Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Biblioteka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 21 z 26 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 26  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Specjalny




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty9/9/2014, 15:16;

First topic message reminder :


Biblioteka

Wielkie regały z książkami sięgają niemal do sufitu. Można tu spotkać przede wszystkim osoby lubiące się uczyć, czytające dla przyjemności lub po prostu grupki dziewczyn chcące obgadać coś w spokoju. Całe pomieszczenie wypełnia zapach starego pergaminu, a niektóre półki pokrywa cienka warstwa kurzu. Jest tu przestrzeń na której stoją stoliki z krzesłami, by można było przeczytać książkę której nie można wypożyczyć, bądź w ciszy odrobić lekcje



Kolejny dzień w Hogwarcie. Jeden z wielu, pełnych życia dni, kiedy uczniowie i studenci spieszą się na zajęcia, a nauczyciele w popłochu sprawdzają pierwsze wypracowania oraz przygotowują kolejne materiały na zbliżające się wykłady. Rzecz jasna młodsza część szkoły nie przejmowała się tym tak bardzo, jak profesorowie, jednak musieli ingerować w przypadkach podobnych do tego, który właśnie miał miejsce w bibliotece.
Paul Price, jako jeden z niewielu, miał chwilę przerwy i dotarł na miejsce przed innymi, by pełnić swoje obowiązki. Zastał tam Lotte Reyes i Alana Payne'a na intrygującej wymianie zdań. Czyżby się kłócili? Skądże, prowadzili tylko rozmowę o wielkim tomiszczu na trasmutację, a które oboje chcieli mieć, gdyż był to jedyny dostępny w tej chwili egzemplarz. Jak to się potoczy?
Mistrz Gry zostawia was z tym małym problemem w nadziei, że nie poleje się krew, a oba domy unikną utraty punktów. Może pan profesor znajdzie jakieś pokojowe rozwiązanie. Kto wie, kto wie.
Zaczyna Paul. Powodzenia!

______________________

Biblioteka - Page 21 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty15/11/2021, 20:16;

Obiecała sobie uczyć się na bieżąco, aby poprawić swoje oceny. Wystarczająco nasłuchała się swojej ambitnej matki, która to przez cały okres wakacyjny próbowała nakłonić swoją jedyną córkę do większego wysiłku. Poniekąd przyznawała jej rację jednak nie chciała zatracać się w nauce kosztem życia, a ostatnimi czasy jej życie towarzyskie zmalało do maksymalnie jednej, dwóch osób. To przykre, smutne, ale pogodziła się już dawno, że nigdy nie będzie popularna ani powszechnie lubiana. To jest zarezerwowane znowuż tylko dla osób o miłej dla oka aparycji, charakteryzujących się charyzmą i niespożytą energią. Tak więc nie mając za wiele do stracenia starała się być na bieżąco z materiałem. Sęk w tym, że była niezdecydowana - nie wiedziała którego przedmiotu uczyć się najgorliwiej. Zielarstwa, aby pracować w Szklarni i zadowolić swoją matkę czy może być bliżej magicznych stworzeń, które tak ukochała...? Półtora roku miała już przy sobie Hulka, małego nieśmiałka, który dzisiejszego dnia przysypiał przy jej kołnierzyku opatulonym żółtym krawatem. Włosy jak zawsze miała związane, dzisiaj w luźnego kucyka puszczonego na karku. Na przedramieniu trzymała sporą księgę "Ziół niestandardowych i niemal niespotykanych" oraz pamiętnik "Jak dogadać się z nierozumnymi stworzeniami". W takim to ekwipunku została zaczepiona przez pewnego Krukona, którego obecności absolutnie się nie spodziewała. Miała na tyle rozumu, aby nie podskoczyć z lekkiego przestrachu kiedy nagle usłyszała jego głos. Podniosła nań wzrok i przyozdobiła usta w naturalny i miły dla oka uśmiech... gdyby w ogóle chciał na nią spojrzeć. Rozumiała jednak jego nieśmiałość i śmiała przypuszczać, że jeśli pobędą przy sobie około dwóch godzin to na nią spojrzy. Nie będzie go jednak ponaglać.
- Och, hej Hawk, miło cię widzieć. - usłyszała swój łagodny głos, jak zawsze ozdobiony chrypką. Odchrząknęła. - Skąd, to nie kartkówka a dylemat zawodowy. Ponownie zmieniłam pracę i nie wiem gdzie mam się odnaleźć na dłużej więc szukam wsparcia w książkach. - wyjaśniła gorliwie swoje zamiary choć wcale nie musiała mu się z niczego tłumaczyć. Ot, wolała jednak aby było wszystko jasne. Chłopak na nią nie patrzył, a więc nie widział przemykającego po jej twarzy zaskoczenia kiedy napomknął o pracy domowej. Tak, zapomniała o tym będąc zbyt zaaferowaną innymi sprawunkami.
- Usiądziemy? - zaproponowała bo jednak książki nieco jej ciążyły, a ona należała do tych niewysportowanych dziewcząt. - Nawet nie myślałam o tej pracy domowej, ale myślę, że Gryffindor wykona ją bez wahania. - odparła dosyć neutralnie, aby nie wydać się, że nie poświęciła temu ani jednej myśli. Hawka dało się lubić, był sympatyczny. Wystarczyło tylko dać mu czas pokazać się z tej innej strony. Kto jak kto, ale Bons rozpoznawała takie cechy wszak też należała do grona tych "wycofanych". Trzeba jednak zauważyć, że ostatniego roku nabrała odrobinę wiary w siebie co wyjaśnia te częste zmiany pracy.
- Ostatnio u mnie bardzo spokojnie, aż nie wierzę, że jakoś się wszystko układa. A co u ciebie słychać? Lepiej ci kiedy jest na zewnątrz chłodno? Lato w tym roku było okrutnie gorące... - jak nie wiesz o co pytać, mów o pogodzie! To złota zasada szarych myszek, wielokrotnie testowana i sprawdzana przez Bons we własnej osobie.
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty15/11/2021, 20:37;

Momentami boję się, że coś gorszego postanowi mi wypaść podczas zdawania egzaminów, w związku z czym przewalę za pomocą jednej nieprzyjemnej sytuacji całą pracę z jednego roku. W poprzednim nie było z tym problemów, kiedy jeszcze miałem nieco oszczędności, ale teraz chwytam się naprawdę sporej ilości pracy, by zapewnić sobie w miarę stabilne funkcjonowanie. Ojciec, w ramach pomocy z hodowlą magicznych ptaków i sokołów, nieco postanawia mi za to zapłacić, na co oczywiście odmawiam. Zawsze jednak, gdy spędzam czas w rodzinnym domu, dostaję w mniej lub bardziej świadomy sposób podziękę. Nawet nie wie, jak mnie to momentami ratuje. W międzyczasie mam naprawdę ogrom materiału do nadrobienia, choć skupiam się obecnie tylko i wyłącznie na intrygującym mnie zagadnieniu. Feniksy obserwuję od dłuższego czasu, nie płosząc ich jednak własną obecnością. Wiem, że te posiadają tak wyczuloną intuicję, że z łatwością są w stanie stwierdzić, jak nieczyste serce znajduje się pod sklepieniami żeber.
Widok nieśmiałka nieco poprawia mi nastrój - pozostaję jednak bierny, nie chcąc przyczyniać się do jego nagłego zerwania się. Obecność stworzeń nigdy mi nie przeszkadzała; śmiem nawet stwierdzić, że dzięki ich obecności nabieram nieco większej pewności siebie, która jest mi konieczna do funkcjonowania. Głowa mnie boli nieco mniej - czuję się dzisiaj stosunkowo dobrze.
- C-Ciebie też. - nie muszę podejrzewać, że moja wycofana postawa i unikanie kontaktu wzrokowego mogą być irytujące, ale Bonnie, od kiedy ją znam i od kiedy ją pamiętam, nigdy nie zmuszała mnie do czegoś, co mi nie pasuje. Przestrzeń, którą otrzymuję, jest inna - nie muszę zmuszać się do dotyku ludzkich dłoni, spięcia wszystkich mięśni okalających szkielet, jak również presja, która występuje w towarzystwie innych, zanika w odmęty wspomnień. Wsłuchuję się w jej kolejne słowa i nieco podnoszę brwi, choć pierwsze kiwam głową na zajęcie stanowiska, by pozwolić nam na nieco bardziej przyjemną rozmowę. - Och, kompletnie się tego nie spodziewałem... Ale to dobrze, t-trzeba szukać nowych możliwości. - mruczę jakoby do siebie, ale też - Bons może to usłyszeć bez najmniejszych problemów. - I... i jak pierwsze wrażenia z lektury? Jeżeli... jeżeli oczywiście mogę spytać. - nieco się peszę. - Książki ci podsunęły jakiś pomysł? - pytanie opuszcza moje usta, a samemu opieram się dłonią o blady policzek.
- Nie zdziwiłbym się... - odpowiadam, a moje jasnoniebieskie tęczówki lądują na dłoniach, które ze sobą połączyłem. Moich, oczywiście; nieco plotek przeszło w sprawie klątw. - Słyszałaś, że wielu wychowanków z domu Gryffindora właśnie podjęło się łamania tych klątw, które na nas ciążyły? - zerkając nieco niepewnie w kierunku dziewczyny, ciężko jest mi nawiązać kontakt wzrokowy. Czy jestem sympatyczny - nie mam bladego pojęcia. Na pewno większość osób mnie unika, bo nie jestem aż nadto kontaktowy, choć staram się tego podejmować, nawet jeżeli idzie mi to ślamazarnie i bez większych sukcesów. Każdego dnia się boję, że w pewnym momencie stanę się źródłem problemów, w związku z czym działam wedle przyswojonego mechanizmu obronnego.
- Cieszę się, że spokojnie, ale... czemu nie wierzysz? - moje pytanie jest głupie i naiwne, bo sam wiem, z czym się borykam i czasami lepiej jest nie mówić. - Ach, przepraszam, jakoś tak z-zapytałem... - macham dłońmi nieco chaotycznie, by ostatecznie spojrzeć w tekst, na którym zakończyłem wcześniej swoje przeglądanie grubego, pożółkłego tomiszcza. - Tak, tak, jest zdecydowanie... lepiej. Wysoka temperatura, no cóż, niespecjalnie mi służy. - z tego powodu zazwyczaj unikam wycieczek zagranicznych, które odbywają się w wakacje. Też, nie tylko z tego, ale częstsze krwotoki z nosa wcale nie pozwalały mi na pełną swobodę. - Byłaś w Arabii? - postanawiam pociągnąć ten przyjemny dla szarych myszek temat. Ewidentnie czuję się nieco swobodniej, gdy rozmawiamy na tematy ogólne, choć moje doświadczenie względem znajomości nieco bardziej przeistoczyło się w coś transparentnego.

Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty15/11/2021, 20:54;

Nieśmiałek jedynie podniósł zieloną główkę, zamrugał lekko zdezorientowany obecnością nowego głosu, ale najwyraźniej nie zainteresował się jeszcze na tyle, aby opuścić bliskość ciepłej skóry swojej opiekunki. Przywykła już do jego ciężaru i kłujących, szpiczastych "rąk". Nie raz i nie dwa była nimi pokaleczona kiedy Hulk w pośpiechu musiał się przetransportować (np. uciekając przed kotem bądź masochistyczną sową - niby umiał się bronić, ale tak jak Bons stronił od niepotrzebnej przemocy), ale nigdy na to nie narzekała. Gdy się kogoś kocha to przymyka się oko na drobne objawy dyskomfortu.
- Och, nie czytałam ich jeszcze. - teraz to ona odwróciła wzrok bowiem nastał ten krępujący moment kiedy Hawke się zakłopota przez jej odpowiedź. Nie chciała kłamać, odruchowo przekazała prawdę. Jej nieśmiałek wyraźnie dostrzegł czerwone policzki swojej opiekunki ale miał na tyle taktu, że nie zareagował na to w żaden nadzwyczajny sposób. Zamiast wybrać sobie odosobnione miejsce do lektury to usiadła przy najbliższym stoliku wierząc, że Hawk usiądzie obok. Głupio było jej stać tak między dwoma regałami i po cichu narzekać na opasłość księgi dotyczącej zielarstwa. Z ulgą ją odłożyła i nie wyobrażała sobie, aby w tym roku była w stanie to wszystko przeczytać, a potrzebowała jedynie parunastu notatek, by w razie podjęcia decyzji móc nabyć kurs zielarza o którym niegdyś wspominał jej Hunter.
- To do nich bardzo pasuje. - mimo wszystko wzmianka o Gryffindorze kojarzyła się jej aż zanadto z jej byłym chłopakiem, z którym choć próbowała być w przyjaznych stosunkach to nie wychodziło jej to tak jak powinno. Pozostało więc nie wchodzić sobie w drogę i nie przypominać sobie o tym jak bardzo spaprała własny związek. Może to dobrze, że to tak się skończyło?
- Nie przejmuj się, to nie jest krępujące pytanie. To znaczy... to znaczy wiesz, przywykłam, że zawsze mam gdzieś jakiś problem do rozwiązania i mi dziwnie kiedy się już one skończyły. - teraz Hulk podniósł się na jej ramieniu kiedy temperatura policzków dziewczyny była alarmująca. Małe stworzonko ziewnęło, przeciągnęło się i zsunęło się po rękawie mundurka na stół. Przysiadło w taki sposób, aby perfidnie zerkać na twarz Hawk'a. Ten maluch akurat nie miał problemu z lekkim nagabywaniem wzrokowym. Jak można mu odmówić?
Wymiana dotycząca pogody została odhaczona, a więc aby konwersacja nie utknęła w krępującym punkcie należy pociągnąć ją dalej. Czasami cieszyła się, że nie podnosił tak często wzroku bo widziałby jak łatwo czerwienieje. Z drugiej strony do tej pory nie potrafiła określić dokładnie koloru jego oczu bo tak rzadko je widywała w pełnej odsłonie.
- Nie byłam w Arabii, mama ściągnęła mnie do Nowego Orleanu. - westchnęła przy tym, co było znakiem, że plany miała pokrzyżowane, a obecność w mieście turystyki, vodoo i duchów nie robiło na niej takiego wrażenia - wychowała się tam więc wiele aspektów już jej spowszechniało.
- Przez miesiąc użerałyśmy się z duchem, który wlazł nam do obrazu mojego dziadka. - dodała ciekawostkę, aby wzbudzić chociażby najmniejsze zainteresowanie swoją skromną osobą. - A ty jak spędziłeś wakacje? - uprzejmość wymaga zapytania o jego spędzony czas. Oparła obie dłonie na okładce książki, wyprostowała plecy i zerkała ukradkiem na Krukona. Gdy siedział obok to nie wydawał się tak niebotycznie wysoki.
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty15/11/2021, 21:32;

