Statek zatrzymał się pośrodku bezkresnego oceanu, a ledwo zarzucono kotwicę, kapitan Goldentooth zaczął zbierać wszystkich, którzy zapisali się na wyścigi w beczkach. Śmiałków zapakowano w zaczarowane szalupy i zawieziono (nie bez pomocy potężnych czarów)... wprost na Azory! Tuż na zielonym brzegu rozstawiono przeogromną, całkowicie magiczną konstrukcję imitującą prawdziwą rzekę otoczoną lasem i to miejsce nazywano właśnie brzegiem.
Przed wyścigiem do Twojej postaci zbliża się bezzębny wilk morski i oferuje ci „łyka dla odwagi”. Każdy uczestnik wyścigu rzuca więc na wstępie JEDNĄ KOŚCIĄ, która określa jego zachowanie. 1, 2 3, 4 - Masz w sobie na tyle dużo asertywności, aby odmówić i to chyba dobrze. Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości co do poprawności swojej decyzji to chyba warto spojrzeć na towarzyszy wyścigu, którzy skusili się na „łyka”. 5, 6 - Ugh, to zdecydowanie nie była dobra decyzja. Wszystkich, którzy skusili się na łyk rumu niemożliwie wykrzywia i wydają się być nieco oszołomieni, nie wyłączając Ciebie. Od oczka, które będzie określało Twoje powodzenie w wyścigu odejmujesz jeden punkt.
Czyli: jeśli w kostce wylosujesz 6, a napiłeś się rumu, masz 5. W przypadku wylosowania 1 w kostce i napiciu się rumu, Twoje oczko wynosi 0, wówczas Twój partner musi rzucić kostką: Parzysta - Twój partner przejmuje kontrolę nad beczką, rzuca jeszcze raz kostką, aby określić jak mu poszło. Nieparzysta - brawo, z pluskiem wpadacie oboje do wody i odpadacie z rywalizacji.
ETAP I
Pierwsza osoba z pary
Jeśli napiłeś się rumu, od wyrzuconej sumy oczek odejmij punkt, a następnie sprawdź, jak powinna zareagować Twoja postać.
0 - Źle to wygląda. Już na samym początku dziwnie zawierciłeś się w beczce, dzięki czemu gwałtownie przechyliła się na bok. Naturalną koleją rzeczy było to, że zarówno Ty, jak i Twój partner polecieliście w stronę wody. Twój partner RZUCA KOŚCIĄ, aby spróbować zapanować nad sytuacją. Jeśli wynikiem jest kość parzysta - sytuacja zostaje opanowana dzięki szaleńczemu wierzgnięciu w przeciwnym kierunku i rzucający może wykonać kolejny rzut, ponownie określający wasze powodzenie w tym etapie. Jeśli wynikiem jest kość nieparzysta - oboje z pluskiem wpadacie do wody i zostajecie natychmiast magicznie wyłowieni przez nadzorującego marynarza. Wypadacie z zabawy. 1 -Tragedia to mało powiedziane. Zupełnie nie możesz poradzić sobie z utrzymaniem jednego kierunku spływu, dzięki czemu wciąż obijacie się o beczki pozostałych zawodników i o brzeg. Parę razy udaje Ci się zahaczyć o gałęzie, dzięki czemu Twoje ubranie nie dość, że jest trochę poszarpane to w dodatku nie omija Cię przyjęcie na siebie kilku rozcięć, z których teraz sączy się leniwie krew. Zdaje się, że po wyścigu ktoś będzie musiał to obejrzeć. 2 - Zdecydowanie nie powinieneś podchodzić do drugiego etapu, a przynajmniej takie odnosisz wrażenie, gdy beczka wreszcie nabiera prędkości. Bujanie, jakie towarzyszy spływowi z całą pewnością nie oddziałuje pozytywnie na Twój żołądek i nie mija nawet większa część wyścigu, a zaczynasz czuć mdłości, nieco wykluczające Cię z prób panowania nad kierunkiem, w który niesie was woda. RZUĆ KOŚCIĄ. Jeśli wynikiem jest kość parzysta - nie spodziewałeś się, że mdłości ustąpią tak szybko, ale jak widać cuda się zdarzają. Mimo, że wciąż nie czujesz się najlepiej, jesteś w stanie razem ze swoim partnerem panować nad spływem. Jeśli wynikiem jest kość nieparzysta - czujesz się coraz gorzej i chyba nie jesteś w stanie sobie poradzić z własnym organizmem. Rytmiczne bujanie towarzyszące spływowi rwącą rzeką nieco wyklucza Cię z wyścigu. W następnym rzucie odejmujesz jedno oczko od wyniku kostki. 3 - Niezły z Ciebie cwaniaczek. Zamiast skoncentrować się na próbie bezproblemowego, kontrolowanego spływu, Ty skupiasz się na tym, aby jak najmocniej rozbujać beczkę. Niejednokrotnie obijasz się o innych zawodników, czym na pewno nie przysparzasz sobie ich sympatii, ale masz pewnego rodzaju złudne poczucie, że chociaż robisz coś, aby jak najszybciej dotrzeć do mety. 4 - Udaje Ci się utrzymać na samym środku rzeki, dzięki czemu szybko okazuje się, że ciężko będzie wyprzedzić wam pozostałych, szybszych zawodników, którzy płyną tuż przed wami. Nie jest źle, ale z całą pewnością nie wygracie wyścigu, jeśli utkniecie w tym miejscu. Może Twój partner zdecyduje się na jakiś odważny manewr i wyprzedzi te zawalidrogi? 5 - Wow, idzie Ci naprawdę nieźle! Jeśli popracujesz nad techniką nieobijania się o gałęzie i innych zawodników, to z całą pewnością masz szansę na zwycięstwo. Tymczasem jesteś gdzieś na przedzie, ale wciąż daleko od ścisłej czołówki. 6 - Zdaje się, że nawet sam się nie spodziewałeś, iż tak dobrze wam pójdzie. Wspaniale radzisz sobie z zapanowaniem nad bujającą się w rwącej wodzie beczką, więc dość szybko znajdujecie się w czołówce wyścigu, omijającej wszystkie przeszkody i mknącej wprost ku zwycięstwu.
Druga osoba z pary
Jeśli napiłeś się rumu, od wyrzuconej sumy oczek odejmij punkt, a następnie sprawdź, jak powinna zareagować Twoja postać.
0 - Obyło się bez wiercenia w beczce, tego możesz być pewien, ale nie można odmówić wam straszliwego pecha. Udało wam się pomknąć w dół rzeki, ale chyba żadne z was nie spodziewało się, że para, która przypadkiem dopiero co uderzyła w waszą beczkę będzie w stanie ją zniszczyć. Łączenia desek momentalnie puściły i oboje wylądowaliście w wodzie. Niestety nie jesteście w stanie skończyć wyścigu i oboje odpadacie z rywalizacji. 1 - Czy w tej rzece są rekiny? Oczywiście, że nie ma, ale chyba nikt kto znalazłby się na Twoim miejscu nie mógłby tego stwierdzić z całkowitą pewnością. W pewnym momencie w waszą beczkę uderzyło coś dużego. Mógłbyś przysiąść, że poczułeś jak czyjeś zęby orzą w drewnie, a tuż potem wasza beczka zaczęła napełniać się wodą. Rzuć dodatkową JEDNĄ KOŚCIĄ. Jeśli wynikiem jest kość parzysta - szybka reakcja sprawiła, że sprawnie załataliście przeciek i udało wam się nadrobić stracony czas. Do ostatecznego wyniku w tym etapie możecie dodać jeden punkt. Jeśli wynikiem jest kość nieparzysta - żadne z was albo nie pomyślało jakie zaklęcie byłoby skuteczne przy naprawianiu beczki lub zwyczajnie zrobiliście to zbyt późno. Organizatorzy zrobili to za was przy następnym punkcie kontrolnym, ale nie oszukujmy się, straciliście naprawdę sporo czasu. Od ostatecznego wyniku w tym etapie musicie odjąć jeden punkt. 2 - Jesteś całkiem przemoczony i w dodatku nie nadążasz z wypompowywaniem wlewającej się do beczki wody. Chłodny wiatr, który dmucha Ci prosto w oczy, nie tylko nie poprawia waszego wyniku, ale dodatkowo wywołuje u Ciebie dreszcze. Rzuć dodatkową JEDNĄ KOŚCIĄ. Jeśli wynikiem jest kość parzysta - mimo wychłodzenia organizmu i dość ekstremalnych warunków wyścigu, udało Ci się wyjść z niego bez szwanku. Szczęściarz! Jeśli wynikiem jest kość nieparzysta - to się nazywa pech. Zimna woda i rwący wiatr sprawiły, że zachorowałeś na Lebetius. Objawy wystąpią u Ciebie już od następnego wątku. Lepiej zasięgnij porady lekarza, w przeciwnym wypadku Lebetius będzie towarzyszył Ci przez najbliższe trzy wątki. 3 - Niespecjalnie radzisz sobie z opanowaniem beczki. Rozbujana woda wciąż rzuca wami to w jedną, to w drugą stronę, przez co z całą pewnością nie jesteście na prowadzeniu… ba, trudno tutaj mówić o zajęciu „środkowego” miejsca. Oby w następnym etapie poszło wam lepiej! 4 - Kiedy zaczynaliście wyścig, nic nie zapowiadało niepowodzenia. Z początku kierowanie beczką szło Ci z wielką łatwością i tak właściwie to byliście już bliżej czołówki wyścigu, aż do chwili, w której odbiliście się od przypadkowej pary. Woda zniosła was wprost na wielką gałąź. Twój partner zdążył się uchylić, ale Ty nie miałeś tego szczęścia. Nagłe smagnięcie w twarz sprawiło, że z nosa momentalnie buchnęła Ci krew, zalewając ubranie i na moment odbierając zdolność prowadzenia beczki. Kilka szybkich zaklęć i poczułeś się lepiej, ale po wyścigu na pewno będziesz musiał udać się do lekarza. 5 - Kombinujesz na wszelkie możliwe sposoby i starasz się zaklęciami podburzyć wodę wokół innych par. Trochę wam to pomaga, dzięki czemu znajdujecie się niemalże na samym początku płynącej grupy. Oby to małe oszustwo nie obróciło się przeciw wam! 6 - Na ostatnim odcinku mkniecie jak burza i bez najmniejszej trudności wymijacie nie tylko wszystkie pary, ale również wszelkie możliwe przeszkody. Świetnie sterujesz beczką i Twój partner zdecydowanie jest pod wrażeniem. Czyżbyście byli pierwsi?
