Ciemna i brudna sala do run świeciła pustkami. Na oknie stał jeden zwykły kwiat, którego można często spotkać w domach mugoli. Światła w sali prawie nie było i sprawiała ona wrażenie bardzo ponurej i zimnej. Gdyby nie ławki, można by było pomyśleć, że robi ona za kostnicę.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Starożytne runy
Wchodzisz do Klasy Starożytnych Run, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Starożytne Runy. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Howard Forester oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Tecquala. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Wypisz i opisz symbole związane z runą Algiz (łoś, łapy łabędzia, człowiek stojący na ziemii z wyciągniętymi w górę ramionami). 2 – Wypisz runy znajdujące się w kręgu Ognia (Kenaz, Fehu, Thurisaz, Sowilo, Gebo). 3 – Wymień kręgi energetyczne, do których należą runy (wody, powietrza, ziemi, ducha). 4 – Jakie rośliny symbolizuje Thurisaz? (nasturcja, rojnik) 5 – Która z run jest związana z grecką Temidą? Wytłumacz, w jaki sposób jest powiązana (Ehwaz). 6 – Opisz znaczenie runy Mannaz oraz przyporządkuj, do jakiego kręgu energetycznego należy.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Narysuj i nazwij runy, energetycznie należące do Ziemi (Uruz, Iwaz, Berkano, Ingwaz, Odala). 2 – Podaj znaczenie trójki run: Algiz, Ingwaz, Raido. 3 – Narysuj runę, której symbolem jest orzeł i rubin (sowelo). 4 – Opisz, jak Runa Perdo wpływa na zdrowie człowieka (wzmacnia witalność, pobudza do pracy układ immunologiczny, dodaje sił i energii życiowej, pomaga walczyć z nałogami). 5 – Przypisz poszczególnym surowcom (kamień księżycowy, koral, hematyt) runy, które symbolizują. 6 – Narysuj wszystkie runy, które są nieodwracalne (Gebo, Hagal, Naudiz, Isa, Jera, Ehwaz, Sowelo, Ingwaz, Dagaz.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Lena weszla dziś do klasy trochę wcześniej niż zazwyczaj. Chciała dowiedzieć się czy wszyscy uczniowie odrobili zadaną prace i czy wszystkie trafią dziś do jej rąk. Weszła spokojnie, nie śpieszyła się. No, bo niby po co? Usiadął jak zawsze przy swoim biurku. Może i było stare, ale prawdopodobnie miało jakąś ciekawą historię na swoim koncie. Kobieta zbarbiła się lekko, a jej długie wlosy opadły na twarz. Chwila skupienia i jedna myśl: co dzisiaj zaproponuje uczniom na zajęciach?
Autor
Wiadomość
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Oderwał się od książki i spojrzał na zegarek z niesamowitym wyczuciem, bowiem pół minuty przed planowym początkiem lekcji. Odłożył książkę, po czym wstał i zamknął drzwi do klasy. Zakrzewscy mieli dość rozumu by uporać się do tej pory z palmą. Wierzyłby, że tę dwójkę ma względnie wytresowaną, gdyby nie beznadziejna ocena Bianci na egzaminach końcowych. O ile Zadowalający był jakoś, po czterech papierosach, do przetrawienia, u uczniów, których uczył pół roku, o tyle spodziewał się czegoś więcej po dziewczynie, którą maglował dwa lata. Ta jednak, w przeciwieństwie do brata, była najwidoczniej oporna na wiedzę. Nie ryzykując kolejnego nieudanego zaklęcia, podał dwa stosy kartek pierwszej ławce, do podania dalej. Na jednym z nich było 50 pytań, za punkt lub dwa, drugi zaś stosik składał się z czystych pergaminów. - Schowajcie podręczniki i notatki. Przed sobą macie test z materiału z poprzedniego roku – zaczął wyjaśniać klasie – Jeżeli chcecie brać udział w tegorocznych zajęciach musicie uzyskać minimum Zadowalający. Po raz kolejny przypomnę, że jesteście do tyłu z materiałem i nie zamierzam bardziej się cofać, dla tych, którzy nic nie wynieśli z zeszłego roku – usiadł z powrotem za biurkiem, z kamienną twarzą, przyglądając się klasie - Jeżeli nie uda Wam się zaliczyć dzisiaj, przewiduję dopytkę w przeciągu tego tygodnia. Jestem w gabinecie między 16 a 20. Możecie zaczynać. Przyglądając się smarkaczom, piszącym test, rozmyślał nad własną różdżką. Odkąd wyszła informacja o zakłóceniach magii, nie sprawiała problemów. Dziś był pierwszy raz. Wcale go to nie martwiło. Przeciwnie. W końcu miał jakiś punkt zaczepienia pod ręką. Tylko czy było to rozsądne? Jego różdżka była naprawdę fenomenalna i rozbieranie jej na części po kilkunastu latach przerwy w pracy z nimi było dość ryzykowne. Po nową, musiałby jechać do Meksyku. Zupełnie bez sensu. A jednak nie miał jak dotąd tak bliskiej możliwości zbadania problemu. Przy takim dylemacie przydałby się papieros. Nie mógł jednak zostawić tej zbisurmanionej bandy samopas, więc chcąc odwrócić uwagę od problemu i głodu nikotynowego zaczął przechadzać się po klasie, zaglądając uczniom w kartki. ---------------------------------------------------------------------- Zadnie w praktyce:
MECHANIKA WYSZŁA.
Powodzenia!
Ostatnio zmieniony przez Edgar T. Fairwyn dnia Sro Kwi 01 2020, 11:41, w całości zmieniany 2 razy
Riley Fairwyn
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Rok szkolny, mimo wszystko, rozpoczął się nieco za wcześnie jak na mój gust. Ledwo zdążyłem wrócić do domu zza granicy, a już musiałem w szaleńczym tempie skompletować listę podręczników i innych szkolnych akcesoriów. Jeszcze nie przytargałem do wieży Krukonów nowego cynowego kociołka, a już ze zgroza odkryłem, że przed kilkoma minutami rozpoczęły się pierwsze zajęcia z wujem Edgarem. Przez chwile stałem w miejscu, jakby kończyny przyrosły mi do zaczarowanych schodów, po których dopiero co się wspinałem i analizowałem swoje szanse na przetrwanie tej lekcji. Nie byłem przekonany co do tego, czy naprawdę mam ochotę na bure w pierwszych minutach, jakie spędzałem w Hogwarcie. Nie dało się ukryć, ze miałem teraz ogromne braki, przecież cały zeszły rok spędziłem w białej aż do bólu, zamkniętej dla większości odwiedzających sali londyńskiego szpitala, a jednak wiedziałem aż za dobrze, że w żadnym stopniu nie usprawiedliwiłoby to mojego ewentualnego spóźnienia. W ogóle niczego to nie tłumaczyło, o ile tylko dobrze pamiętałem profesora Fairwyna. Mimo wszystko postanowiłem, że nie powinienem rozpoczynać powrotu do nauki od nieobecności, zwłaszcza na tak ważnych zajęciach, nawet mimo tego, że do tej pory moje zdolności w zakresie run podsumowywało jedynie smutne słowo zadowalający. Pośpieszyłem się więc i wkrótce wkraczałem już do sali ze szczerą pokorą wymalowaną na wymizerowanej, bladej twarzy. Chwytając w locie karcące spojrzenie wuja, jakiego na pewno nie omieszkał mi posłać, przeprosiłem za swoje spóźnienie i nie chcąc przeszkadzać, zająłem pierwsze wolne miejsce gdzieś w końcu sali, sam nawet w pierwszej chwili nie wiedziałem obok kogo. Nie ryzykowałem jednak ani słowa do @Caesar T. Fairwyn, posyłając mu jedynie porozumiewawcze spojrzenie, dobrze pamiętając że profesor nie życzyłby sobie zbędnych szmerów, zwłaszcza już ze strony Fairwynów. Przyjąłem pergaminy, mocno zestresowany wizją testu. Byłem pewien, że cała wiedza już dawno wyparowała mi z głowy i nie mam co liczyć na jakąkolwiek pozytywną notę. Cóż, chyba za bardzo się nie omyliłem, nieprawdaż?
