Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Herbaciarnia pani Puddifoot

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 38 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 22 ... 38  Next
AutorWiadomość


Rose Stuner
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Galeony : -16
  Liczba postów : 974
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyPią 11 Cze 2010 - 22:58;

First topic message reminder :


Herbaciarnia pani Puddifoot

Zaraz po przekroczeniu progu wyczuwa się unoszący się w powietrzu, przyjemny aromat herbaty. Pomieszczenie jest niewielkie i bardzo przytulne, oraz ciepłe, stoliki w nim natomiast są okrągłe i małe. Herbaciarnia ta jest szczególnie ulubionym miejscem zakochanych. Pokój urządzony jest w łagodne, stonowane kolory z przewagą różu i beżu. Można tu spróbować wielu rodzaju herbat i kaw.

Dostępny asortyment::
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Louis Lefevreux
Louis Lefevreux

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 192
  Liczba postów : 198
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySro 24 Lis 2010 - 22:07;

-Powiedziałem. -wysapał zarumieniony z nerwów, szeroko uśmiechnięty.
Nagle głosy umilkły. Umilkły, umilkły, umilkły!
Z pewnością były z niego dumne. Podjął cholernie dobrą decyzję.
Dłonie drżały mu z nerwów i podniecenia, oczy błyszczały dziwnie, rozbłysły w nich niesamowite iskry.
-Bo to prawda. Miłość jest piękna. Nie zamierzam wypierać się, ukrywać miłości. -szeptał z pasją, nieco schizofrenicznie.
-KOCHAM JĄ!
Powrót do góry Go down


Cherrie Lefevreux
Cherrie Lefevreux

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 188
  Liczba postów : 191
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySro 24 Lis 2010 - 22:12;

Chyba dawno, daaawno jej nikt tak bardzo nie zszokował, jak on teraz. Przecież wiedziała, że ją kocha. Dlaczego to zrobił publicznie, dlaczego nawet jej nie spytał o zdanie? Pominął jej decyzję, bo uznał, że jest nieważna? Czy coś się stało? Co sprowokowało go do tego nagłego zrywu, dlaczego to robił?
Mimo wszystko, jego słowa brzmiały pięknie, choć przerażająco, zwyczajnie wprawił ją w takie osłupienie, żę nie miała najzieleńszego pojęcia o tym, co mogłaby mu odpowiedzieć. Nijak nie umiała znaleźć odpowiedzi, która mogłaby odzwierciedlać wszystko co przechodziło przez jej myśli.
-Ja.. Ciebie też. - jęknęła cicho.
Powrót do góry Go down


Louis Lefevreux
Louis Lefevreux

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 192
  Liczba postów : 198
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySro 24 Lis 2010 - 22:22;

Rozpromienił się cały, a w jego oczach rozbłysło takie bezgraniczne szczęście, że mogła być pewna trafności swych słów.
Zręcznym susem dopadł do Cherrie, objął ją w talii, namiętnie wpił się w jej usta.
-Kochamkochamkochamdziękuję. -szepnął jej do ucha, by dłuuugą chwilę całować ją namiętnie.
Znów przeniósł wzrok na salę.
-Kocham tą dziewczynę jak brat i jak kochanek, słyszycie?!
Powrót do góry Go down


Cherrie Lefevreux
Cherrie Lefevreux

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 188
  Liczba postów : 191
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySro 24 Lis 2010 - 22:59;

Całował ją, znowu całował, dobrze, niech już ją całuje, wszystko jedno, ale - niech - nie - KRZYCZY - na - miłość - boską - o - ich - relacji.
-Nie krzycz. - poprosiła. Ciągle coś wewnątrz niej dygotało. Może gdyby powiedział jej wcześniej o swoich planach, to łatwiej byłoby jej zrozumieć jego frustrację.
Zaczęłaby od znajomych. Tłumaczyłaby to najbliższym, on też mógłby tak zrobić. I potem reszta by jej nie obchodziła. A teraz..
Poczucie wielkiego łamania jeszcze większej tajemnicy. I szok, wszystkich narażali na szok.
Miała mieszane uczucia wobec tego coming outu, ale tak bardzo go kochała, że teraz nawet nie wiedziała jak mu to wyznać.
Powrót do góry Go down


Louis Lefevreux
Louis Lefevreux

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 192
  Liczba postów : 198
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySro 24 Lis 2010 - 23:06;

Tylko szokiem można coś zdziałać.
Nienawidził tłumaczyć, nienawidził SIĘ tłumaczyć. Dziwne miny, dociekliwe pytania, drwiące uśmieszki.
Właśnie oszczędzał im tego wszystkiego. Coming out to jedyne i radykalne wyjście, ot co!
-Dobrze, kochana, dobrze. -odszepnął. Dla niej wszystko.
Wszystko.
Z błogim uśmiechem, przytulił ją do siebie. Zmarszczył jasne brwi.
-Drżysz.
Powrót do góry Go down


Cherrie Lefevreux
Cherrie Lefevreux

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 188
  Liczba postów : 191
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySro 24 Lis 2010 - 23:13;

Tylko, na miły Bóg, jak on sobie teraz wyobrażał ich egzystencję w społeczeństwie, stanowczo powinna była się go o to spytać.
Następnie im oświadczą, że kupują ładny domek, czarują mugolskiego księdza i urządzają sobie uroczy ślub, uroczą podróż poślubną, aby potem płodzić udane dzieci z ich grzesznego związku. To pewne.
Odetchnęła z niewypowiedzianą ulgą. Zamilkł. Nie krzyczał do tłumów o czymś, co było dla niej obecnie strzępem osobistej intymności. Już nie. Odetchnęła.
-Też byś drżał. - odparła krótko. Nadal zszokowana.
Powrót do góry Go down


Louis Lefevreux
Louis Lefevreux

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 192
  Liczba postów : 198
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySro 24 Lis 2010 - 23:15;

-Możliwe. -przyznał z ociąganiem. -Ale raczej nie. To dla wyższego dobra. Teraz mamy to z głowy, teraz możemy pieprzyć Nathalie Wright i pieprzyć się gdzie tylko zapragniemy.- szeptał w ekstazie, cholernie z siebie dumny, dumny, DUMNY
-Nie ma się czego wstydzić, to tylko miłość, tylko i aż miłość... -dodał, przymykając oczy i mocno tuląc siostrę do siebie.
Powrót do góry Go down


Charles Primrose
Charles Primrose

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołak, teleportacja
Galeony : 22
  Liczba postów : 386
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyCzw 25 Lis 2010 - 15:39;

