W tej sporej klasie, będącej w lochach mieści się około dwudziestu kociołków, na specjalnych palnikach. Zwykle panuje tu dość niska temperatura, co jest szczególnie uciążliwe zimą. Przez brak okien jedyne światło dają tu lampy wiszące na ścianach. W rogu klasy znajduje się gargulec z którego uczniowie mogą czerpać wodę potrzebną do warzenia mikstur. Przy prawej ścianie natomiast mieszczą się gabloty po same brzegi wypchane różnymi składnikami.
Spojrzał na zegarek, nadeszła godzina, słyszał uczniów którzy się witali, co do Bell oj czeka ją niespodzianka. Wstał i odwrócił się do uczniów, stanął przy biurku, zaczął spokojnym głębokim głosem. - Witam na pierwszych zajęciach z Eliksirów pod moim przewodnictwem, jestem Aleksander Brender, dla państwa na czas zajęć Pan Brendan, lub profesor Aleksander. Zajmować będziemy się tu sztuką warzenia eliksirów, nie zajmować będziemy się czarami zaklęciami, ale warzeniem analizą i badaniami eliksirów i składników.-spojrzał po minach uczniów- Dziś zajmiemy się-wykonał duch dłonią wyciągając różdżkę z laski, by potem korzystając z niewerbalnych zaklęć lewitacji otwierającego i przyzywającego, rozmieścił buteleczki przed każdą grupą uczniów- Dobierzcie się w pary przed wami znajdują się buteleczki z surowym jadem acromatuli, i w ramach ostrzeżenia kto upuści, rozleje bądź zmarnuje zawartość zostanie osobiście posłany po nową do zakazanego lasu, by zdobyć ją od tamtejszych osobników. Zajmiemy się dziś obróbką tego składnika by nadać mu właściwości gotowe do użycia w dalszych miksturach. Krokiem pierwszym będzie odfiltrowanie zanieczyszczeń fizycznych, by tego dokonać musicie zastosować jakiś typ filtra, pomyślcie zastanówcie się i zgłaszajcie się z pomysłami, zostaną zapisane na tablicy, po czym zastanowimy się za plusami i minusami każdej metody, aha Jad jest bardzo czuły na zaklęcia więc by go oczyścić musicie korzystać z metod nie magicznych. - Skończył
Och, też coś. Ona tu do niego wesoło zagaduje, a ten udaje, że nie słyszy. Poczuła się totalnie olana. Z tego co pamiętam, to wcześniej wyjęła coś tam do pisania i pergamin, więc teraz zaczęła sobie po nim bazgrać, zerkając tylko jak przychodzi Morgane, której posłała uśmiech i tamten co kucał na wieży. O Merlinie, nawet ją rozpoznał i coś powiedział, ale Bell udała, że nie wie, że to do niej było i dalej rysowała kwiatki. Jednym uchem słuchała co mówi Aleks, ciągle wlepiając spojrzenie w pergamin. Więc mieli się dobrać w pary, super. Wstała szybko i podeszła do Morgane, nie patrząc międzyczasie na nikogo innego. - Hej... nie masz nic przeciwko pracowaniu ze mną? - spytała, z tym samym uśmiechem co wcześniej, myśląc, że jak się nie zgodzi to chyba sobie stąd pójdzie, bo miała wrażenie, że ktoś z obecnych na lekcji zaraz jej coś zrobi. - W ogóle, to dawno nie gadałyśmy, musimy to nadrobić... Myślisz, że ten jad czegoś tam da się przefiltrować sitkiem? - wróciła szybko do tematu lekcji, zerkając na stojącą przed nimi buteleczkę.
Do klasy weszła jakaś dziewczyna, którą Tori kiedyś spotkała na korytarzu. Ale coś jej nie pasowało...Turkusowe włosy? Może się przefarbowała? Ślizgonce wydawało się że były rude. Patrzyła na dziewczynę przez chwilę. Gdy tamta usiadła jej włosy natychmiast zmieniły kolor, tak, tak, jednak rude. Metamorfomag. Ach, jakże jej zazdroszczę... Victoria zamyśliła się. Z tego stanu wyrwał ją głos profesora. Podniosła głowę wpatrując się w jego spokojną, poważną twarz i łapczywie chwytając każde słowo by lepiej zrozumieć zadanie do wykonania. Na jej stoliku pojawiła się mała buteleczka, która jak się okazało wypełniona była jadem akromantuli (czy jakoś tam to się pisze), który najpierw mieli przefiltrować i oczyścić. Wydawało się to niezbyt trudne. Ale, ale... dobierzcie się w pary?! Przecież przyszło pięcioro uczniów! Ktoś zostanie bez. Silverstone szybko przemyślała sytuację. O co to nie. Ja bez pary nie zostanę! Szkoda, że nie ma Quai czy Margaret... Jaka szkoda że jej inne trzy dobre znajome są już studentkami i nie chodzą na te zajęcia. Tori nie wiedziała do kogo podejść bo praktycznie nie znała tych osób. Bell automatycznie podeszła do Morgane i od razu zaczęła zastanawiać się nad zadaniem. Została jej więc tylko rudowłosa dziewczyna i ten chłopak...-Dobra, nigdy nie miałam zbyt dobrego kontaktu z facetami- mruknęła brunetka wstając i pełna obaw podeszła do rudowłosej siedzącej dość niedaleko. -Hej.- odezwała się nieśmiało. - Chcesz być ze mną w parze?
