Ciemna i brudna sala do run świeciła pustkami. Na oknie stał jeden zwykły kwiat, którego można często spotkać w domach mugoli. Światła w sali prawie nie było i sprawiała ona wrażenie bardzo ponurej i zimnej. Gdyby nie ławki, można by było pomyśleć, że robi ona za kostnicę.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Starożytne runy
Wchodzisz do Klasy Starożytnych Run, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Starożytne Runy. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Howard Forester oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Tecquala. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Wypisz i opisz symbole związane z runą Algiz (łoś, łapy łabędzia, człowiek stojący na ziemii z wyciągniętymi w górę ramionami). 2 – Wypisz runy znajdujące się w kręgu Ognia (Kenaz, Fehu, Thurisaz, Sowilo, Gebo). 3 – Wymień kręgi energetyczne, do których należą runy (wody, powietrza, ziemi, ducha). 4 – Jakie rośliny symbolizuje Thurisaz? (nasturcja, rojnik) 5 – Która z run jest związana z grecką Temidą? Wytłumacz, w jaki sposób jest powiązana (Ehwaz). 6 – Opisz znaczenie runy Mannaz oraz przyporządkuj, do jakiego kręgu energetycznego należy.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Narysuj i nazwij runy, energetycznie należące do Ziemi (Uruz, Iwaz, Berkano, Ingwaz, Odala). 2 – Podaj znaczenie trójki run: Algiz, Ingwaz, Raido. 3 – Narysuj runę, której symbolem jest orzeł i rubin (sowelo). 4 – Opisz, jak Runa Perdo wpływa na zdrowie człowieka (wzmacnia witalność, pobudza do pracy układ immunologiczny, dodaje sił i energii życiowej, pomaga walczyć z nałogami). 5 – Przypisz poszczególnym surowcom (kamień księżycowy, koral, hematyt) runy, które symbolizują. 6 – Narysuj wszystkie runy, które są nieodwracalne (Gebo, Hagal, Naudiz, Isa, Jera, Ehwaz, Sowelo, Ingwaz, Dagaz.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Lena weszla dziś do klasy trochę wcześniej niż zazwyczaj. Chciała dowiedzieć się czy wszyscy uczniowie odrobili zadaną prace i czy wszystkie trafią dziś do jej rąk. Weszła spokojnie, nie śpieszyła się. No, bo niby po co? Usiadął jak zawsze przy swoim biurku. Może i było stare, ale prawdopodobnie miało jakąś ciekawą historię na swoim koncie. Kobieta zbarbiła się lekko, a jej długie wlosy opadły na twarz. Chwila skupienia i jedna myśl: co dzisiaj zaproponuje uczniom na zajęciach?
Autor
Wiadomość
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
kostki:4, 4, 5 = 13 poprzedni etap: 7 już z wszystkimi bonusami
Słysząc o kolejnym zadaniu trochę zwątpił. Gdyby nie wziął ze sobą świetlika to zapewne wykreślanka zajęłaby mu znacznie więcej czasu. Nic nie mógł poradzić, że ten przedmiot nie chciał mu wejść do głowy, ale starał się. Chciał wyłapać kilka dobrych ocen, aby poprawić swoje tegoroczne wyniki wymuszone ponad miesięczną przerwą w nauce. Nie rozglądał się jak innym idzie, bo wiedział, że czasu nie mają tak dużo jak mogłoby się zdawać. Nie zastanawiał się czy wykreślanka jest zadaniem dla dzieci czy może po prostu odmianą od standardowych lekcji teoretycznych, po prostu próbował uporać się z tłumaczeniem run i łączeniem ich w jakieś sensowne słowa, które odpowiadałyby mniej więcej przedmiotowi, zaklęciom albo artefaktom bliskim starożytnych run. Gdy znalazł pierwsze słowo to trochę odetchnął z ulgą, bo przynajmniej nie odda pustej kartki. Mimo wszystko miał w zeszycie nieźle pomazaną stronę, gdy układał słowa, potem je wykreślał, a inne jeszcze sprawdzał w podręczniku czy nie przekręcił przypadkiem pisowni. Zadanie dobre dla rozruszania myśli, ale zaiste, trzeba mieć do tego ścisły mózg, bo wystarczy się rozproszyć, a trzeba potem poświęcić trochę czasu by się ponownie skoncentrować. Po upływie czasu przepisał swoje znajdki na nowy rulon pergaminu, aby oddać pracę w stanie nienagannym. Ciekaw był jak będzie wyglądać to pod kątem ocen. Zazwyczaj starożytne runy nie cieszyły się wysokimi stopniami. Poprawił krawat pod szyją i czekał aż nauczyciel zbierze wszystkie kartki i wyda oceny.
Howard podczas zajęć przechadzał się po klasie, nie mogąc się nadziwić, jak świetnie jego uczniom szło rozszyfrowywanie kolejnych słów z zadanej wykreślanki. Kilkukrotnie uśmiechał się do siebie, widząc nawet takie słowa, których kompletnie się nie spodziewał. Ale przecież całe zajęcia polegały na używaniu własnego sprytu, więc jeżeli słowa wcześniej nie brał pod uwagę, a zostało znalezione w odpowiedni sposób, nie miał żadnego problemu z tym, by je zaliczyć. - Doskonale, kochani, doskonale! Uwaga... Kończymy! - machnął różdżką, a pergaminy najzwyczajniej wchłonęły wszelkie runy oraz zapiski uczniów, w zamian ukazując im otrzymaną w związku ze staraniami ocenę. Dominowały te Wybitne. - Czy ta szkoła zdaje sobie sprawę, z jakim pokoleniem ma do czynienia? - mruknął sam do siebie z wyraźną ekscytacją, jednak trudno było wyłapać, czy chodziło mu o osiągnięte wyniki, czy może również o zastosowane metody edukacji, które okazały się najwyraźniej na tyle angażujące, że większość z nich chyba całkiem nieźle bawiła się, jednocześnie utrwalając wiedzę. - Dziękuję Wam za dzisiaj. Pamiętajcie o pracy domowej. - brzmiał na w pewien sposób wzruszonego, żegnając się z nimi po tym, co zobaczył na lekcji. Po ogłoszeniu jej zakończenia, wrócił jeszcze do swojego biurka, aby poczekać, aż wszyscy opuszczą salę i dopiero wtedy ją zamknąć.
Rozwiązanie:
Poziomo (7): RYSUNEK, MAGIA, ALFABET (ALFA), ARTEFAKT (FAKT), RUNA, EPISKEY (PISK), OBELISK Pionowo (9): HOGWART (GWAR), SZYFR, KAMIEŃ, FUTHARK, GRAAL, TESTRAL (ATEST/TEST), RYTUAŁ, NIMBUS* (USTNY), ZAKLĘCIE (RDZA) Łącznie do odnalezienia: 16 słów *słowo-joker, za 5 punktów dla domu
Punktacja:
Każde odnalezione słowo: 1p. Słowo-joker: 5p. Łącznie za słowa z klucza: 20p. Bonus za dodatkowe znaleziska: 2/5p. Aktywne uczestnictwo w OBU etapach lekcji: 5p.
Punkty kuferkowe rozdane, jakby ktoś okazał się pominięty - pw@Morgan A. Davies
[z/t dla wszystkich chętnych]
Raphael Serafini–Zanetti
Wiek : 46
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 186,5cm
C. szczególne : Przedramiona pokryte w znakach runicznych i symbolach szamańskich, będące dawnymi oznakami jego powiązań z czarną magią. Na plecach posiada skaryfikację heksagramu, obecnie zabliźniony acz nadal możliwe do wyczucia wypuklenia. Pozostają zakryte pod ubraniami. Blizny po poparzeniach na wewnętrznych stronach dłoni.
