W tej sporej klasie, będącej w lochach mieści się około dwudziestu kociołków, na specjalnych palnikach. Zwykle panuje tu dość niska temperatura, co jest szczególnie uciążliwe zimą. Przez brak okien jedyne światło dają tu lampy wiszące na ścianach. W rogu klasy znajduje się gargulec z którego uczniowie mogą czerpać wodę potrzebną do warzenia mikstur. Przy prawej ścianie natomiast mieszczą się gabloty po same brzegi wypchane różnymi składnikami.
Spojrzała nieco zaskoczona na profesora. Ależ on inteligentny był, heheh. Dziwne, że żaden inny uczeń się nie odezwał! No ale przynajmniej punktów nie zagraną, ha. - No wie pan... skoro nie ma tego w tym podręczniku, to nie może pan ode mnie wymagać takie wiedzy. Ponadprogramowej, bo ja, tak się składa, nie uczęszczam na te, no... Dzikie Zwierzęta. - Słowem nie wspomniała, że na Mikstury to w zasadzie też nie. - Inteligencja nie zależy od wielkości mózgu - dodała do wypowiedzi Nero, serio, nie mogła się powstrzymać! Wzięła jakieś tam naczynko, za pomocą Aguamenti napełniła je wodą, a potem nasypała mnóstwo cukru i zaczęła mieszać, mieszać i mieszaaaaaaaać. Coś się długo nie chciało rozpuszczać, ale jak jej się wydało, że już jest w miarę okej, to włożyła do środka owe włókno. Pojęcia nie miała czy o to właśnie chodzi. - Znaczy, że jakie powiązanie ma to włókno z yyy fioletową kropką? Coś chyba do niej ta cała wiedza nie docierała.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Spojrzał na Bell i spokojnie, ponownie zaczął: - Owa kropka, nazywana fachowo punktem walkanicznym, jest związana z naszym włóknem w ten sposób, że właśnie włókno z tą "kropką" jest nam potrzebne. I na włóknie jeśli byś się przyjrzała, zauważyłabyś fioletowy odcień. Więc bardzo proszę abyś go nie dotykała. Jak widzę, już wrzuciłaś włókno do roztworu. Ale skoro włókno zachowało normalną barwę, oznacza to, że go nie uszkodziłaś. I tak dla ciekawości - kiedy mózg żmija umiera, natychmiast przybiera barwę szarą. Ale czas przejść do następnych czynności. Kiedy już wasze włókna moczą się w roztworze, musicie dodać im trochę temperatury. Więc proszę - pomysły. Ktoś wie w jaki sposób to zrobić?
Cassandra spojrzała oburzona na Bell. Jakim ona była leniem! Po prostu bardzo się spieszyła, przyniosła jej wyśmienite jabłko, a ona jeszcze narzeka! Zaśmiała się, kręcąc głową z niedowierzaniem. Jak mogło jej aż tak brakować lekcji? - Maaaruuuuda - jęknęła, biorąc swoją porcje pazura. Niezbyt potrafiła się skupić na lekcji, więc powtarzała wszystkie czynności po Krukonce, modląc się w duchu, aby ta się nie pomyliła. Dwa wybuchające kociołki mogłyby nie lada problemem dla profesora. Wykonywała poprawnie polecenia, czując, że zaraz jej mózg będzie po prostu parował. Dużo, za dużo informacji na raz. Ba! Nawet profesor zaczął mówić tylko do Bell, więc czy to dawało jej pozwolenie na wyłączenie swojego umysłu podczas lekcji? Już miała odfrunąć w swój świat marzeń, uśmiechając się przy tym uroczo, gdy Nero zadał pytanie. - Drewienko i incendio? - spytała, uznając to za coś oczywistego. Istniało jakieś zaklęcie zwiększające temperaturę cieczy? Uniosła spojrzenie, kierując je w stronę profesora. Jak inaczej można byłoby zrobić palnik chemiczny? Zaciekawiona aż zaczesała włosy do tyłu, przypominając sobie, że nie wyprostowała włosów i mogłaby spokojnie w loki wsadzić różdżkę czy tam pióro. Czekała posłusznie na odpowiedź.
