W tym małym i dusznym sklepie można kupić wszelakie magiczne zwierzaki. Od pięknych śnieżnych sów, poprzez ropuchy, a skończywszy na kotach. W asortymencie jest tu także pokarm dla różnych zwierząt, oraz wszelakie odżywki i klatki. Przypominamy o punktowych limitach ilości posiadanych zwierząt!
Dostępne przedmioty:
► Akcesoria dla zwierząt (grzebyki, obroże itp.) ► Klatka dla wybranego zwierzaka ► Pokarm dla zwierząt ► Bahanocyd - 55g ► Magiczna siatka do łapania stworzeń wodnych - 65g ► Magiczna siatka do łapania stworzeń lądowych - 65g ► Magiczna siatka do łapania stworzeń podniebnych - 65g ► Rękawice ze skóry węża morskiego - 120g ► Łańcuch Scamandera - 200g
Zwierzęta oznaczone * uznawane są za trudnodostępne – aby je kupić, należy rzucić kostką.
Spoiler:
1, 2 - Sprzedawca patrzy na ciebie nieufnie i zdaje się zbywać wszystkie pytania dotyczące stworzenia, które chcesz kupić. W końcu próbujesz zdobyć informacje bardziej natarczywie, a mężczyzna peszy się i oznajmia, że nigdy nie było tu takich zwierząt. 3, 4 - Nie ma żadnego problemu! Sprzedawca wszystko ci wyjaśnia, daje mnóstwo rad i oczywiście, dokonujesz zakupu. Możesz wrócić do domu z nowym pupilem! 5, 6 - Hm… Nie, chyba nie ma tutaj takich stworzeń… Sprzedawca z tajemniczym uśmieszkiem odmawia, chociaż wcale nie próbuje cię zbyć. Rzuca dziwnymi aluzjami, które jedynie podsycają twoją ciekawość. Ostatecznie okazuje się, że tego zwierzęcia nie ma akurat teraz – możesz spróbować innym razem.
- A tego? - pokazała Rox szczurka, albo szczurzyce, co wywnioskowała z różowych uszu. - Widzisz, nie wszystkie są takie same. Co cię właściwie naszło, żeby kupić akurat szczura? One są okropne i mnożą się się w mugolskich piwnicach. Może po prostu tam złapiesz jakiegoś...?
- Nie, bo będzie miał pchły i takie inne... A szczur po to, żebym miała towarzystwo. Kot by mnie zjadł, sowa pewnie też. A o wężu nawet nie wspominam. Ropuchy są obślizgłe,w więc też nie. A na dodatek szczury nie muszą być okropne... Patrz na przykład na tego - podałam Bell białego szczura o niebieskich oczach - Ten wygląda... Arystokratycznie.
- Zjadłby? Pies, to rozumiem, ale kot...? Rozumiem, oczywiście, że masz na myśli siebie pod postacią animagiczną? - zapytała niepewnie, patrząc na Rox i próbując ocenić czy sowa dałaby radę zadziobać ją na śmierć. - Fretka ma przecież zęby, pazury... Umie szybko biegać... - Arystokratycznie? - uniosła brew i trąciła szczura palcem. - Skoro tak uważasz...
- No jeśli kot potrafi zabić wiewiórkę, to fretkę pewnie też - Włożyłam szczura z powrotem do klatki - Podasz mi tamtego szareko? - wskazałam na średniej wielkości, jasnego, szarego szczura o całkiem czarnych oczach - Tamten mi się podoba.
Wzięła zwierzaka za ogon, mimo, że ten wyrywał się,piszczał i wyraźnie chciała ją ugryźć. - Migdy się nie przekonam do tych zwierząt - westchnęła i przeszła dalej. - O, wiem! Kupię sobie mrówki. Zobacz, takie fajne pudełko w którym można obserwować jak robią mrowisko... Tylko głupio będzie, jak się jakoś przedostaną na zewnątrz.
Spojrzałam dziwie na mrówki - Bell, a oświecisz mnie, po co ci one? - spytałam. Wzięłam szczura i zaczepiłam sprzedawcę - Proszę pana, to on czy ona? - spytałam inteligentnie. - Wszystko jest napisane na kartce przyklejonej na klatkę - powiedział i sobie poszedł. Spojrzałąm więc na informacje o szczurze - Jest dziewczyną, nie posiada magicznych zdolności, nie nadaję się do spożycia - czytałam na głos.