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Słuchała uważnie słów nauczyciela. Troszkę ją przeraziły, ale oj tam, oj tam. Przecież Morg się nie boi szkoły. Jest pilna. Przynajmniej.. Kiedyś była. Jak miło, że był w tej sali ktoś jak Bell. Dziewczynie od razu zrobiło się lepiej na sercu niczym jak po jakimś eliksirze rozweselającym, bądź dzięki jakiemuś zaklęciu. - Cześć. Jejciu.. Skądże. Oczywiście, że mam ci za złe, że siedzisz ze mną - Cicho zaśmiała się - Nie no.. Mam ostatnio zaćmienie mózgu intelektualne jakieś. Może ktoś zesłał na mnie jakąś klątwę czy coś. - Seryjnie nad tym się zastanawiała, ale tak na prawdę dopiero gdy wypowiedziała te słowa. Wyprostowała ręce chwytając się za dłonie aby pstryknęły kościami. Niedawno się dowiedziała, że to wcale nie kości strzelają, a jedynie woreczki gazowe, czy coś takiego.. Do był taki dziewczyny znak gotowości. - Owszem, nadrobimy. Musimy! - Zesłała jej kolejną dawkę uśmiechu. Bardzo była radosna, promienna z powodu spotkania Bell. Jej wzrok uwiesił się na jednym punkcie. Jad utkwił jej w głowie, a raczej słowo jad. Myślisz, że ten jad czegoś tam da się przefiltrować sitkiem? - Powtórzyła sobie w głowie pytanie koleżanki. Zwinęła usta w podkówkę po czym zrobiła minę z rodu intelektualistów. - Wiem jedynie, że taki jad jest dość drogi.. Szkoła się sypnęła. Sto galeonów za pół litra. Jeżeli się nie mylę.. - Przeciągnęła - Z niemagicznych sposobów to tak. Sitko jest okey. Zgłaszamy to? - Pod koniec zapytała niepewnie. Powoli już miała w planie podnieść rękę.
Właściwie, od razu domyśliła się, że Morgane żartuje, więc tylko się do nie uśmiechnęła. Bo niby czemu miałaby mieć coś przeciwko? - Jesteś jedyną osobą w tym pomieszczeniu która mnie nie przeraża - szepnęła jej na ucho. - Ymm, zdarza się. Ja tak mam ostatnio praktycznie cały czasu - powiedziała już na głos, kątem oka zerkając na Yavana. Victoria poszła do Eveline i ten został bez pary. Serio woreczki gazowe? Nigdy nie słyszałam tej teorii, ale za to znam sporo osób, które okropnie nie lubią kiedy tak strzelam placami. - Dobra. Ale ty mówisz - uprzedziła. Wymyśliła sobie właśnie, że wcale nie będzie się odzywać, jak już Aleks postanowił tak ją wcześniej olać. Tymczasem zaczęła się zastanawiać czy takie sitko w ogóle mają i czy będą te wszystkie metody wypróbowywać. - Albo można wziąć lejek, a potem taki okrągły papierek do filtrowana odpowiednio złożyć i też powinno zadziałać. Albo wlać do kociołka i yyy spróbować odparować ten jad a potem z powrotem skroplić? Tylko nie wiem czy to wyjdzie i czy nie straci części swoich właściwości. Może tylko woda zostanie. Roweno, nie wiem, nie znam się na eliksirach! - I zaczęła znowu rysować na kartce. Napisała duże JAD CZEGOŚTAM, a pod spodem ODFILTROWANIE ZANIECZYSZCZEŃ FIZYCZNYCH.
Dosłyszał Morgan, spokojnie powiedział do niej: - Fakt jest drogi ale szkoła się na niego nie szarpnęła, nawet nie można go kupić w oficjalnym obiegu to wam powiedzieć mogę, ale nie zakazano pozyskiwania go z żywych przedstawicieli Acromatul, samym plusem jest posiadanie tych pająków niemal w ogródku, choć przez to rozumiem Zakazany Las. Trochę się namęczysz ale, jest do pozyskania, jedyną trudnością jest to przeżyć, jak chcesz to później wyjaśnię jak to zrobić, ale to ewentualnie na Obronie.- - skończył
"Dobierzcie się w pary..." Na sali było pięcioro uczniów, tak więc ktoś musiał zostać sam. Myślałam, że jak zwykle zostanę sama, ale nie. Jakaś Ślizgonka od razu podeszła do mnie, pytając czy chcę z nią pracować. Ty i Slyth?! Błagam cię, nie rób tego. Morda w wyimaginowany kubeł. Nikt się ciebie o zdanie nie pytał. Ale ty jesteś Gryffonką! I jesteś w eliksirach na tyle dobra, żeby poradzić sobie sama! Już mówiłam żebyś się zamknął! Sama podejmę decyzję. Ze złości na właściwie samą siebie urosłam kilka centymetrów i zmieniłam kolor włosów na wściekle czerwony. Szybko przymknęłam oczy, odetchnęłam głęboko i się uspokoiłam, wracając do normalnego wyglądu. - Pardon, ale nie do końca jeszcze nad tym panuję - uśmiechnęłam się przepraszająco - a co do pracy to spoko. I lepiej się pospieszmy, bo widzę że Bell i Morgane już zaczęły. A więc - wzięłam fiolkę z jadem akromantuli do ręki - mamy go przefiltrować. Mi się wydaje, że najlepszy wynik uzyskamy poprzez filtrację w filtrze pergaminowym lub jałowej gazie - myślałam głośno wpatrując się w probówkę wypełnioną płynem. - Jak myślisz? - skierowałam pytanie do Ślizgonki.
