W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Spoiler:
Wszystkie rozważania o magii przerwał dźwięk tłuczonego szkła w witrażu, który posypał się barwnymi, migoczącymi kolorami. Coś wpadło do pomieszczenia, zatrzepotało ogromnymi skrzydłami. Upierzenie ciała białe z szaroniebieskim nalotem, srebrne pokrywy skrzydeł. Lotki pierwszorzędowe czarne, drugorzędowe szare. Linia upierzenia na czole prosta. Na głowie i szyi nastroszony czub. Dziób długi i potężny, żółty. Odnalazł nieporadnie odbiorcę wiadomości @Alistair Keane. Był ranny, z tułowia sączyła się krew, która tworzyła plamki na posadzce. Wystawił łapę z niewielkim liścikiem, ona też krwawiła.
Professor ordinarius incantationibus et defensio adversus artium obscurorum, carminibus praevaricator, Alistair Keane
Szanowny stryju, zwracam się z prośbą o natychmiastowe pojawienie się w mojej prywatnej posiadłości. Sam wiesz gdzie, sam wiesz jak. Wybacz mi lakoniczność, ale to sprawa delikatna i niecierpiąca zwłoki.
Poprzednia udana próba dała mu dużo pewności siebie. Być może nowa różdżka, którą kupił wcale nie tak dawno temu sprawiła, że jego zaklęcia były mocniejsze? Nie chciał wypadać tak bardzo lepiej przy swojej parze, czy kobietach z naprzeciwka, jednak kiedy już się skupił jego zaklęcia działały o wiele lepiej niż na samym początku. Może to dzięki znużeniu, które zaczynało go ogarniać - nie chciało mu się sterczeć tutaj jakoś szczególnie długo, więc na rękę mu było zakończenie tego wszystkiego jak najszybciej. Spojrzał na Maxa i wzruszył ramionami, po czym zrobił krok do tyłu, kiedy kula zaczęła mknąć w ich stronę. Pomyślał, że może szczęścia spróbować w inny sposób i zmieniając kąt rzucania zaklęcia, puścił w stronę bili depulso. Podziałało wręcz fantastycznie, a piłka pomknęła kolejne metry w ich stronę. Teraz to już ciężko byłoby to zepsuć, ale nie chciał osiadać na laurach, więc przygotował się do kolejnego zaklęcia. Dał się jednak najpierw wykazać innym, żeby nie być całkowitym chamem.
Dostrzegła nerwy Ślizgona i gest, jaki wykonał, patrząc na Boyda. Może i nie znała Gryfona jeszcze za dobrze, ale był z jej domu, nic więc dziwnego, że poczuła narastającą irytację. Przecież każdy mógł mieć gorszy dzień. Chciała rzucać zaklęciem, ale wstrzymała się na chwilę, wiedząc, że tak zirytowana mogłaby nie wymówić poprawnie formuły, a tym samym odesłać piłkę ku chłopakom. - Depulso - wypowiedziała cicho, najwyraźniej wkładając w to więcej siły niż dotychczas, bo efekt był idealny. Spojrzała wściekle na Ślizgona, czekając, na jego kolejny ruch i choć chciała wraz z Cassią wygrać, tak kibicowała Boydowi, żeby teraz udało mu się zaklęcie.
Kostka:3 przerzucone na 1 Charlie-Boyd 10/80 Loulou-Cassia
DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE LOULOU MIŁO ŻE KTOŚ TU WE MNIE WIERZY
(Jego limit porażek był nieskończony.) Przegrywali z kretesem, i szło mu tak wybitnie źle, że teraz dla odmiany zaczynało go to trochę bawić; szczególnie, gdy patrzył na to, jak Rowle się niewerbalnie wścieka, udając jednocześnie, że wcale go nie widzi. Dziewczyny były zwyczajnie lepsze od nich, albo ta kula była tak zaczarowana, że lgnęła do płci pięknej. Może miała swoją świadomość i się bała, że jej też wpierdolą, jak podleci za blisko, i broniła się przed tym? Odwróci wzrok od czarującego Ślizgona i przyłapał Alise na zerkaniu w jego stronę, co tylko dodatkowo go rozproszyło, bo sobie przypomniał, że była równie zachwycona rozpętaniem bójki co Rowle jego zaklęciami. Gdy jednocześnie zobaczył, że w jego stronę zmierza @Alexander D. Voralberg, miał cichą nadzieję, że może się nad nim zlituje i pozwoli mu wyjść z klasy, żeby uchronić Charliego od zesrania się ze złości po przegranej, którą Boyd im fundował; niestety, profesor postanowił mu pomóc, udzielając jakieś złotej rady, ale nawet to nie pomogło - po jego Accio kula zbliżyła się w stronę Loulou i Cassii.