Słysząc jak Rox czyta na głos informacje o szczurze, roześmiała się głośno. - No co ty?! Nie nadaje się do spożycia? A miałam takie nikczemne plany... - zrobiła smutną minę. - I chyba samicą, nie dziewczyną - pokazała Rox język. Uniosła pudełko z mrówkami. - Przecież one są takie pracowite... Tyle można się od nich nauczyć...
Spojrzałam na karteczkę - Tu jest napisane: "Dziewczyną". Ale jak tam wolisz. Biorę ją - zdjęłam klatkę z półki i włożyłam do niej szczurzycę - Jeszcze imię się przyda - Powiedziałam zostawiając temat mrówek.
- Więc trzeba poprawić - szepnęła i zaczęła grzebać w torbie. Po chwili wyciągnęła zwykły, mugolski oczywiście czarny długopis. Skreśliła "dziewczyną" i pod spodem napisała "samicą". - Coś tak przestała mówić o mrówkach? Jeśli uważasz, że one są złe... To może dżdżownice?
- Jak chcesz - wzięłam pudełko z dżdżownicą i podałam sprzedawcy - To poprosimy - Facet spojrzał na nas jak na idiotki, ale nic nie powiedział. Z dumną miną spojrzałam na Bell.
[tam jest kilka dżdżownic xd] Patrzyła uparcie na faceta, aż ten zaczął zajmować się tym czym powinien. - Za szura 7g 1s 0k, a za klatkę 7g 7s 20k. Może jeszcze jedzenie? - zaproponował. - Za dżdżownice tyle ile za pokarm, 2s 1k - oznajmił, na co Bell popatrzyła się na niego jak na idiotę. Żeby były po równo.
- Nie, wie pan? Będę go głodzić, a potem sprzedam na futro - powiedziałam ironicznie - Karmę, klatkę i szczura. I dżdżownice dla koleżanki - podsumowałam - A może kupimy coś Alison? Bo chyba zasnęła.
W tym momencie w sklepie aż zaroiło się od idiotów. Bell obrażona za to co sprzedawca powiedział o dżdżownicach, nie odzywała się ani słowem. Na pytanie Rox tylko wzruszyła ramionami. Przecież nie będzie wybierała za Alison, muszą na nią po prostu poczekać. [sama oblicz ile to wychodzi razem ;p]
- To nie. Poczekajmy, aż się obudzi - powiedziałam i wręczyłam sprzedawcy czternaście galeonów i jedenaście sykli. Mając nadzieję, że wie co z tym zrobić. Nie powinno się zatrudniać TAKICH osób.
- Może tymczasem udamy się do Weasleyów? - zaproponowała, biorąc pudełko z dżdżownicami. - Mam wrażenie, że zanim się obudzi, może upłynąć trochę czasu... Rzuciła ostatnie spojrzenie na faceta i podeszła do Ali, próbując ją obudzić.
Wzięłam szczurzycę, klatkę i jedzenie dla niej i podeszłam do Alison - Może trzeba wylać na nią zimną wodę? - zaproponowałam po chwili - Albo ciepłej. Ale to chyba nie pomoże.
Rozejrzała się po sklepie. - Ciepłej wody, to tu nie znajdziesz, a i z zimną może być krucho, bo przecież nie chcemy żeby zwierzęta zdechły z pragnienia. Możemy jednak wykorzystać coś, co na pewno się nie przyda, a wręcz przeciwnie jest zbędne... - uśmiechnęła się szeroko, mając nadzieję, że Rox wie o czym mówi.
Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale w końcu zrezygnowała. Spojrzała jeszcze raz na Alison. - Nie zupełnie to miałam na myśli... Jednak... Skoro tobie to przyszło do głowy... to czemu nie?
Rox: Spojrzałam na Alison, a później na Bell. - Serio, nie o tym myślałaś? - zdziwiłam się - Wiesz... Wątpię, aby Alison się obudziła. W końcu tu i tak tym śmierdzi.
