Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 11 z 39 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 25 ... 39  Next
AutorWiadomość


Thomas Alexander Hill
Thomas Alexander Hill

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 217
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6542-thomas-alexander-hill
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6552-thomas-alexander-hill
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyNie Sie 18 2013, 14:22;

First topic message reminder :

Lekko zachwiał się, kiedy chłopak uderzył go w głowę. Już miał rzucić mu pewne zawiści spojrzenie, na szczęście wszystko pozostało w sferze żartów. Na początku nie rozumiał jego zachowania. On naprawdę się martwił. Ale po chwili, gdy Sammy zaczął mu wszystko tłumaczyć, przejaśniło się to niebo, ponad nimi. – Tak, masz racje.. Przepraszam.. – powiedział do niego. Jakby na to nie patrzeć, to nie przeżył tego, co większość uczniów i studentów, jadąca Expressem. Był tam, to prawda, ale w końcu stracił tą przytomność.. Hańba do końca życia. Poza tym mina Sama wskazywała na to, że musiał przeżyć jakąś traumę..
- Tak. Masz stuprocentową rację. Pójdę po koce, chyba, że masz swój, a Ty w tym czasie zajmij nam jakieś łóżka. Pod warunkiem, że nadal chcesz na mnie patrzeć – rzucił mu pełen serdeczności, ale w dalszym ciągu wstydu uśmiech. Może gdyby był do końca przytomny czułby to samo co chłopak? Zasadniczo, wiedział jakie to uczucie. Widział reakcje matki, na samo wspomnienie o Wilkołakach. Doskonale rozumiał. Ich oboje..
- Zaraz wra… - przerwał mu krzyk jakieś osoby, wzywającej pomocy. – Zaraz wracam! – rzucił do niego, po czym pobiegł w stronę drzwi, bo tam znajdowało się źródło hałasu. Ktoś wzywał pomocy! Kolejne Wilkołaki?! A może coś innego! Co by to nie było, na pewno tym razem nie pęknie i uda mu się zwalczyć zagrożenie! Może nawet ta Ślizgonka popatrzy na niego, bardziej przychylnie? Kto wie?
- Co się stało? – zapytał, łapiąc oddech. Sam bieg nie był męczący, choć bieg z przeszkodami… Tak, Thomas nienawidził czegoś takiego. A tu przeszkód była masa, w postaci ciągle chodzących w te i we w te uczniów, łóżek, Skrzatów.. Mimo to jego czas nie był najgorszy.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Nadish Narayanan
Nadish Narayanan

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż na ramieniu lewej łopatce i szyi.Na lewej piersi ma 5 centymetrową bliznę po odłamku szkła
Galeony : 62
  Liczba postów : 437
https://www.czarodzieje.org/t5991-nadish-narayanan
https://www.czarodzieje.org/t6073-sowa-brandy
https://www.czarodzieje.org/t7183-nadish-narayanan#204383
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyNie Paź 20 2013, 13:38;

Tańczyli sobie Może przeszły z dwie - piosenki... W porywach do trzech Całkiem fajnie się im tańczyło.
Pewnie sobie trochę porozmawiali. Pewnie Puchon nie mógł się opanować i wspomniał coś o zwierzetach.
Pewnie Florek równie mu odpowiedziała. Być może zagroziła, że skończy nim tańczyć, jeśli nie przestanie.
Chłopak sobie myślał, czemu by nie pojsc z dziewczyną gdzieś,skończyła się piosenka, więc Nadish pięknie podziękował dziewczynie za taniec.
Dosyć dużo osób tańczyło, ale jeszcze więcej siedziało z boku, nie wiedząc, co robić. Pora rozerwać towarzystwo i spowodować duże zbliżenie.
Nie wiem dlaczego ty a nie kto inny ale czuje się przy tobie inny Szczęśliwy. – Powiedział, po czym delikatnie musnął ją w policzek.To nie może być naprawdę.
Może przebranie pirata było by lepsze od tych mundurkow i szat ale co pomyslą nauczyciele-mruknął cicho
A gdzie sie podziała tamta Flor co była skromna i nieśmiała, zamknięta w sobie. Nie lubiąca rzucać się w oczy ani wyróżniać z tłumu -zapytał
-Widzę, że idealnie przygotowałaś się na bal. - zaśmiał się chłopak i wyciągając rękę w jej stronę powiedział:
Chłopak też nie lubił gdy ktoś go popychał więc usta dał przy jej uchu i powiedział
Może pójdziemy w mniej tłoczne miejsce za dużo ludu to mówiąc uśmniechnął się po czym puścił ją i czekał na jej odpowiedź.
Ty wybierasz miejsce-odrzekł
Powrót do góry Go down


Curtis Juvinall
Curtis Juvinall

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 213
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6488-curtis-laura-juvinall?highlight=Curtis+Juvinall
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6489-jakub-zjem-twoja-okreznice
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyNie Paź 20 2013, 18:32;

Raphael to chyba nie miał wielkiego szczęścia do kobiet, prawda? Jedna złamała mu serce, zadeptała uczucia i wiarę w siebie, druga natomiast zniszczyła owoc jego pracy i chociaż później wspaniałomyślnie ponownie podarowała mieszkańcom Paryża zagrabione życia, to jednak wciąż pozostawała tą samą Curtis, nie potrafiącą dojść ze sobą do ładu, stwierdzającą, na przekór sobie, że pójście na bal z Raphaelem to nic takiego, nic, o czym można by wspomnieć w liście do Mattie czy Sherisse.
W końcu tak było bezpieczniej. Wielkim namiętnościom ulegali jej papierowi bohaterowie, nie ona. Ona mogła komuś odebrać tasak, nóż, odebrać życie, wręczyć siekierę czy piłę, usmarować twarz krwią, ale jej nikt nie mógł nic odebrać i nic dać, dlatego wciąż miała wątpliwości, czy pójście na bal z Raphaelem, nie jest przekraczaniem własnej granicy. Pójdzie z nikim innym, a właśnie nim = następna wątpliwość, bowiem De Nevers zdawał się być jej prawdziwą, pokrewną duszą, niczym Nicholas, co sprawiało, że czas spędzany w towarzystwie puchona upływał niczym parę mrugnięć, ale z drugiej strony... wciąż gdzieś tam w Curtis rozbrzmiewało imię Riley'a i to, jak go potraktowała, kiedy stał się dla niej kimś ważniejszym. Wciąż się jednak upierała, że było to najlepsze rozwiązanie. I dla Juvinall i dla Salingera.
Chyba jednak to już czas opuścić dormitorium i zamknąć szuflady zapełnione zapisanymi kartkami, prawda Curtis?
- Wybaczam, jako rozbitkowie chyba mamy większe zmartwienia niż spóźnienia. - odparła z błąkającym się gdzieś w kącikach ust uśmiechem i spojrzała na swoje marznące stopy, które jak już wspomniałam, jak na rozbitka przystało były bose. - Co za szczury lądowe, życia nie znają! - prychnęła w końcu i najpierw z lekkim oporem, a później już nawet całkiem pewnie, chwyciła De Neversa za rękę, ciągnąc go w dziki tłum. Pierwszą atrakcją na jaką trafili były... tekturki do zdjęć! O.
- Chodź, nie chcę już być Curtis. - rozkazała, ciągnąc Raphaela do stoiska. - Chcę być śledziem. - nie wiem skąd taka wewnętrzna chęć, ale Juvinall czuła, po prostu czuła, iż zmienienie postaci na taką śledziową... jest jej najgłębszym marzeniem. I że musi przyłożyć twarz do otworu nad ciałem tej ryby. Być może brało się to stąd, iż w jednym z jej opowiadań, inspirowanych oceanem i podróżami z ojcem, występował Śledź Rozerwę Twój Pępuszek?
Powrót do góry Go down


Klemens Vestergaard
Klemens Vestergaard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 62
  Liczba postów : 61
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6707-klemens-vestergaard
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6750-klemensa-zlosliwy-puszczyk#191530
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyNie Paź 20 2013, 21:00;

Ty mnie za swoje tempo nie przepraszaj, bo moje jest niewiele lepsze, a nawet nie wiem czy nie gorsze! Jak pierwszy raz czytałam Twój post, aż mi się na usta cisnęło, że jeszcze chwila i Violet będzie jadła z klemensowej dłoni, swoją drogą.
Jasne, że bajerował w ten sposób każdą dziewczynę, która mu się spodobała. Różnica jednak między nim a zwykłym podrywaczem polegała na tym, że Klemens faktycznie poświęcał każdej z dam które w danym momencie go zauroczyły, całego siebie sprawiając, że czuły się wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. I takie zresztą w jego oczach były, bo każda przecież była inna i za co innego ją kochał. Kochwliwy chłopak, nie powiem. Zresztą on miał taki śmieszny, nieco staroświecki styl bycia, więc też do końca sposobem na podryw tego nazwać nie można.
- Piękne kobiety zasługują na to, by być obsypywane komplementami. - odparł, odwzajemniając uśmiech. - Ależ my bardzo dobrze wiemy od czego zacząć, od tańca! I reszta powinna pójść w nasze ślady, najpierw dając nacieszyć się atrakcjami młodszym uczestnikom balu, który niedługo będą musieli iść spać. - dodał, mimowolnie wzrokiem również wędrując ku sklepieniu. W końcu Violet mogła tam wypatrzyć coś naprawdę fascynującego, skoro przestała wpatrywać się swoimi pięknymi oczyma w Klemensa! Nie zobaczywszy jednak nic ponad to, co widział wcześniej, ponownie skupił się na czymś o wiele ciekawszym do oglądania. No, na kimś.
Na propozycję przystał, a jakże. Jemu też podobała się opcja zwierzenia podwodnego świata i nie było możliwości, żeby tabliczka z ograniczeniem wiekowym go odwiodła od tego pomysłu! Chociaż trochę się wystraszył, że jeszcze coś mu palce odgryzie i jak wtedy biedak będzie grał na pianinie?
- Cóż, kiedy dama oczekuje przygody, nie pozostaje mi nic innego jak jej tę przygodę zapewnić! - zawołał, prostując się jak salutujący żołnierz. Ujął łokieć dziewczęcia i poprowadził ją wgłąb muszli. Udało im się uniknąć ataku szczuroszczetów, nie porwał ich żaden demon kappa, nikogo nie porwała kelpia, więc chyba wycieczkę można było uznać za udaną.
- Jakież cudne rybeczki! - zachwycił się, zatrzymując się w końcu przy jednym z akwariów. Tylko obecność Violet powstrzymywała go przed przyłożeniem zaciśniętych pięści do policzków i dreptania z nogi na nogę. W końcu musiał być menskim menszczyznom i nie wypadało mu zachowywać się jak nakręcona jedenastolatka widząca po raz pierwszy puszka pigmejskiego. Dlaczego dostali po jednej rybce to nie wiem, ale zakładam że ktoś zauważył ich naturalne piękno i zachwycił się tym, jak cudownie razem wyglądają (to znaczy nie ja to zakładam, a Klemens tak w sumie), toteż Vestergaard nie oponował, kiedy wciskano mu zamkniętą w bańce z wodą rybkę. Zwłaszcza, że przy okazji otrzymał eliksir, dzięki któremu mógł pójść na dwie randki jednocześnie! Violet trafiła jego zdaniem troszkę gorzej, bo nie potrzebowała jego zdaniem eliksiru postarzającego, ale taktownie swoje przemyślenia zachował dla siebie.
- Min kaere, skoro już mamy tak urocze stworzonka pod swoją pieczą, nie sądzisz, że należy im nadać jakieś imiona? - spytał, obracając bańkę z biedną rybką w dłoniach. - Ależ one powinny być trzymane razem! Samotność je zeżre jeśli będą oddzielnie! Musimy się nimi zaopiekować i stworzyć im dobry dom. - coś wszyscy na tym balu chcą tworzyć domy dla nowych podopiecznych. Za dużo zwierząt!
Powrót do góry Go down