No nie; jakimś dziwnym trafem dotarli oboje do herbaciarni, tej pieprzonej, zagracnonej, różowej, kiczowatej, śmierdzącej herbatą i płatkami róży herbaciarni, największego sennego koszmaru każdego szanującego się agenta i nie tylko. Nasz zacny pan Primrose miał zresztą okrutną traumę jeszcze z czasów szkolnych, kiedy został tu przyciągnięty niemalże siłą przez jego ówczesną dziewczynę, jak-jej-tam-było, i zmuszony do dwugodzinnego szczebiotania i picia okrutnie słodkiej herbaty pełnej cukru, soku malinowego, kokosu i Merlin wie czego jeszcze. Zresztą po tej wizycie pozostał mu uraz nie tylko w kubkach smakowych, a także w psychice - jest to jednak historia na inną okazję. W każdym razie, od tamtej pory zaglądał tu najrzadziej, jak to tylko było możliwe, a ostatnimi czasy niemalże wcale (i dobrze). No, ale wszystko co dobre, szybko się kończy i znów musi tu wysiadywać, chociaż to romantyczne, różowe miejsce nie budziło w nim najpozytywniejszych uczuć. Jakby nie mogli po prostu skoczyć do Trzech Mioteł (przez chwilę z przyzwyczajenia myślał nawet o Świńskim Łbie, jednak zorientował się, że mimo wszystko nie będzie to bar odpowiedni na taką wizytę, haha), tylko musieli gnieść się w tej graciarni? Ile tu było stolików? Dużo. Dużo za dużo, jak dla niego. O, proszę, nie może przejść! Kto do cholery postawił tu tą pufę? Naprawdę, jest potrzebna jak ślepemu radio. Oj! Staranowałby kelnerkę - nie ma się co dziwić, skoro zajmowała całe przejście między stolikami! No, jakoś dotarł dalej, chociaż różne odcienie różu i brudnego beżu boleśnie raziły jego oczęta. Och! Zbawienie! Stolik! Uuuuf. Co to za obleśna serweta? Wygląda, jakby ktoś na nią zwymiotował; doprawdy, te cekinowe aplikacje wyglądają koszmarnie; krzesło za to jest zdecydowanie za wysokie, jak on niby ma po cokolwiek sięgnąc na stolik? Co to w ogóle ma być, meble jak dla przedszkolaków!
- Uroczy lokal - burknął, sięgając po kartę. Sok, herbata, kawa, piwo kremowe... hmmm... nie ma whisky? Już miał się odzywać, kiedy siedzący nieopodal chłopak zaczął coś wykrzykiwać - dyskretnie zauważył, że dziewczyna w jego objęciach to nie kto inny, a Cherrie. Na brodę Merlina, co znowu się wydarzyło? No, mniejsza o to. Niech krzyczy.
- Nie wiem - wzruszył ramionami - Po prostu mów.
No ładnie, nie dość, że jest tu okropnie, za gorąco i tak dalej, w dodatku kelnerka się obija.

Powrót do góry Go down


Rose Elizabeth Harm
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Galeony : 213
  Liczba postów : 252
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyCzw 25 Lis 2010 - 16:04;

Rose ze stoickim spokojem siedziała naprzeciw Krukonki, gawędząc z nią wesoło i składając zamówienie, kiedy drzwi otworzyły się jeszcze raz. Harm zwróciła nieuważnie swoją głowę w tamtą stronę i dostrzegłszy Tosię, jej korepetytorkę, uśmiechnęła się lekko, a jednocześnie z dużą dozą wyraźnej ciekawości. Cóż, w końcu znała ją dość dobrze i nawet lubiła (a to u Rose dość rzadkie), więc zainteresowało ją, z kim to Krukonka chodzi do takich mdłych, słodkich i całkiem nieromantycznych miejsc. Już miała się z nią przywitać, kiedy zobaczyła jej partnera... i serce załomotało jej głośno w piersi.
Początkowo dziewczyna nie skojarzyła faktów. Okej, więc i Charles się pojawił w tym jakże urokliwym miejscu (naprawdę lubi takie klimaty? Rose nie mogła w to zbytnio uwierzyć - przecież znała go dość dobrze). Nagle jednak drzwi się zamknęły i dotarło do niej, że ta urocza para przyszła jak najbardziej razem. Lecz, zaraz - na pewno jako zwyczajni przyjaciele! Nagle jednak dostrzegła spojrzenia, które sobie rzucali i widoczną zażyłość między nimi. Rose trochę znała się na ludziach, więc szybko zaobserwowała, że ruchy ich rąk i nóg, a także rzucane sobie nawzajem uśmiechy są doskonale zsynchronizowane, niczym dwie połówki przysłowiowego jabłka. Sprawiali wrażenie dwójki ludzi nastawionych na siebie wzajemnie, jakby pewien kompas w ich głowie wiecznie pokazywał wskazówką na ich nawzajem.
Rose poczuła, jakby rozpadała się na kilkaset kawałków... A każdy z nich bił w rytm słów: Charles. Charles i Antoinette.
Nie mogła oderwać od nich wzroku, czuła ból w sercu i nieznośne poczucie, że świat się skończył, ale ona wciąż musi istnieć.
Powrót do góry Go down


Antoinette Primrose
Antoinette Primrose

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 67
  Liczba postów : 498
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyCzw 25 Lis 2010 - 19:20;

Skoro agent Primrose był tak wielce niezadowolony i pokrzywdzony faktem, że wybrali się właśnie do tego miejsca, proszę bardzo, mógł od razu wyjść, albo nawet nie wchodzić. Skoro miał zamiar okazywać Antoinette swoje nastawienie do herbaciarni, to chyba lepiej, żeby dziewczyna faktycznie posiedziała tu sama. W sensie, przy stoliku, bo raczej niemożliwe, żeby wszyscy klienci na zawołanie opuścili to miejsce, które nawiasem jej nie wydawało się takie tragiczne. Owszem, może trochę za dużo tu różu, ale, do cholery jasnej, dopiero co wyjaśnili sobie ostatni problem i, cóż, wrócili do siebie, a Charles zachowywał się jak baba, która ubrała tego dnia wyjątkowo za ciasne stringi. No kurde, coś tu jest nie tak i całe przedsięwzięcie mija się z celem.
Panna Risse po krótkiej chwili skojarzyła kilka znajomych twarzy. Rose Harm, której od czasu do czasu udzielała korepetycji z historii magii, grupka młodszych o rok Gryfonów, jakiś Ślizgon, którego znała z widzenia (chociaż jego absolutnie nie posądziłaby o odwiedzanie takich miejsc), oraz... No właśnie, wówczas do jej uszu dotarły krzyki, wyznania miłości. Automatycznie wręcz przekręciła głowę i jej wzrok spoczął na dwóch znajomych z tegoż samego domu. Od razu ich rozpoznała. Cherrie, przyjaciółka Tosi, oraz jej brat, Louis. Boże, nie, coś tu jej wybitnie nie grało. Kocham tą dziewczynę jak brat i jak kochanek, słyszycie?! W tym momencie Tosia o mało co nie dostała zawału. Bądź co bądź, nigdy nie posądziłaby ich o relacje inne od braterskich. Ponadto w ogóle nie wiedziała, jak w takiej sytuacji powinna zareagować. Skoro się kochali, to wmawianie im, że jest to złe, raczej byłoby głupie. Poza tym nie widziała potrzeby moralizowania (szczególnie, że sama była teraz w stanie błogosławionym, nieplanowanym zresztą, więc najwyraźniej nie byłaby najlepszą osobą do ochrzaniania ich). Jeżeli byli ze sobą szczęśliwi, to pozostało jej cieszyć się ich szczęściem. Dlatego też zaraz posłała niepewny uśmiech Cherrie i rzuciła jej swoje standardowe spojrzenie, mówiące o tym, że niedługo panienka Lefevreux zostanie napadnięta i szczegółowo przesłuchana przez Tośkę.
W międzyczasie, gdy Charles, kompletnie niewzruszony, czytał sobie kartę, zerknęła na niego. Doprawdy przy Louisie jego romantyzm był zakopany sto metrów pod ziemią. Ale co zrobić? Dziewczyna westchnęła cicho, po czym wróciła do swojego menu. Kelnerka zaszczyciła ich swoją obecnością po kilku minutach, obdarzając firmowym uśmiechem i pytaniem, które zadawała wszystkim klientom, o zamówienie. Tosia poprosiła więc o zwykłą kremówkę i herbatę malinową. Miała ochotę na coś słodkiego, mhm. Ale to chyba nie dziwne u kobiet w ciąży, cóż. Kiedy i agent Primrose zdecydował się na coś, pracownica herbaciarni skinęła głową i odeszła, by zrealizować zamówienie.
- Widziałam ją tylko raz. Tata nie chciał, żebyśmy utrzymywali kontakt z babcią, nie wiem czemu. Była bardzo miła. - Mówiła wciąż jakby odrobinę nieobecna, gdy wracała do wspomnień. - Chciała, żebym z nią została.
Powrót do góry Go down


