Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub Jazzowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 15 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 11 ... 15  Next
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyCzw 23 Maj - 11:18;

First topic message reminder :



Jesteś fanem stylowo urządzonych lokali? A może jazz jest Twoim ulubionym rodzajem muzyki? Lubisz posłuchać muzyki na żywo? Pub Jazzowy zaprasza! Codziennie od 18 występy okolicznej kapeli jazzowej umilą Ci spotkanie w gronie przyjaciół, a miła i profesjonalna obsługa zadba o to, by na Twoim stoliku nie zabrakło trunków!

Dostępne alkohole::

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Ruth Wittenberg
Ruth Wittenberg

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 1431
  Liczba postów : 966
https://www.czarodzieje.org/t13356-ruth-wittenberg
https://www.czarodzieje.org/t13357-soho
https://www.czarodzieje.org/t13358-ruth-wittenberg
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyCzw 4 Maj - 19:54;

I po raz kolejny okazało się, jak bardzo Ruth nie wiedziała, co się dzieje wokół niej. Była tak pochłonięta nauką, pracą i swoim prywatnym rozwojem, że nie miała zielonego pojęcia o sercowych rozterkach uczniów, którzy dzielili z nią Hogwart, nawet jeśli były to osoby, które bardzo dobrze kojarzyła. Z tego samego względu nie potrafiła też nigdy ocenić, czy ona sama znajduje się w tym półświatku uczuciowych domysłów wielu stron, przez co asekuracyjnie trzymała się z boku, licząc na to, że większość zauważy, że jednak jej priorytetem nadrzędnym jest kariera i wiedza, a nie tam jakaś miłość. Też mi halo.
Jednak oczywiście wiele osób darzyła uczuciem, głębszym lub płytszym, przy czym sam Calum wpływał coraz szybciej do grona osób, na które Ruth patrzyła najprzychylniejszym wzrokiem, bo najprościej w świecie lubiła i doceniała tego roześmianego krukona, ale – choć sama nigdy tego nie przyznała wprost – zakochana była raz w życiu i niestety nie mogła być zupełnie pewna, czy naprawdę się odcięła od swojej przeszłości.
Na szczęście był Calum, który swoimi mniej lub bardziej szokującymi komentarzami wprawiał Ruth w pogodny nastrój zawsze kiedy akurat najbardziej tego potrzebowała. Siedziała przed nim jak zaczarowana, a jej oczy musiały teraz wyglądać jak błyszczące spodki, bo w życiu nie widziała, żeby ktoś ot tak wrzucił kamień do drinka i wywróżył z tego jakąkolwiek przyszłość. Armande była bardzo ekstrawertyczna, jeśli chodzi o jasnowidzenie i po prawdzie to trochę przerażało Ruth, a tutaj przychodzi taki Dear, wrzuca kamień do kłębolota i…
-Żartujesz sobie? - zapytała o wiele ostrzej, niż na początku miało to zabrzmieć. Fakt, trochę ją zirytowała tak poważna wzmianka o drzwiach, bo istotnie doszła do wniosku, że chłopak nie robi nic, poza nabijaniem się z niej. To ona lubi wróżbiarstwo, czy on? Chyba pomylili strony loży szyderców…
-Nie pamiętam…Wydaje mi się, że człowieka. I chyba podaruję sobie pukanie obcym ludziom do drzwi, aczkolwiek jeśli naprawdę kiedyś się okaże, że coś z tej wróżby wyszło, masz u mnie kolejną kawę – przyznała już trochę łagodniej, bo w końcu doszła do wniosku, że Calum postarał się z wróżeniem i chyba nie do końca słusznie go oceniła.
Chyba powinni się zbierać, bo zespół kończył grać, a ludzie zaczynali w tempie „pokoncertowego środka tygodnia” wychodzić z lokalu. Tak też Ruth dopiła swoją kawę i właściwie nie minęło pół godziny ich rozmowy już bardziej o niczym, niż o konkretnych zdarzeniach, kiedy oboje doszli do wniosku, że chyba wypadałoby pójść w ślady innych i wrócić do swoich mieszkań. Gdyby nie klątwa, która siedziała dziewczynie w głowie, zajmując jakieś dobre siedemdziesiąt procent jej objętości prawdopodobnie bardziej by się wgryzła w temat tego, że od jakiegoś czasu wszystkie jej wróżby są łudząco do siebie podobne. A może to i lepiej? Niespodzianki często mają słodki smak, warto czasem się nimi zachłysnąć, zamiast oszczędnie skubać po kawałku, ostatecznie nie czerpiąc z nich całej przyjemności…
ztx2
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptySob 9 Wrz - 0:18;

List odczytałem kilka dni temu.
Czułem się zdruzgotany.
Myślałem, że rano mi przejdzie, że obudzę się nietknięty i będę się czuł jak nowo narodzony - nic bardziej mylnego. Pustka jedynie zwiększała swój zasięg, obejmując teraz nie tylko głowę, ale również wnętrze klatki piersiowej. Nawet nie wiedziałem, czy oddycham, gdy tak siedziałem i patrzyłem w przestrzeń mojego warsztatu. Modliłem się, by móc widzieć przez ściany. Mógłbym spojrzeć do mieszkania obok, może to jednak był bardzo kiepski żart i Ruth jednak siedziała u siebie, nie wiem, malując paznokcie?
Pukałem. Zero odpowiedzi.
Nad kartką siedziałem cały poranek, wpatrując się w nią i nie wiedząc, co napisać. Czy w ogóle? Jaki był tego sens, przecież dziewczyna nie zmieni planów ze względu na mnie. Już wyjechała, już jej nie było - a ja nie wiedziałem, gdzie może być. Sięgnąłem po kompas marzeń - wirował jak szalony.
Przepadła?
Nie mogłem wytrzymać sam ze sobą w tych czterech ścianach, potrzebowałem świeżego powietrza. Zaczynałem odczuwać wzrastającą temperaturę, mój oddech stał się przyspieszony, brzuch spętany dziwnymi siłami bolał i kuł na zmianę ostrym, przeszywającym bólem. Panika?
Wyszedłem, nie dałem rady. Cisza i natłok myśli były tak przytłaczające, że powoli zaczynałem wariować. Szedłem przed siebie, nie znając celu, nie skupiając się na drodze. Nie patrzyłem na nikogo, nie chcąc ściągać na siebie spojrzeń w takim stanie. Potargane włosy, podkrążone oczy, spękane usta. Obraz nieszczęścia. Zatrzymałem się przed pubem jazzowym - to tam się zaczęło, tam zaczęli rozmawiać o przepowiedni i wróżyć. Ona była tam ze mną. Było już po 18 i ze środka dobiegały dźwięki muzyki jazzowej. Nie znosiłem takich występów i muzyki w ogóle, lecz mimo to wszedłem. Wybrałem stolik, przy którym kilka miesięcy temu wróżyłem z kłębolota i usiadłem. Zamówiłem absynt.
A potem drugi.
W planach miałem nawet trzeci, lecz wciąż przyglądałem się zielonkawej cieczy w przezroczystej szklance z grubego szkła. Obracałem ją w palcach, nogą przytupując w rytm kolejnego utworu jazzowego. Wciąż było mi wszystko jedno, lecz moja egzystencję spowiła swoista lekkość, którą osiągałem wyłącznie po alkoholu. Zamknąłem na moment oczy i westchnąłem głęboko, po czym opróżniłem szklankę i podniosłem rękę, wzywając kelnera, by dolał mi kolejną.
Powrót do góry Go down


Arielle C. Tender
Arielle C. Tender

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 289
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14696-arielle-catrin-tender#392224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14700-sowa-arielki#392236
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14698-arielle-c-tender#392234
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptySob 9 Wrz - 15:27;