Quentin Tricheur
Quentin Tricheur

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 329
  Liczba postów : 341
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2673-quentin-tricheur
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6043-quenio#171480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7211-quentin-tricheur#204514
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyNie Paź 20 2013, 23:20;

To prawda jak na pierwszą randeczkę, dość brutalnie wszystko rozpoczęli. Ale co tam, przynajmniej nie będzie przed nimi żadnych tajemnic, dosłownie, to nie może być aż taki zły początek, ej!
Chyba mają już wystarczająco urozmaicony wieczór na tyle, że okładanie pałką nie jest potrzebne. I serio, powinna powiedzieć na głos, że jej zdaniem Quentin jest nie dość, że w dość przystojny, to jeszcze męski. Serio, cudownie. Kobiety ostatnie strasznie mu schlebiały, niekoniecznie słowiami, ale głównie tym co robiły! Najpierw zalicza wile, a teraz jego partnerka wyraźnie nie miała ochoty sobie z niego schodzić. I tak, z pewnością chodziło o czystą zazdrość Tricheur też chciał trochę pohasać na kucyku, który potem zje mu nogę. Ależ ta Mini ma jednak łeb na karku.
Potwierdził szybko głową, że tak może być. Co prawda spodziewał się, że to będzie coś gorszego niż samoistne pisanie, ale co tam, nie będzie przecież straszyć dziewczyny, skoro sam chce sprawdzić do czego to służy, najlepiej nie na sobie. No cóż, niestety znali się za krótko, żeby był w niej ślepo zakochany. Ale kto wie, może to był zbyt milutki chłopak, na znajomość z Mini, nie wiem dlaczego to zostało całkiem wykluczone. Tricheur jednak patrzył zniecierpliwony na pióro w rękach dziewczyny, czekając na jakieś rezultaty. Okropny z niego chłopiec, naprawdę. Delikatnie przeniósł ją z siebie, zanim zaczęła pisać i usiadł obok niej, żeby zobaczyć działanie piórka.
No cóż, faktycznie miał rację w tym, że nie był potrzebny do tego kałamarz. Mini bez przeszkód mogła sobie pisać i nie zorientował się na samym początku, że to krew, bo zwrócił uwagę na to co pisze. Najpierw pomyślał, że to po prostu jakaś makabryczna historia. Później, po pierwsze w końcu zorientował się, że to siostra Villiersa, po drugie, widząc wyraz jej twarzy uzmysłowił sobie, że to wcale nie bzdurne historyjki. Tricheur zrobił zdumioną minę, spojrzał ponownie na tekst i zobaczył, że z ręki dziewczyny kapie krew. To dlatego nie potrzebny był żaden kałamarz.
- Cholera – mruknął i podwinął rękaw koszuli tak, by wyjąć pióro z jej dłoni, bez dotykania go chociaż kawałkiem skóry. Szybko schował je do swojej kieszeni i sam wyjął różdżkę, mrucząc „episkey” na zarkwawioną rączkę Mini, a potem „incendio” na diabelską karteczkę.
- Odrobinę się pomyliłem – zauważył dotykając lekko jej naprawionej dłoni. – Boli?- zapytał podnosząc w końcu wzrok na dziewczynę. Swoją drogą nie wiedział, czy powinien powiedzieć cokolwiek o tym co przeczytał. Przykro mi? Dowiedział się wszystkiego nagle, niechcący, więc nie wiedział czy Mini chce coś powiedzieć na ten temat, czy może przemilczenie tego będzie świetnym wyjściem. Chociaż swoją drogą jak teraz będzie mógł patrzeć na Villiersa bez myślenia o rzeczach, które przeczytał na tej nieszczęsnej karteczce.
Powrót do góry Go down


River Quayle
River Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 279
  Liczba postów : 420
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5479-river-quayle#159453
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5483-rzekowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7165-river-quayle#204302
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Administrator




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyNie Paź 20 2013, 23:50;

Tak, Madison miała rację, tu chodziło tylko i wyłącznie o zaufanie, które w jakimś tam stopniu musiało istnieć w każdym związku. Inaczej pewnie nie było sensu w ogóle się ze sobą spotykać, bo polegałoby to tylko na strzępieniu sobie nerwów i rzucaniu oskarżeń o ewentualne zdrady. River wiedział, że albo teraz jej zaufa, albo pożegna, nigdy tak naprawdę nie przekonując się, czy czasem nie przesadził, czy nie byłoby im dobrze, czy nie mogliby się jednak szczerze i zgrabnie dogadywać. Wiedział tak samo, że nie przyszedł do niej i to wypowiedziane teraz przez nią, zapiekło go odrobinę. Bo rzeczywiście, powinien był się ruszyć, nie czekać, aż to Mads przyjdzie, nie, gdy to on zrobił ostatnio taką aferę. Nie chciał jednak dłużej tłumaczyć, był to jeden z tych niewielu razy, gdy nie miał ochoty już nic mówić, bo tak wiele zostało tu już wypowiedziane.
Spoglądając jej w oczy, powoli podszedł do Mads, nie wykonując gwałtownych ruchów, a następnie zdejmując swój marynarski kapelusz i wykładając ją na głowę swej dziewczyny, dziś o tak długich włosach. Poprawił kilka pasem, by ładnie leżały, potem swą dłonią wędrując wzdłuż jej szyi. Serce przyjemnie głośno zawiadamiało o swoim istnieniu, gdzieś w głębi jego, wcale nie aż tak chudej, klatki piersiowej. Taki tam, jakby rytuał. Był Indianinem, wolno mu.
- Wyjdźmy teraz stąd i wróćmy jednocześnie do wszystkiego co wcześniej przez chwilę mieliśmy, tego sprzed kłótni. W ogóle sprzed wakacji. Ale nie sprzed rozmowy na tyłach cieplarni. Bogowie, za dużo gadam - troszkę się zagalopował (całe szczęście, że nie zrobił facepalma w celu upomnienia samego siebie), gdy to już poprosił ładnie, bardzo uważnie na nią spoglądając. Jednocześnie już po chwili, niczym pod wpływem bardzo silnego impulsu, niemal musiał, znacznie gwałtowniej ją pocałować, aniżeli było można się tego spodziewać w tak wyważonej chwili. Ostatecznie ten Quayle był bardzo narwany, a tak bliska obecność Madison, która była tak piękna i tak ogromny brak jej słodkich pocałunków, bardzo łatwo popchnął go do tego, by skraść jej jeden, ten tak bardzo wyczekiwany.
- Chodź moja tajemnicza partnerko, idziemy dalej, w końcu jesteśmy sobie przeznaczeni - gdy chwila z pocałunkiem, jakby za szybko się skończyła, powiedział nawiązując do listu, jaki każdy z nich dziś otrzymał. W ogóle, bal jakby już przygasał. Jednak River na pewno nie zamierzał jeszcze zakończyć swego wieczoru w towarzystwie tej dziewczyny, którą to wylosował mu tajemniczy Pirat Rory. Chyba od dziś zostanie ich ogromnym fanem. Madison złapał lekko za rękę, by wraz z nim po prostu stąd zniknęła, bo tłumy uczniów na pewno były ostatnią rzeczą jaka była im potrzebna.

no to tutaj chyba zt!
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyPon Paź 21 2013, 12:44;

Uśmiechnęła się przelotnie, słysząc żarcik Griga kawalarza i tylko nieco zmartwiona pokręciła głową, kiedy okazało się, że spinka od syren to tak naprawdę jakiś pic na wodę, w dodatku całkowicie bez gustowny i pewnie obśliniony przez wściekłą syrenę. No, czy coś równie miłego!
Och, Clara naprawdę starała się być perfekcyjna! Wyrozumiała, miła, dobra i w ogóle cud prefekt, być może to dlatego, aby już nikt nie miał ŻADNEGO powodu, aby no nie wiem... po prostu ją zdradzić, porzucić? Widocznie to się nie do końca sprawdzało, ale tyle razy dokonywała autopsji swojego charakteru i swoich różnorakich błędów, tego, co mówiła, będąc w związku z Danielem, szukała tego co mogło sprawić, że to wszystko się tak potoczyło... i chociaż to podejście naprawdę paranoiczne, upatrywała w sobie tych wszystkich wad, które mogły sprawić, że ktoś mógłby zrobić jej coś takiego. Znowu.
I naturalnie to zlikwidować, zgnieść już w zalążku.
Głębokie podłoże psychologiczne, o taktak, pozdrawiam! Aczkolwiek drama by się przydała, hehs.
Clarze bardzo spodobał się pomysł z odwiedzeniem tej tajemniczej muszli, miała tylko nadzieję, że nie będzie tam żadnych syren, fu. Zamiast tego, coś obleśnego zaczęło ich gryźć po kostkach! W pierwszej chwili Hepburn krzyknęła, próbując odgonić natrętne kostkogryzy, ale już po chwili dotarło do niej, że taktyka, którą obrała, była taktyką nijaką, bo jeden ze szczuroszczetów wskoczył Clarze wprost na ręce, prawdopodobnie chcąc zatopić małe ząbki w piegowatej twarzy. Dziewczyna strzepnęła zwierzątko od razu, ale zanim boleśnie łupnęło o podłogę, zdążyło się przyczepić do siatki rybackiej, którą gryfonka miała na sobie.
- Nigdy więcej! - wzdrygnęła się, kiedy razem z Grigiem bezpiecznie udało im się opuścić to szatańskie pseudo zoo. I jużjuż miała ciągnąć swojego chłopaka jak najdalej od tego zakątka sali... kiedy ponownie krzyknęła, wskazując na szczuroszczeta, który próbował uwolnić swoje pazurki z rybackiej siatko-sukienki.
- Weź go weź go weź go weź go! - prawie przestała oddychać, nie mogąc się doczekać momentu, kiedy ten mały obleśny stworek się od niej odczepi. Zanim jednak Orlov zdążył jeszcze coś zaradzić na natrętnego i pewnie baardzo przestraszonego szczuroszczeta, Clara wpadła na plan życia! - A może weźmy go jako zakładnika? Gdyby one - ruchem głowy wskazała na muszlę, z której przed chwilą wybiegli - postanowiły nas odszukać, nic nam nie zrobią, dopóki mamy ich pobratymca, HA!
Powrót do góry Go down


George C.Callum
George C.Callum

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 53
  Liczba postów : 65
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6776-matthew-avery#192661
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6780-sowa-pielegniarki-strzesz-sie#192690
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyPon Paź 21 2013, 16:00;

I tymi słowami dziewczyna zniszczyła mu całą radość. Usiadł na miejscu na którym siedziała dziewczyna i zaczął pić drinka. Wściekły teraz chciał się zabawić, zatańczyć lecz nie mógł. Bo po pierwsze kto, a po drugie nie znalazł tu żadnej wolnej osoby do tańca. Jedyne co mu pozostało to nachlać się do utraty przytomności. Oh jak on pragnie z kimś zatańczyć... lecz jak to zwykle nie ma z kim. Zaczął oglądać jak inni się dobrze bawi. Jak zwykle nie umyślnie zaczął się bawić skalpelem. Jakby spotkał osobę, która nie odrzuci go... były to tylko marzenia. Oparł się jedną ręką na stoliku, drugą zręcznie bawił się skalpelem. Zauważył Daine. Uśmiechnął się dziwnie pod nosem, a po chwili zżerała go zazdrość. Szybko odwrócił głowę. OD tej wściekłości zaczęła go boleć głowa. Aż tu ni skąd ni zowąd kapnęła na podłogę łza. Jego łza. Od śmierci rodziców nie poleciała mu żadna łza. Gdyby nie miał z nimi do czynienia jako lekarz szkolny zapomniałby co to jest. Wpatrywał się w łzę przez jakiś czas dopóki nie podniósł głowy i rozejrzał się. Nikt tego nie widział i nie zamierzał tego pokazywać. Jego słabości.

