W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Spoiler:
Wszystkie rozważania o magii przerwał dźwięk tłuczonego szkła w witrażu, który posypał się barwnymi, migoczącymi kolorami. Coś wpadło do pomieszczenia, zatrzepotało ogromnymi skrzydłami. Upierzenie ciała białe z szaroniebieskim nalotem, srebrne pokrywy skrzydeł. Lotki pierwszorzędowe czarne, drugorzędowe szare. Linia upierzenia na czole prosta. Na głowie i szyi nastroszony czub. Dziób długi i potężny, żółty. Odnalazł nieporadnie odbiorcę wiadomości @Alistair Keane. Był ranny, z tułowia sączyła się krew, która tworzyła plamki na posadzce. Wystawił łapę z niewielkim liścikiem, ona też krwawiła.
Professor ordinarius incantationibus et defensio adversus artium obscurorum, carminibus praevaricator, Alistair Keane
Szanowny stryju, zwracam się z prośbą o natychmiastowe pojawienie się w mojej prywatnej posiadłości. Sam wiesz gdzie, sam wiesz jak. Wybacz mi lakoniczność, ale to sprawa delikatna i niecierpiąca zwłoki.
P.S. Zabierz ze sobą Ruth Wittenberg
Minister magia, Nolan T. Kaene
pierwsza sala zaklęć
Autor
Wiadomość
Alexander D. Voralberg
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Trochę komplikuję Wam życie. Jeśli macie pytania i wątpliwości - piszcie! Przeczytajcie dokładnie cały post!
....Voralberg raczej nie miał zamiaru stać bezczynnie na podwyższeniu i patrzeć jak próbują siłować się z zaklęciami. Krążył pomiędzy grupami starając się za bardzo im nie przeszkadzać, choć zdarzało się, że podszedł do kogoś i pomógł mu lepiej ułożyć rękę bądź poprawił wymowę danej inkantacji jeżeli ktoś miał problem z akcentowaniem jej*. ....Większość radziła sobie lepiej bądź gorzej, natomiast mało komu zaklęcie całkowicie nie wychodziło. Był w zasadzie zadowolony, aczkolwiek połowa walk wciąż była zacięta i wyrównana. Podszedł w pewnym momencie do grupy żółtej, aby stanąć tuż za Williamem i Larą, i przyjrzeć się ich próbom. ....- Świetna robota panie Fitzgerald, panno Burke. Po 5 punktów dla domów. - powiedział, z uznaniem kiwając głową i przechodząc dalej do drużyny pomarańczowej. - Panno Moreau, Bradley również po 5 punktów. Doskonale Wam idzie. - uśmiechnął się w kierunku dziewcząt, lekko i wyważenie, nie pozostając długo na miejscu i przechodząc dalej. Musiał wydarzyć się kiedyś moment, że dotarł do grupy niebieskiej. Jeśli by się to nie zdarzyło, to mielibyśmy tu cud. ....- Panie Swansea wiedziałem, że ta ostatnia lekcja to był pański gorszy dzień. - rzucił do Elijaha, zerkając na niego może i nieco wymownie, aczkolwiek nie był to złośliwy wyraz twarzy, a już na pewno nie ton. Wręcz przeciwnie, można było usłyszeć w tym szczerą pochwałę. - Oby tak dalej panowie. - dodał, zatrzymując jeszcze przez chwilę wzrok na Rileyu i poszedł instruować dalsze grupy.
*jeśli zaklęcie nie wyjdzie jest prawie pewne, że Alex się zainteresował, można ująć w poście. Osoba, której nie wyjdzie zaklęcie może jednorazowo zrobić przerzut, o ile zaznaczy że Voralberg jej w jakiś sposób pomógł. Koniecznie wtedy pingnąć. Nie dotyczy negatywnie-żółtej kostki (szczegóły poniżej)!
Podsumowanie
Ok. Jakimś cudem te punkty przeliczyłem jeszcze raz. Poniżej wyniki. Od teraz każda grupa ma zapisywać dokładnie wg poniższego wzoru (bez spoilera) i dokładnie para ma być po tej stronie po której jest.
Suma punktów obu par zawsze musi wynosić 90! Zwracajcie uwagę na swoje kostki i to którą osobą z pary jesteście.
Osoby pierwsze z pary nadal mogą robić przerzut co kolejkę! Ale liczy się ostatnia kostka, nie ma wyboru. *w przypadku negatywnej ostatniej kostki można uznać w poście, że Alex pomógł i zrobić jeszcze jeden, jednorazowy przerzut wg wytycznych pod moim postem fabularnym.
Jeśli ktoś się gdzieś walnął, to możecie zapisać to w swoim poście i skorygować (dodajcie wtedy obok literkę K), ale ja i tak liczę to od początku więc nawet nie musicie tego robić tylko kontynuujecie po prostu z błędem. Nie biję za to i nie ma to wpływu na jakieś punkty domów czy inne uwagi. Nie piszcie mi proszę na priv, że ktoś się pomylił, bo później szukam błędu, który nie istnieje i przeliczam kostki trzy razy dla pewności (: PS Jeśli ktoś nie odpisuje - dajcie znać mi na GG.
