Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kuchnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 33 z 39 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34 ... 39  Next
AutorWiadomość


Agavaen Brockway
Agavaen Brockway

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 121
  Liczba postów : 161
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyNie Maj 20 2012, 22:41;

First topic message reminder :




Do hogwarckiej kuchni prowadzi boczny korytarz zakończony owalnymi drzwiami z klamką w kształcie gruszki. By wejść do środka należy ją połaskotać. W środku znajduje się skrzacie królestwo, a mianowicie niezbyt duża kuchnia. Jest tu gorąco oraz duszno, a przede wszystkim roztacza się tu mix cudownych zapachów. Każdy zbłąkany czy głodny uczeń dostanie tu coś ciepłego, o ile zachowuje się wobec skrzatów życzliwie i uprzejmie. Głównymi skrzatami dowodzącymi w tym miejscu są Bambuś, Bryłka, Chmurka oraz bardzo włochaty Gwizdek o donośnym głosie.



Chyba każdy ma problemy z nazywaniem uczuć. Ale niektórzy mają się trudniej, ponieważ mają ogromne problemy z zrozumieniem swoich emocji. A szczególnie ona. Niewiele przeżyła, niewiele mogła tak naprawdę określić. Jedyna jej wiedza na temat związków bierze się z romansów, z opowieści Ikuto. Przez to w jej głowie funkcjonuje jedynie pojęcie, że wszystko zawsze dobrze się kończy, miłość zawsze zwycięża i jeszcze wiele innych głupot, które chyba tylko zranienie tego dziecka mogłoby wyperswadować. Choć ją często zranić. Chyba, że fizycznie... Kyaaa, aż jej się przypomniało, jak Dracon brutalnie uderzył nią o ziemię! Momentalnie zakończyła smutne tematy i uśmiechnęła się niezwykle wesoło. Odwróciła się w stronę Finna uchylając wargi.
- Finn... Eto... Kojarzysz może takiego chłopaka... Draco – No nie mogła nie zapytać. Miała ochotę przeprosić za to, że schodzi na taki temat, ale ją aż tak strasznie korciło, że aż ją przechodziły ciarki. Jeju! Ona by powiedziała, że przy takiej rozmowie, gdzie się dowie jak cudny jest Dracon nie zliczy orgazmów. Kyaaaa!
- Nie pouczaj mnie, bo wiem lepiej niż ty. Co ty możesz wiedzieć o holenderskim ty ty... HOLENDRZE! - Powiedziała wytykając lekko język w jego stronę, uśmiechając się zabójczo po tym sztucznie patrząc na niego z wyższością, bo przecież ona wie lepiej i rybak nie będzie w stanie podważyć jej inteligencji i genialności O!
Sama również zaczęła jeść chociaż zdecydowanie wolniej, jakby zastanawiając się nad każdym kęsem. Jajecznicę lubiła jeść, delektować się nią nawet w towarzystwie. W innym wypadku nie chciałaby z kimś jeść, ponieważ... Ta dziewczyna wstydzi się tego, że używa sztućców na odwrót, a więc widelec w prawej ręce, a do tego dzieli danie od tego, co najmniej smaczne do tego co najsmaczniejsze i w takiej kolejności wszystko je nigdy nie mieszając dwóch rzeczy ze sobą.
- Nie nauczę cię, bo ten przepis to ogromna tajemnice. Zdradzę go tylko mężowy, bo on mi będzie robił takie wykwintne śniadanka do łóżka – Skomentowała zadowolona, że jak zwykle jakże najprostsza do zrobienia potrawa robi ogromną furorę. Powinna zostać kucharką!... Haha! Dobreee! Nie no, Van w kuchni. Szkoda gadać. Skrzaty to by chyba już tutaj nie wróciły, gdyby zaczęła pichcić coś „dobrego”.


Ostatnio zmieniony przez Agavaen Brockway dnia Sro Maj 23 2012, 16:54, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyNie Gru 27 2020, 01:28;

Takie wyrzucenie z siebie emocji zdecydowanie było pomocne. Max często korzystał z okazji, by wyładować jakoś swoją złość, czy inne rzeczy w postaci dość nieprzyjemnych słów. Kilka osób miało wątpliwą przyjemność doświadczyć podobnego wybuchu z jego strony i reakcje były różne. Sam ślizgon jednak raczej nie stał biernie, gdy ktoś go atakował. Wyjątkiem była sytuacja z Filinem, kiedy to czuł, że zasługuje na bycie pomiatanym jako kura, a nawet na zrobienie z niego rosołu, który następnie podano by Boydowi w ramach kuracji. Dziś jednak był nieco silniejszy i mimo żalu, jaki czuł, nie do końca potrafił uwierzyć w to, co Olivia mu właśnie zarzucała.
- Tak to wygląda. - Wzruszył ramionami, jakby cała ta sprawa zazdrości nagle przestała go interesować. W końcu z Brooks łączyła go tylko przyjaźń i nikt z nich nigdy nie myślał o czymś więcej. Szczególnie teraz, po tym całym dramacie z Armstrong.
Podejście gryfonki było dla niego poniekąd zaskoczeniem. Pamiętał, jak się kłócili wcześniej, gdy dała mu w twarz, ale nigdy nie była aż tak oschła. Dzisiaj jednak ujrzał ją z zupełnie innej strony, a przez myśl po raz pierwszy przemknęło mu, że naprawdę ma w sobie coś ze starszego brata.
-Nie muszę się zastanawiać, bo dość często dostaję feedback w tym temacie, ale o mnie nie musisz się martwić. - Dodał jadowicie, jak zwykle, gdy ktoś próbował wejść na zbyt intymną sferę jego życia. Akurat Max doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak ludzie go odbierają i wcale nie spływało to po nim tak, jak to pokazywał. Po prostu mimo wszystko robił swoje. -Z byciem debilem? Z mówieniem co myślę? Czy może ze sobą? Polecam opcję trzecią, będziesz miała spokój. - Wypalił, a emocje wzięły już nad nim górę. Co prawda wciąż nie zamierzał mówić Oli o tym, co stało się podczas jego tygodniowej nieobecności w szkole i o tym, że obecnie próbuje wyjść jakoś na prostą, ale ten komentarz sam jakoś opuścił jego usta nim zdołał się jakkolwiek powstrzymać.
-I dobrze się uważa, co wciąż nie zmienia faktu, że nie odpowiadam za to, co uroiła sobie w głowie. - Wciąż nie do końca wiedział, czemu ciągną temat Brooks, która rzekomo nie miała tutaj znaczenia.
Pytanie, które rozbrzmiało w kuchni po chwili ciszy sprawiło, że Max ponownie stanął jak wryty patrząc się na Olivię. Zabiła go tym. Nie miał pojęcia, co odpowiedzieć bo zazwyczaj unikał myśli o tym, by jakoś zdefiniować ich relację inaczej niż słowem "przyjaciele". Zamrugał parę razy, patrząc na nią jak osłupiały.
-No...Nie wiem... - Wybąkał lekko zakłopotany, stając przed czymś, czego nie potrafił sam ogarnąć. - Nie mam kurwa bladego pojęcia. - Czuł jak ponownie robi się zły, że dziewczyna postawiła go teraz w takiej sytuacji. -Nie wiem, okej? Gdzieś się w tym zgubiłem, ale nigdy nie byłem w czymś podobnym. - Powiedział w końcu, poddając się i nie mogąc znaleźć odpowiednich słów. Faktycznie ich relacja nie była tym, do czego był przyzwyczajony, więc nie potrafił tego tak od zaraz nazwać.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyNie Gru 27 2020, 07:37;