Wynik: 42-1
Ostatnio zmieniony przez Riley Fairwyn dnia Sob Wrz 09 2017, 15:33, w całości zmieniany 2 razy
Clary zaspała, miała nadzieję, że uda jej się w tym roku nie zasypiać. Jednak musiało się to stać. Chociaż, po co ona w ogóle idzie na te runy. Przecież i tak nie będzie wiedziała o co tam chodzi. Nie kojarzyła z tego przedmiotu kompletnie nic. No ale cóż jak się powiedziało a to trzeba też powiedzieć b. Nie miała nawet czasu wcześniej spojrzeć do książek. Ostatnie dni był strasznie zakręcone. Ubrała się szybko i wybiegła ze swojego pokoju. Po drodze chyba z pięć razy by się zabiła, żeby nie spóźnić się jeszcze bardziej. Postanowiła nie robić scen wbiegając jak zdyszany potwór do sali bo pewnie tak teraz wygląda. Zatrzymała się przed salą zrobiła kilka głębokich oddechów i delikatnie otworzyła drzwi. Kurde mało znajomych osób. Kiwnęła i powiedziała po cichu dzień dobry do profesora, który jak widać nie był zadowolony z tego, że ludzie się spóźniają. Nic dziwnego sama pewnie byłaby nieźle wkurzona. Odnalazła wzrokiem swoją siostrę i usiadła obok niej. Nie przywitała się bo widziała jak dziewczyna jest zapatrzona w swój test. Po otrzymaniu swojego siedziała i patrzyła się nie znając początkowo odpowiedzi na żadne pytanie. Clary skup się, na pewno coś Ci utkwiło w głowie, pewnie czytałaś kiedyś cokolwiek w tym temacie. Nie może być przecież aż tak źle. Zaczęła czytać każde pytanie po kolei i zastanawiać się nad odpowiedzią.
Sielanka nie trwała zbyt długo, Bridget kątem oka zauważyła, jak profesor wyciąga pliki kartek na biurko i szturchnęła nieco niedelikatnie Lottę, by zwrócić jej uwagę na zbliżający się wielkimi krokami test. Nie wiedziała, że szykuje się coś takiego, bo gdyby miała tego świadomość, powtarzałaby materiał od dłuższego czasu i nawet teraz przed lekcją bardziej skupiłaby się na przeglądaniu notatek, niż na plotkowaniu z siostrą. Poczuła ucisk w brzuszku, zestresowało się biedne dziewczę, buzia jej zbladła, a usta rozchyliły się delikatnie, gdy tak śledziła ruchy rąk profesora. Do ich ławki zawędrowały oba stosy, dziewczyny wyjęły po jednym teście i pustym pergaminie dla siebie, po czym oddały kartki dalej. Bridget od razu pochyliła nos nad swoim egzaminem i zaczęła czytać pytania. Na przynajmniej połowę znała odpowiedź w pierwszej chwila, kilka z nich wymagało od niej dłuższego przemyślenia, natomiast już w pierwszej chwili rzuciły jej się w oczy pytania, na których odpowiedzi nie znała wcale. Zaczęły jej się pocić ręce, lecz wytarła je szybko w wewnętrzną część szaty, po czym złapała mocniej swoje pióro i zaczęła skrobać po pergaminie.
kostki: 31 bonusy: +2 (bo jestem Hudson, hehe), +4 (14 punktów w kuferku), +1 (poprzedni rok szkolny, kilka lekcji fabularnych) +3 (wybitny z owutemów) -> razem 10 ostatecznie: 41
Tajemniczych przedmiotów było w czarodziejskim świecie tyle, że nie pomieściłyby się ich opisy w żadnych książkach. Boo miał dużo czasu i był bardzo oczytany, ale to nie był jakiś szczególnie intrygujący go temat. Otworzył szerzej oczy na odpowiedź Fire, automatycznie odnajdując w sobie nowe pokłady zaciekawienia. - Poważnie? - Dopytał z niemałym zachwytem w głosie. Nie dał jej odpowiedzieć. - Skąd go masz? Jest niesamowity, ale jak działa? Tak wiesz, dokładniej. Nie słyszałem nigdy o czymś takim. Umiesz nad nim w ogóle panować? Czekaj, pewnie sobie żartujesz, nie? - Zmrużył podejrzliwie powieki, spoglądając na Gryfonkę. Nosiłaby takie cudo na zwykłą lekcję starożytnych run? No chyba, że chciała zapanować nad profesorem Fairwynem, ale to nie brzmiało na zbyt szlachetne, a przecież tacy byli wychowankowie domu Godryka. Z tego wszystkiego niezbyt zwrócił uwagę na zabawną reakcję Bianci i na krótką wymianę zdań dziewczyn. Skinął głową usatysfakcjonowany odpowiedzią Blaihtin, zastanawiając się jak bardzo "zimny" i "szorstki" może być nauczyciel. - Eee, fanem? Wiesz, jego książki są ciekawe - wzruszył łagodnie ramionami, niezbyt wiedząc jak się wytłumaczyć. Nie posiadał żadnego ołtarzyka i nie śledził obsesyjnie każdego poczynania Fairwyna, prawda? Zaintrygowały go jego dzieła i chciał poznać człowieka, który widział tak wiele. Boo możnaby nazwać fanem każdego człowieka, na którego udało mu się natknąć. Kiedy profesor zjawił się w sali i kiedy rozpoczął zajęcia, Puchon już był czujny. Względnie dyskretnie obserwował jego zamkniętą postawę i wybrakowaną mimikę. Analizował dokładnie monotonną, nijaką barwę głosu, która wcale nie zachęcała do... do życia? Poczuł odrobinę zawodu, spodziewając się czegoś zupełnie innego. W pierwszej chwili nie zorientował się, że w jego dłonie trafił sprawdzian. Wbił w kartkę przerażone spojrzenie, rozchylając przy tym lekko usta. Materiał z poprzedniego roku? Na Merlina, ktoś wiedział, że będzie sprawdzian? Boo nie powtórzył właściwie nic... Złapał za pióro i jak najszybciej zaczął wypełniać sprawdzian, przy każdym kolejnym pytaniu mając wrażenie, że wychodzi na coraz większego głupka. Przygryzając mocno dolną wargę dzielnie próbował coś wymyślić, nie chcąc zostawiać pustych miejsc.