Okej, delikatnie zmieniamy zasady: Kostki dla osoby z wyższymi punktami w parze: 1, 2, 3, 4, 5, 6. Kostki dla osoby z niższymi punktami w parze: 1, 2, 3, 4, 5, 6.
Kostki na biało nadal działają tak jak chcieliście (dodają waszej parze punkty), kostki na ten różowo-czerwono-niewiemjaki działają wbrew wam (odejmują waszej parze punkty). Uwaga, dodajemy kolor żółty! Dla osoby z wyższymi punktami w parze kostka żółta oznacza +10 punktów dla swojej pary. Np. zaklęcie udało się doskonale i włożono w nie więcej siły. Dla osoby z niższymi punktami w parze kostka żółta oznacza -10 punktów dla swojej pary. Np. kula wyleciała poza obręb pola i jest aut. Żółta kostka jest jednorazowa dla postaci!!! Jeśli postać trafi już tę kostkę, to poźniej liczy normalnie punkty wg ilości oczek.
Macie dowolną intepretację w tym dlaczego zaklęcie nie powiodło się: powiodło się za lekko/poleciało nie tak jak trzeba/przeciwnik okazał się lepszy. Niekoniecznie zaklęcie musiało się nie udać wcale.
Kontynuujemy kolejki, nie zaczynamy ich od początku. Tak więc jak ktoś już rozpoczął kolejkę swojej drużyny no to czeka.
Uwaga ważna informacja! Drużyna wygrywa dopiero jeżeli skończy się kolejka i wciąż będzie mieć 90 pkt! Czyli np. osoba A i B zrobiły tyle punktów, że jest dajmy na to -4 u przeciwników, ale osoby C i D dopiero piszą swoją kolejkę i wyrabiają łącznie 5 pkt więc wciąż mają ten jeden punkt. Więc jeśli przeciwnicy wejdą na punkty minusowe (zerowe) nie oznacza to wygranej! Kolejka musi się skończyć! Dopiero wtedy jest wygrana jeśli po skończonej kolejce przeciwnicy mają mniej niż 0. Zrozumiano? Wtedy mnie oznaczacie w poście.
Ponieważ bardzo ładnie wam to idzie, to daję czas do niedzieli 22.03.2020r. do godz. 22:00. Tak krótko, ponieważ jak widzicie trzeba korygować kostki, żeby punkty przestały się ciągle wyrównywać x) a swobodnie wystarczy to na pięciolinijkowego posta na osobę.
PS Jesteście super z aktywnością, będzie punktowane! Jak ktoś ma jakieś sugestie odnośnie lekcji/dodatkowych utrudnień na niedzielę wieczór - serdecznie zapraszam x) jak ktoś ma jakieś wątpliwości - to totalnie zapraszam.
Ostatnio zmieniony przez Alexander D. Voralberg dnia Sob Mar 21 2020, 12:44, w całości zmieniany 2 razy
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Jak dotąd nie szło im jakoś szczególnie dobrze. Kula wyraźnie znajdowała się bardziej po stronie Alise i Nancy niżli tej należącej do Viol i jej towarzyszki. Krukonka wyraźnie nie była zbytnio zadowolona z tego stanu rzeczy. Odczuwała wyraźną chęć rywalizacji i nawet jeśli takie czarodziejskie przepychanki nie miały większego znaczenia to i tak chciała się wyraźnie dać z siebie wszystko i zdobyć satysfakcję z ewentualnej wygranej, która jednak się od nich powoli oddalała. Strauss nie zamierzała jednak na to tak łatwo pozwolić. - Depulso - tym razem wypowiedziała formę zaklęcia celując różdżką w obiekt znajdujący się po stronie przeciwniczek i wyraźnie przeciągając go na niemalże sam środek, gdzie znajdował się on na samym początku. Może i nie zdobyła przewagi, ale niejako udało jej się zniwelować efekty starań stojącej po drugiej stronie dwójki oraz nieudanego zaklęcia Madeline, a to chyba już można było uznać za swego rodzaju sukces, prawda?
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Profesor kręcił się po sali, a Max obserwował go kątem oka, ale niewiele sobie z tego robił, przynajmniej dopóki ten nie wpierdalał mu się w przestrzeń osobistą. Za bardzo nie potrzebował jego pomocy, czy inaczej, nie chciał jej, bo na chuj mu ona? Mistrzem z zaklęć nie był i pewnie nie zostanie, więc na razie próbował wykonywać jedynie polecenia, żeby nie było, że się opierdala, czy coś podobnego. - Accio - mruknął pod nosem i pewnie zrobił to zdecydowanie za cicho albo, co równie prawdopodobne, po prostu przekręcił słowo, a może to wszystko z powodu ciastka, które chyba dalej uparcie żuł, w każdym razie kula skoczyła nagle i zamiast poszybować w ich stronę, postanowiła się nagle cofnąć, co Max skomentował krótkim parsknięciem z ubawienia, bo tego na pewno się nie spodziewał. Cóż, raz na sto lat coś mu wychodziło, ale to wcale nie znaczyło, że będzie tak cały czas. Czuł się już nieco znużony i miał nadzieję, że nie zwiastuje to jakiś jebanych bóli głowy, czy czegoś podobnego, w każdym razie dawał teraz możliwość Gabrielowi, żeby się wykazał, czysto teoretycznie ten był w te pierdolone zaklęcia lepszy.
