Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 16 z 35 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 25 ... 35  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Most  Most - Page 16 EmptySob Cze 12 2010, 14:22;

First topic message reminder :



Wiszący most łączy jeden z dziedzińcowy z błoniami, a dokładnie z Kamiennym Kręgiem. Most zbudowany jest z drewna, a dach dodatkowo pokrywa jeszcze słoma. Jest tak stary, że gdyby nie podtrzymująca go magia już dawno by się rozwalił. Przy samym końcu znajduje się mały balkonik z kamienną ławką.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySro Maj 11 2011, 20:39;

On doskonale wiedział, co powinien a czego nie. Dlaczego więc poruszał już zastygłe zakamarki wspomnień?
Nieważne, czy posypywał je lukrem czy startą na tarce szwajcarską czekoladą. Ich wartość zmalała, przemieniła się w olbrzymi sztylet, który z premedytacją wycinał kolejne kawałki serducha. W letnie wieczory wśród muzyki świerszczy dokładnie słyszała w głowie śmiech małych dzieci, które gonione przez Kapitana, prędko odnajdują jej kolana, aby skryć się przed złym piratem.
Pamiętała jeszcze zapach świeżo prażonej kawy z pieprzem. Dziś przestała ją pić. Wmawia sobie, że to w trosce o uciekający magnes z organizmu. Okłamywała nawet siebie, o żałości.
Pękła, bo nienawiść zmieszana ze smutkiem, nie pozwalała jej myśleć, spać. Patrzyła w te zaiste lazurowe tęczówki, nie widząc ani cienia tego, czego pragnęła ujrzeć. Słone zły wżynały się w porcelanowe policzki. Za dużo wszystkie, za ciężkie życie, zgrozo. Ich wspólne życie właśnie zostało zakończone.
Cassandra Lancaster nie wierzyła już w nic. Obiecywał jej zbyt wiele, zarówno nic nie spełniając. Miał być zawsze przy niej, chroniąc przed złymi snami i tuląc, gdy bita śmietana rozmaże się na naleśniku, tworząc podkówkę zamiast uśmiechu. Nie chodziło tu nawet o śmierć maleństw. Po prostu... brakowało go jej. Bała się cholernie, że się obudzi, a namolna sowa, pukająca w okno, przekaże je wiadomość o śmierci męża. Nie chciała go stracić, tak bardzo nie chciała...
- Czego do cholery nie możesz?! - ryknęła wściekła. Kiedy schował twarz w dłoniach, pragnęła się wtulić w jego plecy i odejść, życząc szczęścia na nowej drodze życia. Sama nie wiedziała, z kim się teraz zadaje. On był inny, oni byli inni. Jeszcze bardziej denerwowało ją to, że nie patrzy jej w oczy. Bał się wszystkiego, a teraz właśnie jej. To było irracjonalne. Wszak kiedyś nazywała się pani Phersu.
- Nie było Cię tam! - dodała, cała zapłakana, obwiniając go o każdy szczegół. Winiła go nawet za najmniejszą kropelkę krwi, zawrót głowy oraz pobyt w Mungu. Miała mu za złe również gorzki smak herbaty zmieszany z nuta upokorzenia i zawodu. Otarła dynamicznie łzy.
- Nic nie widziałeś, nic nie słyszałeś! A ja... te dwa ciała... małe jak moja dłoń... - uniosła mu ową część ciała prawie pod sam nos, aby podkreślić traumę, jaką doświadczyła. Popchnęła go delikatnie, zmuszając do spojrzenia na siebie. - Po prostu zniknęły. Bez krzyku i gry na pieprzone miecze.
Morpheus od zawsze wiedział, że Cassandra nie chcę pokazywać dzieciom okrutny świat piratów. Może właśnie dlatego? Że zwykle kończył się on śmiercią...
Zacisnęła dłonie w małe piąsteczki, gdy trzymała się barierki. Spojrzała w dół. Nie, ona musi żyć. Chociaż czy tam spotka swoich małych chłopców? Nie wierzyła w jego opowieść. Mógł być. Nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ma na świecie ludzi, którzy chcieli... Dobrze wiedział, iż się nie wymiga. Cassanda zapewne zrozumiałaby wszystko, gdyby nie działała pod wpływem emocji. Zagryzła dolną wargę i przymknęła powieki. Czyżby chciała zatrzymać łzy?
- Jesteś zwykłym tchórzem, Morpheus – powiedziała ochryple.
Powrót do góry Go down


kapitan Morpheus Phersu
kapitan Morpheus Phersu

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 794
  Liczba postów : 452
https://www.czarodzieje.org/t947-morpheus-phersu
https://www.czarodzieje.org/t948-morpheus-phersu
https://www.czarodzieje.org/t7897-morpheus-phersu#
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySro Maj 11 2011, 22:15;

Uniósł podbródek wyżej, by gorycz uwięzła w gardle i tam już pozostała, by łzy nie zaszkliły oczu, a pierś nie rozerwała się pustym, chrypotliwym szlochem. Nie mógł. Zacisnął teraz dłonie na barierce tak mocno, że pobielały mu knykcie, strzeliły kości. I roześmiał się, charcząco, nieludzko, tak niepodobnie do samego siebie. Wyprostował się z wolna, ukazując cały ogrom zniszczeń, ciało umierające na oczach, błysk gasnący niemal namacalnie. Żyły na dłoniach pulsowały gwałtownie, przekrwione oczy skrzyły się gniewem.
- A ty nie jesteś tchórzem, Cassandro? - zapytał gorzko, dopiero teraz odważając się spojrzeć w jej oczy. Spopielonym spojrzeniem, zwęgloną miłością. Kochał ją, tak rozpaczliwie, że bolała go fizycznie miękkość włosów otulających twarz. Że wyzwalał się impuls niszczenia. Nie mógł jej mieć. Już nigdy nie będzie jej miał. Stracił ją przed chwilą, teraz, zaraz, dwa dni temu, miesiąc, sześć. Nie było już Cassandry dla Morpheusa, nie było już ich dla siebie nawzajem.
- Pierdolone statki toną! - krzyknął, głos złamał się przy statkach, reszta była chwiejnym, chrypliwym jękiem. Zacisnął dłonie w pięści, powstrzymując się od złapania jej za ramiona i potrząśnięcia. Żeby obudziła się ze snu, w którym tylko on był winny. - Potrafiłabyś, mała? Potrafiłabyś spojrzeć mi w oczy i powiedzieć, że kochałaś mnie całym sercem? Że i ty zawsze byłaś tylko dla mnie? Tylko dla mnie...?
Roześmiał się znów, tak karykaturalnie, że przerodziło się to niemal w płacz. Potrząsnął głową, strzyknęło mu coś w szyi, syknął. Wciąż się śmiał, wciąż puste dźwięki lekko opuszczały spierzchnięte usta, oczy zaszkliły się, ale jeszcze miał nad nimi szczątkową kontrolę.
- Jak mogliśmy się kochać, skoro te kilka miesięcy... skoro teraz... miły boże. Jak domek z kart, Cassie. Jesteś zbyt chwiejna, nie mogłem nic na tobie zbudować.
Zachwiał się sam pod wpływem swoich słów. Kolana ugięły się i niemal na nie padł. Znów oparł się o barierkę, by zachować równowagę. Paliły go na policzkach jej łzy, paliło go serce jej złością. Jak domek z kart. Właśnie runął. Właśnie obrócił w proch króla i damę. Spopielił i strząsnął w przepaść. Cała przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, wszystko legło w gruzach.
Jak niewiele wystarczyło, by zabić człowieka i pozostawić jego cielesną skorupę na Ziemi, opierającą się o barierki, z drżącym podbródkiem i lazurem zasnutym łzami. Jezu Chryste. Nie mógł oddychać, świadomość ogromu pożaru, jaki ich otaczał, odbierał mu dech. Odseparowana dwójka na moście, pozornie piękny dzień zbliżającego się lata, a wszystko wokół płonęło, nieznośny swąd szczątek miłości sprawiał, że zaczynało go mdlić.
Dlaczego nawet dzisiaj, koścista, krzycząca i nieszczęśliwa, musiała być tak piękna, a jej głos wciąż budził w nim jedyne resztki człowieczeństwa.
- Może i jestem tchórzem, ale ty zawsze dotrzymywałaś mi kroku.
Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyNie Maj 15 2011, 09:24;