W przeszłości, kiedy zostawałem w rodzinnej hodowli, bardzo często podejmowałem się odpowiednich ćwiczeń wraz z sokołami i innymi ptakami, które przejawiały cechy magiczne. Magiczne stworzenia nie pozostają mi obce aż do dzisiaj - pewniej jestem w stanie przekierować w kierunku ich oczu mój własny wzrok, odkrywając pełen błękit jaśniejących w błysku tańczących ogników zainteresowania tęczówek. Pewnego dnia zapomniałem założyć rękawicę sokoliczną, w związku z czym na mojej prawej ręce obecnie widnieją całkiem spore blizny od szponów, które wbiły się w tkanki z zaskakującą precyzją. Jednak nie mam krogulcowi tego za złe - błędy się zdarzają, a zawód, jaki chcę pełnić, powoduje, że muszę robić ich jak najmniej. To właśnie ta miłość - zwierzęta poniekąd nie są świadome tego, że nasza skóra nie jest taka twarda i coś nas może czasami zaboleć.
- Och... - nie spodziewałem się takiej odpowiedzi, dlatego reaguję dość mozolnie, zdając sobie sprawę z tego, jak to musi wyglądać. Pytam się, uznając, że Bonnie w jakiś sposób przeczytała trzymane kartki i stronice, a tu jednak prawda jest zupełnie inna. Rękę przekierowuję na kark, przeczesuję nieco znajdujące się z tyłu kosmyki jasnych włosów; sytuacja zaczyna mnie krępować. - P-Przepraszam, powinienem wziąć to pod uwagę... - mruczę niezdarnie, kiedy siadam do stolika, odkładając tym samym książkę. Asem w reakcjach nie jestem, więc nieco zawieram w sobie bardziej elementy skrępowania, bo naprawdę nie chciałem na nią w taki sposób napierać. Nawet jeżeli tak to w ogóle nie wyglądało.
- Typowe, nie? - staram się nieco rozluźnić atmosferę, ale jedyne, co robię, to założenie buta na buta i jeżdżenie podeszwą po materiale drugiego z nich. - Nie zastanawiałaś się kiedykolwiek, czy d-domy, do których przynależymy, mogły być zupełnie inne...? - kwestia ta zdaje mi się wtórować w głowie od dłuższego czasu. - To znaczy się, inaczej... Jak potoczyłyby się nasze losy, gdybyśmy trafili do innych domów niż te.... niż te, w których jesteśmy? - uderza mnie jakiś wewnętrzny filozof. Może byłbym odważniejszy? Bardziej otwarty i miły? A może posiadałbym więcej ambicji? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
- Czujesz się dziwnie, co nie? - trudno o inny scenariusz. Gdy człowiek przez cale życie musi z czymś walczyć, coś doprowadzić do porządku, nagle zaznaje spokoju, czuje się tak, jakby umysłem wyprowadził się gdzieś indziej. W życiu mam zazwyczaj problemy przede wszystkim z toksyczną matką, która przejawia naprawdę paskudne cechy charakteru, ale tego akurat nie zmienię. Gdybym wrócił mimo wszystko do domu i zastał ją bez przekonań co do czystości krwi - aż dziwne, że w tych czasach nadal spotyka się osoby powiązane z tego typu rzeczami - zwoje mózgowe szukałyby problemów w innym spektrum działania. - T-To znaczy się... jakby pewien ciężar spadł ci z serca, ale też, stanowił... część twojego życia? Jakbyś... porzuciła coś, co było tym takim problematycznym puzzlem, po którym trzeba wypełnić pustkę. - nie wiem, czy budzi się we mnie poeta, czy obecne doświadczenie postanawia się wysunąć bardziej do przodu.
Wydaje mi się, że są zwierzęta są prostsze w obyciu i rozumowaniu, nie posiadając tego bagażu, jaki przejawiają ludzie. Odznaczają je inne wartości, dzięki którym są szczęśliwe, choć kierują się jednocześnie instynktami pozwalającymi im przetrwać; dlatego zerkam nieco śmielej w kierunku nieśmiałka wymuszającego na mnie wzrok - bo wiem, jak się zachować. Psy nie lubią spoglądania w ślepia, natomiast koty spokojne mrużenie oczu uznają za oznakę spokoju i braku złych intencji. Kiedy podejmuję się może dziwnego dla innych zachowania, acz pasującego do stworzenia, mój naturalny dryg do nawiązywania tego typu relacji wyłaniał się z dziecięcą łatwością z moich zamkniętych murów i struktur cegieł. Nie zauważam zatem czerwonych policzków Bonnie, skoro moja uwaga zostaje przekierowana na kogoś innego.
- T-To duchy tak potrafią? - pytam się nieco zdziwiony, bo moja znajomość tematu pod tym względem kwiczy i leży na podłodze, nie mogąc wstać niczym żółw przewrócony na karapaks, który czeka na przybycie jakiegoś ratunku. - Co robił z tym obrazem...? - jeszcze postanawiam pociągnąć tę kwestię, zanim dotarły do mnie słowa koleżanki.
Niestety, moje wakacje nie były wcale takie kolorowe. Dla jednych był to czas na to, by odpocząć, dla mnie - ciągłej pracy, pomocy przy magicznych ptakach i spędzenia trochę czasu w szpitalu. Krępuję się zatem bardziej, skoro rozmowa zeszła na mój temat. Unikam częściowo wzroku nieśmiałka.
- Pomagałem w rodzinnej hodowli... - dłonie nieco zaciskam na książce, którą kurczowo się trzymam. - Z racji tego, iż dostaliśmy do nas feniksy z odrobinę nielegalnego pochodzenia, zajmujemy się ich resocjalizacją. Dobrze sobie radzą, ale mają... pewien defekt. - jak żeby inaczej; gdy rozmowa idzie w kierunku interesującej mnie dziedziny, jestem w stanie się nieco bardziej otworzyć. Poprawiam dłonią kosmyki włosów, które nastąpiły na moje blade czoło, głowa na szczęście dzisiaj postanawia odpuścić. - Nie potrafią prawidłowo przejść przez proces spalania. Robią to albo za wcześnie, albo za późno, co jest zapewne wynikiem wcześniejszych warunków ich rozmnażania. - nieco się krzywię, bo wcale tak prosto się o tym nie mówi. Do każdego z nich pozostaję w jakiś sposób przywiązany. - Ale jest znacznie lepiej niż na początku. - to napawa mnie w miarę pozytywnymi wspomnieniami, gdy przypominam sobie podawanie im odpowiednich ziół, mieszanki, która ma na celu wspomóc zachodzące w ich organizmach procesy. - O-ogólnie bylem nieco zapracowany. - nieśmiało wypowiadam te słowa, dając tym samym możliwość wypowiedzenia się.

Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty15/11/2021, 21:51;

Przeczekała w milczeniu ten pełen skrępowania moment i jedynie pokiwała głową na znak, że rozumie, nie gniewa się, to tylko nieporozumienie i najlepiej będzie prędko puścić to w niepamięć. Żadne z nich nie chciało tkwić w tej niezręczności. Znali się nie od dziś jednak nigdy nie wyzbyli się między sobą tego specyficznego dystansu w rozmowie. Pogawędka dotyczyła luźnych tematów, ale próżno było szukać w tym zażyłości. Utkwiła wzrok w swoich paznokciach, które poprzedniego wieczoru próbowała równo umalować na brokatowy kolor.
- Wiesz, Hawk, ja jestem z wymiany międzyszkolnej i dla mnie wybór domu opiekuńczego nie jest aż tak głęboko odczuwalny. - zagaiła cicho, wspominając z przykrością lata spędzone w poprzedniej szkole. Nie wyniosła stamtąd niczego dobrego.
- W Ilvermorny byłam w domu, w którym spełniali się uzdrowiciele, dyplomaci i opiekunowie. W Huffelpuffie widzę również podobne cechy. Nigdy nie wyobrażałam sobie przynależeć tam, gdzie są odważni, inteligentni czy ambitni. Po prostu tam nie pasuję. - przyznała się niejako do opinii na własny temat. Spoglądała na siebie niebywale krytycznie, zdecydowanie zbyt surowo. To przekładało się na wiarę we własne możliwości. Dobrze czuła się pod patronatem Helgi Huffelpuff. Tutaj mogła odpocząć od szykan, naśmiewania się i wytykania palcami.
- Chciałbyś być w innym domu? - dopytała, ale już na niego nie zerkała, a na Hulka, który najwyraźniej połączył ich spojrzenia w jeden punkt. Mały nieśmiałek powoli i niepewnie podchodził w kierunku krukońskiej dłoni, jakby badając grunt. Dotknąć, dźgnąć czy może tylko popatrzeć?
- Nie, to nie te problemy. Inne, głupie. - trochę zbyła temat bo to mogło wprowadzić skrępowanie, z którego wolała się wyrwać. Nie chciała myśleć o problemach, które niejako zażegnała ani o tych, które mogą się znaleźć tuż za rogiem. Była przekonana, że wpadnie w nie z impetem i nabije sobie guza. Tak działało życie.
Ucieszyła się po cichu kiedy wzbudziła jego zainteresowanie podaną ciekawostką. To miała na celu bowiem nie chciała uchodzić za nudziarę. Wystarczy, że jest szarą myszką, więcej wad nie chciała pokazywać światu bo inaczej nigdy nie spojrzy na nią przychylniejszym okiem.
- Rozpruwał płótno, stukał tym obrazem, szurał, pluł gwoździem, do którego obraz był przewieszony i uszkodził pięćdziesięcioletnie dzieło. Wypędzenie ducha i rekonstrukcja portretu dziadka kosztowała majątek. - streściła ledwie namiastkę tego, co działo się w jej domu, w Nowym Orleanie. Mimo wszystko dobrze być w Wielkiej Brytanii. Tutaj miała inne życie, nowe. To jej bardziej odpowiadało aniżeli dom, gdzie ktoś mógłby widzieć w niej grubą, małą, brzydką Bons z której można się śmiać.
Podniosła wzrok na Krukona kiedy wspomniał o feniksach. Wzbudził jej zainteresowanie na tyle, że szukała przez moment jego spojrzenia. Przywykła już do bladości jego policzków uznawszy, że to cecha charakterystyczna jego aparycji analogicznie funkcjonująca jak jej czerwienienie się przy byle okazji. Słuchała intensywnie jego głosu kiedy opowiadał o swoim zainteresowaniu. Brzmiał inaczej, czy zdawał sobie z tego sprawę?
- Ojejciu, dużo ich jest? Jak im pomóc kiedy źle się spalają? - dopytała, chętna dowiedzieć się na temat czegoś więcej. Wyobraziła sobie ogniste pisklęta, które aż prosiły się o przytulenie i miłość. Względem drobnych zwierząt i stworzeń magicznych Bons otwierała swoje serce na oścież. Im mniejsze stworzonka tym większa była jej słabość ku nim.
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty16/11/2021, 00:00;

