Dział Ksiąg Zakazanych znajduje się na samym końcu hogwarckiej biblioteki. Potężne kraty bronią dostępu do ksiąg, które są zakazane dla uczniów i studentów ze względu na różne czynniki - skomplikowane treści, nielegalne tematy czy chociażby unikatowość. Aby mieć możliwość przedostania się do Działu, należy posiadać pisemną zgodę dowolnego nauczyciela bądź bibliotekarza, którą weryfikuje zaczarowana brama. Jeśli wszystko się zgadza, w bramie pojawia się dziurka od klucza, którego pilnują pracownicy biblioteki. Książek zwykle się stąd nie wynosi; najlepiej czytać je na miejscu, ponieważ spora część z nich jest dodatkowo zaklęta lub nawet spięta łańcuchami, o co dbają pracownicy biblioteki. Istnieje katalog ksiąg znajdujących się w tej części biblioteki, jednak zwykle uczniowie i studenci nie mają dostępu do jego całości, a prędzej wybranych stron dotyczących konkretnej dziedziny magicznej lub nawet dokładnego zagadnienia - czyli do tego, co zostało skonsultowane z nauczycielem.
Nielegalny – niezlecony przez nauczyciela lub bibliotekarza – pobyt tutaj może być karany szlabanem i minusowymi punktami dla Domu (automatycznie wyrażasz w tym temacie zgodę na ingerencję Mistrza Gry).
Autor
Wiadomość
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Na co jeszcze czekają? Prawdopodobnie na to, jak dziewczyna otrząśnie się z pierwszego szoku, bo po tym “słońce” i jej mózg na chwilę stał się wielkości torebkowej. Spojrzała na chłopaka wielkimi oczami i podziękowała w duchu za to, że było ciemno, bo aż poczuła, jak jej policzki się zarumieniły. Czemu? Wziął ją z zaskoczenia? No to na pewno.
- Tak… Tak! Do dzieła! - wykrzyknęła szeptem, szybko podkładając zezwolenie pod bramę. - One nie sprawdzają tożsamości, prawda? - zapytała, zdając sobie sprawę, że już na kroku pierwszym mogli to wszystko koncertowo spierdolić.
Brama przeskanowała kartkę i… Otworzyła się!
- Zadziałało - wyćwierkała zachwycona i natychmiast złapała chłopaka za rękę, wciągając go do środka. - Lecimy! - ucieszyła się tak, że mogłaby podskoczyć, czego zdecydowanie nie zrobiła. Cisza. Harmony. Cisza. - Czego właściwie szukamy? - zapytała dopiero po chwili, kiedy pierwszy entuzjazm minął i zdała sobie sprawę, że w sumie prowadziła ich na oślep.
Artie Gadd
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Zadziałało. Zadziałało! Nie mógł w to uwierzyć. No, to teraz tylko do roboty. Raz, dwa, trzy. Byle szybko. Nie mieli czasu; kto wie, kiedy ktoś tutaj nie zdecyduje się pojawić? I to w tempie ekspresowym, takim nieznoszącym zwłoki. To był… dział ksiąg zakazanych! Mimo wszystko, miejsce, w których powinno ich nie być. Wdech i wydech, Arthur. Zaraz stąd wyjdziesz. Zaraz będziesz wszystko miał. Zaraz stąd wyjdziecie. Szybko. Jak najszybciej. - Szukamy… - zaczął, próbując sobie przypomnieć ręcznie spisaną listę. - Wiem, czego szukamy. Ty pewnie też. Do dzieła Adrenalina buzowała. To dobrze? Chyba? Nigdy się tak nie czuł, ale… to było nawet przyjemne. - Chodź tędy, Moony, będzie szybciej, jak poszukamy we dwójkę - zaproponował, zanim zaczął ciągnąć ją w kierunku odpowiednich regałów.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Ona pewnie też? Chyba od tych emocji zupełnie zapomniała i nie zdziwiłaby się, jakby nie pamiętała nawet, jak się przez chwile nazywała, chociaż to Seaverowa krew wołała ją do wszystkich głupot. Nie miała nawet tak na wyprawie na smoka, kiedy myślała szybko i sprawnie. Teraz była mętlikiem podekscytowania i emocji. Wielu, wielu emocji.
- No dobra… - szepnęła, przewertowując zapamiętane szczegóły w głowie. - Jedna miała takie dziwne runy… Chyba nawet… Chyba nawet pamiętam, jak wyglądały! -uśmiechnęła się do niego szeroko, zapał i podekscytowanie znów brały górę.
Poszła za nim, rozglądając się za znaczkami, które w wolnym tłumaczeniu oznaczały naukę o rzucaniu klątw. Nie było łatwo wypatrzeć czegokolwiek w tych ciemnościach, więc przejeżdżała palcami po okładkach, szukając charakterystycznych kształtów run.