- W twoich oczach, Solberg. Dlatego musisz wiedzieć, że nie byłam, nie jestem i nigdy nie będę zazdrosna, na pewno nie o ciebie - oznajmiła, wkładając wiele wysiłku w to, by słowa te brzmiały na tyle pewnie, aby Max w nie uwierzył. Nie mogła przyznać tak po prostu przed nim, że zdarzało jej się czuć zazdrość, bo przecież to uczucie nie było między nimi dozwolone, było wyrazem tego, że komuś zależało bardziej niż powinno, a nie mogli do tego dopuścić - sama ustaliła te zasady, już na początku ich znajomości. Poniekąd też nie rozumiała, dlatego posądzał ją właśnie o zazdrość, skoro nigdy wcześniej nie dała mu powodów, by myślał o niej w kategorii zazdrosnej dziewczyny. Olivia unikała jawnego okazywania niektórych emocji, czasem dopuszczała się kłamstwa maskując jedne uczucia innymi. Było to naturalne, bo strach często bywał silniejszy od logicznego myślenia i solidnych argumentów.
Przez ułamek sekund przez umysł dziewczyny przemknęła myśl, jak wiele wiele razy i jak daleko musieli zboczyć z obranej wcześniej ścieżki, że znaleźli się właśnie w takim momencie własnego życia i relacji, jaka do tej pory ich łączyła. Patrząc na niego Olivia - mając już pełną świadomość tego, że to Maxowi Boyd zawdzięcza życie - nie potrafiła wykrzesać wobec niego ciepłych uczuć; zachowywała się jakby była ich pozbawiona. Była zupełnie do siebie niepodobna, chociaż oczy o barwie pochmurnego nieba zdradzały, jak wielką batalię toczy. Gdyby tylko nieco dokładniej przyjrzeć się jej postawie, sposobie mówienia czy właśnie oczom, Solberg z łatwością odkryłby, że to, co reprezentuje sobą Olivia jest jedynie spektaklem, co nie nie było jednoznaczne z tym, że nie była na niego wściekła. Miała mu wiele do zarzucenia, ale prawdopodobnie on zdał sobie sprawę z tego, jakie błędy popełnił. Może tylko trochę zbyt późno?
- Nie zamierzam i fakt, ostatnia opcja jest najbardziej kusząca - skłamała, próbując naśladować ton głosu chłopaka. Przebłysk wspomnień - tych bardziej odległych - pojawił się w umyśle brunetki, działają niczym ostrzeżenie, że postawa Maxa ma za zadanie tak naprawdę ukryć prawdę, jednak zignorowała je. Umknął jej moment w którym drobną dłoń z blatu przeniosła na różdżkę do tej pory spokojnie spoczywającej w kieszeni czerownej, kraciastej spódnicy. Czy była zdolna do tego by wymierzyć w bruneta jej końcem?
Rzeczywistoście postać Brooks była w tym wszystkim mało istotna, dużo większą moc - zwłaszcza desktrykcyjną - miały na Gryfonkę słowa wypowiedziane przez przyjaciółkę Maxa. Wciąż nie potrafiła pogodzić się z tym, że ktoś zupełnie jej obcy może myśleć właśnie w taki sposób, że wszystkiemu co działo się wokół była winna ona. Sama zaczynała w to powoli wierzyć, bo gdyby nie wydarzenia mające miejsce jeszcze przed rozpoczęciem szkoły, może drogi Maxa i Boyda nigdy by się nie zbiegły? Kiedy to pytanie rozbrzmiało w jej głowie, zamknęła oczy zaciskając mocno powieki, byleby tylko nie rozpłakać się przed chłopakiem. Opuściła głowie, jakby to co znajdowało się na blacie było bardziej interesujące niż postać Ślizgona.
- Widocznie takie informacje dostała od ciebie, do pewnych teorii nie dochodzi się tak po prostu - obwinianie Maxa tym razem przyszło jej z większym trudem. Wiedziała, że ten tak naprawdę nie ma wpływu na to, co myślą jego przyjaciele, chociaż z drugiej strony czy w rozmowach z Julią, nie mógł on stanąć w jej obronie? W jakiś sposób zanegować myślenie przyjaciółki jakoby Olivia była jedynie nic nie wartą kochanką? Westchnęła do własnych myśli, bo teraz nie miało to najmniejszego znaczenia. Ich relacja była ruiną, do której oboje doprowadzili.
Nie chciała zadać tych ciężki pytań niczym ostrza przeszywające powietrze, przerywające ciszę, która między nimi zapadła. Był to ułamek sekund w której jej usta otworzyły się zrzucając na Solberga bombę. Instynktownie zamknęła oczy, nie chcąc patrzeć, jak po raz kolejny chłopak ucieka, czego się po nim spodziewała. Ucieczka była jego sposobem na przetrwanie, reakcją obronną nad którą nie był w stanie zapanować. Była pewna, że usłyszy tylko dźwięk zamykanych drzwi, po raz kolejny zostanie ze wszystkim sama - myśl ta była jednocześnie niewyobrażalnie przykra, ale również dawała jej swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji. Pozwalała żyć w przeświadczeniu, że rzeczywistość wciąż jest taka sama mimo tego wszystkiego co się wydarzyło, a wtedy zamiast charakterystycznego skrzypienia zawiasów, rozbrzmiał głos Maxa. Zmarszczyła brwi nie do końca zadowolona z takiego obrotu sprawy. Czy coś się w nim zmieniło? Gdyby był dawnym sobą odszedł by bez słowa, wszakże nie dla niego przecież stworzone były patetyczne rozmowy czy płaczliwe pożegnania. Od początku Oli miała go za osobę, która się nie przywiązywała, która nigdy też nie czuła tej dziwnej, wręcz palącej potrzeby bycia z drugim człowiekiem. Ani razu nie poczuła tej bezkresnej pustki związanej z brakiem kogoś obok, bo ona w przeciwieństwie do niego wiedziała, jak to jest czuć to wszystko, dlatego było jej ciężej.
A on? To wszystko było kiedyś, bo teraz zamiast odejść stał przed nią, zakłopotany, jakby nienaturalnie pozbawiony pewności siebie. Może oboje w pewnym momencie, gdzieś po drodze popełnili błąd. Stępili własne krawędzie, które przecież jeszcze do niedawna nie pozwalały nikomu zbliżyć się do nich. Nie potrafili już być takimi jak kiedyś, chyba nawet w pewnym stopniu zapomnieli jak to jest. Solberg zrobił najgorszą rzecz jaką mógł zrobić - dał się oswoić. Pozwolił by ktoś otworzył drzwi prowadzące do jego fermentycznego świata, wpuszczając przez nie odrobinę słońca. Przywiązał się. Może podświadomie czuł, że to był błąd, który w  swoim rezultacie go osłabił. Błąd, który w swojej konsekwencji nie pozwolił mu teraz odejść bez pożegnania od dziewczyny, która stępiła go najbardziej, rozpoczynając to wszystko.
Echo jego słów odbijało się w głowie brunetki, zmuszając ją do reakcji; uniosła głowę patrząc na niego pytającym spojrzeniem. Tym razem i ona nie rozumiała. Czuła się zagubiona a poczucie bezpieczeństwa prysło niczym bańka mydlana, uświadomiając jej, że zmieniło się znacznie więcej niż przypuszczała. Bez słowa wyszła zza blatu podchodząc do Ślizgona na długość jednego kroku. Wyjmując z kieszeni różdżkę, w ciszy wycelowała jej koniec w jego osobę. Nie minęła sekunda, kiedy ciche "chłoszczyć" opuściło jej usta, następnie przeniosła niebieskie tęczówki na jego oczy o mało nie uginając się przed jego wyczekującym spojrzeniem.
- Nie wiem, nie stanowi odpowiedzi - powiedziała nienaturalnie spokojnie. Teraz i jej postawa nie pasowała do tego, co przed chwilą mógł widzieć Max. Gdy podeszła bliżej łatwiej było dostrzec na jej twarzy ilość bezsennych nocy, ilość zmartwień, które nagle przytłoczyły ją oraz poczucie winy, które odbijało się w oczach Olivii nadając jej smutnego wyglądu. Jak miał ją określić? Kim była? Przyjaciółką? W to wątpiła, za bardzo się od siebie oddalili, zbyt wiele zaczęło ich dzielić, Max miał za dużo tajemnic. Kochanką? Czy jednorazowy seks czynił z niej kochankę? Tym mianem określało się osobę, z którą mimo wszystko utrzymywało się regularne stosunki. Zaprzeczył też jakoby była zabawką, to kim?! Zacisnęła usta w cienką linię, czując jak na powrót ogarnia ją złość, nie tylko dlatego, że Ślizgon nie umiał odpowiedzieć na zadane przez nią pytanie, ale również dlatego, że i ona nie znała na nie odpowiedzi.
- Po prostu odpuśćmy - oznajmiła nagle, podejmując decyzję, której w gruncie rzeczy nie chciała podejmować. Czy chciała zerwać tą relację, która ich łączyła lub też nie?
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyNie Gru 27 2020, 13:56;

To, co działo się na początku ich znajomości, a teraźniejszość, wydawało się być dwoma zupełnie oddzielnymi światami, które nie miały prawa się spotkać, a jednak jakimś zrządzeniem losu do tego doszło.
- Wmawiaj tak sobie, ale pokazujesz zupełnie co innego. - Zaczynał powoli mieć dosyć tej rozmowy. Nie wiedząc tak naprawdę do końca, o co jest w tej chwili oskarżany zagubił się nie tylko w rozmowie, ale i w emocjach, które się w nim kłębiły. W pewien sposób była to miła odmiana od apatii, która przez większość czasu gościła ostatnio w jego sercu, lecz z drugiej strony wolałby przerwać ją czymś bardziej pozytywnym. Wiedział, że spotkanie Olivii nie będzie łatwe, ale nie spodziewał się ataku z jej strony, który będzie skierowany w jego przyjaciół. Uważał, że nie mieli oni kompletnie nic wspólnego z relacją między Maxem i gryfonką. Ślizgon wręcz wbrew im zawsze bronił dziewczyny i nawet po całej tej sprawie z ciążą nie myślał o niej źle.
Powoli zaczynał dostrzegać całą tę fasadę którą się obudowała, a jego umysł gorączkowo zastanawiał się, jaki miała w tym cel. Czy była to próba ochrony samej siebie, przed kolejnym zranieniem z jego strony? Zapewne tak. Nic innego nie przychodziło mu na myśl i kolejna igła wbiła się w jego serce. Szczególnie, gdy padły następne słowa.
-Wybacz, że mi nie wyszło, następnym razem postaram się bardziej. - Jego głos zdawał się być jakimś cudem jednocześnie pełen jadu i pusty. Po tym wszystkim, co przeszedł przez ostatnie miesiące, kolejna osoba sugeruje mu, że jest gównem i lepiej by było gdyby usunął się z tego świata. Nawet jeżeli nie myślała tak naprawdę, Max nie potrafił jeszcze wystarczająco mocno stanąć na nogach, by to zauważyć.
Widział, jak Olivia wyciąga różdżkę i zaczął zastanawiać się, co zamierza z nią zrobić. Raczej nie miała na tyle jeszcze mocy, by jebnąć go na miejscu Avadą, ale pokiereszować zdecydowanie mogła. Może Filin nauczył ją, jak bawić się Kurasolbergiem.
-Śmiało. - Powiedział tylko, nie mając zamiaru jakkolwiek krzyżować jej planów.- Jeśli chcesz się zemścić za Boyda, nie będę Ci przeszkadzał, należy mi się. - Ostatecznie dodał jeszcze, bo wciąż czuł, że powinien ponieść za to jakąś wyczuwalną konsekwencję. Zawieszenie od Hampsona jakoś nie zadziałało.
- Czy Ty myślisz, że latam po zamku i opowiadam ludziom, co z kim robię, bądź nie? Naprawdę? - Spojrzał na nią z niedowierzaniem, bo nawet przedstawiając sytuację z ciążą nigdy nie powiedział o kogo tak naprawdę chodzi. -Nie moja wina, że plotki panoszą się po tej szkole i ludzie w nie wierzą. - Nie była to jedna fałszywa informacja, w którą ludzie na jego temat uwierzyli. Teoretycznie naprawdę się tym nie przejmował, ale też nigdy nie sądził, że gryfonka może w podobne rzeczy naprawdę uwierzyć.
Nie odszedł. Sam nie wiedział czemu, ale pozostał dokładnie tam gdzie stał, nie zważając na kawę kapiącą z blatu wprost na jego spodnie. Zamurowała go tym pytaniem i nawet gdyby chciał, nie potrafiłby teraz wyjść. Zmienił się, choć sam nie wiedział jeszcze, czy wyjdzie mu to na dobre, czy jeszcze bardziej zaszkodzi.
Czar czyszczący sprawił, że uniósł brew do góry w geście niemego zdziwienia. Co tu się odpierdala? Chodziło mu po głowie, bo naprawdę pogubił się już w tej rozmowie. Czuł się, jakby nagle stracił wszelkie zdolności rozumienia i kontaktowania się z ludźmi, a Olivia mówiła do niego w jakimś niezrozumiałym języku.
- Masz rację, ale w tej chwili nie jestem w stanie żadnej udzielić. - Powiedział nieco spokojniej, obserwując jej twarz. Wyglądała źle, co wcale ślizgona nie zdziwiło. Na pewno ostatnie dni spędziła na martwieniu się o brata. Potrafił sobie wyobrazić, że większość czasu, a przynajmniej tyle na ile pozwalały jej pielęgniarki, spędzała przy jego łóżku. Do tego pewnie też mało spała i niewiele jadła.
- Odpuśćmy? Co TY chcesz odpuszczać? - Zapytał po raz kolejny przez nią skonfundowany, bo szczerze nie miał pojęcia o co może jej chodzić. Raz rozmawiają o Julce, raz o Boydzie, a raz o jego debilizmie i braku umiejętności życiowych, więc nic dziwnego, że stał tam, jakby go ktoś jebnął patelnią w głowę, próbując ogarnąć czego tyczy się to jedno zdanie.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyNie Gru 27 2020, 14:55;

