TTo mała sala, gdzie niegdyś uczono tutaj wróżbiarstwa. Kiedy Dumbledore był dyrektorem, zmienił ją tak, aby wyglądała na Zakazany Las. Jest tutaj więc dosyć mrocznie. Sala spowita jest mrokiem, a gdy wsłuchasz się w ciszę usłyszysz ze ścian dobiegające niepokojące dźwięki typu warkot, drapanie pazurów o korę drzewa, echo jęku, dyszenie, sapanie lub trzask łamanych gałązek.
Autor
Wiadomość
April Jones
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : mnóstwo piegów, niski wzrost, często nosi kwiaty we włosach
April cieszyła się na każdą osobę, która przyszła na zajęcia. Spoglądała na zbierające się osoby, wręcz wiercąc się z podekscytowania. Jak dla niej dzisiejsza lekcja była idealnym oderwaniem się od rutyny i nie mogła się doczekać jak zareagują na nią uczniowie. Przekręciła oczami, kiedy Moe nazwała ją April, bo nie chciała, żeby ludzie sądzili, że się spoufala z uczniami, czy że niektórzy mają u niej fory. Pomachała jednak na przywitanie, tak jak każdemu, kto wchodził do klasy. Kiedy większość kamieni została zajęta, wstała i tylko odrobinę górując nad wszystkimi zaczęła tłumaczyć co się będzie działo na lekcji. Opowiedziała historię starożytnych kultur, w których także wróżono. - Wiecie, w tamtych czasach ludzie łapali się wszystkiego, a prawdziwi jasnowidze i czarodzieje - którzy wyglądali trochę inaczej niż my teraz - ukrywali się. Nie znaczy to, że ich metody były złe.Już w Imperium Rzymskim pojawiła sie ta metoda wróżenia, przez lata ją jednak poprawiliśmy. - Uśmiechnęła się i weszła na chwilę za wielki głaz, który leżał obok, by wylewitować zza niego wielką klatkę, przykrytą cienką tkaniną. - Na dzisiejszej lekcji poznacie tajniki Alektriomancji, czy ktoś wie, co to jest? - Zapytała i zaczekała, aż ktoś jej odpowie, po czym zdjęła materiał, by oczom wszystkich ukazały się koguty. - Zostało opisane, że w dawnych czasach ludzie radzili się kogutów w najróżniejszych sytuacjach. Na początku odpowiadały one tylko na pytania, na które można było odpowiedzieć “tak” bądź “nie”, jednak dopracowali to, rysując okręgi z literami. Podobno przepowiedział cesarzowi Walensowi kto będzie jego następcą, gdyż wydziobał “TEOD”, a następcą został Teodozjusz. - Zamyśliła się na chwilę, po czym rozejrzała się po klasie losowo rozdzieliła osoby miedzy okręgi. - Jedna osoba z pary musi rozsypać po jednym ziarnie na każdej literce,druga ma przyjść po koguta i umieścić go w środku okręgu. Jak są jakieś pytania to proszę, jak nie - do dzieła! - Rzuciła, po czym otworzyła klatkę i dała wyjść z niej ptakom.
Zasady: KOGUTOWCY ZRÓBCIE PUNKTY PO KOLEI, ŻEBYŚCIE NA PEWNO RZUCILI DOBRE KOSTKI, PROSZĘ ;-;
Wiadomo, zwierzę jak to zwierzę ma swój charakter - nie musi chcieć koło was biegać, może mieć ochotę na drzemkę gdzieś w kącie. April bardzo się postarała, żeby ptaki nie uciekły w głąb "lasu", ale wiadomo, że wszystkiego nie przewidzisz. Żeby nie było - wylosowałam osoby, które mogły sobie dobrać koguta, resztę dolosowałam do wybranych grup, żeby nie przedłużać.
Spokój: 3/6 Precyzyjność dziobania: 3/6 Stosunek do ludzi: 4/6 Spostrzegawczość: 3/6 Możliwość przekupienia: 4/6
JEDNA OSOBA RZUCA KOSTKĘ “KOGUTOWĄ”, A DRUGA “ZIARENKOWĄ”. W niektórych sytuacjach partner musi ratować sytuację, ale możecie to “ratowanie” zawrzeć w poście przy drugim etapie, żeby nie czekać na rzut swojej pary i nie uzależniać was od siebie. Dlatego proszę, podkreślcie na końcu posta czy wasz współtowarzysz musi wam pomóc. JEŻELI OSOBA ZIARENKOWA CHCE MIEĆ TEŻ STYCZNOŚĆ Z KOGUTEM RZUCA KOSTKAMI “CAŁKIEM NORMALNE”, ALBO PO PROSTU PISZE GO GŁASZCZE CZY CO TAM CHCECIE.
KOGUTOWCY:
zasady:
Odpowiedz na pytania: 1.Czy w poprzednim poście, wylosowałeś kostkę numer 3? Tak - przejdź do następnego punktu, Nie - przejdź do punktu numer 3. 2. Czy Twój kogut ma ponad 3 (czyli 4,5,6) w “spostrzegawczości”? Tak - rzuć zestawem kostek “okruszek”, Nie - przejdź do punktu 5 3. Czy w poprzednim poście wylosowałeś kostkę numer 6? Tak - przejdź do następnego punktu, Nie - przejdź do punktu 5. 4. Czy Twój kogut ma mniej niż 4 (czyli 1,2,3) w “stosunku do ludzi?” Tak - przejdź do kostek “wybredny”, Nie - przejdź do następnego punktu. 5. Czy Twój kogut ma mniej niż 4 (czyli 1,2,3) w statystyce “spokój”? Tak - przejdź do kostek “nerwus”, Nie - przejdź do następnego punktu 6. Czy Twój kogut ma mniej niż 4 (czyli 1,2,3) w statystyce “Stosunek do ludzi”? Tak- przejdź do kostek “obrażony”, Nie - przejdź do kostek “całkiem zwykłych”
Zasady kostek:
Kostki “okruszek”:
Spoiler:
Jeżeli twój kogut ma 5 lub 6 w “spostrzegawczość” rzuć jedynie jedną kostką. Jeżeli ma poniżej 3 lub 4, to dodatkowo rzuć kostką, która określi, czy kogut w ogóle zwrócił uwagę na twoje okruszki. (Jeżeli jeden lub dwa, to zabłądziłeś i w ogóle nie powinieneś czytać tej kostki.)
parzyste - masz szczęście, kogut nie zwrócił uwagi na to, że może sobie z ciebie zrobić całkiem porządny bufet - przejdź do punktu 5. nieparzyste - niestety, twój kogut zauważył, że przyniosłeś na sobie jego ulubione okruszki. Musisz zastosować się do tych kostek 1- Kogut dziobnął Cię kilka razy, po czym uznał, że nie jesteś tego wart, przyniosłeś nie to co on lubi i poszedł gdzieś daleko od Ciebie. Musisz go obłaskawić (jeżeli ma ponad 3 w “przekupieniu” to możesz to zrobić ziarenkami, jeżeli nie to musisz wymyślić jakiś inny sposób, albo zdać się na partnera) 2- Zanim zdjąłeś ptaka to dziabnął Cię dość mocno w kolano, robiąc małą dziurę w spodniach. Tuż po tym złagodniał i grzecznie usiadł na środku okręgu. Sukces! No chyba, że Twój partner go spłoszy… 3- Przez dziobanie materiału spodni, Twój kogut mniej chętnie będzie brał udział we wróżbach. Chyba, że w jakiś sposób uśmierzysz ból dzioba, który najwyraźniej wpłynął na nastrój ptaka. (-1 do precyzyjności, chyba, że coś zrobisz.) 4- Twój kogut niby bardzo chce twoich okruszków, jednak jest bardzo nieśmiały. Możesz go przekonać, że może podejść lub sam do niego podejść (co skończy się podziobaniem) albo po prostu liczyć na to, że twój partner go zaciagnie do koła. (Jeżeli wybrałeś opcję z samodzielnym podejściem do koguta, dostanie on +1 do “stosunku do ludzi”) 5- Kiedy wylądował na Twoich kolanach, kogut wręcz rzucił się na ciebie, żeby obsypać cię malutkimi dziobnięciami, które po chwili zaczęły być całkiem dotkliwe. Zrzuciłeś z siebie zwierzaka, jednak na Twojej ręce pozostał ślad, który wygląda jak małe serduszko. 6- Kogut stracił zainteresowanie okruszkami i po prostu się do Ciebie przytulił, przesuwając opierzonym łepkiem po twojej dłoni. Chyba musisz go miziać, nie masz wyboru. Po wszystkim możesz go odstawić do środka koła. (+1 do możliwości przekupstwa w następnym etapie)
Kostki “wybredny”
Spoiler:
Jeżeli twój kogut ma 1 lub 2 w “stosunek do ludzi” rzuć jedynie jedną kostką. Jeżeli ma poniżej 3 lub 4, to dodatkowo rzuć kostką, która określi, czy kogut w ogóle zwrócił uwagę na twój brak prysznica. (Jeżeli pięć lub sześć, to zabłądziłeś i w ogóle nie powinieneś czytać tej kostki)
parzyste - masz szczęście, kogut nie wydaje się przejmować takimi niuansami, przejdź do punktu 5. nieparzyste - niestety, twój kogut jest bardzo wyczulony i nawet nie chce do Ciebie podejść. Musisz zastosować się do tych kostek
1- Kogut jest bardzo posłuszny, nawet jeżeli nie chce podejść zbyt blisko. Na Twoje komendy reaguje tak, jak gdybyś go trenował od dawna. April jest pod wrażeniem i daje Ci 10 punktów za twoją rękę do zwierząt. 2- Myślisz, że jesteś sprytny i możesz przekupić koguta ziarnem. Jeżeli ma on ponad 3 w “przekupstwie” to Twój niecny plan się udaje - jeżeli nie, to kogut obraża się i szybko wskakuje po gałęziach na drzewo. Trzeba go jakoś zdjąć. 3- Twój ptak po prostu nie chce podejść do Ciebie bliżej niż na dwa metry. Kiedy zrobisz krok do przodu, on robi krok do tyłu. Możesz go gonić, jednak on i tak jest szybszy. Chyba musisz wymyślić jakiś inny sposób na zapędzenie go do koła. 4- Kogut chyba kocha ten zapach, bo siada Ci na ramieniu i wtula głowę w zagłębienie Twojej szyi. Siedzi tam jak jakaś papuga, przez co nie możesz się zbytnio ruszyć, ale przynajmniej nie masz problemów i nie musisz go gonić. 5- Kogut prowadzi Cię wprost do strumyka plumkającego wesoło obok. Nie zamierzasz do niego wejść, zwierzę cię jednak ochlapuje, przez co masz dość przemoczoną górę stroju. Na szczęście są zaklęcia suszące. 6- Na Twoje nieszczęście kogut zniesmaczony poszedł gdzieś w trawę nie skoszoną przez profesora Voralberga, przez co musisz go w niej jakoś znaleźć.