Ostatnio zmieniony przez Boyd Callahan dnia Wto Mar 24 2020, 12:29, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Depulso? Patrzył, jak Gabriel go używa i z jakiegoś powodu podkusiło go, żeby również spróbować, co wkrótce miało okazać się raczej tragiczne w skutkach, bo albo coś źle wymówił, albo stosując zaklęcie, z którym nie bardzo sobie radził, spierdolił po całości, ale kula postanowiła skierować się nie do nich, a do ich przeciwniczek, co Max skomentował uniesieniem brwi. Tak po prostu, bo nie zamierzał sobie strzępić języka po próżnicy, w końcu nie bardzo go to wszystko tak naprawdę obchodziło. Melusine wyglądała, jakby całkiem dobrze bawiła się w towarzystwie swojej nowej koleżanki, nie zamierzał jej więc przeszkadzać i doszedł do wniosku, że nie ma sensu się w to wszystko wtranżalać. Mieli jakieś swoje zadanie, a jeśli przypadkiem wygra razem z Gabrielem, bo dziewczyny wolą się do siebie wdzięczyć, to proszę bardzo. Uznał również, że następnym razem spróbuje jednak z zaklęciem, z którym szło mu lepiej, bo nie ma sensu niszczyć wkładu drugiego chłopaka w tę jakże cudowną rozrywkę.
Była podenerwowana, tego nie dało się ukryć w żaden sposób, nie do końca wiedziała, co ma ze sobą zrobić, żeby to wszystko jakoś w niej wygasło i mimo wszystko była wdzięczna chłopakowi, że do niej podszedł. Przełknęła ślinę i uśmiechnęła się do niego zza łez, które nie chciały za nic w świecie opuścić jej oczu i cały czas ją denerwowały. - Dziękuję - powiedziała cicho i dotknęła przelotnie ręki Lazara, chociaż przecież ten też dopiero co w idiotyczny sposób się bił. Może jednak wyglądało to w jej oczach inaczej, skoro teraz okazywał się całkiem miły i pomocny? A może po prostu potrzebowała kogoś, kto podejdzie do niej w taki, a nie inny sposób. Odetchnęła, zdając sobie sprawę z tego, że teraz to jej kolej, skinęła głową na znak, że już bierze się do pracy i odchrząknęła. - Locomotor - powiedziała ponownie, gdyż to zaklęcie wydawało jej się najbezpieczniejsze, a na dokładkę ostatnio w gruncie rzeczy nawet jakoś jej słuchało, choć może to było tylko wrażenie. Widać kula chciała sprawić jej przyjemność, bo popłynęła w jej stronę, tym samym zmniejszając wygraną przeciwników.
Przyznam, że świetnie się bawiłam. Pierwszy raz odnosiłam wrażenie, że różdżka mnie faktycznie słucha i robi to, o co ją proszę. Nie wiedziałam, że to uczucie będzie aż tak satysfakcjonujące! Aż chciało się próbować dalej i dalej, patrzeć z satysfakcją na efekty własnej pracy. Mimo wszystko zrobiło mi się szkoda chłopaka, któremu nic nie wychodziło. Nie dość, że prawdopodobnie uczestniczył w tym, co działo się przed samą lekcją, to jeszcze teraz musiał znosić kąśliwe komentarze własnego partnera, a przecież to była tylko zabawa, prawda? - Depulso - postanowiłam spróbować to samo zaklęcie, uśmiechając się zadowolona, gdy tylko kula przesunęła się w naszą stronę. Jeszcze tylko trochę!