Egzamin Końcowy - Starożytne Runy - Rok Szkolny 2019/2020
Witajcie uczniowie na egzaminie końcoworocznym z nauk o Starożytnych Runach. W tym roku waszym zadaniem będzie przetestowanie znajomości symboli runicznych i teorii związanej z nimi, ale także część praktyczna, która pozwala wam zdobyć doświadczenie w polu zadań związanych z działalnością run. Tym samym zapraszam do podjęcia się zadań!
W kwestiach miejsca umieszczania odpowiedzi proszę kierować się według wskazówek w zadaniach. Oceny wystawiane będą przez sowy. Wszystkie uwagi/pytania/obiekcje - na PW do @Raphael Serafini–Zanetti
UWAGA! Twój post powinien wymagać co najmniej 10 linijek. Możliwość pisania od 21.06, godzina 19.00
Sposób oceny całokształtu
– Dla egzaminowanych, którzy byli już co najmniej od drugiego semestru: Udział w lekcjach Starożytnych Run to 1pkt do ogólnej oceny. – Dla egzaminowanych, którzy byli już co najmniej od drugiego semestru: Rozwiązanie pracy domowej z Run to 0,5pkt do ogólnej oceny za każdą.(przy nieparzystej ilości zaokrąglamy w dół) – Osoby nowe, których postacie dopiero co doszły (wcześniej niż miesiąc): Za zasady poniżej doliczane mają dodatkowo +X pkt do ogółu za Y dziesiętnej ilości HMiSR. Napisanie niedokładnej odpowiedzi na pytanie w części teoretycznej - 0,5pkt; pełna odpowiedź - 1pkt – Część druga polega na deszyfracji. Dlatego za samą deszyfrację, jako, że jest trudna - gracze dostają +2pkt. Jednak za nie podanie jakim sposobem zostało to zrobione lub nieudzielenie odpowiedzi jaki to tekst - gracze dostają od -2 do -4 pkt. (Własna sugestia egzaminatora) – Część trzecia polega na kompletnej losowości, więc gracze mogą zdobyć przedział punktowy w zależności od tego ile uda im się zdobyć kombinacji. Za każdą jest 1pkt.
I. Teoria
Nie bez powodu Runy uważane są w Hogwarcie za jedno z najcięższych przedmiotów. Wymagają znajomości alfabetów runicznych i nie tylko, ale także historii z nimi związanych. Poniższe sześć pytań z wiedzy teoretycznej sprawdzą czy zasługujecie na ocenę dopuszczającą, acz istnieje szansa, że dzięki praktyce - zdobędziecie także i notę wyższą. (Odpowiedzi wysyłacie w prywatnej wiadomości zatytułowane “Egzamin SR - XXX YYY”)
Pytania:
1. Ile jest alfabetów runicznych wywodzących się z terenów Wielkiej Brytanii, lub przybyłych na ichniejsze tereny? Wymień i uszereguj je od najstarszego do najmłodszego.
2. Wymień trzy zastosowania run we współczesnym świecie magicznym.
3. Odpowiedź jakim przedmiotom lub istotom odpowiadają podane numery, a także ich znaczenie: 9, 4, 6
4. Liczba siedem jest jedną z najbardziej odkrywczych od stuleci. Rozwiń swoją wypowiedź na ten temat i wytłumacz dlaczego tak jest.
5. Która z dziedzin teoretycznych jest powiązana ze Starożytnymi Runami?
6. Odpowiedz na pytanie - Gdzie znajduje się najstarszy zapis runiczny?
II. Deszyfracja tekstu
Część praktyczna obowiązuje każdego przystępującego do egzaminu ucznia. Waszym tegorocznym zadaniem jest przetłumaczenie tekstu runicznego na język angielski z uwzględnieniem metody deszyfracji (aut: Inaczej mówiąc - dostajecie fragment po angielsku, ale piszecie w poście, że jest on napisany runicznie. Odpowiedź jaka to metoda przesyłacie tak samo jak odpowiedzi z pierwszego etapu - na prywatną wiadomość zatytułowaną “Egzamin SR - XXX YYY”). Dodatkowe ciekawostki na temat zadania mogą pomóc wam zdobyć lepszą ocenę.
“Mx mw epaecw fixxiv xs ezirki hiev sriw xler xs mrhypki mr qsyvrmrk. Jsv izivc sri sj yw, pmzmrk mr xlmw asvph qierw aemxmrk jsv syv irh. Pix alsiziv ger amr kpsvc fijsvi hiexl. Alir e aevvmsv mw ksri, xlex ampp fi lmw fiwx erh srpc fypaevo.”
III. Runiczne kółko i krzyżyk
Raphael czasem lubi pobawić się w różnego rodzaju sprawdzanie uczniów, nie tylko pod względem znajomości starożytnych run, ale także układaniu ich z losowych znaków. Dlatego w tym roku opracował prostą grę kółko i krzyżyk, znane mugolskiej społeczności, ale z własnymi zasadami i stylem. Egzaminujący dostają specjalną, zaczarowaną tablicę losującą runy w czasie rzeczywistym. Co sekundę ta runa się zmienia. Dlatego liczy się tutaj spostrzegawczość i zdolność szybkiej reakcji, podobnej do łamania klątw.
Zasady:
Spoiler:
– Egzaminowany rzuca trzema rzędami trzech kostek (3k3) – Te trzy rzędy są bardzo ważne, gdyż są one głównym celem zdania. Traktujecie to jako pole do kółko i krzyżyka jako zapełnione przez rzuty kostki. Za każde trzy kostki w dowolnej, prostej lub pionowej lub na ukos, dostajecie możliwości zdobycia +1pkt z tego zadania. Dlatego według tego przykładu: https://i.imgur.com/hGxp0I1.png udało się wam zdobyć +2pkt za całość zadania. Tak, oparte jest to na losowości i nie przewiduje się używania tutaj możliwości przerzutu. – Dosyłacie link do kości na PW, tak samo jak w poprzednim zadaniu. W poście mówicie o podobieństwie run ze sobą (dowolnego typu)
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Egzamin ze Starożytnych Run. Co go dziwnego pchnęło ku temu działaniu? Dlaczego postanowił wziąć udział w tymże teście, wiedząc, że ma dość nikłe szanse? Owszem, w ostatnich dniach się podszkolił, no ale to nie oznaczało, że stał się pionierem w tej dziedzinie; tak naprawdę mógł tylko marzyć o dobrym wykształceniu i odpowiednim miejscu pracy. O ile ostatnio się poprawił w aptece, o tyle jednak nadal nie wierzył we własne możliwości, którymi przecież powinien budować własną przyszłość. Stał, siedział, bywał w schematach nieuczęszczanych, ale za to zmagał się z wieloma przeciwnościami losu. Dodatkowo, nie uważał, żeby mu ta cała edukacja była do czegoś potrzebna, no ale ostatecznie zapisał się na Starożytne Runy, więc temat ten musiał jakoś przeskoczyć i przejść przez tor przeszkód w całości. Początkowe pytania nie były zbyt trudne, ale nadal, jedno w szczególności przysporzyło mu problemy do tego stopnia, iż zwyczajnie nie odpowiedział na nie w żaden szczególny sposób. Nie zamierzał powiązać czegoś, czego kompletnie nie wie i zrobić z siebie większego idioty, niż tym jest dotychczas. Musiał działać uważnie, starannie pisać literki (a czasami nawet z tym miał problem) oraz udzielać dobrych, celnych odpowiedzi. Szkoda by było, gdyby za swoją głupotę otrzymał trolla. Tekst do deszyfracji wydawał mu się być wyjątkowo prosty. Zapis runiczny przygotował sobie na kartce i odpowiednio zastosował wybraną przez siebie metodę; było ich sporo, ale nie podejrzewał, by nauczyciel dał coś wyjątkowo trudnego. Bingo. Odpowiednia metoda, do tego dopisanie, skąd dany fragment pochodzi i od razu ocena wyższa. Prawdopodobnie, bo zawsze mógł się machnąć. Zabawa w kółko i krzyżyk natomiast wymagała u niego spostrzegawczości. Ostatecznie zauważył tylko jedną odpowiednią kombinację; na łamacza klątw ewidentnie by się nie nadawał. Niemniej jednak nie poszło mu aż tak źle, jak myślał, że mu pójdzie; mógł skończyć znacznie gorzej. A w tym momencie opanował go jakiś błogi spokój, że będzie dobrze i nie będzie musiał zmagać się znowu z tym samym rokiem szkolnym.