Zauważam, że pewne rzeczy się nie zmieniają - momenty upływają, a i tak schematy, w których tkwimy, zazębiają się w ten specyficzny sposób, charakterystyczny dla nas, czyli osób znajdujących się nieco na uboczu. Mimo to ja jestem nieco bardziej zdystansowany. Stawiam warunki, jakoby rozkładam karty, którymi następnie Bonnie podejmuje się rozmowy. Na oczach rodzi się granica, przesuwana zgodnie z tym, co obecnie czuję i jak się czuję. Pod koniec mogę widzieć wszystko, uważać się za kogoś, kto ma jakąś władzę, ale nie o to w tym chodzi. To, w jaki sposób buduję relacje, pozwala mi na uniknięcie paru rzeczy, które prędzej czy później przerodziłyby się w ból. Podejrzewam, że nie tylko i wyłącznie mój; ludzkość od zawsze brnie w jedne i te same schematy.
- W-wiem, zapytałem z czystej... ciekawości. - przymykam na krótki moment oczy, by te zniknęły pod kurtyną powiek i rzęs, a ich jasnoniebieska barwa przestała być widoczna dla otoczenia. Rzadko kiedy tak naprawdę pokazuję ich pełen potencjał i choć czasami może się wydawać, że stanowię w jakimś stopniu potomka wili, tak w ogóle nie jest. Geny pozwoliły mi na cieszenie się blond kosmykami włosów, jak również właśnie tym specyficznym kolorem tęczówek, które w miarę ładnie komponują się z resztą. Zauważam jednocześnie na paznokciach Bonnie nowy, brokatowy lakier. Pod kopułą czaszki muszę przyznać, że jej ewidentnie pasuje; moim oczom umykają jednocześnie ewentualne krzywe linie.
- Rozumiem. - odpowiedź ta przemyka po tym, jak przeanalizowałem słowa należące do dziewczyny, a potem samemu otrzymuję pytanie nieco podobne, acz skonstruowane w inny sposób. Nieco marszczę brwi, na czole pojawia się zmarszczka; niewielka, wręcz niezauważalna, ale nadal istniejąca. - J-jeżeli o to chodzi... - cisza wcale nam nie pasuje, więc staram się znaleźć sensowną argumentację. - Niespecjalnie. Dobrze się czuję tam, gdzie j-jestem. Też, nie wyobrażam sobie bycia odważnym bądź posiadać, wiesz, większe ambicje. Uzdrawianie natomiast to nie moja działka... - gdyby była, zapewne nie miałbym problemów z zatamowaniem posoki płynącej z nosa w najmniej dogodnych mi momentach. Zdarza się to często, za często, ale i tak się z tym ukrywam po kątach, nie pozwalając na sięgnięcie wysuniętej do przodu dłoni za materiał.
Zerkając na nieśmiałka, jestem w stanie stwierdzić jedną rzecz - stworzonko jest zaintrygowane moją obecnością. Palce znajdujące się na położonej na stoliku książce wędrują lekko na blat, zamiast być oczywiście zaciśnięte lekko w piąstki. Nieśmiałki są nieśmiałe, ale podejrzewam, że możemy nadawać w sumie na podobnych falach. Pozwalam mu zatem na podjęcie się tego pierwszego ruchu, by jego ciekawość przerodziła się w kontakt, choć nie wiem, w jaki konkretnie. Wyczytanie tego z mowy ciała i niewielkiej, drobniutkiej mimiki - mimo mojego ostrego wzroku - pozostaje utrudnione. Nie kontynuuję tematu, który wydaje mi się być nieco... nieodpowiedni. Nieadekwatny wręcz.
- N-Najgorzej, jeżeli jest to jedyna pamiątka... - szczerze postanawiam powiedzieć te słowa, które wybrzmiewają w mojej głowie niczym jakaś melodia, z którą nie jestem w stanie się rozstać. Zmarli budzą we mnie szacunek, co wynika z poszanowania najróżniejszych form życia. Zarówno przy polowaniu z użyciem sokołów, które dostarczają składników odzwierzęcych, jak i kiedy jeden z tych pięknych ptaków przestaje oddychać, a skrzydła nie unoszą go już w górę. Upływająca dusza, jej enigma, brak możliwości rozszyfrowania, są tym, co prędzej czy później nas spotka. - Ale... udało się w pełni przywrócić stan portretu przed działaniem d-ducha, prawda? - nieco za często dopytuję, ale taka już moja natura - nie mam co dorzucić.
Feniksy nie są jedynymi stworzeniami, jakie hodujemy. Na przestrzeni naprawdę wielu wieków przewinęło się przez sokolarnię sporo gatunków ptaków, zarówno tych magicznych, jak i nieco mniej, a tradycja przekazywana jest każdemu członkowi. I, jak się okazuje, pasją nie trzeba nas zarażać, by ją trzymamy we własnych, bijących sercach. Rzadko kiedy zdarzało się, by ktoś to porzucał, ale nikt nie ma tego za złe - koniec końców życie jest po to, by je układać po własnej myśli, a nie cudzej. Mówię zatem o tym nieco śmielej, choć czasami się jąkam lub urywam w najmniej spodziewanym momencie. Pasja zawsze bywa tematem, jaki to pozostaje łatwiejszy do podzielenia się z resztą świata.
- Kilkanaście... t-to znaczy się... Dwa lata temu było ich kilka... większość z nich przeszła przez ten proces i po dłuższym czasie zostały przekazane do innej hodowli w celu znalezienia im odpowiednich w-właścicieli. - odpowiadam zatem na pytanie, mówiąc od razu liczbę, ale potem się poprawiając, by nie wyszło na to, że jest ich naprawdę sporo. Ciągle staram się żyć wydarzeniami sprzed dwóch lat, ale nie jest to wcale takie proste. - T-teraz jest ich osiem... - dzielę się liczbą, która zapewne może być spora, ale przy takiej ilości rąk do pracy - szczerze to tylko w mojej gałęzi się zdarzyło, bym był jedynakiem - nie powoduje to większych problemów. Kwestia wolierów też pozostaje tematem nieco specyficznym, ale z magią większość rzeczy przychodzi o wiele łatwiej. - J-Jednym ze sposobów jest pobór krwi i wykonanie paru istotnych badań w celu określenia pewnych parametrów... Następnie przebadanie popiołu, z którego się rodzą. Wykazane r-różnice pozwalają na określenie tego, który etap spalania feniks przechodzi najgorzej - spalenia czy odradzania - i wdrożenia środków zaradczych. Zazwyczaj są to pewne leki, innym razem problem leży kompletnie... gdzieś indziej. - mruczę. - W świecie ptaków jeden raz popełniony błąd trudno jest wymazać z... rutyny działania- może brzmi to nieco zaawansowanie, ale tym zajmują się zazwyczaj inni, bardziej doświadczeni ode mnie. - Liczy się też obserwacja, umożliwienie... umożliwienie im kontaktu z innymi przedstawicielami własnego gatunku, by wyeliminować stres. Wszystko jest zależne od danego osobnika... - tłumaczę, bo niestety nie można liczyć tylko na jedną metodę i te, które wymieniam, są jednymi z wielu. Mimo to możliwość ich obserwacji pozostaje rzeczą niesamowitą; gdzieś pewnie w torbie pałętają mi się notatki powiązane właśnie z tego typu rzeczami.
- A-ach, przepraszam, rozgadałem się... - jedną z dłoni, lewą staram się ukryć nieco spojrzenie, spoglądając na tytuł, który dzierżę na stoliku. Muszę wyglądać co najmniej tragicznie, a mam nadzieję, że tak nie jest.

Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty16/11/2021, 17:16;

Przypomniała sobie tamten dzień kiedy postanowiła poduczyć się dziedziny uzdrawiania po to, aby zaimponować pewnym chłopcom, z których jeden z nich bardzo się jej podobał. Zaimponowała im kiedy uleczyła ich siniaki i guzy. Mimo wszystko nie wyobrażała sobie życia związanego ciasno z tą dziedziną magii. Jest zdecydowanie zbyt trudna, czasochłonna i niewyobrażalnie niebezpieczna, bo co jeśli się nie uda?
- Mi udało się nauczyć podstaw udzielania pierwszej pomocy uzdrowicielskiej. Zajęło mi to sporo czasu, ale uznałam, że warto znać choćby minimum na wszelki wypadek. Głupio byłoby mi chodzić do skrzydła szpitalnego z byle piekącą raną. - przyznała się, a na jej policzkach oczywiście widniały ślady poprzedniego zarumienienia. Wstydziła się chodzić do skrzydła szpitalnego bo to oznaczało... badania. Badania znowuż często opierały się na dokładnych oględzinach sylwetki, a ona nie chciała aby ktokolwiek ją tak obserwował. Nie po to ukrywała ubraniem swoją nadwagę, aby ktoś miał to odkrywać i wyrabiać sobie niepochlebne zdanie na kogoś takiego jak ona.
Zerknęła na Hulka, który po paru chwilach znalazł się już pół metra od dłoni Krukona. Gotowa była reagować gdyby chłopak nie życzył sobie obecności stworzonka. Najwyraźniej żadna ze stron nie miała nic przeciwko drobnej interakcji. Oglądała jak mały zielonkawy stworek podchodzi do mankietu koszuli Hawka i próbuje dźgnąć guzik go spinający. Otworzyła usta, aby uprzedzić, że maluch ma fioła na punkcie rozwiązywania supłów (w tym guzików, warkoczy, apaszek, bransoletek... jakaś mania), ale uznała, że nie będzie się zanadto wtrącać między nich.
- Portret dziadka zażądał przenosin na inną ścianę i gwardii stróżującej. Musiałyśmy dokupić portret sir Lancelota i powiesić obok... Kryzys na szczęście został zażegnany. - dopowiedziała jak to potoczyły się boje z kapryśnym duchem i równie kapryśnym portretem dziadka. Nie żałowała aż tak opuszczenia szkolnych wakacji - nie wyobrażała sobie nosić w Arabii tak odkrytych sukienek. Ona, która woli nosić golfy i dżinsy miałaby się roznegliżować bo kultura danego kraju tak wymaga? Nie, nie dałaby rady.
Po chwili Hawk opowiedział nieco o feniksach. Merlin i Morgana jej świadkiem, nie zrozumiała połowy tego, co mówił, ale postarała się nie dać tego po sobie poznać. Hawk jej to uławiał kiedy na nią nie patrzył choć z drugiej strony na dłuższy czas było to dosyć niekomfortowe kiedy ktoś tak usilnie unikał jej wzroku. Nie przerywała mu i słuchała każdego słowa, bo tak nakazywało wychowanie i ich raczkująca relacja.
- Oglądanie ich w takiej ilości i w jednym miejscu musi być niezwykłe, prawda? - zapytała i niejako pozazdrościła mu obcowania z tak majestatycznymi ptakami.
- Robiłeś im jakieś zdjęcie? - kolejne pytanie i zerknięcie w kierunku swojego plecaka gdzie trzymała cholernie drogi aparat. Ostatnimi czasy próbowała uwieczniać ładne momenty swojego życia, aby uwierzyć, że jakiekolwiek ma. Teoretycznie nie potrzebowała tak drogiego modelu aparatu, ale nie znała się na nich na tyle, aby wiedzieć który kupić dla amatorskich zajęć. Kupiła to, co jej sprzedano, zapewne przy tym ją nieźle naciągając.
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty16/11/2021, 19:09;

