Statek zatrzymał się pośrodku bezkresnego oceanu, a ledwo zarzucono kotwicę, kapitan Goldentooth zaczął zbierać wszystkich, którzy zapisali się na wyścigi w beczkach. Śmiałków zapakowano w zaczarowane szalupy i zawieziono (nie bez pomocy potężnych czarów)... wprost na Azory! Tuż na zielonym brzegu rozstawiono przeogromną, całkowicie magiczną konstrukcję imitującą prawdziwą rzekę otoczoną lasem i to miejsce nazywano właśnie brzegiem.
Roześmiała się głośno, wystosowując tym samym ogrom aprobaty dla pomysłu z miodem i pszczołami, skrupulatnie zajmując się rozpychaniem beczki na prawo i lewo. Lavern doskonale radził sobie z trzymaniem ich na stosownym torze, co mocno Tawkę podbudowywało. Jak łatwo jednak stwierdzić, w którymś momencie limit samozadowolenia został przeskoczony, a dziewczyna przestała zwracać uwagę na swoje otoczenie. Kiedy więc próbowała skosić jedną z rywalizujących par, zamiast władować się w dwie niewinne duszyczki, władowała się w gałąź jakiegoś drzewa. Zaklęła głośno i siarczyście, zwinnym ruchem wyciągając sprytnie schowaną różdżkę, aby chwilę potem pozbyć się upierdliwej przeszkody, której rozcięte fragmenty wylądowały zarówno w wodzie, jak i na brzegu. - Przepraszaaaaaam - jęknęła przeciągle, oczkami szczeniaka usiłując zniwelować jakąkolwiek złość mającą szansę wzburzyć się w Earlu.
Numer pary: 11 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: 1, potem 6, pierwsza osoba Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p270-kostki#305988
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
No właśnie, kurde przypał - oto i doskonałe określenie na ich powodzenie w tym wyścigu. Zdaje się, że ani Rasheed ani Julka nie odnajdą się w roli… yyy, kierowców beczek? Zdecydowanie lepiej wychodziło im wszystko w powietrzu. No chyba, że mówimy o sytuacjach, kiedy Julka znajdowała się w wodzie bez zbędnych beczek czy innych takich tam. Sharker raczej pływakiem stulecia nie był, ale na dno by nie poszedł. W każdym razie pierwszy etap raczej nie wyprowadził ich na prowadzenie. Dużo par płynęło przed nimi, a Julka, będąca w stanie „po spożyciu” poradziła sobie co prawda lepiej niż on, ale raczej nadal bez szału. Udało jej się jedno - wejście mu na ambicję. Po prostu musiał sobie lepiej poradzić w następnym etapie (nie lepiej od niej, a lepiej niż zaprezentował sam w pierwszym!). Zdążył już cały przemoknąć, więc teraz, kiedy po raz setny zaczesywał mokre włosy do tyłu, oblukał Julkę, przyglądając jej się w chwili przerwy od spływu. - Trzeba było chociaż raz się powstrzymać. - zauważył, a ton głosu, mimo, że miał nieco suchy, jakby chciał jej robić z tego powodu wyrzuty, jednocześnie aż lepił się od drwiny. Po prostu się z niej śmiał! - Pigułka gwałtu? Zasugerował, a teraz już wyraźnie się uśmiechnął. Korzystając z tego, że ruchy miała dość ograniczone, uszczypnął ją przelotnie w pośladek, najwyraźniej ją zaczepiając, po czym ponownie chwycił się krawędzi beczki, aby pokierować nią już na ostatnim odcinku. Parę razy odbili się od innych zawodników, między innymi od @L. Taeheon Earl i jego towarzyszki. Zdaje się, że w tym momencie Rasheed wydawał się być trochę bardziej ucieszony niż by wypadało, ale jego ekspresja szybko zmieniła się w wyraz poirytowania, bo… nadal byli z tyłu. - Julka, weź trochę przygrzej! - krzyknął do niej, starając się przekrzyczeć szum wody i oddając jej… „wodze”.
