Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Biblioteka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 17 z 26 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 21 ... 26  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32734
  Liczba postów : 108771
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Specjalny




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyWto 9 Wrz - 15:16;

First topic message reminder :


Biblioteka

Wielkie regały z książkami sięgają niemal do sufitu. Można tu spotkać przede wszystkim osoby lubiące się uczyć, czytające dla przyjemności lub po prostu grupki dziewczyn chcące obgadać coś w spokoju. Całe pomieszczenie wypełnia zapach starego pergaminu, a niektóre półki pokrywa cienka warstwa kurzu. Jest tu przestrzeń na której stoją stoliki z krzesłami, by można było przeczytać książkę której nie można wypożyczyć, bądź w ciszy odrobić lekcje



Kolejny dzień w Hogwarcie. Jeden z wielu, pełnych życia dni, kiedy uczniowie i studenci spieszą się na zajęcia, a nauczyciele w popłochu sprawdzają pierwsze wypracowania oraz przygotowują kolejne materiały na zbliżające się wykłady. Rzecz jasna młodsza część szkoły nie przejmowała się tym tak bardzo, jak profesorowie, jednak musieli ingerować w przypadkach podobnych do tego, który właśnie miał miejsce w bibliotece.
Paul Price, jako jeden z niewielu, miał chwilę przerwy i dotarł na miejsce przed innymi, by pełnić swoje obowiązki. Zastał tam Lotte Reyes i Alana Payne'a na intrygującej wymianie zdań. Czyżby się kłócili? Skądże, prowadzili tylko rozmowę o wielkim tomiszczu na trasmutację, a które oboje chcieli mieć, gdyż był to jedyny dostępny w tej chwili egzemplarz. Jak to się potoczy?
Mistrz Gry zostawia was z tym małym problemem w nadziei, że nie poleje się krew, a oba domy unikną utraty punktów. Może pan profesor znajdzie jakieś pokojowe rozwiązanie. Kto wie, kto wie.
Zaczyna Paul. Powodzenia!

______________________

Biblioteka - Page 17 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyNie 31 Maj - 17:56;

Mając za sobą miesiąc pełen mniej czy bardziej udawanych prób rzucania zaklęć z dziedziny uzdrawiających, postanowił zabrać się za studiowanie szczegółów chorób magicznych. Umiał powiedzieć pokrótce tylko o niektórych, a przecież interesował się magią leczniczą, więc jak tu nie zgłębić wiedzy na temat samych magicznych schorzeń. Powszechne informacje, które gdzieś tam w ciągu swojego życia zapadły mu w pamięć były niewystarczające. Gdyby ktoś w tamtej chwili zadał mu polecenie aby wymienił kilka, to byłyby to może na szybko: smocza ospa, groszopryszczka, znikanie epidemiczne, uirusia i może jeszcze Qua-Quaero. A to zdecydowanie za mało. Dlatego tamtego popołudnia wybrał się do biblioteki i wypożyczył kilka książek, które jego zdaniem były godne przewertowania, aby dowiedzieć się więcej na ten temat.
Na początek doszukał się kilku ciekawostek na temat Kliniki Magicznych Chorób i Urazów, co skutecznie podsyciło jego ciekawość na temat tej magicznej placówki. Założycielem był Mungo Bonham, urodzony 1560 roku, a zmarły 1659roku. Był znanym czarodziejem oraz uzdrowicielem. Sam szpital został przez niego założony w XVII wieku. Znanymi uzdrowicielami, pracującymi w klinice byli m.in.: Dilys Derwent, Hipokrates Smethwyck, Augustus Pye czy Miriam Strout. W następnej księdze napotkał informacje dotyczące pospolitych schorzeń. Pierwszą była aliter aveum, która była chorobą egzotyczną, przenoszoną przez owady. Pacjenci zarażeni tą chorobą mieli silną reakcję alergiczną na wszystko, co objawiało się katarem, kichaniem oraz łzawieniem oczu. Niezależnie od leczenia trwała ona dwa tygodnie i była zakaźna. Drugą z kolei chorobą był lebetius. Choroba ta jest popularna w okresie zimowym i często występująca epidemicznie, aczkolwiek zupełnie niegroźna i niezaraźliwa. Pierwszymi objawami był katar i kichanie, po których z uszu chorego wydobywała się biała para oraz pacjent wydaje przy tym głośne i nieprzyjemne gwizdy. Leczona za pomocą eliksiru pieprzowego. Ominął wszystkie schorzenia, które znał, przechodząc do tych bardziej specyficznych oraz groźniejszych, takich jak klątwa Serketa. Jest to dosyć nietypowe schorzenie, którego przyczyną jest użądlenie przez olbrzymiego skorpiona Serketa. Zaraz po dostaniu się jadu do organizmu nie ma charakterystycznych objawów, jednak po około ośmiu godzinach na szyi pacjenta pojawiają się odleżyny, które z czasem prowadzą do martwicy, a ta może być zagrożeniem życia. Klątwe Serketa leczy się poprzez podanie surowicy a także odkażenie powstałych ran za pomocą Eliksiru Czyszczącego Rany. Czas trwania choroby to od jednego do dwóch tygodni, a pamiątkami po niej są widoczne blizny o ciemnym zabarwieniu. Spiritu pestilenti jest niebezpiecznym schorzeniem, wywoływanym przez zarodniki Horklumpów, które powodują w ciągu kilkunastu godzin ogromne spustoszenie w organizmie czarodzieja. Zazwyczaj stosuje się w tych przypadkach podawanie tlenu i zbijanie gorączki, co wystarcza aby pokonać chorobę. Zarodniki nie rozwijają się dalej w ludzkim ciele jeśli saturacja jest wystarczająco wysoka i opuszczają organizm podczas wydechów chorego, dlatego bardzo ważne jest aby odizolować go od potencjalnie zagrożonych zachorowaniem. Jeśli dojdzie do najcięższego stadium choroby to wydychane przez pacjenta powietrze ma kolor brunatny, który jaśnieje w miarę zdrowienia.
Przeczytawszy ostatnie zdanie, przetarł oczy i ostatecznie zamknął podręcznik. Chyba miał na dzisiaj dość magomedycznych informacji, bo czuł, że od ich nadmiaru pulsuje mu głowa. Podobno mugole mawiają: "co za dużo to nie zdrowo". Na pewno zgodziłby się z tym powiedzeniem, gdyby tylko je znał. Wstając od stolika, pozbierał wszystkie książki i odniósł je w odpowiednie miejsce, które było przeznaczone do oddawania wypożyczonych pozycji. Dowiedział się dużo i z jednej strony był z siebie dumny, że udało mu się tyle zrobić przez ostatnie tygodnie, ale z drugiej strony - czuł się zmęczony i marzył o ciepłej kąpieli...

//zt
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptySro 3 Cze - 23:43;

Mógł oczywiście pójść gdzieś daleko, zaszyć się i tak się uczyć, jak często to robił, ale książek było za dużo, a nie chciało mu się tego wszystkiego wynosić z biblioteki, wybrał sobie więc jakiś stolik, obłożył się cały tymi jebanymi tomami związanymi z medycyną, uzdrawianiem, całą tą jebaną magią leczniczą i próbował coś z tego wyciągnąć, przeglądając kolejne zaklęcia, spisy chorób i cały ten burdel, mając jakąś taką pieprzoną chwilę zawahania, czy na pewno powinien się tym zajmować, bo tak po prawdzie, to był z tym wszystkim nieco w dupie i nie był do końca pewien, jak to wszystko ogarnąć. Burknął coś do siebie pod nosem, a później odchylił się do tyłu na krześle i zakołysał na jego nogach, co na pewno bezpieczne nie było, bo brakowało tylko chwili, a po prostu by pewnie pierdolnął o posadzkę. Złapał się jednak w ostatniej chwili blatu stołu i wrócił do niego, podwijając rękawy bluzy, w której dzisiaj urzędował. Było mu trochę zimno, a to siedzenie między kolejnymi tomami jakoś go, kurwa, nie rozgrzewało, nic zatem dziwnego, że wzdychał ciężko i starał się jakoś ogarnąć swoje pierdolone życie, żeby jednak nie wyszło na to, że do chuja się nadaje i chuja może zrobić w przyszłości. Im dalej grzebał w medycynie, im więcej wiedział o magicznych chorobach, tym bardziej go fascynowała, a jednocześnie pokazywała mu, że daleka droga przed nim, jeśli chce coś osiągnąć. Chciał, rzecz jasna, bo kurwa, bez tego to faktycznie daleko nie zajdzie, ale miał wrażenie, że z pewnymi kwestiami nie poradzi sobie sam.
Przez chwilę przyglądał się innym osobom, które się tutaj kręciły, jakby u nich szukał natchnienia, jakiejś inspiracji, wsparcia, czy czegokolwiek takiego, a następnie przymknął powieki, starając się w pełni skoncentrować, skupić na zadaniu, jakie go jeszcze czekało, więc wrócił do kartkowania książki, wzdychając ciężko.
- Kurwa... - mruknął pod nosem. Łatwe to nie było.

@Flora J. Martell
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyPią 5 Cze - 0:13;

Kochała wiosnę, a moment, gdy przechodziła ona we wczesne lato, był zdecydowanie najprzyjemniejszym w całym roku. Zwłaszcza w jej rodzinnych stronach, gdy przydomowe ogrody tonęły w ciężkich, kolorowych kwiatach i bijącym od nich aromacie. Chociaż było już po zajęciach, zbliżały się egzaminy i Flora postanowiła spędzić popołudnie w bibliotece, powtarzając materiał z uzdrawiania. Chcąc pracować w mungu, musiała podczas rozpoczynających się we wrześniu studiów solidnie się przyłożyć. Drobna, niska brunetka przemykała pomiędzy regałami w poszukiwaniu odpowiednich ksiąg, jednak miejsce każdego tomiska, które warte było uwagi, tkwiło puste. Mogło to się zdarzyć raz, ale aż trzy? Westchnęła zdezorientowana, przesuwając spojrzeniem błękitnych tęczówek po izbie, przygryzając dolną wargę. Burza włosów zapleciona była w dwa warkocze opadające luźno na ramiona i uwieńczone cienkimi, żółtymi wstążkami. Sztruksowa spódnica z wyższym stanem sięgała przed kolana, a w nią wpuszczona była luźniejsza, dużo większa od samej Flory zwykła, czarna bluzka na krótki rękaw. Oprócz tego miała wyższe skarpetki i sportowe, jasne buty, na ramionach zaś klasycznie towarzyszył jej niewielki plecak. Wzruszyła ramionami, zastanawiając się już, co jeszcze wyniesie z podręcznika i kierując się do wyjścia z biblioteki, gdy dostrzegła siedzącą w stosie ksiąg postać, mimowolnie zerkając na tytuły. Instynktownie schowała się za filarem, wyglądając nieśmiało w stronę chłopaka o dość wyrazistej urodzie i bystrym spojrzeniu, który wyglądał, jakby był zły na cały świat. Był trochę straszny. Mijały kolejne minuty, a ona kolejny raz przemykała gdzieś z boku, zerkając co rusz, czy aby nie odkładał jakieś książki, którą mogłaby wziąć i akurat, gdy przechodziła po jego prawej stronie, z jego ust wyleciało ciche przekleństwo, które w panującej dookoła ciszy wydało się jej na tyle głośne i zaskakujące, że aż podskoczyła, upuszczając trzymaną przez siebie, krótką książkę o wiązaniach magicznych bandaży. Poczuła, jak twarz oblewa się jej rumieńcem i szybko kucnęła, podnosząc ją z podłogi. Gdy podniosła jednak spojrzenie, napotykając jego wzrok, zakryła twarz książką, wyglądając zza niej jedynie oczyma. - P..p..przepraszam! Nie chciałam Ci przeszkadzać!
Wydukała cicho, przygryzając zaraz w zdenerwowaniu dolną wargę, a jedną z dłoni unosząc do góry, złapała za tkwiący w uchu kolczyk, chcąc się uspokoić. Na pewno był zły i na pewno będzie krzyczał! A chciała tylko pouczyć się uzdrawiania, poćwiczyć zaklęcia z podstaw, aby lepiej przygotować się do egzaminu na asystenta uzdrowiciela, do którego planowała podejść we wrześniu. Zacisnęła książkę w dłoni, wciąż kucając na ziemi i zostawiając kolczyk w spokoju, wskazała palcem na jedno tomisko. - Czy.. Czy będziesz z tej jeszcze korzystał.... Ch.. Chciałam ją pożyczyć, j..jeśli to nie problem!
Dodała cichutko, nie mając pojęcia czy usłyszał i bojąc się na niego spojrzeć. Oddech nieco jej przyśpieszył, warkocze kołysały się delikatnie na klatce piersiowej.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptySob 6 Cze - 22:53;

