Za dnia jest to tylko zwykły fragment lasu, niczym nie wyróżniający się od pozostałych. Trochę szary i ciemny. Jednak kiedy nadchodzi zmrok, całe otoczenie rozjaśniane jest tysiącem świetlików, które jak latarnie oświetlają drogę zagubionym.
UWAGA: Aby wejść obowiązkowo należy rzucić kostką w pierwszym poście. Parzysta – udaje Ci się wejść, nieparzysta – niestety nie udaje Ci się wejść. Jeśli już raz odkryjesz lokację możesz odwiedzać ją bez ponownego rzucania kością. Zezwala się zdradzić lokalizację tematu dwóm osobom towarzyszącym.
CELTYKA NOC:
Celtycka noc
W tę wyjątkową Celtycką Noc całe Hogsmeade tętni życiem. Otoczona mistycznymi lasami i pagórkami wioska rozkwita w barwach i dźwiękach wiosennego święta. Wszystkie domy przyozdobione są kolorowymi wstęgami, kwiatowymi girlandami i lampionami, tworząc magiczną atmosferę, której z łatwością podda się każdy, kto postanowi wspólnie z innymi dziś świętować.
Po ognistym zakątku krzątają się druidzi, nad głowami latają wróżki rozsypując na wasze głowy magiczny pyłek, a wysłannicy z Ministerstwa Magii krążą po okolicy, pilnując bezpieczeństwa wszystkich. Widać też znanego eksperta od wróżek, Tylera Kingfishera, który pilnie obserwuje te magiczne stworzenia w ich naturalnym środowisku. Wszędzie słychać śmiechy, śpiew, a dookoła rozpalone ogniskowe stosy rzucają ciepłe światło na zgromadzonych.
Daj się ponieść temu szaleństwu i magii. Stwórz swój wianek, poskacz przez ognisko, skosztuj przysmaków przygotowanych przez druidów, a jeśli pragniesz przygody - wybierz się na poszukiwanie legendarnego kwiatu paproci. Złap magiczny cydr i udaj się do namiotu, w którym odbędzie się główna atrakcja wieczoru, a mianowicie koncert Evangeline od Bloodstone. Odrzuć wszelakie troski i baw się jakby jutra miało nie być!
Uwaga! Ze względu na lokację i obecność wróżek każdy rzuca kością tarota na widziadła, jakie mu towarzyszą podczas obchodów Celtyckiej Nocy.
Kod:
<zgss>Widziadła:</zgss> wpisz wylosowane widziadła <zgss>Atrakcja:</zgss> wpisz atrakcję, w której bierzesz udział <zgss>Wylosowany efekt:</zgss> wpisz efekt z wylosowanej kostki i czas jej działania
Wstążkowianki
W tym roku wszyscy musicie zrobić sobie własny wianek! Zasady są bardzo proste! Jeśli wylosujecie kostkę k100 w przedziale 21 - 37 dostajecie +1 punkt do DA oraz wieczną chwałę. Dostajecie przerzut za każde 7 punktów w DA bądź za cechę Gibki jak lunaballa (zręczność).
W wianek zaś wplątujecie wstążkę dowolnego koloru i jeśli chcecie, przychodzicie zaplatać wianek z drugą osobą – wstążka później oplata was, dlatego jedno z was musi rzucić kostką na to jak długo wytrzymuje wasza wstążka oraz jakie przynosi skutki. Jeśli jesteś sam również możesz rzucić na skutek wstążek i wybrać osobę, z którą cię łączy.
Jak długo 1 – Wstążka wiąże was tak, że wystarczy jeden post, a możecie ją rozerwać. Jednak czy tego chcecie? 2 – Łączycie się na kolejne 3 posty. 3 – Wstążka rozwiąże po tym jak pójdziecie wspólnie do 3 różnych atrakcji na Celtyckiej Nocy. 4 – Wstążka opadnie kiedy tylko wyjdziecie poza miejsce Celtyckiej Nocy. 5 – Musicie się pocałować, by wstążka opadła. Dopóki tego nie zrobicie jesteście ściśle związani. Jeśli sami tego nie wiecie, druid przy ogniskach może wam to podpowiedzieć. 6 – Aż do poranku następnego dnia.
Jak wpływa? 1 – Macie nieustanną ochotę na swój dotyk. Nie musi być erotyczny, po prostu sama bliskość waszego partnera sprawia, że… czujecie się jakoś lepiej i ciepło na sercu. Trwa to całą Celtycką Noc. 2 – Coś się stało kiedy tylko we dwoje dotknęliście wstążkę czujecie do siebie niesamowitą miętę na następne 3 posty (co najmniej, jeśli wolicie może to trwać całą noc). Zapowiada się uroczy wieczór. 3 – Wstążka nie oplątuje tylko waszych nadgarstków, ale… całe ręce! Od czubka środkowego palca, aż do ramienia jesteście opleceni magią. Wygląda na to, że czy chcecie czy nie, czeka was wieczór pełen bliskości. 4 – Wstążka najwyraźniej nie tylko związała wasze nadgarstki, ale połączyła w jakiś… szczególny sposób. Na tyle, że potraficie odczuwać swoje emocje. Może nie przez cały czas, ale co jakiś czas czujecie przejawy irytacji, radości, ekscytacji waszego partnera, cokolwiek ten nie czuje. 5 – Pożądanie. To właśnie odczuwacie na kolejne trzy posty. Nie jest to nic romantycznego i nie tracicie dla nikogo głowy. Po prostu, zwyczajnie czujecie niesamowitą chęć do zwykłego baraszkowania ze swoim partnerem wstążkowym. Miejmy nadzieję, że jesteś tu ze swoją drugą połówką. 6 – Wstążka spłatała wam psikusa. Wasza druga połówka musi zrobić to o co prosicie przez kolejne trzy posty, więc ostrożnie z życzeniami. Rzućcie kostką jeszcze raz. Osoba z wyższym wynikiem będzie tą która może wydawać rozkazy.
Koncert
Główną atrakcją wieczoru jest koncert Evangeline of Bloodstone! Zespół zgodził się uświetnić swoim występem obchody Celtyckiej Nocy, więc koniecznie przyjdź pobujać się do znanych kawałków. Całość odbywa się w ogromnym namiocie na obrzeżach ognistego zakątku, a dzięki zaklęciom namiot nie przepuszcza dźwięków i nie zagłusza innych atrakcji dostępnych na miejscu.
Rzuć k6 na ekscesy pod sceną.
1 – Ale heca! Podczas jednej piosenki wokalistka rzuca w tłum swój wianek i to właśnie tobie udaje się go złapać. Zgłoś się w upomnieniach po (na)strojny wianek. 2 – Nie dość, że zostałeś bezczelnie zdeptany przez stado podekscytowanych fanów to jeszcze dostajesz z łokcia prosto w oko. No pięknie, wyglądasz teraz jakbyś brał udział w Czaro MMA. Koniecznie poproś jakiegoś asa z uzdrawiania o pomoc, żebyś tak nie straszył podbitym okiem. 3 – Bawisz się w najlepsze, kiedy nagle dostrzegasz pod nogami jakąś błyskotkę. Kiedy się po nią schylasz, okazuje się, że to 15 galeonów. Chyba los ci sprzyja, co? Otóż nie, bo już masz chować zdobycz do kieszeni, kiedy pojawia się obok ciebie rozsierdzona kobieta, która oskarża cię o kradzież i zanim zdążysz cokolwiek powiedzieć to wzywa ochronę. Dorzuć k6: parzysta - wszystko szybko się wyjaśnia, zostajesz uniewinniony i bogatszy o 15 galeonów, zgłoś się w odpowiednim temacie po hajs, nieparzysta - nie warto było schylać się po te pieniądze, bo ochroniarz ci je konfiskuje i wyrzuca spod sceny, bo na koncercie nie ma miejsca dla tak bezczelnych złodziei jak ty. 4 – Jesteś tak podekscytowany koncertem, że nawet nie zauważasz, że tuż za tobą rozpętała się prawdziwa kłótnia, w trakcie której doszło do różdżkoczynów. Rykoszetem dostajesz zaklęciem, przez które zaczyna ci się palić ubranie!! Szczęście w nieszczęściu, czujności nie straciła osoba będąca obok ciebie (możesz uznać, że to jakiś random albo twój towarzysz) i gasi twoje ciuszki.. piwkiem. Dosko, jesteś cały mokry i oblepiony w piwie i śmierdzisz spalenizną, a przez to wszystko przegapiłeś ulubioną piosenkę. 5 – Gibasz się wesoło pod sceną, kiedy nagle czujesz, że wszystkie oczy zwrócone są ku tobie. Okazuje się, że tak dosko tańczyłeś i się bawiłeś, że sama wokalistka zaprasza cię do siebie, żebyście wspólnie popląsali do najbardziej energetycznej piosenki zespołu. Cóż za prestiż!!! Lepiej się postaraj, bo teraz to ty jesteś główną gwiazdą wieczoru. Dorzuć k6: parzysta - idzie ci fenomenalnie, zgłoś się w upomnieniach po punkt z DA, nieparzysta - wywracasz się na samym środku i jedyne co czujesz to palący wstyd. 6 – Znienacka napada na ciebie rozchichotana nastolatka, wychwalając cię po niebiosa!! Otóż pomyliła cię z młodym czaroinfluencerem i błagalnym tonem prosi o wspólne zdjęcie i autograf. Może i nie jesteś jakimś fejmem, ale to przemiłe dostać tyle komplementów.
Rytuał ognia
Szczyt wzgórza w Hogsmeade rozjaśniał ogniem rytualnego ogniska, które jaśniało z każdą chwilą coraz bardziej. Święte ognie Celtyckiej Nocy są znane ze swoich magicznych właściwości – ich płomienie, żar, popioły i dym gwarantują ochronę, jeśli tylko masz czyste serce święty ogień zapewni ci zdrowie i protekcję! Czas odegnać zło poprzez tańce i skoki przez płomienie!
Rzuć kostką k100 — uwaga! od wyniku kostki należy odjąć swoje punkty z Czarnej Magii. Jeśli posiadasz cechę gibki jak lunaballa, możesz przerzucić kostkę i wybrać lepszy wynik.
<10 – święty ogień chroni tych o czystym sercu, twoje najwyraźniej takie nie jest. Gdy tylko zbliżasz się do płomieni, te przybierają na sile, rosnąc w górę i wszerz, spopielając trawę i dotkliwie cię parząc. Odsuń się jeśli życie ci miłe, blizna po płomieniach będzie stale ci przypominać, że zostałeś uznany za niegodnego rytualnego tańca przy ogniu Celtyckiej Nocy, a przez najbliższy miesiąc wszystkie rzuty kośćmi musisz wykonać dwa razy i wybrać gorszy dla siebie rzut!
11-20 – kiedy zbliżasz się do ogniska, płomienie jakby przybierają na sile, stają się bardziej intensywne i buchają gorącym ogniem. Tańcząc i skacząc przez nie czujesz gorąco, które pali twoją skórę, choć nie zostawiają na niej trwałych śladów. Do wschodu słońca jesteś jednak koszmarnie gorący i parzysz każdego, kto próbuje cię dotknąć!
21-35 – tańczysz w najlepsze, a nawet pokusiłeś się o skok przez ognisko. Masz jednak wrażenie, że uczucie gorąca i duszności nie jest wcale takie naturalne. Czujesz jak zalewa cię pot, kroplami spływając po skroniach, plecach, mocząc dłonie i całą resztę twojego ciała. Jeśli nie wykąpiesz się w rzece w rytuale wody – nadmierna potliwość będzie ci jeszcze towarzyszyć w kolejnym wątku!
36-50 – tańczysz roześmiany, skaczesz przez święte palenisko i nie dzieje się nic spektakularnego. Może trochę się potykasz, może nie jesteś najlepszym tancerzem, ani profesjonalnym skoczkiem, ale za to bawisz się naprawdę przednio! Ciężko jednak stwierdzić na ile to działanie ognia, samej nocy, czy endorfin, ale przecież najważniejsze, że się wspaniale bawisz!
51-70 – tańczysz i skaczesz w najlepsze, kiedy dym ze świętego ognia otwiera wszystkie twoje zmysły. Możesz poczuć się tak, jak po wypiciu eliksiru otwartych zmysłów, a nawet jak po avalońskim ziele. Jedno jest pewne, doznania tej nocy będą istotnie niezapomniane, czujesz więcej, mocniej. Efekt trwa przez całe twoje obchody Celtyckiej Nocy!
71-80 – zbliżasz się w dzikim tańcu do ognia i czujesz jak przenika przez twoje ciało, twoją duszę, którą święte ognie Celtyckiej Nocy całe szczęście uznały za godną swojego błogosławieństwa. Czujesz jak spływa na ciebie wiedza, niedostępna dla nikogo innego i dzięki temu otrzymujesz dowolny przerzut kostki na tym evencie. Oznacza to, że jeśli podczas tegorocznych obchodów Celtyckiej Nocy wylosujesz kostkę, której zwyczajnie nie chcesz – możesz ją śmiało przerzuć!
81-90 – rozpiera cię taka radość, jakiej nigdy nie czułeś. Nogi same cię niosą, a ty tańczysz natchniony duchem swoich przodków, magii i magicznego pyłu, który wciąż spowijał Wielką Brytanię. Czujesz się fantastycznie, do końca miesiąca nie może stać ci się żadna poważna krzywda, bowiem ognie Celtyckiej Nocy spowiły cię swoją ochroną!
91-100 – zdaje się, że święte ognie Celtyckiej Nocy wybrały właśnie ciebie. Czujesz jak zalewa cię radość, usta wykrzywiają się w szerokim uśmiechu, a ty masz ochotę tańczyć i tańczyć do białego rana. Płomienie ogniska jedynie delikatnie cię łaskoczą, nie robią krzywdy, niemal ustępują twoim krokom gdy tylko się do nich zbliżasz. Spływa na ciebie magiczna ochrona świętego paleniska i zaczynasz lśnić jak Edward w Zmierzchu. Przez najbliższy miesiąc otrzymujesz przerzut przy każdym wykonywanym rzucie kostką, z możliwością wyboru lepszej kostki!
