W Hogwarckich lochach chłodne, kamienne ściany nie są niczym dziwnym. Ale czy to możliwe aby były aż tak lodowate? Błądząc dłonią po ścianie da się natrafić na miejsce bardziej zimne niż reszta. Znajduje się ono na wysokości klamki, która rzeczywiście tam jest. Ujawnia się natychmiast po stuknięciu różdżką w chłodny punkt. Zaraz po dotknięciu klamki ma się wrażenie okropnego zimna, które powoli obejmuje całe ciało. Przechodząc przez próg wchodzi się do Lodowej Komnaty. Jak sama nazwa wskazuje - wszystko tam jest oblodzone. Najbardziej charakterystycznym elementem są rzeźby. Lew, kruk, wąż i borsuk, symbolizujące cztery domy Hogwartu. Wielkością można porównać je do niedźwiedzi. Śliska posadzka jest idealnym lodowiskiem, co ciągnie za sobą upadki odwiedzających to miejsce. Niewielu jednak wie o istnieniu komnaty, tłumów nigdy tam nie ma. Śmiało można przynieść łyżwy, posadzka jest idealna do jazdy. Pomieszczenie rozświetlają świece o niebieskim płomieniu, osadzone w ozdobnych, choć starych, żyrandolach. Błękitne światło odbija się od lodu i stwarza miłą atmosferę, mimo chłodu panującego w komnacie. Po męczącej rozrywce na ślizgawce można odpocząć pod ścianą, gdzie są nieduże, twarde siedzenia.
UWAGA: Aby wejść obowiązkowo należy rzucić kostką w pierwszym poście. Nieparzysta – udaje Ci się wejść, parzysta – niestety nie udaje Ci się wejść. Jeśli już raz odkryjesz lokację możesz odwiedzać ją bez ponownego rzucania kością. Zezwala się zdradzić lokalizację tematu dwóm osobom towarzyszącym.
- Chętnie. Wygląda... intrygująco- stwierdził Percy, przerzucając wzrok z kielicha na jej twarz tak, że nie było wiadomo, co uważa za naprawdę intrygujące... ją czy tajemniczą substancję, którą chciała go poczęstować. Jeśli sama to piła, nie mogło być ani trujące, ani zbyt mocne. Zresztą Percival był zaprawiony w alkoholowych bojach i nic nie było mu straszne. - Zdradzisz mi swoje imię?- zapytał z lekkim uśmiechem, obserwując dziewczynę z zaciekawieniem. Zgrywała niedostępną czy naprawdę taka była? Follett lubił się trochę namęczyć, wtedy zwycięstwo miało zupełnie inny smak, zdecydowanie słodszy. Bo co to za zabawa, jeśli zdobycz sama lezie w ręce, co to za mysz, która goni pułapkę? Bez sensu. To nie były czasy dla niego, kobiety były zbyt wyemancypowane... szczęśliwie nie wszystkie.
Odwróciła się do niego plecami i zaczęła sporządzać kolejnego drinka. Jak na razie radził sobie całkiem nieźle. Jednak Elena na prawdę była niedostępna i było wątpliwe by osiągnął swój cel. Jednak próbować może, cuda czasem się zdarzają. -Tylko uważaj, może trochę palić.- odpowiedziała odstawiając na bok butelkę z czewonym płynem. Teraz widać było etykietę, a na niej napis: "Nalewka Magiczne Naga Jolokia" a pod nim trzy trupie czaszki. Obok postawiła zółty płyn, który okazał się zwykły sokiem z jasnej pomarańczy. Gotowego drinka postawiła obok. Kelnerką nie jest, niech sam podejdzie. Gdy spytał ją o imię uśmiechnęła się jakby z lekką drwiną. Ale taką leciutką. -Widać, ze nie jesteś stąd.- powiedziała patrząc mu w oczy swoimi węgielkami. A po chwili dodała.- Mów mi po prostu Elena.
- Dziękuję- Percival ujął kielich i upił łyk. Nawet się nie skrzywił, chociaż drink był dość mocny i palił w gardło. No ale nie takie rzeczy się pijało, przy takich kumplach jak ci z jego drużyny, jakieś tam drinki nie robią na człowieku większego wrażenia. Nie było to z pewnością mocniejsze niż Ognista Whiskey, która była obowiązkowym elementem większości spotkań towarzyskich. Tak więc Follett uśmiechnął się tylko, czując przyjemne ciepło rozchodzące się po jego ciele i lekkie pieczenie przełyku. - Elena... ładnie- stwierdził po chwili namysłu, jakby smakował to imię.- Hm? Rozumiem w takim razie, że jesteś dość popularna w Hogwarcie... Niestety, jak zauważyłaś, nie jestem stąd i mam pewne... braki towarzyskie- uśmiechnął się lekko, obserwując ją z zaciekawieniem.