Trzeba przyznać, że zachowanie dziewczyny było dla niego całkiem niezrozumiałe. W końcu to, że zaczął przeklinać pod nosem, nie odnosiło się ani trochę do niej, dlatego też uniósł lekko brwi, jakby chciał jej zapytać, czy aby na pewno dobrze się czuje, bo takie coś, to już trochę odjebywanie, czy coś, co nie? W każdym razie pokręcił lekko głową, bardziej do siebie niż do niej, dochodząc do wniosku, że cała ta sytuacja wymaga chyba wyjaśnienia.
- To nie było do ciebie - rzucił tylko, a potem wskazał jej miejsce obok siebie. - Siadaj, możemy korzystać z tych książek wspólnie, skoro też ci to potrzeba. I tak utknąłem na somnium mortiferum, bo już mi się zaczyna pierdolić, czy tutaj głównie chodzi o to ciśnienie i szybsze bicie serca, czy o temperaturę ciała. A na dokładkę podobno spowalnia rozwój i wzrost, ale to mi do niczego nie pasuje, skoro pierwsze śpiączki pojawiają się w okolicach trzydziestki. To co niby ma powstrzymywać? O ja pierdolę, zdecydowanie tego za dużo - burknął, pocierając skronie. Nie wiedział, nawet kiedy wyrzucił z siebie te wszystkie informacje, pewnie dość mocno poplątane, ale wyglądało na to, że coś jeszcze mu w głowie zostaje. Pewnie powinien uczyć się łatwiejszych rzeczy, ale nie do końca mu się chciało, bo jakieś tam podstawy posiadał.
- Ostatnio szykowałem prezentację na prośbę profesor dla młodszych uczniów i teraz nie chce mi się w kółko powtarzać episkey czy innych pierdół, które powinniśmy już umieć, więc zacząłem grzebać dalej. Ale pewnie na egzaminie będzie pierwsza pomoc i wszystko z zakresu vulnera, tylko że tutaj już raczej nie dodam nic nowego. No chyba, że każą mi je porównać z episkey, bo ponoć ludzie często mylą rany ze złamaniami nosa, czy coś - rzucił jeszcze, znowu zaczynając huśtać się na krześle, zakładając przy okazji ręce na piersi. Chyba potrzebował jednak przerwy od siedzenia w tych pieprzonych książkach, bo jeszcze trochę i wszystko mu się we łbie popierdoli. A może powinien to faktycznie powtarzać na głos.

I post nauki

@Flora J. Martell
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyPon 8 Cze - 22:35;

Dla ludzi, którzy nie mieli z nią styczności – mogła wydawać się dziwna, a przede wszystkim znacznie młodsza, niż w rzeczywistości była. Nie ukrywajmy, Flora nigdy nie należała do najpopularniejszych dziewczyn w szkole, była raczej szarą myszką, która znikała wysokich korytarzach. Wzrok gryfona był pewny siebie i niezwykle peszący, kompletnie nie potrafiła odczytać jego intencji. Był łobuzem, czy raczej wybuchnie śmiechem i okaże się miły? Martellówna miała za sobą przykre doświadczenia ze znęcaniem się i starała się unikać jakichkolwiek kłopotów czy spięć. Gdy zaczął więc mówić, co rusz podnosiła na niego błękitne ślepia, a śniade policzki pokrywał subtelny rumieniec. Kiwnęła głową z odrobiną ulgi, że nie przeczepił się do jej wyglądania zza kolumn czy podglądania tego, co robił – zupełnie, jakby była zakochaną pierwszoroczną, a ona chciała tylko skorzystać z podręcznika. Gdy wskazał miejsce obok siebie, przez pierwszą chwilę nie miała pojęcia co zrobić i dopiero po zmaltretowaniu dolnej wargi, podniosła się i otrzepała spódniczkę, siadając obok. Ułożyła dłonie na kolanach, pozwalając, aby warkocze zakołysały się leniwie na czarnej bluzce. Palce wbiły się w żółty sztruks, zupełnie jakby miał nadejść koniec świata tylko dlatego, że rozmawiali. Rozdziawiła usta zszokowana jego słownictwem.
- R..R..Rozumiem.. Więc też uczysz się do egzaminów... Lubisz uzdrawianie? - zapytała cicho, speszona i zawstydzona, mocniej wbijając paznokcie w ubranie. Potrzebowała chwili, aby się do niego przyzwyczaić, bo gdy chodziło o uzdrawianie, mały skrzat z domu borsuka był naprawdę przydatny. Nie wiadomo skąd, dostawała takiej pewności siebie. Nachyliła się nieco, zerkając na książkę i przesuwając wzrokiem po treści, wydała z siebie ciche mruknięcie zamyślenia. - Przepraszam, że pytam, ale... Opanowałeś już podstawy, że sięgasz po rozszerzony materiał?
Zerknęła mu nawet przez chwilę w oczy z odrobiną ciekawości, bo nie często spotykała osoby, które sięgały po zaawansowane tajniki magii leczniczej. Gdy się nie odzywał, nie bluzgał i po prostu wlepiał w spojrzenie w opasłe tomisko przed nosem, wyglądał całkiem łagodnie z tymi brązowymi kosmykami włosów, które opadały mu na twarz. Poprawiła się na krześle, skupiając myśli na leczeniu – prawda była taka, że egzamin na asystenta uzdrowiciela dopiero zamierzała zdawać we wrześniu, jak rozpocznie studia i będzie mogła podjąć pracę poza Hogwartem. Ćwiczyła dużo na sucho, przepisywała notatki czy sięgała po medycynę tradycyjną, jednak wciąż była przed brunetką długa droga.
- Należysz do kółka? Też myślałam, żeby się zapisać, ale.. Ale nie było mi chyba po drodze. To może.. - zamilkła zakłopotana, ściszając wcześniej głos i zaciskając na chwilę usta, aby zebrać sobie odwagę. - Może chcesz poćwiczyć razem? Możemy zacząć od podstaw, na przykład vulnera i potem spróbować coś bardziej zaawansowanego. To tak na rozgrzewkę.
Mówiąc to, położyła plecak na kolanach i wyjęła z niego różdżkę, a także żółty zeszyt w białe stokrotki oraz pióro. Otworzyła notatki – wszystko było kolorowe, rozpisane i miało jakieś wskazówki, tyle że mieszał się język hiszpański z angielskim. Flora literkami zapisała nawet poprawną wymowę, podkreślając akcent. Złapała za swój magiczny patyk, rysując w powietrzu kształt – dość wolno, jakby dopiero musiała sobie przypomnieć. Zerknęła na chłopaka, nie mając pojęcia, czy faktycznie będzie chciał się z nią uczyć, ale nieśmiało podsunęła mu zeszyt pod nos.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptySro 10 Cze - 0:00;

Maxa niewątpliwie nie dało się nazwać grzecznym chłopcem, nawet gdyby bardzo się postarać, nie bardzo spełniał wymagania, by być kimś takim, ale mimo wszystko nie miał w zwyczaju opierdalania Bogu ducha winnych dziewczyn tylko za to, że się na niego gapiły albo chciały pożyczyć książkę, z której akurat sam korzystał. Musiałby mieć naprawdę poważnie najebane w głowie, żeby odpierdalać coś podobnego, więc teraz po prostu patrzył na nią, zastanawiając się, czy w ogóle zapomniała języka w gębie. Była tak delikatna! Nawet bardziej niż Alise, co chyba go nieco zaskoczyło, ale nie zawstydziło, bo mało co po prostu na Gryfona działało w taki sposób i chyba trzeba by jakiegoś niesamowicie wielkiego pierdolnięcia, żeby coś podobnego ostatecznie go ruszyło.
- No - mruknął niesamowicie elokwentnie, kiedy przesunął dłonią po włosach, ale nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć na to pytanie, może dlatego, że w sumie nie zastanawiał się, czy to lubi, tylko po prostu to czuł. Dał się ponieść jebanej fali i proszę bardzo, właśnie znajdował się w środku samego jebanego tornada. Teoretycznie w oku cyklonu było najspokojniej, ale on wcale tego nie czuł, mając wrażenie, że jego życie samo zaczęło za niego decydować, pchając go tam, gdzie uważało, że być powinien.
- Bo ja wiem? Chyba. Znaczy nie umiem uczyć się systematycznie, więc biorę, co jest - powiedział i wzruszył lekko ramionami, bo faktycznie ta jego nauka to było zapierdalanie z miejsca w miejsce, bez jakiegoś głębokiego namysłu. Chorób uczył się na chybił trafił, zaklęcia testował w dużej mierze na samym sobie - przecież specjalnie złamał nie tak znowu dawno palec. Czy był zatem zaznajomiony z podstawami uzdrawiania? Pewnie tak, ale jego metody nauczania na pewno nie spodobałyby się dziewczynie.
- Ano, należę. W sumie nie jest tak źle, chociaż mam wrażenie, że ta moja prezentacja to była mocno chujowa - przynał całkiem gładko, a potem skinął głową i z miejsca ostrzegł ją, że ma spory problem z zaklęciami i chyba nie może się do końca z nimi dogadać, ale spróbuje. Ponieważ nic innego nie przyszło mu do głowy, rzucił spokojnie:
- Vulnerra ferre - co było w jego wykonaniu nieco mrukliwe, ale bandaż i tak się pojawił, a on całkiem bezpardonowo zawiązał go dość ostrożnie na ręce dziewczyny, mrużąc oczy i próbując ocenić to, jak to wyszło i czy aby na pewno dobrze, po czym zmarszczył lekko nos. - Max - rzucił niespodziewanie. - Chyba nie będę dobry w robieniu opatrunków.

II post nauki
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyNie 21 Cze - 18:07;

Flora była lękliwa. Miała całe mnóstwo negatywnych wspomnień związanych ze starszymi lub przynajmniej starzej od niej wyglądającymi chłopakami, zwłaszcza tymi, co przeklinają. Teoretycznie starała się nie generalizować i nie wrzucać wszystkich do jednego worka, bo przecież nie wszyscy byli znęcającymi się nad drugim człowiekiem potworami, ale w praktyce bywała uprzedzona. Emanująca od Maxa pewność siebie była imponująca, a jednocześnie przerażająca. Speszona, patrzyła gdzieś na własne stopy, czując, jak pieką jej policzki, a warkocze z brązowych włosów unoszą się i opadają na piersiach, kołysane przyśpieszonym ze zdenerwowania oddechem. Nie fuknął jednak. Zamiast tego okazał się względnie miły, więc puchonka postanowiła rozpocząć rozmowę – rzecz jasna o uzdrawianiu, skoro w takim skupieniu i przy wszystkich najlepszych książkach z biblioteki nad tym siedział. Ona sama chciała być uzdrowicielem, najlepiej pracować z dziećmi. Były znacznie prostsze w obcowaniu niż dorośli. Martellówna, chociaż kończyła zaraz studia, zdawała się lekcje z relacji międzyludzkich mocno pomijać. Przysiadła obok nieśmiało, patrząc na podręcznik na ławce. Przekręciła głowę na bok, zerkając w jego stronę. Systematyczna nauka była przydatna, jeśli miało się do opanowania dużo materiału.
- U..Uważam, że byłoby Ci łatwiej, gdybyś przerabiał sobie od początku podręcznik i sam robił notatki. Im lepiej znasz podstawy z uzdrawiania, tym łatwiej opanować zaawansowane rzeczy. Wbrew wszystkiemu, są do siebie podobne. - wytłumaczyła cicho, posyłając mu krótki, łagodny uśmiech i łapiąc za ucho, znów ścisnęła w zdenerwowaniu kolczyk. Zakołysała nogami, zdając sobie sprawę, że znacznie lepsza była w teorii niż praktyce, chociaż tą drugą starała się w miarę możliwości i nieuwagi pielęgniarki, poprawiać w skrzydle szpitalnym. Ciągle były tam osoby wymagające rzucenia Caliditas do mierzenia temperatury ciała lub Episkey, które leczyło drobne uszkodzenia ciała.
- A.. A może opowiesz mi też, co mówiłeś na kółku..? Pewnie było bardzo ciekawe. - poprosiła z ciekawością w głosie, której skrzat nie był już w stanie ukryć. Uśmiechnęła się nieporadnie w jego stronę, chcąc zakryć zakłopotanie i zgarnęła na plecy jeden ze swoich warkoczy. Trzeba przyznać, że błękitne oczy zalśniły podekscytowaniem, gdy się zgodził na wspólną praktykę. Wysunęła dłoń w jego stronę, kładąc różdżkę na kolanach i obserwowała. W bandażach była akurat całkiem przyzwoita!
- Musisz wyraźniej przekazać inkantacje, ale widzisz? Bandaż się pojawił! - zaczęła z uznaniem, obserwując teraz, jak wiązał jej na ręku i uwieńczał kokardką. Gdy się przedstawił, zacisnęła usta, powstrzymując uśmiech z faktu zdobycia nowego znajomego, kiwając głową mimowolnie w akcie jakiegoś przywitania. Nie miała wielu znajomych, była szarą myszką w szkolnych korytarzach, niepostrzeżenie przebiegającą pomiędzy kolumnami. Wzrost skutecznie jej to umożliwiał. - Flora. Pokażę Ci, jak lepiej to wiązać.
Zaproponowała jeszcze przy okazji przedstawienia się, łapiąc za swój magiczny kijek. Dokładnie wykonała ruch ręką, wypowiadając wyraźnie słowa. - Vulnerra Ferre! - na tyle przynajmniej, ile hiszpański akcent jej pozwalał. Bandaż zatańczył w powietrzu, a dziewczyna złapała go i wyciągnęła dłonie w jego stronę, obowiązując rękę. Miała wprawę w takich rzeczach, jej młodszy brat ciągle robił sobie krzywdę, podobnie zresztą jak kuzynostwo. Rozdarła kraniec bandaża, palcami upewniając się, że nie związywała zbyt ciasno. Brunetka była niezwykle delikatna w tym, co robiła, zerkając co rusz w stronę jego twarzy, czy nie sprawia mu dyskomfortu. Nawet jej zimna skóra dłoni była elementem, nad którym ciągle myślała, czy aby nie jest drażniący. Wiązanie uwieńczyła kokardą. - Jak rozerwiesz na końcu troszkę bardziej na dwie części, będzie Ci dużo łatwiej zawiązać. Pamiętaj, że nie może być zbyt ciasno, a supełek musi być trwały, tak, aby bandaż nie spadł.
Opowiedziała nieśmiało, patrząc na swoje dzieło, bo przecież wstydziła się spojrzeć mu w oczy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyWto 23 Cze - 23:11;