To nie było dobre miejsce dla Arielle. Deszczowa pogoda Wielkiej Brytanii nie przynosiła ulgi dla francuskiej modelki, przyzwyczajonej do podróżowania po słonecznych miejscach i rozpieszczonej przez gorący klimat wakacyjnej Grecji. Tutaj musiała trochę bardziej się postarać, żeby nie wyglądać jak potargana gryfica. Szarość panująca na zewnątrz nie była łaskawa, bezczelnie pokazywała każdą niedoskonałość i zdawała się ją podkreślać, w przeciwieństwie do łagodnych promieni słonecznych. Panna Tender chciała trochę się rozluźnić, odsapnąć, posiedzieć gdzieś w spokoju i może poczytać książkę. Nawet spacer wymagał od niej specjalnych przygotować. Z oczami podkreślonymi cieniami do powiek i ustami muśniętymi czerwoną pomadką wyszła na ulice, przechadzając się po nich w milczeniu. Napawała się ciszą i spokojem, nie dopuszczając do siebie żadnych negatywnych myśli. Prawda była taka, że czuła się zagubiona. Nie znajdowała się w odpowiednim miejscu, a poświęcanie dodatkowej uwagi walorom wzrokowym było jedynie próbą odreagowania. Nie czuła się tutaj dobrze, nie widziała wokół siebie niczego znajomego. To nie był dom. Przechodząc obok witryny jakiegoś sklepu przyjrzała się uważniej swojemu odbiciu. Ciemne dopasowane spodnie, przyległa bordowa koszula podkreślająca ładne kształty. Czarne kozaki na obcasie i płaszcz tego samego koloru. Jedwabista chusta otulająca kark, ale odsłaniająca dekolt, skąd połyskiwał srebrny naszyjnik. Makijaż stonowany, ale wyraźny.
Wyglądała ładnie, jak gdyby w jej głowie nie toczyła się walka, jak gdyby jej serce nie biło jej szybciej ze zdenerwowania. Zawadiacki uśmiech czający się w kąciku ust zapewnił Arielle w przekonaniu, że nie widać po niej ani odrobiny tego niepokoju.
Czemu weszła do pubu jazzowego? Sama nie wiedziała. Trochę znudziło jej się chodzenie, trochę ciążyła jej torba, w której miała parę książek. Głównie zachęciła ją muzyka dobiegająca z wewnątrz, dająca dziewczynie nadzieję, że to jest odpowiednie miejsce na spędzenie późniejszego popołudnia zakrawającego o wieczór. Nie poświęcała nigdy wiele czasu na zastanawianie się nad przeznaczeniem czy tajemniczymi zrządzeniami losu. Kiedy dostrzegła przy jednym stoliku znajomą postać, uznała to za zbieg okoliczności. Skierowała swoje kroki właśnie do Caluma, chociaż przecież przyszła tutaj w poszukiwaniu przyjemnej samotności.
- Pijesz w samotności? - Zacmokała z dezaprobatą i zerknęła na kelnera, który tak ochoczo przybiegł dolać chłopakowi absyntu. Dużo już tego wypił? Głupio zostawić majątek w jakimś pubie... Arielle przyjrzała się dokładniej narzeczonemu. Wyglądał... źle. Bardzo źle. Wyglądał tak, jak ona wyglądać nie chciała. Poprosiła o kieliszek Smoczej Krwi i usiadła bez pytania na krześle naprzeciwko Deara. - Czekasz na kogoś? - Zagadnęła miękko, wpatrując się w chłopaka. Nie lubiła jakoś bardzo dociekać, ale chyba jednak powinna być tą osobą, która wie sporo o jego życiu. Skoro coś się wydarzyło, to w pewnym sensie miał obowiązek ją o tym poinformować, nie?
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyPon 11 Wrz - 1:21;

Zaskakujące, jak alkohol zmieniał moje postrzeganie na muzykę. Dźwięki wygrywanych przez kapelę jazzową utworów wcale nie wydawały mi się czymś nieprzyjemnym, nużącym, niepożądanym i obcym - wręcz przeciwnie, w pewien sposób zaczynałem czuć ją całym ciałem, począwszy od kiwania głową, przez wystukiwanie koślawych rytmów palcami o blat stołu, aż do tupotu stóp o podłogę. I nawet udało mi się rozkoszować tym stanem, dopóki ktoś mi nie przeszkodził. Spojrzałem na intruza początkowo wrogo i z uniesionymi brwiami, niewerbalnie chcąc zapytać, jakim cudem wpadł na tak poroniony pomysł, by zakłócać mi te piękne chwile, lecz gdy tylko moje oczy napotkały wzrok Arielle, a mój mózg mimo zamroczenia rozpoznał jej twarz, od razu odrzuciłem złowrogą maskę uśmiechając się delikatnie.
- Teraz już nie - odparłem zgodnie z prawdą, ponieważ wraz z moim trzecim absyntem na stół wjechała smocza krew dla dziewczyny. - Chyba już tylko na śmierć - odparłem, w nastroju na żarty, aczkolwiek moja mina wyrażała kamienną powagę (chyba). Nie chciałem jednak, by pomyślała, że naprawdę siedziałem w pubie jazzowym i obmyślałem swoją własną śmierć, do zgonu (hehe) jeszcze było mi dość daleko. - Nie czekam na nikogo ani na nic. Po prostu sobie egzystuję i uzupełniam promile - dodałem kilka sekund później. Spojrzałem na nią ukradkiem i upiłem łyk trzeciej szklaneczki absyntu. - Gratulacje dostania się do Slytherinu. Mój ojciec jest teraz bardziej dumny z Ciebie niż ze mnie - rzuciłem jeszcze, niby obojętnie, chociaż słowa te pozostawiły na moim języku gorzki smak. - Sama się włóczysz po Hogsmeade, czy z kimś się umówiłaś? - zapytałem jeszcze, odbijając jej wcześniejsze pytanie.
Powrót do góry Go down


Arielle C. Tender
Arielle C. Tender

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 289
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14696-arielle-catrin-tender#392224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14700-sowa-arielki#392236
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14698-arielle-c-tender#392234
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyPią 15 Wrz - 8:59;

Coraz bardziej upewniała się w przekonaniu, że Caluma coś dręczy. Nie znali się może jakoś bardzo dobrze, ale to było widać. Ślizgonka dłuższą chwilę zastanawiała się, czy powinna wypytywać. Ich relacja aktualnie toczyła się pozytywnie, właściwie w niczym sobie nie przeszkadzali. Po prostu... po prostu byli i co jakiś czas udawali, że są zakochaną parą. Tender dalej tego nie czuła, dalej grała i zapominała, że to wielkie zobowiązanie.
- O, jak optymistycznie. Początek roku dał w kość? - Rzuciła, z nieco cynicznym uśmiechem. Nie sądziła, że faktycznie chodzi o powrót do Hogwartu. Obróciła w palcach kieliszek, obserwując przelewający się w nim trunek. Wzrok podniosła na Caluma dopiero w chwili, w której wspomniał o Slytherinie i swoim ojcu. Zmarszczyła lekko brwi. Oboje mieli specyficzny stosunek do swoich rodzin i oboje doskonale o tym wiedzieli. Obojętność w głosie Deara niewiele dawała, bo Arielle wiedziała swoje.
- Ha, czyli cel spełniony - mruknęła ironicznie, ale potem nieco złagodniała. Zastukała palcami w stolik, wzięła łyk Smoczej Krwi. - Sama. Tak sobie błądzę i szukam narzeczonego. - W dość śmiałym geście wysunęła rękę do przodu i pochwyciła dłoń chłopaka w swoje. Patrzyła mu przy tym cały czas w oczy, obserwując reakcję. Byli w miejscu publicznym, nie? Pozory muszą być. Zresztą rozluźniony pod wpływem alkoholu Krukon miał nieco zaburzoną koncentrację, a Ari chciała ściągnąć jego uwagę na siebie i dowiedzieć się co go tak trapi.
- I znalazłam, ale jakiś taki przybity jest - poskarżyła się, z pytającą nutką w głosie.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyNie 17 Wrz - 2:35;

Dręczyło mnie tyle rzeczy, że aż ciężko mi się było połapać w tym wszystkim. Trudno zdecydować, co było większym zmartwieniem. Nagłe, prawie niewyjaśnione zniknięcie Ruth z mojego życia? Może równie nieprzewidziany wyjazd starszego brata do Francji? Nie mogłem ukrywać przed sobą, że w ostatnim czasie zapałałem do Liama znacznie większą sympatią niż dotychczas i szczerze liczyłem, że nasze relacje się poprawią i ocieplą, po czym dostałem list z wiadomością o jego nowej pracy w Beauxbatons. Inną opcją była zawodowa stagnacja, bowiem nie byłem w stanie pracować. Różdżka wydawała się zostawić swoją moc na greckiej plaży i zupełnie nie wiedziałem, dlaczego tak się działo i co było ze mną lub z nią nie tak. Zacząłem podczytywać co nieco w książkach dotyczących różdżkarstwa, czy ma to jakiś związek z rdzeniem i dowiedziałem się, że różdżki ze szponem hipogryfa bywają kapryśne, lecz nie dostrzegałem powodu, dla którego akurat w tej chwili miałoby się to uwidocznić i nasilić. No bo dlaczego? Niestety nikt nie umiał mi odpowiedzieć na to pytanie... Dobra, prawdę powiedziawszy jeszcze nikomu nie zwierzyłem się z tego problemu.
Arielle i tak chyba dostrzegła już w Grecji, że zacząłem się dziwnie zachowywać i praktycznie przestałem używać magii do czegokolwiek, zupełnie jakbym nagle zapragnął być mugolem. Prawda jest taka, że boję się używać magii, skoro stała się tak krucha i nieprzewidywalna. Spojrzałem na nią, gdy chwyciła moją dłoń w swoje i uśmiechnąłem się delikatnie. Wśród moich problemów ostatnich dni mógłbym dorzucić całą tą sprawę z udawanym narzeczeństwem i koniecznością uzewnętrzniania uczuć, które nigdy nie istniały, ale jeśli mam być szczery zupełnie nie odbierałem tego tak źle. Ta piękna dziewczyna mimo wszystko stała się dla mnie ogromnym wsparciem - a jeśli jeszcze o tym nie wiedziała, zaraz się dowie.
- Przybity, bo wszyscy mnie opuszczają - zacząłem, westchnąwszy cicho. - Mam naprawdę sporo na głowie i nikt ani nic mi tego nie ułatwia. Wręcz nie mam się do kogo zwrócić. Mój starszy brat dostał pracę w Beauxbatons i pojechał, a mi zostawił wyłącznie liścik. Pamiętasz tę dziewczynę, którą poznałaś na początku wakacji? Do niedawna chyba się przyjaźniliśmy. Wyjechała, z dnia na dzień i nie wiem, gdzie teraz jest. Nawet nie wiem, jak ją odnaleźć i szczerze powiedziawszy boję się próbować, bo z mojej różdżki zrobił się bezużyteczny patyk. Czuję się jak jebany asceta, nie mogę nic, nawet pracować - wyrzucałem z siebie po kolei. Poczułem nasilające się uczucie goryczy wraz z każdym kolejnym słowem. Ilość wypitego alkoholu nie ułatwiała mi zadania, nie potrafiłem się uspokoić i teraz trząsłem się, bezwiednie zaciskając palce na dłoniach Arielle, które były jedynym rzeczywistym oparciem dla mojej skołatanej duszy. - Jest mi źle - stwierdziłem na koniec i ponownie westchnąłem, spuszczając wzrok.
Powrót do góry Go down


