Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szczyt Wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 38 z 40 Previous  1 ... 20 ... 37, 38, 39, 40  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPią Cze 11 2010, 18:31;

First topic message reminder :


Szczyt Wieży

Każdy kto chce tu przyjść, musi pokonać około pięciuset schodków. Jest to z pewnością wysiłek warty zachodu, bowiem rozciąga się tu wspaniały widok na błonia oraz większą część zamku. Warto zostać tu do nocy, szczególnie gdy nie ma lekcji i poobserwować nocne niebo, które widać stąd wspaniale.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Aileen Desiree Weaver
Aileen Desiree Weaver

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 285
  Liczba postów : 362
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyNie Lut 19 2012, 18:12;

Hahahaha, ta parodia była zupełnie całkiem niezła, ot co. Dracon na prezydenta, zagłosuję na niego!
Desiree wysłuchała jego opinii na temat jej i różu i sama nie wiedziała czy ma zabić siebie, jego czy może się roześmiać. -Yhy, dobra. Kiedyś ją ubiorę, specjalnie dla ciebie. Albo nie, prędzej bym umarła niż ubrała coś różowego. -tym oto stwierdzeniem zakończyła sprawę. Choć muszę przyznać, całkiem miło jej się zrobiło gdy stwierdził, że jej zdjęcie mógłby powiesić sobie nad łóżkiem. No i jeszcze w ramce w serduszka, o jak słooodko! Na miejscu Desiree od razu bym zapomniała o Tristanie i zakochała się w Draco, o. Ale ona to nie ja niestety, głupia jest, zaślepiona i w ogóle niech jej już to wszystko przejdzie.
Całe szczęście, że nie ja piszę same głupoty, już się balam, że będę zmuszona leczyć się w szpitalu psychiatrycznym czy coś, a to mi się wcale nie uśmiecha, także odetchnęłam z ulgą i dziękuję za pocieszenie. -To masz wielkie szczęście. -przyznała, gdy chłopak stwierdził, że nie zna Gryfonki. Ślizgonka także chciałaby żyć w błogiej nieświadomości, że ktoś taki w ogóle istnieje. No ale niestety, wyszło jak wyszło.
Dobra to ja wołam Lordzia. VOOOOOOOOOLLLLLDDDDEEEEEK! Ej, zamknął się w kiblu i nie chce wyjść. Ot, szuja jedna. A już spodobała mi się wizja Draco gotującego Puchoneczkę w rosole i poświęcenie jakze pięknego włosa naszej panny Weaver. No i Voldemort uśmiechający się i drapiący po nosie, którego nie posiada...to jest taka słodka wizja, że aż ją sobie wyobraziłam i wygląda przecudnie po prostu. A nazwa węża jest po prostu genialna. Golas. Jakże to swojsko brzmi.
-Wybacz, nawet nie wiesz jak mi przykro! Och, teraz do końca życia wyrzuty sumienia będą zżerały moją zepsutą duszę. Ale powiem ci, że masz szczęście, że w ogóle się zjawiłam. Bo teraz przynajmniej cię uratuję, a tak to byłbyś sam, i co? Ale..nie, nie umieraj! -załkała żałośnie Desiree już planując rzucenie się na chłopaka i zrobienie mu usta-usta ( o_O ) aby go uratować. Ale na szczęscie nie było to konieczne bo Dracon po chwili sam wstał i na znak, że wszystko z nim w porządku sięgnął po alkohol. -Och, ty żyjesz! To dobrze, nie wybaczyłąbym sobie gdyby przeze mnie coś ci się stało! Na szczęście przyniosłam swój alkohol, a to za pewne jest świetna odtrutka na to coś, co zaserwowano nam tutaj. -spojrzała krzywo na butelki znajdujące się w rogu alkowy. Trzeba koniecznie zaskarżyć dyrektora, że pozwolił na coś takiego, toż to jest zatruwanie uczniów! Karygodna sprawa.
Wysłuchiwała wymówki Dracona nie do końca mu wierząc, ale nie będzie mu tu robiła wyrzutów, przecież są Walentynki! Pokiwała jedynie głową. -Okej. -odparła kończąc temat. Chce to niech sobie ogląda bajki, nic jej w sumie do tego.