Gdy spytałam ową dziewczynę czy będzie ze mną w parze od razu zauważyłam jej niezbyt ciekawą minę. Wyglądała jakby toczyła wewnętrzną walkę ze swoimi myślami. Zgodzić się czy nie. Hm...ah, tak już wiem! Jest Gryfonką i nazywa się... Eveline. Z jej miny wywnioskowałam iż jest ona jedną z tych uprzedzonych do Slytherinu. Ech, te stereotypy i historia Hogwartu nie wpływała dobrze na reputację Ślizgonów. Ale ja jestem inna, naprawdę. Mam gdzieś czystość krwi, na ogół nie jestem cyniczna, chamska itepe itede. Spojrzałam na Eveline przenikliwie pragnąc aby poznała moje myśli i intencje. W końcu zgodziła się, ale do tej pory ze zdenerwowania zmienił jej się kolor włosów za co natychmiast przeprosiła. Jedyne co mogłam zrobić to odetchnąć z ulgą, że jednak nie zostanę sama. Uśmiechnęłam się do dziewczyny. -Spoko, tamten kolor też był ładny. W ogóle, fajne włosy. -wskazałam na jej czerwoną czuprynę. -Chciałabym być metamorfomagiem. -westchnęłam po czym dodałam: -Tak, masz rację, trzeba by wziąść się do pracy. Gdy podała swoją propozycję wykonania zadania byłam totalnie zdziwiona! Właśnie o tym samym pomyślałam, jak tylko profesor Brendan wspomniał o filtracji zanieczyszczeń! Zachichotałam. Eveline spojrzała na mnie zdumiona. -Wybacz, ale... właśnie o tym samym pomyślałam. Czytałam kiedyś książkę, gdzie...Nieważne zresztą. Wydaje mi się to najlepszym pomysłem. Widać, że znasz się na rzeczy. -pochwaliłam towarzyszkę. -Kochasz Eliksiry. -nie było to pytanie lecz fakt. Gryfonka, już wchodząc do klasy wyglądała na podekscytowaną a w tej chwili przyglądała się z zainteresowaniem buteleczce z jadem. Uśmiechnęłam się. -Ja też. To mój ulubiony przedmiot tak jak i OPCM oraz zaklęcia. Ale koniec tej gadki, nie wiem co mnie napadło, że tyle gadam. To co, zgłaszamy te pomysły?- rzuciłam pytające spojrzenie na czerwonowłosą.
Powoli z niezwykłą precyzją podniosłem niewielką buteleczkę zawierającą jad i zacząłem uważnie się przyglądać zawartości. Gęsty płyn powoli przelewał się w środku, a ja zastanawiałem się jak miłym prezentem byłby on dla moich sióstr. Oczywiście wolały jad pozyskany od węży choćby nie magicznych, ale taki rarytas, no nic będę musiał później porozmawiać na ten temat z Aleksandrem. Podczas gdy ja tak rozmyślałem dziewczyny dobrały się w pary i zaczęły debatować nad postawionym problemem, chyba też powinienem. Niestety jeśli chodzi o eliksiry byłem prawie fatalnym przypadkiem, gdyby ktoś zapytał mnie się o szczegóły wyrobu wina lub czekolady bez problemu mógłbym podać kilka przepisów i sposobów wykonania, ale jeśli chodzi o eliksiry wolałbym się nie wypowiadać. Jednak zamierzałem się w tym roku postarać na zajęciach, a czynny udział miał być pierwszym krokiem, więc podniosłem rękę. To co mi przyszło do głowy pamiętam jeszcze kiedy przyglądałem się siostrą jak ważą eliksiry i trucizny, zawsze mnie to relaksowało. Posiadam dość wyczulony słuch, więc mniej więcej słyszałem rozmowy przeprowadzone w sali, nie miało sensu powtarzanie po kimś dlatego mam nadzieję że to co pamiętam jest prawdą i niczego nie pokręcę. - Profesorze Aleksander co chcemy uzyskać poprzez filtrację? Chodzi mi o efekt. - dodałem pospiesznie wolałem być dokładny w słowach. - Mam także propozycję. - nie wiem jak wyglądają lekcje w szkole, szczerze przez ostatni rok unikałem ich jak tylko mogłem, więc nie wiedziałem jak się zachować. Choć nie okazałem żadnego zdenerwowania, maska lekkiej obojętności i silne nerwy które pozyskałem podczas treningów w mojej rodzinie często się przydawały.