Może i nie szło im wybitnie, ale cóż, każdy ma gorszy dzień. Scarlett w ogóle miała gorszy rok, jeśli nie całe życie, i była już przyzwyczajona, że jej zawsze wieje piachem w oczy. Uśmiechnęła się jednak do Olivii, miała nadzieję, pocieszająco. - Raz na wozie, raz pod wozem, jak mawiają mugole - powiedziała i podeszła do przodu, bo teraz ona miała rzucać zaklęcie. Chwilę zastanowiła się nad tym, którego z nich może użyć. A potem wymówiła inkantację, celując różdżką w kulę - Depulso. Zaklęcie, chwała Merlinowi!, zadziałało. Może nie jakoś wspaniale, ale kula przesunęła się w ich stronę. Odwróciła się do Gryfonki i lekko uśmiechnęła. Może nie wygrają, ale nadal przecież walczyły.
Dziewczyny wyraźnie wysunęły się na prowadzenie po udanych zaklęciach, ale nie trwało to niestety długo. Viola swoim czarem wyrównała wyniki przesuwając kulę niemal na sam środek. Nancy chwyciła pewnie różdżkę i postanowiła skorzystać z tego samego zaklęcia co krukonka, licząc na podobny efekt. - Depulso! - Niestety kula nie zachowała się tak jakby Puchonka tego chciała. Owszem, przesunęła się, ale w stronę przeciwnej pary. No i tu wychodziły jej braki jeśli chodzi o zaklęcia. Czasem jej poszczęści jak przy poprzedniej kolejce, ale zdecydowanie częściej przy rzucaniu przez nią czarów dzieją się rzeczy odmienne od zamierzonych. Spojrzała przepraszająco na Alise i przesunęła się by obserwować dalszy przebieg wydarzeń. Nie żeby jakoś specjalnie zależało jej na wygranej, ale praca w grupach zawsze ją stresowała i chciała dać z siebie wszystko, by nie zawieść partnerki.
Victoria przywitała się oczywiście z osobami z przeciwnej pary, aczkolwiek widać było, że się w niej nieustannie gotuje, a nie do końca umiała sobie dać radę z tym, co w niej wręcz huczało, nic zatem dziwnego, że postanowiła w pełni skupić się na zaklęciach, żeby w ten sposób jakoś oczyścić umysł. Kula nieubłaganie przesuwała się w stronę przeciwników, co jedynie pannę Brandon drażniło, nie znosiła porażek, a w chwili obecnej nie znosiła tego co najmniej do kwadratu. Już brała się do rzucania accio, kiedy stwierdziła, że wybierze coś innego, ostatecznie więc z różdzki poleciał tylko snop iskierek, a ona wzięła głęboki oddech. - Locomotor! - rzuciła, kierując różdżkę na kulę i skupiając się na niej z całej siły. Oddychała szybko, ale z wielką przyjemnością odnotowała, że kula ruszyła w ich stronę, co spowodowało, że uśmiechnęła się kącikiem ust. Tak, tak było lepiej, a przynajmniej dawało jej potwierdzenie, że nie we wszystkim jest taka beznadziejna, jak mogłaby sądzić. Gniew dalej kipiał jej w żyłach, ale przynajmniej miała się na czym skupić.
2 Przerzut, mam większą liczbę punktów w parze 6 Nessa-Lazar 47/43 Victoria-Jessica
Kiedy Alex zaczyna się odzywać już liczę na to, że w końcu da nam spokój. Rozglądam się po parach, sprawdzając czy reszta radzi sobie równie marnie co my. Nasza kuli tkwi na samym środku, wciąż jakby jedynie lekko muśnięto zaklęciami, chociaż rzuciliśmy już ich kilka, z westchnieniem opieram się o ścianę, mając po cichu nadzieję, że Lyall po prostu sam odwali za mnie całą robotę; niestety po chwili kolega mi też każe przyjść i z westchnieniem rzucam zaklęcie. - Depulso - mruczę bez specjalnej werwy i może dlatego kula znowu idzie w tą stronę. Nie mam pojęcia o co chodzi; na co dzień potrafię zamienić kulę w jakiegoś żbika, a dziś nie umiem takich banalnych czarów. Podejrzewam, że kula jest zaprogramowana na porażkę. Już powoli się poddaje, tak kiepsko mi idzie. Zerkam na Boyda, który jest równie przydatny w swojej grupie co i ja, również w parze z chłopem, który nie wygląda na zadowolonego z jego poczynań.