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Bawił się przy tym magicznym przeciąganiu ciężarka lepiej niż mógłby przypuszczać; pewnie w dużej mierze dlatego, że tak świetnie sobie w tym zadaniu radzili. Mimo trochę niepomyślnego startu i pewnych obaw o ewentualne zgranie z Gryfonką, teraz szli przez to jak burza, okazując się z Larą zadziwiająco zgranym duetem i to pomimo tego, że nie mieli ze sobą wcześniej większej styczności. Przeciwniczki coś jeszcze starały się ugrać, ale sprawa na chwilę obecną wydawała się w dużej mierze przesądzona i było to właściwie opóźnianie nieuniknionego. Niemniej chwali się, że zupełnie się nie poddały i nie oddały im tak po prostu zwycięstwa. Wywalczone smakuje w końcu o wiele lepiej. — Carpe retractum — rzucił, gdy znów nadeszła jego kolej, wykonując przy tym odpowiedni ruch magicznym badylem. Determinacja spowodowana wizją bliskiej wygranej sprawiła, że zaklęcie okazało się nadzwyczaj skuteczne i pociągnięta przy pomocy świetlistego lassa kula znów dość mocno skoczyła ku nim. Ślizgon nawet zaryzykowałby stwierdzeniem, że dzięki temu mieli ją już zupełnie po swojej stronie; zostało w sumie ją tylko utrzymać w tej pozycji i będą w domu.
Lekcja mijała w zawrotnym tempie, a oni niemalże byli w miejscu. Innym osobom kula przesuwała się to bardziej w jedną stronę to mniej. A u nich? Lewie co się przesunęła, ta zaś z powrotem prawie wracała na miejsce. Chłopak powoli zaczął odczuwać zmęczenie. Chciałby, by już było po wszystkim, ale nic nie wskazywało na to. Czy ktoś już zakończył ten etap zadanie? On przynajmniej nie widział czegoś takiego. Kątem oka zerknął na Oli, ciekawy jak im idzie. Chyba nie najlepiej. Jeszcze chwila i przegrają. Byli naprawdę blisko zakończenia zadania. - Accio- po raz kolejny rzucił to samo zaklęcie. Niezbyt dobrze mu poszło i chyba nawet profesor to zauważył, bo podszedł do niego ze zmieszaną miną. @Alexander D. Voralberg Pomógł mu z zaklęciem, ale chyba nadal coś poszło nie tak, ponieważ kula wypadła na aut. Niech to szlag! W tym momencie miał ochotę udusić profesora. - Dziękuję za pomoc - powiedział złym, ironicznym głosem. Już wolał robić to sam. [b]- To nie moja wina [/b- przeprosił Morgan
Nawet Cassius już nie miał mocy do kolejnego machania patykiem i bawienia się z kulą w kotka i myszkę. Kiedy An powstrzymała się od rzucenia zaklęcia, Swansea jakby machinalnie wzruszył ramionami i postanowił wykorzystać jej zamułę, aby po raz ostatni dzisiaj skorzystać ze swojej różdżki. Był bardzo zmotywowany ku temu, aby przeprowadzić protest przeciwko zmuszeniu uczniów do ćwiczenia głupich, prostych zaklęć w nieskończoność. Jak na kogoś kto nie lubił się specjalnie wysilać i tak zrobił już dzisiaj zdecydowanie więcej, niż przez cały rok szkolny. Dlatego szybkie zaklęcie przywołujące szarpnęło znowu kulę w ich stronę i na tym się skończyło. Swansea opuścił różdżkę i wsunął ją do kieszeni, zakładając ramiona na piersi.
Oh noes, magia obróciła się przeciwko nim. Nawet pomoc opiekuna Krukonów sprowadziła się do tego, że jedna kicha zmieniła się w jeszcze większą. - Odkujemy się. - obiecała, choć coraz bardziej oczekiwała momentu, w którym jej różdżka miała zamiar nawalić i sprowadzić ich los do tego, aby po tak wielu turach równej walki wreszcie skapitulowali. - Carpe Retractum. - powtórzyła już jakby automatycznie, ale mniej automatyczny był jej ruch nadgarstka. Być może włożyła w to jakąś część budującej się w niej złości, że ciągle nie było rozstrzygnięcia, ale efekt znów okazał się piorunujący. Do zwariowania te czary...