Niedorzeczne. Byli małżeństwem, a on wciąż bał się swoich uczuć. Aż w niej wrzało. Dokładnie znała te zagrywki, jak uniknąć płaczu przy „arystokratach”. A w środku... płakała rzewnymi łzami. Brakowało jej powietrza, bo tłum zabierał cały tlen. Tam było to niedorzeczne. Spojrzeć prosto w oczy i rzec „smutno mi, sir”. Zwykle arystokraci porównywali to do niestawieniem się na walkę o honor. Dlaczego Morpheus chował go głęboko w sobie? Właśnie teraz! Zagryzła ponownie wargę. Zawsze to ona była chudsza od niego, bardziej wyniszczona o oczach pełnych niebezpiecznego blasku. Życie lubi płatać figle. Gorzki smak krwi w ustach sprawił, że skrzywiła się mimowolnie.
Dlaczego teraz do cholery chciałaby z nim zatańczyć?!
Przełknęła głośno ślinę, patrząc na niego z wytrzeszczonymi oczami. Jak śmiał zarzucić Cassandrze Lancaster tchórzostwo. Przestała już przy nim płakać, uważając tym samym, że nie jest godny jej łez. Serce chcące się wyrwać z piersi, dyktowało zbyt wiele warunków, na które nie mogła przystanąć.
- Czego do cholery nie mogłeś? - powtórzyła pytanie, bezczelnie patrząc w jego oczy. Miała ochotę wymierzyć mu siarczysty policzek i z dumą unieść wysoko głowę. Trudno było jej nie płakać, trudno było udawać przed tak ważnym człowiekiem. Pierdolona arystokracja tańczy w rytm, jaki dyktuje Maestro, zakładając maskę kłamstwa i obłudy. - Powiedz to! - krzyknęła, nie zważając na to, czy ktokolwiek znajduje się na moście. Chociaż raz pomogliby jakiemuś przyszłemu samobójcy podjąć dobrą decyzję.
Zniknij, koleś, z tego świata. Szkoda na niego zachodu. Nie jest nic wart
Cassandra liczyła każdy dzień, każdą noc, gdy nie wracał. Wszak miał być to tylko tydzień, może dwa. A potem... pójdą kupować niebieskie wózki i malutkie ubranka z napisami „the best daddy” i „the best mommy.” Oraz przepaski na oczy jak prawdziwi piraci, aby sprawdziło się przysłowie, że jabłko pada niedaleko od jabłoni.
- Powiedz to do cholery, że ślub uważasz za najgorszą noc Twojego życia! Że się przestraszyłeś! - warknęła wściekle pod nosem, nie mogąc patrzeć już w dłużej w jego oczy. Przecież wiedziała, że było inaczej... To Cassandra się bała, to Cassandra płakała, że popełnia błąd, to Cassandra...
- Powiedz, że jedyne czego pragnąłeś to ślub z Amelie! - jęknęła załamana, chowając twarz w dłoniach. Oparła się łokciami o barierkę, chcąc utrzymać jak najmniejszy kontakt z Morpheusem. Ślina ugrzęzła jej w gardle, a płuca i serce wypełniały gorzkie łzy. Paliły ją od wewnątrz. Czy właśnie tak mogło działać zaklęcie sectusempra?
Milczała. Jedyne czego pragnęła, to zniknąć z tego świata. A pojawić się tam, gdzie nie dosięga sława rodu Phersu.
- Nigdy Cię przy sobie nie miałam, więc Ty nie byłeś dla mnie. - wyrzuciła z siebie. Obrzucił jej serce sztyletami. Przyłożyła dłonie do piersi, sprawdzając, czy krew nie brudzi jej bluzki. Dlaczego nic tam nie było? Smak cierpienia był zbyt gorzki. Kochała tylko Williama całym sercem, a Morpheus o tym wiedział od samego początku. Wszak to na jego pieprzonym ramieniu płakała. Wiedział o wszystkim, do cholery! O każdej potyczce i nieśmiałym spojrzeniu. Był świadkiem tej miłości.
- Czekałam na Ciebie – rzekła z wyrzutem, odwracając się w jego stronę. Nie potrafiła wciąż przestać płakać. - Czekałam na Ciebie każdą godzinę, minutę, pierdoloną sekundę! Nawet aby otrzymać jakiekolwiek wieści! Przyjaciele kazali się nastawiać na Twoją śmierć. - zaśmiała się. Właśnie tak jak on. Chciała, żeby poczuł ten chłód, wielkie odrzucenie. Płakała przez łzy, sztylet maczała w krwi, serce odłożyła na bok, dlaczego przyszła tu, pokazując je jak na dłoni? I tylko to tu du. Naiwne.
- Ale wiesz co? - spytała, układając dłoń na jego podbródku i zmuszając tym samym, aby spojrzał na nią. - Nie życzę Ci śmierci. Wtedy dołączyłbyś do naszych dzieci.
Ten przymiotnik najbardziej bolał. Wolała, aby teraz cokolwiek by ich nie łączyło było jego i jej. Nigdy wspólne. Teraz i serca biją oddzielnym rytmem. Oni też winni byli. Spoliczkowała go. Pierwszy raz wymierzyła mu siarczysty policzek, zostawiając na nim czerwony, pulsujący ślad swojej dłoni. Nie była tchórzem. Całą prawdę przedstawiła mu przed pijańskim szlochem, zakończonym ślubną karykaturą.
Powrót do góry Go down


kapitan Morpheus Phersu
kapitan Morpheus Phersu

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 794
  Liczba postów : 452
https://www.czarodzieje.org/t947-morpheus-phersu
https://www.czarodzieje.org/t948-morpheus-phersu
https://www.czarodzieje.org/t7897-morpheus-phersu#
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyNie Maj 15 2011, 15:26;