| zt
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Max był już powoli zmęczony tymi wszystkimi egzaminami. Po tym, jak wymęczyły go wszelkie stworzenia, z którymi musiał zmierzyć się u profesor Cortez, wątpił, że będzie miał sił na runy. W drodze do sali uważnie studiował różne tłumaczenia i runy, aby dać z siebie jak najwięcej. W końcu, znalazł się na miejscu i mógł przystąpić do egzaminu. Teoria nie była zbyt łatwa i Max wykorzystał każdą minutę, jaką miał, by przypomnieć sobie wszystkie teorie, znaczenia i symbole. Kilku odpowiedzi był pewien, a kilka napisał bardziej kierując się intuicją i wierzeniami z różnych kultur. Mimo wszystko odpowiedział na każde zadane przez Raphaela pytanie i samo to już ślizgonowi wystarczyło. Następnie przeszedł do części praktycznej. Gdy zobaczył zaszyfrowany tekst dziękował Merlinowi, że wpadł na przejrzenie notatek chwilę wcześniej. Od razu wykluczył odpowiedzi, które zdecydowanie nie pasowały i rzetelnie zabrał się za próbowanie pozostałych możliwości. W końcu jedna z nich zadziałała i udało mu się rozszyfrować tekst. Rozpoznanie jego źródła było dla Maxa banalne ze względu na znajomość oryginału. Trzeci etap początkowo sprawił, że mózg Maxa doznał erroru. Dopiero po chwili zorientował się, na czym to polega. W końcu dopasował do siebie jeden rządek run i oddał pergamin. Zdecydowanie miał na dzisiaj dosyć. Pożegnał się z uśmiechem z Raphaelem i udał się jak najdalej od klas żeby trochę odpocząć.
//zt
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Nie widziała innej opcji jak tylko wziąć udział w egzaminie ze starożytnych run. W końcu była to jedna z ciekawszych rzeczy jakie były wykładane w Hogwarcie. Nie wiedziała czego ma się spodziewać po tym jak stanowisko po Fairwynie objął Zanetti. Nie bardzo wiedziała jaką formę przyjmie egzamin, ale mimo tego chciała podjąć się wyzwania. I wyglądało na to, że zadania podawane im przez Włocha wcale nie były takie proste jakie mogłyby być. Pytania teoretyczne zdecydowanie wymagały wiedzy od zdających i to dosyć zaawansowanej choć wydawałoby się, że wcale nie były takie skomplikowane. Mimo wszystko coś udało jej się wyczarować i wypisać pod pytaniami odpowiedzi. Rozszyfrowywanie tekstu zapisanego w runach nie było też aż takim wyzwaniem. Zwłaszcza jak już się załapało rytm, w którym wykonywało się podmiany odpowiednich znaków na inne bez większego zastanowienia. Gorzej poszło jej tylko w kółku i krzyżyku, bo te pierońskie runy współpracować nie chciały i przez to wyszły mierne wyniki. Niech to cholera jasna trzaśnie. No, ale chyba jakby nie patrzeć jakoś szczególnie źle nie było. Przynajmniej jej się tak nie wydawało i mogła z czystym bo nieużywanym sumieniem opuścić salę po oddaniu pergaminu.
z|t
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Starożytne runy może i go nie fascynowały jakoś specjalnie, a w zasadzie to nawet w ogóle, ale sobie w miarę radził na zajęciach, więc po namyśle zdecydował się włączyć i ten przedmiot do puli egzaminów, do których przystępował w czasie OWuTeMów. Powtórzył sobie materiał, doczytując jeszcze kilka rzeczy tuż przed udaniem się do klasy, w której miał się odbyć egzamin i licząc na to, że posiadana wiedza będzie wystarczająca, żeby go zdać. Byłoby wszak kiepsko uwalić na przedmiocie dodatkowym, prawda? Szczególnie jeszcze, gdy reszta poszła mu raczej w miarę. Nic dziwnego, że runy określane są mianem jednego z najtrudniejszych przedmiotów w Hogwarcie. Pytania na części teoretycznej okazały się dość wymagające i nad kilkoma musiał zastanawiać się nawet trochę dłużej, próbując przy tym sięgnąć do zakamarków pamięci, żeby wydobyć z nich potrzebne informacje. Ostatecznie nie pozostawił żadnego bez odpowiedzi, ale miał trochę mieszane odczucia po tym jak oddał pergamin. Pierwsze z zadań w części praktycznej polegało na odszyfrowaniu runicznego tekstu; okazało się ono być znacznie prostsze niż na pierwszy rzut oka się zapowiadało – tak naprawdę wystarczyło odnaleźć prawidłowość i odcyfrowywanie kolejnych znaków nie stanowiło większego problemu. William spróbował kilku możliwości nim w końcu znalazł tą odpowiednią, dzięki której udało mu się ten bliżej niezrozumiały bełkot przeistoczyć w mający sens tekst. Po odkryciu metody zapisał wszystko na czystym pergaminie, uzupełniając to o jakąś informację odnośnie samego fragmentu; dodatkowe punkty w końcu piechotą nie chodzą. Drugie zadanie natomiast do złudzenia przypominało prostą w grę w kółko i krzyżyk, ale oczywiście znacznie trudniejsze i z runami w rolach głównych. Wprawdzie jako wprawiony gracz Quidditcha nie mógł narzekać ani na swoją spostrzegawczość, ani na refleks, ale szybko zmieniające się znaczki niemal mieniły mu się w oczach i finalnie udało mu się dopasować zaledwie jedną właściwą kombinację, choć patrząc na to z drugiej strony – było to lepsze niż nic. Po skończeniu oddał pergamin i z ulgą opuścił salę, mogąc tym samym odhaczyć kolejny egzamin.
| z/t
Isabelle L. Cortez
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Nigdy nie przeszło jej przez myśl, że mogłaby zdawać egzamin z run. A jednak, stała przed salą w której to mieli pisać część teoretyczną, a następnie zdać praktykę. Możliwe, e gdyby w dalszym ciągu uczył ich Edgar, były opiekun ich domu, to w tej chwili byłaby w zupełnie innym miejscu. Może na kawie? Kto wie. Wchodząc do sali po czym zasiadając przy jednej z ławek nie czuła strachu. Ba! Wręcz przeciwnie, czuła podekscytowanie. Z uśmiechem na ustach zabrała się za rozwiązywanie zadań. Z jednej strony wydawały się proste, lecz z drugiej... Musiała przyznać sama przed sobą, że mogła poświęcić znacznie więcej czasu na naukę. Pół roku to zdecydowanie było za mało tym bardiej, że w ubiegłych latach - czy to w Hogwarcie, czy w Calpiatto - nie garnęła się do nauki tego przedmiotu. Poradziła sobie z zadaniami chodź nie było pewna odpowiedzi. Czuła, że większość z nich jest błędna i jej ocena nie będzie wysoka. Spodziewała się nawet Okropnego. Przeglądając raz Jeszce swoje odpowiedzi odłożyła pióro . Trudno, niech ma być co będzie. Oddała pergamin czekając na część praktyczną. awiodłaby się bardzo na profesorze, gdyby dał jakieś formułki bądź sam alfabet. Deszyfracja była oczywistą sprawą w tym przedmiocie. Przypominając sobie część teoretyczną i pierwsze zadanie zabrała się za dopasowywanie odpowiedniego alfabetu. Dwa pierwsze jej nie pasowały. brakowało kilku liter przez co nie mogła odczytać tekstu. Dopiero treci alfabet okazał się tym poprawnym, jak dla niej. Oczywiście mogła popełnić błąd w jego deszyfracji. Nie zastanawiając się dłużej skończyła zadanie. Trudno, najwyżej nie zda.
