To jeden z częściej odwiedzanych sklepów w Hogsmeade przez uczniów, a to za sprawą tego, że sprzedają wszelakie artykuły papiernicze. Można tu dostać pergaminy we wszelakich kolorach, pióra o wybranych grubościach i długościach, a nawet te samopiszące. Po za tym mają szeroki wybór wszelakich notatników i zeszytów. Od niedawna można tam także zakupić niektóre miotły.
Dostępny asortyment:
► 10 arkuszy pergaminu ► Atrament w dowolnym kolorze ► Notatnik ► Pióro (gołębie/jastrzębie/orle/sowie/pawie) ► Zeszyt ► Proszek Fiuu ► Złoty Znicz - pozytywka - 20 g ► Samopiszące pióro – 40 g ► Kalendarzyk - 30 g ► Powtarzalny wisielec - 30 g ► Pióro Scamandra - 40 g ► Fałszywe pióro - 60 g (trudne do zdobycia, zobacz kostki poniżej) ► Łapacz snów - 50 g ► Magiczna kredka - 80 g ► Samorysujące pióro - 55 g ► Czarodziejskie ołówki - 90 g ► Magiczny dziennik - 60 g ► Samorzeźbiące dłuta - 120g ► Zestaw pędzli - 140 g ► Czarodziejski szkicownik - 100g
1, 6 - chyba przypadłeś sprzedawcy do gustu, bo bez problemu podaje ci to, czego chcesz 2, 3 - sprzedawca twierdzi, że obecnie nie mają tego przedmiotu na stanie, ale możesz spróbować za tydzień 4, 5 - sprzedawca dziwnie na ciebie patrzy i twierdzi, że nigdy czegoś takiego nie oferowali
Uwaga! Przedmiotów trudno dostępnych nie można kupować listownie!
Prezent! Wreszcie trzeba go kupić. Jak najszybciej, jeszcze przed świętami, bo potem będzie przecież za późno. Bell weszła do sklepu. Co z tego, że był to zwykły papierniczy. Wiedziała, że wyobraźnią można zadziałać cuda. I to miał być prezent od niej, tak? Nie mógł więc należeć do tych zwykłych, które ludzie kupowali znajomym na Gwiazdkę. O nie... ona była oryginalna. - Coś fajnego, oryginalnego i co się spodoba - stanęła na środku sklepu, wodząc wzrokiem po rozmaitych przedmiotach wypełniającym półki. Czemu to musi być takie trudne...? Czuła się niezwykle głupio, tak stojąc i nawet nie wiedząc czego chce. Nie przejmować się, przede wszystkim. To co weźmie, będzie świetne. Na pewno. Zamknęła oczy i obróciła się wokół własnej osi, ciągle czując się jak kompletna idiotka. Spojrzała, rozejrzała się i zrobiła kilka kroków przed siebie. Wzięła to, co leżało na najbliższej półce. Idealne. Tylko trzeba będzie zmienić parę... małych szczegółów. Zapłaciła i ruszyła z powrotem do Hogwartu.
Właściwie to potrzebowała kilka przyborów na zajęcia. Nic konkretnego, ale Ann jednak postanowiła uzupełnić 'zapasy'. Przynajmniej tak próbowała sobie wmówić. Prawdą było to że uwielbiała zapach pergaminu i świeżego atramentu. Niczym nie potrafiła go zastąpić. Kiedy przekroczyła próg usłyszała ciche pyknięcie gdzieś w głębi sklepu. Choć na co dzień otaczała ją magia to i tak po jej skórze przeszedł przyjemny dreszcz. Nie podeszła od razu do lady. Zamierzała najpierw rozejrzeć się za kilkoma rzeczami, które do niczego nie były jej potrzebne. Po za tym ekspedientki nie było jeszcze przy ladzie.
Arthur wszedł do sklepu ponieważ po prostu skończył mu się pergamin. Ostatnie trzy rolki wykorzystał na rozwiązywanie łamigłówek w japońskim mauzoleum i na odczytywanie symboli nordyckich z tablic. Westchnął ciężko, nie znosił zakupów. Wtem spostrzegł dziewczynę niedaleko. Krukonka, z wyglądu i fakt, ze znajduje się w sklepie z przyborami do nabywania wiedzy. Podszedł do niej powolnym krokiem i spytał z czarującym uśmiechem: -Hej, czego szukasz??
