Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Klasa Zaklęć

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 13 z 39 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 26 ... 39  Next
AutorWiadomość
The author of this message was banned from the forum - See the message

AutorWiadomość


Doris O. L. Lanceley
Doris O. L. Lanceley

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 156
  Liczba postów : 47
https://www.czarodzieje.org/t15011-doris-o-l-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15027-poczta-doll#399889
https://www.czarodzieje.org/t15026-doris-o-l-lanceley#399886
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptySro Kwi 11 2018, 20:56;

Nie zwracała uwagi na innych, ponieważ oni nie zwracali uwagi na jej osobę. Każdy ją unikał. Może była niewidzialna albo umarła i zmieniła się w ducha. Chociaż wtedy zapewne mogłaby przechodzić przez ściany — a taką umiejętność w sobie to na pewno zauważyłaby.
Obserwowała @Robin Livingstone nowego nauczyciela, który miał w sobie coś szaleństwa (przez ten uśmieszek i te dziwne, podejrzane kolorowe kartki). Jeszcze nie wiedziała, czy go polubi. Miał uczyć zaklęć i mugoloznastwa — na tych drugich zajęciach nie bywała za często.
Początek zajęć zapowiadał się ciekawie, kiedy z ust profesora padły słowa dotyczące lekcji "luźna" i "artystyczna". Serio, zajęcia ze zrzucania zaklęć zaliczały się pod artystyczność twórczość? Składanie origami spowodowało, że trochę ta ciekawość tych zajęć szybko z Doris uleciała. Wzięła niebieską kartkę, ale czy był to jej ulubiony kolor? Chyba nie... Chociaż jeszcze tego nie wiedziała.
Słuchała uważnie i obserwowała, jak Robin pokazuje im odpowiedni ruch różdżką, jaki należy wykonać, a także co trzeba wypowiedzieć. Pierwsza próba była prawie idealna, dopóki papier nagle się nie zatrzymał i wszystko musiała powtórzyć od nowa. Drugie podejście było identyczne. To zaczynało robić się irytujące! Za trzecim razem (zapewne to przez zniecierpliwienie) nic się nie stało. Co jest grane?
- Kurwa. - Szepnęła, mając nadzieje, że nikt ją nie słyszy. No, ale w końcu za czwartym razem jej wyszło, czyli to mugolskie powiedzonko "do trzech razy sztuka" powinno brzmieć "do czterech..."
- Condere crane. - Tak przed Doris O. L. Lanceley znalazł się niebieski żuraw.

Próba I: 6 i 1
Próba II: 4 i 4
Próba III: 1 i 3
Próba IV: 6 i 4
Kuferek DA 6
Powrót do góry Go down


Isabelle Davies
Isabelle Davies

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : niewielka blizna na zewnętrznej stronie, prawej dłoni
Galeony : 181
  Liczba postów : 76
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14891-isabelle-davies
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14894-zwyczajne-listy-izzy
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14893-isabelle-davies#396681
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptySro Kwi 11 2018, 21:13;

Siedziała spokojnie, oczekując rozpoczęcia zajęć. Niektórzy nadal dyskutowali, aż w końcu pojawił się on. @Robin Livingstone z zainteresowanie Belle przyglądała się profesorowi, który od razu wydał jej się fajnym profesorem. Uśmiechnięty, ze stertą kolorowych kartek. Ciekawe co mieli robić na tych zajęciach...
Nie rozglądała się na innych, tylko wpatrywała się w Livingstone'a, jak zahipnotyzowana. Miał uczyć nie tylko zaklęć, ale i nauki o mugolach. Fajnie. Naprawdę fajnie. No i ta dzisiejsza lekcja, którą wymyślił z origami. Zresztą można było nawet zwracać się do niego po imieniu. Robin. O, tak Izka już zapamiętała, ale nigdy by tak po imieniu nie zwróciła się do profesora (nie co ta bezczelna Ettka).
- Condere elephant. - Wypowiedziała zaklęcie, a przed nią pojawił się zielony słonik. Miała talent. Oj, miała! A gdy profesor zaszczycił ją spojrzeniem czy podszedł do niej, ona podarowała mu go mówiąc. - To na szczęście, profesorze. - Uśmiechnęła się, zadowolona ze swojej pracy.

Próba I: 6 i 5
Kuferek zaklęcia 9
Razem 12
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyCzw Kwi 12 2018, 21:29;

Nie spodziewała się, że ktokolwiek ze znajomych jej osób zjawi się na tych zajęciach, wszak ostatnimi czasy czuła się jak outsider na lekcjach. Siedziała gdzieś z boku albo na końcu, o ile oczywiście nikt nie postanowił zająć obranego przez nią celu. Dzisiaj miała wyjątkowe szczęście, dlatego nie rozpraszało jej nic, nawet wybryki tej gryffonki, która w opinii Holmes niejednokrotnie przesadzała, zaś po ostatniej transmutacji, cóż... Wolała do tego nie wracać. Skutecznie jej wspomnienia rozmył @Riley Fairwyn, którego rudowłosa nie widziała od jakiegoś czasu albo nie chciała widzieć(?); nie, akurat to byłoby zbyt okrutne, zwłaszcza że żywiła względem krukona ogrom sympatii, którą zaskarbił sobie wiele miesięcy temu. To chyba logiczne, że lubiła jego towarzystwo i czuła się swobodnie, bo jakby nie patrzeć - nie wymuszał na niej nic.
- Dziękuje - powiedziała ze szczerym uśmiechem na ustach, który przyozdobił jej blade lica, a zaraz potem skinęła głową na znak, że faktycznie mają stworzyć origami. Zapewne dodałaby coś jeszcze, ale to wtedy pojawiła się @Melusine O. Pennifold, na co Marce niemal zastygła w bezruchu. Ostatnio zbyt często na siebie wpadały, a tym samym Holmes zaczynała odczuwać z tego tytułu dziwne przeczucie, że być może warto otworzyć się na kogoś jeszcze? Nie chciała tego analizować właśnie teraz, dlatego że to szanowna krukonka z roku postanowiła zmienić zastosowanie jej łabędzie, na co rudzielec parsknęła śmiechem (może nazbyt głośno?).
- A myślałam, że wolisz ujeżdżać smoki... - skwitowała z nutą figlarności w głosie, co oczywiście nie miało być złośliwością. Niemniej jednak w takiej konfiguracji Fairwyn podobał się jej jeszcze bardziej. - Twoja kreatywność jest zadziwiająca, MO - skwitowała z pełną powagą i uznaniem dla pomysłów Pennifold.
Powrót do góry Go down


Edmund Cormac
Edmund Cormac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 58
  Liczba postów : 457
https://www.czarodzieje.org/t12605-edmund-cormac#340723
https://www.czarodzieje.org/t12608-azmond
https://www.czarodzieje.org/t12610-edmund-cormac#340742
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyPią Kwi 13 2018, 20:21;

Zgadnijcie kto jak zwykle się spóźnił bo się zagapił. Tak, Edek to poprawna odpowiedź. Gryfon biegł w dół po schodach łapiąc się za bok niczym Filch z kolką. Wpadł do sali zaklęć z impetem godnym wejścia smoka, który swoją drogą spał w jego kieszeni. Kieszenie od szaty szkolnej miał tak połatane, że całość wyglądała jak jakiś nieudany eksperyment artystyczny albo firanka.
-Przepraszam za spóźnienie panie profesorze.
Rzucił pomiędzy wielkimi haustami powietrza. Oj musi zacząć biegać bo przez zimę stracił kondycję. Usiadł gdzieś z tyłu sali i podglądając co robią inni spróbował dowiedzieć się co jest tematem lekcji. Słyszał coś o robieniu origami ale zbytnio nie wiedział co to jest. Widząc biegające kawałki papieru po stolikach i słysząc jakie zaklęcie używają rówieśnicy zebrał informacje do kupy i zabrał się do działania. Popatrzył na czerwoną kartkę leżącą na jego ławce, machnął różdżką w lewo i wypowiedział:
-Condere dragon!
Nie byłby Edkiem gdyby nie próbował zrobić origami smoka. Udało się za pierwszych razem i po blacie zaczął biegać kolega Percy'ego. Gryfon wyciągnął przysypiający model i położył obok origami. Był bardzo ciekaw jak obydwa "zwierzęta" się zachowają.

Kostki: 9 +3(15 z zaklęć w kuferku)=12
Powrót do góry Go down


Lysander S. Zakrzewski
Lysander S. Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 197
C. szczególne : Atletyczna budowa, veela vibe
Dodatkowo : Ćwierć wil, bezróżdżkowość
Galeony : 2329
  Liczba postów : 1664
https://www.czarodzieje.org/t14380-lysander-s-zakrzewski#381382
https://www.czarodzieje.org/t14410-krysia#381611
https://www.czarodzieje.org/t14413-lysander-s-zakrzewski#381628
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyPią Kwi 13 2018, 20:47;

Nie chciało mi się iść na zajęcia zaklęć, jednakże wiedziony plotkami o nowym nauczycielu zdecydowałem się ruszyć mój gryfoński zadek i jednak się pojawić. Od razu zaliczyłem horrendalne spóźnienie, jednakże najwyraźniej na nauczycielu nie robiło to szczególnego wrażenia. Zająłem miejsce z tyłu klasy i dopytałem się ludzi na sali co mam zrobić.
Przez moment zastanawiałem się jak mogę doprowadzić nauczyciela do odjęcia mi punktów, jednakże po chwili przemyśleń wydał mi się bardzo sympatyczny, więc było mi szkoda odpierdalac mu inbę na pierwszych zajęciach. Najwyraźniej Ette nie miała tyle skrupułów - wielki różowy wacek, którego wyczarowała z origamii latał jak popierdolony. Znałem tę dziewczynę jak nikogo na świecie jednak do czasu naszego zakładu nie wiedziałem jak popierdolone pomysły może mieć.
Jęknąłem cicho i z trudem powstrzymując się od zrobienia czegoś głupiego na pierwszych zajęciach wycelowałem różdżkę w kartkę papieru.
- Condere smartfon - rzuciłem wypowiadając nazwę pierwszej rzeczy, która przypadła mi na myśl. Po chwili moja kartka przypominała perfekcyjny, mugolski telefon nowej generacji.

Nie rzucam, bo w kuferku 77 (+5), więc tak czy siak mam więcej niż 12
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptySob Kwi 14 2018, 18:16;

Zdążyła dość poważnie się rozkojarzyć. Oparta na łokciu wpatrywała się w krzywe, drobne nutki, które miały naśladować jedną z melodii ulubionego zespołu Fire. Nie była tak dobra, jak chciałaby być, żeby umieć ładnie to odegrać. W końcu popłynęła i projektowała coś innego, kiedy usłyszała głos @Daisy Bennett.
- Niestety. - skomentowała lakonicznie. Pogoda była w porządku, ale Blaithin nie miała ochoty na wylegiwanie się na słońcu. Nauka zaklęć była dla Gryfonki lepszą perspektywą. Chociaż nie wątpiła, że tak żywiołowy duch jak ten Daisy wolałby móc wyrwać się na oświetlone słońcem błonia niż kisić się w klasie. Zaraz też obok znalazła się @Emily Rowle, więc Fire mogła tylko parsknąć śmiechem na to zainteresowanie jakie przejawiły nad nutami.
- Moje nuty, moja sprawa. - odpowiedziała bez zbędnej złośliwości, mierząc jasnowłosą wzrokiem. Schowała ukradkiem swoje dzieła do torby. - A co, uważasz, że sobie zasłużyłaś na taki zaszczyt, Rowle?
Skrzypce były czymś bardzo prywatnym i nawet jeśli Ślizgonkę lubiła, nie miała szans na uczestniczenie w tym intymnym spektaklu. Tym bardziej Dear żałowała, że od niedawna zaczęła grać dla większej publiczności... To było jak sprzedawanie się. Błękitne tęczówki zauważyły Nessę, ale nie zmieniły swojego wyrazu. Paradoksalnie im bardziej Fire chciała izolować się od reszty otoczenia, tym prędzej orientowała się, że mocno w nie wsiąkła. Cóż, na wszystko nadejdzie czas. Przywitała również oszczędnym słowem Neirina, spojrzeniem omiotła Jacka, podobnie jak wesołego bez powodu Liama, podobnie traktując innych znajomych.
Chwilę później zjawił się profesor i Fire wybrała sobie ciemnoczerwoną kartkę. Wątpiła, żeby musiała próbować dłużej niż raz. Robienie origami... z góry uznała to za nudny pomysł. Bawiła się takimi rzeczami w dzieciństwie razem z mamą, a wokół Fire biegały wtedy papierowe tygrysy, latały malutkie znicze, nawet zrobiły kiedyś kilka fiolek, które wypełniały wodą. Urocze czasy. Ciekawe, co u niej, skoro pisała ostatnio dwa miesiące temu...
Nie komentowała głośno zbyt prostego zaklęcia, a po prostu zabrała się do roboty. Myślała nad tym, co złożyć, ale zajęło jej to niewiele czasu. W gruncie rzeczy nie miało to i tak żadnego znaczenia. Chciała zacząć, kiedy zauważyła co robi Mefisto.
- Nox, myślałam, że wysyłaniem miłosnych liścików przestałeś się zajmować w drugiej klasie. - powiedziała głośno z lekkim kpiącym uśmiechem. Nie ingerowała w to, że i tak ten wężyk został spalony. Popatrzyła na własną kartkę i podniosła różdżkę.
- Condere plane. - powiedziała, przypominając sobie o pewnym mugolskim środku transportu, który kiedyś widziała z daleka. Zrobił na Gryfonce niezłe wrażenie, kojarzył jej się z czymś mechanicznym, silnym i bardzo głośnym. Niebawem origami zmieniło się w mały samolocik, który wzięła do ręki.
- Bennett, zaraz ci para pójdzie z uszu. - skomentowała nieludzkie wysiłki Daisy.