Wynik: 27+1(za ocenę Z)= 28, Okropny
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
No Boo nie dało się wejść w słowo. Fire zastanawiała się, jaki jest sens zadawania pytań, jeśli nie pozwala się na nie odpowiadać. Zresztą może to i dobrze, bo nie chciało jej się na bieżąco wymyślać historyjki o tajemniczym naszyjniku. Obróciła parę razy Oko w palcach i wzruszyła lekko ramionami. - Gdybym ci powiedziała, musiałabym cię zabić. - powiedziała, uznając, że nie będzie rezygnować z tego nabierania chłopaka. - Kiedy chcę mogę też czytać w twoich myślach. To o wiele ciekawsze od czytania w myślach Fairwyna. Skąd miała wiedzieć, że po części zgadła, co chodziło Puchonowi po głowie? Puściła mu oczko i stwierdziła, że jego przyjaciele musieli mieć mnóstwo zabawy przy robieniu mu żartów. Był też taki ciekawski, że odrobinę przypominał Blaithin ją samą z lat, kiedy jeszcze interesowało ją prawie wszystko dotyczące dziedzin magii... Przed Hogwartem i Durmstrangiem mogła się uczyć tylko i wyłącznie czarnej magii. Nawiasem mówiąc, nie chciała burzyć u Boo postrzegania domów Hogwartu jako konkretne wyznaczniki charakterów, ale tak to niestety nie działało. Fire nie wahałaby się ani przed podstępem ani przed oszustwem. Nie za wiele było w tym honoru... - Są, są. Może skołujesz sobie autograf. - parsknęła krótko śmiechem, bo Fairwyn z pewnością obśmiałby kogoś proszącego o autograf. Dobrze pamiętała jego złośliwości z poprzednich lekcji. Scottowi za zwykłe pytanie obniżył ocenę... Coś czuła, że Boo się mocno rozczaruje. Fairwyn był fajny tylko w opowieściach ludzi, którzy nigdy nie spotkali go prywatnie. Przeciągnęła się, kiedy nauczyciel postanowił "zaszczycić" ich swoją obecnością. Popatrzyła na te kartki z pytaniami, popatrzyła na Edgara, potem znów na kartki i ponownie na profesora. Naprawdę zamierzał robić test z całego poprzedniego roku? Na wejściu? Dlaczego Leo jej nie ostrzegł, że Fairwyn tak robił? Albo Bianca, albo Lys? Dlaczego w ogóle zjawiła się na lekcji? Nagle ją głowa rozbolała. - Ja pierdolę. - mruknęła, masując sobie czoło i zerkając na pierwsze pytanie. Znała odpowiedź! Może nie będzie tak strasznie tragicznie? Miała mnóstwo roboty, więc Blaithin nie uśmiechało się chodzenie na jakieś poprawki. Uniosła wzrok, żeby spojrzeć na profesora z niezadowoleniem. Później zamoczyła pióro w atramencie i podpisała się w odpowiednim miejscu. Czytała pytania i czuła, że mózg uruchamia jej się bardzo powoli. W czasie wakacji jedyne co sobie powtarzała to eliksiry i skubnęła trochę obrony przed czarną magią. Runy zostawiła na dnie kufra i teraz wyraźnie widziała skutki. Zapomniała naprawdę wiele, a informacje zdobyte podczas lekcji Edgara w większości się ulotniły. Mimo wszystko kombinowała, dzięki czemu zapełniła sporą część pytań. Wtedy dostała zaćmienia i nie umiała nic więcej. Za każdym razem, kiedy się zastanawiała i patrzyła na Fairwyna, posyłała mu przesłodzony uśmiech, jeśli tylko również na nią spojrzał. Skorzystała z tego, że patrzył w kartkę jakiejś innej osobie, rozejrzała się dyskretnie. Zapuściła żurawia do Boo, ale najwidoczniej szło mu jeszcze gorzej. Biedny. Udała, że bazgrze odpowiedź na pytanie piętnaste, które sobie zostawiła wolne, bo Fairwyn znowu zaczął łazić po klasie. Zawsze miał wywalone, a teraz mu się odwidziało? Wtedy nadarzyła się okazja do zaczepienia @Harriette Wykeham. Fire zdawała sobie sprawę, jak bardzo Gryfonka przykładała się do run i widziała maślane spojrzenia w stronę Edgara, więc naturalnie pewna była, że napisze na maksimum. Nie była tylko pewna, czy zechce odrobinkę pomóc... - Psst - była tak cichutko, że ledwo sama się usłyszała. Chciała dać jej do zrozumienia, że ma kłopoty z pytaniem o jakieś artefakty znalezione w Szwecji.
Byłby Z, ale Etka mnie namówiła na ściąganie i przyłapujo mnie, więc jest Troll XDDDDD
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Zupełnie niespodziewanie Fairwyn rozdał nam kartki, co wywołało we mnie lekką panikę – takiego zwrotu akcji zupełnie się nie spodziewałam, więc przerażona spojrzałam na Bridget w międzyczasie chowając wszystkie pomoce naukowe. Pośpiesznie przejrzałam kartkę dostrzegając, że test był znacznie trudniejszy od egzaminu końcowo rocznego (a może z racji tego, że przez dwa miesiące nie miałam prawie nic wspólnego z runami, jedynie mi się tak wydawało) co spowodowało, że jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Trzydzieści złożonych pytań na jedną lekcję? Po kilkudziesięciu sekundach paniki zrozumiałam, że to nic nie da i zabrałam się za robotę. Udzielałam kolejnych odpowiedzi jak zahipnotyzowana zupełnie nie wiedząc co piszę, dopiero w trzeciej dziesiątce pytań lekko się zawiesiłam. Nie wiedziałam co zrobić gdy nagle dostrzegłam wiszącą z boku sali papierową tablicę z translacją tekstu, którego dotyczyły pytania. Zastanawiało mnie czy Fairwyn o tym zapomniał? Nie miało to dla mnie znaczenia, gdyż nie uważałam tego za ściąganie – w końcu jedynie skorzystałam z gotowej i widocznej podpowiedzi, a odpowiedzi na pytania udzieliłam sama, na podstawie przetłumaczonego tekstu. Na dodatek ani Fairwyn, ani ludzie na sali nie zwrócili na to uwagi – miałam dzisiaj wyjątkowe szczęście!