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Popatrzyła porozumiewawczo na koleżankę. Sama w sumie nie była najlepsza w eliksirach. Musiała mieć podręcznik i wykuć się na blaszkę wszystkiego, a eliksiry.. Mhm. Trzeba się domyśleć samemu co i jak. Nauka zupełnie nie sprzyjająca Morg. Jednakże.. Zawsze można nadrobić dodatkowymi własnymi informacjami aby przetrwać. Przykładem jest ta ciekawostka, która poleciała z ust dziewczyny.. Kto, by pomyślał, że tyle może kosztować taki jad.. Niezły biznes no normalnie. Gdy nauczyciel skierował się do niej z odpowiedzią na jej słowa.. - Dobrze.. Przyjdę na Obronę z ogromną chęcią - Powiedziała przemiło w kierunku profesora. Odrobinkę żałowała, że nie korzysta z swojego daru czytania cudzych myśli.. Widziałaby od razu co zrobić, hehe. Ocknęła się z jakiegoś wakacyjnego "odmóżczenia" (Czy też ogłupienia) po słowach sąsiadki: -Albo można wziąć lejek, a potem taki okrągły papierek do filtrowana odpowiednio złożyć i też powinno zadziałać. Albo wlać do kociołka i yyy spróbować odparować ten jad a potem z powrotem skroplić?- Zadziałały one jak jakieś zaklęcie na przyrost wiedzy. Nie raz dziewczynie brakowało informacji, ale zatajała to. Cóż.. Po tylu latach znajomości z Bell, ta na pewno wie, że maska Morg wcale nie jest prawdą. - Odpowiednim papierkiem byłby zapewne jałowy gazik.. Tak mi się wydaje. No dobra.. - Uśmiechnęła się w kierunku nauczyciela machając przy tym lekko ręką, raz. Tak aby nie przesadzić ani nie wyjść na głupią czy coś.. Gdy nauczyciel był na tyle blisko, żeby się o to spytać.. - Sądzę, że dobrym sposobem byłby jakiś lejek, albo również gazik. - Starała się mówić wyraźnie i płynnie jakby była pewna siebie - Bodajże jałowy, tak? Nie mylę się? - Wolała się upewnić własnych słów - Z koleżanką obok tak właśnie na ten temat rozmyślałyśmy.. Mógłby pan nas upewnić? - Zapytała się bardzo grzecznie robiąc przy tym bardzo ładną minę. Czyżby chciała czarować urodą niczym wila? Nie.. Przecież ona zawsze tak miała. Chciała być dla każdego uprzejma, po prostu miała to w naturze. Tak czy siak współczuje osobom jakie, by jej mogły wejść za skórę. Co prawda kodeksu Hammurabiego nie wyznawała.. Oko za oko, różdżka za różdżkę. Nie, skądże. To grzeczne dziewczę. Lubiące się mścić, ale w sposób w sumie bliżej mi nie znany. Nie miała jeszcze powodów aby na kimś się mścić. Uff, jak dobrze iż ich nie miała. Tak czy owak jest właśnie na lekcji i czeka na odpowiedź nauczyciela. Odrobinkę rozmyślając już nad tym żeby z Bell się gdzieś wyrwać. Właściwie.. Zauważyła teraz jak koleżanka obok namazała w zeszycie kwiatuszki. Uśmiechnęła się na ich widok biorąc pióro po czym zrobiła jej uśmieszek z podpisem na dole Dla Bell. Zaiste, wyszczerzyła się przy tym.
Westhnąłem, idzie im to jak po brudzie, podszedłem do biurka i z torby wyciągnąłem flakonik z przejrzystą cieczą. - Taki stan pragniemy osiągnąc czysty i skoncentrowany jad Acromantuli, w tym flakoniku mimo że jest malutki, zawiera esencje pół litra tego jadu, i jedna kropla wystarczy by powiedzmy, pozwolić doświadczyć życia pozagrobowego całemu miasteczku, lub też,- wyciągnął płytkę stali z torby i wylał nań krople, która w parę chwil przeżarła ją na wylot i spadła na kamienną posadzkę, wypalając w niej dalej otwór- rozpuścić większość substancji poza szkłem, ale nie bójcie się tą właściwość ma wyłącznie odpowiednio skoncentrowany jad, a z takim nie będziecie mieli do czynienia, więc weźcie to pod uwagę gdy zajmiecie się filtracją, że substancja ta jest żrąca, a i przy okazji tego jadu nie możesz odparować, gdyż jest to substancja organiczna podatna na temperatury powyżej 40 stopni Celsjusza. Więc myślcie dalej, idziecie w dobrym kierunku- uśmiechnął się do nich chowając fiolkę w bezpieczne miejsce.