Rzeczywistość ulegała ciągłym zmianom, jedne miały na nich większy wpływ, inne przeszły niezauważone, lecz każda odbiła na nich swoje piętno. Kiedy spotkali się po raz pierwszy nie wzięli pod uwagę tego, że nie można mieć kontroli nad wszystkim, że życie rządzi się swoimi prawami podobnie, jak uczucia. I nie zależenie od tego, jak człowiek bardzo starał się trzymać wszystko w ryzach, czasem zwyczajnie się nie dało. Ona również nie umiała powstrzymać kiełkującej w niej zazdrości, której nie umiała zrozumieć. Traktowała Maxa, jak przyjaciela, sama wytyczyła granicę ich relacji, którą nieświadomie w pewnym momencie przekroczyła.
Nie skomentowała już w żaden sposób jego zarzutów, bo te były prawdą. Usta brunetki mówiły co innego, a czyny negowały każde słowo, które je opuszczało. Nie chciała być zazdrosna a była, nie chciała żeby tak bardzo jej na nim zależało, ale nad tym również nie umiała zapanować. Darzyła go niezrozumiałymi uczuciami, które nazwać można było w prosty sposób, lecz broniła się przed tym. Nie była gotowa na to wszystko co czuła, nie była tak dojrzała, jak Odey, a w dodatku miała w sobie za dużo niepewności, jeśli chodziło o relacje z innymi ludźmi. Najbliżej zawsze była ze swoim rodzeństwem, potem w jej życiu pojawiła się Odeya, aż następnie Max i nie przypuszczała, że ta relacja może nabrać innego wydźwięku niż przyjaźń.
Opuściła głowę. Czuła się źle z tym, że go atakuje, jednak na ten moment nie potrafiła w inny sposób wyrazić tego, co czuje, jednocześnie nie chciała by zobaczył, jak słaba się stała. Bo to przecież ona zawsze była tą silną, rozważną. Zostało po tym jedynie wspomnienie i potrzeba ukrycia się za oskarżeniami wymierzonymi w niego. A przecież nie był winien wszystkiemu, w zasadzie nie winiła go nawet za to, co stało się Boydowi, ten sam podjął decyzję o pójściu do zakazanego lasu, chociaż wiedzieć z jakim niebezpieczeństwem się to wiąże.
Początkowo zaślepiona własnymi emocjami nie zrozumiała aluzji słów Solberga. Dlatego w momencie kiedy w końcu dotarł do niej ich sens, obdarzyła go wyraźnie zaskoczonym spojrzeniem, w którym poza wciąż wszechobecną złością malował się smutek.
- Czy… Czy ty… - nie była w stanie dokończyć pytania, czuła jak fala ciepła rozlewa się po jej ciele wywołując nieprzyjemną gęsią skórkę. Kolana delikatnie się pod nią ugięły i tylko dlatego, że dłońmi wciąż opierała się o blat, nie osunęła się w dół. Nie była pewna co miała myśleć, co to wszystko znaczyło, a jednocześnie w umyśle Olivii zrodziła się myśl, że ten chciał pozbawić siebie samego życia. Chociaż świadoma była, że sytuacja z Boydem mocno na niego wpłynęła, tak naprawdę nie wiedziała co się z nim dzieje. Ostatnie miesiące trzymali się na dystans, a kiedy w końcu udało im się porozmawiać, ten wykpił się głupim pogorszeniem zdrowia. Dlaczego wtedy nie dostrzegła, że za tymi słowami kryje się coś więcej? W tym momencie żałowała, że nie drążyła tematu, że nie wymusiła na nim rozmowy, zamiast tego zaakceptowała rzeczywistością, jaką przed nią malował. Była naiwna.
Cios. Tak określiłaby to, co poczuła, kiedy Ślizgon na widok różdżki wspomniał o zemście. On również zaczął postrzegać ją inaczej, uważał, że jest zdolna do tego, by wymierzyć mu karę za to, co stało się jej bratu. Fakt, była na niego wściekła, ale nie za to, co wydarzyło się tamtej nocy w zakazanym lesie, nie za trwałą niepełnosprawność Boyda, była na niego zła za to, że w momencie kiedy go potrzebowała, jego nie było obok. A przecież mogli przepracować to wspólnie, być dla siebie wsparciem i może wtedy ich historia potoczyłaby się inaczej. Może…
- Nie zamierzam się na tobie mścić - oznajmiał, być może Max nie zdawał sobie sprawy z tego, że rozmawiała z bratem, że poznała część prawdy. Boyd zawdzięczał Ślizgonowi życie, jednocześnie zmieniając co do niego nastawienie, które teraz ona negowała. - Wiem, że gdyby nie ty, Boyd…. On już nie wyszedłby z tego lasu - ciężko było jej wypowiedzieć te słowa, zaschło jej w gardle gdy uświadomiła sobie, jak niewiele brakowało, by wizja przyszłości bez starszego brata była rzeczywistością. Mimo to słowo "dziękuję" nie opuściło jej usta, a i Max wydawał się być załamany takim obrotem sprawy, jakby to, że Boyd żyje wcale go nie cieszyło, bo był kaleką.
- Nigdy tak nie uważałam - to było prawdą, lecz nie ciężko było wyczuć to "ale" które dziewczyna miała na końcu zdania, a którego nie wypowiedziała na głos. W trakcie rozmowy z Julką miała wrażenie, że Max dzieli się z nią wszystkim, bo skąd mogła znać te wszystkie szczegóły? Skąd mogła wiedzieć, że uciekł, że pił, że miał problemy o których ona nie miała bladego pojęcia? Pozostawił jej jedynie domysły, nad którymi w pewnym momencie przestała panować; te podsycane plotkami a teraz jeszcze zachowaniem Julki wobec niej oraz tym, że Max jej zwyczajnie unikał rozbrzmiewały głośniej w jej umyśle niż głos rozsądku.
Nie była pewna czy wolała żeby został czy odszedł. Bo jak miała rozumieć to, że jednak został? Jak to odbierać? Zaczynała gubić się w tej rozmowie, w ich relacji, która istniała? Sama nie była pewna.
Nie chciała by Max odkrył w jak fatalnym stanie jest, tak naprawdę większość osób martwiło się o stan Boyda, jakby zupełnie ignorując to, że Olivia bierze w tym wszystkim udział. Tak naprawdę zainteresowanie nią wykazał jedynie starszy brat i Darren którego spotkała podczas świątecznych zakupów. Pozory jakie chciała stworzyć nie na wszystkich działy, chociaż w większości przypadków odnosiła sukces.
- Naszą znajomość. Inni tylko przeze mnie cierpią, Julka miała rację. Ty, Boyd - umilkła na chwilę czując jak pod wagi tych słów nie jest zdolna by mówić dalej. To wszystko od początku było skazane na niepowodzenie, a jednak nie umiała odpuścić relacji z Maxem, wciągnęła do tego jeszcze Boyda, co się na nim zemściło. Powinni odpuścić.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyPon Gru 28 2020, 02:40;

Wpadli w pułapkę, którą sami tak naprawdę na siebie zastawili. Oczekiwanie, że będzie się w stu procentach kontrolować własne emocje od początku było skazane na porażkę, chociaż Max do dzisiaj nie potrafił do końca zrozumieć, co takiego się zadziało. Zależało mu na Olivii, ale nie był w stanie przyznać przed sobą, czy kimkolwiek innym, że ta relacja mogła wyjść poza ramy jakiejkolwiek przyjaźni.
Wystarczyło mu jej milczenie, by zrozumiał, że dziewczyna nie ma nic na swoją obronę i tym samym przyznaje mu rację. Sam nie wiedział, co w związku z tym czuje, ale przynajmniej miał chociaż trochę jaśniejszą sytuację.
Czyny Olivii, które zupełnie nie pasowały do tego, co mówiła sprawiały, że Max nie miał pojęcia, jak na to wszystko reagować. Musiała czuć się źle, ale z drugiej strony była na tyle silna, żeby wywalić z siebie to wszystko i zacząć wygarniać mu to, co czuła. A przynajmniej Solberg miał wrażenie, że tak było, bo nie widział na ten moment sensu we wzajemnym okłamywaniu się. Wyglądało na to, że gorzej raczej już być nie mogło.
Zorientował się, że niezbyt dobrze dobrał słowa, gdy Oli zaskoczona spojrzała na niego, a w jej tęczówkach zobaczył coś więcej niż tylko złość. Przecież nigdy świadomie i z premedytacją nie targnął się na swoje życie. Co prawda, wiele jego czynów mogło wyglądać, jakby usilnie do tego dążył i jakoś niezbyt bał się śmierci, ale mimo wszystko chyba nie byłby do tego całkowicie zdolny. Przynajmniej to zrozumiał w gabinecie Beatrice, gdy mimo wszystko okazało się, że zamiast uciec i się poddać, wrócił by stawić czoło rzeczywistości. Naprawdę się zmienił.
-Niewiele brakowało, ale to nie ma teraz znaczenia. - Wzruszył ramionami, bo dobrze wiedział, że gdyby nie wylądował u Felka na początku roku szkolnego, to pewnie już by go tutaj nie było. Głupie zrządzenie losu sprawiło, że dostał jeszcze jedną szansę, choć ta wydawała się wystawiać go na naprawdę ciężką próbę, a fakt, że Olivia nie drążyła wtedy tematu był mu jak najbardziej na rękę.
Nie chodziło o to, że miał ją za kogoś mściwego. Bardziej potrafił zrozumieć, że chciała jakiejkolwiek sprawiedliwości za to, co spotkało jej brata, a to przecież Max był tym, który powinien ponieść za całą sytuację odpowiedzialność. Nie wiedział nic o rozmowie Boyda z siostrą i nie miał pojęcia, że gryfon nie obwinia go za cały ten bajzel. Co prawda list, jaki dostał mógł na to wskazywać, ale Solberg nie do końca jeszcze był w stanie zaakceptować taki stan rzeczy.
-To zasługa gajowego, nie moja. - Poprawił ją, choć faktycznie ciężko było powiedzieć, co tak naprawdę odstraszyło wtedy pustnika, który zniknął w odmętach Lasu z kończyną Boyda w zębach. Biorąc jednak pod uwagę skuteczność zaklęć, jakie Max wtedy rzucał, nie czuł, by jakkolwiek przyczynił się do dalszej egzystencji gryfona. Miał wręcz wrażenie, że ten lepiej poradziłby sobie, gdyby Solberga nie było obok.
- Więc czemu teraz mnie o to oskarżasz? - Zapytał spokojnie, jakby dawny, porywczy Max nagle gdzieś zniknął, zastąpiony zupełnie innym człowiekiem. Chciał odpowiedzi, a nie sądził, że krzycząc i zagłuszając siebie nawzajem, jakąkolwiek otrzyma. Julka sama nie była w pełni świadoma problemów ślizgona, ale na pewno znała jego słabą stronę i potrafiła się domyślić, co robił gdy go nie było. Nie ciężko było zresztą to wydedukować, znając Maxa dłużej niż tydzień. Inaczej nie potrafił sobie radzić w życiu i zawsze szukał odpowiedzi w używkach. Jakiekolwiek by one nie były.
Fakt, że unikał Olivii w tym momencie wynikał właśnie z tego, że wiedział iż dziewczyna jest pierwszą w kolejce do opieki nad Boydem i do tego na pewno mocno to wszystko przeżywa. Nie chciał wchodzić jej w drogę i niepotrzebnie jeszcze dokładać problemów. Nieświadomie jednak osiągnął całkiem przeciwny efekt, którego żniwa właśnie zbierał.
- O czym Ty w ogóle mówisz? Kto cierpi? - Próbował wyciągnąć z tego wszystkiego jakiś sens, który złożyłby cały ten bałagan do kupy. - Myślisz, że co? Że wyjdziemy z tej kuchni i nagle zapomnimy o swoim istnieniu? Że nagle przestanę martwić się, jak to wszystko znosisz i czy przypadkiem nie potrzebujecie z Boydem pomocy? Że tak po prostu to wszystko oleję? - Nie potrafił uwierzyć, że mogła coś takiego zainsynuować. Pokręcił z niedowierzaniem głową. Zdecydowanie go to bolało i na pewno nie mieściło się w jego głowie.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyPon Gru 28 2020, 13:31;