Wolny wątek pisać!
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyPon Paź 21 2013, 19:59;

Juno była tutaj zlepkiem wszelakich nieszczęść, więc z pewnością dogadałaby się z każdym tutaj w Wielkiej Sali, mogąc mu nawet zaproponować wspólne sesje w jakimś przytulnym psychiatryku. Trzymała się jednak dobrze, więc można było jej tylko pogratulować tej silnej woli, życiowego farta czy jakiegoś anioła stróża, który nad nią czuwał i nie pozwolił jej jeszcze zrobić sobie krzywdy. No ok pozwolił, ale koniec końców spędziła tylko kilka miesięcy po czyszczeniu żołądka w łóżeczku, w którym męczyła ją skrajna depresja, a po wyjściu z niego wyglądała niemalże jak Merlin, więc w tę czy we w tę z pewnością go rozumiała. Byłaby cholerną hipokrytką gdyby wysłała mu jakieś słowa krytyki, bo jakby nie patrzeć sama spędziła grube, kilka lat na uganianiu się za największym ćpunem w zamku. No cóż, każdy popełnia błędy, a my tylko możemy stać z boku i pilnować żeby nie zrobił sobie krzywdy. Czasem nawet pokrzyczeć, ale wiemy, że to i tak na nic się nie zda, bo ludzie tacy jak Merlin czy Juno i tak będą robić swoje niezależnie od tego czy zatrzymali się na etapie przedszkolnym czy nieco wyższym. Zważywszy na to jakie Kavanaugh miała wielkie serduszko, najchętniej zrobiłaby tak żeby każdemu było dobrze. Takie rzeczy jednak się nie zdarzają, więc tylko smętnie wpatrywała się w podłogę, zastanawiając się jak jeszcze mogłaby wila pocieszyć, kiedy niedobry Dexter zaczął sypać niemiłymi słowami, a w dodatku zaraz jeszcze zaczął atakować jej fantastyczną koleżankę z Gryfa, przebraną za różowego królika. To prawda, nie była chyba dzisiaj w najlepszej formie, a kiedy wychodziła zapomniała spojrzeć w lustro czy coś, ale Juno miała pewne obiekcje, czy to właśnie aby ona miałaby być powodem nieszczęść w Merlinowym życiu.
- Nie słuchaj go - stwierdziła dyplomatycznie, klepiąc Vanberga po ramieniu, jak gdyby uspokajała niegrzeczne dziecko. Uśmiechnęła się pocieszająco w stronę dwójki zakochanych i zaczęła się zastanawiać co by jeszcze mogła dorzucić. Jakaś wybitna w pocieszaniu ludzi nie była, a zwłaszcza w zażegnywaniu sporów. Zazwyczaj była prowodyrką i to ją trzeba było uspokajać, więc może czas wreszcie nabić skilla w nowej dziedzinie życia. Tak właściwie to chyba na dziś już wystarczy, więc może kiedy indziej się za to zabierze, bo naprawdę nie miała weny. Najchętniej walnęłaby swojego partnera raz, a porządnie w głowę co by załatwić kwestię uspokajania i powstrzymać go przed kolejnymi przykrymi słowami, KTÓRYCH NA PEWNO BĘDZIE ŻAŁOWAŁ. Taka kochana ta Juno była i taka niedoceniana, eh. Wybawił ją jednak od zastanawiania się nad zadaniem nie na jej kompetencje, proponując wypad po alkohol. Tak, to było coś na co Gryfonka czekała odkąd tu się zjawiła. Więcej alkoholu, więcej zabawy i te sprawy. Miała zamiar zrobić coś szalonego i w ogóle zapamiętać jakoś fajnie ten bal, a jak na razie zdążyli zaśpiewać już trzy razy szanty, zaczepiani przez piratów i skompletować trio kolorowych papug. Tak, tak Juno wręcz uwielbia stanie w takiej oto większej grupce i przy akompaniamencie brodatych żulików śpiewanie ile wlezie! Nawet jej się smutno zrobiło kiedy dotarło do niej, że czwartej piosenki nie doczeka. Jak atmosfera się trochę ociepli, mogą pomyśleć o założeniu kwartetu i użyciu swoich papug jako chórku. Wspaniały pomysł!
- Ej no super, wreszcie wziąłeś się za gadanie sensownych rzeczy! Ja zagadam faceta za ladą, a Ty wykaż się swoimi pirackimi zdolnościami. Prowadź więc i wiesz, w razie niepowodzenia nie zgub mnie - stwierdziła ochoczo w odpowiedzi. To chyba było najlepsze wyjście zanim dwójka chłopców zacznie sobie wydrapywać oczy. Inaczej. Dexter zacznie wydrapować oczy Sky, bo Merlin dzisiaj trochę warzywny, więc nie jestem pewna czy by podołał wyzwaniu. Tak czy inaczej, obyło się bez walenia kogokolwiek w głowę, wyrywania włosów i pozbawiania się wzroku, czyli bal można zaliczyć do udanych (to na pewno zasługa tych wspaniałych pieśni). Skikając niczym sarenka podbiegła do dwójeczki, co dopiero niedawno do nich doszła (no może nie podbiegła, bo za pewne dzieliła ich odległość dwóch kroków, ale kto tam by się tym przejmował) i złożyła na ich policzkach soczyste całusy, tłumacząc coś tam zawile, bo nie lubiła w tak niesympatycznej atmosferze się rozstawać. Potem odwróciła się szybciutko w stronę Dexa, łapiąc go za łapkę żeby dać się poprowadzić do jego super tajniackiego mieszkanka na after, a jeszcze przy okazji zahaczyć o wcześniej wspomniany monopolowy. Po drodze jeszcze rzuciła mu piorunujące spojrzenie, bo zachował się bardzo nieładnie w stosunku do swojego ziomka i w ogóle to bardzo smutno jej za niego było, ale długo go gromami z oczu nie przysmażała, bo jeszcze długa droga przed nimi i mają się fantastycznie bawić dzieciaczki.


[z/t x2 mam nadzieję, że założyłaś to super fajne mieszkanko xd]
Powrót do góry Go down


Raphael de Nevers
Raphael de Nevers

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 897
  Liczba postów : 924
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6354-raphael-theodore-de-nevers#178291
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6356-ludzie-listy-pisza#178305
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7207-raphael-theodore-de-nevers#204480
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyPon Paź 21 2013, 21:38;

Rzeczywiście, jakoś nie szło mu najlepiej, jeśli chodziło o relacje damsko-męskie, zwłaszcza ostatnio. Nigdy wcześniej nie miał takich kłopotów, wszystko szło gładko albo nie miało większego znaczenia. Ot, kilka nieprzespanych nocy, po czym ból czy tęsknota wyparowywały jak kamfora i Raphael znów był beztroskim marzycielem, który nie brał życia na serio, szwendał się tu i ówdzie, zbierał wrażenia, spisywał je, kolekcjonował i układał w barwne mozaiki słów. A teraz...? Teraz miał wrażenie, że prawdziwe życie, któremu dotąd jakoś się wymykał z łap, w końcu go dogoniło i trzymało tak mocno, że nie miał szans na ucieczkę. Gigi złamała mu serce i mimo jej zapewnień, że to wszystko nie tak, że naprawdę jej na nim zależy, Raphael nie potrafił zaufać po raz kolejny, czemu zresztą trudno się dziwić. Podejrzewał, że to kolejny etap zakładu, gra, za którą on płacił zbyt wysoką cenę, by się na to zgodzić. A Curtis... Curtis była jego bratnią duszą, nie oczekiwał od niej jakiś specjalnych względów, nie dlatego, że mu się nie podobała, ale jakoś nie był w stanie patrzeć na jakąkolwiek dziewczynę inaczej niż jak na człowieka. Jakby Grace skutecznie wyłączyła z gry wszystkie inne przedstawicielki swojej płci. Nie wiedział nic o listach do Sheri czy Mattie, a nawet gdyby wiedział... cóż, nie uznałby tego wyjścia na bal za jakieś wielkie wydarzenie. To znaczy... cóż, miał w planach spędzić miły wieczór z kimś, kto dobrze go rozumiał, był śliczny i niebanalny.
Uśmiechnął się ciepło, kiedy wyraziła swoją dezaprobatę dla szczurów lądowych, po czym wzięła go za rękę i pociągnęła w tłum. Właściwie to on powinien jej torować drogę, ale Curtis radziła sobie zaskakująco dobrze i Raphael nie czuł potrzeby, by cokolwiek zmieniać. Miała ciepłą dłoń i nie była kolejną fałszywą, wstrętną kobietą, która go oszuka. Jako że de Nevers był z natury zgodnym człowiekiem, nie widział zupełnie żadnych przeciwwskazań i zgodził się na śledziowe zdjęcie, wciąż nie puszczając łapki panny Juvinall.
- Mimo wszystko, wolę, kiedy jesteś Curtis i masz te ładne nogi...- uśmiechnął się, nawiązując do ich jakże poważnych, pijackich rozważań-... niż ogon śledzia.- Och, myślę, że reszta balu upłynęła im naprawdę miło na różnych dywagacjach i grach słów, które każdy normalny człowiek uznałby za wariackie, ale to w końcu panna Juvinall i pan de Nevers, więc nie ma się czemu dziwić!

z/t x 2
Powrót do góry Go down


Sky Winterbottom
Sky Winterbottom

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 135
  Liczba postów : 227
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6485-skylar-sky-winterbottom#182144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6486-sky-w#182145
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7364-sky-winterbottom#206922
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyWto Paź 22 2013, 13:06;