Artie Gadd
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
- Czarna magia dla początkujących - przeczytał półszeptem; trochę sennie, ale z drugiej strony, zaraz już był w szoku. Złapał za książkę, wyciągając ją z półki. - Mam! Pierwsza z listy… jeszcze trzy - spojrzał na przyjaciółkę z niemal uśmiechem. - Jeszcze… jak rzucić pierwszą klątwę, powinno być niedaleko - zaczął się nawet rozglądać po tych półkach. Czarna magia. Czy to nie było nielegalne? Nie powinien się tym zajmować. Za żadne skarby. A jednak wiedza wołała sama z siebie… - Jeszcze… różnica między zaklęciami a czarną magią i zabawa w klątwy. Jak znajdziemy wszystkie, to wiejemy. Byle gdzie. Normalnie miałby jakiś plan. Teraz nie miał planu. Dlaczego to było takie… ekscytujące? Dlaczego tak bardzo chciało mu się to robić? Moony, coś ty mu zrobiła?
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Nie była pewna, czy uda im się coś znaleźć. Nie wątpiła, że tam były (przecież tak odczytali z szyfru!) i nie chciała rezygnować pod żadnym pozorem. Po prostu mogło być im trudno cokolwiek przeczytać w ciemnościach. Szczególnie gdy stres aż szumiał w uszach i każdy ich własny oddech brzmiał, jak ruch kogoś zaraz za regałem.
Ale wtedy Artie znalazł pierwszą książkę.
- Jesteś niezastąpiony! - ucieszyła się, pewnie w normalnej sytuacji zaklaskałaby w ręce, ale teraz? Teraz mogła tylko puścić do niego oczko i nurkować ręką w książkach dalej… Niektóre z nich miały założone łańcuchy, ale jedna miała wypukłości, które przypominały kształtem… - Chyba mam! To to o pierwszej klątwie, pamiętam tamte symbole, spójrz - i po szybkim pokazaniu, schowała ją do plecaka. Jeszcze dwie. Jeszcze dwie i miało im się udać. - My chyba to naprawdę zrobimy - powiedziała w cichym zachwycie.
Artie Gadd
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
- To ty jesteś niezastąpiona, Moony. Bez ciebie… cholera jasna, bez ciebie nawet bym tu nie przyszedł! - jakby mógł, to teraz bym ją przytulił, ale nie było czasu. Nie mieli czasu. Musieli działać szybko, jak najszybciej. Bez zastanowienia. Był środek nocy i nawet nie wiedzieli, czy ktokolwiek ich nie przyłapie. - Kojarzysz to? Tak, to na pewno było na liście… Różnica między… ZAKLĘCIAMI A CZARNĄ MAGIĄ! - szeroko otworzył oczy, łapiąc książkę i momentalnie pakując ją do plecaka. - Dobra, ostatnia. Szybko. Szybko… Kurwa. Moony, gdzie my teraz pójdziemy z tym wszystkim? - bo jednak powrót do dormitorium był ryzykowny. Zresztą, to był ich wspólny sukces, który powinni celebrować… wspólnie, tak? Dlatego powinni łapać ostatnią książkę i biec. Jak najszybciej. Gdziekolwiek. - Pokój życzeń? - głośno myślał, ale… to brzmiało bezpiecznie?
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
-ZAKLĘCIAMI A CZARNĄ MAGIĄ! - powiedziała w tym samym czasie, miała ochotę skakać jak piłeczka, pewnie nawet rzucić mu się na szyję, ale zamiast tego szybko i z pełnym przekonaniem złapała go za nadgarstki, ściskając go pokrzepiająco. - Tylko jedna. Artie. Została nam tylko jedna! - uśmiechnęła się szeroko, przez chwilę patrząc mu prosto w oczy z tą pewnością i determinacją.
Powtarzała sobie w głowie tytuł. Dlaczego w ogóle jej tak zależało? Czarna magia jej nie interesowała. Historię magii najbardziej kochała z praktyki i podróży, ale… Na tym zależało Artiemu. I jakoś tak samoistnie stało się, że i jej zaczęło na tym zależeć najbardziej na świecie. Kolejny szlaban? Nieistotne.
- Ona miała być gdzieś wciśnięta, pamiętasz? - mruknęła, przypominając sobie adnotację, że gdzieś ją schował.
Deski.
-Artie deski! - i w momencie padła na kolana, szukając tego jednego ruszającego się panelu. Szarpała za każdy, aż pokaleczyła sobie opuszki palców. Aż jeden ustąpił. - O… O kurwa! Mam! - uniosła tryumfalnie książkę i schowała ją do plecaka, łapiąc przyjaciela pod ramię. - Musimy stąd spadać. Z nimi. Natychmiast - rzucała krótko słowo za słowem, mknąc pomiędzy regałami. - Co ty na to, by złamać dzisiaj razem jeszcze jedną regułę? - i choć nie było na to czasu, obróciła się do niego, uśmiechając się łobuzersko.
Artie Gadd
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Był szczęśliwy, jak… jak wtedy, kiedy dziadek sadzał go na kolanie i opowiadał mu te marynarskie opowieści. Kiedy kładł mu na głowę czapkę kapitana i opowiadał historie, którymi kilkuletni on był zachwycony. Naprawdę zachwycony. W końcu, gdyby nie te wspomnienia, to pewnie nawet by nie podchodził do wyczarowania patronusa; to było to, co go uszczęśliwiało najbardziej. A teraz… cóż, czy tak właśnie powstają core memories?