Cóż, Max na pewno nie należał do najłagodniejszych i najprzyjemniejszych na świecie jednostek, przeklinał, był dość pewny siebie i zachowywał się generalnie tak, jakby cały świat, w pewnym sensie, do niego należał. Nie było raczej rzeczy, których naprawdę by się bał, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie, zatem ktoś równie nieśmiały i uprzedzony, co dziewczyna, mógł mieć pełne prawo do tego, żeby faktycznie się go obawiać i trząść na to wszystko dupą, chociaż oczywiście sam Brewer nie do końca to łapał. Na jej uwagę nieznacznie uniósł brwi, a później westchnął ciężko, co zabrzmiało nieco jako parsknięcie.
- Nigdy nie byłem zbyt systematycznym uczniem, no to teraz mam. Właściwie to nawet nie wiem, gdzie jest początek - stwierdził, zadziwiająco lekko. Pewnie dla niektórych takie coś byłoby co najmniej trudne do powiedzenia, byłoby to coś, do czego nie chcieliby się przyznawać, ale Max miał na to właściwie wyjebane, na dokładkę wychodziło na to, że traktował słowa dziewczyny bardziej niczym jakieś cenne wskazówki, niż wpierdalanie się w jego życie. Musiał przyznać, że skakał po tym uzdrawianiu jak pojebany, nic zatem dziwnego, że obecnie znajdował się wpół kroku w każdą możliwą stronę i nie do końca wiedział, jak sobie z tym radzić. Wybrał więc najłatwiejszą metodę wspólnej nauki, odwołując się do najprostszych zaklęć, z którymi raczej nie powinien mieć problemu. Zerknął na nią, kiedy zadała pytanie, a potem wydał z siebie bliżej nieartykułowany dźwięk.
- No... Więc mówiłem o tym, jak trzeba zabezpieczyć się w przypadku, gdy ktoś obok nas dozna jakiegoś uszczerbku na zdrowiu. I o tym, jak sobie poradzić ze złamaną ręką czy tam nogą. Jak zachować się, kiedy trzeba przywrócić akcję serca. Wiesz, znaczy się, bez magii - rzucił w końcu, bo chyba w życiu nie wpadłby na to, że dziewczynę naprawdę podobne sprawy mogą interesować, w końcu to było takie pierdolenie o niczym, ale wydawało mu się, że w sumie to nawet profesor była jakoś tam zadowolona, więc chyba nie było z tym aż tak w chuj tragicznie.
- No... nie bardzo sobie z tym radzę. Zresztą, ona mnie w ogóle nie słucha - stwierdził jeszcze, machając różdżką, która jakby na potwierdzenie jego słów, postanowiła sypnąć kolorowymi płatkami śniegu, na co Max aż zmarszczył nos, bo to dopiero było w chuj debilne i nawet nie wiedział, co właściwie powinien z tym gównem zrobić. Zerknął znowu na dziewczynę i uśmiechnął się do niej lekko, a później obserwował z zadziwiającą uwagą to, jak sobie radzi z tym bandażem, bo niewątpliwie szło jej o wiele lepiej, niż jemu. Rozchylił nawet nieznacznie usta, gdy tak się jej przypatrywał.
- Jesteś w tym naprawdę niezła - stwierdził i chociaż niektórzy mogliby potraktować to, jak szyderstwo, mówił całkiem serio. - Dobra, spróbuję jeszcze raz. A ty... może powiesz mi w tym czasie, co poradziłabyś na spore siniaki, których ktoś nabawił się w czasie wakacji? Obicia... eee, niech będzie, łydek. Wyraźne otarcia i podejrzewane krwiaki - rzucił na to, dość odważnie przechodząc do przepytywania się, a potem wystawił czubek języka, popatrzył groźnie na różdżkę i wypowiedział, jak najdokładniej: - vulnerra ferre - by zaraz złapać za bandaż i zacząć ostrożniej owijać nim drugą rękę dziewczyny. Nie szło mu to za dobrze, bo jednak nie miał w tym wprawy, ale starał się powtarzać jej ruchy, sprawdzać, czy nie robi tego za ciasno, a później nawet rozerwał końcówkę bandaża i spróbował go jakoś estetycznie zawiązać.

III post nauki

@Flora J. Martell
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyNie 5 Lip - 21:21;

Imponowali jej ludzie pewni siebie, ale jednocześnie się ich bała. Złe wspomnienia brały górę, a jej aparycja i zachowanie wcale nie pomagały w przezwyciężeniu strachu. Pracowała nad tym, aby nie wrzucać wszystkich głośnych i otwartych chłopców o silnej budowie ciała do jednego worka, ale to było silniejsze od niej.
- Rozumiem. Właściwie to wiesz co? Początek może być tam, gdzie sobie wymyślisz. -zauważyła cicho, wzruszając ramionami i posyłając mu krótkie spojrzenie, nawet nieco się uśmiechnęła, co było przejawem odwagi z jej strony. Była pod wrażeniem jego szczerości. Przyznawał się do swoich błędów czy słabości z lekkością, którą odczuła w brzmieniu jego głosu czy drobnych zmianach w mimice twarzy, które nieco złagodziły obraz Maxa w oczach puchonki. Pomimo tej aury, było w nim coś sympatycznego no i lubił uzdrawianie, podobnie, jak ona. Pod jego spojrzeniem i dziwnym jęknięciem, zarumieniła się, słuchając jednak uważnie.
- Wybrałeś świetny temat przed wakacjami! Jestem pod wrażeniem! - rzuciła entuzjastycznie, nie mogąc powstrzymać klaśnięcia w dłonie, gdy tylko opowiedział o tym, co przedstawił na kółku. Teraz żałowała mocniej, że do niego nie należy. W końcu nie powinni żyć tak, aby polegać tylko na magii.
- Musisz jej udowodnić, że jesteś dobrym czarodziejem i intencje rzucanego zaklęcia są szczere, mama mi tak mówiła.. - szepnęła zawstydzona, bo nie czuła się nie miejscu dawać mu rad, a jednak nie mogła się powstrzymać przed tą drobną wskazówką. Kolorowe płatki śniegu były naprawdę urocze, chociaż gdyby w ważnym momencie pojawiły się zamiast zaklęcia, sprawy mogły się skomplikować. - Zaprzyjaźnij się z nią. Przepraszam, jeśli brzmię głupio lub natrętnie..
Dodała jeszcze, zerkając na niego błękitnymi oczyma i okręcając warkocza dookoła dłoni. Zaraz jednak skupiła się na bandażu, starannie wiążąc i sprawdzając, czy aby nie jest zbyt ciasno.
- Mam młodszego brata, to dlatego. - wytłumaczyła z nutą rozbawienia, a przed oczyma zatańczyły wspomnienia, gdy Victor się wywrócił i kolejny raz zdarł kolano. Nie mieli mamy, więc ona się tym zajmowała, a różdżki nie mogła używać poza zamkiem, dopiero teraz się to zmieni. Miała więc zapamiętane mugolskie metody, wiedziała, co kupować w aptekach i jakie maści są dobre na poparzenia słoneczne. Kiwnęła głową, wystawiając dłoń w jego stronę i wpadając w chwilowe zamyślenie nad odpowiedzią.
- Biorąc pod uwagę metody pozbawione magii – zaczęłabym od przemycia otarć, a następnie zdezynfekowanie ich. Jeśli byłby obrzęk, dobrze byłoby złagodzić to lodem lub czymś zimnym na początku i posmarowanie maścią z ekstraktem z nagietka, lub arniki. - odpowiedziała w końcu, wlepiając wzrok w to, jak wiązał bandaż. Słyszała też coś o okładach z kapusty lub sposobach z octem, ale ich nie znała. - Dobre są okłady ciepłe na potężne siniaki, które można dać po dobie od ich powstania. Jeśli mowa o zaklęciach, to Vulnus Alere lub eliksir z apteki na siniaki. Troszkę zaciśnij, bo się zsunie. Bardzo ładnie.
Aż złapała oddech, bo to była najdłuższa wypowiedź, na jaką zdobyła się od dłuższego czasu. Ruchem głowy zgarnęła warkocze na plecy, przyglądając się łagodnie jego poczynaniom. Szybko zapamiętywał, miał zadatki na uzdrowiciela i było to widać w pracy jego dłoni. Wbrew ich rozmiarowi, był dość delikatny, chociaż wiązał trochę krzywo. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Co byś zrobił z poparzeniem słonecznym, utratą przytomności i podejrzeniem udaru?
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyPon 6 Lip - 14:27;

Max, kiedy patrzył na Florę, miał wrażenie, że ma przed sobą maleńkiego pisklaka, który nie jest w stanie sam latać, który nie jest w stanie nigdzie dostrzec bez pomocy innych i właściwie nie wiedział, skąd to się brało. Była nieco dziwna, bardzo delikatna, dostrzegał to dość mocno, ale nie chciał się nad tym pochylać, bo równie dobrze, ona mogła uznać za dziwaka jego samego, czemu by się nie dziwił. Skinął nieznacznie głową na jej uwagę i nawet rzucił jakimś podziękowaniem, a następnie nieznacznie uniósł brwi na uwagę dotyczącą różdżki i westchnął ciężko. Chyba serio musiał zająć się tą sprawą, bo inni ciągle zwracali na to uwagę i miał już serdecznie dość toczenia tego idiotycznego pojedynku.
- Myślę, że ona wolałaby robić coś zupełnie innego, niż leczyć i to jest ten problem - powiedział jedynie, a później uśmiechnął się lekko do Flory, starając się przekonać ją, ze wszystko jest w porządku, ale za chuja pana nie wiedział, jak miał się z nią obchodzić i nieco go to przerażało, ale znowu, nie chciał się poddawać. Tak zatem uznał, że najlepiej będzie po prostu skoncentrować się na nauce, bo może wtedy dziewczyna się uspokoi, a on nie będzie robił z siebie skończonego debila, którym i tak już był, więc nie było sensu jakoś za mocno się nad tym zastanawiać. Słuchał jej uważnie, kiedy zajmował się bandażem, starając się, żeby wyszło to najlepiej, jak się da, a później spojrzał na nią z pewną dozą podziwu.
- Sporo wiesz. Chyba szykujesz się do tego porządniej ode mnie - stwierdził jedynie z lekkim uśmiechem, a później podrapał się po brodzie. - Mówimy o udarze cieplnym? Najpierw trzeba by znaleźć chłodne, zacienione i przewiewne miejsce, w którym należałoby umieścić poszkodowanego, rozpiąć albo zdjąć ubrania, w miarę możliwości, żeby chłodne powietrze miało dostęp do skóry. Zaleca się też stosowanie zimnych okładów, na głowę albo klatkę piersiową. Jeśli pacjent jest przytomny, należy podawać mu chłodne płyny, lepiej w małych porcjach. Jeśli chodzi o oparzenia słoneczne, wszystko zależy od ich stopnia. Należy jednak unikać słońca, ciepła, jak na przykład gorącej kąpieli, chronić oparzone miejsca, dobre są ekstrakty z czosnku i cebuli, bo działają przeciwzapalnie. A, zaraz, mówiłaś o utracie przytomności... To wtedy pacjenta trzeba odpowiednio ułożyć, wezwać natychmiastowo lekarza i w razie konieczności wprowadzić sztuczne oddychanie - powiedział, nieco się plącząc, ale jeszcze nie miał takiego doświadczenia, żeby to wszystko dobrze wyjaśniać. Podrapał się znowu po brodzie. - Przygotowania na wakacje? To w takim razie co byś zrobiła, gdyby w górach twój towarzysz złamał rękę?