Popularna... no w sumie to prawda. Każdy znał Elenę, wiedział, że to ona praktykuje Czarną Magię w Zakazanym Lesie. Pierwszo i drugo klasiści schodzą jej z drogi, a reszta po prostu ignoruje. Rużne pogłoski o niej chodzą, jedne bardziej drugie mniej prawdziwe. Jednak nikt z uczniów Hogwartu nie robił zdziwionej miny sysząc jej nazwisko. -No to koniecznie musisz to nadrobić.- powiedziała cicho, prawie mrucząc. Oczywiście nie był to pomruk "przyjemności". Raczej coś w rodzaju intrygi... Teraz już wyraźnie było widać, ze chce rozegrać tą grę uwodzenia. Upiła kolejny łyk, a jedna kropla spłynęła wolno z jej krwistoczerwonych warg. Zlizała ja powoli nie patrząc na chłopaka. Czy to była prowokacja? Raczej nie, choć ciekawi mnie reakcja Percivala.
Biedny Percival nie miał pojęcia, że ma do czynienia z tak niebezpieczną kobietą. Jakby się nad tym głębiej zastanowić, to wszystkie kobiety są niebezpieczne, ale niektóre po prostu bardziej niż inne. Obserwował ją z mieszaniną rozbawienia i ciekawości- dobrze, chwyciła przynętę, podjęła grę, ale jej gest nie zrobił na Folletcie specjalnego wrażenia. Dał mu jedynie sygnał, że będzie zabawa i to dość ciekawa. - Wolałbym Cię poznać z Twoich własnych słów, a nie z plotek- powiedział Percy, uśmiechając się lekko i unosząc kielich w geście toastu.- Twoje zdrowie, Eleno- zamruczał, upijając łyk i nie odrywając od niej swoich wymownych oczu, które potrafiły zapewnić kobietę o wszystkim, co tylko chciała w nich odnaleźć.
O wszystkim co chciała w nim dostrzec? Ha! Czyli dla Eleny w sumie był zabawką... kimś kto doda jej rozrywki na kilka dni, kim można będzie się pobawić. Gryfonka była ciekawa jego miny, gdy zrozumie, ze tego "trofeum" ie zdobędzie. -Tylko pytanie, czy jesteś na to gotów.- odpowiedziała również patrząc mu w oczy i upijając łyk kolorowego płynu. Stali teraz dość blisko siebie, raptem dwie stopy... moze nawet niecałe. Czy Parcy to wykożysta? czy może stwierdzi, ze lepiej próbować powoli? I która taktyka okarze się lepsza? No cóż... na razie poczekajmy na ruch kanadyjczyka.
Oby Elena okazała się warta zachodu, bo Percy może się znudzić i tyle będzie z ich gierek. Czasem był szalenie leniwy, to znaczy... uwielbiał uwodzić i uwielbiał związane z tym wyzwania, ale potrafił się zrazić, jeśli dziewczyna zachowała się w sposób, który mu nie odpowiadał i... cóż, po prostu dawał za wygraną. Nie zdążył jeszcze jej do końca ocenić, miał nadzieję na coś interesującego, ale kto wie? Z kobietami nigdy nic nie wiadomo- czasem okazuje się, że to nie złoto, a pozłotka i cały wysiłek na nic. - Oczywiście, że jestem- roześmiał się Percy, patrząc na nią nieodgadnionym wzrokiem. Był zbyt doświadczony, by dać się sprowokować i wszystko zepsuć. Utrzymał ten dystans, nawet nie próbował jej dotknąć. To czyniło tę zabawę znacznie ciekawszą, wzajemne wodzenie się za nos, jest ciekawsze niż cokolwiek innego.
A więc gramy powoli, tak? NIe zapominajmy tylko, że Elena też może się znudzić. Gdy uzna, ze chłopak się nie stara to po co tracić czas? Równie dobrze może sobie znaleźć inne zajęcie, chociaż nie tak ciekawe jk to tutaj. -Na pewno jesteś bardzo pewny siebie.- zauważyła z delikatnym, jakby uwodzicielskim uśmiechem... ale mogło to być tylko złudzenie. Powoli się odwróciła, a futro zsuneło się z jej ramion i spadlo na podłogę. Nawet na nie nie spojrzała, a tym bardziej nie podniosła. Oparła się o zimną półkę i zaczęła zataczać kręgi po krawędzi jej kieliszka. - Tylko uważaj byś nie przesadził.- poradziła z cichym chichotem.
