Klasa artystyczna zmienia się jak kameleon w zależności od tego co jest trenowane bądź ćwiczone, więc nigdy nie wiadomo co tutaj dziś będzie się znajdować. Przyrządy do rzeźby, sztalugi, a może zwykłe ławki, by podszkolić się z wiedzy o magicznych artystach. Można tu znaleźć wiele pomysłowych dzieł. Także spora część uczniowskich malowideł zrobi kremowe ściany owego pokoju.
Widząc ogłoszenie o lekcji działalności artystycznej jedynie dla studentów nie od razu uświadomiła sobie, że jest w pełni uprawniona, by na nią iść. Ostatnia klasa przemknęła jej jakoś przez palce, podobnie zresztą jak pierwszy semestr studiów. Dorastała. Widziała zmiany w sylwetce i w spojrzeniu, gdy porównywała się ze zdjęciami sprzed zaledwie dwóch, trzech lat. Ale jednocześnie tak trudno było jej się poczuć w rzeczywistości tą dorosłą osobą, w szczególności kiedy wszyscy inni też zdawali się nie dostrzegać, że nie potrzebowała już prowadzenia za rękę; bo tak, Billie dalej wybuchała szaleńczym entuzjazmem, dalej w roztargnieniu zapominała formuł zaklęć i obietnic i dalej nie miała absolutnie żadnego pojęcia, co powinna zrobić z własnym życiem. Chciała mieć jednak pewność, że nawet z tymi wieloma ułomnościami w pełni należało do niej. Nie widziała innej opcji, jak zebrać wszystkie pędzle, jakie miała do dyspozycji - w końcu nigdy nie było pewności, jaka grubość, jaka sprężystość czy delikatność włosia będzie jej potrzebna. Wzięła też kredki, choć nie przewidywała ich przydatności. Nic nie mogła poradzić na ekscytację skrzącą się w jej oczach od momentu przekroczenia progu sali, gdy utwierdziła się w swoich nieśmiałych domysłach. Nie było dla niej tematu wdzięczniejszego do malowania niż ludzkie ciało. A potem ucieszyła się jeszcze bardziej, widząc w sali tak wiele łabędzich twarzy, w szczególności @Elaine J. Swansea, której tak bardzo brakowało w Hogwarcie w ostatnim czasie. Jej oraz @Elijah J. Swansea posłała szerokie uśmiechy, ale towarzystwa miała zamiar dotrzymać @Larkin J. Swansea. Zmierzwiła jego włosy z czułością, przysiadając się i rozkładając przyrządy malarskie jeszcze zanim zerknęła na pytania na kartce. - Widzę, że zarezerwowałeś ławkę z najlepszym widokiem, świetne wyczucie. Już mnie mrowią palce... A jeszcze musiała przeczekać cały wprowadzenie! By szybciej płynął jej czas, pochyliła się nad pergaminem, by wyskrobać odpowiedzi na całkiem proste pytania.
Odpowiedzi:
1. Odpowiednie proporcje to jedna z ważniejszych zasad, gdy rysujemy człowieka; jeśli o tym zapomnimy, nasz obraz stanie się niespójny. Poza tym uważam, że potrzeba odwagi w rysowaniu - wielu niedoświadczonych artystów idealizuje modela, nie chcąc przypadkiem go urazić. Ja jednak uważam, że to właśnie niedoskonałości nadają wyjątkowości i uczą rysować prawdziwie. Poza tym światłocień - dopiero on wydobywa głębię z obrazu. 2. Nadanie ruchu, poprawienie detalu, koloru... Można nadać specjalny efekt, który nie będzie dostrzegalny na pierwszy rzut oka!
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Ilość punktów z DA: 3pkt Wiodąca dziedzina artystyczna: beztalencie, ale przynajmniej ciekawskie Nastrój: 10
Nie posiadała właściwie żadnych artystycznych precjozów oprócz samorysującego pióra, które znalazła kiedyś na kursie trytońskiego ze Swannem. Więc cóż, postanowiła, że nie mając lepszej alternatywy zabierze je ze sobą - a nóż się przyda. Wyobraźni jej nie brakowało - choć zdecydowanie kulała w artystycznym polocie. Jej jedyny artyzm objawiał się w schludnych, czytelnych i nierzadko opatrzonych licznymi kolorami notatkach. Niczym więcej. Darrenowi również daleko było do artystycznej duszy - a jednak oboje zawędrowali do klasy artystycznej. Czemu? Może kaprys. Albo krukońska ciekawość - skoro mieli już okazję i czas do uczestniczenia w zajęciach... Jakimże byli Krukonami, żeby z tego nie skorzystać. Wchodząc do klasy, pierwsze co to posłała uprzejme skinięcie głowy i uśmiech do prowadzącego @Ezra T. Clarke. Poprawiając złote okulary, zerknęła jeszcze na siedzących w szlafrokach gości, jednak nie chcąc wyciągać pochopnych wniosków, powstrzymała napływające jej do głowy scenariusze. Zajęła jedno z miejsc, biorąc do rąk swoistą wejściówkę. Teoria? W porządku.
Spoiler:
1. O czym trzeba pamiętać przy malowaniu postaci? Wymień co najmniej 3 najważniejsze - według Ciebie! - zasady.
Kompozycja - odpowiedni układ postaci, najlepiej dynamiczny i jak najbardziej naturalny
Proporcje - zaburzone mogą nadać karykaturalnego charakteru
Cieniowanie - bez nich nawet najlepiej namalowana postać będzie wydawać się płaska
2. W jaki sposób magia może pomóc artyście udoskonalić obraz? Przede wszystkim może nadać mu głębi i przekazać historię - niemalże niczym ruchoma fotografia, stworzona jednak według naszego widzimisię. Obraz może być swoistym przeniesieniem wyobraźni w rzeczywistość.
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Ilość punktów z DA:5pkt Wiodąca dziedzina artystyczna: nieuzdolniony Nastrój: 7
Do ostatniej chwili wahał się, czy na pewno tego dnia miał ochotę na zbłaźnienie się przed całym Hogwartem. Nie było wątpliwości, że talentu nie miał żadnego, a za jego dzieła malarskie czy inne artystyczne nikt nie zapłaciłby nawet złamanego knuta. Coś go jednak podkusiło, coś go zmotywowało i... koniec końców wparował do odpowiedniej klasy, ciut spóźniony. Może była to ciekawość? Może młody prowadzący zaintrygował go treścią ogłoszenia o lekcji? A może liczył na dobrą zabawę? I... gdy tylko zobaczył dwójkę nieznajomych czarodziejów w samych szlafrokach - oniemiał. Czy na pewno dobrze doczytał plan lekcji? A może była to niespodzianka? Było to jednak pozytywne zaskoczenie, bo zapowiadało ciekawy przebieg lekcji. Bez zbędnych rozmyślań podszedł więc do wolnej ławki, po drodze orientując się, że w pomieszczeniu są chyba prawie sami Krukoni i do tego większość Swansea. Mógł jednak odetchnąć nieco, bo nie było Blond Kapitana, wiecznie zazdrosnego o Moe. Zanim usiadł i zobaczył pergamin, który spowodował szybsze bicie brunkowego serca, to pomachał jeszcze @Yuuko Kanoe na przywitanie, bo siedziała najbliżej jego miejsca. Szczęśliwie pergamin nie był wejściówką ani inną kartkówką, Gryfon nabazgrał więc na szybko krótkie odpowiedzi:
odpowiedzi:
1. O czym trzeba pamiętać przy malowaniu postaci? Wymień co najmniej 3 najważniejsze - według Ciebie! - zasady.
- zachowane proporcje; chociażby twarz nie powinna być karykaturalnie duża (jeśli nie jest to właśnie karykatura) - uchwycenie charakterystycznych cech modela/modelki - odpowiednie światło i... atmosfera, aby pracowało się przyjemnie i w komfortowych warunkach
2. W jaki sposób magia może pomóc artyście udoskonalić obraz?
- poprzez magię możemy ożywić nasz obraz, możemy poprawić drobne niedoskonałości czy wzmocnić kolor/intensywność barw
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Ilość punktów z DA: 82 pkt Wiodąca dziedzina artystyczna: fotografia / teatr / taniec/ kaligrafia Nastrój: 10, w końcu wróciła Elaine!
Uparł się, że to dobry pomysł. Nie wiedział nawet, czy ma rację, po prostu parł naprzód, wszelkimi znanymi mu sposobami przekonując Elaine do pójścia z nim na zajęcia. — To przecież żadna deklaracja, zwykła lekcja. Zresztą to Ezra, pewnie będziesz się jeszcze dobrze bawić. To jest ci potrzebne, po prostu... — zatrzymał się, łapiąc siostrę za rękę i sprawiając tym samym, że i ona musiała się zatrzymać. Popatrzył jej prosto w oczy, pozwalając, by dostrzegła w nim zmartwienie. — ...może tego właśnie Ci potrzeba? Zabawy czymś, co dobrze znasz? Rozrywki? — sztuki? Wiedział, że starała się zerwać z dziedziną, która kojarzyła się ze Swansea bardziej niż magia, ale nie do końca to do niego docierało. Może nie potrafił, a może nie chciał się z tym pogodzić? Wspierał ją, bo była dla niego ważniejsza niż jakiekolwiek dzieło sztuki na tym przeklętym świecie, ale potrzebował chyba czasu, by przywyknąć do zmian. No i wierzył w Ezrę, bo choć i on miał na początku roku podobne wątpliwości, udział w zajęciach młodego nauczyciela przekonał go, że niepotrzebnie ocenił go pochopnie. Był świetny – pełen pasji, ze świeżym podejściem, którego nierzadko brakowało wiekowym profesorom. To takich ludzi potrzebował Hogwart; komu byłby potrzebny kolejny Patton Craine? — Jeśli Ci się nie spodoba, po prostu wyjdziemy w połowie. Zaufaj mi — uśmiechnął się do niej łagodnie i ruszył dalej, w końcu docierając do drzwi sali, w których puścił siostrę przodem. — Zresztą to zapowiada się dość ciekawie... — powiedział znacznie ciszej, dostrzegłszy ubranych w szlafroki gości. Zaśmiał się i poszedł za siostrą, po drodze witając swoich znajomych i rodzinę, dając przy tym znak – zwłaszcza LJowi, że jest dziś zajęty dotrzymywaniem jej towarzystwa. Nadrabiał stracony czas; od kilku dni znów byli niemalże nierozłączni.