Kostka: 4 :') Lyall & Fillin 42 / 48 Morgan & Russell
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Może powinno mnie to bardziej bawić, ale jakoś tak nieszczególnie potrafiło. Jak nie dobór własny nauczyciela to los faktycznie zwykle stawiał nas nie obok siebie, a prowadził do potencjalnej konfrontacji. Szczerze mówiąc, chyba miałem już tego serdecznie powyżej uszu, ale też nie do końca wiedziałem jak to odczarować. - Jak na złość, prawda? - Odpowiedziałem, starając się uśmiechnąć w miarę neutralnie, chociaż tym razem się to nie udało. Było widać, że nie sprawia mi to żadnej przyjemności. Rywalizacja z bratem mojej dziewczyny była w minionych tygodniach ostatnią rzeczą ku jakiej mógłbym i chciałbym świadomie dążyć. Mimo tego, zadanie było zadaniem, więc nie miałem innego wyjścia jak podjąć się tego wyzwania. Nie pójdę przecież z płaczem do opiekuna domu, aby zrobił w naszych parach roszady, bo jeszcze któryś z nas za bardzo się w to starcie wkręci. - Nie martw się, będzie lepiej. - Szepnąłem do Dante, nim wykonałem drugie podejście. Niewerbalne accio zadziałało prawidłowo i pociągnęło ku nam kulę tak jak z założenia powinno.
Cassiusa też nieszczególnie ciekawiło nieustanne bujanie kulą to w jedną, a to znowu w drugą stronę, ale co miał chłopak zrobić. Jak już przyszedł, belfer kazał to bujał i do końca świata chyba bujać mieli, bo co zdobyli jakąś przewagę to znowu nic z tego nie wychodziło. Ostatecznie skończyli na ujemnym bilansie punktowym i to chyba coś w Swansea obudziło, bo przyłożył się do kolejnego zaklęcia i szarpnął kulą tak mocno, że wyskoczyła daleko jak nigdy dotąd… a to było tylko zwykłe carpe retractum. - O kurwa… - wyrwało mu się, kiedy opuścił różdżkę i uniósł brwi, najwidoczniej sam głęboko zaszokowany swoimi umiejętnościami. Cassius zaklęć jak dotąd potrzebował wyłącznie do kilku prostych rzeczy: do zmniejszania, zwiększania, odpalania papierosów, czyszczenia pędzli i animowania obrazów. Jak widać po dzisiejszych zajęciach, może powinien także korzystać z ciągnięcia? Pytanie tylko czego. Iks de z tego posta, olejcie treść XD
Nie traktowała tego jako wielką rywalizację, próbowała się zrelaksować i dobrze bawić po burzliwym początku lekcji. Mina Violetty była jednak tak zacięta, oddana sprawie oraz pełna zaangażowania, że Alise ze swoim charakterem chętnie oddałaby jej zwycięstwo przez poddanie. Nie mogła jednak zawieść Nancy, która tak bardzo się starała. Posłała puchonce łagodny uśmiech, zaciskając mocniej palce na różdżce i obserwując, jak przeciwniczki przeciągają kule niemalże na środek. Wcale jej nie zależało na wygranej, więc niespecjalnie się przejęła. Ruchem głowy zgarnęła złote pasma na plecy, unosząc dłoń i czekając najpierw, jak Nancy — Nie przejmuj się, to nic takiego! To tylko zabawa. - rzuciła do niego cicho, puszczając oczko i sama wykonała odpowiedni ruch różdżki, aby rzucić kolejne z zaklęć, które miało coś z położeniem kuli zmienić. -Locomotor! Obiekt drgnął, wracając na środek i znów dając im równe szanse, zacząć grę od nowa.
Nawet jak myślałam, że będziemy mieć jakąś przerwę to okazało się, że dalej mamy przepychać się z tą durną kulą. Więc tak pykamy ją na zmianę i zaczynam żałować, że nie wzięłam tego ciastka od Gabriela, bo przecież niedługo tu będziemy głodować na tą kulką. - Accio - rzucam kiedy uznaję, że teraz ja mogę zawalczyć w tym świetnym przeciąganiu liny, ale chociaż teoretycznie ja byłam lepsza w zaklęciach, jakoś nie szło mi specjalnie wybitnie. Teraz też ta kula zamiast ruszyć się jakoś lepiej to tylko kilka centymetrów przesunęła się w naszą stronę. Z westchnieniem kładę dłoń na turbanie, modląc się do oceanów i mórz na pomoc w tym karkołomnym zadaniu. Wzdycham i macham ręką, żeby ten kto miał być po mnie próbował dalej.