Elena weszła do klasy ze stoickim spokojem, pomimo iż była już dość mocno spuźniona. Rzuciła Nero przelotne spojrzenie, a przez jej usta przebiegł delikatny uśmiech, który molgł dostrzec tylko on. Gdy spojrzała znów na klsę jej twarz była chłodna i dumna niczym porcelanowa maska. Jej czarne jak wegiel oczy mówiły "Z drogi, jeśli nie chcesz źle skończyć. Idę!" Zajęła miejsce z tyłu klasy. Nie wiedziaął co mają robić, widziała tylko jak inni prubują się obchodzić z muzgiem żmija. Posła profesorowi kolejne spojrzenie, którym sygnalizowała, żeby do niej podszedł i wytłumaczył jej o co chodzi. Wiedziała, że Nero odpowiednio odczyta jej spojrzenie... była tego pewna.
Bell ze zrozumieniem i ogólnie bardzo mądrą miną słuchała słów profesora Nero. Ach, ach, ileż wiedzy! Czuła, jak z minuty na minutę staje się coraz mądrzejsza. - Ahaaaaaaaa - powiedziała, równie mądrze. - Właśnie brakowało mi tego powiązania, profesorze! Teraz już wszystko jasne i jestem gotowa do tworzenia eliksiru. - Błysnęła białymi ząbkami i zaczęła się zastanawiać jakby tu podgrzać cukrzany roztwór. Zupełnie zapomniała, że ktoś inny poza nią i nauczycielem jest w klasie, a więc Cass strasznie ją zaskoczyła, szczególnie Cass udzielająca całkiem sensownej odpowiedzi. - Można też trzymać tymi takimi szczypcami nad tym palnikiem co się na nim normalnie kociołek stawia... - dodała, bo pomyślała, ze bez sensu tworzyć własny ogień, jeśli już był inny, całkiem łatwo dostępny. - Albo, żeby wolniej się podgrzewało, włożyć do gorącej wody. Właściwie, dlaczego nie można od razu pomieszać cukru z ciepłą wodą? Wtedy nie byłoby tego problemu - powiedziała i utkwiła wzrok we włóknie, starając się znaleźć owe zafiolecienie. Słysząc, że ktoś wszedł do klasy, podniosła wzrok i przed dłuższa chwilę śledziła Elenkę. Ohohoh, jest Elenka, jest zabawa! Była ciekawa, co gryfonka zaraz wymyśli, dzięki czemu ta lekcja przejdzie do historii.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Już chciał zacząć swoją kolejną wypowiedź, gdy ujrzał, że do klasy wpadła Elena. Miał z nią już ukartowane sprawy itd. Ale nie mógł tego okazać. Bardzo się oburzył, bo Elena milczała, nie powiedziała nic, nie przywitała się. Spojrzał się na nią mówiąc: - Elena. Nie wiem gdzie i jak Cię wychowywano ale elementarne podstawy kultury, zobowiązują nas do powitania, zwłaszcza na lekcji nauczyciela, gdy się wkracza do klasy. A Ty? Ni cześć, ni dzień dobry, ani pocałuj mnie w dupę. Na przyszłość proszę zapamiętać, że na mej lekcji obowiązuje kultura. Spodziewałem się uczni którzy się spóźnią, więc wszystko co zrobiliśmy dotychczas, właśnie do ciebie wędruje I machnięciem różdżki, sprawił, że owa czynność wykonała się. - A teraz. Tak i tak. Cassandra, dobry pomysł. Bell, jeszcze lepszy. A propos twojego pytania, dlaczego nie możemy włókno włożyć od razu do wrzątku. Bo by się nie rozpuściło. Tak, teraz już włókno się rozpuściło. Dzięki cukrowi. Więc każdy proszę wykonać czynność ogrzania, metodą jaką zaproponował. I udał się w stronę swojego biurka. Gdy szedł do niego, odwrócony tyłem rzekł: - Aha i jeszcze jedno. Cassandra i Bell - proszę bez mojego pozwolenia nie jeść jabłek na lekcji. Takie czynności wykonuje się po lekcji, lub za moją zgodą. I gdy doszedł do biurka, usiadł przy nim i począł bacznie obserwować, co robią studenci.