kostki “nerwus” -
Spoiler:
Twój kogut wygląda na przerażonego tym co się dzieje dookoła, tak dużo ludzi, jakaś polana, na której mogą na niego polować, o nie, nie, nie, on ucieka jak najdalej może!: 1- Poprosiłeś nauczycielkę o pomoc, a ona po prostu powiedziała coś do koguta, który wrócił od razu na miejsce, już całkiem spokojny. 2- Kogut wbiegł w inną grupę, przez co tamten kogut też spanikował. Razem z wybraną osobą musicie złapać wasze ptaki gdzieś w głębi polany. (oznacz tę osobę!) 3- Wbiegasz za wystraszonym kogutem za jakieś pobliskie drzewko. W trawie coś błyszczy i zwraca twoją uwagę. Okazuje się, że to przypominajka! Po odbiór nagrody zgłoś się w odpowiednim temacie. Z dala od wszystkich ogarnąłeś zwierzę, które całkiem spokojne wróciło na polankę. 4- Twój kogut wbiega w drzewo, przez co trochę traci orientację, ale też się uspokaja. Musisz się nim zająć, bo wydaje się, że coś go boli (-1 do precyzyjności) 5- Uznałeś, że nie będziesz biegł za ptakiem, tylko zastawisz na niego pułapkę z dużej ilości ziaren. Wszystko poszło po twojej myśli, a April za pomysłowość daje Ci 5 punktów. 6- Kiedy pobiegłeś za ptakiem, potknąłeś się o korzeń i z kieszeni wypadło Ci 10 galeonów. Kogut chyba wiedział co się dzieje, bo podszedł sprawdzić co się stało i dzięki temu mogłeś go złapać i uspokoić. Stratę pieniędzy zgłoś w odpowiednim temacie!
kostki “obrażony” -
Spoiler:
twój kogut jest całkiem spokojny, jednak nie możesz go przekonać, żeby do Ciebie podszedł. Rzuć kostką, żeby zobaczyć jaki efekt dały Twoje działania 1- Jeżeli myślałeś, że obrażenie się na koguta coś da, to niestety. Niezależnie co robiłeś, April uznała, że się obijasz i odjęła Ci pięć punktów za ignorowanie zwierzaka. 2- Kogut się zirytował i zaatakował, boleśnie dziobiąc Cię w ramię. April szybko opatruje Twoją ranę, jednak zwierzę nie jest w stanie ci zaufać. W następnej turze możesz wymienić się partnerem - do końca zajęć jednak boli cię podziobana kończyna. 3- Zbyt gwałtownie podszedłeś do koguta, który poczuł się zagrożony. Zaczął gdakać na całą klasę, a ty go nie możesz uciszyć. Czujesz na sobie wzrok wszystkich, ptak wyje jak syrena alarmowa, a ty nie wiesz co zrobić. Czy mogło być gorzej? 4- Kogut bardzo dobrze się bawił, odlatując co chwila trochę dalej z każdym Twoim krokiem. Kiedy zdążyłeś się już zdenerwować i porzucić zadanie, on grzecznie wrócił na swoje miejsce. Czyżby chciał ci tylko zszargać nerwy? 5- Kogut gapił się na Ciebie tymi oczkami, jak gdyby rzucając Ci wyzwanie. Jeżeli się go podjąłeś i wygrałeś walkę na spojrzenia, zyskałeś szacunek ptaka i ten się ciebie słucha, jeżeli nie, to uciekł gdzieś daleko i musisz rzucić kostkami “nerwus” 6- Kogut chyba po prostu nie lubi mężczyzn/kobiet (płeć przeciwna Twojej), bo jeżeli mówisz coś niskim/wysokim (przeciwny do Twojego) głosem, to się Ciebie w ogóle nie boi. Musisz to wykorzystać i w ten sposób zapędzić koguta do koła.
kostki “całkiem zwykłe” -
Spoiler:
trafił ci się spokojny, dobrze wychowany kogut. Masz szczęście, możesz rzucić kostką, która może ci pomóc (lub nie) w następnym etapie, albo całkiem z tego zrezygnować i po prostu napisać posta jak sobie głaszczesz kurkę i sypiesz ziarenka z kolegą.
1- Głaszcząc koguta zostajesz jego najlepszym przyjacielem. Zyskujesz możliwość przerzutu w następnej rundzie, a do tego możesz wybrać lepszy wynik! 2- Nakarmiłeś koguta ziarnami, przez co ten niechętnie już wchodzi do koła. (-1 w “przekupstwie” i “precyzyjności dziobania”) 3- Tak idealnie zajmujesz się kogutem, że April przyznaje Ci dodatkowe 10 punktów! 4- Ptak chyba się w tobie zakochał, bo nie chce opuścić Cię na krok. Chodzi za tobą po polanie i ciągnie za nogawkę. Musisz cały czas się nim zajmować (+2 do przekupstwa) 5- Koguta w końcu wystraszyło to całe zamieszanie, akurat kiedy był na Twoich kolanach. Narobił na nie i nawet jeżeli szybko pozbyłeś się tego zaklęciem to niesmak pozostał. 6- Kogut chyba uznał Cię za wybrańca, bo zaciągnął Cię w miejsce, gdzie ktoś zgubił 10 galeonów! Po wpłatę upomnij się w odpowiednim temacie.
ZIARENKOWCY:
Spoiler:
rzuć kostką: 1- Korzystając z odpowiednich zaklęć szybko radzisz sobie z rozłożeniem ziaren, przez co April nagradza Cię 5 punktami. 2- Jesteś sprytny i sprawdzasz najpierw który rodzaj ziarenek wasz kogut lubi najbardziej i tylko je wykorzystujesz do ułożenia koła. (+1 do precyzyjności) 3- Krótko po tym, jak ręcznie rozłożyłeś swoje ziarenka, jakiś kogut przebiega środkiem koła, przez co musisz zacząć swoją pracę od początku. 4- Okazuje się, że twój kogut jest bardzo zainteresowany tym co robisz, przez co podjada ziarna, a Twoja praca trwa kilka razy dłużej niż normalnie. Nie możesz się jednak gniewać na takiego słodziaka, który przymila się do Ciebie, kiedy zostaje przyłapany. (Zyskujesz przerzut w następnej rundzie + możesz wybrać lepszy wynik) 5- Rozkładasz wszystko bardzo niechlujnie, po kilka ziarenek w jedno miejsce, bo przecież co może się stać? Jeżeli zdobyłeś wcześniej możliwość przerzutu to go tracisz, jeżeli nie miałeś takiej możliwości - obniżasz swój wynik w następnej turze o jedno oczko. 6- Dopisujesz kilka własnych odpowiedzi na kole/coś w nim psujesz, co denerwuje profesor Jones. Szybko naprawia koło, jednak odejmuje ci pięć punktów za samowolkę.
Czas na odpis: do 20.01.20r. do 22 W razie pytań piszcie priv. Miłej zabawy ;)
Bjørn H. Nordhagen
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : Blizna na lewej łopatce, włosy w nieładzie, bardzo jasna cera, heterochromia centralna
Obserwacja tajemniczej tarczy została przerwana na krótką chwilę, kiedy kątem oka zauważył ruch niedaleko siebie. Uniósł głowę i zerknął na @Lazar Grigoryev, uśmiechnął się w przywitaniu i powrócił do prób rozszyfrowania co dokładnie będą dziś robić. Wyglądało to jak coś, czego mugole używali przy wywoływaniu duchów, głównie w horrorach, co kończyło się dla nich tragicznie, bo żaden z jego niemagicznych znajomych mających styczność z ouija nie uzyskał paranormalnych rezultatów. No i były te filmiki, na których ołówki się poruszały, choć to na pewno były ustawki. Oby nie było bawienia się z duchami. Po bieganiu za kotem jeszcze mu brakowało gadania ze zmarłymi. – Niektórzy wierzą w horoskopy, a to też durne – odpowiedział Puchonce. Miał wierzyć w to, że układ gwiazd ma wpływ na jego los? Z jednej strony coś w tym było, ale z drugiej większość tych prognoz sprawdzała się tylko jeśli ktoś bardzo w to wierzył i się do tego stosował. Bo jeśli horoskop twierdzi, żebyś zaczął zarabiać i uważał na kogoś spod znaku niesprzyjającego, to co robić? Pytać każdego napotkanego w jakim miesiącu się urodził, a potem klepać go po twarzy, żeby aby całkiem przypadkiem nie sprowadził jakiegoś nieszczęścia? Zielonego pojęcia z kolei nie miał na temat ale...cośtam-mancji. W ogóle wróżenie nie było specjalnie jego działką, wolał czas przeznaczać na coś, co bardziej mu się w życiu przyda, trzymał się podstaw materiałowych i nie wybiegał gdzieś do przodu. Ale nie każdy mógł być we wszystkim świetny, prawda? Nie wszyscy byli jasnowidzami. I dobrze, bo gdyby każdy idealnie mógł przewidzieć przyszłość, to byłoby okropnie nudno. Nic nie miał do Niamh, a w sumie to może i lepiej, że wylądował w parze z nią? Byli z jednego Domu, więc mieli szansę się ze sobą bardziej zapoznać, poza lekcjami trzymał się raczej z dala od mniej mu znanych osób. No i musieli pracować w grupie, także lepiej, że skończyli razem. Przynajmniej trochę ją kojarzył, widywał praktycznie codziennie, nie była na tyle obca, żeby kompletnie nie dać sobie rady we współpracy z nią. – Położysz ziarna? Złapię tego kuraka – odezwał się do @Niamh O'Healy. Właściwie nie czekał na odpowiedź, tylko po prostu podniósł się z kamienia i ruszył na polowanie, biorąc parę ziaren ze sobą. Wypatrzył jednego koguta, który oddalił się od pierzastych braci i powoli do niego podszedł. Przykucnął wyciągając dłoń, oferując jedzonko. Nie zamierzał go jednak oddawać, ale musiał skusić ptaka do podejścia na tyle blisko, żeby go chociaż złapać. – Cip cip. Taś. Chodź no, dinozaurze – mruknął do koguta. Drób z początku go zignorował, potem podszedł niespiesznie, kręcąc łbem zerkał łapczywie na ziarenka. Aż w końcu zaszarżował i wylądował na ramieniu Nordhagena trzepiąc chwilę skrzydłami. Bjørn podniósł się wolno i ostrożnie, ale kurczak nie zamierzał schodzić, co utrudniało mu poruszanie głową. Zacisnął wargi w wąską linię i przeszedł do kręgu, przy którym zostawił koleżankę z pary. Jego kot robił identycznie i miał podobną wagę do koguta, tyle tylko, że za każdym razem wbijał pazury, kiedy tak się uwieszał. Usiadł na swoim kamieniu i jeśli Niamh skończyła z ziarnami, odłożył te wcześniej zabrane na wabik, a koguta usadził pośrodku zgodnie z zaleceniem.