Zaklęcie, które jej wyszło i przesunęło kulę w stronę ich pary nieco ją podbudowało na duchu i musiała przyznać, że w końcu nie czuła się jak skończona idiotka. Była ciekawa ile jeszcze będą rzucać zaklęcia przyciągające, zanim cokolwiek więcej się ruszy, bowiem kula co się przesuwała w jakąś stronę, to z powrotem wracała na swoje pierwsze miejsce, co było w istocie irytujące i sprawiało, że miała ochotę co każde zaklęcie jej drużyny przewracać oczami. Wydawało jej się to zwyczajnie bezcelowe i z każdą kolejną inkantacją widziała w tym zadaniu coraz mniej sensu. Helyey nie lubiła takich zajęć, do niczego istotnego w jej życiu nie prowadziły i czuła, że kompletnie marnuje czas. Z drugiej jednak strony, skoro dwa accio jej nie wyszły, to może powinna się nad sobą zastanowić, bo przecież zaklęcie to było banalne i uczone na pierwszym roku. Swoją frustrację, całą sytuacją przed lekcją jak i tą cholerną kulą, wyraziła poprzeć przeciągłe westchnięcie. Poczekała na swoją kolej, ponownie, i chwyciła nieco mocniej różdżkę, gdy po raz kolejny miała rzucić zaklęcie przemieszczające. Mocne zaklęcie przeciwnej pary ją nieco zszokowało, ale nie straciła swojego skupienia. - Accio! – wypowiedziała to jedno, konkretne słowo, kierując koniec różdżki na przedmiot i silnie skupiając się, by przesunęła się w stronę jej i nowo poznanego chłopaka. Tak też się stało, po czym opuściła wyciągniętą rękę, pozwalając, by luźno opadła po jej boku.
Ją też ta zabawa powoli nudziła. Przepychanie kuli przez całą lekcję było po prostu monotonne, a zważywszy na miny jej towarzyszy nie tylko ona tak myślała. Do tego jeszcze prawie w ogóle nie wychodziły jej zaklęcia dzisiaj. Sama chyba nie wiedziała gdzie leży problem. Ale skoro nauczyciel kazał pchać kulkę to trzeba było pchać. Wolała nie narażać domu na odjęcie punktów za niesubordynacje na lekcji. Jeszcze tego by brakowało. Uniosła więc różdżkę i wycelowała ją w kulkę. - Accio - Rzuciła ponownie ale tym razem to cholerstwo ponownie potoczyło się zamiast w ich stronę to w drugą. Zacisnęła zęby i odetchnęła głęboko. Jednak nie wytrzymała. - Cholera jasna. - Burknęła pod nosem. Już nawet nie chodziło o to, że popchnęła kulę w stronę przeciwną. A o to, że nie wychodziło jej najprostsze zaklęcie z którym zwykle nie miała problemu.
Uśmiechnął się szerzej do noszącej okulary Krukonki, bowiem w istocie nie było to ich pierwsze spotkanie. Co prawda przy fali przyjezdnych z Souhvězdí znalezienie osoby do rozmawiania w języku czeskim nie było szczególnym wyzwaniem, ale zaskoczyło go to, że posługiwał się nim ktoś z Hogwartu. To było zaskoczenie z rodzaju tych przyjemnych, bo przecież zawsze miło jest się dowiedzieć, że ktoś pielęgnuje wschodnie języki w regionach, w których wcale nie musi tego robić. Czeski nie był dla niego ojczystym językiem, ale i tak miał do niego ogromny sentyment. — Jiná! Ale bez nadsázky — zaśmiał się pod nosem, bo wszak byli po przeciwnych stronach i zamiast współpracować, przyszło im ze sobą rywalizować. Czy zaciekle? Cóż, to miało się wkrótce okazać. Choć chyba nie aż tak, bo kiedy dziewczyna rzuciła zaklęcie, kula nie poruszyła się w ich stronę i z łatwością przeciągnęli ją ku sobie, zyskując tym samym kilka punktów. Nessa miała ułatwione zadanie i poradziła sobie z nim bez większych problemów. Zagrzmiał swoim niskim śmiechem nie tyle dlatego, że dobrze im szło, a raczej ze względu na jej określenie. — Ja nie taki wielki! Popatrz na profesora — odpowiedział, po czym dodał — widzę, że u Ciebie moc wykracza poza wzrost. Accio — znów mógł być z siebie zadowolony bo po zaklęcie wyszło mu bezbłędnie. Oby tak dalej!
Przypuszczał, że jak nauczyciel przemówi, to zaproponuje inne zadanie, ale nie. Nadal bawili się w przeciąganie magicznej kuli na swoją stronę. Był już naprawdę znużony i robił to trochę od niechcenia. Miał wielkie pole do popisu z zaklęciami, ale nie chciało mu się wysilać. Czekał grzecznie na swoją kolej, obserwując poczynania osób z jego składu. Czasem też odwrócił się w stronę grupy, w której był Lazar. Tak... po prostu. Zerkał, co u niego. To takie chwile, kiedy wolisz się nie zastanawiać nad tym, dlaczego twój wzrok ucieka gdzieś na boki. A Lyall? Jak sobie radził? Dość tego, czas wracać do żmudnej pracy na lekcji. Machnął niedbale różdżką i rzucił prawie niewerbalne Accio, bo wymamrotał formułkę jak niedorozwinięty ghul. A mimo to - udało się. Kula podfrunęła bliżej jego pary.