Wiedziała, że nauczyciel zwróci jej uwagę. Z kamienną twarzą skinęła tylko głową i przyjeła to, co przesłał jej Naero. Zrobiła to co profesor kazał zrobić. Do wody dodała cukeir i wrzuciła włukno. Podgrzała mużdżek, czy co tam miała z nim zrobić i czekała na dalsze instrukcje. W między czasie oczywiście musiała coś zrobić. Wycelowała różdżkę w podłogę. Firesnake pomyślała z delikatnym uśmiechem, a na podłodze pojawił sie nagle dość duży ognisty wąż. A ona szybko podniosła różdżke spod ławni, ze to niby nie ona... Ona ma łapki i różdżkę na ławce!
Och, jeeej, żadnych punkcików nie dostała! Jaka szkoda! Mimo wszystko, Bell dzielnie zabrała się do roboty. Poszła na zaplecze sali elisirów, żeby tam wyszukać palnik i szczypce. Szukała, szukała, szukała, aż w końcu udało jej się znaleźć. Przytaszczyła to wszystko na stolik, porozstawiała jak trzeba, użyła zaklęcia do podpalenia i wzięła fiolkę w szczypce i tak trzymała jakiś kawałek nad ogniem, żeby to się podgrzało. Nagle w klasie zrobiło się ciepło. Wręcz GORĄCĄ. Nic dziwnego, bo oto pojawił się przeogromny, ognisty wąż. Bell odwróciła się i patrzyła na niego wielkimi oczami. No tak, robota Elenki. - ELENKA CO TO MA BYĆ?! - wrzasnęła, bo miała wrażenie, że ogień zaraz wszystko spali. Ale musiała być dzielna, chociaż ani trochę krwi gryfona w nie nie płynęło. Zamknęła oczy i wyciągnęła rękę przed siebie (tą z próbówką na szczypcach) i w taki własnie sposób, szybciutko podgrzała cukrową ciecz i zaoszczędziła mnóstwo czasu, żeby nie musieć się z tym głupim palnikiem męczyć. Ok, zrobiła zadanie, może przestać udawać odważną. - NIECH KTOŚ TO ZGASI!! - krzyknęła jeszcze raz i schowała się pod ławkę, uważając, żeby nie wylać zawartości fiolki. Roweno, Roweno, niech tylko ten ogień jej nie dosięgnieeeeeeeee.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Przyglądał się studentom i przyglądał... Trochę mu się nudziło. Jednak gdy ujrzał, że nagle na środku klasy, wśród eksplozji i płomieni wyrósł olbrzymi ognisty wąż, zdziwił się. Ale skąd on tu? Przecież to czarna magia! Zauważył, jak Bell podgrzała sobie fiolkę, a potem uciekła pod ławkę. Na brodę merlina! Szybko podniósł się i nie okazując żadnych emocji rzekł Audit Ignis i chwycił wężą, aby zmienić jego formę, w płonącą kulę. Następnie przekształcił go w język ognia, aby przejechać nim po całej klasie, a następnie kierując go w stronę Eleny. Naprowadził go na jej ławkę, fiolkę itd. które spłonęły, następnie, niby niechcący przejechał nim blisko Eleny, podpalając jej końcówki włosów. Zrobił obrót różdżką, a język ognia wirował zmniejszając się, aż w końcu pozostała z niego tylko iskierka, która zanim spadła na ziemię, zgasła. Gdy zobaczył, że Elena płonie, szybko wykonał Aquamenti, a strumień wody ugasił Elenę mocząc ją do ostatniej nitki. Następnie pchną ją zaklęciem, tak, że razem z krzesłem wylądowała pod ścianą. Na koniec Expelliarmusem rozbroił ją. Podszedł do niej z groźną miną i rzekł: - Przegięłaś. Pokryjesz koszty zniszczeń w klasie. Własnoręcznie zdobędziesz mózg żmija, a następnie wydzielisz z niego włókno, które twój wąż zniszczył. Posprzątasz w klasie. I dodatkowo dostaniesz długi szlaban. Punktów Gryfonom nie zabiorę, za taką głupotę jak ty zrobiłaś.