Odpowiedzi:
1. Proporcje; kolorystyka odpowiadająca nastrojowi, czy to modela, czy zamierzonemu przez artystę; głębia spojrzenia – nawet najlepiej narysowana postać z pustym wzrokiem będzie wyglądać, jakby nie miała duszy. 2. Pomijając oczywiste zalety ruchomych postaci, magia pozwala na zaawansowane manipulowanie światłem i cieniem, co jest podstawą nie tylko każdego zdjęcia, ale też obrazu, czy rysunku. To światło odpowiada za to, co i jak widzimy.
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Przychodzili. Sala stopniowo wypełniała się znajomymi twarzami i Ezra sam też mógł odetchnąć. Najbardziej zaś cieszyło go pojawienie się takiej rzeszy Krukonów - skłamałby mówiąc, że ani trochę ich nie faworyzował. Nie sądził jednak, aby tę preferencję dawał po sobie poznać, szczególnie, że to @Felinus Faolán Lowell oraz @Yuuko Kanoe jako pierwsi dostali bezpośrednio od niego kubeczki z ciepłą herbatą (ponieważ - jak przystało na prawdziwego Brytyjczyka - uważał to za najlepszy lek na wszystko) i jeszcze cieplejszym słowem, zapewniającym, że dobrze ich było zobaczyć w tej sali. Podobnie potraktował @Shawn A. McKellen II i @Elaine J. Swansea dostrzegając na ich twarzach większe cienie niż u pozostałych. - Zwróciłaś uwagę na ważne elementy, świetnie - zwrócił się do @Irvette de Guise, gdy przeleciał wzrokiem po wręczonym mu pergaminie, po czym położył go ponownie na blat jej ławki. - Więc miej je przed oczami, kiedy zaczniemy zaraz malować. Skoro proporcje i kompozycję uważasz za kluczowe, mam nadzieję zobaczyć je na twoim obrazie. - Potem zajrzał jeszcze do kliku odpowiedzi, wszystkie komentując aprobująco. - Dobra, świetnie, skoro wszyscy już przypomnieliśmy sobie, co różnicuje dobry obraz od kiepskiego obrazu, to chyba powinniśmy zaczynać. Myślę, że wszyscy zdążyliście się domyślić, że dzisiejszą tematyką są akty, dzięki uprzejmości naszych gości, którzy będą dla was pozować. - Skinął z uśmiechem do dwójki znajomych, nie robiąc im jednak przesadnego powitania, skoro przychodzili nie w rolach autorytetów z dziedziny, ale jako modele. - Mam nadzieję, że wszyscy obecni są na tyle dorośli, żeby rozumieć, dlaczego to robimy. Nie chcę słyszeć żadnych niedojrzałych komentarzy, jasne? Nie chciał w końcu nikogo wywoływać na środek, żeby poznawał sztukę malowania aktów od tej drugiej, mniej wdzięcznej strony, jaką było obnażanie się przed cudzym wzrokiem. - Lillian i Ray są metamorfomagami, więc zaraz zmienią trochę swój wygląd, żeby stać się dla was bardziej charakterystycznymi i być może trudniejszymi do odwzorowania. Chciałbym, żebyście spróbowali używać płótna i farb, ale nie będę się przy tym upierał, jeżeli naprawdę tego nie czujecie. Możecie wtedy użyć szkicowników i pozostać przy ołówkach i kredkach. Naprawdę zachęcam jednak do tego pierwszego, podejrzewam, że nie macie zbyt wielu okazji, by tego próbować. Potem już szybko podzielił studentów na dwie grupy. Dla jednej z nich obiektem zainteresowania miało stać się ciało męskie; ciało potężne, któremu metamorfomagia nadała kilkunastu dodatkowych kilogramów. Pozostali studiować mieli sylwetkę kobiecą, tak nienaturalnie szczupłą, że przy nawet nieznacznym wygięciu się modeli dostrzec można było zarys wszystkich jej żeber. - Bierzcie się do pracy. Sami zdecydujcie, czy jesteście w stanie namalować całą sylwetkę, czy wolicie skupić się na jednym elemencie. W razie czego jestem do waszej dyspozycji cały czas.
Lista:
Kobieta: Irvette, Viol, Larkin, Billie, Darren, Ela, Bruno - mniej więcej pozycja Mężczyzna: Shawn, Felinus, Yuu, Alise, Elio, Jess - mniej więcej pozycja
Podstawowe zasady:
Na początek należy rzucić 2x literą. Proszę, żebyście przy rzucie opisywali płeć Waszego modela oraz to, czy decydujecie się malować całą sylwetkę czy tylko jakiś element ciała (nie narzucam)
Pierwsza litera odpowiada za kompozycję (umiejscowienie na płótnie, rozmiar) i właściwe proporcje, szczególnie ważne przy rysowaniu całej sylwetki.
Druga litera odpowiada za dokładność z jaką odwzorowany jest wybrany przez Was element. Czy wygląda rzeczywiście, czy uwzględniliście światłocień, fakturę, etc. Jak bardzo obraz jest po prostu dopracowany.
A, B - 20% ; C, D - 30% ; E, F - 40% ; G, H - 50% ; I, J - 60%
Minimalny próg, który trzeba osiągnąć, aby praca uznana była za dostatecznie dobrą wynosi: Dla części ciała: kompozycja: 40%, dopracowanie: 70% Dla całej sylwetki kompozycja: 70%, dopracowanie 40%
Dodatki:
‣ Wymagany jest jeden post. Każdy kolejny daje +10% do obu ocenianych statystyk lub +20% do jednej. (Minimum 1000 znaków. Można rozmawiać, ale przynajmniej 75% tego posta musi dotyczyć malowania) ‣ Wiodąca dziedzina: malarstwo +20% do obu statystyk; jeżeli rzeźba +10% ‣ Możecie używać farb standardowych (brak efektu) lub wzmocnionych eliksirami (+10% do jednej z kategorii ale są tylko 3 komplety dla każdego eliksiru, więc zwracajcie uwagę, co biorą Wasi poprzednicy!)
Spoiler:
Farby z amortencją - każdy łatwiej zauroczy się w obrazie, ALE jeśli wyrzucisz k100 większe niż 70: zapach Twojej farby jest na tyle mocny, że to Ty zakochasz się w malowanej postaci i jej sylwetkę będziesz wspominał z tęsknotą jeszcze przez jeden wątek! Farby wzmocnione eliksirem neonu - nie można im odmówić pięknego, wyjątkowo intensywnego koloru! Twój obraz będzie wyglądał na wyjątkowo żywy, ALE jeśli wyrzucisz k100 większe niż 70: przypadkiem wylewasz na swoje dłonie fiolkę farby, która nie chce się domyć. Na następny wątek załóż rękawiczki jeśli nie chcesz zwracać uwagi niezwykle pstrokatymi rękami! Farby z dormitionis - może używasz ich po to, aby znieść czujność nauczyciela szukającego błędu, może po prostu chcesz nadać swojemu obrazowi atmosfery sennego marzenia - udaje się, ALE jeśli wyrzucisz k100 większe niż 70: pewnie nie zauważasz nawet, że przede wszystkim Tobie zaczynają opadać powieki. Efekt ciągłego zmęczenia utrzyma się z Tobą następny wątek, być może nawet zaśniesz w trakcie jakiegoś ważnego wydarzenia? Farby z euforią - Twój obraz otacza przyjemny zapach, który każdego natychmiast wprowadza w dobry nastrój, ALE jeśli wyrzucisz k100 większe niż 70: nawdychałeś się trochę zbyt dużo zapachu tej farbki. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - nieważne jak wielkim mrukiem jesteś w rzeczywistości, przez następny wątek nie możesz powstrzymać śmiechu nawet na najsłabszy żart!
‣ Jeżeli korzystacie z pędzli od Ezry rzućcie k6: parzysta oznacza brak efektu, nieparzysta, że pędzle płatają Wam figle i czasem samodzielnie zmieniają kolory (-10% do dokładności). Jeżeli używacie własnych pędzli (nawet niemagicznych), ten punkt Was nie dotyczy. ‣ Jeżeli rysujecie ołówkami/kredkami rzućcie k6: parzysta oznacza brak efektu, nieparzysta, że Wasz obraz przy tych malowanych na płótnach wyjdzie trochę bez wyrazu (-10% do dokładności). ‣ Osoby mające wystarczająco punktów mogą (ale nie muszą) spróbować rzucić zaklęcie IMAGINEM ANIMATI. W tym celu należy rzucić k6, gdzie:
Spoiler:
1,2 - nagość modeli chyba za bardzo uderzyła Ci do głowy, bo ruch, który zakląłeś w obrazie jest zdecydowanie niestosowny... Lepiej cofnij zaklęcie, zanim Ezra to zobaczy! Co nie zmienia faktu, że tracisz czas. Odejmij sobie 10% od jednej z kategorii.[/b] 3,4 - udało Ci się wywołać subtelny, nie przyćmiewający samego obrazu, ale przykuwający uwagę ruch! To aż +10% do obu statystyk! 5,6 - powinieneś zdecydowanie poćwiczyć swoje zaklęcia, bo tutaj zwyczajnie nic Ci nie wychodzi. Możesz spróbować jeszcze raz. Jeżeli znowu trafisz 5,6 uznaj że udało się częściowo, możesz dodać 10 do jednej statystyki.
UWAGI NA KONIEC: ‣ 1 przerzut = 10 pkt kuferkowych. Nie możecie jedynie przerzucać k100 przy farbach. ‣ Osoby z humorem niższym niż 7 dostały od Ezry prosto do ławek kubeczki z herbatą (Wiśniowy Gryf), reszta musi się pofatygować sama. (bardzo istotne!!) ‣ Jeżeli uzyskacie wynik niższy niż próg - Ezra prosi Was na forum o wytłumaczenie, dlaczego tak Wam poszło, nad czym musicie popracować, co było dla was największą trudnością, etc. Wystarczy 5-6 zdań. ‣ Każda osoba spóźniona odejmuje sobie -20% od jednej ze statystyk i -10% od drugiej, ponieważ ma mniej czasu niż reszta grupy. Dodatkowo musi rzucić kostkę na pędzle, niezależnie od tego, czy używa własnych, czy szkolnych. ‣ Musicie napisać minimum 2 posty jeżeli chcecie dostać 2 pkt. Od Was zależy jak podzielicie sobie wszystkie zadania i pracę. Możecie oczywiście również zawrzeć wszystko w 1 poście, co będzie równoznaczne z 1 punktem kuferkowym. Natomiast ja zachęcam do starania się o jak najwyższe wyniki!