/zt
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Starożytne Runy... Na Merlina, nie mogła tego zjebać. To był jeden z bardziej stresujących dni egzaminów. Na dzisiaj zaplanowane miała właściwie tylko starożytne runy i historię magii. Jej dwa koniki - a przynajmniej konikami być powinny... Zwątpiła, zwyczajnie po prostu już zwątpiła w swoją wiedzę. Zwłaszcza, że ostatnia lekcja u profesora Serafini... nie poszła jej zbyt dobrze. Kompletnie skrewiła przekład tekstu, a kiedy przyszło im pracować z myślodsiewnią - spanikowała i właściwie nic z wizji nie wyciągnęła. Jakby tego było mało: nie chcąc wyjść już na kompletnego nieuka przed nauczycielem, zaczęła zmyślać jak z nut wizję o Androsie Niezwyciężonym. Te pięć punktów dla Ravenclawu, które dzięki temu zarobiła wcale nie osładzało jej wyrzutów sumienia. Na egzamin więc wchodziła niemal dygocąc ze stresu. Kolana trzęsły jej się jak galareta - choć właściwie powinna do tego podejść na zimno, na spokojnie. Byleby tylko nie zjebać. Byleby tylko nie... Zasiadając do jednej z ławek - nie była nawet w stanie skupić się na tym co lub kto ją otacza. Była tylko ona, pergamin, pióro - i żelazna dłoń zaciśnięta na jej gardle. Na początku, kiedy tylko wzięła się za część z teoretycznymi pytaniami - musiała je czytać po kilkanaście razy, żeby w ogóle cokolwiek przebiło jej się przez tą mocarną warstwę stresu otaczającą jej mózg. W pewnej chwili się zwyczajnie załamała - gryząc wnętrze swojego policzka niemal do krwi, oparła łokcie o ławkę i schowała twarz w dłoniach. Dasz radę, Smith. Dasz radę. Starała się wyciszyć swoje myśli, wypuszczając je w eter, jedna po drugiej. Aż w końcu nie zostało nic, tylko pusta, biała kartka. Biorąc kilka głębokich oddechów, już nieco spokojniejsza - ponownie spojrzała na pytania. Nie były już takie przerażające. Nie pozwalając, by kolejne, niepotrzebne myśli napłynęły do jej głowy, wzięła się za rozpisywanie odpowiedzi. Krótko, zwięźle i na temat. Profesor Serafini w końcu nie będzie sprawdzał tylko jej pracy - a zbytnie odpływanie od tematu głównego raczej nie pomoże jej podnieść ogólnej oceny. Nie chciała znowu lać wody i zmyślać - nawet jeśli dość trafnie. Za egzamin punktów nie dostanie. Z ulgą odpowiedziawszy na wszystkie pytania - przeszła do deszyfracji podanego fragmentu. Tym razem nie pozwoliła sobie spanikować - po prostu analizując leżący przed nią tekst. Literka po literce - konsekwentnie, według narzuconego klucza, rozpisywała tekst właściwy, aż złożył się w końcu w sensowną całość. Z zadowoleniem poprawiła kilka razy złote okulary na nosie, jeszcze raz lustrując odszyfrowany fragment. Było w porządku. Na sam koniec - coś, co niejako zaskoczyło Jessicę - ale przynajmniej pozytywnie. Gra runiczna. Aż musiała podnieść wzrok na przechadzającego się po klasie nauczyciela - sama nie wiedziała do końca po co, ale w kącikach jej ust czaił się delikatny uśmiech. Ciekawy sposób na rozładowanie napięcia po wymagającym egzaminie - i choć nie poszło jej w tej grze wybitnie (a może wręcz przeciwnie?) - z egzaminu wychodziła na pewno mniej zestresowana niż jak do niego podchodziła.
Z tematu
Cassian H. Beaumont
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Zainteresowanie Cassiana runami nosiło znamiona raczej zainteresowania czysto hobbystycznego, ale po trosze takiego, które zostało narzucone mu przez szkołę. Nigdy sam, dobrowolnie, by to tego nie przysiadł, a co za tym idzie w wolnym czasie i teraz raczej nie poświęcał nauce tego przedmiotu jednak szczególnej wagi. Wiedział jednak, że jest to dość skomplikowana dziedzina nauki, dlatego nigdy sobie z niej nie kpił czy drwił.
Do sali przyszedł, jak widać, chwilkę przed czasem a jego wzrok momentalnie przykuły niewielkie skrzyneczki znajdujące się przy uczniowskich biurkach. Widział okalające je runy, a niektóre z nich znał nawet na tyle, że nie musiał sprawdzać ich znaczeń. Niemniej jednak w całym tym przedmiocie i panującej atmosferze tajemniczości coś wywoływało w chłopaku niepokój. Nie chciał sobie pozwolić na to, by to uczucie zdobyło w obecnej chwili dominującą rolę, dlatego ściągając torbę i wygodnie się usadawiając rozłożył niezbędne podręczniki i pergamin na biurku - wciąż uważając przy tym na niewielką skrzyneczkę.