Ona miała bardzo podobne odczucia, z jednej strony zależało jej na chłopaku bardziej niż na zwykłym przyjacielu, natomiast z drugiej nie chciała czy też bała się do tego przed nim przyznać. Bo co wtedy? Nie była osobą która poddawała analizie przyszłość, niemniej w tym przypadku było inaczej. Znała Maxa oraz siebie, wiedziała, że żadne z nich nie jest gotowe na związek czego doskonałym przykładem było to, że kiedy Ślizgon spotykał się z jej przyjaciółką oboje dopuścili się wobec niej zdrady. Niby był to tylko pocałunek, a jednak oboje byli do tego zdolni, więc czy mogli mieć pewność, że historia się nie powtórzy? Nie chciała w taki sposób skrzywdzić Maxa, wiedząc jak wiele w swoim życiu przeszedł, łącznie z tym co już mu zgotowała. Nie umiała dłużej zaprzeczać swojej zazdrości, która była bardziej widoczna dla innych niż Olivia chciała. Mimo to wciąż nie przyznała tego głośno, jedynie milcząc przyznała chłopakowi rację.
Nie łatwo było rozmawiać o uczuciach, a jeszcze trudniej było przyznać się do nich przed drugą osobą. Chociaż Olivia nie była romantyczką, to słowa "kocham cię" znaczyły dla niej bardzo dużo, były jednoznaczne z wzięciem na siebie odpowiedzialności za drugą osobę, przez co tak trudno było je wypowiedzieć. Czuła się zagubiona pośród własnych emocji, nad którymi zwyczajnie przestała panować. Niby w końcu miała okazję powiedzieć chłopakowi co myśli, co czuje a jednak wciąż pewna jej część nie dopuszczała do tego, by cała prawda wyszła na jaw.
Zachowanie dziewczyny rzeczywiście mogło być bardzo mylące, jeśli człowiek skupił się głównie na tym co mówił. Gesty jakie wobec Maxa wykonywała kłóciły się z tym, co wypowiadały jej usta, a jednak uznać można było to wszystko za przejaw słabości wobec jego osoby. Wystarczyło, że zaczęli być ze sobą szczerzy, chociaż ton ich głosu wciąż nosił ślady zdenerwowania, jednak chłód bijący od Gryfonki nagle zelżał.
- Dlaczego? Jak? Kiedy? - pytanie za pytaniem opuszczało malinowe usta dziewczyny. Wpatrywała się w niego wielkimi, sarnimi oczami w których zaczęły szklić się łzy. Czy wywoła je odpowiedź Maxa, czy może nadmiar emocji? Ciężko było określić. Ewidentnie Oli z niczym sobie już nie radziła, upadła, nie umiejąc po raz pierwszy się podnieść. Łatwiej było się poddać zamiast próbować, chciała być silna dla Boyda, ale nawet ta farsa musiała się skończyć prędzej czy później. Zacisnęła dłonie w piąstki, by powstrzymać ich drżenie.
Nie zamierzała wchodzić w polemikę na temat tego, kto tak naprawdę uchronił Boyda przed śmiercią, wiedziała, że Solberg walczył o niego sam ryzykując i to jej wystarczyło, a przynajmniej teraz - dopóki nie znała tych faktów była wściekła na chłopaka.
- Bo tak to wyglądało - przyznała, bo to była jej pierwsza myśl, kiedy Julia po prostu na nią naskoczyła. Oli nie myślała wówczas logicznie, wciąż zamartwiając się o brata odrzuciła na bok głos zdrowego rozsądku, chcąc jak najszybciej uciec od Krukonki,która po prostu ją zdominowała, a ona nie potrafiła się bronić.
W przeciwieństwie do Brooks, Olivia nie miała pojęcia o problemach Ślizgona, który zwyczajnie je przed nią ukrywał. Dlaczego? Przecież była osobą, która bez mrugnięcia okiem pomogłaby mu. A jednak, wolał najpierw poradzić sobie z tym sam, a gdy nie wyszło w końcu znalazł się ktoś przed kim świadomie lub też nie postanowił się przyznać. Oboje podjęli wiele decyzji, które sprawiały, że znaleźli się właśnie w tym momencie historii. Oli czuła się tak, jakby stała nad przepaścią i tylko krok dzielił ją od upadku, do którego ostatecznie sama się zmusiła.
- Nie mówię, że masz to olać, po prostu… Uważam, że tak będzie lepiej - westchnęła, chociaż nie potrafiła podać bardziej rozsądnych argumentów. Słowo "lepiej" brzmiało tandetnie, zrozumiała to zaraz po tym, gdy opuściło ono jej usta.
- Max, ja nie chcę byś cierpiał bardziej niż do tej pory - naprawdę się o niego martwiła, bo jeśli to ona czy Boyd byli powodem przez które popadał w kłopoty czy prowadził hulaszcze życie, to wolała go po prostu odciąć, nawet jeśli sprawiało jej to ból.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyPon Gru 28 2020, 22:02;

Przede wszystkim Max wciąż nie wierzył w związki i wielkie uczucia. Do tego w tej chwili raczej nie w głowie mu były jakiekolwiek romanse. Chciał skupić się choć raz na sobie, poczuć się lepiej i zawalczyć o własną przyszłość. Może nie widział jeszcze do końca sensu w tym, ale nie mógł się poddać. Potrzebował unieść wysoko głowę i ponownie zaśmiać się życiu w twarz, wstając z kolan, jakby nigdy nic się nie stało, a do tego potrzebował tym razem więcej niż tylko chęci i butelki Ognistej. Postawił już pierwszy krok, ryzykując wiele, może nawet zbyt wiele, ale czuł, że nie ma innego wyjścia. Albo teraz, albo nigdy.
Pocałunek, który miał miejsce w Luizjanie nie był jedyną zdradą, jakiej ślizgon się dopuścił, co dość dobrze pokazywało, jak naprawdę do tego podchodził. Mógł zwalić tamten wieczór na używki i luźną atmosferę, ale tak naprawdę wiedział, że był za to odpowiedzialny on sam. Gdyby nie dolał tamtego eliksiru do drinka nic by się przecież nie wydarzyło.
Westchnął ciężko, bo zdecydowanie nie chciał teraz poruszać tego tematu. Dał się ponieść i wywalił z siebie głupotę, która nie powinna mieć w tym momencie znaczenia.
-Miałem problem z używkami, nic takiego. - Powiedział w końcu po dość długiej pauzie jak zwykle umniejszając istocie problemu. Zdecydowanie łatwiej było mu o tym myśleć w ten sposób niż wyolbrzymiać i zdać sobie sprawę, jak naprawdę cała ta sytuacja wyglądała. Ważne było jednak, że postanowił z tego wyjść składając dość odważną deklarację.
- Wystarczyło zapytać, zamiast wyciągać pochopne wnioski, to wiedziałabyś, jaka jest prawda. - Pan Oświecony się odezwał, chociaż akurat Max nie miał w zwyczaju oceniać rzeczy po pozorach. Może i uciekał i odwlekał nie jedną konfrontację, ale koniec końców potrafił wprost zapytać o to, czego potrzebował się dowiedzieć.
Czuł, że zaraz nie wytrzyma i jebnie na środku tej kuchni. Wydawało mu się, że Olivia postradała zmysły i zaczęła pierdolić od rzeczy. Kompletnie nie potrafił wyciągnąć sensu z tego, co chciała mu przekazać. Podszedł do gryfonki i chwycił ją za ramiona.
-Oli, kurwa, czy Ty się słyszysz? - Zapytał, uparcie patrząc w jej twarz. - Nie mam olać, ale dać sobie spokój? Przecież to jedno i to samo to jasnej cholery. Czego Ty ode mnie oczekujesz? - Spytał w końcu dobitnie, będąc pewnym, że inaczej nie jest w stanie rozszyfrować tego zawiłego kodu, którym zaczęła się nagle posługiwać.
- A co to ma do Ciebie? - Dodał szczerze zdziwiony, bo zamiast dostać jakąkolwiek odpowiedź, ciągle rzucała mu pod nogi kolejne pytania.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyWto Gru 29 2020, 14:38;

Wyznanie Max wstrząsnęło nią. W pierwszym odruchu otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć jednak nie umiała wydusić z siebie żadnego słowa. W umyśle dziewczyny zaczęły kłębić się pytania; jak mogła nie zauważyć, że ze Ślizgonem dzieje się coś złego? Jak mogła przeoczyć pewnego rodzaju wskazówki? Dlaczego nie drążyła tematu, kiedy dostrzegła, że chłopak wygląda gorzej niż zazwyczaj?
-Max, jak to nic takiego? To nie jest nic takiego! - automatycznie zaprzeczyła, nawet nie myśląc o tym, jakie używki miał na myśli - Dlaczego… dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - zapytała patrząc na niego z wyraźną troską. Czy w tym momencie mogła się na niego nadal wściekać? Miał problemy o których wstydził lub bał się mówić, jednak z drugiej strony - przecież mogła mu pomóc. Być dla niego wsparciem w tamtym czasie. A potem przez umysł przemknęła jej myśl, że może wcale jej nie potrzebował. Miał innych przyjaciół i to oni mu pomogli kiedy w niej narastała coraz większa frustracja związana z jego ciągłymi ucieczkami.
Tego wszystkiego było zdecydowanie zbyt dużo. Klarowne myśli znowu zaczęły tworzyć plątaninę, targające nią emocje nie pozwalały logicznie myśleć.
- Zapytać?! - powtórzyła, ponownie unosząc głos, pewnie zupełnie niepotrzebnie, jednak odpowiedź Ślizgona zirytowała ją. - Jak miałam zapytać kiedy od kilku tygodni mnie unikasz? Jeszcze przed wypadkiem Boyda rzadko kiedy ze sobą rozmawialiśmy, bo ciągle byłeś zajęty, albo z kimś. Miałam ci wysłać sowę z listą pytań? Dlaczego nagle zacząłeś się ode mnie odwracać? - potok słów, a raczej pytań ponownie popłynął z jej ust, chociaż ton głosu był znacznie spokojniejszy to nie trudno było w nim wychwycić wyrzuty. W gruncie rzeczy sam nie pozostawił jej nic poza domysłami, a teraz poczuła, jak powinna była się zachowywać, choć sam nie reprezentował dużo lepszej postawy. A ona? Nie lubiła się narzucać, nie była osobą która robiła coś na siłę, częściej ograniczając się do cierpliwego czekania na rozwój wypadków, który tym razem miał opłakane skutki.
Tak naprawdę oboje mogli postąpić inaczej, wykazać więcej inicjatywy czy zrozumienia, a być może teraz znajdowaliby się w zupełnie innym miejscu.
Nie sądziła, że jej słowa mogą go wkurzyć, miała nadzieję że po prostu odpuści, jednak ten uparcie próbował wyciągnąć z niej informację, zadawał pytania na które nie umiała udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Gdy do niej podszedł chwytając za ramiona mimowolnie opuściła głowę by nie musieć patrzeć w jego ciemne tęczówki, których kolor zmienił się pod wpływem emocji.
- To wszystko zaszło za daleko, twoje sprzeczki z Boydem, to w jaki sposób potraktował cię Fillin. A to przecież moja wina, nie rozumiesz tego? To przez tą całą akcję z głupią ciążą zacząłeś się kłócić z moim bratem, a Fillin też pewnie swoje dołożył broniąc go, w końcu są przyjaciółmi. Naprawdę tego nie rozumiesz? - jej zdaniem to wszystko brzmiało logicznie, nie brała pod uwagę tego, że wiele rzeczy działo się niezależnie od tego, czego chciała. Nie miała wpływu na to co robił Boyd, Fillin czy sam Max, nawet jeśli sądziła, że stanowiła czynnik zapalny do tych wszystkich wydarzeń. Była w błędzie, ale o tym nie wiedziała i nie miał kto jej z tego błędu wyprowadzić, tak by zrozumiała.



Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyWto Gru 29 2020, 19:12;

Pokręcił głową zły na samego siebie, że pozwolił, by tamte słowa opuściły jego usta. Z jednej strony ulżyło mu, że nie musi dłużej kryć się z tym wszystkim a z drugiej... W końcu nie bez powodu trzymał to w tajemnicy.
-To naprawdę nie ma teraz znaczenia. - Powiedział, chcąc uciąć temat, ale Olivia bombardowała go pytaniami, a co gorsza były one z rodzaju tych, na które ciężko było mu odpowiedzieć. -Nie chciałem Cię martwić. Poza tym, to nie są rzeczy, którymi człowiek powinien się chwalić. - Wyznał szczerze czując, jak gardło mu się zaciska. Nie był jeszcze gotów otwarcie o tym wszystkim rozmawiać. Wciąż był dopiero na początku swojej walki i bał się, cholernie się bał, że po raz kolejny zawiedzie i czas przeszły ponownie stanie się czasem teraźniejszym.
Podniósł na nią wzrok, gdy ta uniosła głos. Ciężko było jej w tamtej chwili nie przyznać racji, chociaż wysłanie sowy, czy wiadomość na wizzie na pewno nie zostałaby przez ślizgona olana. Wykrzywił się na wspomnienie wypadku Boyda, które to wciąż nawiedzało go zarówno w snach jak i na jawie. Całe szczęście łapach snów spełniał swoją rolę i te krótkie chwile, które pozwalał sobie na spędzenie w łóżku nie były aż tak męczące.
- Nie odwracam się od Ciebie. Ten rok... - Nie wiedział, jak to wszystko dokładnie ubrać w słowa, bo to nie był czas ani miejsce na listę wszystkich rzeczy, które mu się przytrafiły. -Jest dla mnie naprawdę ciężki. Nie chciałem, żebyś mnie oglądała w tym stanie, ani przejmowała blizną, czy dwoma, które nagle wyrosły na moim ciele. - Wydusił z siebie w końcu głosem słabym i dość cichym. Nie chciał nikogo obarczać swoimi problemami, przez co stronił od towarzystwa. Wtedy jeszcze kurczowo trzymał się myśli, że sam da sobie z tym wszystkim radę. Jak wiele zmieniło się od tamtego czasu...
Zdenerwował się, bo nic z tego, co gryfonka mówiła nie miało sensu. Zaprzeczała sama sobie, co chwilę zmieniając sens własnej wypowiedzi, a on próbował cokolwiek z tego wyciągnąć. Niestety bez jej pomocy było to niemożliwe.
- Myślisz, że kłótnie z Twoim bratem powodowały moje spierdolenie? Jak nie w ten sposób to inaczej bym im podpadł, a kwestia Filina już w ogóle nie ma tu nic do rzeczy. Miał prawo się wkurwić i i tak dziwię się, że był wobec mnie na tyle łagodny. Nie było Cię przy większości naszych kłótni, więc jak może to być Twoja wina? - Może i ta cała farsa z ciążą zapoczątkowała spór między nim i Boydem, ale to była tylko kropla w morzu tego, co działo się w życiu Maxa ostatnimi czasy. Większość rzeczy wychodziła z jego cholernie złych decyzji życiowych, które podejmował, a później musiał stawiać czoła ich konsekwencjom.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyWto Gru 29 2020, 21:58;

- Teraz nie ma, ale wcześniej miało tak? A mimo to postanowiłeś mi o tym nie mówić? - nie potrafiła ukryć żalu w swoim głosie, sądziła, że w oczach Ślizgona jest osobą, która zasługuje by dzielić się z nią swoimi problemami, wszakże niejednokrotnie pokazała mu, że zasługuje na zaufanie. - Chwalić nie, ale jeśli potrzebowałeś pomocy… Dobrze wiesz, że bym Ci jej nie odmówiła - oznajmiła, nie do końca rozumiejąc jego postawę. Nie chciał jej martwić?! Czuła się poniekąd przez niego oszukana. Bo jak ukrywanie prawdy mógł tłumaczyć jej dobrem, czy to nie ona powinna o tym decydować? Zależało jej na chłopaku, mimo że nie mówiła o tym wprost, często okazywała to przez małe gesty czy zwykłe rozmowy. Zawsze miała na względzie jego dobro, nawet jeśli wkurzała się na niego za kolejny wybryk.
A czy to on nie mógł po prostu przerwać ciszy, której poniekąd sam był powodem? Czuła, że po prostu przed nią uciekał i nie potrafiła zrozumieć dlaczego. Dlaczego umiał otworzyć się przed Julka czy kimś innym, a przed nią nie? Czym różniła się od pozostałych, bo wyjątkowa na pewno nie była, wręcz czuła się gorsza.
Kiedy ponownie zabrał głos wpatrywała się w niego wyczekująco, chociaż nic nie mówiła. Cierpliwie czekał, aż sam powie tyle ile chce, chociaż wcześniej nie umiała powstrzymać pytań. Mimo to pozostawiała mu wybór - mógł odpowiedzieć lub je zwyczajnie zignorować.
- Aham, to ja miałam się po prostu nie przejmować, no tak, to takie logiczne -powiedziała głosem, który wręcz ociekał ironią, jakiej nigdy wcześniej nie dane było mu słyszeć z jej malinowych ust. - Nie ważne, że mi na tobie zależy, nie ważne, że jesteś dla mnie kimś więcej, to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia, bo przecież nie powinnam, a nie bo nie chciałeś żebym przejmowała się tobą, twoimi bliznami czy stanem psychicznym, który jak się okazuje nie był w najlepszej kondycji. To po prostu kurwa jakiś żart - wyrzucała z siebie słowo za słowem i choć wydawała się mówić spokojniej niż wcześniej, zupełnie nie panowała nad tym, zdradzając poniekąd to, co chciała przed nim ukryć. Zaczęła wchodzić to w jedną, to w drugą stronę, próbując uspokoić drżenie rąk. Nie mogła tego pojąć, jej umysł tego po prostu nie obejmował. Przeczesała palcami włosy, zagarniając je do tyłu, pojedyncze brązowe kosmyki mimo to opadły na jej twarz, która nabrała żywszych kolorów a policzki wyglądem przypominały dojrzałe truskawki.
Podobnie, jak ona denerwowała się wyznaniem Maxa, tak samo jego irytowały słowa Olivii. Prowadzili pewnego rodzaju wojnę w której każde z nich miało swoje racje, nie do końca mające odzwierciedlenie w rzeczywistości. Oboje widzieli to wszystko inaczej - zwłaszcza panienka Callahan, którą wciąż targało zbyt wiele emocji, aby mogła myśleć logicznie.
- Na pewno miały w tym swój udział - oznajmiła hardo, wciąż przekonana o słuszności wniosków do których doszła. Na kolejne pytanie nie umiała odpowiedzieć, po prostu otworzyła usta by zaraz je zamknąć, kiedy w końcu dotarło do niej, że jest w tym trochę racji.




Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptySro Gru 30 2020, 00:36;

Drążyła temat mimo, że ślizgon widocznie próbował się od niego odsunąć. Słabł, nie potrafiąc tak naprawdę wyznać całej prawdy. Bo jak miał powiedzieć jej, że tak bardzo zjebał? Że mimo wszystkiego to on miał rację powtarzając jej, że skończy jak swoja matka? Nie rozumiała tego, za co nie mógł jej winić, a jednocześnie czuł pewien żal, że tak go w tym temacie ciśnie.
-Oli proszę... - Powiedział próbując zatrzymać potok jej słów. Nie o tym przecież była ta rozmowa i nie to było teraz najważniejsze. -Wiem, że byś nie odmówiła, ale to nie tak wygląda. Nie wiesz, jak to jest być po tamtej stronie. Nieważne jak bardzo jesteś w dupie, tego się nie widzi dopóki coś nie jebnie. - Spróbował wytłumaczyć jej prostymi słowami, które jeszcze był w stanie z siebie wyprodukować. Jeśli on nie powinien decydować, co było lepsze dla niej to ona nie powinna kierować tego samego w stronę ślizgona. Nie było łatwo wytłumaczyć tej kwestii komuś, kto nigdy nie spotkał się ze światem, w jakim Max się wychował. Zbyt pojebane, by ogarnąć to umysłem, a jednak było to częścią jego samego i eliminacja pewnych elementów życia była po prostu cholernie bolesna i wymagająca.
Mógł, a nawet pewnie i powinien sam wyciągnąć do niej rękę. Mimo wszystko nie zrobił tego z jakiegoś powodu. Sumienie podpowiadało mu, jaka była prawda, ale nie chciał go posłuchać. Wolał trwać w błogiej nieświadomości niż zdzierać kolejną maskę, za którą się ukrywał.
Patrzył w nią, a z każdym kolejnym słowem na jego twarzy malowało się coraz to większe zdziwienie. Nie do końca był pewien, czy słyszy dokładnie to, co dziewczyna miała na myśli, chociaż jej postawa i ton głosu kazały mu myśleć, że wcale nie ma omamów.
- Co? Jak to "kimś więcej"? Kiedy to się..? - Tym razem on zaczął formułować pytania, na które bał się usłyszeć odpowiedź. Nie spodziewał się, że Olivia może uważać go za kogoś innego niż tylko przyjaciela. Sam co prawda nie był pewien, czy dziewczyna łapie się w tę kategorię, bo od początku powodowała u niego mętlik w głowie, ale wyznanie, przed którym właśnie stanął zbiło go z jakiegokolwiek tropu.
Obserwował, jak przemieszcza się po kuchni, samemu nie będąc w stanie się ruszyć. Czuł się, jakby ktoś go ogłuszył i to dość mocno. Chciał tylko napić się kawy, a skończyło się na rozmowie, w której co rusz się gubił. Powinien był jednak zabrać napój na wynos.
-Daj spokój. To wszystko było raczej metodą odreagowania. - Pokręcił głową niedowierzając, że wciąż musi to tłumaczyć. Gdyby potrafił panować nad sobą i poprosić o pomoc wcześniej, zapewne nic z tych rzeczy by się nie wydarzyło. Niestety nie zrobił tego i musiał teraz płacić za swoje błędy przeszłości, nieświadomie popełniając kolejne.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptySro Gru 30 2020, 13:42;

Nie chciała męczyć go pytaniami,jednak był to jedyny sposób by mogła zrozumieć. Sam nie był skory do mówienia i choć widziała ogrom wstydu i cierpienia malujący się w jego tęczówkach nie umiała tym razem odpuścić. Miała go za osobę, która choć zagubiona w świecie potrafiła dokonać prawidłowych wyborów, a nawet jeśli nie - wówczas nie uciekał przed konsekwencjami. Z tego powodu wierzyła, że nie skończy jak matka, o której zdradził jej trochę informacji i podzielił się obawami, jakie w nim są. Może mogła przyłożyć do tego większą wagę? Bardziej się tym wszystkim zainteresować - nie była bez winy.
Westchnęła, jego prośbą sprawiła, że nie miała serca dręczyć go dalej. Westchnęła tylko ciężko, czując ogromną ochotę przytulenia go, niemniej nie wykonała w jego stronę żadnego gestu. Nie była pewna czy powinna, jak zostałoby to odebrane i czy chłopak by jej po prostu nie odrzucił.
Słysząc niepewne pytanie Maxa zatrzymała się gwałtownie w pół kroku, obracając w jego kierunku. W oczach brunetki malowało się zmieszanie połączę ze strachem, który ogarnął ją, kiedy uświadomiła sobie co tak naprawdę przed nim ujawniła. W swoim strachu nie była jedyne, bo i on wydawał się być przejęty.
Zrobiła krok w jego kierunku, zmniejszając dystans między nimi, wydawała się taka spokojna, choć serce w jej piersi uderzało gwałtownie, z taką mocą, że bała się iż Solberg może to usłyszeć. - Porozmawiamy o tym, kiedy będę gotowa. Teraz nie jestem - oznajmiła chłodno, chociaż drżenie głosu nad którym nie potrafiła zapanować zdradzało jej prawdziwy stan; nie radziła sobie z tym, z własnymi uczuciami których Max był teraz świadom. Nie chciała, by dowiedział się w taki sposób, bo był on najgorszym z możliwych, zwłaszcza, że Oli nie była skoro do jakichkolwiek wyjaśnień. Rozmowa z Odey podczas wakacji poniekąd pozwoliła zrozumieć jej uczucia jakimi darzy Ślizgona, jednak ona wciąż nie umiała się z nimi pogodzić. Bo jak mogli nie być tylko przyjaciółmi?
Miała nadzieję, że to wszystko było tylko chwilowe - wakacje, potrzeba rozrywki, niezobowiązujące romanse, ale czas wakacji dobiegł końca, a ona wciąż nie umiała pozbyć się emocji, które pojawiały się zawsze, gdy myślała o Maxie.
Tak naprawdę każde z nich mogło postąpić inaczej, nie zrobili tego i teraz nie mieli wpływu na rzeczywistość, z którą musieli się po prostu pogodzić. Wyjście, które zaproponowała było głupie, wręcz naiwne, bo czy byłaby w stanie wytrzymać bez kontaktu z nim? Bez informacji jak się czuje, czy wszystko jest w porządku? Czy może znowu nie robi czegoś głupiego skoro teraz odkrył przed nią namiastkę prawdy o swoim uzależnieniu? To było niedorzeczne! Była już za bardzo uzależniona od jego obecności.
- Odłóżmy tą rozmowę na inny czas - poprosiła w końcu po dłuższej chwili ciszy.