Merlinie, jak to test?! Taki duży, prawdziwy test?! Przecież ona nic nie powtarzała. Okej, była z tego dobra i właściwie, to napisała końcowy egzamin, zupełnie się do niego nie ucząc, ale to było dwa miesiące temu! Była wtedy świeżo, po wszystkich lekcjach, robiła coś związanego z runami co tydzień, a teraz przez dwa miesiące tylko chlała wódę i siedziała na plaży. Nie była na to gotowa! Z przerażeniem patrzyła na leżącą przed nią kartkę. O w dupę! Te pytania były chore! Egzamin był dużo prostszy! No nic, musiała się wziąć w garść. Kiedy już zaczęła pisać, informacje jakoś same odnajdywały się na meandrach jej pamięci i chociaż jak na nią powoli, to szło jej całkiem dobrze. Fairwyn przechadzał się po klasie, zaglądając od czasu do czasu ludziom w kartki, a Ettie modliła się, żeby nie patrzył teraz w jej wypociny. Kiedy profesor odszedł na drugi koniec klasy, usłyszała szept. Spojrzała w tamtym kierunku. Tak, to było do niej. Szlag… Co zrobić? Chciałaby pomóc Fire, ale bała się, że Fairwyn to zobaczy. Na innej lekcji może by się tak nie przejęła, ale troll z run byłby ciosem poniżej pasa. Nie mówiąc już o tym, że jak to już jej kiedyś wspomniała Wittenberg "on jej tego nigdy nie zapomni". Z drugiej strony w jakiś tam sposób podziwiała Fire* i była dumna z faktu, że uważa ją za kumpelę. Jaki miałaby do niej stosunek, gdyby teraz się na nią wypięła. Ettie upewnia się, że Fairwyn nie patrzy i przesunęła swój pergamin na kant ławki, bliżej Fire, a kiedy zobaczyła, że ta nadal nic nie widzi, ponownie zerkając kontrolnie na nauczyciela, podniosła go frontem do starszej Gryfonki. Trzymała go tak zaledwie kilka sekund. Kilka sekund, które ciągnęły jej się w nieskończoność. Czuła jak serce wali jej jak młot gdzieś w okolicy przełyku. A potem nagle zamarło, kiedy usłyszała własne nazwisko. Wpadły. Nie mogła w to uwierzyć. A mogła ją zignorować, albo udać, że nie słyszy. Gdyby tylko dało się cofnąć czas.
*ten ból, kiedy uświadomisz sobie, jakim debilem jest Twoja postać .-.
Byłoby 50pkt, ale się dałam namówić na ściąganie i mnie przyłapujo xD
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Przechadzał się po klasie, przystając co chwila nad jakąś ławką i przyglądając się bzdetom, które wypisywali. Z doświadczenia wiedział już, jak beznadziejne będą dzisiejsze wyniki. Nawet w Tecquali, gdzie uczniowie jako tako trzymali poziom, średnia tych początkoworocznych testów ledwie wychodziła za Zadowalający. Robił to głównie po to, żeby już na samym początku dać im do zrozumienia, ile pracy ich czeka, licząc na to, że odstraszy tych, którzy przychodzili na lekcje robić sztuczny tłum. Zatrzymał się przy @Bocarter Hamilton i z rękoma założonymi za plecami czytał jego dotychczasowe odpowiedzi. Pamiętał doskonale, że Ślizgon nie popisał się na ostatniej lekcji oraz, że nie zdawał egzaminów. - Byłem pewien – powiedział półgłosem - że zrezygnował pan z kontynuowania run. Jego bezbarwny ton zupełnie nie wskazywał, czy jest z tego powodu zawiedziony czy przeciwnie i czy to stwierdzenie miało w ogóle coś wspólnego z odpowiedziami chłopaka. Wygłosiwszy to… po prostu stwierdzenie, Edgar ruszył dalej, przystając dopiero przy @Lysander S. Zakrzewski i przyjrzał się pracom rodzeństwa. Czytał sobie spokojnie jedną z poprawnych akurat odpowiedzi Gryfona, kiedy kątem oka zobaczył jakieś poruszenie. Nieśpiesznie obrócił się w tamtą stronę. To już było bezczelne. - Wykeham, Dear – jego zimny, pozbawiony emocji głos rozbrzmiał w całej klasie. Podszedł do młodszej z Gryfonek i wyjął jej pracę z dłoni. Następnie zabrał pergamin leżący przed Dearówną. - Panie już skończyły – położył oba testy na swoim biurku i wrócił do dziewczyn. Z pozoru był równie spokojny i flegmatyczny co zwykle, ale dało się wyczuć, że gdzieś tam w środku coś się w nim przynajmniej próbuje zagotować. Stanął między dwoma "wybitnymi" uczennicami, mierząc je chwilę ostrym spojrzeniem. - Za dwie godziny – przemówił lodowatym tonem tak cicho, że osoby na drugim końcu klasy, musiałby porządnie wytężyć słuch, żeby coś usłyszeć - widzę was obie w moim gabinecie. Kolejnej szansy poprawy nie dostaniecie. Minus 25 punktów od każdej z was i nie myślcie, że na ujemnych punktach się skończy. Zirytował go nie sam fakt, że usiłowały ściągać, ani nawet nie to, że zrobiły to tak otwarcie, jakby był ślepym idiotą. Być może inne osoby wyrzuciłby stąd tylko z niedostateczną oceną, dając normalny tydzień na przygotowanie się do poprawy, ale nie tej dwójce. Obie dziewczyny były w czołówce klasy, obie miały zrobioną ponad połowę testu. Zrozumiałby jeszcze, gdyby powziął się na to jakiś tuman, który nie był w stanie wyciągnąć nawet na Okropny. Nie oczekiwał wiele po hogwradzkiej młodzieży, ale wydawało mu się, że istnieje jakaś grupka, która przynajmniej trzyma minimalny poziom, a tymczasem "panteon" tej grupy, jawnie na jego oczach posuwały się do oszustwa. Wykeham i Dear go nie zdenerwowały, tylko zawiodły, a Edgar nie trawił, kiedy coś nie spełniało jego oczekiwań, pokazując, że dokonał tego błędnej oceny. Cóż, w przypadku tej dwójki już się nie pomyli. Wskazał im dłonią drzwi, po czym wrócił do biurka, usiadł i nie zdejmował oczu z klasy, znów przewracając w palcach przetransmutowany guzik.
//zt Fire i Ettie ---------------------------------------------------- Lysander i Bocarter - wgapianie się Edgara w wasze prace trochę Was zdeprymowało i w związku z powyższym macie -1 pkt Tak mi wypadliście w kostkach. Jak ktoś będzie chciał, to wyjaśnię w jaki sposób, bo sorki, ale teraz już mi się nie chce ;p
ZMIANY PROGU!!! 0 - 18 T 1 - 30 O 31 - 40 N 41 - 50 Z 51 - 57 PO 58 - 60 W
Możecie sobie punkty dowolnie zaniżać. Wszelkie skargi i zażalenia na priv. Ja nie jestem Edgarem, ze mną naprawdę można się dogadać ;)
Zastanawiała się nad tym, co takiego wymyśli na tę lekcję Fairwyn, gdy obok niej dosiadła się @Lúthien T. Lanceley. Uśmiechnęła się do niej, w końcu nie pogardzi towarzystwem. - Hej Luth - odpowiedziała na przywitanie dziewczyny. Odłożyła pióro, którym ciągle rysowała szlaczki na pergaminie na bok i podparła głowę ręką. - Może nie będzie źle. Zakładam, że pierwsza lekcja da nam w kość. Znając Fairwyna, będzie chciał nas na początek trochę postraszyć - mruknęła. Po chwili dostrzegła wchodzącą do sali @Harriette Wykeham. Pomachała jej lekko, a gdy ta usiadła tuż przed nią, wychyliła się trochę z ławki i szepnęła "Cześć". Lekcja się zaczęła. I to nie byle jak. Spojrzała niechętnie na leżący przed nią test. Tego się nie spodziewała. Przejrzała na szybko wszystkie pytania i zaklęła w myślach, zdając sobie sprawę, że raczej dobrze jej nie pójdzie. Musiała szczerze przyznać, że zaniedbała naukę w wakacje. A i tak mistrzem z run nie była. Zaczęła jednak pisać odpowiedzi przynajmniej na te pytania, na które znała odpowiedzi. Nie wyszło tego wiele, dlatego na resztę odpowiedział cokolwiek. Najwyżej szanowny profesor będzie miał więcej do sprawdzania. Oczywiście przeszła jej też myśl, by poprosić Ettie o wysunięcie trochę kartki. W końcu jej przyjaciółka była lepsza w runach od niej. Zrezygnowała jednak po wspaniałym przykładzie ukarania Ettie i Fire z ich dość mało ambitną próbę ściągania. Troll Alice chyba nie groził, ryzyko się nie opłacało. Westchnęła, pisząc ostatnie słowa na swoim pergaminie. Miała nadzieję, że jakoś to będzie.