IV post nauki

@Flora J. Martell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyWto 14 Lip - 20:41;

Była niezdarna i nieporadna, potrafiła wywrócić się o własne nogi. Często zapominała o ważnych rzeczach, bała się rozmawiać z ludźmi. Nie była idealna. Jedyne sytuacje, gdy wchodziła w nią niespotykana odwaga oraz pewność siebie dotyczyły sytuacji, gdy trzeba było komuś pomóc. Zupełnie, jakby karierę uzdrowiciela miała we krwi i jakby urodziła się tylko po to, aby się tym zajmować. Nawet zaklęcia szły jej gorzej, chociaż miała dość wysoką czystość krwi i jej ciotka pracowała z magią praktyczną. Wciąż miała zarumienione policzki przez to, że zwróciła mu uwagę, jednak na tyle ile mogła, starała się zachowywać kontakt wzrokowy. Był trochę nietypowy, ale nie nazwałaby go dziwnym. Kojarzył się jej z tym popularnym, przebojowym typem, którego dobrze było znać. Drobna brunetka westchnęła cicho, przekręcając głowę ze zmartwieniem wymalowanym na buzi i w błękitnych oczach.
- Myślałeś, aby iść po nową? Ona mogła Cię wybrać, gdy nie miałeś w sercu uzdrawiania. A teraz może po prostu wasze... Wasze aury? Źródła mocy? Nie umieją znaleźć wspólnego języka. - zasugerowała jeszcze cicho, przejmując się jego problemem. Magia sama w sobie była kapryśna, a co dopiero z różdżką, która nie chciała słuchać właściciela? Musiało być mu trudno. Odwzajemniła posłany przez niego uśmiech, zastanawiając się nad tym krótkim błyskiem w spojrzeniu, które powędrowało w jej kierunku. Nie miała dużej styczności z ludźmi, więc nie umiała tego odczytać. Przygryzła dolną wargę, zawstydzona.
- To..to..To nie tak! - szepnęła cicho, wolną dłonią zasłaniając na chwilę usta, aby zaraz przesunąć palcem po policzku i dla uspokojenia pobawić się wiszącym w uchu kolczykiem. To zawsze działało. - Bo.. Ja zawsze chciałam.. Marzyłam o tym, żeby pomagać innym. Po prostu.
Dodała jeszcze cichutko, wzruszając ramionami i dając mu dojść do słowa. Nie umiała przyjmować komplementów, nie miała żadnego poczucia własnej wartości. Przyzwyczajona do samotności, odnajdywała olbrzymie trudności w tak zażyłej formie wspólnej nauki, chociaż myślenie tymi kategoriami ułatwiało jej sprawę. Miał naprawdę dobre, miłe dłonie. Takie, które mogą pomóc. Słuchała go z uwagą, co rusz posyłając mu spojrzenie pełne uznania i podziwu, bo wiedział na temat udarów naprawdę dużo. Kiwnęła głową.
- Tak. Na pewno uratowałbyś komuś życie, trzymając się tego, o czym mówisz. Pamiętaj, aby nawet w przypadku przytomności – mówić do pacjenta. Przy udarze można odpłynąć w ułamku sekund i mogą pojawić się zaburzenia pracy serca. Masz ode mnie Wybitny. - zdecydowała jednak, posyłając mu wyjątkowo promienny uśmiech, aby zaraz zastanowić się nad pytaniem. Trudny temat wybrał! Dziewczyna stuknęła palcami w kolano, wpatrując się gdzieś w przestrzeń. Co zrobiłaby w górach? Nie miała z nimi dużego doświadczenia, chociaż były naprawdę piękne.
- Wydaje mi się, że wezwałabym pomoc i dopiero zaczęła działać, bo nie wiadomo, kiedy ktoś by dotarł.. Nie należy na pewno ruszać pacjenta, jeśli nie jest to konieczne? Zależy też od złamania, no wiesz.. Czy otwarte, czy zamknięte. W miarę możliwości unieruchomiłabym złamanie, ale bez badania i gwałtownego nacisku, prób nastawiania. Gdy złamanie jest otwarte, należy delikatnie założyć opatrunek tak, aby niczego nie ruszyć – zwłaszcza gdy wystająca kość jest strzaskana. Co jeszcze? - zapytała go w końcu, zaprzestając uderzenia w kolano. - Dużo łatwiej było z magią w przypadku złamań. W górach bywa chłodno, nie? Więc chyba trzeba pilnować ciepła, tak mi się wydaje. I przytomności. A co Ty byś zrobił, gdybyś zgubił się w.. W dżungli i jakieś zwierzę by ukąsiło albo ugryzło Twojego przyjaciela?
Wymyśliła na biegu. Trzeba przyznać, że ta forma zabawy z nauką ją wciągnęła, a oczy aż lśniły jej z podekscytowania. Przypominała dziecko bardziej niż kiedykolwiek. Nic dziwnego, że z każdą kolejną chwilą gryfon zyskiwał więcej jej sympatii.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptySob 18 Lip - 23:38;

Zerknął na dziewczynę, kiedy ta zapytała go o nową różdżkę i nieznacznie skinął głową na znak, że owszem, zastanawia się nad tym, ale jak widać, zbierał się do tego w chuj szybko, więc pewnie jeszcze długo będzie biegał z tą, którą obecnie miał. Tak to niestety już bywało i czasami zastanawiał się, czy nie zdoła dogadać się z tym magicznym patykiem, jaki obecnie dzierżył, ale wiedział doskonale, że były to jedynie płonne nadzieje. Parsknął lekko rozbawiony, kiedy dziewczyna zaczęła odwracać kota ogonem, byle tylko nie wyszło na to, że on jest beznadziejny, co było w pewien sposób słodkie, ale musiał przyznać, że liczba miłości i puszystości, jaka wylewała się z Flory, była nieco przerażająca.
- Daj spokój, jesteś w czymś lepsza i to normalne, nie zamierzam sikać sobie po nogach ze złości, bo ktoś wie coś więcej niż ja - stwierdził, a następnie lekko wzruszył ramieniem, by dać jej znać, że ma się tym w ogóle nie przejmować, ani nie powinna tego brać do siebie, bo to tak naprawdę nie miało najmniejszego nawet znaczenia, a przynajmniej dla niego. Zamiast tego wolał skoncentrować się na tym, czy jego wypowiedź miała sens i na tym, co Flora miała mu do zaproponowania, w końcu to były istotniejsze kwestie niż przekomarzanki na temat tego, które z nich jest w czymś lepsze i dlaczego tak jest. To naprawdę miało dla Maxa dość marginalne znaczenie i nie zamierzał z tego powodu cierpieć, wolał zdobyć nową wiedzę i utrwalić własną, już posiadaną.
- Kończyny górne unieruchamia się do tułowia, a dolne do siebie i absolutnie nie podaje się ani jedzenia, ani picia, bo może to potem utrudniać dalsze działanie, gdyby trzeba było podawać jakieś znieczulenie - dopowiedział jeszcze, podsuwając jej wiedzę związaną raczej z zachowaniem w świecie mugolskim, ale cóż, o tym również dobrze wiedzieć, bo chuj wie, co dokładnie czeka ich w wakacje, a Max wychodził z założenia, że lepiej być przygotowanym, niż później sobie srać po nogach, czy robić coś podobnego. Na jej pytanie zmarszczył lekko brwi, bo właściwie nie do końca wiedział, jak ugryźć temat, przynajmniej jeśli mowa o ukąszeniu.
- Zakładamy, że dalej nie mam jak używać magii? W przypadku ugryzienia na pewno ważne jest oczyszczenie rany, choćby wodą, jeśli nie mam nic innego pod ręką, by wypłukać z niej wszelki brud, jeśli byłoby to możliwe, to zastosowanie silnego, czystego alkoholu na razie również powinno pomóc. Jeśli uda nam się ranę oczyścić, należy ją zabandażować i udać się do lekarza. Biorąc pod uwagę warunki polowe, cóż, bo ja wiem, choćby czystym kawałkiem ubrania, czy coś. Jeśli chodzi o usuwanie jadu... Jeśli dobrze pamiętam, to konieczne jest takie ułożenie, żeby ukąszone miejsce znajdowało się poniżej poziomu serca, ale więcej nie pamiętam - odpowiedział na to i spojrzał wyczekująco na Florę, mając nadzieję, że ta będzie w stanie mu coś podpowiedzieć. Ostatecznie przecież nie był jebaną alfą i omegą, a podejrzewał, że dziewczyna może mieć nieco szerszą wiedzę.

V post nauki

@Flora J. Martell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyNie 19 Lip - 19:26;

Miała obsesje na punkcie niesprawiania nikomu problemu. W jakiś sposób miała wbite do głowy, że każda rzecz, w której mogła być od kogoś lepsza, prowadziła do kłopotów i przemocy. Nawet nie wiedziała, że ma tak silne urazy psychiczne i na siłę próbuje się podporządkować drugiej osobie. Brunetka miała w sobie tyle naturalnej empatii względem kogoś obcego, kto tylko wydawał się jej sympatyczny, że mogło to wzbudzać przerażenie. Naprawdę wyglądała na przejętą jego sytuacją różyczkową. Przecież tak dużo wiedział o uzdrawianiu, szybko się uczył i słuchał nawet kogoś takiego, jak ona, a jednak magiczny patyk wciąż płatał mu figle. Pokręciła głową.
- Wcale nie jestem lepsza. Wyuczenie się to nie to samo, co naturalny talent.. - odparła cicho, cała zawstydzona. I chociaż początkowo sięgnęła do kolczyków, aby nimi zakołysać, to ostatecznie skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, zaciskając palce na materiale czarnej bluzy. Miętolenie go przynosiło ulgę i nie było aż tak widoczne, jak jej inne tiki na stres. Postanowiła jednak nie ciągnąć tematu i skupić się na dalszej nauce, która miała cudowną i łatwą formę. Taka zabawa sprawiała jej dużo radości.
- Masz rację! Kompletnie nie pomyślałam o piciu i jedzeniu... Głupek ze mnie. - przytaknęła, zdając sobie z odrobiną przerażenia sprawę, że gdyby taka ofiara wypadku poprosiła ją o wodę, to pewnie pomogłaby jej ugasić pragnienie. Jedzenia by raczej nie podała, chociaż Flora była miękka z natury. Westchnęła cicho, przymykając oczy i dokładnie zapamiętując jego słowa, bo mogły się bardzo przydać, gdyby we wakacje przydarzyło się coś złego któremuś z jej kuzynostwa. W tej sprawie mieli to samo stanowisko. Nie planowała poruszyć ukąszenia, ale to pierwsze, co przyszło jej do głowy. Nie była dobra w te spontaniczne rozmowy. Usiadła wygodniej na krześle, całkiem zapominając o tkwiącym na blacie ławki podręczniku oraz różdżce, którą miała gdzieś przy sobie. Słuchała go więc z ciekawością, wierząc, że sama zdoła się czegoś nowego nauczyć. Sama nie miała doświadczenia z tym typem rany i związanych z nią powikłań.
- Hmmm... Powinniśmy też zawrócić uwagę w miarę możliwości na to, co ukąsiło delikwenta, zapamiętać szczegóły wyglądu czy może nawet złapać to stworzenie. To może pomóc, chociaż brzmi skomplikowanie. Dobrze, że pamiętasz o tym ułożeniu poniżej poziomu serca, to zwolni trochę rozprzestrzenianie się trucizny. Babka mi kiedyś mówiła, że w Hiszpanii dawniej wysysano truciznę, ale to wydaje mi się trochę głupie, bo co, jeśli sam to połkniesz...?- zapytała niepewnie, przekręcając głowę w bok i wbijając ślepia w Maxowe oczy, jakby szukała w nich poparcia dla swojego zwątpienia w te zwariowaną tezę. Kiedyś było jednak inaczej, możliwości uzdrowicieli i znajomość ziół oraz eliksirów była znacznie mniejsza, więc ludzie radzili sobie wszelkimi sposobami, metodami pełnymi błędów. - Gorzej, jak trafi się śmiercionośna toksyna.. A jeśli mógłbyś używać magii, to co wtedy? Oczywiście te kroki, które wymieniłeś bez jej użytku, są również właściwe i wskazane. Ograniczenie ruchu jest warte, spowolnienie we wszelki, możliwy sposób.
Zakończyła, rozluźniając dłonie i grzecznie oparła je na nogach, splątując ze sobą palce, stukając w paznokciami w paznokcie. Na szczęście dźwięk ten niespecjalnie wyróżniał się w tle bibliotecznego zacisza.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyWto 21 Lip - 21:45;