Odwróciła się w stronę przybyłego chłopaka. Szczerze mówiąc nie spodziewała się tu nikogo o tej porze. Właściwie to o jakiej porze? Znali się z Pokoju Wspólnego i zajęć. Byli w tym samym wieku. Mimowolnie się do niego uśmiechnęła. - Czegoś ciekawego - odparła sprawdzając na pergaminie jadowicie zielony atrament. - A ty? Po co od razu odsłaniać wszystkie karty? Czy gdyby odpowiedziała, że musi kupić trochę pergaminu i kilka piór, co oczywiście było prawdą, nie wydałoby się to nudne i pretensjonalne?
Arthur rozejrzał się. jedyne, co było mu potrzebne to papier. Ale dziewczyna wydawała się interesująca;" Musiałbym trochę wiecej widzieć, żeby mieć na nią pełny obraz" zastanowił się. Uśmiechnął się czarująco do dziewczyny i odparł: - Szukam po prostu pergaminu, mój się skończył. trochę ostatnio ślęczałem nad paroma rzeczami..-podrapał się w głowę i spojrzał na nią przenikliwie: - Jak masz na imię?
- Ann - odparła znad kurtyny czarnych włosów. Nadal pochylała się nad pergaminem podziwiając tym razem fioletowy atrament. Przez chwilę zastanawiała się czy nie jest lepszy od granatu, ale przecież wiedziała, że znudzi się jej już jutro. Była taka obiektywna. Aż czasem zaczynała się nawet tego obawiać. Nigdy nie zrobi żadnego głupstwa. Żałowałaby gdyby tak się stało. - Jesteś z szóstej klasy, prawda? - pytała, lubiła pytać. - Chodzimy ze sobą na zajęcia. Przynajmniej tak mi się wydaje. Arthur, prawda?
-brawo, znasz moje imię.... jestem pod wrażeniem..-zaśmiał się cicho Arthur. Ujął jej rękę i ucałował, jak przystoi gentlemanowi. Potem pochylił się obok i szepnął: -Kolor atramentu jest aż taki kluczowy w pisaniu? Czy masz różne rzeczy do pisania i kolor ma podkreślać ważność?
Roześmiała się. Bynajmniej nie spodziewała się że chłopaka może być tak uroczy i spostrzegawczy. W końcu to Krukon, przeszło jej przez myśl. Nie lubiła szufladkować ludzi, ale teraz nie miała zamiaru się nad tym zastanawiać. Skierowała wzrok prosto w twarz chłopaka. - Pewnie i tak go nie wezmę, bo jak dobrze zauważyłeś do niczego mi się nie przyda. Nie ślęczę tyle nad książkami, aby robić tak urozmaicone notatki - członek jej domu powinien ją zrozumieć. Krukoni byli bystrzy oraz inteligentni. Ich wiedza nie czerpała się wyłącznie z książek. Tylko członkowie pozostałych domów uważają, że siedzą nocami nad książkami i zakuwają. Należy jednak pamiętać, że od reguły zawsze są jakieś wyjątki i tu się zdarzają.
-Czyli Ty należysz do tych co maja życiową wiedzę..-podkreślił Arthur i roześmiał się: -Nieźle.. nie przypuszczałem, ze spotkam kogoś takiego..... i widać, że Krukonką.... to jesteś pewnie jedna z lepszych?-spojrzał na nią badawczo a potem odparł: -Ja jestem na szósty i siódmy rok... wcześniej uczyłem się gdzie indziej...-powiedział po chwili z nutką zakłopotania.
Usiadła na krzesełku znajdującym się w sklepie. Stało przy okrągłym stoliku na którym poukładane były różnego rodzaju arkusze papieru. Ekspedientki nadal nigdzie nie było. O dziwno. Ponownie uśmiechnęła się słysząc komplementy z ust chłopaka. - Jestem przeciętnym uczniem - odparła nie chcąc przypominać sobie własnych ocen i tym samym uświadamiajać sobie, że najzwyczajniej w świecie skłamała tchórząc. Zmrużyła oczy przypominając sobie czy faktycznie wcześniej nie widziała nigdzie chłopaka, ale nie potrafiła niczego skojarzyć. Założyła nonszalancko nogę na nogę. Nieświadomie. Po prostu skupiała się teraz na zupełnie czymś innym. - To gdzie wcześniej się uczyłeś? - zapytała choć nie była pewna czy robi dobrze.