Alek-trio-mancja. Zabijamy trzech Aleksandrów (albo Aleksych?) i wróżymy z kształtu ułożenia ich zwłok. Las, czy też porzucona klasa udająca go, byłaby idealnym miejscem, żeby te zwłoki porzucić na miejscu i uciec od odpowiedzialności. Ale nie, jej plany związane z masową rzezią Olków, czy Alków, najwyraźniej legły w gruzach, bo dla niej przygotowany był Tomek. I wcale nie miała za zadanie go zabić. I Tomek był kogutem. Nieźle. - Biorę się za Tomka. - zapowiedziała wyjątkowo pewnie, po czym ruszyła wyjątkowo... niepewnie, w kierunku wyznaczonego zwierzaka. Podobno jak ucięło im się głowy, to jeszcze przez chwilę mogły biegać. Wszystko spoko. Ale bez głowy już raczej nie mogły dziobać, więc to nie wchodziło w grę. Szlag. Co się robi z kogutami? Nie miała zbyt wiele czasu do namysłu, bo jej kogut zaczął rozpaczliwie ZDUPCAĆ! Hej, koguciku, dokąd tak gnasz, zostań z nami, ja z tym wróżeniem ze zwłok to żartowałam! - Pani Profesor? - zapytała błagalnym tonem, choć już wypowiedziane sformułowanie w pewnym sensie samo w sobie było nieco przekorne. A jednak April zagadała do Tomka i Tomek zadowolony wrócił na miejsce. Davies stanęła nad nim i nadal za smoczą ospę nie wiedziała, w jaki sposób niby powinna go PRZENIEŚĆ na miejsce docelowe. Westchnęła. Myśl, Davies. Skrzydełka. Dziób. Pazury. Objęła go ramieniem, zabezpieczając przede wszystkim skrzydła przed jakimikolwiek próbami trzepotania i powoli przetransportowała gościa na kamyk, gdzie Cortezówna powinna już czekać z żarciem. Być może Morgan po latach edukacji miała już jako taką wiedzę na temat niektórych zwierząt, czy stworzeń magicznych. Ale, niech to, ręki to ona do nich nie miała za złamanego knuta.
Kogucikowe pytania:
1. Czy w poprzednim poście, wylosowałeś kostkę numer 3? Nie - przejdź do punktu numer 3. 3. Czy w poprzednim poście wylosowałeś kostkę numer 6? Tak - przejdź do następnego punktu. 4. Czy Twój kogut ma mniej niż 4 (czyli 1,2,3) w “stosunku do ludzi?” Nie, 5 - przejdź do następnego punktu. 5. Czy Twój kogut ma mniej niż 4 (czyli 1,2,3) w statystyce “spokój”? Tak, 2 - przejdź do kostek “nerwus”.
Kość:1 - poprosiłeś nauczycielkę o pomoc, a ona po prostu powiedziała coś do koguta, który wrócił od razu na miejsce, już całkiem spokojny.
Słuchała nauczycielki z zainteresowaniem, bo o tej metodzie z kogutami wcześniej nie miała okazji się dowiedzieć. Nie była olbrzymią fanką i wierzącą we wróżby, jednak poszerzanie wiedzy i horyzontów zawsze było czymś dobrym. Rudzielec zgarnął kosmyk włosów za ucho, notując na pergaminie informacje, a w tym czasie nauczycielka podzieliła ich na grupy. Spojrzała na Matta z westchnięciem, wzruszając delikatnie ramionami. - Nie jest nam dane razem pracować. Powodzenia z kogutem! -zauważyła smętnie, robiąc podkuwkę. Los im nie sprzyjał, a do tego ostatnio nawet nie mieli czasu wyskoczyć na piwo. Matt był jedną z niewielu osób, które potrafiły, chociaż na chwilę odciążyć jej głowę. Słysząc jednak swoją parę, uśmiechnęła się, przekręcając głowę i wzrokiem odszukując poznanego ostatnio wielkoluda, który miał jeszcze większe pokłady dobrego humoru. Schowała rzeczy do torby, wstając i poprawiając mundurek. Odłożyła rzeczy na bok — w bezpieczne miejsce, podchodząc do Boyda i patrząc na niego z dołu, uśmiechnęła się zaczepnie. - No cześć rywalu. Gotowy na polowanie? -zaczęła, krzyżując ręce na piersiach. Przesunęła wzrokiem po kogutach znajdujących się w sali. Wyglądało na to, że każde zwierze miało swoje imię i inny charakter. Jedne łypały dość złowrogo błyszczącymi oczyma, a inne wręcz szukały kontaktu z człowiekiem. Raz jeszcze karmelowe tęczówki skierowały się ku górze, na twarz gryfona. - Koguta zostawiam Ci, ja mam spódnicę. Zajmę się ziarnem. Pasuje Ci to? Zakończyła, chcąc zasięgnąć jego opinii. Gdy już decyzje zapadły, Nessa skierowała kroki w stronę woreczków z ziarenkami, łapiąc jeden z nich i podchodząc do wskazanego miejsca. Skrupulatne, literka po literce, umieszczała ziarna, nucąc pod nosem jakąś starą, mugolską piosenkę. Gdy położyła ostatnie, rozejrzała się z uśmiechem, zadowolona ze swojej pracy i już chciała krzyczeć, że może przyprowadzić koguta, kiedy to jakieś zwierze innej pary przebiegło jak szalone, kradnąc ich ziarenka i rozrzucając resztę. Uniosła ręce w akcie bezsilności, patrząc z cieniem niedowierzania na twarzy na to, co tu się właśnie wydarzyło. - No tak, cudownie. Musisz jeszcze chwilę go zabawić, ułożę wszystko od nowa! Rzuciła do chłopaka, wzruszając ramionami. To nie była jej wina, los tak chciał. Złapała więc mocniej woreczek, zabierając się od nowa do pracy, rozkładając ziarenka, mając nadzieję, że żaden kogut już nie będzie głodny. Zerkała też, jak on radzi sobie ze zwierzęciem. Gdy skończyła, zaciekawiona podeszła do nich i delikatnie pogłaskała zwierzę po głowie, pilnując, żeby jej nie udziobał.
Słuchał z coraz większym niedowierzaniem nauczycielki, która opowiadała im z pełną powagą, jak w zamierzchłych czasach ludzie zawierzali swoją przyszłość kogutom i od razu zaczął żałować, że ambicja wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem i że postanowił zjawić się na tej kretyńskiej lekcji; w życiu nie słyszał większej bzdury niż ta, już nawet pojękiwania Fuja wydawały się mieć więcej sensu niż wróżenie z koguta. Marudził i marudził w myślach, wymyślając, co takiego bardziej produktywnego albo przyjemnego mógłby teraz robić, zamiast wypytywać ptaka o przyszłość, tak intensywnie, że nie zwrócił nawet uwagi na to, jak Jones dzieli grupę na pary, bo praca miała być w grupach. Przestał ubolewać dopiero gdy zorientował się, że gdzieś z okolic jego łokcia dobiega głos, mówiący bezpośrednio do niego; przeniósł wzrok na – jak się okazało – Nessę i choć humor wciąż mu nie dopisywał, przestał robić aż tak gniewną minę, i choć jemu wcale nie przeszkadzałoby, gdyby dziewczyna w kusej spódnicy schylała się po zwierzę, to wzruszył ramionami, przystając na jej propozycję podziału obowiązków. Co to za problem, złapać kurczaka, zdarzało mu się to robić nieraz, z tą różnicą, że zdobycz lądowała potem w garnku z rosołem, a nie w okręgu do wróżenia. - O niczym innym nie marzyłem – odparł beznamiętnie i ruszył dziarsko w stronę wyznaczonego dla nich ptaka; możliwe, że zrobił to zbyt bojowo, bo pierzasty biedaczek najwyraźniej przestraszył się tak, że zupełnie stracił głowę i nie dość, że ruszył do ucieczki, to po krótkim dystansie wbiegł z impetem prosto w pobliskie drzewo. Plusem tej sytuacji było to, że Boyd nie musiał go gonić jak głupi, tylko mógł bez problemu dotrzeć do nieco oszołomionego koguta, który zupełnie nie stawiał oporu. Wyglądał dość żałośnie, trzeba przyznać; aż trochę mu się zrobiło go żal. W tym czasie Nessa wołała, że musi zacząć od nowa, więc postanowił upewnić się, że mimo paskudnego incydentu wszystko gra. Na pierwszy rzut oka wyglądał na całego i zdrowego. - Ty gamoniu – powiedział do niego trochę z dezaprobatą, trochę ze współczuciem, biorąc go na ręce; gdy jego ręka spotkała się ze skrzydłem, ptak wydał z siebie głośny dźwięk, bynajmniej nie przypominający energicznego piania o świcie w letni poranek; nietrudno było wywnioskować, że najpewniej pogruchotał się w spotkaniu z drzewem i coś go boli – Nie mazgaj się, zaraz coś zaradzimy – polecił mu, i wybrał rozwiązanie, które wydawało mu się najprostsze i najlepsze: zwrócił się o pomoc do Nessy, która właśnie podeszła do nich, skończywszy swoją robotę. - Zobacz, chyba coś se rozwalił, bo wpadł dureń w drzewo. Pomożesz? – poprosił, bezwiednie głaszcząc koguta po grzbiecie, chociaż wcale nie planował takich czułości z głupim ptaszyskiem.