Deski. Deski?! O czym ona…
- Mówiłem ci kiedyś, że strasznie mi się podoba twój ton, kiedy przeklinasz? - Arthurze Gadd, co do kurwy? W takim momencie? Co prawda, była ładna, ale… - Jesteś… jesteś genialna! - patrzył, jak wyjmuje książkę. Ostatnia. Czwarta. Leciał za nią, jak ta go ciągnęła. Nie mieli czasu do stracenia, a jego kondycja… cóż, jego kondycja poczeka. - Co mi szkodzi… złammy jeszcze jedną, Moony - i wtedy to zrobił. Szeroko się uśmiechnął. Szczerze i radośnie. On… był naprawdę szczęśliwy! I naprawdę się uśmiechał!
+
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
- Nie! Ale możesz mi mówić tak dużo częściej! Obiecuję go zachować specjalnie dla ciebie! - to nie był czas na takie teksty, komplementy? Zdecydowanie nie ta chwila, kiedy dosłownie spierdalali z tego działu, nie zostawiając za sobą nawet kurzu w przestrachu przed przyłapaniem. Ale ścisnęła mocniej jego ramię, w oddaniu tego wszystkie co teraz czuła. Ekscytację, zachwyt, to niesamowite uczucie spełnienia. I to, jakby mogli zrobić teraz absolutnie wszystko!
Odpowiedziałaby mu, naprawdę chciała odpowiedzieć, że była gotowa lecieć łamać kolejną regułę… Ale usłyszała w jego głosie coś, co sprawiło, że zwolniła w pół kroku, obracając się z największym niedowierzaniem, szokiem większym, niż kiedy weszli na ten dział.
Niemalże uwielbieniem.
Oto sam Arthur Gadd uciekał z nią, łamiąc dziesięć różnych reguł po drodze i przy tym wszystkim się uśmiechał. Po sześciu latach uśmiechnął się. Szczerze, prawdziwie i na ich wspólnej przygodzie. Serce zabiło jej szybciej, a ona poczuła, jak oczy zaczynają ją szczypać. Moony, kurwa, nie wzruszaj się teraz.
- Artie, nie przestajesz mnie zaskakiwać - szepnęła, i cała stała się uśmiechem. Chociaż była malutka, aż urosła od tej promienności.
Merlinie, jak chciała go teraz przytulić!
Ale nie mogli się zatrzymać, musieli biec dalej. Daleko poza mury Hogwartu, to kolejnego wspomnienia. Wspomnienia, które i dla niej, nie ważnie ile razy już w swoim życiu nie łamała regulaminu, stanowiło zupełnie nowe core memories. + /zt x2
Ten pomysł był szalony. I to mu się w nim podobało najbardziej. I w przeciwieństwie do igrania ze śmiercią na oceanicznych falach, tutaj konsekwencje byłyby dużo mniej nieodwracalne. Plan zakładał, że poczeka, aż zamek zaśnie i wtedy wymknie się z dormitorium. Tak też zrobił, chociaż potrwało to trochę, bo w przeciwieństwie do dzieciaków studenci nie zasypiali zbyt szybko. Jednak w końcu nastał odpowiedni moment i Seaver wymknął się na korytarz. Tam od razu założył Czapkę niewidkę i rzucił silencio vado, żeby nie ryzykować wpadki po drodze. Droga zajęła mu dłuższą chwilę, ale jakoś udało mu się dotrzeć pod drzwi Działu Ksiąg Zakazanych niepostrzeżenie. Sporo zachodu go kosztowało pożyczenie przepustki od innego studenta, w zamian za pomoc w nauce zaklęcia, które tamtemu wyjątkowo nie szło. Tim w tym temacie radził sobie nieźle, więc układ był, powiedzmy uczciwy. Nie lubił Wciskać ludziom ciemnoty, ale desperackie czasy wymagają desperackich rozwiązań, czy jakoś tak. Ale przecież nie mógł powiedzieć, po co mu to, więc wymyślił jakąś historyjkę. Brama zadziałała prawidłowo, klucz też. Wślizgnął się do środka, robiąc tyle hałasu, co śpiący kot. Zaczął przeglądać półki w poszukiwaniu tytułów, które mogłyby pasować do tej nieszczęsnej muchy, albo chociaż były jakoś zbliżone do tego tematu. Oczywiście nie dotykał niczego przypadkowego, pamiętając, że niektóre księgi mogły same z siebie narobić hałasu. Miał tylko nadzieje, że jak znajdzie właściwą księgę, czy też inny nośnik słowa pisanego, nie będzie zbyt mocno zabezpieczony.
