?
Alexander D. Voralberg
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Choć nie mógł powiedzieć, że jego skupienie było dzisiaj wystarczające, tak jednak wydawało mu się, że w miarę sprawnie śledził to co działo się na sali i jak radzili sobie uczniowie ze swoimi zaklęciami. Od czasu do czasu podchodził do co poniektórych i nieco pomagał im z ich inkantacjami, z którymi najwyraźniej nie mogli sobie dać rady, przy okazji rzucając im nieco podpowiedzi dotyczących ich wyboru. Większość czasu jednak obserwował ich ze swojego stałego miejsca, bo ostatnie, na co miał ochotę to wejść w ogień krzyżowy niedoświadczonych czarodziejów. Wręcz marzył o tym, żeby np. stracić nerkę. Nie umknęło jego uwadze opuszczenie sali przez jedną z Puchonek, ale w zasadzie poza odprowadzeniem jej wzrokiem nie zrobił kompletnie nic - widząc wychodzącą za nią Nancy kiwnął jedynie głową w kierunku kapitan w geście zrozumienia na jej słowa. Była odpowiednią osobą, która miałaby zająć się koleżanką. Miał jedynie nadzieję, że ominie go przyjemność w postaci listu. Życie lubi zataczać kręgi. - Dobrze, przechodzimy do pojedynków. - rzucił z nagła, wyrywając się z zamyślenia i prezentując zasady dalszej części lekcji.
Jak sama nazwa wskazuje, w tym etapie będziecie walczyć przeciwko sobie. CZYTAĆ UWAŻNIE ZASADY! ! ! > Piszecie trzy obowiązkowe tury, czyli po 3 posty na osobę na zmianę. Nie więcej, nie mniej.
> Zaczyna osoba pogrubiona na liście. Z racji, że nie będzie mieć odpowiedzi na ostatni post przeciwnika, w swoim ostatnim poście dopisuje CZWARTE zaklęcie, które MUSI być ochronne i zdecyduje czy obroni się przed ostatnimi zaklęciami rzuconymi przez przeciwnika. Co ten musi uwzględnić.
> Po trzech turach MOŻNA pisać dodatkowe posty, jednakże już niepojedynkowe i niewliczające się w poczet lekcji, a zwykłe, fabularne. U góry wtedy należy podpisac, że to już post niepojedynkowy.
> W jednym poście można rzucić maksymalnie 3 zaklęcia - na każde z nich obowiązuje kostka.
> Jednym z trzech zaklęć musi być wybrane przez Was zaklęcie. W KAŻDEJ turze.
> Niebezpieczne zaklęcia typu Incarcerous celujemy w bezpieczne części ciała typu nogi, Flagrantea ma nie spalić kolegi, a Atrapoplectus i Convulsio ma nie doprowadzić kogoś do zatrzymania akcji serca. Jak ktoś spróbuje zrobić dużą krzywdę koledze to wyleci przez okno. Jeśli ktoś jednak zaryzykuje to tym samym oznacza mnie w poście. Alex zareaguje i może wyrzucić z lekcji bez możliwości otrzymania punktów.
> Pamiętajcie o rzucaniu zaklęć zgodnych ze swoimi punktami kuferkowymi. Zakaz rzucania zaklęć zakazanych i bardzo niebezpiecznych. Dodatkowy plus za kreatywne wykorzystanie zaklęć.
> Jeśli niektóre zaklęcia długotrwałe typu fallo, obscuro, incarcerous, petrificus totalus lub levicorpus się powiodą, to muszą zostać zdjęte przez rzucającego w tym samym poście na koniec lub przez poszkodowanego na początku posta (poza petrificusem z wiadomych przyczyn). Zdjęcie go nie wlicza się do limitu trzech zaklęć. Wasz przeciwnik też ma się uczyć, a te zaklęcia go skutecznie zablokują, tak więc...
> Zaklęcia ochronne chronią tylko przed dwoma zaklęciami rzuconymi w tym samym momencie lub po nim. Np. przeciwnik rzuca drętwotę, expelliarmusa i petrificusa, wszystkie trzy z powodzeniem. Rzucenie zaklęcia ochronnego jako pierwszego chroni przed drętwotą i expelliarmusem, jako drugie przez expelliarmusem i petrificusem, jako trzecie tylko przed petrificusem.
> Działanie zaklęć trwa tylko w jednym poście.
> Jak coś jest niejasne to piszcie.
Kostki Kostki są proste, ponieważ chcę sprawdzić, jak rozgrywacie rzucanie zaklęć wobec waszych umiejętności i punktów kuferkowych. Stąd też nie są określone siła zaklęcia, precyzja etc.
Rzucacie kostką na każde z trzech zaklęć w poście! I podpisujecie od razu które jest do której kostki przy rzucie.
I tura 1,2,5 - niepowodzenie 3,4,6 - powodzenie
II tura 3,6 - niepowodzenie 1,2,4,5 - powodzenie
III tura 3 - niepowodzenie 1,2,4,5,6 - powodzenie
Modyfikatory: Osoby powyżej 20 w zaklęciach - 2 przerzuty Osoby powyżej 30 w zaklęciach - 3 przerzuty Osoby powyżej 40 w zaklęciach - 4 przerzuty Przerzuty są na cały etap, nie na jeden rzut.