Kod:
Koniecznie zawrzyj go w swoim poście:
Kod:
<zg>Numer pary:</zg> WPISZ <zg>Kosc - rum:</zg> WPISZ <zg>Napiles sie? - </zg> [color=#00cc66][b]NIE[/b][/color] / [color=#cc0033][b]TAK[/b][/color] <zg>Kosc - wyscig:</zg> WPISZ (zawrzyj również czy piszesz jako 1 czy 2 osoba z pary) <zg>Link do losowania:</zg> WPISZ
Była trochę zmęczona, a chociaż tego nie pamiętała, była prawie pewna, ze umówiła się na spotkanie w wyścigu z beczkami z Enzo. Nie była pewna, kto to zaproponował, ale najpewniej musiał być niezdrowy na umyśle. Nie będąc w najlepszej formie, podeszła do Enzo, uśmiechając się do niego niemrawo, co już samo w sobie było podejrzane. Miała dylemat jak to się teraz witają więc stanęła obok niego, patrząc na niego z wyrzutem, że w ogóle ją zmuszał do takich głębokich przemyśleń. Ostatecznie więc zdecydowała się nic nie robić. Przystanęła bez zmian, nieruchomo, i gdyby nie fakt, ze jej zszargana, zrujnowana duma ciągnęła ją ku ziemi, nie oparłaby nawet głowy o jego ramię, co właśnie nastąpiło, na bardzo przelotną chwilę, bo już moment później nie wiadomo skąd pojawił się jakiś facet i nie wiadomo jakim cudem D'Angelo dobrym pomysłem wydało się skorzystać z oferowanego jej rumu. Mylnie założyła, że może jej to pomoże odegnać sceptycyzm na myśl o ciśnięciu się w jednej beczce na rzece. Już zasiadając w niej razem z Enzo, czuła że to nie był dobry pomysł. Ledwie zaczęli trasę, a już wychyliła się poza beczkę, czując narastającą falę mdłości. — Merlinie... — bąknęła nieświadomie zaciskając palce kurczowo na t-shircie peruwiańczyka, co by nie wylecieć za beczułkę i nie wpaść do wody.
Numer pary: 1 Kosc - rum: 5 Napiles sie? - TAK Kosc - wyscig: 1 osoba: 3 -> 3 Link do losowania:tutaj
Wycieczka na szalupach może byłaby nawet ciekawa - przecież wreszcie zeszliby z tego statku! - gdyby nie fakt, że Azory były blisko. Naprawdę blisko. Wcześniej Krukon nie sądził, że słowa Goldentootha mogą być prawdziwą groźbą, ale teraz na miejscu tej całej Ludmiły zacząłby się bać. Całe szczęście, że cała ta chmara uczniów płynęła tylko na spływ beczkami… a może aż? Na brak rozrywek nie mógł narzekać, wystarczająco dużo zapewniły mu same marmurowe czaszki, ale mimo wszystko uznał to za fajny pomysł… chociaż może razem tak uznali? Ciężko stwierdzić kto ostatecznie wpadł na taki pomysł, ale siłą rzeczy byli parą numer jeden. Nie, nie chwalili się, zwyczajnie taki właśnie przydzielono im numerek. Być może pechowy, bo pierwsze co zdążyła zrobić Shenae to napić się rumu, mimo wyraźnych sugestii Halvorsena, aby sobie odpuściła. Cóż, jak chciała tak i miała. Widział jak źle sobie radzi z nudnościami podczas spływu i podczas, gdy to ona prowadziła niespecjalnie dobrze sobie radzili. Potem… cóż, okazało się, że Enzo ma duszę rajdowca. Przepłynięcie całego wyznaczonego odcinka okazało się być banalnie proste i w dodatku pokonane z tak zawrotną prędkością, że w każdej chwili spodziewał się kuksańca za nie oszczędzanie żołądka D’Angelo. - Wybacz, wiem, że to nie pomaga. - rzucił do niej, starając się przekrzyczeć szaleńczy szum wody wokół nich, a podczas sterowania, jednocześnie próbował pomóc dziewczynie w utrzymaniu się wewnątrz beczki za pomocą odpowiedniego ułożenia ramion. Jak mu to wyszło? Pewnie dowiemy się w następnym etapie.
Numer pary:#1 Kosc - rum: 3 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: Druga osoba, kość: 6 Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p120-kostki#305496
Siedział sobie radośnie na pokładzie statku i wpatrywał się w ocean, kiedy to nagle pojawił się przy nim kapitan Goldentooth. Na początku uznał, że przecież ten nie będzie mu przeszkadzał, bo niby dlaczego? Cóż, zamyślony nie skojarzył, że oto nadszedł czas na wyścigi w beczkach, na które przecież się zapisał. Na szczęście nie dano mu o tym zapomnieć tak więc razem z resztą uczestników wpakował się na szalupę i ruszył w bliżej nieokreślone miejsce. Przez chwilę nawet zastanawiał się czy przegranych rzeczywiście zostawią w tym burdelu, no jakoś nie widziało mu się żeby kogokolwiek spotkał taki los, ale Ludmila najpewniej byłaby zadowolona. Po pewnym czasie na horyzoncie ukazał się brzeg i konstrukcja, która od razu go zaciekawiła, jasne, że miał zamiar ją dokładnie obejrzeć, przecież nie mógł sobie odpuścić takiej okazji. To wszystko na później, bo przecież wyścig zaraz miał się rozpocząć, w sumie to trochę zdziwił się, kiedy ktoś nagle zaproponował mu alkohol. Od razu uznał, że to nie jest dobry pomysł, ale umówił się na rum w późniejszym terminie. Niestety, nie było zbyt dużo czasu na rozmowy, przywitał się tylko z Cordelią, She i Enzo, a potem razem z Nashword wpakował się do beczki. Wyścig rozpoczął się, a oni zaczęli przyśpieszać, co chyba nie bardzo spodobało się jego żołądkowi, zdziwił się nieco, przecież nigdy wcześniej nie miał takich przebojów, może wcisnęli im jakieś podejrzane tabsy? - W takim tempie wszyscy wylądujemy w burdelu - mruknął próbując ogarnąć swój stan, zdecydowanie nie chciał zostawić Delii samej. Chwycił mocno za krawędzie beczki i zmotywowany powyższym stopniowo przestał odczuwać nudności.