Zamyśliłem się nad odpowiedzią nauczyciela, brzmiała jak dla mnie dość podejrzanie. Niestety moja wiedza na temat eliksirów nie była z byt wielka, pozostaje mi tylko drążyć temat. - Rozumiem wyjaśnienie dotyczące czystości jadu, a filtracja przez gazę zapewne jest dobrym pomysłem, ale zastanawia mnie skoncentrowanie płynu w buteleczce. Oczywiście usuwając zabrudzenia i odpadki naturalnie zwiększy się stopień stężenia, ale nie potrafię sobie wyobrazić filtracji która miałaby dokonać aż tak wielkich zmian. Do stężenia tego stopnia musi być inna droga, chyba że się mylę? - nie byłem pewny swoich słów, ale interesowało mnie to zagadnienie. Dodatkowo posiadałem jeszcze kilka pytań i moją odpowiedź. - Moja odpowiedź w takim sensie nie ma większej wartości, ponieważ miała na celu coś innego. - lekko się uśmiechnąłem po tych słowach zamierzałem zabrnąć trochę dalej niż przed chwilą. Pani Fotograf mnie całkowicie zignorowała, a sądzę że całkiem dobrze zapadam w pamięć. - Myślałem nad użyciem pewnych rodzajów węgla, mugole ich używają do absorpcji która jest pewnym rodzajem filtracji jeśli się nie mylę. Ale tego typu zabieg powinien osłabić jad lub pozbawić go chwilowo zapachu. Skupiamy się na wzmocnieniu trucizny, ale zastanawia mnie coś innego. Jest wiele rodzajów jadu które można spotkać w naturze które często powodują śmierć, ból, pieczenie, duszności także mogące prowadzić do uduszenia, śpiączkę. Interesuje mnie najprostsza metoda osłabienia takiej cieczy by złagodzić powodowany ból, zamiast śpiączki tylko chwilowa utrata przytomności, mogę usłyszeć odpowiedź? - zapytałem grzecznie ponieważ w pewnym stopniu odbiegłem od tematu lekcji, choć może nie. To wszystko będzie zależało od Aleksandra.
- Użycie aktywnego węgla, jak rozumiem o to ci chodziło służy usunięcia drobno ustrojów i oczyszczenia wody do picia, tutaj nie spełni swojej roli, ale ciekawe spojrzenie, choć tutaj mamy usunąć zanieczyszczenia fizyczne jak włoski, i inne substancje obce nierozpuszczalne w jadzie.- spojrzał bezpośrednio na Yavana- Po co Ci ta wiedza, nie jest w programie i nie zamierzam uczyć was metod przygotowywania i preparowania substancji toksycznych, mogących służyć w głupich celach. Macie nauczyć się odpowiedniego podejścia i umiejętności służących warzeniu skomplikowanych eliksirów.
Zdziwiłam się, gdy Ślizgonka powiedziała coś o moich zdolnościach. - Jesteś pewna? Wiesz, że to jest, przynajmniej dla mnie, trudne do utrzymania? Wyobraź sobie, że siedzisz w mugolskiej kawiarni i nagle znikąd twoje włosy rosną po pas i do tego stają się cytrynowożółte. Nadal byś chciała być metamorfomagiem? O matko, to że umiem zmieniać swój wygląd nie znaczy, że to jest takie hop siup, jak wszyscy myślą. Nie przypominaj mi tych nocy u babci Diany. Uch, przymknij się. Ciebie jeszcze wtedy nie było. Jak to nie? Byłem, tylko wtedy siedziałem cicho. I dopiero teraz się taki gadatliwy zrobiłeś? No to brawo. Ale dobra, wróćmy na lekcję. Trza jakoś przefiltrować to paskudztwo. Zastanowiłam się chwilę. - Substancja żrąca ale nie niszczy szkła... Jaki jest skład szkła? Kwarc z dodatkami. A kwarc to tlenek krzemu... - mój mózg rozpoczynał szybkie obroty. Czasem dodatkowa nauka chemii w mugolskiej szkole naprawdę się przydawała - czyli wniosek z tego taki, że ten jad nie przeżera tlenków krzemu. Może trzeba iść w tą stronę... krzemowy lejek? Z watą szklaną... i przesączyć przez to jad... tak, to się może udać... Ekhem, gadasz do siebie, a ta Ślizgonka zaczyna patrzeć na ciebie jak na wariatkę. Że mleko? Nie, pisanki. Ocknęłam się nagle, jak obudzona z głębokiego snu. Zerknęłam na pióro; nadal pisało najważniejsze rzeczy, jakie mówiłam. Miałam wrażenie że z uszu lecą mi kłęby pary niczym z fabryki. Ale tej fabryce nagle skończyło się paliwo. - Eee... - podrapałam się po głowie. Dlaczego zawsze w takiej chwili kończą mi się pomysły? - Masz jakiś inny pomysł czy zgłaszamy ten? - spytałam.