Zaślepił się w przepaść. Jej nieznośnym natężeniem dźwięków wwiercał się w czaszkę, plądrował podskórnie, wtłaczał się przepełnionymi nienawiścią słowami do żył i krążył w krwiobiegu, sięgał do serca i zaciskał na nim obręcze. Oddech miał płytszy.
- Nie mogę ci powiedzieć - odparł w końcu, głos zyskał na sile. Na pewności. Na tej przerażającej świadomości, że to właśnie musi rzec. - Nie mogę ci powiedzieć. Nie zrozumiałabyś. Nigdy nie rozumiałaś, nie widziałaś nic poza czubkiem własnego nosa.
Zacisnął pięści, roześmiał się pusto.
- Miły Boże, czemu wcześniej nie zauważyłem? Chciałaś na mnie nauczyć się kochać. Co ty sobie kurwa myślałaś. Żeby testować na mnie próbkę szczęścia. Zamknąć mnie w klatce pozornej miłości i pozwolić mi w nią wierzyć.
Pokręcił głową z niedowierzaniem, dłonie zaczęły drżeć.
- Nigdy mnie nie kochałaś. Byłem tylko pierdolonym substytutem. Wyjściem awaryjnym. Bo może się ułoży. Może się ustatkujesz, może cię ochronię. Ale widzisz, twój plan wziął w łeb. Nie ochroniłem cię przed niczym, ściągnąłem tylko więcej nieszczęść. Nie przestraszyłem się tej nocy, mała. Byłem najszczęśliwszym facetem na świecie. Przecież o tym wiesz. I z całą świadomością, z rozmysłem, codziennie wiedziałaś, że kiedyś mi to odbierzesz. Bo nie zniesiesz więcej wyglądu mojej twarzy, dźwięku mojego głosu, wszystkich tych rzeczy, których nie kochasz, a na które skazałaś się przez nadmiar alkoholu.
Boże. Wszystko co wypowiedział uderzyło w niego jak grom. Krew rozszumiała się w uszach. Przymknął na chwilę powieki, nie mogąc wprost znieść jej widoku. Jej gniewu. Otworzył je gwałtownie, gdy padło imię Amelie.
- C-co? - wykrztusił z siebie ze zdumieniem. - CO?
Szponiaste palce zacisnął na jej wątłych ramionach i potrząsnął lekko.
- Czy ty siebie kurwa słyszysz?
Imię Amelie, twarz Amelie, wszystko związane z Amelie... tego nie było. Nie wspomniał jej chyba ani razu przez te miesiące. To ona śpiewała mu wyimaginowane kołysanki, gdy próbował usnąć na brudnej posadzce. To była kreacja Cassandry, tak bardzo wyidealizowana przez tęsknotę.
Teraz przemknęło mu przez myśl, że może w sumie byłoby lepiej, gdyby było odwrotnie. Może teraz nie bolałoby tak bardzo. Nie rozrywałoby go od środka.
- Masz tupet. Wypominać mi najzwyklejszą przyjaciółkę. Nie wierzę, kurwa. A William? William? Will? Will? Will? Will? - powtarzał to imię raz za razem, z każdą chwilą mocniej, głośniej, patrząc intensywnie w czekoladowe tęczówki panny Lancaster. - A WILL, CASS? WILL?
Puścił ją i odszedł o krok, niemal zatoczył się, jakby pijany był słowami, które padły w ciągu ostatnich kilku chwil. Roześmiał się znów.
Oszaleje, oszalał, oszaleje, oszalał, oszaleje.
- Też czekałem - rzekł po chwili, kiwając z wolna głową. - Czekałem, by znów cię zobaczyć. Teraz żałuję. Żałuję, kurwa, niepotrzebnie dzień w dzień walczyłem, by nie zdechnąć, bo trzymałaś mnie tylko ty. Byłoby lepiej, przyznaj, byłabyś szczęśliwsza. To scena jak z filmu, Cassie, tak jak lubisz. Mogłabyś uronić cztery kryształowe łzy nad trumną, kiwać smutno główką i bez skrupułów oddawać się w cudze ramiona. Tak byłoby lepiej, budziłabyś współczucie, byłabyś usprawiedliwiona. Księżniczka Cassandra, tragicznie owdowiała.
Zebrał dech. Paliło go, chyba gdzieś w okolicy serca. Tam było serce? Roztętniło się wściekłością, że został uwikłany w nieistniejący świat Cassie, gdzie ona była księżniczką i mogła bezkarnie ranić. Że pozwoliła mu uwierzyć w miłość, w nich.
Dostał w twarz dwa razy. Gdy wspomniała o dzieciach. O ich dzieciach. Głosem tak pełnym skrywanego jadu, że nie chciało mu się wierzyć. Obraz się przyciemnił, zgubił ostrość. Zamrugał, by powróciła i wtedy dojrzał tylko zbliżającą się dłoń byłej żony. Dłoni bez obrączki. Bez śladu po niej. Chyba nie nosiła jej często.
Jego obrączka ledwo trzymała się na palcu, musiał ciągle ją zwężać.
Nie miała mocnego uderzenia. Nie, ale sam fakt fizycznego dotknięcia sprawił, że zareagował instynktownie. Traumatyczny pobyt w Ameryce nauczył go warunkowej reakcji na ból, odpowiedź ofensywą. Zanim zdążył powstrzymać machinalny odzew, ręce same błyskawicznie wystrzeliły w jej kierunku i odepchnęły gwałtownie, ścinając Cassie z nóg. Gdy upadła na ziemię, Morpheus zastygł nieruchomo, nie wierząc, że to zrobił. I starły się w nim jednocześnie dwa uczucia, zachowana z dawna chęć pomocy, rzucenia się i podniesienia jej, przytulenia i rzewnych przeprosin. I cholernie ponura satysfakcja, że księżniczka została zdetronizowana, sprowadzona na ziemię chociaż raz.
Szkoda, że tylko w znaczeniu dosłownym.
Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyNie Maj 22 2011, 14:29;