Numer pary: 3 Kosc - rum: 4 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 2 (1 osoba) Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p120-kostki#305493
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Bliskość burdelu budowała napięcie. Rasheed czuł z daleka tę ekscytację wszystkich zebranych, jaka na pewno brała się właśnie ze zbliżania się do kurwidołków i szczerze mówiąc, to wydawało mu się nieco budujące. Nie, nie fakt, że może niektórzy zostaną na Azorach na zawsze, albo z powołania albo z przymusu, a właśnie to, że wszyscy tak się emocjonowali. To w jakiś sposób podnosiło go na duchu i napędzało do działania. Może chociaż w tym roku uda mu się nie zawalić. Pamiętał wciąż wyścigi dywanów. Wtedy nie poszło mu za dobrze, ale zamiast wziąć to za zły omen i nie ładować się do tej cholernej beczki, nie mógł sobie tego odmówić. Musiał po raz kolejny rzucić sobie wyzwaniem prosto w twarz i proszę bardzo, oto się doczekał. Załadowali się we dwoje do przerażająco małej beczki. Niemalże czuł oddech Julki na plecach, kiedy przyszło mu rozpoczynać spływ, a to wcale go nie dopingowało. Ba, zdecydowanie więcej było w tym z rozpraszania. Mdłości, jakie go ogarnęły, pojawiły się dość niespodziewanie. Kto by pomyślał, że po tylu godzinach przesiadywania na łodziach nadal będzie potrafił odczuwać chorobę morską. Zdaje się, że pewnym motywatorem ku temu było „szaleńcze pizganie”, czyli po prostu zdecydowanie zbyt mocno wzburzona woda. Nie ma co się nad tym zastanawiać, gdyż mdłości ustąpiły tak szybko jak się pojawiły. Szkoda tylko, że było już po zawodach i to Heikkonen zaczynała sterować.
Numer pary:#5 Kosc - rum: 1 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: Pierwsza osoba, kości: 2 i 6 Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p120-kostki#305496
Cordelia spodziewała się wszystkiego. Jeszcze nigdy nie miała okazji do wzięcia udziału w spływie beczkami, dlatego przystała na propozycję Ettore z pewnym entuzjazmem. Nie powinna tak reagować na szalone turlanie się w beczce po sztucznej rzece, ale co zrobić. Może cieszyła się z tego, że nie będzie tam żadnych złośliwych krabów, a może zwyczajnie fascynowała ją „mała powierzchnia operacyjna” wewnątrz ich środka transportu? Trudno ostatecznie to stwierdzić, ale jedno było pewne - pić dzisiaj nie zamierzała. Propozycję wilka morskiego potraktowała wręcz jak obrazę i teraz wsiadała już do beczki z nieco naburmuszoną miną. Nie miała problemu z tym, aby ustąpić Halvorsenowi i zezwolić mu na przejęcie kontroli nad spływem jako pierwszemu, a to wszystko pewnie dlatego, że wciąż starała się przezwyciężyć ciężar hańby. Pierwszy etap nie szedł im specjalnie dobrze. Ettore najwyraźniej źle się poczuł, więc dziewczyna postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Odebrała mu strategiczną pozycję na przedzie i wzięła się za sterowanie. O dziwo, nawet nie zauważyła kiedy wysunęli się na prowadzenie. No naprawdę? Debiut życia, Nashword. Chociaż raz Ci się coś udało.
Numer pary:#3 Kosc - rum: 2 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: Druga osoba, kość: 6 Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p120-kostki#305508
Głodna wrażeń Daisy oczywiście zapisała się na beczki. Trochę nie znała ludzi, toteż nie wpisała się na listę z jakimś ziomkiem i przez to było jej nieco smutno, widząc, jak wszyscy już wiedzą z kim będą płynąć. Postawiła na żywioł. Kogoś jej znajdą, nie? Pozna nowego człowiek... i takie tam. Troszkę niechętnie na to patrzyła, ale wreszcie postanowiła w całej zabawie wziąć udział. Bo woda... i w ogóle. Na pewno będzie super. Fajnie było płynąć łódką i widzieć LĄD. Chyba. Nie pamiętam już czy te kanary blisko były aż tak, żeby je widzieć czy nie. Poznała dziewczynę z którą miała płynąć i w zasadzie zapamiętała tylko, że miała skośne oczy i była z Hogwartu. Rety tyle ich było! Ale pamiętam o pozytywnym nastawieniu i byciu miłym. Ładnie więc się przedstawiła a potem czekała na start. Ubrała się w kremowy kostium, który ładnie podkreślał jej ciemną karnację. Była wręcz pewna, że się zmoczy, więc nie było sensu zakładać czegoś więcej. Do wszystkich podchodził podejrzany typ z rumem. - Sorry, ale będę prowadzić i nie piję - powiedziała mu Daisy, a ten nawet nie nalegał. To chyba byłą dobra decyzja, bo ludzie dziwnie reagowali na ten rum. Wreszcie się zaczęło. Daisy zupełnie nie wiedziała o co chodzi, nie miała pojęcia jak beczka sterować. Wydawało jej się, czy nikt nie wytłumaczył zasad? Niewątpliwie ich nie słyszała, co teraz doskonale było widać. Nie minęła chwila, a trochę już pożałowała tych całych beczek. Widziała podrapania na całym swoim ciele, ale adrenalina nie dawała jej na razie odczuć bólu. Merlinie, zaraz wyrżną w głaz i się zabiją! - Kieruj tym jakoś! - zakrzyknęła do Scarlett, mają nadzieję, że ona bardziej wie o co chodzi. Złapała się jej za ramię, jakby to mogło pomóc przed wypadnięciem z beczki...
Numer pary: 9 Kosc - rum: 3 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: osoba 1. 1 = tragedia Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p120-kostki#305538
Do szalupy nie został zawołany, tylko niemalże zaciągnięty. Trochę go to zdenerwowało, nie lubił takiego bezpośredniego naruszania jego przestrzeni osobistej przez jakichś załogantów. Co innego, gdyby to była Krukonka z jego pary. W każdym bądź razie podróż na brzeg przebiegła całkiem sympatycznie, a Haeil z wielką radością stanął na lądzie. Cały ten wyścig w beczkach mógł być całkiem świetną zabawą, nawet jeśli poobijałby sobie żebra, a na jego nogach zrobiłyby się siniaki. Uznał, że wakacje nie mogą być od przeżywania, że jego włosy nie wyglądają jak należy, przestał dbać nawet o to, czy się wybrudzi. Krótko mówiąc - wyluzował się i nie chciał, żeby te wakacje się kończyły. Ekscytował się nadchodzącą atrakcją nawet jeśli mieli używać do spływu sztucznej rzeki. Przed startem kilkoro żeglarzy przechadzało się wśród uczestników z butelką rumu każdy. Pewnie gdyby nie obawiał się, że zrobi mu się niedobrze, to by się napił. Bez namysłu wlazł do beczki i zaczął się kiwać na boki, by jak najbardziej rozbujać swój środek transportu. Jego beczka obijała się o inne, jednak nie zwracał na to zbytniej uwagi, miał tylko nadzieję, że dzięki temu jak najszybciej uda się jemu i jego partnerce z beczki dotrzeć na metę.
Numer pary:#10 Kosc - rum: 3 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 1 osoba z pary; 3 Link do losowania: here
Cały pomysł wyścigu w beczkach całkiem jej się podobał. Uważała, że to mogłoby być zabawne, tak wleźć do beczki z Ups i sobie w ten sposób popływać. Dlatego też zapisała je obie, nawet nie pytając rudzielca o zdanie. Nie musiała - Ups się ten pomysł spodobał równie mocno, jeśli nie bardziej. Aż nadszedł ten dzień. Ten moment. Ten wielki start. Ale, ale, nie tak szybko! Pojawił się Quincy Sharkbait z ofertą nie do odrzucenia. Napijmy się! Atenka nie miała ochoty. Szczerze. Czuła, że picie przed konkurencją w wodzie jest skrajnie nieodpowiedzialne. Tyle że najwyraźniej to nie była tylko jej decyzja. Coś do powiedzenia miał cały tabun głosów w jej głowie, a one twierdziły, że to jest wręcz idealny moment do napicia się. Było ich za dużo, zbyt intensywne. To już nie była jej decyzja. I poszło. Ale to nic, jeszcze mogło skończyć się dobrze. Tyle że kręciło jej się w głowie niemożliwie, a obraz przed oczami nieco się rozmywał. Kiedy wsiadły do beczki, zaczęła się wiercić, chcąc jakoś wygodnie usiąść, ale to nie był najszczęśliwszy pomysł. Beczka zachwiała się i jeśli Ups nic nie zrobi, niechybnie obie wylądują w wodzie i tyle będzie z całej zabawy.