Numer pary:#5 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: Pierwsza osoba - 4 Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p255-kostki#305970
Martwił się o Shenae. Po wzięciu „łyka odwagi” nie wydawała się być w dobrej formie, a on na pewno jej nie pomagał w utrzymaniu się w beczce swoim zawrotnym tempem. Trochę zaszaleli, bo nie minęło dużo czasu, a mimo wszystko znaleźli się gdzieś na początku. Odpuścił sobie grzanie do przodu, ulegając jej prośbie i dopuścił czarnowłosą do sterów. Prowadzenie beczki szło jej całkiem nieźle. Prąd trochę ich znosił, przez co niejednokrotnie odbili się od innych zawodników, ale sam Enzo niespecjalnie zwracał uwagę na to w kogo uderzają. Jego celem na teraz było po prostu trafienie do mety w całości. Nigdy nie spodziewał się, że wpadnie na tak zwariowany pomysł jak płynięcie beczką po sztucznej rzece i wodospadach, ale jak widać nie należy mówić „nie” zanim się nie spróbuje. Halvorsen zdecydowanie nie zamierzał tego powtarzać, zwłaszcza, że albo rwał tak, iż nie szło usiedzieć w beczce, albo niemiłosiernie się wlókł. Wystarczyło, aby D’Angelo oddała mu stery, a oni już utracili zdobytą wcześniej przewagę. - Dobrze się czujesz? - spytał w tak zwanym międzyczasie i właśnie w tym momencie beczka wpadła na kamień. Zarzuciło nią dziko, a stopy Enzo niemalże natychmiast odczuły chłód wody, kiedy ich transport zaczął przeciekać. - Cholera… - syknął, wyciągając z kieszeni różdżkę i prowizorycznie „łatając” beczkę. Zwycięstwo umknęło im sprzed nosa.
Numer pary:#1 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: Druga osoba - 1 Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p270-kostki#306002
Niestety jako, że miała dłuższe włosy niż Rekin musiała je ogarniać zdecydowanie dużo częściej niż on. Na dodatek złośliwe kłaki ograniczały jej widoczność, jakby nie było dość tego, że się spiła. Nawet nie spodziewała się wygranej, no bo jak to tak to? Innym szło zdecydowanie lepie, ale ale! Mógł się jeszcze w nich obudzić jakiś szalony yyy... rajdowiec! - Nie mogłam odmówić rumu, poza tym She też wypiła. Swoją drogą wyglądają całkiem zabawnie w tej beczce - wytłumaczyła się, jednocześnie zwracając uwagę, że nie tylko ona była takim ciołem. - Ja im zaraz dam pigułe gwałtu, oficjalnie daje ci zadanie, będziesz mnie pilnować prawda? Nie chciałabym pójść w jakieś dzikie tany - zapytała go raczej znając już odpowiedź, przecież Sharker zawsze się o nią troszczył, taki to dobry przyjaciel. Gdy poczuła, że właśnie ot tak postanowił ją uszczypnąć w dupsa miotnęła się jeszcze bardziej niż zwykle, jednak (uwaga!) nie miała zamiaru go uderzyć. - Kuźde, żeś znalazł chwilę na podchody - powiedziała do niego tonem, jakby miała do niego pretensje, ofc tak nie było, hehs. W tym samym czasie wywinęła rękę w taki sposób, że udało jej się uszczypnąć go w brzuch - A masz! - krzyknęła zaraz przed ich zamianą. No i przypału ciąg dalszy, bo dalej szło im raczej słabo - Weź, bo zaraz się rozbijemy - mruknęła, nie wiedząc nawet czy Rasheed to usłyszy, no co przecież chciała wybrać go na faceta chyba! wygrać! - Dobra, Juls przejmuje stery i po wygrana! - wygłosiła swój okrzyk bojowy przy okazji ponownej zamiany miejsc, odbija jej już nie? I chyba nikt nie spodziewał się tego, że Julka na fazie będzie zapierdzielać jak szalona. Od razu wystrzeliła niczym błyskawica i jakoś takoś się stanęło, że nawet byli na prowadzeniu - Zadowolony? - dumna z siebie odwróciła głowę w stronę przyjaciela - Gdzie moja nagroda?