Rytuał wody
Rwąca rzeka wciąż jest lodowata, ale przecież już pożegnaliśmy zimę. Czas zrzucić z siebie ubrania i wskoczyć do wody – teraz oświetlonej jedynie nikłym światłem księżyca. Nie od dziś przecież wiadomo, że kąpiel tej nocy oczyszcza ciało i duszę, a także zapewnia zdrowie i płodność. Magia szaleje jak co roku podsycana jeszcze nieokiełznanym wciąż pyłem.
Zrzucasz z siebie ubrania i stajesz w wodzie, która najpierw obmywa kostki, by z każdym twoim kolejnym krokiem jej rześkość sięgała wyżej. Jeśli posiadasz cechę magik żywiołów (woda), możesz przerzucić kostkę, liczy się drugi rzut. Rzuć kostką literką:
A – woda nie jest dla ciebie łaskawa, nurt rzeki znienacka przyspiesza, gdy tylko zanurzasz się w lodowatej toni i porywa za sobą. Nie jesteś w stanie utrzymać się na nogach, zanurzasz się całkowicie, tracąc powietrze. Jeśli nikt ci nie pomoże, ta przygoda może być fatalna w skutkach! Osoba ta jednak obowiązkowo także musi rzucić kostką na rytuał wody!
B – woda obmywa twoją skórę, a ty bierzesz głęboki oddech. Czujesz jak opuszczają cię wszystkie troski i zmartwienia. Wiatr rozwiewa twoje włosa, a wszystkie twoje mięśnie się rozluźniają. Wydaje ci się, nie, jesteś przekonany, że nic już nie jest w stanie zaburzyć tej harmonii, którą właśnie osiągnąłeś. Do końca tego wątku nic, ani nikt, nie jest w stanie wyprowadzić się z równowagi!
C – obmywa cię woda, oświetla cię blask księżyca, wszystko to ściśle wiąże się z uczuciami, a ciebie teraz przepełnia to najważniejsze, najsilniejsze jakie można poznać. Jeśli jesteś obecnie w związku – masz wrażenie, że zaraz serce pęknie ci z ogromu przepełniającego uczucia do tej jednej osoby, którą już wcześniej sobie wybrałeś, czujesz potrzebę gorącego werbalnego zapewniania o nim! Jeśli jednak nie jesteś w związku – obdarzasz gorącym uczuciem losową osobę! Efekt trwa do końca wątku na evencie.
D – zimna woda coś w tobie zmieniła, ale nie wiesz jeszcze co. Czujesz się tak samo, a jednak masz wrażenie, że kąpiel w rzece miała znaczący wpływ na resztę wieczoru. Okazuje się, że nie musisz nosić gwiazdy południa, by wywołać ten sam efekt. Przyciągasz do siebie innych, elektryzujesz swoją atrakcyjnością i nikt nie jest w stanie przejść obok ciebie całkiem obojętnie. Jeśli chcesz kogoś uwieść, niewykluczone, że ten wieczór może okazać się przełomem, na który tak długo czekałeś! Efekt trwa do końca wątku na evencie.
E – magia wody zadziałała na ciebie zupełnie odwrotnie. Zamiast harmonii, czujesz niesamowite wzburzenie, zamiast miłości – nienawiść tak silną, że niemal zwala z nóg. Każdy zdaje się być wrogo do ciebie nastawionym, masz wrażenie, że wszyscy cię szczerze nie znoszą. Efekt utrzymuje się trzy kolejne posty!
F – gdy tylko wchodzisz do wody, a nurt rzeki opryskuje twoją gołą i ciepłą skórę, już wiesz, że dawno nie czułeś tak silnej potrzeby dotyku drugiej osoby. Niekoniecznie chodzi o coś intymnego, ot, trzymanie za ręce powinno wystarczyć. Im bardziej jednak z tą potrzebą będziesz walczyć, tym silniej ją poczujesz! Efekt trwa do końca wątku na evencie.
G – woda i księżyc przeplatają się w symbolice, a magia tej nocy wpływa na ciebie naprawdę osobliwie. Zalewa cię gorąca namiętność, a woda w rzece przestaje być już zimna, zdecydowanie zbyt słabo gasząc płonące wewnątrz ciebie uczucie! Cóż, każdy wie, że taki właśnie urok Celtyckiej Nocy! Efekt trwa do końca wątku na evencie.
H – księżyc jasno świeci na niebie, jego blask odbija się od tafli rzeki, w której właśnie się zanurzasz. Czujesz jak twoja intuicja się rozwija i wszystkie jej wskazówki stają się dla ciebie jasne. Właśnie z tego względu otrzymujesz dodatkowy przerzut. Oznacza to, że jeśli podczas tegorocznych obchodów Celtyckiej Nocy wylosujesz kostkę, której zwyczajnie nie chcesz – możesz ją śmiało przerzuć!
I – woda oczyszcza cię tak dotkliwie, że nie sięga to jedynie twego ciała, lecz także duszy i umysłu. Dlatego przez kolejny miesiąc nie jesteś w stanie rzucić żadnego zaklęcia ofensywnego i z dziedziny czarnej magii, jeśli będziesz próbował – twoja różdżka zacznie cię parzyć tak, że nie będziesz w stanie jej utrzymać. Zachowasz także czystość w mowie i tak samo przez kolejny miesiąc (do końca kwietnia) nie jesteś w stanie skłamać!
J – Celtycka Noc to noc płodności, odrodzenia i życia. Woda obmywa twoje nagie ciało, wygładza blizny (niepowstałe przez czarną magię), leczy drobne skaleczenia, ale co najważniejsze – zwiększa twoją płodność! Przez kolejny miesiąc (cały kwiecień) nie działa na ciebie żadna antykoncepcja, jeśli nie jesteś gotów na potomstwo, poćwicz powściągliwość!
Poszukiwania paproci
W tym roku waszym celem jest znalezienie języcznika migoczącego. Podobno jeśli go znajdziej będziesz bogaty, płodny, wiecznie szczęśliwy i… na pewno wiele innych rzeczy. Jaka jest prawda? Kto to wie, ale prawie wszyscy wybierają się by poszukać tej złotej odmiany paproci, którą koniecznie trzeba potem trzymać w domu, w wazoniku czy nawet słoiku, bo przecież nigdy nie zdechnie! I liczyć na to, że przyniesie wam fart!
• Aby znaleźć roślinę musicie przejść przez las w którym roi się od niebezpieczeństw, dlatego chodzą tam wszędzie nauczyciele, którzy mają monitorować czy aby na pewno nic wam nie jest. Dlatego nie ma co się bać - Patton z radością przybiegnie wam na ratunek, gdyby coś wam się działo.
• Waszym celem jest dojście do pola 15. Rzucacie kostką k6, dopóki nie wejdziecie na to pole. Dodajecie do siebie wyrzucone cyferki i po każdej wyrzuconej kostce sprawdzacie co macie na danym polu i piszecie posta.
• Każdy kto znajdzie paproć dostaje nagrodę: 1 pkt ONMS, 1 pkt z Zielarstwa oraz złoty języczek migoczący, który daje 3 dowolne przerzuty do wykorzystania przez rok.
• Ta wyprawa nie jest polecana na samotne przechadzki, polecamy wziąć sobie towarzysza.
• Uwaga! Ta atrakcja rozgrywa się w lesie i w nim właśnie opisujecie wyprawę wraz z kodem i kostkami.
1 – Twoja wyprawa rozpoczyna się niesamowicie, bo wdeptujesz w kupę lunaballi. Jak można było tego nie zauważyć? w końcu ona się świeci! No nic, nawet jeśli szybko wyczyściłeś podeszwę, wciąż trochę śmierdzi. 2 – Ależ z Ciebie ciapa. Idziesz, idziesz i nagle potykasz się o wielki, wystający korzeń. Wywalasz się i dość mocno się obijasz! Jeśli jest obok Ciebie ktoś kto ma co najmniej 5 punktów uzdrawiania nie masz co się martwić. Jak nie - ty czy ktoś inny rzuca na ciebie zaklęcie tak marnie, że kulejesz dopóki nie wyjdziesz z lasu i jakiś nauczyciel cię nie poskłada 3 – Co za czillowy spacer! Czy cokolwiek trudnego może się tutaj wydarzyć? Idziesz zadowolona z siebie, znajdujesz asfodelusa, po którego możesz się zgłosić do kuferka, żyć nie umierać, pruj dalej! 4 – Podczas spaceru nawet nie zauważasz jak niuchacz pakuje się do Twojej torby czy kieszeni, a jeśli macie jakąś biżuterię, nagle próbuje wam sprzątnąć to i uciec. Jeśli masz cechę Gibki jak lunaballa w porę wywijasz się niuchaczowi, jeśli nie - tracisz 50g. I po co było brać tyle hajsu do lasu? 5 – Ten fragment lasu ma wzmożoną aktywność pyłkową Rzuć kostką k6, by sprawdzić co się dzieje.
Pyłkowy las:
1 - Nie macie żadnych granic i czujecie się prawdziwie wolni! Na tyle, że postanowiliście się rozebrać do rosołu! Jeśli poszliście sami chodzicie nadzy i weseli dopóki nie wyjdziecie poza pole nr 10. Jeśli ktoś was powstrzymał od całkowitego negliżu ukradkiem próbujecie coś z siebie zdjąć dopóki nie przekroczycie pola 10. 2 - Macie niezwykłą ochotę polizać grzyba koło waszej drogi! Pochylacie się nad nim i koniuszkiem językiem dotykacie go, dopóki ktokolwiek nie zdąży was zatrzymać! Język przyczepia się do grzyba, musicie go odkleić i na dodatek w dwóch kolejnych postać macie obrzydliwe krosty na języku. 3 - Macie wrażenie, że też jesteście wróżkami! Próbujecie skakać z kwiatka na kwiatek, wydaje wam się że latacie i machacie rękami jakbyście naprawdę mieli skrzydełka. Miejmy nadzieję, że wybraliście się z kimś zaufanym kto nie będzie się z was śmiał kolejny miesiąc. 4 - Jesteście nagle PRZEKONANI, że ktoś was śledzi! Biegacie od krzaka do krzaka, szukacie niewidzialnych przeciwników, rzucacie dziko zaklęcia. Rzućcie dodatkowo literką. Spółgłoska - nic się nie dzieje, Samogłoska - trafiacie w nauczyciela, który patrolował okolicę, zabiera was z lasu i nie możecie kontynuować wycieczki. 5 - Po drodze spotykasz pająka, czarnego, wielkości twojej ręki, który wydaje się chce ci coś powiedzieć! Zaczynasz go nosić, kładziesz go na ramieniu - kontynuujesz rozmowę z nim jakby nigdy nic. Kiedy już wracają ci zmysły (po 10 polu) zastanów się jak twoja postać zareagowałaby na pająka na ramieniu. Jeśli masz wystarczającą ilość punktów z ONMS (1), możesz go sobie przygarnąć. 6 - Macie dość i marzy wam się drzemka - więc to właśnie robicie. Kładziecie się i idziecie w kimę. Jeśli jesteście z kimś - ta osoba musi przenieść was dalej. Jeśli sami - znajduje was nauczyciel i odsyła z zabawy, nie możecie już brać udziału w dalszej wycieczce. Nie możecie brać udziału w tej wycieczce również jeśli i ty i twój towarzysz zaśniecie (nawet jeśli wylosujecie tę kostkę na różnych polach.
6 – Ten fragment lasu ma wzmożoną aktywność pyłkową Rzuć kostką k6, by sprawdzić co się dzieje. Rzuć kostką k6 i sprawdź co się wydarzyło (opisy kostek w polu nr 5). 7 – Ten fragment lasu ma wzmożoną aktywność pyłkową Rzuć kostką k6, by sprawdzić co się dzieje. Rzuć kostką k6 i sprawdź co się wydarzyło (opisy kostek w polu nr 5). 8 – Ten fragment lasu ma wzmożoną aktywność pyłkową Rzuć kostką k6, by sprawdzić co się dzieje. Rzuć kostką k6 i sprawdź co się wydarzyło (opisy kostek w polu nr 5). 9 – Ten fragment lasu ma wzmożoną aktywność pyłkową Rzuć kostką k6, by sprawdzić co się dzieje. Rzuć kostką k6 i sprawdź co się wydarzyło (opisy kostek w polu nr 5). 10 – Ten fragment lasu ma wzmożoną aktywność pyłkową Rzuć kostką k6, by sprawdzić co się dzieje. Rzuć kostką k6 i sprawdź co się wydarzyło (opisy kostek w polu nr 5). 11 – Jak tu wyjść do lasu bez ulubionej aktywności tego roku - spotkanie z Akromantulą! Może poszedłeś za potrzebą, a może po prostu jest ciemno, a ty zapomniałeś jak się rzuca lumosa, ale pająk wyskakuje z nienacka i już rzuca się na ciebie! Na szczęście nie jest to jakaś gigantyczna odmiana, ale nie wygląda to dobrze. Aby pokonać pająka musisz wyrzucić 74 lub więcej w kostce k100. Dodajesz do niej wszystkie punkty z zaklęć LUB transmutacji. A do tego jeśli jesteś z kimś - może Ci pomóc i dać swoje punkty kuferkowe LUB rzucić kostką. Jeśli losujesz mniej niż 74, akromantula paskudnie gryzie cię i zatruwa. Nie możesz wziąć udziału w większej ilości atrakcji, Hux przenosi Cię do Skrzydła Szpitalnego, gdzie musisz spędzić tydzień. 12 – Myślicie, że nie mogło być już gorzej, co? Ale mogło! Jeśli nie macie co najmniej 10 punktów z Zielarstwa nie dostrzegacie, że powiiniście się zatrzymać i wpadacie prosto w chaszcze brzytwotrawy! Rzućcie k6, by sprawdzić jak wiele macie ran. 1 - kilka zadrapan… 6 - cały pociachany. Jeśli masz 5 lub 6 koniecznie opatrzyć was musi ktoś z co najmniej 6 pkt w uzdrawianiu. Jeśli tego nie zrobi - wdaje się zakażenie i musicie napisać 3 posty w Skrzydle Szpitalnym, ale już po celtyckiej. 13 – Mało kto wie, ale podczas celtyckiej nocy Kwintopedy wyczuwając mięso ludzkie zbierają się w okolicach zbiorników wodnych jak nigdy! Może to ta poświata księżycowa, a może po prostu tłumy ludzi. Jednak jeśli nie macie co najmniej 15 punktów z ONMS, nie jesteście w stanie zauważyć że coś miga w wodzie i być czujnym. Jeśli wy lub wasz towarzysz macie tyle punktów, możecie ominąć sadzawkę i przejść dalej bez problemów jeśli nie - z wody wynurza się kwintoped i łapie waszą nogą, rękę czy coś i gryzie! Aby pokonać stworzenie musisz wyrzucić 69 lub więcej w kostce k100. Dodajesz do niej wszystkie punkty z zaklęć LUB transmutacji. A do tego jeśli jesteś z kimś - może Ci pomóc i dać swoje punkty kuferkowe LUB rzucić kostką. Jeśli losujesz mniej niż 69 kwintoped ODGRYZA CI kawałek mięcha. I ogólnie cały jesteś w jego pocałunkach. Nie możesz wziąć udziału w większej ilości atrakcji, Atlas znajduje cię niczym rycerz przenosi Cię do Skrzydła Szpitalnego, gdzie musisz spędzić dwa tygodnie. 14 – Czujecie, że to końcówka? Na pewno bo ta górka po której się wspinacie MUSI oznaczać koniec i dojście na polanę. Jesteście okropnie zasapani. Na tyle, że wywalacie się i staczacie na pole 12, które musicie teraz rozegrać. Tylko jeśli macie cechę Silny jak buchorożec (kondycja), ignorujecie tę karę i idziecie zasapani dalej. 15 – Wychodzisz na wielką polanę i czujesz, że to tutaj leży Twoje przeznaczenie. Rzuć kostką k100 - wskaże ona ile minut biegałeś po polanie latając za paprocią (trzymamy kciuki, by nie 100). Jednak polana jest wielka, a paproć nie powinna być na wyciągnięcie ręki.