+6 za zaklęcia, +4 za DA
Kostki: 4,6 razem 20
Powrót do góry Go down


Robin Livingstone
Robin Livingstone

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 34
  Liczba postów : 97
https://www.czarodzieje.org/t15942-robin-cameron-livingstone#431556
https://www.czarodzieje.org/t15955-robinowa-poczta#431763
https://www.czarodzieje.org/t15943-robin-livingstone
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptySob Kwi 14 2018, 23:15;

Robin rozdając kartki zauważył, że większość osób wolała wybrać przypadkowe kolory. Nie uciszał rozmów nie widząc w tym większego sensu. Dopiero przyciszone słowa pewnej, lekko spóźnionej dziewczyny w turbanie zwróciły jego uwagę. Zapewne była to wyłącznie ironiczna wypowiedź, której tak na marginesie profesor powinien prawdopodobnie w ogóle nie usłyszeć. Jednakże jego wrodzone gadulstwo nie pozwalało mu milczeć.
-Tak naprawdę te zaklęcie może być bardzo przydatne. Może nie tutaj w Wielkiej Brytanii, ale w Japonii i w Chinach jednak tak. Mimo, że właśnie w tych państwach miało swój początek origami, nie wszyscy potrafią je składać. Służy ono do cichej komunikacji na niewielką odległość. Często w pracy, w szkole bądź teatrze. Osobiście uważam, że najwięcej bezużytecznych zaklęć jest w dziedzinie transmutacji. Polecam sobie je przejrzeć.
Uśmiechnął się do niej lekko i wrócił na swoje miejsce przy biurku by kontynuować wyjaśnienia. Podczas jego wypowiedzi do klasy wpadło dwóch jeszcze studentów . Jeden z nich, wnioskując po szatach gryfon był naprawdę wysoki. Tak na oko Robin potrafił stwierdzić, że górował wzrostem nad nauczycielem o jakieś trzydzieści centymetrów. Profesor szybko domyślił się, że jest on prefektem Gryffindoru, o którym wspomniała mu na samym początku dyrektorka. Drugi natomiast z spóźnionych uczniów był w barwach Ravenclawu. Wskazał jedną z pozostałych wolnych ławek pod oknem nie przerywając wykładu. Nie minęły sekundy, a już jeden z nich, niższy zabrał głos zadając mu pytanie. Wysłuchał go zaintrygowany.
-Osobiście zgadzam się z panem, Panie…- poczekał aż krukon powie jak się nazywa- Tak naprawdę wolałbym dać za zadanie samodzielnego ułożenia origami, bez magii. Niestety sam nie potrafię składać, a zapewne niektórzy w klasie również nie, a ja nie mogę tego nauczyć. Będę brać bardziej pod uwagę drugi etap zajęć, więc jak ktoś postanowi ułożyć origami bez użycia różdżki to się nie obrażę.
Reszta studentów zajęła się wyznaczonym zadaniem. Miał szczerą nadzieję, że załatwią to szybko gdyż on sam nie uznawał tego zaklęcia za jakieś pasjonujące i ciekawe. Podchwycił spojrzenie krukonki, przed którą stał idealnie złożony łabędź. Uśmiechnął się do niej wystawiając kciuki w górę. Jego uwagę przykuła inna uczennica, także z domu kruka. Na jego wyciągniętej dłoni znalazł się zielony słonik.
-Ah tak, amulet w postaci słonia pochodzi z okresu kolonizacji Indii przez Imperium Brytyjskie. Tak zwane Indie Brytyjskie z lat 1858- 1947- szybko jednak potrząsnął głową zdając sobie sprawę, że dziewczyna mogła kompletnie nic nie rozumiejąc- Jednak proszę zachowaj to, przyda ci się za chwilę.
Gdy znowu rozejrzał się kontrolnie po klasie ku swojemu zdumieniu i lekkiemu przerażeniu zobaczył jak pewien rudowłosy chłopak zaczął gasić niewielki ogień jaki wykonał własną dłonią. Szybkim krokiem się tam udał wiedząc, że mogą tym sposobem pojawić się poparzenia, a nie chciał wysyłać uczniów do Skrzydła Szpitalnego już na swoich pierwszych lekcjach. Zignorował tak przyjście jeszcze kilku, spóźnionych osób.
-Pokaż dłoń- powiedział do wychowańca domu Hufflepuff i gdy zauważył zaczerwienienie. Westchnął ciężko zapisując sobie w głowie, by na następnych zajęciach poćwiczyć Aquamenti.
-Fringere- wyszeptał cicho mając nadzieję, że możliwe pieczenie i lekki ból złagodniał dzięki leczniczemu zaklęciu. Podziękował jednocześnie niebiosom za to, że zakłócenia zlitowały się nad nim. Zerknął przelotnie na spaloną kartkę i polecił studentowi by spróbował ponownie. Odszedł od chłopaków zmieniając kierunek do innej uczennicy, która także jakimś cudem zapaliła swoją kartkę. O dziwo młodsza dziewczynka w barwach błękitnych prędko wyczarowała strumień czystej wody i zgasiła swój błąd. Podszedł z wielkim uśmiechem do niej.
-5 punktów dla Ravenclaw za dobrze rzucone zaklęcie Aquamenti- powiedział podając jej nową kartkę, stanął później trochę z boku nadal obserwując najmłodszą uczennicę. Faktycznie dziewczyna mogła mieć małe problemy z powodu, że nie uczyła się zaklęć tak długo jak reszta towarzystwa, ale najwidoczniej nie odpuszczała sobie. Szło jej nadal nie najlepiej, zwłaszcza, że znowu spowodowała ogień i tym razem zaklęcie na wodę nie zadziałało, a przyniosło odwrócony skutek. Robin oczywiście zainterweniował gasząc płomienie i znowu wręczył jej papier. Po kilku kolejnych próbach krukońce się udało.
-Kolejne 3 punkty za wytrwałość- oświadczył zadowolony-Jak się nazywasz?
Może jednak poświęcenie całej uwagi krukońce nie było dobrym pomysłem, bo gdy znowu jego oczy wylądowały na miejscu pracy puchonów tam kolejny raz wybuchł ogień. Jednak w przeciwieństwie do poprzedniego razu rudy chłopak nie wyglądał na to by chciał zgasić płomienie. Może to i nawet lepiej? Ruszył w tamta stronę z cichym westchnięciem, ale mimo to uśmiechem. Taka praca była zdecydowanie lepsza od biurkowej pracy w Ministerstwie. Zanim jednak zdążył dojść do małego pożaru na ziemi zauważył sunące się zielone origami węża. Jego oczy zabłysły rozglądając się szybko po pomieszczeniu i dostrzegając chłopaka z różdżką.
-Bardzo świetnie- zaklasnął w dłonie niemal z za dużą ekscytacją, zwrócił swoje oczy na studenta, który nie miał na sobie żadnego mundurka, więc nie umiał przydzielić go do żadnego domu.
-Jak się nazywasz i z jakiego jesteś domu?- zapytał szybko chwilowo kompletnie zapominając o puchońskich kłopotach- Za dobrze wykonane zaklęcie Di Siki otrzymujesz 8 punktów. Wspaniale.
Dopiero po pewnym czasie przypomniał sobie o ogniu. Przerażony obrócił się na pięcie dostrzegając powoli zapalającego się węża i resztki dzieła. Nikt z tamtej grupy nie wydawał się skory do zapanowania nad sytuacją. Robin zgasił ciepłe płomienie butem nie chcąc znowu używać magii, która teraz była taka niepewna.
-Proszę wykonaj origami jeszcze raz- podał kolejne kilka stron kolorowego papieru- Jak nie uda ci się to może poproś przyjaciela by ci złożył.
Wskazał innego chłopaka siedzącego nieopodal, którego origami zdecydowanie nie było złożone za pomocą różdżki.
Wtedy usłyszał jakieś głosy. Po klasie latał różowy, męski narząd rozrodczy. Profesor podniósł brwi zaintrygowany. Znalazł wzrokiem dziewczynę w szatach Gryffindoru.
-Także 8 punktów dla Gryffindoru za poprawne wykonanie Di Siki- powiedział- Jednak mimo to, że doceniam niezaprzeczalną kreatywność i pomysłowość to wolałbym zobaczyć coś milszego dla oka niż różowe penisy.
Podniósł „dzieło” z ławki innych studentów i przyjrzał się mu śmiejąc się pod nosem. Dobrze wiedzieć, że gryfoni nadal są tacy sami jak dawniej. Zabrał origami i podał tej jakże kreatywnej dziewczynie kolejną kartkę dając do zrozumienia, że zadanie ma wykonać jeszcze raz. Wtedy do sali wpadł jeszcze jeden blond chłopak. Dużo było tych spóźnionych. Robin uśmiechając się podał mu kilka kartek pokazując jeszcze kilka wolnych miejsc. Gdy już wszyscy skończyli przeszedł się po klasie oceniając dzieła. Przy najbardziej spóźnialskim gryfonie zatrzymał się dłużej.
-Czy to smartfon?- zapytał podekscytowany- Wspaniale, niesamowite. Jedno z najbardziej intrygujących wymysłów mugoli łączące w jednej rzeczy sowę, wizbook, aparat, gry i inne nie zmierzone przydatne funkcje. Pierwszy z nich powstał w latach 90. Ah wspaniałe.
Zerknął na twarz blondyna od razu go lubiąc.
-Jak masz na imię?
Kiedy nareszcie dotarł do swojego biurka opierając się o nie mógł wyjaśnić drugi etap zajęć.
-Teraz jak wcześniej dwójka z waszych kolegów wykonacie urok Di Siki- zaczął- Jest on wykorzystywany do ożywienia waszego dzieła z origami i kierowania go różdżką. Nie mogą co prawda wykonywać dźwięków, czy mieć jakiś wspaniałych mocy, ale jeśli się postaracie to jesteście wstanie zrobić coś niesamowitego. Już to mi dzisiaj pokazaliście. Możecie się dobrać w pary i urządzić może jakieś walki origami, wszystko zależy od was.
Zerknął z uśmiechem na dziewczynę, która poprzednio wykonała narząd rozrodczy.
-Kreatywność nagradzam, a teraz pokażę jak trzeba wykonać urok.- wyciągnął różdżkę i zrobił poprawny ruch nadgarstkiem- Są jakieś pytania?

Jak coś źle napisałam i ujęłam to krzyczeć i piszczeć. Kiedy teraz napiszecie posta napiszcie, czy chcecie 2 punkty z Zaklęć czy jeden punkt z Zaklęć i jeden z DA. 