Trzeba przyznać, że dziewczyna coraz bardziej go zadziwiała. Była jakaś taka, jakby nie z tego świata, chociaż nie umiał tego nawet do końca określić, nie miał pojęcia, skąd dokładnie brała się u niego ta myśl i miał wrażenie, że jest w tym coś dziwnego, ale nie zamierzał protestować, bo w gruncie rzeczy, kurwa, była całkiem miła, chociaż dla niego - nieco za bardzo. Miało się wrażenie, że da się pobić, byle tylko spełnić oczekiwania innych, a to Maxa nieco jakoś wewnętrznie drażniło, być może dlatego, że patrząc na nią widział to, dokąd sam zmierzał, dopóki ostatecznie nie postanowił się całkowicie zbuntować i po prostu zerwać ze wszystkim, co znał do tej pory, co miał, co rozumiał, co był w stanie pochwycić jedną tylko ręką. Uśmiechnął się lekko do Flory, ale nie komentował jej uwagi, bo mogliby nad tym dyskutować całe życie, w końcu jedno i drugie było jego zdaniem niesamowicie ważne. Brak talentu nie powodował automatycznie, że nie można się czegoś nauczyć, a mając ukierunkowane zdolności, nie dało się po prostu nie ćwiczyć.
- Teraz już zapamiętasz - powiedział prosto, lekko wzruszając ramionami i nawet do Flory mrugnął na znak, że nie ma się naprawdę czym przejmować, że wszystko jest w porządku, po czym uważnie wysłuchał tego, co dziewczyna miała mu do powiedzenia w temacie, o jakim właśnie dyskutowali. - Ta, też o tym słyszałem, ale po pierwsze sobie tego nie wyobrażam, a po drugie wydaje mi się, że tak naprawdę jest to groźne i to na dokładkę dla obu stron. Nie sądzę, by w ten sposób dało się usunąć cały jad, a ktoś, kto próbuje tego dokonać, równie dobrze może go po prostu połknąć, co skończy się tragicznie. Kiepska perspektywa - dodał od siebie, bo nie zgadzał się zupełnie z tą teorią i uważał ją za coś w rodzaju zabobonu, jaki panował wśród ludzi, chociaż nie wiedział zupełnie, skąd właściwie się to wzięło, bo brzmiało jak coś zupełnie niepoważnego. Zmarszczył lekko brwi, gdy zadała pytanie.
- Sugervirus. Bez tego to moglibyśmy się w dupę pocałować. I warto byłoby chyba użyć duritio, wiesz, żeby złagodzić nieco ten ból, bo to nic przyjemnego, takie pozbywanie się jadu. Można by się pokusić o zaklęcia z rodziny vulnera, aczkolwiek to też pewnie zależy od tego, jak rozległe byłyby rany, bo nie zawsze jest sens sprowadzać wszystko do magii, a przynajmniej ja tak uważam. No dobra, to co byś zrobiła ze złamaniami, gdybyś mogła używać zaklęć? Zacznijmy od takich małych, ktoś wyłamuje sobie palec - rzucił na to, uśmiechając się do dziewczyny lekko i zachęcająco. Skoro tak się bawili, to proszę bardzo.

VI post nauki

@Flora J. Martell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyNie 26 Lip - 13:22;

Robiła dokładnie tak, jak mówił – zgadzała się i skupiała się na innych, aby zachować bezpieczeństwo. Gdyby nie to, że Hogwart tak słabo ją przywitał i kilku chłopców postanowiło zrobić sobie z niej zabawkę oraz popychadło, byłoby może lepiej. Odkąd poznała Lennoxa i ten raz stanął w jej obronie, miała spokój. I naprawdę wiedziała, że powinna się trochę zmienić, być bardziej asertywną i mniej bać się odzywać, jednak nie było to proste, wymagało od niej ogromu pracy. Cóż, łudziła się, że studia ją zmienią. Przebywania z takimi osobami, jak Max, dawało jej coraz więcej do myślenia. Był, kim chciał, robił też tak, jak chciał – a przynajmniej tak myślała puchonka, przez co wyglądał na szczęśliwego. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że ona by tak nie chciała.
- Tak, teraz tak. - kiwnęła głową z uśmiechem, poprawiając się na krześle. Rozmowa trwała, poruszali coraz to ciekawsze przypadki wymagające pomocy medycznej, robiąc scenariusz zawierający rozwiązania z możliwością korzystania z czarów, ale także te bez nich. Uzdrawianie było obszerną dziedziną, zakrawającą o eliksiry, zielarstwo, a także więź z różdżką. Był to jeden z tych kierunków, gdzie rozwijasz się i uczysz całe życie, bo ciągle odkrywano coś nowego. Wysłuchała jego opinii o wysysaniu trucizny z lekką ulgą. Przerażające było to, że kiedyś faktycznie tego próbowano. - Wystarczy chwila i faktycznie, połkniesz jad. Ciekawe, ile osób zginęło w ten sposób.. Całe szczęście, mamy zaklęcie i inne metody, gdy nie mamy dostępu do różdżki. Wydaje mi się, że temat jadowitych stworzeń oraz metod zapobiegania oddziaływaniu trucizn na organizm jest wciąż bardzo mało rozwinięty.
Wzruszyła ramionami, pozwalając sobie na ciche westchnięcie. Znacznie więcej stron w podręcznikach poświęcano złamaniom czy przeziębieniu, a dla tego typu spraw był zwykle króciutki rozdział. Być może też była przewrażliwiona, bo jej mama umarła w podobny sposób i gdzieś tam w środku wiedziała, że można było temu zapobiec. Flora jednak nie dzieliła się tą historią, ogólnie nie lubiła mówienia o sobie i lepiej czuła się, gdy mogła kogoś wysłuchać. Miała wrażenie, że jak ludzie słyszą, że jako dziecko została półsierotą, a ojciec też pogrążył się w depresji, każdy tylko jej współczuł. A tego nie chciała. Miała swoją dumę, nawet ktoś tak cichutki i nieśmiały, jak ona. Powróciła jednak myślami do gryfona, obdarzając go pociągłym spojrzeniem błękitnych oczu.
- Masz dobrą pamięć do zaklęć! Ja zawsze mylę nazwę Sugervirus, chociaż doskonale wiem, jak je rzucić. To jedyne z trzech, które umiem niewerbalnie, bo wymowa jest dla mnie bardzo trudna. - wyjaśniła z nutą zawstydzenia. Jej hiszpański akcent był wyczuwalny, pewne słowa faktycznie wypowiadała nieco inaczej i mogły brzmieć zabawnie, chociaż akurat na wypowiedzi nigdy nikt nie zwracał jej uwagi. Uniosła dłoń, przesuwając palcem po szyi, drapiąc ją paznokciem i zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Zaczęłabym chyba od Duritio, żeby dać znieczulenie miejscowe. - powiedziała w końcu, łapiąc za różdżkę i na sucho pokazując odpowiedni ruch patyczka, nie wypowiedziała jednak inkantacji. Mocniej zacisnęła palce na rękojeści. - Potem to klasycznie, Episk... Episkye?Episkey? - przekręciła głowę w bok, pracując nad wymową i również na sucho zademonstrowała odpowiedni ruch patyczka, zatrzymując go ostatecznie na Maxie. Zrobiła jednak, jak z podawaniem noża kuchennego – niebezpieczna strona była wycelowana w nią. - Jak poradziłbyś sobie z krwotokiem zewnętrznym oraz wewnętrznym?
Opuściła patyk, kładąc go na kolanach i poprawiając swoje dwa, brązowe warkocze, zerknęła w stronę podręcznika. Miała nadzieję, że aż tak nie popsuła nazewnictwa zaklęć.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyWto 28 Lip - 9:44;

Uśmiechnął się lekko, bo Flora była naprawdę tak delikatna, że aż trudno było sobie z nią poradzić, nie miał bladego pojęcia, jak z nią postępować, miał poczucie, jakby spoglądał na laleczkę z porcelany i to zdecydowanie nie było coś, z czym by sobie poradził. Jakoś jej to jednak pasowało, tak samo dziecięca niemalże radość, ale Max czuł się mniej więcej tak, jakby właśnie ktoś wylewał na niego litry słodyczy, nad którą nie był w stanie zapanować.
- Pewnie całkiem sporo. Zakładając, że działali w ten sposób, istnieje spore prawdopodobieństwo, że połykali jad, zupełnie nad tym nie panując, co w efekcie prowadziło do tego, iż mieliśmy dwoje rannych, bądź... dwa trupy - stwierdził i skinął lekko głową, a później zerknął na Florę. - Bo nie bardzo jest jak i na kim to testować. Żeby dowiedzieć się, jak dokładnie działają trucizny, musimy mieć jakiś obiekt testowy, a raczej nie masz zbyt wielu odważnych do podobnych działań. To na pewno jest blokada - stwierdził prosto i skinął jej nieznacznie głową, a później parsknął rozbawiony i nieznacznie pokręcił głową na jej uwagę dotyczącą dobrej pamięci. Chyba faktycznie tak było, że miał ją całkiem niezłą, bo dość łatwo szło mu zakuwanie, co było niesamowite, biorąc pod uwagę, jaki był leniwy. Może po prostu przez te wszystkie lata za bardzo sobie bimbał i to był główny problem, a nie brak talentu.
- Potrafię je zapamiętać i wymienić, ale o wiele gorzej jest z samym ich rzucaniem. Ale to już ustaliliśmy, chodzi o różdżkę - odpowiedział jeszcze, a później poprawił ją, stwierdzając, że zapewne chodzi o episkey. - Przekonałem się już, że błędne wypowiedzenie zaklęć leczniczych może mieć równie kiepskie skutki, co bawienie się w ten sposób z jakąkolwiek inną dziedziną. A jeśli chodzi o twoje pytanie, to wiem, że należałoby użyć tutaj zaklęcia harmorrhagia iturus albo interior depletura, jeśli mamy krwotok wewnętrzny. I tyle, nie wiem niestety zbyt wiele więcej, bo do tego momentu po prostu nie dotarłem. Jest jeszcze czar umożliwiający upewnienie się, czy nie doszło do krwotoku i to był... flumine sanguinis - rzucił ostatecznie, ale wzruszył nieznacznie ramionami. - Opowiesz mi coś więcej?
Później spokojnie słuchał tego, co Flora ma do powiedzenia, bo w końcu po to tutaj z nią siedział, a nie po to, żeby ładnie wyglądać, czy coś, kurwa. Skoro mógł dowiedzieć się jeszcze więcej, to zamierzał na tym skorzystać, by odpowiednio poszerzyć swoje horyzonty i być lepiej przygotowanym do egzaminu. Powiedział później nawet, że jeśli chce, to mogą się jeszcze kiedyś razem pouczyć. Bo w sumie, to czemu nie?