Siedziała pod tą ławką jak mysz pod miotłą i patrzyła co się dzieje. A działo się co niemiara! Strasznie w tej chwili żałowała, że nie ma przy sobie aparatu, bo taaaaakie świetne materiały by były, że hipogryf my z wrażenie nie umiał skrzydłami machnąć. Takich rzeczy nie widywało się na co dzień, zdecydowań. Elenka, jedyna była zdolna do stworzenia ognistego węża. Pisnęła z wrażenie widząc co Nero wyczynia. - OJAAAAAAAAA... Jak pan to zrobił? - wydała z siebie odgłos zachwytu. - Musi mi pan koniecznie dać swój autograf! Zerkając co chwila na łysą Elenkę (hihi), wychynęła ostrożnie spod ławki. Całe szczęście żadne jej rzeczy nie uległy zniszczeniu. - To tego... podgrzałam już ten roztwór z włóknem i hmmmm, co dalej? - Z dumą uniosła fiolkę i to co, teraz w niej było, a na pewno było, to co być powinno.
No i masz! wszystko poszło na nią!!! Za co? Przecież ona nic nie zrobiła... raczej... chyba... no dobra, niech wam będzie! Jej wina! Ale to nie powód, żeby ją podpalać! Z resztą wąż nic nie zniszczył, tylko przeszedł się pośrodku klasy! Więcej zniszczeń wykonał Nero, bo jak odpytał ja wraz z krzesłem to wylała całą zawartośc swojego kociołka. Spojrzała na niego pewnie i wrednie, jakby wiedziała, że to ona góruje, choć wcale tak nie było. Po chwili poczóła, że skóra z tełu jej głosy zaczyna pękać... no i masz! Znowu! Po kilku minutach jej głowa przypominała jedno wielkie oparzenie, a rany zaczęły się przemieszczeć na szyję, dekold i ramiona. Makabryczny widok. Dziewczyna westchneła głośno i wstała. Bez słowa podeszła do kredensu z tyłu klasy. Wyciągnęła z niego jaieś zioła i fiolki z dziwnymi płynami. podeszła. Z kata wzięla czysty kciołek. -Moze go pan napełnić wodą?- spytała patrząc mu prosto w oczy. Moze i jej zachowanie było dziwne, ale musiała jak najszybciej zrobić swoje mazidła, bo oczwiście bandarze zostały zmoczone niedoszłym eliksirem. A rany wyglądały coraz gorzej. Oparzenia zbliżały się łokci, a na głowie i szyi powoli znikała tkanka tłuszczowa i zaczęły się odsłaniac wszystkie mięśnie i ścięgna. Czy bolało? To mało powiedziane!! Wszystko ją rwało, parzyło, płonęło! Ale ona wiedziała, że nie może tego okazać. Wtedy pokazałaby Nero, ze jest słaba i niegodna swego zadania. Dlatego mimo, że ból był nie do wytrzymania ona zachowywała stoicki spokuj.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Widok był trochę straszny, ale przy tym bardzo zabawny. Elenka niestety przegięła i musiała zostać ukarana. Uśmiechną się do niej. Wiedział, że chciała załagodzić ranę, którą de facto sama sobie zrobiła. Dał kolejny popis magiczny, gdy używając swej różdżki, najpierw załagodził poparzenie, następnie polał je jakimś eliksirem, wtedy momentalnie rana przestała się rozwijać i boleć. Ostatnią czynnością było zabandażowanie jej. - Następnym razem może się to skończyć gorzej Poszedł spowrotem do swego biórka, Odwrócił się do klasy i rzekł: - To będzie na tyle z dzisiejszej lekcji. Jedyne co pozostało wam zrobić, to zmieszać roztwór z skruszonym pazurem. Tę mieszaninę zabieracie ze sobą i podgrzewacie ją codziennie po godzinie, aż do następnej lekcji, na którą roztwór przyniesiecie. Aha i Bell - Krukoni zdobywają 5 punktów za Twoje pomysłowe podgrzanie. Elena zostaje, żegnam.