Arthur zaśmiał się a potem przyłożył palec do ust: -Niech to pozostanie moją słodka tajemnicą... dobrze? Po czym puścił oczko do dziewczyny i usiadł obok niej, tyle, że na parapecie: -Coś nie widać nikogo za ladą... ehh..... tracę czas... choć z drugiej strony- tu spojrzał na nią:- W dobrym towarzystwie....
- Ta starsza pani, która tu pracuje bywa ekscentryczna - odparła szepcząc i udając konspiracyjny ton. Nie interesowało ją czy ktoś to usłyszy, a na pewno już czy usłyszy to owa 'pani' o której mówiła. Pewnie i tak niedosłyszy, tak więc czym się tu martwić. Skrzyżowała nogi pod krzesełkiem. Uśmiechnęła się do chłopaka mrużąc przyjemnie oczy. Światło padające zza szyby lekko drażniło jej wzrok, co nie było dla, o dziwno, uciążliwe. Nie lubiła nie wiedzieć, ale umiała za to pohamować swój długi, ciekawski język. Są tematy, których się po prostu nie porusza. - Może kiedyś mi o tym opowiesz - odparła nie mogąc się powstrzymać, aby nic nie powiedzieć.
Arthur westchnął i opuścił głowę. Nikomu dotychczas nie opowiadał o swoim pobycie w Japonii. W sumie bywały tam lepsze i gorsze momenty. Ale nie chciał tego wspominać. Przynajmniej nie na razie. Ma żyć teraźniejszością. Powoli podniósł głowę i spojrzał dziewczynie w oczy: -Może kiedyś... kto wie..-i uśmiechnął się czarująco.
Oczywiście chłopaka coś dręczyło i było to związane z jego tajemniczą przeszłością. Nie chciała ciągnąc tego tematu i dowiadywać się czegokolwiek więcej. Była żądna wiedzy nie plotek, dlatego właśnie tak szybko zmieniła zdanie o własnej ciekawości. Również się do niego uśmiechnęła. Ty razem niepewnie i lekko zmieszana. Zza lady nagle wyłoniła się przyjemnie wyglądająca staruszka. Tak, tak... Pozory mylą. Ton jej głosu również nie wskazywał na to aby była nieprzyjemna, a tym bardziej ekscentryczna. Ann wybrała kilka rolek pergaminu oraz granatowy atrament z paroma piórami. Przy robieniu zakupów czuła na sobie jego wzrok. Może tylko się jej wydawało? Przecież jest przeciętną dziewczyną z Ravenclaw. Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Chyba, że mówimy o jej tendencji do bycia niezdarą.
Arthur obserwował dziewczynę. Ruchy, gesty, spojrzenie... to wszystko to była skarbnica wiedzy o samym człowieku. gdy nadeszła staruszka, wybrał parę rolek pergaminu i stanął za dziewczyną: -Dlaczego się peszysz?-szepnął jej do ucha:- Przeszkadzam ci? Jego oddech na chwile owionął ja ciepłem, powodując gęsią skórkę. Arthur nauczył się tego od pewnego wampira w Kyoto.
Poczuła jak blisko jest jego twarz. Nie mogła powiedzieć, że nie było to przyjemne, że nie poczuła przyjemnego napięcia, ale przecież jest obiektywna, czyż nie? Gdyby się tylko delikatnie obróciła za pewne ich nosy by się spotkały. Założyła kosmyk włosów za ucho ustępując mu całkowicie miejsca przy ladzie czekając aż skończy zakupy. Nie chciała rozmawiać przy tej starowince. Z łobuzerskim uśmiechem wyszła na zewnątrz gdzie zamierzała oprzeć się o zimny mur i poczekać w spokoju, aż chłopak również stamtąd wyjdzie. Zanim wyszła uśmiechnęła się do niego jeszcze raz.
Arthur uśmiechnął się do siebie. Po czym zapłacił za pergaminy i wyszedł ze sklepu. Tysiące różnych myśli przechodziły mu przez głowę. 'Nie, nie chcę na razie się w nic pakować." po czym odgarnął włosy i spojrzał w niebo. Przeliczał w pamięci dni i powiedział cicho: -Dzisiaj jest ten dzień... Następnie ruszył przed siebie. Widząc dziewczynę uśmiechnął się do niej przelotnie i odparł: -Zmierzam do zamku.... mam parę spraw do załatwienia.... ale zobaczymy się jeszcze, nie?