Sala powoli się zapełniała, aż w końcu wszystkie miejsca zostały zajęte i profesor Jones zaczęła zajęcia. Chciał odpowiedzieć na jej pytanie, ale zamiast „alektriomancji” usłyszał „elektriomancja” i jedyne co przychodziło mu do głowy to wróżby z kształtu piorunów... to było zaś wybitnie głupie nawet dla osoby, która nie znała się na wróżbiarstwie, dlatego darował sobie zawierania głosu. Zamiast tego wysłuchał jej uważnie, zastanawiając się nad tym, ze wróżenie z kogutów w gruncie rzeczy nie brzmiało o wiele mądrzej niż to z piorunów. To była jednak strasznie dziwne dziedzina magii. Kiedy zostali rozdzieleni, podszedł do bladego chłopaka, do którego przydzieliła go nauczycielka, a który wyglądał trochę tak, jakby miał go zaraz trzasnąć klątwą za sam fakt, że odważył się przy nim stanąć. Ale Lazar się nie zrażał – w nosie miał to co Puchon o nim myśli i jak na niego zareaguje. Wyciągnął więc do niego rękę — Lazar — przedstawił się, bo chyba nie mieli jak dotąd okazji ze sobą rozmawiać — Pójdę po koguta, okej? Poczekał na odpowiedź, a potem faktycznie poszedł w stronę klatki. Wolał chwilę poużerać się z ptakiem niż rozkładać nudne ziarna. Lubił zresztą towarzystwo zwierząt... podobnie jak lubił wierzyć, że ma do nich dobrą rękę. Niestety, tym razem miało być inaczej. Może problem leżał w jego relacjach z ptakami? Ostatnio nieszczęsny dirikrak narobił mu na ramię, a teraz kogut uciekał z kąta w kąt, nie dając się złapać. Z drugiej strony od dawna miał swojego kruka, którego używał do rozsyłania listów i małych paczek, i z nim nigdy nie miał problemów się dogadać. Byli cichymi towarzyszami, choć nigdy nie nadał mu nawet imienia. — Daj spokój, Barabasz, chcę Ci dać ziarno, nie zrobić rosół. Chociaż przyznam Ci, stary, że jeśli nie zmienisz zdania, a ja dorwę Cię jakimś cudem, może skończyć się różnie. — Gadał do koguta po rosyjsku, bo tak było mu wygodniej, a on chyba tak czy siak nic z tego wszystkiego nie pojmował. Gonił go i gonił, aż w końcu machnął na niego ręką, bo ten najwyraźniej nie chciał z nim współpracować.
Tak naprawdę słuchała nauczycielki jednak nie do końca pojmowała co mówiła. Oczywiście, rozumiała każde słowo, ale jakoś ciężko było jej pojąć to całe wróżbiarstwo. Przewróciła oczami na wzmiankę o kogutach. Kiedyś słyszała od jednego uczniów z Calpiatto, który wprost uwielbiał mugoli, jak wykorzystali koguta do przewidzenia wyniku w jednym z ich prostackich sportów. Na samo wspomnienie tego zaśmiała się pod nosem dodatkowo zastawiając się, jak trzeba być głupim aby wierzyć w coś takiego. Praca w parach. Czego innego mogła się spodziewać na tych zajęciach? Podniosła się z kamienia i podeszła do dziewczyny z którą Jones ją sparowała. - Jest cały twój. - Cortez nie miała najmniejszego zamiaru podchodzić do koguta. Doskonale wiedziała jakby się to skończyło - podziobane ręce, krwawiące rany od zadrapań... Wolała tego uniknąć. Za to gryfonka wydawała się podchodzić w sposób nader entuzjastyczny do tego zwierzęcia. W takim razie jej zostało rozsypać ziarno. Popatrzyła na okrąg z grymasem. I niby to ma nam przepowiedzieć przyszłość? Było to tak absurdalne, że jej podejście do wyznaczonego zadania nie było profesjonalne. Wręcz można by rzec, że robiła wszystko od niechcenia. W kilku miejscach można było zauważyć po kilka ziarenek, a w następnych nie było żadnego. Albo było jedno... Odsunęła się kilka centymetrów od okręgu patrząc na swoje dzieło z przygryzioną wargą. Może nie powinna aż tak bardzo testować tego koguta? W końcu nie miał on zbyt dużego mózgu i faktycznie mógł pójść tylko w te miejsca, gdzie ziarna było więcej. Z drugiej jednak strony nie bardzo ją to obchodziło. Usiadła na kamieniu czekając na dalszy ciąg wydarzeń.
kogut: Tomek Kostka na ziarno: 5 - obniżenie wyniku o jedno oczko w następnej turze
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
kostka na ziarno:6 -5 pkt za małą ilość informacji (Finn nie dopisałby swoich odpowiedzi, bo nie zna tematu, więc uznałam, że napisał niedbale i mało)
Widząc koguty... zacisnął mocno zęby i nabrał ogromnej potrzeby wymordowania ich wszystkich. Oczywiście mowa tu o tych ptakopodobnych stworach, a nie uczniach, choć nie pogardziłby odrobiną krzyku czy pisku. Widok zwierząt wywołał w nim ogromny głód skręcenia im karczków (wciąż mowa o kogutach), a więc szybko pożałował, że tutaj przyszedł. Mógł sobie darować, bowiem jakie ma szanse, aby przypadkiem zabić Barabasza i nikt się o to do niego nie przyczepił? Przed jego oczami wyrósł wysoki, napakowany, wytatuowany Rosjanin o nieprzyjemnym wyrazie twarzy. Zaklął w myślach w swym ojczystym języku uznawszy, że pomysł skręcenia czyjegokolwiek karku spełzł na niczym. Jak ma to zrobić, mając tego olbrzyma przy sobie? Mimo wszystko przybrał na usta standardowy półuśmiech i uścisnął mocno dłoń Rosjanina. - Finn. Okay, powodzenia. - skinął mu głową i wpadł na pomysł dosypania czegoś do ziarenek. A gdyby tak otruć koguta? Nie obchodziło go co kogut miał "wywróżyć", celem było zamordowanie go. Hm... co miał przy sobie? Eliksir uspokajający... o, a gdyby tak zamoczyć ziarna albo niechcący rozbić fiolkę na ziarna w jakiś niezauważony sposób? Gdyby kogut się tego nażarł to mógłby przy dobrych wiatrach zdechnąć. Zerknął jak idzie Lazarowi i chciało mu się śmiać słysząc rosyjski język stymulowany na jakiś proszący ton. A może nie? O czymkolwiek mówił do koguta to niech gada jak najwięcej, bo Finn próbuje tu dopuścić się mordu. Rozsypał ziarna nieco niedbale, nie wypisał wszystkich informacji, bowiem myśli poświęcał czemu innemu. Profesorka odjęła mu za to punkty i szczerze powiedziawszy, zirytował się. Dlaczego zabiera punkty za coś, czego nie ma prawa wiedzieć? Burknął coś pod nosem, uznawszy, że jest beznadziejnie i szczerze żałując swojej obecności na tej lekcji. Podszedł do Lazara i stanął nad jego ramieniem. - A może jakby go czymś uspokoić, to byłby skłonny do współpracy? - przeszedł w szept, aby tylko Rosjanin go słyszał. Nawet przykucnął obok, posyłając mordercze spojrzenie kogutowi. - Mam na to pomysł, ale Jones raczej nie będzie pochwalać, a wątpię by ten... tutaj chciał polubownie załatwić sprawę. Co sądzisz? - udawał, że mówi o pogodzie, a tak na dobrą sprawę nie mógł przestać fantazjować o złamaniu karczków wszystkich tu obecnych... kogutów, rzecz jasna.
Matthew C. Gallagher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Jego wiedza z wróżbiarstwa była wręcz znikoma, toteż starał się uważnie słuchać wykładu pani profesor. Kiedy jednak usłyszał słowo „alektromancja”, nawet nie potrafił go poprawnie powtórzyć. Co to do cholery w ogóle było? Całe szczęście, że nauczycielka przewidywała, że nie wszyscy uczniowie mogli jednak mieć z czymś takim do czynienia. Poczekał na rozwikłanie zagadki, ale musiał przyznać, że nie spodziewał się, że jego oczom ukażą się koguty. Jak te zwierzęta mogły im pomóc w przepowiadaniu przyszłości? Na wyjaśnienia pani Jones nie musiał długo czekać, a cała zabawa przypominała mu trochę tablicę ouija, tyle że tutaj nie musieli rozmawiać z duchami. Z dwojga złego rzeczywiście wolał te ptaki z grzebieniem, bo chociaż nie wierzył w żadne złe omeny, tak jednak do wywoływania zmarłych podchodził z wyjątkowo sporym sceptycyzmem. Może jednak czarodzieje mogli jakoś zaszkodzić innym zza grobu? - Ja rozsypię ziarno, ok? – Zagadał zaraz do Mefistofelesa, wraz z którym został dobrany przez kobietę w parę. Mimo że razem należeli do Slytherinu, nie znał go zbyt dobrze. Pewnie dlatego, że Nox miał dość długą przerwę od nauki w Hogwarcie. Cóż, może była to dobra okazja do nadrobienia zaległości. Szczególnie, że kusiło go, by zagadać do chłopaka o ten tatuaż, o którym niegdyś rozmawiali na wizbooku. Póki co jednak skoncentrował się na zadaniu i złapał za woreczki z różnymi gatunkami ziarna. Najpierw podarował ich kogutowi po jednym z nich, żeby sprawdzić, który rodzaj smakuje mu najbardziej. Stwierdził, że w ten sposób zwiększą szanse na to, że zwierzę będzie z nimi współpracować. Kiedy już wiedział, która z paszy odpowiada Merlindarowi, rozsypał po jednym ziarenku na każdej literce w ułożonym przez nich okręgu.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Ich cudowna leśna nimfa postanowiła w końcu rozpocząć swoją lekcję i i wytłumaczyć im na czym w zasadzie miałoby polegać ich zadanie. Znaczy rozumiała cały ten wstęp odnośnie dawnej magii i takie tam, ale nie spodziewała się tego, że będą musieli korzystać z wróżenia z kurczaków. Nie mogli czegoś lepszego? Wróżenie z topora? Z wnętrzności? A może jeszcze coś innego. W każdym razie jakoś nie ufała w tej kwestii zwierzakom, bo one miały jednak swoje instynkty i zachowania. Może robiły na złość ludziom, podając złe wróżby? Kto je tam wie. W każdym razie podeszła do Puchonki, z którą miała wykonywać zadanie i i po wymienieniu szybkich uprzejmości, obwieściła jej, że zajmie się przydzielonym im kogutem Marianem. W końcu ona nie dałaby rady poskromić tego ptaszora? Watch her. Na pewno jej się uda i jeszcze zostanie tańczącą z kogutami czy kimś w tym stylu. Totalnie nic nie może pójść nie tak w tym scenariuszu. I faktycznie Marian zdawał się ignorować kompletnie fakt, że Viol pachniała jakby właśnie wyszła z szatni pełnej przepoconych i ociekających testosteronem rugbystów. Może ptakowate nie miały aż tak dobrego węchu jak inne zwierzęta? Kto tam wiedział, co dokładnie w ich dziobach się znajdowało. Wszystko zdawało się iść wręcz idealnie, ale nagle Violetta wykonała ruch, który raczej nie spodobał się jej ptasiemu przyjacielowi. Marian zaczął robić raban na całą polankę i machać skrzydłami jak wściekła gęś, a jego krzyki zdecydowanie zwróciły uwagę pozostałych uczniów. Strauss z kolei zastygła w bezruchu w nieco dziwnej pozycji, którą można było nazwać pół-przykucem pod tytułem pod prysznicem upadło mi mydło i rozglądała się wokół z przestrachem jakby właśnie przyłapano ją na próbie podpierdolenia z kuchni ciasteczek wykonanych przez skrzaty domowe. To był zdecydowanie jej dzień. Oczywiście próby uspokojenia koguta zdały się na nic, bo ten jedynie zaczął głośniej gdakać, a spanikowana Krukonka kompletnie nie wiedziała czym ma go udobruchać.