Kostki: 26 Bonus: +1 za Z na koniec Wynik: 27 ocena O
Tego właśnie się bała. Straszenie. Nie chciała zawalić tego przedmiotu. Mimo iż nie miała ciepłych stosunków z rodzicami, na własne życzenie, to za wszelką cenę chciała aby byli z niej dumni. Nie chciała być gorsza od innych w rodzinie, a szczególnie od ich biologicznych dzieci. - Nie za bardzo chodziłam do niego na lekcje przez ostatni rok i teraz obawiam się, że mogę mieć problemy. - przyznała sie dziewczynie wzdychając lekko. Lekcja się zaczęła. Pierwsze słowa nauczyciela wprowadziły w osłupienie nie jednego ucznia jak i studenta. Poważnie? Nie będzie mogła uczęszczać na lekcje jeśli nie będzie zadowalającego na teście? Chyba sobie żartował. Nie każdy miał może wiedzę pojemności myślodsiewni ale skoro niektórzy mieli chęci do nauki tego przedmiotu to czemu niby mieliby rezygnować? Marszcząc nos spojrzała na swój test. Nie był to wymagający jednak odpowiedzi były skonstruowane w taki sposób, że nawet najlepszego z uczniów mogły wprowadzić w dezorientację. Lutka stawała kilka razy przy jednym pytaniu nie wiedząc co napisać. Myliła się. Ten test był cholernie trudny. Może powinna spróbować ściągać? O nie! Nigdy nie ściągała. Co najwyżej pomagała innym. Ściąganie było poniżej jej godności.
kostki: 36 bonus: 0 - nędzny razem: 36 N
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
NIe spodziewała się testu już pierwszego dnia. Przecież ona nic nie umiała. Nie chodziła na runy ani nawet nie czytała o nich. Nigdy. Prawdę powiedziawszy nie było jej to nigdy do szczęścia potrzebne. Więc po co przyszła na tą lekcję? Zawsze słyszała, że profesor prowadził je w sposób bardzo ciekawy i zawsze była u niego wysoka frekwencja. Chciała się przekonać czy to prawda. Tak to nigdy nie zdecydowałaby się przyjść na tą lekcję. A tu proszę, test. Załamana spojrzała na pytania. Niektóre rozwiązała na chybił trafił jednak w dalszym ciągu nie była pewna swoich odpowiedzi. Niby mieli schować wszystkie książki, notatki i inne pomoce jednak nie potrafiła się powstrzymać przed spojrzeniem do książki. Może ona coś jej pomoże i nauczyciel nie zauważy tego co robiła. Zachowywała się naprawdę cicho.
Kostki: 43 Bonus: -2 za niepisanie Razem: 41 ściąganie: 2, 4 -> poniżej 10
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Zacisnął dłoń na guziku, który do tej pory gładko przemykał pomiędzy jego palcami i energicznie jak na siebie wstał z krzesła. - Grigori, pakuj się - obwieścił lodowato, podchodząc do jej ławki. Zabrał jej kartkę i przedarł na pół.Najwidoczniej przykład Wykeham i Dear nie był dla wszystkich wystarczającym ostrzeżeniem - Minus dwadzieścia pięć punktów. Wspaniały pokaz nieumiejętności wyciągania wniosków z cudzych błędów, panno Grigori. Niech pani nie zawraca sobie głowy poprawą. Żegnam. To mówiąc wrócił do biurka. Kiedyś za ściąganie wylatywało się ze szkoły. Sądząc po ilości oszustów w tej klasie, zwyczaj ten zdążył odejść do lamusa. Cóż... nie w jego klasie.
@Clarissa R. Grigori, teoretycznie masz bana na lekcje Edgara do końca życia xD Ale nie jestem takim potworem. Jeśli Ci zależy możesz wbić do gabinetu jak Fire już stamtąd wyjdzie i się ładnie ukorzyć, prosząc o drugą szanse. Tylko przygotuj dobre argumenty xD A na ChB proponują Ci jeszcze opcję z pójściem z tym do dyrekcji, także próbuj co tam chcesz c:
Droga reszto, Edgara cierpliwość już się wyczerpała, więc liczcie się z tym, że kolejna przyłapana na ściąganiu osoba, wyleci na zawsze bez żadnego ale :c
Tym razem wylosowały mi się Hudsonówny i Clari, czyli im się upiekło, bo już napisały. Nie kuście losu, piszcie szybciej ;p
Patrzyłam na Fire w osłupieniu, zupełnie nie mogąc pojąć jak to się stało, że się przefarbowała. No bo przecież już samo to, ze wszyscy się do niej zwracali per "ogień" o czymś świadczyło. To co przepraszam bardzo teraz stwierdziła, że będzie ice? Już miałam jej odpowiedzieć, ale do klasy wszedł Edgar, więc zrezygnowałam z tego pomysłu i wbiłam wzrok w ławkę przede mną. Nadal byłam bardzo, ale to bardzo spięta, do tego stopnia, że nawet nie byłam w stanie otworzyć podręcznika i czegokolwiek powtarzać. Zerknęłam przerażona na nauczyciela kiedy kazał nam sprzątnąć wyplutą przeze mnie wodę. Naprawdę zaczynałam podejrzewać, że Fairwyn potrafił czytać w myślach. Spojrzałam z wdzięcznością na Lysandra kiedy postanowił sprzątnąć bałagan, który ja narobiłam. Merlinie dopomóż mi. Zsunęłam się na krześle chcąc zniknąć z pola widzenia i stopić się z drewnem, na którym siedziałam Jęknęłam kiedy moje najgorsze obawy się potwierdziły. Stary Edgar nie zrezygnował ze swoich corocznych tortur dokonywanych na uczniach. Spojrzałam na pięćdziesiąt pytań przede mną i myślałam, że się popłaczę, naprawdę. Okej może nie byłam jakaś do dupy z run, no ale przecież zawaliła egzamin, to jeszcze teraz tez nie czułam się jakoś przygotowana. Co ja gadam, w ogóle nie byłam przygotowana! Zanurzyłam pióro w kałamarzu, przeczytałam pierwsze pytanie i już wiedziałam, że po prostu jestem w dupie. Przebiegłam wzrokiem po pozostałych pytaniach i nie zostało mi nic oprócz śmiechu, przez łzy. Zaczęłam pisać. Miałam wrażenie, że pisze same bzdury, ale przecież nie oddam pustej kartki! Pomijałam pytania, na które nie znałam odpowiedzi, czyli jakoś tak co drugie. Przełknęłam ślinę i odłożyłam pióro, chcąc rozluźnić nadgarstek. Może zrezygnuję z run jak podsunął jakiemuś Ślizgonowi? Nic nie rozumiejąc spojrzałam na Edgara, który zwrócił się do Fire i Etki. Byłam tak skupiona na pisaniu, że zupełnie nie dotarła do mnie ich próba ściągania. Merlinie jak im współczułam. Dokończyłam pisać odpowiedzi na pytania, te łatwiejsze. Żartuję, wszystkie były z kosmosu. Miałam nadzieję, że czuwa nade mną w tej chwili mama z zaświatów.