VII post nauki

@Flora J. Martell

z.t x2

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyNie 11 Paź - 14:39;

Zadanie kółka

Do chuja ciężkiego, czym było to zadanie? Naprawdę nie mogli wymyślić niczego lepszego? Parsknął pod nosem, kiedy pomyślał o tym, że ma opisać jakiegoś znanego czarodzieja, jako godnego reprezentanta Halloween. Pewnie mógłby wybrać sobie kogoś współczesnego, ale wtedy zdołał przypomnieć sobie część z postaci umieszczanych na kartach z czekoladowych żab, a że nie posiadał ich zbyt wielu, wybór okazał się niesamowicie prosty. By jednak dobrze to wszystko odwalić, potrzebował nieco więcej wiedzy, niż to, co pozostało mu we łbie i tego, że znał imię osoby, o którą mu chodziło. Spędził zatem trochę czasu na szukaniu informacji o Herponie Podłym, którego przydomek mówił już sam za siebie. Poza tym Max uważał, że naprawdę większość starożytnych czarodziejów była nieźle pojebana i mogła wpisywać się w kanon doskonałych przedstawicieli Nocy Duchów, chodziło tutaj jednak zapewne o to, jak wtedy postrzegano rzeczywistość i do czego się posuwano, gdy próbowano bawić się jakąś pojebaną magią.
Punktem pierwszym, który jego zdaniem idealnie opisywał Herpona jako przodownika pracy, jeśli mowa o święcie wszystkich pojebanych duchów, był fakt, iż to właśnie on wymyślił całkiem sporo klątw. Nie o to przypadkiem chodziło w tej popieprzonej nocy? Naznaczyć wszystkich przekleństwami, obłożyć ich uroczymi urokami, a następnie zapewne siedzieć i z wielką przyjemnością przyglądać się temu, co się dzieje. Dokładnie tak Max widział wielce szanowanego czarodzieja greckiego, który musiał doskonale bawić się, gdy ludzie przeklęci w jego imię starali się pozbierać w całość, ale nie mieli na to najmniejszych szans. Czy mógł sobie siedzieć wygodnie, pić wino i po prostu śmiać się pod nosem? Zapewne tak, skoro to również on podłożył kurze jajo ropusze. Skądś musiał wziąć się pierwszy bazyliszek, ktoś musiał wpaść na jego stworzenie i odchowanie, a ktoś, kto miał umysł tak zepsuty i nastawiony na własne dobre i chyba wciąż rosnące ego, z całą pewnością był dla niego godnym ojcem. Brewer bawił się nieco myślą, że bazyliszek spoczywał u stóp Herpona niczym jakiś jebany chart, unosząc łeb, gdy tylko jego pan kazał mu to uczynić. Zapewne leżał również na skórach jakichś lwów, czy innych pokonanych zwierząt, by dodać czarnoksiężnikowi splendoru.
Co jeszcze? Gdyby dodać do tego wszystkiego węże, co Max w swoim opisie uczynił bardzo chętnie, można było stworzyć sobie w głowie prawdziwe legowisko zła, gdzie lepiej było nie wchodzić. Jeśli bazyliszek spał, miało się i tak wielkie szczęście, gdy ominęło się przekleństwa rzucane przez Herpona. Tylko po to, by zaraz usłyszeć, jak ten przemawia do innych swoich podopiecznych w mowie węży, podburzając te cudowne stworzenia do tego, by z radością oplotły się wokół twojej szyi i posłały cię na śmierć. Nietrudno było sobie do tego dodać wizję czarnoksiężnika, który więził swoich przeciwników, zachęcając nieustannie węże do tego, by dręczyły nieszczęśników, by pełzały po ich ciałach tak długo, aż ci nie wyli z przerażenia. Był pewien, ze Herpon miał wiele interesujących sposobów na to, by posłać swych oponentów na śmierć, to zaś, że robił to z uśmiechem na ustach, było dla niego wręcz jasne i oczywiste. Dlatego też uznał, że jego wybór i całkiem barwny opis, był odpowiedni dla nadchodzącej Nocy Duchów. Doszedł również do wniosku, że w gruncie rzeczy wolałby nie spotkać tego jebanego przyjemniaczka, bo znając życie skończyłby jako pierwsza przekąska dla bazyliszka.

z.t

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyPią 6 Lis - 18:01;

Dbanie o sprawność fizyczną w czasie okresu przygotowań do szkolnych rozgrywek było ważne, jednak warto było także zwrócić uwagę na poszerzanie swojej wiedzy z dziedziny gier miotlarskich. Z tym właśnie zamiarem, kotłującym się w jego głowie, Ignacy zmierzał do biblioteki, a gdy już tam wylądował, zaczął dosyć szybko lawirować wśród regałów i półek o najróżniejszych wysokościach, wyszukując co ciekawsze pozycje odnoszące się do quidditcha, jego historii, jak i woluminów związanych ogólnie z tematyką latania.
Po kilku minutach uporczywych poszukiwań chłopak zasiadł przy biurku i przyjrzał się odnalezionym książkom. Wybranie „Quidditcha przez wieki” nie powinno stanowić dla nikogo zbyt dużego zaskoczenia, biorąc pod uwagę, że była to jedna z najbardziej podstawowych lektur dla entuzjastów tego sportu. Oprócz tego na blacie można było zauważyć także parę biografii popularnych graczy, jak i książkę odnoszącą się do historii gier miotlarskich.
Puchon zdecydował się sięgnąć po tę ostatnią pozycję i już po kilku minutach czytania doszedł do wniosku, że nie spodziewał się znaleźć w niej tylu ciekawostek. Dzięki temu małemu podręcznikowi dowiedział się o wczesnośredniowiecznej niemieckiej grze, która była zwana stichstock. Polegała ona na tym, że na szczycie wbitej w ziemię, długiej tyczki zawieszono nadmuchany smoczy pęcherz, a jeden z graczy, który był przywiązany do tyczki, miał za zadanie go bronić. Przypominało to dosyć znacząco funkcję w qudditchu jaką pełnił teraz obrońca, jednak nie przywiązywano ich już siłą do bramek, dzięki czemu mieli nieco więcej pola do manerwrów.
Ignacy skrzywił się lekko na myśl, że jakiś trzynastolatek miałby być przyczepiany na stałe do obręczy podczas szkolnych rozgrywek. Wprawdzie można było przytoczyć argument, że w Hogwarcie uczyły się przede wszystkim dzieci, jednak ten sport bądź co bądź był dosyć brutalny i nawet dzieciaki mogły mieć problem z podporządkowaniem sobie, chociażby tłuczków. Tak, niemieccy gracze te parę wieków temu mieliby z nimi gigantyczny problem, zwłaszcza jeśli udzielali się często w tej grze lub próbowali stworzyć swojego rodzaju hybrydę quidditcha z stichstockiem. Co ciekawe w tym sporcie było dozwolone korzystanie z różdżek, aby obrońca mógł odpędzać innych graczy chcących przebić pęcherz za pomocą zaostrzonych końców mioteł. Huh, jak wiele się zmieniło od tamtego czasu. Teraz użycie różdżki w czasie meczu było praktycznie nielegalne.
Kolejną ciekawą grą z otchłani dziejów był aingingein wywodzący się przede wszystkim z Irlandii. Po kilkukrotnym przeczytaniu tej nazwy na głos w głowie Ignacego zapaliła się mała lampka. Czyżby babka wspominała mu kiedyś o tej grze? Znając jej umiłowanie do tradycji czarodziejów i zatrważające liczby gości, którzy odwiedzali ją podczas przyjąć, to nie można było wykluczyć, że młody puchon zapoznał się z tym słówkiem podczas któregoś z bankietów. Po bliższym zapoznaniu się z opisem Mościcki doszedł dosyć szybko do wniosku, że sport polegający na przelatywaniu przez płonące beczki zdecydowanie nie byłby dla niego. Raczej trudno by było uznać to za coś więcej niż jednorazową atrakcję na jakimś jarmarku. Mistrzostwa świata w tej dziedzinie byłby dosyć... dziwne. Tak, to było najbardziej trafne określenie.
Mniej więcej po dwóch godzinach intensywnego czytania i sporządzania notatek, Ignacy opuścił bibliotekę, kierując się tylko w sobie znanym kierunku.

z/t
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyCzw 3 Gru - 12:15;

Zastanawiał się.
Myślał, analizował poszczególne rzeczy, kiedy to, zgodnie z tym, co posiadał pod kopułą własnej czaszki, począł analizować; kolejne litery tekstu znajdowały się na jego pergaminie, kiedy to trochę zimne dłonie, pod wpływem otwartego okna, dotykały jego własnych skroni. Poprzez czerń, poprzez ciemną atmosferę, poprzez nikłe światło świecy, która to oddawała ciepło, zdawał się być trochę bardziej blady, niemniej jednak nie tym najbardziej się przejmował. Przymrużone oczy poniekąd nalegały do odpoczynku, kiedy to sam czuł się odrobinę zmęczony, niemniej jednak, czując powinność i obowiązki, Felinus nie zwracał na to żadnej szczególnej uwagi. Prędzej był zdziwiony, że mimo wcześniejszego podejścia do pracy i niewielkiej ilości snu, kiedy to rzadko pił kawę, teraz miał problem, gdy spał więcej, a musiał skupić się w pełni na tym, co ma do zaprezentowania mu tak naprawdę kółko szkolne. Podejrzewał, że wynika to z czystego przemęczenia, niemniej jednak, koniec końców, nie chciał zbytnio się tym przejmować, kiedy to czekoladowe tęczówki analizowały uważnie tekst, który skrobał, będąc praktycznie na skraju snu i świadomości otaczającej go rzeczywistości.
Lowell znał głównie te mugolskie odpowiedniki legend, dlatego nie bez powodu począł od analizy głównego przypadku dzieciństwa, czyli Rudolfa Czerwononosego, który został zaadoptowany w odmęty czarodziejskich opowieści jako Ludolf. Sam nie spodziewał się, że jeszcze tę historię pamięta, niemniej jednak, za młodu, kiedy był naiwną duszyczką, którą można było niezwykle łatwo przekonać do swoich racji, uwielbiał wręcz wsłuchiwać się w opowieść wydobywającą się z ust własnej matki. Niemniej jednak, z początku, kiedy począł analizować powieść, na początku zwrócił uwagę na różnicę w imionach, starając się zrozumieć ich znaczenie. Sam trochę, z własnej wiedzy, ze względu na nazwisko oraz drugie imię, był świadom, iż końcowe dopełnienie imion tak naprawdę oznacza wilka, co się trochę nie zgadzało z prawdziwością powieści względem zastosowanych imion dla poszczególnych bohaterów. Zdziwiło go to, niemniej jednak nie postanowił w pełni zagłębiać się w to, jak zostali oni nazwani, w związku z czym ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, kiedy to subtelna, najbardziej widoczna różnica, wiązała się właśnie z gatunkiem zwierzęcia. Rudolf stanowił renifera, a Ludolf ferniego, coś w rodzaju takiego z zajęć dodatkowych, która zorganizowała Keyira Shercliffe.
Porównanie dwóch tekstów nie przyczyniło się w jakimś pełnym stopniu do pokazania, który z nich powstał pierwszy, co nie zmienia faktu, iż powieści te stały się wyjątkowo identyczne na przestrzeni lat. Początkowo różnice zaostrzały się głównie poprzez odosobnienie w poprzednich latach społeczeństwa magicznego od tego mugolskiego, aczkolwiek końcowe wersje nie posiadały żadnych większych różnic, pomijając oczywiście gatunek zwierzęcia głównego protagonisty. Motyw pozostawał taki sam - zaprzęganie sań Świętego Mikołaja, by rozdać prezenty grzecznym dzieciom na czas, wyśmiewanie przez pozostałe ferni szczęśliwca oraz wykorzystanie jego świecącego nosa podczas ograniczającej widoczność, trwającej w noc przywiezienia podarunków, mgły.
Lowell zastanawiał się, czy możliwe jest spowodowanie, by takie zwierzęta po prostu zaczęły latać. Może za pomocą proszku chochlików kornwalijskich stawało się to dostępne, co nie zmienia faktu, iż nadal, zdobycie go jest wyjątkowo trudne. Sam Lowell miał z tym problem podczas inwazji tych magicznych stworzeń, w związku z czym począł zastanawiać się nad tym bardziej, kiedy to nie wiedział do końca, co jest prawdą, a co jest fikcją. Przymykające się samoistnie oczy wcale nie ułatwiały mu sprawy, tak samo myśli krążące głównie wokół chęci odpoczynku. Zakładając, że można użyć wymienionego wcześniej składnika z tych niebieskich istot, nadal pozostaje jednak sprawa świecącego nosa oraz posiadania daru mowy ludzkiej. Z tym drugim to średnio by to było możliwe, nawet z pierścieniem Sidhe, dlatego nie bez powodu student zanegował możliwość wystąpienia czegoś takiego, skupiając się głównie na czerwonym nosie. I, zwracając uwagę na potencjalne zmiany genetyczne i występujące zmiany w czarodziejskim świecie, mogło to być potencjalnie możliwe - a przynajmniej zastanawiał się nad tym do momentu, w którym nie zasnął.