/post pisany na szybko bo zaliczenia gonią Kości na koguta: wybredny -> parzysta obrażony -> 3
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Wkrótce rozpoczęła się lekcja, która zapowiadała się, by delikatnie powiedzieć nietuzinkowo, ale raczej ciekawie. Nie spodziewała się tego, że będą musieli współpracować ze zwierzętami, ale jako, że bardzo je lubiła to nie miała nic przeciwko. Chociaż jakby nie patrzeć zwykle miała okazję do tego, by obcować raczej z innymi gatunkami: sowy, koty, szczury proszę bardzo, ale koguty raczej były rzadko spotykane. No, ale żeby nie przeciągać tego zbytnio podeszła do Ślizgonki, z którą miała pracować w parze i z delikatnym uśmiechem, wymieniła z nią uprzejmości skoro miały współpracować w czasie lekcji. Miała nadzieję, że będzie im to bardzo dobrze szło i nie napotkają zbyt wielu problemów na swojej drodze. - Dobrze, to ja wezmę ziarno. Chyba, że wolisz sama się tym zająć? - dopytała się jeszcze, nie chcąc nic dziewczynie narzucać. Jeśli sama wolała sypać ziarenka to nie miała nic przeciwko temu i sama zajmie się poskramianiem Szczepana, który... chyba ją polubił. Kanoe zajęła się sypaniem w odpowiednich miejscach ziarna, ale kogut chodził za nią krok w krok, starając się podjadać co tylko wysypała przez co musiała po kilka razy wracać się w niektóre punkty, bo ptak wydziobał większość znajdujących się tam ziaren. Oczywiście spoglądała na niego z pewnego rodzaju reprymendą, ale ten zaraz zaczynał się przymilać do jej nóg i jak mogła na to pozostać obojętna? Dlatego zwykle z cichym westchnięciem, pochylała się, by pogładzić Szczepana po piórach i powiedzieć mu, że jest dobrym kogutem.
.Czy w poprzednim poście, wylosowałeś kostkę numer 3? Tak - przejdź do następnego punktu, Nie - przejdź do punktu numer 3. nope Czy w poprzednim poście wylosowałeś kostkę numer 6? Tak - przejdź do następnego punktu, Nie - przejdź do punktu 5. nope, więc rzucam na NERWUSA Kość: 1
Była bardzo zaciekawiona i rozentuzjazmowana tymi zajęciami. Podobało jej się, szczególnie gdy do akcji wkroczyły prawdziwe zwierzęta. Choć wizja współpracy z kimś, kogo za dobrze nie znała wydawała się trochę straszna, to Yuuko okazała się bardzo miłą i spokojną osobą, przy której Elizia czuła, że może trochę spuścić z gardy. - Nie ma problemu, pójdę po koguta – uśmiechnęła się delikatnie i podeszła odebrać ich małego współpracownika, kiedy Puchonka poszła po ziarno. Okazało się niestety, że ten pomocnik był niezłym nerwusem. Gdzieś tak na poziomie jej kota Vivaldiego, uciekającego przed zabawą z savannah Hem… Czyli bardzo duży poziom dyskomfortu i desperacji, by zniknąć z tego miejsca. Albinoska próbowała utrzymać go na rękach, ale ten szarpał się i był gotowy ją podziobać, by tylko zniknąć w lesie. - Pani profesor, co teraz? – zapytała spanikowana, już ledwo mogąc utrzymać pierzastego kolegę na rękach. Nie miała pojęcia jak April to zrobiła, ale wystarczył jeden jej uśmiech i krótkie słowo, szepnięte do Szczepana, by ten całkowicie się rozluźnił i wrócił do bycia miłym kogutem. Zamrugała kilka razy chcąc się upewnić, że jej się nie wydawało… No ale nie, nie wydawało jej się. Postawiła więc koguta na środku okręgu, ale ten – po nabraniu nowej pewności siebie od słów nauczycielki, zaczął się przymilać do Yuuko i chodzić za nią jak wierny piesek. - Chyba ty musisz go przekonać do stania w środku – rzuciła przyjaźnie, wzruszając z rozbawieniem ramionami. – Lubi cię.
Ruszyła za Mefisto bardzo ufnie, jak na to, jak wyglądał, jak się odzywał i co właśnie powiedział. Pokiwała głową i ruszyła za nim, mimo, że właśnie przyznał się, że byłby skłonny kogoś porwać. Z jakiegoś powodu to było pierwsze, jego własne założenie, jakie podejrzenia mogliby wysnuć ich koledzy. Mimo to, trzymała się blisko Ślizgona, dopóki nie rozdzielono ich w klasie. Wydawała się nieco zawiedziona, bo myślała już, żę znalazła partnera na te zajęcia, a nie była orłem w nawiązywaniu znajomości. Tutaj, dużą rolę zagrał przypadek. Przez przypadek wpadła na Noxa na schodach. Czy podobnym przypadkiem mogła zaproponować komuś wspólną pracę na zajęciach? Na szczęście nie musiała. Partnerka została jej przydzielona odgórnie. Stanęła przed nią, uśmiechając się do niej blado, ponieważ nie znały się wcale. Rozejrzała się za sprzyjającymi jej twarzami, ale widziała tylko Finna, choć Finn chyba nie widział jej. Spróbowała skoncentrować się na zadaniu. Ich kogut wydawał się bardzo spokojny. Caelestine podeszła do niego, pogłaskała go po piórach. Zachowywał się normalnie. Przynajmniej do czasu do kiedy Krukonka, która przedstawiła się Ces, jako Violetta, go nie rozjuszyła. Caelestine nie była pewna co dziewczyna zrobiła. W jednym momencie siedział obok nich. Dawał się dotykać. W następnym stroszył się i gdakał na całą klasę. Swansea, zaskoczona, uniosła dłonie do uszu, zatykając je, nieodporna na takie łamanie miłych dla ucha brzmień. Cofając się, wpadła na Finna, za którym wcześniej się rozglądała. Uśmiechnęła się do niego przepraszająco i dopiero kiedy chwyciła go za rękę w łokciu, bardzo delikatnie i nienachalnie, z podejrzliwością patrząc na głośnego koguta Mariana, w końcu zdecydowała się rozrzucić dla niego ziarno. Precyzyjnie, pomimo, że nie odchodziła na ten moment od Fina. Kogut złapał przynętę. Nawet profesor Jones to doceniła kilkoma punktami dla domu.
- Te z gazetów so durne - przyznała - Ale możno zrobić dobry, bo sie liczy wincej niż zodiak. Nie była specem od astronomii. Za dużo tam było liczenia i w ogóle nauki, podczas gdy wróżbiarstwo było dla niej bardziej jak sztuka. Nie miała jednak problemu z wiarą w to, że układ planet ma wpływ na życie i przyszłość człowieka. Wręcz przeciwnie nie mogła się nadziwić co takiego niemożliwego widziała w tym część czarodziei. Ludzie, którzy od urodzenia żyli w otoczeniu magii, którzy jednym słowem potrafili zmienić zwierzę w przedmiot i przenieść się z jednego miejsca w inne, którzy wiedzieli o istnieniu takich rzeczy jak zmieniacz czasu, mieli problem z wiarą w metafizykę. Trochę to było głupie. Nie spierała się w kwestii podziału obowiązków. Nawet jej się podobało, że nie musi biegać za kurakiem. Bez ociągania się poszła po ziarno, ale tam napotkała na pewien problem. Wybór był zbyt duży i przyszło jej do głowy, że co jeśli ptak miał jakieś preferencje? Skąd ona miała wiedzieć, co lubił? Zastanawiała się chwilę, patrząc co biorą inni, aż przyszło jej do głowy, że najlepiej spytać samego zainteresowanego. Wzięła trochę każdego ziarna i wróciwszy do Bjorna, rozsypała je na ziemi w jednej kupce, starając się zapamiętać, jek dużo było konkretnych ziaren. - Zobaczym, co on najbardziej lubia - wytłumaczyła zwłokę chłopakowi. Nie którzy zdążyli już w tym czasie rozsypać ziarno w swoich okręgach. Kogut Mariusz, zdecydował się w końcu zeskoczyć z ramienia puchona i kiedy zaczął dziobać jedzonko. Niamh dała mu chwilę po czym dość brutalnie odsunęła ptaka. Nie mógł się przecież najeść za bardzo, bo szlag by trafił ich wróżenie. Szybko oceniła, którego rodzaju ziarna znikło najwięcej i rozsypała je już we właściwym miejscu.