Razem wyszło 41, ale jestem leniwą bułą i nie chce mi się rozpisywać wszystkiego XD
Jak się można było tego spodziewać, czcigodny profesor sporządził test z całego poprzedniego roku, który rzecz jasna nie był łatwy, bo i sam przedmiot nie należał do najprostszych. Sprawdzian był naprawdę trudny i wymagał dużego skupienia i wysiłku umysłowego. Trzeba było przetłumaczyć cały tekst, gęsto zapisany drobnym pismem runicznym, co zajęło mu praktycznie całą lekcję. Skrobał zawzięcie piórem po pergaminie, jednak tłumaczenie tekstu wychodziło mu dość opornie, gdyż większości zdań kompletnie nie był w stanie przetłumaczyć, toteż nie liczył na zbyt wysoką ocenę.
WYNIK: 33 KUFEREK: 7
Caesar T. Fairwyn
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192 cm
C. szczególne : Brak dwóch palców, wysoki wzrost, skupiona twarz, zimne spojrzenie, wyraźna nieśmiałość wobec młodych dam.
Ojciec nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Istniał, wyglądał jak człowiek - czarodziej i to tyle. Dopiero po chwili pokazał swoje prawdziwe ja. Test na wejście nie był czymś nienormalnym, a Caesar przyzwyczaił się do tego, że nauczyciele uwielbiają teściki, kartkóweczki, sprawdzianiki inne takie duperele. Często nijak nie odzwierciedlały one faktycznej wiedzy uczniów, bo co to za problem ściągnąć, jednak były męczące. Młody Fairwyn był pracowity, ale nie chciało by mu się sprawdzać kilkudziesięciu prac o różnej treści, często napisanych obrzydliwe, paskudnym pismem. On pisał ładnie, ale tylko dzięki temu, że dużo ćwiczył, wcześniej miał ten sam problem. Nie miał wyjścia, kiedy dostał kartkę zabrał się do testu. Skupił się na tym by wypaść jak najlepiej. Z uporem maniaka rozwiązywał coraz to nowsze zadania, które okazały się być nie lada wyzwaniem. Chyba nawet szło mu dobrze, bo chociaż czytał o runach niewiele, to lata utrwalania wiedzy sprawiły, że zapamiętał właściwie każdą, najdrobniejszą informacje na ich temat. To wszystko zajęło mu całą lekcje, nie zauważył nawet dziewczyn, które wyleciały z klasy, tak bardzo skupiony był na swojej robocie. Pod koniec odsunął kartkę od siebie, jednak jego twarz nie pokazywała niczego. Miał nadzieje, że testu mu wyszedł i o niczym innym w tej chwili nie myślał.
No testu się spodziewałem, więc chyba nie ma szczególnie co się rozklejać. Bianca wyglądała na spanikowaną, ja nie zamierzałem się szczególnie przejmować. Znaczy wiadomo, fajnie byłoby dostać dobrą ocenę, ale nieszczególnie mi na tym zależało. W czasie wyjazdu do Grecji byłem tylko parę razy trzeźwy, więc nic dziwnego, że nie pamiętałem dokładnie co robiliśmy na runach przed wakacjami. Mimo to usiadłem do testu i do pewnego momentu szło mi bardzo dobrze, jednakże gdzieś koło pytania piętnastego zacząłem mieć dziury w wiedzy. Byłem już niemal pewien, że skończę z jakimś nędznym, bo kolejne pytania poniekąd wynikały z odpowiedzi na pytanie piętnaste, gdy nagle Etka wychyliła się do boku, żeby ściągnąć, tym samym całkiem odsłaniając odpowiedź na potrzebne mi pytanie. Gdy Edgar właśnie wyzywał ją i Fire za ściąganie, ja byłem w trakcie przeredagowywania odpowiedzi. Dalej poszło już całkiem sprawnie, a na dodatek Fairwyn mnie nie przyłapał! Po wyrzuceniu z klasy dziewcząt nauczyciel zaczął przechadzać się po klasie i zaglądać do poszczególnych prac. Gdy zajrzał do mojej lekko się wzdrygnąłem - mimo, że odpowiednio przeredagowałem odpowiedź to wciąż obawiałem się, że Fairwyn gdzieś dopatrzy podobieństwo i z tego wszystkiego w kolejnym zadaniu pomyliłem ehwaz z mannazem. Ogólnie poszło mi całkiem dobrze - udzieliłem odpowiedzi na wszystkie pytania, chociaż gdzieś tam powkradały mi się drobne błędy.
Kostki: 32 Bonusy: 4 (kuferek)+ 3 (wybitny) + 3 (Tecquala+Trausnitz+Hogwart) = 10 Ściaganie: 1 i 1 – dwie takie same czyli +10 bonusu Ale Edgar podbił, więc -1 :c RAZEM: 51
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Dostał kartkę z pytaniami jako pierwszą, więc od razu zaczął czytać pytania. Im był dalej tym bardziej jego opalenizna zdawała się słabnąć. Czy tego profesorka porąbało? Kto daje takie pytania na początku roku? - Myślał spoglądając na nauczyciela, nawet nie chcąc sobie wyobrażać jak wygląda u niego egzamin końcowy. To musi być jakiś koszmar. Zaczął pisać, na niektóre pytania znał odpowiedź. Łącznie uzbierał 35 punktów. Ale to było zdecydowanie za mało by zaliczyć. Podjął się więc niecnego czynu jakim było ściąganie od osoby siedzącej mając nadzieję, że nauczyciel tego nie wyłapie.