Kod do zamieszczenia w poście:
Kod:
<zg>Punkty</zg> x <zg>Malowana postać: </zg> Kobieta / Mężczyzna <zg>Wybrany element: </zg> Część ciała np. dłoń / Cała sylwetka <zg>Proporcja i kompozycja: </zg> x <zg>Dopracowanie: </zg> x <zg>Dodatki: </zg> za farbę, ilość postów, zaklęcie, etc <zg>Wynik końcowy:</zg>
Termin: wstępnie 10.04
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty 9 Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: C Dopracowanie: B Dodatki: +20% do obydwu za malarstwo +10% za Farby z dormitionis Wynik końcowy: Kompozycja: 60% , Dopracowanie: 40%
Nie musiała długo czekać, aż Ezra pojawił zaczął omawiać ich pracę i tłumaczyć dalej ich dzisiejsze zadanie. Kąciki ust Irv lekko uniosły się, gdy ten wspomniał o tym, co uważała za kluczowe. Miała nadzieję, że uda jej się nie zawieźć nauczyciela, ale jej zdolności nie były jeszcze na tyle rozwinięte, by mogła być pewna swojego sukcesu. Przypadła jej do rysowania kobieta, na co Irvette specjalnie nie narzekała. Jej metamorfomagia wydawała się być jej czymś naprawdę ciekawy, co mogło urozmaicić całą pracę. Poczęstowała się oferowaną herbatą, a następnie chwyciła za płótno i swoje własne pędzle, po czym wybrała jedne z magicznych farb, a dokładniej te z dormitionis. Liczyła, że dzięki nim osiągnie efekt, którego wyobrażenie już pojawiło się w głowie Rudowłosej dziewczyny. Ślizgonka chwyciła koniuszek pędzla między wargi, przez chwilę zastanawiając się, jak zacząć całą pracę i przede wszystkim, co chciała w niej zawrzeć. Ostatecznie postawiła jednak, że spróbuje oddać całą sylwetkę. Zadanie było trudne, ale też Irvette nie byłaby sobą, gdyby miała zadowolić się czymś miernym. Stawiała sobie wysoko poprzeczkę gotowa ponieść związane z tym ryzyko porażki. Powoli namoczyła więc pędzel i zanurzyła w pierwszej farbie, którą planowała użyć, by ze skupieniem następnie zacząć stawiać pierwsze linie, mające zaznaczyć pozycję kobiety na obrazie.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Ostatnio zmieniony przez Irvette de Guise dnia Pią 2 Kwi - 1:30, w całości zmieniany 2 razy
The author of this message was banned from the forum - See the message
Punkty 10 Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: F Dopracowanie: I Dodatki: +20% za malarstwo do obydwu cech, -10% do kompozycji i -20% do dopracowania za spóźnienie Wynik końcowy: 50% kompozycja, 60% dopracowanie
Wślizgnął się do sali niedługo po rozpoczęciu lekcji. Każdy kto spojrzał na jego twarz mógł dostrzec blednące już zaczerwienie. Ołówek przekładany pomiędzy palcami świadczył o stanie podenerwowania. Powolnym krokiem podszedł do nauczyciela i cichym głosem przeprosił za swoje spóźnienie. O ile jego koczowanie za drzwiami można tak było nazwać. Następnie ulokował się niedaleko modelki, tak by w pełni ją widzieć, ale i nikomu nie przeszkadzać. Pomimo upływających minut, które bezlitośnie skracały czas jego pracy, poświęcił dobrą chwilę na bardziej szczegółową obserwację. Położył szkicownik na kolanach i rozrysował obramowanie, by wiedzieć w jakim zakresie powinien się zmieścić. Zajmując dobre ¾ strony dawał sobie większe pole do ewentualnie popełnionego błędu w proporcji. Po wybraniu umiejscowienia zaczął powoli rysować linie, robiąc to krótkimi ruchami, ledwo dotykając papier ołówkiem. Wykrzywiona postawa utrudniała symetryczne odwzorowanie, co wzbudzało w nim niezadowolenie. Szczególnie, gdy przez to trafiło jego odmierzone proporcje. Mruknął pod nosem, co niemalże przypominało warknięcie i kontynuował dalej, pozostawiając ten mały problem na później. Skupił się na szczegółowości, zaczynając od środka i idąc na boki, by po poprawkach nie musieć robić wszystkiego od zera. Starał się odwzorować modelkę jak najdokładniej, chociaż jej klatkę piersiową póki co pominął. Włożył za to dużo pracy w jej twarz i włosy, by wyglądały w miarę realistycznie. Gdy skończył odłożył na chwilę ołówek i kilkakrotnie przeniósł wzrok z rysunku na kobietę, porównując i myśląc co robić dalej.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty 9 Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: C Dopracowanie: B Dodatki: +20% do obydwu za malarstwo +10% za Farby z dormitionis + 10% do obydwu statystyk za drugi post Wynik końcowy: Kompozycja: 70% , Dopracowanie: 50%
Musiała przyznać, że sama utrudniła sobie robotę. Początkowo chciała skupić się na opartej o blat ręce kobiety, lecz ostatecznie uznała, że woli podjąć się malowania całej postaci, co wiązało się z dodatkowymi problemami. Musiała idealnie wyczuć proporcje i kompozycję, co przecież sama uznała za najważniejsze w tego typu malarstwie. Nie chciała zawieźć ani profesora Clarke ani siebie samej, więc każdy ruch pędzlem na płótnie starała się idealnie wymierzyć wzrokiem. Meetamorfomagia kobiety początkowo przeszkadzała Irvette, która po chwili odkryła potencjał tej zdolności. Dzięki domieszce eliksiru w swojej farbie mogła sprawić, że całość będzie wyglądać jak wyrwane z sennego marzenia. Jednak nie mogła całkowicie polegać na narzędziach. Musiała dać z siebie wszystko, co zaczęło być tym bardziej problematyczne i bardziej musiała odejść od ogólnego zarysu sylwetki i przejść do konkretniejszych elementów. Namalowanie dłoni było jednym z wyzwań, które zawsze sprawiały jej problem, więc postanowiła przysiąść nad tym chwilę dłużej. Czas miała, jako że inni też jeszcze pracowali nad swoimi dziełami. Starannie próbowała oddać naturalny kształt dłoni i palców modelki, co dla Rudej było wręcz fatalne. Wiedziała, że potrzebuje wiele praktyki w uwiecznianiu ludzkich sylwetek. Była to tak naprawdę jej pierwsza poważna próba podjęcia się podobnego wyzwania.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Ostatnio zmieniony przez Irvette de Guise dnia Pon 5 Kwi - 14:33, w całości zmieniany 1 raz
Shawn A. McKellen II
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Punkty 49 Malowana postać: Mężczyzna Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: J Dopracowanie: C > B > J Dodatki: +10% za farby z dormitionis (brak efektu z kostki, mniejsza niż 70). Swoich pędzli nie ma, więc korzysta z tych od Ezry: kostka parzysta. Wynik końcowy: Kompozycja: 70% Dopracowanie: 70%
Skończywszy odpisywanie na postawione nam zadanie, dopiero po czasie, kiedy Ezra patrzył już na odpowiedzi, zauważyłem, że umknęło mi drugie pytanie, a raczej zapomniałem na nie odpowiedzieć. Było już na to jednak za późno i przekląłem w myślach, nieco podupadając na humorku, który nagle wystrzelił do góry z nieco większą pozytywnością niż wcześniej, gdy pojawił się przede mną pan asystent i podarował mi kubek herbaty. Nie ukrywając zaskoczenia, uśmiechnąłem się w podzięce do Ezry, dodając jeszcze z szczerością: - Słodko z twojej strony, dziękuje bardzo. – Upiłem łyk napoju, naprawdę doceniając gest i skupiłem się następnie już na jego wyjaśnieniach odnośnie lekcji. Myślę, że były Krukon przeceniał klasę, zgaduje, że nie każdy doszedł do wniosku co będziemy dzisiaj robić z dwójką gości, ale nie powiedziałem tego głośno, bo może i jestem szczery, to wspomnienie o tym nie miałoby żadnego celu i nie zwykłem wzbudzać takiego zamieszania z byle powodu. Miło było zobaczyć dwójkę ludzi o tak cennym darze, który w takich okolicznościach również bardzo się przydawał, nie tylko na scenie. Bez zbędnego przedłużania, wziąłem się za pracę, będąc przydzielony do grupy skupionej na mężczyźnie. Całkiem potężnym mężczyźnie, co było typowe dla tego typu zadań – rzadko słyszałem, by ktoś na jakimkolwiek artystycznym egzaminie miał do namalowania czy przedstawienia idealnie wyrzeźbionego mężczyznę, chyba że mowa tu była o rzeźbiarstwie właśnie, gdzie stawiało się na co innego priorytet, tak mi się przynajmniej zdawało. Podszedłem do płótna i chwyciłem ołówek między palce, zaczynając szkic pozy, którą przybrał mężczyzna, skupiając się najpierw na najbardziej ogólnych kształtach, tworząc jego ciało z kółek i elips. Gdy skończyłem najbardziej prymitywny szkic, poszedłem po farby, wybierając te z dormitionis. Bardzo pasowały mi do tego, jak pokazał nam się Ray, były więc moim pierwszym wyborem. Mając już szkic ołówkiem, zacząłem na palecie mieszać kolory, chcąc uzyskać nieco inne, aniżeli te najbardziej podstawowe i gdy uzyskałem już parę, na których chciałem się skupić zacząłem malować pierwsze kreski. Odszedłem kilka kroków w tył, przyglądając się swojemu odwzorowaniu, zauważając pewne nieścisłości w anatomii, które należałoby poprawić, ale wciąż poszło mi zaskakująco nieźle. Często w momencie kryzysu twórczego z reżyserką i aktorstwem rysowałem sobie gdzieś na boku, ruszyłem pary razy również pędzel, więc nie było to dla mnie coś zupełnie nowego, ale na pewno nie czułem się w tym całkowicie obyty, zaskoczyło mnie więc to jak dobrze mi póki co szło.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Punkty 10 Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: F Dopracowanie: I Dodatki: +20% za malarstwo do obydwu cech, -10% do kompozycji i -20% do dopracowania za spóźnienie, +20% do kopozycji za drugi post Wynik końcowy: 70% kompozycja, 60% dopracowanie
Zakończywszy porównanie zabrał się za…wymazanie lewej części. Czas go gonił coraz bardziej, ale wolał oddać pracę nieukończoną niż tak krzywą i pozbawioną odpowiedniej proporcji. Zdecydowanie lewej stronie, tej wygiętej, tego brakowało. Ślad po mazaniu pozostał, uwidaczniając się jako szara masa na papierze. Sięgnął ku górze kartki, by ją urwać, przyglądając się skazie na papierze. Zrezygnował z rysowania od nowa na rzecz zacieniowania śladów, które przecież znajdowały się teraz pomiędzy granicami ciała. Przejechał ręką po papierze, usuwając ewentualne drobinki i resztki mogące utrudnić pracę. Tym razem obrócił kartkę poziomo, by rysowany łuk był u góry. Krótkimi ruchami poprowadził linię, łącząc lewą stronę z gotową prawą. Połączenie tułowia okazało się prostsze niż myślał, niestety z kończynami było już gorzej. Prawej kończynie górnej brakowało symetryczności w stosunku do lewej, obyło się całe szczęście bez kolejnego mazania, czego nie można było powiedzieć o śladzie w postaci dzikich kresek, poprawiających szerokość ramienia i łokcia. Dmuchnął w papier i przejechał palcem po ręce, następnie zabrał się za dorysowanie do niej palców. Skupił na tym całą swoją uwagę, odcinając się świadomością od klasy, by nie dopuścić do powstania palco-serdelków.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Punkty 17 Malowana postać: Mężczyzna Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: G (50%) Dopracowanie: J (60%) Dodatki: parzysta na pędzle od Ezry, 6 -> 5 na Imaginem Animati (+10% do jednej statystyki) Wynik końcowy: Proporcja i kompozycja: 60% Dopracowanie: 60% Notka od autora: Mimo rzutów, Lowell pierwszy raz maluje lewą ręką, więc obraz nie jest aż tak dobry, jak na to wskazują literki i dodatki.