Tyle lat, tyle długich lat Cassandra Elizabeth Lancaster poświęciła, aby uwolnić się od Eleny Marion. Nawet nie słyszała, kiedy Nero zwrócił jej uwagę na temat niejedzenia na jego lekcji. Mogłaby się śmiało oburzyć, wszak dyrektor wiedział o problemie, chorobie, która z różnym natężeniem pustoszała organizm studentki. Elena Marion. Aż wywróciła oczami, nie wiedząc, co ma ze sobą począć. Rany boskie, odeszła z tego Departamentu, aby nie mieć do czynienia z młodocianą przestępczynią. Raz na zawsze chciała mieć spokój. Cassandra od lat sprzeciwiała się decyzji wyżej postawiony, że dziewczyna nie zostanie odesłana do Azkabanu. Nie dość, że robiła krzywdę zwierzętom (co dla Lancasterówny było większą zbrodnią niż to, co robiła teraz), to jeszcze rozwala ceną lekcję, na której zapewne będzie opierał się egzamin. Treści nadprogramowe zawsze „dodatkowe” znajdowały się na paskudnej karcie i wtedy pojawiało się smutne pytanie w głowie „gdzie to do cholery było w podręczniku?!”. Z niedowierzaniem tępo patrzyła przed siebie, chcąc za chwilkę poprosić Bell, żeby ją uszczypnęła i powiedziała, że to jakiś podły żart. Wstała gwałtownie, wrzucając swoje rzeczy na raz do torby. - Przepraszam, Profesorze, ale mam niezmierną ochotę rzucić avadę na tę uroczą osóbkę, więc odwiedzę Pana po zajęciach, jeśli będzie to tylko możliwe. – rzuciła, siląc się na miły głos, a nie warkot. ”Swoje zachowanie wytłumaczę mu później”, dodała w myślach. Wzięła głęboki oddech i wyszła z sali, mając nadzieję, że nie oberwie się Puchonom i Nero ją jak najbardziej zrozumie.
No i masz! po jaką cholerę on się bawi w lekarza?! Zamiast spełnic jej proźbę Nero postanowił sam ją uzdrowić. CZY JEGO JUŻ DO KOŃCA PORĄBAŁO?!?!?!?!?! Przed pierwszą minute było dobrze. Za ten czas wszyscy zdążyli wyjść. jednak w momencie kiedy drzwi sie zamknęły, Elena pdła na kolana i zaczęła krzyczeć jakby ja żywcem ze sókry obdzierali. -Ty idioto!!- krzyknęła patrząc prosto na profesora. Zaczęła czymprędzej zrywać z siebie bandarza, bo miała wrażenie jakby nagle zaczęły sie kurczyć. Jej rany rozprzestrzeniały się dwa razy szybciej niż wcześniej. Było już widac osmolone mięśnie i ścięgna, które jakby same z siebie się spalały i zanikały. na twarzy było już widać czaszkę. Okropny widok. -Ty idioto, patrz co zrobiłeś!! Eliksir Merlina z...- i nie zdążyła skończyć z czego, bo nagle dostała drgawek i zaczęło nią rzucać po całej podłodze... Takie są skutki bawienia się w lekarza przy ranach Eleny Marion. Zadowolony?!