Uzdrawianie nie bez powodu uznawane jest za dziedzinę trudną, aczkolwiek niezwykle przydatną w życiu. Zdaję sobie z tego sprawę ciągle; nie tylko wtedy, gdy coś mi się dzieje, z nosa leci szkarłatna posoka, barwiąc moją bluzę w ten nieprzyjemny, charakterystyczny dla niej sposób. Umiejętność korzystania z magii leczniczej pozwala na unikanie niepotrzebnych wizyt na szpitalu, a tym samym odciąża pracujący w nim personel od przypadków, które można uleczyć odrobiną cierpliwości, jak również eliksirami. Niestety, to nie jest moja działka - chciałbym pomagać, aczkolwiek wiem, jakie ryzyko się z tym wiąże, w związku z czym pozwalam sobie na stagnację, która może nie jest prawidłowa, ale czuję się w niej co najmniej dobrze.
- N-Nie myślałaś może, by... właśnie pójść w tym kierunku? - proponuję nieśmiało, zerkając w jej kierunku z widocznym zaintrygowaniem, aczkolwiek bez nawiązywania kontaktu wzrokowego. Sam często unikam pójścia do Skrzydła Szpitalnego, jako że nie chcę, by inni zaczynali się martwić. Krwotoki z nosa przeżywam zatem w samotności, czekając zazwyczaj na moment, w którym te przejdą. Wiadomo, czasami nie jest to możliwe, jako że człowiek się spieszy, ale wolę się spóźnić, czując wówczas mniejszy stres wynikający z zaistniałej sytuacji. Pytania? Zawsze zbywam i udowadniam, że wszystko jest w porządku.
W bardziej śmiały sposób zerkam na stworzonko, które najwidoczniej czyha na coś, co znajduje się na mojej dłoni. Presja nie muska mojego policzka, natomiast moja postawa ciała nieco się rozluźnia. Widok zwierząt zawsze mnie uspokaja, ale nie występuję gwałtownie w kierunku strażnika drzew, prędzej dając mu pełne pole do działania. Wolę, by to on pierwszy się ze mną zapoznał, aby wiedział, że nie zamierzam mu nic zrobić. To, że jest udomowiony, wcale nie oznaczało, że wobec innych równie będzie się zachowywał podobnie - bo tak wcale nie musi być. Czekam zatem w ciszy i w spokoju, a w moich tęczówkach przypominających nieco jaśniejsze, bardziej żywe niebo od tego przykrywającego Wielką Brytanię, pojawiają się niewielkie iskierki zaintrygowania - koniec końców nie wiem, do czego ten akurat dąży, ale nie oznacza to, że daję mu pełne pole do manewru. Jak zawsze, pozostaję czujny, a na próbę dźgnięcia w guzik mankietu unoszę kąciki ust lekko do góry. Muszę przyznać, jest naprawdę uroczy.
- Zawsze tak... hm, z-zaczepia innych? - intryguje mnie ta kwestia, dlatego postanawiam ją nieco rozjaśnić, rzucić trochę światła dziennego. Oczywiście nie mówię tego z wyrzutem, skądże, prędzej z nieco inną tonacją głosu. Uwielbiam magiczne stworzenia, choć na razie się decyduję bardziej na bierną obserwację poczynań istotki; nie spinam niepotrzebnie mięśni.
- Czasami mnie z-zastanawia to, w jaki sposób ludzie są w stanie tchnąć w malunek... wiesz, "emocje". A-albo inaczej, na jakim procesie się to dokładnie... opiera. - zastanawiam się, jako że ta kwestia jest dla mnie nieco intrygująca. W jaki sposób postaci przejmują te cechy charakteru? W jaki sposób reagują wedle własnego widzimisię, mimo że są tylko obrazami? Na cały efekt ma tylko zaklęcie czy może technika używana podczas dopieszczania wszelkich szczegółów? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Być może nieco więcej bym się na ten temat dowiedział, gdybym udał się na wakacje do Arabii, niemniej w moim przypadku, gdy wystąpiły pewne przeciwności losu, nie było to możliwe. 
Następnie rozgaduję się o feniksach; opiekowanie się nimi zawsze mnie fascynuje i wprawia w dobry nastrój, zerkam nieco częściej, ale nadal za krótko, by jakkolwiek zmieniało to przebieg rozmowy. Nawet jeżeli wiem, że wynika to z pewnych niedogodności, jakie te zwierzęta doświadczyły, wierzę, że włożenie odpowiedniej pracy i troskliwości w cały ten proces pozwoli im na rozprostowanie skrzydeł i przechodzenie przemiany bez zbędnego bólu. Niestety, życie nie zawsze jest kolorowe, a niektóre z nich nadal, mimo spędzenia w hodowli sporej ilości miesięcy, wymaga jeszcze większej ilości czasu.
- T-tak, są... niezwykłe. Jako jedne z nielicznych nie zabijają, wręcz unikają tego. - to jest to, co aprobuję. Mimo posiadania cech godnych drapieżnika, feniksy nie korzystają z mięsnej strawy, posiłkując się właśnie ziołami. I co najbardziej zaskakujące, to im w pełni wystarcza do życia. Czerpią z tego energię godną zasilić znajdujący się w nich potencjał magiczny. - Zdjęcie... tak, posiadam, d-daj mi chwilę... - rozglądam się po stoliku, spoglądając na nieśmiałka. - Daj mi chwileczkę, dobrze? - mówię do niego, mając nadzieję, że ten się odsunie, a następnie wyciągam torbę, szukając w niej pewnego notesu, w którym przechowuję własne notatki dotyczące tychże istot. Jeżeli nieśmiałek znalazł w moim mankiecie coś, od czego nie potrafił się odsunąć, robiłem to jedną ręką - nieco dłużej, ale tak, by nie przyczynić się do żadnej krzywdy w jego kierunku.
Podsuwam w stronę Bonnie ostrożnie zdjęcie, na którym znajduje się nieco rozmazany, majestatyczny ptak - widocznie w kwiecie wieku, z lekkimi brakami w upierzeniu. Nie mam w domu drogiego aparatu, no ba - moje umiejętności często ubolewają, co widać na Wizbooku, gdzie podjąłem się wyzwania powiązanego z 15 Happy Days. W ciągu trzech miesięcy od przemiany w popiół i ponownych narodzin feniksy osiągają dorosłość, co jest w miarę naturalne w świecie zwierząt. Nie oznacza to, że od razu podejmują się tego procesu. Wiele z nich tak, ale inne... inne podejmują się tego znacznie później. Jednym z przykładów jest właśnie on.
- P-przepraszam, że takie rozmazane. Mistrzem fotografii nie jestem... - mówię nieco speszony, by następnie się wyprostować. - Jeden z dość... ciężkich przypadków, o ile w ogóle tak można o kimkolwiek mówić. Opiekuję się nim, ale należy do hodowli. - przenoszę spojrzenie na nieśmiałka, o ile nie postanowił wcześniej uciec. - Zgodnie z tym, co wiemy, utrzymywany był w nielegalnym przemycie przez długą ilość czasu. Nie wiemy, czy nie chce, czy nie może się przemienić, ale jest jednym z najstarszych osobników, z którym mamy aktualnie do czynienia i który od dawna nie przeszedł właśnie... odrodzenia. - przestaję się jąkać, a jeżeli już to robię, to niezauważalnie. - J-Jest jednak miły. - mówiąc te słowa, nieco pewniej spoglądam w kierunku Bonnie, pozwalając na utrzymanie kontaktu wzrokowego na ciut dłuższy czas. To, co mówię i co przechodzi przez moje usta, jest całkowicie szczerze, ale nagle zdaję sobie sprawę, że za bardzo się znowu rozgaduję. Szukam zatem innego punktu zaczepienia, a mój wzrok ląduje na plecaku, choć nie wiem, co w nim dokładnie jest, dlatego posyłam w jego kierunku nieme pytanie, jakby miał mi właśnie odpowiedzieć.

Powrót do góry Go down


Ana María Miranda
Ana María Miranda

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 163
Galeony : 167
  Liczba postów : 69
https://www.czarodzieje.org/t20362-ana-maria-miranda
https://www.czarodzieje.org/t20377-poczta-mariiiiii#644374
https://www.czarodzieje.org/t20375-ana-maria-miranda
https://www.czarodzieje.org/t20831-ana-maria-miranda-dziennik
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty16/11/2021, 22:43;

Dobrze, może i było jej tak zimno, że chciała zakończyć tą rozmowę jak najszybciej ale.. gdyby nie jej klątwa iskierki w jej oczach zapaliłyby się prawdziwym, ciepłym, gryfońskim ogniem. Ktoś tutaj ewidentnie jest zajebisty! I nie mówiła teraz bynajmniej o swoim rozmówcy. Człowiek potrafiący przyznać się do porażki? Jakie to urocze! Ego Any zostało nakarmione i aktualnie przez jej myśli przemykala tylko mała iskierka, ktora mówiła o tym, ze może jest dla niego zbyt surowa? W końcu to kaleka? Ech... nie czas na wyrzuty sumienia, kiedy zaczyna bawić się coraz lepiej, tym bardziej, że widać jak na dłoni: ta rozmowa zmierza w bardzo dobrym kierunku.
-Wybacz- starała się nie pokazywac tego, że zmieniła do niego nastawienie, więc zabrzmialo to dosyć sarkastycznie. PO drugie, no hellow! Miało boleć tak? Takie teksty jak on, Ana mówiła w przedszkolu... naprawdę czuła się jak ryba w wodzie. Zaraz po wygranym wyścigu z żółwiem.
On dalej chce grać w tą grę, chociaż wie, że nie ma na nią szans? Biedny... Ana kompletnie się nie spodziewała, że wcale nie jest na wygranej pozycji. Chociaż... czy w jej słowniku w ogóle występuje słowo przegrana? Nie, chyba nie. A przynajmniej na pewno nie przegrana z jakimś przypadkowym ,,kalekom" z biblioteki. Chciała go wyjaśnić, żeby wiedział gdzie stoi, już myślala, że jej się to udało, a teraz nagle to? Nie to, że się tym przejmowała... no może troszeczkę. Ale przecież świat i tak myśli, że nie przejmuje się niczym, prawda? Oby, bo tak ma być.
-Mhm... próbuj próbuj- powiedziała tylko na jego marne próby ponownego pocisku. Stwierdziła, że według niej on i tak jest już pokonany. Pokonany = skreślony z listy potencjalnych niszczycieli jej dobrego nastroju, którego i tak praktycznie nie miała. Totalnie zaczęla więc ignorować jego zaczepki. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej słysząc dalszą część wypowiedzi. Stwierdziła, że w sumie czemu nie, przysiadła na krześle obok chłopaka... nie musi już wyrabiać figury, więc po co się męczyć. - Niedołężni zawsze muszą tak podkreślać swoje wady?- spytała, bo było to dla niej po prostu głupie. Nieinteresowało jej to, czy ktoś widzi, słyszy, czy ma problemy z jakąś częścią ciała. Jeszcze zaczęłaby mu współczuć... a po co tak sobie utrudniać życia? Oj była bardzo wredna, jak było jej zimno.

@Taffy Strange
Powrót do góry Go down


Taffy Strange
Taffy Strange

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 1,88m
Galeony : -97
  Liczba postów : 78
https://www.czarodzieje.org/t20636-dafydd-taffy-strange#653666
https://www.czarodzieje.org/t20643-poczta-taffiego#653826
https://www.czarodzieje.org/t20637-dafydd-taffy-strange#653679
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty16/11/2021, 23:04;

Tylko jeśli jakieś mają. Ja swoje uważam za atut, który mogę wykorzystać przeciw innym. W końcu kto chciałby zrobić kalece krzywdę. Chyba tylko najwięksi frajerzy. – Dodał na jej odpowiedź, jakoś nie starając się być poruszonym tym. Bo czy go to w ogóle ruszało? Hej, to jej ego zostało połechtane na tyle, że sobie teraz siedziała jak królowa. Jemu już brakowało tak naprawdę jakichkolwiek możliwości odpyskowania, bo niektóre z nich wymagały użycia zaklęć. Tak, jeśli było to potrzebne - potrafił być na tyle wredny, aby użyć zaklęć dla jakichś drobnych psikusów. Tylko te musiały być wysublimowane. Z jakimś ciekawym efektem. Teraz? Teraz miał pewne trudności z poradzeniem sobie z faktem, że jest uzależniony od tego, że musiał używać tylko i wyłącznie rąk, a jego rehabilitacja zajmie drugie tyle. Pfft. Dobre tyle. Jakby miał teraz przy sobie wszystkie ręce sprawne to inaczej sprawy by się potoczyły... Chyba, że. Heh. No, dalej, Strange. Miej odwagę nawet teraz to zrobić. Z rękoma umiałbyś. A teraz masz tylko możliwość oberwania i braku obrony. Ale cóż... Czy życie nie może stać się bardziej pikantne jeśli nie zaryzykujesz? No właśnie.
Taffy spojrzał więc na nią spod ukosa. Jego głowa zawiesiła się nagle na własnym ramieniu, jakby uważał, że to co do niego mówi miało jakikolwiek sens. Ten kit z wybaczeniem też nie kupował. Nie, nie. Nie do końca teraz. A mimo to chciał pokazać, że jest lepszy. Dlatego więc po krótkim namyśle wstał... Zdawało się, że już chciał iść, chcąc dać za wygraną. Ale kto wy się spodziewał, że w pewnym momencie nachyli się do jej ucha, szepcząc zaledwie parę słówek.
Mam wiele więcej opcji, ale póki co muszę się zdać tylko na jedną. Problem z dłońmi. – Po czym zaraz mogła dziewczyna mogła poczuć jak dotknął ustami jak szyi, dosłownie parę centymetrów nad jej uchem, by rzucić na nią ciepłym oddechem. W końcu było jej zimno, racja? Drobne rozgrzanie nie sprawi jej problemu. Zaraz też wrócił na swoje miejsce.
Ponownie zerkał, czekając na to jaka będzie jej reakcja.

@Ana María Miranda
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty17/11/2021, 20:46;

Pytanie Hawka zaskoczyło ją na tyle, że od razu przeniosła nań swój wzrok i przysiąc mogłaby, że przez chwilę widziała blask w jego oczach. Nikłe światło biblioteki nie pozwalało jednak w pełni odgadnąć odcienia jego tęczówek.
- Nigdy w życiu. Ledwo się z ludźmi dogaduję i miałabym ich jeszcze leczyć? Zdecydowanie wolę zwierzęta albo rośliny. - wyjaśniła nad wyraz szczerze. Hawk nie wyglądał na osobę zdolną do plotkowania. Być może Pukwudgie jak i Huffelpuff wysyłali w świat początkujących uzdrowicieli jednak nie było to regułą. To jedynie statystyki pod którymi nie zamierzała się podpisywać. Wystarczająco była anonimowa, aby jeszcze bardziej wtapiać się w czyjeś obliczenia. Potrząsnęła głową a kilka pukli jej włosów wydostało się spod luźnego kucyka i połaskotało ją po skroniach.
Miło było wrócić uwagą do Hulka. Nie była tego świadoma, ale ilekroć spoglądała na nieśmiałka to jej wzrok łagodniał.
- Nieczęsto. Zaczepia czasem głównie tych, którzy nie są gwałtowni i mają jednostajny, łagodny ton głosu. - wyjaśniła bez cienia fałszu w głosie. Obserwowała jak Hulk stoi tuż przy rękawie Hawka i próbuje odplątać guzik z jego mankietu.
- Jeśli przechylisz dłoń to może ci na niej usiądzie. - wyciągnęła coś ze swojego plecaka jednak nie postawiła tego na widoku.
- Jeśli dyskretnie weźmiesz ode mnie jego łakocie i mu podasz to cię zapamięta.- dodała nieco ciszej, gotowa ukradkiem podać Krukonowi pod stołem jajeczka elfów, które kupiła w Magicznej Menażerii w zeszły weekend. Zerkała na profil Hawka czekając na jego reakcję bądź przyzwolenie. Zawsze mogła zabrać malucha z dala od niego.
Hulk musiał jednak poczekać na atencję bowiem Hawk wyciągnął dla niej fotografię feniksa. Momentalnie położyła palce na krawędzi zdjęcia i pochyliła się nad nim z zainteresowaniem. - Och, robione niemagicznym aparatem. Dawno już takich nie widziałam. - przyznała i przesunęła opuszką palca po rozmazanym kształcie jakby łudząc się, że poczuje wówczas fakturę ognistych piór. Sposób w jaki mówił Hawke o tych stworzeniach wzbudzał w niej większe zainteresowanie.
- Mam nadzieję, że tylko czeka na odpowiedni moment na odrodzenie. Dasz mi znać jakby już mu się udało? Nadałeś mu jakieś imię? Chciałabym wiedzieć za kogo trzymać kciuki. - kiedy podniosła wzrok napotkała spojrzenie Hawka. To było dla niej zaskoczenie bowiem trwało dłużej niż ułamek sekundy. Mając nadzieję, że nie jest zbyt czerwona uśmiechnęła się do niego łagodnie.
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty17/11/2021, 22:36;