Kod:
<zgss>Kostka:</zgss> <zgss>Pole:</zgss> dodawaj do siebie wylosowane kostki, by sprawdzić jakie masz pole
Stragan druida
Nie mogło i zabraknąć stanowiska, na które druid serdecznie zaprasza wszystkich. W swojej ofercie ma smakowite przysmaki, a także pamiątki, z których dochód zostanie przeznaczony na przyszłoroczne obchody Celtyckiej Nocy.
Ponadto, centralne miejsce na straganie zajmuje tajemnicza księga. Podobno jest to niedawno odnaleziony artefakt druidów, który można obejrzeć pod czujnym spojrzeniem jednego z nich. Lepiej żeby nikt nie próbował dotykać tego magicznego tomu.
Jedzenie i napoje:
cydr
Spoiler:
Orzeźwiający, dodający energii napój w różnych smakach, rzuć k6 jaki ci się trafił (efekt na 2 posty): 1 - gruszkowy; dobry, taki nie za słodki, z kolei ty nadrabiasz i każdemu prawisz komplementy i zdrabniasz jego imię. 2 - jabłkowy; klasyczny smak, po którym bekasz jak świnia. 3 - hibiskusowy; charakterystyczny ostrzejszy smak, który nie każdemu przypadnie do gustu. Po wypiciu z uszu leci ci dym, a z ust wylatują kule ognia, które na szczęście nie mogą zrobić nikomu krzywdy. 4 - brzoskwiniowy; wariant, który dodaje najwięcej energii. Nie dość, że nie zmrużysz tej nocy oka to jeszcze czujesz przemożną chęć, aby być w każdym miejscu jednocześnie i mówisz z niesamowitą prędkością, że ciężko cię zrozumieć. 5 - malinowy; edycja limitowana o wdzięcznej nazwie Malinowy Chruśniak! Pyszny smak z nutą kwaskowatości, po którym robisz się flirciarski i frywolny. 6 - miętowy; innowacyjna receptura o rześkich, wyraźnych nutach smakowych. Po wypiciu pojawia się przemożna chętka na całowanie i w każdym poście koniecznie musisz dać komuś buziaka (chociażby w policzek). Cena: 15g
jajka łupduka
Spoiler:
Prawdziwy przysmak dla koneserów tradycyjnej kuchni. Podawane z przeróżnymi farszami i okraszone świeżym szczypiorkiem nie tylko są świetną przekąską, ale i dają +20 do krzepy. Cena: 5g
celtycki magiżurek
Spoiler:
Pożywna starohogsmidzka zupa, której przepis przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Po zjedzeniu czujesz błogie ciepło, a wszelkiego rodzaju bolączki mijają. Cena: 10g
pieczony pasztet
Spoiler:
Specjał druidów, po którym kicasz jak szalony. Dostępny w dwóch wersjach - z jackalope albo wege z czarosoczewicy. Cena: 10g
porcja śledzia kiszonego
Spoiler:
Wyborny przysmak dla fanów kuchni z całego świata - dodany został do niego śluz gumochłona oraz suszone liście mandragory. Bardzo intensywny w smaku. Efekty: Cały świat mieni się błękitem, a z ust wydobywa Ci się zapach mięty. Gdy jednak pocałujesz drugą osobą lub dotknie ona Twoich warg, poczuje rybi odór kiszonki! Dodatkowo - znasz wszystkie rodzaje ryb na świecie! Cena: 10g
pieczony ziemniak od druida z gulaszem jagnięcym
Spoiler:
Przysmak, który podaje się w stowarzyszeniu druidzkim po zakończeniu postu trzydziestodniowego, który miał wzmocnić moc magiczną i zadowolić duchy żywiołów. Podobno, jeśli pieczony ziemniak trafi się z korzonkami - będziesz miał olbrzymie szczęście! Efekty - rzuć k6: Parzysta: Trafiłeś na korzonki, a po zjedzeniu całej porcji, dopada Cię olbrzymia siła i szczęście! Do końca wydarzenia nie możesz przestać się uśmiechać, wszystko Ci wychodzi, a do tego jesteś doskonałym tancerzem! Nieparzysta: Niestety ziemniaki nie były dla Ciebie łaskawe, jednak nie sprowadziły nieszczęścia. Po zjedzeniu całej porcji jesteś odrobinę śpiący, przez co Twojemu rozmówcy wydaje się, że jesteś znudzony rozmową. Ponad to - nadal doskonale tańczysz, jeśli już ktoś wyciągnie Cię do tańca. Cena: 10g
Pamiątki:
(na)Strojny wianek
Spoiler:
Subtelna ozdoba głów wszystkich panien (choć nie tylko) wykonana z różnokolorowych polnych kwiatów, nawiązująca do tradycji Celtyckiej Nocy. Nie jest to jednak taki zwyczajny wianek! Osoba, która nałoży go na głowę może dostrzec, że kolor jej włosów zmienia się w zależności od aktualnego nastroju. I tak: ognistoczerwone kosmyki mogą pojawić się w przypadku rozdrażnienia czy złości, błękitne - gdy czarodziej jest spokojny lub rozmarzony, a kolor żółtojajeczny... wskazuje na głębokie zawstydzenie. Kuferek: +1 transmutacja Cena: 150g
Jajeczna Pozytywka
Spoiler:
Zaczarowany przedmiot wykonany ze skorupek po jajkach magicznego zająca. Dotknięta różdżką zaczyna grać najpopularniejsze melodie Celtyckiej Nocy i wytwarza magiczną bańkę (pomieści dwie osoby), wewnątrz której mamy poczucie, że siedzimy nad strumieniem w samym środku wiosny. Zdawać by się mogło, że słychać nawet śpiew ptaków i zapach świeżej trawy! Kuferek: +1 DA Cena: 200g
Kolczyki z Królikiem
Spoiler:
Inspirowana Celtycką Nocą biżuteria wykonana ze złota oraz zaczarowanej cyrkonii- wykonywana przez potomków druidów, którzy jako jedyni, znają potrzebne zaklęcie. Gdy jest noszona — kamyk zmienia kolor na zielony, jeśli w promieniu 5 metrów znajduje się jakieś magiczne zwierzęta. Kuferek: +1 ONMS Cena: 150g
Księga Zaklęć Uzdrawiających
Spoiler:
Opasłe tomiszcze, nie wiadomo przez kogo napisane. Wiadomo jednak, że zawarte w nim receptury na proste eliksiry, łatwe zaklęcia, pozwalają, aby przy pomocy domowych środków uleczyć się z większości mniej groźnych chorób. Posiadając tę książkę, nie ma konieczności pisania w skrzydle szpitalnym/Mungu, nawet jeśli tak wychodzi z kostek. Kuferek: + 2 Uzdrawianie Cena: 300g
Replika Drogi Mlecznej
Spoiler:
Kwadratowy, przezroczysty sześcian o wymiarach 10x10cm, w którym to znajdują się wszystkie gwiazdy, planety, asteroidy, księżyce dostępne w naszej galaktyce. Zachowane są idealnie odzwierciedlone w skali odległości pomiędzy poszczególnymi ciałami niebieskimi. Wszelkie obiekty można przy pomocy różdżki dowolnie przybliżać, oddalać, przemieszczać w miniaturowej galaktyce a szybkie potrząśnięcie układem w górę i w dół powoduje powrót układu do stanu pierwotnego. Kuferek: +1 Astronomia Cena: 150g
Uszy Królika
Spoiler:
Opaska z uszami królika, która po nałożeniu przemienia daną osobę w to właśnie zwierzę na 12h. Taka osoba ma wszystkie cechy królika. Zostaje jej jednak zdolność słownej, ludzkiej komunikacji. Mogą wystąpić jednak efekty uboczne, takie jak pozostanie wąsików, uszu lub ogonka po powtórnej transformacji w człowieka. Efekty uboczne: Rzuć kostką, by sprawdzić, czy masz efekty uboczne. Sam możesz wybrać, które z nich się u Ciebie pojawią. Pamiętaj, żeby wspomnieć o nich w kolejnych wątkach: 1,2 - Żadnych efektów ubocznych 3,4 - Efekt uboczny na godzinę po przemianie. 5,6 - Efekt uboczny na cały dzień po przemianie. Cena: 80g
Amulet ognia
Spoiler:
Mały wisiorek wykonany z naturalnych materiałów, takich jak drewno, kamienie i kryształy. W kamieniu wyryte są płomienie z ogniska, symbol mocy i oczyszczenia. Dla noszącego go czarodzieja jest ochroną przed poparzeniami pierwszego stopnia. Cena: 120g
Druidzka świeca
Spoiler:
Przedmiot wykonywany przez okolicznych druidów z największą dbałością, używany kiedyś podczas rytuałów oczyszczających. Świeca raz zapalona będzie się palić dopóki ta sama osoba jej nie zgasi, w dodatku nie jest w stanie nikogo poparzyć ani wywołać pożaru. Aktualnie używana najczęściej jako nocna lampka. Krążą pogłoski, że odgania złe duchy i chroni przed koszmarami. Cena: 40g
- Też z przyjemnością poszłabym w tym wypadku w minimalizm! Ale chyba nie wypada na taką noc się hamować... - stwierdzam z zastanowieniem delikatnie przesuwając palcami po storczyku. Kiedy zgadzasz się na wyszukiwanie kwiatów sobie nawzajem aż klaszczę w dłonie z radości i już rozglądam się wokół, szukając kolejnej rzeczy, która będzie idealnie na Ciebie pasować. Ale cała operacja tworzenia wianka zostaje przerwana na rzecz zajęciem się oprylakiem przez moje zgrabne palce. Faktycznie, musiałam wyglądać jak prawdziwy spec w tych kwestiach. Ale bynajmniej nie uważałam to za wprawę w takie rzeczy, raczej zwyczajnie miałam dobrą rękę do ziół. Wobec tego potrafiłam je rozkruszyć nawet w takich okolicznościach. - Nie jestem aż takim specem w tych kwestiach. Po prostu wiesz... każde zioło, nawet te przynoszące jakieś doznania, to tak naprawdę... cóż po prostu ziółko. Wystarczy wiedzieć jak się go powinno używać - tłumaczę, kiedy moje dłonie śmigają po zasuszonych liściach oprylaka i zwijam go sprawnie w papier, który mam nadzieje, nie wybuchnie nam w dłoniach. Nic takiego jednak się nie dzieje, obydwie po prostu krztusimy się uroczo naszymi nieprzyzwyczajonymi do takich doznań płuckami. Kiedy obydwie przestajemy, a Ty przekazujesz mi ziółka, bym mogła zaciągnąć się znowu nimi, zastanawiam się chwilę nad Twoim pytaniem dotyczących doznań. - Będziesz bardziej pobudzona. Jeśli z umiarem robisz takie rzeczy, osobiście uważam, że raczej poszerzasz swoją perspektywę i poznajesz naturę z innej strony, a nie robisz coś specjalnie złego... no wiesz, chyba że nadużywasz tego - kończę i z tymi słowami oddaję Ci liście oprylaka. Przyjmuję zaś kamelię ze śmiechem na ustach. - Nie wiem czy będzie pasować... tematycznie się na pewno zgadza - mówię podając Ci teraz petunię, sama zaś zaczynam powoli łączyć swoje kwiatki, odrobinę niezgrabnie próbując to zrobić.