Numer pary: 8 Kosc - rum: 5 Napiles sie? - TAK Kosc - wyscig: 1 - I osoba Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p135-kostki#305568
Wyścig w beczkach? Tego rodzaju zabawy zawsze były w stylu Devena, który uwielbiał wszelkiego rodzaju wyzwania. Nie wiedział tylko, że do tanga trzeba dwojga, podobnie jak do wyścigu w beczkach. Dlatego gdy zdał sobie sprawę, że przez najbliższy czas będzie siedział w ciasnej beczce z oszałamiającą blond pięknością, poczuł coś na kształt zawrotu głowy i głębokiego żalu do losu, bo przecież on i kobiety to bardzo złe połączenie. Kiedy podszedł do niego jakiś podejrzany typ i zaproponował łyk "na odwagę", Indianin zdecydowanie podziękował. Nie potrzebował takich rzeczy, a poza tym nie podobał mu się ten gość i jego dziwny alkohol. Niewątpliwie podjął właściwą decyzję, bo widział, jak zachowywali się ci, którzy skusili się jednak na łyka. No ale cóż, wypadało się przedstawić swojej partnerce. - Hm... cześć, jestem Deven... em... wygląda na to, że... jesteśmy razem w parze-e. Kiedy spływ się już zaczął, Deven poczuł gwałtowny przypływ adrenaliny, pogłębiony jeszcze faktem obecności tej zjawiskowej dziewczyny tak blisko niego. Starał się, jak mógł, ale niewiele to dawało. Zdecydowanie nad beczką trudniej zapanować niż nad miotłą. Bez przerwy wpadali na innych zawodników, tracąc mnóstwo czasu. Byli zupełnie mokrzy, a Indianin naprawdę nie radził sobie najlepiej ze sterowaniem beczką. W dodatku kilka razy wpadli na jakieś gałęzie, co nie tylko ich spowolniło, ale poszarpało ubrania i poraniło. W każdym razie Deven czuł piekące zadrapania, miał tylko nadzieję, że dziewczyna miała więcej szczęścia. - Trzymasz się jakoś?! - zawołał, próbując przekrzyczeć huk wody.
Numer pary: 7 Kosc - rum: 4 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 1 (1 osoba z pary) Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p135-kostki#305583
To było nagle kiedy Leti zaproponowała mu te całe uczestniczenie w wyścigach. Nie był do końca pewien czy chce się angażować, no ale skoro tak ładnie poprosiła no to nie mógł jej odmówić. Tego dnia siedział sobie spokojnie gdzieś na pokładzie. Kiedy ogłoszono, że wyścig się wkrótce zacznie. Wsiadł do szalupy i popłynął razem ze swoją partnerką na miejsce z którego wyścig się zacznie. Westchnął cicho zestresowany, potrząsnął rękami dla uspokojenia siebie kiedy nagle podszedł do niego Quincy Sharkbait proponując łyk na odwagę. Cóż, na początku Olivera trochę kusiło ale na koniec powiedział krótkie "nie, dziękuję". Po tym wlazł jak najszybciej do swojej beczki, zerknął na ociągającą się partnerkę nieco karcącym wzrokiem. Po tym jak wreszcie siedzieli spokojnie i oczekiwali na start wyścigu, Denley robił wszystko żeby zapanować nad ich beczką. Był w tym całkiem dobry. Gdyby dawał radę tylko ominąć te przeklęte gałęzie i niektóre przeszkody..
Numer pary:#6 Kosc - rum: 2 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: Osoba 1 - 5 Link do losowania: *klik*
Wyścig w beczkach. Cóż skusiła się na taką zabawę, bo czemu nie ? W końcu była na tyle odważna aby to zrobić i nie miała żadnych oporów. Poszła na brzeg i stanęła sobie obok innych ludzi. Szukała swojej pary wzrokiem, jak jej tam było Lilianne ? Kojarzyła ją z widzenia. Nagle Quincy Sharkbait podszedł do niej z rumem. W sumie to nie miła pietra, ale nigdy nie odmawiała alkoholu wiec, czemu nie ? Złapała za rum i napiła się. Co zdecydowanie nie było najlepszym pomysłem. Aż jej mordkę wykrzywiło, oraz troszku przy mroczyło. Weszła cała zamroczona do beczki i zaczęła prowadzić. Co było najgorszym rozwiązaniem. Już na samym początku dziwnie zakręciła się w beczce. Co nie było najgorsze, w jednej chwili beczka przechyliła sie gwałtownie na bok, i dziewczyny nabrały wody do beczki. -Przeprasza,-Wybąknęła po chwili gdy wypluła wodę z ust. Cóż nie było to kulturalne ale, ale po prostu musiała. No cóż teraz cała nadzieja w Liliannie. Oby jej się udało.
Numer pary: 11 Kosc - rum: 6 Napiles sie? - TAK Kosc - wyscig: Jako Pierwsza osoba z pary, 1-1=0 Link do losowania: Klik
Ostatnio zmieniony przez Carrie Alyssa Collins dnia Sro Sie 19 2015, 22:03, w całości zmieniany 1 raz
Tak, to był jej pomysł żeby się zgłosić. Może nie prosiła aż tak ładnie, jednakże zgoda kolegi bardzo ją usatysfakcjonowała. Dlaczego go namawiała? W zasadzie sama nie wiedziała, ale skoro już byli wpisani na listę uczestników to odwrotu nie było. Gdy płynęli w szalupie, dokładnie obserwowała pozostałych zawodników. Część widziała, z niektórymi osobami nawet rozmawiała, a pozostałą resztę widziała pierwszy raz na oczy. Przed rozpoczęciem zawodów krążyła w koło, próbując rozładować napięcie i strach jaki jej towarzyszył. Może nie liczyła na wygraną, miała jednak nadzieję, że dużej krzywdy sobie nie zrobi. Kątem oka widziała jak do Olivera podchodzi jakiś bezzębny mężczyzna, oferujący mu alkohol. Kiedy ten odmówił, zwrócił się do Lettici, która także odrzuciła jego propozycję. Przecież nie będzie się upijała przed wyścigiem. Chłopak pierwszy znalazł się w beczce, Letty miała nieco więcej problemów, by zająć w miarę wygodną pozycję. Zignorowała wzrok jej partnera, bo co ma się przejmować.
Faktycznie Oliver mógł kierować beczką nieco lepiej. Szczególnie kiedy odbili się od konkurencji, a następnie wpadli na wielką gałąź. Chłopak miał więcej refleksu lub szczęścia, schylił się i sprawnie ją ominął, podczas gdy Letty została mocno smagnięta w twarz. Na jej policzkach pojawiło się kilka zadrapań, a z nosa trysnęła krew, która zalała jej białą koszulkę, brudząc przy okazji ubrania partnera. Dziewczyna syknęła z bólu, po czym sięgnęła po różdżkę. Beczka rzucała na wszystkie strony, ale Maynard po chwili skupienia zdążyła wymruczeć Haemorrhagia iturus, które zatamowało jej krwawienie. Spojrzała na Olivera, rzucając mu oskarżycielskie spojrzenie, tak jakby to była jego wina.
Numer pary: 6 Kosc - rum: 3 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 4 (2 osoba) Link do losowania: rum & wyścig
Nie było żadną tajemnicą, ze Ira wiedziała jak dokonywać prostych, niesfornych przekrętów, żeby osiągnąć swoje cele. Obwiązała patrzałki swojego męża, obiecując mu daleką wyprawę, a skoro wspomniał coś kiedyś niedawno o jakichś ruinach (jako, ze Irka jest bardzo pewna pozytywnego zakończenia pojedynku, ja też jestem), nie było go chyba trudno wyprowadzić z domu pod przykrywką niespodzianki. Zatrzymała się dopiero przy uczniach, ale nawet kiedy Blythe słyszał panujący tu zgiełk, nie zdjęła mu opaski. Przytrzymała opaskę na jego oczach, ignorując dziwne spojrzenia uczniów. Ostatecznie były wakacje. Była nauczycielką, ale była też żoną. Szczęśliwą, mimo nieszczęśliwych, przykrych, ostatnio spotykających ją okolicznościach. Musiała być szczęśliwa sama z siebie żeby mogła być szczęśliwa za ich dwóch i zarażać go swoim szczęściem. — Ufasz mi? Dziwne pytanie. Wbrew setek rozwalonych w jego obecności szklanek, przedmiotów magicznych i nie, stabilnych i ruchomych, groźnych i niegroźnych, dalekich i bliskich, w dalszym ciągu cieszyła się dziwną wiarą jej męża w fakt, że chyba jej poczciwość przeciąża szalę nad przyciąganiem kłopotów. Zresztą, musiała w mężczyźnie wyzwalać na tyle często motywatory do poruszania innych zmysłów niż tylko jeden wzrok, że musiał rozwinąć tak samo słuch, jak i percepcję dotyku. Dlatego udało jej się całkiem zgrabnie usadzić go w beczułce i mógł poczuć najpierw jej ciężar na swoich nogach, kiedy zamiast siąść obok, wpakowała się mu na uda, uznając że w ten sposób będą zdecydowanie lepiej współpracować. Dopiero później lekkie magnięcie miękkiego materiału, kiedy zsunęła opaskę z jego oczu, dzieląc się z nim swoją niespodzianką. — Bierzemy udział w wyścigu na beczki — oznajmiła dumna ze swojego pomysłu. W końcu i dużemu Blythe przyda się czasami odrobina dobrej rozrywki. Zdania nie zmieniła nawet kiedy od tego bujania zrobiło jej się niedobrze. Mimo, że pobielała na śniadej twarzy, którą chwyciło słońce, uśmiechała się do swojego męża, dopiero po krótkim momencie, wychylając się jednak poza beczułkę. Wolałaby nie ryzykować, że jej dobra wola nie da rady skręcającemu się żołądkowi. Szczęśliwa, ponadprogramowa trzynastka gnała wśród uczniów, jak zawsze, zdana na wszechstronność i talent Archibalda Blythe.