Twoje poszukiwania odpowiedzi na zagadkę Artystycznej muchy właśnie się rozpoczęły. Biblioteka w Hogwarcie była zbiorem przeróżnej i bardzo wartościowej wiedzy magicznej. Poszukiwania w tym miejscu na pewno nie mogły pójść na marne, prawda? Był jednak jeden mały problem, wchodząc tu łamałeś szkolny regulamin, a to niekoniecznie wiązało się z nagrodą ucznia roku. Pozostało jedynie modlić się, by czapka niewidka zadziałała, a żaden nauczyciel akurat nie robił dokładnych oględzin tej części zamku.
Zasady:
1.Przy każdym poście rzucasz k100 i sumujesz z poprzednimi. Wynik powyżej 150 oznacza, że zostaliście przyłapani i tu wasza przygoda się kończy. Oczywiście musicie liczyć się z konsekwencjami złamania szkolnego regulaminu. Inny Seaver może wrócić na poszukiwania w to miejsce.
2. W kolejnym poście oprócz swoich poczynań dokładnie opisz co masz na sobie i jakie przedmioty ze sobą przyniosłeś.
Nie do końca wiedział, czego szuka, poza tym, że czegoś związanego ze sztuką. Bo raczej nie chodziło o owada jako takiego. Określenie artystyczna mucha nie wzięło się raczej znikąd. Tylko co w dziale ksiąg zakazanych mogła robić książka o sztuce? Chyba że magiczna sztuka też bywała czarnomagiczna. W każdym razie nadal bardzo się starał nie wydawać żadnych dźwięków, nawet oddychał przez otwarte usta, żeby uniknąć świstu powietrza. Przewidując opcję konieczności nagłej ewakuacji, był ubrany w dzienny strój, luźne lniane spodnie i miękką koszulkę bez nadruków. Kompletu czarnej odzieży dopełniały sportowe buty do biegania. Jedyne uzbrojenie stanowiły różdżka i czapka. To, czego dowiedział się Nico w Venetti nie było jakaś obszerną wiedzą, ale na pewno zawężało nieco obszar poszukiwań. L.L.S. trzy litery w inicjałach zwiększały liczbę kombinacji, ale paradoksalnie zmniejszały liczbę potencjalnych właścicieli, przynajmniej trochę. W normalnych warunkach poprosiłby bibliotekarkę, albo bibliotekarza o pomoc, ale był tu nie do końca legalnie, więc musiał radzić sobie sam. Zabrał się przeglądanie pólek w poszukiwaniu inicjałów L.L.S. lub nazwisk do nich pasujących. Najlepiej jeśli pojawiało się też słowo figuracja, ale każdy trop mógł mieć znaczenie.
Czapka niewidka skutecznie chroniła Cię przed cudzym wzrokiem. A było przed kim chronić, bo Dział Ksiąg Zakazanych jak zwykle był patrolowany przez odpowiedzialne za to osoby. Na ten moment zachowywałeś jednak uwagę i ciszę. Faktem było jednak, że musiałeś zdać się na własne poszukiwania, a Ty skupiłeś się na rozszerzeniu wiedzy, jaką w Venetii pozyskał Nicholas. Czy to wybór słuszny? Tego nikt nie wiedział, a już na pewno nie Ty. Przeglądając półki trafiłeś natomiast na kilka ciekawych tytułów, którym może warto było się przyjrzeć nieco bliżej.
Thomas
1. Możesz sięgnąć po jedną z poniższych pozycji:
-"Tajniki sztuki magicznej ochronnej - jak czarodzieje chronili swoje domy w zeszłym stuleciu" -"Zwierzęta domowe i ich rola w ochronie magicznego domostwa" -"Codzienność magiczna XVIIIw." -"Użycie czarnej magii w celach użytkowych"
Rozglądał się bardzo uważnie, a jeszcze uważniej nasłuchiwał otoczenia. Kiedy tylko usłyszał cokolwiek, co mogło być krokami, zamierał w całkowitym bezruchu, nie wstrzymywał powietrza, bo z doświadczenia widział, że jak nagle go zbraknie w płucach, może narobić jeszcze więcej hałasu niż samym procesem oddychania. Mianowicie mogły się zdążyć dwie rzeczy, zawroty głowy i utrata równowagi, albo gwałtowny wdech. Albo oba naraz. Ale oddychał przez rozchylone usta, skutecznie eliminując syk powietrza. Adrenalina w jego żyłach powodowała, że czuł się jak na lekkim rauszu. Bardzo lubił to uczucie, kiedy zmysły stawały się ostre jak brzytwa, a serce biło szybko i mocno. Co prawda, nie był to najwyższy poziom emocji, jaki znał, ale nadal była to ryzykowna przygoda. Przeszukiwał wzrokiem półki, aż nie wytypował kilku tytułów wartych sprawdzenia. Najlepiej by było, gdyby mógł zabrać stąd wszystkie i przestudiować w spokoju, ale nie miał takie możliwości. Czasu miał na jedną rzecz, co najwyżej. Na zastanawianie się też nie miał czasu, bo każda minuta przebywania tu zwiększała ryzyko wykrycia. Po procesie decyzyjnym, który w rzeczywistości trwał kilkanaście sekund, a w jego głowie tyle samo minut, ograniczył wybór do dwóch tytułów: "Tajniki sztuki magicznej ochronnej - jak czarodzieje chronili swoje domy w zeszłym stuleciu" "Zwierzęta domowe i ich rola w ochronie magicznego domostwa" Ale nadal mógł sięgnąć tylko po jeden, więc sięgnął po ten pierwszy, o tajnikach magicznej ochrony. Zrobił to tak ostrożnie jak się dało w obecnych okolicznościach, żeby nie potrącić niczego innego.