Charles Primrose
Charles Primrose

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołak, teleportacja
Galeony : 22
  Liczba postów : 386
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyCzw 25 Lis 2010 - 21:08;

No cóż, taki już jego nędzny los - sama zresztą się nie spodziewałam, że agent Primrose będzie taki humorzastym, nieczułym i irytującym marudą. Ale przecież starał się! Wszystkie swoje dramatyczne rozważania zamknął w swojej uroczej główce, chociaż przecież mógł smęcić Tosi całą drogę od wejścia do stolika. A powstrzymał się, to chyba o czymś świadczy, prawda? Dobra, wcale nie, ale usilnie staramy się znaleźć jakieś usprawiedliwienie dla baby w za ciasnych stringach. Prosimy o wyrozumiałość; nawiasem mówiąc, wciąż mnie dziwi, jak dziewczyna jest w stanie z nim wytrzymać tak długo, i jeszcze być w ciąży, nie popadając przy tym w depresję. Antoinette, zanim za niego wyjdziesz (a wyjdziesz, prawda? kiedyś... kiedyś), przyda ci się jakaś instrukcja obsługi.
Tak, problem nieczułego na grzeszną miłość, jak to było ładnie ujęte, Charliego, polegał chyba na kłopotach ze słuchem. Miał on bowiem raczej średnio podzielną uwagę i kiedy marudził w myślach, to marudził w myślach; kiedy siadał, to siadał; kiedy zaś studiował menu, to studiował menu i nie zawracał sobie uwagi na dramatyczne wyznania dookoła niego. Poznał Cherrie? Poznał, jasne; w końcu się przyjaźnili. Co do Louisa, widział tylko tył jego głowy, a ten niewiele mu mówił. Zwrócił tylko uwagę na głośne słowa "kocham ją!" i w myślach podziwiał owego młodzieńca za odwagę no i w ogóle, on na przykład obawiałby się, że Tosia się obrazi, bo narobił jej obciachu. Poza tym, chyba wciąż się ukrywali, no nie? Właśnie, do końca tego nie wiedział. Kiedyś przecież trzeba, a... zaraz, on chyba też powinien zrobić coś widowiskowego, bo Antoinette westchnęła z żalem. Co, chciała, żeby on też bawił się w jakieś publiczne wyznania? Hm. W sumie był kompletnie nieromantyczny, ale może czas zacząć? Kobiety to lubią. Chyba. A gdyby zaśpiewać? Zaraz, zaraz, tylko musi wymyślić jakiś odpowiedni repertuar...
-You're the one that I want, u-uuuu-uuuuuuuu, honey! - zanucił pod nosem, jednak odrzucił po chwili ten pomysł, stwierdziwszy, że jego talent muzyczny nie jest jeszcze na tyle dopracowany, by móc go ujawniać aż tak publicznie. Poza tym, swoim wyciem chyba zepsułby efekt chłopakowi Cherrie. Ale innym razem, czemu nie?
Zaśpiewać romantyczną piosenkę - zanotował w myślach i z zadowoleniem złożył zamówienie. Kawa. Kawę. Kawy. Tak, tego teraz potrzebował! A jak mu dołożą chociaż ziarenko curku albo jakiś pieprzony cynamonowy olejek, to nie ręczy za siebie (mhm). No, ale mniejsza o to. Rozejrzał się po lokalu i dostrzegł znajomą Rose Harm, która dość często wpadała do biblioteki i sobie gawędzili. Czasem. Takie tam; darzył ją dużą sympatią, wydawała mu się interesująca i inteligentna, dobrze się im rozmawiało; kiedy złapał jej spojrzenie (niezbyt szczęśliwe, nawiasem mówiąc; dlaczego?), uśmiechnął się w ramach powitania, bo nie chciał krzyczeć przez całą herbaciarnię, przeszkadzać w rozmowie itd.
Spojrzał wreszcie na Antosię.
-Chciała, żebyś z nią została? Dlaczego...? - spytał. Cholera, rzeczywiście, na podstawie ich historii mógłby powstać najlepszy z mugolskich telenowel. Moda na Risse, reż. Charles Primrose; w rolach głównych: Antoinette Risse z rodziną. Haha. W międzyczasie zdążył jeszcze chwilę się jej poprzyglądać i po raz kolejny stwierdzić, że niezwykle pasuje jej ten nowy wizerunek. W ogóle ona była cudem, a on chyba ostatnio o tym zapomniał i traktował ją jak tą żonę z mugolskich kawałów, no, wiecie.
-Ślicznie teraz wyglądasz - powiedział rozanielony(!), sięgając w kierunku jej dłoni, spoczywającej na stole. Sięgał rzecz jasna w celach romantycznego pogładzenia jej, a po drodze przewrócił pozłacaną cukiernicę. Powstrzymał się od szpetnego przekleństwa pod nosem i zignorował rozsypany cukier.
Kelnerka posprząta, on się tu integruje.
Powrót do góry Go down


Antoinette Primrose
Antoinette Primrose

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 67
  Liczba postów : 498
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyCzw 25 Lis 2010 - 21:42;