Przepaść widzieli tylko straceni ludzie. Mimo to, że obraz Cassandry rozmazywał się przez łzy, ona wciąż widziała nadzieję. Na pewno nie przywróci jej (!) dzieciom życia. Brakowało jej tchu. Ta irytująca pustka wpływała do jej płuc, a następnie świdrowała ich ściany, aż w końcu dostała się do serca. Dlaczego i jego nie zabiła? Złapała twarz mężczyzny w dłonie.
- Nie możesz powiedzieć, tak?! - krzyknęła w jego kierunku. W zasadzie nie wiedziała, czy trzęsie się pod wpływem emocji czy pod wpływem dotyku skóry byłego męża. Jego słowa uderzyły w nią bardziej niż salwa największych wyzwisk. Zawsze go rozumiała, przecież to było takie oczywiste. Nawet pieprzona kawa z pieprzem była na to dowodem. Na miłość? Nie. Raczej na przyjaźń.
- Morpheus! - skarciła go, puszczając jego twarz. Brzydziła się już dotykać Morpheusa, zwłaszcza po takich słowach. Odwróciła się plecami, patrząc na wodę. Dla niej to właśnie była woda, a nie przepaść, pustka bez dna. Ileż w niej zginęło ludzi? Tak jak ich dusze.
- Nie byłeś żadnym eksperymentem! - warknęła, zaciskając dłonie na barierce. Dlaczego tak bardzo bała się spojrzeć mu prosto w oczy? Powiedzieć, co zaszło między nimi, skąd cała misja pod tytułem „szlachta się chajta” skończyła się fiaskiem.
- Kochałam Cię. - szepnęła ledwie słyszalnie, nie odwracając się kompletnie w jego kierunku. Zaczynała się poważnie bać, choć wiedziała, że i w tym wypadku modlitwy nie pomogą. Nie chciała już nawet podnosić głosu. Czy odczucie przegranego życia było prawidłowe? Przymknęła powieki, chcąc ukryć łzy. Jest młoda, życie się dopiero zacznie. Dopiero zacznie... - Mieliśmy być szczęśliwi. Z łóżek robić statki pirackie i napadać szczurów lądowych. Śmiać się do rozpuku, gdy któreś z dzieci zacznie się krzywić, smakując cytrynę. Walczyć o skrawek kołdry, ale... Ty wolałeś podsłuchać własnej matki. Kiedy Ty dorośniesz? - szeptała, kręcąc głową. Czy kiedykolwiek żałowała z nim ślubu? Zapewne gdyby nie pojawił się William, gdyby on nie dał szansy, gdyby. Och, gdyby wszystko było inaczej! Jednak Morpheus wiedział o nim od samego spotkania „po latach”. To on podawał alkohol, mówiąc, że dzięki temu zapomni. I mylił się, był w pieprzonym błędzie. Odwróciła się do niego.
- Amelie, kandydatka na Twoją żonę, dostała błogosławieństwo od Twojej matki. To ona miała nią być, nie ja. Przyznaj się, przyznaj się, do cholery, że właśnie dlatego chciała popełnić samobójstwo! - rzekła, uderzając w jego tors palcem. Dokładnie pamiętała te listy, które zwykła dostawać. I nie było w nich chociaż odrobiny miłego słowa. Kiedy zatrząsł nią, zaczęła się wyrywać. Nawet teraz jako kościotrup, miał nad Cassandrą przewagę siłową. Płakała jeszcze silniej i jeszcze głośniej, powtarzając jak mantrę imię: „Amelie”. A co jeśli przez matkę Morpheusa straciła dzieci? Przymknęła oczy, chowając głowę w dół.
- Nie ukrywałam go przed Tobą. A TY NAWET NIE WSPOMNIAŁEŚ, ŻE MIAŁA BYĆ TWOJĄ ŻONĄ! Weź do naszego domu, wejdź do kurwy nędzy i otwórz ostatnią szufladę. Poznasz jej pismo, poznasz?! - warknęła tuż przy jego ustach. Czuła jak w jego żyłach płonie krew, jak mocno nią trzęsie. Jakże ukryje siniaki? Załkała po raz kolejny, szepcząc jedynie „puść mnie, Kapitanie”.
Nabrała szybko powietrza, opierając się ponownie o barierkę. Znów spojrzała w dół, porażona jego dotykiem. Nie tak miało wszystko wyglądać nie tak. Gdzie ta bajka, gdzie zakończenie „i ja też tam byłem, miód i wino piłem!”. Przełknęła głośno ślinę.
- Tak, mogłeś zginąć. Przynajmniej dzieci nie wiedziałby, jakiego mogły mieć ojca. - sama nie wierzyła w to, co powiedziała. Przecież Morpheus dla nich byłby idealny. Codzienne kąpiele, w których zdobywałby większość flot na Oceanie Atlantyckim. I dumnie nosiliby złoto do swojego skarbca, małego łóżeczka, przykrytego kołdrą w granatowe pasy. Bała się owdowieć, bo pomimo uczucia jakie łączyło ją z Willem, przywiązała się do tej brody i dymu od papierosów, spalonych ciastek. Nieszczęśliwa miłość przerodziła się w wredną karykaturę. Coś się kończy, coś się zaczyna. Poczuła jak traci grunt pod nogami. Ogromna siła zrównała ją z ziemią. Wylądowała na kocich łbach, czując ogromny ból w okolicach łopatki. Chciała wierzyć, że to zły sen, że zaraz się obudzi, lecz poranek wcale nie nadchodził. Uniosła dłonie do skroni, pragnąc zatrzymać wirujący świat.
- Ameryka zabrała Ci nie tylko dzieci, matkę, żonę, ale i męskość. - powiedziała, wyciągając dłoń w stronę barierki i z trudem podciągając się ku górze. Wzięła głęboki oddech. Czy marzenia o kominku i bliskiej osobie spełnią się dzisiejszego wieczora?
- Zapomnij, Phersu, zapomnij i nigdy nie wracaj. - spojrzała na niego oczami przepełnionymi bólem, cierpieniem. Zawiodła się na nim cholernie. Nie było jej wstyd tylko za samą siebie, lecz i za Kapitana. Wszak razem zarządzali flotą. Dziś statek zatonął. Z małej kieszonki płaszcza wyjęła obrączkę. Jeszcze niedawno śmieli się z jej kiczowatości. Ten wygrawerowany napis „I will always love You”, kłamał bezczelnie, zawsze patrząc prosto w oczy. Rzuciła w Kapitana obrączką, a następnie (trzaskając drzwiami!) wyruszyła w stronę zamku.
Koniec bajki.
Powrót do góry Go down


kapitan Morpheus Phersu
kapitan Morpheus Phersu

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 794
  Liczba postów : 452
https://www.czarodzieje.org/t947-morpheus-phersu
https://www.czarodzieje.org/t948-morpheus-phersu
https://www.czarodzieje.org/t7897-morpheus-phersu#
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyPon Maj 30 2011, 13:51;

Jego dzieciom. W tej chwili przemknęło mu przez myśl, że może i lepiej, że ich nie ma. Że nie muszą żyć razem z nimi w tym kłamstwie zgotowanym przez ich rodziców. Przez zakochanego po uszy kapitana i majtka, który kombinował, jak przeskoczyć na inny statek, bo na tym było zbyt wiele szczurów. Pieśń morza nie kołysała ich do snu, spędzali noce w oddzielnych kajutach.
Oddał całe swoje serce tylko po to, by je podeptano i opluto. Roztętnił się gniewem, niewypowiedzianą bezsilnością za stracony czas. Za zrujnowane życie. Przecież nie pokocha nikogo, nigdy. Nie tak szaleńczo, jak kochał ją. I impuls furii zgasiła chwilowa, rozpaczliwa potrzeba rzucenia się na kolana. I przepraszania za wszystko, za te wszystkie prawdziwe i nieprawdziwe winy, za zmyślone kochanki i romanse, za cokolwiek, byle tylko znów żyć w bajce. Ale to byłby koszmar. Jak mógłby żyć przy niej wiedząc, że ona tylko udaje? Że próbuje i siebie i jego przekonać, że kocha?
Brawo, Lancaster. Kółko teatralne do czegoś jednak się przydało. Uwierzył, naiwny jak cielę, uwierzył, że byli dla siebie stworzeni.
Ale to minęło wraz z jej słowami. Absurdem ociekającym z słów. Otworzył usta i bezgłośnie wypowiedział kilka słów, mrugając gwałtownie i cofając się aż pod naporem jej oskarżeń.
Dlaczego znów wspomniała Amelie? Dlaczego zrzuciła na nią całą winę? O jakie cholerne małżeństwo jej chodziło? O jakie cholerne listy? Co to, kurwa, miało znaczyć? Patrzył z niedowierzaniem, jak Cassandra wyrzuca z siebie kolejne kłamstwa, gładko i miękko. Najgorsze było to, że chyba sama w nie wierzyła. W tej chwili nie przerażało go rozpadające się życie, kończący się związek z kobietą, którą kochał. Nie, przerażał go fakt, jak bardzo ludzka psychika potrafi się nagiąć, w jakie bzdury uwierzyć. Patrzył teraz na chorą, wychudzoną Cassie, która miała problemy psychiczne nie tylko na tle ciała. Tak rozpaczliwie próbowała sobie wytłumaczyć własne zachowanie, że nie była w stanie obarczyć siebie choćby najlżejszym cieniem winy. Zamykała się w świecie własnych wyobrażeń, nie dopuszczając do siebie rzeczywistości, zamykając furtkę na prawdę. Patrzył, jak wypełnia się nienawiścią do niego, którą sama zaczynała w sobie kumulować, sama ją kreowała nieistniejącymi wyobrażeniami.
Ta nienawiść siedziała tam chyba od zawsze, czekając tylko, żeby uderzyć w najgorszym momencie, gdy był najsłabszy i niczego tak nie potrzebował, jak jej. Ale nie takiej. Nie znał tego rozwrzeszczanego monstrum, paradoksalnie wielkiego pomimo wagi, z zapuchniętymi oczami i czerwonymi policzkami, rozszerzającymi się w wściekłości nozdrzami. Nie znał jej. Nie wiedział, kim jest i nie wiedział, dlaczego przekręca sztylet, znów, raz jeszcze, kolejny raz.
Ale potem upadła. Obraz się urwał. Znów była maleńka i krucha, smok potrzebował chwili na oddech, by znów móc zacząć krzywdzić. Oparł się nieświadomie o barierkę. Nie mógł już się utrzymać na nogach. Coś lekko uderzyło go w tors. Zabolało znacznie bardziej niż pięść draba, niż uderzenie mantykory. Obrączka. Maleńka obrączka. Upadła na ziemię, Cass wstała. Nie był w stanie niczego odpowiedzieć. Przecież niczego nie zapomni. Ale nie wróci, nigdy. Nie miał do czego wracać.
Bajki nigdy nie było. W bajkach charaktery są prawdziwsze niż ona i potrafią, chociaż przez tę chwilę, kochać.
Odeszła. Morpheus przestał widzieć. Podniósł obrączkę z ziemi, zdjął z palca swoją. Nie zorientował się, kiedy zaczął krzyczeć. Wyć. Ryczeć. Jak zranione zwierzę. Powracając do atawistycznych instynktów. Cisnął obrączkami w przepaść, nienawidził ich w tej chwili najbardziej na świecie. Czuł się, jakby sam upadł na plecy i uderzenie odebrało mu dech. Wtedy nie myślisz o samym uderzeniu, wtedy twoją świadomość wypełnia tylko rozpaczliwa potrzeba dostarczenia powietrza do płuc. Ale wszystko się zamyka, tchawica rdzewieje, usta wypełniają się krwią. Wtedy krzyczysz. Morpheus krzyczał, długo. I myślał o tej egoistycznej, okrutnej kobiecie, kobiecie, której oddał serce, succubus, zjadła go, przeżuła i wypluła z niesmakiem, o tej księżniczce zamkniętej na najwyższej wieży, o Cassie, która stawiała stopy w określonym szyku gdy szła, niemal identycznym, gdy miękko tańczyła, robiła mu kawę z pieprzem i oddychała słodkim oddechem, gdy spała, Cassie w jagodowym płaszczu i z orzechowymi tęczówkami. O jego Cassie, która nigdy nie byłą jego. I to bolało najbardziej.
Odszedł powoli.
Kapitan tonie wraz ze swoim statkiem.
Powrót do góry Go down