Ciężko było w jedną noc przekopać wszystkie księgi w Dziale Zakazanym. Musiałeś więc podjąć decyzję i to właśnie zrobiłeś. Otwierając tom gdzieś między kartkami mignął Ci znajomy symbol. Nie było jednak czasu, by lepiej się mu przyjrzeć, bo zauważyłeś światło różdżki między regałami. Nauczyciel? Prefekt? A może bibliotekarka? Ciężko powiedzieć, ale jedno było jasne - jesteś w tarapatach i to niemałych, bo Twoja czapka niewidka powoli się zużywała. Niestety ktokolwiek tu przychodził, blokował Ci drogę ucieczki. Nadchodziło nieuchronione ale skoro już tu przyszedłeś, mogłeś spróbować cokolwiek jeszcze wynieść z tej przygody.
Thomas:
1. W swoim ostatnim poście masz dwie opcje do wyboru:
-Próbować zgarnąć księgę ze sobą. - W tym celu rzuć k100. Wynik poniżej 70 oznacza, że niestety, ktokolwiek Cię przyłapuje, konfiskuje Ci też lekturę.
-Próbować jeszcze przekartkować księgę i znaleźć symbol muchy, by dowiedzieć się czegokolwiek więcej. - W tym celu rzuć k100. Wynik poniżej 80 oznacza, że niestety nie udało Ci się znaleźć ponownie symbolu zanim zostałeś przyłapany.
Przeglądał właśnie znalezisko, kiedy usłyszał kroki, coś było nie tak, bo zbliżały się wyraźnie do niego. Spojrzawszy w tamtym kierunku, zobaczył światełko. Ale jak, na Merlina został wykryty, przecież był taki ostrożny. Nagle odkrył, że nie jest już taki niewidzialny, jak był. Szlag, czemu akurat teraz ta nieszczęsna czapka musiała się zużyć? Wiedział już, że nie wymknie się postaci stojącej mu na drodze, kimkolwiek była. Więc schował szybko czapkę i jeszcze szybciej zaczął szukać symbolu, który widział przed chwilą. Ale Czasu było o wiele za mało, a książka zbyt gruba. W ostatniej chwili odłożył księgę na półkę. Ktokolwiek przyjdzie tu na jego miejsce, będzie mógł ją odszukać, co mogłoby być problematyczne, gdyby owa osoba ze świecącą różdżka ją skonfiskowała, albo przełożyła w inne miejsce. No i to by było tyle, jeśli chodzi o jego misje. Nie był z niej zadowolony, ani trochę. No może jednak trochę był, bo coś wypatrzył. Ale wróci jako pokonany, a Vera pewnie będzie się nabijać do świąt. Z drugiej strony Nico też nie miał zbyt wielkiego szczęścia. Ale nie żałował niczego. Przygoda to przygoda, jak nie ma ryzyka, to jest nudno. Przybrał minę zagubionego chłopca i czekał.
Camael Whitelight
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Przechadzanie się w swojej kociej formie po Hogwarcie zawsze stanowiło dla niego niemałą frajdę, kiedy uczniowie nie mieli pojęcia, że ich mijał. Nie korzystał z tego jednak aż tak często, choć noce stanowiły wyjątek. Koci wzrok bowiem był nieporównywalnie lepszy w mroku i półmroku pochodni zawieszonych w nielicznych kątach szkolnego zamku. Niewiele książek brakowało w jego osobistej kolekcji, ale i takich czasem potrzebował. Szedł więc do Działu Ksiąg Zakazanych, bo nie sądził, że księga, której szukał będzie łatwo dostępna dla uczniów, z transmutacją należało być ostrożnym, bardzo ostrożnym, czego wciąż próbował niektórych nauczyć. Minął kilku prefektów na patrolach, którzy nie zwrócili na niego najmniejszej uwagi, choć nikogo nie powinien dziwić widok Whitelighta nocną porą, Camael żył nocami, jeśli tylko mógł. Miał szalenie dużo pracy związanej z ponownym przejęciem posady i funkcji opiekuna, więc poprosił Juniper i Mairion Honeycott o zajęcie się Lailah, na co oczywiście się zgodziły, choć nie oszczędziły mu kazania o przepracowywaniu się. Zmienił się w człowieka tuż przed wejściem do działu i zapalił lumos, by łatwiej było otworzyć bramkę, choć z lekką konsternacją zauważył, że drzwi były otwarte. Zamknął je za sobą i zakończył zaklęcie, przeszedł kilka kroków, a następnie z powrotem zamieniając się w swoją animagiczną formę, bo jeśli ktoś nieproszony – jakiś uczeń, tego był absolutnie pewien – znajdował się w tym miejscu, w środku nocy, to nie chciał przecież niepotrzebnie go wystraszyć. Lepsze zmysły od razu podpowiedziały mu, w którą stronę się kierować. Usłyszał go zanim zobaczył i po raz kolejny uznał swoją umiejętność za szalenie przydatną, przeciągnął się jeszcze, doskonale wiedząc, że znajduje się już w zasięgu wzroku Gryfona i jakby nigdy nic zmienił formę, w ułamku sekundy stając się z jasnego kota, dobrze znanym nauczycielem transmutacji. — To dość nietypowa pora na zwiedzanie działu ksiąg zakazanych, panie Seaver — powiedział jakby nigdy nic, strzepując niewidzialny kurz z rękawów morskiej marynarki i uniósł wzrok na Gryfona — Dostanę jakieś wytłumaczenie naszego spotkania? Liczę na pana kreatywność — powiedział i spojrzał na chłopaka wyczekująco, może lekko kpiąco. Plan chłopak miał dobry, wykonanie gorsze.