Być może mówię trochę nie na miejscu względem uzdrawiania - przecież nie znam Bonnie pod tym względem, by cokolwiek jej proponować. Często moje palce muskają tematy w dość dziwny sposób, być może nieco niestosowny, ale nie robię tego specjalnie. Mistrzem w prowadzeniu rozmowy ewidentnie nie jestem, tudzież muszę brać pod uwagę wiele rzeczy. Czasami mi to nie wychodzi, w związku z czym dochodzi do sytuacji podobnych właśnie do tej. Propozycja pozostaje nietrafiona, wręcz nieprawidłowa, a ja łapię się na tym, że przecież to, iż należy do Hufflepuffu, wcale nie musi oznaczać, że musi iść właśnie w tym kierunku.
- Przepraszam, to było... g-głupie z mojej strony. - przyznaję, by następnie odwołać się do tematu ze zwierzętami i roślinami. Z nimi czuję znacznie silniejszą więź, której nie potrafię jednoznacznie nazwać, aczkolwiek Spencer, mój ojciec, zawsze mi mówi, że opiekę nad stworzeniami magicznymi mamy poniekąd we krwi. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale być może... - Też w-wolę. - przytaknięcie z mojej strony potrafi być naturalne, aczkolwiek znam powody, dla których towarzystwo futrzastych istot (bądź tych mniej) jest dla mnie o wiele lepsze. Nie czuję tej presji i oceniania, jakie to dzieją się w świecie obleganym zarówno przez czarodziejów, jak i niemagicznych.
Nie inaczej jest z towarzystwem nieśmiałka. Istota jest mną zainteresowana - trudno odczytać sprzeczne sygnały - także i ja decyduję się na lekką interakcję. Nawiązuję tematem rozmowy do jego działań i zachowania. Koniec końców nie bez powodu nazywają się tak, a nie inaczej, natomiast on... on mnie zaczepia. W tym pozytywnym sensie, oczywiście.
- Czuję się zaszczycony... - spoglądam raz to na Bonnie, raz to na magiczne stworzenie, które postanawia odpinać guziki od mojego mankietu. Daję mu na to ciche przyzwolenie - jego działania mi nie szkodzą, no ba, wprawiają w nieco bardziej pozytywny nastrój, gdy przyglądam się, jak swoimi specyficznymi łapkami postanawia to robić. - Chyba... wolę poczekać, aż bardziej się do m-mnie przyzwyczai. - mruczę w kierunku dziewczyny. To, że mnie istotka zaczepia w tej chwili, nie oznacza, że będzie gotowa do podjęcia się dodatkowego kontaktu. Potem docierają do mnie inne słowa, bardziej specyficzne, na które spoglądam z lekkim zaciekawieniem - wiem, do czego to dąży. - S-spróbuję. - odpowiadam w jej kierunku również ściszonym głosem, by następnie zgrabnie przejąć nielegalnie przemycane poza zasięgiem wzroku nieśmiałka jajeczka elfów.
Robię to oczywiście jedną ręką, by następnie musieć nieco pokombinować pod względem ich ułożenia; decyduję się wziąć nieco mniej na początek, resztę kładąc na kolanach, które ze sobą złączyłem i podniosłem. Pierwsza partia smakołyków pojawia się zatem przed oczami strażnika drzew, kiedy to wyciągam dłoń i podsuwam parę z nich spokojnie, bez gwałtownych ruchów.
- Śmiało, będą ci smakowały. - kiedy mówię do zwierząt, mój ton głosu ewidentnie staje się spokojniejszy. Odsuwam też lekko palce, wiedząc, że magiczna istota doceni możliwość decydowania, kiedy chce ze mną utrzymać nieco bliższy kontakt. Przyglądam się tym małym, urokliwym ślepiom, by następnie, obserwując oczywiście poczynania przyjaciela Bonnie, wyciągnąć z torby fotografię jednego z feniksów.
- T-Trochę mam możliwości... to znaczy się, ojciec nie ma nic przeciwko mugolom i... czasami przynosi tego typu r-rzeczy. - odpowiadam w kierunku Puchonki. Niestety, obsługa tego aparatu sprawiła mi ogrom problemów, jako że jestem dość... hm, jak to mówią niemagiczni, nietechniczny. Ciągle nie wiem, jak działa ten drugi, pozbawiony magii świat, a za każdym razem, gdy udaję się do sklepu z ubraniami, posiadam pod kopułą czaszki tak wiele pytań, na które odpowiedzi zbyt prędko nie uzyskam.
- Również mam... - biorę głębszy wdech, bo sam proces mnie niezwykle stresuje, jakbym to ja miał przeżyć za niedługo własną przemianę - z ciała w popiół, z popiołu w ciało. Opanowany płomieniami, by następnie się z tych płomieni zrodzić. Wiem, że w przypadku ludzi nie jest to możliwe i o ile pierwszy etap procesu by zadziałał, o tyle drugi, no cóż, niespecjalnie. - Tak, dam znać. T-też czekam na ten moment. - paplam, choć to przecież oczywiste. Jak wiadomo, ja i zdolność prowadzenia rozmowy to jest niczym ogień i woda - relacja zakazana. - Rzadko k-kiedy nadaję zwierzętom imiona, on go również nie ma. - słowa te nieco mogą brzmieć dziwnie, ale za często nie zdarza mi się, bym ochrzcił znajdujące się pod moją opieką ptaki jakimiś imionami. Nawet krogulec, który mi wiernie służy podczas pobytu w rodzinnej hodowli, nie posiada czegoś, co by go identyfikowało.
Źrenice, które są okalane przez specyficzne obrączki, dostrzegają tym samym uśmiech, jaki zakwita na twarzy Webber. Muszę przyznać, że jest to naprawdę miły widok, choć sam pozostaję nadal wycofany i speszony.
- M-masz jakieś plany poza... czytaniem książek? - nie pytam o to, czy dzisiaj, czy teraz; zwyczajnie mi to umyka. Czuję, że spotkanie przebiega spokojnie i bez żadnych zakłóceń.

Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty18/11/2021, 19:46;

Machnęła ręką kiedy przeprosił za ten nietakt. Nie ma co rozwodzić się nad drobnymi nieporozumieniami. Świat byłby o wiele przyjemniejszym miejscem gdyby przestać się przejmować drobnymi rzeczami, które wszak nie mają większego wpływu na tok rozmowy. Ot, poinformowała, że dziedzina uzdrawiania nie jest jej przeznaczona, tyle. Pokiwała głową z uznaniem na znak, że rozumie po części większą chęć obcowania ze zwierzętami.
- Mimo wszystko nawet najmądrzejsze stworzenie świata nie zastąpi człowieka. - nie wiedziała czemu wypowiedziała akurat te słowa, ale gdy usłyszała je padające z własnych ust to zrozumiała jak wiele jest w nich prawdy. Stworzenia magiczne i zwierzęta mogły kochać bezwarunkowo i akceptować wszelkie wady - nawet ogromne - ale nic nie zastąpi ciepła dłoni ukochanej osoby. Cicho westchnęła na wspomnienie nieudanego związku. Musiała przyznać, że początki były fantastyczne i samo przeżywanie zauroczenia jest piękne. Tylko gorycz potem taka nieśmiertelna... ale to inna historia.
- Jest ze mną już rok, trochę otwiera się na innych... jeśli są spełnione jego wysokie wymagania. - wyjaśniła jeszcze zachowanie nieśmiałka, który stał sobie przy rękawie Hawka i perfidnie próbował rozsupłać guzik. Istotnie, jakiś fałszywy ruch mógłby go spłoszyć. Podała Krukonowi dwa elfie jajeczka, a do tego był konieczny kontakt fizyczny. Dzięki muśnięciu ich dłoni odkryła, że pomimo bladości skóry ręce Hawka są przyjemnie ciepłe. Obserwowała z uśmiechem jak Hulk cofa się nieufnie, gdy Krukon kładł coś w swojej dłoni. To niebywały widok, gdy nieśmiałek zastrzygł listkami umieszczonymi na głowie na widok jedzenia. Wyciągnął szpiczaste paluchy i w ciągu ułamka sekundy zabrał jedno jajeczko, a w pozostałej części sekundy pomknął w pośpiechu z powrotem do Bonnie, pakując się prosto w rękaw jej mundurka. I tam począł chrupać przekąskę. Roześmiała się, niegłośno, ale wyjątkowo pogodnie.
- To było słodkie. - skomentowała i poprawiła rękaw, aby nieśmiałkowy zadek nie spadł ze stołu wraz z jej łokciem. Uśmiech na jej ustach przygasł kiedy dowiedziała się, że wspomniany feniks z fotografii nie ma imienia. Skoro był tak stary... to smutne, że nie posiadał swojej wyjątkowej nazwy. Nie rozumiała tego ani trochę, ale skoro Hawk nie miał w zwyczaju przywiązywać się do swych podopiecznych i ich nazywać to co ona mogła?
- Szkoda. - przynajmniej uzyskała obietnicę poinformowania kiedy to feniks się odrodzi. Chociaż tyle! Z drugiej strony nie spodziewała się takiego pytania ze strony Krukona. Podniosła na niego zaskoczona wzrok. Nie wiedziała do czego zmierza, ale skoro pyta o jej plany... wywnioskowała, że pyta o dzisiaj. Podrapała się po policzku i zamyśliła, zastanawiając się co odpowiedzieć.
- Czekają na mnie tylko dwie prace domowe, których termin mam na za trzy dni, ale poza tym nie mam jakichś szczególnych planów... a czemu pytasz?
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty19/11/2021, 14:17;

Te drobne nieporozumienia zawsze wynikają z mojej winy, dlatego nie bez powodu z moich ust wydostają się proste, acz wymagane - wedle mojego rozumowania - przeprosiny. Nie potrafię się nie przejmować najmniejszymi rzeczami, w związku z czym umysł nieco pozostaje przysłonięty cieniem własnej niepewności, aczkolwiek jest mi z tym dobrze. Niezbyt mam wpływ i tak na to, w związku z czym, kiedy kurtyna rzęs przykrywa na krótki moment moje oczy poprzez powieki, akceptuję ten fakt. Błędnie uznałem, że Bonnie zamierza brnąć właśnie w dziedzinę magii leczniczej i jest mi z tego powodu nieco głupio.
Słowa, jakie następnie słyszę, uderzają mnie bardziej, niż mógłbym się tego w rzeczywistości spodziewać. Nieświadomie naruszają pewne struktury, czego nie mam Puchonce za złe, oczywiście; nie porzucę tej świadomości, ale też, brak mi odwagi, by ponownie się związać. Poza tym, boję się, że z czasem wcale nie będzie tak kolorowo, jak mogłoby się na początku wydawać, a stres wyżre mnie od środka jeszcze bardziej. Koniec końców jest to dla mnie spora odpowiedzialność, w której brak rozsądku mógłby doprowadzić do powstania nieprzyjemnych sytuacji.
- To prawda. - odpowiadam zatem, ale moje oczy nie błyskają w żaden sposób nadzieją bądź nie przekierowują się na twarz Webber. Od dłuższego czasu borykam się z brzemieniem, którego nie mogę w żaden sposób się pozbyć, a więc staram się uniknąć możliwości działania na niekorzyść innych. Stworzenia są zatem jedynym, co mi pozostaje; nie bez powodu też ich nie nazywam. Mam ku temu wewnętrzne powody. Jedni mają nieudane związki, inni doznają zdrady, która boli wyjątkowo mocno, kiedy poszkodowana strona postanowiła włożyć w relację znacznie więcej niż tylko puste słowa i obietnice. Wypalenie jest naturalne i to jest tak, jak z gwiazdami - świecą, ale czy nadal emitują światło? Zanim człowiek się o tym dowie, może minąć naprawdę wiele lat.
- Wierzę w to, że w-warto je spełnić. - słowa Bonnie zatrzymują się nieco na dłuższy moment w pod moją czaszką, a umysł zapamiętuje tę dość istotną kwestię względem opieki nad nieśmiałkiem. Pozwalam na to, by stworzenie nadal próbowało rozsupłać guzik, nie chcąc go tym samym spłoszyć. Wiem, że pewne rzeczy wymagają czasu i nie mam prawa wymagać od istoty, by od razu się na mnie otworzyła, na wejście na otwartą dłoń, której nie wysuwam z oczywistych powodów. Ostrożnie przejmuję zatem dwa elfie jajeczka, dotykając dłoni Bonnie. Moje ciało zawsze jest ciepłe, dlatego wolę znajdować się w pomieszczeniach o niższej temperaturze niż standardowa. Ostrożnie wyciągam na stolik jajeczko, by podsunąć je nieśmiałkowi, a ten reaguje widocznie zaintrygowany, sięgając po przekąskę w dość szybkim tempie. Następnie skrywa się w rękaw mundurka Bonnie, zajadając uzyskane jedzenie, co uznaję za urokliwe na swój sposób, pesząc się tym samym na pogodny śmiech ze strony jego właścicielki. Nie odpowiadam, lekko unosząc, bardzo delikatnie, kąciki ust do góry. Niewiele, ale jednak.
Kwestia imion dawała mi pewną gwarancję, że nie będę żałował; nie mówię o tym jednak, skupiając się przede wszystkim na tym, by wyciągnąć z tej rozmowy jak najwięcej. Muszę przyznać, Puchonka jest, mimo mojego zamykania się w środku, niezwykle miła. I nie napiera, co bardziej zachęca mnie do rozmowy niż wymuszanie i oczekiwanie określonych reakcji.
- T-Tak po prostu robię. - jeszcze dorzucam. Feniks nie wiadomo, kiedy się odrodzi, ale nie zdziwiłbym się, gdyby doszło do tego za co najmniej parę lat. Następnie zadaję pytanie, które umieszczam prędzej w zaintrygowaniu, aczkolwiek po dłuższej konkluzji zdaję sobie sprawę, jak mogło ono brzmieć. Chwytam nieco intensywniej za książki, które mam zamiar wypożyczyć. - Ach... tak z czystej c-ciekawości. Jakbyś potrzebowała pomocy, na czymś utknęła, to... daj znać. Może będę w s-stanie jej udzielić... - mówię w jej kierunku, odsuwając się ostrożnie od stolika, by następnie wstać. - Muszę l-lecieć, mam parę spraw do załatwienia. Do z-zobaczenia następnym razem...? - spoglądam tym razem na ułamek własnymi tęczówkami, by następnie podnieść tomiszcze i zanieść je w odpowiednie miejsce. - Hej, nieśmiałku. - żegnam się jeszcze z magicznym stworzonkiem, normalnym krokiem zajmując się własnymi sprawami. Macham dłonią w kierunku Webber, by następnie zniknąć w gąszczu własnych myśli.