Kostki + bonus suma: 35 Kostki na ściąganie: 3 i 6... Serioo nie ma chyba gorszego wyniku niż 9 XD
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Grigori nie zdążyła jeszcze wyjść z klasy, kiedy Edgar zobaczył zżynającego z cudzej pracy Corteza. Edgar miał już oficjalnie dość. Wydawało mu się, że pracuje z na tyle dorosłymi ludźmi, że obejdzie się bez zaklęć chroniących przed takimi sytuacjami, ale cóż… - Wszyscy kończycie pisać – oznajmił całej kasie podchodząc do Ślizgona – Prace na moje biurko. Wyniki i przypomnienie o poprawie wywieszę jutro. Ci, którzy jeszcze nie skończyli, mogą potem podziękować panu Cortezowi. Położył dłoń na ramieniu chłopaka, przytrzymując go w miejscu. Z nim jeszcze nie skończył. Nie ruszając się z miejsca, czekał aż wszyscy opuszczą salę i dopiero wtedy spojrzał na ucznia. - Czy ty masz mózg, Cortez? – zadał retoryczne pytanie swoim typowym, pozbawionym wyrazu głosem. Pal sześć brak uczciwości. Jakim trzeba było być niedorobem, żeby próbować ściągać chwilę po tym, jak trzy osoby wyleciały za to z klasy? – Minus piętnaście za trolla i minus trzydzieści za ściąganie. Pomogę panu z matematyką: łącznie 45. I odrobi je pan co do jednego. Ma pan czas od października. Jeśli nie zdobędzie pan tych 45 punktów osobiście dopilnuję, żeby był pan tak zajęty odrabianiem szlabanów, że nie będzie miał pan czasu na naukę, zrozumiano? Zobaczymy jak panu pójdzie ściąganie na egzaminach końcowych. A teraz zejdź mi oczu. Zabrał jego pracę i wrócił do biurka, wyciągając po drodze paczkę papierosów. Zebrał wszystkie sprawdziany w równy stosik i wrzucił do szuflady. Kiedy za Cortezem zamknęły się drzwi, odpalił Trójkąta i rozparł się na krześle, nie trudząc się nawet, żeby otworzyć okno. Przynajmniej tyle dobrego, że miał więcej czasu przed kolejną lekcją. Zaciągnął się głęboko i otworzył książkę, którą przyniósł sobie przed lekcją. --------------------------------------------------------------------------------------- @Aleksander Cortez, Ty idioto xD Ja nie wiem, czy Ty w ogóle na poprzednie posty nie spojrzałeś, czy tak igrać z losem lubisz. Tak czy siak – do 1.10 musisz zdobyć 45 punków (jeśli gdzieś zarobisz minusowe, odejmują się od puli) Jak? Nie wiem. Kombinuj. Jeśli nie zdążysz naprawdę zasypię Cię szlabanami i za olewanie ich będę wyciągać konsekwencje, więc się nie zdziw Poprawa, tak jak w przypadku Clarissy, Cię nie dotyczy i masz dożywotniego bana na lekcje Edgara, chyba, że znajdziesz sposób żeby go zmusić do zmiany zdania. ZMUSIĆ, bo przekonać już na pewno nie dasz rady.
@Andrea Jeunesse, @Altherius Stella, @Ellie Fitzgerald – lekcja teoretycznie już się skończyła, ale macie czas na wrzucenie posta (Andy, Ty uzupełnij również pierwszy), tak jak było ustalone, czyli do 13.09 godz. 23.32. Miejcie tylko na uwadze, że to się dzieje przed tym moim postem. Nie możecie też rzucać już kostek na ściąganie. Jak nie zdążycie to Troll, of kors.
Wyniki wstawię 14.09 w środku nocy. Punkty też rozdam już wtedy.
//zt wszyscy teoretycznie
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Spojrzał się do góry na stojącego nad nim profesora. I zdał już sobie sprawę z tego, że został przyłapany na ściąganiu. Postanowił jednak się nie wyrywać, pozostać na miejscu i grać w jego grę. - Eeemmmm- odpowiedział wyciągając język na zewnątrz i uśmiechając głupawo podczas jego pierwszego pytania. Najwidoczniej miał gdzieś co sobie dalej pomyśli mężczyzna, skoro i tak już miał konkretne zdanie. Wysłuchał spokojnie jego kazania i kiedy tamten się odsunął, wstał z krzesła i ruszył w stronę drzwi. Spojrzał się jeszcze raz na to co robił mężczyzna i odwracając się w stronę wyjścia rzucił: - Nie ma sprawy profesorze, zacznę więc od zgłoszenia złamania regulaminu przez nauczyciela i paleniu przez niego na terenie szkoły, ciekawe ile za to dostanę punktów?- rzucił do profesora, który chodził z wyciągniętą paczką papierosów, najwidoczniej zamierzając zapalić. Po tym wyszedł z sali nie mając ochoty na dalsze rozmowy. z/t
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
//fabularnych popraw trolli jednak nie przewiduje, bo mi się nie chce ;p Na następnej lekcji, wszystkie osoby, którym się teraz nie udało zakładają, że zaliczyły w późniejszym terminie. Oprócz tych ściągających wyjątków, które dobrze wiedzą, że nie
Bri i Bianca - wiem, że mówiłam, że będę Was ratować, ale mi Cortez pokrzyżował plany xD Tak czy siak możecie założyć, że napisałyście tak kijowo, bo nie zdążyłyście, więc w sumie jeszcze lepiej niż to co Wam planowałam ;p
Pkt do kuferków będą trochę z opónieniem, bo muszę coś jeszcze ogarnąć, ale najpóźniej jutro.
No, powoli życie wraca do szkolnej normy. Początek roku trochę zawaliłem, ale teraz, zdaje się, przyszedłem na lekcję pierwszy. Runy. Ani mnie to ziębi, ani grzeje, ale lubię czytać, więc okej. Mogę posiedzieć, posłuchać, nawet coś zrobić. OWuTemów raczej z tego zdawać nie będę, także za bardzo się nie przykładam. Wszedłem do pustej sali, która sprawiała raczej przygnębiające wrażenie. Rozejrzałem się wokół, leniwie zająłem miejsce niedaleko drzwi. Wyciągnąłem z torby podręcznik, położyłem przed sobą na ławce, a potem zacząłem kiwać się na skrzypiącym krześle. Taki mój zły nawyk. Wszyscy zawsze ostrzegają mnie, że się przewrócę i coś sobie zrobię. Fakt, kilka razy już zaliczyłem glebę. Ale nic mi się nie stało, więc się zbytnio ty nie przejąłem. Jeszcze raz sięgnąłem do torby i wyciągnąłem cukrowe pióro. Włożyłem je sobie do ust, odchyliłem się na krześle mocniej, tak że opierało się ona teraz na dwóch tylnych nóżkach i ścianie sali. Przymknąłem oczy, podparłem głowę rękami, żeby nie opierała się na twardej i zimnej ścianie i czekałem. Gdyby ktoś przyszedł, raczej nie wyglądałem na śpiącego, prędzej na znudzonego i chętnego do rozmowy.
Odpowiadam na pytanie: symbol ze zdjęcia to Helm of Awe, był to znak ochronny, mający zapewnić zwycięstwo w walce.
Ostatnio zmieniony przez Kevin Envej dnia Pon Lis 20 2017, 11:12, w całości zmieniany 1 raz
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget swój stosunek do starożytnych runów zmieniła diametralnie. Do momentu, w którym w szkole pojawił się profesor Fairwyn, była z tego przedmiotu raczej średnia, raz jej szło lepiej, innym razem gorzej. Odkąd jednak ktoś inny przejął pieczę nad nimi, Bridget dostrzegła w tym przedmiocie znacznie więcej i poświęciła mu mnóstwo czasu, wyciągając swoje wyniki z ledwie zadowalającego na wybitny z owutemów. Była obecna na praktycznie każdej lekcji z tego przedmiotu... A w tym tygodniu bała się stawienia w sali. W związku z nagłym zapadnięciem w śpiączkę ich nauczyciela, mieli na zajęciach zastępstwa. Puchonka z kolei miała wiele problemów ze skupieniem swojej uwagi na szkole, jako że w tym samym czasie jej starsza siostra wylądowała w szpitalu, a podczas jednej z wizyt, które złożyła w Mungu, była w sali Edgara Fairwyna... Akurat w chwili, gdy ten postanowił powrócić do świata żywych. A, warto wspomnieć, że obecny w sali był również jego syn oraz matka Bridget - innymi słowy to spotkanie było nietypowe i zakończyło się... Dziwnie. Bridget nosiła się teraz z myślą, że profesor Fairwyn nosi wobec niej i jej rodzicielki tak dużą urazę, że nie pozwoli jej chodzić na przedmiot. Weszła do sali i dostrzegła w niej jedynie Kevina. - Cześć - powiedziała i uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, szukając wzrokiem najlepszego miejsca - nie wiedziała, jak wiele osób przyjdzie, a mówiąc szczerze wolałaby usiąść tak, by nie rzucać się w oczy. Ostatecznie powędrowała do ławki tuż za @Kevin Envej, może jego postać ją zasłoni?