Kroki ucichły, światło różdżki zgasło, ale był pewny, że ten ktoś, kto pojawił się w nieodpowiednim dla Tima momencie, nie zrezygnował. Domysły znalazły swoje potwierdzenie chwilę później, kiedy zobaczył kota. Przeciągającego się kota, który na niego patrzył. Biorąc pod uwagę, gdzie się znajdował, szansa na to, że kot jest zwykłym zwierzakiem, była taka sama, jak złapanie znicza pieszo. W nocy. Kiedy kot zmienił się w profesora Whitelighta, Gryfon jęknął w duchu. Czemu akurat on? Chociaż z drugiej strony było sporo gorszych alternatyw. Nie liczył, że się z tego wykręci. Ale może złagodzi trochę konsekwencje, jeśli faktycznie wymyśli coś kreatywnego. Tylko że sytuacja nie bardzo sprzyjała myśleniu kreatywnemu. Zwłaszcza że, czego by nie mówić o nauczycielu transmutacji, na pewno nie był ani głupi, ani naiwny. - O, dobry wieczór panie profesorze. - Zagaił, dla zyskania kilku sekund. W końcu postanowił zagrać va banque. - W sumie i tak mi pan nie uwierzy, ale szukałem swojej sowy. Miała dzisiaj jakiś problem ze sobą i pół zamku za nią złaziłem, aż zobaczyłem otwarte drzwi do działu, myślałem, że może tam wleciała, co byłoby kiepskie dla niej i dla mnie, gdyby coś zniszczyła. Ale najwyraźniej jej tu nie ma, albo wystraszyła się pana w kociej formie. @Maximilian Felix Solberg @Camael Whitelight
Camael Whitelight
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Było coś wyjątkowo zabawnego w przyłapywaniu uczniów na gorącym uczynku. Stał więc zupełnie niewzruszony, rzucając w międzyczasie lumos sphaera, a kula światła uniosła się nad nimi, oświetlając niewielką część pomieszczenia, ale przynajmniej nie musieli stać po ciemku. Ciemność nie przeszkadzała mu do czasu, aż zmienił formę z powrotem na ludzką, zawsze sobie przypominał jak beznadziejne zmysły mieli ludzie. Cóż, nie można było mieć wszystkiego, całe szczęście Whitelight mógł zmieniać formę w zależności od potrzeby i widzimisia. Nie uwierzył w ani jedno słowo chłopaka, uniósł tylko brew, chcąc dać mu zawczasu znać, że mógł się bardziej postarać. Oparł się jednak nonszalancko o najbliższy regał z księgami i wysłuchał Gryfona do końca. Zdążył też przyjrzeć się dokładnemu miejscu, w którym się znaleźli. Magia ochronna? Zazwyczaj uczniowie poszukiwali zapisków o czarnej magii, był więc nieco zaskoczony, bo jeśli potrzebował ochrony, wystarczyło dać znać któremukolwiek z nauczycieli. Nie dał po sobie jednak niczego poznać, wracając spojrzeniem jasnych tęczówek do Thomasa. — Biedna sowa, tak zabłądzić — pokręcił głową, ironizując odrobinę — Pan, panie Seaver chyba zabłądził razem z nią, musicie z kolei łączyć doskonały wzrok, skoro szukał jej pan w ciemności, prawda? Wielu mogłoby pozazdrościć — parsknął, jeszcze raz omiótł spojrzeniem dział, w którym się znajdowali. Był kreatywny, ale nie dość, by wywinąć się Camaelowi i choć doceniał wymówkę, to była niewystarczająco dobra, żeby uniknąć szlabanu. — Następnym razem polecałbym szukać zwierzaka w ciągu dnia i zacząłbym od sowiarni, zazwyczaj tam wracają — powiedział i westchnął — Może następnym razem znajdzie pan sowę, tymczasem odejmuję Gryffindorowi 10 punktów, a szczegóły szlabanu prześlę panu sowią pocztą — oznajmił i ruchem głowy wskazał, że to czas kierować się do wyjścia. Odprowadził chłopaka wzrokiem i dopiero kiedy usłyszał zamykanie drzwi, poszedł tam, gdzie w pierwszej kolejności zamierzał. Miał nadzieję, że Gryfon miał tyle oleju w głowie, że uda się prosto do dormitorium.
|zt
@Thomas Seaver, Tobie nie daję zt, bo żebyś mógł rozliczyć ten wątek, brakuje Ci jednego posta!