- Mogę zrozumieć że to zagadnienie nie wchodzi w skład programu nauczania, ale nie bardzo rozumiem jakie „głupie” cele ma Pan Profesor na myśli. Z mojego doświadczenia wiem że jady i toksyny są użyteczne, a ich osłabienie prowadzi do unieszkodliwienia osoby a nie jej zabicia. Ale ma Pan Profesor rację nie będę tego tematu więcej poruszał na lekcjach to tylko moja ciekawość. - cóż więcej nie miałem zamiaru mówić, bo jeszcze pogorszyłbym sprawę, a to nie było moją intencją. Jady i trucizny najzwyczajniej w świecie mnie interesowały jako praktyczne narzędzie, szczególnie że ta wiedza może pomóc mi unikać zabijania w przyszłości. Wróciłem do swoich notatek, a dokładnie zacząłem je sporządzać w dość specyficzny sposób. Zapisywałem większość ciekawszych wypowiedzi i pomysłów osób wokół mnie dopisując własne spostrzeżenia.
Uhu, najwyraźniej Ev trochę się zdenerwowała. Odchrząknęłam. -Hm,wybacz Ev. Tak mi się powiedziało, faktycznie byłoby to dość...kłopotliwe. Gryfonka już mnie nie słuchała. Wyglądała jakby usilnie nad czymś myślała. Chwilę potem zrozumiałam że rzeczywiście tak było gdyż zaczęła na głos zastanawiać się nad tym jadem i co z tym filtrowaniem. Słuchałam jej z uwagą, gdyż mówiła coś co wydawało mi się znajome. Ale, kurczę, o co kaman? Eee...kwarc, szkło, krzem...Marie! Tak, Marie, twoja mugolka Marie podczas wakacji dwa lata temu pokazywała ci czego uczą się w szkole, pamiętasz? Chemia, matma i takie tam. To co mówiła czerwonowłosa było dość nieskładne ale gdy spojrzałam na notatki, które robiło jej pióro, wydało mi się to nawet sensowne. Jeszcze raz spojrzałam na Eveline i rozejrzałam się po klasie. Bell i Morgane rozmawiały z profesorem przez chwilę, słyszałam ich głosy gdy słuchałam Gryfonki. Teraz pochylały się nad stolikiem i zapewne wykonując zadanie jakie zadał nam pan profesor. W dyskusję z panem Aleksandrem wdał się tym razem Yavan, o, przypomniałaś sobie jak ma na imię!, mówił coś o tym jadzie, ale nie przysłuchiwałam się zbytnio. Usłyszałam że moja towarzyszka o coś mnie pyta więc skierowałam spojrzenie w jej stronę. -Coo?..- spytałam nieprzytomnie. Ech... Po chwili zreflektowałam się. - Nie, nie. Gaza i pergaminowy filtr chyba będą w porządku. To co, zgłaszasz?- spytałam. Byłam Ślizgonką i tak dalej ale jeśli chodzi o nauczycieli i odzywanie się na lekcji byłam dość nieśmiała i niepewna. Zawsze miałam wrażenie że coś sknocę, źle powiem czy coś.
Bell narysowała serduszko w którym zamknęła narysowany przez Morgane uśmieszek, a potem zaczęła robić notatki, chociaż nie była za bardzo pewna czy potem będzie potrafiła się z nich uczyć. Może naprawdę byłoby lepiej, gdyby jej tu nie było. Słuchając tego wszystkiego co ludzie dookoła niej mówili, miała wrażenie, że jest zwyczajnie głupia. Skoncentrowany jad, gazik jałowy, węgla absorpcji, krzemowy lejek. Słuchała uważnie wszystkiego co ludzie mówili dookoła, tyle, że rozumiała co drugie słowo, nie mówiąc już o ogólnym sensie, który gdzieś tam zupełnie umknął. Zorientowała się za to, że Aleks nawiązał do odparowywania o którym mówiła Morg (podsłuchiwał!) chociaż już nawet i tego nie była pewna. Od zawsze wiedziała przecież, że w eliksirach jest beznadziejna. To było Efki zadanie warzyć te wszystkie dziwactwa, ona o wiele lepiej radziła sobie z wróżeniem w fusach. No i transmutacją, tam przynajmniej wszystko było do zrozumienia, cudownie logicznie niczym mugolska matematyka. - Okeeeeej, to co teraz robimy? - spytała opierając czoło o ławkę, tak, że pomarańczowe kosmyki opadły na dół i zupełnie przesłoniły twarz. Miała nadzieję, że Morgane zrobi i powie wszystko i w ten sposób ona nie będzie mogła sobie leniuchować. - Może lepiej stąd pójdźmy już teraz - wymamrotała pod nosem, nawet nie była pewna czy przyjaciółka usłyszała.