Numer pary: 5 Ujemne punkty w poprzednim etapie:NIE Kosc - wyscig: 6 (2 osoba z pary) Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p270-kostki#306007
Ostatnio zmieniony przez Julia Heikkonen dnia Nie Sie 23 2015, 20:20, w całości zmieniany 1 raz
Na Merlina, przypomnijcie jej aby nigdy więcej nie piła nic na odwagę. Przez moment czuła się strasznie, aż chciała wyjść z tej całej beczki i nigdy nie wracać. Ale panna Collins nie ma w swoim zwyczaju poddawania się. Oddała stery na chwilę tej drugiej, młodszej od niej dziewczynie. Pewnie była z Salem, ale czy to ważne ? Alyssa równie dobrze sama mogła pochodzić właśnie z Salem. Gdyby nie to że mama jakimś cudem załatwiła (i nie tylko jej ) naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Więc nie była uprzedzona do dziewczyny, ona do nikogo nie była uprzedzona. A panna O'Connor wydawała sie nawet miła i rozważna. Rozważna dlatego że nie postąpiła tego błędu co Alyssa i nie napiła się rumu. Brawa dla niej. Wracając do beczki. Gdy już poczuła się lepiej, złapała się za stery beczki. Bała się że dziewczyna sama może sobie nie poradzić ze sterem przy wodospadzie. Ba, ona sama nie była pewna czy sobie poradzi. Ale musiała odkupić jakoś swoje winy. I wodospad !! Dziewczyna zamknęła tylko na chwile swoje oczy i poczuła adrenalinę pulsującą w jej żyłach. Upadły z wysokości, ale na szczęście dość nic się nie stało. Było wręcz wspaniale!.Szybko obrót beczką i już płynęły we właściwym kierunku. Oczywiście ze woda ochlapała ją i była morka do suchej nitki jak jej koleżanka. Ale cóż za dobrą zabawę trzeba zapłacić. Uśmiechnęła się dumna do siebie, bo ich beczka wysuwała się na prowadzenie. Najwyraźniej panna Collins odkupiła swoje winy ! Numer pary:10 Ujemne punkty w poprzednim etapie: TAK Kosc - wyscig:6... Pierwsza osoba z pary Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p300-kostki#306032
Ostatnio zmieniony przez Carrie Alyssa Collins dnia Wto Sie 25 2015, 13:31, w całości zmieniany 1 raz
Wypad na beczki miał być ich pojednaniem, ale nie widziała, żeby Archibald próbował się z nią zjednać. Może ją do siebie przyjednać, albo zespolić ją ze sobą, jak to miał zwykle w zwyczaju, ale entuzjazmu to u niego nie uświadczyła. Nie tracąc tym zapału (bo jeśli nie potrafiła go przekonać do beczek, jak mogła do miłości?), trwała w tej grze, w tej rywalizacji. Po tym, jak tylko udało jej się ogarnąć siebie i swoje nudności, a wyzbyła się ich za sprawą dużej motywacji, nabrała dodatkowej werwy do wyścigów. A Archibald, chociaż udawał niezadowolonego, wdrożył się na tyle w zabawę, że aż stracił koncentrację. Archibald. Koncentrację. Wiecie… stołki, pufy, blaty, latające szafy i cała reszta, które zwykle bardzo instynktownie usuwał spod stóp żony, czy spowalniał lot groźnych ostrych przedmiotów, obezwładniał duchy (sztuka, ale jej mąż to potrafił), pokonywał trzcimiorki, wygrywał pojedynki za użyciem jednego zaklęcia… wszystko to, to były osiągnięcia zdolnego pana Blythe, bardzo podzielngo w koncentracji. Ale nie teraz. Bo, uwaga, walnęła go gałąź. I to nie byle jaka gałąź, bo taka, co mu mocno pokiereszowała czachę. I chociaż Irka jeszcze niespełna kilkanaście godzin temu jedyne czego pragnęła to koniec ich relacji, to nawet w swojej największej złości nie pomyślałaby, że poprzez zgon męża. Pomijając fakt, że w swojej największej złości mogłaby mu życzyć co najwyżej bardzo nie-czarnej, bo różowej koszuli zapakowanej w bardzo fikuśny papier pod choinką. Tyle byłoby z jej złośliwości względem Archibalda. Tymczasem, dostrzegając mocne rozcięcie na tyle jego głowy, obróciła się zgrabnie na jego nogach, podnosząc się na nich do góry. Klękała na jego udach, naginając przestrzeń, żeby dostać się do tyłu jego głowy. — Ja myślę, ze to nic, czemu Jimmy by nie za…aah.. —podrzuciło ją na falach w beczce, aż musiała chwycić się ramion męża, czy tego chciała czy nie, podskakując na jego nogach, niebezpiecznie zmniejszając przy każdym takim niespodziewanym odruchu odległość między nimi. Aż w końcu podbrzuszem dotykała jego dolnych partii brzucha, oplatając ciasno ręce wokół jego szyi, bo tak w mniejszym stopniu podlegała szalonym podrygom i przy okazji tor beczki wydawał się wtedy jakby odrobinę równiejszy. — Mógłbyś coś na to zaradzić, mężu? — pełna wiary w jego możliwości, ponowiła próbę podniesienia się do góry, przytrzymując dłoń przy jego ranie. Pełna poświęcenia, bo tyle mogła, wbiła różdżkę sprawnym ruchem w materiał własnej koszuli, rozrywając ją, już chwilę potem pozbywając się jej rękawów, tworząc z nich prowizoryczny bandaż. Trochę przemoczony od rwącej rzeki, ale cóż… nie bądźmy wybredni. Tajemnica używalności różdżki przez Irę rozwiązana. Nie stosowała jej może do czarów, ale sytuacja zdradziła wielki sekret - w gruncie rzeczy, dla Irki stanowiła ona kamuflaż dla podręcznego…. Eeee… scyzoryka. Tylko odrobinę mniej praktycznego. Przyłożyła swój wilgotny okład do twarzy męża, dbając o jego śliczne, atramentowe oczy, patrząc w nie głęboko. — Przepraszam — rzuciła prawie szeptem. Można było pomyśleć, ze przepraszała za ich ostatnie spotkanie, ale zaraz potem łupnęła go z niespodziewaną siłą w twarz, nastawiając najpewniej złamany nos — ale się brzydko wykrzywił — dodała muskając grzbiet nieszczęsnego nosa wargami. Jeśli nawet czerpała niewymowną przyjemność z przylutowania Archibaldowi w twarz, w żaden sposób nie dała tego po sobie poznać. — Pozwól, ze na moment ja przejmę stery — uśmiechnęła się pokrzepiająco, zanim obróciła się wprawnie na jego nogach, sterując beczką, która, o dziwo, przybrała odpowiedni tor. Zdolna Ira po szkodzie.