Sprawa wydawała się już przesądzona. W sumie nie zdziwiła się zbytnio. Szczęście nigdy jej nie dopisywało, więc przegrana nie dziwiła jej jakoś bardzo. Najważniejsze, że udało im się poćwiczyć. Jako Puchonka nie posiadała tak silnego ducha rywalizacji jak Gryfoni czy Ślizgoni. W zupełności wystarczyło jej samo uczestnictwo w zajęciach. Gdy nadeszła jej kolej, obróciła w palcach różdżkę i chwilę pomyślała nad zaklęciem. Accio nie za bardzo skutkowało, więc postanowiła rzucić coś innego. Uniosła magiczny badyl i wycelowała w kulę. - Carpe retractum - powiedziała, modląc się w duchu do Merlina, żeby tym razem zaklęcie zadziałało. Merlin chyba tych modłów wysłuchał, bo czar się udał. I to lepiej, niż jakikolwiek w jej wykonaniu na tych zajęciach. Kula przesunęła się w ich stronę. Uśmiechnęła się do Olivii.
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Uwaga Elio sprawiła, że mimowolnie lekko zaczerwieniły mi się policzki. Do kogo on mnie właśnie porównał? Tak jakoś wyszło, że nigdy nie dowiedziałem się, że Alexander i Éléonore gotują coś we wspólnym kociołku. Wyjątkowo zgodnie ja również odwróciłem wzrok, udając że patrzę na kulę, którą się bawiliśmy. Widząc, że Dante przysnął trochę w swojej kolejce, ponowiłem swoje zaklęcie, aby poprawić nieco nasz wynik, bo znowu zostawaliśmy z tyłu. Nie udało mi się uzyskać jakiejś znacznej przewagi, ale chociaż na chwilę jakaś tam była. To zawsze lepiej, niż nie mieć nic. - Éléonore nie ma? - Przemogłem się, żeby jednak poruszyć ten temat, nawet nie z czystej ciekawości a po to, żeby znowu nie wyjść na tego co to się do brata swojej dziewczyny nawet odzywać nie chce.
Słodki Merlinie w morelach, jaki on był tym wszystkim znudzony. Może gdyby mu lepiej szło, albo gdyby w ogóle wywiązała się między nimi jakaś ostra rywalizacja, miałby jakąkolwiek motywację, żeby z większym zaangażowaniem rzucać kolejne zaklęcia. Miał wrażenie, że każdy z nich machał różdżką od niechcenia, byleby tylko odbębnić swoje, bez zbędnego wysiłku. Elijah i Riley toczyli między sobą dziwną konwersację, ten trzeci w ogóle przestał reagować, a Aslan stał jak to ciele, maksymalnie znużony lekcją. Reszta grup trzaskało zaklęciami na prawo i lewo, mocując się z kulą, ale i l e ż m o ż n a. Kula nieznacznie była po stronie przeciwników, ale szczerze mówiąc, mogłaby i być po drugiej stronie sali. - Accio - niedbale rzucił zaklęcie, w wyniku którego piłka minimalnie przesunęła się w jego stronę. Ile jeszcze cierpień czeka mnie w życiu.
Uśmiechnął się może trochę tajemniczo, patrząc na nią dość wymownie. — Dużo. Mogę Ci kiedyś pokazać — komicznie poruszył brwiami, tak jakby zaproponował jej właśnie coś niezwykle sprośnego. Właściwie wszystko zależało od tego co uważało się za sprośne, a co nie. Fakt, że jego ręka to jedynie część malunków pokrywających ciało i kilka z nich znajdowało się w dość nieprzyzwoitych miejscach, ale dajmy na to taki Lazar wcale nie przejmował się nagością – tak u siebie, jak u innych; co za tym idzie, nie widział w tym nic złego. Czy i Nessa patrzyła na to w podobny sposób? Wzruszył ramionami kiedy Victoria mu podziękowała i odpowiedział tylko uśmiechem. Zazwyczaj nie przejmował się za bardzo innymi, ale kiedy nic go to nie kosztowało – dlaczego miałby jej nie pomóc poradzić sobie z własną złością? Sam chciałby żeby w takich momentach ktoś powiedział mu coś podobnego – a przecież bywało ich w jego życiu całkiem sporo. Odprowadziwszy ją wzrokiem, sam też ruszył się i ponownie dołączył do swojej ślizgońskiej kompanki. — Nono, pani perfekt w formie — powiedział, przekręcając nazwę sprawowanej przez nią funkcji i sam również dołożył knuta swoim zaklęciem – zdecydowanie nie więcej. Piłka ledwo drgnęła, ale przynajmniej na ich korzyść. Mogło być gorzej.