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Słowa krukonki w zasadzie zupełnie ją przekonywały, chociaż opinia społeczna na temat podobnych specyfików, mimo wszystko powodowała lekki dreszcz niepokoju, wkradający się gdzieś z tyłu świadomości. Musiała jednak przyznać, że był to całkiem przyjemny dreszcz, powodujący jedynie dodatkową ekscytację. Obserwowała uważnie jak dziewczyna obchodzi się z rośliną, zapamiętując te kroki, by móc je kiedyś powtórzyć, jeśli miałaby ku temu okazję. W końcu faktycznie była to sama natura, a czy chwila beztroskiej przyjemności mogłaby komukolwiek zaszkodzić? Drażniący płuca dym usunął ostatnie wątpliwości, pozostawiając jedynie zwykłą ciekawość. - Brzmi sensownie. - Zgodziła się ze wszystkim co usłyszała, przejmując ziółka z uśmiechem. Przystawiła zawiniątko do ust, by ponownie się zaciągnąć, tym razem starając się zrobić to powoli, by się nie zakrztusić. Zatrzymała na chwilę dym w płucach, by powoli go wypuścić, unosząc głowę w górę. - Potrafisz robić kółka dymem? - Zapytała obserwując wypuszczoną przez siebie, bezkształtną strużkę. - Albo jakieś inne kształty? - Przeniosła spojrzenie na Melusine uśmiechając się do niej wesoło i przekazując ponownie ziółka w jej ręce, by samej zabrać się za wybieranie kolejnego kwiatka. Zerknęła w zielnik i bez namysłu sięgnęła po psiankę jaśminową. Gdyby nie jakiś dziwny impuls do zupełnie spontanicznych działań, pewnie wybrałaby coś nieco bardziej subtelnego. Nim jednak się zastanowiła już wręczała kwiatek swojej towarzyszce uśmiechając się przy tym szeroko. - Musisz owinąć łodyżką, najpierw główkę, a potem wzdłuż, o tak. - Podpowiedziała, widząc, że Melusine ma nieco mniej wprawy w zaplataniu wianków. Wplotła petunię sprawnym ruchem, pomiędzy pozostałe kwiatki, pokazując swoją technikę. Może chociaż pomocą z zaplataniu mogła odwdzięczyć się za pomoc i miły wieczór. Przyjrzała się swojej plecionce z uśmiechem. Gdyby sama wybierała rośliny do swojej kompozycji, z pewnością, wyglądałaby ona zupełnie inaczej, ale i wywoływałaby mniej pozytywnych emocji. Przeniosła spojrzenie na siedząca obok dziewczynę, uśmiechając się bez wyraźnego powodu. Zaczynała odczuwać działanie ziółek i nagły przypływ energii, którą miała ochotę w jakiś sposób spożytkować. Gdyby tylko usłyszała muzykę pewnie wstałaby i zaczęła tańczyć, ale zamiast tego na razie jedynie zajęła ręce kwiatami.
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Katherine tak naprawdę nie miała pojęcia gdzie się udać i szukała swojego miejsca, by tam po prostu miło móc spędzić czas wolny. To wszystko sprawiło, że zawitała aż na obrzeża wioski Hogsmeade, gdzie już zaczynał się las. To był ten spokojniejszy element lasu, nie to co Zakazany Las blisko szkoły Hogwart. Ona sama nie wiedziała dokładnie, gdzie się znalazła, ale przybyła tutaj w momencie, gdy kończył się dzień to nie znalazła tutaj niczego wyjątkowo szczególnego. Ot zwykły kawałek lasu, tylko trochę zacieniony i niezbyt przyjazny, jej zdaniem. Było tu trochę ciemno. Ona jednak potrzebowała tego wyciszenia, więc położyła się pod jednym z drzew na trawie i przymknęła oczy próbując po prostu się oddać medytacji. Dziadek przed śmiercią zawsze jej mówił, że powinna oczyszczać umysł jeśli chce, by wszystko jej przychodziło łatwiej. Mówił, że w jej głowie jest za duży chaos i to sprawia, że czasem ją to przerasta. To nie tak, że ona sama była tego powodem. Wybuchy nie były jej winą, jednakże zawsze był jakiś zapalnik, który powodował obecne stany. Czas, który tutaj spędziła trwał i trwał, aż niechcący jej się przysnęło, a gdy się obudziła uznała,że szybko musi pokazać to miejsce Philipowi, już dawno szukała tego miejsca, więc szybko napisała do niego list, by jak najszybciej się tutaj zjawił. Miała nadzieję, że wiadomość na wizzenderze dotrze do niego wyjątkowo szybko i zjawi się tutaj niczym express polarny, czyli szybko.
Nie miał dzisiaj nic konkretnego do roboty. Postanowił trochę przyswoić swoją wiedzę. Nie widział się z książkami, ale jednak postanowił się trochę zmobilizować, bo jednak musiał się uczyć czy on tego chciał czy też nie. Położył się na łóżku w swoim dormitorium wykorzystując moment, że był sam. Nie zdążył nawet otworzyć książki o magicznych stworzeniach kiedy dostał wiadomość od Russeau. Nie spodziewał się. Co prawda kiedyś rozmawiali, a nawet bardzo niedawno coś tam mówiła o ćwiczeniu zaklęć, ale szczerze powiedziawszy nie brał tego na poważnie. Bo przecież i tak nie mieli ze sobą dobrego kontaktu, więc nie spodziewał się jakiejkolwiek wiadomości od niej. Ale najwidoczniej Kath brała to dość na poważnie. Uśmiechnął się sam do siebie. No i nauka poszła w las. Ehh. Jak coś będzie na nią. Hogsmeade, aż tak daleko musiał iść? Ale nie chciał zmarnować takiej okazji, bo może jakiegoś nowego zaklęcia się nauczy? Ślizgonka była nieco starsza od niego i z pewnością bardziej doświadczona, więc dlaczego miał odmówić? Poza tym była dość atrakcyjną dziewczyną. Jednakże była od niego trochę starsza i to powodowało, że nie brał ją jako swoją kolejną ofiarą. Dotarł szybciej niżeli się spodziewał i szukał ślizgonki. Aż tak jej było ciepło, że leżała pod drzewem? No bez przesady, ale cóż. Nie miał zamiaru się nad tym rozmyślać. - Kath, witaj. - przywitał się z dziewczyną i kiwnął jej porozumiewawczo głową. - Szczerze to nie spodziewałem się, że w ogóle do mnie napiszesz... - mruknął, ale nie ukrywał zadowolenia z tego faktu.
Trochę zajęło chłopakowi dotarcie tutaj, Kath zdążyła przymknąć oczy i zasnąć na trawiastym podłożu oparta częściowo o pień jednego z rosnących tutaj drzew. Drzemka była naprawdę przyjemna, ale pewnie gdyby Phillip się nie pojawił to ona zostałaby tutaj zbyt długo i nocka by ją zastała. Żeby tylko wiedziała co sobie o niej myśli wielu chłopaków. Może jednak mimo wszystko wiedziała, tylko wolała o tym nie mówić głośno? Katherine miała wręcz fotogeniczną pamięć, świetnie łapała wszelkie zaklęcie i radziła sobie z nimi doskonale. Bardzo dobrze latała też na miotle, co było dużym sukcesem dla rodziny Russeau, a mimo to mając 22 lata nadal nie ukończyła edukacji i dalej ciągnęła ten swój etap w życiu związany z nauką wśród wielu młodszych od siebie uczniów. Obecny tutaj Slizgon był od niej młodszy tylko o trzy lata, więc tak naprawdę, gdyby się postarał to ona była by idealnym trofeum w jego kolekcji zdobyczy. Już zdarzało się, że młodsi próbowali się z nią umówić i świrowali, pamiętała jednego szesnastolatka, który na jej punkcie całkowicie stracił kiedyś głowę. Niesamowite. Gdy usłyszała głos z góry, aż poderwała się gwałtownie. Szybko otrzepała rękoma spodnie na zgrabnym tyłku i poprawiła włosy oraz bluzę w kolorze zieleni. -Phillip, jesteś wreszcie, wspaniale- powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. Pochyliła się nad nim całując go w policzek i praktycznie nie pytając go o zgodę. Wielu facetów uwielbiało jej charakterystyczny zapach perfum. Były bardzo orzeźwiające. -Niby dlaczego? Mam dzisiaj świetny humor, dlatego uznałam, że wspólna nauka w terenie to jest to, czego potrzebujemy do szczęścia. Strasznie się ostatnio duszę w tych zamkowych murach- wyznała pewnym siebie tonem po czym oparła się o najbliższe drzewo. Był przystojny, wiedziała o tym, nie wiedziała jednak czy ma kogoś czy jest wolny. Znała trochę jego siostrę, ale nie miała ostatnio okazji z nią porozmawiać. -Uczymy się jakiegoś nudnego zaklęcia, które przynosi jakiś pożytek czy może coś co pomoże nam komuś zaszkodzić? Jak dobrze pójdzie to kiedyś nauczę cię Obliviate- zapytała, po czym na końcu dodała tajemniczo wzmiankę o pożądanym zaklęciu, które kiedyś bardzo jej się przydało. Sama chętnie rzuciła by na siebie to zaklęcie i wymazała kilka sytuacji ze swojego życia
Phillip Peregrine
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Phill zasadniczo był bardo punktualnym studentem, ale dzisiaj nie mógł dotrzeć tak szybko niżeli by chciał. Przecież dopiero co Kath się do niego odezwała to i tak, że nie spędzał czasu ze znajomymi, bo pewnie by tutaj nie przyszedł. Nigdy jakoś specjalnie się nie kumplowali, może przez tą różnicę wieków. Wydawało mu się, że Kath powinna już skończyć szkołę, ale nie miał zamiaru sobie tym zaprzątać głowy, może oblała jakiś rok czy coś? Nie można powiedzieć, bo Kath z pewnością należała do tych dziewczyn które mu się podobały, ale postanowił trochę z tym przystopować, bo przecież tyle dziewczyn się teraz w okół niego kręci, że powoli już tracił wątek i gubił się w tym wszystkim. Czasami zastanawiał się czy na pewno zadaje dobre pytania odpowiedniej dziewczynie, żeby nie palnąć czegoś czego akurat między nimi nie było. Poza tym kojarzył również jej siostrę, Nadię? Chyba tak się nazywała. Wkurzało go to, że często je ze sobą mylił swego czasu, jednak pochodziły z innych domów, więc tylko tak był w stanie je rozpoznać pod warunkiem, że widywał się z nimi w szkolnych szatach gdzie była odznaka domu. Nie miał pojęcia jakie między nimi były relacje, ale od jakiegoś czasu tej krukonki nie widział, może skończyła szkołę i zaczęła gdzieś pracę. Dałby sobie głowę uciąć, że Kath również powinna już nie studiować, ale to już jej sprawa. - No świetnie, bardzo się cieszę, że jednak o mnie nie zapomniałaś, ale powiem Ci, że trochę mnie zaskoczyłaś, że musiałem lecieć na złamanie karku do wioski, nie mogłaś znaleźć gdzieś miejsca obok szkoły...? Szkolne błonia to jednak nie mury... A powietrze raczej niczym się zwyczajnym nie różni - zapytał i pokiwał lekko głową. Kurde, przecież równie dobrze mógł się teleportować, ale dość rzadko tego używał. Czemu? Zwyczajnie wolno myślał i nie przyszło mu na myśl, żeby biec na złamanie karku mógł się zwyczajnie teleportować, ale ważne, że jest już tutaj i Kath również nadal jeszcze tutaj była. - Obliviate? Serio? Umiesz? - zapytał. Można powiedzieć, że mu zaimponowała, jednak to jest jak sama wspomniała dość pożądane zaklęcie więc wiedział, że dziewczyna może jednak się bronić przed tym, żeby od razu go uczyć tego zaklęcia. - Masz jakiś pomysł na pierwsze zaklęcie? - zadał kolejne pytanie. Sam nie miał nic na myśli, zresztą to ona mu zaproponowała naukę więc miał nadzieję, że ma w zanadrzu jakiś pomysł.
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Bliźniaczki były niczym ogień i woda, to tak jakby jedna całkowicie przejęła złe cechy, a druga jednak miała pewną swoją moralność. Kath czasem tą moralność najzwyczajniej w świecie traciła. Gdyby każdy wiedział o niej wszystko, to by już nie było tak kolorowo, a wręcz przeciwnie. Uśmiechnęła się do chłopaka. Katherine bardzo lubiła studenckie życie i nie garnęła się do dorosłego życia poza murami zamku. Lubiła denerwować innych swoim jestestwem a przy okazji pomagać innym w nauce. -Po pierwsze, jakbym tego nie napisała, to byś szedł wolniej. Po drugie, jeszcze nie masz licencji na teleportację? Czarodzieje częściej tego używają niż własnych nóg- dodała jakże błyskotliwie, bo przecież po co tu biegł na złamanie karku skoro mógł po prostu się teleportować blisko miejsca o którym mu napisała i pokazała na magicznej mapce. Katherine była wyjątkowo magiczna i żeby zrobiła coś naprawdę mugolskiego to można było zliczyć na palcach jednej dłoni i spisać potem na pamiątkę w notesie byle nie zapomnieć. Nie lubiła tłumów i wolała się uczyć w ciszy i spokoju, a ostatnio na szkolnych błoniach bywały tłumy. Zupełnie niczym bydło na wypasie. -Widziałeś ostatnio te tłumy na szkolnych błoniach? Nie lubię tłumu i dzikich spojrzeń. Wolę pracować w ciszy i w razie gdyby coś się wydarzyło złego nikt nie poleci do nauczyciela na mnie naskarżyć. To miejsce znalazłam przypadkiem podczas biegania. Jest idealne, bo tutaj rzadko kiedy ktoś zbłądzi, a biega tu pełno zwierzyny,więc mamy na czym trenować- oznajmiła z szerokim uśmiechem na twarzy. Podeszła do niego z różdżką w dłoni i niczym zwykłym patykiem przesunęła nią po jego ramieniu i torsie, a potem rzuciła szybko zaklęcie w kierunku biegającego opodal zajączka. Zwierzę zostało momentalnie spętane świetlistymi promieniami. Miała nadzieję, że nie będzie mu żal króliczka. -orbis- powiedziane przez nią zaklęcie praktycznie bezgłośnie, nie chciała się chwalić niewerbalną formą zaklęcia, bo w końcu Phillip miał się czegoś nauczyć. Celowo pominęła informacje na temat obliviate, by na początek skupić się na czymś innym, a przy okazji dopiero później o tym wspomnieć. -Co sądzisz o tym zaklęciu? Może być? Bardzo użyteczne- powiedziała z rozbawieniem w głosie. Dopiero po chwili dodała tajemniczo. -Używałam kilka razy i było skuteczne, bardzo przydatne- wspomniała, mając na myśli oczywiście zaklęcie usuwające komuś pamięć. Przeciągnęła się delikatnie.