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
W pierwszej chwili uniósł brew. Jakoś nie zbyt pałał do Eleny sympatią i niezbyt ruszyła go ta cała sytuacja. Jednak gdy zobaczył, że ona wygląda coraz gorzej, raczej się trochę wystraszył. Wyglądało to strasznie. Ciemno widział całą tą sytuacje. Jakby próbował zanieść ją do skrzydła szpitalnego, albo by nie zdążył, albo nic by to nie dało. Usłyszał coś o jakimś eliksirze, niestety Elena nie skończyła, bo dostała ataku padaczki. Natychmiast wskazał różdżką na Elenę i rzekł: -Legilimens I począł szukać w umyśle panny Marion jej myśli dotyczących eliksiru. Po chwili znalazł i okazało się, że zna ten eliksir. Jest on skomplikowany, ale jego przyrządzenie zajmie mistrzowi eliksirów kilka chwil. Jednak był mały problem. Nero nie miał odpowiednich składników. Szukając dalej, zobaczył, że Elena, ma porcyjkę w torbie. Szybkim ruchem różdżki wyjął więc torbę, niewerbalnie przygwoździł pannę Marion do ziemi i zaaplikował jej dawkę leku.
Ha, ależ była z siebie dumna. Ma łeb jak prawdziwa krukonka, no nie? Widać, że nie na darmo, tiara przydzieliła ją do tego domu, hehe. Podczas gdy pakowała wszystkie fiolki i różne takie potrzebne do podgrzewania codziennie eliksiru, Cass wyszła szybko z sali. Chyba nie było się jej co dziwić... znaczy Bell nie znała szczegółów pracy Cass w Ministerstwie i jej powiązań z Elenką, ale coś tam jej się o uszy obiło. Wiadomo - plotki są wszędzie. Chwilę później pożałowała, że ona również nie wyszła. Widok by przerażający. Roweno, to ona była niemalże żywym trupem! Czy to możliwe, by normalny człowiek wciąż mógł funkcjonować, mając takie obrażenie? Równie dobrze można by jej obciąć głowę toporem... Może była inferiusem...? Trzeba to koniecznie sprawdzić! Bell starała się nie patrzeć na to okropieństwo, ale po prostu się nie dało. Ledwo powstrzymała się, żeby nie zwymiotować. Być może Elence wydawało się, że wszyscy wyszli. Być może. Bo Bell ciągle sobie była przy ławce. Teraz jej wzrok spoczął na Nero, nie chciała więcej przyglądać się gryfonce. Usłyszała zaklęcie. Więc to tak, jej też czytał w myślach? Wszystko stało się jasne, a Bell poczuła się tak jakoś jeszcze bardziej niewyraźnie niż wcześniej. Wzięła swoją spakowaną torbę, kociołek, fiolkę i inne graty i po cichu wymknęła się na zewnątrz. Nie domknęła drzwi, oparła się o ścianę tuż przy szparze, mogła dzięki temu wszystko słyszeć.
O mały włos, a Elena znowu witałaby świat zmarłych. na szczęścia Nero w porę zareagował penetrując jej umysł. Polał najgorsze brażenia kilkoma kroplami antidotum. Nawet zapomniała, ze miała go jeszcze w torbie! Sktaplając jej serce i głowę zatrzymał rozprzestrzenianie się ran. Po kilku dłuższych chwilach, Elena ciężko dysząc otworzyła oczy. Wbiła chłodny wzrok w profesora. -Dzi... Dobrze, że razeagowałeś w porę.- odpowiedziała wypranym z emocji głosem. Chciała podziękować, ale nie potrafiła. Po prostu nie była w stanie, miała jakąś blokadę. Dziewczyna nie był;a w stanie się ruszać. Mieśnie miała zesztywniałe, a coponiektórych już w ogóle nie miała. Mówiła z lekkim trudem. -Gdzieś w torbie powinny być łzy feniksa i kożeń minifusa świetlistego ze szczytu Maund Everest. Przyżądź więcej eliksiry, namocz nim bandarze, a potem zakryj nimi rany, jeśli możesz... Ja chwulowo nie mogę sie nawet ruszyć...- powiedziała patrząc prosto na niego. Mężczyzna chyba nie miał wyjścia jak tylko spełnić jej zalecenia. Co, miała tutaj tak leżeć? A jak zaniesie ją do skzydła szpitalnego, to moze miac trochę przesrane... Więc cóż innego miał do wyboru?