Obserwował poczynania wszystkich ze zbolałą miną - każdemu z nich zaklęcie się powiodło, tylko on nie podołał nawet tak prostej inkantacji. - To była dopiero niezbyt udana rozgrzewka - burknął do Elijaha, bardziej obrażony na siebie samego aniżeli uwagę Krukona. Jego entuzjazm stopniowo malał, a chęć wygranej ulatywała z niego z każdą kolejną chwilą. Zmęczenie mocno dawało się we znaki, a organizm domagał się snu. Wyklinał się w myślach za to, że w ogóle tutaj przyszedł - nie widział większego sensu w pchaniu kuli, jednak zachował tę uwagę dla siebie. Był przyzwyczajony do tego, że całe życie musi robić to, na co niekoniecznie ma ochotę. Gdy znów przyszła jego kolej na ruch, wziął głęboki wdech i maksymalnie się skupił, próbując oddalić od siebie szmery i wszelakie rozmowy roznoszące się po sali. - Accio - skierował różdżkę na piłkę, która, ku zaskoczeniu, zbliżyła się w jego stronę. Odetchnął z ulgą, bo udało mu się nie spierdolić sprawy. - Ha, mówiłem - zwrócił się do partnera, jakby to było oczywiste, że za drugim razem faktycznie wszystko pójdzie po jego myśli.
Gra zaczęła się rozwijać coraz to bardziej. Uczniowie zaczynali się wczuwać coraz to bardziej a na jego ustach aż zaczął się malować szeroki uśmieszek. A więc można było jednak połączyć naukę z zabawą? Było to użyteczne ale również uczniowie się dobrze bawili. Alexander to jednak był równy gość. Nie wiedział od kiedy w jego głowie pojawiają się takie myśli, ale profesor wymyślił naprawdę niesamowitą lekcję. Nie żałował, że tutaj przyszedł. Zaczął żałować dopiero wtedy kiedy zauważył że mu nie szło i tylko osłabiał gryfonkę. Bał się aż jej spojrzeć w oczy. Jeśli przegrają to nie będzie jej wina tylko jego. Może jednak powinien przychodzić częściej na zajęcia? -Accio- rzucił po raz kolejny zaklęcie, które niezbyt dobrze zadziałało. Zaczął się denerwować. Nie patrzył na nikogo ze swojej drużyny bo się aż bał spojrzeć w oczy. Patrzył jedynie na tę jebaną kulkę.
Mogli tak w nieskończoność, serio. An popchnęła kulę znowu w kierunku przeciwnika, ale prawdę mówiąc miał to już totalnie w dupie. Niezależnie od tego czy zaklęcie mu wyszło lepiej czy gorzej, durna kula wciąż kręciła się między nimi jakby dostała owsików i mogłoby ją to zranić. Swansea zmarszczył brwi, ewidentnie już mając dość tego wyrywania sobie tej zabawki, ale spróbował jeszcze jeden raz. Tylko po to, aby zwykłe accio mu nie wyszło. - Kurwa, mam dość - skomentował, gdy z jego różdżki zamiast zaklęcia posypały się wyłącznie wielokolorowe iskry. Spróbował jeszcze raz i w zamian otrzymał równie barwnego motyla. Zanim jednak zdążył się zagotować i pierdolnąć tym wszystkim, jakby znikąd pojawił się Alexander i pokazał mu jak powinien tę różdżkę trzymać żeby nie obdarzać świat zbędną porcją tęczy. No to Cassius spróbował i faktycznie udało mu się trochę ruszyć tę kulę. Nie zmieniało to jednak faktu, że za chwilę skrzyżował ramiona na piersiach wyraźnie niezadowolony i niechętny do dalszej rywalizacji.
- Fillin, na pewno nie potrzebujesz Skrzydła Szpitalnego? - cóż, już podczas meczu quidditcha został okrzyknięty inwalidą, więc pewnie niewiele mu było trzeba do utraty kontaktu z rzeczywistością i panowaniem nad swoim ciałem. Czy chciała swoją zaczepką wyprowadzić wrogi zespół z równowagi? Z jej zaklęciowymi zdolnościami to i tak nie powinno mieć większego znaczenia, czego jej różdżka po raz kolejny dała właśnie sztandarowy przykład. Po rzuceniu niewerbalnego Carpe Retractum, lina wywinęła się w dziwnym kierunku i szarpnięcie za nią okazało się dużo słabsze, niż powinno. To chyba nie była dobra zagrywka, jeżeli miałaby zamiar podkopać czyjekolwiek morale. Chyba, że własne. - Na wszystkie nieudane Aquamenti. - zaklęła pod nosem, chcąc chyba samej sobie uświadomić, że należało mieć do aktualnego ćwiczenia sporo dystansu, bo przy wielokrotnych próbach dziwne wypadk najzwyczajniej miały prawo się przydarzyć.