Kostka: 2
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Oddzielony od puchoniego łabądka, słuchał nauczycielki bez większego przejęcia. Bardziej był skoncentrowany na sali, w której się znajdowali, niż na zajęciach... Nic dziwnego, że z pewnym ociąganiem dołączył do swojego nowego partnera. Skinął mu głową i nie kłócił się o zadania, bo w gruncie rzeczy było mu całkiem wszystko jedno. Praca ze zwierzętami nie była mu obca i miał nadzieję, że nie będzie żadnych problemów. - Dalej czekam, Gallagher - rzucił mimochodem, obserwując pracę chłopaka. O klientach nie zapominał, a Matthew był potencjalnie jednym z nich; Mefisto łagodnym uśmiechem zapewniał o dobrych intencjach, mając szczerą nadzieję na to, że uda im się współpracę kiedyś nawiązać. Jego biznes nie funkcjonował ostatnio jakoś powalająco, bowiem reputacja Ślizgona po ostatnich wydarzeniach znacząco ucierpiała. - Chodź, mały - zamruczał do Merlindara, ale ten kompletnie nie skoncentrował się na tym, na czym powinien. Kogut z wrzaskiem wyrwał się przed siebie i wpadł pod nogi @Caelestine Swansea, nie tylko prawie ją wywracając (?), ale też przeganiając zwierzaka z jej grupy. A chyba nieźle im szło, cholerka... - Oj, łabądku, nas coś dzisiaj pcha ku sobie... - Zaśmiał się krótko, biegnąc już za zdenerwowanymi kurczakami.
April Jones
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : mnóstwo piegów, niski wzrost, często nosi kwiaty we włosach
April nie mogła powiedzieć, że siedziała i się nudziła. Co chwila musiała gdzieś pobiec za ptakiem, uspokoić go, dać odpowiednie ziarenka i pogłaskać po główce. Niektórzy od razu złapali więź z kogutem, co ją bardzo cieszyło. Już odkąd była małym grzdylem przeszkadzało jej to, że niektórzy tylko kotki, sowy i psidwaki uważali za zwierzęta godne uwagi. Cieszyło ją, że Hal robi ONMS na którym omawia więcej niż duże zwierzęta, przez co nawet mała jaszczurka miała swoją chwilę uwagi. Może to ją zainspirowało do lekcji z kogutami? Obchodząc po klasie uśmiechała się do jednych uczniów, innym pomagała okiełznać ich zwierzaki, a jeszcze innych upominała i nawet odejmowała punkty za jawną ignorancję. Nie będzie tego olewać, skoro oni traktowali jej słowa jak powietrze, to ona zamierzała wyciągać konsekwencje. Kiedy wszystkie koguty stały w kręgach, a ziarenka były mniej-więcej dobrze rozsypane, stanęła gdzieś pośrodku, posiłkując się kamieniem, na którego wskoczyła, żeby wszyscy ją widzieli. Nie chciała krzyczeć, żeby nie wystraszyć ptaków, także to od uczniów zależało co wyciągną z jej słów. - Teraz zadajecie waszym kogutom pytanie, dajecie im pierwsze ziarenko zjeść z waszej lewej ręki, a potem wydziobać odpowiedź w kręgu. Po każdym zjedzonym ziarnie, na jego miejsce dokładacie kolejne, gdyby ptak chciał powtórzyć jakąś literę. Zapamiętajcie, albo zapisujcie jego odpowiedzi, to zobaczymy czy komuś się uda! - Powiedziała, po czym się uśmiechnęła i zeskoczyła z kamienia, dając im znak, że mogą zaczynać
zasady:
dla ludzi, którzy chcą przekupić swojego koguta: Jeżeli uda wam się przekupić koguta, to rzucacie wtedy kostką na precyzyjność 4-6. Do tego za każdą udaną wróżbę dostajecie 5 punktów dla domu. Jeżeli wasz kogut ma 6 lub 5 w przekupstwie, możecie uznać, że w jakiś sposób podkładając ziarno sfałszowaliście wróżbę i kogut poszedł tam, gdzie chcieliście. Wtedy ja rzucam na to czy was przyłapałam czy nie. (procentowo, próg to 80%) Jeżeli wasz kogut ma 4,3 w przekupstwie rzucacie kostką. Parzyste - udało się, kogut przekupiony. Nieparzyste - niestety, kogut ani drgnie. Ja rzucam na to czy was przyłapałam czy nie. (procentowo, próg 60%) Jeżeli wasz kogut ma 2,1 w przekupstwie rzucacie literką. Dla 2 próg przekupstwa wynosi 60% ( czyli F), dla 1 70% (G). Jeżeli wyrzucicie A,B,C, to kogut urażony rzuca się na was i dziobie boleśnie po rękach - April to zauważa. Jeżeli rzucicie od D(włączając w to D) do waszego progu, to po prostu kogut jest obrażony i nie chce dziobać (-1 do precyzyjności). Jeżeli wasz kogut ma 0 w przekupstwie na sam widok podkładanego ziarna rzuca się na was, żeby wydziobać wam oczy. Rzucacie wtedy kostką , która mówi czy skutecznie się obroniliście. 1,2- obrona udana 3,4- obrona nieudana, w następnym wątku macie szramę od kogucich pazurów na twarzy 5,6- obrona udana, ale zrobiliście coś kogutowi, przez co April odejmuje wam po 5 punktów
Druga kostka (określa precyzyjność koguta): dla kogutów z precyzyjnością wynoszącą 1,2,3: 1- Twój kogut chyba cię mimo wszystko polubił, bo bardzo się stara wydziobać jak najlepsze rzeczy. Trochę mu nie wychodzi, przez co patrzy na ciebie smutnymi oczkami i czeka na pogłaskanie. Kiedy to zrobisz ten mizia się o twoją rękę i chce, żebyś zadał następne pytanie, na które odpowiedź będzie brzmiała “tak”. 2- Ptak kręci się w kółko, jakby nie mógł się zdecydować. W końcu chyba zaczyna mu się kręcić w głowie, bo wywraca się i gdacze miziernie, patrząc na ciebie jak na ptasiego mordercę. 3- Widać, że ptak bardzo się stara, jednak coś mu nie idzie. Wychodzi z koła i dziobie cię w buta, nogawkę, po czym wchodzi w koło innej pary, gdzie zaczyna tłuc się z tamtym kogutem o jego ziarno. Musisz jakoś uspokoić ptaki. 4- Twój kogut nie może trafić w żadne ziarno. Dosłownie w żadne. Wróżenie z tak trudnym pomagierem musi być strasznie frustrujące. Może pomyślisz o przekupstwie? (+1 do kostek z przekupstwa) 5- Ptak musi być przez coś obrażony, bo na każde pytanie odpowiada “może”. Nawet nie chce mu się podchodzić do innych literek czy odpowiedzi, przez co jesteś sfrustrowany. 6- Twój kogut coś tam dziobie, ale nie trafia w literki, przez co twoja wróżba brzmi jak “naudboubadpo”.
dla kogutów z precyzyjnością wynoszącą 4,5,6: 1- Twój kogut chyba umie czytać w myślach. Wydziobuje ci kilka słów, które okazują się hasłami, które mogą ci pomóc w odrobieniu pracy domowej, którą April zada na koniec lekcji. Jeżeli postanowisz ją odrobić dostaniesz dodatkowe punkty dla domu! 2- Ptak niezbyt chętnie podchodzi do wróżb, za to intensywnie grzebie nogą w piasku. Jeżeli uznasz, że chcesz sprawdzić co tam jest możesz znaleźć - rzuć kostką! parzyste - przypominajkę nieparzyste - 5 galeonów 3- Twój kogut wydziobał imię osoby, która Ci się podoba. Czyżby te wróżby działały? Możesz się zapytać koguta o coś konkretnego, związanego z tą osobą i możesz być pewny, że kogut da z siebie wszystko! 4-Niczego ciekawego się nie dowiadujesz, jednak twoja współpraca z kogutem przebiega bardzo dobrze. Nie informuje cię on o niczym ciekawym, ani o niczym nowym, jednak na koniec wszystkiego wskakuje ci na ramię i nie chce wypuścić, gdacząc cicho, jakby chciał powiedzieć ci jakąś ważną rzecz. Czyżby właśnie wywróżył ci coś złego, a ty nawet nie zrozumiałeś? 5- Twój kogut zdecydowanie nie jest pewny siebie, przez co na zadawane pytania nie odpowiada jakimiś konkretami, tylko “tak” “nie” albo “może”. Jeżeli chcesz usłyszeć coś konkretnego, to musisz spróbować go przekupić (+1 do przekupstwa - jeżeli zdecydujesz się na to to rzucasz kostką na przekupstwo, jeżeli wyjdzie dostaniesz 10 punktów dla domu, jeżeli nie rzucasz jeszcze raz kostkami na precyzję 1-3) 6- Kogut z wielką precyzją dziobie jedno słowo, przez co zajmuje mu to o wiele więcej czasu niż reszcie, jednak jest to pełnoprawna wróżba, którą możesz zinterpretować. Dostajesz za nią aż 10 punktów dla domu od April.
Każdy na koniec posta ma dodać ten kod:
Kod:
<zg>Przekupienie:</zg> [url=LINKDOKOSTEK]tak - udane/nieudane, nie[/URL] <zg>Kostki:</zg> [url=LINKDOKOSTEK]Precyzja 123/ Precyzja 456[/url] <zg>Zyski/straty:<zg> tutaj piszesz wszystko co zyskałeś/straciłeś w tym etapie (punkty, pieniądze i inne takie)
CZAS DO 12.02, bo wcześniej i tak nie będę mogła tego rozliczyć. Jak ktoś nie będzie bardzo mógł to niech mi napisze priv.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Tomek chyba jednak nadawał się wyłącznie na rosół. - Kto wygra Puchar Quidditcha? - zdecydowała się na mocno przewidywalne i neutralne pytanie, na co kogut odpowiedział kręceniem się w miejscu i wywróceniem się, do czego dołączyło żałosne gdaknięcie. Albo zatem przyszłość co do tego nie została jeszcze przesądzona (jak w wypadku Pucharu Domów) albo to one zrobiły coś nie tak podczas przygotowań, albo samo zwierzę nie zdradzało oznak wróżbiarskiego talentu. Wzruszyła ramionami, chcąc przyjąć to z dystansem i postanawiając, że sama wszystkich przekona, kto w tym roku powinien wznieść miotlarski puchar. - Widzisz, Izka, nic już nas nie czeka. - usiadła wygodnie obok zwierzęcia, które nie miało póki co zamiaru opuszczać kręgu, po czym zaczęła podsłuchiwać pytań padających w innych grupach. Jej próba chyba poszła na marne. W pewnym momencie wyłapała wzrok April, jednak tylko po to, żeby rozłożyć bezradnie ramiona. Zadanie wszyscy mieli wyjaśnione wystarczająco szczegółowo. Kogutów nie podejrzewała o złe zamiary, choć Tomek już wcześniej zdradzał tendencje do prób ewakuacji z miejsca przepowiadania przyszłości.