Powiem wam, że już tak strasznie nie chce mi się pisać na tym balu, że od kilku dni próbuję uniknąć tego odpisu. SORY MERLIN <3.
Jeśli chodzi o Juno i Skaj to na pewno są mega dobrymi koleżankami i Juno dobrze wie, że Skaj normalnie tak nie wygląda i z reguły nie otumania się eliksirami aż tak strasznie, więc halo, może by zareagowała i wyciągnęła swoją ziomalkę z tego pokręconego ciągu, przy okazji pomagając Merlowi.
Ledwie zdążyła przecisnąć się przez tłum, wtoczyć się na pokład łajby i stanąć u boku Faleroya, kiedy już kazano jej śpiewać. Skaj znała wiele szant! Ale szant mugolskich, z czarodziejskimi było nieco ciężej, toteż pałeczkę przekazała swojemu wychudzonemu mężczyźnie, sama zaś coś tam mruczała w rytm, kiwając się wraz z Merlinem. Papug, którego dostali był śliczny, wielki i do tego na pewno bardzo wyszczekany, chociaż akurat w danym momencie tylko poskrzekiwał, zamiast obrzucać pirackimi wyzwiskami wszystkich dookoła. A szkoda.
Wizja posiadania dziecka, przyszłego domu i w ogóle tego wszystkiego była trochę creepy, nawet jak na pijaną, słabo ogarniającą Skaj. Spojrzała na Merlina jak na wariata, dopiero po chwili, widząc szczęście wymalowane na jego zapadniętej wilowej buźce, przekonując się do tego pomysłu.
- No skoro już mamy dziecko, to musimy je jakoś nazwać. Co powiesz na Bobka? - rzuciła, przyglądając się Merlowi, któremu coś nie szło zapoznawanie ze sobą papug. A teraz powiem Ci dlaczego BOBEK. Otóż wypowiedz teraz to imię na głos i zobacz jak śmiesznie się usta układają podczas mówienia! Powiedz to teraz szybciej a potem jeszcze raz, jeszcze szybciej. Nie wiem jak Ty, ale ja w tym momencie leję ze śmiechu.
Sky raczej z Dexem ćpać tabletek by nie mogła, bo tabletki są wytwarzane i w ogóle nie robi się ich z naturalnych halucynogenów jak grzyby czy hasz. Dopóki ograniczaliby się do tego typu rzeczy i eliksirów na ich bazie, zapewne mogliby być ziomami, ale jeśli na stół wjeżdżały tabsy albo jakieś asfodelusy do wciągania, Winterbottom umywała rączki i zbierała tyłek. Narkotyki be.
- Następnym razem jak otworzysz gębę żeby wypowiedzieć taki komentarz, licz się z tym, że skończysz bezzębny, ze złamanym nosem. - odparła chłodno i zaskakująco trzeźwo. Domyślam się, że takie ostrzeżenia czy groźby (jak zwał tak zwał) mogą wydawać się dosyć komiczne w ustach przebranej za różowego królika dziewczynki, sięgającej Dexterovi może maksymalnie do ramienia, ale Winterbottom była szalenie poważna, a gdyby jej wzrok mógł zabijać, Vanberg zapewne już leżałby przed nimi trupem.
Szczęśliwie była taka Juno, która starała się załagodzić sytuację i nie dopuścić do rozlewu krwi. Sky spojrzała na koleżankę z wdzięcznością, szalenie ciesząc się z faktu, że zabiera swojego partnera zanim cała sytuacja zdążyła przybrać jeszcze mniej ciekawy obrót. Uściskała Kavanaugh, ignorując Dextera, po czym odwróciła się do swojej miłości i uśmiechnęła się niewinnie, palcem wskazującym głaszcząc ich nowe dziecko po łepetynie.
- Zoo mi się podoba. - stwierdziła w końcu, chwytając Merla za dłoń w której nie trzymał trójzębu i ściągając go ze statku. - A tak w ogóle to fajny trójząb. - dodała, jakoś nie kwapiąc się do komentowania pozostałej części jego przebrania, a raczej jego braku. Wolała prawdę powiedziawszy nie wiedzieć, czy Merlin zapomniał się ubrać do końca, czy to był efekt zamierzony.
Chwilę zajęło im dostanie się do magicznego zoo. Wszystko byłoby fajnie i cudnie, gdyby nie fakt, iż zatrzymali się zbyt długo w jednym miejscu, podczas podziwiania trytonów. Skaj z zachwytem pokazała na jednego, paplając coś bez sensu do swojego partnera. Wtem stworzenie odezwało się w języku, którego Skaj ni huhu nie rozumiała. Dziewczę zmarszczyło brwi i spojrzało na Merla, najwyraźniej oczekując, że przynajmniej on będzie rozumiał mowę trytonów. Kiedy ten okazał się ani trochę niepomocny, Winterbottom przykicała bliżej brzegu, wołając coś tam do istoty. I chyba zawołała coś nie tak, bo w ułamku sekundy potwór znalazł się przy niej. Zgrabnym ruchem wciągnął moją biedną pijaną Skaj pod wodę (swoją drogą ta była zimna, co błyskawicznie ją otrzeźwiło), porywając w otchłań. Jak to możliwe do cholery, że udało im się wyczarować tak głęboki staw z wielkiej sali? Przemknęło jej przez głowę jeszcze nim została przywiązana do jakiegoś pnia. Oczywiście gdzieś tam po drodze ze strachu krzyczała, więc teraz już jej zbyt wiele powietrza w płucach nie zostało.

eheh ratuj mnie i spieprzajmy z tego balu xd
Powrót do góry Go down


Kayleigh Walsh
Kayleigh Walsh

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 166
  Liczba postów : 363
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5516-kayleigh-walsh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5526-k-walsh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7581-kayleigh-walsh#211945
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyPią Paź 25 2013, 20:51;

Niech Elliott nie pierdoli farmazonów!
Także wygląda bardzo zjawisko. Widać, że chłopak musiał napracować się nad strojem, chyba, że tylko Kayle tak uważa, ale kto tam wie. Ważne, że doskonale się prezentował. Z resztą jak zawsze, hehs. Te niesforne loczki, opaska przykrywająca jedno oko, no wszystko! Obydwoje zabłysnęli strojami, nie ma co się kłócić! A ja czuję, że spamuję, więc kończę, teraz, o! Cwaniaczek.
Teraz powróćmy do perypetii panienki Walsh. Normalnie to nie miewa takich sytuacji. Ba, omija je szerokim łukiem, nie lubi wplątywać się w te dramatyczne przeżycia, miłości, rozstania, wielkie nadzieje, powroty i tak dalej. Lecz nie tak łatwo się od tego wymigać. Samo przyszło, a nie, przepraszam! To wszystko jej wina. Zachciało jej się korespondować z obcą osobą, kreatywnie. I w dodatku poznali się w tak niemiłych okolicznościach. STOP! Co ona w ogóle sobie myśli. Będzie się przejmować jak jakaś zdesperowana trzynastolatka? Bo pocałowała Elliota? Równie może mu wmówić, że to była taka gra, albo jakieś wyrzuty sumienia przez martwe żaby, no wszystko! A wiadomo, że Kayle jest dobra w tym. Przekręcanie przeróżnych historii, kłamstwa, to co dziewczyna lubi najbardziej, choć wychodzą z tego nie miłe skutki, chociażby niezły wpierdol od brata, który siedzi samotnie w Kanadzie czy też marnując swój cenny czas z koleżkami, ach ta zazdrośnica! Chyba najbardziej sensowną ściemą byłby zakład, chociaż to za bardzo brutalne i dosyć popularne, trzeba coś bardziej kreatywnego, no dalej Kayle, myśl! Te żaby są dobrym pomysłem. Na płazy każdy poleci, a szczególnie osoba, która doskonale wie o jej żabim fetyszu, hehe. Na sto procent się uda. Pytanie tylko czy Elliott w to wszystko uwierzy?
Dobra, już kończę piękne lanie wody, bo tego posta trzymam w wordzie od tygodnia, przechodzę do konkretów, hehs. Szczerze, to nie spodziewała się takiej reakcji ze strony Elliotta. Snuła wiele scenariuszy, oczywiście tych mrocznych. Co za dziwna dziewucha, a zgrywa takiego twardziela. Cóż za hipokryzja, o losie. Myślała, że odbędą jakąś głęboką, psychologiczną rozmowę na temat ostatnich wydarzeń pomiędzy nimi. Cóż, powinna być mu wdzięczna, że nie zaczął tylko przeszedł do tej fajniejszej części, czyli świetnej zabawy podczas balu. Zaliczyli wiele ciekawych atrakcji co oczywiście bardzo wprawiło Kayle w dobry nastrój. Przez chwilę zapomniała o tych wszystkich incydentach, a szczególnie o ostatnim, niefortunnym zdarzeniu. Ale tylko przez chwilkę, bo znowu zaczęło się wszystko kotłować w Walshowej głowie, smutek!
- Wiesz co Elliott? Nie najlepiej się czuję - wyszeptała, lecz wątpię czy chłopak zdołałby to usłyszeć, bo już zaczęli losować kolejną atrakcję. Dalej nie wiem co się działo, jak to przebiegło, ale wiem, że niewidzialność wylosowali. Ucieknie? Byłoby najlepszym pomysłem, nadal się głupio czuje, ach ta głupiutka dziewucha. Szybko ulotniła się z sali zostawiając samego Bennetta. To było chamskie! Kayle, wstydź się!

eheheh zt, to bo już nie ogarniam, ale oczekuj kolejnego posta gdzieś indziej, odezwę się do ciebie na fb, pw, łotewa :"")
Powrót do góry Go down


Zoe F. Champion
Zoe F. Champion

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, metamorfomagia
Galeony : 0
  Liczba postów : 480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5421-zoe-champion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5423-albert-czyli-sowa-bez-mozdzka-zoe
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyPon Paź 28 2013, 21:30;

Po pierwsze chciałam bardzo bardzo przeprosić za to, że jestem taka niedobra i dopiero teraz zabrałam się za odpisywanie na balu. Po drugie przez jakieś dwie minuty byłam święcie przekonana, że Sky Winterbottom stwierdziła, że 'Zoe jej się podoba', a po trzecie... W sumie to nie ma trzeciego. Champion była generalnie bardzo szczęśliwą i uradowaną dziewuszką, bo jej partner taki męski mężczyzna tak bardzo się starał żeby wyglądać równie fajowo jak ona, że nawet zaprzęgł swojego brata do pomocy, który mu zrobił te ekstra tatuaże. Oceniła fachowo od góry do dołu jego strój i była skłonna dać mu tłuściutką dyszkę, jednak stwierdziła, że nie wolno od razu dawać facetowi wszystkiego, więc zbyła to tylko zdawkowym uśmiechem. Była nawet taka kochana, że nie dała mu posyłać piorunujących spojrzeń w stronę innych mężczyzn, robiąc go tym jedynym, który mógł spozierać w zakazane czeluści.
Uradowała się niezmiernie kiedy Percy dał jej wybierać atrakcje. Strasznie marzyło jej się zostanie konikiem morskim w cylindrze i już zamierzała ciągnąć go w stronę namiotu, ale wpadł jej zaraz do głowy bardziej diabelny plan, którym wcale nie było morskie zoo, a piracki statek, w którym miała zamiar znaleźć duużo magicznego, pirackiego rumu! No bo kto by nie chciał.
- Percy, Percy, Percy, mam wspaniały pomysł, chodźmy poszukać rumu i ukrytego skarbu albo tylko rumu, no nie wiem, rum byłby fajny, ale i skarb to też niezły pomysł, no chodźmy chodźmy!- zaczęła nadawać z prędkością karabinu maszynowego, ciągnąc Folletta za sobą w kierunku tego wspaniałego statku. Nie żeby nie miała alkoholu, bo przecież nawet z jej torebki wystawała butelka, ale to by przecież było takie mega romantyczne gdyby udało im się znaleźć jakiś fantastyczny skarb we dwójkę, a potem jeszcze go spożyć na pokładzie statku! Co prawda kiedy już się na łajbę wgramolili to na Zosiowej buźce pojawił się krzywy uśmiech, tyle tu drzazg niefajnych było i piratów, którzy wyciągali ludzi do śpiewania szant, a potem obdarowywali ich papugami. Zoe nie miała nic do papug, ale już samo opiekowanie się nad jej pozbawioną mózgu sową było dla niej męczarnią, a poza tym nie była w nastroju na śpiewanie szant, których na dodatek nie znała. Taka z niej ignorantka wstrętna była! Szczęście jednak jej dzisiaj sprzyjało, bo przez dziesięć minut zwiedzania spróchniałego statku nie zaczepił ich żaden pirat, ani żadne niebezpieczne morskie stworzonko, które mogłoby się niechcący wydostać z zoo.
- Patrz, patrz, udało się!- zapiszczała z zachwytu, podskakując na obydwu nogach na wysokość jakiś kilkunastu centymetrów i zanosząc się perlistym śmiechem. Takie oto cuda tutaj w jakiejś zapomnianej klitce znalazła. Nie było tutaj okien i śmierdziało trochę stęchlizną, ale było tyle rumu, że zapasy zrobi sobie na co najmniej rok! Nie no dobra żarcik, ale na tydzień jej na pewno wystarczy. Mądra z niej dziewczynka była więc użyła zaklęcia pomniejszającego co by zmieścić w torebkę jak najwięcej, po czym ucałowała mocno chłopca, bo z tego zadowolenia prawie że o nim zapomniała! Nie martw się jednak Kanadyjczyku, bo Zoe ciągle ma Cię na względzie!
- Ta impreza powoli umiera, ale możemy przenieść się do mnie - zaproponowała wspaniałomyślnie, jednak na jej buzi pojawił się zaraz grymas smutku bo oto przypomniała sobie, że mieszka w Dormitorium, a tam raczej nie pozwolą im na nocne schadzki. Od czego jednak były zapomniane zakamarki Zamku?
- Może jednak niekoniecznie do mnie, ale chodźmy na dach! Na dachu będzie fajnie! Mamy tyle rumu, że będzie nam ciepło całą noc! No chodź Percy, nie daj się namawiać- jęknęła, wpatrując się w niego wyczekująco i ciągnąc za rękę, bo przecież nie za rękaw koszuli której nie miał.