Arielle C. Tender
Arielle C. Tender

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 289
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14696-arielle-catrin-tender#392224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14700-sowa-arielki#392236
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14698-arielle-c-tender#392234
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyPon 18 Wrz - 13:26;

Zakłócenia magiczne to rzeczywiście były anomalia i Arielle również denerwowały. Jak oczystokrwista czarownica przyzwyczaiła się do tego, że zaklęcia ułatwiają życie codzienne - teraz zaś wszystko udowadniało jej, że może być odwrotnie. Proste Accio potrafiło narobić bałaganu, Lumos zawodziło, a Alohomora to w ogóle abstrakcja. Panna Tender obracała się w branży czarodziejskiej, wiedziała zatem, że aparaty fotograficzne wariują, a zdjęcia często wychodzą dziwnie. Na ostatnim faworycie do okładki Arielle ruszała się tak mechanicznie, jak gdyby była robotem z mugolskiego świata. Jakby tego było mało, Francuzka w wolnej chwili lubiła pobawić się odrobiną materiału... teraz o wiele ciężej było coś zszyć. Na szczęście nie ograniczała się nigdy i pod wpływem miłości do krawiectwa potrafiła odłożyć różdżkę na bok.
Calum chyba radził sobie bez magii trochę gorzej, ale kimże była Ari, aby oceniać? Z łagodnym uśmiechem czekała, aż Krukon zacznie się zwierzać - przy okazji zastanawiała się, skąd w niej tyle dobroci.
-Starszy brat? Myślałam, że nie jesteś z nim blisko - zdziwiła się. Nie sądziła, że Dearowi będzie przeszkadzał brak krewnego u boku. Co więcej, pomyślała od razu o Dorienie, bowiem z Liamem żadnego kontaktu nie miała. Słuchała dalej, przypominając sobie Ruth. Trochę zaniepokoiło ją to "chyba" przy stwierdzeniu o przyjaźni. Potarła lekko kciukiem wierzch dłoni Caluma. Czemu w ogóle bawiła się w pocieszanie? Nigdy nie była w tym szczególnie dobra. Lubiła dystansować się od problemów innych ludzi, wmawiając sobie, że jej własne bywają gorsze. - A list? Nie możesz wysłać listu? Ej, pewnie ma dobry powód. Kto zostawiałby takiego gościa ot tak? - Mrugnęła wesoło do swojego partnera. Nie był w nastroju do żartów, dygotał i ściskał jej dłonie coraz mocniej. No i brawo, Arielle zacznie się martwić. - Słońce, magia szwankuje wszystkim. Twój pracodawca powinien to zrozumieć. - Z pewnymi niedogodnościami trzeba było się po prostu pogodzić. Ślizgonka napiła się smoczej krwi, myśląc przy tym, co jeszcze mogłaby chłopakowi powiedzieć. - Wiesz, mnie się tak łatwo nie pozbędziesz - zauważyła w końcu. Zaaranżowane narzeczeństwo miało to do siebie, że Ari nie mogła po prostu zrezygnować... i chyba trochę ją to uspokajało.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyWto 19 Wrz - 0:41;

Do tej pory nic nie zabolało mnie tak bardzo jak zawód na własnej różdżce. Nieważne, że do tej pory nie miałem zbyt dużego powodzenia w życiu czy w szkole. Niewątpliwie stanowiłem wielkie rozczarowanie dla moich rodziców, którzy pokładali we mnie nadzieje, że będę kolejnym złotym dzieckiem jak Dorien, Beatrice czy Vivien. Nie byłem na tyle uzdolniony z eliksirów, by w ogóle próbować konkurować z nimi w sprawie dziedziczenia oddziałów rodzinnego biznesu, nie byłem również na tyle utalentowany, by od razu pakować się do Ministerstwa. W samej szkole nie budziłem sympatii w żadnym nauczycielu, mimo że przynajmniej połowa była ze mną spokrewniona. Znajomych nie miałem zbyt wielu, nie wspominając już o przyjaciołach, których w tej chwili chyba nie miałem wcale. Liam wyjechał, Ruth zniknęła, z Lottą nie układa nam się od początku roku. Teraz prawie nie spędzamy ze sobą czasu, bo jest zajęta pracą, studiami i Walkerem, a ja mam pracę, która pochłonęła mnie do reszty i którą pokochałem. W tej chwili nawet w tej jedynej dziedzinie, która szła mi najlepiej, nie mogłem się realizować. Nawet nie za bardzo mogłem się pożalić, ponieważ mimo wszystko utrzymywałem moje zajęcie w sekrecie.
Cóż, może to kwestia momentu, może ilości wypitego absyntu, ale w tamtym momencie spojrzałem na siedzącą naprzeciwko dziewczynę i poczułem ciepło rozchodzące się po moim ciele. Ufałem jej, czułem budujące się między nami irracjonalne przywiązanie. Nie zastanawiałem się zbyt długo.
- Arielle, to nie takie proste - powiedziałem, gdy wspomniała o pracy. - Nie mogę powiedzieć, że zrobię pięć kul zamiast dziesięciu, bo mi po prostu nie zapłacą. Z drugiej strony nie jestem w stanie zrobić nawet tych pięciu i nie mam pojęcia, jakim cudem mam się wyrobić do terminu odsyłki... - przerwałem, wzdychając ciężko i ukryłem twarz w wolnej dłoni, drugą wciąż zaciskając na rączkach Arielle. - Mam mieszkanie w Hogsmeade - zacząłem i zrobiłem pauzę, by zastanowić się chwilę nad tym, co chciałem jej dokładnie powiedzieć. Chyba wszystko. - Traktuję je jako warsztat. Pracuję w nim, tworzę... Kryształowe kule - wyznałem, ściszając głos, by przypadkiem nikt poza nią nie posiadł tej informacji. - Robię też amulety, ale na razie nie na sprzedaż. Ogólnie dużo eksperymentuję. W tej chwili to moje jedyne źródło zarobków, a przynosi również ogromne straty. Nie mogę pozwolić sobie na jeszcze większe... I nie mogę pozwolić sobie na to, by ktokolwiek o tym wiedział. Mówię Ci to, bo... Ufam Ci. Chyba powinienem. I wypiłem sporo - zmarszczyłem nieco brwi, bo nie do końca tak miał wyglądać mój monolog. - Mniejsza z tym. Po prostu... Boję się. Co się jeszcze złego wydarzy, skoro jedyna rzecz, w której jestem dobry, staje się dla mnie niemożliwa?
Powrót do góry Go down


Arielle C. Tender
Arielle C. Tender

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 289
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14696-arielle-catrin-tender#392224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14700-sowa-arielki#392236
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14698-arielle-c-tender#392234
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptySro 20 Wrz - 10:37;

Prawdę mówiąc, w innych okolicznościach Arielle i Calum mogliby się aż tak nie polubić. Ślizgonka bywała nieznośna dla obcych i jeśli czegoś od nich nie chciała, to sprawy toczyły się średnio. Calum nie był za bardzo jej typem mężczyzny - a przynajmniej tak mogłaby go ocenić na pierwszy rzut oka. Wszystko wychodziło na to, że panna Tender i pan Dear potrzebowali właśnie takiej dziwnej relacji, aby coś się między nimi zadziało. Naturalnie, gdyby nie oświadczyny, to modelki by tutaj w ogóle nie było. Przerażało ją jak wiele potrafił zmienić jeden pierścionek na palcu...
Zmarszczyła brwi, słuchając dalszych wyjaśnień Krukona. Chyba trochę się poplątała, albo on - nagle w rozmowie pojawiły się jakieś kule. A zaraz potem wszystko się wyjaśniło i Arielle zupełnie zatkało. Takiej informacji się nie spodziewała... Nie dała po sobie poznać zaskoczenia i dalej milczała, aż chłopak skończył swoją wypowiedź. Miała w tym czasie okazję do namysłu.
Calum nie był tym, kogo znaleźli jej rodzice. Nie szykował się do pracy w Ministerstwie, nie wykonywał ślepo poleceń państwa Dear. Miał sekretne mieszkanie, tworzył kryształowe kule i amulety, a na dodatek cierpiał z powodu tej magii jak mało kto. Cóż, Tender również nie była święta. Sekrety miała i niestety nie była gotowa do zdradzania ich - jednocześnie zanotowała sobie w pamięci, że chłopak tak jej zaufał. Uśmiechnęła się szeroko i puściła jego dłonie, rozpierając wygodniej na krześle. Przesunęła po Calumie spojrzeniem swoich wielkich oczu.
- No, no. Ładnie. - Założyła jedną nogę na drugą i na chwilę zajęła się bardziej smoczą krwią niż swoim partnerem. - Powiem ci, że to wyjątkowo ciekawe. Czemu akurat taki zawód? - Zainteresowała się, bez cienia jakiegoś sarkazmu w głosie. Humor błyskawicznie jej się poprawił i miała ochotę ucałować Krukona za ten bunt przeciwko cudownym rodzinkom. Gdyby Tenderowie się o tym dowiedzieli, o słodka Morgano! Zaręczyny błyskawicznie zostałyby zerwane...
Na chwilę obecną istotny był sam Calum, który dalej wymagał pocieszenia.
- Nie ma co się teraz zastanawiać - wzruszyła ramionami. - I zdecydowanie nie ma co się bać. Nie masz na to wszystko wpływu, słońce. Trzeba się po prostu zabrać do roboty i próbować aż do skutku. - Arielle zawsze posądzana była o osiągnięcie sukcesu w modelingu spowodowane ładnym, znanym nazwiskiem. W rzeczywistości jej rodzina tylko ją wstrzymywała... w końcu panna Tender na wybiegu? Jak to wyglądało? Dziewczyna jednak się nie poddawała i z ogromną dozą szczęścia i jeszcze większą wysiłku, jakoś dawała radę.
Powrót do góry Go down