7/6
@Bonnie Webber

[ zt x2 ]
+
Powrót do góry Go down


Raffaello Swansea
Raffaello Swansea

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Galeony : 891
  Liczba postów : 480
https://www.czarodzieje.org/t17708-raffaello-erin-valery-swansea#497901
https://www.czarodzieje.org/t17725-ciambella#498510
https://www.czarodzieje.org/t17712-raffaello-e-v-swansea#498158
https://www.czarodzieje.org/t20797-raffaello-swansea-dziennik#66
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty21/11/2021, 19:07;

/Bliżej początku listopada/
@Ashley S. A. Phoenix

Miał wrażenie, że stał się jakiś taki czujniejszy, gdy przechodził przez bramę Hogwartu - trochę, jakby chciał sprawiać jeszcze lepsze pozory, ale trochę też po prostu po to, by wyłapać znajomą sylwetkę jak najszybciej. Nie mógł zdecydować, czy chce być zaskoczony nagłym podejściem już całkiem nieźle poznanego Gryfona, czy może woli być w stanie przygotować się na takie spotkanie chociażby mentalnie; wiedział tylko, że rzeczywiście chce tego kontaktu, nawet jeśli miałoby się skończyć na ukradkowym zerknięciu podczas mijania się na korytarzu.
I wydawało mu się, że naprawdę kiepsko ukrywa swój zawód, gdy docierał już do biblioteki i wcale nie miał na koncie przypadkowego spotkania z Ashem; że jakoś tak poważniał i z cięższą od ponurych myśli głową zabierał się za pracę, nawet jeśli ostatecznie to właśnie książkowe otoczenie pomagało mu się wyciszyć i uspokoić. Ledwo zerknął na swoją zmienniczkę, nie spiesząc się, bo będąc solidnie przed czasem - zamiast tego rozejrzał się po czytelni, by to właśnie tam dostrzec charakterystyczne loczki odchodzącego od stolika chłopaka. Raffaello błyskawicznie porzucił plany odniesienia torby i płaszcza do gabinetu, więc to trzymając swój dobytek w ręku ruszył w pogoń za feniksem… i to dlatego szybko miał okazać się zbędny, gdy zastał Asha wyciągającego się po ustawioną na górnej półce książkę.
- Może pomogę? - Zaoferował, chociaż wcale nie chciał, napawając się widokiem odnajdującego się w jego otoczeniu chłopaka, może tylko trochę bardziej koncentrując się na ładnie falującej pod niestabilnym ruchem balansowania na palcach spódniczce. Odruchowo przerzucił włosy na jedno ramię, nienachalnie prezentując jeszcze lekko widoczną po drugiej stronie szyi malinkę. - Już myślałem, że przychodzisz do biblioteki tylko dla mnie, a tu proszę… - zażartował, pewnie trochę za bardzo odsłaniając swoje karty, przez co zaklął w myślach, rzeczywiście sięgając po kiepsko dostępną dla swojego rozmówcy książkę. - Nie powiesz mi chyba, że to twoje stałe miejsce podrywu? - Dopytał jeszcze ciszej, skoro już i tak był bliżej, absolutnie nie patrząc na półkę, bo wgapiając się w ashowe oczy, chcąc znaleźć w nich potwierdzenie, gdy muskał opuszkiem palca po kolei książkę za książką.
Powrót do góry Go down


Ashley S. A. Phoenix
Ashley S. A. Phoenix

Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Galeony : 214
  Liczba postów : 277
https://www.czarodzieje.org/t20841-ashley-s-a-phoenix#665168
https://www.czarodzieje.org/t21005-poczta-ashley-s-a-phoenix#674412
https://www.czarodzieje.org/t20857-ashley-s-a-phoenix-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t20858-ashley-s-a-phoenix-dziennik
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty22/11/2021, 05:52;

Nigdy nie uważał się za ambitnego, bo i nigdy nie przywykł do tego, że można było przyrównać go do kogokolwiek obok. Przez większość czasu nie posiadał rodzeństwa, przyjaciół zmieniał na tyle często, by upewnić się, że zapewni swojej matce dostęp do różnorodnych informacji co do poziomu rozwoju w danym wieku, a i na tle swojego rocznika zawsze wypadał na tyle nijako, że nigdy nie czuł się ani wybitnie uzdolniony, ani szczególnie nieudolny. Dopiero starcie z Percivalem rozbudziło w nim chęć rywalizacji na zupełnie nowym poziomie, co okazywało się o tyle trudne, że coraz częściej łapał się na tym, że zwyczajnie nie potrafi skoncentrować się na słowach nauczyciela czy przydzielonym im zadaniu, uciekając myślami jeśli nie do przyjemnych wspomnień, to do równie przyjemnych fantazji.
Nie inaczej stało się teraz, gdy przyszedł tutaj w szczerych intencjach przygotowania wypracowania o relacji trolli górskich z garborogami, a zaraz już odpłynął całkowicie, wbijając puste spojrzenie w drzwi wejściowe do biblioteki, w pierwszej chwili nie będąc pewnym czy jego ulubiony bibliotekarz faktycznie się w nich pojawił czy jednak zanurzył się w świecie fantazji tak głęboko, że te zaczęły już przejmować władzę nad rzeczywistością. Pospiesznie wstał ze swojego miejsca, doskonale wiedząc, że czym prędzej musi stanąć do Raffaello tyłem, by udając, że zupełnie go nie widzi, podejść do pierwszego lepszego regału. Wspiął się na palce, minimalnie wycofując się w dół, by opuszki palców tylko muskały losowo wybraną książkę i ze wstrzymanym oddechem czekał, mogąc mieć tylko nadzieję, że mężczyzna nie zawiedzie jego żałośnie mocno utwardzonych już oczekiwań. I choć planował pozwolić kącikom ust na zaledwie połowiczne uniesienie, to już zaraz uśmiechał się szerzej, gdy jego wzrok padł na wciąż widoczny ślad po pozostawionej na włoskiej skórze malince.
- A kto powiedział, że teraz nie jestem tu dla Ciebie? - odpowiedział ledwo słyszalnym z przejęcia szeptem, gdy zaczepnie unosił już brew i testował granice narzucanych mu formułek, chcąc sprawdzić na ile może je nagiąć, jeśli tylko połączy je z odpowiednio sugestywnym połechtaniem Raffaellowego ego. Wspiął się nieco wyżej, wsuwając palce we wnętrze włoskiej dłoni, by poprowadzić ją w ten sposób dalej z cichym "Jako kto mi Pan pomaga?" i spojrzeniem wiernie tkwiącym w piwnych oczach. A przynajmniej do tego momentu, aż w końcu zatrzymał prowadzoną dłoń przy jakiejś książce, samemu nie poświęcając jej żadnej uwagi i do tego też zachęcając Raffaello, skoro wzrok opadł mu już prowokacyjnie nieco niżej do miękkich ust i łaskoczącego go samym wspomnieniem zarostu.
- Drugą też nadal widać? - podpytał, jakby dla wyjaśnienia przechylając łagodnie głowę w bok, by zerknąć na ledwie widoczny już ślad na Raffaellowej szyi, zanim nie wykonał wymowniejszego spojrzenia w dół, niespiesznie powracając ku piwnym oczom. - Pokażesz mi?
Powrót do góry Go down


Raffaello Swansea
Raffaello Swansea

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Galeony : 891
  Liczba postów : 480
https://www.czarodzieje.org/t17708-raffaello-erin-valery-swansea#497901
https://www.czarodzieje.org/t17725-ciambella#498510
https://www.czarodzieje.org/t17712-raffaello-e-v-swansea#498158
https://www.czarodzieje.org/t20797-raffaello-swansea-dziennik#66
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty22/11/2021, 13:32;

- „Dla Pana”… A jesteś? - Odbił od razu, nie mogąc się pozbyć wrażenia, że brak tej odpowiedzi doprowadzi go do szału, bo wyjątkowo potrzebował zapewnienia, czy nie dorabia sobie najprzyjemniejszego scenariusza w głowie. Poprawianie zwrotu było odruchowe i dało się dostrzec w piwnych tęczówkach bibliotekarza, że to nie tym najbardziej się przejął. - Nauczyłeś się już mojego grafiku? - Dopytał, jakby on sam wcale już nie zapamiętał dni, w których Ash kończył zajęcia wcześniej czy później.
- Jako bardzo pomocny bibliotekarz - wyjaśnił, siląc się na utrzymanie charakterystycznego spokoju w swoim głosie. Wyciągnął na oślep wskazaną przez Gryfona książkę i od razu też postąpił pół kroku w tył, nabierając nieco dystansu, który i tak miał niewiele dać w obliczu tak jawnych prowokacji. Otworzył lekko usta, by zaraz i tak zamknąć je do drobnego uśmiechu, może tylko trochę będąc zażenowanym tym, jaką przyjemność sprawiała mu ashowa bezczelność.
Ale byli w bibliotece. Byli w jego pracy, w szkole Asha, w otoczeniu innych ludzi, którzy może i nie przeciskali się między regałami obok nich i nie szukali sensacji, a książek… a jednak dalej ludzi, którzy mogli nawet przypadkiem ich zauważyć, gdyby tylko pozwolili sobie na zbyt wiele.
- Nie - odparł zatem, kartkując bezmyślnie wybrane przez chłopaka tomiszcze o wojnach centaurów. - Nie ma co pokazywać - uściślił nieco, zastanawiając się już kiedy dokładnie jego zmienniczka wyjdzie i czy nie mógłby wtedy zaprosić Asha pod jakimś wybitnie ważnym pretekstem do gabinetu.
- Szukasz czegoś do pracy domowej? - Zainteresował się, krótkim zerknięciem rejestrując przechodzącą za plecami Asha Ślizgonkę. - Mogę ci jakoś pomóc? - Bo naprawdę chciał, nawet jeśli miało to być tylko sprawdzanie eseju czy wyszukiwanie kolejnych książek.
Powrót do góry Go down


Ashley S. A. Phoenix
Ashley S. A. Phoenix

Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Galeony : 214
  Liczba postów : 277
https://www.czarodzieje.org/t20841-ashley-s-a-phoenix#665168
https://www.czarodzieje.org/t21005-poczta-ashley-s-a-phoenix#674412
https://www.czarodzieje.org/t20857-ashley-s-a-phoenix-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t20858-ashley-s-a-phoenix-dziennik
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty24/11/2021, 21:49;

Ściągnął usta w próbie powstrzymania uśmiechu, zaraz już pozwalając brwi na zaczepne drgnięcie, gdy odpowiadał z drobnym rozbawieniem "Mógłbym", bo choć faktycznie nie pojawił się dziś w bibliotece dla Raffaello, to przecież właśnie to było jego normą, której chętnie poddałby się i teraz.
- Mógłbyś mi go wysłać, byłoby łatwiej - zaproponował, a oczy aż zabłysły mu z ciekawości, czy bibliotekarz poprawi go raz jeszcze i raz jeszcze, aż do skutku, czy jednak gdzieś znajdzie granice tej anielskiej cierpliwości. Mruknął cicho, podpierając się barkiem o ociężały od zalegającym na nich tomiszczy regale i zlustrował czujniejszym spojrzeniem swojego rozmówcę, niezadowolony z nabranego przez niego dystansu.
- Niech Pan nie będzie taki skromny - zaczął, może nieco zbyt głośno i tylko ze względu na to decydując się na chwilowy powrót do prawidłowej formułki. - Z pewnością masz coś ciekawego do pokazania - dodał już ciszej, faktycznie nie przekraczając wyznaczonej przez Raffaello granicy, więc i nie zbliżając się, a wyciągając rękę po trzymaną przez niego książkę, by skrzywić się już przy pierwszym zerknięciu na okładkę.
- Potrzebuję czegoś o trollach górskich. Albo garborogach - podpowiedział, wykręcając się przodem do regału, by wesprzeć się stopą na jednej z dolnych półek, na sekundę wspinając się w górę, by wcisnąć wyciągniętą książkę na jej miejsce i zaraz już lądując z powrotem na ziemię. - A najlepiej to coś o jednym i o drugim, bo mam do napisania esej o ich relacjach - pociągnął dalej, pociągając też lekko samego Raffaello, gdy wymijał go w drodze do swojego stolika, chcąc by ten poszedł za nim. - Wziąłem to od jakiejś dziewczyny, która już ten esej skończyła, ale no błagam, tego się nie da czytać. Tytuły rozdziałów nic nie mówią, a to przecież ma jakieś sto tysięcy stron i w ogóle nie ma żadnych obrazków - przymarudził, przesuwając grube tomiszcze po blacie stołu, na którym poza książką leżało jedynie pióro z podpisanym tematem pracy pergaminem i paczka wiśniowej gumy. - Jak na moje, to to powinno być w jakiejś książce o wynaturzeniach magicznych stworzeń, no bo… żeby tak troll z garborogiem?
Powrót do góry Go down