/zt x2 możesz gdzieś zacząć ofc jak chcesz <3 bo mają tyyyyle rumu, że hohoho
Powrót do góry Go down


Merlin Faleroy
Merlin Faleroy

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Ćwierć-wil, rezerwowy obrońca
Galeony : 236
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3560-merlin-faleroy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5349-glupia-sowa-merlina
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7199-merlin-faleroy#204423
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyWto Paź 29 2013, 15:39;

Merlin tak skupił się na przyjściu Sky, że w ogóle nie miał pojęcia co tam Dexter do niego mówił. O co mu w ogóle chodziło? On tu do niego przychodził porozmawiać, poznać swoją piękną dziewczynę, a ten prostak jest taki niemiły dla niego. Biedny Faleroy nic nie rozumiał z postawy Vanberga. Czekał spokojnie na podejście swojego królika, skupiając sięna tym, że statek chyba strasznie się kołysał, a on musiał stać prosto. Jak Juno i Dex sobie z tym radzili tak dobrze? Cieszył się, że nie wylądował na pokładzie śpiewając dziko szanty, bo Skaj jakoś widocznie kiepsko je znała.
- Bobek jest okropnie. Ty go nazywaj tak, dla mnie to będzie Harry Potter – oznajmił Merlin głaszcząć Harry’ego po piórach. A teraz wytłumaczę ci dlaczego nie BOBEK. Bo zaczęłam robić to co kazałaś i miałam w ustach kawałek czekolady, więc cała się oplułam i jestem oburzona.
Merlinek bardzo się zdziwił słowami Dexera, które wydawało mu się, że usłyszał spojrzał na niego oczywiście bardzo przytomnie i zmarszczył brwi, otwierając lekko buzię. Chciał coś powiedzieć i obronić swoją dziewczynę, ale w zasadzie nie miał zielonego pojęcia co. W takim razie podniósł swój trójząb i lekko dźgnął go Dextera w brzuch, robiąc przy tym odgłos, który miał oznaczać, że wypruwa mu flaki. Opuścił swoje narzędzie zbrodni i zachichotał, całkowicie nie ogarniając chłodnej atmosfery pomiedzy Niebem, a Dexem. Tak zaczął się śmiać z tego co zrobił, że ledwo ogarnął, że Juno i Dex sobie idą i pomachał im niewyraźnie dopiero kiedy oddalili sięna tyle, że pewnie już nawet nie widzieli jego pożegnania.
I zoo było świetnym pomysłem. Złapał rączkę Skaj i zaczął w podskokach iść do muszli, co chwila głaszcząc papugę na swoim ramieniu, delikatnie swoim trójzębem. Podziękował za komplement Sky, prawdopodobnie dobrze, że nie zapytała o resztę przebrania, bo jeszcze by się speszył, że nie ma spodni i uciekł.
W zoo było super, on opowiadał coś równie bez sensu i niestety nie pomógł jej z dogadaniem się z trytonem. Co gorsza wylosowałam nieparzystą cyfrę, więc pomimo tego, że Merl wskoczył do wody krzycząc do swojego nieba dziko, on też został schwytany i przywiązany obok Sky. Widocznie nie umiał dobrze pływać, plus nie był w stanie do ratowania. Próbował oczywiście jakiś czarów, ale nic mu nie szło. Faleroy był przekonany, że zaraz tu umrą i tyle będzie, ale nagle wielka kałamarnica złapała ich i wykopała poza staw. Byli więc w tragicznym stanie i nie dziwię się, jeśli Skajowi kostium królika nie nadaje się już do niczego. Miejmy nadzieję, że chociaż bokserki Merla wciąż tam mu wszystko zakrywały.
- Spierdalamy – oznajmił mokry i przestraszony wil, wstając na nogi i ciągnąc za sobą Sky. Po drodze nawet zatrzymał się, wracając po trójząb, a potem jak najszybciej uciec z tego przeklętego miejsca.
/ztttt
Powrót do góry Go down


Mini Villiers
Mini Villiers

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Galeony : 142
  Liczba postów : 238
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6105-mini-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6156-pani-sowa-ed-pewnie-od-drugiego-imienia-zartownisia#174328
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyNie Lis 03 2013, 22:48;

Gdybyśmy tak zapytali Mins jak sobie wyobraża wymarzoną randkę to po dzisiejszych wydarzeniach jej oczekiwania by raptownie zmalały i tylko zaznaczyłaby, że żadne zoo nie wchodzi w rachubę, a wszystkie tajemnicze przedmioty jakie wpadną w jej posiadanie testuje partner, a bo po co miałaby znowu przeżywać takie koszmary jak dzisiaj. Tak to jest wspaniały plan na następną randkę z kimkolwiek by ona nie była.
Dzisiaj mimo super przeciwności losu, wszystko zdawało się chodzić gładko jak w szwajcarskim zegareczku (hehe taki tam żarcik sytuacyjny) do czasu kiedy wszystkie jej tajemnice zostały zdradzone randomowemu facetowi. To się nazywa mieć pecha. Mini odkąd pojawiła się w Hogwarcie dbała o to żeby nikt nie wściubiał nosa w jej sekrety, toteż niewiele osób potrafiło powiedzieć, że rzeczywiście zna Villiersównę. Zresztą po co miałaby opowiadać te rewelacyjne historie, które w większości miały początek w domu. To było zupełnie niepotrzebne, a i ona czuła się lepiej z wiedzą, że nikt o niej nic nie wie. Nie żeby od razu jakaś aspołeczna była albo ukrywała jakąś swoją drugą tożsamość. Po prostu kiedy o sobie mówiła, selekcjonowała informacje, a żeby te bardziej niezręczne zostały tylko dla jej wiadomości. Musiała jednak w życiu narobić wiele złego, bo karma to dziwka i wraca ze zdwojoną siłą jak to właśnie zaobserwowaliśmy na załączonym obrazku. Taka słodka Mini, roztaczająca swoje uroki, siedząc sobie w okolicy Quentinowego brzuszka nagle została wpakowana w taką okropnie żenującą sytuację. Niedobrze. Teraz mogłaby sama prosić o walnięcie pałką w głowę żeby się już tam dalej nie męczyć.
- Odrobinę się pomyliłeś?!- wydała z siebie głośny pisk. Miała na niego po prostu nakrzyczeć, bo przecież mu zaufała, a tu takie scenariusze najgorsze z możliwych. Ton głosu miała przybrać też jakiś groźny, ale ten nagły brak krwi spowodował, że z jej białego jak kreda ciałka, wydobywały się jedynie słabe dźwięki o wysokich tonach. Przykro nam Mini, pobędziesz groźna kiedy indziej. Było jej cholernie wstyd przez taki obrót spraw, zwłaszcza że nie było nawet cienia wątpliwości, że Tricheur przeczytał wszystko co się pojawiło na tej niedobrej kartce, ale też była okropnie wściekła na siebie za to, że w ogóle wpadła na pomysł żeby to ona pisała i na niego za to, że jej pozwolił coś takiego zrobić. Halo, gdzie Ci mężczyźni co ratują damy z opresji? Chłopak nieco się zrehabilitował tym, że nie wspomniał nic o żenującej treści i szybko spalił karteczkę, a jej rączkę ładnie podreperował. Nie zaprotestowała nawet kiedy zabrał od niej tajemnicze pióro. Może i w przyszłości byłby z tego niezły pożytek, ale teraz chciała być jak najdalej od tego przedmiotu.
- Trochę - zaczęła zginać i prostować palce u dłoni żeby zobaczyć czy będzie w stanie dzisiaj jeszcze cokolwiek nią robić. Tragedii nie było, ale super przyjemności nie sprawiało jej to również. Pokręciła głową ze skwaszoną miną, jakby chciała z niej wytrząsnąć całe zło jakie przytrafiło jej się dzisiejszego wieczoru.
- A ja tylko chciałam zrobić sobie zdjęcie jako konik morski w cylindrze - uśmiechnęła się słabo, rozbawiona swoim fantastycznym poczuciem humoru w obliczu tragedii i zdrową ręką złapała Ślizgona za koniec rękawa żeby pociągnąć go za sobą. Skoro oficjalnie został już powiernikiem jej największych sekretów, należałoby się chociaż jakoś elegancko zapoznać, a każda minuta dłużej spędzona w tej sali przyprawiała ją o ból głowy.
- Chodź, idziemy się napić, zabiorę Cię w jakieś fajne miejsce. Chociaż zważywszy na to co się tutaj dzieje, każde inne będzie fajniejsze niż to - mruknęła pod nosem, nawet nie czekając na odpowiedź z jego strony. To przecież byłoby bardzo nieładne gdyby nagle stwierdził, że zostawił włączone żelazko czy coś i koszula mu się zaraz spali.

[zt x2]
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Specjalny




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptyPią Gru 20 2013, 23:10;


Życie zmienia ludzi drogie dziewczęta. Ktoś przecież musi świątecznie ozdobić Wielką Salę, a zostali w to zaangażowani wszyscy uczniowie, którzy jeszcze nie wyjechali z Hogwartu lub dopiero dopinają walizki, jak i Ci, którzy zostają w zamku na okres świąteczny. Jak będzie z Tobą? Wyjeżdżasz? Zostajesz? Wszyscy mówią, że Hogwart jest jak dom, więc może się nie opłaca nawet ruszać tyłka. Wszak niedługo i tak wszyscy się zlecą na kolejny mecz. Ale nie będziemy uprzedzać faktów fabularnych.
Sytuacja była taka, a nie inna i pewna nauczycielka zatrudniła Amelię Wotery do pomocy w pakowaniu słodyczy do wiklinowych koszyków, które później wysłać miano do dyrektorów szkół przyjezdnych. Natomiast Anneliese Golightly trafiła do ozdabiania ściany za stołem nauczycielskim. Sarah Pauths również nie została bez zajęcia, bo poświęciła się robieniu stroików. Lecz kiedy we wszystkie trzy chciały już wyjść, bo koniec prac, to zostały zatrzymane do ozdabiania choinki.
Wesołych świąt dziewczęta.