Phillip Peregrine
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Szczerze powiedziawszy bardzo go ciekawiło jak to jest mieć brata bliźniaka. Mogłoby być naprawdę super. Pewnie doskonale by się przy tym bawił, nie raz z bratem by coś wykombinowali, ale jednak rzeczywistość była kompletnie inna, jednak nigdy by się nie zamienił na aktualną rodzinę, którą miał nadzwyczaj cudowną. Zawsze mógł na nich liczyć, może nie na tych najstarszych braci, bo jednak oni już mieli swoje życie, niektórzy rodziny. Jednak wiedział, że jak przyjdzie co do czego mogą na siebie liczyć. Co prawda nigdy nie zdarzyło się, żeby to oni go prosili o cokolwiek, ale jednak warto mieć przynajmniej świadomość, że mają siebie. A to już naprawdę wiele. - Nie mogłaś mi tego napisać podczas pisania listu do mnie? Zawsze o tym zapominam... Poza tym chciałem sprawdzić czy będziesz na mnie czekała. I nie zawiodłem się. - powiedział do niej i puścił jej oczko. On nawet nie chciał a to już zabrzmiało jak podryw, ale przecież nie zaszkodziło nie? On zawsze ma otwarte ramiona dla dziewcząt, inaczej jest trochę z jego sercem, ale grunt, że ona o tym nie musiała wiedzieć. Bo nikt tak naprawdę tego nie wiedział, każdy go uważał za gbura który tylko patrzy na dupy dziewczyn, ale tak wcale nie było w wielu przypadkach. Zawsze marzył o teleportacji, ale to w wielu przypadkach jest tak. Marzy się o czymś, chce się to mieć, osiągnąć, a jak przyjdzie do momentu kiedy się to zdobywa zapomina się o tym i nie staje się zbyt ważne. Zapomniał pewnie dlatego, że cały czas z kimś się spotyka, od kilku dni nie miał chwili dla siebie. Nie żeby mu to przeszkadzało, bo by skłamał jeżeliby tak powiedział. - Chcesz trenować na zwierzynie? Żartujesz...? - zapytał lekko przerażony, bo jednak zwierzęta były mu dość bliskie, więc nie chciał zranić żadnego z nich. Poza tym przecież było wiele innych sposobów na testowanie zaklęć niżeli rzucaniem go na zwierzęta. - Wolałbym jednak inną metodę jeżeli pozwolisz... - mruknął od razu zapobiegając rzucania zaklęcia na jakiekolwiek żywe stworzenie niż oni sami. Nawet nie zdążył się zorientować kiedy królik był spętany świetlistymi promieniami. - Serio musimy? - zapytał. Może jest jakaś inna metoda, żeby testować to zaklęcie. Może i czasami nie miał serca, ale zwierzyna niczym im tak naprawdę nie zawiniła. - Zaklęcie może być czemu nie... - wzruszył ramionami, jednakże czekał na jej reakcje na temat zwierzęcia, może jednak zdecydują się na jakieś inne rozwiązania?
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Każda rodzina zawsze jakaś była, jedna bardziej, a druga mniej kochana. W przypadku rodziny Russeau to lepiej się wychodziło na obrazku, aniżeli na żywo. Na rodzinnej kolacji gotowi byliby się czasem pewnie z ojcem pozabijać, ponieważ zarówno ona jak i jej ojciec mieli nadzwyczaj odmienne zdanie, chociaż charakter może i ten sam, złośliwy. Na tym ich podobieństwa pewnie się kończyły. Mieli także tajemnice. Phillip nie należał do osób, które wiedziały o psychozie Kateriny, a więc nie bał się przebywać w jej towarzystwie. Żeby nie mieć problemów Kath mało komu wyjawiła swój sekret. Czasem ktoś przypadkiem to odkrywał, gdy nagle Kath po prostu odwalało, jednym słowem. -Sądziłam, że skoro jesteśmy czarodziejami to jest to po prostu oczywiście Phillipie, poza tym jak coś obiecam to zawsze dotrzymuję słowa. Zawsze można na mnie liczyć- powiedziała po prostu wzruszając ramionami. Lubiła flirt i zabawę, a najlepsze w tym wszystkim było to, że gdyby nawet chłopakowi coś się wymsknęło, albo gdyby ją pocałował bądź zrobił coś innego, no to ona by nikomu o tym nie powiedziała, a przy okazji nie miała by do niego o nic żalu i pretensji. Ot, typowa Katherine. Jeżeli sobie czegoś nie ubzdura to jest do wytrzymania i można za nią w ogień skoczyć. Nie warto było jednak mieć w niej wroga bo potrafiła bardzo nieprzyjemnie się mścić złośliwie, oj bardzo złośliwie. Wtedy po prostu nie baczyła na konsekwencje, byle osiągnąć swój cel. -Scribbo- rzuciła niewerbalnie zaklęcie i napisała różdżką w powietrzu słowo " candyman" po czym bez słowa cofnęła zaklęcie rzucone na króliczka pozwalając mu tym samym uciec. Zdziwiło ją, że nie spodobała mu się taka forma lekcji, ale uznała, że skoro nie chce to ona nie będzie go do niczego zmuszała, ot jego własny wybór. Szybko zaczęła główkować jak by tutaj mogli obecnie potrenować po czym ding! Zaskoczył trybik i nad głową pojawiła się żółta zapalona żaróweczka. -Dobra, jak chcesz... będzie bardziej nudno, ale dobra. Chcę byś się nauczył tego zaklęcia, więc spróbuj może na tych drzewach. Wszystko jedno czy rzucamy na przedmiot czy na żywą istotę. Jeśli chcesz możemy potem odbyć sobie mały pojedynek. Będziesz miał okazję mnie spętać- powiedziała po czym po słowie spętać po prostu się roześmiała. Miała nadzieję, że odbije bez problemu zaklęcia chłopaka i poradzi sobie z jego atakiem. __________________________________________ kostki dla Phillipa na poprawne zaklęcie
1,4 - strzeliła iskra, ale nic nie wyszło, zaledwie drobna wiązka światłą, która na dodatek oplotła się wokół twojej dłoni.
3,5 - udało się poprawnie rzucić zaklęcie i przez chwilę efekt utrzymał się na drzewie
2,6 - zaklęcie jest naprawdę silne i przez 5 minut utrzymuje się na drzewie. Coś błysnęło pod drzewem od światła promienia, podchodzisz i znajdujesz 5G.
Phillip Peregrine
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Wiadomo, że kochał swoją rodzinę, ale często mieli inne poglądy w końcu wszyscy mieli dość podobne charaktery którym trudno było dogodzić, więc rzeczywiście często zdarzały się spory. Może nie takie wielkie i bolesne dla członków, ale jednak się zdarzały. Ale najważniejsze było to, że jak przychodzi co do czego stają za sobą murem. Z pewnością oddałby życie za członka rodziny, wiedział, że nie każdy z jego rodziny by tak samo postąpił jak on, ale Phill to był Phill i również często to wykorzystywali. Jednak nie miał nigdy o to żadnych pretensji, w końcu z chłopców on był najmłodszy więc musieli mieć jakieś królika doświadczalnego, tak? Jednak jego bracia już wyrośli z takich dogadywań czy dogryzania mu. - Dobrze wiedzieć. Cieszę się, że jeszcze Ci jakkolwiek nie podpadłem, bo chyba tego nie chciałbym, szczerze powiedziawszy. - powiedział. Skoro dziewczyna znała wiele zaklęć mogłaby mu zrobić coś z czego nie byłby zadowolony. Tak naprawdę jej nie znał dobrze, więc nie wiedział do czego była zdolna. Ale grunt, że jednak się spotkali i mogli razem poćwiczyć. Kiedyś właśnie obiło mu się o uszy, że zachowywała się dość swawolnie co do jednej dziewczyny, która bardzo na nią narzekała. Od tego czasu jakoś patrzył na to, żeby nie zrobić jej czegoś, czego ona by nie tolerowała. Nie chciał mieć żadnego wroga z którym by się spierał niepotrzebnie robiąc sobie krzywdę nawzajem, dlatego te flirty nie były dość oczywiste, żeby ta sobie mogła cokolwiek wyobrażać. Do niczego mu to nie było potrzebne, serio. Wystarczyło mu to, że miał mętlik w głowie przez Valenti i nad tym miał zamiar się skupić, żeby nie zrobić czegoś co obróci się przeciwko niemu. Cieszył się, że dziewczyna przyjęła jego prośbę. No jednak nie widziało mu się krzywdzić jakiegokolwiek zwierzęcia, o wiele bardziej wolałby testować zaklęcie na człowieku, bo człowiek może mu jakoś zagrozić, a zając? Raczej nie. Więc po co niepotrzebnie go stresować? Trening ze swoją nauczycielką? Brzmiało bardzo kusząco, chociaż wątpił, żeby powalił ją na kolana, ale przecież ona nie urwie mu przez to kończyn, nie? Skoro przeszli do poważnych ćwiczeń wyciągnął z kieszeni swoją różdżkę. Chociaż tyle, że jej nie zapomniał bo i takie rzeczy się zdarzały. Wybiegł tak szybko z dormitorium, że wcale by się nie zdziwił jakby jej przy sobie nie miał, ale na całe szczęście nie miał tego problemu. Wycelował ją w drzewo. - Orbis. - wypowiedział. Z różdżki wydobył się błysk który poszybował w stronę drzewa. Spętała korę świetlistymi promieniami. Ten efekt dość długo utrzymywał się na drzewie więc chyba mu się udało, a raczej był pewny. Co prawda nie było to idealne, ale jednak jak na pierwszy raz był z tego zadowolony.
Katherine dość często wykorzystywała swoją siostrę, miała bardziej uległy charakter i zawsze wychodziło, że to Katherine była grzeczna, a Nadia ciągle stwarzała problemy wychowawcze, a w rzeczywistości było całkowicie na odwrót. Roześmiała się, gdy wspomniał o tym, że nie chciałby jej podpaść. -Phill... mam szczerą nadzieję, że się mnie nie boisz. Ty jesteś Peregrine, ja Russeau, dodatkowo jesteś wychowankiem Salazara Slytherina. Z mojej strony nie ważne co by się działo, ale włos z głowy ci nie spadnie, masz moją gwarancję- powiedziała mając ochotę wybuchnąć ze śmiechu, jednakże miała nadzieję, że jej słowa są nad wymiar poważne. Nie chciała, by chłopak się bał jej coś powiedzieć, albo jej zaprzeczyć, bo inaczej przemieni go w ropuchę albo zakopie głęboko pod ziemią. -Przyjaźnię się z Lucasem, zawsze mówi mi wprost co mu ślina na język przyniesie, jeszcze ma wszystkie kończyny- tym razem już parsknęła gromkim śmiechem, musiała oprzeć się o jedno z drzew przy tym. Był naprawdę słodki, a delikatny wiaterek rozwiewający jego włosy tylko dodawał mu uroku. Szybko odgoniła od siebie te lubieżne myśli. Gdy rzucił zaklęcie, była pod wrażeniem, że udało mu się je rzucić prawie idealnie za pierwszym razem. Zrobiła również to samo i jej niewerbalne Orbis poleciało w stronę oplecionego już promieniem drzewa Phillipa. Tym razem zostało oplecione jeszcze raz ale w zupełnie przeciwnym kierunku. Ona też przy okazji mogła potrenować i mieć z tego odrobinę satysfakcji. Głupio jej się było przyznać, że po prostu miała dzisiaj gorszy dzień i chciała go spędzić z kimś kto jej zdaniem chociaż trochę zasługiwał na jej towarzystwo i nie był wyjątkowo złośliwą personą. Dziś nie potrzebowała żadnych złośliwości i sama też nie chciała być złośliwa. -Przy pojedynku rzucę zaklęcie normalnie, byś miał większą szansę zareagować i odbić moje zaklęcie. Będziemy walczyć tylko na zaklęcia z prostej bazy, bez udziwnień. Wszystko fair play. Możesz jeszcze raz spróbować rzucić zaklęcie,albo dwa razy i daj znać jak będziesz gotowy do próby sił na żywej istocie, tudzież na mnie- powiedziała tonem niczym nauczycielka z prawdziwego zdarzenia. Wiedziała jednak, że obecnie jej marzeniem jest dostać się do kadry Quidditcha i zostać tam trenerem. To było by naprawdę dla niej wielkie osiągnięcie. -Czy interesujesz się może Quidditchem? - zapytała nagle ni stąd ni zowąd , zmieniając na chwilę temat. Jeżeli by się tym interesował to od razu miała by z kim polatać i potrenować przy okazji poza rzucaniem zwykłych zaklęć.