Vivien O. I. Dear
Vivien O. I. Dear

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 171
C. szczególne : Bardzo chuda sylwetka
Dodatkowo : ścigająca Slytherinu
Galeony : 3533
  Liczba postów : 2669
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14309-vivien-o-i-dear
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14330-poczta-void
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14333-vivien-o-i-dear#378429
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptySob 23 Wrz - 0:47;

(nie przeszkadzajcie sobie, piszę post do pracy, dzieje się innego dnia)

Mimo zastrzeżeń moich rodziców, którym najwyraźniej nie odpowiadało to, że wychodzę z moją muzyczną działalnością poza teatr i robię na tym coraz lepsze pieniądze, udałam się do pubu jazzowego, gdzie miałam tamtego wieczoru zastąpić wokalistkę zespołu, który zazwyczaj grywał tam w piątkowe wieczory. Nie za dobrze znałam większość zespołu - wszyscy byli ode mnie sporo starsi, a jedynym moim znajomym (powiedzmy, że znajomym) był stosunkowo młody (czyli koło trzydziestki) saksofonista, który dostrzegł mnie podczas kolaboracji w jednym z londyńskich pubów i zaproponował zaśpiewanie zastępstwa za jego koleżankę po fachu. Wypiłam z tym gościem kawę i wydawał się całkiem w porządku (to głównie ze względu na jego zdolności perswazyjne przyjęłam propozycję), pozostałych znałam jedynie z próby, i mimo że byli dobrymi muzykami to uważałam ich za bandę starych mruków.
Po wejściu do pubu przywitałam się z barmanem oraz z tą częścią zespołu, która przybyła na miejsce przede mną, po czym zabrałam się za strojenie pianina, które ku mojej rozpaczy były totalnie rozstrojone. W moim mniemaniu pub powinien zainwestować w instrumentu samostrojące się od Lanceleyów, ale przypuszczałam, że to miejsce jeszcze nie jest aż tak prestiżowe by móc pozwolić sobie na inwestycję w tak drogi sprzęt.
Powoli zaczęli się schodzić ludzie, więc gdy tylko nastroiłam pianino zaczęliśmy koncert. Jazz nie był zdecydowanie gatunkiem, w którym czułam się dobrze, ale z racji na moje umiejętności i szerokie możliwości głosowe całkiem nieźle się do niego nadawałam. Zagraliśmy kilkanaście utworów - przy części śpiewałam i grałam na pianinie, przy innych tylko śpiewałam, a przy jeszcze innych tylko grałam. Sądząc po minach grających ze mną muzyków oraz wyraźnie zainteresowanej naszymi poczynaniami publiki szło mi całkiem nieźle. Gdy skończyliśmy po pubie potoczyły się dość entuzjastyczne oklaski i finalnie nawet zagraliśmy bis. Front-man grupy, który był wycofanym panem, na oko w wieku mojego ojca pochwalił mnie w dość powściągliwy, ale treściwy sposób finalnie przekazując mi większą kwotę pieniędzy niż ta na którą się umówiliśmy. Podaną kwotę przyjęłam bez zastrzeżeń, a resztę wieczoru spędziłam dyskutując z sympatycznym członkami zespołu na temat moich ambicji muzycznych - mimo że zamierzałam grać zupełnie inną muzykę niż oni to otrzymałam wiele cennych rad, które na pewno wykorzystam w przyszłości.

/zt
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyWto 26 Wrz - 1:06;

W praktyce ani przez moment nie pomyślałem, że zdradzając tak wielki sekret swojej narzeczonej z przymusu mogłem w bardzo prosty i szybki, acz niezwykle bolesny sposób przekreślić cała tą szopkę o małżeństwie. Gdyby Arielle tylko chciała, mogłaby posłać list swoim lub moim rodzicom i wyjawić im wszystko. Tenderowie zdecydowanie stwierdziliby, że przecież to nie jest odpowiedni chłopak dla ich córki i zabraliby ją z powrotem do Francji, natomiast moi rodzice... Cóż, musiałbym na stałe zamieszkać w Hogwarcie lub w warsztacie, bo w domu nie miałbym się już po co pokazywać. Mogła wybiec z pubu i zostawić mnie samego, bym zatonął w podłych i przykrych myślach o mojej beznadziejności i o tym, jak bardzo sobie nie radzę w świecie... Przez moment moim sercem zawładnął strach, gdy puściła moje ręce i odchyliła się na krześle. Byłem prawie pewny, że wyczuła okazję i czym prędzej czmychnie sprzed moich oczu, lecz ona jedynie posłała mi ten łobuzerski uśmiech i z taką nonszalancją upiła łyk smoczej krwi... Że aż nagle zapałałem do niej jakimś cieplejszym uczuciem. Nie odeszła, a nawet wręcz przeciwnie - szczerze się zaciekawiła i czułem, że w głębi duszy popiera mój "bunt". Że jej to pasuje. Cała ta sytuacja nieco odebrała mi zdolność mowy i patrzyłem na nią nieco przygłupim wzrokiem, po czym zacząłem odpowiadać.
- Od zawsze pasjonowało mnie... Przewidywanie przyszłości. Na wszelkie sposoby. Najbardziej w świecie żałuję, że nie urodziłem się jasnowidzem. Kryształowe kule były od zawsze moim ulubionym źródłem wróżenia, pasjonuje mnie to, co jest w środku, jaka magia jest w nich zaklęta... Więc zacząłem to badać i próbowałem swoich własnych sił, czy umiałbym stworzyć coś na wzór kuli i po paru miesiącach ciężkiej pracy udało mi się. Ba, wyszło całkiem nieźle, nawet znalazł się kupiec na moje prototypy. Od tamtej pory tworzyłem więcej i więcej... No, az do teraz, kiedy nie mogę zrobić prawie żadnej - Całą historię opowiadałem z pasją, dopiero pod koniec mogła usłyszeć gorycz w moim głosie. Poczułem jednak dużą ulgę, gdy wyrzuciłem to wszystko z siebie - nigdy wcześniej tak bardzo się nie otworzyłem na drugiego człowieka. Było to z jednej strony bardzo dziwne, a z drugiej z pewnością przeze mnie pożądane. Ogarnęła mnie jakaś taka... Swoboda? Widząc jej zaciekawione, wpatrujące się we mnie oczęta nie powstrzymywałem się przed kontynuowaniem wypowiedzi, a wypite ilości absyntu skutecznie rozwiązywały mi język. - Amulety to w sumie na razie dodatek, dopiero się tym wszystkim bawię, a ostatnie magiczne ekscesy wcale mi w tym nie pomagają. Pomysł przyszedł mi do głowy, kiedy pracowałem w londyńskim sklepiku z amuletami. Opychałem te badziewia zarówno czarodziejom, jak i mugolom, wmawiając niezwykłe, magiczne działania i tak dalej. Wtedy pomyślałem, że w sumie dobrze byłoby stworzyć coś, co faktycznie miałoby jakieś właściwości magiczne, więc rozpocząłem zabawę. Jeszcze nie sprzedałem żadnego, wciąż testuję, ale jestem na dobrej drodze - wyjaśniłem jeszcze, po czym upiłem łyk absyntu. Rozum mówił nie, lecz serce... Okej, wszystko mówiło nie poza moim wewnętrznym, trzecim (wyimaginowanym) okiem. - A Tobie też się to przydarza? - zapytałem, mając oczywiście na myśli problemy z rzucaniem zaklęć. - Pytałem już kilka osób z Ravenclawu, ale nie mieli aż takiego problemu jak ja. Leonardo, prefekt Gryffindoru, wspomniał mi, jak musiał rzucić finite pięć razy, zanim zadziałało... Ale z drugiej strony to Leonardo, to prawdopodobne przy jego umiejętnościach - rzuciłem i skrzywiłem się nieco. Zacząłem rozglądać się po pubie w poszukiwaniu znajomych twarzy, lecz nie dostrzegłem nikogo, kogo choć raz mogłem widzieć na korytarzu w Hogwarcie. Czyli mój sekret wciąż mógł być bezpieczny.
Czy na pewno?
Powrót do góry Go down


Arielle C. Tender
Arielle C. Tender

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 289
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14696-arielle-catrin-tender#392224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14700-sowa-arielki#392236
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14698-arielle-c-tender#392234
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptySro 4 Paź - 13:16;