______________________

Wielka Sala - Page 11 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Amelia Wotery
Amelia Wotery

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołactwo
Galeony : 493
  Liczba postów : 846
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2239-amelia-wotery?highlight=Amelia+Wotery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5271-sowka-amelii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7243-amelia-wotery
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 10:09;

Święta. Święta w klasach. Święta w dormitorium. Święta na korytarzach. Święta na błoniach. ŚWIĘTA WSZĘDZIE. Akurat w tym roku Amelia nie miała najmniejszej ochoty na święta. Dzielenie się tymi cholernymi prezencikami, dekorowanie wszystkiego, co można udekorować, kolędy, które ludzie śpiewają w każdym możliwym miejscu tego zamku. Okropieństwo. Jednak.. nie miała gdzie się podziać na święta. Miała do wyboru albo zostać w Hogwarcie, albo siedzieć przez całą przerwę świąteczną w mieszkaniu swojego byłego chłopaka. Wiadomo, że wybrała Hogwart. Jak na Hogwart przystało, ktoś musiał ją też wciągnąć w przygotowania świąteczne i dekorowanie Wielkiej Sali. Przypadło jej w udziale pakowanie słodyczy do wiklinowych koszyków. Porażka. To znaczy, zawsze mogło być gorzej, mogła na przykład trafić na ozdabianie ściany czy też robienie stroików. Pakując słodycze zawsze mogła podkraść jednego cukierka albo jedną z Czekoladowych Żab. Uśmiechnęła się lekko, gdy skończyła swoje zajęcie. Nareszcie może wyrwać się z tego świątecznego nastroju. Już, już była prawie przy drzwiach, gdy nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Obróciła się gwałtowanie, podczas gdy jej serce biło tak szybko, jakby zaraz miało wypaść z klatki piersiowej. Ostatnio była bardzo strachliwa. Była to tylko nauczycielka, która chciała jej oznajmić, że jej marzenia się nie spełnią. Nie będzie mogła spokojnie wrócić do dormitorium. Musi, bo to wręcz rozkaz, zostać tutaj i ustroić jeszcze tą durną, ogromną choinkę, stojącą na środku Wielkiej Sali. Westchnęła ciężko i zerknęła na dwie dziewczyny, które także zostały zagonione do roboty.
- Świetnie - wymruczała pod nosem, kierując się za panią profesor w stronę choinki. Cały dzień z jakimiś dziewczynkami, których nie znała i nie miała ochoty poznawać. Tak naprawdę, w ostatnim czasie nie miała ochoty na nic, kompletnie na nic. Po przemianie, której doświadczyła, czuła się okropnie. Nie chciała przeżywać tego nigdy więcej, a miało się to powtórzyć. I to nie raz, nie dwa.. a przez całe życie. Przez całe swoje cholerne życie będzie musiała zamieniać się w wilkołaka, w każdą pełnię. Ciekawe, jak będzie tłumaczyć się ludziom, gdy zaproszą ją gdzieś w noc, w której przewidywana jest pełnia. Myślała tak intensywnie, nie skupiając się na swoim zajęciu, co było ogromnym błędem. Ścisnęła jedną z bombek w ręce tak mocno, że ta pękła na malutkie kawałeczki i skaleczyła boleśnie dłoń dziewczyny. Wymruczała kilka przekleństw pod nosem, rozglądając się za jakąś chusteczką albo czymkolwiek innym, co mogłaby przyłożyć do poranionej dłoni.
Powrót do góry Go down


Sarah El. Pauths
Sarah El. Pauths

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animag (wilk)
Galeony : 291
  Liczba postów : 572
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6998-sarah-pauths
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7004-poczta-sary-pauths
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7163-sarah-el-pauths#204296
http://thoughts-of-the-certain-girl.blogspot.com/
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 10:58;

Wyszłam z dormitorium nie wiem w jakim celu, po prostu pospacerować. Chodziłam, chodziłam aż jakaś ręka ścisnęła tak mocną moje ramię że aż się skuliłam. Widząc że to jakiś profesor poszłam za nim. Kierował mnie w stronę Wielkiej Sali. Weszliśmy i zauważyłam że tylko ona nie była udekorowana. W korytarzach, salach lekcyjnych i innych miejscach już wisiały ozdoby świąteczne. Po chwili nauczyciel uświadomił mi że musimy ozdobić salę. My?, pomyślałam. I później się dowiedziałam czemu my, były tu zemną dwie dziewczyny. Jedną z nich była Anneliese, a drugiej nie znam. Chciałam podejść i się przywitać, ale w tym momencie profesor tłumaczył mi co mam zrobić. No trochę tego było. Stroiki?! Na taką wielką salę?! Wow chyba dzisiaj stąd nie wyjdę, w myślach prychnęłam.
Podeszłam do stolika przy którym mam robić zadanie. Pozostałe dziewczyny już zaczęły, więc i ja zaczęłam żeby nie pozostać w tyle. Kochałam święta, były to moje ulubione. Jakoś nie widziałam sensu innych. Święta są tak najbardziej magiczne siedzenie z rodziną, no mi nigdy nie było dane, przystrajanie choinki, zajadanie się przysmakami i różne inne rzeczy. Anabel zawsze brała mnie na swoje święta, siedzieliśmy z Davidem przy jednym stole modliliśmy się, a później jedliśmy. Kochana Anabel zawsze starała się kupić mi prezent, ale prawda była taka że mało zarabiała. David zawsze dawał mi pieniądze i czekoladę, byłam wdzięczna za to. Jako że nic nie kupowałam, bo z resztą nie mogłam, to uzbierała się spora suma pieniędzy. Miałam ją na czarną godzinę, oczywiście to mugolskie pieniądze, ale przydają się jak kupuje materiały do szycia. W sklepach czarodziei zazwyczaj czegoś takiego nie ma. Nagle z boku usłyszałam jak ktoś przeklina, dziewczyna której nie znałam przecięła sobie rękę. 
-Proszę. Pomóc ci czy dasz radę? -Podeszłam do dziewczyny, podając jej paczkę chusteczek. Na ziemi leżały kawałeczki bombki. A szkoda miała taki ładny kolor.- Jestem Sarah. -Podałam jej  dłoń ale przecież miała ją skaleczoną i od razu się zawstydziłam. Ale wtopa, myślałam. Uśmiechnęłam się do niej i odeszłam, widać było że jest wściekła nie chciałam stać koło niej. 
Weszłam za poje stoisko i robiłam dalej. Miałam już zrobione tyle stroików że mogłam odejść. Ale przy drzwiach zatrzymała mnie nauczycielka, która powiedziała że trzeba przystroić choinkę. Wzruszyłam ramionami i podeszłam do owej choinki. Zauważyłam że stoi koło niej ta dziewczyna. Oooo wtopo, przeklinałam w myślach że byłam taka nieczuła. Chwyciłam pierwsze lepsze bombki i zaczęłam je zawieszać.
Powrót do góry Go down


Anneliese Golightly
Anneliese Golightly

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, pół wila
Galeony : 57
  Liczba postów : 75
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7031-anneliese-golightly
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7034-panienka-golightly
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 14:09;

Jaką radość odczuwała dziewczyna na myśl, że tylko określony odcinek czasu dzielił ją od opuszczenia murów na przynajmniej tydzień. Od tej atmosfery zaczynało jej się robić niedobrze. Święta było dosłownie wszędzie i najwyraźniej rzuciły się wszystkim kompletnie na mózg. Nie, żeby nie lubiła świąt, ale szał wokół nich napawał ją wstrętem. Dlatego też nie chciała mieć absolutnie NIC wspólnego z ozdabianiem zamku. Niech tym się zajmują nauczyciele, ewentualnie naiwne pierwszaczki lub studenci. Ona miała ważniejsze rzeczy na głowie jak na przykład pakowanie swojego kufra i zastanawianie się, jaką sukienkę włoży na coroczny bal, gdy nagle, ni stąd ni zowąd, została zatrudniona do dekorowania Wielkiej Sali kompletnie bez jej woli. Spojrzała na starszą kobietę z ledwo skrywaną irytacją i prychnęła pod nosem, wyswabadzając się z jej uścisku, gdy ta złapała ją za ramię. Jej dobry humor jak szybko się pojawił, tak samo szybko się ulotnił, szczególnie gdy została jej przydzielona ściana za stołem nauczycielskim. Z obojętnością popatrzyła na nieznaną sobie Krukonkę, z nie mniejszą zerknęła na już znaną Sarah.
- Widzę, że szykuje się wręcz cudowna zabawa - mruknęła pod nosem i zajęła się odwalaniem swojej części roboty, dziękując nieznanym bytom, że od czegoś miała magię, która znacząco ułatwiała sprawę, bo roboty nie było przy tym mało. A co gorsza nie miała nawet pod ręką żadnego uczniaka, który z niewątpliwie wielką radością wyręczyłby ją w tym zadaniu, więc sama musiała "ubrudzić rączki". Uporała się z tym najszybciej jak się dało i z westchnięciem ulgi skierowała się ku wyjściu. Jednak znowu była zmuszona gwałtownie się zatrzymać, gdy ta sama kobieta nakazała (a wierzcie, ona nienawidziła nakazów) pomóc w ubieraniu choinki razem ze wspomnianą wyżej dwójką innych uczennic.
- Przykro mi, ale mam jeszcze swoje własne rzeczy do roboty, a nie zajmowanie się choinką, którą mógłby zrobić inny uczeń zostający w tym zamku! - warknęła wyraźnie zniecierpliwiona, ale, ku jej większej złości, nie miała tu prawa głosu. Spojrzała na niewątpliwie wielkie drzewo i wywróciła oczami. A jeszcze dodała kolejne prychnięcie pod nosem w gratisie, gdy spostrzegła, że jedna z dziewczyn na wstępie kaleczy się zwykłą, malutką bombeczką, a druga przywiesza je ręcznie. Kogo jej przydzieli do roboty? Ona bynajmniej nie miała zamiaru się babrać ani udawać, że świetnie się bawi, więc nie zwracając uwagi na tę jakże osobliwą scenę zaczęła machać różdżką, by wszystkie ozdoby zawisły na właściwych miejscach.
Powrót do góry Go down


Sarah El. Pauths
Sarah El. Pauths

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animag (wilk)
Galeony : 291
  Liczba postów : 572
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6998-sarah-pauths
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7004-poczta-sary-pauths
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7163-sarah-el-pauths#204296
http://thoughts-of-the-certain-girl.blogspot.com/
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 14:27;

Wszystkie bombki powieszone, girlandy są, lampki błyszczą jak zawsze. Wszystko było idealne, ale jak by nie ona to sala nadal była by smutna, brzydka i w ogóle nie udekorowana. Oby dwie dziewczyny chyba miały problem że muszą być w Hogwarcie. Znałam Anneliese i wiedziałam że obchodzi ją tylko w co się ubrać, lub kiedy stąd wyjdzie. Odruchowo wywróciłam oczami. Jezu są ŚWIĘTA! trzeba pomagać, a nie mieć wąty że coś trzeba zrobić! Nie rozumiałam ich, ja i Anabel zawsze ubierałyśmy same choinkę, dekorowałyśmy dom, a później jeszcze gotowałyśmy! Było wspaniale. Zrobiłam wszystko ci miałam zrobić, ustawiłam dodatkowo zrobione przeze mnie stroiki tak żeby jakoś to wyglądało. Sala była piękna, wreszcie pasowała do reszty. Pokazałam nauczycielce całą moją robotę, nic nie wspominając o dziewczynach które tylko udawały. Nie chciałam na święta zrobić im kłopotów. Kobieta się wręcz zachwyciła, to było jak miód na moje serce. Chwyciła mnie za rękę, podziękowała i pozwoliła wyjść. 
-Dziękuje, sala teraz jest na prawdę piękna. -Odpowiedziałam. -Wesołych świat i do widzenia. 
Wyszłam z sali, obejrzałam się jeszcze raz i zobaczyłam jak obydwie dziewczyny są na mnie wściekłe. Hmm trudno było się brać za robotę!, pomyślałam. Taka prawda, przyszłam ostatnia i wyszłam pierwsza.