Kość: 5 -> 4, klątwa (6) daje mi -1 do wyniku, więc 3.
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
— Nono, rozgrzewka ważna sprawa, wiadomo. Przypomnę Ci na treningu — uśmiechnął się pod nosem, zerkając na Aslana kątem oka. Nawet mimo udanego zaklęcia nie udało im się zyskać odpowiedniej przewagi i w momencie kiedy podszedł do nich Voralberg, kula znajdowała się zdecydowanie nie po tej stronie, po której życzyłby sobie widzieć ją Elijah. Spojrzał na mężczyznę, kiedy ten zatrzymał się na chwilę, a w chwili gdy przemówił, na jego wargach rozlał się przesłodki uśmiech. Uśmiech, który w najmniejszym stopniu nie sięgnął chłodnej barwy równie chłodnych oczu. Może i profesor nie był wyjątkowo złośliwy i zgryźliwy w momencie kiedy to mówił, ale i tak przywołał nieprzyjemne wspomnienia, które do tej pory wprawiały go w głębokie jak jego depresja zażenowanie. Skinął głową, przyjmując pochwałę, ale nie potrafił wiele poradzić na to, że i tak mężczyzna bardziej go zdenerwował niż połechtał jego ego. — Dobrze, że chociaż jedna moja siostra ma w miarę normalny gust — burknął, jako ten lepszy wybór mając na myśli, rzecz jasna, Fairwyna. Nie wiedział czy Riley to usłyszał, ale na wszelki wypadek nie podnosił na niego wzroku, koncentrując się na zadaniu. Rzucił niewerbalne accio, które w wyniku emocji nie wyszło najlepiej: kula zboczyła trochę z kursu, ale zauważył to szybko i ponowił zaklęcie, które za drugim podejściem wyszło mu perfekcyjnie.
@Riley Fairwyn, @Aslan Colton, @Dante A. Dear *Jestem amebą, zrobiłam rzut w temacie nie do rzucania i musiałam go usunąć, ale Alex przy tym był. Zostawiam gwiazdkę dla przypomnienia przy podsumowaniu.
Ostatnio zmieniony przez Elijah J. Swansea dnia Sob Mar 21 2020, 22:01, w całości zmieniany 1 raz
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
- Locomotor! - zainkantowała z postanowieniem poprawy, jednak... Jak pech to pech. Widocznie ten dzień nie należał do najlepszych dla Smith, biorąc pod uwagę jej dyspozycję w trakcie zajęć. To, że była zawiedziona swoją skutecznością - a raczej jej brakiem - w rzucane zaklęcia, to naprawdę mało powiedziane. Kula, jakby śmiejąc się jej w twarz, zniweczyła starania Brandon i pomknęła z wyraźną mocą w odwrotną stronę od zamierzonej. I choć Jess zachowała kamienną twarz - zwyczajnie było widać, że zrobiło jej się przykro. Gdyby to był pojedynek 1 versus 1, zniosłaby to dużo lepiej, ale dzięki niej także Victoria przegrywała, a znając Brandon nie od dziś - wiedziała, że zachwycona tym nie będzie. Nawet jeśli powstrzyma się od komentarza. Cóż, przynajmniej dzisiaj miała powód, żeby czuć się gorsza. I chociaż jej analityczny umysł próbował jakoś znaleźć powód jej niepowodzenia z jednym i drugim zaklęciem - okrutny humor, który ją dopadł w tym momencie, wszystko niweczył. Przygryzła wnętrze swojego policzka, chcąc zamaskować tym grymas i rumień zażenowania, który wypłynął na jej twarz. Tym razem nie spojrzała już na Victorię, nieruchomy wzrok wbijając w złośliwą kulę.
Prychnął z niedowierzaniem, kręcąc głową. Jak Callahan mógł być tak kurwa beznadziejny? Przynajmniej ładna puchonka była zadowolona i mógł spoglądać na jej uśmiech w momentach, gdy nie przyglądał się Melusine albo Cassiusowi, którzy w tej sali najbardziej go interesowali. Poprawił rękawy marynarki, rozluźnił nieco krawat i zrobił pół kroku w przód, zaciskając palce na różdżce. Przecież nie przegra z kretesem przez jakiegoś brudasa, któremu w ogóle magia była niepotrzebna, bo nie potrafił jej używać. Co on w ogóle robił w tej szkole? Przesunął spojrzeniem po tej nieszczęsnej kuli, czując już tak wielką irytację, że najchętniej pierdolnąłby nią w kolegę obok i wyszedł zapalić. Zmęczenie, irytacja, nerwy ostatnimi wydarzeniami — wszystko to rzucało cienie na jego twarz, jawiąc się podkrążonymi oczyma. - Accio. - rzucił z odrobinę bardziej zaangażowanym głosem, sprawiając, że przedmiot zmienił znacznie położenie i przysunął się bliżej środka. Miał nadzieję, że jego "towarzysz" tego pięknie nie spierdoli.