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptySro Gru 30 2020, 22:35;

Widocznie wbrew temu, co myślała Olivia wcale tak dobrze nie znała Maxa lub naiwnie pozostawała ślepa na jego prawdziwą naturę. Nie trzeba było mieć doktoratu z psychologii specjalnej by wiedzieć, że Solberg nawet pod groźbą śmierci nie potrafi podjąć rozsądnej decyzji. A przynajmniej nie wtedy, gdy w grę wchodziły uczucia i to jeszcze tak cholernie ciężkie. Przyznanie się do własnych słabości było czymś, co praktycznie było dla chłopaka niemożliwe. Przynajmniej do czasu. Pewne wydarzenia sprawiły, że stanął przed wyborem i wybrał trudniejszą ścieżkę, chcąc sprawdzić po raz kolejny swoje własne możliwości. Tym razem miały one jednak pozornie doprowadzić go do czegoś lepszego. Być może nawet do prawdziwego szczęścia w postaci przyszłości. Czuł determinację, by po raz kolejny nie zawieźć, a jednocześnie jego serce zalewał strach przed porażką. Nigdy dotąd tak bardzo nie bał się postawić kolejnego kroku, jak w tym momencie, a każdy nowy dzień wydawał się być przepełniony wątpliwościami, czy uda mu się wytrwać.
-Dobrze... - Skinął tylko głową, bo bardzo dobrze wiedział jak to jest nie być gotowym na pewne rozmowy. Nie chciał jej naciskać, szczególnie jeżeli temat był dla niej naprawdę ciężki. Sam nie do końca był pewien, co powinien w tym temacie powiedzieć, bo nie wiedział tak naprawdę, co czuje. Kolejny zamęt pojawił się w jego umyśle, a ślizgon już wiedział, że tak prędko to się nie wyśpi. Wiele pytań powstało pod kopułą jego czaszki w wyniku ostatnich wydarzeń a on, czuł się jak ślepiec błądząc między nimi. Nie potrafił znaleźć choćby jednej odpowiedzi, a co dopiero ich wszystkich. Tak samo jak Olivia potrzebował czasu.
Burzliwa dyskusja dość szybko zamieniła się w festiwal półsłówek i milczenia. Wyczuł tę nagłą zmianę atmosfery i z ulgą się jej poddał. Był wykończony. Mimo, że jeszcze słońce na niebie nie zaszło, marzył tylko o tym by położyć się w swoim łóżku i przy pomocy odpowiedniego eliksiru odciąć od rzeczywistości. Nie spodziewał się, że w momencie, kiedy postanowi poukładać swoje życie, to postawi przed nim kolejne wyzwanie, jakby sprawdzało ile jego wciąż jeszcze młode barki są w stanie udźwignąć. Już niedawno był przekonany, że osiągnął swój limit, a dziś okazywało się, że kolejna sprawa wymagała od niego pokładów siły.
- Tak będzie najlepiej. - Zgodził się z nią, by dać upragnione wytchnienie im obojgu. Na chłodno na pewno inaczej podejdą do tematu. Może i nawet z większą świadomością tego, co kryło się w ich duszach. Pytanie pozostawało jedno, kiedy miał nastąpić ten "inny czas".


//zt x2

+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Raphael Serafini–Zanetti
Raphael Serafini–Zanetti

Nauczyciel
Wiek : 46
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 186,5cm
C. szczególne : Przedramiona pokryte w znakach runicznych i symbolach szamańskich, będące dawnymi oznakami jego powiązań z czarną magią. Na plecach posiada skaryfikację heksagramu, obecnie zabliźniony acz nadal możliwe do wyczucia wypuklenia. Pozostają zakryte pod ubraniami. Blizny po poparzeniach na wewnętrznych stronach dłoni.
Galeony : 598
  Liczba postów : 339
https://www.czarodzieje.org/t18812-raphael-serafini-zanetti
https://www.czarodzieje.org/t19140-omen-sowa-raphaela
https://www.czarodzieje.org/t18819-raphael-serafini-zanetti
https://www.czarodzieje.org/t19212-raphael-serafinizanetti-dzien
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptySro Sty 20 2021, 18:52;

Raphael zawsze pamiętał o dobrych relacjach ze skrzatami domowymi. To te "urocze" kreaturki przynosiły mu łakocie za które z wdzięcznością kiwał głową. Chociaż czasem było tak, że nawet i on sam wymykał się ze swojego gabinetu tylko po to, aby spędzić z nimi czas i upichcić dla samego siebie coś dobrego. Może i był poważnym człowiekiem, dorosłym zresztą, a także nauczycielem - to zawsze tkwił w nim ten wychowanek włoskiej szkoły, która to propagowała magiczne gotowanie. Trzeba było więc... improwizować z wymówkami, jeśli ktoś zobaczy go stąd wychodzącego. Póki co jednak jego kroki pokierowały go do kuchni, potem... cóż, poszukał skrzata Miodka, który często przynosił mu pyszne ciasteczka.
Miodek, bardzo Ci dziękuję za łakocie... Ale nie chcę, aby uczniowie ich widzieli. Przynoś je następnym razem wieczorami... Jak śpię czy... coś... — Odpowiedział niezręcznie. Nie chciał widzieć, że ma jakieś fory u nich. Póki co jednak rozglądał się po wszystkim. Na lewo czy prawo. Gdzie te składniki na grzańca.

@Perpetua Whitehorn
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyPon Mar 08 2021, 16:11;

Nie mogła zasnąć. Przez długi czas przerwała się w pościeli, jednak objęcia Morfeusza nie chciały jej przyjąć, przynosząc sen. Zamiast tego - poddając się w końcu - przez kilkanaście minut leżała z szeroko otwartymi oczami wpatrując się w ciemną przestrzeń, słuchała miarowych oddechów swoich współlokatorek, które drzemały od dłuższego czasu. Ostatecznie z głośnym westchnieniem, które rozbrzmiało w ciszy odbijając się od kamienny ścian wstała z łóżka. 
Wychodząc z dormitorium przełożyła przez głowę dresową bluzę , wcześniej wkładając na tyłek pasujące do niej spodnie. Od razu ruszyła w kierunku kuchni, starając się przemknąć niezauważenie, nawet jeśli mogła to robić zupełnie legalnie, wciąż była jeszcze prefektem. Mimo to łamanie punktów szkolnego regulaminu, a przynajmniej świadomość, że mogłaby to w tym momencie robić wywoływała u dziewczyny pewnego rodzaju ekscytację. 
Drewniane drzwi osadzone w metalowej ramie skrzypnęły głośno, obwieszczając przybycie - jak się okazało - kolejnego gościa. Widok obcego chłopaka, który krzątał się po pomieszczeniu razem ze skrzatami zaskoczył Olivię. Dłonią stłumiła krzyk, który mimowolnie opuścił jej usta, choć pierwsze jego dźwięki wyrwały się spomiędzy zapory, bez wątpienia docierając do uszu blondyna. 
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyPon Mar 08 2021, 17:14;

Powrót do Hogwartu i tak mu się wydawał taki... obcy. Jakby znowu przybywał do niego na początku roku i nikogo lub niczego nie poznawał. Wszystko zaczęło znowu mu się mieszać w głowie, a dodatkowo to drugi semestr i praktycznie nie wiadomo czy uda mu się przejść przez niego tak płytko jak to robił do tej pory. Nie mógł spać, wierzgał się na łóżku, a na wizzengerze nawet nie zauważał znanych mu z Drakensbergu osób. Przypominał sobie zresztą o strefach czasowych i poczuł się jakoś... tak dziwnie sam. A jedynymi osobami, które nie spały w tym zamku to były ponoć skrzaty. Jakiś dzieciak podczas jednego z treningów mu powiedział o miejscu, gdzie pracują i skrzaty, więc pozostawało nic innego jak się ubrać w coś konkretnego. A raczej w proste dresy i koszulkę, bo temperatury hogwarckie ani trochę mu nie przeszkadzały w tym, aby ruszyć się gdzieś. Ano właśnie. Do kuchni.
Czekolada? Nie, zbyt kaloryczna. Może trochę bananów? Dużo białka. Hej, Śmigieł, masz coś do picia może? — Zdawał się robić cichszy głos, aby nikt go nie słyszał oprócz pomagającemu mu skrzatowi. Już nabierał sobie coś do rąk i z zamiarem zasiadania do stołu, kiedy nagle usłyszał stłumiony krzyk. I sru, poleciały przedmioty na ziemię, ale zaraz jakiś skrzat zatrzymał je w powietrzu.
Ssssz, jeszcze tutaj jakieś profesora czy prefekta zagonisz. — I faktycznie zaraz usiadł do stołu. — Siadaj, podzielę się. Wiesz, że mają tutaj jakąś colę o smaku wanilii? Dawno nie piłem. — Nie znał jej imienia, ale cóż... Byli w tym teraz razem.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyPon Mar 08 2021, 17:33;

Zamrugała kilka razy, z wolna zabierając dłoń od ust, które wciąż były delikatnie rozchylone w wyrazie niemego krzyku. Serce w piersi brunetki zabiło mocniej, kiedy przerażony chłopak, opuścił trzymane w dłoniach przedmioty, lecz zanim te dosięgły posadzki wydając z siebie złowieszczy, głośny dźwięk stojący obok niego skrzat zatrzymał je w powietrzu. Olivia wypuściła głośno powietrze, nie zdając sobie sprawy z tego, że przez dłuższą chwilę wstrzymuje oddech, co nadało jej twarzy żywszych kolorów. Na policzkach dziewczyny pojawił się rumieniec, który pomylić można było z zawstydzeniem, chociaż daleko było jej do tego stanu. 
Mimowolnie zaśmiała się uroczo, słysząc ostrzeżenia padające z ust blondyna, do których zaraz trafił kawałek jedzenia. Sekundę przed tym, zdążył ją zaprosić do tego, by się przyłączyła, dlatego ruszyła z miejsca podchodząc do ciężkiego, drewnianego stołu. 
- Cześć, Śmigieł - przywitała się ze znajomym skrzatem, który ukłonił się lekko, za co zmierzyła go surowym spojrzeniem - Prosiłam cię o coś - jęknęła, wyraźnie niezadowolona z uległej postawy magicznej istoty, a ten tylko uśmiechnął się i popędził przygotowywać dla niej gorącą czekoladę z piankami - była to ich tradycja. Kiedy Callahan przestawała radzić sobie z otaczającą ją rzeczywiście przychodziła do kuchni, siedząc tu aż do wschodu słońca; towarzystwo skrzatów bardzo jej odpowiadało. 
- Wolę tą o smaku wiśni lub limonki - przyznała, siadając na masywnym krześle. Kubek z parującą, gęstą cieczą pojawił się w drobnych dłoniach chwilę później, a dołączoną do niego łyżeczką mogła wyławiać swoje ukochane pianki, które tym razem miały kształt serduszek. 
- Cierpisz na bezsenność czy po prostu zgłodniałeś? - zapytała, patrząc na nieznajomego. W zasadzie po dłuższej chwili namysłu i tkwieniu spojrzeniem niebieskich oczu w jego postaci nie była w stanie nic o nim powiedzieć. Odgarnęła brązowe włosy do tyłu, których kurtyna swobodnie opadła na plecy i ramiona, pozostawiając jeden ich kosmyk, by przyjemnie łaskotał ją w policzek.
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyPon Mar 08 2021, 17:46;