Maili przyszłą do klasy jakoś tak za wcześnie. Miała to do siebie, że wszędzie była na ostatnią chwilę, alebo po prostu się spóźniała. Warto zaznaczyć, że nigdy nie robiła tego specjalnie. Nie jej wina, że tak samo wychodziło i w najmniej odpowiednich chwilach czas pędził jakby gonił go sam Grindelwald. Tego dnia dziewczyna wzięła sobie do serca to, że na lekcję u Edgara Fairwyna nie chce się spóźnić. Miała do tego przedmiotu zupełnie neutralny stosunek. Ani go nie lubiła ani lubiła, generalnie chodziła, bo musiała. Jeżeli chodziło o nauczyciela, momentami przerażał ją fakt, że ten człowiek prawie nigdy nie pokazywał większych emocji. Było to dla niej zupełnie nie do pojęcia, zupełnie jakby był wyprany z jakichkolwiek emocji, czego Maili nie potrafiła zrozumieć. Tak się NIE DAŁO. Ona sama była jak otwarta książka jeżeli chodziło o pokazywanie co właśnie czuła. Weszła do klasy w świetnym nastroju, zresztą jak praktycznie zawsze. W pomieszczeniu prawie nikogo nie było, ale szybko wyłapała wzrokiem @Bridget Hudson i nie zastanawiając się opadła na krzesło obok starszej Puchonki. - Cześć. - powiedziała i wyszczerzyła się do Bri. Dziewczyna wyglądała na spiętą, a Maili nie miała pojęcia czym jest to spowodowane. Nie chciała jednak pytać, znaczy chciała, ale się powstrzymywała bojąc się, że wkroczy na zły temat, który będzie dla Bridget niewygodny. Tak więc postanowiła zapytać o coś, co z jej punktu widzenia było zupełnie nieszkodliwe. - Wiesz czemu go nie było tyle czasu? Słyszałam, że był w śpiączce. Jak myślisz co ją wywołało? Uzdrowicielem nie jestem, ale wydaje mi się, że ludzie nie wpadają w śpiączki tak bez przyczyny, to dziwne. - wyrzuciła z siebie niemal na jednym tchu i wlepiła wzrok w Puchonkę, czekając aż ta odpowie. Lanceley nie wiedziała czy Bridget miała jakieś pojęcie w tej sprawie, ale miała wielką nadzieję, że wie więcej od niej samej. Już idąc do klasy myślała o tym, że nauczyciela nie było tak długo i mieli jakieś beznadziejne zastępstwa. Nie można było przecież powiedzieć, że Fairwyn nie znał się na rzeczy.
Starożytne Runy należały do tej grupy przedmiotów, które Hannah traktowała jako zło konieczne i pomimo tego, że nie miała zamiaru zdawać z niego OWuTemów, co roku z uporem maniaka dokładała je sobie do planu zajęć. Powód był raczej prosty, dziewczyna podchodziła do każdego przedmiotu w Hogwarcie bardzo pragmatycznie i uznawała, że a nuż przyda jej się on niegdyś w dorosłym życiu. Skoro uczyli za darmo, grzechem byłoby nie skorzystać, prawda? Do klasy weszła przed czasem i szybko zlustrowała uczniów siedzących w sali. Można ich było policzyć na palcach jednej ręki, aczkolwiek nadal było jeszcze dość wcześnie, więc pewnie z czasem miało pojawić się więcej entuzjastów starożytnych run. Z obecnej tutaj garstki nikogo nie znała raczej na tyle aby dosiąść się i dzielić trudy i znoje nadchodzącej godziny w towarzystwie profesora Fairwyn'a, toteż zajęła miejsce dość neutralne - po środku - ale strategiczne. Jeśli usiadłaby w pierwszych lub ostatnich rzędach, mogłaby pójść na pierwszy odstrzał jako że tam zasiadali uczniowie albo bardzo dobrzy albo tacy, którzy raczej chcieli lekcję tylko przesiedzieć. Zazwyczaj to tacy byli odpytywani w odczuciu Hanki: ze zwyczajnej złośliwości nauczycieli skierowanej w stronę końcowych ławek albo z chęci nagradzania tych przygotowanych zajmujących miejsca pod samym nosem belfra. Nikt nie zwracał uwagi na tych siedzących w środku. Kiedy już się usadowiła i położyła swoją torbę na kolanach. Wyjęła z niej zwój pergaminu, pióro, kałamarz z atramentem i nieco wyświechtany podręcznik do numerologii. Potem położyła torbę przy swoich nogach, pod ławką, a łokcie oparła o blat, oczekując na rozpoczęcie.
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget powitała Maili z szerokim uśmiechem. Dziewczyna zawsze wydawała jej się przesympatyczną osóbką i miała w sobie tak wiele energii, że aż jej zazdrościła. Sama chciałaby mieć na wszystko siłę... Wydarzenia ostatnich dni nie pozwoliły jej jednak na regenerację sił czy umysłu i czuła się zwyczajnie zmęczona, nie wspominając już o całym tym stresie, który ogarnął ją na samą myśl, że niedługo dojdzie do ponownego spotkania jej i profesora Fairwyna... Po plecach Puchonki przebiegł dreszcz, a zaraz po nim kolejny na dźwięk wypowiadanych przez Maili słów. Bridget nie zdołała powstrzymać grymasu wpełzającego na jej buzię. - Tak, tak, był w śpiączce - powiedziała szybko, starając się ukryć uczucie dyskomfortu, które wręcz ją przepełniało. Nie zamierzała opowiadać wszem i wobec, że była u niego w szpitalu, że stała przy jego łóżku i w ogóle... Straszny przypał. Spojrzała badawczo na @Maili Lanceley próbując wyczuć, czy dziewczyna faktycznie nie znała przyczyny złego stanu zdrowia nauczyciela, czy tylko się zgrywała. Nie widziała jednak powodu, dla którego miałaby kłamać. Westchnęła cicho. - Ja sama nie wiem, ale prawdopodobnie chodziło o ten wypadek na meczu. Ten wiesz... Z Obskurusem. Podobno spadł z trybun - odparła. Nie była pewna tej hipotezy, jej samej na miejscu zdarzenia nie było i możliwe, że w tej chwili powtarzała jedynie plotkę, ale skoro Puchonka pytała... Do sali weszła @Hannah Wilson, którą Bridget przywitała głośnym "hej". Kojarzyła dziewczynę głównie z lekcji eliksirów i zielarstwa, ale do tej pory nie udało im się do siebie zbliżyć ani pogadać.