Boże. Czy agent Primrose właśnie coś zanucił, czy to słuch już płatał jej figle? Od razu otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzała na niego z wyraźnym zdziwieniem wymalowanym na bladej buźce. Wakacyjna opalenizna zdążyła ją już bezpowrotnie opuścić, no ale cóż, tak się zdarza. Jednak nie zagłębiajmy się w tematy związane z karnacją i skórą Antoinette, bo to także trochę mija się z celem, jak to zwykła mawiać nauczycielka matematyki z gimnazjum autorki tegoż posta. A więc. Gdyby Krukonka nie panowała nad sobą chociażby w minimalnym stopniu, to niechybnie opadłaby jej szczęka. Do tej pory słyszała tylko jak fałszował jakieś piosenki podczas zażywania kąpieli, w dodatku teksty owych piosenek były w większej mierze kompletnie pozbawione jakiegokolwiek sensu. A tu proszę, niemal wyznanie miłości. Inna opcja, że mogło się to Charlesowi po prostu przypomnieć bez powodu i ot tak sobie zanucił. W tym momencie Tosia chyba byłaby bardziej przekonana do drugiej możliwości. Ale przecież trudno się jej dziwić! Bibliotekarka płci męskiej bywała doprawdy nieprzewidywalna. Najpierw na nią burczy, krzywi się i demonstruje, jak wielka krzywda dzieje mu się przez przebywanie w tym miejscu, a potem pokazuje jej swoją wiedzę na temat miłosnych piosenek. Ależ to życie z nim było kolorowe, mhm. Nie ma czasu na nudę!
Antosia również nie wiedziała, czemu to mała Rose Harm jest smutna. Podejrzewała, że, jak to ona, wynalazła jakiś problem i teraz go przeżywała, tylko czemu w tak nieodpowiednim do tego miejscu? Nawet przez myśl nie przeszło jej, że może to być spowodowane jej znajomością z Charlesem. Teoretycznie, jako dobra duszyczka Hogwartu, powinna teraz wstać i podejść do niej, spytać o powód przygnębienia, a potem ewentualnie pogłaskać czy przytulić. Lubiła ją, choć momentami Puchonka wydawała się jej irytująca na potęgę. Bądź co bądź, Risse nie darowałaby sobie zostawienia teraz Charlesa chociażby na chwilę. Nie widzieli się zbyt długo, nie rozmawiali zbyt długo, by mogła z tego tak łatwo zrezygnować. Najwyżej później wybada sytuację Rose, kiedy dorwie ją, przykładowo, na szkolnym korytarzu. I znów otrząsnęła się z zamyślenia, słysząc pytania agenta.
- Nie wiem. - Przyznała po chwili, uparcie wpatrując się w swoje paznokcie, jakby rozpamiętywanie tamtego dnia było dla niej trochę nieprzyjemne czy nawet zawstydzające. - Chyba po prostu mnie kochała. Tata powiedział, że chciała mnie przy sobie zatrzymać, żeby zrobić ze mnie drugą siebie. Ona twierdziła, że lepiej będzie mi z nią, w otoczeniu innych krewnych, a nie z ojcem, który "zdradził honor rodziny".
W nerwowym geście, zresztą zupełnie nieświadomie, zaczęła gnieść w drobnej dłoni białą serwetkę. Kłamstwa, intrygi, żelazne zasady, których nie można się w żaden sposób wyzbyć, działania na rzecz rodziny ważniejsze od głosu sumienia... To naprawdę było jej przeznaczeniem? Czasem Tosię przerażała ta myśl i nie wiedziała już, komu powinna wierzyć. Z jednej strony Kain Risse, pragnący ochronić ją przed toksycznym działaniem ludzi, z którymi łączyły ich więzy krwi, z drugiej natomiast Donatielle Risse, która mogła dać jej wszystko, o czym tylko zamarzyła. Jednak na każdym ze scenariuszy była pewna rysa, rzucany przez pryzmat punktu widzenia cień. I weź tu się człowieku jednoznacznie zdecyduj. Chociaż w tym wypadku zdanie Antoinette było jasno określone. Babcia była jedyną nadzieją na w miarę normalne życie, mhm.
- Naprawdę? - spytała, budząc się z tego swego rodzaju letargu, a kiedy dotknął jej dłoni, zadrżała delikatnie. Boże, jak jej tego brakowało. - Cieszę się, że ci się podobam - odpowiedziała w końcu, uśmiechając się do niego kącikami ust. - Chociaż niedługo będę gruba... - dodała z westchnieniem.
W tym momencie przy ich stoliku pojawiła się jakby znikąd kelnerka, jednak dostrzegłszy dość intymną sytuację, postawiła tylko na blacie ich zamówienia i wróciła na zaplecze tak szybko, jak uprzednio podeszła. Tosia nawet jej nie zauważyła, będąc zbyt zajętą gładzeniem kciukiem wierzchu dłoni agenta Primrose.
Powrót do góry Go down


Rose Elizabeth Harm
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Galeony : 213
  Liczba postów : 252
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyCzw 25 Lis 2010 - 21:58;

Gdy wzrok Rose spotkał się z wzrokiem bibliotekarza, Rose zadrżała niedostrzegalnie. Uśmiechnął się do niej tym niesamowicie pięknym uśmiechem, który zazwyczaj odbierał jej zdolność mówienia na dobrą chwilę, natomiast do brzucha momentalnie przywoływał rój motyli. A jeśli już jesteśmy przy brzuchach, była to przecież dopiero pierwsza informacja odnośnie tej pary, że w ogóle tą parą byli, na co wyraźnie wskazywał fakt, że publicznie pokazują się w Hogsmeade i zaglądają sobie co chwilę w oczy. Gdyby Rose miała się dowiedzieć o ciąży Antoinette, prawdopodobnie każdy kawałek jej rozbitego serca zostałby tą wiadomością zmiażdżony i przeciśnięty przez jakąś mugolską sokowirówkę czy coś w tym rodzaju. Spojrzała mu prosto w oczy, jakby chciała powiedzieć wszystko, a jednocześnie nie wyjawić żadnej ze swoich tajemnic i szybko odwróciła wzrok. Mimo to w jej głowie tłukła się nieustannie myśl, że chociaż przez moment patrzył nie na Risse, lecz na nią - jakkolwiek niewiele to znaczyło.
Przez dobrą chwilę ignorowała ciche głosy dochodzące ze stolika uroczej dwójki, lecz już po chwili jej wzrok nieuważnie omiótł całą herbaciarnię, zawieszając się na chwilę w momencie, kiedy dłoń Charlesa zaczęła gładzić rękę jego towarzyszki.
To na pewno jednorazowy romans. Po prostu chce ją przelecieć.
Nie, to bzdura. To na pewno miłość na całe życie.
Kretynko, czy jeszcze ktoś poza tobą zakochuje się na całe życie?
Może nawet zaproszą mnie na ślub.
A ty tak czy siak przyjmiesz zaproszenie, żeby poczuć po raz kolejny, jak serce pęka ci z bólu.
Może naprawdę nic dla niego nie znaczy?
Spytaj go, może się dowiesz.
Śmieszne, doprawdy. Widzę, że humor ci dopisuje.
Naprawdę sądziłaś, że wybierze ciebie?
Ale ja nawet nie dałam mu takiego wyboru, pomyślała.
Powrót do góry Go down


Charles Primrose
Charles Primrose

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołak, teleportacja
Galeony : 22
  Liczba postów : 386
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyPią 26 Lis 2010 - 18:18;

O właśnie, właśnie, jeśli chodzi o jego radosne wykonania piosenek o miłości, przypomniała mu się jeszcze jedna mugolska o jakże interesującym, nawiązującym do jego zamiarów tytule "Love game"... szkoda, że nie znał dokładnie jej słów, bo na pewno by się popisał znajomością. No, ale to może innym razem, musi tylko pamiętać, żeby zapoznać się z tekstem przy najbliższej okazji. Ale to kiedy indziej, teraz lepiej uchronić uszy Antosi i wszystkich innych, zgromadzonych dookoła wielbicieli herbaty i brokatu. Poza tym, chcielibyśmy uprzejmie zauważyć, iż jego śpiew wcale nie był taki tragiczny; dobra, może do wokalu Johna Travolty trochę mu brakowało, ale dopiero nad tym pracował. A pod prysznicem to mogło wychodzić kiepsko, bo się nie starał, gdyż nie sądził, że go słychać. O. Jeszcze kiedyś będziecie rzucać stanikami i piszczeć jak szalone na koncercie Charlesa Primrose! Trzeba mu jeszcze znaleźć jakąś zacną ksywkę i wymyślić image. Hmmmm.
Naprawdę, losy jej rodziny były niezwykle intrygujące. I ten wątek z ojcem; doprawdy, telenowela jak nic. Nie żeby miał coś przeciwko, takie opowieści były w gruncie rzeczy fascynujące, mhm. Nie to co u niego, wszyscy w zgodzie, pokoju i wszechobecnej miłości. Chociaż... zawsze istniała opcja, że on, jako osoba niezbyt spostrzegawcza i zainteresowana światem, kiedy miała coś innego do roboty, po prostu o niektórych rzeczach nie wiedział, nie dosłyszał, nie dostrzegł.
- Jak to zdrajcą? - zapytał z iście detektywistyczną dociekliwością. Nie, poważnie, musiał zadawać pytania, żeby zachęcić Tosię do dalszej, i tak na razie dość skąpej, opowieści, która naprawdę go intrygowała. Chyba trzeba wiedzieć co nieco o najbliższych osobach matki twojego dziecka, a kiedyś może nawet... żony?
Boże, jak to kosmicznie brzmi - Charles i Antoinette Primrose. I ich dzieciak. Rose Primrose (tak! wymyślił to podczas ostatniej bezsennej nocy; czy ta gra słów nie jest wspaniała?)! Właśnie, skoro już jesteśmy przy tym temacie, należałoby wspomnieć, że bibliotekarka płci męskiej ostatnimi czasy (ach, ironio, był przecież przekonany, że Tosia go zostawiła, to jednak nie zmieniało faktu, że nie mógł się pozbyć tych paskudnych refleksji) coraz więcej rozmyślała na temat ich przyszłych zaślubin. Dobra, znali się niezbyt długo, ale spodziewają się dziecka. Wyznali sobie miłość, chociaż nie są (a przynajmniej on) jej pewni. Czas spojrzeć prawdzie w oczy: na dzień dzisiejszy kochał Antoinette i byłby w stanie poświecić dla niej... no, dużo. Ale kiedy myślał, czy tak samo będzie za dwadzieścia, trzydzieści, PIĘĆDZIESIĄT lat, wcale nie był taki pewien; cóż, kiedyś jednak będzie musiał się zorientować, czy rzeczywiście tego chce. Bo jeśli niedługo, w przypływie romantycznego szaleństwa, się jej oświadczy, a potem przestanie im się układać i uzna(ją), że chyba lepiej byłoby osobno? Co wtedy?
W porządku, przerwał ten wewnętrzny monolog kiedy Tosia się odezwała (chwała Bogu, bo zaczynał się zachowywać jak jedna ze zdesperowanych bohaterek Mody na Risse.). Koniec!
- Ehe - odparł niezwykle elokwentnie, bo trochę stracił wątek - Taaaaaak, wiem, dlatego mówię ci komplementy na zapas, żebym później nie musiał się zmuszać! - wyznał, dopełniając mrocznego obrazu szatańskim śmiechem. Charlie, ty nikczemny kawalarzu! Jeszcze uwierzy i się obrazi, a ty będziesz stawał na rzęsach, żeby ją przebłagać.
Powrót do góry Go down