- Raczej tak- przyznał Percy, opierając się ramieniem o ścianę i taksując ją wzrokiem, po czym uśmiechnął się lekko.- Raczej jestem pewny siebie, chociaż, mam nadzieję, nie zadufany. Zrzucanie futra, jakie to teatralne. Percival uśmiechnął się pod nosem, po czym schylił się i podał jej okrycie. Jak tak się bawimy, to proszę bardzo. Upił łyk alkoholu, który rozszedł się po jego ciele przyjemnym ciepłem. - Postaram się- zapewnił ją z rozbawieniem, mrużąc lekko swoje ciemne oczy i błądząc wzrokiem po jej smukłej szyi, ramionach...
Nie zrzuciła fura specjalnie! Ale i tak przyniosło całkiem niezły efekt. Wzięła od niego nagrucie delikatnie dptykając plcami jego dłoni, po czym zwinłęa ubranie w kłębek i położyla w kącie półki. Uśmiechnęła się szerzej widząc jego spojrzenie. -Uważaj, bo pomyślę, że chcesz się na mnie rzucić.- zażartowała i upiła łyk kolorowego płynu. Gdyby teraz ktoś wszedł, ktoś, kto ją znał choć trochę, pewnie by się zdziwił. Elena, spokojna, uśmiechnięta i do tego żartująca?! Z nikim z Hogwartu by to nie przeszło, każdy by stwierdził, że coś kombinuje. Owzem kombinowała. Dobrą zabawę z tymm oto tu obecnym Percivalem. I doskonale wiedziała, że jemu to odpowiada. Palce jakby odruchowo powęrowały jej do naszyjnika i zaczęła obracać w palcach czerwony kamyczek. Jej spojrzenie mogło sprawiać wrażenie jakby w ogóle nie był świadoma tegop gestu. Patrzyła na chłopaka ciągle się uśmiechając.
- Hm, a gdyby tak było? Co byś powiedziała?- zapytał z lekkim uśmiechem, nie spuszczając z niej wzroku i opierając się ramieniem o zimną ścianę. Jak dobrze, że miał na sobie swoją skórzaną kurtkę i był zahartowany. Co jak co, ale chłód nie robił na nim specjalnego wrażenia, gorzej było z upałami, ale na te ani w Kanadzie, ani w Anglii nie mógł narzekać. Stali bardzo blisko siebie, Percy słyszał oddech Eleny, nieomal czuł pulsowanie jej krwi, a jednocześnie nie miał zamiaru jej dotknąć... zbyt wcześnie. Nie było pośpiechu, w końcu mieli dużo czasu, czyż nie? - Ładny drobiazg- rzucił, patrząc mimowolnie na naszyjnik, którym się bawiła. Ten napis nieco go rozbawił, ale i zaintrygował.
-Mogłoby być... interesująco.- powiedziała nie spuszczając oczu z jego twarzy. Musiała przyznać, ze był przystojny. Nawet bardzo. Spokojnie mógł się równać po tym względem z Quietusem. Jednak nie wydawał się tak elegancki i... jakby to ująć... arystokratyczny. Nie miała zielonego pojęcia o pochodzeniu Percivala. Czy był pełnej czystej krwi czarodziejem? A może pochodził z rodziny mugoli? Nie no, tego by chyba Elena nie zniosła. Ale w sumie co to miało za znaczenie? przecież za niego nie wychodziła. Swoją drogą, sądząc po ostatnich wydażeniach zaczynała sądzić, ze już na zawsze zostanie starą panną, a co za tym szło, również dziewicą. Ale jej to nie przeszkadzało. NIgdy nie kwapiła się do udostępnienia komukolwiek swojego ciała. Wręcz przeciwnie, unikała tego jak mogla. Co było dość dziwne, bo uwielbiała nosić wyzywające stroje, flirtować i uwodzić. Z zamyślenia wyrwał ją komentaż Kanadyjczyka. Drgnęła. -Och... To nic takiego.- odpowiedziała nie dając po sobie poznać tego lekkiego zaskoczeni. Chyba dopiero teraz Elena zdała się zauważyć ów napis, który tak zaintrygował chłopaka. Uśmiechnęła się, delikatnie przygryzając dolną wargę spojrzała się na niego spod wachlarza czarnych żęs. -Jak chcesz możesz się przyjrzeć.- powiedziała pół żartem układajac biżyterię na zewnętrznej stronie palców i odwracając tak, by lepiej widział.