Ostatnio zmieniony przez Sarah El. Pauths dnia Sob Gru 21 2013, 14:38, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Specjalny




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 14:29;

Ależ cóż to za bunt przedświąteczny? Święta są cudowne! Bombki, świeczki, łańcuchy, lampki, uczucie, ciepło, kominek, Mikołaj I TAK DALEJ! No dziewczyny! Co wy takie niezadowolone z życia? Życie ma się jedno, trzeba je przeżyć dumnie, wielbiąc każdą chwilę z osobą ukochaną lub z osobami. Wszak poligamia wydaje się być co raz popularniejszym rozwiązaniem!
Nasz psotniś Januszek został wezwany do przygotowania z innymi uczniakami gorących napoi dla pracujących w Wielkiej Sali. Nie żeby i Januszek się nie buntował, bo przecież magia i skrzaty powinny zrobić to za nich. Jednak nic nie zapowiadało tego, że zostaną zwolnieni. Bo przecież skrzaty przygotowują milion innych rzeczy, a przygotowanie kilku kubków z gorącym kakao nie jest jakimś obciążającym zadaniem.
W takim razie uśmiechnąwszy się szeroko Januszek, przystąpił do przygotowywania napoju. I oto okazało się, że do jednego kubka dolał bełkoczącego napoju, do drugiego natomiast trafiło kilka kropel euforii, no dobra może to nie było kilka kropel, a troszkę więcej! Do trzeciego kubeczka natomiast trafiła otwartych zmysłów. To skąd miał Januszek eliksir otwartych zmysłów to całkowita tajemnica...
Jednak ruszył z tacką do Wielkiej Sali i od razu podszedł do dziewcząt, które chyba nie były zadowolone z życia.
- No hej ślicznotki. Mam coś dla was. - Uśmiechnął się do nich i tak oto do rąk Ann trafił kubeczek z euforią, do Sarah bełkoczący napój, a do Amelii otwarte zmysły.
- Pijcie na zdrowie i uwaga, bo ta bombka spada! - I jak się temu wszystkiemu przyjrzał, to rzeczywiście jedna z bombek trzasła o podłogę, ale z Januszka był taki gentleman, że machnął różdżką mrucząc: Reparo i życie znów było piękne.
Och jak słodko. Oddał bombkę wprost do rąk przepięknej wili i musnął ją swoimi usteczkami w dłoń.
- Moja piękna, zostań mą żoną i matką mych pociech. - Oczywiście powiedział to wszystko w ojczystym dla siebie języku, czyli po rosyjsku. Z tegoż powodu dziewczę moglo go nie zrozumieć i chłopiec czmychnął.

[zt dla Mistrza gry]
tu znajdziecie opisy działania eliksirów:
http://czarodzieje.forumpolish.com/t6713-spis-eliksirow#189940

______________________

Wielka Sala - Page 11 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Sarah El. Pauths
Sarah El. Pauths

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animag (wilk)
Galeony : 291
  Liczba postów : 572
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6998-sarah-pauths
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7004-poczta-sary-pauths
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7163-sarah-el-pauths#204296
http://thoughts-of-the-certain-girl.blogspot.com/
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 14:58;

Wychodząc zatrzymał mnie jakich chłopak. Nie wiedziałam o co chodzi. Podeszłam do dziewczyn z nim. Podał nam napoje coś tam powiedział o bombce, a ja szybko się odwróciłam z chęcią złapania owej ozdoby ale ona była szybsza. Potłukła się na miliony kawałków. 
-Mamy teraz to posprzątać? -Widząc jak chłopak wypowiada zaklęcie które naprawiło bombkę, byłam mu bardzo wdzięczna. Kocham świata i ozdoby, ale zamiatać to mi się nie chciało. 
Wypiłam łyk napoju, i postanowiłam coś jeszcze zrobić. Nie wiedziałam co, ale miałam nadzieje że się coś znajdzie. Jednak mężczyzna coś jeszcze powiedział, chyba coś o ślubie i matkach. Było to po Rosyjsku który ledwo ledwo znałam. W jedne z wakacji postanowiłam się go uczyć, i nawet go opanowałam nie do perfekcji, ale bardzo dobrze. 
-Ej Annaliese! Wiesz że jesteś szmatą?! Pustym dzieckiem które myśli tylko o swoich nowych bucikach! Oj i jeszcze coś ta bluzka jest brzydka! Chyba rok temu była modna!-Popijając napój od chłopaka, skierowałam się w stronę dziewczyny. Co ja tam jej powiedziałam? Sama nawet nie wiedziałam. 
Podeszłam do jednej ze ścian nic nie robiąc. Przez przypadek wywróciłam się na tą drugą. Yyyy jak ona się nazywała? Właśnie.
-Yyyy, przepraszam? Jak ty się w ogóle nazywasz? Ja ci się przedstawiłam. -Prychnęłam stojąc dalej przed nieznaną dziewczyną. 
Chciałam stamtąd już wyjść. Miałam dość towarzystwa dziewczyn które miały muchy w nosie. Wywróciłam oczami i podeszłam do choinki, wielkiej,świecącej choinki. Widząc kolejną bombkę która miała za chwilę spaść rzuciłam się w tamtą stronę. Dosłownie. Upadając na ziemię, kuliłam się z bólu. Upadłam na brzuch, centralnie na brzuch. Ale bombka przetrwała, trzymałam ją w ręce za sznurek. Nagle zaczęłam się śmiać, czemu nie wiem. Co w tym było śmiesznego? Nie wiem. Po prostu się śmiałam, z niczego. Brzuch zaczął bardziej mnie boleć ale teraz ze śmiechu.
Powrót do góry Go down


Anneliese Golightly
Anneliese Golightly

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, pół wila
Galeony : 57
  Liczba postów : 75
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7031-anneliese-golightly
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7034-panienka-golightly
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 15:56;

Tak, Święta są cudowne, ale tylko wtedy, gdy można mieć święty spokój od tego całego świata. Czyli jakby nie musiała swojego wolnego czasu spędzać na tak mało interesujących ją rzeczach jak dekorowanie sali i ubieranie choinki, gdy jej własne obowiązki ciążyły jej na plecach, a czas kurczył się coraz bardziej. Z drugiej strony nie, żeby szczególnie jej się śpieszyło, ale zawsze musiała mieć wymówkę do wywinięcia się od niechcianego zadania, która wyraźnie tym razem nie działała, a szkoda. Nic więc dziwnego, że z lekka krzywą minką pozawieszała kilka bombek na krzyż na zasadzie "odpieprzcie się ode mnie"  i zrobiła gwałtowny obrót z powrotem w kierunku drzwi, nawet nie patrząc na wyraźnie oczarowaną tym widokiem kobietę, ani wielce zadowoloną z siebie, pożal się Boże pracowitą, pszczółkowatą Puchonkę. Chętnie wyszłaby z pomieszczenia, gdyby nie to, że nagle pojawił się obok niej jakiś inny uczniak zatrudniony do tego samego zadania, co one, do tego...z kubkami kakao. A pół wila nie pogardziłaby teraz z czymś ciepłym, szczególnie, że nie wiedząc dlaczego było jej trochę zimno, ale w końcu był to istny zmarzluch! Posłała mu uroczy uśmiech, nie wiedząc do końca, cóż chłopak powiedział, bo niestety matka niekoniecznie uznała inwestowanie w rosyjski za konieczne. Może to lepiej, może i nie. Ważne, że wreszcie miała w rękach jakikolwiek ciepły napój i teraz nie był najmniejszych wątpliwości, ze przyjęcie ów podarunku było poważnym błędem. Skutki już można było najwyraźniej zauważyć u Sarah, chociaż z początku wila nawet nie pomyślała, że ta zachowuje się inaczej nie z własnej woli, więc otaksowała ją pogardliwym wzrokiem, który mówił "czy ty naprawdę chcesz zejść z tego padołu jeszcze szybciej, niż było to zaplanowane?"
- Spójrz w lustro, Pauths i zamknij twarz, nim coś ci się w nią stanie - w jej mniemaniu powinno to zabrzmieć złowrogo, a jednocześnie olewczo, ale nikt nie umiałby teraz wytłumaczyć, dlaczego blondynka zaczęła chichotać. Niekontrolowanie chichotać, a jak Sarah upadła na podłogę, to zdawałoby się, że nawet jeszcze bardziej. Podeszła do niej i popatrzyła na nią z góry.
- Cóż za ofiara losu, nawet bombek nie umie porządnie powiesić - i znowu zaczęła się śmiać, tylko tym razem w jej głosie zabrzmiało coś bardziej złośliwego. Złośliwie się śmiała, a jednak nie umiała tego powstrzymać. Podświadomie zapewne już planowała okrutną zemstę an tym przeklętym Rosjaninie, który musiał coś jej dodać do kubka, więc lepiej dla niego, by już teraz wynajął zgrabną ziemiankę na Syberii.
Powrót do góry Go down


Sarah El. Pauths
Sarah El. Pauths

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animag (wilk)
Galeony : 291
  Liczba postów : 572
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6998-sarah-pauths
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7004-poczta-sary-pauths
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7163-sarah-el-pauths#204296
http://thoughts-of-the-certain-girl.blogspot.com/
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 17:04;