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Mógł zanieść ją do szpitala, nie miałby przez to kłopotów. uczennica użyła czarnej magii, a on tylko się bronił. Ale postanowił sam przyrządzić lekarstwo. Wyjął więc składniki i szybko zaczął przyrządzać eliksir. Domyślał się, że Bell stoi przed drzwiami. Powiedział głośno: - Bell, jeśli chcesz o coś mnie spytać, przyjdź po lekcji I kiedy skończył robienie wywaru, okrył nim bandaże a następnie delikatnie pokrył nimi spalone ciało Eleny. Wygląd ten był co najmniej przerażający. Ohydny, obrzydliwy itd. Ale jak mus to mus. Wstał od Eleny i rzekł: - Nie wiem czy zrobiłaś to z głupoty, czy może z istnej nienawiści. Teraz chodź ze mną.
Delikatnie zmarszczyła brwi słysząc słowa skierowane do Bell, jednak zaraz cofnęła ten gest, bo bolało niemiłosiernie. Mężczyzna spełnił jej proźbę. Po kilkunastu minutach już mogła sie ruszyć i powoli chodzić, jednak sprawiało jej to niewyobrażalny ból. Ale ona musiała być silna, nie mogła pokazać, że pokonuje ją jakiś tam ból. Zacisnęła mocno szczęki, czego też od razu pożałowała i baaaardzo ostrożnie się podniosła. -Ale ja nic nie zrobiłam...- szpenęła podpierając się na ławce. Zrobiła krok do przodu i aż syknęła. Zaraz się jednak zgoniła w myślach. Spojrzała podejżliwie na Nero i od razu zaczęła zamykać swój umysł, przed kimkolwiek z zewnątrz.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Hahaha! Elena niestety nie potrafiła się skutecznie bronić przed legilimencją. Nero jednak wylał nie znać jej myśli. - Za to co zrobiłaś na lekcji, odbiorę Ci różdżkę. Dodatkowo masz szlaban w postaci - będziesz utrzymywała Hogwart w czystości, pomagała woźnemu, karmiła testrale i inne zwierzęta w szkole, sprzątała po nich, pomagała skrzatom w kuchni, podawała obiady i naturalnie własnoręcznie, bez użycia różdżki, zdobędziesz a nie kupisz nowe włókno z mózgu żmija. Pokryjesz również koszta naprawy tego co twe zaklęcie zniszczyło i będziesz moją pomocniczką na lekcjach transmutacji i zaawansowanych mikstur. Wszelkie próby dyskusji będą obarczane zwiększeniem kary. Aha i na najbliższej radzie, zacznę rozmowę o Tobie i zobaczymy co powie o tobie grono nauczycielskie.
Uśmiechnęła sie z kpiną. -Wiesz, że mnie to nie rusza? Zagojenie się ran będzie trwać parę tygodni, w tym stanie nie mogę robić czegokolwiek. Z resztą, gdy tylko dojdę do siebie to z tąd wybywam. Nie mam co czekać na koniec szkoły z realizacją swoich marzeń.- odpowiedziała z wyższością. No co? Nie panowała nad tym. Już od kilku dni się nad tym zastanawiała. I stwierdziła, ze to najlepsze wyjście. Tutaj już nic ją nie trzyma, a musi zacząć szukac dawnych sprzymierzeńców Czarnego pana. Może i będzie jej ciężko opuszczać Hogwart, ale to dla wyższych celów. Miała pieniądze i mnustwo znajomości. jakoś da sobie radę.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
- Miło. Skoro już wybywasz to miło by było abyśmy jeszcze trochę ze sobą po obcowali. To co zrobiłaś na lekcji było tak słabe, że przypominało mi to najwyżej pierdnięcie Czarnego Pana. Ty chcesz i niby umiesz czarną magię? Słaba jakoś ta Twoja magia. Pójdziesz teraz ze mną. Musisz przecież odpukać jakoś tą swoją karę, skoro nie możesz jej zrobić fizycznie. Proszę iść za mną Nie chciał podawać dokładnych konkretów, bo widział że Bell nadal tam stoi. Byłoby to dziwne gdyby ona poznała ich zamiary. Więc machną ręką na Elene i skierował się ku wyjściu.