Minęła zatem chwila nim pozwolił sobie na delikatne postukanie w nią swoją różdżką. Nie wiedział, czy powinien liczyć na jakiekolwiek zaklęcia chroniące to co znajduje się wewnątrz, dlatego też do całego procederu użył swojego magicznego kijaszka. Dosłownie w momencie zetknięcia się końcówki różdżki z runicznym wiekiem, całość zachybotała i zastukały, jak gdyby więziła wewnątrz żywe stworzenie chcące się wyrwać na zewnątrz. Gryfon, aż poderwał się delikatnie ściskając różdżkę jeszcze mocniej i dopiero kiedy się uspokoił ponownie usiadł an krześle. Raczej daruje sobie dalsze próby eksploracji czekając jednak na wyjaśnienie nauczyciela.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Paranoja i brak jakichkolwiek logicznych działań przeminęły. I był cholernie wdzięczny Violi za jej pomoc w ogarnięciu go i przywołaniu do względnego porządku, ale... nie potrafił wymazać sobie z głowy tego zdarzenia. Nie potrafił, gdy to trochę chwiejnym, aczkolwiek koniec końców stabilnym krokiem dostał się do sali Starożytnych Run, zastanawiając się poważnie nad tym, czy powinien w ogóle uczestniczyć w lekcji. Jego skóra, poprzez wcześniejsze zmęczenie oraz brak posiłków, była wyjątkowo blada, a nawet jeżeli uraczył samego siebie zaspokojeniem głodu, to jednak było widać podkrążone oczy, jakby w ogóle nie spał. Nie chciał mimo wszystko i wbrew wszystkiemu być w szkole nieobecnym dłużej, niż to w rzeczywistości było konieczne. Nie bez powodu zatem udawał, że wszystko jest w porządku, choć tak naprawdę nie było - ślady po tym procederze, na jego umyśle, pozostały na dłuższy moment, niż się spodziewał - dziwna bezsilność przejęła jego tkanki, bo o ile zdołał postawić się, o dziwo, całkiem silnemu legilimencie, kiedy to zachowywał coraz większy spokój, bodźce prowokujące go do takiego zachowania przeminęły, a dziwne zwątpienie, wobec własnych umiejętności - zaczęło zbierać żniwa. Co z oklumencji, skoro wystarczy, iż ktoś, kto zna się na czarnej magii, rzuci w jego stronę zaklęcie powodujące opętanie? Co z oklumencji, jeżeli nie będzie potrafił wybronić się przed czarem duszącym, zaciskającym przepływ powietrza w płucach? Oklumencja zdawała się nie być rozwiązaniem na wszystko. Zdawała się być czymś rzeczywiście potrzebnym, ale sama w sobie nie likwidowała bezpośrednich zagrożeń w postaci klątw. Nadal miał przed sobą obraz bogina, którego zdołał przezwyciężyć zdrowym rozsądkiem, śmiercioplagi kierującej się w jego stronę, mężczyzn otaczających go z każdej strony i celujących w niego różdżką... Nie bez powodu nie chciał usiąść sam, ale też, nie chciał dawać nikomu powodów do niepokoju, w związku z czym ubrał na twarz maskę serdeczności i życzliwości, nawet jeżeli miało to wiązać się z męczeniem samego siebie w tymże całym procederze. — Hej, można? — zapytał się spokojnie, zachowując, mimo swojej trochę nagannej aparycji, polegającej głównie na podkrążonych oczach i delikatnej niechęci wobec wszystkiego, należytą dozę harmonii. Wyglądało to tak, jakby prędzej się nie wyspał, aniżeli zdarzyło się coś na Noktrunie. Pod kopułą czaszki wiedział jednak, kiedy to melancholicznie wracał do wydarzeń, że jednak coś się stało. I nie zamierzał pozwolić nikomu drążenia tego tematu; na szczęście Cassiana trochę znał, trochę mu pomagał, a do tego wydawał się być tą jedną z przyjemnych duszyczek, mimo napadów złości, kiedy to nie uda mu się czegoś wyprowadzić na zajęciach. — Skrzynki? — zapytał się, wyprowadzając bladą dłoń w stronę jednej z nich, a która to zadrżała tak, jakby jego dotyk był co najmniej zimny, pozbawiony dobrych chęci i zamiarów. Zastanawiało go to; mimo wszystko i wbrew wszystkiemu nie mogło odgonić jego myśli od tego, z czym miał ostatnio do czynienia. Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust. — Czternaście run... — powiedział, zliczając po kolei kolejne znaki, których to znaczenie kojarzył. Udawał stabilność, ale pod kopułą czaszki nadal był rozchwiany - jakby mógł tylko i wyłącznie zakryć dłonią własną twarz i tym samym udać się gdzieś indziej, nie na lekcję.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Lekcja run brzmiała jak coś, na co można było iść bardziej dla relaksu niż ogromnego wysiłku. Nic więc dziwnego, że Solberg niezbyt entuzjastycznie wspinał się do odpowiedniej klasy. Ostatnio nie przepadał za takim marnowaniem czasu, ale z drugiej strony nie do końca chciał sobie pozwolić na wolne od zajęć. Przedmiot był dla ślizgona dość przyjemny i interesujący i ostatnio, podczas spotkania z Whitelightem w końcu okazało się, że może się o czegoś Maxowi przydać. Wszedł do klasy, gdy jeszcze praktycznie nikogo nie było. Od razu zauważył znajome mordeczki Cassa i Felka i uśmiechnął się do nich na przywitanie. Nie uszło jego uwadze, że puchon nie wygląda najlepiej. Posłał mu tylko pytające spojrzenie i zajął inną, wolną ławkę, kładąc na jej blacie swój podręcznik i wyjmując notatki, które zaczął uważnie przeglądać.
//zapraszam nie gryzę <3
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Weszła do klasy nie wiedząc dokładnie, czego powinna się tutaj spodziewać. Starożytne runy kojarzyły jej się z wkuwaniem tłumaczeń i symboli, co nie należało do jej ulubionych zajęć. Słyszała jednak od kogoś, że profesor Zanetti lubi odchodzić od tej tradycyjnej formuły i to właśnie ta ciekawość ją tutaj dzisiaj sprowadziła. Głównie ona, bo jak to ruda miała w zwyczaju, kryło się za tym o wiele więcej niż mogło się wydawać. Zajęła miejsce pod oknem, przyglądając się uważnie skrzyneczkom które najwidoczniej zostały przygotowane na ich dzisiejsze zajęcia. Potrafiła rozpoznać podstawowe runy, które się na nich znajdowały, ale było też kilka takich, których znaczenia nie znała. Pozwoliła sobie dotknął jedno z pudełek i ze zdziwieniem patrzyła, jak to zaczyna się trząść i grzechotać. Na wszelki wypadek postanowiła nieco oddalić się od niego, nim nie dowie się, co dokładnie będzie ich dzisiejszym zadaniem.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Kolejna lekcja starożytnych run brzmiała jak bardzo dobry pomysł. Od dawna nie miała jakoś zbytniej okazji do tego, by powtórzyć przyswojoną wcześniej wiedzę, by zbyt szybko nie uleciała z jej głowy. Dlatego też zajęcia z Serafinim-Zanettim wydawały jej się być odpowiednią okazją do tego, by odświeżyć już to co wiedziała i potrafiła. W sali zjawiła się oczywiście przed czasem z torbą przewieszoną przez ramię, w której znajdowały się wszelkie potrzebne jej przybory. Przynajmniej takie, które zakładała, że mogą zostać wykorzystane w celu sporządzania notatek czy ewentualnego sprawdzania jakiś informacji. Uśmiechnęła się jedynie do wszystkich zgromadzonych i zasiadła przy jednej z ławek, by tam rozsiąść się wygodnie i przygotować do lekcji.
Ofelia Willows
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.76
C. szczególne : Brak łuku kupidyna na górnej wardze.
Lekcje historii magii, czy starożytnych run nie należały do najciekawszych. Wiedza na nich zdobywana niebyła dla mnie zbytnio przydatna, jednak to mnie nie powstrzymywało przed pojawieniem się na tych zajęciach. Przybyłam punktualnie na zajęciach, zajęłam jedno z pierwszych, lepszych miejsc, a gdy się rozsiadłam, to moją uwagę przykuło zabezpieczone pudełko, które było pokryte runami. Gdy tylko dotknęłam pudełeczka, te zaczęło się trząść i pląsać na kilka sekund, po czym ponownie powróciło do poprzedniego stanu. Z lekkim zdziwieniem na twarzy, postanowiłam wstrzymać się z jakimikolwiek działaniami aż do przybycia nauczyciela. Czułam, że będzie to nietypowa lekcja.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Wielkim zaskoczeniem chyba nie było to, że pokazała się na lekcji starożytnych run. Po prostu ta dziedzina ją ciekawiła. Może nie na tyle, by wiązać z nią całe swoje życie, ale na tyle, by chętnie przychodzić na zajęcia i pogłębiać swoją wiedzę związaną z prezentowanymi na nich zagadnieniami. Nie miała zbytnio co robić. Dlatego też znalazła się w sali przed czasem i postanowiła przysiąść przy jednej z wolnych ławek, by wyciągnąć na nią jeden ze swoich notatników i przybory do pisania, które zapewne jej się przydadzą. Teraz wystarczyło jedynie poczekać na to, aż pojawi się Serafini-Zanetti i rozpocznie całą lekcję.
Kolejne zajęcia, na które niespecjalnie chciało mu się iść, ale zmusił się do tego, aby nie być już dłużej zamkniętym w lochach, bo czuł, że niedługo zwariuje. Znajomość run wydawała się przydatna, choć jemu do zielarstwa i eliksirów średnio były potrzebne. Ale nigdy nic nie wiadomo. Pokonał sześć pięter, aby dostać się na odpowiedni korytarz i przekroczyć próg sali, w której miała odbyć się lekcja. W środku było już kilka osób. Przywitał się krótko z tymi, których znał, po czym zasiadł przy jednej z ławek, na której znajdowała się dziwa skrzynia, pokryta starożytnymi, magicznymi znakami. Wyciągnął podręcznik, wypożyczony z biblioteki, coby mu było łatwiej odczytywać runy w razie potrzeby, a następnie pióro i kawełek pergaminu, jakby czasem były potrzebne. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zmacał skrzyni i nie sprawdził czy nie da się jej otworzyć za pomocą magii. Not this time. Ciekawe na czym będą polegać te zajęcia...