Mechanika:



Czas macie do 22.04


Ostatnio zmieniony przez Robin Livingstone dnia Nie Kwi 15 2018, 12:21, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyNie Kwi 15 2018, 11:42;

Christer był dziś wyjątkowo milczący. Co jednak opuszczał z rozmowy, tak nadrabiał umiejętnościami. Rudzielec spojrzał na swoją na wpół spaloną robotę, a potem na idealnego liska Szkota. Nim jednak zdążył skomentować w jakikolwiek sposób pracę przyjaciela, Jack jął znęcać się na swoją kartką. Jemu także szło tragicznie. Może po prostu origami nie jest pisane Walijczykom? Szkocja nie jest tak mocno na wschód w porównaniu do Walii... Chyba, żeby liczyć wyspy północne.
Nim zdążył pozazdrościć umiejętności magicznych Christera (to naprawdę nie fair, oni biegali na każde zajęcia, a Primrose sobie przesypiał w najlepsze większość lekcji, by potem wyprzedzić ich w umiejętnościach), do ich ławki podszedł nauczyciel. Wziął rękę rudzielca, umieszczając na wnętrzu dłoni opatrunek chłodzący. Chłopak zerknął na profesora z dołu.
- Dziękuję, chociaż nie trzeba było. Nie boli - poinformował. Taka była prawda. Miał stępione uczucia i nawet ból odbierał słabiej, zatem poza początkowym ukłuciem, teraz oparzenie niewielkie powodowało cierpienie. - Chciałem to zaklęcie poćwiczyć po lekcji - dodał jeszcze, widząc, że nauczyciel zastosował jedno z zaklęć leczniczych, w które ostatnio Neirin się wdraża dość mocno. Ku zapewne przerażeniu kolegów z dormitorium.
Gdy mężczyzna odszedł, chłopak chwilę badał wnętrze ręki, nim opuścił dłoń. Wrócił do skupiania się na wydarzeniach własnej ławki. Przypatrywał się, jak Jack robi origami ręcznie, podobnie jak Rivai nie spodziewając się, iż Moment wykaże się takimi zdolnościami manualnymi. Sprawne ma palce, a sama sztuka wydała się Neirinowi interesująca. Nawet bardziej niż składanie papieru za pomocą magii.
- Też bym chciał spróbować - dołączył się do prośby Liama, zanim odniósł się do pozostałych słów Anglika.
- Zobaczymy, jak spali się do końca. Ale przez tego węża trochę boję się, że wyjdzie smok. Pewnie morski, co bardzo nie lubi łódeczek - sięgnął po różdżkę. Chyba podpalanie origami spodobało mu się zbyt mocno, bowiem stuknął zaraz końcem kijaszka liska Christera.
- Mogę?
W tym momencie Liamowi wyszedł piękne pufek. Czekając na pozwolenie na spalenie liska (znaczy, na zrobienie z niego Flareona), Neirin chciał skomentować zarówno dobrany kolor, jak i penisa... Aby zobaczyć, że jego ptaszek został brutalnie zdeptany przez nauczyciela.
- ... Zabił pan feniksa. Teraz nie sprawdzimy, czy się odrodzi - rzucił, acz tak bezosobowo, że prawdopodobnie nie boczył się na poważnie. Czy w ogóle. Jakby nie patrzeć, profesor zapobiegł pożarowi. A wręczywszy kolejne kartki Neirinowi, odszedł, by skupić się na innych uczniach. Rudzielec wobec tego rozpoczął mozolną pracę nad następnymi figurkami, której różdżka wcale mu nie ułatwiała. Wpierw zaparła się, że nie rzuci zaklęcia, Vaughn już zatem wiedział, że zaraz po tym napotka serię niepowodzeń. Do początkowego sukcesu - idealnie złożonego jelenia - podszedł zatem z pewną rezerwą. I w zasadzie nie należy się dziwić, iż tak postąpił, bo kolejna kartka już nie chciała tak dobrze współpracować. Złożyła się, acz zamiast wilka wyszedł lew. Cóż, drapieżnik to drapieżnik.
- Di Siki - machnął różdżką, nie spodziewając się natychmiastowego sukcesu. Lew odbił się od ławki, skacząc miękko w stronę jelenia. Kopytny spróbował umknąć, nie miał jednak wiele szans. Papierowe pazury zanurzyły się w papierowym udzie, rozdzierając włókna i strosząc zagięcia. Przepełniony bólem ryk jelenia nie dotarł do uszu nikogo, jego cierpienie widoczne było tylko na wykrzywionym pysku. Nauczyciel miał rację, origami nie wydaje żadnych dźwięków. Wierzgając kopytami, ofiara trafiła swego napastnika. Kopyto wgięło papier po jednej stronie lwiej paszczy, zwalając go na parę sekund z nóg. Czas ten kopytny wykorzystał w całości, zrywając się do ucieczki. Kulał jednak znacząco, co i rusz noga uginała się pod nim, zwalniając. Śladem rannego roślinożercy już podążał lew, doganiając jelenia w paru susach. Następny miał być ostatecznym, zakańczającym żywot origami. Kartka rozłożyła się jednak pod wpływem ruchu różdżki Neirina, kot zaś przeskoczył nad podartym arkuszem, zatrzymując się po drugiej jego stronie. Walijczyk chciał zatrzymać lwa, zamiast tego zniszczył jelenia. Pragnął teraz zrobić z niego lwicę, pech jednak oraz zakłócenia sprawiły, iż z kartki powstał bawół. Potężny i wściekły od oszałamiającego bólu rozdrapanego uda, przesiąknięty wspomnieniami jelenia. Roślinożerca najwyraźniej pozostanie roślinożercą, inny los nie był mu pisany. Teraz jednak to lew wszedł w rolę ofiary, gdy staranowany został przez rogacza. Ostry, papierowy róg bawoła wbił się w brzuch drapieżnika, unosząc go. Nie trzeba było wiele czekać, aż arkusz, z którego zrobiony został lew, uległ dzikiej sile, rozdzierając się. Wkrótce wspaniały i dumny król afrykańskiej dziczy rzucony został na blat i stratowany kopytami. Z origami niewiele zostało.
- Incendio - ciche zaklęcie miało zniwelować obie figurki, tako zmiażdżonego lwa, jak i wciąż wściekłego bawoła. Miast tego, rudzielec zamroził roślinożercę w połowie ruchu. Unosił się właśnie, aby kolejny raz uderzyć przednimi kopytami w łeb lwa, gdy skuł go lód. Figurka zachwiała się, niezdolna utrzymać na tylnych nogach, wkrótce upadając. Spadła z ławki, roztrzaskując się o posadzkę z cichym, szklanym odgłosem.

Kostki Di Siki: 4 i 5
Kostki Condere: 5, 4, 6, 6, 1
Kostki Incendio: 3

Poproszę 2 punkty z zaklęć c:
Powrót do góry Go down


Christer Primrose
Christer Primrose

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 25
  Liczba postów : 34
https://www.czarodzieje.org/t15727-christer-primrose
https://www.czarodzieje.org/t15737-christer-primrose
https://www.czarodzieje.org/t15728-christer-primrose
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyNie Kwi 15 2018, 15:35;

Nie sądził, że uda mu się za pierwszym razem skonstruować przy pomocą czarów kształt zbliżony do tego, który pojawił się w jego wyobrazi. Permanentnie nie uczęszczał na zajęcia na rzecz długo godzinnego wylegiwania się w łóżku, ale, kiedy jednak udało mu się osiągnąć pożądany rezultat, nie celebrował swojego sukcesu. Wolał składać papier ręcznie, nawet jeśli w jego wykonaniu wyszłaby z tego jedynie parodia zwierzęcia, ale skoro karta przybrała kształt ulubionego zwierzęcia, przeprowadził z nim krótko chwilową wojnę na spojrzenia. Papierowa struktura lisa była obojętna na tego typu prowokacje; małe oczka bez wzruszenia przyglądały się swojemu właścicielowi, jakby za bardzo nie rozumiały, co było jej powodem. Tknął go opuszkami palca na tyle mocno, że figura zachwiała się straciła równowagę. Dopiero, kiedy gdzieś nad jego uchem rozległ się głos Liama, podniósł głowę znad swojego dzieła. Nie do końca wiedział, co Rivai chciał przekazać stosując nieznaną mu terminologię, ale jego usta niemal od razu pojawił się subtelny uśmiech.
Nie krępuj się. — Przesunął orgiami po blacie i zacisnął palce na różdżkę, w razie interwencji, gdyby plan podpalania liska się nie sprawdził. Ukradkiem zerknął na dopiero co poparzoną rękę Neia, w ramach odnalezienia na nich śladów po kontaktu z ogniem, ale najwyraźniej nauczyciel umiejętnie usunął uszkodzenia. Szkoda.
Gdy lisek zaczął płonąć, wycelował w niego magicznym patykiem, bo otóż w jego myślach pojawiła się wizja poparzonej wersji drapieżnika.
Aquamenti — wymamrotał niemal pod nosem, ale jego starania nie przyniosły oczekiwany rezultatu. Strumień ognia uleciał z różdżki, zatem nie udało się uratować liska, który poszedł na zmarnowanie, wystawiony na działanie destrukcyjności języków ognia. — Aquamenti —  powtórzył i tym razem na daremno. Mefistofeles miał rację. Chyba naprawdę chcieli spalić szkołę. Po niezliczonej ilości razy musiał przyznać się do porażki. Zerknął na Jacka, który niezłomnie składał kartki. Nawet mu to szło; był podważeniem. — Zrób coś — mruknął do niego, nieco histerycznie, ale zanim Moment wykonał jakąkolwiek interwencje, o ile w ogóle zamierzał to zrobić, Szkot w ramach impulsu strzepnął palącego się z lisa z blatu na podłogę, nieopodal miejsca, gdzie feniks pożegnał się z życiem pod ciężką podeszwą buta.
Niewzruszony swoim brakiem dokonań (a raczej druzgoczącej porażki) w strefie ugaszenia figurki z papieru, złapał w palce kartkę; tym razem kolor był całkowicie losowy - padło na zielony. Złożył z niej parodię wcześniej wyczarowanego zwierzątka, który w tej wersji wyglądał bardziej niż wiewiórka, niżeli lis.
Di Siki— wypowiedział inkantację właściwego zaklęcia. Gryzoń na blacie drgnął, a potem znów zmarł bez ruchu, niczym smutny, kamienny pomnik, pozbawiony żywotności. Szturchnął w gryzonia różdżką i machnął badylem znów. — Di Siki. — Tym razem wiewiórka poruszyła majestatycznie swoim ogonem i już chciał dać susa, ale Christer złapał ją i przyjrzał jej z bliska. Pomachała w powietrzu łapakiem, w zamiarze podrapania go po nosie nieistniejącymi pazurkami. Znów szturchnął ją położnym przedmiotem, po czym nabrał powietrza do ust i nadmuchał jej na pyszczek. Wyswobodziła się z jego uścisku i naburmuszona próbowała dać susa na jego ramię. Wykorzystał tę okazję, by zadać jej ostateczny cios. — Diffindo.  — Za pierwszym razem nie podziało, ale za drugim stał się cud - ruchoma figura zostało pocięta na plasterki parę centymetrów przed twarzą Primrose'a. Jej papierowe zwłoki w postaci pasków papieru rozsypały się biurku. Nie przejął się jej krótkim bytowaniem, bo otóż jego uwaga skupiła się na teatrzyku sponsorowanym przez Vaughna.

Aquamenti: Tysiąc prób, żadna się nie powiodła. Wywieszam białą flagę.
Di Siki: 1, 2.
Diffindo: 1, 2
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyNie Kwi 15 2018, 15:39;

Milczała, słuchając słów profesora i wpatrując się w stworzoną przez siebie papierową wisienkę. Nie była zainteresowana wdawaniem się w dyskusję lub wychodzenie z cienia, nie było to jej stylu. Bo po co odzywać się, kiedy nie ma nic mądrego do powiedzenia? Kątem oka zerknęła na siedzącego obok niej puchona, widocznie zajętego swoim zadaniem. Ruda westchnęła cicho, opuszkami palców przesuwając owoc po blacie drewnianej ławki. Nawet nie zwróciła uwagi na wywołany przez pozostałych z domu borsuka pożar i towarzyszącą mu delikatną panikę. Myślami poza samymi zaklęciami wędrowała gdzieś dalej, uciekając od dusznej klasy i trwającego w niego hałasu. Zacisnęła w drugiej dłoni różdżkę, unosząc ją do góry i wskazując na stworzony przez siebie, delikatny twór. Nie miała pojęcia, jak miałaby się zachowywać się ożywiona wiśnia, ale do odważnych świat należał. Zmieniła ostatecznie zdanie, wskazując różdżką na leżący na blacie papier od origami w truskawkowym kolorze.
-Condere Sparrow - rzuciła cicho, aczkolwiek wyraźnie, wykonując przy tym zademonstrowany przez profesora ruch wcześniej ruch. Jej orzechowe ślepia zalśniły rozbawione, gdy wróbelek zaczął przybierać kształty, jednak gdzieś pod koniec się zatrzymał i zamarł w bezruchu, mając niedokończone skrzydłem. Machnęła różdżką jeszcze raz, a niewielkie stworzenie zadrżało i przybrało należyty kształt. Mając już dwa elementy zabawy, uśmiechnęła się pod nosem, ponownie machając różdżka i kierując ją tym razem najpierw na owoc, a później na mające próbować go zjeść stworzenie.
-Di Ski.- wiśnia drgnęła, przesuwając się leniwie po ławce i machając ogonkiem, do którego przytwierdzony był listek. Wyglądała na zdezorientowaną, niemogącą znaleźć sobie miejsca. Papier zaszeleścił nerwowo, przeskakując na część ławki należącej do puchona. Ness powróciła spojrzeniem do wróbelka, powtarzając ruch i wykonując zaklęcie.- Di Ski.
Wykonany z papieru zwierz niczym zaczarowany poruszył główką, rozglądając się na boki. Dostrzegając owoc, ruszył w jego stronę, podskakując i lądując na wiśni i zaczynając ją dziobać, na co ta zaczęła podskakiwać w popłochu po całym blacie ławki, chcąc zrzucić z siebie agresora. Walczyła dziennie o przetrwanie, nie chcąc zostać widocznie obiadem inne tworu swojej kreatorki. Ruda zaśmiała się cicho pod nosem, przyglądając się tej zaciętej i odważnej rywalizacji.