Numer pary: 13 Kosc - rum: 4 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 1 osoba: 2 (1) Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p150-kostki#305628
Wyścig w beczkach brzmiał jak coś, na co oczekiwałaś przez cały rejs. Nie mogłaś odpuścić sobie takiego zastrzyku adrenaliny – tak samo, jak nie mogłaś odpuścić sobie rumu, który podsunął ci pod nos bezzębny żeglarz. Jeśli ktokolwiek z zebranych tutaj osób wyznawał zasadę bez ryzyka nie ma zabawy, to byłaś z nich wszystkich najbardziej szczera. Pomimo tego, że alkohol wykrzywił ci usta i wywrócił żołądek na drugą stronę, nie miałaś zamiaru rezygnować z wyścigu. Na stanowisku numer dwa czekał już chłopak, który najwyraźniej miał być twoim współtowarzyszem. Na moment zmiękkły ci kolana, choć trudno określić, czy była to jego zasługa, czy też może rum, którego się napiłaś, przejmował coraz większą kontrolę nad twoim ciałem. - Ceres – przywitałaś się, wyciągając dłoń w jego stronę. – Zamierzamy wygrać ten wyścig, prawda? – roześmiałaś się, choć tak naprawdę było ci wszystko jedno. Liczyłaś tylko na dobrą zabawę. Na igranie z żywiołem. I och, przyznaj, ale perspektywa ryzykownego rejsu w takim towarzystwie napawała cię jakąś euforią, rozgrzewała krew w żyłach i wywoływała ciarki na plecach. Władowaliście się do beczki, a ty mimowolnie przejęłaś ster nad pojazdem. Alkohol szumiał ci w głowie, a może była to tylko rwąca woda, która wyrzuciła was na środek toru? Kilka innych par wypruło do przodu, ale ty przecież nie zamierzałaś się poddawać. - Musimy coś zrobić, żeby zepchnąć beczkę bliżej brzegu, tutaj prąd jest za słaby. Spróbuj nią pokierować – nawet nie wiesz, czy cię usłyszał.
Numer pary: 2 Kosc - rum: 5 Napiles sie? - TAK Kosc - wyscig: 5 -1 = 4 (1 osoba z pary) Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p150-kostki#305647
Taa, wyścigi w beczkach... Lilianne sama nie wiedziała, co ją podkusiło, by wziąć w nich udział. Jej głównym celem wciąż było pokazanie Hogwartczykom, że ci z Salem wcale nie są tacy źli, i pewnie sądziła, zapisując się, że wyścigi jakoś jej w tym pomogą. Teraz jednak za nic nie mogła sobie przypomnieć, jak miałyby tego według niej dokonać. Jeśli wygra, będą zazdrościć i twierdzić, że Amerykanie zawsze muszą się popisywać. Jeśli przegra - jeszcze gorzej. Z drugiej strony... Istniała szansa, że znajdzie się w parze z jakąś Brytyjką, ewentualnie Brytyjczykiem. Jeśli dobrze im pójdzie, może uznać Lilianne za osobę wartą bliższego poznania, a potem będzie już tylko lepiej. Zapewne w momencie zapisów dostrzegła tylko tę drugą stronę. Otuchy nie dodawał jej fakt, że znajdowali się na Azorach, a tamtejszy dom publiczny chyba nie bez powodu był jednym z ulubionych tematów Goldentootha... Miała rację. Tutejsza. Na dodatek Puchonica czy jak im tam, a panna O'Connor już dawno zauważyła, że z jakichś przyczyn zachowują się oni przyjaźniej od reszty Brytyjczyków. Niezły start. Powtarzała w głowie podane jej nazwisko: Carrie Alyssa Collins. Ostrzeżono ją, by zwracać się do swojej partnerki wyłącznie drugim imieniem... Wolała nie wnikać w szczegóły i po prostu zapamiętać. Alyssa. Nareszcie ją znalazła. Podeszła z uśmiechem, chcąc się przywitać, ale przerwał im podejrzanie wyglądający mężczyzna trzymający butelkę rumu. Teksanka kategorycznie odmówiła. W końcu jeszcze nie porzuciła swoich planów o abstynencji. Widziała jednak, że Alyssa przyjęła propozycję. Cóż, jest ponoć pełnoletnia. Oby tylko nie wpłynęło to na ich wynik... Wystartowały. Panna Collins weszła jako pierwsza, by prowadzić. Lilianne nie była pewna, czy po spożyciu alkoholu powinna jej na to pozwolić, ale stało się. Przez pierwsze dwie, trzy sekundy wszystko było w porządku... Lecz nie chwal dnia przez zachodem słońca! Nagle Alyssa wykonała bliżej nieokreślony ruch, a beczka niebezpiecznie przechyliła się w stronę wody. Od wypadnięcia i tym samym zakończenia zabawy dzieliło je ułamki sekund. W ostatniej chwili Amerykanka isntynktownie wierzgnęła, przywracając beczkę, a tym samym siebie i Alyssę, do odpowiedniej pozycji. Niestety, nie dane im było długo cieszyć się wyjściem cało z tej sytuacji. Lilianne postanowiła przejąć kontrolę nad ,,łodzią", dając nieco pijanej Alyssie chwilę do odpoczynku. Gdy tamta próbowała doprowadzić się do porządku po niedoszłym wypadku, Lilianne była skazana na wylewanie wody, której w beczułce wciąż przybywało. Niewiele widziała spod przymkniętych powiek, chroniących oczy przed podmuchami wiatru. Gdyby tylko wiał w stronę, w którą płyną... Dodajmy do tego jeszcze przeraźliwy ziąb, by otrzymać idealny obraz tego, jak czuła się rudowłosa dziewczyna. Wszystko wskazywało jednak na to, że miała dzisiaj ogromne szczęście - czuła się stosunkowo dobrze.