Widząc na tablicy ogłoszeń notatkę o lekcji starożytnych run, westchnął tylko, ale zapisał sobie termin, aby nie przegapić i tych zajęć. Owszem, był popieprzonym kujonem, ale też prefektem, a oba te czynniki sprawiały, że musiał się tam pojawić. A ostatnia lekcja z Raphaelem naprawdę mu się podobała, więc tym bardziej uznał to za dobry pomysł. Kroczył do sali na szóstym piętrze, widząc znajome twarze, uśmiechnął się i rzucił krótkie "cześć" każdemu, po czym jego wzrok padł na nową Ślizgonkę (@Irvette de Guise), siedzącą przy oknie. To właśnie ku niej skierował swoje kroki. Ciekawość była silniejsza. - Hej, wolne? - spytał z łagodnym uśmiechem na ustach, wskazując na krzesło obok niej. Kojarzył rudowłosą dziewczynę, która od kilku dni krążyła po zamku i chyba już wszyscy wiedzieli, że przeniosła się do Hogwartu z Beauxbatons. - Jestem Lucas. - przedstawił się, zasiadając na wolnym miejscu, jeśli zgodziła się, aby je zajął.
Marisol Wright
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.79 m
C. szczególne : Pieprzyk nad górną wargą po lewej stronie. Szpecące blizny pokrywające szyje i prawą dłoń.
Czuła się niczym idiotka te studia ją przerastały. Przychodziła na zajęcia, mając wrażenie, że wie mniej od pierwszoklasistów pochodzących z mugolskich rodzin. Niżej nie można było upaść. Na pewno starożytne runy nie należały do przedmiotów, które darzyła jakąkolwiek sympatią. Miała nadzieje, że nie pogrąży się na tej lekcji za bardzo, ani nagle nauczyciel nie wypali z niezapowiedzianym sprawdzianem, kartkówką czy odpowiedzią. Uśmiechnęła się na ostatnie, jakby właśnie powiedziała sobie jakiś świetny żart. No tak odpowiedź jej nie groziła. Kartkówka i kartkówka, ewentualnie pisanie w powietrzu różdżką. Głos zdecydowanie ułatwiał sprawę, to pisanie czasami było niczym tortura, zwłaszcza że ostatnio zabrała się za to zawodowo, starała się nie przemęczać dłoni — niestety z marnym skutkiem. Weszła do sali, z czarnym plecaczkiem, w którym mieściły się zazwyczaj książki, pergaminy czy pióra, z których korzystała, jeśli wymagały tego zajęcia. Na sobie miała mundurek ze ślizgońskim godłem, a pod nim zwyczajne dżinsy i miętowy sweter. Szyje jak zwykle zasłoniła apaszką, chociaż zastanawiała się, czy to ma jakikolwiek sens, skoro dłoni nie zasłaniała. Może powinna, a może nie? Chciała po prostu tak za bardzo nie zwracać na siebie uwagi, a zwłaszcza na swoje szpetne blizny. Teraz tylko tak inni mieli czelność zwracać na nią swoje spojrzenia. Rozejrzała się po uczniach i studentach, nauczyciela na szczęście jeszcze nie było. Postanowiła jak nigdy wybrać sobie kogoś na towarzysza dzisiejszych zajęć. Oczywiście swoich kandydatów typowała z domu Salazara Slytherina. Znała z widzenia @Maximilian Felix Solberg, siedział sam. Przeszło jej przez myśl czy to dobry pomysł, ale nie było czasu na dłuższe rozmyślania, gdy podeszła do jego ławki. Zapewne odezwałaby się, jeśliby mogła. Nic jednak takiego się nie stało i bez zaproszenia ani jego sprzeciwu — usiadła. Odwróciła się do niego na moment, aby tylko obdarzyć go lekkim uśmiechem. Nie chciała wyjść na totalnie niegrzeczną. Przeniosła wzrok na to, co stało przed nią. Skrzynka pokryta runami. Czy krył się w nich jakiś skarb? Wyciągnęła prawą dłoń, aby jej dotknąć, ale po chwili zrezygnowała z tego zamiaru. Schowała ponownie rękę, gdy zauważyła swoje blizny. Była taka nieostrożna. Nie chciała zaczynać znajomości od dziwnego spojrzenia swojego towarzysza, czy rozmów, które powinno się rozpoczynać po solidnym zaprzyjaźnieniu. Chyba że po prostu wiedział, kim była, ale wydawał się taki młody. Głosu panienki Wright już przecież nikt nie pamiętał. Stała się symbolem nienawiści i zemsty psychopaty (pisano o tym w gazetach) lub zdradzonego męża, jednak o tym ostatnim nikt nie miał pojęcia.
Cassian H. Beaumont
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Z rozmyślań odnośnie tego co właściwie może znajdować się w pudełku wyrwał go głos. Głos, spod którego dało się wyczuć pojedyncze nuty zmęczenia, na które... Sam Cassian nie wiedział, czy powinien reagować. Dopiero w momencie, w którym zdecydował się obdarować swojego rozmówcę serdecznym spojrzeniem zorientował się, że tutaj faktycznie chodziło o przemęczenie. Nie widział jeszcze Lowella w takim stanie, tym bardziej na jego twarzy wybrzmiał grymas przypominający dość ostentacyjne wypowiadanie litery o. Szybko postanowił to zamaskować, przechodząc do w= miarę naturalnej odpowiedzi. Niemniej chwila zawahania była dość znaczna. - Ooo, Felek! Jasne, siadaj! - Powiedział uśmiechając się delikatnie, ale też wertując twarz chłopaka dość mimowolnie w poszukiwaniu emocji tlących się w zakamarkach twarzy. - Jak się czujesz? - Zagaił niby standardowo. Oczywiście wiadomym było, że silnie niepokoją go występujące na jego twarzy sińce pod oczami i wręcz nienaturalna, wynaturzona bladość.
Dopiero teraz naszła go refleksja odnośnie tego jak bardzo on potrafił się użalać nad sobą, kiedy to trafił mu się cięższy tydzień, w ciągu którego potrafił wręcz nie wychodzić z biblioteki, ale... Nigdy nie widział własnego odbicia w lustrze w takim stanie. Ignacy co prawda potrafił posłać raz czy dwa bardziej nieprzyjemne komentarze odnośnie tego, jak słabo wygląda. Niemniej jednak definitywnie to nie było to. W głowie Cassa zaczynały się tlić niestworzone myśli odnośnie tego, co mógł Felinus wyczyniać po nocach, ale żadna nie pasowała mu do obrazu, z którego znał chłopaka. - Uważaj one... - Nie zdążył go ostrzec, kiedy ten poprze dotyk postanowił zbadać tajemniczy przedmiot. - Dostają ataku jakbyś demona potraktował święconą wodą...
Doprawdy przedziwna była to szkatułka i dopiero słysząc faktyczny stan ilości run od Felka zorientował się, że ten przedmiot faktycznie musi być z nimi jakkolwiek połączony. I chociaż było to dość błahe stwierdzenie, to kompletnie mu umknęło ze względu na samo zaciekawienie przedmiotem. W końcu każda mała skrzyneczka to jakaś tajemnica do rozwiązania.