Diana Potter
Diana Potter

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 128
  Liczba postów : 432
http://czarodzieje.my-rpg.com/t267-diana-potter?highlight=Diana+Potter
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyPon Cze 13 2011, 19:35;

Ne za bardzo miała co ze sobą zrobić więc przyszła po prostu na most. Podeszła do barierki i oparła się o nia patrzac na pikne widoki.
I pomyśleć, ze dokładnie rok temu całowałam się pod lasem z Markiem. A teraz to już przeszloąć... Ciekawe, gdzie w tym roku jedziemy an wakacje... Oni pewnie jadą do Lisy, a ja znowu zostaję tutaj. A i dobrze, przynajniej spokoj będę miała.
Powrót do góry Go down


Piotr Horn
Piotr Horn

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 50
  Liczba postów : 99
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyPon Cze 20 2011, 15:03;

Piotr podszedł do dziewczyny, spojrzał na punkt widokowy, który przed chwilą opuścił i tak nie chciał się wtrącać w rozmowę towarzystwa, które tam stało, może kiedy indziej z nimi zamieni słowo, teraz są ważniejsze sprawy, zobaczył z daleka Dianę.
-"Nareszcie!"
Powiedział pod nosem i szybkim krokiem do niej podszedł, przez chwilę nie wiedział co powiedzieć, ona w ogóle go nie zauważyła, była zamyślona. W końcu oparł się o barierkę obok Diany i nie pewnie zaczął:
-"Ładny widok, co nie?"
Był trochę na siebie zły, gdy tylko ją ujrzał i zdał sobie sprawę, że jest jego rodziną, pomyślał, że z jej piękną twarzą wolałby gdyby była wolną i nie spokrewnioną z nim dziewczyną. Karcił się ciągle w głowie za takie myśli i czekał co Diana odpowie, w końcu pierwszy raz w życiu z nim rozmawia.
Powrót do góry Go down


Diana Potter
Diana Potter

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 128
  Liczba postów : 432
http://czarodzieje.my-rpg.com/t267-diana-potter?highlight=Diana+Potter
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySro Cze 22 2011, 18:37;

Z zamyslenia wyrwał ją czyjś głos. Drgnęla i spojrzała w jego kierunku. Obok niej stał jakoś chłopak... z godłem Slytha na ramieniu.
-A tyś co za jeden?- spytała nawet o tym nie myśląc. Po chwili jednak skpnęla się, ze strzeliła gafę i zaraz przywolałą się do pożądku.
-Znaczy się, tak ładny widok. Jestem Diana, a ty?- spytała przyglądając mu się. Za żadne smoki go nie kojarzyła! Ani z lekcji, ani z Wielkiej Sali, ani z nikąd... Na żadnej imprezie, też sie spotkac nie mogli, bo ona sama żadko na nich bywała. I na dodatek chłopak był ze Slytherinu. Więc dlaczego, na brodę Merlina do niej zagadał?
Powrót do góry Go down


Piotr Horn
Piotr Horn

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 50
  Liczba postów : 99
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyCzw Cze 23 2011, 15:31;

Piotr spojrzał jej w oczy i rzekł spokojnie, lekko się uśmiechając:
-"Jestem Piotr, hmh, Diana, ładne imię."
Chłopak czekał na reakcję dziewczyny, nie chciał jej od razu mówić o tym, że jest z nią spokrewniony, miał ochotę na małą grę słowną.

upomnienie 1/5 - 4 punkt regulaminu ogólnego
Powrót do góry Go down


Diana Potter
Diana Potter

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 128
  Liczba postów : 432
http://czarodzieje.my-rpg.com/t267-diana-potter?highlight=Diana+Potter
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyCzw Cze 23 2011, 18:03;

-Hmm... Dzięki Piotrze.- odpowiedziała głównie z grzeczności. Była bardziej pochłonięta zastanawianiem się, czemu ten ślizgon do niej zagadał, niż jego komplementami.
-Chciałes coś, czy zagadałes z nudow?- spytała trochę nie grzeznie. Teraz jednak nie zwracała uwagi na maniery, mimo, iż Piotr był dla niej miły.

upomnienie 4/5 - 4 punkt regulaminu ogólnego
Powrót do góry Go down


Piotr Horn
Piotr Horn

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 50
  Liczba postów : 99
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyPią Cze 24 2011, 06:54;

-"W sumie to już od kliku dni cię szukałem."
Powiedział Piotr i oparł się plecami o barierkę, dał ręce za głowę, uśmiechnął się i spojrzał wprost na dziewczynę. Czekał na jej reakcję, ale jeśli by nie odpowiedziała już wiedział co ma dalej mówić.

upomnienie 2/5 - 4 punkt regulaminu ogólnego
Powrót do góry Go down


Diana Potter
Diana Potter

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 128
  Liczba postów : 432
http://czarodzieje.my-rpg.com/t267-diana-potter?highlight=Diana+Potter
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyPią Cze 24 2011, 10:33;

Diene zatkło.
Od kilku dni mnie szukał? ale po co? co tu jest w ogóle grane?
No właśnie... "co tu jest w ogóle grane? Jakiś obcy chłopak, na dodatek lizgon, zagaduje do niej i mówi, ze jej szukał od kilku dni. Ale po jakiego smoka?
Wzięła głębszy oddech.
-Mnie? Po co?- spytała w końcu.
Przujrzała się jeszcze raz chłopakowi. Calkiem ładny... Ale i tak nie w jej typie.
Powrót do góry Go down