Numer pary: 11 Kosc - rum: 3 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 2. osoba: 6 (parzysta); 2; 2 (parzysta) Link do losowania: tutaj
I po co ona się na to pisała? Takie piękne słońce, opustoszała kajuta, a jej przyszło do głowy zamiast malować paznokcie to zabawić się w jakiś beczkach... Idiotyczne, prawda? No niestety, czasem tak bywa. Wpierw się zrobi, a dopiero później pomyśli. Miała tylko nadzieje, że nie skończy się to dla niej podtopieniem, bo na dobrą sprawę nie miała ochoty ponownie układać włosów. No i jeszcze ta słona woda... Czy ktoś myślał pisząc się o tym jak to wpływa na cerę? Pewność jej kroków wcale nie odpowiadała nastrojowi w jakim znajdowała się przed wejściem do beczki. Ok, jakiś typek proponował jej łyka na zachętę... Ale gdzie tam mówić o higienie? W końcu o chorobach przenoszonych drogą kropelkową można by napisać nie małą książkę, więc Cinny stanowczo odmówiła. Sama wizja opryszczki napawała ją obrzydzeniem, nie wspominając o innych kiłach, syfach i malariach. Jak dobrze, że jej partner znalazł ją jako pierwszy! Nie w jej tonie byłoby pytać z kim przyjdzie jej być w parze. Z resztą na dobrą sprawę mało ją to obchodziło, w końcu " co się odwlecze to nie uciecze", więc pewnie i tak przyszłoby jej poznać tego szczęściarza. - Deven? Może być. - Powiedziała, nie kryjąc swojego braku zainteresowania. Równie dobrze mógłby się nazywać Hermenegilda, a i tak by tego nie zapamiętała. - Coccinelle, uroczo nie? - Zadrwiła ze swojego zdecydowanie za długiego i wyrafinowanego imienia. Czy jej rodzice już od początku planowali ją skrzywdzić? - Wskakujmy do tych beczek, zanim zabiorą wszystkie i zostaniemy z samymi dziurawymi. - Stwierdziła niedbale, po czym nie czekając na jego odpowiedź ruszyła do działania. Trzy, dwa, jeden i... Jak przewidziała do dupy. Woda szargała nią na lewo i prawo, co trochę powoli dostając się do beczki. Skóra na dłoniach delikatnie jej się rozmoczyła. Jakie szczęście, że pomyślała o niezrobieniu makijażu! W takich warunkach na pewno wyglądałaby jak wrzucony do robota kuchennego gumochłon. Słona woda trochę odebrała jej uroku, mocząc letnie ubranie i przywierając do ciała. Mogło być gorzej? Oczywiście! Inni pognali przed nich, przez co mogła stracić nadzieje na zajęcie jakiego przyzwoitego miejsca w końcowej tabeli czy czymś tam. No cóż... Miejmy tylko nadzieje, że nowa znajomość kiedyś wynagrodzi jej przeżyte straty moralne i fizyczne z nawiązką. - Tak, paznokciami o drewno - Odpowiedziała chłopakowi zirytowana na zaistniałą sytuację. W końcu to nie on będzie musiał potem rozczesywać splątane, przesuszone włosy cały wieczór.
Numer pary: 7 Kosc - rum: 3 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 3, osoba druga Link do losowania: YUP
No chyba musiała być nieźle pod wpływem, żeby zapisać się na spływ w beczkach, bo świadomie raczej by tego nie zrobiła. Chociaż... Może ktoś ją o to zapytał gdy była zmęczona i bezmyślnie się zgodziła. Jakaś ty durna... To wszystko nie wyglądało zbyt zachęcająco, jednak Czerwona nie miała wyjścia. Na lądzie przynajmniej nie bujało i z radością poszukałaby jakiegoś pubu lecz zamiast tego musiała wpakować się do ciasnej beczki z drugą osobą i bezpiecznie dotrzeć do mety. Ta. Bezpiecznie. Pośród innych beczek i kamieni. Wzdrygnęła się na samą myśl o spływie, a gdy beczki wystartowały, od razu przekonała się, że to wcale nie jest fajne. Woda która wdarła się do środka doszczętnie przemoczyła ubrania Scarlett. Dziewczyna dobrze wiedziała, że nic dobrego z tego nie będzie i pewnie się rozchoruje. Bo kto normalny uchowałby się zdrowy będąc całkiem mokrym, do tego przy wiejącym prosto w twarz wietrze?! Obstawiała zapalenie uszu i silną grypę, jednak zaczęło niepokoić ją to, że już zaczyna mieć dreszcze. W sumie nic dziwnego, nie było jakoś bardzo ciepło, do tego ta woda, ale jednak Scarlett odnosiła wrażenie, że tym razem to coś poważniejszego...
Numer pary:#9 Kosc - rum: 4 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 2 osoba z pary; 2 / dodatkowa 3, nieparzysta Link do losowania: here & here
Ostatnio zmieniony przez Scarlett Jung dnia Sob Sie 29 2015, 19:54, w całości zmieniany 1 raz
Kiedy tylko usłyszała, że wyścigi w beczkach odbędą się na Azorach, od razu zaczęła wariować. Plotka o zostawianiu łamiących zasady wycieczkowiczów w jakimś "porządnym" burdelu na tych właśnie wyspach dosyć mocno ją martwiła, a przecież wcale nie chciała reszty życia spędzić jako seksualna niewolnica jakiegoś wyspiarza. Od razu zaczęła żałować, że zapisała się z Lavernem na tę atrakcję, ale nawet gdy chciała się wycofać, było już za późno. Kapitan prędko ją znalazł, każąc załogantom zaciągnąć na siłę do szalupy, przez co dziewczyna nie miała absolutnie nic do powiedzenia. Przywitała się tylko ze swoim "współbeczkownikiem", wymieniając uśmiechy - choć jej nie był wcale taki pewny - i niecierpliwie czekała na start zawodów. Na miejscu okazało się, że nikt nie wybiera się do żadnych niebezpiecznych miejsc, toteż Moreira prędko odzyskała typową dla siebie werwę. Zostawiwszy więc kierowanie beczką oraz martwienie się niepotrzebnymi szczegółami swemu Krukońskiemu kumplowi, sama zajęła się agresywnym atakowaniem innych uczestników. Gdzieś w oddali mignęła jej znajoma burza jasnych włosów, której postanowiła poskąpić trudności. Potłuką się innym razem!
Numer pary: 12 Kosc - rum: 2 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 3, pierwsza osoba Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p180-kostki#305697
Wszyscy, którzy nie napiszą swoich postów do tego czasu zostaną wykluczeni z wyścigów i nie otrzymają nagrody przysługującej za udział. Osoby, które pozostaną bez pary będą miały przydzielonego partnera, który również został sam w swojej beczce, a ich punkty za pierwszy etap zostaną z sobą zsumowane.
Zdążyła zwiedzić już praktycznie cały statek i szczerze mówiąc trochę już znudziło ją to ciągłe pływanie i patrzenie się w wodę, tak, dziwne, ale prawdziwe. Chciała w końcu zobaczyć kawałek lądu lub chociaż popływać, dlatego też zgłosiła się z Rekinem na wyścigi w beczkach licząc na jakieś super atrakcje. Zobaczenie Goldentootha zdecydowanie do nich nie należało, w zasadzie zapomniała jak dziad wygląda i pierwszym odruchem było rzucenie mu dziwnego spojrzenia, bo niby po co miałby ją zaczepiać? Jednak gdy usłyszała o rozpoczęciu zabawy szybko ruszyła dupala do łódki czy czegoś tam. Jakoś nie bardzo przyglądała się wielkiej konstrukcji wybudowanej na potrzeby tego spędu, bardziej interesował ją kawałek wyspy, na która nie ukrywając chętnie by się wybrała. Oczywiście omijając ten sławny burdel do którego wszystkich chcą wysłać, o nie ona by nie pozwoliła sobie na takie coś. Nawet nie zorientowała się kiedy zaczepił ją kolejny starszy pan, który dla odmiany zaproponował jej 'trochę' rumu. No i w tym momencie nie wiadomo co siedziało jej w głowie, bo oczywiście postanowiła przyjąć prezencik, głupol. Wpakowała się do beczki z Rasheedem będąc już lekko 'w stanie' i jako, że to on kierował jako pierwszy pacnęła na jego plecy oczekując super mega pościgów i wybuchów (nie w żołądku). Szło im raczej średnio, wyglądało na to, że przyjaciel trochę źle się poczuł - Rekin no nie mów, że będziesz rzygać. Daj ja pokieruję - rzuciła w reakcji na powyższe i zajęła miejsce przed nim, a to też nie było dobrym pomysłem. Lekko wypita bardziej nadawała się na kibica niż na uczestnika, ale no co no yolo! Tyle, że beczka jakoś nie bardzo chciała współpracować, a ukazywała ona raczej sposób w jaki sama poruszałaby się po lądzie, trochę tego rumu było... - Mistrzami świata to my nie będziemy, czego ten dziad dosypał do tego alko? - burknęła niezadowolona z ich poczynań. Obecność tajemniczego składnika w napoju była raczej wątpliwa, może po prostu słońce jej zaszkodziło?