Wpadła do klasy na ostatnią chwilę, ale miała ostatnio problemy ze swoją legendarną punktualnością. Miała powody, żeby podejrzewać, że jakiś złośliwy chujek rzucił na nią klątwę przejawiającą się najbardziej nieintuicyjnymi konfiguracjami Wielkich Schodów za każdym razem, kiedy próbowała z nich skorzystać. Niemniej, dotarła w końcu do sali i wyglądało nawet na to, że się nie spóźniła. Miała nadzieję, że nie będzie po niej widać ciężkiego dnia i pogrzebowego humoru. Zrezygnowała tego dnia z kitki, dzięki czemu mogła nieco przykryć lico włosami. Miała też nadzieję, że złapie się w klasie z kimś, przed kim nie będzie musiała udawać. Uśmiechnęła się już na progu. Był i on. @Maximilian Felix Solberg. Podbiegła do niego od tyłu i na przywitanie spartoliła mu wszystkie te cenne godziny, które poświęcił tego dnia na doprowadzenie swoich włosów do pożądanego stanu. Cmoknęła go szybko w czółko i klapnęła na krześle przy ławce tuż przed nim. Miejsce, które normalnie by zajęła, było niestety zaanektowane przez jakąś... Chyba ślizgonkę? Odwróciła się do Maksia wraz z krzesłem i oparła się łokciami o jego ławkę. - Co ty robisz na runach? Chcesz się dowiedzieć, jak daleko w przeszłość sięga twoje rodowe spierdolenie? - Poklepała go raz jeszcze po głowie, na wszelki wypadek, gdyby nie wyczuł, że mimo smutnych oczu postanowiła trochę z nim pożartować. Nadal była mu wdzięczna za ich ostatnią posiadówę i obiecywała sobie, że zwróci mu każdy litr podpitej whiskey z nawiązką. A tymczasem... - To za wcześniej. - Wyłożyła mu przed nos torbę z Miodowego Królestwa, wypełnioną nadziewanymi kociołkami, cynamonowymi różdżkami, fasolkami wszystkich smaków, jadalnymi galeonami i czekoladowymi żabami. - A alko zwrócę ci przy okazji kolejnego meeta. - Mrugnęła i zerknęła w stronę drzwi, jak gdyby oczekując przybycia nauczyciela.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Morgan, dlaczego ciągle przychodzisz na wszystko spóźniona, jak ostatni debil.
Strapionym spojrzeniem omiotła salę oraz osoby w niej obecne, a potem zajęła pierwszą z brzegu ławkę, aby nie robić zbędnego zamieszania. To zdecydowanie był dobry moment na to, by postanowić sobie poukładanie sobie rytmu dnia w taki sposób, by wrócić do nieco zdrowszej rutyny niż ciągłe zabieganie na śmierć. Na ławkową skrzyneczkę spojrzała beznamiętnie, decydując się na to, aby nie dotykać jej do momentu, aż pojawi się nauczyciel. Był to jakiś pomysł, co? Zwłaszcza, że już zdążyła przekonać się o kilku uwagach z pobliskich ławek, że jakieś to wszystko było podejrzanie ruchliwe.
Raphael Serafini–Zanetti
Wiek : 46
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 186,5cm
C. szczególne : Przedramiona pokryte w znakach runicznych i symbolach szamańskich, będące dawnymi oznakami jego powiązań z czarną magią. Na plecach posiada skaryfikację heksagramu, obecnie zabliźniony acz nadal możliwe do wyczucia wypuklenia. Pozostają zakryte pod ubraniami. Blizny po poparzeniach na wewnętrznych stronach dłoni.
Nie było już czasu na dojedzenie przyniesionych przez hogwarckie skrzaty ciastek dla profesora Serafiniego, który to miesiąc temu wrócił z odwiedzin rodziny w Watykanie. Nie było jednak tak, że nie myślał o pierwszej poważniejszej lekcji ze Starożytnych Run w tym roku. Tylko… potrzebował odpoczynku. A i dodatkowa praca w banku Gringotta sprawiła, że wpadł na idealną lekcję do przeprowadzenia wśród starszych roczników. Ostatnim krokiem przed zamknięciem swojego gabinetu było już tylko… zgarnięcie kartek z symbolami. Dla każdego uczestnika dzisiejszych zajęć. Ponura mimika zdradzała, że… w sumie to nie wiadomo co zdradzała. Chyba tylko fakt, że nie dokończy swojej przekąski. Szedł korytarzami, skinieniem głowy witał swoich kolegów po fachu, jeśli tylko natknął ich po drodze. Zaraz jednak poprawił rękawy swojej koszuli. Dość mocno się stresował. Myślał, że lekcja będzie doskonała, ale czy tak faktycznie będzie? Przekona się, co już niemłode umysły postanowiły skombinować. Zanim wszedł, standardowo lekko uchylił drzwi, aby zobaczyć ile dzisiaj gęb będzie musiał ujrzeć. No, nie było ich za wielu, ale to całkiem dobrze. Bo kuferków też nie było zbyt wiele. Ale przygotowany był na taką ewentualność. Dlatego też, kiedy faktycznie wszyscy byli już gotowi na swoich miejscach… Wtedy dopiero wszedł. Z szerszym uśmiechem i wyciągniętą różdżką, machnął nią lekko jakby chciał kogoś pacnąć i po chwili przyciemniona sala była już tylko widoczna ze świateł naprzeciw skrzynek. Każda z nich posiadała zdobienia runiczne na swoich okuciach, a przy zbliżeniu twarzy - mieniły się różnorakimi barwami. I co najlepsze - nie drżały. Profesor Serafini odchrząknął. — No, to ten… eee… Witam was wszystkich na zajęciach ze… eee… Starożytnych Run. Mam nadzieję, że nie przeraziliście się tych skrzynek, aaa.. eeee… wasze palce są całe-eee… No. — Zakończył z lekką tremą, upewniając się, że nie zrobił siebie debila. Ale to nic takiego. Zawsze z siebie go robił, gdy zaczynał lekcję. Po dłużej chwili i wymienieniu wzroku ze wszystkimi z osobna… Zapadła jeszcze dłuższa cisza. Dopóty nie odezwał się. Miał im powiedzieć zasady i dzisiejszą lekcję. — Dobra, to dzisiaj zajmiemy się czymś interesującym. Nałożyłem na te skrzynki… klątwy. — Tu uniósł palce, jakby wskazując, że jest to dla picu. A może nie. — Jeśli ktoś myślał o zostaniu łamaczem klątw - teraz ma idealną możliwość sprawdzenia. Z własnego doświadczenia powiem tylko, że najlepiej, jeśli zaczniecie od sporządzenia dokładnych oględzin. Rozczytacie runy, spiszecie je na tych… o to kartkach… A potem przejdziemy do oczywistej praktyki. Dlatego nie przeszkadzam wam dłużej. Aaaha, dzisiaj wybitnie pozwalam wam ze sobą rozmawiać. — Po czym przed każdym uczestnikiem zajęć pojawiły się kartki z wypisanymi na nich runami, a zaraz potem i kratkami do wypełnienia piórem i dodatkowymi informacjami.
Etap Teoretyczny
Etap teoretyczny jest bardzo prosty. Dostajecie rzut kością k6, aby otrzymać efekt waszych “krótkich” badań. Ale uwaga. Dodatkowo możecie też rzucić kostką na ściąganie od kogoś na osiągniecie poprawnych odpowiedzi. Z tym, że wynik musi być idealnie odwrotny do tego, co wyrzuciliście na pierwszej kości. Dlatego jest to ryzyko. Dla przykładu: Jeśli wyrzuciliście na pierwszej kości 6 - musicie na kości ściągania wyrzucić 1. Jeśli 2 - 5. I tak dalej. Tej kości nie możecie przerzucić i zabieracie sobie wtedy szansę na przerzuty. Nie korzystając z niej - nadal możecie przerzucać swój wynik.
Ilość przerzutów to standardowo ilość dziesiątek w HMiSR.