Piotr Horn
Piotr Horn

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 50
  Liczba postów : 99
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySob Cze 25 2011, 10:41;

Piotr spojrzał przed siebie i uśmiechnął się lekko i zapytał dosyć tajemniczym głosem:
-"A co jeśli okazało by się, że masz kuzyna o którym nigdy nie słyszałaś i nie mówiono ci o nim dla twojego bezpieczeństwa? Umiesz sobie to w wyobrazić?"
Znowu spojrzał na dziewczynę i czekał co odpowie.

upomnienie 3/5 - 4 punkt regulaminu ogólnego
Powrót do góry Go down


Diana Potter
Diana Potter

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 128
  Liczba postów : 432
http://czarodzieje.my-rpg.com/t267-diana-potter?highlight=Diana+Potter
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySob Cze 25 2011, 12:16;

Jego pytanie było... dziwne... łagodnie mowiąc. Kuzyn, o ktorym nigdy nie słyszała? Możliwe, aczkolwiek mało prawdopodobne. Ale jeśli? To co wtedy?
-Zależy kim by był i czy musialabym się go jakoś wstydzić...- odparła patrzac przed siebie. Po chwili znow spojrzała na Piotra.- A co? Chcesz mi wmowić, ze odnalazłes jakiegos mojego kuzyna?- spytałą z powątpiewaniem w glosie.


Dziś chcę zamknąć Hogwart, więc kończcie wątek
Powrót do góry Go down


Piotr Horn
Piotr Horn

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 50
  Liczba postów : 99
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyNie Cze 26 2011, 10:06;

Piotr spoważniał, nie było czasu na zbędne gierki, jeszcze dzisiaj Hogwart miał zostać zamknięty, sam nie wiedział czemu sobie o tym nagle przypomniał. Spojrzał na Dianę chyba była trochę bardziej wyluzowana, no ale on musiał jeszcze się spakować i zadbać by drogocenne listy nie uległy zniszczeniu. Spojrzał więc dziewczynie w oczy i powiedział już nieco mniej tajemniczym głosem:
-"Dobra, chyba mogę ci już powiedzieć, jesteśmy spokrewnieni. Jesteś moją daleką kuzynką."
Piotr założył kapelusz aby jego podniecenie na twarzy skrywał cień, powiedział to, to co było zabronione w jego rodzinie, mógł jej tym nieźle namieszać w życiu, ale teraz to było nie ważne. Oparł się o barierkę i czekał na jej reakcję.
Powrót do góry Go down


Diana Potter
Diana Potter

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 128
  Liczba postów : 432
http://czarodzieje.my-rpg.com/t267-diana-potter?highlight=Diana+Potter
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyNie Cze 26 2011, 17:37;

Dienę zatkało. Przecież to nie możliwe... W jej rodzinie nigdy nie było ślizgonow... A już szczególnie jakiś niewiele od niej starszy. przeciez poza nia, najmłodszy był jej brat, a on byl od niej straszy o 15 lat więc jak...
-C-CO?- wyksztusiła z trudem łapiąc oddech.
Patrzyła na niego wielkimi oczyma, oczekując jakiś wyjaśnień. W końcu musiał jej to jakoś wyjśnić...
Powrót do góry Go down


Piotr Horn
Piotr Horn

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 50
  Liczba postów : 99
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyNie Cze 26 2011, 22:00;

Piotr uśmiechnął się i spojrzał Dianie prosto w oczy i powiedział:
-"Siostra twojej prababci była żoną mojego pradziadka, on był ze Slytherinu, więc twoja rodzina wyklęła siostrę twojej prababki, no ale nie ma czasu na rozmowy, jeszcze dzisiaj zamykają Hogwart, pogadamy jeszcze na wakacjach, ale w skrócie sytuacja wygląda tak.'Peleryna niewidka' jest w mojej rodzinie od pokoleń, miałem ją dostać po tych wakacjach od dziadka, rodzina kazała abym nie mówił ci o niej, jesteś moją jedyną, żyjącą kuzynką. Twierdzę jednak, że powinnaś wiedzieć o spokrewnieniu ze mną i o pelerynie, masz do niej takie same prawa jak ja."
Piotr patrzył teraz poważnym wzrokiem na Dianę i czekał na jej reakcję.


Ostatnio zmieniony przez Piotr Horn dnia Pią Lis 04 2011, 22:48, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Diana Potter
Diana Potter

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 128
  Liczba postów : 432
http://czarodzieje.my-rpg.com/t267-diana-potter?highlight=Diana+Potter
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyPon Cze 27 2011, 12:20;

Diana stała nieruchomo patrząc na domniemanego kuzyna wilkimi oczyma.
Siostra babki... poslubiła kogoś ze Slytherinu... Wykleli ją... No! nic dziwnego, ze nic mi o tym nie mowili!
Myślałą gorączkowo i układałą sobie wszystko pokolei w glowie... No i ta peleryna... Ale chłopak miał rację... Za parę godzin zamykaja Hogwart. Musiałą dokończyć pakowanie i leciec na pociąg.
-Yyy... słuchaj Piotr...- powiedziala w końcu niepewnie.- Nie mamy teraz czasu na pogaduszki. mam jeszcze parę sprawd do załatwienia, a jak sam juz zauwżyłaeś za niedługo zamykaja szkolę. A ja i tak usze to wszystko sobie jakoś poukladac...- mowila szybko i pewniej niż na począdku.- tak, pogadamy na wkacjach, a teraz przepraszam, ale musze już lecieć.
Kończąc ypowiedź już powoli wycowywała sie tyłem w stronę schodow. Gdy skończyła mowić odwróciła się na pięcie i nie czakjąc na reakcję krewniaka, poleciała do pokoju wspulnego Huflepuffu żeby się spakować.
Powrót do góry Go down


Jiri Broskev
Jiri Broskev

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 217
  Liczba postów : 335
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2958-jiri-broskev
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2959-jiri-broskev
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9752-jiri-broskev#273766
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySro Sie 17 2011, 01:40;