Lowell na początku zdziwił się, że został powitany wraz z Yuu ciepłymi słowami i tym samym otrzymał charakterystyczną dla kultury brytyjskiej czarną herbatę. Owszem, część rzeczy, które miały miejsce, zwyczajnie przedostały się do jego życia codziennego, a samemu rzadko kiedy bywał ostatnio na lekcjach, w sumie w ogóle, jeżeli wziąć pod uwagę to, że prawie przez cały marzec zwyczajnie go nie było na zajęciach. Trzymając w dłoniach kubek z ciepłą herbatą, kwinął w stronę pana Clarke'a z niemymi podziękowaniami cisnącymi się na usta. Mimo to nie miał na nie rzeczywistej siły, by tym samym przedostały się w celu bycia tym, czym być powinny - podziękowaniami. Jakby specjalnie stwarzał pozory dystansu, ale tego pozornie zdrowego - i nie bez powodu. Jakoś nie widziało mu się, żeby przez jego własne nieszczęście ktoś zwyczajnie się pod nie podpiął, w związku z czym starał się utrzymywać odpowiednią dozę osamotnienia, kiedy to siedział gdzieś nieopodal pozostałych uczestników. Również kiwnął głową w stronę @Elaine J. Swansea, która postanowiła się z nim przywitać. I o ile nie był z faktu gestu, tudzież dotknięcia, szczególnie zadowolony, o tyle tego po prostu nie przejawił poprzez mowę ciała czy też i własną mimikę twarzy. Nie widział sensu, kiedy to odczuwał ponownie chęć zapalenia papierosa w celu redukcji stresu, który zaczął narastać - ludzi było tutaj coraz więcej i więcej, a on, no cóż, mimo otrzymania wcześniej odpowiedniej pomocy, nadal sobie z nim nie radził w normalny sposób. I chociaż zauważał, że wiele rzeczy pod względem myślenia zwyczajnie uległo poprawie, o tyle jednak powrót po tym wszystkim do rzeczywistości szkolnych murów... nie był wyjątkowo prosty. A przynajmniej nie teraz; musiał dać sobie trochę więcej czasu. W szczególności, że miał się wkręcić z powrotem w życie hogwarckie, by tym samym doprowadzić Hufflepuff jako tako do zwycięstwa. Albo zwyczajnie dowiedzieć się czegoś ciekawego, aczkolwiek obecnie co innego znajdowało się na liście priorytetowej pod kopułą czaszki. Dobry obraz, kiepski obraz. Gra świateł, iluzjonistyczne podejście do tematu, muśnięcia pędzlami, by farby w odpowiedni sposób w odpowiedniej odległości przypominały to, co mają przypominać - by to, co znajduje się w wyobraźni artysty, zostało przelane na płótno. Niestety - lewą ręką mogło być ciężko, ale Lowell uznawał to za swoisty trening opanowania jej w lepszy sposób; ile razy można kreślić na pergaminach kolejne literki? No właśnie - a kiedy to wszystko zostało wyjaśnione, mógł przystąpić tym samym do działania. Metamorfomagowie przybrali odpowiednie sylwetki i pozy, a oni - niedoszli malarze - musieli tym samym je w pełni odwzorować na własnych sztalugach. Jak się okazało... po wypiciu pierwszego kubka z herbatą, pan Clarke przyniósł mu także kolejną, tym razem Wiśniowego Gryfa. Oczywiście, jak żeby inaczej, Felinus przyjął ten podarek, kiwnąwszy w podziękowaniu głową. Mimo to nie pił jej od razu, prędzej drobnymi łykami. Trochę chciał jednak na tej lekcji pobyć jeszcze. Zaczął zatem kreślić od podstaw - wiedział, że początkowo najważniejsze jest zobrazowanie poprzez delikatne dotknięcia pędzlem, wykonanie odpowiednich okręgów, które mają symbolizować ciało, by tym samym potem przejść do bardziej szczegółowego przedstawienia postaci. I, o dziwo, szło mu to całkiem nieźle; może zmysł malarski w nim pozostał? Tego nie wiedział, co nie zmienia faktu, iż po prostu, nawet jeżeli parę razy źle pociągnął pędzlem, zostawiając pewne niedokładności, był w stanie je naprawić bez większego problemu. Z prawej dłoni już w ogóle nie korzystał; nie widział sensu, kiedy i tak czy siak efekt byłby gorszy od zamierzonego. Skupiwszy się zatem w pełni na malowaniu obrazu, ten powoli przypominał to, co miał przed oczami - mężczyznę siedzącego, opartego łokciem o własną kończynę dolną, jakoby będącego w zamyśleniu. Sylwetkę jednak, poprzez metamorfomagię, miał tym samym znacznie mocniej zbudowaną, co mogło być pewnym problemem dla Lowella, który od czasu do czasu musiał poprawiać to, co starał się przedstawić. Koniec końców jednak udawało mu się osiągnąć prawidłowy efekt, choć męczył się przy tym bardziej niż inni. Jak na lewą rękę... było całkiem nieźle. Tu i ówdzie poprawił grę świateł, zależną głównie od jego zmysłu estetyki, aczkolwiek i tak czy siak mógł być z siebie dumny. No i z lewej ręki też, skoro poszło mu całkiem nieźle jak na sam początek. Potem starał się ożywić obraz za pomocą Imaginem Animati, jak to było w przypadku pobytu w rezydencji Shawa, niemniej jednak z początku mu się to nie udało. Prawa ręka jeszcze raz wydobyła z siebie ruch nadgarstkiem, ale ten jedynie przyczynił się do częściowego zaczarowania obrazu i dodania jedynie prostych oddechów i ruchów klatki piersiowej. No cóż, starał się, prawda?
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Pon 5 Kwi - 21:58, w całości zmieniany 1 raz
Shawn A. McKellen II
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Punkty 49 Malowana postać: Mężczyzna Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: J Dopracowanie: C > B > J Dodatki: +10% za farby z dormitionis (brak efektu z kostki, mniejsza niż 70). Swoich pędzli nie ma, więc korzysta z tych od Ezry: kostka parzysta. +20% do kompozycji za drugi post Wynik końcowy: Kompozycja: 90% Dopracowanie: 70%
Wróciłem do swojego płótna, nanosząc pierwsze poprawki błędów, które zauważyłem wcześniej. Starałem się nie spuszczać z oka modela, cały czas zachowując w głowie jego projekcje. Zależało mi na jak najlepszym oddaniu wszelkich szczegółów, jakie mogłem zawrzeć w obrazie. Póki co, skupiłem się na kompozycji. By całokształt był dobry, najważniejsze są pierwsze kroki, jakie się podejmowało. Przede wszystkim, ważna jest anatomia, jeśli celem jest jak najbardziej realistyczne oddanie tego, co się widziało, a właśnie to było tematem dzisiejszej lekcji, na niej więc się skupiłem na pierwszym miejscu. Byłem świadomy faktu, że postura mężczyzny, który nieco się garbił była niezwykle ważna – istotne było, by oddać wszelkie te fałdy na brzuchu, które powstały właśnie od pochylenia się do przodu, sama sylwetka mężczyzny również nie była najszczuplejsza, przez co powstawało jeszcze więcej fałdek. Póki co jednak jedynie zaznaczyłem na płótnie, że one tam są i istnieją, acz nie skupiałem się na nich jeszcze jakoś szczególnie, zostawiając to sobie na później, kiedy będę już na etapie dopracowywania całej formy. Tło również było ważne dla oddania właśnie kompozycji dlatego jeszcze wcześniej, zanim zacząłem malować samego mężczyznę, całe płótno pomalowałem na czarno, zaś mężczyzna będzie w jaśniejszych kolorach. Co chwile odchodziłem kilka kroków, będąc świadomym, że stojąc ciągle blisko płótna, umknąć mi mogą najróżniejsze szczegóły, które były elementarne, bądź nawet mogła zaburzyć mi się perspektywa, a tego nie chciałem. Co chwile nanosiłem najróżniejsze poprawki, chcąc by obraz był jak najlepszy.