____
Kostki na Condere : 3 + 3 + 2(DA kuferek) + parzysta
Di Ski 4+ 5 na wiśnie | 5+2 na wróbla

Poproszę 2 na zaklęcia.
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyNie Kwi 15 2018, 22:11;

Nie wiedział czy powinien czuć się głupio wiedząc, że inni nie potrafią składać papieru ręcznie, czy dlatego że sam nie potrafił zmusić go do samoczynnego złożenia się. Może to dlatego, że zbyt mocno skupiał się na poszczególnych etapach tworzenia papierowego origami, aniżeli gotowej figurki? Kiedy ma się pod ręką tyle bezużytecznych gazet, możesz zrobić z nimi tylko dwie rzeczy. Spalić, albo podrzeć. Nic dziwnego, że Moment w końcu znalazł trzecie rozwiązanie. Darcie było nudne, a ogniem nie wolno mu się bawić w domu.
Popatrzył na Liama, delikatnie odwzajemniając uśmiech. Co mu miał powiedzieć? Chwalony zawsze czuł się idiotycznie. Złożył szybko kolejną złotą rybkę - trochę na pokaz, a trochę też dla siebie - wszak musiał mieć na czym pracować. Za chwilę unosząc ponownie swoją różdżkę aby skierować ową na papierowe ciałko.
- Di-siki - Wypowiedział. To zaklęcie w porównaniu do poprzednich wyszło mu perfekcyjnie. Złota rybka jakby nabrała kształtu i zaczęła miotać się po ławce. Podskakując i otwierając usta, niczym prawdziwa ryba wyciągnięta z wody. Magikarp, karp, karp... Nic spektakularnego, a mimo to Jack uśmiechnął się szeroko na ten efekt. Był fantastycznie naturalny i to mu wystarczyło.
- Czemu nie. To wydaje mi się nieco bezpieczniejsze aniżeli czary. - Ledwo to wypowiedział, by w ostatniej chwili złapać swoją rybkę przed popełnieniem okrutnego samobójstwa w płomieniach.
- Christer?! Ale co? Aaaa...ee... - Wstał, odsuwając się od płonącej ławki aby samemu się nie przyjarać i skierował swoją różdżkę na płomienie, popędzany przez chłopaka. Ma coś zrobić? Proszę bardzo!
- Aquamenti! - Wykrzyczał na jednym tchu, reflektując się że jedynie pogorszył sprawę. Ogień niemal liznął swoimi językami sufitu, kiedy Jack dołożył mu siły swoim zaklęciem.
- Dlaczego to nie działa?! - Może to zaklęcie jest złe? Może powinien sprawić, że ogień stanie się mniej groźny? Niewiele myśląc machnął swoją różdżką ponownie.
- Iris ignis! - Wychrypiał z przerażeniem dostrzegając, ze ogień zamiast zmienić się w kolorową tęczę, stał się demonicznie czarny. Złota rybka - w tym momencie pognieciona i osmalona, tak samo jak Jack - dokonała swojego żywota w jego dłoniach, gdy chłopak w odruchu przedarł ją na pół. - Co ja zrobiłem... Liam zabieraj stąd tyłek! Nie widzisz, że się pali? - Zdążył pogonić swojego przyjaciela, zanim sam zerwał się z miejsca by uniknąć bliższego kontaktu z tą katastrofą. - Neirin?! Christer?! - Rzucił w stronę kolegów po drugiej stronie, upewniając się że jego przyjaciele również odsunęli się od destrukcyjnego płomienia. Buchnęło tak ostrym żarem, że mało nie pozbawił się brwi, spoglądając w ich stronę. Ta ławka na pewno już do niczego więcej się nie przyda.

Kostki Di-siki: 4 i 5
Kostki Aquamenti: 3
Kostki Iris ignis: 1 (wolałem nie dokładać więcej do pieca Q__Q)

Proponuję, aby ostatnie ławki zaczęły powolną ewakuację.
W przeciwnym wypadku... zaczynamy grillowanie?


Klasa Zaklęć - Page 13 Yil1MW8
Powrót do góry Go down


Finnegan Gilliams
Finnegan Gilliams

Dorosły czarodziej
Wiek : 20
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : blizny: podłużna na lewym nagarstku, po pogryzieniu na prawej kostce, pooperacyjne na klatce piersiowej
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 425
  Liczba postów : 398
https://www.czarodzieje.org/t15453-finnegan-u-g-gilliams
https://www.czarodzieje.org/t15481-jakas-fest-szybka-szkolna-sowa#415787
https://www.czarodzieje.org/t15479-finnegan-u-g-gilliams
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyPon Kwi 16 2018, 21:28;

Nie ma to jak dostać punkty za podpalenie ławki. Wydawałoby się, że chęć tracenia punktów była idealnym planem dla kogoś, kto byłtakim ogólnym beztalenciem jak Finn, ale najwidoczniej nawet to jej nie wychodziło. Mogłaby być teoretycznie dumna ze swojego Aquamenti, ale ostatecznie wszystko jak zawsze szło na chwałę Ravenclawu. Dlaczego w szkołach koniecznie musieli wrzucać ich w jakieś grupy i zmuszać do poczucia wspólnoty?
- Gilliam - odpowiedziała cicho, kiedy w końcu jej wyszło, a nauczyciel znów przyznał jej punkty - sss - dodała po chwili zastanowienia. Czy ona właśnie zapomniała jak się nazywa? Czy ktoś jeszcze wątpił w to, że jej nieśmiałość była wręcz chorobą - Finnegan.
Condere musiało ogólnie być jakimś porąbanym zaklęciem, bo nie tyko ona podpaliła swoją kartkę. A może istniało jakieś zapalające zaklęcie, które brzmiało podobnie, ale było na przykład inaczej akcentowane? To było możliwe, biorąc pod uwagę jej nikłą znajomość dziedziny. Z drugiej strony, w takim wypadku, profesor mógł ich, kurde, ostrzec.
Przyglądała się dziełom pozostałych uczniów, kiedy przed jej twarzą przeleciał papierowy pindol.
"Haha, benis!", pomyślała uśmiechając się pod nosem i żałując, że nie ma obok siebie żadnego znajomego, którego zdążyła już umemicznić.
Nikt inny nie podjął się aż tylu prób co ona, ale niektórzy zaczęli składać origami ręcznie. Sprytnie, ale w jej przypadku nic by to nie dało. Tego nie umiała tym bardziej. Nawet głupie, najprostsze samoloty nie chciały latać i były jakieś krzywe. Tym lepiej, że znała już zaklęcie.
Spojrzała na swój klonowy liść - skądinąd całkiem ładny - gdy profesor przedstawił im kolejne zadanie. Co ona niby miała zrobić z liściem? Liść to mógł co najwyżej poszeleścić na wietrze, ale do tego nie trzeba go było ożywiać. Chyba musiała zgiąć go w coś innego, a szkoda, bo naprawdę jej się podobał.
- Condere rhinoceros - rzuciła pewnie, bo wydawało jej się, że potrafi już to zaklęcie. Najwidoczniej miała wtedy wyłącznie szczęście (mogła się domyślić), bo tym razem nic się nie stało - Condere rhinoceros - kontynuowała uparcie. Tym razem liść rozprostował się i... na tym się skończyło. Rzuciła zaklęcie jeszcze 2 razy, ale za każdym z nich kartka zamiast się zginać, zdawała się jeszcze bardziej wygładzać. Po prostu świetnie.
- Condere rhinoceros - rzuciła po raz piąty, zastanawiając się, czy znów będzie musiała walczyć do dziesiątego, kiedy papier zaczął się zginać, tworząc nosorożca - Di siki! - rzuciła od razu, nie chcąc tracić passy i słusznie, bo od razu jej się udało. Super! Umiała ożywiać origami, którego nie umiała składać. Przydatne.
Przed nią pojawił się kolejny problem. Miała już ruchomego nosorożca, ale co niby miała z nim zrobić. Psor coś mówił o dobraniu się w pary, ale Finn prędzej wyszłaby z klasy niż sama zagadała do któregoś z dużo starszych uczniów. A nosorożce same w sobie... wyglądały fenomenalnie, chociaż papier nie oddawał ich dumnego, wszechwiedzącego wyrazu twarzy, ale tak poza wyglądaniem, to co one robiły? Chodziły, jadły, spały, srały. Nic ciekawego. Mogłaby dorobi sobie z papieru jakieś inne zwierzaki albo kłusowników, ale miała już po kokardki zaklęcia Condere. Dodatkowe punkty dla domu też jej z resztą nie motywowały.
Nosorożec leniwie przechadzał się po jej ławce, a ona przyglądała mu się równie leniwie, do czasu, gdy jacyś Puchoni nie spowodowali pokaźnego ognia. Wtedy papierowe zwierzątko zupełnie przestało ją obchodzić i z lekko rozwartymi ustami przyglądała się temu, co działo się na końcu klasy.

Di siki 6 i 1

Condere: ostatencznie 4

Link do całości: https://www.czarodzieje.org/t15968p1025-kostki#436044
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyWto Kwi 17 2018, 12:24;