Numer pary: 5 Kosc - rum: 6 Napiles sie? - TAKkurde przypał Kosc - wyscig: 4 - 3 (2 osoba) Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p120-kostki#305504
Archibald Blythe
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Daleka wyprawa, choć mogła brzmieć ciekawie, zapowiadała się też podejrzanie. Pewnie dlatego, że Blythe nie widział zbyt wielu miejsc czy okazji do wspomnianego ostatnio przeszukiwania ruin. Irina zakryła więc jego oczy w momencie, w którym obserwował ją pytająco, dosyć sceptycznie podchodząc do samego pomysłu ciągnięcia w nieznane. Nie żeby miał coś przeciwko (jeszcze nie wiedział, że miał), ale ilość niespodzianki w tej niespodziance nie zapowiadała się dobrze. Jego instynkt i przeczucie wyraźnie protestowały. - Blythe, kiedy zawiązujesz mi oczy, nie musisz wyprowadzać mnie z sypialni - mruknął niemrawo, z niezadowoleniem stwierdzając, że dał jej się wyciągnąć. Nie zaprotestował, ale hałas, wydobywający się z gardeł uczniów, okazał się niezbyt miłym zaskoczeniem. Miał szczerą nadzieję, że to nie jest koniec ich wyprawy, ale najwyraźniej się przeliczył. Chlupotanie wody i drewno, które wyczuł pod palcami nie zwiastowały przecież niczego dobrego, a w połączeniu z gwarem stanowiły jeszcze gorszą mieszankę. - Tylko trochę mniej niż zwykle - odpowiedział, ignorując propozycję rumu, którą usłyszał gdzieś w tle. Wskaźnik podejrzeń wariował, a przeczucie i instynkt już dawno stwierdziły, że przegrał sprawę. Poruszył lekko głową, wyczuwając jej palce przy swoim policzku. - Ira, dlaczego siedzimy w... - zaczął, w tym momencie dostając odpowiedź. - beczce - dokończył, gubiąc znak zapytania. - Aha - skomentował, rozglądając się i mrużąc oczy, wciąż nie do końca ogarniając, co się właściwie dzieje. Nie miał zbyt wiele czasu. Właściwie rzuciła go na głęboką wodę, bo za chwilę wszystko się zaczęło. Nie zapominając o tym, jak to się może skończyć, pozwolił Irinie kierować beczką, przytrzymując ją tylko przy sobie i kontrolując, co dzieje się z każdej możliwej strony. Usunął jej nawet głaz z drogi, ale kołysanie nie zadziałało na nią najlepiej, dlatego, chcąc czy nie chcąc, musiał zacząć robić cokolwiek, a najbardziej rozsądnym rozwiązaniem było przejęcie sterów. Przytrzymując żonę jedną ręką, drugą rzucał zaklęcia, ale w pewnym momencie przechyliła się tak niebezpiecznie, że musiał przerwać na moment swoje zajęcie, aby wciągnąć ją do środka. O jeden raz za dużo, bo zaraz zderzyli się z inną parą, tracąc prowadzenie, którego pan Blythe nawet nie zauważył. Od takich szczegółów była dziś Irina, którą właśnie spychał nieco na bok, wciąż utrzymując na swoim lewym udzie, przez co wielka gałąź postanowiła go znokautować. No jasne, nie był wybitnie dobrym mężem, ale bez przesady! - Szlag - syknął, czując jak ciepła krew zalewa mu nie tylko usta, ale i ubranie. No cóż, na czarnym nie było to tak widoczne. Prawda? Mruczał pod nosem coś, co brzmiało jak wyładowanie wściekłości, ale okazało się, że ratował sytuację, na szybko sklejając swoją nową ranę paroma podstawowymi zaklęciami. Spojrzał na Irinę, przykładając dwa palce do ust i ścierając krótkim ruchem krew, która na szczęście już się nie sączyła. Rozwalony nos i trzy krótkie szramki tuż pod okiem, dobry początek. Zabrakło mu nawet odpowiedniego komentarza, więc zwyczajnie przyciągnął do siebie swoją Blythe i powrócił do kontrolowania otoczenia.
Numer pary: 13 Kosc - rum: 1. JESTEM BARDZO. BARDZO ASERTYWNYM ARCHIBALDEM. Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 4, druga osoba Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p180-kostki#305734[/b]
Branie udziału w tym śmiesznym wyścigu z pewnością traktował jako swoistego rodzaju rozrywkę. W końcu tym ta zabawa miała być. Oczywiście ani trochę nie widział siebie siedzącego w czymś takim, ale to nic nie znaczyło, gdy towarzyszyła mu tak inspirująca dziewczyna jak Tavia. Elokwentnie olewał mnóstwo dziwny zjawisk, darząc ją dziwną sympatią tylko i wyłącznie za niesamowity kolor włosów! No i unikalny sposób bycia, który z pewnością nie zmieści się razem z nimi w beczce, ale to szczegół. Jak wszystko inne, prawdę mówiąc. W każdym razie, gdy przyszło im znaleźć się w jednym miejscu nie wiedział, cóż za myśl targała dziewczyną w tak oczywisty sposób. — Nalejmy komuś miodu do beczki i wyczarujmy pszczoły! — zawołał do Tavii, zapewne raniąc jej uszy w dość dotkliwy sposób. Mimo to, szczerzył się jak małe dziecko do ulubionej zabawki, a gdy wyścig został rozpoczęty, od razu przystąpił do niweczenia planów swoich przeciwników (pomijając fakt, że to on powinien sterować beczką). Uniknąwszy łyka rumu z łatwością dawał radę rzucać zaklęcia, które ułatwiały im spływ, jednocześnie nie wpędzając ich w zbyt wielkie kłopoty. Przynajmniej miał taką nadzieję, że względnie bezpiecznie dotrą do mety, a nawet zgarną jakieś fajne fanty.
I etap beczek
Numer pary: 12 Kosc - rum: 4 Napiles sie? - NIE Kosc - wyscig: 5, druga osoba z pary Link do losowania: *klik*
Ostatnio zmieniony przez L. Taeheon Earl dnia Nie Sie 23 2015, 13:55, w całości zmieniany 1 raz
Nie wszystko szło tak, jak zaplanowali to sobie organizatorzy. Jedna para z hukiem wyleciała z rywalizacji, a pozostałe, mimo, że jakoś przebrnęły przez pierwszy etap, musiały przejść gruntowną przebudowę. Nadzorujący zabawę marynarz zatrzymał spływ (wykorzystując do tego zaklęcie zatrzymujące akcję, aby pozycje uczestników się nie zmieniły) i wyrzucał z beczek niektóre osoby, warcząc coś przy tym o parszywych oszustach, których powinno się jak najszybciej odstawić do burdelu na Azorach. W ten sposób, osoby pozbawione drugiego uczestnika zostały przesadzone do innych beczek, a ich punktacje zostały specjalnie obliczone i zsumowane, aby nikt nie czuł się poszkodowany. Potem wszystko wznowiono, tym razem już na ostatni odcinek, obserwując poczynania uczestników. Może chociaż tym razem nikt nie będzie próbował oszukiwać?
UWAGA! Tym razem kolejność pisania ma znaczenie! Osoba, która wcześniej pisała jako 1 musi znowu pisać jako 1. Wyjątkiem jest para numer 2, która może sobie ustalić kolejność między sobą.
PAMIĘTAJCIE O EWENTUALNYM ODJĘCIU PUNKTÓW Z POPRZEDNIEGO ETAPU (Tym razem nie musicie nic odejmować od 1! Rum też już nie ma wpływu na wynik.)
1 - Odkąd tylko ukończyliście poprzedni etap, najwyraźniej nabrałeś zbyt dużo pewności siebie, a to kiedyś musiało was zgubić. Prąd ściągnął was do samego brzegu, a Ty przeceniłeś swoje umiejętności. Chcąc odepchnąć się od brzegu, zawadziłeś o gałąź, na moment niemalże zatrzymując beczkę w miejscu, a samemu przy okazji... RZUĆ KOŚCIĄ. Jeśli wynikiem jest kość parzysta - uwolniłeś się, dzięki błyskawicznej reakcji. Szybkie zaklęcie tnące, ratujące przed złamaniem ręki, będziesz wspominał jeszcze przez długi czas. Jeśli wynikiem jest kość nieparzysta - złamałeś rękę, kiedy wyjątkowo głupio zacząłeś się szarpać z gałęzią. Twój partner pomógł Ci unieruchomić ranną kończynę, ale jego opatrunek z całą pewnością nie pozwoli CI uniknąć wizyty u lekarza. 2 - Niezależnie od tego jak szło wam kontrolowanie beczki w poprzednim etapie, tym razem zdecydowanie obyło się bez fajerwerków. Spływ rwącą rzeką zaprowadził was na malutki spadek. Kiedy zbliżaliście się do krawędzi wykonałeś jakiś dziwaczny podskok, zupełnie tak, jakbyś chciał lepiej się odbić, a wtedy w niewytłumaczalny sposób beczka nieco się przechyliła. Nie zdążyła wrócić do pierwotnej pozycji, a Ty wraz z partnerem… RZUĆ KOŚCIĄ. Jeśli wynikiem jest kość parzysta - jakimś cudem utrzymaliście się w kołyszącej się dziko beczce. Przez kilka chwil na pewno ciężko było wam się odnaleźć w obecnej sytuacji, ale najważniejsze było to, że mogliście kontynuować spływ. Jeśli wynikiem jest kość nieparzysta - wylądowaliście z pluskiem w wodzie. Odpadacie z rywalizacji. 3 - Miniaturowy wodospad na pewno nie był czymś czego spodziewałeś się podczas tej zabawy. Wydawało Ci się, że pojawił się wręcz znikąd, dzięki czemu nie zdążyłeś odpowiednio się przygotować. Zamiast zapanować nad beczką i utrzymać ją w stabilnej pozycji, udało Ci się wpaść samą głową prosto pod wodę. Partner pomógł Ci wrócić na powierzchnię, ale zanim zdążył to zrobić nałykałeś się trochę wody, nic już nie mówiąc o tej, jaka utkwiła Ci w uszach. 4 - Zapanowanie nad beczką nie idzie Ci ani dobrze, ani tak do końca źle. Masz momenty, w których nie radzisz sobie z oparciem się prądowi wody, dzięki czemu obijasz się o innych zawodników, ale mimo wszystko nie idzie Ci też na tyle słabo, abyś wlekł się gdzieś z tyłu. Jeszcze nie wszystko stracone, może Twój partner pomoże wam w sięgnięciu po zwycięstwo? 5 - Nie przewidywałeś żadnych problemów z opanowaniem beczki i w gruncie rzeczy przepłynięcie „twojego” fragmentu prawie nie sprawiło Ci kłopotów. Po spadku z wodospadu, wasz środek lokomocji zakręcił się dziko i mimo, że z początku zakręciło Ci się w głowie, wcale nie zbiło Cię to z tropu, pozwalając utrzymać się gdzieś w czołówce. 6 - Jednego nie można Ci odmówić - wspaniale radzisz sobie z opanowaniem wirującej, po upadku z wysokości, beczki. Błyskawicznie obracasz ją we właściwym kierunku. Mimo tego, że woda zdążyła chlusnąć Ci po twarzy nie tracisz zapału, a w dodatku czujesz, że wysuwacie się na prowadzenie.