Numer pary:szczęśliwe 13 12 Ujemne punkty w poprzednim etapie: TAK Kosc - wyscig: 6 - 1 = 5, 1 OSOBA Link do losowania:*klik*
Archibald Blythe
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Koszula pewnie wesoło płonęłaby w kominku, tak jak zapał Archa spłonął, zanim zaczął się wyścig. Nawet nie zauważył, że krew ścieka mu też po karku, skupiając się raczej na urazie nosa. Jego śliczny nos, jak można tak wypuścić gałąź na zewnątrz i pozwolić jej kiereszować nieskalaną twarz pana Blythe?! Dopiero podczas ryzykownych manewrów Iry, kiedy to musiał kopnąć swoją koncentrację (byle nie w twarz kopnąć…) i zmusić ją do współdziałania z żoną i wszelkimi odniesionymi ranami, orientując się, że coś go trochę pobolewa z tyłu głowy. Dalej się nie uśmiechał, z trudem godząc zadanie utrzymywania beczki w jako-takim pionie z przyjmowaniem tego, co przynosiły mu fale, tudzież niespodziewanie skoczną Blythe. Zaśmiał się krótko (wreszcie), obejmując ją mocno jednym ramieniem. - Wiedziałem, że powinniśmy zostać w sypialni – skomentował, jakimś cudem wymijając przeszkodę, kiedy opatrywała mu ranę. Tylko Irka mogła w połowie wyścigu olać to, co działo się przed nią, nie przejmując się głazami i zimną wodą, jak gdyby nigdy nic podrygując na nogach męża. Posłał jej krótkie, pytające spojrzenie tuż przed tym, jak oberwał w nos. Syknął przeciągle, ale nie mógł odmówić sobie odpowiedzi, wyczuwając mimo wszystko echo ich ostatniej potyczki. Ou, czyżby pierwsza kłótnia małżeńska? - Następnym razem zwyczajnie powiedz, że nie będzie obiadu, Blythe. I uprzedzam, że nie będę spał na kanapie – odpowiedział. Miał na to za długie nogi. Korzystając z okazji, kiedy ponownie wymanewrowała się w odpowiednim kierunku, wcale nie mniej drocząc się z szanownym rogogonem, przyłożył palce do nosa, przejeżdżając po nim opuszkami. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł mu po plecach pod wpływem nieznajomego kształtu. - Skończmy to szybko – burknął bardzo w swoim stylu, kładąc swoje dłonie na dłoniach Iry, aby móc kontrolować nie tylko żonę, ale też jej poczynania i choć szło jej bardzo dobrze, lepiej było uniknąć niepotrzebnego ryzyka. Wystarczy, że on był kontuzjowany. Co ciekawe, szło im zadziwiająco dobrze i prędkością zdawali się nadrabiać straty.
Numer pary:szczęśliwe 13 12 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NOPE Kosc - wyscig: 6, droga publiczności, osoba druga Link do losowania: hops
Bo gdy komuś idzie za dobrze musi się to zjebać. Tak, to mógłby byc tytuł tego posta, byłby idealny. Jak można nazwać bycie na prowadzeniu, a chwilę potem odpadnięcie z wyścigu przez jeden głupi błąd? Idiotyzm. Nie wiadomo co zadziało się w mózgu Ettore kiedy wepchał się w mały spadek i jeszcze próbując ratować sytuację zaczął miotać się jak szatan, co dało tylko tyle, że oboje wyrąbali się do wody. Wspaniale, brawo Halvorsen, nawet bez picia rumu potrafisz wszystko rozjebać. Nawet nie chciał patrzeć na innych, tym bardziej na Cordelie, która na pewno myślała, że mogą to wygrać, może i tak by było gdyby wzięła kogoś innego do pary. Właśnie takim komentarzem rzucił zaraz po tym kiedy się wynurzyli, niby to tylko zabawa jednak on odebrał to na poważnie. Gdy tylko było widać szansę na osiągnięcie sukcesu tak właśnie z nim było. Oczywiście pomógł Delii wygramolić się z wody, ale potem jedynie usiadł na brzegu (czy gdzie tam sobie mogli usiaść) i nie mówił już nic więcej, nie obserwował też dalszej części wyścigu.