Delikatnie przekręcał przytrzymywany przez dłoń łeb, wodząc wzorkiem za sylwetką profesora. Wlepiał w niego spojrzenie z nieukrywanym zainteresowaniem, uznając, że nowy członek kadry Hogwartu był pierwszy w kolejności do wpisania na listę nauczycieli cieszących się sympatią Puchona. Ogromnie podobało mu się nastawienia Livingstone’a, a dzieląc się ciekawostkami z uczniami, tylko imponował Rivai’owi wiedzą. Chętnie go słuchał.
Gdy tylko dłoń rudzielca otrzymała należytą opiekę, Liam uznał, że może pozwolić sobie na kolejne przebiegnięcie spojrzeniem po sali i powtórne zainteresowanie się wężową sprawą. Szczególnie, że nawet pan Robin zdecydował się pochwalić Mefistofelesa za wykonanie zaklęcia. Choć nauczyciel zepsuł im trochę zabawę z feniksem, Puchon wolał skupić swoją uwagę na samym wilkołaku, śląc mu nieznaczny uśmieszek. Nie wiedział po co podsyłał mu to origiami prosto pod nogi, ale hej. Dostał pochwałę i kilka punktów dla domu; wystarczający powód by się ucieszyć z jego szczęścia. Niemniej starał się nie wlepiać w niego spojrzenia znacząco długo. Mimo wszystko dalej pamiętał co zaszło między nimi na pojedynku, a także dzień po.
Wróciwszy spojrzeniem na swoje stanowisko, dowiedział się jak słabym skupieniem dysponował. Zamiast zajmować się ożywianiem swojego pufka,  z zainteresowaniem obserwował dalsze poczynania kolegów, a im dalej zagłębiał się w widok pracujących kolegów, tym bardziej zdziwiony się czuł… a zaczęło się tak niewinnie.
- Hej! Niezłe safari, Nei! – pochwalił przyjaciela, oczywiście nawet nie próbując oglądać tej sytuacji w ciszy. – Dość brutalne. – co prawda domyślał się, że standardowego jelonka ciężko byłoby znaleźć wśród traw sawanny, ale to małe spotkanie zwierząt z różnych stref klimatycznych niespecjalnie mu przeszkadzało. Zaraz parsknął śmiechem widząc, że zaklęcie być może mające nawiązać do palących afrykańskich upałów, okazało się mieć więcej wspólnego z mrozami Syberii. – Okay, to może jednak się pomyliłem z tym safari. Akcja działa się na Antarktydzie? To było antaktrari…? – zagadnął wesoło, zlepiając ze sobą dwa słówka, nim nie skierował spojrzenia na Christera.
- Oho! Jest Flareon! – a później sytuacja wymknęła się spod kontroli. Aquamenti chyba stanie się jego najmniej ulubionym zaklęciem. Zamrugał zaskoczony na ilość płomieni, jednak nim zdążył zareagować inaczej, niż delikatnym odsunięciem się, oczywiście spróbował zażartować z sytuacji także trochę nerwowo. – Dość agresywny ten Twój Flareon, Christer… nie wydałeś komendy, a zaatakował sam z siebie. Jesteś pewny, że ścieżka trenera pokemonów jest dla ciebie? – zagadnął go z ostrożnym uśmieszkiem, nie przejmując się, że ponownie brzmiał jak ktoś z innej planety. Z ulgą obserwował jak dziki, ognisty pokemon gaśnie pod ciężarem buta Puchona. Jejku, jeszcze naprawdę spalimy szkoł…
„Iris ignis!”
Natychmiast wstał od stanowiska, nie potrzebując specjalnej zachęty od strony Momenta. Nim ławka w całości zajęła się ogniem, uznał, że nic więcej im nie zaszkodzi: wyciągnął różdżkę i machnął nią z zimną krwią, rzucając niewerbalne Aquamenti. Sytuacja wcale nie poprawiała opinii tego czaru w oczach szatyna, ale przynajmniej usytuowała Liama na pozycji bohatera dzisiejszych zajęć, co w zasadzie zasiało piękny, zadowolony z siebie uśmiech na buźce prefekta. Ależ on był z siebie dumny…
- Panowie, trochę dyskrecji! – rzucił, robiąc teatralnie konspiracyjną pozycję. – Nie dawajcie poznać po sobie od razu, jak gorący jesteście. Jeszcze stracą za szybko zainteresowanie, gdy damy im wszystko za jednym zamachem! – puścił do nich ze śmiechem oczko, próbując obrócić całą sytuację w żart, choć pewna błagalna nuta uparcie błyszczała mu w oczach: błagam, nie rzucajmy więcej Aquamenti. Lubię swoje brwi, chłopaki, naprawdę je lubię…
Zerknął ze zdecydowanie bardziej skruszoną miną po całej klasie, obierając sobie rolę reprezentanta całego zamieszania. Też nosił żółty krawat… i poniekąd to jemu zachciało się Flareona; mógł nie dawać kolegom pomysłu. Wolał ściągnąć na siebie ewentualny gniew sali, niż pozwolić innym myśleć o jego przyjaciołach źle. Poza tym był prefektem, więc nawet lepiej wyglądało, gdy to on kulturalnie przeprosił profesora za zamieszanie.
- Eh… - jęknął, dosiadając się znowu do mokrej, ale przynajmniej już niegroźnej ławy. – Zamieniliście w pył nie tylko mojego pufka… ale złotą rybkę od Jacka. – akurat jej było mu trochę szkoda. Naprawdę uznał ten gest za niemożliwie uroczy i zdążył dokładnie sobie zaplanować, gdzie ją postawi. Westchnął jednak, przymykając oczy tylko na chwilę. Szybko znów się uśmiechnął i zaczął paplać dalej.
- Przynajmniej było spektakularnie, nie? Takiej walki pokemonów jeszcze nie widziałem. – zaśmiał się, wybierając się po kolejny pliczek kartek. Musiał dobić do ławki nauczyciela, ponieważ ich asortyment został puszczony z dymem.  – Trochę mnie chyba nawet zainspirowaliście… ale myślę, że lepiej będzie pokusić się o bezpieczniejsze gatunki, hm? Czyli wiecie… dla nas bezpieczniejsze, to po prostu takie nie ogniste. – wyszczerzył się i nakręcił na nowe zaklęcia. – Zaraz wam pokażę jak wygląda epicka walka pokemonów nie tylko z samym sobą, ale między sobą! Pikachu, wybieram cię…! – rzucił niewerbalne Condere Pikachu i… żółta myszka się nie pokazała. Papier zdawał się wyprostować jeszcze bardziej. Machnął bukowym drewnem jeszcze kilka razy, powtarzając znaną z kreskówki formułę za każdym gestem, aż w końcu poddał się i zamiast przyzywać jakiegoś potwora o niestworzonej nazwie, po prostu wymówił inkantację. Podziałało. Odetchnął z ulgą, przekręcając łeb do kolegów.
- Hej! A wiecie, że Flareon to tylko jeden z możliwych wariantów? 3… 2… 1... trajkotanie time has begun. - To ewolucja Eevee: takiego właśnie liska tylko z typu normalnego. Flareon jest ognisty, ale Eevee posiada mnóstwo innych typów. Wodny, roślinny, lodowy, elektryczny… - był w swoim świecie. – Najnowszym typem jest wróżka, Sylveon. W zasadzie na niego mogłem wykorzystać swój różowy papier do pufka… - zastanowił się chwilę, a później zaczął paplać dalej, wplatając Condere Vaporeon pomiędzy swoje słowa. – Myślę, że ognia mamy już na dzisiaj dosyć, więc chciałem zaprezentować wam typ wodny i… o! W końcu! – ucieszył się, zauważając, że po kilku próbach nareszcie stanął przed nim dorodny… -  Vaporeon! Wykonaj szarżę, a później zaatakuj wodnym pulsem! – wczuł się w komentatora, bezbłędnie wykonując czar Di Siki, zmuszając niebieskie origami do przejścia w kierunku Pikachu i rzucenia się na niego. Chłopak nie zamierzał jednak dawać elektrycznej myszce pewnej zguby, toteż… - Condere lighting! – rzucił na leżącą nieopodal kartkę, by zasymulować kontratak pokemona, jednak jego próby okazały się fiaskiem. Mimo to, Liam chyba zatonął w swoim wyimaginowanym świecie pokemonów, bo nawet nie podnosił łba do góry, z entuzjazmem obserwując poczynania wodnego liska.  


Aquamenti: 2.
Condere Pikachu: 6, 1, 1, 1, 4.
Condere Vaporeon : 3, 1, 5, 2.
Di Siki: 1+7 (+3) = 11.
Condere lightning: 1.
Punkty: Poproszę 2 z zaklęć.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyWto Kwi 17 2018, 14:09;

Nie spodziewał się, że sytuacja potoczy się tak gwałtownym torem. Ławka wkrótce zajęła się ogniem, jaki pod wpływem zaklęcia Jacka zrobił się ponuro czarny. Neirin zamiast odskoczyć, tylko się odsunął na krześle. Wpatrywał się w szalejące płomienie i do zwiększenia groteskowego efektu brakowało jedynie podpisu "I am dead inside". Ten ciemny ogień pasowałby idealnie. Powinni nasunąć teraz na głowy kaptury i złożyć dziewicę w ofierze przy akompaniamencie Mayhem albo Cradle of Filth?
- Fire is raging on the battlefield while Arwald is fighting the war of kings - zanucił cicho. Cóż, power metal nie pasuje aż tak mocno do okoliczności... Powinien zmienić repertuar. Zastanowił się chwilę, mrużąc oczy od bijącego żaru.
- Hellfire wrath has been brought upon us, crimson skies of sinners blood - równie cicho zaśpiewał, patrząc na szalejącą pożogę. Growl nie jest mocną stroną Walijczyka. Ma zbyt miękki akcent, aby brzmieć choć w połowie tak groźnie jak Szwedzi. Odchylił głowę w tył, patrząc na panikujących kolegów.
- Szwedzki jest przecież miękkim językiem - czemu więc angielski ze szwedzkim akcentem brzmi twardziej?
Za moment Liam uratował sytuację, gasząc płomienie. Rudzielec opadł przednimi nóżkami krzesła znów na posadzkę, patrząc na pobojowisko, jakie zostało z mebla. Oraz przedmiotów na nim. Jak dobrze, że to były tylko kartki do origami.
Neirin uniósł różdżkę i po chwili namysłu machnął nią. I tak mała szansa, że pogorszy. Sytuacja była już dostatecznie zła.
- Reparo.
O dziwo wyjątkowo magia współpracowała, zbierając ławkę do kupy. Co prawda nadal była mokra, a wkoło niej walało się pełno spalonych kartek, ale sam mebel wyglądał nienagannie. Fungielnówka nieśmigana proszę państwa. Przynajmniej do następnej lekcji, która obejmować będzie Aquamenti. Teraz chyba profesor wie, dlaczego nikt z puchońskiego grona do tej pory nie palił się do użycia tego zaklęcia.
Kiedy ławka została naprawiona rudzielec podszedł do Liama, przyglądając się jego walce pokemonów i słuchając tłumaczeń odnośnie typów.
- Wróżki są za silne - skomentował. Tyle dobrego, że przed nauczycielem powstrzymał się przed komentarzem z gatunku "Fairies are little op cunts". Z jakiej racji Jigglypuff ma mieć przewagę typu nad Rayquazą? To nie miało sensu i ostatnie generacje do tego stopnia poplątały typowanie pokemonów, że nawet Neirinowi nie chciało się tego tłumaczyć Liamowi. Od wyjścia Sun and Moon rudzielec wolał nie mówić o Aloli.
Vaporeon nie stanowił poważnego zagrożenia dla Pikachu. Każdy wie, że wodne są wyjątkowo wrażliwe na elektryczne ataki. Lisek niewielkie miał szanse przeciwko myszce (oh, ironio), a Neirin pragnąc pomóc, rzucił "Condere". Chciał zrobić Sandslasha, ale papier miał inne zdanie, układając się w Dugtrio. Na dodatek tę nową wersję.
Pokemon pod wpływem Di Siki ograniczył się tylko do majestatycznego zarzucania włosami.

Kostki Reparo: 4
Kostki Condere: 6
Kostki Di Siki: 3 + 6
Powrót do góry Go down


Christer Primrose
Christer Primrose

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 25
  Liczba postów : 34
https://www.czarodzieje.org/t15727-christer-primrose
https://www.czarodzieje.org/t15737-christer-primrose
https://www.czarodzieje.org/t15728-christer-primrose
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyWto Kwi 17 2018, 14:35;

Zerwał się ze swojego miejsca, w tle słysząc zaniepokojony krzyk Jacka. Zanim zareagował jakimkolwiek okrzykiem, zerknął w stronę Vaughna, by upewnić się, że udało mu się umknąć przed destrukcyjnym żywiołem; Neirin go ubiegł śpiewem. Uniósł w zaskoczony brwi ku górze.
Powinieneś śpiewać częściej— rzucił krótko w jego kierunku ni to ironicznie, ni to poważnie, ale to nie ta kwestia powinna teraz przekuwać zainteresowanie. Nie próbował ugasić ognia, skoro tamte próby okazały się wręcz fatalne w skutkach. Na szczęście Rivai chwycił sprawy w swoje ręce i uporał się z ich małym problemem, który miał predyspozycje, by w każdej chwili przekształcić się w większy, ale ogień nie przemieścił się w kierunku innych mebli w pomieszczeniu. Dopisało im szczęście, o ile można było o takim tutaj mówić; raczej żaden Puchon nie miał aspiracji, by spalić klasy.
Był bliski przyłożenia dłoni do czoła po usłyszeniu komentarza Liama, ale w porę się powstrzymał do tego zamiaru; może głównie dlatego, że w prawej dłoni, którą zwykle się posługiwał, w chwili obecnej znajdowała się różdżka. Zanim jakakolwiek komentarz opuścił jego usta, złapał pewniej różdżkę w palce i wypowiedział formułkę zaklęcia. Za pierwszym razem nie wydarzyło się nic. Z końca różdżki padło parę iskier, które sekundę później rozmyły się w powietrzu jak papierowy dym, ale bez żadnej woni. Nie sądził, że tworzenie figurek przy zakłóceniach magicznych może być taka katastrofalne w skutkach. Chłoszczyść po trzecim użyciu spełniło swoją funkcje; posprzątało bałagan, który wyniknął z tytułu ich braku kompetencji w rzucaniu nieszczęsnego Aquamenti. Źródła frustracji zniknęło. Ławka zajmowana przez niego i Neia dzięki Reparo wróciła do swojego poprzedniego stanu wraz z jej najbliższym otoczeniem. Dopiero wtedy skupił wzrok na sylwetce Rivaia.
Niestety miał wściekliznę, stąd ten nieoczekiwany napad szału — rzucił w jego kierunku; na jego ustach mimowolnie pojawił się zarys uśmiechu. Skoro wspomniane przez szatyna Pokemony przypominały wizualnie w większym bądź mniejszym stopniu zwierzęta, to pewnie chorowały, jak one. — Przede mną jeszcze długa droga — dodał bardziej pod nosem niż do przyjaciela, przyglądając się jego poczynaniom. Kojarzył wyczarowane przez niego stworki głównie dzięki jego zawiłym, tonącym w potoku słów opowieściom i zmieszczonym w szkicowniku rysunkom. Primrose miał faworyta, chociaż przyswojenie skomplikowanej nazwy zajęło mu trochę czasu; Liamowi nigdy nie udało się go zarazić swoim uwielbieniem do tego mugolskiego wynalazku.
Condere… — zawahał się nim padła nazwa przedmiotu, dlatego też zielona kartka, którą wcześniej zabrał z sąsiadującego blatu, ledwie poruszyła się, jakby została potraktowana przez lekki podmuch wiatru. Dopiero za trzecim razem, po wyraźnym wypowiedzeniu „bulbasaur”, przybrała kształt stworka z cebulą na plecach. Nie świętował swoje sukcesu. Rzucił zaklęcie ożywiające — Di Siki. Zaklęcie podziałało. Papierowa figura pomknęła w kierunku swoich pobratymców. Nie szturmowała. Hasała w pobliżu, lewitując nad ich głowami, jak źrebak uczący się chodzić.