Antoinette Primrose
Antoinette Primrose

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 67
  Liczba postów : 498
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySob 27 Lis 2010 - 1:44;

Właściwie im bardziej zagłębiali się w tematy związane z jej pochodzeniem i krewnymi, tym bardziej przestawało to wszystko Tosię śmieszyć. Jak teraz wspominała swoje spotkanie z Donatielle, pełną niezadowolenia reakcję ojca, jego zachowanie, takie, jakby wyrywał ją ze szponów najgorszej wojny... To nie było normalne. To nie była normalna rodzina i teraz dziewczyna zaczynała się zastanawiać, czy na pewno chce pchać się w tamte klimaty, bo może to się skończyć niepomyślnie zarówno dla niej, jak i dla Charlesa. Chciała mu oszczędzić niepotrzebnych nerwów. Wystarczy więc, że tylko zdobędzie zaufanie babci i pieniądze. Pensja agenta Primrose nie była przesadnie zła i zapewne wystarczyłaby od biedy na podstawowe potrzeby, ale przecież nie będą z dzieckiem mieszkać w Hogwarcie i gnieździć się w jego gabinecie, szczególnie, że mimo wszystko od ścian bił chłód i nie trudno było o przeziębienie się, a dla malucha mogłoby to być bardzo niebezpieczne... W pewnym momencie jej myśli niespodziewanie przecięła refleksja, że przecież jest dopiero w niecałym dziewiątym tygodniu ciąży, a już zaczyna przygotowywać się do wspólnego życia, jakby miało nastąpić za miesiąc. To dobrze? Źle? Boże, czemu to wszystko było tak głupio skomplikowane. Czemu nie mogą uczyć w Hogwarcie jakiegoś cholernego przygotowania do życia w rodzinie?! Byłoby jej o wiele łatwiej. Chyba w najbliższym czasie będzie musiała zasięgnąć jakiejś opinii specjalisty, bo inaczej szybko zwariuje od nadmiaru wątpliwości. A wtedy Charlie miałby, delikatnie mówiąc, przekichane.
- Z tego co wiem, moja mama nie była wystarczająco bogata - rzuciła jakby dość obojętnie. Po ostatnim spotkaniu w domu rodzinnym jakoś nie potrafiła im ani trochę współczuć. - Zresztą, nie wiem. Jak spotkam się z babcią to jej zapytam. - Wzruszyła lekko ramionami. - A jak jest z twoją rodziną?
Spojrzała na niego uważnie, cały czas gładząc wierzch dłoni Charlesa. Ponadto robiła to z tak dziwnym namaszczeniem, jakby jej partner był jakąś świętością, a do tego, bądź co bądź, trochę mu jednak brakowało. Dopiero gdy Krukonka zdała sobie sprawę z tego, jak może to wyglądać z boku, odsunęła od niego rękę i ulokowała ją na filiżance z herbatą, którą chwilę wcześniej przyniosła kelnerka. Następnie podniosła naczynie do ust i upiła z niego kilka łyków. Uwielbiała ten malinowy smak, choć musiała niestety przyznać, że serwowana tu herbata była odrobinę za słodka. Ale to nic! Jako jedna z największych wielbicielek tego napoju mogła znieść i taką niedogodność. Przy okazji, tak, ona także często myślała nad ceremonią ślubną, którą mogłaby przeżyć z agentem Primrose. Oczywiście w większej mierze zależało to wyłącznie od niego, bo ona praktycznie była zdecydowana. Gdyby wciąż nękały ją jakieś wątpliwości, nie angażowałaby się w ich obecny związek do takiego stopnia. Była stuprocentowo pewna miłości, jaką do niego żywiła. Choć, faktycznie, nie znali się przesadnie długo, to nie stanowiło to dla niej nawet najmniejszego problemu.
- Chętnie bym się z tobą zamieniła! - fuknęła, szczerząc zęby w uśmiechu. Pomału nabierała kolejnych kilogramów, ale teraz jeszcze nie wyglądała źle. Można powiedzieć, że na tym etapie nawet dobrze jej to zrobiło, mhhhm.
Już miała wtrącić kolejną uwagę na ten lub bardzo podobny temat, kiedy coś nagle przyszło jej na myśl i nie mogła się powstrzymać, by nie zadać tego pytania.
- Wolałbyś chłopca czy dziewczynkę? - Oczywiście ściszyła głos, bo o ile ze swoją znajomością poniekąd ujawnili się światu, to o ciąży nie wszyscy jeszcze musieli wiedzieć.
Powrót do góry Go down


Charles Primrose
Charles Primrose

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołak, teleportacja
Galeony : 22
  Liczba postów : 386
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySob 27 Lis 2010 - 14:28;