-Jasne, jasne. Haha oczywiście... Kto to mówi. Dziewczyna która myśli że jest fajna, a tak na prawdę to wielka z niej ofiara losu. -Nadal się śmiejąc, wstałam otrzepałam się, przeniosłam ciężar na prawą nogę i mówiłam do dziewczyny. -Kotku, myślisz że jak "masz" bogatych rodziców to coś ci to da? Nie! Ludzie cię specjalnie nie polubią bo dasz im trochę kasy! A WIESZ CO? JA NIE MAM W OGÓLE RODZICÓW! I CO KURWA MAM PŁAKAĆ?!- Rozłożyłam ramiona, a na sam koniec mówiłam bardzo głośno z naciskiem na każde słowo.
Rozłożyłam ramiona i odeszłam od Ann. Phi, nigdy bym nie płakała z takich głupot. Ja przynajmniej nie jestem zadufaną w sobie dziewczynką która myśli że jest idealna. Było to żałosne. Wypiłam resztę napoju i wyrzuciłam kubeczek. Lekko kręciło mi się w głowię, ale i tak dobrze się czułam. Czasami już nie wiedziałam co się dzieje. Szczerze byłam dumna z tego że jej to powiedziałam. Nie czułam się inaczej, jeszcze nie wiedziałam o tym co miałam dolane do napoju. Powiesiłam bombkę i odeszłam. Stałam oparta o ścianę, i układałam sobie włosy. Gdy stwierdziłam że wyglądam ładnie schowałam małe lustereczko. Z boku zauważyłam że stoi mały stoliczek z napojami i słodyczami, którego wcześniej nie widziałam. Podeszłam do niego i wzięłam sobie jedno ciasteczko. Miałam wielką na nie ochotę. Widziałam jak dziewczyny stoją koło siebie całe oblane złością. Wzięłam pierwszy lepszy napój i podniosłam do góry w ich kierunku. Trochę go upiłam. Po chwili podeszłam do girland i nałożyłam na niektóre pozostałe bombki tak żeby wyglądało to ładnie.
Powrót do góry Go down


Amelia Wotery
Amelia Wotery

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołactwo
Galeony : 493
  Liczba postów : 846
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2239-amelia-wotery?highlight=Amelia+Wotery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5271-sowka-amelii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7243-amelia-wotery
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 17:33;

Oczywiście dziewczynie trafił się najdziwniejszy z eliksirów, jakby jej życie nie było już wyjątkowo skomplikowane. Westchnęła ciężko, rozglądając się na boki. Kubek z sokiem oczywiście wypiła, nie miała pojęcia, cóż za okrutna substancja znajduje się w środku. Po chwili poczuła.. cóż mogła poczuć? Zaczęło jej się zdawać, że widzi, jak jej umysł zaczyna się otwierać. Nagle nie wiedziała jaki jest dzisiaj dzień tygodnia, gdzie się znajduje i co tak naprawdę robi. Jednocześnie zaczęła też czuć zapach każdego ciasteczka, które stało na stoliku, każdy owoc przyciągał jej wzrok. Zrobiła się głodna, strasznie głodna. Głodna i zadowolona. Od pewnego czasu nie było nawet możliwości, żeby Amelia była zadowolona. Teraz.. poczuła się nagle tak szczęśliwa, że wszystko przystało ją denerwować. Kątem oka obserwowała, co dzieje się między Ślizgonką a Puchonką, wychwytując wzrokiem najmniejsze szczególiki.
- Dawaj, musisz jej dokopać - uśmiechnęła się radośnie do Ślizgonki, której jeszcze nie znała. Jak podpowiadał jej szósty zmysł, dziewczyny były od niej sporo młodsze i Amelia nie zamierzała zawierać z nimi jakiejś głębszej znajomości, jednak odezwać się musiała. Chociaż raz, żeby nie wyszła na jakąś niemowę, bo to przecież niedopuszczalne, prawda? Czuła się bardzo dziwnie. Gdzieś w jej głowie przebiegła jej myśl, że może ktoś dolał jej czegoś do napoju albo dosypał do posiłku. Jednak radość i to, że musiała zareagować w jakiś sposób na każde wydarzenie, które odbywało się w Wielkiej Sali, wypędziło całkowicie z głowy ten malutki, nic nie znaczący pomysł. Obserwowała dziewczyny z niemałym zainteresowaniem, zastanawiając się czy ona też zachowywała się tak w ich wieku? Przecież to niemożliwe, że ludzkość staje się tak głupia. Nie wiedzieć czemu, panna Wotery była przekonana, że dziewczyny chodzą do siódmej klasy. W jej umyśle działo się coś dziwnego. Nagle jakby się powiększył. Był w stanie zmieścić w sobie tyle rzeczy, tak wiele wspomnień, uczuć. To dziwne. Bardzo dziwne.
Powrót do góry Go down


Anneliese Golightly
Anneliese Golightly

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, pół wila
Galeony : 57
  Liczba postów : 75
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7031-anneliese-golightly
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7034-panienka-golightly
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 18:07;

Podparła się pod boki i uniosła podbródek, chociaż szybko musiała zakryć usta ręką, bo wciąż nie znalazła sposobu, by przestać się całkowicie irracjonalnie śmiać. Nawet nie wiedziała, co było tak zabawnego, a jednak chichotała jak totalna idiotka. Nie zwracała uwagi na to, że kilkoro uczniów zaczynało się na nie patrzeć z zainteresowaniem, bo przywykła do tego, że się na nią patrzyli, czegokolwiek nie robiła. Poza tym nie dbała, co o niej powiedzą, więc ignorowała całkowicie otoczenie, skupiając swój, we własnym mniemaniu, zimny wzrok i prawdopodobnie tylko on pokazywał, jak wielki błąd popełnia właśnie Pauths z każdym kolejnym słowem i zdaniem. Z Golightly się nie zadziera. To tak samo oczywiste jak to, że Ziemia jest okrągła. Każdy uczeń w tej szkole to wiedział, ale nie każdy przestrzegał, więc ta żałosna Puchoneczka niepotrzebnie naraża siebie na późniejsze nieprzyjemności. Jak tylko pozbędzie się skutków tego czegoś i wypatroszy Rosjanina, bo mu nie odpuści tego żarciku. Zapamiętać - Anneliese nie ma poczucia humoru. A właściwie ma, ale specyficzne.
- Nie obchodzi mnie, co o mnie myślisz, więc nie strzęp swojego długiego języka i nie szczekaj tak, bo robisz niepotrzebny hałas - chociaż na tę wypowiedź udało jej się powstrzymać chichot i jej głos brzmiał w miarę poważnie, ale natychmiast po ostatnim słowie wybuchnęła chichotem i pochyliła głowę, zakrywając twarz włosami. Kątem oka zerknęła na Krukonkę i uśmiechnęła się do niej, chociaż nikt teraz nie mógł być pewien, czy był to szczery uśmiech, czy może spowodowany działaniem eliksiru.
- Zamknij się łaskawie, jeśli nie masz o niczym pojęcia, ofiaro losu, bo nikomu pieniędzy nie daję ani nie chwalę się bogatymi rodzicami. Znaczę coś więcej niż pokaźna skrytka w Gringottcie. - prychnęła i znów zachichotała, co wyglądało co najmniej dziwnie, ale nic nie poradzi - Olaboga, obchodzi mnie to? Idź i pożal się komuś innemu, bo chyba źle trafiłaś - po tych słowach odwróciła się zamaszyście i sama przyjrzała się krytycznie choince uznając, że czegoś tu brakuje. Równie dobrze mogła wyjść z tej sali, a jednak wciąż tu stała i przewieszała kilka bombek, kilka usuwała, zamieniając na inne ozdoby, co jakiś czas wywijając ładne piruety i cały czas chichocząc jak mała dziewczynka, jakby przed chwilą nie emanowała jadem i ironią. Cóż, w jej wypadku nie było to nadzwyczajne, skoro humorki miała lepsze od baby w ciąży.
- Dziwne dziecko, skąd one się biorą w Hogwarcie? - zaśmiała się z dozą ironii i zgorszenia zarazem, kierując swoje słowa ni to do siebie, ni do stojącej nieopodal Amelii.
Powrót do góry Go down


Sarah El. Pauths
Sarah El. Pauths

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animag (wilk)
Galeony : 291
  Liczba postów : 572
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6998-sarah-pauths
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7004-poczta-sary-pauths
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7163-sarah-el-pauths#204296
http://thoughts-of-the-certain-girl.blogspot.com/
Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 EmptySob Gru 21 2013, 19:07;

Po co ja dalej tam siedziałam? Po co w ogóle ich słuchałam? Dlaczego już nie poszłam choć wszystko było zrobione? Sama nie wiedziałam. Przecież mogłam po prostu wyjść, tak skończyłam całą pracę więc czemu miałabym siedzieć w towarzystwie rozwydrzonego dziecka i jakiejś krukonki której nie znam. Było to bez sensu. Tak, tak miałyśmy wszystko udekorować i zrobiłam to. Nie, nie przejęzyczyłam się. Już byłam w tym temacie ale dziewczyny na prawdę nic nie zrobiły. Ślizgonka to chyba nawet nie ozdobiła tej ściany, słyszałam jak nauczycielka ją informowała że ma to zrobić. Byłam załamana sytuacją w jakiej się znalazłam. Słyszałam jak Ann coś tam powiedziała na mój temat, w przenośni. Ale ja tylko przystawiłam kubeczek do ust, i przewróciłam oczami. Upiłam mały łyczek, nadal poprawiając girlandy. Widziałam jak dziewczyny rozmawiały, a mnie miały gdzieś. Tak na prawdę też za bardzo mnie nie obchodziły, ale było mi trochę smutno. Byłam puchonką i miałam to w naturze prawda? Już chciałam właśnie to powiedzieć dziewczynom ale przypomniały mi się słowa Annaliese "Olaboga, obchodzi mnie to? Idź i pożal się komuś innemu, bo chyba źle trafiłaś". Taa nie miałam się do kogo odezwać i to mnie dobijało. One już o mnie plotkowały albo uważały za dziwną. Ale tak na prawdę to one były dziwne. Ann udawała że jest taka odważna i najlepsza, a ten drugiej nie znałam. Ale z tego że rozbiła dłonią bombkę można wywnioskować że jest bardzo silna, zaśmiałam się w myślach. Silna jak wilkołak. Prychnęłam, ale na tyle głośnio żeby mnie usłyszały. Czułam ich wzrok na mnie, ten pełen pogardy i nienawiści wzrok. Nie przestałam się śmiać, ale próbowałam nic nie mówić o wilkołakach. 
-Wilkołaki. Ludzie którzy rżnęli wilki?-Powiedziałam na tyle cicho że normalny człowiek by nie usłyszał. I dobrze nie chciałabym mieć przejebane u wilkołaka! A zwłaszcza że ta wypowiedź była trochę nie taktowna i rasistowska. A rasistą to ja nie byłam. Ooo nie, byłam prawię w stu procentach tolerancyjna. Prawię bo np. nie toleruje ludzi którzy nie tolerują innych. Jak by nie to i parę innych podobnych rzeczy. Wiem pewnie coś takiego nie istnieje, ale jak nazwać człowieka który toleruje prawię wszystko? Bo nie tolerancyjnym też nie można! Woow nawet w myślach nie umiałam się zamknąć. Cały czas o czymś myślałam. No a co mam robić jak dziewczyny się na mnie wypięły, a raczej obraziły za to co wcześniej powiedziałam. Czemu ja to powiedziałam? Teraz właśnie zadawałam sobie te pytania. Oczywiście jak to ja, nie zadałam sobie ich na początku tylko jakąś godzinę później. Oj mogłam na pewno o sobie powiedzieć trochę nietaktowna. Trochę bo wiedziałam kiedy się odezwać, a kiedy nie, ale nie zawsze o tym pamiętałam. Miałam już dość ciszy. Musiałam się odezwać. Nie! nie mogę! Znowu palnę głupotę. Miałam właśnie bombkę w dłoni, aż nie wytrzymałam i ozdoba się rozprysła. Poczułam wielki ból w ręce, ale tylko trochę się podrapała i gdzieniegdzie było trochę krwi, nie tak jak u tej dziewczyny wcześniej. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie dłoni.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 11 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 11 Empty


PisanieWielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 11 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 39Strona 11 z 39 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 25 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 11 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-