Chłoszczyść: 3, 1, 2.
Condere: 5, 3, 2.
Di Siki: 5 + 4.
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyWto Kwi 17 2018, 23:51;

Pracę z origami „zakłóciło” nam pojawienie się @Melusine O. Pennifold. Prawdę powiedziawszy, już od dawna nie ucieszyłem się tak bardzo na jej widok… najpewniej dlatego, że w ostatnich dniach raczej nie przytrafiały nam się przypadkowe spotkania. Takie zaplanowane także nie. Dlatego też obdarzyłem ją naprawdę szczerym uśmiechem.
- Hej - przywitałem się w prosty sposób, obserwując jej nieszczęśliwą minę, lecz nie komentując w żaden sposób jej niezadowolenia. Livingstone mógł sobie wymyślać różne zasady, ale nie było szans, abym kiedykolwiek miał zwrócić się do niego po imieniu. Uśmiechnąłem się tylko ze zrozumieniem, które rozpłynęło się w powietrzu, gdy dosiadłem łabędzia. Przyjrzałem się obu figurkom, powstrzymując się od parsknięcia.
- Brakuje tylko miecza i przyłbicy. - Zauważyłem, porywając z ławki obok luźny kawałek kartki. Oderwałem od niej dwa kawałki, rolując teraz jeden z nich w palcach. Nie byłem szczególnie dobry, gdy chodziło o manualne prace artystyczne, ale stworzenie tak prostego miecza i kulawego hełmu nie nastręczyło mi większych trudności. - Czemu tak sądziłaś? To Lotta lata na smokach, wszyscy to wiedzą. - Podkoloryzowałem trochę, chcąc pokierować rozmowę w inną stronę. Skupiłem się na wsuwaniu miecza w papierową dłoń figurki. Nie chciałem spojrzeć im w oczy, zbyt wiele by teraz z nich wyczytały. Sytuacja, w której stałem naprzeciw smoka, a w dodatku miałem się z nim mierzyć, co zasugerował nam nauczyciel, przyprawiła mnie o mdłości. Robiąc dobrą minę do złej gry, zaopatrzyłem rycerza w odpowiednie narzędzia, przysuwając do niego smoka, a jednak nie zamierzałem zmuszać figurek do starcia w zwarciu.
- Przydzielać punkty za fruwające członki… - westchnąłem cicho, wznosząc oczy ku niebu i uprzednio upewniając się, że Robin jest poza zasięgiem słuchu. Potem zaczarowałem swojego smoka, który zamiast zionąć niewidzialnym ogniem, wyjątkowo żywo zatańczył na stole. Chyba udzielał mi się entuzjazm MO. Właśnie wtedy, gdy obserwowałem smocze pląsy, poczułem swąd spalenizny. Przez kilka długich sekund trwałem w bezruchu, przygwożdżony otępiającym strachem, który zmienił krew płynącą w mych żyłach w najczystszy lód. Moja twarz straciła wyraz, zmieniając się w oka mgnieniu w niewzruszoną maskę obojętności, chociaż zdradzało mnie zupełnie nagłe zaciśnięcie szczęk. Rozejrzałem się prędko i niemalże przewróciłem krzesło, gdy odsunąłem je od siebie wstając. Nie odezwałem się do dziewczyn ani słowem, nauczyciela też zupełnie zignorowałem. Po prostu wyszedłem z klasy tak jak stałem, gotowy ponieść absolutnie każdą konsekwencję tego postępowania. Zupełnie nie obeszło mnie też syczenie, towarzyszące gasnącym płomieniom. Drzwi trzasnęły. Było już za późno, abym się zatrzymał. Wcisnąłem dłonie pod pachy, aby ich drżenie nie zwracało uwagi i po prostu odszedłem, starając się nie biegać. Stróżka potu spłynęła mi za kołnierz. Serce miałem w gardle.
Nigdy więcej nie przyjdę na zajęcia Robina Livingstone'a.

Kostki: 7 i poproszę zaklęcia

[zt]
Powrót do góry Go down


Bianca Zakrzewski
Bianca Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174cm
C. szczególne : veela vibe || zniszczone terpentyną dłonie umazane farbami
Dodatkowo : ćwierć wila
Galeony : 1327
  Liczba postów : 713
https://www.czarodzieje.org/t14411-bianca-zakrzewski?nid=3#381696
https://www.czarodzieje.org/t14416-bianca#381732
https://www.czarodzieje.org/t14414-bianca-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t18447-bianca-zakrzewski-dziennik
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyCzw Kwi 19 2018, 11:26;

Zaległości, zaległości i jeszcze raz zaległości. Bianca dopiero co wróciła do szkoły, a już czuła jak przygniatają ją, no właśnie, zaległości. Co więcej, niedługo koniec roku, a co za tym szło – egzaminy. Prawdę mówiąc, Bianca nie miała pojęcia jakim cudem je zda, skoro przez miesiąc ledwo kontaktowała. Miała cichą nadzieję, że jednak nauczyciele wezmą to pod uwagę, chociaż w najmniejszym stopniu i jakoś wszystko zda. Może i była śliczna, może i nie, ale nie było wątpliwości, że urok Mefisto na nią działał i nie można było temu przeczyć. Oczywiście ona sama nie zdawała sobie z tego sprawy, ale było w tamtej chwili coś co ją do niego przyciągało i nie bardzo potrafiła to wyjaśnić.
Jej zdaniem była w stanie wyglądać źle, z tą różnicą, że ona na siebie patrzyła zupełnie inaczej niż inni. Nie widziała tego uroku wili, była po prostu zwykłą Biancą, która jeśli chciała mogła przyciągać do siebie ludzi. Nie zamierzała jednak tego robić, w gruncie rzeczy nie znosiła tego uroku i była zadowolona, że potrafiła go już w pełni kontrolować. No może nie kiedy sobie wypiła, wtedy jej bariery puszczały.
- Nie znoszę magomedyków, szpitali i wszystkiego tego typu. – odparła, wiedząc, że to było głupie. Miała prawie dwadzieścia lat, a nadal kiedy miała iść do lekarza zachowywała się jak pięciolatka. Nic na to nie mogła poradzić, ona naprawdę tego nie lubiła. Do tego stopnia, że doprowadziła się do takiego stanu do jakiego się doprowadziła. – Fire założyła harem? – parsknęła, jakoś jej to nie pasowało.
Przez ostatnie tygodnie Bianca ledwo kontaktowała. Była kompletnie odcięta od świata i nawet jeśli ktoś by do niej pisał, nie była w stanie odpisywać. Dlatego czuła się bardzo zacofana nie tylko pod względem lekcji i nauki, ale także tego co się ogólnie działo. Nie wiedziała co Lysander odwalił na transmutacji, ale w głębi serca nawet się z tego powodu cieszyła. Nie miała pojęcia co znaczyło, że Fire założyła harem. Co do nowego nauczyciela od zaklęć zdążyła się już zorientować, ale może powinna poczytać Obserwatora żeby dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi?
Bianca nie zdawała sobie sprawy z jakiejkolwiek relacji Mefisto z puchonami. Była chyba bardziej zacofana niż mogło jej się zdawać. Czekając aż ślizgon będzie kontynuować rozejrzała się po klasie i zauważyła ogień w kilku miejscach. Ona nie była najlepsza z zaklęć, ale żeby od razu podpalać to orgiami?
- Właśnie zauważyłam. Może wtedy nie byłoby egzaminów końcowych.. – odparła lekko rozkojarzona ogniem i chodzącym po klasie nauczycielem, który (całe szczęście) nie zwrócił zbytniej uwagi na jej spóźnienie. – Wygrałeś? Gratuluję!
Po chwili wysłuchała to co powiedział profesor i lekko westchnęła. To już nie będzie takie łatwe. Bianca była zadowolona, że pamiętała jak się trzyma różdżkę w ręce, ale obawiała się, że poprzednie udane zaklęcie wynikało z jej umiejętności artystycznych, a nie magicznych. Miała jednak tylko jeden sposób żeby się przekonać, czy była tak słaba jak jej się wydawało.
- Di Siki. – mruknęła i, o dziwo, zaklęcie jej wyszło. Różowa panna młoda pobiegła przez całą ławkę tylko po to żeby spaść na jej końcu. – I tak oto, ślubu nie będzie. – powiedziała. Nie miała siły na większą kreatywność, Gryffindor i tak prowadził w punktacji domów, więc nawet na tych punktach już przestało jej aż tak zależeć.
- A co u ciebie? Wszystko gra? – zapytała @Mefistofeles E. A. Nox z czystej ciekawości.

w sumie 8
na DA
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyCzw Kwi 19 2018, 17:14;

Holmes lubiła zaklęcia, a to głównie dlatego, że mogła ćwiczyć własne umiejętności, które z pewnością w przyszłości okażą się trochę bardziej przydatne niż w Hogwarcie, ale to mogła rozważać za kilka dni - nie musiała teraz, gdy klasa wydawała się pękać w szwach. Na całe szczęście, ona sama siedziała z dwójką krukonów, których zdążyła wystarczająco polubić, by nie odwracać ciągle wzroku i nie udawać zamyślonej. Obecność @Melusine O. Pennifold nieznacznie ją krępowała, ale świadomość, że był obok niej @Riley Fairwyn pozwalała na większą swobodę, aniżeli odczuwała ją dotychczas.
Uśmiechnęła się nikle do profesora, który pochwalił ją za łabędzia, a gdy tylko usłyszała informacje o punktach dla szurniętej, zmarszczyła nieznacznie brwi. Och, doprawdy? Miała cichą nadzieję, że słowa wypowiedziane przez Robina miały głębszy sens, niż chwalenie gryffonki za "wybitną" pracę, która zapewne zmierzała w jedną stronę. Pamiętała ostatnie zajęcia u Daniela, a nie chciała żeby cokolwiek potoczyło się w tę stronę, dlatego nie zwracała na dziewczynę uwagi, całkowicie skupiając się na MO i Riley'u.
- Może zrobimy ćwiczenie we troje? Ty ujeżdżający mojego łabędzie, będzie... - już chciała dokończyć, ale smród jaki zaczął ogarniać (prawdopodobnie) całe wnętrze był nie do zniesienia. Odwróciła wzrok, by zlokalizować źródło nieprzyjemnego swądu i zrozumiała to nader błyszkawicznie, nim jednak zdążyła się odezwać - Fairwyna już nie było. Przygryzła nerwowo policzek i środka i spojrzała na ciemnowłosą koleżankę, jakby nie rozumiejąc tego zajścia. Może poczuł się źle? Cóż, sama nie była tego pewna, ale póki nie wykona zadania, zapewne Robin nie pozwoli jej wyjść z klasy.
- Profesorze, @Riley Fairwyn mówił, że się źle czuję, pewnie pobiegł do łazienki... - chciała załagodzić całą sytuację, dlatego od razu skierowała tęczówki na Melusine i podjęła się próby ćwiczeń.
- Di Siki - wyszeptała i nie minęło parę sekund jak jej łabędź wraz z kolegą, którego już nie było, zaczął fruwać między dziewczętami. - Spróbuj ożywić smoka to zrobimy zawody - zaproponowała, choć myślami cały czas była przy krukonie.