Niee, pomysł z mieszkaniem z dzieckiem w jego gabinecie w Hogwarcie byłby wręcz dziki, żeby nie powiedzieć szalony. Poza tym podejrzewam, że dyrekcja i tak by im nie pozwoliła zostać w zamku, a raczej delikatnie zasugerowała, żeby spieprzali z tym bachorem, gdzie pieprz rośnie. Oczywiście w bardzo wyszukany i dyplomatyczny sposób, tak, aby broń Boże nikogo nie urazić (mhm). No, dlatego on był raczej bardziej skłonny ku stwierdzeniu, że najlepszą opcją byłoby zamieszkanie gdzieś w Hogsmeade... hmmm. Tylko gdzie i w ogóle jak? I co z dzieciakiem? On nie zostanie nianią nie tylko dlatego, że prędzej zrobiłby mu krzywdę niż odpowiednio się zaopiekował, ale też z bardziej oczywistych powodów - musi pracować w swojej zacnej bibliotece. A Tosia będzie musiała kontynuować naukę, a zatem... cholera, wygląda na to, że nie ma żadnego sensownego wyjścia. No, Primrose, masz jeszcze jakieś pół roku na rozmyślania, powinieneś w tym czasie coś wymyślić.
- Ach, tak - mruknął tylko w odpowiedzi na jej słowa. Wkroczyli na grząski grunt, nieprzyjemne tematy i kolejne chore wymysły rodziny Risse? W porządku, wystarczy na dziś, nie będzie jej dłużej męczył pytaniami o szczegóły.
- Hmm, ja chyba nie mam o czym opowiadać, bo z tego co wiem, jesteśmy jedną z tych dużych, wesołych rodzin bez intryg, sekretów i problemów. Nikt nikogo nie zdradził, nie został wydziedziczony, żadna nastolatka nie zaszła w ciążę z bibliotekarką... No, chyba, że Audrey coś przede mną ukrywa - odparł, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Wówczas dziewczyna odsunęła swoją dłoń i agent Primrose pomyślał, iż powiedział coś nie tak i to jest powodem zmiany; dotarło do niego jednak, że są w miejscu publicznym i, cóż, nie powinni się afiszować. Poszedł zatem w jej ślady i zajął się piciem swojej kawy, która, chwała bogu, była czarna i gorzka jak trzy diabły (nie pytajcie, skąd ten zacny epitet) - taka jak być powinna, juhu! No, lokal trochę zapunktował, nie ma co ukrywać. Chociaż jedna rzecz sprostała jego jakże wygórowanym oczekiwaniom.
Jeśli zaś chodzi o Antosię i jej wygląd, wcale mu to nie przeszkadzało, to całe nabieranie kilogramów i tak dalej. Ona zawsze wyglądała cudownie, wspaniale i rozkosznie, a ponoć kobiety w ciąży zazwyczaj są jeszcze bardziej kwitnące niż zwykle - nie ma się zatem o co martwić, Tosiu; będziesz czczona przez twojego największego fana, wyznawcę i przewodniczącego jednoosobowego fanklubu nawet gdy zmienisz się w wieloryba, wyrzuconego na brzeg oceanu. Optymistycznie, prawda?
- Chłopca - powiedział automatycznie, słysząc jej pytanie. A, co on wygaduje! Przecież już wymyślił sobie idealny obraz Rose Primrose. - Nie, dziewczynkę. Chłopca. Dziewczynkę. - rany, jakie trudne pytanie. - Bliźniaki? - zaryzykował po chwili.
W sumie, czemu nie. Dwa w jednym!
Powrót do góry Go down


Antoinette Primrose
Antoinette Primrose

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 67
  Liczba postów : 498
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySob 27 Lis 2010 - 15:37;

Tosia też coraz częściej myślała o zakupieniu albo chociażby wynajęciu jakiegoś domku w Hogsmeade. Przecież nie teleportowałaby się codziennie do Hogwartu, przykładowo, z Paryża, bo to, cóż, trochę mijało się z celem. A i tak nie wiedziała, czy agent Primrose byłby zainteresowany jej rodzinnym miastem, z którym teraz, bądź co bądź, najpewniej wiązały się dla niego niezbyt przyjemne wspomnienia spotkania z potencjalnym teściem. Zresztą trudno byłoby się mu dziwić. Zawsze istniało przecież prawdopodobieństwo, że spotka go na ulicy podczas drogi do sklepu, czy coś w tym rodzaju, a wtedy tragedia murowana. Trudno powiedzieć, kto pierwszy zadusiłby kogo, ale Krukonka raczej nie miała zamiaru wyprawiać pogrzebu ani jednemu, ani drugiemu. Przynajmniej na razie.
Gdyby była taka możliwość, z pewnością chętnie zrezygnowałaby z ciągłego mieszkania w Hogwarcie na rzecz własnego domu, w którym mogłaby opiekować się dzieckiem. Charles musiał pracować, tak, to oczywiste. A kiedy ona miałaby lekcje, ich pociechą mogłaby zajmować się ciotka, która dawniej wychowywała ją i Keilę. Ech, zapowiadał się poważny krok w stronę rodziny. Aż dziwne, że Tosia w rzeczywistości była zdolna do takiego kombinowania. Zazwyczaj z trudem czytała nawet między wierszami, a tu proszę. Kto by się spodziewał?
- Zamierzasz mnie z nimi poznać? - zapytała po chwili, jakby dopiero co dotarł do niej fakt, że jeszcze nie widziała na oczy jego rodziców. - I kiedy chcesz powiedzieć Audrey?
Tak, to ją interesowało w bardzo dużym stopniu. Może w ogóle powinni poinformować o tym jej przyjaciółkę razem? Czy może lepiej nie narażać się na ewentualny wybuch i schować się w przeciwległej części zamku, na wypadek gdyby młodsza z rodzeństwa Primrose wściekła się porządnie i planowała zabić Tosię za... Uhm, jakieś demoralizowanie go, czy coś w tym stylu? A Krukonka nie zamierzała robić sobie wroga z Audrey. Jeszcze tego by jej brakowało, mhm.
Wcale nie chodziło o to, by zachować te resztki kamuflażu, jakie im pozostały. Po prostu nie chciała być wobec niego zbyt nachalna, bo może coś mu jednak nie pasowało... Trudno to jednoznacznie zdefiniować. Teraz byłaby nawet w stanie pocałować go na oczach wszystkich klientów herbaciarni, nie stanowiłoby to dla niej najmniejszego problemu.
- Bliźnięta? Zlituj się nade mną - jęknęła żałośnie, przenosząc spojrzenie na zamówioną kremówkę, która teraz stała się jej obiektem zainteresowania. Zabrała się z ochotą do jedzenia, bo powoli zaczynała być naprawdę głodna. - Myślałeś już nad jakimś imieniem? - zagadnęła po chwili, kiedy jej ciastko było pochłonięte już w jakiejś połowie. Pomijając oczywiście opcję z Rose Primrose. Bo na to nigdy by się nie zgodziła. Nie ma opcji.
Powrót do góry Go down


Lauren Creager
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 277
  Liczba postów : 381
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyPon 29 Lis 2010 - 19:02;