Czy cierpiał na bezsenność? Nic z tych rzeczy. Bardziej nie mógł po prostu zasnąć z powodu ponownie nagle zmienionego klimatu. Przybywając do Anglii czuł się tak samo. Jakby niezliczona ilość energii drżała w jego ciele, a on nie wiedział tak naprawdę co ma z tym zrobić. Bo nie było to takie uczucie powiązane z chęcią jej uwolnienia. To takie tkwiące w głębi duszy uczucie nie do opisania. Brak zmrużenia oka, brak kontaktu z ludźmi. Raczej po prostu... Brak możliwości dojrzenia swojego powodu takiego zachowania. Albo był po ludzku dość głodny. Co właśnie zostało zakomunikowane burczeniem. — O cholera, wybacz. To nie ja. To brzuch. Widać, że faktycznie ostatnio za dużo nie jadłem, że aż się dopomina o coś. Ale nie no, częstuj się towarzystwem, możesz nawet zjeść coś ode mnie, a te skrzaty? Są naprawdę pomocne. — Kiwnął głową do Śmigła, że w sumie zjadłby coś jeszcze. Może jakieś "świąteczne" pierniczki. Niedawno były święta, więc wszystko możliwe.
"Cierpiący" więc Gryfon finalnie skupił się na odpowiedzi. — W sumie sam nie wiem. Może zgłodniałem, a może nie. Nie wiem czasem czego wymaga się ode mnie ciało. I ten... eee... uważaj na swój kosmyk, bo zaraz wpadnie ci do czekolady i... zepsuje smak... czy coś. — To było dość zabawne, bo nagle znowu w ciągu ostatniego miesiąca do teraz spotkał dwie dziewczyny. Z Felinusem jedynie komunikował się listami, a samego chłopaka nie spotkał na żywo. To dziwne, ale będzie musiał do niego napisać. To niegrzeczne tak... Nie zgłosić się, prawda? No i trzeba spłacić dług. W każdym razie jeszcze raz rozejrzał się na bok. — Jak często tutaj uczniowie schodzą, że wiedzą o tym miejscu? Praktycznie dowiedziałem się o tym miejscu od drugorocznego... — I w sumie to musi mu podziękować na następnym treningu. Tu serio można było przyrządzić jakieś dobre miksy proteinowe.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyPon Mar 08 2021, 18:09;

Olivii przez myśl nie przeszło, że zmiana klimatu może mieć wpływ na organizm człowieka, chociaż brzmiało to dość logicznie, ona nie miała podobnych problemów. Wystarczyła jedna noc, by doszła do siebie, nawet jeśli zmieniała strefy czasowe, jej bezsenność wynikała z czegoś innego, lecz nie zamierzała doszukiwać się powodu. Z rzadka poddawała analizie tego typu kwestię, nie mogła zasnąć i tyle - nie było nad czym się rozdrabniać, a w dodatku czerpała z tego korzyści. Nie mogła więc narzekać na swój los. 
Słysząc burczenie dobijające od strony chłopaka, podniosła wzrok, zaraz śmiejąc się w głos. 
- Każdemu się zdarza - stwierdziła, co było prawdą, a dzieląc dom z kilkoma chłopakami przywykła do najróżniejszych odgłosów, które wydawać może ciało, często idących w parze z innymi doznaniami. Nie wyglądała, jakby speszyło ją to, co się wydarzyło, wręcz wykazała się pewnego rodzaju ignorancją na manifestacyjny dźwięk. 
- Nie, dziękuję. Jedź, bo jeszcze biedaku mi zasłabniesz, a średnia ze mnie Uzdrowicielka - zażartowała, chociaż w pewnym sensie nie mijała się z prawdą. O ile przy zwykłym zasłabnięciu mogła pomóc, tak widok krwi sprawiał, że sama potrzebowała pomocy. 
- Skrzaty to najlepsza część tej szkoły, zawsze pomocne i miłe - powiedziała, kłaniając się jednemu z nich kiedy przeszedł obok, a też od razu się speszył - Trzeba być dla nich po prostu miłym, wtedy zawsze cię tu ugoszczą - dodała, dzieląc się z chłopakiem czymś oczywistym, choć wielu - zwłaszcza wychowankowie Salazara - o tym zapominało. To zawsze irytowało Olivię, dlatego kiedy miała ku temu okazję, zawsze była miła, a dodatkowo często pomagała skrzatom. 
Słysząc o kosmyku włosów, machinalnie zagarnęła go za ucho. - Ale wiesz,że nic jest w stanie zepsuć smaku czekolady? - zapytała, unosząc do góry prawą brew. - Masz, spróbuj - założyła trochę gęstej cieczy na łyżkę, dołączając do tego serduszkową piankę. Wyciągnęła rękę w kierunku ust chłopaka, drugą podstawiając pod metalowy sztuciec, by nie uronić ani kropli płynnego, czarnego złota, nieświadoma tego, że zaledwie kilka minut wcześniej odrzucił on pomysł jedzenia czekolady o tak późnej porze. 
- Nocą rzadko, łatwo spotkać wtedy prefekta na patrolu i zarobić szlaban, a za dnia wszyscy spożywają posiłek w Wielkiej Sali - odpowiedziała, wzruszając ramionami, bo w gruncie rzeczy nie miała pojęcia, jak często uczniowie tu zaglądali, chociaż ona pewnie podnosiła statystyki odwiedzin. 
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyWto Mar 09 2021, 00:35;

Mówisz? Cóż... Jeśli to jest twoja propozycja podawania czekolady. Chociaż ja zdecydowanie wolę ją w postaci kakao. W feriach w sumie też piłem taką dobrą kawę... albo czekoladę. Naprawdę smaczna. — Odpowiedział, ale zaraz się zamknął, bo zobaczył jak dziewczyna podsuwa mu wręcz pod same usta ciekłą słodycz przyjemności zwanej czekoladą. No... Nie wypadało mu odmówić, zwłaszcza, gdy ktoś tak bardzo "nalegał". Jego wargi rozwarły się ostrożnie, wzrok utkwił w jej oczach. Łyżeczka delikatnie stukała o jego zęby dopóki sam nie zacisnął warg na reszcie. Po chwili zobaczyła pustą łyżeczkę, a Zefka wręcz kiwającego głową w uznaniu. Który zaraz jednak odezwał się. Ale resztki czekolady sprawiły, że zrobił jedynie... — Rooourch... — I nic więcej nie powiedział, bo zaraz się ręką i odwrócił wzrok w przeciwnym kierunku. Gdzie była ta cola? Gdzie była... A tutaj leżała. Ręka sięgnęła po szklankę i po chwili zaczął spijać coś na odklejenie czekolady od śliny. Posiedział chwilę w tej stłumionej ciszy i... — To nie tak miało być, przepraszam. Chciałem powiedzieć, że całkiem dobra, ale... Tiaaa... — Nie wiedział co powiedzieć więcej. — Pokręcił głową.
Kiedy jednak zaczęła powiadać o uczniach i tak dalej... i dalej... i dalej... Zeph jedynie kiwał głową. — Czyli ty też lubisz się wymykać? Niegrzeczna ty... — I zaśmiał się w pięść.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyWto Mar 09 2021, 09:41;

- Czekolada jest dobra w każdej postaci, to po prostu synonim szczęścia - odpowiedziała, szeroko się przy tym uśmiechając. Trzeba przyznać, że Olivia była jedną z największych obrończyń czekolady, w dodatku próbowała przekonać do tego smakołyku cały świat. Nic więc dziwnego, że za chwilę podsunęła nieznajomemu łyżkę wprost po usta, by mógł przekonać się sam, jak pysznym i wręcz uzależniającym jest połączenie czekolady i miękkich pianek. 
Słysząc komentarz blondyna, który dla niej samej stanowił niezrozumiały bełkot roześmiała się, unosząc w geście triumfu kąciki ust ku górze. - Nie wiem czy z ciebie taka gafa, czy po prostu to przez moją obecność? - odpowiedziała zadając pytanie, kiedy po raz kolejny dał jej do zrozumienia, że wydarzyło się coś, czego nie zamierzał robić. To było całkiem zabawne. 
- A skąd wiesz, że nie siedzę po tej drugiej stronie... stronie prawa? - zapytała, unosząc prawą brew, starając się zabrzmieć tak, by wzbudzić napięcie. W rzeczywistości naprawdę była po tej drugiej stronie, w końcu plakietka prefekta leżała na jej biurku, jednak coraz częściej o niej zapominała, no powiedzmy, że zapominała.
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyWto Mar 09 2021, 10:39;

Czy można było nazwać czekoladę właśnie tym? Synonimem szczęścia? Zefek chyba potrafił odnaleźć ten synonim w kompletnie innym miejscu. Ale hej, nie oznaczało to, że dziewczyna nie ma racji. Po prostu szukali go w kompletnie innym miejscu. Jednak chłopak za dużo myślał i dlatego w pewnym momencie bąknął. — Bo prefekci chwalą się swoimi odznakami. A ty... No nie widzę jej w zasięgu wzroku. Zresztą... Nie znam żadnego prefekta i znam... bardzo mało ludzi w szkole. Co najwyżej Hampsona, bo często muszę go listownie zapewniać, że nic złego nie zamierzam robić w Hogwarcie. — Ale zaraz spojrzał spojrzeniem na sufit. Przez chwilę pomyślał, co by powiedzieć jej jedną rzecz. Tak kompletnie z czapy. — ...Kiedyś muszę wspiąć się po ściankach wierzy i zobaczyć jego gabinet z drugiej strony. — I zaśmiał się, ale po chwili też spoważniał. — ...Ale wtedy na pewno już wylecę. więc... Nie zamierzam szarżować z pomysłami. — Przejechał ręką po karku. Speszony, zdezorientowany. Jakby nie wiedział ile powinien mówić dziewczynie, bo była taka trochę podejrzanie zbyt... otwarta. Aż nie wiadome było czy zaraz nie wyskoczy opiekun czy jakiś prefekt i nie wytłucze mu tego pomysłu z głowy czymś cięższym niż różdżka. Kto wie, kto wie.
No dobra, to serio powiedz - czemu ty się wymknęłaś z sypialni? — I obrócił krzesło tak, aby mógł usiąść okrakiem, kładąc swe ramiona na oparciu.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyWto Mar 09 2021, 19:01;

Oczywiście nie ulegało wątpliwości, że każdy miał własną definicję szczęścia; dla Oli była to czekolada, dla Boyda możliwość latania, dla Maxa eliksiry, natomiast dla Zephe mogło to być jeszcze coś innego. Każda osoba jako autonomiczna jednostka miała prawo wyboru, którego brunetka nie odbierała, niemniej za każdym razem i tak podejmowała próbę przekonania kogoś i wciągnięcia go do grona fanów gorącej czekolady z piankami. 
Słysząc komentarz dotyczący prefektów, zaśmiała się mieszając łyżeczką w czekoladzie, patrząc na niego niebieskimi ślepiami 
- Coś w tym jest, faktycznie zawsze mają te odznaki takie wypolerowane i świecące - przyznała, pozwalając sobie przy tym na delikatny grymas niezadowolenia. Ona zawsze przypinała ją w ostatniej chwili, do tego krzywo, nie przejmując się kolejną smugą na metalu. Brodę oparła na lewej dłoni słuchając kolejnych, opuszczających usta blondyna słów.
-A więc jesteś nowy? - zapytała, wyraźnie poruszona tą informacją. Od razu zrozumiała dlaczego nie go kompletnie nie kojarzyła, ale nie sądziła, że odpowiedź jest tak oczywista, prosta, a zarazem nigdy na to by nie wpadła. 
Na wspomnienie o wspinaczce, a tym samym dużej wysokości wzdrygnęła się znacznie. Nie lubiła wysokości, lęk jaki przed nią odczuwała był wręcz paraliżujący. - Nie wiem czy byłby to ciekawy widok - zaśmiała się, zaraz przyznając mu rację - Taki kaprys mógłby skutkować wywaleniem - lecz nie zamierzała odwodzić go od niczego, wiedząc, że jeśli ktoś będzie chciał coś zrobić to mimo sprzeciwu innych, nic go nie powstrzyma. 
Słysząc pytanie, dała sobie chwilę na zastanowienie, po chwili uśmiechając się. 
- Po prostu nie mogłam zasnąć, czekolada mi w tym pomaga - wyznała, nie było w tym ukrytych motywów. 
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptySro Mar 10 2021, 11:44;