/sorry, 10 dni minęło dawno neutral a ja jestem wkurzony i muszę się wyładować!/

Tik, tak, tik, tak, tik, tak. Cyk, cyk, cyk, cyk. Jiri cały dzień niebezpiecznie tykał. Bomba zegarowa. Czekała tylko, aby wybuchnąć. Tik, tak. Mimo to, jak to on zresztą, wybył z dormitorium. Było ciepło. Kurewsko ciepło. A on szedł, gdzieś, gdziekolwiek. Wkurwiał go ten cały Hogwart. Łażąca zgraja wypacykowanych idiotów. Świetnie, świetnie. Idealnie, aby wyprostować im wszystkim ryje.
I nawet natknął się na dwóch takowych jegomości. Gadali coś o jakimś meczu quidditcha. Broskev, jak to on, przyłączył się do rozmowy, a co. Wcisnął ręce do krótkich, postrzępionych jeansowych spodni i bujał się lekko na nogach. Wiedział, że niedługo wybuchnie. Tik, tak, tik, tak. Jeden z nich, Gryfiak czy inny chuj, jeszcze ich nie odróżniał, powiedział coś głupiego. Ale Jiri był dobrym chłopakiem, naprawdę. Dlatego go ostrzegł. Zawsze ostrzegał. Skończ pierdolić, jak o czymś nie wiesz to się zwyczajnie nie odzywaj. No przecież go uprzejmie upomniał. Zawsze tak robił. Po prostu, z sympatii do ludzi. A, nie. Po prostu - Czech miał zasady, a co!
On jednak nie wziął tego do siebie, niestety, ku rozpaczy wrażliwego serduszka Jerzego. No jak to tak? Więc ten dalej się bujał na swoich nogach, przyjmując pozycję tzw. najeżonego jeża, jakże cudowna nazwa. Sam ją wymyślił. Ale przejdźmy do akcji właściwej. Tik, tak, tik, tak. W środku wrzało, ale nic już nie mówił. Zacisnął usta w wąską linijkę i słuchał. Ale kiedy doszło do niego słowa wkurwiającego osobnika, że niby Gobliny to cioty, to sorry, ale już dłużej nie wytrzymał!
Bum!
Szczęśliwie, chłopak był nieco wyższy, dlatego bez problemu Jiri pierdolnął go czołem w nos, łamiąc przy okazji chrząstkę, co swoją drogą było słychać, a chłopakowi poleciała krew po twarzy. Hm. Drugi rzucił się mu do pomocy, a Broskev stał tak chwilę, obserwując to wszystko i rozmyślając. Coś mu nie pasowało. A, że Czech był pedantem i zawsze uwielbiał wszechobecny porządek, strapił się tym niesamowicie. Ach, no tak. Kopnął jeszcze obydwu z glana w piszczele. O, teraz wszystko było idealnie. Symetrycznie. Jiri pokiwał głową z aprobatą dla samego siebie, a potem pocisnął w stronę... jakąś tam.
No bo był wkurwiony, nie? Dlatego nie patrzył, gdzie idzie. W końcu znalazł się na jakimś rozwalającym się moście. Spoko. Kopnął jeszcze niestabilną belkę i przeklął siarczyście pod nosem. A potem zebrał się na charczenie i wyplucie zawartości gdzieś w dal. Rozległo się jedynie głuche plaśnięcie. Broskev pociągał jeszcze chwilę nosem, a potem przejechał dłonią po swoich krótkich włosach i oparł się o drewnianą barierkę. Z kieszeni wyciągnął peta, którego sam skręcał i sam nabijał tam tytoń. Między nami dosyć mocny. Odpalił go różdżką i się zaciągnął, niestety po chwili zaczął się dusić i kaszleć.
- O kurwa, ale dojebałem - rzucił do siebie na głos, kiedy w miarę się uspokoił, a dym przestał rozrywać mu nozdrza i płuca. Zawsze tak mówił. Schemat zawsze wyglądał tak samo. Ale on się nigdy niczego nie nauczy.
Powrót do góry Go down


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySob Paź 01 2011, 20:34;

Już zaczęła się jesień. Kto by pomyślał, że czas tak szybko minie? Za chwilę będą święta, a przecież mimo wszystko Szarlotka uwielbiała święta. Zawsze tego czasu nie wyjeżdżała z Hogwartu, lecz zostawała. Czasem sama, czasem nie, jednak z pewnością nie mogła narzekać na nudę. W końcu zawsze mogłaby odwiedzić swoją przyjaciółkę, NNN, która zazwyczaj ten czas spędza w swoim mieszkaniu w Hogsmeade. Mogła z nią spokojnie zaćpać, odizolować się od reszty uczniów, odpocząć od gwaru i hałasu jaki panuje na szkolnym korytarzu. Jasne, wydawałoby się, że taki ktoś jak CDLB wiedzie spokojne, puste życie. Nikt by nie przypuszczał, że w środku dziewczyna aż cała się gotuje. Co by tu nie zrobić, gdzie wyjść. A przecież tak rzadko wychodziła z zamku. Nic dziwnego, że w taką pogodę nareszcie coś zmusiło ją do wyjścia z ciemnego i mrocznego dormitorium, i zaprowadziło aż na skraj wiszącego mostu.
Nie można było na co narzekać, bo i po co, nie? Tutaj też było wygodnie. Tak więc studentka po chwili bezcelowego chodzenia po moście znalazła sobie milutką miejscówkę przy zardzewiałej, skrzypiącej barierce. Oczywistym faktem jest, co miała zamiar teraz zrobić, co nie? I nie, wcale nie chodziło o wejście na barierkę i podjęcie kolejnej bezcelowej próby samobójczej w jej wykonaniu, no skąd. Szarlotka zza pasa wyciągnęła białą, brudną strzykawkę, już naładowaną, podwinęła rękaw swojej koszuli w kratę i bez żadnego problemu odnalazła odpowiednią żyłę, w którą mogłaby sobie wbić igłę.

post nie wyszedł, wybacz :c
Powrót do góry Go down


Antoinette Primrose
Antoinette Primrose

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 67
  Liczba postów : 498
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySob Paź 01 2011, 20:49;

Już zaczęła się jesień. Kto by pomyślał, że czas tak szybko minie? Ledwo co wróciła z pasjonujących wakacji w Paryżu i cieszyła się pełną, szczęśliwą rodziną, a teraz znów zaniedbywała wszelkie możliwe obowiązki, by zająć się córką. Ładnie pozwoliła się urządzić, nie ma co. Czarls zdecydował się bowiem nawiać, u boku pulchniutkiej, durnej murzynki, by daleko od domu założyć plantację truskawek czy innego cholerstwa i rozpocząć zabawę w szczęśliwego farmera. Niech go piekło pochłonie; jego, nową żoneczkę i ich domek, tak paskudny, jak cały agent Primrose. Cóż, przynajmniej nie wyróżniał się na jego tle.
Korzystając z jednego w miarę wolnego popołudnia, Antonina postanowiła przejść się po zamku. Była spokojna, bo akurat znalazła się jedna z niań, która w tym samym czasie nie miała nic innego do roboty, więc zadeklarowała się do opieki nad Lusią. To dobrze. Krukonka zaczynała już odnosić wrażenie, że córeczka jest zmęczona jej towarzystwem i potrzebuje odmiany. Choćby maleńkiej! Toteż pani Primrose postanowiła spełnić jej życzenie i czas ten spędzić samotnie. Przynajmniej do momentu, w którym nogi nie poniosły ją na wiszący most, a oczy nie dostrzegły stojącej gdzieś w tyle Charlotty. Charlotty, która robiła coś bardzo złego! Bez zastanowienia pognała w jej kierunku i wyrwała jej strzykawkę, ot, jakby zabierała niegrzecznemu dziecku cukierka. Albo niebezpieczną zabawkę, co jest już bliższe prawdy. Takie przyzwyczajenie. Podobnie jak moralizowanie, które nadchodziło wielkimi krokami. Chyba.
- Uśmiech się. - Zarządziła ze zdecydowaniem i podparła dłonie na biodrach. - Wiesz, że pewien mężczyzna przełaził dobę z nożem w plecach, ale był tak pijany, że wcale nie czuł bólu?
Powrót do góry Go down


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySob Paź 01 2011, 21:25;