- Tak sądzisz?- usta Percivala drgnęły w lekkim uśmiechu. Zapowiadało się ciekawie.- A gdybym zrobił... tak?- spytał cicho, zakładając kosmyk jej włosów za ucho, jednocześnie przesuwając opuszkami palców po jej aksamitnym policzku. Nie miał zamiaru szarżować, to psuło całą zabawę. On miał czas, ona prawdopodobnie też, więc... Nachylił się trochę bardziej, tym samym zbliżając twarz do jego dekoltu. Wyglądało to jednak zupełnie niewinnie, Percy był zbyt doświadczonym uwodzicielem, by jak pierwszy lepszy szczeniak wpatrywać się dziewczynie w piersi. Wiedział, że tego nie lubiły i właściwie się im nie dziwił. Sama bliskość tych miłych krągłości działała na niego... motywująco. - Mam to wziąć do siebie...?- spytał z rozbawieniem, które sugerowało, że nie mówi tego zupełnie serio. Tak tylko się droczył, chcąc zobaczyć, jak daleko może się posunąć.
Gdy chłopak przesunął palcami po jej policzku opuściła delikatnie powieki, jakby z lubością. -Powiedziałabym, ze było to przyjamne.- odpowiedziała zeskając na niego z uśmiechem. Chłopak nachylił się, teoretycznie by przyjrzeć się błyskotce. Elena przywykła, ze w takich momentach słyszała komentarze na temat swojego biustu. Tym razem nie padlo nic takiego. Miła odmiana. -A chciałbyś?- spytała przygryzając delikatnie dolną wargę. Widać było, ze chłopak znał się na uwodzeniu. Szkoda tylko, ze Elena była właściwie na to nie czóła. Mogła się bawić, udawać, ze coraz bardziej mu ulega, by w końcu odwrócić się i zostawić go samego, mówiąc, zę musi się bardziej postarać. Wtedy chłopak albo dawał sobie z nią spokój, ale dostawał jeszcze większego fioła na jej punkcie. Czy tym razem też tak będzie?? A może Elena w końcu ulegnie?? Wątpliwe, jednak możliwe. Ale najpierw zobaczmy co zrobi jej towarzysz.
- Być może... a pozwoliłabyś mi?- zapytał Percy, unosząc głowę i patrząc jej głęboko w oczy. Wydawał się całkowicie poważny, tylko lekkie drganie kącików ust zdradzało, że dobrze się bawi i nie ma zamiaru paść do stóp Eleny, błagając ją o jeden pocałunek. Przesunął opuszkami palców po linii jej szczęki, potem musnął delikatnie kark dziewczyny, by w końcu cofnął dłoń i zmrużyć oczy, obserwując ją uważnie. Nagle zrobił krok w tył i obrócił się na lodowisku. Wyszło mu to całkiem zgrabnie, zwłaszcza że nie miał łyżew, a jego buty nie nadawały się zbyt dobrze do jazdy figurowej. Skłonił się przed nią bardzo poprawnie i w dobrym stylu, jakimś cudem utrzymując równowagę, po czym podjechał z powrotem do Eleny. - Jaka szkoda, że nie mam łyżew- mruknął tonem niezobowiązującej pogawędki. To mogło ją zdziwić. Kompletna zmiana taktyki tematu. Koniec powłóczystych spojrzeń i delikatnych gestów. Chciał ją zaskoczyć i pewnie mu się to udało.
-Zależy, czy zasłużyłeś.- powiedziała cicho również patrząc mu w oczy. Elena wcale nie spodziewała sie, ze chłopak padnie jej do stóp błagając o cokolwiek. NIe... jeszcze nie teraz. na to potrzeba czasu. Pecival może nie był mistrzem w tej dziedzinie, ale nie wątpliwie był bardzo dobry. Gdy zmienił temat nie dała po sobie poznać zaskoczenia. Tylko zachichotała. -A gdzie masz różdżkę?- spytała retorycznie i wycelowała swój magiczny kijek w jego buty. Machneła, a obówie transmutowały się w łyżwy. Zabrała swój kielich i podeszła do ławy pod ścianą, by poobserwować chłopaka. Sama jakoś nie miała ochoty na jazdę.