- Słyszałaś, że jad jest żrącą substancją. Przez cienki pergamin zwyczajnie pójdzie! jakby go nie było. A zresztą... sama nie wiem. Dobra, dajemy pomysł ten twój. Nadal się nie zgadzałam ze Ślizgonką. I nadal nie wiedziałam, jak ma na imię owa dziewoja. Innemu człowiekowi byłoby trochę głupio pytać, ale ja (według niektórych) byłam całkowicie poryta i nienormalna. Dlatego bez żadnych ceregieli zapytałam dziewczynę: -Jak ty w ogóle masz na imię? Victoria. Ciutkę zbyt zwykłe imię, jak na tak niezwykłą szkołę. No ale cóż... imienia się nie wybiera. Idziesz zgłosić czy nadal się zastanawiasz nad krzemem i kwarcem? No trza iść... Chociaż nadal twierdzę, że dobrym sposobem byłoby wykorzystanie tu szklanej waty. Wstałam. Jesteś pewna? Wydaje mi się, że... Wiem co ci się wydaje, i to nie tylko tobie. No ale dobra... Podeszłam do Aleksandra, oj przepraszam, profesora Brendana, i powiedziałam: - Profesorze, Victoria stwierdziła, że można by przesączyć jad przez pergaminowy filtr do kolby, jednak ja twierdzę, że dobrym pomysłem byłaby wata szklana. I eee... to są nasze pomysły, jak na razie.
Gdy Gryfonka spytała jak mam na imię lekko się zdziwilam. Czyżbym się nie przedstawiła? -O kurczę, przepraszam, nie przedstawiłam się. Ale ze mnie gapa. Jestem Victoria. Wiele osób uważa, że to zbyt zwykłe imię. Racja. No ale cóż, mama chciała abym nazywała się tak jak moja angielska babcia. Całe szczęście mam drugie imię, chorwackie, po prababci. Ivette, i to bardziej mi się podoba. Eveline wstała chcąc zgłosić nasze pomysły nauczycielowi. Nagle naszły mnie wątpliwości co do ich słuszności. Kurczę, Tori co jest?! Miałaś same najlepsze oceny z eliksirów, sumy zdałaś na Wybitny? Ty masz wątpliwości, ty? Ech, no nic. Zwaliłam to na karb tego, że to były pierwsze zajęcia w tym roku, a moje pierwsze od wielu miesięcy w ogóle jakiekolwiek zajęcia. Mam nadzieję, że się nie opuszczę w nauce i będę miała tak dobre oceny jak przed śmiercią Marie i przed depresją jaką potem miałam. Ale nic nie zmieni tego że kocham Eliksiry. Nic. I oby nauczyciel zaakceptował nasze pomysły, w końcu nie są jakieś kompletnie głupie.
Spojrzał na parkę uczennic, spokojnym tonem zwrócił się na ich propozycje: - Wpadłyście na dobry trop w wypadku filtru pergaminowego jedyną wadą jest jego nietrwałość, nie oszukujmy się nie wytrzyma za długo, co do Waty szklanej jest to pomysł dość nie ortodoksyjny, szczególnie że to materiał pochodzenia mugolskiego, nie za często stosowany w naszych eksperymentach, a przez to nieosiągalny na terenie szkoły, ale może uda mi się posłać po niego przy następnych zamówieniach, a przy okazji za pomysł z watą szklaną, cóż masz z 5 punktów dla Gryfindoru-skończył
Profesor natychmiast udzielił nam odpowiedzi. No tak, racja, filrt pergaminowy raczej trwały nie jest. Trzeba by myśleć dalej. Uśmiechnęłam się szeroko zadowolona, że moja towarzyszka otrzymała punkty za dobry pomysł. Cieszyłam się, że jej się udało. Kolejna nieślizgońska cecha, których w zasadzie mam całkiem dużo. -No, Eveline. Gratuluję pomysłu. Hm...trzeba się zastanowić nad czymś jeszcze, nie? Tym razem postanowiłam postarać się bardziej. Nie chodziło mi o zabłyśnięcie u profesora, punkty czy coś, no dobra, NIE TYLKO o to. Przede wszystkim chciałam zmusić i przyzwyczaić mózg do pracy po półtora roku lenistwa. A więc usiadłam, wpatrując się w kartkę pergaminu i chwyciłam długopis. Tak, tak, długopis. Używałam atramentu i piór ale zdecydowanie preferowałam mugolskie sposoby. Podrapałam się pisakiem w głowę kątem oka spoglądając na Gryfonkę, która z kolei wpatrywała się w Krukonki. Nasza współpraca nie wyglądała zbyt dobrze. Dziewczyna wydawała się taka...hm...nieprzystępna czy coś. (zabraklo mi przymiotników xd) No dobra, pochodzimy z wrogich domów ale kto by się tym przejmował? Ja na pewno nie. Wrogie czasy już dawno minęły.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
- Nie wiem.. - Również wiedziała, że nie wie czy jej koleżanka obok ją usłyszała. Struny głosowe jej już nie słuchały, poddała się. Modliła się w duchu o koniec tej lekcji. Jej inteligencja została w domu, w książkach. Jednakże książek o eliksirach nie ma. Nie posiada ich. Dla dziewczyny to jest mało fascynujący temat. Taką ma już opinię o eliksirach. Pomimo wybitnych ocen z innych przedmiotów, eliksiry zawsze były dołem. Z poprzednim nauczycielem było łatwiej. - Hyh - Wydała z siebie żenujący odgłos, a później jęk jakby się popsuła. Oparła ręce pod brodą żeby ją utrzymać. Wydawała się ciężka jak pięć ton. Ostatnio taki dziwny stan miała przy kacu, ale oj tam, oj tam. Pyrgnęła przyjaciółkę. - Ty też słyszysz jakiś dziwny język? - Zapytała bardzo cicho.. W głowie kotłowały jej się przeróżne pytania, informacje.. To było straszne. Robiła ze sobą jakąś wojnę. Czy tak będzie wyglądała każda moja lekcja? - Zapytała się w duchu. Syknęła. Zaczęła lekko stukać palcami o ławkę. To był jej taki tik. Gdy jest jej na tyle źle jak teraz zaczyna grać albo śpiewać, a tutaj.. Nic takowego nie zrobi. Może tylko udawać symbiozę z ławką czy coś. Miała nadzieję, że podsłucha coś. Więc zaczęła oddychać głęboko. Marzyła o stoickim spokoju po lekcjach.. Podniosła brew do góry.. A następnie podniosła główkę. - Profesorze! Może poprosić o jakąś podpowiedź? radę.. - Powiedziała dość pewnie - Mam dzisiaj problem z myśleniem.. - Przyznała się. Może nauczyciele też ludzie? Zanotowała wszystko jak jakaś opętana. Jej kaligrafowane pismo zostało zaspokojone. Każda notatka jaką właśnie zrobiła była czysta i przejrzysta.