Nie wiedziała, czemu nie uciekła. Słowa Caluma rozwiązywały tyle jej problemów - mogłaby wyśmiać rodziców prosto w twarz, pokazać im, jak beznadziejnie się spisali. Coś w środku aż ją ściskało z ekscytacji. To miał być jej idealny narzeczony? Pewnie, skoro chcą, żeby wyszła za twórcę kryształowych kul... To była jej przepustka do wolności. Arielle w całym tym swoim uśmiechu i zaciekawieniu toczyła wewnętrzną walkę rozmyślając o tym, czy ucieczka nie byłaby idealnym rozwiązaniem. Tenderowie będą w szoku, a ona szybko zawinie się... gdziekolwiek. Może poleci odwiedzić synka, może zajmie się pracą, może po prostu przycupnie gdzieś ze znajomymi?
Powstrzymywał ją jedynie strach przed potęgą rodziców. Nie miała pewności, że zareagują tak, jak sobie to wyobraża. Równie dobrze mogli pstryknąć palcami i znaleźć jej innego narzeczonego. Ślizgonka nie wierzyła w swoje szczęście i czuła, że nie trafi jej się nikt lepszy od Caluma. Pomijając zatem fakt, że faktycznie wspierała jego odważne działania, nie pozostawało jej nic innego jak ciągnąć tę jego szopkę. Skoncentrowała się zatem na słuchaniu Krukona, obracając kieliszek w palcach.
- Chyba jeszcze nie spotkałam nikogo z taką pasją - przyznała. Sama do wróżbiarstwa podchodziła z dużym dystansem, ale prawda była taka, że Arielle podziwiała każdego, kto wkładał serce w wykonywany zawód. Dear brzmiał na szczerze zainteresowanego poruszanym tematem. - Przyjemnie się ciebie słucha - rzuciła mimochodem, odsuwając od niego kieliszek z absyntem. Dobrze im się rozmawiało i nie chciała, żeby chłopaka jeszcze bardziej otumanił alkohol. - Nie wiem jak inaczej ująć, ale bez tych wszystkich zakłóceń... Opłacalny interes? - Nie miała niczego złego na myśli, poważnie. Tenderówna po prostu zupełnie nie znała się na tego typu biznesach i nie miała pojęcia, czego w ogóle się spodziewać. Dodatkowo ten aspekt mógł działać tylko na korzyść ich relacji, prawda?
- Prefektem nie można zostać od jakiegoś określonego wieku? - Dalej średnio się orientowała w Hogwarcie, ale Finite należało do banalnych zaklęć i uznanie, że dla kogoś "prawdopodobne" są tak żałosne wyniki trochę dziewczynę zaskoczyło. Poza tym była prawie pewna, że wie o kogo chodzi, ale jak taki wielki chłopak miałby radzić sobie tak tragicznie? Zakłócenia magiczne, no tak... - Pewnie, że mi się przydarza - w jej głosie pojawiła się arogancka nuta. Była czystokrwistą czarownicą i nie bała się przyznać, że nagle ma problemy z używaniem różdżki. - To chyba działa dość losowo, Calum. Nie wydaje mi się, żebym nagle tak zgłupiała, że nie potrafię zmienić szwu w ubraniu. Wiem, że Krukoni są uważani za tych najinteligentniejszych, ale myślę, że niektórzy z Ravenclaw mają takie same problemy jak ten Leo, czy też ja, czy ty.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyPią 6 Paź - 1:19;

Ja osobiście nigdy nie poznałem nikogo, kto chociaż w części podzielałby moją pasję. Niewielu traktowało wróżbiarstwo na poważnie, co było dużym błędem. Nawet nie zdają sobie sprawy, ile ze swoich niepowodzeń mogliby przemienić w sukcesy, ilu katastrofom mogliby chociaż spróbować zapobiec... Wiadomo, wiedza ta nie była pożądana przez wszystkich, niektórzy wręcz bali się widzieć to, co będzie - ja jednak pragnąłem tego bardziej niż czegokolwiek innego. Mając możliwość widzenia tego, co jeszcze się nie wydarzyło, a do czego na pewno dojdzie, ma się przewagę nad czasem. Ma się tą przewagę, że do pewnych rzeczy można się przygotować, przystosować umysł do myśli o nich, przyzwyczaić się. A ja zawsze pragnąłem być gotowy.
Jej obecność przy stoliku zadziwiała mnie z każdą sekundą coraz bardziej, a w moim umyśle nieprzerwanie przewijały się myśli, że wygrałem prawdziwy los na loterii wszystkich możliwych narzeczonych z przymusu. Arielle była nie dość że słodka, urocza i taka piękna, to jeszcze w pewien sposób wyrozumiała - przynajmniej starała się zrozumieć całą sytuację. No i nie uciekła, to znaczny plus. Oczywiście nie wiedziałem, jak będzie jutro. Może gdy tylko się rozstaniemy, naskrobie list do rodziców? Może powiadomi moich?
- Zamierzasz z tym do kogoś iść? - zapytałem raptownie, kompletnie ignorując jej pytanie o opłacalność mojego zawodu. Gdybym musiał mówić w tej chwili o zarobkach na ten miesiąc, chyba bym się popłakał. Zamiast tego patrzyłem na nią niepewnie. - Bo jeśli chcesz o tym komuś powiedzieć... Ja nie chciałbym, aby to wyszło poza naszą dwójkę. Ale jeśli już w tej chwili masz zamiary donieść na mnie, to powiedz mi - powiedziałem, a zaraz potem się zreflektowałem. - To nie tak, że uważam, że jesteś TAKĄ osobą, że od razu przekażesz wiadomość... Po prostu, jakby to ująć? Hm, boję się ujawnienia - wyznałem szczerze. - Może kiedyś to zrobię. Może za miesiąc, może za pół roku, może za pięć lat. Nie wiem, kiedy, ale chciałbym. Tylko sam. Bez niczyjej pomocy chciałbym stawić temu czoła. Między innymi dlatego proszę Cię o dyskrecję. Proszę, Arielle - dodałem, patrząc na nią wyczekująco.
Jej odpowiedź a'propos zakłóceń magii nieco mnie uspokoiła. Dobrze było wiedzieć, że nie tylko ja borykałem się z takimi trudnościami. Skoro dosięgało to też innych uczniów, problem na pewno był rozpowszechniony.
Arielle jednak nie wykazywała chęci do mówienia o tym kiedykolwiek, co zadziałało na mnie... Dość pozytywnie. Ostatecznie dopiłem ów absynt, który był tym jednym za dużo i rozeszliśmy się. Dziewczyna wróciła do zamku, ja natomiast powlokłem się do mieszkania.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Jack Greywolffe
Jack Greywolffe

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 29
  Liczba postów : 20
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15348-niezawodny-czarnuch#411398
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyPią 27 Paź - 13:36;

Jack zdecydowanie wolał akcje w terenie od łażenia po mieście. Lasy, góry, jeziora - to był jego żywioł. Cisza. Cisza, której każde zmącenie mogło oznaczać potencjalne niebezpieczeństwo. Nie to, co w mieście. Wieczny pośpiech, tłok, hałas... Utrapienie! Tęsknił za dobrym, długim i trudnym polowaniem. Ale zakłócenia w działaniu magii to nie coś, obok czego Greywolffe'owie mogliby przejść obojętnie. Szczególnie zawsze wyłapujący takie niuanse wuj Rafael. Właśnie on poprosił Jacka, żeby udał się do Hogsmeade, by czegoś się dowiedzieć. Jack nie protestował. W istocie był nieco zaciekawiony tym dziwnym zjawiskiem i zamierzał dołożyć wszelkich starań, by odkryć jego przyczynę. Jego wstępny plan zakładał złapanie przy barze jakiegoś nauczyciela i ucięcie sobie z nim luźnej pogawędki. W końcu to właśnie nauczyciele powinni coś wiedzieć, ostatecznie znają się na magii lepiej niż zwykli mieszkańcy Hogsmeade. Może w ten sposób uda mu się złapać jakiś trop.
Parę razy przeszedł wioskę wzdłuż i wszerz, notując w pamięci wszystkie bary, puby i tym podobne. Raz spędził wieczór tu, raz tam. Czasem na noc wychodził w góry, by przespać się na łonie natury i odpocząć od nieustannego miejskiego ruchu. Dzisiejszego wieczora jego wybór padł na Pub Jazzowy. A nuż nauczyciel czy nauczycielka będą mieli potrzebę ubogacenia się kulturowo przez kontakt z dobrą muzyką? Co ważne, lokal nie był tak głośny i zatłoczony, jak inne. Kapela grała dość spokojną muzykę, wystrój w nieco staroświeckim stylu odpowiadał Jackowi, a i napić się też było czego.
Łowca zamówił sobie kufel dymiącego piwa Simisona i rozsiadł się wygodnie przy niewielkim stoliku w rogu, skąd miał doskonały widok na cały niemal lokal. Swoim przeszywającym spojrzeniem omiatał od czasu do czasu salę, szukając kogoś, kto by wyglądał i zachowywał się jak hogwarcki nauczyciel. Cokolwiek miałoby to znaczyć. Jednocześnie jednak Jack postarał się, by zachować w miarę otwartą postawę, tak by ktoś chętny mógł się do niego przysiąść. Wkrótce tak też się stało.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyNie 29 Paź - 21:55;