Elaine J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Punkty 30 Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Część ciała - głównie głowa, szyja i dekolt Proporcja i kompozycja: i -60% Dopracowanie: I - 60% Dodatki: - wiodąca dziedzina to malarstwo więc do obu +20% Wynik końcowy: W chwili obecnej: dopracowanie 80% i kompozycja 80%
Postarała się wierzyć Elijahowi, że tego właśnie jej trzeba. Nie była do tego absolutnie przekonana jednak nie miała serca odmówić skoro tak mu zależało. Dosyć szybko okazało się, że będą malować i to nagich modeli. - Ukartowałeś to, Eli. Zamówiłeś się z Ezrą by dzisiaj malować. - zarzuciła bratu, choć oczywiście nie myślała tak na poważnie. Mimo wszystko to niebywały splot przypadku. W chwilach kiedy zrezygnowała z działalności artystycznej okazywało się, że na zajęciach będą robić to, co ona kochała (może wciąż kocha?) najbardziej. Bezdenny plecak zaczął jej ciążyć, przypominając o zakopanym tam szkicowniku pełnym portretów. Ścisnęła mocno jego dłoń. - Nie zrobię tego Ezrze, nie wyjdę w trakcie jego zajęć, ale dziękuję. - tak bardzo, bardzo potrzebowała obecności bliźniaka, że dzięki temu postarała się myśleć nieco pozytywniej o malowaniu ciała. Zajęcia rozpoczęły się i oto niedługi czas później znalazł się przy niej @Ezra T. Clarke z kubkiem wiśniowego gryfu. Posłała mu zaskoczone spojrzenie tak miłym gestem chwilę przed malowaniem. - Dzięki, jesteś kochany.- zniżyła głos do szeptu, aby ukryć tę odrobinę poufałości. Odprowadziła go wzrokiem, słuchała tematyki, zasad i sączyła powoli herbatę. Przymknęła na moment powieki nad kubkiem, wzdychając cicho z ulgą. Jak miała rezygnować z działalności kiedy w ciągu jednej chwili spotykała tak wiele ciepła? Musiała zaprzeć się w swojej decyzji. Okazało się, że Elijah będzie malować mężczyznę. Podsunęła bratu egzemplarz swoich pędzli, dała mu buziaka w policzek i życzyła powodzenia. Wiedziała, że nie był to jego komik jednak wierzyła, że da sobie radę. - Pamiętaj, żeby się nie spieszyć bo to niszczy cały efekt.- dodała jeszcze zanim nie przeszła do stanowiska gdzie pozowała kobieta. Lillian. Kusiło ją sięgnąć po ołówki i kredki jednak nie byłaby wtedy godną Krukonką. Pogłaskała włosie pędzla i przygotowała swoje stanowisko. Malowała powoli, decydując się jedynie na część ciała Lillian. Twarz, szyja, dekolt… reszta miała być jedynie bledszym muśnięciem, niemalże szkicem. Światło, dobre kontury, odpowiednia grubość pędzli, idealny odcień farby… malowała, a przy tym czuła w sercu ścisk. Dłoń Elaine drżała i zanim miała dotknąć płótna pierwszym razem musiała złapać kilka kontrolnych wdechów i przypomnieć sobie słowa Elijaha. Da sobie radę. To rozrywka. Ocenami nie musi się martwić bo są całkiem dobre. - Dam radę.- szepnęła do siebie i rozpoczęła malowanie. Nie drgnęła ani razu nawet jeśli ktoś ją mijał.
Punkty 16 (+1 za samorysujące pióro) Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: F-40% Dopracowanie: J-60% Dodatki: +10 (do obu) za rzeźbę, pędzle Ezry -10% do dokładności, farby z amortencją20 - zakochują się inni Wynik końcowy: kompozycja 50%, dopracowanie 60%
Uśmiechnął się kącikiem ust do @Elaine J. Swansea, gdy się z nim przywitała, nieco zaskoczony czułością. Nie pamiętał aż takich gestów z jej strony, ale musiał przyznać, że zrobiło mu się całkiem miło. Nie mógł jednak powstrzymać się przed wzruszeniem ramionami na znak, że jednak trochę żałuje, że nie będą siedzieć razem, gdy @Elijah J. Swansea dał mu niewerbalnie znać, że bliźniaczka bardziej go potrzebuje. Rozumiał to i nie zamierzał w żaden sposób im przeszkadzać, pomijając fakt, że przyszedł tu jednak na zajęcia. Malarstwo... Dawno nie malował, ale przynajmniej nie kazano mu śpiewać. Drgnął, gdy obok niego zjawiała się @Billie J. Swansea, choć musiał przyznać, że od razu poprawił mu się humor. Kuzynka miała najwyraźniej dar do roztaczania wokół siebie aury radości. - Nie mogłem sobie odpuścić skoro było wolne - odpowiedział jej ciepło, z uniesionym nieznacznie kącikiem ust. Wciąż było po nim widać, jak bardzo cieszy się na te zajęcia, gdyż blond włosy nie chciały ani odrobinę ściemnieć, ale nie przejmował się tym. W końcu Ezra rozpoczął zajęcia, a on zastygł w oczekiwaniu. Kiedy okazało się, że modele także są metamorfomagami, na moment przestał myśleć o obrazie. Zamiast tego zastanawiał się, czy boli ich zmiana ciała, czy odczuwają fizyczną różnicę mocniej niż zmianę uczesania. Otrząsnął się w końcu i ruszył do farb. Wybrał te z amortencją, mając w planach zachowanie obrazu, jeśli będzie można i sprawdzenie działania farb na większej publice. Pożyczył także pędzle od asystenta profesora. Wrócił na miejsce, skąd przyglądał się chwilę kobiecie, łukom jej ciała, załamaniom światła na wystających nieznacznie kościach. Piękno ludzkiego ciała od zawsze go fascynowało, a teraz miał więcej możliwości. Wbrew pozorom nie każdy lubił pozować do aktów. Sięgnął po swoje pióro, aby nanieść na płótno niewielki szkic, zarys sylwetki kobiety. Powoli dobierał farby, prowadząc pędzel po materiale, starając się jak najwierniej oddać modelkę. Realizm był tym, co lubił. Niestety w trakcie malowania pędzle zaczęły dobierać farby według swojego upodobania. - Billie, przypomnij mi następnym razem, żebym nie pożyczał pędzli - mruknął zirytowany, gdy ramiona kobiety zaczął kreślić zielenią. W końcu postanowił zapomnieć na moment o tym, starając się dać z siebie jak najwięcej. Nie przejmował się tym, że przez dobór kolorów obraz zaczyna przypominać abstrakcję. Zieleń, pomarańcz, róż, niebieski, przeplatały się ze sobą, nie tworząc kombinacji takich, jakie pragnął osiągnąć, ale ukazując z każdym kolejnym pociągnięciem coraz więcej detali ciała modelki.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Punkty 17 Malowana postać: Mężczyzna Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: G (50%) Dopracowanie: J (60%) Dodatki: parzysta na pędzle od Ezry, 6 -> 5 na Imaginem Animati (+10% do jednej statystyki) Wynik końcowy: Proporcja i kompozycja: 60% + 10% = 70% Dopracowanie: 60% + 10% = 70% Notka od autora: Mimo wysokich rzutów, Lowell pierwszy raz maluje lewą ręką, więc obraz nie jest aż tak dobry, jak na to wskazują literki i dodatki.
Początkowo Lowell był zadowolony z własnych efektów, kiedy to włosie pędzla idealnie oddawało to, co chciał osiągnąć. Może czasami z problemami, wszak lewa ręka nie pozostawała przystosowana do perfekcyjnego odwzorowywania obecnie widzianych obiektów, niemniej jednak nic nie stało na przeszkodzie, by tym samym je poprawić. Gdy farba nieidealnie połączyła się z drugą, mniej wyschniętą, na płótnie - wówczas Felinus poprawiał to, co było możliwe, by tym samym osiągnąć bardziej realistyczny efekt. Gra świateł także uległa drobnym, aczkolwiek widocznym poprawkom, kiedy to brązowe obrączki zwierciadeł duszy zauważały pewnego rodzaju mankamenty. Za każdym razem coś było nie tak, a chłopak zwyczajnie starał się to poprawić. I tak szło mu całkiem nieźle, samemu nie spodziewał się tak dobrych efektów, ale nadal - nawet jeżeli nie były idealne - wiązały się bezpośrednio z wcześniejszymi umiejętnościami odzwierciedlania. Było dobrze. Czasami pędzel lądował do prawej ręki, ale nie udawało mu się osiągnąć nim takiego samego efektu. Problem z dostosowaniem nacisku na tak mały przedmiot, trzymany nie całą dłonią, a zaledwie dwoma czy tam trzeba palcami, przyczynił się bezpośrednio do rezygnacji z tego pomysłu. Niektóre rzeczy - jak chociażby naturalne ruchy znajdującego się na obrazie mężczyzny - starał się znacznie bardziej doszlifować, jakoby miał do czynienia z czymś o wysokiej wartości. Zmysł perfekcjonizmu nie pozwalał mu zrobić tego wszystkiego w stylu "na kompletnym wyjebaniu", w związku z czym nawet te najmniejsze rzeczy zostały odpowiednio poprawione, by tym samym niosły ze sobą ziarenko względnej poprawności. Płótno na sztaludze przypominało to, co widział - a przynajmniej na tyle, na ile potrafił. Od czasu do czasu prawa dłoń studenta lądowała na Wiśniowym Gryfie, którym to popijał własne sukcesy, by tym samym powrócić do poprawek jakichkolwiek błędów, jakie to miały miejsce. Cała sylwetka zdawała się być harmonijna, a Lowell mógł być z siebie naprawdę dumnym, w związku z czym jeszcze starał się dopracować parę szczegółów, z mniejszym lub większym skutkiem sukcesu. Na szczęście Faolán nie wziął zaczarowanych pędzli, więc w sumie nie musiał zmagać się z ich potencjalnymi, niepożądanymi efektami. Mógł rzeczywiście oddać się pracy, kiedy to wskazówki zegara doskonale wskazywały upływ czasu, a tym samym... pierwszą pracę namalowaną lewą dłonią.