Przekupienie: nie Kostki:Precyzja 3 -> kostka 3 - 1 za poprzednią turę Izki = 2 Zyski/straty: -
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Jej współpraca z Puchonką wcale nie była taka zła. Biorąc pod uwagę, że to ona rozjuszyła koguta, a jej partnerka musiała niejako ratować sytuację sypnięciem ziarna w odpowiedni sposób po tym jak Marian doprowadził ją zapewne do bólu głowy poprzez wydawanie z siebie niezwykle głośnych i irytujacych dźwięków. Naprawdę przerąbane. Całe szczęście, że przekąska była w stanie go szybko i skutecznie uspokoić. - Niezły rzut - skomentowała, gdy tylko kogut się wyraźnie uspokoił. Dopiero wtedy mogły przejść do tego całego wróżenia. Strauss pochyliła się przed kogutem, wyciągając w jego kierunku dłoń z ziarnem zgodnie z instrukcją April. - Czy Krukoni będą na czele tabeli w rozgrywkach Quidditcha? - spytała z ogromną nadzieją, licząc na to, że Marian ujawni jej jakie też losy czekały jej drużynę w kolejnych miesiącach. Piórzasty nie był jednak zbyt pomocny. Owszem coś podziobał, ale te jego wróżby w zasadzie nic jej nie dały. Nie było tam żadnych konkretów, ani nic ciekawego także dalej kwestia tego kto wygra rozgrywki Quidditcha pozostawała dla niej nierozwiązaną zagadką. Kiedy już miała podnieść się z kucek i stwierdzić, że nic z tego kompletnie nie będzie, Marian podreptał do niej żwawo po czym wskoczył jej na ramię czego w ogóle się nie spodziewała. Mało tego zaraz przy uchu usłyszała ciche, złowróżbne gdakanie. Czemu do cholery nie było czegoś takiego jak kuromóstwo?! Czy on właśnie próbował jej coś przekazać? Tak czy inaczej Krukonka nie ruszyła się z miejsca, nie zmieniła nawet pozycji swojego słowiańskiego przykucu i jedynie wpatrywała się w pustą przestrzeń jakby właśnie słyszała wielkie tajemnice wszechświata, które wyjawił jej właśnie siedzący na ramieniu kurok.
Przekupienie: nie Kostki:Precyzja 456 Zyski/straty: -
Lazar Grigoryev
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : Tatuaże, kolczyk w języku, przekłute uszy, silny rosyjski akcent
Spojrzał na Puchona z niewyraźną miną; chyba nie do końca pojmował co takiego ma na myśli i co gorsza zaczynał dochodzić do wniosku, że nie jest to wina bariery językowej. Dlaczego miałby szeptać, gdyby chodziło o coś normalnego? A może miał na myśli jakieś zaklęcie i obawiał się, że profesor Jones uzna to za naginanie zasad? Wszak już przed momentem odjęto mu punkty dla domu, choć niezbyt ogarniał za co dokładnie; puchoński recydywista. — Polubownie? — powtórzył zmieszany, bo było to trudne słowo i słyszał je chyba pierwszy raz w życiu. Z kontekstu wyczytał jednak o co mu chodzi i pokręcił przecząco głową, uśmiechając się nieco — niee, nie ma takiej potrzeby, spokojnie. Umiem sobie razić ze zwierzętami. Nie wiedział o co chodziło Puchonowi, ale korzystanie z jakichkolwiek metod by złapać głupiego koguta, godziło nieco w jego dumę. Opieka nad magicznymi stworzeniami była jego ulubionym przedmiotem i wiązał z nią swoją przyszłość, powinien poradzić sobie ze zwykłym ptakiem. Zresztą zaraz mu się to udało – Barabasz zdążył się już najwyraźniej zmęczyć, bo kiedy Lazar spróbował go złapać po raz kolejny, nie protestował zbytnio. Pokazał Finnowi ptakta z triumfalną miną i postawił go w końcu w kręgu. — No dobrze, Barabaszu. Powiedz mi, czy uda mi się zostać w Londynie? Weź sobie ziarenko, ptaszyno — postanowił dalej mówić do niego po rosyjsku, by nie mieszać w koguciej głowie. Podał mu ziarenko z ręki i czekał aż ten wydziobie mu odpowiedź. A trzeba przyznać, że dziobał z bardzo dużym zdecydowaniem i konsekwencją! Upierał się przy jednym słowie tak mocno, że nawet sceptyczny Lazar był w stanie uwierzyć w sens tej wróżby.
- Czy Zjednoczonym z Puddlemere uda się wygrać pierwszy mecz w sezonie? – Zadał swoje pytanie, po czym podał kogutowi pierwsze ziarnko z lewej ręki, a potem poczekał aż ten zacznie wydziobywać odpowiedź w okręgu. Po każdym zjedzonym przez niego kawałku pokarmu, dokładał na jego miejsce kolejne w razie, gdyby zwierzę chciało powtórzyć jakąś literę w swej wróżbie. Sam zapisywał konkretne znaki na pergaminie, żeby przypadkiem nie zapomnieć, o co w tym wszystkim chodziło. Współpraca z kogutem przebiegała mu naprawdę bardzo dobrze, ale niestety niczego ciekawego ani nowego się od niego nie dowiedział. Miał wrażenie, że ptak odpowiada mu półsłówkami albo nie do końca potrafią się porozumieć w tym zakresie. Na koniec jednak kogut wskoczył mu na ramię i nie chciał go wypuścił. Gdakał tylko cicho, jakby chciał mu powiedzieć coś niezwykle istotnego. Sęk w tym, że Matthew nie zrozumiał jego języka, więc nawet nie wiedział, czy właśnie wywróżył mu coś złego, czy może jednak przydarzy mu się jakaś miła niespodzianka. No nic, nawet go to za bardzo nie dziwiło, bo przecież nigdy nie przejawiał talentu do wróżbiarstwa.
Przekupienie: tak – bez kostek (kogut ma 6 w przekupstwie) Kostki:Precyzja 456 = 4 Zyski/straty: ?
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Naprawdę miała szczęście do Ślizgonów. Eliza również okazała się niezwykle miłą osobą, z którą naprawdę dobrze jej się pracowało. Chociaż Szczepan chyba był innego zdania, bo niezwykle szybko uciekł w las, nie chcąc dać się ujarzmić Konstantinovej. Całe szczęście Puchonka już nie miała z nim większych problemów i nawet stała się dla niego swoistą mamą-gąską, za którą mógł chodzić krok w krok. - Postaram się to zrobić - odpowiedziała, biorąc na siebie przekonanie koguta do bardziej owocnej współpracy. - Tak myślisz? - dopytała jeszcze, bo nie sądziła, by ptak mógł tak od razu zapałać do niej szczególną sympatią, ale jednak wciąż znajdował się on tuż przy niej. Niewiele myśląc przeszła na środek koła i przykucnęła przed Szczepanem, by wyciągnąć ku niemu ziarno, aby zacząć to całe wróżenie. Kogut błyskawicznie sięgnął po smakołyk i w zasadzie nim Japonka zdołała zdać mu jakiekolwiek pytanie, pognał by zacząć jej wróżyć. Jakie też było jej zdziwienie, gdy Szczepan bez żadnej ingerencji z jej strony zaczął wydziobywać imię jej dawnej sympatii. Niemal od razu na jej policzki wystąpił dosyć wyraźny rumieniec. Chciała nawet skarcić jakoś koguta i zignorować całe jego wróżenie, uznając je za jeden wielki bezsens. Ale... co jeśli był jakiś powód dla którego wydziobał akurat to jedno konkretne imię? Może to było jakieś ostrzeżenie? Lub złowróżbne przepowiednie? Dlatego wiedziona niejako instynktem podeszła raz jeszcze do ptaka, oferując mu ziarno na kolejną wróżbę. - Czy... czy z nią wszystko w porządku? - spytała dosyć cicho, kierując to pytanie bezpośrednio do ptaka, wpatrując się w jego łeb. Musiała to wiedzieć. Chciała się upewnić, że na pewno nic nie zagraża dziewczynie, której imię przed chwilą Szczepan wydziobał i czy ten stan nie ulegnie zmianie. Kogut oczywiście przyjął ziarno i zaczął odpowiadać na jej wątpliwości, zapewniając ją, że nie ma powodów do zmartwień, bo wszystko jest tak jak powinno. Zdecydowanie jej ulżyło i mogła rozprostować się i nagrodzić Szczepana za jego trudy szczerym pogłaskaniem jego piór. Naprawdę spisał się na medal.
Przekupienie: nie Kostki:Precyzja 456 -> 3 Zyski/straty: zawstydzenie?
Bjørn H. Nordhagen
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : Blizna na lewej łopatce, włosy w nieładzie, bardzo jasna cera, heterochromia centralna
- Niezły pomysł, Niamh - skomentował jej sprawdzenie tego, co najbardziej przyciąga Mariusza. Losowe ziarna mogły skutkować tym, że wyszedłby przypadkowy ciąg znaków, którego się zresztą spodziewał. No bo kurczę, kogut miał wydziobać coś sensownego? Brzmiało raczej jak dobra zabawa, a nie prawdziwa metoda wróżenia, ale skoro wierzyła w to nauczycielka wróżbiarstwa, to chyba musiało to jakoś działać. Wyciągnął jedno ziarenko położone na lewej dłoni z wielką nadzieją, że pierzasty nie wydziobie tam wielkiej dziury. Zamierzał jeszcze móc poużywać trochę tej ręki, choćby do prac domowych. I tak nie pisał jakoś pięknie, a uszkodzenie wiodącej dłoni raczej nie byłoby mu, heh, na rękę. Znając go, z taką głupotą nie poszedłby do skrzydła szpitalnego, nawet jeśli cały proces leczenia zająłby kilka krótkich chwil. Zanim zadał pytanie, Mariusz znienacka wydziobał jedno słowo - Ellis. Nordhagen rozdziawił paszczę w zdziwieniu, serce na chwilę zabiło mu mocniej, ale gardło ścisnęło się tak, że przez chwilę nie mógł wydusić nawet litery. Nie chciał zdradzić, że cokolwiek do niego czuje, zwłaszcza przed koleżanką z domu, więc wziął się w garść. - Kogucie Mariuszu, czy Ellis zda w tym roku do następnej klasy? - zadał pytanie. Różnie było z nauką kolegi, więc odpowiedź mogła pójść właściwie w każdą stronę. Pozostawało też na tyle neutralne, że mogło wskazywać co najwyżej na troskę o innego puchońskiego ucznia.