Widząc uśmiech towarzyszki, zalała ją fala ciepła. Dziewczyna była najbardziej czarującą osobą, jaką znała, a długie, miodowe loki dodawały jej niezwykłego uroku.
- Naleśniki mówisz? A z chęcią! - skusiła się Krukonka. Co prawda miała trzymać dietę, która prawdopodobnie nie była jej potrzebna, ale co z tego. Czasami można się przegryźć coś słodkiego! - A o deserze jeszcze pomyślę, nie wiem, czy te naleśniki wcisnę w siebie calutkie. - zaśmiała się. - Zależy, jak wygląda jedna porcja. Ale ty jedz śmiało i nie krępuj się! Co do tych nędznych herbatników, to nie ma sprawy.
- Cóż, już teraz nie przejmuję się tak bardzo, akcją " Rose nie jadła obiadu i gnała do herbaciarni na złamanie karku", po prostu... byłam trochę zdziwiona, że ktoś się tak cieszy na spotkanie ze mną. To miłe. - powiedziała zaskoczona. Panienka Rose, była chyba jedyną osobą, która tak naprawdę lubiła Lau. Nic dziwnego, że Krukonka nie otaczała się wieloma przyjaciółmi, miała nietypowy charakter i trudno było ją przekonać do siebie.
Słysząc, jak Harm rozpowiada się na temat deszczu, była trochę zaskoczona. I to mile! Nigdy nie spojrzała tak na deszcz. Dla niej był po prostu zwiastowaniem brzydkiej pogody i zimna. Nie zagłębiała się nigdy w filozofię spadających kropel, ale spodobała jej się hipoteza Puchonki. Z chęcią by ją przyjęła. Co innego deszcz w zimną jesień, a co innego w piękne lato, czyż nie?
- Faktycznie, można i tak mówić o deszczu... Cóż, ja go najbardziej lubię latem, razem z burzą. I piorunami. Wtedy to się unosi dopiero świetny zapach w powietrzu!
Słysząc wątpliwości Puchonki, co do jej ocen, zmarszczyła delikatnie nosek.
- Och, Rose, to oczywiste, że dasz sobie radę! Jesteś zdolna, bystra, inteligentna. Dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych, więc nie ma się co tak przejmować. Co do ukończenia Hogwartu... Cóż, jestem już tak blisko tego cholernego etapu zakończenia szkoły, a mimo wszystko nadal się waham, i nie mam pojęcia, co będę później robiła. To dość poważna decyzja, od niej ma zależeć reszta mojego życia. Ale również bym chciała iść tutaj, na studia. Nieprzyjemnie byłoby się tak rozstawać z tym miejscem. - powiedziała z zaskakującym, nawet jak na nią, entuzjazmem. No i właśnie wtedy skierowała wzrok na staruszkę, która się już niecierpliwiła tym, że wszyscy ją wołają, a później pół godziny coś zamawiają, prowadząc sobie jeszcze miłą pogawędkę. Wzruszyła obojętnie ramionami. - Naleśniki jak najbardziej mi pasują, dziękuję. - zapewniła towarzyszkę.
Wtem ktoś wszedł do herbaciarni. Krukonka podążyła za wzrokiem dziewczyny i zobaczyła dwóch żałosnych facetów. Prychnęła z obrzydzeniem. Co prawda, herbaciarnia była niezbyt idealnym miejscem do spotkań, ale przynajmniej nie było tutaj tak gwarno, i miało się pewność, że nikt nikogo nie podsłuchuje, bo jest zbytnio zajęty swoim partnerem, czy partnerką. Dlatego właśnie tutaj spotkała się z Rose, mimo duszącego zapachu.
Rozmawiała sobie w najlepsze z Rose, kiedy poczuła nieprzyjemny chłód. Westchnęła i spojrzała jeszcze raz w stronę drzwi, które ponownie się otworzyły. Zobaczyła znaną jej Krukonkę, Tosię i Charlsa. Skierowała wzrok ponownie na Rose, nie bardzo zainteresowała ją ta para. Owszem, lubiła ich, ale nie chciała się wtrącać w ich sprawy. Jednak Puchonka nadal patrzyła w ich stronę. W jej oczach zauważyła wielki ból, wymieszany ze złością i zdenerwowaniem. Momentalnie zrobiła się blada, jakby całe szczęście i wszystkie inne cechy z niej uleciały. Jakby zostało tylko same ciało, i cząsteczka duszy, która niezmiernie cierpiała.
- Rose, dobrze się czujesz? Co się dzieje? - spytała Krukonka zdenerwowana. Widać tę zmianę musiało spowodować wejście tych dwoje, bo wcześniej wszystko było dobrze! Siedziały sobie razem i rozmawiały w najlepsze, a nagle momentalnie wszystko się zmieniło. I to wcale nie na lepsze.
Powrót do góry Go down


Rose Elizabeth Harm
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Galeony : 213
  Liczba postów : 252
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyWto 30 Lis 2010 - 16:48;

Rose przymknęła oczy, próbując ochłonąć. Nie będzie z siebie robiła jakiejś rozchisteryzowanej dziewczynki.
- Laurel - zaczęła cichyn głosem - w tym rzecz, że źle się czuję. Możesz zostać i zjeść naleśniki, ale ja muszę wyjść. Przepraszam. Spotkamy się kiedy indziej, dobrze? Odezwę się do ciebie. Nie mogę ci wyjaśnić, o co chodzi, ale nie mogę tu znać. Nie mogę, rozumiesz? - spytała. Czuła się podle, że musiała ją tutaj zostawić, ale zwyczajnie zdała sobie sprawę, że patrzenie na tamtą dwójkę ją zwyczajnie przerasta. - Wybacz - powiedziała, wstając. Miała wrażenie, że zaraz zemdleje, że jej głowa eksploduje z bólu... Naprawdę głowa? A może serce?
Tak bardzo się cieszyła na to spotkanie, a teraz postanowiła je jak najszybciej przerwać!
Powrót do góry Go down


Charles Primrose
Charles Primrose

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołak, teleportacja
Galeony : 22
  Liczba postów : 386
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyWto 30 Lis 2010 - 22:04;

O, nareszcie kwestia, którą pragnął poruszyć. Co-z-Aud. Na pewno wkrótce jej powie, choć zapewne będzie czuł się jak kretyn: cześć siostrzyczko, jestem w ciąży z twoją kumpelką... nie, ja nie mam macicy, na odwrót, ona jest w ciąży ze mną. Super, prawda? Już sobie wyobrażał to spotkanie. Na pewno będzie rozkoszne, mhm.
- Co do pytania pierwszego, tak. Przecież nie będę cię ukrywał - odparł, przecież to zupełnie logiczne i jasne - Ale nie wiem kiedy. Co do Audrey, to pewnie niedługo, nie chcę, żeby dowiedziała się z plotek, no wiesz.
O ile jeszcze nie wie! Cholera, Charlie, przestań się guzdrać i leć do niej teraz, zaraz, już!
Na pytanie o imię zastanowił się chwilę; tak, to niezmiernie ważna kwestia itp. itd., a on, chwilowo, mimo całej swej kreatywności i genialności, żadnych cudnych pomysłów nie miał. Poza Rose Primrose, rzecz jasna.
- Nie mam pojęcia - mruknął, patrząc w swoją filiżankę; pogrążył się nawet w rozmyślaniach, których nie będziemy tu lepiej przytaczać, były bowiem niezmiernie zagmatwane. Po chwili ocknął się, spojrzał na Tosię i wstał.
- Chodź, przejdziemy się - zarządził, po czym uregulował rachunek z kelnerką. Wyszli z herbaciarni, tuż przed progiem dyskretnie splatając swe dłonie. Nikt nie widział, prawda...?
Powrót do góry Go down


Lauren Creager
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 277
  Liczba postów : 381
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptySro 1 Gru 2010 - 15:47;

Spojrzała badawczym wzrokiem na Rose, a później dyskretnie przeniosła wzrok na bibliotekarza. Uniosła brew i zauważyła, że Puchonka naprawdę nie wygląda najlepiej.
- Przestań, co tam jakie durne naleśniki mnie obchodzą. Chodź, pójdziemy razem. Mnie też nie bardzo podoba się to miejsce. - powiedziała niepewnie, podchodząc do dziewczyny. To na pewno miało coś wspólnego z panem Primrose. Lauren nie była głupia. - Rozumiem, a teraz spokojnie. Ubierz płaszcz i wychodzimy, dobrze?- podbiegła do dziewczyny, i objęła ją delikatnie. Miała wrażenie, że tamta zaraz upadnie z rozpaczy. Skierowały się w stronę wyjścia i opuściły herbaciarnię.
Powrót do góry Go down


Colin Fitzgerald
Colin Fitzgerald

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 31
  Liczba postów : 440
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1248-colin-fitzgerald#33270
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyPią 3 Gru 2010 - 19:55;