Melusine O. Pennifold
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Wciąż nie mam pojęcia jakim cudem uchowałaś się tu taka niewinna, wśród bezeceństw Hogwartu. Na dodatek jesteś w moim wieku! Może to fakt, że tyle czasu spędzałam między ziółkami dlatego też jestem taka obeznana w tych nielegalnych sprawach. W końcu tak naprawdę nigdy nie obchodziły mnie narkotyki ani nic takiego, nie potrzebowałam ich pilnie do życia. To zwyczajne ziółka, które w mojej opinii są jedynie darem dla nas. Patrzę jak zaciągasz się ziółkami i kiwam głową z uznaniem widząc jak nieźle Ci idzie. Nawet nie krztusisz się jak szalona, tylko idealnie tym razem mierzysz siły na zamiary. Na Twoje pytania dotyczące kółek kręcę głową ze śmiechem. - Nie jestem aż takim zaprawionym palaczem! - mówię, wyrzucając ze swoich płuc kolejną dawkę dymu, czując coraz większe podekscytowanie i lekką dawkę magicznej energii, którą przynosi mi palona roślinka. - Ale wydawało mi się, że na to są jakieś zaklęcia czy coś, nie wiem jak ktoś miałby inaczej trenować takie rzeczy. Może ty spróbuj - mówię i wypuszczam zgrabnie piękny kształt z ust - czyli zwyczajny kłąb dymu. Można powiedzieć, że to po prostu kształt chmury! Kiedy ty mi dajesz jaśmin, ja Ci podaję koniczynę białą, by zwieńczyć Twoje dość duże kwiaty czymś znacznie delikatniejszym. Nadszedł czas na próbę plecenia wianków, a przecież jest to wyjątkowo trudne kiedy Twoje ręce wręcz rwą się do jakiegoś zadania. Próbuję powtarzać Twoje ruchy i na pewno szło by mi znacznie lepiej, gdyby nie zbyt entuzjastyczne podejście do sytuacji. - Musisz mi trochę pomóc - kręcę się w miejscu i przysuwam dłonie z kwiatami, byś pomogła mi zapleść kwiatki, zwyczajnie kierując moimi dłońmi. - Nie wiem jakim cudem idzie mi tak źle, jak byłam mała byłam w to naprawdę dobra... Ale potem zastąpiłam turbany wiankami i podejrzewam, że zdradziłam do tego dryg - mówię i macham zabawnie moją głową, więc równocześnie turbanem, z westchnieniem.
Zaśmiał się z jej słów. - No wiesz, ale wole jednak dmuchać na zimne. Wiesz nie żebym się bał czy też nie, ale chodzi o to, że znasz o wiele więcej zaklęć, masz o wiele większe w tym doświadczenie i mogłabyś mnie powalić jednym ruchem różdżki. Wiesz w czarodziejskim świecie męskie pięści nie grają roli, wręcz są rzadko używane. - mruknął do niej. Chyba sobie nie przypominał, żeby kiedykolwiek kogoś na poważnie uderzył własną pięścią. Wiadomo od tego ją ma, ale czarodziej również od tego ma różdżkę więc dlaczego miałby fatygować swoje kończyny? Może i nie radził sobie doskonale z zaklęciami, ale jednak już trochę nauczył się podczas nauki w Hogwarcie i jakieś tam pojęcie w zaklęciach ma, ba! Chyba byłby w stanie się obronić czy też skutecznie kogoś zaatakować, ale raczej im o takie zaklęcia nie chodziło. Czuł jakąś dziwną więź pomiędzy nim a Kath, może faktycznie można się bardziej pochylić nad tą relacją. Z tego co kojarzył to często widywał ją z Lucasem, a to jednak dla niego dość znaczy. Aż dziwne, że nigdy jakoś się ze sobą nie spotkali. Może coś ukrywali? Może nie chcą się do czegoś przyznać? Peregrine przecież też ma taką relacje z Sophie i co nikt nic o tym nie wie, więc może tak samo być w tym przypadku, ale jednak nie chciał w to ingerować. Pewnie zapyta się Lucasa, ale przecież nie zawsze mówi się prawdę, tak? Nawet najlepszego przyjacielowi. - No a ten gada, że nie zna żadnej fajnej dziewczyny... - parsknął śmiechem. Mógł się jedynie tylko domyślać co ich tak naprawdę łączy. Znając Peregrine to pewnie od razu jakieś intymne, ale to już tylko jego myśli. Naprawdę dziewczyna mu imponowała tym, że jej zaklęcie bez żadnego problemu zostało rzucone. To naprawdę zadziwiające i aż się sam sobie dziwił, że nigdy z dziewczyną się bliżej nie poznał, pewnie wiele ciekawych rzeczy mógł się od niej nauczyć. Z pewnością będzie musiał nad tym pomyśleć, a co najważniejsze działać. - Wiesz co może od razu zaczniemy? Nie chce sobie humoru spieprzyć... - mruknął do niej i wzruszył ramionami. Bo jednak jak zacznie mu nie wychodzić to może się zniechęcić, jednak lubił jak zawsze było po jego myśli, więc nie chciał, żeby zmienił zdanie na temat tej nauki. Jednakże dziewczyna znienacka zapytała o Quidditch. Ślizgon zawsze lubił latać, radził sobie nawet dobrze w lataniu, zazwyczaj był z siebie zadowolony, ale jednak wiedział, że zawsze może być lepszym lotnikiem. Myślał o dołączeniu do drużyny, ale wiele ślizgonów jest chętnych więc zwyczajnie dał sobie spokój. - Interesuje, a co? Nie mów, że jesteś mistrzynią i z tej dziedziny? - spojrzał na nią z zaciekawieniem. No była starsza o kilka lat więc z pewnością miała więcej czasu na wszelkie nauki więc możliwe, że i w tej dziedzinie radziła sobie lepiej od niego.
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Kath zaśmiała się, gdy ten tylko wspomniał coś o pięściach. -Słuchaj, nie żeby coś, ale długo byłam pałkarzem i zawsze wiedziałam kiedy tej pałki użyć. Ogólnie kocham sport, biegać, trenować, ale masz rację nie jesteśmy mugolami, aby bić się zamiast użyć różdżki i magii powiedziała po czym zdjęła bluzę by móc mu zaprezentować po prostu swoje mięśnie jakie wypracowała dość długimi i intensywnymi treningami. Zwłaszcza nogi miała bardzo silnie i mięśnie ud, wypracowane podczas męczących ćwiczeń. Dlaczego to zrobiła? Może po prostu lubiła gdy faceci ją obserwowali i podziwiali co wypracowała ciężką pracą. -nie zna żadnej fajnej dziewczyny, ale ma najlepszą pod słońcem przyjaciółkę, pewnie źle zinterpretowałeś pytanie- powiedziała po czym zaczęła się rozgrzewać, bo przecież mieli stanąć zaraz do walki. To będzie naprawdę fajna walka i rywalizacja. -Dodam, że rzucanie na kogoś zaklęć, gdy ten jest odwrócony do nas plecami jest bardzo niehonorowe, stosuję to tylko na największych wrogów. Wielokrotnie zdarzyło mi się stracić włosy przez czyjeś zaklęcie- powiedziała siląc się na delikatny uśmiech, bo to co się kiedyś działo wcale nie należało do najprzyjemniejszych z jej wspomnień. -Jeżeli chodzi o Quidditch, może mistrzynią jeszcze nie, ale byłam w Nietoperzach z Ballycastle, mają niesamowite szaty, czarne ze szkarłatnym nietoperzem na piersi, po prostu coś wspaniałego. Chcę też w przyszłym miesiącu startować na trenera Głównej Reprezentacji Qudditcha Zjednoczonych z Puddlemere, to moje marzenie i mam nadzieję, że uda mi się je spełnić. W powietrzu na miotle czuję się niczym ryba w wodze, dlatego jeżeli lubisz polatać i nie boisz się bólu to chętnie skorzystam z treningu, tylko tam jestem bardziej brutalna i możemy skończyć oboje poobijani. Ważne, żeby nikt nie spadł miotły-opowiadała o tym z ogromną pasją i przekonaniem, widać było jak oczy jej przy tym błyszczą i że opowiada o tym jak o swoim największym marzeniu, które się spełni jeśli tylko się postara. -Żeby nie było, że jestem idealna, słabiej radzę sobie z transmutacji i z opieki nad magicznymi stworzeniami, ale tutaj może ty mi pomożesz- tym razem to ona go delikatnie poderwała, pokazując mu język na którego końcu mignęło metalowe kółeczko. Czy Phillip miał okazję kiedyś całować się z dziewczyną, która miała kolczyk w języku? Dla wielu było to ciekawym doświadczeniem i czasem chcieli tylko spróbować jak to jest, na co Kattie po prostu by pozwoliła. Ciekawość rzecz ludzka i warto próbować, nie zniechęcać się do niczego. Teraz mogli zaczynać już pojedynek, więc uznała, że najpierw powie zasady, a potem zaczną . -Zwykle przy prawdziwych pojedynkach jest sekundant, ale tutaj myślę, że nie będzie to konieczne. Jeżeli któreś z nas rzuci zaklęcie, a drugie go nie obroni, po prostu my zdejmujemy je z drugiej osoby. Nie używamy skomplikowanych zaklęć, ani zakazanych bądź niebezpiecznych. To ma być tylko trening. Oczywiście na początek ukłon- przekazała wszystkie potrzebne zasady po czym ukłoniła się w kierunku chłopaka i wyciągnęła różdżkę do przodu by móc rzucić w odpowiednim czasie zaklęcie a także szybko zareagować w razie obrony. Rzuciła w kierunku chłopaka zaklęcie orbis, jednakże chłopak bez problemu mógł to obronić. Twoja kolej przystojniaku.
- Byłaś pałkarzem? Serio? To moja ulubiona pozycja w drużynie, zawsze chciałem nim być, ale nigdy nie pchałem się do drużyny, bo zawsze pełno ślizgonów było na boisku gdy odbywał się trening więc postanawiałem się w to w ogóle nie mieszać. Poza tym to mi aż tak do szczęścia nie jest potrzebne. - powiedział do niej. Może i nie do końca tak było, bo czasami marzył, żeby się dostać do drużyny, ale od razu sobie darował nawet takie myśli. Może i dobrze grał, może i dałby sobie radę, ale jednak już była cała obstawa i nawet słyszał, że już jest po kilku rezerwowych więc po co się angażować jak może zagra a może nie. Szczerze powiedziawszy to nie lubił umięśnione dziewczyny, ale Kath naprawdę wyglądała bardzo atrakcyjnie. Była umięśniona, ale do tego miałą idealną figurę więc wcale to nie wyglądało tak strasznie, bo niekiedy dziewczyny przesadzają i wyglądają jak tranwestyty. Takie dziewczyny go z pewnością nie interesowały, ale Kath była drobną dziewczyną mimo wszystko co go z pewnością bardzo pociągało. Jednak nie mówił tego głośno. - Kurwa to z niego taki przyjaciel? Że nawet nie wiedziałem, że się przyjaźnicie, serio! - oznajmił. Był tym zaskoczony, ale w gruncie rzeczy się cieszył, bo jednak będzie miał możliwość częściej spotykać dziewczynę, bo nawet w towarzystwie Lucasa będzie to możliwe. - Ano to wiadomo, nie rzuca się zaklęcia w plecy, bo to jednak nie fair. - powiedział do niego. Chyba, że byłby to jego największy wróg to wtedy pewnie by tak zrobił, ale inaczej nie było takiej możliwości, chyba, że zaklęcie w ogóle nie zagrażało przeciwnikowi. - Serio!? Powiem Ci, że coraz bardziej mi imponujesz. Ja też kocham Quidditch, ale w najskrytszych marzeniach nie myślałem, żeby dostać się do takiej drużyny. - mruknął i westchnął. No niestety to nie na jego zdolności niestety. Może jak skończy szkołę coś o tym pomyśli. A nie jednak nie, bo przecież jego marzeniem jest pracować w Ministerstwie więc to z pewnością odpadało, ale treningi z Kath bardzo go interesowały. - Pewnie, możemy kiedyś poćwiczyć nie ma najmniejszego problemu, ale zostać staranowanym przez dziewczynę to trochę nie w moim stylu, ale chyba się skuszę. - powiedział i uśmiechnął się do niej. Nie zrezygnuje z takiej możliwości to nawet nie podlegało dyskusji. - No myślę, że może Ci się do czegoś przydam w tych dziedzinach. - podrapał się po policzku. Zaproponował, ale co z tego będzie? Jeżeli się tylko wygłupi i tak naprawdę nie będzie w stanie jej niczego nauczyć i straci w jej oczach? No ale czym się przejmować, przecież Peregrine nie należy do tych osób, więc nie ma się czego obawiać. Może jakoś zwyczajnie się do niego niezniechęci. Wysłuchał jej wypocin i ukłonił się tak samo jak i ona. Kath rzuciła zaklęcie, ale nawet nie zdążył zareagować, jednakże zaklęcie było wcale nie trafione więc nie czekając dłużej rzucił takie samo zaklęcie w jej stronę. Zaklęcie wyszło mu całkiem dobrze jednakże widząc Kath mógł odczytać, że będzie w stanie obronić się przed tym zaklęciem dlatego nie spuszczał różdżki i czekał na jej reakcje.
Katherine uwielbiała kiedy faceci się na nią gapili, mimo iż czasem udawała, że tego nie widzi, albo jej się nie podoba, no to bywało wręcz na odwrót. Ostatnimi czasy zauważyła, że dość często zdarza jej się uśmiechać i mimo iż dzisiejszego dnia nie wzięła żadnych z leków, które powinna łykać codziennie rano na czczo przed śniadaniem, to miała świetny nastrój i mimo delikatnego otępienia, nie było widać po niej ani zmęczenia, ani też nadmiernej ekscytacji. Cieszyła się jednym słowem, że to popołudnie może spędzić właśnie z Peregrine. Cieszyła się, że jest tylko trzy lata różnicy między nimi i wygląda bardzo dojrzale i okazale jak na swój wiek. Głupie myśli powinna jak najszybciej odgonić od siebie. -Byłam długo pałkarzem, byłam także ścigającą, nie grałam tylko na pozycji obrońcy i szukającego. W tej ostatniej bym raczej się nie sprawdziła. Mimo wszystko jeśli nie grasz to możesz pojawić się na trybunach, by mi kibicować- oznajmiła. Pojedynek był czymś naprawdę fajnym, jeżeli chodzi o ćwiczenie nowych zaklęć. Komentarz na temat Lucasa był zabawny, a ona nic nie powiedziała o tej całej sytuacji, tylko wzruszyła ramionami jakby ją też zdziwiło. Później jednak musiała coś dodać od siebie ponieważ nie byłaby wtedy całkowicie sobą. -Może kryje największy skarb, by nikt mnie nie zgarnął. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jestem niczym wyjątkowe trofeum. Trudne do zdobycia, a jak już ci się uda wygrać, nie oddajesz nikomu pucharu- zażartowała, mając nadzieję, że ten podłapie żart i również zacznie się śmiać. Gdy wspomniał, że mu zaimponowała, udawała że lekko ją zawstydził tym faktem i opuściła wzrok w dół jakby coś wypatrzyła w tym trawiastym podłożu. -Przestań, zawstydzasz mnie. Bez przesady, twoje słowa sprawiają jakbym naprawdę była najlepsza, a tak nie jest- powiedziała po czym dodała - na miotle nie ma podziału, jesteśmy zawodnikami i tutaj nie ma znaczenia, kto kogo staranuje. Jednakże jeśli będziesz zbyt poobijany zajmę się twoimi obrażeniami - powiedziała, potem już zaczęli pojedynek. Nawiązuję tak jakby te rozmowy były zanim zaczęli walczyć, by potem już się nie rozpraszać, a więc kontynuując dalszą część pojedynku. Kath zobaczyła, że świetnie sobie poradził,a w momencie gdy zaklęcie rzucił w jej kierunku, zgrabne je obroniła rzucając słownie- PROTEGO, promienie chłopaka odbiły się od zaklęcia tarczy i oplotły pobliski kamień. Nie żeby mu dawała jakiekolwiek fory, po prostu tak wyszło, nie inaczej. Tym razem była jej kolej na rzut zaklęcia. Ponownie rzuciła w jego kierunku to samo zaklęcie. -ORBIS - rzuciła, a promienie ruszyły w kierunku Slizgona, miał jednak szansę obronić się przed zaklęciem.