- A jak uważasz?- zapytał z uśmiechem. Szczerze mówiąc, sam nie wiedział, czy Elena mu się tak bardzo podobała, jak uważał na początku. Była... zimna. Lubił wyzwania, lubił dziewczyny zdystansowane, ale niekoniecznie oziębłe. A w Elenie było coś niepokojącego. - Samemu to żadna przyjemność- stwierdził, jadąc tyłem tak swobodnie, jakby spacerował po parku. Podjechał do krawędzi lodowiska i spojrzał na dziewczynę z uśmiechem.- Może do mnie dołączysz?
Fakt Elena była chłodna. Nie wiedziała co to znaczy kochać, zależeć na kimś. NIgdy nie zaznała prawdziwej przyjaźni. Kiedyś myślała, ze tą przyjaźnią obdarzył ją Aleksander, ale później stwierdziła, ze to nie było szczere. Bo gdy się z kimś przyjaźnisz, to zależy ci na tej osobie i nie opuszczasz jej pod żadnym pozorem. Aleksander to zrobił. Zostawił ją unicestwiając te wszystkie pozytywne emocje, które udało mu się w niej rozbudzić. A Nero? Nie można było go nazwać przyjacielem. Bardziej kims w rodzaju "Mentora". Crow pomaga jej osiągnąć upragniony cel, doskonale wiedząc, ze sam na tym dobrze wyjdzie. Gdy chłopak spytał, czy się przyłączy zastanowila się chwilę. NIe miała ochoty na jazdę na łyżwach, ale wiedziała, ze jeśli odmowi, to jej szanse spadną. Stuknęła więc różką w swoje kozaczki, które natychmiast transmutowały w łyżwy i podjechała do niego. -Musiesz jeszcze trochę postarać.- szepneła mu do ucha odjeżdżając od niego z chichotem.
Ruszył za Eleną, ślizgając się lekko i z wyraźną przyjemnością. Zajechał jej drogę, po czym okrążył zgrabnie i zatrzymał się na brzegu lodowiska. Percy był dobrym człowiekiem. Miał oczywiście swoje wady, ale nikt nigdy nie określiłby go mianem niegodziwego czy nawet wrednego. Nigdy nikomu nic nie obiecywał, nie udawał miłości, zauroczenia. Był uczciwy w swoich zalotach, nie wiązał się z nikim, bo nigdy nie kochał. Co nie znaczy, że miłość była mu obca! Kochał swoją rodzinę, kochał swoją przyjaciółkę, Estelle, i dla tych osób zrobiłby wszystko. Percy, co może zaskakiwać, był niezwykle rodzinnym typem i najlepiej czuł się w gronie swoich najbliższych. Był wrażliwy na ludzką krzywdę, lubił pomagać, a szczęście przyjaciół napawało go szczerą radością. A że miał słabość do pięknych pań... cóż, bywa. Uśmiechnął się do Eleny i podjechał do niej lekkim ruchem, obejmując ją w pasie i kręcąc się razem z nią przez krótką chwilę. Ciepło drugiego człowieka, bliskość jego ciała wydawały się czymś bardzo ważnym w tej sali stworzonej z lodu...
Elena nigdy nie zaznała ciepła, ani życzliwości ze strony swojej rodziny. Owszem, jej rodzice się kochali, kochali również swoich bliskich, ale ją traktowali jak... niekożystną inwestycję, która jednak może się kiedyś opłacić. Mieli nadzieję, że kiedyś uda jej się dokonać wielkich rzeczy, a oni na tym skorzystają. W dzieciństwie gardzili nią i traktowali gorzej od Skrzata Domowego, ale nigdy nie wypędzili i nie pozwolili, by ktoś ją zabił lub zgwałcił. To były chyba jedyne rzeczy przed którymi ja chronili. Otoczona przez całe wczesne dzieciństwo tym hłodem i pogardą sama przestała kochać. Później owszem pokazywali się wujkowie i ciotki, którzy próbowali być mili i ją rozpieszczać, ale tylko nielicznym na to pozwalała. Ale Percivalowi powinno to odpowiadać. Gwarancja, że po wszystkim nie bedzie za nim latać jako wielce zakochana. Żadnych zobowiązań, żadnych łez czy obiednic. Po prostu czysta zabawa i interes. Chłopak podjechał do niej i ją objął. Ona oparła swoje ręce na jego piersi, zaciskając palce na matwriale kurtki. Przyciągnęła go delikatnie do siebie. -I co teraz zamierzasz?- szepnęła mu do ucha chichym, aksamitnym głosem.