Tak niewiele brakowało im do zwycięzstwa! Kula zbliżała się do nich z każdym kolejnym zaklęciem, co naprawdę napawało Larę optymizmem. Uważała, że z Willem stanowili w tym momencie naprawdę bardzo dobry duet i mieli wielkie szanse na wygranie tych mini zawodów, które zorganizował dla nich profesor. Niepowodzenie jednej z przeciwniczek jeszcze bardziej podbudowało pewność siebie w gryfonce. A jakby tego było mało, to świetne wyniki jej dzisiejszego partnera jeszcze lepiej wpływały na samopoczucie. Ośmielona tym wszystkim, wymierzyła różdżką w kulę i rzuciła niewerbalne accio. Szok jaki wymalował się na twarzy gryfonki mógł być wręcz kuriozalnie śmieszny. Po prostu nie dowierzała w to, co widziała. O ile wcześniej zdarzał jej się mały błąd bądź niewielkie powodzenie, tak teraz przeszła samą siebie. Jakim cudem mogła aż tak to spartaczyć? -Kurwa, nie wierzę... - jęknęła pod nosem, klepiąc się otwartą dłonią prosto w czoło. Nie umiała w logiczny sposób wytłumaczyć tego, co właśnie zrobiła. Po prostu nie znajdowała na to odpowiednich słów. Z zażenowaniem wymalowanym na twarzy, spojrzała tylko na Williama. -Nie wiem, jak to możliwe. - dodała po chwili. Czemu akurat jej musiało się to przytrafić?
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Speszył się kiedy Riley się do niego odezwał. Do samego końca wierzył, że Fairwyn mimo wszystko nie dosłyszał jego mało przemyślanej, nie do końca sympatycznej wypowiedzi. Podniósł na niego wzrok, przyglądając mu się krótko. Zdawało mu się tylko, czy wprawił go w zakłopotanie? Jeśli tak, to było ich dwóch i może w końcu coś choć trochę ich połączyło. — Podziwiam pewność, że nie chodzi o Elaine — powiedział, decydując się na kąśliwy żart, który skwitował całkiem sympatycznym uśmiechem. Ot, dla równowagi wszechświata. Rzucił niewerbalne locomotor, ale uzyskał odwrotny efekt. Skrzywił się i ponowił próbę, ale efekt był równie żałosny. — O niczym nie wiesz? Élé miała mały epi... Nie do kończył u jego boku stanął bowiem wspomniany epizod, najwyraźniej zainteresowany jego pasmem niepowodzeń. Czyżby obawiał się powtórki z aquamenti? Elijah niespecjalnie miał ochotę na jego pomoc, ale cóż począć – nie miał chyba żadnego wyjścia. Skorzystał ze wskazówki nauczyciela i wybrał nawet inne zaklęcie żeby jakoś przerwać złą passę, ale wciąż mu to nie wychodziło. Gdyby tylko Alexowi nauczanie szło równie dobrze co porzucanie cudzych sióstr w najmniej odpowiednich momentach...
Zgodnie ze swoim zamiarem, jednak pragnąć uniknąć zbyt szybkiego przyłapania, nadstawił się dziarsko do rzucania zaklęcia i krząknął biorąc różdżką zamach. - Accio! - powtórzył, mając nadzieję, że jak krzywo machnie różdżką, to zaklęcie mu nie wyjdzie i zgodnie z planem zrobił jakiś kretyński wygibas, przez co jego accio rykoszetem odbiło się od kulki popychając ją nieśmiało w stronę drużyny przeciwnej. Zrobił groźną i niepocieszoną minę po czym pokręcił głową krzyżując wielkie łapska na piersi. - No Fillin, nie zawiedź mnie. - wyrzekł pokrzepiająco, ale jako ten 'drugi' w drużynie, Filin to miał takie wspaniałe kości na sukces, że równie dobrze mogłby w ogóle nie rzucać, albo odrazu stanąć po drugiej stronie miarki.