Kostki: 5 + 3 = 8 (kuferek 8 + 6)

1 DA i 1 zaklęcia


Ostatnio zmieniony przez Marceline Holmes dnia Sob Kwi 21 2018, 22:15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Lysander S. Zakrzewski
Lysander S. Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 197
C. szczególne : Atletyczna budowa, veela vibe
Dodatkowo : Ćwierć wil, bezróżdżkowość
Galeony : 2329
  Liczba postów : 1664
https://www.czarodzieje.org/t14380-lysander-s-zakrzewski#381382
https://www.czarodzieje.org/t14410-krysia#381611
https://www.czarodzieje.org/t14413-lysander-s-zakrzewski#381628
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyCzw Kwi 19 2018, 21:18;

- Lysander - rzuciłem w stronę @Robin Livingstone, który nad wyraz podekscytował się moją pracą. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nowy nauczyciel uczy także mugoloznawstwa. Z racji tego, że moje imię, tak jak oba nazwiska nie należały do szczególnie łatwych niemal mimowolnie dodałem - Jak bohater Szekspira, ze Snu Nocy Letniej. Jestem z Gryffindoru.
Wiedziałem, że profesor skojarzy tą sylwetkę - skoro przejawiał zainteresowanie mugolską techniką i zwyczajami, to bez wątpienia czytał Szekspira. Wydawał się sympatyczny i wszystko wskazywało, że między nami wywiązała się nic porozumienia i szacunku, która w przypadku moich relacji z nauczycielami była czymś co praktycznie nie istniało.
- Di siki! - rzuciłem niewerbalnie na mojego smartfona, gdy tylko profesor odszedł od mojej ławki i powiedział co dalej będziemy robić. Nie czekałem na instruktaż, to było całkiem łatwe zaklęcia. Po chwili miałem przed sobą prawdziwy telefon, a nie papierową makietę. Nie zdążyłem jednak zrobić nic innego, bo dostrzegłem panikę w klasie. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że w klasie tli się ogień - nie zdążyłem jednak zareagować, bo Puchoni po sobie posprzątali. Westchnąłem nieznacznie - żałowałem, że jednak nie uda mi się wyjść na bohatera. Z racji tego, że nie miałem już nic do roboty zacząłem bazgrać w zeszycie małe szkice sąsiadujących ze mną osób.

Nie rzucam, bo mam koło 80 w kuferku XD
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptySob Kwi 21 2018, 02:30;

Cóż, Leonardo chyba powinien przyzwyczaić się do tego, że @Ezra T. Clarke chętnie poprawiał każdego, kogo tylko mógł. To wcale nie musiał być sam jego latynoski chłopak, który dalej potrafił potwornie pokaleczyć język angielski, lub zapomnieć całkiem istotnych słów. Gryfonowi niesamowicie łatwo było odpłynąć myślami do ojczystego brzmienia, które w gruncie rzeczy dalej grało mu w duszy - w momencie, w którym powiedział choćby jedno słowo po hiszpańsku, wszystko w jego umyśle przestawiało się i gubiło ten brytyjski wydźwięk. Całkiem doceniał to, że Clarke z nim wytrzymywał, a jednocześnie nanosił poprawki; Leo nigdy nie uczył się angielskiego, zatem całą swoją obecną wiedzę zbudował metodą prób i błędów, słuchając i powtarzając, sprawdzając w ostateczności. Teraz miał kogoś, kto trochę bardziej go pilnował, a to nie mogło zaszkodzić.
Na całe szczęście, przejęzyczenie profesora Livingstone'a zostało potraktowane przez Krukona bardzo delikatnie, zatem jedynie prefekt uśmiechnął się pod nosem, posyłając swojemu towarzyszowi spojrzenie zabarwione dezaprobatą. I kiedy już myślał, że wszystko jest w porządku, to Ezra postanowił wyrwać się do rozpoczęcia drobnej dyskusji - nie, żeby było w tym coś złego. Vin-Eurico podparł się o ławkę, słuchając go i pozerkując na nauczyciela. Byli zupełnie różni, a jednocześnie obaj tak lubili ściągać na siebie uwagę... I nie potrafili wytrzymać, jeśli coś ich drażniło; chociaż akurat w tym przypadku Ezra i tak wygrywał, te poważniejsze sprawy przyjmując z bardziej pokerową twarzą. Jako, że Robin nie obraził się mocno krytyczną uwagą studenta, Leo mógł odetchnąć z ulgą, ignorując zamieszanie panujące w klasie na rzecz obserwowania jak idzie jego partnerowi. Nie szło tak idealnie jak zawsze, co samo w sobie zapewniło Leo, że jednak zakłócenia magiczne doskwierają każdemu.
- Umiesz? - Zainteresował się nagle, nie powstrzymując uśmiechu na widok miśka. Na chwilę rozproszyła go mało wyszukana forma origami Etki, ale zbył to jedynie krótkim parsknięciem i zaraz skoncentrował się znowu na swoim rozmówcy. Kątem oka zarejestrował jakieś zalążki ognia, ale przecież Livingstone pozostawał czujny. - W sensie, origami. Umiesz składać? - Sam nie umiał i ośmieliłby się stwierdzić, że to kompletnie nie dla niego; z drugiej strony, jakimś cudem udało mu się odnaleźć w robieniu na drutach. Nic by go już nie zdziwiło, a z natury należał do ludzi, którzy lubili próbować.
Zaklęcie Di siki wyszło mu bezbłędnie, tak więc niuchacz zaraz ożył i zaczął przymilać się do ręki Ezry. W międzyczasie sam Leonardo rozejrzał się trochę po sali i poważnie nie miał pojęcia, co tam się działo; Puchoni prawie spalili pół sali, jednak na szczęście sytuacja dość szybko została opanowana. Gryfon dostrzegł pośrodku tej tragedii też prefekta Hufflepuffu i aż pokręcił głową ze współczuciem.
- A podobno to wychowankowie Gryffindoru są najbardziej problematyczni...

4 i 5, więc 9!
Poproszę 1 z DA i 1 z Zaklęć <3
Powrót do góry Go down


Melusine O. Pennifold
Melusine O. Pennifold

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Galeony : 758
  Liczba postów : 653
https://www.czarodzieje.org/t15444-meluisne-pennifold
https://www.czarodzieje.org/t15473-meluzyna#415677
https://www.czarodzieje.org/t15446-meluisne-pennifold#414814
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptySob Kwi 21 2018, 12:09;

Ponownie okazuje się, że wcale nie jestem taka cicha jak mi się wydawało, bo okazuje się, że nauczyciel słyszał mój nieprzyjemny komentarz. Zdziwiona patrzę na profesora, który mnie poucza. Jest przyjazny i wolałabym, żeby wcale nie usłyszał jak źle mówię na jego przedmiot. W końcu po tych wszystkich lekcjach z Edgarem na przykład, przyjemne jest, że ktoś jednak nie wyrzuca nas z klasy za każde przewinienie.
- Nie miałam nic złego na myśli. Narzekam z czystej przekory, przepraszam - mówię i uśmiecham się miło do profesora. Kiedy stoi plecami do nas robię do moich znajomych wielkie oczy, ale już boję się cokolwiek powiedzieć głośniej, bo pewnie nauczyciel wszystko usłyszy.
Cóż, mój żart miał być bardzo śmieszny i kompletnie nieszkodliwy. Ale fakt, że Riley zrobił smoka, wszystko nabrało jakiegoś drugiego dna, więc po krótkich chichotach, patrzę w milczeniu jak Fairwyn tym razem na spotkanie ze smokiem przychodzi w pełni przygotowany. Marszczę brwi na to przyznawanie punktów za latające członki i inne takie rzeczy, ale rzucam tylko moim towarzyszom wymowne spojrzenia, bo cóż nic mi więcej nie pozostaje, skoro nauczyciel może wszystko usłyszeć. Już unoszę różdżkę, żeby zrobić coś śmiesznego, kiedy czuję ten okropny zapach. Na początku rozglądam się w poszukiwania źródła i szybko mój wzrok pada na ławkę głupich, bezużytecznych Puchonów, gdzie buchają płomienie.
- Nie... - zaczynam i od razu odwracam głowę w kierunku mojego przyjaciela z Doliny, który właśnie zrywa się z miejsca i wychodzi bez słowa z klasy. Przez chwilę zastygam w miejscu i patrzę na sprawcę tego wszystkiego z czystą nienawiścią. Ledwo słyszę próbę tłumaczeń Marcelinki i patrzę na nią trochę nieobecnym spojrzeniem, kiedy proponuje mi kontynuowanie ćwiczenia. Wydaje mi się, że nie ma pojęcia co się stało z Riley'em patrząc na jej minę.
- Di Siki - mruczę, rzucając zaklęcie na smoka, który po chwili ustawia się z łabędziem na niewidzialnej linii mety i papierowy Riley, pogania swojego rumaka, by ruszyć na wyścig ze swoim koszmarem. - Muszę iść, kochana, zobaczymy się później - mówię nagle do @Marceline Holmes i łapię Cię na krótką chwilę za dłoń. Zanim wstaję z miejsca i rzucam niewerbalnie Expelliarmus w kierunku @Jack Moment. Zaklęcie o dziwo działa idealnie, więc mogę szybko wstać i zgrabnie złapać jego różdżkę. Podchodzę bliżej okna i wyrzucam różdżkę Jacka gdzieś na błonia.
- Po co ci skoro nie umiesz się nią obsługiwać - mówię chłodno, nie bacząc na możliwe konsekwencje.
- Zrozumiem wszystkie konsekwencje. Przepraszam, bardzo. Muszę iść zobaczyć co u Riley'a - mruczę do nauczyciela, jeśli jest gdzieś obok i szybko wychodzę z klasy. No trudno, najwyżej dostanę kolejny szlaban, ostatnio przecież je kolekcjonuję. Biegnę za @Riley Fairwyn, by nic nie mówić, nie dotykać go, tylko być obok, jeśli tylko będzie chciał.

Zaklęcie: 5+ 2
Ex. - 4

1 punkt z DA, 1 z zaklęć
/zt
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptySob Kwi 21 2018, 16:38;

Oczywiście odpowiedź Fire na jej pytanie nie była dla niej zaskakująca, wręcz przeciwnie, nie spodziewała się, że będzie ona twierdząca. Znała gryfonkę na tyle, żeby wiedzieć, że z nią nigdy nie ma za łatwo, a Emily to jakoś kompletnie nie przeszkadzało. Lubiła jej specyficzną osobowość, rozmowy z nią nigdy nie były oczywiste i przesłodzone, a jednak było w nich coś przyjemnego. Zawsze stanowiły jakieś wyzwanie.
- Oczywiście, że tak. Kiedyś jeszcze przy mnie zagrasz, zobaczysz - powiedziała. Szczerze mówiąc Emily już się w głowie wyknuł pewien plan sprowokowania gryfonki do jakiegoś zakładu... Dobra, stanowczo powinna zahamować swoje skłonności w kierunku hazardu, bo kiedyś zobowiąże się do czegoś głupiego i będzie nieszczęście.
Ucieszyła się, że zaklęcie wyszło jej bezbłędnie, ale zaraz profesor powiedział jaka jest dalsza część lekcji i już wiedziała, że i tak i tak będzie musiała wykonać to origami od nowa. No trudno, kolejna próba chyba też powinna wyjść dobrze, prawda?
- Condere Bicorn.
Chyba trochę się przeliczyła, bo kiedy rzuciła zaklęcie, nie zauważyła żadnego skutku. Westchnęła, w końcu te zakłócenia dawały o sobie znać. Ponowiła próbę i tym razem już naprawdę miała nadzieje zobaczyć efekt. No cóż, nic bardziej mylnego, znowu nie zobaczyła żadnego skutku. Oczami wyobraźni widziała rozbawienie Fire jej marnymi próbami, pokręciła głową i w końcu rzuciła po raz trzeci. Tym razem na szczęście się udało i kartka papieru przerodziła się w dwurożca. Nie zwlekając ani chwili zabrała się za drugie zaklęcie
- Di siki - powiedziała spokojnie i na szczęście origami od razu się ożywiło i było na każde skinienie jej różdżki. - To co, Fire, jakiś pojedynek? - spojrzała na dziewczynę, zaczepiając swoim stworzeniem jej martwe póki co origami.

Kostki na zrobienie origami: 5,6, 2
Kostki na ożywienie: 5 i 5

poproszę 1 z zaklęć i 1 z DA


Ostatnio zmieniony przez Emily Rowle dnia Nie Kwi 22 2018, 15:54, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Edmund Cormac
Edmund Cormac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 58
  Liczba postów : 457
https://www.czarodzieje.org/t12605-edmund-cormac#340723
https://www.czarodzieje.org/t12608-azmond
https://www.czarodzieje.org/t12610-edmund-cormac#340742
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptySob Kwi 21 2018, 19:14;

Kierowanie różdżką smoka origami? Brzmiało to całkiem nieźle, więc bez wahania zabrał się do roboty. Postawił origami przed sobą i trzepnął Percy'ego żeby zostawił swojego kolegę. Skupił się, machnął różdżką i rzucił Di Siki. Widząc jak smok wstaje niczym z długiego snu uśmiechnął się szeroko i nakazał mu podlecieć na wysokość twarzy. Percy patrzył zazdrośnie na to sam nie potrafiąc latać. Wskoczył na Edmunda i wlazł na jego głowę chcąc być jak najbliżej drugiego smoka. Cormac parsknął śmiechem i przybliżył smoka, co Percy wykorzystał i na niego wskoczył przyczepiając się pazurkami do kartki. Wyglądało to przekomicznie, jak dwa walczące kotki, tyle że w powietrzu.