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Pon 5 Kwi - 21:59, w całości zmieniany 1 raz
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty 9 Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: C Dopracowanie: B Dodatki: +20% do obydwu za malarstwo +10% za Farby z dormitionis + 10% do obydwu statystyk za drugi post + 10% do obydwu statystyk za 3 post Wynik końcowy: Kompozycja: 80% , Dopracowanie: 60%
Jej praca z każdą minutą nabierała coraz więcej kształtu. Sylwetka miała już swój docelowy kształt na tyle, na ile zdolności ślizgonki na to pozwalały i przyszedł czas skupić się na dopracowaniu detali. Farba z eliksirem, jakiej używała Irvette zdawała się naprawdę spełniać swoje zadanie, przez co całość nabierała dość wyjątkowego efektu. Postać na płótnie zdawała się być bardziej "odległa" niczym senne marzenie. Ruda uwielbiała w malarstwie to, że o ile podczas posługiwania się ołówkiem, błędy można było zamazać i poprawić, o tyle farby nie były już tak łaskawe. Oczywiście można było posłużyć się zaklęciem w celu naprawy niedoskonałości, ale Irv raczej z tego nie korzystała. Na tej lekcji również postawiła kilka kresek w zły sposób i choć z natury była raczej perfekcjonistką, gdy przychodziło co do sztuki uważała, że takie drobne niedoskonałości nadają jej charakteru. Modelka, z którą przyszło jej dziś pracować była zdecydowanie profesjonalistką. Odpowiednio zmieniała swoje fizyczne cechy, które Ruda starała się uwiecznić przy pomocy farb, co wychodziło jej z różnym skutkiem. Ten ruch kobiety nie pozwalał jej do końca uchwycić detali, nad którymi pracowała, przez co usta dziewczyny widocznie zacisnęły się w wąską szparkę w wyniku skupienia. Jeszcze kilka machnięć pędzlem i mogła uznać swoją pracę za praktycznie skończoną. Zwilżyła gardło "Wiśniowym Gryfem" i wzięła się za ostatni etap dzieła czując, jak czas nieubłagalnie zbliża się do końca.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Ostatnio zmieniony przez Irvette de Guise dnia Pią 9 Kwi - 0:10, w całości zmieniany 1 raz
Elaine J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Punkty 30 Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Część ciała - głównie głowa, szyja i dekolt Proporcja i kompozycja: i -60% Dopracowanie: I - 60% Dodatki: wiodąca dziedzina to malarstwo więc do obu +20% Wynik końcowy: Kolejny post +20% do jednej dziedziny: dopracowanie 100% i kompozycja 80%
Malowała ostrożnie i powoli, a jej dłonie pracowały niemal bez udziału jej woli. Poruszały się z dobrze znaną sobie wprawą. Choć przyzwyczajone do ciężaru ołówka to dawały sobie radę z pędzlem. Oczy Elaine zaszkliły się kiedy przypomniała sobie, iż najlepiej w tej dziedzinie czułby się Cassius. Dłoń dziewczyny zadrżała, a więc odsunęła ją od płótna i odnalazła wzrok @Elijah J. Swansea, aby dzięki jego spojrzeniu dodać sobie otuchy. Wystarczył pojedynczy kontakt wzrokowy, a poczuła się lepiej. Nie stali blisko siebie lecz teraz czuła jakby trzymał ją za rękę. Posłała mu krótki uśmiech, upiła stygnącej herbaty od Ezry i przyłożyła się do pracy. Dłuższy czas przyglądała się profilowi Lilian. Linia szyi, ładnie zarysowanego obojczyka. Światło padające przez przezroczystą szybę. Mieszała barwy, testowała na palecie, cierpliwie kreśliła kontury i dopracowywała treść - samo ciało. Lilian miała ładne ciało choć najłatwiej było jej oddać perfekcję jej profilu i włosów. Słyszała cudze szepty jednak zlewały się w jeden bezkształtny szum. Nie miała pojęcia ile minęło czasu, widziała tylko płótno i modelkę. Starała się myśleć tylko o tym choć jednocześnie serce jej pękało bowiem czegoś w tym wszystkim brakowało. Oparła nadgarstek o swoje kolano i popatrzyła na LJ',a i Billie. Jeśli ktoś szuka Swansea to powinien zacząć od tej izby. Poprawiła zarys piersi i ręki. Spędziła na tym sporo czasu, raz wspomagając się magią aby zły kontur zmazać i nałożyć nowy. Naznaczenie zgięcia łokcia i linii przedramienia nieco ją sfrustrowało bowiem dłuższy czas nie mogła oddać idealnego kształtu ręki Lilian. Nie miała wprawy w malowaniu całego ciała jednak starała się. Pochyliła się nad płótnem, całkowicie za nim znikając. Jeszcze większym wyzwaniem było narysowanie palców. Doskonale zdawała sobie sprawę jak wiele trudności sprawia malarzom odwzorowanie dłoni. O ile jedna dłoń była schowana we włosach tak druga, oparta o ławkę wychodziła jej koślawo, zwłaszcza, że łokieć nie był na równej linii z nadgarstkiem. Nabrała tchu i zgarnęła włosy z twarzy, brudząc sobie skroń czarną farbą. Przywołała pokłady swojej cierpliwości i poprawiała dłoń raz za razem aż w końcu zaczęło jej to wychodzić. Nie było to tak idealne jakby chciała (artysta zawsze znajdzie w sobie powód do krytyki) jednak powoli się udawało namalować cienką linię pod odpowiednim kątem i wypełnieniem. Zmieniła pędzelek na innej grubości. Zajęła się dopracowywaniem cieni na ciele. Dzięki temu malunek nabierał głębokości a to już szło jej lepiej dzięki doświadczeniu w odwzorowywnaniu światła na skórze.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Punkty 17 Malowana postać: Mężczyzna Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: G (50%) Dopracowanie: J (60%) Dodatki: parzysta na pędzle od Ezry, 6 -> 5 na Imaginem Animati (+10% do jednej statystyki) Wynik końcowy: Proporcja i kompozycja: 70% + 10% = 80% Dopracowanie: 70% + 10% = 80% Notka od autora: Mimo wysokich rzutów, Lowell pierwszy raz maluje lewą ręką, więc obraz nie jest aż tak dobry, jak na to wskazują literki i dodatki.
Malunek przydałoby się jednak trochę jeszcze bardziej dopracować, niż Lowell pierwotnie zakładał. Proste pociągnięcia pędzlem niosły ze sobą ryzyko powstania potencjalnych defektów, w związku z czym, gdy farba zaczynała schnąć, chłopak dopiero po czasie zauważał, że pewne rzeczy przydałoby się mimo wszystko i wbrew wszystkiemu poprawić. Nie skrzywił się; zamiast tego podjął się kolejnej pracy nakładania na siebie poszczególnych pociągnięć pędzla, by tym samym obserwować efekty tych działań, a postać męska - pozbawiona jakichkolwiek ubrań, co było wręcz naturalną rzeczą u człowieka - jedynie wzdychała, jakby rzeczywiście zdawała się mieć trochę już dość kolejnych poprawek i problemów z tym powiązanych. Problem był głównie z grą cieni i świateł, ale nie tylko - problem był także z perfekcjonizmem, jaki to student przejawiał poprzez własne działania. Nie wiedział, jak to z początku ugryźć, kiedy to napił się Wiśniowego Gryfa, który jednak postanowił się skończyć. Lekkie westchnięcie wydobyło się spomiędzy ust Puchona, kiedy to położył dłoń na własnym, prawym biodrze, manewrując prawą ręką w taki sposób, by tym samym spróbować pewne problemy naprawić poprzez odpowiednie pociągnięcia włosia. Niestety - to nie wystarczało, w związku z czym musiał pomieszać ze sobą kolejne farby, by płótno jeszcze raz je wchłonęło w odpowiedniej ilości, kiedy znajdowało się pod naprawdę wieloma poprawkami. Pomijając nieprawidłowe, częściowo niedokładne kształty mięśni mężczyzny, do gry wchodziło jeszcze, przecież, nieogarnięte tło, które ewidentnie wymagało pewnej dozy zainteresowania. Farby zatem szły w ruch; pochłaniając samego siebie w tej czynności, w pewnym stopniu odnajdywał spokój, kiedy to mógł skupić się w pełni na jednym i tym samym. Musiał, jeżeli chciał osiągnąć zamierzone efekty, w związku z czym obraz rzeczywiście przypominał, a raczej zaczynał przypominać to, co miało przedstawiać. Współczuł jedynie osobie pozującej do malunku, bo Felinus podejrzewał, iż wymaga to odpowiedniej dozy cierpliwości, w związku z czym pewna nić solidarności została nawiązana.