Definicja szczęścia zawsze mogła się zmienić. Wszystko było tylko jednym, malutkim rzutem kamykiem uruchamiającym lawinę przemian. Powodującą, że w pewnym momencie i nawet taka rzecz potrafi się zmienić. Niektórzy jednak potrafili trzymać się tej definicji i... to było w tym najpiękniejsze. Stanowczość swoich uczuć. Psychika i siła woli. Coś, co było wystawiane u Zefka na próbę wiele razy. Ale nawet po tych przejściach potrafił odczuwać radość z życia. Jakby istniało bardzo mało rzeczy, które potrafiły go podłamać i sprawić, że... mógłby się zmienić na gorsze. Nie zapowiadało się na to.
Postanowił pominąć już opinię o prefektach, bo w sumie sam nie znał za wielu i nie chciałby raczej, żeby ktoś za plecami ich karcił lub oceniał... Dodatkowo był raczej świeżaczkiem, także nie zamierzał wychylać się aż tak bardzo. Chociaż... powoli plotki krążyły. Tak, powoli. Choćby te z ferii... Czy coś. Ale zaraz odgonił myśli i wrócił do rzeczywistości. A rzeczywistość jawiła się w dość przyjemnych barwach. Przy jedzeniu i dobrym towarzystwie.
Mhm. Nowy, praktycznie zaczynam tutaj swój drugi semestr. Mało kogo znam, mało kogo kojarzę. Ale chyba znam tę... No, kapitankę drużyny Quidditcha mojego domu. Nie wiem w ogóle skąd wiedziała, że grałem w Quidditcha. Ogółem mało pograłem, bo byłem na kompletnie mi nieznanej pozycji, więc... Ale to chyba wina Hampsona, musiał jej powiedzieć! Co by odciągnąć mnie od problemów. — Tutaj już od razu odniósł się przy okazji do słów ze wspomnianą wspinaczką, a ta dopiero miała być tylko w planach. Ale aż tak głupi nie był, chociaż było to jego marzenie. Ile to on miał marzeń do zrealizowania. — Chociaż... wydaje mi się, że mógł jej powiedzieć jakiś drugoroczny po tym jak zrobiłem mu trening personalny. Więc tak... To chyba już zawęża siatkę. — I kiwnął głową zanim nie upił coli.
Czy czekolada potrafiła pomóc zasnąć? Może bardziej potrafiła zapchać żołądek, ale czy faktycznie poprawiała? Na pewno dodawała endorfin, ale czy coś oprócz tego... no tak, jeszcze kalorie. Zefek dotknął kciukiem dolnej wargi i uśmiechnął się. — W sumie to... mam do ciebie problem. Jest w szkole taka jedna dziewczyna. Całkiem ładna i w porządku, ale... Nie wiem chyba jak do niej podejść z tej drugiej strony. Jest taka sama jak ja, w sensie rozrywkowa i w ogóle, ale... Ja sam nie wiem co zrobić dalej. Ech, po co z nią flirtowałem... — I wyszczerzył się w niepewności.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptySro Mar 10 2021, 19:28;

Fakt - czas zmieniał ludzi. Przyczyniał się do przemiany w większym stopniu niż człowiek mógłby przypuszczać, przy dodatkowym wsparciu przewrotnego fatum, które rzucało strukturę będącą zlepkiem kości, mięśni i skóry w wir wydarzeń odbierając możliwość, by w jakiś sposób na nie wpłynąć. Istota ludzka definiowana była przez czas i los, dwa niezależne byty, bez których nie mógł istnieć człowiek. Jednak w przypadku Oliv - niezależnie od tego co działo się wokoło - czekolada była stałym punktem, ostoją w której szukała pocieszenia, z którą dzieliła radości, ukojeniem dla zmęczonego dniem organizmu. Dziewczyna uzależniona była od smakołyku, który mógł mieć różne oblicza - od płynnej konsystencji po twardą formę, ale można było ją jeść z dodatkami. Olivia zdecydowanie wykazywała się stanowczością w swojej, własnej definicji szczęścia. 
Inaczej rzecz się miała z opinią dotyczącą prefektów, której nie wygłaszała publicznie, bo sama do najlepszych ich przedstawicieli nie należała. Odnosiła wrażenie, że wraz z ukończeniem szkoły przez Nessę Lanceley tytuł ten stracił na wartości. Dlaczego ucieszyła się, że blondyn nie kontynuował tego tematu, co skwitowała uśmiechem, pozwalając by kąciki różowych ust uniosły się delikatnie do góry. 
- Plotki szybko rozchodzą się pośród murów szkoły, a Moe jeśli chodzi o Quidditcha zawsze musi być doinformowana. Zwłaszcza, że drużyna jej chłopaka wciąż spuszcza innym łomot, nawet ostatnio dostało się Ślizgonom. - odpowiedziała, nie mogła powiedzieć, że w pełni rozumiała Davies, jednak wiedziała, że dziewczyna jest typem zwycięzcy, zależało jej bardziej już innym, a teraz kiedy jeszcze Boyd nie mógł grać - musiała pozyskać nowych ludzi. Nawet nie zdała sobie sprawy, że w ten oto sposób odkryła, że nowy należał do jej domu. 
- Ej, jesteś z Gryffindoru! - zauważyła, choć mało elokwentnie, kiedy ją w końcu oświeciło, robiąc przy tym wielkie oczy, a na koniec po prostu się zaśmiała. Jak jako prefekt mogła przeoczyć nowego ucznia? - Jeśli grałeś w Quidditcha, powinieneś spróbować u nas - oznajmiła, jakby próbując go przekonać, że jednak warto, jeśli ten sport sprawiał mu przyjemność, bo ona sama trzymała się daleko od miotły, a przede wszystkim wysokości. 
W zasadzie od kalorii też powinna, ale odkąd zaczęła na nowo trenować, przestała przykładać wagę do ich ilości w swojej diecie. Jedna czekolada jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a jutro umówiła się przecież na piłkę nożną z Eskilem. Wsadziła kolejną porcję smakołyku do ust, zatrzymując w nich łyżkę na dłużej kiedy nagle chłopak postanowił zwierzyć się jej. W pierwszym zaskoczeniu nie wiedziała, jak powinna zareagować, przez chwilę wpatrywała się w niego nie mówiąc nic, by następnie wsadzić metalowy sztuciec do kubka, przenosząc na blondyna niebieskie ślepia. 
- Chcesz mi po prostu powiedzieć, że podoba cię się jakaś dziewczyna, a ty nie wiesz jak masz ją poderwać? Albo chociaż dać do zrozumienia, że ci się podoba? - zapytała, upewniając się, że naprawdę chce od niej rady, która stanowiłaby odpowiedź na te pytania, a gdy ten przytaknął głową, ułożyła dłonie na blacie, robiąc poważniejszą minę. 
- Flirt to dobry wstęp, ale niektórzy nie traktują go poważnie, ale jako formę rozrywki - wyjaśniła, jak na doświadczoną w tym temacie przystało - Ale jeśli oczekujesz od tej dziewczyny czegoś więcej to taki flirt nie wystarczy. Musisz pokazać jej, że ci się podoba, a najlepiej, że ci zależy. Sama zaczęłabym od zaproszenia na randkę. To takie niepisane wyznanie "hej! zależy mi, jesteś nie tylko koleżanką" - poraziła, chociaż sama nie lubiła randek, dwie na których była nie dość, że wydarzyły się z przypadku, to jeszcze okazały się kompletną porażką. Nigdy więcej! 
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Kuchnia - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 EmptyPią Mar 19 2021, 13:19;

 Nieustannie działająca klepsydra czasu, która nie pozwalała nikomu na zatrzymanie. A piachu w niej było nader dużo. Lepiej, aby tylko nie pękła. A skoro dla dziewczyny czekolada była jakimś spoiwem z jakąś rzeczą to co takiego mogłoby być dla Zefka? Chyba mało rzeczy, a i tak musiałby dokładniej nad tym pomyśleć. A może i by zapomniał. Zdarzało mu się. W sumie to nawet nie chciał o tym za bardzo myśleć, gdy chwytał do ust jeden z wcześniej wziętych bananów i skrył go w swoich ustach. Odgryzł końcówkę, czarne coś też usunął zaklęciem, aby zaraz skupić się znowu na tym co mówiła mu nieznajoma dziewczyna będąca... z jego domu jak się okazało.
 — To pani kapitan ma chłopaka z Ravenclawu, który też jest kapitanem drużyny? Jejciu, to brzmi jak jakiś romans... znaczy opowieść romantyczna. — Zarumienił, a raczej zaczerwienił się lekko. Może nie tak jak szkarłat Gryffindoru, ale było widać na jego twarzy czerwone plamki na policzkach. I w tym momencie jakoś rozumiał jej werwę do tego, aby wygrywać. Może nie tylko dla samej... chęci wygranej, ale rywalizacji z tym jednym chłopakiem. Cóż, jeśli faktycznie tak było to wychodzi na to, że będzie musiał się starać bardziej.
 — No... Tak, jestem... A czy to ma jakiś głębszy sens? Praktykuję raczej zasadę antydomową - jeśli się dogaduje z kimś to raczej mam gdzieś z jakiego jest domu. I kto mówił, że nie próbowałem grać? Przecież sama kapitan mnie złapała na korytarzu i powiedziała, że chce mnie widzieć na przyszłym meczu. — A co do samego grania w drużynie Quidditcha? Chyba nie przebywała na zbyt wielu meczach, skoro nawet nie widziała go w jednym z nich. — Nooo, nie popisałem się za bardzo, ale to raczej wynikło z braku organizacji... Albo poznania się z zespołem. Nie każdy jest aż tak wielkim naturalsem, jeśli chodzi o sporty. A zresztą ja jestem bardziej pod quodpota zrobiony, chociaż w Drakensbergu robiliśmy i quidditchowe rozgrywki. Byłem raczej pałkarzem... Tylko i wyłącznie. — O jejciu jejć, trochę się rozgadał na temat samego Quidditcha, ale zrozumiał, że powoli wchodzili na dość ryzykowny grunt. Nie chciał też za bardzo wszystkim rozpowiadać o tym co się działo w jego życiu przed przybyciem do Hogwartu, bo... to było dość osobiste i czasem nadal powodujące wspominki i podróże do przeszłości. A tak... starał się robić jakąś grubą krechę zwaną granicą. Tam to było tam, teraz jest teraz.
 Iiiii wtedy... Zeszli na temat relacji koleżeńsko-miłosnych i tego jak faktycznie rozpoznawać, że ktoś się podoba. Zefek głośniej połknął ślinę, zaczynając słuchać tego co miała mu do powiedzenia dziewczyna i nawet w pewnym momencie mógłby jej powiedzieć, że tak nie jest... Ale wyszło coś zgoła innego. — Nie. — Kiedy jego głowa tak naprawdę kiwnęła twierdząco. Zastygnięcie w miejscu, niepewny wzrok. Zerknięcie na bok, zaraz znowu gdzieś w bok. I coraz bardziej czerwona twarz, która stała się mniej, gdy wypuścił powietrze. — No dobra, ktoś mi się podoba. — Palnął, jakby nie będąc pewnym czy chciał pytać o radzę. Ale skoro powiedział A, musiał zakończyć B. Z kropką nad "i".
 Wtedy też zaczął wysłuchiwać dalej. — I ja serio muszę organizować randki? Ja nie jestem w nie dobry. Ostatnia dziewczyna mówiła mi, że za dużo ryzykuje w życiu i prędzej ona zemrze na zawał serca niż ja na skałkach czy skacząc z wodospadu... Sama rozumiesz. Ja się chyba do tego nie nadaję... Do randek... — Powiedział do niej i zaraz... zrobił skwaszoną minę.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kuchnia - Page 33 QzgSDG8








Kuchnia - Page 33 Empty


PisanieKuchnia - Page 33 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 33 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kuchnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 33 z 39Strona 33 z 39 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kuchnia - Page 33 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Podziemia
 :: 
kuchnia
-