Bell stała ciągle w tym samym miejscu i nasłuchiwała. A trzeba przyznać, że dowiedziała się paru ciekawych rzeczy... nawet jeśli nie było to nic konkretnego. Spokojny hipogryf, już ona wydetektywuje, o co w tym wszystkim chodzi. Nie zareagowała na wołanie Nero. Na Merlina, jakim cudem wiedział, że tam stoi?! Toż tego leglimencją nie mógł sprawdzić... może zaklęcia wykrywające ludzi? Kto wie, jednak te by wariowały, bo przecież korytarz przy klasie był dość często uczęszczany. Słysząc, że zmierzają w stronę wyjścia, puściła się biegiem przez korytarz, a potem wspięła po schodach prowadzących do Sali Wyjściowej. Uf, udało się. Dopiero będą przy schodach, odetchnęła z ulgą i udała się do Pokoju Wspólnego.
Paleniska syczały, liżąc kociołki ustawione na stanowiskach. Aleksander sam odwrócony do sali, szykował stanowisko, układając kolejne składniki w podręcznym kuferku, przygotował swój moździerz i pozostałe narzędzia. Pomyślał przez chwile po czym wyciągnął skrzynkę pełną butelek, wypełnionych przejrzystym płynem. Każda z nich miała zalakowaną szyjkę i korek, przy czym na każdej na sznurze wisiała pieczęć Brendena z dołączanym do nich skrawkiem pergaminu z złotą 12 i datą sprzed kilku lat. Przygotowany czekał na uczniów.
Eliksiry? To jej ulubiona lekcja. Siedzisz sobie nad takim kociołkiem, wlewasz jakieś kolorowe płyny i wsypujesz rzeczy z ciekawymi nazwami. Na przykład taki pazur pająka, co to jest? A nazwa fajna. Interesujące, interesujące... A może dzisiaj będzie receptura eliksiru na wychodowanie mózgu? Tak! Ellie się ucieszy! Dostanie mózg! Może jakiś duży? - Dzień dobry! - z uśmiechem wparowała do pustej klasy i zajęła miejsce w pierwszej ławce - Puchońska Lincoln melduje się na Eliksirach! I rzuciła książki trzymane pod pachą- na miejsce obok garnuszka.
Ziewał. Chodził i ziewał. Nigdy się nie wysypiał. Nie w dzień lekcji. Czyli... praktycznie codziennie? Nie ważne. Ważne jest to, że teraz żył, nie był w nie wiadomo jakim miejscu, nie był po imprezie. Tylko szedł na swoją ulubioną lekcję bez pośpiechu. Wiedział, że zdąży. A szczególnie dlatego, że poszedł sobie na skróty. W prosty sposób z korytarza w wieżach znalazł się w lochach, nie minął nawet kwadrans. Ciekawy skrót w bardzo ciekawym miejscu. Narodzą się kolejni Huncwoci, Max odkrywa skróty! Wracając do lekcji - chłopaczyna bez pośpiechu wszedł do klasy. - Dzień dobry - powiedział już przy progu, kulturalnym trzeba być. Szczególnie wtedy, jeżeli jest się Krukonem i idzie się na swoją ulubioną lekcję. Zajął miejsce przy jednym stoliku. Kociołki. Eliksiry. Dlaczego to wszystko interesowało go tak bardzo jak Quiddlich? Sam nie wiedział. Może jego "zła strona" zmuszała go do tego, żeby nauczył się jak zabijać ludzi. Ale kto wie, wszystko jest możliwe. Może zwyczajnie to lubił i tyle. Nie wie tego nikt.