Raffaello Swansea
Raffaello Swansea

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Galeony : 891
  Liczba postów : 480
https://www.czarodzieje.org/t17708-raffaello-erin-valery-swansea#497901
https://www.czarodzieje.org/t17725-ciambella#498510
https://www.czarodzieje.org/t17712-raffaello-e-v-swansea#498158
https://www.czarodzieje.org/t20797-raffaello-swansea-dziennik#66
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty24/11/2021, 23:47;

- Tylko jeśli ładnie poprosisz, Ashley - odparł, ciekawsko wpatrując się w swojego rozmówcę, by sprawdzić jego reakcję. Chciał wiedzieć, czy używanie jego pełnego imienia spełni się w roli kary, ale też czy nie jest przesadą - w końcu zależało mu na trzymaniu się bezpiecznej formy grzecznościowej, ale nie na przystopowaniu zaczepek, które podobały mu się już trochę aż za bardzo.
I zaraz musiał cmoknąć z niezadowoleniem, znowu tracąc swoje „panowanie”, a przy tym głupio stresując się skokami ashowego głosu, jakby nie był w stanie ocenić, czy rzeczywiście może mu ufać. Teraz jeszcze bardziej chciał zabrać go do gabinetu, więc z drobnym ociąganiem podążył za chłopakiem do stolika, od razu rozglądając się też czujnie po całej sali. Nie było tu szczególnie dużo osób, a kilka krzeseł zniknęło zupełnie za wypakowanymi książkami wózkami… ale co jeśli to była tylko taka perspektywa? Co jeśli tak naprawdę siedzieli wystawieni na środku patelni?
- O jakie relacje ty myślisz, że chodzi? - Parsknął mimowolnie, początkowo zakładając, że Gryfon żartuje i dopiero dopuszczając do siebie myśl, że to nie była szczególnie przemyślana reakcja. - Obawiam się, że może być problem ze znalezieniem u nas takiej pozycji… Prawdziwy brak cenzury zaczyna się na Dziale Ksiąg Zakazanych, a i tak nie mamy tam pokaźnej kolekcji książek dla dorosłych - zdradził, przywołując do siebie zaklęciem biblioteczny katalog, od razu też machając do zmienniczki, by nie przestraszyła się jego samowolką. Przewertował kilka stron, upewniając się co do tego, co nie zostało wypożyczone. - To na Historię Magii czy Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami? - Zagadnął, zerkając też wreszcie na tomiszcze, którego Ash próbował się pozbyć. - Och, w tej książce jest absolutnie wszystko, tylko jest też koszmarnie nudna - przyznał. - W porządku, zaczekaj tu, zaraz ci przyniosę coś lepszego - zadecydował, odkładając płaszcz i torbę na sąsiednie krzesło, by z wolnymi rękoma zapolować na odpowiednie książki.
Powrót do góry Go down


Ashley S. A. Phoenix
Ashley S. A. Phoenix

Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Galeony : 214
  Liczba postów : 277
https://www.czarodzieje.org/t20841-ashley-s-a-phoenix#665168
https://www.czarodzieje.org/t21005-poczta-ashley-s-a-phoenix#674412
https://www.czarodzieje.org/t20857-ashley-s-a-phoenix-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t20858-ashley-s-a-phoenix-dziennik
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty25/11/2021, 21:45;

Niemal gaspnął cicho z oburzenia przy użyciu pełnej formy jego imienia, a jednak powstrzymał się w ostatniej chwili, posyłając tylko intensywniejsze spojrzenie w piwne oczy, gdy sam następnym razem z premedytacją pomijał pańską formułkę, ciekaw czy faktycznie Ashley jest najcięższym działem, jaki jest w stanie wytoczyć Raffaello.
- Nooo…. - zaczął, spoglądając na bibliotekarza w lekkim zakłopotaniu, pod posłyszanym prychnięciem rozbawienia prostując się nieco mocniej, by przybrać bardziej pewną siebie pozycję. - Nauczyciel coś mówił o ujeżdżaniu - dodał w końcu ze ściągniętymi w determinacji brwiami, chcąc jakoś podsunąć Raffaello swój tok myślenia. - W Australii nie ma górskich trolli ani garborogów - dodał na usprawiedliwienie ze splecionymi na piersi rękoma, gdy powoli docierał już do niego nie tylko popełniony błąd ale i jego komiczność. Brwi rozluźnił dopiero, gdy zaciekawił się przywołanym katalogiem, od razu podsuwając się bliżej Raffaello, by pozerkiwać wraz z nim na przewracane strony, próbując uchwycić jakiś z tytułów dla dorosłych.
- Opiekę - przytaknął ciszej, dłonią przytrzymując wertowany przez Raffaello katalog, by przyjrzeć się czemuś lepiej, zanim nie przytaknął mu raz jeszcze, przez chwilę faktycznie tępo wgapiając się w falujące przy każdym kroku bibliotekarza loczki, by w końcu ruszyć za nim, szybko go doganiając.
- Czytał Pan którąś z tych książek dla dorosłych? - podpytał, z przejęcia zapominając o próbie przetestowania Raffaellowej cierpliwości, gdy przystawał tuż obok ze spojrzeniem ciekawsko lgnącym w górę do tego piwnego.- Macie tu jakąś serio ciekawą? - pociągnął dalej, ledwo zadając to pytanie, a już uśmiechając się pod dwuznacznością kolejnego, przy którym zmrużył oczy z zadowolenia, tym razem w pełni świadomie decydując się na grzeczną formułkę: - Pokaże mi Pan?
Powrót do góry Go down


Raffaello Swansea
Raffaello Swansea

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Galeony : 891
  Liczba postów : 480
https://www.czarodzieje.org/t17708-raffaello-erin-valery-swansea#497901
https://www.czarodzieje.org/t17725-ciambella#498510
https://www.czarodzieje.org/t17712-raffaello-e-v-swansea#498158
https://www.czarodzieje.org/t20797-raffaello-swansea-dziennik#66
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty25/11/2021, 22:05;

- A zatem zrozumiały błąd - przytaknął mu, dalej z rozbawieniem, ale teraz już zdecydowanie łagodniejszym, bo zbyt intensywnie doszukiwał się zakłopotania w ciemnych tęczówkach swojego rozmówcy. Podgryzł lekko dolną wargę, walcząc ze sobą, by nie pociągnąć zbyt daleko tematu ujeżdżania, nawet jeśli niezmiernie go to kusiło.
- Nie lubisz wykonywać poleceń, hm? - Zaśmiał się lekko, kątem oka pozerkując na śledzącego go tygryska. - Pytanie brzmi, czy nie lubisz ich też dostawać… - napomknął niby mimochodem, a jednak przecież całym sobą pragnąc jak najlepiej poznać gryfońskie granice, nawet jeśli nie był jeszcze pewny, czy ma po co i jak tę wiedzę ewentualnie wykorzystać.
Z opóźnieniem zorientował się, że na oślep szuka książek, wyciągając do połowy każdą napotkaną i ledwo zerkając na tytuł; wreszcie odchrząknął cicho i zabrał się rzeczywiście za porządniejsze poszukiwania, trochę pomagając sobie różdżką przy sprawdzaniu najwyższej półki.
- Czytałem, ale nie mamy tu za dużo ciekawych pozycji tego typu - przyznał, by przystanąć w miejscu na to kolejne pięknie prowokacyjne pytanie. - Wątpię, żeby miał cię zainteresować manuskrypt magicznych zabaw z czasów średniowiecza… ale jeśli masz jakieś konkretniejsze zagadnienia, o których chciałbyś poczytać, to mogę ci załatwić coś spoza szkoły - podsunął, unosząc ciekawsko brew i podając chłopakowi pierwszą książkę o zachowaniach społecznych trolli. - Co chciałbyś, żebym ci pokazał?
Powrót do góry Go down


Ashley S. A. Phoenix
Ashley S. A. Phoenix

Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Galeony : 214
  Liczba postów : 277
https://www.czarodzieje.org/t20841-ashley-s-a-phoenix#665168
https://www.czarodzieje.org/t21005-poczta-ashley-s-a-phoenix#674412
https://www.czarodzieje.org/t20857-ashley-s-a-phoenix-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t20858-ashley-s-a-phoenix-dziennik
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty28/11/2021, 20:27;

Uśmiechnął się mimowolnie, jakby właśnie dostał najlepszy z możliwych komplementów i choć nieco próbował ukryć swoje zadowolenie, to nijak nie potrafił pozbyć się tej czytelnej radości ze swojej twarzy. Sam zresztą nie wiedział dlaczego tak zależy mu na statusie kogoś, kto nie podąża ślepo za każdym wyznaczonym mu rozkazem, skoro jednocześnie wcale nie łapał wszystkich napotkanych na drodze reguł, decydując się na dekapitację tylko tych, których główna myśl wydaje mu się pozbawiona sensu. I dlatego też przechylił głowę na bok pod dalszą częścią wypowiedzi Raffaello, niekoniecznie rozumiejąc co ten ma na myśli.
- No chyba lubię… - odpowiedział dość ostrożnie, ściągając brwi w konsternacji. - Bo skoro nie lubię ich wykonywać, to znaczy, że gdy już to robię, to wiadomo, że tego chcę, ale jednocześnie odpowiedzialność jest na tym, kto mi coś rozkazał, więc... - urwał, spoglądając ciekawsko na Raffaello, by zastanowić się czy faktycznie ten dał mu już jakieś polecenia, które zdążył spełnić i na tę krótką sekundę źrenice zwęziły mu się w olśnieniu, gdy przypomniał sobie wygraną w fasolkowej grze prośbę nie do odrzucenia.
- Spoza… - powtórzył mimowolnie, nie za bardzo wiedząc co to ma znaczyć, ale głupio ekscytując się tym jak wyjątkowo to brzmiało i jak obiecujący mógł być taki pozaszkolny zbiór, więc uśmiechnął się szerzej, zgarniając pod rękę pierwszą z podanych mu książek.
- Praktyczne zastosowanie takiej wiedzy - odpowiedział z drobnym ociaganiem, bo i próbując dobrać odpowiednio wyważoną odpowiedź, nie chcąc przecież brzmieć aż nazbyt dosadnie, skoro i tak jego bezkarnie błądzące spojrzenie bez problemu powinno nakierowywać na jego tok myśli. - Na pewno znalazłeś w tych księgach coś, co chciałbyś wypróbować - podsunął, odbijając nieco od regału, o który się wspierał, by powolnie podejść do Raffaello od drugiej strony, jakby chciał obejrzeć go sobie dookoła. - Nie przychodzi Ci do głowy nawet żadna magiczna średniowieczna zabawa, w którą mógłbyś ze mną zagrać? - dopytał, wciskając się między półkę z książkami a bibliotekarza, by wycelować w piwne oczy niecierpliwie domagające się odpowiedzi spojrzenie.
Powrót do góry Go down


Raffaello Swansea
Raffaello Swansea

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Galeony : 891
  Liczba postów : 480
https://www.czarodzieje.org/t17708-raffaello-erin-valery-swansea#497901
https://www.czarodzieje.org/t17725-ciambella#498510
https://www.czarodzieje.org/t17712-raffaello-e-v-swansea#498158
https://www.czarodzieje.org/t20797-raffaello-swansea-dziennik#66
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty28/11/2021, 20:54;

Mruknął ze zrozumieniem, słuchając chłopaka może z nieco aż za dużym zainteresowaniem jak na to, że powinien dalej szukać odpowiednich książek. Uśmiechnął się mimowolnie pod nosem, bo skoro sprawa została tak postawiona, to nie zostało mu nic innego, niż testowanie, które polecenia Ash chciałby wykonać.
- Myślę, że tak naprawdę lubisz też te polecenia wykonywać - zaczął, a jednak urwał w wyraźnym zamyśleniu, nie pozwalając sobie na bezczelne sugerowanie, że Gryfonowi podobało się przypieranie go do ściany i właściwie zmuszanie go do spełnienia czyjejś woli. Zamiast tego machnął lekceważąco ręką, próbując skoncentrować się na mechanicznie przeglądanych podręcznikach.
- Mhmmm… - zachęcił go ciekawskim pomrukiem, by zaraz zgubić oddech pod wrażeniem tego spojrzenia, które tak bezkarnie błądziło gdzie tylko chciało. Z trudem przełknął ślinę, cofając się aż do momentu, w którym nie poczuł za plecami kolejnego regału, to z tak narzuconej sobie odległości przyglądając się Phoenixowi. - Żadna - oznajmił sztucznie pewnym tonem. - Kiedy mówisz do mnie na “ty”, to żadna - uściślił, starając się jakoś to załagodzić niepewnym drżeniem kącika ust, wyciągającego się do uśmiechu. - Ale kiedy jesteś grzecznym tygr- och, tygrysy, cóż, nie ma tu za dużo o tygrysach - przerwał sam sobie głupio, zaciskając mocniej palce na trzymanej książce, jakby to miało pomóc mu w powstrzymaniu panicznej ucieczki spojrzenia w stronę przeszukującego pobliski regał Puchona. - Musimy w takim razie wrócić do trolli i garborogów - pociągnął już jak gdyby nigdy nic, skinieniem dłoni zapraszając Asha dalej, byle tylko nie musieli więcej sterczeć przy niezdecydowanym piątoklasiście. - Profesor Swann nie mówił nic więcej o tym ujeżdżaniu? Szczegółów musicie nauczyć się sami?
Powrót do góry Go down