Numer pary: 3 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: 2 i nieparzysta (1 osoba) Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p330-kostki#306134
W gruncie rzeczy niezbyt przyjacielskie zachowanie dziewczyny ucieszyło Devena. Nie musiał się już wysilać, by udawać sympatycznego typa, nie musiał próbować nawiązać jakiejkolwiek relacji. Niby warunki nie były zbyt sprzyjające, ale fakt, że nikt od niego nie oczekiwał, że okaże się wyjątkowo miłym i atrakcyjnym partnerem w tym idiotycznym spływie, przyniósł mu ulgę. Dziewczyna ewidentnie go ignorowała, równie dobrze mógłby być puszkiem pigmejskim albo czymkolwiek innym. Z jednej strony ugodziło to dumę Devena, z drugiej sprawiło, że poczuł się swobodniej. Nawet fakt, że siedzą tak blisko siebie, a dziewczyna jest oszałamiająco piękna, przestał mieć aż tak wielkie znaczenie. W drugim etapie mieli się zmierzyć z wodospadem, takim niewielkim, ale jednak. Szczęśliwie teraz Deven czuł się znacznie pewniej, opanował też mniej więcej sztukę sterowania beczką i miał nadzieję, że wszystko pójdzie gładko. I tak też się stało, bo mimo że spadając z wodospadu beczka zakręciła się szaleńczo, a Deven na moment stracił orientację, ale niczego to nie zmieniło, bo szybko opanował sytuację. Wysforowali nawet gdzieś na początek wyścigu, co bardzo poprawiło chłopakowi nastrój. Zerknął na dziewczynę-o-dziwnym-imieniu. Nadal była skwaszona, co trochę ujmowało jej urody, ale w gruncie rzeczy... co go to obchodziło?
Numer pary: 7 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: 5 (1 osoba z pary) Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p345-kostki#306138
Oliverowi szło całkiem dobrze, Leti troszeczkę gorzej ale nic się nie stało. No może została zraniona w policzek przez gałąż którą Oliver sprawnie wyminął. Zerknął na nią kątem oka. Nie wyglądało źle, blizny powinno nie być. Można użyć zaklęcia regenerującego.. tylko.. nie teraz. Później nad tym pomyślą. Pierwszy etap mieli za sobą. Było ok, wszystko ładnie szło ale.. jeden z marynarzy postanowił uczestnikom to utrudnić. Niektórzy zostali oskarżeni o oszustwo, zostali powyrzucani z beczek inni zeszli z toru, zahaczyli o brzeg i mieli trudności z ruszeniem się. Podobnie zresztą było z Denleyem, który miał małe problemy z opanowaniem beczki jego i Leti. Nie byli w tyle, o tyle dobrze. Sam też nie był w stanie poprowadzić ich do zwycięstwa, dlatego spojrzał przez ramię na swoją partnerkę. Uśmiechnął się szeroko dając do zrozumienia, że to nic jeśli jej się nie uda. Nie wywierał na niej żadnej presji. Ten wyścig był formą zabawy. Prawda - miło by było gdyby jednak im się udało.
Numer pary:#6 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: Pierwsza osoba - 4 Link do losowania: *klik*
Skoro myślą o zwycięstwie to trzeba użyć współpracy, to było jasne. Jednakże okrutny pech ponownie uderzył w Leticię i Olivera, choć głównie w dziewczynę. Z początku nic nie wskazywało, że coś może pójść źle, wydostanie się z wodospadu przyszło im całkiem sprawnie, a wcześniejszy wypadek... Mógł zdarzyć się każdemu. Letty nawet się ucieszyła, ponieważ przez chwilę uwierzyła w ich wygraną, szło im całkiem nieźle, no nie? Wszystko co dobre, szybko się kończy, a najlepiej wiedzieli o tym organizatorzy, którzy czyhali na każde potknięcie zawodników. Na drodze uczestników pojawiły się bowiem kamienie. Kiedy Maynard na chwilę przejęła stery, aby pomóc towarzyszowi w kierowaniu, ich beczka uderzyła z impetem w jeden z nich. Natychmiast pojawiła się dziura, która zaczęła zalewać wnętrze beczułki, wypełniając ją lodowatą wodą. Reakcja Olivera była wzorowa, od razu naprawił uszkodzenie używając zaklęcia. Dziewczyna zarumieniła się i zaczęła przepraszać za swój karygodny błąd. Wiedziała, że jej beznadziejne kierowanie może doprowadzić do ich porażki. Oddała stery koledze, ponieważ wolała więcej nie ryzykować, nie dziś. Dobra zabawa skończyła się dla niej, gdy dostała w twarz, teraz myślała tylko o tym, by dopłynąć w jednym kawałku.