[zt]

Czarodziejska książka:
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptySro 9 Gru - 1:05;

Musiał się czymś zająć. Za wiele pomysłów nie miał, bo szczerze nie posiadał ochoty na nic. Postanowił jednak udać się do biblioteki i spróbować wymyślić cokolwiek w kwestii syreniego eliksiru. Wziął ze sobą Ivarę, z którą nie rozstawał się ostatnio na krok i ruszył na czwarte piętro.
Znów zaczynał wyglądać źle. Przemęczenie spowodowane brakiem snu odciskało się na jego twarzy, a marne posiłki, do których się zmuszał sprawiały, że brakowało mu siły. Dlatego też wycieczka po schodach zajęła mu wyjątkowo dużo czasu.
Gdy w końcu dotarł pod drzwi biblioteki, pchnął je i od razu ruszył między regały z księgami zielarskimi. Nie potrafił przemóc się jeszcze do ryzyka szperania w składnikach odzwierzęcych dlatego postanowił popracować z jakimiś pędami czy innym chwastem.
Wybrał z regałów jakieś tomy na chybił trafił i rozsiadł się przy jednym z długich stołów. Księgi porozkładał przed sobą, a następnie wyjął z torby notatki, które kiedyś udało mu się skleić. Ivara jak zwykle zajęła miejsce na jego kolanach i domagała się uwagi.
Max zaczął instynktownie gładzić jej miękkie, czarne futerko prawą dłonią, podczas gdy w lewą chwycił pióro i zaczął analizować pergamin ze składnikami, które chcieli z Lucasem użyć. Już po chwili skreślał pierwszą pozycję. Włosy demimoza. Na samą myśl zrobiło mu się niedobrze. Otworzył jeden z tomów i zaczął wertować go w poszukiwaniu zamiennika. Nie potrafił jednak skupić się na zrozumieniu tekstu więc ostatecznie poddał się i powrócił do notatek.
Krew trytona. Przed oczami Maxa mignęły czerwone ślepia, a następnie leżące na leśnym podłożu krwawiące ciało. Gwałtownie zaczął kreślić i tę pozycję, co poskutkowało przedziurawieniem pergaminu w dość agresywny sposób.
Wypuścił pióro z rąk i spojrzał na Ivarę szepcząc pod nosem przekleństwa. Chciał mieć już ten etap za sobą i móc przejść z życiem do porządku dziennego.

@Darren Shaw

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptySro 9 Gru - 9:44;

W porównaniu ze wszystkimi nowymi obowiązkami, wizyty w bibliotece i nauka dla Darrena były jak stary znajomy, którego mógł odwiedzać rzadziej niż jeszcze przed rokiem. Wyciągnął z działu transmutacji "Piccole e grandi trasformazioni" czyli "Przemiany małe i duże", przetłumaczoną w średniowieczu włoską księgę opisującą tajniki zaklęć, które wpływały na wielkość i wymiary zaklinanych przedmiotów. Miał zamiar dotargać ją do jednego z mniej uczęszczanych zakątków biblioteki - po wiecznym szumie i tłumie w Ministerstwie Magii ostatnie o czym marzył to uspokajanie drugorocznych oblewających się atramentem - jednak po drodze zauważył postać, która ostatnio na ustach szkoły była... prawie non stop.
Shaw mógł jedynie dziękować w duchu za to, że feralnego wieczora nie miał patrolu ani na błoniach, ani na piętrze gdzie znajdowało się skrzydło szpitalnego. Podobno do Zakazanego Lasu weszło dwóch studentów i cztery ramiona - a wyszły trzy, pod nadzorem gajowego. Co zdarzyło się w środku - tego Darren nie wiedział. Ale Zakazany Las był "zakazany" nie dlatego, że zamieszkiwały go rzadkie zwierzęta - był dlatego, gdyż w środku to czarodzieje byli "gatunkiem zagrożonym".
Krukon położył delikatnie - a przynajmniej tak delikatnie, jak można traktować ciężką, starą księgę oprawioną w skórę i ważącą dobrych parę kilogramów - podręcznik na stole naprzeciwko Solberga, który właśnie przedziurawił piórem pergamin. Ślizgon nie wyglądał zbyt korzystnie - poddenerwowany, drżący, blady, do tego kociarz - ale biorąc pod uwagę że oglądał zapewne na własne oczy rozwód Callahana i jego ręki, ciężko się było mu dziwić.
- Serwus - mruknął do Maxa nie podnosząc nawet wzroku, rozwijając zwój pergaminu i wyciągając własne pióro i kałamarz. Zerknął na Ślizgona, mocząc piórko w atramencie - Ładny kot - dodał, pisząc pierwsze słowa.
Dlaczego zamiana przedmiotów mniejszych w większe trudniejsza jest niż większych w mniejsze? Krukon poinstruowany już został jako prefekt o nowych, zaostrzonych zasadach dotyczących Maxa. Brak wyjść do Hogsmeade, absolutny zakaz wychodzenia po godzinach z pokoju wspólnego, zakaz chodzenia na lekcje, nauka indywidualna.. Albowiem łatwiej czarodziejom zrobić nic z czegoś niż coś z niczego. Mężczyzna nie miał też w zwyczaju dopytywać, bycia wścibskim i wtykania nosa w nie swoje sprawy. Spodziewał się, że Solberg i tak musiał mierzyć się z szeptami i gadaniem większości szkoły za jego plecami, a bardziej śmiała lub bezczelna część pytała go bezpośrednio, co odpierdoliło się w puszczy. Podążając tą samą logiką, łatwiej nam zmniejszyć przedmiot, odsyłając jego część w niebyt, niż z pustego eteru stworzyć masę potrzebną do powiększenia naszego celu. Darren przygryzł wargę. Robił co mógł by wydłużyć wypracowanie dla Pattona - ale ostatecznie zrezygnował i zdecydował się na otwarcie wybranej księgi. Odłożył pióro i przysunął dzieło, po czym otworzył je na losowej stronie, gdzie rycina przedstawiała nadwornego czarodzieja cezara Kaliguli zmieniającego jednego z senatorów w konia.
- Hmph - mruknął Shaw, podnosząc oczy znad księgi - Max - zwrócił się do Ślizgona swoim "zawodowym" tonem - Potrzebujesz z czymś pomocy? - spytał, po czym po chwili podniósł dłoń, uciszając ewentualną odpowiedź Solberga - Nie obchodzi mnie co się działo i nie oferuję herbatki i płakania w ramię - powiedział - Chodzi mi o wspólną naukę, szczególnie kiedy jesteś zawieszony - wyjaśnił. Może brzmiał nieco bezdusznie - ale bez "oficjalnej" pomocy pedagogicznej egzaminy semestralne będą dla Ślizgona podwójnie trudne, a nad sobą mógł się użalać równie dobrze przy okazji rzucania zaklęć albo zamieniania karaluchów w dżdżownice i na odwrót.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptySro 9 Gru - 13:25;

Potok przekleństw rzucanych w stronę Merlinowi-ducha-winnej Ivary przerwał odgłos ciężkiego tomu upadającego na blat naprzeciwko niego. Max podniósł powoli głowę i z ulgą stwierdził, że to nie jakiś przypadkowy ktoś tylko Darren.
Wiedział, że prefekci zostali poinformowani o całym tym gównie z Zakazanego Lasu i nie tylko oni. Szkoła zaczynała huczeć już od plotek choć Max nie wiedział kto przyczynił się do ich powstania. Mało go to interesowało. Unikał rozmów na ten temat tak samo jak jakichkolwiek interakcji z innymi. Wystarczało mu już, że przez ostatnie półtora miesiąca musiał odpowiadać na pytanie Dlaczego nie ma Cię na lab medzie?. Jeżeli ludzie chcieli prawdy mogli iść do Olivii, czy Filina, albo najlepiej do samego Boyda jeżeli ten był już w stanie się z kimkolwiek komunikować.
Max nie miał pojęcia w jakim stanie znajduje się teraz gryfon. Bał się podejść pod drzwi skrzydła i stanąć z nim twarzą w twarz. Nie wiedział, czego spodziewać się po takim spotkaniu, ale przypuszczał że raczej niczego dobrego.
-Hejka. - Przywitał się krótko, po czym jego wzrok padł na kotkę, która próbowała dobrać się do kałamarza ślizgona. -Dzięki. Należy do Felka, ale chwilowo oddał mi go pod opiekę. - Rzucił zwierzęciu porozumiewawcze spojrzenie dając jej znać, że jest świadom jej poczynań.
Rzucił okiem na opasły tom, który przyniósł ze sobą Darren. Transmutacja. Ostatnimi czasy Maxowi udało się dość mocno rozszerzyć wiedzę w tej dziedzinie i nawet był na konsultacjach u Whitelighta, by dowiedzieć się, jak to dokładnie wygląda z rzeczami ożywionymi.
Gdy krukon zajmował się skrobaniem czegoś na pergaminie, Solberg w tym czasie wymienił ten, który podziurawił na świeży i przekopiował część notatek, by móc jeszcze kiedyś z nich skorzystać. Nie wiedział, czy teraz zabieranie się za pracę nad tym miało jakikolwiek sens, ale przecież coś robić musiał.
Uniósł pytający wzrok, gdy Shaw ponownie się odezwał, ale zgodnie z gestem prefekta poczekał z odpowiedzią aż ten dokończy swoją myśl.
- Hmm.. Szczerze nie myślałem jeszcze o tym. - Przyznał wpatrując się w księgę z roślinami. Egzaminy był ostatnim, co zawracało jego głowę. Nie potrafił zrozumieć bezczelności Hampsona, który postanowił odebrać mu wszystko ale testy i tak dojebać i jeszcze napisać to tak, jakby robili mu niesamowitą przysługę. Srał na te ich egzaminy. Lepiej by się czuł, gdyby zupełnie wyjebali go ze szkoły a nie dawali jakiś chory areszt. Po co był im tu potrzebny skoro mógł tylko chodzić po korytarzach i ewentualnie zjeść coś w Wielkiej Sali?
- Pewnie przydałaby mi się pomoc w zaklęciach. Nie jestem w tym szczególnie dobry. - Dodał po chwili, a ciche westchnięcie opuściło jego wargi. Zdarzenia w lesie dobitnie pokazały mu, jak chujowym zaklęciarzem był i że do tego momentu żył chyba tylko i wyłącznie dzięki pomocy Felka, który zawsze był obok niego, gdy coś niebezpiecznego się działo.
-IVARA! Zachowuj się, bo odejmą Ci punkty. - Rzucił do kotki, która o mały włos nie wylała atramentu na jedną z otwartych ksiąg. Max wziął ją na ręce i położył na kolana rozpoczynając znów proces gładzenia jej futerka w nadziei, że dzięki temu zostanie na swoim miejscu.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Nie 13 Gru - 15:00, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptySro 9 Gru - 19:52;

Inny czas

Szukanie informacji potrzebnych do zaklęcia Oasis Pacis

Spędzanie kilku godzin tygodniowo w bibliotece było dla niego jedną z tych czynności, których nie mógł się oduczyć. Mógł obiecywać tym, którzy twierdzili, że przesadza z nauką, że będzie mniej jej poświęcał w domu, jednak kiedy szukał jakichś informacji na nurtujący go temat, musiał pojawić się w tej części zamku. Zagłębianie się ciekawe zagadnienia wymagało czasu, dlatego nie dziwota, że czasami chłopak tracił rachubę. Jednak tego dnia powiedział sobie, że nie będzie ostatnią osobą, którą wygna z biblioteki starsza czarownica. W dwie godzinki powinienem się uwinąć – pomyślał, stawiając na niewielkim stoliku stosik książek, które dopiero co wypożyczył, aby sprawdzić, które będą mu potrzebne do głębszego przeanalizowania, a które może od razu oddać, bo nie warto ich nawet tachać do domu.
Zasiadł wygodnie na krześle raz jeden jeszcze przypomnieć sobie na czym dokładnie skupił się tego dnia, kiedy Eskil miał atak agresji. Jego kuzyn nie panował wtedy nad sobą, jego harpi gen wziął nad nim górę i przestało się liczyć wszystko oprócz jego wściekłości na Skylera, który to oskarżył go o wejście do Zakazanego Lasu. Sinclair wtedy jakimś cudem rozkojarzył chłopaka, aby ten w przypływie furii nie zrobił prefektowi naczelnemu krzywdy i choć zaklęcie Confundus, nie było przez niego opanowane w formie niewerbalnej – udało mu się na kilka chwil Ślizgona nieco ogłupić. Wtedy Lucas zdał sobie sprawę, że nie istnieje zaklęcie, które mogłoby skutecznie i na dłużej uspokoić wzburzenie czarodzieja, kiedy ten jest w nerwach lub ogarnięty wielkim stresem. Uznał, że ten czar byłby przydatny, ponieważ zadziała natychmiastowo po jego rzuceniu i nie ma potrzeby przekonywania osoby agresywnej czy będącej w szoku, pod wpływem emocji, aby go wypiła. Dlatego właśnie prefekt postanowił dowiedzieć się czegoś na temat tworzenia zaklęć i przede wszystkim spróbować dowiedzieć się czy z punktu widzenia uzdrawiania jest to w ogóle możliwe, aby osiągnąć taki efekt przy danych objawach ze strony domniemanego pacjenta.
Otwierając pierwszą w ksiąg, przewertował kartki, w poszukiwaniu stron, które go interesowały. Doraźne leczenie tychże objawów, które Lucas zaobserwował u Eskila nie zdawało egzaminu, przez to, że i tak taka osoba potrzebowała konkretnej terapii, którą mógł zapewnić tylko magipsychiatra. To jeśli chodzi o agresję, podobnie również było w tym drugim przypadku, gdy potrzeba było opanowania emocji, podczas gdy czarodziej był w głębokim stresie, spowodowanym nagłą sytuacją i nie mógł sobie z nią sam poradzić, a konieczny był kontakt z nim w danej chwili. Chłopak okiwał głową, z nosem nad książką, czytając kolejne zdania. To oczywiste. Nie chciał swoim zaklęciem rozwiązać problemu emocjonalnego pacjenta, ale pragnął aby chwilowo mógł on jaśniej myśleć i nie przejmowały nad nim kontroli emocje. Chwycił za czysty pergamin, który wyciągnął z torby wraz z piórem i zapisał na nim:

Główne cele:
1. obniżyć poziomu adrenaliny i kortyzolu we krwi (lub nie dopuścić do ich dalszego wzrostu, który powoduje narastanie stresu i agresji)
2. pobudzić wytwarzanie dopaminy i endorfin (aby tym samym jeszcze bardziej zniwelować skutki nadmiaru hormonów stresu)
"

Sięgając po kolejny tom, zaznaczył sobie rozdział, gdzie opisany był cały mechanizm działania eliksiru spokoju – idealnego przykładu na to co chciał osiągnąć, jednak za pomocą czaru. Spisał sobie jeszcze kilka niezbędnych informacji na temat odziaływania tego eliksiru na stany lękowe oraz jego efektu zmniejszającego napięcie mięśni, co też z pewnością przyda mu się do jego pracy. To wszystko co chciał zyskać, wydawało się takie proste, jednak psychika człowieka była na tyle skomplikowana, że nie było pewności, że nawet magia zadziała na wszystko. Oczywiście był świadom, że ewentualne zaklęcie, które mógłby stworzyć byłoby tylko swoistym dodatkiem i to doraźnym, do zapanowania nad agresywnymi pacjentami lub natychmiastowej ulgi dla osób, które znalazły się w trudnej sytuacji.
Wierzył w to, że będzie to pomocny i przydatny czar, z którego będą korzystać za jakiś czas wszyscy. Tylko najpierw musiał porządnie się do niego przyłożyć. Zapewne też przetestować kilka razy na kimś, aby samemu sprawdzić najlepszą wersję i przede wszystkim pojawienie się skutków ubocznych, bo te też w przeszłości zdarzały się, jeśli czarodzieje chcieli ingerować w psychikę. Cóż, z pewnością będzie to trudny orzech do zgryzienia, jednak Lucas miał nadzieję, że będzie warto.
Westchnął, patrząc na zegarek i aż wytrzeszczył oczy wbijając wzrok w tarczę. Świetnie, piętnaście minut do zamknięcia biblioteki. Pozbierał swoje rzeczy, zarzucił torbę na ramie i skierował się jeszcze do bibliotekarki, aby oddać te pozycje, które okazały się mniej użyteczne (oczywiście co mu było potrzebne to sobie spisał), po czym pożegnał się uprzejmie i wyszedł z pomieszczenia, z dobrym nastawieniem co do zaklęcia, nad którym chciał popracować. Pewnie zajmie mu to jeszcze sporo czasu, ale już cieszył się z tego, że będzie jego pomysł może na coś się przydać.

//zt
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyPią 11 Gru - 0:24;

- O - powiedział tylko Darren na wieść o tym, że to kot Felinusa. Szczerze mówiąc, to nie wiedział że Puchon ma kota - wiedział o nim zupełnie niewiele, oprócz tego że szlaja się po Dolinie Godryka i czasami sam jest bohaterem plotek spływających z ust uczniów Hogwartu, choć Krukon nie przypominał sobie, przynajmniej w ostatnim czasie, by był ich aż tak wielką gwiazdą jak Callahan i Solberg. Szczególnie że przygoda tych drugich zapewne od niejednego wymagałaby serii wizyt u magipsychologa, bo cokolwiek wydarzyło się w Lesie, na pewno nie było niczym przyjemnym.
- A powinieneś - stwierdził sucho Shaw. Nawet jeśli Ślizgon zawieszony był w prawach ucznia, to egzaminy się zbliżały także dla niego, a ich zawalenie mogło podkusić Hampsona do skreślenia Maximiliana z listy studentów. I jeśli nawet teraz i w niedalekiej przyszłości Solberg plułby że niewiele go obchodzi edukacja, to zapewne ostatecznie pożałowałby takiego obrotu spraw. Do tego - a przynajmniej tak przypuszczał Shaw - otoczony był tłumkiem ludzi, którzy albo poklepywali go po ramieniu, albo obwiniali o wypadek Boyda, żaden zaś nie przypominał o przyziemniejszych sprawach.
W skrócie, żadne z nich nie było Krukonem.
Komentarz o braku zdolności rzucania zaklęć Shaw puścił mimo uszu. Z tego co pamiętał Chorus Omnia Solberg pojął przynajmniej nie-wolno - a rozumiał doskonale, że jedni machali różdżką, a inni pochylali się nad kociołkami albo wbijali oczy w kryształowe kule (Phi). Krukon spojrzał na kota i pokręcił głową.
- Minus pięć punktów dla Ivary, przykro mi - powiedział oficjalnym, "prefekciarskim" tonem, po czym zwrócił się do Maxa - Ty wiesz co jest trzy w eliksiry, prawda? - upewnił się Shaw. Co prawda sam nie potrzebował do tej pory usług żadnego eliksirowara, jednak na tych rzadkich lekcjach na których bywał łatwo było zauważyć talent Solberga. Podniósł lewy pośladek z krzesła i z tylnej kieszeni wyciągnął złożoną na pół kartkę papieru, niemiłosiernie wygniecioną. Wyprostował ją naprędce i przejechał po niej wzrokiem. Zawierała ona jego połączony grafik - od godzin w pracy, po patrole i treningi (o których wiedział) drużyny Ravenclawu - Masz... hmm... dwa dni - powiedział powoli, po czym złożył kartkę i wcisnął ją niedbale z powrotem do kieszeni - Kojarzysz tą nieużywaną salę na piątym piętrze, gdzie dwa lata temu ktoś nasmarował tablicę samopiszącym atramentem? Za dwa dni, o osiemnastej... trzydzieści... - dodał po chwili, zdając sobie sprawę że po pracy będzie musiał prawdopodobnie wziąć długą kąpiel, wcale niezwiązaną ze śledztwem na temat łajnobomby przyczepionej do miotły kogoś z Ddepartamentu Współpracy Czarodziejów - ...się tam widzimy. Do tego czasu przygotuj się z zaklęcia Specialis Revelio - powiedział jeszcze, po czym wrócił do skrobania po pergaminie.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyNie 13 Gru - 19:32;

Wspomnienie o Felku zaszczepiło w głowie Maxa nieprzyjemną myśl. A co jeżeli puchon po raz kolejny udał się do któregoś z prefektów z prośbą by ci mieli go na oku? Nie bez powodu spojrzał podejrzliwie na Darrena i na chwilę zawiesił spojrzenie zielonych tęczówek na jego twarzy, by wyczytać z niej cokolwiek. Jednak mimika krukona nie była w stanie potwierdzić ani zaprzeczyć jego podejrzeniom, więc po chwili zaniechał szukania podobnych wskazówek. Nie mógł przecież wpadać w paranoję. Ostatnim razem Lowell źle ulokował swoją prośbę i Max miał nadzieję, że raczej nie będzie tak łatwo próbował podobnych sztuczek. Przynajmniej na razie.
-Tak mówią... - Odparł bez większego entuzjazmu. niby wiedział, że te egzaminy powinien zdać, lub przynajmniej do nich podejść, ale w tej chwili jego podejście do edukacji było naprawdę negatywne. I tak nie planował jakiejś większej kariery w przyszłości, więc czy jakiś papierek ze szkoły naprawdę był mu potrzebny?
Shaw miał rację. Mało kto zawracał mu teraz głowę podobnymi sprawami, chociaż mylił się w temacie poklepywania po plecach. Nie chciał tego i unikał tematu jak ognia dlatego też zwyczajnie kierował rozmowy na neutralne tory udając, że nie widzi tych wszystkich spojrzeń. Wyjątkiem był Felek, który zastał go w dość nieciekawym momencie.
-No i widzisz, co narobiłaś... - Z dezaprobatą pokiwał głową nad kotką, która właśnie straciła punkty dla nieistniejącego domu za niebezpieczne zabawy kałamarzem. Ivara spojrzała na Darrena, jakby chciała wybłagać litość dla własnego zachowania.
-Trochę kojarzę, a czemu? - Nigdy nie chodził i nie krzyczał na wszelkie strony, że jest mistrzem eliksirów. Lubił stać nad kociołkiem i wiedział wystarczająco dużo, by uwarzyć większość rzeczy o które ktoś go poprosił, ale wiedział że temat jest tak obszerny, że jeszcze wiele wiedzy mu po prostu brakuje. O doświadczeniu nie mówiąc.
Uniósł jedną brew ku górze, gdy Darren zaczął coś mruczeć o jakimś terminie. Po chwili do Maxa doszło o co w tym wszystkim chodzi, ale jego procesy myślowe nie były ostatnio najszybsze na świecie.
-No nie wiem, Shaw mam naprawdę zawalony grafik. - Wysilił się na słaby żart, i lekki uśmiech. -Ale myślę, że znajdę chwilę. Kojarzę tamtą salę aż zbyt dobrze. - Potwierdził jeszcze, że wie o czym krukon mówi. Wiele razy zachodził do tamtej sali, gdy potrzebował kącika do nauki.
-Specialis Revelio? - Zapytał nie mając pojęcia co to za zaklęcie. Mógł tylko wywnioskować, że dotyczyło jakiejś analizy składu, czy czegoś podobnego, ale tak naprawdę niewiele o nim wiedział.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Biblioteka - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 EmptyPią 18 Gru - 23:33;

- Specialis Revelio - powtórzył z odpowiednim akcentem. Jeśli chciał nauczyć Solberga tego zaklęcia (zawsze mógł nim przecież zabłysnąć na egzaminie) to równie dobrze Ślizgon poprawnej wymowy mógł uczyć się już teraz - Oszczędzę ci grzebania w szóstym tomie Zaklęć i uroków, wykrywa zaklęcia rzucone na obiekty oraz składniki eliksirów - rzucił znad swojego pergaminu, z którego usuwał właśnie jakiegoś tłustego kleksa - Ale i tak lepiej zaskocz mnie czymś więcej niż tylko przyjściem - dodał, celując przez chwilę różdżką w Maxa.
Chłopak mówił tak, jak wyglądał - marnie. Nie przypominał osoby która posyłała w jego brzuch tłuczek ani sama nim obrywała, a raczej...
Darren pokręcił głową z cichym westchnięciem - chyba był naprawdę wielkim nudziarzem i kasztaniarzem, skoro sposób mówienia Solberga na którego spadło właśnie pięć z siedmiu plag egipskich przypominał mu jego samego.
Na szczęście, Krukon - mimo bycia przeciętnie inteligentny społecznie - widział wystarczająco wiele, by nie pytać Solberga o takie banały jak "jak się trzymasz" albo mówić że "wszystko będzie dobrze". Dobrze wiedział, że bardzo prawdopodobne było to, że będzie bardzo chujowo - gorzej niż teraz - jeśli Ślizgon mimo wszystko nie weźmie się choć trochę w garść. Wycieczka do Zakazanego Lasu, zawieszenie w prawa uczniach i wyrzucenie z Hogwartu wyglądałoby o wiele, wiele gorzej niż zakończenie tej przygody powrotem do statusu studenta. Do tego był jeszcze Boyd którego brak kończyny - chyba, że trud uzdrowicieli, transmutatorów czy użytkowników innych dziedzin magii przywróci mu rękę - będzie przypominał Solbergowi o zdarzeniu jeszcze przez długi czas.
Shaw westchnął ciężko, machając różdżką i usuwając ostatnią linijkę atramentu ze zwoju, uświadamiając sobie że pisał tam okropne bzdury. Być może Dear miała rację - powinien mimo wszystko zdecydowaną większość czasu poświęcać na sprawy wewnątrzhogwarckie, nie na polityczną jatkę która rozgrywała się na korytarzach Ministerstwa.
- Niezły pomysł z tym kotem - skwitował, obserwując spode łba balansującego pomiędzy kałamarzami czworonoga - Jakbyś złapał kiedyś katar to daj znać, mogę ci pożyczyć pufka na godzinkę albo dwie - powiedział. Po chwili podniósł jednak głowę i zmrużył oczy - Nie dłużej - dodał twardym tonem, po czym powrócił do analizowania podobieństw między zaklęciami powielającymi i powiększającymi.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Biblioteka - Page 17 QzgSDG8








Biblioteka - Page 17 Empty


PisanieBiblioteka - Page 17 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 17 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Biblioteka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 17 z 26Strona 17 z 26 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 21 ... 26  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Biblioteka - Page 17 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
czwarte pietro
 :: 
biblioteka
-