Pośród obiektów zainteresowań Bergmanna prym wiodły transmutacja i sztuka - rozgałęzione niczym korona nieogarnionego spojrzeniem drzewa w ogromie swych oblicz, determinowanych jedynie krawędziami ludzkiego umysłu - zarówno jedna jak druga wymagały odpowiedniego podejścia w kreatywności; zarówno w jednej jak drugiej zanurzał się, całkowicie świadomie pozwalając niekiedy zostać odciętym od przytłaczającej go realności. Lubił pojawiać się w Hogsmeade - nieoddalonej od szkoły podczas, gdy musiał pozostawać na miejscu swej pracy, kiedy teleportacja w obręb Londynu wydawała się nieopłacalna. Nic dziwnego, że zdążył przez ponad rok zwiedzić obszar ściśle wybudowanych domostw, niskich kamieniczek przystrojonych szyldami sklepów a także lokali. Lubił najbardziej te klimatyczne, niekoniecznie wypełnione po brzegi tłumem - w związku z dodatkowym upodobaniem muzyki, nic dziwnego więc, że pojawiał się w pubie jazzowym, zgodnie ze swoim zwyczajem - o regularnych porach, zawsze zajmując ten sam, idealny stolik - idealny do obserwacji - zarówno przemieszczających się, różnorakich klientów jak sceny, skąd wygrywała utwory wiecznie ta sama kapela. Bergmann zaś obserwować lubił w rzeczywistości wszystko - szczególnie zastanawiali go ludzie, sami w sobie, ludzie pod warstwą biologicznych powłok kryjący niezliczony pęd myśli, powodów, planów a także uczuć.
Ze szklanką whisky obejmowaną w sposób, by ograniczyć kołyszący ruch płynu do niezbędnego minimum przy każdym stawianym kroku, ruszył w analogicznym (pod względem przyzwyczajenia) kierunku - jeszcze przy wejściu spostrzegł, że stolik został zajęty przez nieznanego mu kompletnie mężczyznę. Nie znał go; nie pozostawał zdolnym odnaleźć momentu, kiedy udałoby się im minąć choćby zamaszystym przypadkiem przy którejś z ulic, tym bardziej nigdy nie widział go w owym klubie.
Ale to w niczym nie przeszkadzało.
- Mam nadzieję - zaczął, podchodząc bliżej - że nie jest zajęte? - Przyjrzał się uważniej nieznajomemu i dodał:
- To moje ulubione miejsce. - Niezobowiązująco ale zarazem prawdziwie. Tak, to było ulubione miejsce Daniela Bergmanna, najlepsze do wychwycenia wszystkiego, zarazem nie rzucając specjalnie się w oczy; i jeśli tylko pozostawała możliwość, nie miał zamiaru stąd odejść z powodu jednego zajmowanego krzesła.
Co więcej, mogło być nawet ciekawiej.
Powrót do góry Go down


Jack Greywolffe
Jack Greywolffe

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 29
  Liczba postów : 20
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15348-niezawodny-czarnuch#411398
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyNie 29 Paź - 23:15;

- Nie, absolutnie - Jack odpowiedział na pytanie mężczyzny ze szklanką whiskey. - Proszę spocząć.
Praktycznie już wypowiadając te słowa, zdał sobie sprawę, że brzmią one nieco dziwnie, nie na miejscu. Niestety czasem tak miał, że używał słownictwa zbyt staroświeckiego, wyszukanego. Szczególnie przy okazji spotkań bardziej formalnych czy grzecznościowych. Pokłosie wychowania w tradycjonalistycznej, bądź co bądź, rodzinie. W efekcie tej konstatacji cień lekko zakłopotanego uśmiechu przemknął przez jego twarz, poznaczoną kilkoma starymi bliznami oraz kilkoma młodszymi zmarszczkami.
Kiedy nowoprzybyły odsuwał sobie krzesło, Jack przyjrzał mu się uważnie, choć nie nachalnie. Jego zdaniem, powiedzenie, że “oczy są zwierciadłem duszy” było romantyczną mrzonką. Natomiast strój, gestykulacja, głos danego człowieka wiele mogły o swoim właścicielu zdradzić. Jack był świadomy, że gdy siedzi tak w barze nad kuflem piwa, ubrany w luźne, wytrzymałe spodnie, ciężkie skórzane buciory, bezrękawnik i ciepłą flanelową koszulę w kratę, a na to wszystko narzucony ma długi i znoszony ciemny płaszcz, musi dla postronnych obserwatorów wyglądać cokolwiek jak włóczęga, którym zresztą jest. Stara skórzana torba na ramię, przewieszona przez oparcie krzesła oraz jego własne zachowanie tylko dopełniają tego obrazu. Greywolffe wiedział to wszystko i w podobny sposób, w jaki dla bystrego oka on sam wiele zdradzał, chciał wywnioskować coś niecoś o swoim nowym towarzyszu.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyPon 30 Paź - 11:39;

Być może - oboje - przez określony moment taksowali siebie nawzajem wzrokiem, formując pierwsze zaczątki spostrzeżeń; Bergmann z pewnością, zgodnie ze swoją wpisaną w usposobienie naturą; aczkolwiek sztuka gromadzenia swych odnotowań tkwiła w nie nazbyt wczesnym określaniu ich jako pewne - do stworzenia jako stabilnych potrzeba było sporej ilości czasu, a w szczególności przeznaczenia go na rozmowę. Wygląd, zachowanie, reakcja - naprowadzały, ba, częściej mówiły więcej niż słowa i narzucały interpretację pozornie obojętnie rzucanych serdecznie stwierdzeń. Należało odnaleźć się w świecie społecznych zwyczajów, w świecie wyuczonych na pamięć schematów tego, co określone było jako właściwe.
Nieznajomy rzeczywiście kojarzył się mężczyźnie z wędrowcem - wyróżniał się w tle zwyczajności, co zachęcało wyłącznie do nawiązania choćby zdawkowego kontaktu. Wychwytywał szkocki akcent, w pierwszej chwili trudny do zrozumienia dla osób nieobeznanych z językiem angielskim; całe szczęście, przebywał na tym terenie sporą już ilość czasu, zaś samą znajomość (mimo posiadanego nazwiska) miał na poziomie rodowitego Anglika; w końcu wychowywał się tutaj, rozdarty pomiędzy światem Wielkiej Brytanii i Niemiec. Swoim wyglądem sam Bergmann nie odbiegał nadto od typowego mieszkańca miasta - ciemna, dopasowana do szczupłej sylwetki koszula i spodnie nie były nazbyt formalne, choć również nie stanowiły typowo luźnego ubrania. Przykładał wagę do zewnętrzności, choć nieprzesadną - zawsze znajdował w tym złoty środek. Zajmując ostatecznie swoje miejsce, spowity w owej chwili milczeniem, złożył przed sobą dłonie w wieżyczkę; chwilę później postanowił się mimo wszystko odezwać.
- Pierwszy raz tutaj? - spytał niezobowiązująco - w końcu sam pozostawał stałym klientem; w trakcie oczekiwania na potwierdzenie swoich domysłów uniósł ku swoim ustom naczynie z bursztynowego koloru trunkiem i upił mniejszego łyka. Whisky smakowała dokładnie tak, jak powinna.
Powrót do góry Go down


Jack Greywolffe
Jack Greywolffe

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 29
  Liczba postów : 20
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15348-niezawodny-czarnuch#411398
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyPon 30 Paź - 12:37;

Oceniwszy wzrokiem swojego rozmówcę jako niespecjalnie wyróżniającego się spośród innych bywalców Hogsmeade’owskich pubów, przynajmniej pod kątem aparycji, Jack zawiesił jeszcze na chwilę spojrzenie na jego twarzy. Nie wyglądała staro, brak było głębszych zmarszczek, jakich człowiek nabawia się przez długie i ciężkie życie. Dostrzegł małą bliznę nad ustami, nie przywiązał jednak do niej dużej wagi. Sam miał większe. Zwrócił wszakże uwagę na wyglądający na kilkudniowy zarost na policzkach. Nie była to prawdziwa BRODA, ale i tak dodawała trochę lat właścicielowi. Była też z pewnością bardziej zadbana niż meszek, którym porastał Jack, kiedy nie chciało mu się ogolić. Stwierdził, że mężczyzna popijający teraz whiskey musi być przynajmniej parę lat od niego starszy, lecz nie nazbyt wiele.
Łowca był chętny do rozmowy, wszak po to tu przyszedł, żeby pogadać i czegoś się dowiedzieć, przez jego głowę przemknął jednak jak błyskawica ciąg wątpliwości. Ten mężczyzna jest od niego starszy. Ale niewiele. Zwracać się do niego per pan, czy zwyczajnie przejść na ty? Co będzie się wiązało z jedną i drugą opcją? Pierwsza może tworzyć niepotrzebny dystans, druga może zostać uznana za niegrzeczną. Niemniej siedzą przecież i piją przy jednym stoliku, to powinno skłaniać raczej do luźniejszej rozmowy. Cóż, Jack nigdy nie był dobry w kontaktach interpersonalnych i zawiłościach savoir vivre’u. Jego zmieszanie trwało jednak dosłownie przez jedno tylko okamgnienie, zresztą ukrył je przekonująco, popijając dymiącego jeszcze piwa z kufla.  
- Nie, nie, wiele razy tu bywałem, za szkolnych lat i później… - odpowiedział po przełknięciu łyka. -  czasem wciąż miło jest wrócić i przypomnieć sobie stare czasy… przejść się tymi znanymi uliczkami, raz jeszcze zobaczyć Hogwart, tak jak widziało się go na pierwszym roku, wyłaniającego się z mgły na drodze ze stacji Hogsmeade, prawda?
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyPon 30 Paź - 13:29;