Numer pary: 6 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: 1 (2 osoba) Link do losowania: klik
Pływanie w beczce na dłuższą metę nie okazało się takie okropne jak się wpierw dziewczynie zdawało. Chłopak rozluźnił się trochę, a ona wzięła się do pracy z uporem prawdziwego krukona! O kolejnych obiciach nie było mowy. Nie spostrzegła się, gdy raz po raz wyprzedzali kolejne pary. Determinacja błyszczała w jej oczach, a włosy mokre od słonej wody upominały się o szybkie spotkanie z grzebieniem. Czy to ważne? Chyba priorytetowe jest to, że szybko zmieniając swoją pozycje w grupie mają szanse znaleźć się na jakimś przyzwoitym miejscu. No może nie pierszym i nie drogim, bo start nie wyszedł tak jakby chcieli, ale w pierwsze p[iątce nie obraziłabym się jakby się znaleźli. Nic tylko się cieszyć! - Chyba nieźle nam poszło, co? - Spytała już trochę mniej wyniośle. W końcu zaraz skończy się ta farsa i będzie mogła swój błąd odpokutować... Znaczy doprowadzić się do porządku i wyczyścić z soli swoje biedne ubrania. Maleństwa... Ile ona by teraz dała by jakaś niewidzialna osłona chroniła ją przed tym gwałtownym blaknięciem materiału. W każdym razie to chyba już koniec tej zabawy. Nox.
Numer pary: 7 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: 5 ( 2 osoba z pary) Link do losowania: Klik
Jest to termin ostateczny na napisanie postów dla obu członków pary. Jeśli osoba 2 jest pewna, że jej partner do tego czasu nie napisze posta, powinna dać znać przez PW. Wtedy pisze posta jako pierwsza osoba z pary, a za drugą Mistrz Gry rzuci kością, aby nie eliminować uczestnika przez nieaktywność jego partnera. Po tym czasie wszyscy Ci, którzy nie napiszą swoich postów, zostaną wykluczeni z otrzymania nagród za drugi etap.
Po pierwszym etapie dostał nową osobę do pary, gdyż jego poprzednia partnerka została zdyskwalifikowana. Miał tylko nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze i nowa towarzyszka będzie współpracować, gdyż nie miał za bardzo ochoty na odpadnięcie z wyścigu. Kierowanie beczką nie szło mu najlepiej i obawiał się, że będą mieli przez to niemałe kłopoty. Rzeka była straszliwie rwąca i Hae starał się jak mógł, żeby wszystko rozegrać jak najlepiej, mimo to dotarli na mały spadek. - Masz jakiś pomysł? - rzucił w kierunku dziewczyny, próbując posłać jej niezręczny uśmiech. Gdy zbliżali się do krawędzi jakoś tak przypadkiem wykonał dziwny ruch, jakby próbując się odbić i skoczyć, jednak wtedy beczka dość drastycznie się przechyliła. Odruchowo chwycił ramię dziewczyny drąc się (zapewne na całą wyspę), żeby coś zrobiła, bo zaraz zginą. Mimo wszelkich starań Haeila, aby beczka pozostała w poprzedniej pozycji, jego zamiary nie odniosły żadnego skutku, w wyniku czego oboje wylądowali w wodzie.