Phillip Peregrine
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Jeżeli chodzi o pozycję szukającego to kompletnie nie było dla niego. On raczej nie potrafił wypatrywać i czekać z niecierpliwieniem, on lubił gdy coś się działo, a jednak prócz uważania, żeby nie dostać tłuczkiem szukający jedynie szuka wzrokiem znicza. On by się do tego kompletnie nie nadawał. A pałkarz miał zajęcie praktycznie cały czas, a jeżeli go nie miał to mógł sobie szybko je znaleźć. - No ja myślę, że również szukający nie byłby dla mnie. No ale nie muszę się tym przejmować bo w drużynie nie jestem i pewnie nigdy nie będę, jakoś specjalnie się o to starać nie będę. - mruknął i wzruszył ramionami. Chyba, że takowa propozycja padnie od samego kapitana drużyny wtedy z pewnością by się nad tym mocno zastanowił. Jak on mógł tego nie rozumieć skoro takie samo podejście miał jeżeli chodzi o jego samego. On również uważał się za nadzwyczajny puchar, jednakże był pucharem który dość łatwo zdobyć. Wystarczy naprawdę odrobina chęci, a zainteresowana nim dziewczyna ma już przody. Nigdy nie ukrywał, że lubił często zmieniać dziewczyny. Może nie jak skarpetki, ale rękawiczki na pewno. Czy potrafił się zaangażować na dobre? Pewnie tak, ale do tej pory nikogo takiego nie poznał może prócz Silvii, ale ich relacja nigdy nie była jasna i nawet nie byli razem, choć może to tak wyglądało. - A ja się Tobie chętnie oddam, jeżeli mi dołożysz... - zaśmiał się. Oczywiście trochę się obawiał i tego pojedynku, bo jeżeli on oberwie to ok, ale nie chciał zranić w żaden sposób Kath więc jak to zrobić? Czasami gra na tyle się rozkręci że zwyczajnie się nie wyhamuje i ktoś może wylądować w skrzydle, no ale skoro grała to dobrze wiedziała i liczyła się z tym, że taka opcja również wchodziła w grę. Skoncentrował się na ataku dziewczyny, ale dobrze zauważył kiedy i jak rzucała zaklęcie, dlatego machnął różdżką wypowiadając. - Protego! - zaklęcie bez problemu odbiło się od różdżki i poleciało z powrotem do dziewczyny, jednakże o mały włos chybił i zaklęcie przeleciało koło jej ciała, dlatego nie pozostawiając jej dłużny wycelował znów różdżkę w stronę ślizgonki. - Orbis! - rzucił zaklęciem, a to również było dość skuteczne i leciało prosto w dziewczynę. Ciekawiło go kto pierwszy straci orientacje i dostanie zaklęciem. Miał nadzieję, że to nie będzie bolesne, ani dla niej ani dla niego.
Nancy ostatnimi czasy zaczęła przekonywać się, że zdecydowanie za długo prowadziła zwykłe, niewinne, szkolne życie. Małymi kroczkami zaczęła chwytać te doświadczenia, których tyle lat unikała i zaczynało jej się to coraz bardziej podobać. Na przykład teraz. Jeszcze nie tak dawno temu nie dałaby się namówić na podobne eksperymenty z ziołami, a dzisiaj nie czuła żadnych oporów przed spróbowaniem czegoś nowego. Z każdym podobnym doświadczeniem nabierała ochoty na więcej. A szczególnie teraz, kiedy magiczny dym drażnił jej gardło i w jakiś dziwny sposób dodawał energii do działania. Zachęcona słowami swojej towarzyszki, zaciągnęła się ostrożnie i ułożywszy usta na kształt litery "o" wypuściła małą porcję dymu do góry. Wyszła jej najzwyklejsza chmurka, taka jak wszystkie poprzednie. Westchnęła zawiedziona. - Hmm... Zaklęcia to dobre wytłumaczenie, przecież nie da się tego zrobić! - Stwierdziła z rezygnacją i wróciła do tego co szło jej o niebo lepiej, czyli do zaplatania wianka. Wzięła w dłoń koniczynę i coraz bardziej trzęsącymi się z ekscytacji rękami wplotła w swoją kompozycję uśmiechając się przy tym wesoło. Zaraz po tym spojrzała na swoją towarzyszkę. - Z pewnością pomyślę i to nie raz. - Zapewniła przebiegając energicznie palcami po leżących przed nimi kwiatkach i złapała za liatrę. - A szczególnie kiedy... - Pokazała roślinkę Melusine uśmiechając się z rozbawieniem. Jednak to nie tego kwiatka chciała jej podarować. Po krótkim namyśle sięgneła po wyke i to ją podała dziewczynie. Miała ochotę wstać! Ruszyć się! Tańczyć? Tak, mogłaby tańczyć! Tym bardziej, że wraz z nadejściem wieczora okolica stawała się coraz piękniejsza! Powstrzymała jednak jeszcze chęć zerwania się na równe nogi i zamiast tego odłożyła na bok swój wianek i wyciągnęła ręce, by położyć je na dłoniach krukonki. Na chwilę uniosła wzrok, by spojrzeć w piękne, ciemne oczy swojej towarzyszki i rumieniąc się subtelnie, pokierowała jej ręce tak by powstała idealna wiązanka. - W ten sposób. Tu owijasz, o tak. A tu przekładasz w ten sposób. Zaraz sobie przypomnisz! - Zapewniła z przekonaniem, że tego się nie zapomina! Choć nadmierna energia rzeczywiście nie sprzyjała precyzji. Westchnęła z zachwytem, obserwując pierwsze rozświetlające polane świetliki i nie dała rady dłużej usiedzieć w miejscu. Wstała, wciąż trzymając dłoń Melusine i uśmiechnęła się zachęcająco. Jeśli tylko dziewczyna dała się postawić na nogi, Nancy zakręciła nią w piruecie. Zaczęła tańczyć, tak po prostu, bez żadnego konkretnego powodu, do tylko sobie słyszanej muzyki.
Katherine bardzo chętnie by się nim zajęła, tylko na razie wolała nie myśleć w jaki sposób i miała nadzieję, że nie będzie zbyt obity. To było straszne, że często mdlała na widok własnej lub cudzej krwi, aczkolwiek najczęściej te omdlenia bywały po prostu przez nią udawane, bo lubiła, gdy ktoś inny się nią opiekował. Często specjalnie przecież dziewczyny udawały niezdarne, albo bezradne tylko po to, by facet mógł je przytulić albo pogłaskać po głowie i się zaopiekować taką sierotką. Cały pojedynek jaki prowadzili był praktycznie na równie. Chłopak świetnie radził sobie z zaklęciem i praktycznie do tej pory żadne nie trafiło drugiej osoby. Kath zapatrzyła się przez moment w jeden punkt, gdy kącik jego ust uniósł się wyżej i nie zauważyła, gdy nagle po odbiciu jego obrony, zaklęcie trafiło w nią, bo nie zdążyła zareagować. Świetliste promienie spętały ją idealnie od góry do dołu sprawiając, że straciła równowagę i niczym kłoda upadła na trawiaste podłoże. W tej chwili zaklęcie tak idealnie ją oplotło, że nie była w stanie ruszyć ani ręką, ani żadną z nóg. Idealnie rzucone przez Ślizgona zaklęcie. -Dama w opałach! - rzuciła tylko starając się całą tą sytuację obrócić w żart, aczkolwiek syknęła niekontrolowanie, gdy upadła na lekko już obolały po ostatnim meczu lewy nadgarstek. Już powoli zmierzchało i można było już dostrzec, że słońce powoli idzie już spać. Na jego miejsce według zasad natury obudzi się księżyc. Chłopak naprawdę świetnie sobie radził i był zdolnym i pojętnym uczniem, miała tylko nadzieję, że uwolni ją i nie będzie się nad nią teraz pastwił choćby dla zabawy. Czekała aż do niej podejdzie i jej pomoże.
Phillip Peregrine
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Owszem dzisiejszego dnia był w bardzo dobrej formie. Czuł, że to zaklęcie będzie przez niego bardzo szybko opanowane. Tak czuł i najwyraźniej się nie mylił, bo za każdym razem zaklęcie udawało się rzucić, a to, że Kath doskonale się broniła to już przecież nie wina jego niezdarności. Pojedynek bardzo mu się podobał. Na szczęście zaklęcie było na tyle nieszkodliwe, że nikomu nie powinno się nic stać. Owszem najgorszy wróg miałby wtedy problemy, bo byłby całkowicie pozbawiony jakichkolwiek ruchów. Gdy rzucił zaklęcie o mało się nie przewrócił widząc, że dziewczyna została skutecznie opleciona magiczną nicią dającą mu przewagę w całej sytuacji. Zaśmiał się sam do siebie i podszedł do niej ruchem, którym grał bohatera i gościa którego nie da się w żaden sposób pokonać. - No i co z Tobą teraz zrobić... - wybuchnął śmiechem. Gdy już był obok niej skierował różdżkę na dziewczynę. Jednakże chwilę się zamyślił, bo cholera jasna jakie to było zaklęcie. Podrapał się po głowie. Za chiny ludowe nie mógł sobie przypomnieć owego zaklęcia, które już kiedyś kilka razy rzucał. Ponownie skupił swoje szare komórki. No tak, jest! Wycelował w nią różdżką. - Finite. - wypowiedział zaklęcie, które od razu spowodowało, że magiczna nić powoli znikała. Gdy już Kath została uwolniona podał jej dłoń, żeby pomóc jej wstać. - Na dzisiaj chyba starczy, prawda? - zapytał. Co za dużo to nie zdrowo, a może miał ochotę spędzić z nią jeszcze milsze chwilę niżeli te które miały powodować ból u dziewczyny, bo nie umknęło jego uwadze, że dziewczynę jednak coś zabolało. Sam nie wiedział co to było, ale podejrzewał, że coś z ręką. Miał nadzieję, że nie będzie potrzebna interwencja pielęgniarki szkolnej. - Wszystko gra?
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
-Bardzo zabawne Phillipie- powiedziała siląc się przy tym na delikatny uśmieszek, którym jakoby próbowała wymusić szybszą pomoc. Do tego dochodzą słodkie oczy niczym u kota ze Shreka. Katherine nigdy nie lubiła nikomu się żalić z tego co ją boli i zwykle starała się to ukrywać, chyba że faktycznie ktoś ją wręcz przymusił do mówienia. Wtedy się otwierała i wylewała swoje żale. Tym razem sytuacja była wręcz identyczna. W momencie, gdy tylko ją odczarował, a promieniste więzy puściły i rozluźniły jej ciało na tyle, że mogła się ruszyć, od razu skinęła głową, leżąc jeszcze na ziemi. -Tak, jesteś bardzo pojętnym i zdolnym uczniem. Świetnie mi się z tobą uczy- powiedziała praktycznie zgodnie z prawdą, bo to, że ona popełniła błąd i nie obroniła się, znaczy, że Peregrine, świetnie zrozumiał na czym polega idea rzuconego czaru. Chwyciła jego dłoń bardzo pewnym chwytem i dzięki jego pomocy podniosła się z ziemi, jednakże straciła na moment równowagę wpadając na niego. -Wybacz, tak wszystko jest w porządku- oznajmiła, mimo iż czuła że nadgarstek wręcz jej promieniuje od bólu w danym momencie. Jeżeli teraz by ją dotknął w tamtym miejscu, pewnie by syknęła z bólu i musiałaby mu powiedzieć co się dzieje. On musiałby jednak obiecać, że nie pójdą do Skrzydła Szpitalnego. Miejsca medyczne bardzo źle jej się kojarzyły. Robiło się już coraz ciemniej i Kath odruchowo spojrzała w górę, ponieważ chłopak był od niej wyższy i spostrzegła jak pięknie świetliki zaczęły świecić oświetlając to całe miejsce w którym się znajdowali. -Jakie to jest piękne- powiedziała wręcz rozmarzonym tonem - zobacz, warto było przejść tak daleko, choćby dla tego widoku. Chyba będę tutaj częściej przesiadywać- dodała po czym przymknęła na moment oczy. Z tego wszystkiego zapomniała o tym, że powinna już puścić dawno jego dłoń.