Elaine J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Punkty 30 Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Część ciała - głównie głowa, szyja i dekolt Proporcja i kompozycja: i -60% Dopracowanie: I - 60% Dodatki: wiodąca dziedzina to malarstwo więc do obu +20% Wynik końcowy: pierwszy dodatkowy post +20% do jednej dziedziny, drugi dodatkowy post +20% do jednej dziedziny dopracowanie 100% i kompozycja 100%
Nie miała pojęcia ile czasu upłynęło jednak ból mięśni ramion zasygnalizował, że czas usiąść. Przysunęła sobie krzesło, przestawiła sztalugę w taki sposób, aby mieć dobry widok na Lilian. Czas zadbać o detale kompozycji, a więc zaczęła od poprawy światłocienia. To był proces żmudny i trudny - tak jak rysowanie zgięcia dłoni i samą dłoń - jednak dosyć ważny, bowiem odpowiadał za odbiór obrazu. Nie chciała ożywiać go z pomocą magii a więc zabrała się do nakładania cieni. Z częstotliwością dwa spojrzenia na pięć sekund zerkała na modelkę i nakładała szarawy odcień w okolicy piersi, ramienia, szyi, dekoltu. Poprawiła kolorystykę włosów, rozcierając palcem czerń zgrabnie przechodzącą w szarość. Zwilżyła końcówkę nowego pędzelka stonowaną czernią i zadbała, by każda nałożona linia miała swoje połączenie z sąsiednim zawijasem, nadając sylwetce większej płynności. Starała się najwyraźniej zaakcentować twarz, szyję oraz dekolt i choć kusiło ją domalowanie reszty tak zrezygnowała z tego z powodu braku czasu i umiejętności. Nie odważyła się zabrać za szkicowanie nóg czy brzucha. Wolała skoncentrować się na danym obszarze ciała i odzwierciedlić go na płótnie w sposób idealny. Ostatnie kilkanaście minut poświęciła na dopracowanie krańców obrazu, a więc uniesionego łokcia, obszarze między udem a kantem ławki oraz włosów znikających w bieli. Odsunęła się nieco od obrazu i przyglądała się krytycznie tworowi. Nie był tak dobry jakby chciała. Brakowało jej pełnej twarzy, wyraźnej linii ust, źrenic... ale to nie ten styl malowania. Odłożyła pędzel, wypuściła powietrze z płuc i zakończyła malowanie. Bez wycierania dłoni sięgnęła po Wiśniowy Gryf i wypiła herbatę do końca. Nie przechwalała się zakończonym zadaniem, nie wołała Ezry, gotowa czekać na swoją kolej w procesie oceniania. Ciekawa była jak skomentuje ten obraz, który według Elaine miał zdecydowanie za mało jej ulubionych detali jednak taki był urok używania pędzli zamiast własnej kolekcji ołówków.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Punkty 17 Malowana postać: Mężczyzna Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: G (50%) Dopracowanie: J (60%) Dodatki: parzysta na pędzle od Ezry, 6 -> 5 na Imaginem Animati (+10% do jednej statystyki) Wynik końcowy: Proporcja i kompozycja: 80% + 10% = 90% Dopracowanie: 80% + 10% = 90% Notka od autora: Mimo wysokich rzutów, Lowell pierwszy raz maluje lewą ręką, więc obraz nie jest aż tak dobry, jak na to wskazują literki i dodatki. Po prostu lubię fabularnie odgrywać perfekcjonizm.
Raz po raz - jakby miał do czynienia z czymś wysoce ważnym - podejmował się kolejnych szlifów, które miały w pełni oddać to, co potrafi zrobić lewą ręką. Bo może i niektóre rzeczy pozostawały poza zasięgiem jego zdolności, niemniej jednak nic nie stało na przeszkodzie, by tym samym podjąć się kolejnych prób i starań, ażeby wszystko wyglądało lepiej. Samemu nie wymagał docenienia własnych starań - prędzej wymagał ciszy i spokoju, kiedy to w kubku po Wiśniowym Gryfie pozostało tylko charakterystyczne wspomnienie w postaci kilku kropelek. No cóż - na razie swoje pragnienie będzie musiał zaspokoić po lekcji, wszak głupio jest pytać o dodatkową porcję herbaty. W ruch poszły ponownie pędzle, starania, marzenia i liczne problemy powiązane z tym, że nawet jeżeli kończyną niemagiczną operował nieźle, to musiał zyskać trochę więcej doświadczenia pod względem malarstwa. Doskonale pamiętał rozmowę z Antoinette pod względem tejże sztuki. Samemu nie okazywał zbyt dużego doświadczenia, prędzej skupiając się na innych dziedzinach w tej szkole, aczkolwiek nie widział problemu przy okazjonalnym oddawaniu rzeczywistości poprzez nakładające się raz po raz warstwy farby. Włosie chwytało barwę doskonale, choć czasami wymagało to wysokiej precyzji, co raz mu się udawało, innym razem, no cóż... niespecjalnie. Mimo to z czasem się przyzwyczajał; widział to, jak trochę łatwiej jest mu operować nowym narzędziem, w związku z czym był w stanie bardziej wyszczególnić pewne aspekty męskiej sylwetki. Skupianie się na detalach może było zgubne, ale Lowell od czasu do czasu odsuwał się od malunku, pamiętając o tym, że w przypadku stricte malarstwa... liczy się przede wszystkim iluzja. Nakładane, dodatkowe ilości farb. Poprawione zaklęciami, posiadające liczne właściwości magiczne poprzez zastosowanie Imaginem Animati, zdawało się posiadać w sobie cechy człowieczeństwa, kiedy to sylwetka na obrazie zwyczajnie się poruszała. Były to jednak bardzo ograniczone, proste gesty - wystarczające jednak do tego stopnia, by tym samym być w pewien sposób dumnym z osiągniętego celu. Choć wymagał on jeszcze pewnych poprawek.
Punkty 12 Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Część ciała - centralna część, głównie piersi, brzuch, duże skupienie na żebrach Proporcja i kompozycja: A -> H (50%) Dopracowanie: I (60%) Dodatki: + 20% do obu za wiodącą dziedzinę; +10% za farbę z neonem do jednej (k100: 13) Wynik końcowy: Proporcja: 80%; dopracowanie: 80%
Czasami zazdrościła kuzynostwu tej niesamowitej zdolności jaką była metamorfomagia, zazdrościła, że mogli ze swoim ciałem zrobić dosłownie... wszystko. Uwidocznić każdą kość, wypróbować każdego koloru włosów i każdej długości bez obawy przed trwałością czynu, mogli przybrać nawet tatuaż i poczuć się jak zupełnie ktoś inny. W najprostszy możliwy sposób byli wyjątkowi. Ukłucie tej samej zazdrości poczuła przez moment w piersi, gdy okazało się, że specjalni goście także dysponowali tą zdolnością - choć był to rzadki dar, miało go tak wiele osób, a przynajmniej tak jej się wydawało. Lecz myślenie w ten sposób do niczego nie prowadziło; spojrzała kątem oka na LJ'a, wspominając też wszystkie problemy, które metamorfomagia sprawiała. Uśmiechnęła się pod nosem, pogodzona z własną sytuacją; i tak nie miałaby cierpliwości, by ujarzmiać tę magię tak, jak wypadało. Dopiero, gdy pozbyła się tego destruktywnego wpływu zazdrości, mogła w pełni cieszyć się zleconym im zadaniem. Pożyczyła farbki od nauczyciela - bez chwili wahania wybrała te zawierające dodatek eliksiru neonu, zauroczona ich intensywną barwą. Przy pędzlach wolała jednak pozostać własnych, żadne inne nie leżały w dłoni tak dobrze. Przestała zwracać uwagę na kuzyna, przestała zwracać uwagę na kogokolwiek poza modelką. Nie sięgnęła od razu po pędzle, nie spiesząc się z początkiem malowania. Najpierw po prostu obserwowała, chłonęła każdą krzywiznę jej ciała, zapoznawała się z niedoskonałościami. Nie chciała malować całej postaci, uznając to za zbyt niewygodne, gdy nie dysponowała kredkami. Farby mimo wszystko były mniej precyzyjnym narzędziem. Postanowiła wyróżnić więc niepełną, odrobinę łezkowatą krzywiznę kobiecego biustu, ledwie za to tylko szkicując ramiona. Niczego nie starała się wyprzedzać, nie spieszyła się, pamiętając o przestrzeni do zapełnienia i odpowiedniej proporcji elementów, nawet jeśli było to łatwiejsze, gdy mogła zapomnieć o tak wrażliwych estetycznie częściach ciała jak dłonie czy stopy. Prawdziwą ekscytację czuła jednak docierając do zarysu wyraźnie skrojonych żeber modelki. Ze skupienia wytrącił ją dopiero komentarz Larkina. Billie zawahała się nad obrazem i zerknęła na kuzyna, marszcząc brwi, ale przeniesienie spojrzenia na płótno dało jej odpowiedź. - Głuptasie - zachichotała i przewróciła oczami z pobłażliwością; przecież obok niej znajdowało się bardzo dużo różnych pędzli, których nie potrzebowała. Nie pomyślała, że musi LJ'owi werbalnie potwierdzać, że mógł ze wszystkich korzystać, jak tylko potrzebował. - Pożyczaj pędzle z pewnego źródła. Moje nie robią takich psikusów. Miała odchylić się ponownie do swojego obrazu, ale znalazła coś przyjemnego w śledzeniu spojrzeniem powstających konturów na płótnie kuzyna. Jej abstrakcja w niczym nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie - subiektywizm i kreatywność przeważały dla niej nad realizmem, stąd sama przecież wybrała farby o największym nasyceniu. - Podoba mi się w ten sposób. To jakbyś odwoływał się do jej metamorfomagii. Z pewnością jest pełna kolorów, bardzo plastyczna. Wiem, że nie to chciałeś, ale możesz to zmienić w swój atut - podzieliła się własną refleksją, w końcu odrywając spojrzenie od jego postaci na rzecz swojej. Teraz jej własna praca wydała jej się być jakaś pozbawiona wyrazu.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Punkty 17 Malowana postać: Mężczyzna Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: G (50%) Dopracowanie: J (60%) Dodatki: parzysta na pędzle od Ezry, 6 -> 5 na Imaginem Animati (+10% do jednej statystyki) Wynik końcowy: Proporcja i kompozycja: 90% + 10% = 100% Dopracowanie: 90% + 10% = 100% Notka od autora: Mimo wysokich rzutów, Lowell pierwszy raz maluje lewą ręką, więc obraz nie jest aż tak dobry, jak na to wskazują literki i dodatki. Po prostu lubię fabularnie odgrywać perfekcjonizm.