Ashley S. A. Phoenix
Ashley S. A. Phoenix

Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Galeony : 214
  Liczba postów : 277
https://www.czarodzieje.org/t20841-ashley-s-a-phoenix#665168
https://www.czarodzieje.org/t21005-poczta-ashley-s-a-phoenix#674412
https://www.czarodzieje.org/t20857-ashley-s-a-phoenix-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t20858-ashley-s-a-phoenix-dziennik
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty28/11/2021, 22:21;

Niby wzruszył ramionami, zbywając komentarz Raffaello, a jednak zaraz ciekawsko powrócił do niego spojrzeniem, próbując domyślić się co ten właściwie miał na myśli i jakie polecenia bibliotekarz mógłby mu dać, skoro co chwila pokazywał mu, że wcale nie jest tak łatwo narzucić mu coś tak po prostu.
I zaraz już unosił lekko brwi, gdy usta rozchylały mu się do oburzenia, które nigdy nie nadeszło, bo zaraz zrozumiał, że to jego uparte droczenie się zabrało mu przyjemniejszą wersję odpowiedzi o średniowiecznych zabawach. Spojrzenie od razu straciło na wyzywającym błysku, nabierając na niemej skrusze, bo gotów był samym wyrazem swojej twarzy zawalczyć o udowodnienie, że potrafi być grzecznym tygryskiem, o ile tylko dostanie odpowiednią zachętę, a jednak ledwie brwi wygięły mu się w proszące o więcej łuki, to już ściągnęły się gniewnie, gdy posyłał niezadowolone spojrzenie Merlinowi ducha winnemu Puchonowi. Tym chętniej podreptał we wskazaną mu stronę, zaplatając ręce na piersi, by powstrzymać chęć zaczepienia dłonią bibliotekarza, chcąc wierzyć, że i bez tego drobnego szarpnięcia ten ruszy tuż za nim, więc i lepiej skoncentrować się na odpowiednim rozbujaniu spódniczki przy każdym kolejnym kroku.
- Może i mówił - mruknął, nie zatrzymując się i nie wykręcając głowy w tył na Raffaello, niezależnie od tego jak bardzo korciło go sprawdzenie, czy słusznie czuje na sobie ciężar włoskiego spojrzenia. - Zajęcia są za długie, by słuchać tak przez cały czas… - przymarudził, zatrzymując się w końcu przy jednej z półek, bezmyślnie wodząc palcem go zdobionych grzbietach książek, gdy drugą poprawiał już puchate loczki zachodzące mu na oczy. - Myśli jakoś tak same mi uciekały, Proszę Pana - pociągnął dalej, wyjmując jeden podniszczony podręcznik z ubiegłego wieku, by leniwie kartkować go w grzecznej przykrwyce, nawet jeśli wybrana przez niego pozycja nie mówiła nic ani o trollach, ani o garborogach, ani nawet tygrysach. - I myślę, że na najbliższej lekcji wcale też nie będzie mi łatwo skupić się na zajęciach, gdy będę myślał o tym jakie polecenia chciałbym wykonywać… - dodał jeszcze ciszej, unosząc kącik ust w mimowolnym uśmiechu, jakby posłaniem go w stronę książki miał przeprosić ją za to, jak mocno zacisnął na niej dłonie, próbując w ten sposób ukryć to drobne drżenie ekscytacji.
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty28/11/2021, 23:48;

Samonauka - w innym czasie
Dziedzina: ONMS
Irytek: 3

Po ostatnich wydarzeniach powiązanych bezpośrednio z pegazami decyduję się na mniej przynoszące najróżniejsze konsekwencje aktywności. Niespecjalnie widzi mi się ponownie chodzić po mniej lubianych przeze mnie strukturach Skrzydła Szpitalnego, w szczególności jako pacjent, w związku z czym postanawiam chwycić nieco za podręcznik i podjąć się bardziej teoretycznej nauki na temat magicznych stworzeń. Albo przynajmniej powtórki, gdy wiem, że rodzinna hodowla ptaków skupia się przede wszystkim na takich gatunkach, które poprzez skrzydła i wyjątkowo łamliwe kości są w stanie przedostać się w przestworza.
W bibliotece na najróżniejszych półkach znajdują się także te książki, które zostały zapomniane nieco przez uczniów, ale ewidentnie nie przeze mnie. Witam się prostym skinięciem głowy w kierunku osoby pracującej za biurkiem, nie chcąc być ponownie źródłem jakichś problemów. Oglądam się za sobą, by przypadkiem nie okazało się, iż półwil postanowił ponownie się ze mną zaprzyjaźnić. Całe szczęście i z ręką na piersi... mogę stwierdzić, że mam nieco spokoju na obecny moment.
Wolę unikać bezpośrednich konfrontacji z nim. No ba, nawet z moim niewielkim zeszycie zacząłem prowadzić to, gdzie profesor Williams ma dyżury. Im bardziej się temu przyglądam, tym również bardziej uznaję samego siebie za kogoś, kto nie powinien się tym zajmować. Tym bardziej pozostaję świadom jednej rzeczy - tego, że te zapiski nie mogą dostać się w niepowołane ręce, bo i choć nazwiska tam znaleźć się nie da żadnego, tak ktoś mógłby po charakterze pisma nieco więcej się dowiedzieć na temat posiadacza.
Ponownie interesuje mnie kwestia spalania i odradzania się feniksów. Nic dziwnego, skoro staram się zadbać o tego, który nie decyduje się na podjęcie w pełni tego procesu. Z każdym miesiącem i każdą porą roku coraz bardziej mi się wydaje, że mimo podejmowanych wszelkich starań, ten nie zamierza się tak łatwo obrócić w popiół. Jakby... coś go blokowało? Nie mam bladego pojęcia, ale za każdym razem, jak odwiedzam hodowlę Keatonów, wydaje mi się, że coś się zmienia, ale coś mi jednocześnie przed oczami umyka. I na nic zdają się być moje zapiski, do których skrupulatnie powracam, by mieć stuprocentową pewność, że niczego nie przegapiłem.
Bladymi, długimi palcami chwytam po dłuższych poszukiwaniach za jedną z ksiąg, która - być może - rozwieje moje wątpliwości. Nie uznaję się za specjalistę pod względem opieki nad magicznymi stworzeniami, gdyż jestem świadom, jak wielu rzeczy muszę się jeszcze nauczyć. Po tym - i zgłoszeniu wybranej księgi bibliotekarzowi - siadam wygodnie na krześle, modląc się, by i tym razem nic mi nie przeszkodziło. Jak się okazało, z pierwszym zdaniem przyswojonym przez umysł i pierwszym akapitem, jaki przejawia mi się przed oczami, wszystko szlag strzela, bo Irytek zaczyna wyśpiewywać swoje piękne wiersze. A jako że jestem tutaj prawie sam - prawie - te są wyjątkowo nieprzyjemne i wulgarne. Obrabianie gały Murphy'ego niespecjalnie mnie interesuje, dlatego nie odpowiadam i nie mówię nic w kierunku krnąbrnego ducha, czekając, aż ten znajdzie sobie inne źródło zainteresowania. Co prawda chwilę to trwa, to logiczne, ale z ulgą wydobywam z siebie oddech, gdy ten postanawia zawitać gdzieś indziej. Już się przyzwyczaiłem do tego, że się od niego nie uwolnię tak prędko, w związku z czym kontynuuję lekturę, od czasu do czasu nerwowo zaciskając palce na własnej dłoni.
Kwestia feniksów, pięknych istot pochodzących przede wszystkim z Chin, Egiptu i Indii, polega na cyklu jednoznacznego odrodzenia się z popiołów. Co najważniejsze - zgodnie z zapiskami przeprowadzonymi przez ornitologa - motywy kierujące magicznymi istotami pod względem przemiany w jednym i tym samym miejscu nie są do końca w pełni znane. Ptaki te, jako że posiadają w pełni własną wolę, są wyjątkowo trudne do oswojenia, o czym świadczy klasyfikacja Ministerstwa Magii. Tylko nieliczni umieją zapracować sobie na lojalność, a gdy raz się to udaje, więź ta trwa wiecznie, niezależnie od tego, ile razy ptak by się poddał procesowi reinkarnacji. I tylko wtedy, gdy zostaną spełnione pewne warunki, magiczne stworzenie podejmie się procesu.
Jako że hodowla przyjęła feniksy zgodnie z tym, że były one przetrzymywane nielegalnie i na czarny rynek, ptaki te nigdy nie zaznały spokoju. To, w jakim stanie się obecnie znajdują, nijak ma się do tego, w jakim były znacznie wcześniej - i tego pozostaję świadomy. Potrzeba przede wszystkim czasu, ale ile feniks może żyć w swojej dorosłej formie? To nie zostało nigdy zbadane, gdyż, zgodnie z zapiskami w księdze, zawsze ogniste, skrzydlate stworzenia prędzej czy później podejmowały się tego procesu. Drugą rzeczą są warunki. Istota, która czuje się zagrożona, nie będzie podejmowała się czegoś, co może odkryć jej największe słabości. Trzy miesiące to przecież maksymalny czas, w jakim to po odrodzeniu udaje się osiągnąć w pełni dojrzałą postać - zaskakująco krótko jak na tak spore stworzenie, za długo jak na warunki, w których te były przetrzymywane.
Zerkam w tekst intensywniej, może mi to rzeczywiście pomaga, a może niespecjalnie - staram się dowiedzieć nieco więcej, pomijając analizę pyłu, jakie powstaje podczas procesu spalania. Autor tekstu wspomina o "iskrze". Subtelna nazwa odpowiada za moment w życiu, tudzież rozdział, w którym feniks czuje się na tyle pewny, że potrafi zamknąć historię w cyklicznym kręgu płomieni i dostać się do kolejnej w celu wypełnienia własnego przeznaczenia. I tutaj stukam palcami intensywnie, starając się zrozumieć, co dla tego typu istoty może być wypełnieniem przeznaczenia.
Może za dużo myślę, a może za bardzo się angażuję - potrzebuję odpoczynku, bo nadmiar zdań niespecjalnie pomaga mi to wszystko przetrawić. Zapisuję w pełni cytat, jeden do jednego, chcąc powrócić do niego w wolnej chwili - nim się oglądam, a na korytarzach pojawiają się z powrotem uczniowie, którzy wędrują do odpowiednich sal na poszczególnych piętrach. Chwytam za rzeczy, odstawiam opasłe tomiszcze na pierwotne miejsce i dziękuję za użyczenie egzemplarza - mam nadzieję, że wszystko jakoś pójdzie prędzej czy później do przodu.

[ zt ]
Powrót do góry Go down


Raffaello Swansea
Raffaello Swansea

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Galeony : 891
  Liczba postów : 480
https://www.czarodzieje.org/t17708-raffaello-erin-valery-swansea#497901
https://www.czarodzieje.org/t17725-ciambella#498510
https://www.czarodzieje.org/t17712-raffaello-e-v-swansea#498158
https://www.czarodzieje.org/t20797-raffaello-swansea-dziennik#66
Biblioteka - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty29/11/2021, 21:12;

Z trudem powstrzymał śmiech, widząc to wyraźne niezadowolenie w oczach Asha, jak gdyby utrata bezpośredniego nazwania go tygryskiem rzeczywiście była tak bolesna. Podążył za nim, podczas przechodzenia między regałami czując się na tyle bezpiecznie, że nawet nie próbował ukrywać swojego zainteresowania falującym brzegiem luźnej spódniczki. W pierwszej chwili nie wiedział zatem kto i o czym mówił, więc z opóźnieniem zaśmiał się cicho, przytakując Ashowi ze zrozumieniem prostym skinieniem głowy.
- Gdzie uciekały? - Podchwycił właściwie mimowolnie, nieco Gryfona wymijając, by przystanąć bliżej ich stolika, znad niego oglądając się na tak piekielnie kuszącego go chłopaka. I wiedział, że pewnie nie powinien aż tak przejmować się tymi poleceniami, a jednak zastukał niecierpliwie w oparcie jednego z krzeseł, oglądając się w stronę biurka… które było puste. Bez przewieszonego przez oparcie płaszcza, bez ulubionego pióra jego zmienniczki.
- Masz już może jakiś pomysł? Wiesz, na te polecenia - zagaił, zsuwając dłoń po oparciu krzesła, by zacisnąć palce na miękkim materiale swojego płaszcza. - Tak sobie myślę, że gdybyś chciał zrobić sobie przerwę od trolli, to moglibyśmy porozmawiać o tych mniej książkowych kwestiach w moim gabinecie? - Wyrzucił z siebie wreszcie, chowając się za torbą i wierzchnim okryciem, by jakoś powstrzymać się od sięgnięcia do Asha, chociaż to zdecydowanie jego wolałby do siebie docisnąć. - Na kiedy masz ten esej?… - Dopytał jeszcze ostrożnie, chcąc jakoś chyba samemu sobie wmówić, że ta propozycja zajęcia się czymś innym nie była aż tak nieodpowiednia. Początkowym planem była przecież pomoc Ashowi przy jego obowiązkach, a nie odciąganie go dalej, nawet jeśli najchętniej zabrałby go prosto do swojego mieszkania, ogłupiony samym wspomnieniem gorąca, jakie niosła bliskość z ich poprzedniego spotkania.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Biblioteka - Page 21 QzgSDG8








Biblioteka - Page 21 Empty


PisanieBiblioteka - Page 21 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 21 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Biblioteka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 21 z 26Strona 21 z 26 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 26  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Biblioteka - Page 21 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
czwarte pietro
 :: 
biblioteka
-