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
— Naprawdę podoba mi się twój tok myślenia — odmruknął Larze, unosząc przy tym kącik ust w łobuzerskim uśmiechu. Widać jednak stosowanie aż tak nieczystych zagrań wcale nie było konieczne, bo i bez tego ich przeciwniczkom szło znacznie gorzej. Nawet krążący po klasie Voralberg w pewnym momencie przystanął za nimi i po przyglądaniu się ich poczynaniom przez chwilę czy tam dwie, sypnął pochwałą oraz punktami. Niby nic, a jednak w sumie cieszy. Nie miał jednak zamiaru osiadać nagle na laurach czy coś, nadal mieli tu to przeciąganie kuli do wygrania. A nie da się ukryć, że Fitzgerald wkręcił się w tą zabawę dość mocno, całkowicie nastawiony na zwycięstwo, które było już bliżej niż dalej. — Accio! — zdecydował się postawić na klasyk, gdy znów przyszła jego kolej. Trudno powiedzieć czy sprawił to dobór inkantacji, czy może energia jaką włożył w rzucenie czaru, ale piłka wyraźnie skoczyła w ich stronę, jeszcze bardziej tym samym zwiększając przewagę jaką mieli nad stojącymi po drugiej stronie dziewczętami. — No nieźle — mruknął z uznaniem i kiwnął przy tym głową, widząc efekt swojego zaklęcia. W obecnej sytuacji coś dokumentnie musiałoby się spartolić, żeby przegrali to ‘starcie’.
Kostka:5 → 1 Scarlett & Olivia 12/78 William & Lara
Widząc te miny swojego partnera ze dwa razy miał ochotę mu powiedzieć, żeby się czasem nie zesrał, ale powstrzymywał się, co by nie prowokować już więcej niesnasek, bo aż taki głupi nie był, by ryzykować wylecenie przez okno, i milczał, milczał zawzięcie zaciskając mocno usta z przerwami na wymruczenie zaklęcia. Po imponującym przyciągnięciu kuli na całkiem ładną odległość przez Rowle'a, Boyd rzucił proste Accio i mimo tego że był zdenerwowany, zirytowany i zniechęcony jednocześnie, to wziął sobie do serca te wszystkie złote rady profesora o akcentowaniu inkantacji i odpowiednio finezyjnym ruchu nadgarstka, skupił dwie ostatnie komórki mózgu, które nie były zajęte prowadzeniem przepełnionego gniewem wewnętrznego monologu w którym nienawidził wszystkiego i wszystkich, aż w końcu odniósł jako taki sukces, również przyczyniając się do przesunięcia przedmiotu bliżej nich, zwiększając tym samym dystans dzielący ją od Cassii i Loulou.
Annabell miała dość, absolutnie, definitywnie i totalnie dość. Ile jeszcze mieli rzucać te zaklęcia przyciągające, to było zwyczajnie nudne i nawet jeśli kulka się przesuwała w przeciwną stronę, Ann zaczynała mieć to w nosie, bo Merlinie, co za różnica? Jeśli uda im się wygrać, to co? Dostaną cukierka? Poczuła nagły przypływ frustracji tym wszystkim, bowiem miała ochotę rzucić to i po prostu wyjść z sali. Nic takiego jednak nie zrobiła, tylko mimowolnie przewróciła oczami i po raz kolejny ustawiła się na odpowiednim miejscu. Wyciągnęła różdżkę i z pragnieniem, by to się wreszcie skończyło skierowała ją na kulkę. Prawdę mówiąc nie miała już ochoty nawet na nią patrzeć, mimo to zawiesiła na niej swój wzrok. Nienawidziła żmudnych zajęć, a to bez wątpienia takie było. Mruknęła accio i kulka, owszem, przesunęła się w jej stronę, jednak zaklęcie było tak słabe, że musiała się powstrzymać od prychnięcia kiedy to zobaczyła. Cudowna z niej czarownica, mhm.
O dziwo, nie czułam żadnego stresu. Czułam dziwną frajdę, dumę z tego, co właśnie się wydarza. Nie spodziewałam się, że będą wychodziły mi zaklęcia, do tego tak dobrze! Wszak nadal niczego nie zepsułam, a miłe uśmiechy od partnerki tylko sprawiały, że czułam się jeszcze lepiej, z tym że w ogóle tu jestem. Może i faktycznie czegoś się nauczę? A po miłej uwadze profesora to już w ogóle lepiej mi się zrobiło! Może i wyjdą ze mnie jeszcze ludzie i faktycznie nauczę się jeszcze pożyteczniejszych rzeczy! Byłam pod małym wrażeniem, kiedy kula nagle znalazła się tak daleko od nas. I miałam małą nadzieję, że nie dam przewagi chłopakom. Mruknęłam znowu ciche Accio, machnęłam różdżką i z radością patrzyłam, jak kula przemieszcza się w naszą stronę, niwelując przewagę wywalczoną przez drugiego chłopaka. Oby tak dalej, a może nawet to wygramy!