Nie, to nie było do końca coś, z czego mógłby być w pełni zadowolonym; coś mu nadal nie pasowało. W szczegółach? Odsunąwszy się na parę kroków, Felinus zauważał pewne skazy, do których to się dopuścił. O ile sylwetka była jak najbardziej wierna, gra świateł dopieszczana do ostatniej kropli własnych zdolności na tym polu, wszak lewa ręka nie jest to, czym w pełni byłby w stanie się zadowolić, o tyle jednak to właśnie dłonie mężczyzny na malunku pozostawały poza "normalnością". Nim się obejrzał, a zauważył to, iż nie zostały odpowiednio dopieszczone. Wystarczył prosty rzut oka, choć z ewidentnie większej odległości, kiedy to do tematu wchodzi tak naprawdę iluzja połączonych ze sobą wielu muśnięć pędzla, które dają jedną, charakterystyczną całość. I to prawda - jego malunek nie był najlepszy, ale był dopieszczony. A przynajmniej chłopak starał się, by jakkolwiek był, w związku z czym, oczyściwszy włosie z nadmiaru farby, nałożył kolejną jej ilość, ażeby mieć pewność, że dawne chwile narzędzia nie postanowią się odezwać i przejąć inicjatywy w najgorszym momencie. Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust; nie wiedział, ile czasu mu jeszcze pozostało, ale starał się doprowadzić ten szczegół do lepszego stanu, w związku z czym parę razy musiał poprawić część rzeczy zaklęciami. Poruszający się pod wpływem zaklęcia Imaginem Animati mężczyzna, nawet jeżeli działało ono tylko połowicznie, nie był z tego procederu zadowolonym. A przynajmniej tak wywnioskował student, kiedy to spojrzał na jego twarz i poruszające się leniwie sklepienia żeber, które wskazywały na znudzenie ciągłą koniecznością bycia poddawanym kolejnym zmianom. Raz po raz, by oddać paliczki w ich wiernej kopii, poprawiał mankamenty skóry i tym samym starał się nadać im odpowiedniego charakteru w tymże akcie. Wiśniowego Gryfa już nie było - musiał się posiłkować zatem do końca niemożnością zajęcia czymś prawej ręki, dlatego Lowell od czasu do czasu mrużył oczy, patrząc na oryginał - czyli żywego, stojącego przed nimi metamorfomaga - jak również na obraz, by w pełni oddać te szczegóły, których tam właśnie zabrakło. Powolny obrys, powolna gra światła, powolne oddanie żywotności paznokci, które to wcześniej wyglądały tak, jakby namalował je pięciolatek. Teraz, kiedy to zwrócił na nie uwagę, było znacznie lepiej. Do tego stopnia, że nie pozostawało nic innego, jak po prostu przyglądnąć się raz jeszcze, dodać pewnych szczegółów i tym samym stwierdzić, że na obecne zdolności to jest już wszystko. Owszem, gdzieniegdzie kreska nie była perfekcyjna, ale jak na pierwszy raz lewą dłonią... czuł się całkiem nieźle.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Punkty 20pkt Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: I - 60% Dopracowanie: I - 60%-10% -> 50% Dodatki: -10% za ołówek Wynik końcowy: Proporcja: 60%. Dokładność 50%
Sama nie wiedziała jak dokładnie czułą się z tym, że mieli się zajmować rysowaniem aktów. W zasadzie uważała nagość za naturalną i jakoś nieszczególnie peszyła ją ona. Zwłaszcza w oderwaniu od seksualnego kontekstu. Postanowiła zrezygnować z proponowanych przez Ezrę farb i płótna, a zamiast tego sięgnęła po szkicownik i ołówek. Owszem może i nie miała zbyt wielkiej okazji do tego, by tak naprawdę malować, ale wolała trzymać się tego z czym czuła się nieco bardziej komfortowo. Rozsiadła się wygodnie przy jednym ze stanowisk. Może nawet zbyt wygodnie biorąc pod uwagę, że skorzystała z drugiego stojącego w pobliżu krzesła, by stanąć jedną nogą na jego siedzisku i oprzeć o jego udo szkicownik. Liczyło się przede wszystkim to , że czuła się komfortowo i mogła w ten sposób swobodnie rysować. Jej wzrok przez dłuższą chwilę po prostu wodził po wychudzonej sylwetce modelki, lustrując ją uważnie i obserwując każdy element jej ciała. Chciała jej się wpierw dobrze przyjrzeć nim przystąpiłaby do jakichkolwiek prac. Musiała wpierw dokładnie wiedzieć, co takiego rysuje nim przejdzie do realizacji. Spojrzenie czekoladowych tęczówek przesuwało się uważnie od twarzy o ostrych rysach po napięte mięśnie szyi i doskonale widoczne obojczyki oraz żebra. Dopiero wtedy mogła niejako opracować plan swojego działania i przyłożyć ołówek do kartki, by zacząć stawiać pierwsze linie swojego rysunku. Zaczęła od poprowadzenia linii talii, stawiając ją jako punkt wyjścia do kolejnych elementów, które powoli dobudowywała do całości. Niejako chciała przechodzić od szczegółu do ogółu choć chwilowo również nie skupiała się jakoś szczególnie na dopracowaniu tych detali, które równie dobrze mogłyby być dodane w późniejszym czasie.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Punkty 120pkt Malowana postać: Mężczyzna Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: H -> 50% Dopracowanie: B (możliwe przerzuty w kolejnym poście) Dodatki: chwilowo brak Wynik końcowy: proporcja 50%, dopracowanie 20%
Uśmiechnęła się z wdzięcznością, kiedy tylko Ezra podszedł do niej z filiżanką herbaty. Chyba właśnie teraz tego potrzebowała. Herbata wydawała jej się być remedium na większość rzeczy, ale chwilowo nie czuła aby aktualnie pity wiśniowy gryf dodawał jej energii. Prawdopodobnie za bardzo przytłoczona była wizją zadania, które nie bardzo do niej pasowało. Mogła jedynie czekać na porażkę. Starała się zbytnio nie zwracać uwagi na nagość modeli. Może i nie czuła się z tym zbyt komfortowo, ale musiała jakoś sobie z tym poradzić jeśli miała zacząć pracować. Całe szczęście, że przydzielony jej został męski model, który był dla niej mniej rozpraszający. Usiadła przy sztaludze przygotowawszy wcześniej pędzel i farby, które miała zamiar wykorzystać przy pracy na płótnie. Może i nieco nieśmiało zerkała w stronę metamorfomaga, którego miała malować. Starała mu się przyjrzeć dosyć uważnie choć zdecydowanie omijała wzrokiem pewne rejony. Umoczyła pędzel w farbie i w zamyśleniu przyłożyła go do materiału. Starała się niejako pamiętać o wskazówkach, które uzyskała lata temu ucząc się kaligrafii, aby pociągnąć pierwszą delikatną linię. Szkoda tylko, że zapisywanie nawet najbardziej skomplikowanych znaków kanji było o wiele prostsze niż to, co miała teraz zrobić. Wcale nie była zadowolona z tego jakie kształty pojawiały się na jej płótnie. Nie potrafiła dobrze poprowadzić kolejnych kresek, które miały odpowiednio ukształtować jej obraz. Zamiast tego miała wrażenie, że wychodzi jej pękaty stwór, który za wiele nie miał wspólnego ze znajdującym się przed nią modelem. Być może dlatego większość czasu spędziła na tym, by odpowiednio przemyśleć każdy swój ruch i prowadzeniu pędzla, który jednak nie sprawiał, że to, co malowało spełniało jej oczekiwania.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty 9 Malowana postać: Kobieta Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: C Dopracowanie: B Dodatki: +20% do obydwu za malarstwo +10% za Farby z dormitionis + 10% do obydwu statystyk za drugi post + 10% do obydwu statystyk za 3 post + % do obydwu statystyk za 4 post Wynik końcowy: Kompozycja: 90% , Dopracowanie: 70%
Szczegóły, dopracowanie, końcowe dopieszczenie dzieła. Piasek w klepsydrach nieubłagalnie się przesypywał i dziewczyna wiedziała, że nie ma już zbyt dużo czasu na ostatnie pociągnięcia pędzla. Chciała nieco dopracować kwestię padającego na sylwetkę światła, dodać kilka mniejszych detali, które wcześniej nie wpadły jej w oko i ogólnie dopełnić swojego obrazu, by ten mógł jeszcze nabrać charakteru. Coraz mniej jednak wiedziała, jak może to sprawić. Przede wszystkim nie posiadała jeszcze na tyle umiejętności malarskich, by wyczarować tutaj arcydzieło. Do tego musiała przyznać, że porwała się na naprawdę wymagające zadanie, a zmieniająca wygląd modelka stanowiła wyzwanie, jakiegoś wcześniej przed sobą nie miała. Ponownie zamoczyła pędzel w magicznej farbie i skierowała go ku namalowanej wcześniej twarzy, a konkretnie ku tęczówkom modelki, które starała się jak najwierniej odwzorować. Ostatnie minuty lekcji chciała wykorzystać na próbie oddania w nich emocji, jakie potrafiła odczytać ze stojącej przed nią kobiety. Zawsze uważała podobną zdolność do jednej z piękniejszej rzeczy w malarstwie i marzyła o tym, by nauczyć się podobnej sztuki. Dziś miała idealną okazję, by tę część przećwiczyć i chciała z niej skorzystać. Dopiero, gdy prowadzący ogłosił koniec zajęć oderwała pędzel od płótna i cofnęła się o kilka kroków, by w spokoju przeanalizować końcowy efekt swojej pracy.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Punkty 120pkt Malowana postać: Mężczyzna Wybrany element: Cała sylwetka Proporcja i kompozycja: H Dopracowanie: B Dodatki: zaklęcie (4 po przerzutach) (+10 do obu), drugi post (+10% do obu) Wynik końcowy: proporcja 70%, dopracowanie 40%
Przyglądała się w ogromnym skupieniu swojemu dziełu, by po krótkiej chwili spojrzeć ponad sztalugą na znajdującego się nieco dalej modela. Raz po raz maczała pędzel w farbie, uważając na to, aby ta nie zdążyła na nim przyschnąć. Będąc w końcu mniej więcej zadowoloną na tyle na ile mogła z ogólnego kształtu jaki udało jej się uzyskać na płótnie postanowiła przejść do uzupełniania mniejszych szczegółów, które miałyby nadać jej pracy większego charakteru. W tym celu postanowiła również skorzystać z magii. Sięgnęła w tym celu po swoją różdżkę, aby wykonać nim płynny ruch odpowiadający zaklęciu Imaginem Animati, które rzuciła na znajdujący się przed nią obraz. Nie była do końca pewna czy na pewno było to odpowiednie posunięcie, ale zaklęcie podziałało, wprawiając w ruch znajdującą się na obrazie postać i sprawiając, że nabrała ona o wiele więcej życia i wyrazu. Wciąż nie było to jakieś szczególne dzieło sztuki choć zapewne mogłoby się obronić jako jakiś odłam współczesnego malarstwa, któremu daleko było do realizmu.