Kostki:8+3=11
Poproszę 2 pkt z zaklęć
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptySob Kwi 21 2018, 23:49;

Nie mógł przewidzieć, że zaklęcia za sprawą zakłóceń potoczą się tak fatalnie. Może zamiast starać się przywołać wodę, powinien właśnie odciąć dopływ powietrza? Zły pomysł... Oba pomysły były głupie. Jeden odbije się na opak dokładając do pieca jeszcze więcej, a drugi jedynie wzmocni jego siłę. Trudna zagadka. Może więc szklany klosz? Czy byłby w stanie uczynić komuś nim krzywdę gdyby cokolwiek poszło nie tak? Kiepski był w zagadki. Wolałby odszukać w książkach coś sprawdzonego co mogłoby zapobiec na przyszłość podobnym katastrofom. Tylko te zakłócenia, nie są raczej długotrwałym efektem. Wątpliwe aby ktoś wcześniej je opisywał. Dlaczego w gazetach dla czarodziei nie opisują jak radzić sobie w takich sytuacjach? Jakieś porady może? Westchnął ciężko. Przynajmniej Liamowi coś dzisiaj wyszło. Zapulsował sobie jako bohater, ujarzmiając gorące temperamenty swoich kolegów.
- Może następnym razem złożę Ci coś ładniejszego? I order zasługi?- Odparł, bez przekonania. Oddając swoim milczeniem, krótki hołd poległym w czarodziejskiej tragedii zwierzakom origami.
-...Reparo. - Przestał stukać swoją różdżką w dłoń i spróbował naprawić rozdartą przez niego rybkę. Jak miło... w końcu coś tu się udało. Płotka jak nowa, nawet prasować nie trzeba. - Powinniśmy nosić przy sobie butelkę wody... Takiej zwykłej. Chyba, że ojciec przyśle mi nagle gaśnice? - Zastanowił się chwilę. Prawdę mówiąc nie pogardziłby teraz jakimś płynem. Odrobiną zimnej, niemagicznej cieczy? Przez moment zrobiło się naprawdę gorąco i pewny był, że ktoś ucierpi... jeszcze ta demoniczna czerń. Wystarczająco mrocznie by wywołać solidną traumę. Totalnie wyschło mu w gardle. Popatrzył ponownie po swoich kolegach, bawiących się teraz w walki pokemonów i kolejne składanki. Zupełnie jakby nic się nie stało. Ławka naprawiona. Sufit nie odpada. Nikt nie otrzymał dodatkowych poparzeń...
- Łap Liam. Prawie jak nowa. - Chciał jeszcze ją ożywić aby walka pokemonów z tym pseudo magikarpiem nabrała barw, jednak ktoś mu przeszkodził, gdy próbował poprawnie rzucić zaklęcie.
-Di... Co?! - Wydał z siebie zdziwiony odgłos, kiedy krótki prąd przeszył jego dłoń, wytracając mu magiczny patyk z dłoni. Nie spodziewał się tak nagłego ataku. Odwrócił się natychmiast, spoglądając na @Melusine O. Pennifold. Ledwie kojarzył krukonkę i pewnie nawet by jej nie zapamiętał z tej lekcji, gdyby nie incydent poprzez który jego narzędzie... władzy? Magii? To zabawne, że owa może się urzeczywistniać tylko i wyłącznie w połączeniu z tym przedmiotem. Przynajmniej w większości przypadków. Czy to nie jest idiotyczne ograniczenie? Jako mugol, kiedy chciał coś zrobić, a czegoś mu brakowało to zawsze mógł użyć przedmiotu zastępczego. Mało ich zresztą nie było. Do przeprowadzenia samego ataku miał asortymentu, a asortymentu. Od krzesła, po wazon z kwiatami. Zaś czarodziej? Jack uniósł jedynie, nieznacznie brwi nie próbując interweniować. Kogoś jednak dzisiaj sterroryzowali i najwyraźniej nastąpiła potrzeba wyładowania swoich emocji. Padło na Jacka. Wszak majstrował przy płomieniu jako ostatni.
- Pewnie z tego samego powodu co tobie. Aby się tego nauczyć. - Odparł bez cienia emocji, stojąc w miejscu do momentu, aż dziewczyna nie opuściła klasy. Dopiero teraz z nietęgą miną podszedł do okna, by zorientować się jak wielki teren ma do przeczesania i czy znalezienie w nim tego wyjątkowo krótkiego i pospolitego patyka było w ogóle wykonalne. - Tsk... to chyba mogę już się zacząć zbierać. - Albo nawet pakować. Pobladł na samą myśl o tym, że jego ojciec mógłby się o tym dowiedzieć. Pewnie w nagrodę za sprowadzenie syna na właściwą drogę, Melusine otrzymałaby dożywotni rabat na usługi sprzątaczy i złoty przepychacz zasługi.

REPARO: 4
Di Siki: 1+1 (nieudane i przerwane)

(Ciężko się pisze posty z migreną, jak coś popierdoliłem to sorki.)
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyNie Kwi 22 2018, 10:52;

Zaśmiał się cicho na wyznanie Bianci odnośnie magomedyków i skomentował to krótkim "dzieciak", utrzymanym w pozytywnym tonie. Trochę rozumiał taką niechęć, sam wcale nie lgnął do szpitali - a bywał w nich koszmarnie często, ze względu nie tylko na likantropię, ale i własną głupotę. Chyba się już po prostu przyzwyczaił...
- Poważnie, Bianca, ja nie wnikam - wzruszył ramionami, nie kontynuując tematu Fire, bo nie miał w nim zbyt wiele do powiedzenia. Jego relacja z Gryfonką sama w sobie była tak poplątana, że jakiekolwiek wyjaśnienia traciły resztki sensu. Zagapił się za to na płomienie buchające ze strony puchońskich ławek, niezbyt rozumiejąc jakim cudem na tak bezpiecznej lekcji zaklęć pojawiło się tyle dziwnych rzeczy. Hogwartczycy jednak stanowili całkiem szczególną grupę, to trzeba było przyznać. Kryzys został zażegnany, a Mefisto postanowił w końcu rzucić Di siki na różę, którą wcześniej podsunął Gryfonce. Nakłoniona ruchami jego różdżki rozkwitła jeszcze bardziej, rozchylając płatki i podrygując leciutko, jakby trącał ją wpadający przez okno wiatr.
- Nigdy nie wiem co na to odpowiadać - poinformował Zakrzewski, wzruszając ramionami. Cóż, żył. Wiele się wydarzyło, ale nie był to za dobry moment na opowieści, a przynajmniej Mefistofeles nie czuł takiej potrzeby. - Chyba możemy uznać, że tragedii nie ma.
Drgnął zaskoczony, bo zauważył jakiś dziwny ruch i... Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, tuż ponad nim przeleciał jakiś drobny przedmiot, wypadając przez okno i, prawdopodobnie, lądując na błoniach. Noxowi mignęło w głowie krótkie hasło "różdżka", a jednak jedyną opcją była bierna obserwacja, bądź wyskoczenie za nią; nie należała do niego, a skoki z trzecich pięter nie należały do tych bardziej rozsądnych. Mefisto oparł dłoń o parapet i miał się wychylić, ale właściciel patyka (@Jack Moment) doskoczył do okna i skutecznie przegonił go bardziej w bok. Ślizgon przysiadł na swojej ławce, krzywiąc się lekko.
Puchon, oczywiście.
- Trochę wiary, dzieciaku - westchnął, próbując rzucić niewerbalne Accio; nie zadziałało, tak więc obrócił różdżkę w dłoni, bardziej zbierając myśli. No dobrze, zakłócenia magiczne od wszystkich wymagały odrobinę większego zaangażowania. - Świat się jeszcze nie zawalił. Accio różdżka stojącego obok mnie zdesperowanego Puchona. - Zmarszczył lekko brwi, nie widząc żadnego konkretnego efektu; obawiał się, że różdżka może teraz skakać po błoniach. Wypadałoby zareagować, zanim wyląduje w jeziorze... albo Zakazanym Lesie... Merlinie, Nox zaczynał robić z siebie jakąś borsuczą nianię. - Masz na niej urok uniemożliwiający przywołanie, czy po prostu nie umiem czarować? - Zainteresował się, próbując raz jeszcze, z równie niesatysfakcjonującym skutkiem. Dodatkową możliwością było to, że "Accio różdżka tego Puchona" nie było odpowiednią inkantacją. - Imię, skarbie, daj mi imię - i jeśli tylko je otrzymał, to bez problemu przywołał do drugiej dłoni ubłoconą różdżkę chłopaka. Oddał mu ją wraz z pseudopokrzepiającym uśmiechem na ustach, opadając z powrotem na swoje krzesło i modląc się, żeby Livingstone szybko tę lekcję skończył; chciał już wyjść, jak najszybciej, żeby zniknąć gdzieś w tym zamieszaniu.



Di siki: 6 i 6, poproszę 2pkt do Zaklęć!
Accio: 5, 1, 6 -> 3, 2
I wykorzystane wszystkie przerzuty.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 EmptyNie Kwi 22 2018, 12:17;

Po niektórych jego zachowaniach można byłoby wysnuć wniosek, że Ezra dużo rzeczy robił zanim pomyślał. Jego niewyparzony język nie był jednak efektem przesadnej impulsywności, a wyboru. Gdyby tylko chciał, mógłby powstrzymać się od poprawiania innych, mógłby nie zadawać pretensjonalnie brzmiących pytań, mógłby spokojnie odegrać rolę pilnego Krukona, który oddawał się w stu procentach zadaniom... Tylko po co? Ezra wychodził z założenia, że w jego życiu było już zbyt wiele obłudy; zbyt wiele taił, za często wykręcał się z tłumaczeń. Gdyby więc takie zakłamanie wprowadził do najprostszych życiowych sytuacji, czara mogłaby się przelać. To właśnie dzięki takim momentom Leonardo znał jego prawdziwą twarz i dzięki temu mógł rozpoznać, kiedy Ezra jedynie wkraczał w rolę.
- Clarke - podpowiedział nauczycielowi, słuchając jego wytłumaczenia. I po prostu skinął głową, przyjmując powód i nadając mu w myślach etykietkę racjonalnego. Jego uwaga sformułowana może była w sposób mocno krytyczny, ale tylko dlatego, że Ezra miał bezpośredni sposób bycia, co można było wywnioskować nawet po samym stylu pisania prac domowych. Nie chciał być dla nowego nauczyciela złośliwy. I w końcu przecież użył tego zaklęcia.
- Hm? - Zmarszczył lekko brwi, w pierwszej chwili nie rozumiejąc co ma na myśli Leonardo, skoro było to pytanie rzucone bez kontekstu. - Ach. Coś tam umiem. Może nie jakieś wyszukane figurki, ale to właściwie nie tak trudne, jeśli znasz sekwencję. - Ezra uwielbiał zajmować czymś ręce; czasem bawił się kartami, czasem dla praktyki przekładał monety pomiędzy palcami jak przy sztuczkach iluzjonistycznych, czasem kręcił kostką Rubika, a czasem... Składał papier, dlaczego nie? - No nie robię tego teraz dużo, ale jak byłem dzieckiem to moja mama często robiła dla mnie i Felicity różne wycinanki i papierowe zabawki. Musiałbym sobie tylko przypomnieć - wytłumaczył, nie wspominając jednak powodu takich kombinacji. Zabawki były drogie i jego rodzinę nie zawsze było na nie stać, musieli zatem sobie radzić inaczej, wykorzystując wszystko, co mieli pod ręką. A o kartki papieru lub w ostateczności gazety wcale nie było tak trudno.
Uśmiechnął się, z czułością gładząc palcami papierową główkę niuchacza. Sam z zaklęciem ożywiającym origami nie miał już żadnego problemu - może dlatego, że widział w nim sens i jego różdżka uznała, że tę wolę warto spełnić. Nie miał potrzeby imponowania nikomu, więc nie bawił się w żadne cyrki - jego miś przeszedł kilka kroków, po czym niezgrabnie spróbował podnieść się na dwie nogi. Zaraz jednak ponownie opadł na niedźwiedzie, papierowe pośladki i pomachał łagodnie łapką, jakby się witał.
Wzruszył lekko ramionami na zachowanie Puchonów - w każdego czasem wstępował diabeł, a wiadomo, że takich żółtych dzieciaków nikt nie podejrzewał o problematyczne pomysły.


6 i 6 więc 12
Poproszę 2 z zaklęć
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Klasa Zaklęć - Page 13 QzgSDG8








Klasa Zaklęć - Page 13 Empty


PisanieKlasa Zaklęć - Page 13 Empty Re: Klasa Zaklęć  Klasa Zaklęć - Page 13 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Klasa Zaklęć

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 13 z 39Strona 13 z 39 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 26 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Klasa Zaklęć - Page 13 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
trzecie pietro
-