Druga osoba z pary
PAMIĘTAJCIE O EWENTUALNYM ODJĘCIU PUNKTÓW Z POPRZEDNIEGO ETAPU (Tym razem nie musicie nic odejmować od 1! Rum też już nie ma wpływu na wynik.)
1 - Wydostanie się spoza siły wodospadu przyjąłeś z pewną ulgą, chociaż zdecydowanie nieuzasadnioną. To, że gwałtowny spadek wywróci beczkę co prawda już wam nie groziło, ale nadal musieliście zmagać się przeszkodami, jakie wręcz wyrastały wam tuż przed nosem. Starałeś się unikać kolejnych kamieni podrzucanych przez organizatorów, ale wreszcie (a może raczej dopiero), z hukiem wpadliście na jeden z nich. Beczka natychmiast zaczęła przeciekać i nie utonęliście jedynie dzięki szybciej reakcji jednego z was, ale niestety trudno myśleć w tej sytuacji o szansie na zwycięstwo. 2 - Prąd nieustannie spychał was w lewo, a Ty nie mogłeś poradzić sobie z wyrwaniem mu się. W pewnym momencie wasza beczka uderzyła wprost w tą, którą podążała para, jakiej członek napisał post przed wami (jeśli w tym etapie piszecie pierwsi, bierzecie pod uwagę ostatnią parę z poprzedniego etapu), a drewno u waszych stóp zaczęło przepuszczać wodę, zdecydowanie was spowalniając. Odejmujecie jedno oczko od ostatecznego wyniku w tym etapie. 3 - Och, zdaje się, że ten etap nie przyniósł Ci niczego dobrego. Po upadku z wodospadu wydawało Ci się, że nic gorszego nie może już was spotkać i jesteście teraz na dobrej drodze ku zwycięstwu. Właściwie to połowicznie miałeś rację. Obyło się tym razem bez spadków i szalonych gałęzi, ale z pewnością nie przewidziałeś, że gdy zanurzysz nieopatrznie dłoń w wodzie, rozetnie Ci ją coś ostrego. Niemalże natychmiast obejrzałeś ociekającą krwią kończynę. Rozcięcie było dość głębokie, a biegło od samego nadgarstka, aż do początku palca serdecznego. Zdaje się, że po tym wszystkim na pewno nie będziesz fanem muszli. 4 - Okazało się, że masz niesamowite szczęście. Co prawda nie udało wam się dostać do ścisłej czołówki wyścigu, ale, mimo wszystko, coś wyniesiecie z tej całej zabawy. Przepływaliście właśnie pod gałęzią, kiedy coś uderzyło Cię w głowę, na moment pozbawiając wzroku, dzięki czemu nieomal rozbiliście się o brzeg. Nie ma jednak tego złego, gdyż, kiedy już odzyskałeś pełną świadomość, okazało się, że oto do waszej beczki wpadł najprawdziwszy róg morski. RZUĆ KOŚCIĄ. Jeśli wynikiem jest kość parzysta, niespodziewany upominek otrzymujesz Ty, a jeśli wynikiem jest kość nieparzysta, otrzymuje go Twój partner. Nie zapomnij zaznaczyć w poście kto otrzymuje róg! 5 - Hej, zapanowanie nad beczką idzie Ci coraz lepiej! Teraz, gdy jesteście już tak blisko finiszu, zdajesz się w ogóle nie tracić koncentracji, dzięki czemu nie macie problemów ze znalezieniem się w czołówce (jeśli wcześniej mieliście dobre kości) lub chociażby gdzieś w środku (jeśli nie poszło wam aż tak dobrze). Nawet jeśli nie prowadzicie to i tak docieracie już do końca, a brak uszczerbków na zdrowiu, z całą pewnością stanowi powód do radości. 6 - Mkniesz niczym błyskawica, wspaniale radząc sobie z omijaniem wszelkich przeszkód i nawet jeśli Twój partner zawiódł, Ty nadrabiasz za niego wszelkie braki. Jeśli nie znajdujecie się na prowadzeniu, to z pewnością zaraz wszystkich przegonicie (o ile tylko trasa okaże się wystarczająco długa).
Kod:
Koniecznie zawrzyj go w swoim poście:
Kod:
<zg>Numer pary:</zg> WPISZ <zg>Ujemne punkty w poprzednim etapie: </zg> [color=#00cc66][b]NIE[/b][/color] / [color=#cc0033][b]TAK[/b][/color] <zg>Kosc - wyscig:</zg> WPISZ (zawrzyj również czy piszesz jako 1 czy 2 osoba z pary) <zg>Link do losowania:</zg> WPISZ
Trzymała się kurczowo jego ramion, kiedy on sterował beczką. Nabrali takiej prędkości, że przez chwilę nie wiedziała co się dzieje. Mogła posłuchać Enzo i nie brać podejrzanego rumu od jeszcze bardziej podejrzanego typu, ale to była D’Angelo. Powiedzieć jej jedno, to robiła zupełnie coś innego. Teraz sama była sobie winna swojej niedyspozycji. Gdyby nie fakt, ze pływali na beczkach w dwie osoby, najpewniej już dawno by odpadła. Tymczasem przewieszona przez ramię Peruwiańczyka trzymała się całkiem nieźle, stabilnie. Odetchnęła, mając nadzieję, że skutki picia alkoholu, powoli ustępują. — Mogę ja? — odkrzyczałaby, ale zrobiłoby jej się bardziej niedobrze, więc tylko podniosła nieznacznie głos. Nie będąc pewną, czy Halvorsen ją usłyszał, szarpnęła go za koszulkę, siadając przed nim, przejmując sterowanie nad beczką. Potrzebowała trochę zwolnić. Może metoda Enzo była całkiem niezła – dotrzeć jak najszybciej do mety, ale zbyt agresywna. Potrzebowała czegoś spokojniejszego. Nawet jeśli sterowanie nie szło jej tak dobrze, jak jemu i obijała się o przypadkowych ludzi na prowadzeniu obok nich. Zdarzyło się nawet, ze zderzyli się z Ettore. Machnęła mu wtedy nawet niezdarnie ręką, dopiero teraz go dostrzegając, a zaraz potem jednak przylepiła się do Enzo, mrucząc coś niewyraźnego, co najpewniej znaczyło tyle, że mógł sobie sterować sam jak chciał. Jej jednak wychodziło to gorzej. Czuła, ze napięte mięśnie powoli zaczynają ją boleć, od tego spinania się przy każdym zderzeniu. Potrzebowała się rozluźnić, a co dziwne, kiedy Enzo sterował, przychodziło jej to łatwiej.
Numer pary: 1 Ujemne punkty w poprzednim etapie: TAK Kosc - wyscig: 5 - 1 (ujemny punkt) = 4, 1 osoba Link do losowania:KLIK