Nie uważał się za człowieka pełnego narzucających się sentymentów - chociaż niezaprzeczalnie wracał na określone tereny, do określonych osób i przyzwyczajeń. Przeszłość wydawała się jego gonić, lecz pozostawał głuchym na ciągle krzyki, nie lubił się za jej majakami odwracać - spoglądać i znów czuć to samo, najczęściej rozlewające się niepokojem, gorzką mieszaniną grasujących po ciele uczuć. Ciężko było jednakże odgonić wszystkie nadlatujące wspomnienia - niemniej te miłe nie przychodziły - jak zresztą każdej osobie - z wyraźnym trudem. Szkoda jedynie, że ich liczebność pozostawała stosunkowo niewielka.
Wysłuchał nieznajomego z zaciekawieniem, ani przez moment nie mając ochoty przerwać - odłączyć się od rozpoczętej ich konwersacji. Lubił śledzić reagowanie pierwszy raz w życiu widzianych osób na kierowane znikąd, bez zapowiedzi pytania; jedni się oburzali, inni gubili, z kolei jeszcze inni - ochoczo wkraczali w ramy krótkiej wymiany stwierdzeń. Zawsze go zajmowało - c o zdoła wyniknąć. Odłożona przez niego szklanka wydała pusty dźwięk, na powrót stykając się z blatem.
- Nic dziwnego - oznajmił z błąkającym się po obliczu nieznacznym uśmiechem; rozumiał go w zupełności - zawitać znowu w istotnych dla siebie punktach uwidocznionych na mapie; sam czasem przyłapywał się na myśleniu w temacie ponownego zwiedzenia Niemiec, choćby Berlina, ponieważ Trausnitz wiązało się z pewnym nieprzyjemnym wypadkiem, zagrażającym jego nauczycielskiej profesji. - Mnie nie wychował Hogwart. Można powiedzieć, że dopiero poznaję te miejsca - wyznał mu zgodnie z prawdą - nie była to przecież żadna z wielkich tajemnic; chociaż w obecnej (prawdopodobnie) różnicy wieku zdołałby wsiąknąć w tłum sporej ilości uczniów, w tym z innych domów, zwyczajnie nie posiadał rozległej wiedzy na równi z ludźmi, którzy spędzili tu określony, istotny etap na drodze życia. Kłamstwo w owym przypadku miałoby wyjątkowo krótkie nogi - a i nie miało żadnego sensu.
Powrót do góry Go down


Jack Greywolffe
Jack Greywolffe

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 29
  Liczba postów : 20
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15348-niezawodny-czarnuch#411398
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyPon 30 Paź - 14:48;

Jack zdziwił się nieco, słysząc, że mężczyzna nie uczył się w Hogwarcie. Oczywiście to samo w sobie nic nadzwyczajnego, Hogsmeade można w końcu nazwać nawet atrakcją turystyczną, więc obecność obcokrajowców byłaby zupełnie normalna. Człowiek ten wszakże wyglądał na  t u t e j s z e g o, a jednak twierdził, że dopiero poznaje te okolice. Jack nie podejrzewał kłamstwa, przeciwnie, wyczuwał raczej szczerość, i dlatego jego zaciekawienie rozmówcą wzrosło. Nie okazał swojego zdziwienia w jakiś rażący sposób, może nieznacznie uniósł w górę jedną brew, ale nic ponad to. Dodatkowo informacja, że nieznajomy nie pochodzi stąd, dała Jackowi wskazówkę, jak z nim rozmawiać. Z Anglikiem czy Szkotem mógłby już pewnie przejść na “ty”, ale z obcokrajowcem lepiej pozostać na formie “pan”. Kto wie, jakie zasady panują w jego ojczyźnie?
A jeśli mowa o grzeczności, to w sumie rozmowa zaczynała się powoli rozkręcać i wypadałoby przestać być dla siebie nieznajomymi i się przedstawić. Zaproponowanie tego przypadało jednak w udziale starszemu rozmówcy, zgodnie z etykietą, którą akurat Jack pamiętał. Dlatego powstrzymał się od zapytania o imię czy wymienienia swojego i zamiast tego zainteresował się pochodzeniem mężczyzny.  
- O, to ciekawe. Można zatem zapytać skąd pan pochodzi? Sam dużo podróżuję i zawsze chętnie posłucham o obcych krajach.
To rzekłszy, oparł się wygodniej na dużym, ciekawego kształtu krześle, które wybrał sobie ze względu na wysokie oparcie, pasujące do jego sylwetki. Było ono proste, złożone z kilku przęseł, bez miękkiej poduszki pośrodku, za to z bogato rzeźbionym szczytem. Siedzisko krzesła zostało zrobione z lekko wklęsłej sklejki, również pozbawionej poduszeczki, zaś cztery grube nóżki wyginały się od wewnątrz. Średnio wygodne, jednak twarde podłoże nigdy Jackowi nie przeszkadzało, w przeciwieństwie do zbyt niskich oparć. Kiedy już było mu wygodnie, wziął do ręki kufel piwa i wsłuchał się w odpowiedź rozmówcy, przebijającą się przez delikatnie akompaniującą jej jazzową muzykę.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyWto 31 Paź - 8:38;

Lubił zagłębiać się w tematykę podróży - wynikało z niej często wiele ciekawych wspomnień; sam przemieszczał się chętnie, odwiedzał różnego rodzaju miejsca - chociaż ograniczony był (dotąd) wyłącznie do ram Europy. Mężczyzna nie bez powodu przywodził więc Bergmannowi na myśl osobę często pozostającą w ruchu - liczył, że już niedługo, choć odrobinę mgła tajemnicy opadnie i dowie się czegoś więcej; nie oczekiwał wiele, wszak czas łączącej ich znajomości dało się ledwie oszacować w minutach. Rozmowa jednak, z której coś wynikało, zawsze była miłym wtrąceniem w biegu wolnych momentów - a on przyszedł się zrelaksować po dniu pełnym zajęć, wykładania swym podopiecznym zaklęć oraz niekiedy zapanowaniu nad wyjątkowymi przypadkami, pragnącymi za wszelką cenę przeszkodzić w bezproblemowym przebiegu nauki. W Hogwarcie rozpoczynał swój drugi rok kariery nauczyciela - i musiał przyznać, sporo rzeczy różniło się tutaj od Trausnitz; nie działało to niemniej na niekorzyść - gdyby zapadło pytanie - nie żałował tej przymuszonej zmiany.
- Mój ojciec był Niemcem - wyjaśnił, wymieniając czas przeszły gładko, bez jakiegokolwiek uczucia. To również nie należało do wielkich, skrywanych pod ogromem warstw oszustw sekretów. Nie czuł się Brytyjczykiem, bynajmniej nie w zupełności. - Chciał, abym kontynuował tradycję - dodał krótko, aby doprecyzować. W jego odczuciu wszystko stawało się jasne - dlatego wydawał się tak brytyjski, tak perfekcyjnie dopasowany w schemat - i rzeczywiście, jego część niezaprzeczalnie zakorzeniła się na tej wyspie. Rozsiadł się wygodniej na krześle, opierając swoje plecy o stosunkowo twarde, stworzone z drewna oparcie.
- Wystarczy Daniel - powiedział, nie chcąc kreować przesadnego dystansu - zwłaszcza, że same w sobie okoliczności były dość luźne.
Powrót do góry Go down


Jack Greywolffe
Jack Greywolffe

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 29
  Liczba postów : 20
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15348-niezawodny-czarnuch#411398
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyWto 31 Paź - 16:45;

- Jack. - Greywolffe również się przedstawił i wyciągnął nad stołem rękę na powitanie. Jego dłoń było twarda i szorstka, a uścisk - mocny i szczery. Zwrócił oczywiście uwagę, jaki był uścisk jego rozmówcy. Równie mocny? Czy bardziej śledziowaty?
- Więc jesteś z Niemiec. Byłem tam kiedyś. Ładny kraj, szczególnie ten region, który nazywacie Bawarią. Piękne góry! I to powietrze, kiedy jesteś na szczycie! U nas na wyspach nie można tego doświadczyć. Zazdroszczę, pewnie mogliście całkiem często robić sobie takie górskie wycieczki. Pamiętam, jak pierwszy raz tam przybyłem… - kiedy mówił, jego oczy skierowały się nieco w bok, patrząc obok Daniela, jakby w coś lub kogoś, co znajdowało się tuż za nim. Uczucie, jak Jack wielokrotnie już słyszał, było dla jego rozmówców co najmniej dziwne. Jak gdyby widział on za ich plecami swoje wspomnienia, o których mówił, i mówił bardziej do tych właśnie wspomnień i do samego siebie niż do osoby przed nim. - Szczyty we mgle, nagie skały sterczące ponad chmury, ani ludzkiego oddechu w okolicy i tylko przytłaczająca obecność natury i magicznych dzikich stworzeń... - zanim rozkręcił się bardziej, zmitygował się i urwał w pół zdania. Czasem zdarzało mu się tak rozmarzyć, szczególnie podczas gadania o podróżach. Niezbyt to w sobie lubił. Trochę była to wina genów, z dziada pradziada większość Greywolffe’ów miała tendencję do tracenia kontroli nad sobą, w mniejszym lub większym stopniu. Ojciec Jacka był tak porywczy, że czasem można było wręcz powiedzieć, że wpadał w bojowy szał jak dawni szczkoccy berserkerzy. W sumie łowca nie mógł zatem narzekać. Pod kątem opanowania i tak był na całkiem innym poziomie. Bardziej przypominał swojego wuja, który dawał się ponieść jedynie podczas poszukiwania informacji, niekiedy zatracając się w stertach książek i zapominając o śnie i jedzeniu. Jack był więc w najmniej chyba szkodliwy sposób dotknięty tą charakterystyczną cechą temperamentu.
- Taaaak, eeemmm… - znów opanowany, trochę niezręcznie powrócił do rzeczywistości.  - Więc, co sprowadza Cię do Anglii?
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptySro 1 Lis - 14:07;