Numer pary:#2 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: 1 osoba; 2 / dodatkowa 1, nieparzysta Link do losowania: here
Kiedy wreszcie wyścig w beczkach nabrał tempa, L. mógł z całą werwą starać się o zajęcie jak najlepszej pozycji. Całe szczęście współpracował z Tawką i obecność tej dziwnej dziewczyny podbudowywała go niesamowicie mocno, czyniąc wszystko łatwiejszym. Oczywiście swoją ciamajdowatość musiał zachować, gdyż szczęścia nigdy nie mogło być zbyt wiele. Rzecz jasna wypadek z gałęzią podsumował głośnym śmiechem, wyszczerzając się do partnerki, choć nie obyło się bez jakiegoś drobnego zarysowania. — Nic się nie stałooooooo — przeciągnął sylabę, kiedy gałąź zdecydowała się na bolesne spotkanie z jego potylicą. Uderzenie nie było silne, ale bolało jak diabli i to chyba był ten kulminacyjny moment, w którym stracili swoje prowadzenie. Mimo wszystko do ich beczki wpadło coś dziwnego, jednak Lavern nie przejmował się tym szczególnie mocno, zostawiając znalezisko w rękach Moreiry. Sam był skupiony na @Rasheed Sharker, jego ulubionym kompanie do rzucania zaklęć odbijających się od globusów prosto w węże. Nie zapomniał ich dziwnych korepetycji oraz faktu, że wężoustość prefekta była na swój pokręcony sposób jednocześnie intrygująca i przerażająca.
II etap beczek
Numer pary: 11 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: 4 i nieparzysta (5) (róg wędruj do Tawki!), druga osoba Link do losowania: *klik*
Alyssa czuła się już lepiej, więc Lilianne z ulgą pozwoliła jej objąć stery. Miała nadzieję, że uda jej się poradzić sobie z wodospadem, który znajdował się na ich drodze. Spanikowana Amerykanka zamknęła oczy... Okazało się, że panna Collins jest całkiem niezłym sternikiem, jeśli tylko nie jest pod wpływem. W każdym razie świetnie poradziła sobie z przeszkodą. Wprawdzie zalała je kolejna fala, ale i tak były już mokre od wody wlewającej się do beczki, więc nie robiło im to większej różnicy. Szczerze mówiąc, było to całkiem fajne. Naprawdę fajne. Lilianne roześmiała się, widząc, że na dodatek wysuwają się na prowadzenie! Chyba nie mogło być lepiej. Niestety, mimo tego, że Alyssa wspianale sterowała, musiały się w końcu wymienić. Wtedy właśnie organizatorzy postanowili dodatkowo uprzykrzyć im życie. Co sekundę kamienie z głośnym pluskiem wpadały do wody. Lilianne, która za wszelką cenę starała się je wymijać, spychała beczułkę to na lewo, to na prawo. Szaleńczo próbowała wydostać się spod deszczu kamieni. Nagle przestało. Na chwilę przestali rzucać. Chwila ta starczyła, by Lilianne zaczęła cicho świętować swoje małe zwycięstwo. Starczyła też, by z hukiem wpadła na jeden z większych kamieni. Woda zaczęła zalewać ,,łódź' i gdyby nie przytomność umysłu Alyssy, zatonęłyby. Na szczęście reakcja była szybka, więc nic się im nie stało, ale ich pozycja w czołówce była jedynie piękną przeszłością. - Przepraszam - wyszeptała Lilianne, próbując przełknąć gorycz porażki. Jak mogła zmarnować taką szansę!
Numer pary: 10 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: 2 osoba: 1 Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p405-kostki
Przyznaj się – zrobiło ci się smutno, kiedy duch kapitana wytargał z beczki tego chłopca o zimnym spojrzeniu, a w zamian umieścił w niej azjatyckiego dzieciaka. Nie zamierzałaś jednak zmieniać swoich planów co do zwycięstwa bez względu na to, kto miał ci w tym pomóc. Pech chciał, że chyba zmiana w parze nie wyszła wam na dobre. Nie potrafiliście współpracować, zupełnie, jakbyście posługiwali się innymi językami. Nie było czasu na penetrowanie myśli, należało działać instynktownie, ale… kompletnie nie byliście zgrani. Pewnie dlatego beczka zachybotała niebezpiecznie na boki, by w końcu wypluć was do wody. Mogłaś zapomnieć o zwycięstwie, ale przynajmniej dobrze się bawiłaś, prawda słońce? Miałaś jedynie nadzieję, że twój nowy kolega potrafił pływać.