Spojrzał na Bel i Morgan, spokojnie się uśmiechnął:- No cóż czasu już sporo minęło, a wy wciąż w lesie, dobra, Użyjcie srebrnych sitek jako pierwszej warstwy do usunięcia większych zanieczyszczeń, potem kilku warstw filtrów pergaminowych, na czas filtracji powinno starczyć, a czasu macie akurat na tyle by przefiltrować go w półprodukt na następnych zajęciach zajmiemy się dalszym etapie, a teraz do roboty reszta słyszała jak mniemam-Zwrócił się do reszty
5 punktów... całkiem nieźle. Skąd w ogóle ten pomysł z watą? A nie wiem, przypomniało mi się jak Sandro coś mówił o wypełnieniu czegośtam szklaną watą... i jakoś to skojarzyłam. No ale dobra, trza się zabrać do roboty. Sięgnęłam po naczynie i srebrne sitko i ustawiając to wszystko na stole dałam Victorii buteleczkę z jadem, mówiąc: - Lej, ja trzymam. Ślizgonce troszkę się trzęsły ręce, ale na szczęście ani kropla substancji nie spadła na blat. Po przelaniu do naczynia, jak wyglądał jakby trochę bardziej... zielono? - Co jeszcze miałyśmy zrobić? Pergaminowe filtry? No łał. Nieogar z ciebie straszny. Cicho tam. Twoja wina, bo nie dawałeś mi spać po nocach. Masz teraz skutki. Ja ci nie dawałem spać?! Się odezwała ta, co nie może spać... Cały czas szukałam filtrów. Od czego masz różdżkę, ragazza stupida? Jesteś czarownicą czy nie? No spoko. Rzeczywiście muszę się wreszcie wyspać. Wyciągnęłam różdżkę i mrucząc ciche "Accio filtry" przywołałam do siebie kilka z nich. Gdzie lejek? - Wiesz może gdzie się podział lejek? Przecież leżał tu przed chwilą.
Okejjj...Zabieramy się do roboty. - Ok, ok. Eveline trzymała buteleczkę i sitko a ja lałam jad. Pod koniec trochę zatrzęsły mi się ręce, ale oj tam, oj tam, nic się nie wylało. No...tak jakoś lepiej ten jad wygląda więc luz. Filtry, filtry...Przekładałam papiery z miejsca na miejsce szukając ich. W końcu Gryfonka użyła Accio i zguby się znalazły. Po chwili jednak zaczęłyśmy zastanawiać się gdzie lejek. -Czekaj, czekaj, gdzieś tu był. - mruknęłam, znowu robiąc bałagan na biurku szukając go. Zajrzyj pod stolik, głupia! Dobra, mózgu cicho bądź. No więc...nie zaczyna się zdania od no więc ale kij z tym. No więc zajrzałam pod ten stolik i co znalazłam?! Lejek. Ale co on do diabła robił na ziemii...- No, lejeczku, gdzieżeś się podziewał...Tak się martwiłyśmy. Chodź tutaj, nic ci nie zrobię. Już mi coś na mózg siada. No bo kto gada do przedmiotów?? Chyba muszę się przejść do św. Munga. Wygramoliłam się spod stołu z lejkiem w ręce. Eveline dziwnie się na mnie patrzyła. -Odbija. - mrugnęłam porozumiewawczo i podałam dziewczynie zgubę.
Spojrzał na postępy w klasie, gdy w jego kieszeni rozległ się cichy dzwon, delikatny w naturze i słyszalny jedynie dla właściciela, wyciągnął zegarek i spojrzał na cyferblat. :-Czas minął jak i te zajęcia uprzątnijcie swoje stanowiska, pozamykajcie efekty i ustawcie je na moim biurku. Nie przejmujcie się myciem naczyń, Panna BELL zajmie się tym ręcznie i bez użycia magii. Lepiej żeby zabrała się za to póki jad i reszta jest jeszcze rozpuszczalna, co do reszty zmykajcie-skończył