Ruszyła za nim. Przecież załatwiała już wszystko co miała w zamiarze zrobić. Złapała poła swojej ciemnej marynarki chcąc okryć szczelniej swoje ciało. Pomimo, że na dworze robiło się już całkiem ciepło to ona i tak marzła gdy słońce zaczynało się chować. - Też wracam już do zamku - odparła stawiając dość duże kroki idąc pod górkę. - Pewnie nie raz zobaczymy się w Pokoju Wspólnym.
Arthur spojrzał w niebo. Na chwilę się zatrzymał, po czym spojrzał na stojący w oddali zamek: -Na pewno się zobaczymy... znajdę cię, jak będę potrzebował kogoś z wiedza.. I zaśmiał się głośno i serdecznie. Chłodny wiatr nie robił na nim wrażenia.
- Oczywiście - odparła obojętnie. Pod marynarką przyciskała do piersi zakupione artykuły piśmiennicze. Czy nauka zawsze musi górować w jej umyśle? Czy aż tak widać, że wiedza to wszystko co ma? Gdyby nie ona byłaby nikim i nic by nie posiadała prócz pieniędzy swoich rodziców. Do tego ta jej dojrzałość, statyczność i obiektywizm. Czy tak wygląda i zachowuje się szóstoklasistka Hogwartu? Pokręciła głową jakby mogło jej to pomóc w odrzuceniu tych uporczywych myśli.
Arthur odgadł jej myśli w lot. Widać, szybko ją odcyfrowuje. Nie ma wielkiej zagadki, westchnął w duchu. Podszedł do niej i szepnął: - Pamiętaj.. każdy ma swoje atuty.. a ja Ciebie nie zaszufladkowałem... po prostu wymieniłem twoją zaletę...... więc nie ma się czym przejmować... Pogładził ja po ramieniu i uśmiechnął się pogodnie.
- Mój atut jest bardzo pospolity - przyznała trafiając w samo sedno problemu. Zaczęło delikatnie mżyć, ale nie przeszkadzało jej to. Co najwyżej popsuje jej się fryzura, o co zupełnie nie dbała. - Każdy może posiąść wiedzę. Wystarczy trochę chęci i zapału, a wszystko przyjedzie z czasem - mówiła uważnie dobierając słowa. Mimowolnie się uśmiechnęła. - Ale tylko wiedzę - dodała tajemniczo.
Arthur westchnął. krople deszczu prawie go łaskotały. Spojrzał na dziewczynę. "Musi się czuć źle.. wydaje jej się, że nie jest szczególna... albo coś ukrywa...." myśli krążyły powolnym strumieniem w jego łowie. Zastanowił się przez chwilę i wziął głęboki wdech. Spojrzał na dziewczynę ostrożnie i powiedział: - Moim zdaniem... nawet z wiedza są problemy.. jak ze wszystkim... nie wstydź się tego, że masz wiedzę, to to dobry atut, i nie pospolity... atut jest nieważny, ale jak go wykorzystasz...-uśmiechnął się:- czas wracać do zamku chyba...
- Tak, chodźmy stąd - przyznała czując się coraz bardziej mokra, co w zupełności jej nie przeszkadzało. Najchętniej w tym momencie usiadła by w miękkim fotelu i wdała się w długą, pasjonującą rozmowę, ale wiedziała, że teraz nie jest na to pora. Z trudem powstrzymała się, aby nie powiedzieć pierwszych dziesięciu zdań. Przecież doskonale wiedziała co ma odpowiedzieć. - Musimy kiedyś o tym porozmawiać - zaproponowała nie chcąc do niczego nakłaniać chłopaka. Ot tak, delikatna sugestia, gdyby chciał kiedyś ją 'zaczepić' - Niestety teraz nie mamy do tego najlepszych warunków - stwierdziła wymownie patrząc w niebo z nieśmiałym uśmiechem na ustach.
Arthur spojrzał na dziewczynę i potem w niebo. Robiło się mokro, a on nie wziął parasola. Super. Wzruszył ramionami i analizował każde słowo dziewczyny: - Masz racje.. warunki nie najlepsze..... Proponuję więc powrót do zamku....-powiedział i westchnął głęboko: -Nie lubię deszczu....