Kolejna porażka gryfona sprawiła, że parsknął śmiechem i pokręcił głową z niedowierzaniem. Gdyby nie to, że był szlamą, to pewnie by nawet wybornie to skomentował, zamiast jedynie przesunąć dłonią po brązowych włosach, wsuwając dłoń w kieszeń? Czuł już gorycz porażki na spierzchniętych ustach, w przekrwionych białkach malowała się złość. Boyd miał szczęście, że Rowle trzymał mordę na kłódkę i szanował profesora, bo ta wizja pierdolnięcia go kulą była niesamowicie kusząca. Gdy przedmiot już niemalże dotknął dziewcząt, pokręcił głową i uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach. - Nie tak szybko. Accio. - rzucił beznamiętnie, wykonując ruch i perfekcyjnym zaklęciem przysuwając kulę bliżej środka, wzruszył niewinnie ramionami. Ta lekcja ciągnęła się w nieskończoność, a jemu tak chciało się palić! Zwilżył usta, obracając drewniany kijek między palcami, a mętne, kocie oczy utkwione były spojrzeniem gdzieś w przestrzeni przed sobą.
To było niemożliwe, żeby tyle razy zaklęcie nie wyszło. Obserwowała, co się dzieje po drugiej stronie ich "liny" i robiło jej się żal Gryfona. Nie dość, że trafił mu się do pary ktoś równie uroczy co Max, to jeszcze miał pecha na tych zajęciach. -Boyd, nie musisz zgrywać dżentelmena - rzuciła, z lekkim śmiechem, chcąc jakoś dodać otuchy chłopakowi, choć wątpiła, żeby to cokolwiek zmieniło. Może w czasie bójki jego różdżka została jakoś uszkodzona, skoro teraz nic nie wychodziło, nawet po pomocy profesora? Cóż, nie jej sprawa, choć naprawdę przykro było na sam widok. Przesunęła spojrzenie na Ślizgona, gdy ten nagle się odezwał i ściągnął piłkę w swoją stronę. Niedoczekanie... - Depulso - rzuciła, ściągając piłkę na nowo do siebie i Puchonki.
Tak naprawdę po rzuconym przez Williamie zaklęciu była pewna, że właśnie ich rozgrywka dobiega końca. Zmarszczyła nos zastanawiając się, jak chłopaków udał się ten trik, jednak poświęciła tej myśli zaledwie kilka sekund, kiedy Scar dokonała czegoś podobnego, mocno przechylając szalę na ich korzyść. Oli aż pisnęła z radości przytulając swoją partnerkę - Pokazałaś im! - zaśmiała się. W tym samym momencie Lara rzuciła swoje zaklęcie, które zamiast pomóc jej parze, jedynie zaszkodziło. Gryfonka nie potrafiła ogarnąć, co się właśnie tu działo. To było tak zaskakujące, że kiedy przyszła jej kolej nie potrafiła się skupić, dodatkowo spojrzeniem uciekła gdzieś w bok patrząc na Russella (@Russell Alvarez), kiedy pochwycił spojrzenie Oli, ta pomachała mu. Zaraz potem rzuciła zaklęcie, które wyszło marnie, powodując że ponownie straciły punkty. -Chyba mam jakiś gorszy dzień - stwierdziła.
Może to było niehonorowe podejście, ale gdy kula wreszcie znalazła się już prawie na samym końcu linii tuż przy dziewczynach to zaczęła się w nim tlić nadzieja, że może wygrają w końcu ostatecznie i będzie spokój; może gdyby jakoś mu szło, to bawiłby się lepiej, ale w tym przypadku, w akompaniamencie smarkającego mu koło ucha Rowle'a to była żadna frajda. Zdążył na szczęście ochłonąć na tyle, że docenił próbę obrócenia jego porażki w żart przez Loulou i zamiast fuknąć na nią, że nie potrzebuje jej pocieszenia, posłał jej trochę zrezygnowany uśmiech i porozumiewawcze spojrzenie, po czym machnął różdżką i przepchnął kulę za pomocą Accio w swoją stronę. - Nie to nie - zażartował nawet, w końcu trochę zadowolony z mocnego* czaru, choć i trochę zawiedziony, że oddalił dziewczyny od wygranej. Oni i tak już nie mieli na nią szans.