Colin zjawił się w herbaciarni nawet wcześniej, niż powinien - zauważył bowiem, że jest jakieś pięć minut przed czasem, a Tosi jeszcze nie ma. No, nic. Zaczeka sobie; zresztą był już przyzwyczajony do tego, że przeważnie pojawia się pierwszy. Ale nie ma nad czym ubolewać - przecież to niemożliwe, żeby weszli równocześnie, no nie?
Ruszył przez zagracony, ale niezwykle przytulny według niego lokal, w kierunku upatrzonego wcześniej stolika wciśniętego w zaciszny kącik. Tak, cudowne miejsce. Rozejrzał się z zachwytem, rozkoszując się zapachem wszechobecnej herbaty; w lokalu nie było zbyt wielu osób, a w każdym razie nikt znajomy nie rzucał mu się w oczy. Następnie opadł z impetem na puchatą pufę znajdującą się przy wybranym przez niego wcześniej stole i zajął się oczekiwaniem na cokolwiek, kogokolwiek, a zatem Tosię lub chociaż sympatyczną kelnerkę, która mogłaby podarować mu jakąś kartę.
Nikt jednak się nie zjawiał, a on sam zaczął bębnić palcami w stół, wystukując zarazem jakąś zapamiętaną melodię.
Powrót do góry Go down


Antoinette Primrose
Antoinette Primrose

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 67
  Liczba postów : 498
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyPią 3 Gru 2010 - 20:04;

Do tegoż zacnego lokalu weszła i Antoinette, niestety - spóźniona. Było to spowodowane niewątpliwie nieprzychylnymi warunkami pogodowymi, które pomału zaczynały mocno działać jej na nerwy. Bo kto to widział, by nawet kurtkę rozwiewało na wszystkie strony, a szalik był miotany przez wiatr zupełnie tak, jakby chciał ją zaraz udusić? Kompletny brak sensu, niestety.
W każdym razie udało się jej dotrzeć do herbaciarni. Kiedy zamknęła drzwi prowadzące do wnętrza dużej sali, od razu rozejrzała się, poszukując wzrokiem Colina. Miała pewne trudności, w pierwszej chwili w ogóle go nie poznając. Dopiero potem skojarzyła, kim jest ten młodzieniec o blond loczkach. Nie zaobserwowała, by ten zmieniał się pod względem aparycji, a tu proszę, co za niespodzianka. Kiedy Tosia już otrząsnęła się z pierwszego szoku, odwiesiła kurtkę na wieszak i od razu podeszła do stolika, przy którym siedział Puchon.
- Niewiarygodne! Nie widzimy się raptem kilka tygodni, a ty wyglądasz jak... - zaczęła z nieukrywanym podziwem - nie wiem kto, ale ktoś bardzo przystojny!
Zajęła jedno z wolnych krzeseł, przy okazji uśmiechając się do chłopaka. W końcu chyba zaczął dorastać, niebywałe.
Powrót do góry Go down


Colin Fitzgerald
Colin Fitzgerald

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 31
  Liczba postów : 440
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1248-colin-fitzgerald#33270
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyPią 3 Gru 2010 - 20:19;

Tak, rzeczywiście się spóźniła, ale ponieważ on, wedle zasady "szczęśliwi czasu nie liczą", nie zerkał na zegar, nie wiedział, jak straszne spóźnienie to było i mógł jej to wybaczyć. Zauważył ją od razu i nie mógł pojąć, dlaczego tak się rozgląda i najwyraźniej nie może go znaleźć. Przecież taka wspaniała fryzura zdarza się raz na milion i Tosia nie powinna mieć problemów z rozpoznaniem jej. Z ulgą zarejestrował, że Krukonka wreszcie dostrzegła jego zacne oblicze i skierowała się w tymże kierunku.
Zmiana? No, bez przesady. On zawsze był przystojny, tylko że nikt tego nie dostrzegał, a z jakiego powodu zaczęło być to widoczne... nie mam pojęcia, naprawdę. Może jego organizm zaczął produkować jakieś hormony czy inne pieroństwo; nie zagłębiajmy się jednak w tenże temat, bowiem funkcjonowanie organizmu z biologiczno-chemicznej strony nie wydaje mi się zbyt pasjonujące.
Odpowiedział radosnym wyszczerzem na jej uśmiech i skomentował:
- Uważaj, bo poskarżę Charliemu.
Powrót do góry Go down


Antoinette Primrose
Antoinette Primrose

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 67
  Liczba postów : 498
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyPią 3 Gru 2010 - 20:29;

Okej, może i Colin był przystojny, ale po prostu do tej pory nie pokazywał tego światu. Albo nosił wybitnie szpetną maskę, która miała od niego odstraszać potencjalnych rozmówców czy, o zgrozo, adoratorki, albo jeszcze, o większa zgrozo, adoratorów. Cóż, zdarza się, w końcu nie każdy jest doskonały. Ale panu Fitzgeraldowi niewiele już do tego brakowało. No serio, wreszcie zaczął przypominać człowieka. Chyba Antośka napisze o tym jakąś książkę, bo nie mogła wyjść z podziwu cały ten czas.
- A skarż. Jestem ciekawa, jak zareagowałby na takie informacje - zaśmiała się pogodnie, po czym odszukała wzrokiem kelnerkę.
Kobieta, łapiąc jej spojrzenie, szybko chwyciła dwie karty i podeszła do ich stolika, po czym podała dwójce klientów menu. Następnie niespiesznie oddaliła się, dając im, oczywiście, czas do namysłu nad zamówieniem.
- Więc co u ciebie? Opowiadaj, chcę wiedzieć wszystko. - oświadczyła po chwili niezwykle rzeczowym tonem, cały czas nie przestając się uśmiechać.
Powrót do góry Go down


Colin Fitzgerald
Colin Fitzgerald

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 31
  Liczba postów : 440
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1248-colin-fitzgerald#33270
Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 EmptyPią 3 Gru 2010 - 20:45;

Cóż, z przyczyn wszystkich znanych pozwolę sobie dyplomatycznie przemilczeć fragment "(...)albo jeszcze, o większa zgrozo, adoratorów" - była to bowiem uwaga zupełnie zbędna i, chwała Bogu, niewypowiedziana na głos. Niemniej jednak schlebiał mu ten jej podziw, chociaż uważał to za idiotyczne, bo on sam odnosił wrażenie, że odkąd przyjechał do Hogwartu sześć lat temu, nic a nic się nie zmienił. Ale to inna sprawa.
- Okej, masz to jak w banku - zapewnił ją z jakże cwaną miną, chyba zresztą niezbyt udaną, bo do (nawet udawanego) cwaniactwa d-u-ż-o mu brakowało. Z zadowoleniem odebrał od kobiety kartę; dobrze, że nie wybrali Trzech Mioteł. Wciąż miał traumę po tamtej wizycie z Pat, której to wspomnienie urwało mu się gdzieś w połowie; pamiętał tylko, że ból głowy i ogólne samopoczucie następnego dnia skutecznie wybiły mu z głowy planowanie kolejnych takich wypraw, mhm. Usłyszawszy jej pytanie, podrapał się po głowie, co zresztą było u niego oznaką myślenia (Colin myśli!) i odparł:
- Generalnie nic nowego, przez ostatni tydzień siedziałem w zamku bo byłem chory; przedtem zaś najciekawszym zdarzeniem było schlanie się w barze, ale o tym lepiej ci nie będę opowiadał, bo nie ma się czym chwalić. WYDAJE MI SIĘ, że twój żywot jest znacznie bardziej fascynujący!
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 QzgSDG8








Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty


PisanieHerbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty Re: Herbaciarnia pani Puddifoot  Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Herbaciarnia pani Puddifoot

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 38Strona 7 z 38 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 22 ... 38  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Herbaciarnia pani Puddifoot - Page 7 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-