Numer pary: 2 Ujemne punkty w poprzednim etapie: TAK Kosc - wyscig: 2, jako druga, choć to już bez znaczenia :) Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p405-kostki#306370
Cordelia nie myślała. Tak mógłby się nazywać ten post, skoro ten Ettore był raczej z serii „życie jest okrutne i lubi podstawiać nogę”… no dobra, nie tak to autorka ujęła, ale mniejsza. Sens został zachowany. W każdym razie płynęli sobie tymi beczkami, a dziewczyna raczej nie ogarniała co się dzieje. Wiecie, duża szybkość równa się masie wody, a masa wody w połączeniu z masą wiatru sprawiała, że Nashword raczej niewiele widziała. Włosy dziko tańczyły jej wokół twarzy, więc wpadnięcie po same uszy do rzeki było raczej zaskakujące, niż w jakiś sposób załamujące czy cokolwiek. Wypluła całą masę niepotrzebnej wody, dopiero teraz coś wreszcie widząc, kiedy odgarnęła te upierdliwe pasma na plecy (a łatwiej było to zrobić kiedy były mokre). Skorzystała z pomocy przy wytaszczeniu się z wody, ale wcale nie robiła Ettore wymówek, a po prostu pożaliła się cicho, że nie utopiła ich wcześniej. Dlaczego? Ano dlatego, że taki wariacki spływ był raczej mało bezpieczny, a ona w sumie wsiadła tutaj nie dla zwycięstwa i tak dalej. Po prawdzie, gadała trochę bezsensownie i niczym najęta katarynka, ale mniejsza.
Jej koleżanka z beczki nie była zbyt rozmowna. Ba, nawet jej się nie przedstawiła, a po tym jak się zachowywała można było wręcz podejrzewać, że nie wiedziała co tu robi. Daisy prychnęła wcale nie pod nosem, nie rozumiejąc po co tutaj w ogóle przyszła. Gdyby jej nie było, mogłaby może poznać kogoś ciekawszego a nie jakąś milczącą, japońską dziewkę. Bo sama Amerykanka nawet nieźle się bawiła, mimo tych całych zadrapań. Adrenalina i te sprawy, chociaż towarzystwo wcale nie sprawiało, że wyścig był jakoś nazbyt przyjemny. Daisy postanowiła już się do koleżanki nie odzywać, bo może tak będzie lepiej. Nurt wydawał się rwać beczkę do przodu, ale wcale nie wychodziły na prowadzenie. Jaka szkoda. Miło by było przynajmniej coś wygrać... Po chwili wyjaśniło się skąd wziął się cały ten mocny nurt. Daisy zupełnie nie spodziewając się nagłego spadku, nagle wylądowała w wodzie. Przez chwilę miała wrażenie, że się topi, w płucach brakowało powietrza. Jakimś cudem gryfonka wciągnęła ją z powrotem do beczki. Wykrztusiła najpierw całą wodę jaką dała radę, chociaż mnóstwo się jej opiła. Dopiero wtedy wydukała niewyraźnie "dzięki", niespecjalnie kwapiący się na coś więcej. Złapała się jedną ręką krawędzi beczki, drugą próbując wytrzepać wodę z uszu. Miała wrażenie, że wszystkie dźwięki są jakieś przytłumione.
Numer pary: 9 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: 3, 1 osoba Link do losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p450-kostki#306594
Mimo panującego chłodu i mokrego ubrania, Scarlett, nieznacznie zerkając na towarzyszkę, zacisnęła zęby i chwyciła brzeg beczki. W pewnej chwili zauważyła jak partnerka wypada z beczki, jednak w porę zdążyła złapać za ubranie i wciągnąć z powrotem do środka. - Wszystko w porządku? - odezwała się trochę zdezorientowana, kiedy dziewczyna wypowiedziała coś jakby dzięki. - Nie ma problemu. Uważaj na siebie - dodała, lekko klepiąc ją w ramię. Znów oparła dłonie na brzegu beczki i skupiła się na jak najszybszym dotarciu do celu. Chciała już mieć to wszystko za sobą, przebrać się w suche ubranie i pójść spać. Towarzyszki z beczki też jej było szkoda i wnioskowała, że ona również ucieszyłaby się z szybkiego dotarcia na metę. Beczka, którą prowadziła przyspieszała coraz bardziej. Do tej pory były w tyle, jednak teraz Scarlett miała wrażenie, że mają szansę chociażby na trzecie miejsce.
Numer pary:#9 Ujemne punkty w poprzednim etapie: NIE Kosc - wyscig: 2 osoba z pary; 6 Link do losowania: here
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Punktacje par zostały podliczone i zostały wyłonione cztery z nich, które otrzymują specjalne nagrody. Pozostali uczestnicy otrzymują punkty do kuferka oraz gadający breloczek na pamiątkę. Osoby, które mimo odpadnięcia nie napisały postów otrzymują nagrody adekwatne do ilości napisanych postów (1 post = 1 punkt, 2 posty = 2 punkty). Jeśli coś się nie zgadza, zapraszam na PW Rasheeda, a wszystko wyjaśnimy ;')
PARY:
1 miejsce: Archibald Blythe & Irina Blythe (17p) 2 miejsce: Julia Heikkonen & Rasheed Sharker (15p) 3 miejsce: Oliver Denley & Leticia Maynard oraz Coccinelle Lepeltier & Deven Quayle (14p)