Nie spodziewałam się, że wszystko nam będzie tak dobrze szło. I tak szybko! Choć przypominało to bardziej dziecinną zabawę w piłka parzy, dobrze się w tym brało udział. Przynajmniej było zabawnie i nie bałam się, że coś zepsuję! Chyba pierwszy raz w życiu. A przynajmniej tak mi się wydawało. - Locomotor - znów machnęłam różdżką, patrząc, jak kula przesuwa się w naszą stronę. Wszystko mi wychodziło! I naprawdę niewiele brakowało, żeby to w końcu zakończyć, może nawet i wygrać! Ale czy chłopcy byliby w stanie odpuścić?
C. szczególne : brunetka,migdałowo-orzechowe oczy,piegi które dodają uroku,specyficzny prawostronny uśmiech,mały niebieski kolczyk w wardze po lewej stronie.
Gryfonka delikatnie była wkurzona z tego powodu, że nie udało się nic zrobić, ale przynajmniej aż tak strasznego nie stało. Tylko kilka punktów mniej czy wiecej dla pary przeciwnej.Mad wyciągnęła różdżkę i stanęła w miejscu, gdzie stała poprzedniczka , tuż na przeciwko kuli.Nie spuszczała obiektu ze wzroku, była tak skupiona jak na zdaniu z onms czy zielarstwie.Mogliby tu wtargnąć nawet jacyś rozwrzeszczani uczniowie, a ona nie zwróciłabt na nich uwagi, taki była skoncentrowana.Gryfonka machnęła różdżką, rzucając zaklęcie: - Carpe Retractum!
Czy to zadanie będzie trwać w nieskończoność? Miała absolutną ochotę rzucić to w cholerę i wyjść z klasy, trzaskając za sobą drzwiami. Było to dla niej tak koszmarnie bezcelowe, że jej twarz mogła wyrażać tylko i wyłącznie znudzenie i irytację. Zaklęcia raz jej wychodziły, a raz nie, zupełnie bez względu na to jakie użyła. Accio miała już serdecznie dość, loco motor zresztą też, tej lekcji miała dość. Wszystkie słowa, które kłębiły się w jej głowie o przydatności tego przedmiotu, absolutnie wyparowały, nie zostawiając po sobie żadnego śladu. Super było, fantastycznie. Ustawiła się na odpowiednim miejscu i rzuciła jeszcze jedno loco motor. Nie poczuła się absolutnie zaskoczona, że jej przeciwnicy okazali się lepsi. Co więcej – kula wyleciała za całe pole, w obrębie którego mieli ją przeciągać. Świetnie jej poszło, powinna się popisać przed samym Merlinem. – Mam dość. – mruknęła do siebie.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Nożwamać... Oczywiście, że nie mogło to iść tak prosto jak powinno. Nancy i Alise były niesamowicie zgrane i obu bardzo dobrze szło używanie zaklęć. Jeśli zaś chodziło o przeciwną stronę ich fioletowego teamu to... Strauss czuła wyraźnie, że stara się to wszystko uciągnąć samotnie i to jeszcze z efektami nieudolnych zaklęć Ford. Zupełnie jakby starała się coś zdziałać przeciwko trzem dziewczynom, które uparły się, by bawić się w nierówne przeciąganie liny w wersji magicznej. Niemal zaklęła po niemiecku na ten jakże cudowny obrót zdarzeń, ale postanowiła poświęcić swoją energię na coś bardziej przydatnego i rzucić zamiast tego Accio na coraz to bardziej oddalający się od niej obiekt. Efekty... może i nie były złe, ale i tak to wszystko wyglądało marnie.
Dłużyło się jej już niemiłosiernie, ale wciąż starała się dać z siebie jak najwięcej. Mimo szczerych chęcie zmęczenie już dawało jej się we znaki. To nie tak, że zaczęła olewać sprawę, ale naprawdę nie mogła się skupic. Śledziła jak kula przesuwa się to w lewo, to w prawo, mimo starań obu stron wciąż pozostawała w okolicy środka. Jej partnerka radziła sobie bardzo dobrze i nadrabiała straty, ale niestety Nans już za chwile miała dodać jej nieco roboty. - Accio! - rzuciła zaklęcie, ale niestety coś poszło nie tak. Brak skupienia? Nieprawidłowy ruch nadgarstka? Może po prostu zmęczenie? Cokolwiek miało na to wpływ, kula przesunęła się, ale w przeciwnym kierunku niż zamierzony. Puchonka westchnęła ciężko i uśmiechnęła się przepraszająco do Alise.