Zajrzał jej w oczy i postanowił zagrać va bank. Pocałował ją w usta, wplatając palce w jej ciemne włosy i muskając opuszkami palców jej policzek. Potrafił całować, co do tego nie można mieć wątpliwości. Potrafił być namiętny, czuły, zachłanny... teraz pieścił usta Eleny swoimi wargami zdecydowanie, ale nie brutalnie. Po chwili oderwał się od niej i uśmiechnął lekko. - To. Patrzył na nią trochę uwodzicielsko a trochę bezczelnie, ciekawy jej reakcji.
Znieruchomiała na ułamek sekundy widząc, że chłopak zbliża się niebezpiecznie do jej ust. Jednak gdy poczóło ciepło jego warg na swoich przymknęła z lubością czy i delikatnie odwzajemniła pocalunek. Nie miała zbyt duzego doświadczenia w całowaniu, ale ci leiczni, którym się to udało, nigdy nie narzekali. A nawet niekiedy i chwalili. W sumie nie powinna na to pozwolić, w końcu wciąż była zaręczona. Ale Quietusa i tak nikt nie widział od paru miesięcy, a jego rodzina unika komentarzy na ten temat, więc to tak jakby umowa została zerwana. A ona przecież mogła się całować. Co innego jeśli chodzi o jej cnote. To już jest kwestią jej zasad. Gdy chłopak skończył pieścić jej wargi uśmiechneła się tylko, oepchneła go od siebie i odjechała w przeciwnym kierunku, klucząc między lodowymi kolumnami. -Uroczy jesteś, wiesz?- spuyała dalej się uśmiechając.
- Niektórzy tak twierdzą- zgodził się z rozbawieniem Percival, patrząc na nią przez chwilę, po czym ruszył za Eleną, odpychając się sprawnie od lodowej tafli.- A Ty masz zjawiskowe usta- dodał z uśmiechem, próbując zajechać jej drogę. Wiosna powoli przechodziła w lato, a oni bawili się na ślizgawce. Hogwart chyba nigdy nie przestanie go zadziwiać. Percival był z siebie dość zadowolony. Elena pozwoliła się pocałować, więcej- przyjęła to z widocznym zadowoleniem, a odepchnięcie Folletta było kolejnym elementem gry, która najwyraźniej bawiła ich oboje.
-Też tak sadzę.- ospowiedziała na komplement. A jak! Skromności nigdy za wiele! Wymijała Follett'a bardzo zgrabnie i z wdziękiem śmiejąc się przy tym cicho. Oj taaaak. Ta zabawa bardzo jej sie podbała. Za każdym razem, gdy zajeżdżał jej drogę i można by się spodziewać, że zaraz wpadnie w jego ramiona, ona nagle sie odwracała i sunęła w inną stronę. -Co jest, czyżbyś nie nadążał?- spytała za którymś razem, gdy jego ramiona zacisnęły się w powietrzu. Wypowiedziawszy tę uszczypliwą uwagę schowała się za jedną z lodowych kolumn obserwując go z "ukrycia". Oczywiście wiedziała, ze chłopak wiedział, ze się schowała. Ale podrażnić się trochę można, prawda?
Wymykała się z jego ramion, a Percy'ego w równym stopniu to bawiło, co irytowało. Poruszała się rzeczywiście z dużym wdziękiem, Follett sam nie wiedział, jak Elenie udawało się przed nim wciąż uciekać. Może jej nie docenił. - Niełatwo jest Cię złapać...- roześmiał się Percy, okręcając się wokół kolumny, za którą schowała się Elena i przygważdżając ją swoim ciałem do zimnego marmuru. Zajrzał jej w oczy z miną triumfatora.- Ale nie jest to niemożliwe.
W końcu ją dogonisł i odgrodził jej drogę ucieczki. -Nic nie jest niemożliwe.- szepnęła zbliżając sie do jego twarzy. Gdy była już bliska ponownemu pocałowaniu chłopaka, znów go odepchnęła i uciekła gdzieś w bok, śmiejąc się dźwięcznie. -Próbuj dalj słodziutki!- zawołała śmiejąc się. Podskoczyła wykonując piruet w powietrzu i wylądowała z gracją, sunąc po zamarzniętej tafli. W pewnym momencie zajechała ercy'ego od tyłu, objęła go i pocalowała w zakoczenie żuchwy, po czym znów gdzieś uciekła. Ewientnie z nim pogrywała, co oczywiście okropnie ją bawilo.