Patrzyła na to, co wydziobuje kogut i krzywiąc się, gdy z połączenia liter wyszło imię kolesia, za którym nie przepadała. Świetnie, trafił jej się pewnie angielski kurak, uwielbiający angielskich buraków. Nie spodziewała się, bo imię ptaka, brzmiało jakby był z chujwiekąd. - Kiszkawe... - oceniła z cmoknięciem pytanie Bjorna - Na "tak"/"nie" to każden gupi umi - zbliżyła się do koguta, zastanawiając się nad lepszym sformułowaniem - Za ile roków skończy szkołe? Kurczak pokręcił się trochę jakby był zdezorientowany, po czym wydziobał odpowiedź: "TAK". Doszła do wniosku, że może nie jest zbyt dobry z matematyki, więc zmieniła pytanie na zupełnie inne: "Co dostanę na urodziny?". Mariusz zaś odpowiedział "MOŻE". - Szleju sie nażar - stwierdziła, patrząc na niego z nietęgą miną - Te Mariusz, zrobie z ciebie rosół czy upioke na rożnie? Kogut zagdakał i wydziobał "TAK". Niamh westchnęła i rozejrzała się sprawdzając, co robi nauczycielka. Z Mariusza była dupa, nie wróżbita, a ona nie chciała wychodzić stąd na tarczy. Skoro zaś wiedziała już jakie ziarna ich ptak lubił najbardziej, to zamierzała to wykorzystać. - Trochu mu pomożem - szepnęła do Bjorna i podsypała Mariuszowi jego ulubionych ziaren na odpowiednich literkach. Skończywszy, stanęła wyprostowana obok kolegi, splotła ramiona na piersi i pewnie zapytała: - Mariusz, któren dom bedzie miał najmniej punków na koniec roku? Tym razem kogut nie zastanawiał się długo i szybko przepowiedział krukonom smutną przyszłość. Nimah nie ryzykowałaby ustawiać wróżby pod Gryffindor czy Slytherin, bo ich miejsca w klasyfikacji były już dość pewne, ale przegrana Ravenclawu była jak najbardziej możliwa.
- Tak jest – stwierdziła cicho i przyjaźnie, kiedy kogut poszedł za Japonką. Eliza wolała na początku trzymać się z tyłu, zdecydowanie nie chciała po raz drugi odgonić ich koguta samą swoją obecnością. A już szczególnie, że udało się go pokierować na środek. Dała się Puchonce pierwszej wykazać, zwierzak w końcu wyglądał, jakby preferował współpracę z nią. Dziewczyna nawet nie zadała pytania, a ten już zaczął dla niej dziobać. Mała albinoska nie próbowała dopatrzeć się co tam zostało napisane, wiedziała, że wróżby potrafiły być bardzo osobistymi rzeczami. Za to nie umknął jej uwadze rumieniec na twarzy Yuuko, a zaraz po nim i niepokój. To zmartwiło Elizę, nie chciała, by jakieś nieprzyjemności spotkały Japonkę i nawet mobilizowała się, by jakoś jej pomóc i może podpytać, czy na pewno dobrze się czuła – z tym, że kogut pomagał jej chyba bardziej. No tak, to musiała być sprawa wróżbowa, a jak to wcześniej albinoska ustaliła, wróżby były osobiste. Zamiast się wtrącać grzecznie zaczekała na swoją kolei, upewniając się pięć razy, że na pewno nie przerwie sesji Yuuko. - Kiedy ciotka planuje znowu złożyć nam wizytę? – zapytała w końcu cicho. Jej przeczucie tylko się potwierdziło, Szczepan zdecydowanie jej nie lubił. Mimo że wcześniej pięknie wróżył Puchonce, Elizę całkowicie ignorował. Każde pytanie kończyło się dziobnięciem ziarna z ręki, po którym ptaszysko zaczynało na nowo kopać pazurami w ziemi. - Chcesz mi coś pokazać? – zastanowiła się, oczywiście kogut nie raczył odpowiedzieć. Zdając się zupełnie na swoje wrażenie, odsunęła Szczepana i sama rozgrzebała większą dziurę w gruncie, a poszło jej to znacznie sprawniej. I już po chwili uśmiechnęła się na widok pięciu galeonów, które wskazał jej kogut. Cóż, może koniec końców choć trochę ją polubił.
April chodziła dookoła klasy, pomagając niektórym uczniom, z niektórymi rozmawiając o sprawach kompletnie niezwiązanych z lekcją, a jeszcze innym po prostu posyłała uśmiechy. Wiedziała, że dla większości wróżbiarstwo to były po prostu brednie - nie dziwiła im się. Do prawidłowego odczytania wróżb potrzeba było trochę więcej czasu i cierpliwości niż to, na ile pozwalała lekcja. Nie była pewna, czy też to, ile kogutów znajdowało się w jednym miejscu nie wpływało na to, że dzieciakom szło trochę gorzej niż jej, kiedy korzystała z dosłownie tej samej formy wróżenia. I nie chodziło tutaj o umiejętności młodych wróżbiarzy - wręcz przeciwnie - to ptaki rozpraszały siebie nawzajem, przez co nie mogły się skupić na prawidłowym dziobaniu i odnajdywaniu prawidłowych ziaren. Jej uwagę przykuła szczególnie młoda Irlandka, do której podeszła akurat, kiedy kogut wydziobywał "V" z Ravenclawu. Na szczęście nauczycielka nie zauważyła, że jest w tym odrobina ludzkiej pomocy. Uśmiechnęła się do swojej podopiecznej. - Widzę u Ciebie prawdziwy wróżbiarski talent, Niamh. - Powiedziała i nagrodziła ją punktami dla domu za wspaniałą wróżbę. Tuż obok kogut Lazara prawie wydziobał dziurę w ziemi, pewny swojej odpowiedzi. Chłopak też dostał dodatkowe punkty. April bardzo chętnie porozmawiałaby z innymi, rozwiała ich wątpliwości i pomogła w poprawnym zinterpretowaniu wróżby tym, którzy potrzebowali takiej pomocy, jednak po ruchu słońca wywnioskowała, że ich czas właśnie dobiega końca. Ponownie stanęła na swoim prowizorycznym podwyższeniu i przemówiła, dziękując wszystkim za lekcję i wypuszczając zgraję. Ona sama musiała jeszcze ogarnąć ptaki i posprzątać, ale to już miała zamiar zrobić sama. Wiedziała, że nie każdy zdążył zapytać ptaka o swoją przyszłość, ale zapewniła ich, że mogą to zrobić na następnych zajęciach. Chętnych nie było, ale kto wie, może ktoś ją jeszcze zaskoczy?
/zt dla wszystkich chętnych, dziękuję wszystkim co odpisali
Echo kroków niosło się korytarzem, gdy szła razem z Fillinem w kierunku jednej z sal zamkowych, którą znalazła podczas patrolu. Trzeba przyznać, że Nessa mocno zaangażowała się w kwestie nauki studenta i pomoc mu w opanowaniu trudnej sztuki, jaką była animagia. Po ostatnich - dość owocnych ćwiczenia teoretycznych z odrobiną praktyki, teraz miała całkiem nowy pomysł. Rude włosy kołysały się na jej plecach, przecinając powietrze ze świstem przy każdy ruchu, dłoń zaciskała się na rączce od niewielkiego plecaka, karmelowe ślepia uważnie przyglądały się mijanym drzwiom, szukając tych odpowiednich. Znów go porwała, wpadła znienacka, oznajmiając, że najwyższy czas na korepetycje i kazała mu się ubrać, aby teleportować ich do zamku krótko po dziewiętnastej. - Na pewno nie zapomniałeś różdżki? Odwróciła głowę przez ramię, posyłając mu pociągłe spojrzenie spod długich rzęs i krótki uśmiech, aby wreszcie złapać za klamkę i otworzyć drzwi, prowadzące do zaklętej jeszcze przez Albusa Dumbledora sali. Gdy wszedł, zamknęła za nimi i przekręciła zamek, aby nikt przypadkiem tu nie wszedł - bo sprawiłoby to tylko problemu. Rzuciła pod ścianę plecak, zsunęła z ramion zieloną kurtkę, rzucając ją niedbale i ręką przeczesała włosy, wyjmując potem swój magiczny kijek i zabezpieczając jeszcze wejście, maskując je - aby nie rozpraszało. Zsunęła ze stóp buty, bosymi stopami wchodząc na chłodną trawę. Leniwie ruszyła do przodu, przyglądając się zaczarowanemu miejscu. - Mam dla Ciebie dziś coś specjalnego, skoro ostatnio się nudziłeś. Oznajmiła, przerywając wreszcie ciszę i stanęła koło niego, ręką przesuwając po jego nadgarstku ku górze, aż w końcu wspięła się na palce i zaciskając dłoń na ramieniu chłopaka, dała mu całusa w policzek. Odsunęła się, robiąc kilka kroków do przodu i stając przodem do niego, odchyliła nieco głowę, aby zawiesić na nim spojrzenie. Stukała patykiem w otwartą dłoń, ruchem głowy zgarniając niesforne włosy na plecy. Tonący w półmroku las wydawał się gęsty i głęboki, korony drzew pięły się ku magicznemu niebu obsypanemu gwiazdami, co rusz uszu dobiegały złowieszcze podszepty, wprawiające w paranoję wycia. - Powiedz mi Fillin, co wiesz o animagi? Jak przebiega proces jej nauki? Czy nasz zwierzęcy opiekun jest do nas przypisany, czy wręcz przeciwnie, możemy go wybrać? Zapytała, przekręcając głowę na bok i przystępując z nogi na nogę, westchnęła cicho. Nie miała pojęcia, czy jej pomysł był w ogóle dobry i miał rację bytu, ale co szkodzi spróbować? Chciała, żeby dobrze się bawił i autentycznie cieszył z nauki, odnalazł prawdziwą pasję w ulubionym przedmiocie od którego cała ich relacja się zaczęła, wiele lat temu. Nie sądziła jednak wtedy, że rozwinie się w taki sposób. Poluźniła krawat pod szyją, bo wciąż była w szkolnym mundurku, nie mając czasu się przebrać, bo mogła go znacznie lepiej wykorzystać, a dziś i tak miała patrol.