Zaniedbywać obowiązki jest bardzo łatwo. W końcu do tego wystarczy chwila nieuwagi, zawahanie się, dosłownie w sekundę zmiana decyzji, a to przecież tak niewiele. Tak niewiele, a jak bardzo potrafi zmienić przyszłość, nawet świat. W końcu na studia Szarlotka przybyła w celu dokształcania swojej wiedzy, zmiany na lepsze, ucieczki od nałogu, i co z tego miała? Tylko raz, na początku przybycia do Hogwartu nakłoniła się przez innych do ponownego skosztowania narkotyków. Po tym obiecała sobie, że już przestanie, to był ostatni raz. Ale po nim zaczęła to robić coraz częściej i częściej, aż obecnie, po raz kolejny znowu jest uzależniona. Zdecydowanie, ludzie muszą się częściej zastanawiać nad swoimi wyborami, czy po prostu słowami lub obietnicami tak, aby potem nie zostały one rzucone od tak, na wiatr.
Tak sobie siedziała, całkowicie nikomu nie wadząc, wpatrując się w strzykawkę, a po chwili... strzykawki już nie było. Szarlotka się oburzyła, zbulwersowała nie na żarty, a potem obróciła łepek w stronę tego ktosia, który jej bezczelnie z łapki ją wyrwał, chcąc go obrzucić mnóstwem obelg i brzydkich słów, aż tu nagle dostrzegła Tosię, równie mocno zbulwersowaną jak ona sama, ho ho ho. I nawet mówiła do niej jakieś mało istotne, ale bardzo interesujące rzeczy, mhm. Studentka poklepała miejsce obok siebie, z nadzieją, że Krukonka do niej dołączy, a przy okazji odda też strzykawkę. Potem przekrzywiła jeszcze raz głowę z jej stronę, i dopiero wtedy odpowiedziała na jej pytanie.
- Też bym tak chciała.
Powrót do góry Go down


Antoinette Primrose
Antoinette Primrose

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 67
  Liczba postów : 498
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySob Paź 01 2011, 21:38;

Zaniedbywanie obowiązków, owszem, jest łatwe. I jest jeszcze łatwiejsze, gdy z dnia na dzień zostawia cię mąż, informując o rozprawie rozwodowej, na której nawet nie zamierza się pojawić, i przedstawia ci swoją nową wybrankę serca, na widok której zaczynasz się zastanawiać, czy z jego gustem rzeczywiście jest tak źle, a ty jesteś do niej podobna. Ale nie, ile razy Antosia spoglądała na swoje odbicie w lustrze, mijały wszelkie wątpliwości - nie było z nią aż tak źle. No, chyba że po samym rozwodzie, bo wtedy przepłakała kilka najbliższych dni i wyglądała jak potwór z Loch Ness. Choć... W zasadzie trudno stwierdzić, czy Nessie nie prezentowała się wówczas lepiej niż Krukonka. Temat do dłuższych, bardziej zawiłych dyskusji! Tak czy inaczej, mogła być przynajmniej wdzięczna Merlinowi, że nie wrobił jej w uzależnienie od czegokolwiek, czy to narkotyków, czy alkoholu. Papierosy można pominąć, bo nimi ostatnio nie gardziła, skoro w tak krótki i przyjemny sposób pozwalały się odstresować.
Naburmuszona mina stała się jeszcze bardziej naburmuszona, ale ostatecznie dziewczyna postanowiła zająć miejsce obok Szarlotki. O oddaniu strzykawki nie było na razie mowy; cały czas trzymała ją w ręce jak najdalej od panny DLB i zasłaniała ją nieznacznie podciągniętą pod szyję nogą.
- Nie widzę nic fajnego w bieganiu z nożem w plecach, nawet po pijaku. - Westchnęła przeciągle i wzruszyła ramionami, przenosząc spojrzenie na studentkę. - Właśnie. Dwie szkoły w Belgii wprowadziły na przerwie obiadowej kufel zimnego piwa niskoalkoholowego dla uczniów. Nie spodziewałam się, że mugole też miewają ciekawe pomysły. Uśmiech się. - Zarządziła po raz kolejny, widząc markotną minę Szarlotki. Nie może być!
Powrót do góry Go down


Quentine Joselie Fennly
Quentine Joselie Fennly

Student Hufflepuff
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 169
  Liczba postów : 514
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptyCzw Paź 20 2011, 19:46;

Wszystkich wywiało w pole! A przynajmniej tak Quentinie się zdawało. Chodząc po korytarzach Hogwartu, zauważyła, że mało co widuje znajomych na korytarzach. Ponadto ostatnio nie widywała Hery? Właśnie, co się z nią dzieje? Lecz jak już wcześniej wspominałam, wszystkich wywiało na zew natury. Podziwiać widoki, skoczyć z mostu? Tak się składa, że Quenia postanowiła pójść w ślady swych znajomych i także ruszyła w stronę dworu. Mijając kolejne obiekty dziewczyna zatrzymywała się i zaczęła się gapić w jedno miejsce jak sroka w gnat. Ale pomijając ten fakt, tak oto doszła do mostu, by spędzić miło czas. By wyglądać jeszcze mądrzej wzięła ze sobą pewną książkę.
Dochodząc do miejsca, poczuła ten zew natury. Teraz już wie czemu wszyscy zdecydowali się na spędzenie czasu na powietrzu. Podeszła do barierki patrząc w przestrzeń. Tak! Chciała zrobić takie wrażenie jak to robią Ci aktorzy w telewizji, lecz jej się to nie udawał, gdyż co jakąś chwile robiła dziwne miny. Więc wzięła się zaczytanie. Głośne czytanie. Bardzo głośne czytanie, by wystraszyć kruki z lasu.


dupny ten post :<
Powrót do góry Go down


Andrew Canavan
Andrew Canavan

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Dodatkowo : +200% do zajebistości!
Galeony : 157
  Liczba postów : 392
http://www.dom-nocy.my-rpg.com
Most - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 EmptySob Paź 29 2011, 01:36;

Och Andrzeju, Andrzeju! Czyżbyś znalazł się w kompletnym dołku towarzyskim? Karygodne, doprawdy! Jak to nie chcesz się z nikim widzieć? Żartujesz, prawda? A może jesteś chory, dać ci syropek na gorączkę? Oj, przestań się mazgaić i wyłaź z tego łóżka, no dalej!
Od paru dni nie chciało mu się robić kompletnie nic. Zajęcia… phi! Jest na tyle mądry, że poradzi sobie i bez nich. Imprezy? Jakoś o nich nie słychać. Przyjaciele? Pochowali się przed nim w strasznych i ciemnych miejscach, do których boi się wchodzić. Specjalnie! Żeby nie mógł ich znaleźć! Niedobrze. Dni upływały mu na rozmowach z Wiesławą (sufit) i Grzesiem (podłoga). Czasami też mówił do Pana P. Właściwie nie robił nic, poza mówieniem, co z jednej strony było ciekawym zajęciem, ale z drugiej… jakoś podświadomie czuł, że irytuje swoich współlokatorów po raz dziesiąty już pytając się o to, czy nie widzieli może Kasi i jeśli tak, to jak dziś wyglądała. Może to dziwne przeczucie wynikało z morderczych spojrzeń rzucanych w jego kierunku, może chodziło po prostu o to, że odpowiadała mu cisza bądź ciche chrząknięcia… czując się jak piąte koło u wozu, postanowił ruszyć w siną dal. Byle dalej, najlepiej na koniec świata. Spakował więc swój plecak, zabrał Pana P i zdjęcie Ogrodnika (tak prześlicznie na nim wyszła!) i wyszedł z zamku na zachmurzone błonia. Już, już zamierzał zniknąć, kiedy zwabił go jakiś anielski głos czytający na głos jakąś bardzo mądrą książkę. Zwabiony owym dźwiękiem, pobiegł w kierunku jego źródła i… zgadnijcie na kogo natrafił.
- QUENIA! Boże drogi, jak ja cię dawno nie widziałem! – I rzucił się na nią, żeby ją udusić wytulić!
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Most - Page 16 QzgSDG8








Most - Page 16 Empty


PisanieMost - Page 16 Empty Re: Most  Most - Page 16 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 16 z 35Strona 16 z 35 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 25 ... 35  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Most - Page 16 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
most wiszący
-