Dłonie - w charakterystycznym, wyrytym na twarzach tablic społecznych reguł - geście, uścisnęły się powitalnie wraz z ujawnieniem imienia; jego uścisk z kolei wpasowywał się w kanon pewnego, aczkolwiek wyważonego ruchu, bez wkładania weń niepotrzebnych pokładów siły. Twarz rozświetlał mu delikatny uśmiech, kiedy jedna dłoń opuszkami wnikliwie przekonywała się o fakturze naczynia - owe drobne zajęcie nie przeszkadzało jednakże w skupieniu większej uwagi na wypowiedzi już-nieco-mniej-nieznajomego towarzysza przy stole. Wywód ten nie był irytującym bełkotem, wprawiał w pewnego rodzaju zadumę, sprowadzał określone wspomnienia wyłaniające się z wyobraźni, spostrzegane wewnętrznym wzrokiem.
- …dystans. Świadomość, jak wszystko inne staje się mało istotne - dopowiedział od siebie. Uwielbiał ten widok - rozpostarty ze wzniesień, ze znalezienia się wręcz na krawędzi, skąd jeden, nieodpowiedni krok był w stanie sprowadzić nieszczęsne ciało wprost w przepaść. - Niemniej z częścią stworzeń wolałbym się bezpośrednio nie zetknąć - oznajmił półżartobliwie, co zresztą w zupełności zgadzało się z wyznawaną prawdą. Nigdy nie ciągnęło go do niebezpiecznych kreatur; nie umiał pojąć fascynacji choćby smokami - które - niezaprzeczalnie majestatyczne, nie zachęcały jednak do jakiejkolwiek współpracy.
- Moja matka - zaczął wyjaśniać tuż po rozbrzmieniu pytania, dotyczącego dlaczego znalazł się tutaj - pochodzi z Wielkiej Brytanii. Dużo czasu spędziłem w Londynie. - Czuł się związany z ową deszczową stolicą - jak z całym państwem, szarym, spokojnym, o flegmatycznych w stereotypach mieszkańcach. Zanim został nauczycielem, zajmował się tutaj karierą naukową, wydając różne artykuły i prace - co również zdarzało mu się do dzisiaj.
- Podróżowałeś kiedyś poza granice Europy? - zapytał, zaintrygowany pierwszy raz spotykanym rozmówcą. Wiedział już, że z pewnością - w temacie odwiedzania nieznanych wcześniej terenów - miałby on wiele do powiedzenia.
Powrót do góry Go down


Jack Greywolffe
Jack Greywolffe

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 29
  Liczba postów : 20
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15348-niezawodny-czarnuch#411398
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptySro 1 Lis - 22:58;

- Och, nie wątpię, z częścią z nich mało kto chciałby mieć do czynienia! - Jack zaśmiał się lekko. - Śmiertelnie są niebezpieczne. Ale jakie piękne... Majestatyczne. To moja praca - dodał, biorąc kolejny łyk piwa. PORZĄDNY łyk. Wkrótce będzie musiał skoczyć po następne. - polowania na magiczne stwory. Uwielbiam te wspaniałe zwierzęta, lecz to, co mogą one dać ludziom, jest mimo wszystko ważniejsze. Zawsze traktuję je z szacunkiem, nawet kiedy jestem na łowach. A ty gdzie pracujesz?
Wreszcie zadał pytanie, które pragnął zadać od początku, ale nie chciał wyrwać się jak Filip z konopii. Jeśli okaże się, że Daniel jest nauczycielem, Greywolffe będzie mógł dowiedzieć się czegoś, co tyczy się jego małego śledztwa.
- No to można powiedzieć, że jesteś bardziej tutejszy niż ja - skwitował informację o matce swojego rozmówcy. Sam pochodził ze Szkocji i spędził tam całe swoje dzieciństwo, zaś po ukończeniu Hogwartu był w ciągłym ruchu i rzadko zaglądał na Wyspy. - Taaak - Oczy Jacka znów przybrały ten niepokojący, marzycielski wyraz. - Nie raz i nie dwa, chociaż i tak nie tak wiele, jak bym chciał. Najdalej byłem w Australii. O, tam mi się podobało! Na wybrzeżu wielkie i mniejsze miasta, ale im głębiej w ląd, tym więcej dzikiej przyrody i wielkich stepów i pustyń. Tropiłem tam Tebo, który uciekł handlarzowi. Trudne zadanie, bo te bestie potrafią stawać się niewidzialne. Na szczęście miałem go tylko wytropić i nie zgubić, kiedy handlarz sprowadzał ekipę do złapania go żywcem. Ciężko było wytrzymać w tym palącym słońcu, ale widoku Uluru na horyzoncie nie zapomnę chyba do końca życia. - Skończenie swej krótkiej opowieści Jack przypieczętował wychyleniem do dna swojego piwa. Kiedy kelner przechodził obok, poprosił o następne. Znak, że rozmowa jeszcze trochę potrwa. Greywolffe zdecydowany był dowiedzieć się tego, po co tu przyszedł. Wbił wzrok w Daniela i czekał na jego odpowiedź, szczególnie tę dotyczącą pracy.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyCzw 2 Lis - 9:17;

Był w stanie bez najmniejszego problemu powiedzieć jedno.
- Mógłbym zostać uznany za przeciwieństwo - stwierdził, nadal zręcznie balansując po cienkim moście między granicą pozostawania poważnym a zwyczajnego żartu. - Nie mam ręki do zwierząt. - Prawda, najczystsza prawda, z jaką był pogodzony - co więcej! na jakiej w ogóle jemu nie zależało. Nigdy nie przejawiał ogromnej miłości w stosunku do zwierząt, nie marzył o własnym pupilu, a jego niezbędna w sprawach korespondencji sowa (nieudany urodzinowy prezent po odejściu poczciwego, znoszącego mężczyznę, upierzonego staruszka) zwąca się Krebs, nawet ona nie przepadała za nim. Osobiście do różnych zazwyczaj-czworonogów odnosił się całkowicie neutralnie - nie tępił ich, nie przeszkadzały jemu kręcące się na patykowatych odnóżach insekty, nie przeszkadzały mu psy znajomych albo wcześniejsze lekcje opieki nad magicznymi stworzeniami. Po prostu sam - zainteresowania miał skierowane w zgoła odmiennym kierunku.
- Zajmuję się transmutacją - wyjaśnił, bez najmniejszego problemu zaspokajając ową ciekawość. - Oprócz tego uczę w Hogwarcie - uzupełnił dopiero na drugim miejscu; nie bez przyczyny, ponieważ zawsze na piedestale znajdowała się własna kariera naukowa - dopiero dalej, motywująca ją praca. Jak często powtarzał, nauczycielem z powołania nigdy, ale to nigdy nie był - oraz nie miał zamiaru pozostać.
- Sam chętnie bym się tam wybrał - skomentował jeszcze - to zrozumiałe - australijskie widoki z pewnością trwale zakorzeniały się wewnątrz gleby pamięci. Nie tylko zresztą Australii, choć należało przyznać - była ona na swój sposób wyjątkowa, manifestując swoją odmienność jako ogromnej wyspy umieszczonej na przeciwległej półkuli.
Powrót do góry Go down


Jack Greywolffe
Jack Greywolffe

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 37
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 29
  Liczba postów : 20
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15348-niezawodny-czarnuch#411398
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15331-jack-greywolffe
Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 EmptyPią 3 Lis - 9:10;

- O, to szacunek - z pełną szczerością powiedział Jack. - ja w Hogwarcie zawsze miałem problem z transmutacją. Profesor Mcgonagall była... cóż, bardzo surową nauczycielką, a ten przedmiot nie był moją najmocniejszą stroną. Szkoda. Teraz chciałbym nadrobić ten czas i się transmutacji nauczyć. W wielu sytuacjach mogłaby bardzo mi się przydać.
Miał na myśli oczywiście sytuacje swoich polowań. Wychowanie Greywolffe'ów sprawiło, że był bardzo sprawny fizycznie i często odwoływał się właśnie do działań fizycznych zamiast do magii. A próbując złapać jakieś stworzenie w zwykłą sieć, zamiast operować magią i próbować je ogłuszyć, chętnie skorzystałby czasem z dodatkowego narzędzia, które mógłby stworzyć z pomocą transmutacji.
- Ciekawy jestem, jak obecnie wygląda praca w Hogwarcie. Kiedyś myślałem nad aplikowaniem na nauczyciela ONMSu, ale uznałem że mógłbym się tym znudzić. Niemniej teraz chyba nie jest tak nudno, prawda? Uczyć rzucania czarów, kiedy wokół te wszystkie zakłócenia... Co o tym myślisz? - nie skłamał zbytnio, faktycznie kiedyś, choć krótko, rozważał możliwość nauczania Opieki nad Magicznymi Stworzeniami. Pewnie gdyby obecność Greywolffe'ów w Hogwarcie była konieczna, spróbowałby swoich sił. Obecną sytuację dało się jednak badać z zewnątrz i Jack bardzo liczył na w miarę szczegółowa odpowiedź Daniela, który zdawał się być człowiekiem inteligentnym, mającym własne zdanie na przeróżne tematy.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub Jazzowy - Page 7 QzgSDG8








Pub Jazzowy - Page 7 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 7 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub Jazzowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 15Strona 7 z 15 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 11 ... 15  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub Jazzowy - Page 7 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-