______________________
She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Scenariusz by @Maximilian Felix Solberg Nie miał nawet cienia nadziei, że psor uwierzy w jego historyjkę. Zacznijmy od tego, że Tim nie był królem łgarzy, był na to zbyt prostolinijny, żeby nie użyć słowa: naiwny. Ale też nie taki był cel. Gryfon liczył jedynie na to, że przynajmniej rozbawi nauczyciela. Co, sądząc po stosunkowo mało dotkliwej karze, przyniosło spodziewany rezultat. Sarkastyczno-kpiący sposób bycia Whitelighta w tej sytuacji, na swój sposób spodobał się Timowi. Co oczywiście nie oznaczało jeszcze, że został jego fanem, ale przynajmniej nie lubił go mniej. W końcu psor, to psor, nie jest od lubienia. Najbardziej żałował, że nie dowiedział się praktycznie niczego. Ale w Hogwarcie było jeszcze kilkoro Seaverów, którzy mogli się podjąć podobnego ryzyka. A może nawet dadzą radę wejść legalnie. Ta ostatnia myśl nie całkiem się Timowi spodobała. Sam mógł pomyśleć nad jakimś sensownym sposobem, zamiast swoim zwyczajem łapać falę, póki jest. Ale mówi się trudno, nie zawsze zostaje się bohaterem rodziny. Zrobiwszy skruszoną minę, Tim wyszedł z biblioteki, czując na plecach wzrok nauczyciela. Szlaban w sowiarni brzmiałby całkiem dobrze, gdyby nie zawierał mokrych ptaków. Przypomniał sobie ptaszka z Ptaszarni w Venetii, był irytujący, ale na swój sposób zabawny. Z tym że sowy są parokrotnie większe, i miewają swoje humory. W każdym razie zamierzał odhaczyć szlaban możliwie szybko, żeby wrócić do gry, jeśli będzie okazja. Ale najpierw musiał szybko dać znać reszcie, jak mu poszło, czyli, że mu nie poszło wcale. + /zt
Jak to powiedział Tim, na przypale albo wcale? O tajemniczym liście i równie tajemniczej musze dowiedziała się z drugiej ręki. Gdy Harmony znalazła wiadomość zaadresowaną do zmarłych dziadków, nie było jej akurat w rodzinnej rezydencji, niemniej ta sprawa dosyć mocno ją zaaferowała. Wiedziała, że jej cudowny brat wybrał się do Działu Ksiąg Zakazanych zaledwie kilka dni wcześniej, ale nic tam nie znalazł. Zarobił szlaban i burę od Whitelighta. Po cichu liczyła na to, że jej śmiała próba nie zakończy się porażką. Wślizgnęła się do środka po cichu i subtelnie. Mając w głowie informacje, które przesłał jej Nicholas, skradała się na paluszkach obserwując grzbiety książek. Wiedziała, że pomimo później pory ten rejon biblioteki jest stale patrolowany. Zachowywała więc stałą czujność, jak jakiś harcerz, przemykając pomiędzy regałami dopiero po upewnieniu się, że nikt nie wyjdzie zza rogu. O co chodziło z tą całą muchą? Kim jest L. L. S? I dlaczego patrzono tak krzywo na niewinne ożywione rzeźby i obrazy? Coś tu było nie tak, Verka przeczuwała, że ta tajemnicza sprawa była bardziej poważna niż założyła na pierwszy rzut oka. Różdżka wetknięta w kieszeń spodni nieco ją uspokaja, chociaż tutaj nic jej przecież nie groziło poza karą od bibliotekarza. No cóż. Nic nie wiedziała o tym, co działo się w Grecji, o rozpaczliwym patronusie, który pomknął do Remy. Ale Nico jej napisał, że czuł się obserwowany. Kto patrzył im na ręce i przed czym chciał ich powstrzymać?
Twoje poszukiwania odpowiedzi na zagadkę Artystycznej muchy właśnie się rozpoczęły. Biblioteka w Hogwarcie była zbiorem przeróżnej i bardzo wartościowej wiedzy magicznej. Poszukiwania w tym miejscu na pewno nie mogły pójść na marne, prawda? Był jednak jeden mały problem, wchodząc tu łamałeś szkolny regulamin, a to niekoniecznie wiązało się z nagrodą ucznia roku. Pozostało jedynie modlić się, by żaden nauczyciel akurat nie robił dokładnych oględzin tej części zamku.