Phillip Peregrine
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Był naprawdę bardzo z siebie zadowolony i pewnie Kath również. Była po prostu bardzo dobrą nauczycielką więc jak mogłaby go nie nauczyć tego zaklęcia? Może jeszcze nie było perfekcyjne, ale przecież trening czyni mistrza, tak? Skoro znał podstawy to mógł teraz się sam jeszcze bardziej w tym udoskonalić i zaklęcie będzie miał opanowane. Miał nadzieję, że dziewczyna się nie zniechęci i jeszcze nie raz pokaże mu inne zaklęcia. Gdzieś czuł w głębi serca, że mógłby się z nią nawet umówić na randkę, jednakże miał mieszane uczucia. Była przyjaciółką Lucasa a to coś znaczyło. Nie chciałby jej zranić, żeby przez to również stracić najlepszego przyjaciela. Ale los układa wszelakie historie i nie wiadomo było co tak naprawdę ich czeka. - Mnie również, mam nadzieję, że to nie była ostatnia nasza lekcja, co? - zapytał z czystej ciekawości, ale nie wyobrażał sobie innej odpowiedzi niż przytakującą. Poza tym obiecała mu latanie więc musiała przecież dotrzymać obietnicy. O wiele bardziej podobało mu się rzucanie zaklęć, ale jakoś czuł, że może poświęcić Kath więcej czasu. - To dobrze. Mam nadzieję, że mnie nie okłamujesz i jest tak jak mówisz... - mruknął do niej. Bo nie chciało mu się wierzyć, że to było tylko zwykłe syknięcie. Ale była dorosłą czarownicą i dobrze wiedziała co robiła. Skoro nie chciała żadnej pomocy to nie nalegał, tym bardziej, że mogłaby się przez to na niego wkurzyć i pójść sobie a to była ostatnia rzecz jaką teraz chciał. - No faktycznie miejsce jest bajeczne. - powiedział do niej. Jak na ślizgona to był bardzo optymistyczny w takich kwestiach. W ogóle uważał, że wioska Hogsmeade była bardzo pięknym miejscem. Chciałby chyba tutaj zamieszkać jak tylko stanie na swoim, ale wiadomo, że nie zawsze ma się to czego się chce. Tak stojąc dopiero teraz uświadomił sobie, że nadal trzymają się za rękę. Jednakże mimo silnej woli nie mógł ją jej zabrać. Skoro ją trzymała to było coś na rzeczy. Spoglądał z boku na nią. Kath była naprawdę bardzo piękną dziewczyną. - Wiesz co jesteś bardzo ładną ślizgonką. - mruknął jej do ucha i uśmiechnął się lekko. Pocałował ją jedynie w policzek, nie chciał, żeby ta się go przestraszyła dlatego zaczął delikatnie, a co z tego dalej będzie? Może Kath się otrząśnie i oderwie się od niego, bo on nie miał najmniejszego zamiaru.
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Katherine starała się wyjść bardzo profesjonalnie, ale tutaj doszła do wniosku, że wypadła odrobinę żałośnie w momencie, gdy nie udało jej się obronić zaklęcia rzuconego przez chłopaka. Przynajmniej ona tak sądziła. Z drugiej strony, gdyby mu się nie udało to wyszłoby, że nauka nie jest skuteczna. Tutaj tak naprawdę nie było chyba złotego środka. Cieszyła się jednak, że chłopak jest zadowolony z zajęć i będzie chciał je jeszcze powtórzyć. -Jeżeli podobają ci się zajęcia ze mną, chętnie będę cię uczyć. Masz moje słowo- powiedziała tym samym składając mu obietnicę, a wiadome było, że Katherine nie rzuca słów na wiatr i żeby zerwała dane komuś słowo musiało by się wcześniej naprawdę wydarzyć coś co by jej udaremniło wykonanie danej obietnicy. To bywało jednak bardzo rzadko, praktycznie wcale. Gdy powiedział jej że jest śliczną Ślizgonką, mimo woli zarumieniła się. To było szokujące, bo dawno już jej się nie zdarzyło. Miała nadzieję , że jednak tego nie zauważył. Katherine była zawsze pewną siebie osobą, więc to ona rozdawała karty i decydowała co może zrobić facet, a czego nie. Prawda jednak jest taka, że nie mogła wiecznie wszystkimi dyrygować i decydować za innych. Każdy miał swój rozum i czasem chciał też coś zrobić z własnej inicjatywy. -Może to głupie...dawno nikt mi nie powiedział tak miłych, szczerych słów - powiedziała po czym oparła głowę o jego policzek. Taka była prawda, dawno nikt jej nic takiego nie powiedział, a odkąd wróciła z Ośrodka to starzy znajomi trochę traktowali ją jak powietrze, albo bali się zareagować. Nie lubiła, gdy obchodzono się z nią niczym z jajkiem, a taki właśnie był jej brat. Najlepiej tak jak ojciec zamknąłby ją w szczelnej szklanej kuli i trzymał niczym cenną różę, której nie wolno uszkodzić. To nie było przyzwoite. Kath pragnęła tylko by komuś zależało bardziej niż jej samej, ale takie miłe słowa też były bardzo kojące dla ucha i serca.
Phillip Peregrine
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Szrama na prawej ręce ciągnąca się od łokcia do nadgarstka. Ciężki, męski głos.
Zaklęcie zaklęciu nie równe. Niekiedy zaklęcie znało się bardzo dobrze, sto razy lub więcej się go rzucało, a jednak ono nie wyszło tak jakby tego chcieli. Więc kompletnie nie był zdziwiony, że Kath nie dała sobie rady. Zazwyczaj był dość pojętnym uczniem i nauka zaklęć dość dobrze mu szła. Zwyczajnie tutaj bardziej chodziło o to, że mu się bardziej nie chciało ich uczyć, niż nie potrafił. Jednakże Kath spowodowała, że będzie teraz przez niego gnębiona, o wiele bardziej podobała mu się taka nauka niż siedzenie na lekcji i słuchać jakieś teorii. - One mi się nie podobają, one są wyśmienite. Naprawdę jesteś bardzo dobrą nauczycielką i nie przejmuj się. Powinnaś byś z siebie dumna, bo mówią, że jeżeli uczeń potrafi lepiej wykonać odpowiednie zadanie od nauczyciela to znaczy, że jest doskonały w tym co robi. Więc... Jesteś doskonała... - powiedział do niej i uśmiechnął się. Mówił całkiem szczerze. Phill również zawsze doprowadzał daną obietnicę do samego końca, a niekiedy nawet z nawiązką. W jego rodzinie słowo jest ważniejsze od pieniędzy, dlatego jeżeli komukolwiek coś obieca jest w stanie wiele poświęcić, dlatego też raczej stara się nic nie obiecać chyba, że jest to konieczne. - Eee, nie wierzę. Kath jesteś wyjątkową czarownicą i chyba każdy kto Cię zna tak uważa. Kumplujesz się z Lucasem, a to już coś. On się nie koleguje z byle kim... - zaśmiał się bo miał oczywiście na myśli samego siebie. Gdy tylko Kath przytuliła się jeszcze bardziej do niego i oparła głowę o jego policzek ten natychmiast delikatną dłonią przeniósł jej twarz, ażeby teraz patrzyli na siebie. Ich usta łączyły dosłownie kilka centymetrów. Przełknął dość głośno ślinę, ale czuł, że musi to zrobić. Najwyżej dostanie jakiś crucio. Przybliżył swoje usta do jej ust i musnął je z pełną gracją. O tak. Pewnie nie ma dziewczyny, która nie przytaknęłaby, że całuje świetnie, więc i marzył, żeby to samo powiedziała do niego Kath. Może na zbyt wiele sobie dzisiaj pozwalał, ale czuł, że to musi zrobić i dlatego zrobił. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jej nie będzie mógł rzucić w kąt jak resztę dziewczyn, bo inaczej może być to ostatnia dziewczyna w jego życiu, ale czuł, że chce spróbować.
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Katherine nigdy nie sądziła, że jest dobrym nauczycielem, aczkolwiek bywała surowa, mimo iż cierpliwość rzadko kiedy u niej występowała. Zwłaszcza jeśli miała zły nastrój.To nie do końca było wtedy u niej dobrym połączeniem. Phillip nie znał jej tak dobrze jak np Lucas Sinclair, ale gdyby się postarał to miał okazję poznać lepiej dziewczynę, a przy okazji dowiedzieć się co tak naprawdę siedzi w jej głowie i jak funkcjonuje tam cały jej system wartości. -To naprawdę cudowne, słyszeć takie słowa z Twoich ust. Rzadko kiedy ktoś docenia to co robią dla niego inni. Jestem wspaniała... słowa, które każda królowa chciałaby usłyszeć od swojego króla- powiedziała uśmiechając się delikatnie przy tym. Lubiła, gdy bliskie jej osoby nazywały ją królową, a ona miała swój mały gang osób, które gotowe było zrobić dla niej wszystko jeśli o to poprosiła. Kath nie lubiła nigdy na nikim wymuszać obietnic, ale nie lubiła, gdy ktoś się narażał. Wtedy w jej głowie pojawiało się mnóstwo alternatyw co zrobić w danej sytuacji, by zaszkodzić każdemu, którego uważała za potencjalnego wroga. Ojciec nauczył Katherine, że za pieniądze można kupić wszystko łącznie z miłością. -Lucas jest specyficzną osobą, tak jak ja, dlatego zawsze się dość dobrze rozumieliśmy, kumpluje się tylko z najlepszymi - powiedziała starając się zabrzmieć odrobinę poważnie, jednakże to wszystko sprawiło, że nogi jej zmiękły i totalnie się roztroiła. Oczy dziewczyny były w ciemnym brązie, zwanym często przez mugoli podobno piwnym kolorem, ale oczy chłopaka miały jakąś dziwną w sobie głębie, gdy tylko spojrzała w czerń w jego oczach, totalnie odpłynęła i przepadła. To co się stało nie było dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę fakt, że Katherine bała się strasznie odrzucenia ze strony drugiej osoby. Teraz jednak oddała pocałunek, gdy tylko poczuła jego wargi na swoich. Poczuła dziwny dreszcz, który przebiegł jej wzdłuż całego kręgosłupa, dawno nie czuła tego czegoś, albo po prostu dawno nie miała okazji nikogo pocałować tak po prostu. Oddała mu jednakże ze zdwojoną mocą tym samym wplatając palce dłoni w jego czuprynę. Dopiero po dłuższej chwili oprzytomniała, tak jakby uświadomiła sobie, że to nie powinno mieć wcale miejsca, a chłopak na pewno robi to z każdą i teraz tylko znalazł kolejną naiwną. -Pewnie mówi ci to każda, ale nie tylko w szybkim przyswajaniu wiedzy jesteś świetny- powiedziała cicho po czym usiadła na trawie opierając się o pobliskie drzewo. Liczyła, że chłopak do niej dołączy. Bała się zapytać go o to co się przed chwilą stało, wiec czekała na dalszą jakąkolwiek reakcję z jego strony.
- Ty i może jesteś królową, ale jaki ze mnie król... - mruknął do niej i wzruszył ramionami. Owszem miał wielkie mniemanie o sobie, ale jakaś tam granica była, której jednak nie przekraczał. Peregrine również nie był cierpliwym człowiekiem. Pewnie gdyby mu to zaklęcie nie wychodziło raz drugi wkurzyłby się na samego siebie, a gdyby nawet za trzecim razem mu się to nie udało to i Kath mogłaby oberwać. Tak to jest jak się coś chce to rzadko kiedy wychodzi. Tym razem jednak wyszło z czego był bardzo zadowolony. Bliskie osoby? Ślizgon chyba jeszcze kimś takim dla niej nie był, przynajmniej tak mu się wydawało. Tak naprawdę rzadko kiedy się spotykali sam na sam, zazwyczaj to były zwykłe, przypadkowe spotkania nic więcej. Tym razem byli umówieni i to też już ma znaczenie i inaczej się do tego podchodzi. Gdyby mu ktoś kilka dni wcześniej powiedział, że będzie podrywał Russeau wybuchłby śmiechem. Nigdy pod tym względem na nią nie patrzył. Owszem podobała mu się, ale to nie był jego kaliber, a tym czasem takie rzeczy się dzieją. - No tak. Lucas jest specyficzną osobą, ale za to najlepszym moim kumplem. Lepszego sobie nie mogłem wymarzyć. - oznajmił. Był naprawdę wdzięczny losowi, że postawił go na jego drodze. Kumplowali się praktycznie od samego początku jak tylko pojawili się w Hogwarcie. Pewnie na początku połączył ich dom, a później przyjaźń. Gdy tylko doszło do pocałunku ulżyło mu w głębi serca, że Kath nie miała zamiaru go odtrącić. Sam nie wiedział co tak naprawdę teraz robił, dlaczego. Nie była jego celem, nigdy. To wyszło tak przez przypadek, ale dlaczego z tego nie skorzystać. Może kiedyś będą doskonałą parą? Phill na ten temat nie myślał, bo nie miał zamiaru na razie zagłębiać się w jakieś większe uczucia, wystarczyło, że Sylvia była cały czas w jego głowie. Cieszyło go, że Kath oddała jego pocałunek i to jeszcze w takim stylu. Podobała mu się ta jej pewność. Biła wręcz po oczach. - No nie przesadzaj, że cała szkoła na mnie leci, bo byś się zdziwiła... - mruknął do niej. Po co miał mówić jej prawdę, skoro teraz liczyła się tylko ona i on. Nie myślał o nikim innym w tym momencie. Siadł obok niej oczywiście obejmując ją ramieniem, trochę niepewnie, ale miał nadzieję, że ta nic z tym nie zrobi. Drugą ręką masował ją po udzie. - Kath jeżeli nie chcesz to ja więcej razy tego nie zrobię. Tylko powiedz. Mam do Ciebie niejaki szacunek i nie mam zamiaru robić coś wbrew Tobie. - powiedział i pokiwał z uznaniem do niej. Naprawdę tak sądził, więc jeżeli ślizgonka nie mogłaby spać przez to po nocach to po co się męczyć. Teraz liczyła się tylko ona, ale znając Philla odejdzie i będzie dalej robił swoje. Przecież nawet nie kochał dziewczyny więc nie mógł jej niczego obiecywać.