Kod:
Wzór: <zg>Ilość punktów w kuferku:</zg> Ilość <zg>Wynik kostki:</zg> Link do kostki/kostek <zg>Skorzystano z kostki oszustwa?:</zg> Tak/Nie <zg>Wynik z kostki oszustwa?:</zg> Link do kostki oszustwa
Kostki
1 - Idzie Ci całkiem dobrze, dowiadujesz się, że poszczególne światełka poprowadzone do innych odpowiedników podobnej barwy run tworzą słowa powiązane z ochroną. Rzuć kostką k6. Przy parzystej - skrzynka zaczyna radośnie się trząść i puszcza zawiasy. Nie możesz jej otworzyć. Przy nieparzystej - widzisz jak skrzynka się otwiera i opluwa ci twarz mazią. Czujesz się pozytywnie do końca lekcji… Albo i kolejnej sesji, jeśli chcesz.
2 - Kompletnie nie wiesz co się dzieje z twoją skrzynką. Przez fakt, że trzęsie się, starasz się stuknąć ją różdżką. Wykonaj rzut k6. Przy parzystej - Kiedy tylko stukasz w skrzynkę różdżką, uspokaja się. Przy nieparzystej - uderzasz różdżką w skrzynkę… wypada Ci. Ale kiedy schylasz się, aby po nią sięgnąć, widzisz po ławką… Samopiszące Pióro. Po zakończeniu lekcji napisz o zdobycie przedmiotu w odpowiednim dziale.
3 - Idzie Ci przeciętnie. Pamiętasz jednak, że gdzieś w sali była książka na ten temat. Starasz się jej szukać, ale kiedy widzisz, że przygląda Ci się Raphael, masz okazję do ryzyka. Sięgasz po książkę czy nie? Napisz swoją decyzję w poście.
4 - Szczęśliwi czasu nie liczą. Spędzasz czas nad skrzynką i uspokajasz ją z pomocą swojej różdżki. Spisujesz z niej spokojnie kolorowe łączenia runiczne, powodując, że zamek od skrzynki puszcza zawiasy. Jednak nie możesz jej otworzyć.
5 - No już, dalej. Uspokój się. Nie wiesz co się dzieje, ale ilekroć starasz się je spisać, skrzynka wariuje. Nie wiesz co robić. Uderzasz różdżką, aż ta… przestaje się ciebie słuchać. Mimo to, kiedy się poddajesz widzisz, jak skrzynka sama puszcza zawiasy. Było jej Ci szkoda? To tylko rzecz.
6 - Brawo, masz albo szczęśliwy dzień, albo dar do Starożytnych Run. Twoje zręczne oko wychwytuje co trzeba zrobić w zadaniu. Znajdujesz łączenia błyskawicznie, a Raphael jest z ciebie dumny. Otrzymujesz +5pkt dla swojego domu.
Termin odpisu: 30.11.2020, godz. 22 - Można dołączyć jako spóźniony
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ilość punktów w kuferku: 14 Wynik kostki:1 dorzut: parzysta Skorzystano z kostki oszustwa?: Nie Wynik z kostki oszustwa?: -
Siedział tak sobie pochłonięty notatkami z częściowej transmutacji, gdy usłyszał, jak ktoś się do niego przysiada. Podniósł głowę i zobaczył znajomą ślizgonkę, o której wiedział, że jest nie bardziej rozmowna niż obecnie Strauss. -Hej Marisol! Dawno Cię tu nie widziałem. - Uśmiechnął się serdecznie do dziewczyny, ale nie miał czasu na więcej przyjemności, bo oto Arla już podbiegła do niego jak zawsze z celnym pociskiem i workiem słodyczy. -No do Skandynawii na pewno. - Zaśmiał się, po czym przypomniało mu się, że przecież tamta rodzina nie ma nic wspólnego z powiązaniami krwi -Albo jednak nie. No nie ważne. - Zajebał się sam, bo w głowie wciąż miał transmutacyjne formułki. -Weź, nie trzeba było. - Mruknął zerkając na przysmaki, które oczywiście przyjął, ale nie oczekiwał, że krukonka będzie mu się odwdzięczać. W końcu jednak do sali wszedł Raphael i zaczęła się lekcja. Początek był prosty jak drut, trzeba było ogarnąć te wszystkie zamki i runy. Solberg od razu wziął się do roboty. Bez większego problemu zrozumiał większość run i wyczaił nawiązanie do magii ochronnej. W pewnej chwili pudełeczko zaczęło się nawet trząść i ze środka zaczęły dobiegać radosne piski, a zawiasy puściły. -Ciekawe, co to takiego. - Mruknął bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego, gdy spisywał wszelkie wiadomości na pergaminie.
Ilość punktów w kuferku: 3 Wynik kostki:3, idę po książkę. Skorzystano z kostki oszustwa?: Nie Wynik z kostki oszustwa?: -
Arla nie była może runicznym wirtuozem, ale jako-tako posługiwała się wszystkimi trzema językami dawnego Albionu. Wystarczało to, żeby wzrok się jej nie plątał na widok bohomazów i pociągnięć pędzli czy różdżek dawnych i współczesnych twórców run. Niestety, to tyle. Rozpoznała co prawda każdy z symboli na swoim kuferku, nie wiedziała jednak, w jaki sposób powinna wejść z nimi w reakcję. Nigdy nie bała się książek i wychodziła z założenia, że zawsze, kiedy istnieje taka możliwość, warto się zapytać mądrzejszych od siebie. Z tego też powodu nie wgapiała się intensywnie w różnorakie wzory, tak, jak robiła to większość zgromadzonych na sali, tylko po prostu wstała i podeszła to regału na książki znajdującego się u szczytu sali. Kiedy zaś dostrzegła wzrok prowadzącego... Uśmiechnęła się przepraszająco, chwyciła książkę i podeszła z nią prosto do niego. - Wiem, że mamy tu tę książkę. - Powiedziała cicho i postukała palcem w okładkę, pokazując Serafini-Zanettiemu, którą pozycję wybrała. - Mam taką samą w domu, wiem, że tu jest rozdział o runach zakleszczających i kombinacjach, które można wykorzystywać w schowkach. Mogę zajrzeć? Na pewno pomoże mi z jedną czy dwoma runami, których nie jestem pewna. - Ruchem głowy skinęła w stronę swojego pudełka, które grzecznie czekało na nią na ławce. Nie miała zamiaru ściągać, nie miała też zamiaru improwizować. Po to były książki i podręczniki, żeby z nich korzystać. Nie po to gromadziła w domu biblioteczkę, żeby mieć całą jej treść w głowie. Sądziła, że prowadzący to zrozumie i pozwoli jej otworzyć jej skrzynkę, najwyżej bez punktów. Nie wstydziła się korzystania z pomocy naukowej, bo po to przecież była. Strugając bohaterkę świata nie zwojuje.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Ilość punktów w kuferku: 28pkt Wynik kostki:2 i parzysta Skorzystano z kostki oszustwa?: Nie
Klątwy? Brzmiało niezwykle ciekawie chociaż oczywiście wiedziała, że równie dobrze może to oznaczać równie dobrze to, że plątać jej się będą sznurówki przy trampkach, a nie że jakaś potężna klątwa przejdzie na jej hipotetyczne dzieci i wnuki wyniszczając ich i prowadząc do upadku. Tak hardkorowo raczej nie mogło być. Przyglądała się uważnie swojej skrzyneczce, chcąc spisać znajdujące się na niej runy i spróbować coś z nimi zdziałać, ale wybitnie nie szło jej to z powodu wierzgającego pudełka. W końcu w irytacji stuknęła w nie swoją różdżką. Zadziałało. Przedmiot uspokoił się, a ona mogła kontynuować bez przeszkód swoje obserwacje i starać się rozgryźć o co właściwie tutaj chodziło.