Zasady:
1.Przy każdym poście rzucasz k100 i sumujesz z poprzednimi. Wynik powyżej 150 oznacza, że zostaliście przyłapani i tu wasza przygoda się kończy. Oczywiście musicie liczyć się z konsekwencjami złamania szkolnego regulaminu. Inny Seaver może wrócić na poszukiwania w to miejsce.
2. W kolejnym poście opisz dokładnie czego i w jakiej kategorii szukasz.
Vera przechodziła pomiędzy regałami, nie mogąc się odnaleźć. To nie był dobrze znane jej rejony normalnej biblioteki, nie wiedziała więc co gdzie jest. Długo błądziła po zakazanych rewirach, narażając się tym samym na bycie złapanym przed bibliotekarza, tudzież innego członka hogwardzkiej kadry. Im dalej w las, tym bardziej była przekonana, że złamanie zasad nie ujdzie jej na sucho. Ale to nie pierwszy i nie ostatni szlaban, który będzie miała na swoim koncie. Po prostu w razie czego przełknie swoją dumę i odwali brudną robotę. Czego szukała? Przede wszystkim o książek Figuracji, ale konkretnie osadzonej w XIX wieku. Może jeśli pozna przyczyny spadku popularności tej dziedziny sztuki, podsunie jej to pomysł na to, kim jest tajemniczy L.S.S. Nico w liście pisał o Lawrence Swansea i Louisie Sanfordzie. Wierzyła w jego intuicję, toteż na tych dwóch nazwiskach zamierzała się skupić. Średnio chciało jej się wierzyć w to, że to tylko artystyczne różnice. Czy w tej sprawie mogło być coś więcej?
Dział Ksiąg Zakazanych nie bez przyczyny nosił taką nazwę. W znajdujących się tutaj tomiszczach można było odnaleźć wiedzę, która z jakiegoś powodu okazała się być nieodpowiednia dla uczęszczających do Hogwartu uczniów. Czy jednak miałaś znaleźć tu cokolwiek na temat magicznej sztuki? Na ten moment wyglądało na to, że niekoniecznie. W większości znajdowałaś coś na temat zaklęć i eliksirów, choć tu i ówdzie mignęło Ci coś na temat...Miotlarstwa? Niespodziewane, ale zdecydowanie dalekie od figuracji. Pozostawało Ci szukać dalej...
Vera przechadzała się po Dziale Ksiąg Zakazanych, coraz mocniej podirytowana faktem, że nie widzi w zasięgu oka nic wartościowego. Eliksiry, zaklęcia, a nawet miotlarstwo? Pff, kto by chciał czytać o nim książki. I dlaczego, do cholery, są one zakazane? Nic prawie nie widziała, bo lampy dawały nikłe światło. Słyszała jednak kroki na każdym zakręcie, zupełnie jakby ktoś się do niej zbliżał i zbliżał. I zbliżyć ostatecznie nie mógł. Westchnęła donośnie, szukając dalej. W tym momencie obróciła się na pięcie, chcąc odsunąć się możliwie jak najdalej od źródła hałasu, którego kierunku nie była w stanie określić. I z donośnym trzaskiem zrzuciła książkę leżącą na jednym z drewnianych blatów. Zajebiście, zdążyła jeszcze tylko pomyśleć, widząc, jak zbliża się do niej źródło światła. Choć poniosła sromotną porażkę, nie spuściła lękliwe głowy. Wręcz przeciwnie, chciała przyjąć karę z należytą dumą.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Jednym z obowiązków prefekta były nocne patrole, by móc w razie potrzeby złapać szlajających się po ciszy nocnej uczniów i studentów. Chociaż z doświadczenia wiedział że Ci najchętniej pod osłoną nocy wybierali się do miejsc zakazanych. Jeśli nie do lasu, to właśnie do działu ksiąg zakazanych. Często przyłaził tu na patrol i tylko kilka razy wpadł na kogoś kto tu myszkował. Był jednak doświadczony już w nocnych patrolach. Dlatego miał rzucone na siebie zaklęcie Silencio Vado. Dzięki niemu żaden krok jaki stawiał nie wydawał dźwięku. Drejk dzisiejszej nocy za to był jak rybka, która połknęła haczyk. Przynętą była zrzucona z hukiem księga. Momentalnie zaczął biec w tamtym kierunku. Kiedy tylko dobiegł, rzucił zaklęcie które miało pozwolić ustalić mu czy nadal ktoś tu jest. Homenum Revelio. Niewerbalne oczywiście. Wynik zaklęcia? Pozytywny. Ruszając w głąb w końcu natrafił na @Veronica H. Seaver. Westchnał. Krukona w biliotece się spodziewał. Nie do końca tylko w tym dziale i o tej porze. - Szukasz czegoś konkretnego? - Zagadnął najpierw nie wyjeżdżając do niej z typową regulaminową gadką i czemu traci punkty. Dobrze kojarzył że to kuzynka Harmi, więc miał nieco luźniejsze podejście. Chociaż bez ucięcia punktów i napisania do Alexa się nie obejdzie.