Ali: - Jesteście okropne - fuknęłam do nich i odwróciłam się plecami. Już nawet nie można było spokojnie zastanowic się nad wyborem sowy! Po chwili jednak znalazłam odpowiednią płomykówkę. Zapłaciłam za nią i klatkę. Podziękowałam i podeszłam do drzwi wyjściowych - Teraz wy będziecie tak stac? - spytałam poirytowana Rox: - Tak - powiedziałam i ponownie zaczepiłam sprzedawcę - Macie tu kucyki? - spytałam. Widząc jego głupią minę westchnęłam tylko i wyszłam za Alison ciągnąc za sobą Bell.
Przyjechałam pociągiem do Londynu. Westchnęłąm głośno i zapaliłam papierosa. Wiedzac co mam zamiar kupić skierowałam się w stronę sklepu. Weszłam do środka. Wyrzyciłam po drodze papierosa, bo stwierdziłam, ze nie należy raczej wchodzić z nim do sklepu. Zaczęłąm się rozglądać. Wiedziałam, ze chciałabym kupić sobie zwierze, jednak nie wiedziałam jakie. Podchodzłam do wszystkich wężów, kotów, szczurków i sów i oczywiście każde musiałam dotknąć, pomacać i pogłaskać. Taki zwyczaj. Uśmiechnęłam się w duchu. każde zwierze było takie fajne. Nawet zastanawiałam się nad kupnem dwóch, jednak nei wiedziałam czy tak można. Podeszłam do kąta. Stało tam terrarium z wężem. Spojrzałam potem na kota, potem na węża potem na kot i na węza i na kota i na węża. Podeszłam do sprzedwacy. -Czy można tego węża?- zapytałam uprzejmie. Starszy mężczyzna bez słowa podał mi z nim klatkę. Zapłaciłam jeszzce za karmę i klatkę i wyszłam ze sklepu. Chciałam wrócić już do szkoły. Po drodze Zastanawiałam się jakie by tu mu imię dać. W sumie nigdy nei umieałam dobierać imion. Jaden z moich kotów nazywał się Azor, a pies Włądysława. Ale mniejsza z tym. Ponownie zapaliłam papierosa i szłam w stronę stacji kolejowej.
Spojrzał na Cassie trochę zdziwiony. Wyglądała na zmartwioną. Tylko czym? Nim? Nieee to bez sensu. - To wracajmy do zamku, jeśli tak właśnie uważasz. - powiedział beznamiętnym tonem, wyciągając w jej kierunku rękę, żeby mogli się razem teleportować.
Ponownie spojrzała na niego z troską. Co się stało? Przygryzła dolną wargę, aby przestać już o tym myśleć. Wyciągnęła niepewnie dłoń. Myśli ponownie wróciły. Skąd nagle pojawił się ten beznamiętny ton? Można powiedzieć, że ta zagadka ją niesamowicie irytowała. Ujęła jego dłoń, czekając na nieprzyjemne uczucie w brzuchu przy teleportacji.
Chwycił mocniej jej drobną dłoń, skupiając myśli na celu podróży, czyli okolicach Hogwartu. Wolał nie mówić już nic więcej. Ile razy słowa okazały się być zdradliwe? Ile razy zawiodły? Zacisnął usta i już nic nie powiedział. Teleportowali się.
Vivien weszła do sklepu z jasno wyznaczonym celem- coś kupić. Najpierw leniwie przeszła się obok klatek z wszelkimi istniejącymi zwierzętami. Starannie omijając te z ogromnymi pająkami w śroku. Przypatrzyła się sowom w klatkach, które w wiekszości drzemały lub patrzyły na nią znudzone. Viv podeszła do kotów, które siedziały na swoich posłaniałach w klatkach. Zrezygnowała jednak z nich i podeszła do szczurów. Wybrała ogromnego, czarnego i podeszła do kasy. Na jej drodze stanął wielki, puszyty, biały kot z niebieskimi oczami. Vivien prawie natychmiast odłożyła klatkę ze szczrem i podniosła z ziemi kota. Wyglądał na zadowolonego z tego rozwoju sytucacji. Podeszła do kasy i szybko go kupiła.
Razem z Rose i Hay weszliśmy do magicznej manadżerii. Od razu podeszłam do zwierzatek i zaczęłam je oglądać. Czyz nie były urocze? A każdy kotek "mówił" weź mnie! Westchnełąm głośno. Zawsze chciałam miać kota, jednak nie wiedziałąm czy można by było mieć i kota i węża. Westchnełąm cicho i uśmiechnęłam się do dziewczyn - I jak? Coś się wam podoba?- zapytałam