Nazwy które wymyśliłaś są cudowne po prostu! Koniecznie trzeba się nad tym glębiej zastanowić, bo takie talenty nie mogą się, proszę ja was, zmarnować.
Co do alkowy, zupełnie podzielam zdanie Dracona. Pomieszczenie to, nazywające się tak jak się nazywa, nie może tak po prostu nie mieć łózka! To jest niezgodne z konstytucją! Albo...no, mniejsza z tym. Po prostu jest niezgodne ze wszystkim, o.
Desiree w zasadzie nie zna francuskiego. A może zna, a ja o tym nie wiem? Ej, to trochę dziwna sytuacja. Może przekazałam jej tą umiejętność telepatycznie? O, albo Ślizgon, jeszcze lepiej. Tak czy inaczej, można przyjąć, że w swoim arsenale językowym, oprócz rodzimego angielskiego ma jeszcze właśnie ów zwrot jaki zaprezentowała, w języku francuskim. Tak chyba będzie najłatwiej to wszystko wytłumaczyć. A to skąd owe słowo zna...osłońmy to zasłoną milczenia. -Dobrze, mój drogi, rozważę je głęboko w swoim sercu. Wiedz, jednak iż miłość do ciebie goreje we mnie niczym znicz, dlategoż nie wybaczyłabym sobie gdybyś więcej nie uraczył mnie swoimi wypowiedziami. - ależ nam się tu romantycznie zrobiło, ojej. To na pewno dzięki klimatowi tego balu, który był doprawdy bardzo dostosowany do dzisiejszego święta. Przytulając i całując chłopaka Desiree poczuła się naprawdę dobrze. Nie była tym zakłopotana, czy też nie zżarły jej od razu wyrzuty sumienia. Bo w sumie po co miałyby ją one dopaść? Może jeszcze nie do końca do niej to dotarło, ale jest wolna, została sama, nie skrępowana niczym i nikim. Może robić co chce i co jej się podoba, prawda? A owa sytuacja niezwykle przypadła jej do gustu, muszę rzec. Speszyła go? O kurczę, nie to było chyba jej zamiarem, natomiast jaki był jej cel to naprawdę nie mam pojęcia. I muszę cię rozczarować, ale...ona chyba nie zrobiła tego tylko dla zabawy. Nie żeby się w nim zakochała, czy coś w tym rodzaju, o nie, na takie rzeczy to jeszcze nie pora. Ale...po prostu chyba chciała poczuć się dobrze. A nic jej tak nie rozluźniało jak obecność i dotyk drugiej osoby. Było to coś czego nie mogła kontrolować, głupia zachcianka. I powiem więcej. Śmiem twierdzić, iż gdyby nie była zakochana w kimś innym, i nie cierpiała z tego powodu, albo jesli już to od rozstania minęloby co najmniej kilka miesięcy więcej to nie zakończyłoby się to na niewinnym pocałunku w policzek, o nie. Ba, nawet nie wiem na czym teraz się zakończy. Ale na seksie na pewno nie, tego jestem pewna na milion procent.
"Czy się wytrzeć natychmist...." Pff. Dziewczyna prychnęła cicho i odwróciła głowę od chłopaka pokazując jak to bardzo jest fochnięta. Ale oczywiście tak nie było, więc od razu jej spojrzenie powróciło na niego. -No wiesz, zraniłeś mnie, zraniłeś mnie na wskroś. Teraz to ty musisz błagać mnie o wybaczenie. Ja tu cię przytulam, całuję, okazuję ci swą miłość, a ty co? -spytała z udawanym wyrzutem po czym założyla ręce na piersi. Uśmiechnęła się wesoło i dosyć słodko moim zdaniem do Dracona jednocześnie wbijając w niego wyczekująco spojrzenie. -No czekam. -stwierdziła ponaglając go, aby zaczął obmyślać jak by tu ją ubłagać. Postaraj się chłopcze!
Osobiście uważam, że powinnyśmy pójść na kompromis i uznać że między nimi mogłoby wyniknąć coś dziwacznie fajnego, o.

Powrót do góry Go down


Abigail Grimmasi
Abigail Grimmasi

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 190
  Liczba postów : 203
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPon Lut 20 2012, 01:10;

Od pogaduszek jest przerwa pomiędzy Historią Czarów , a Zaawansowanymi Miksturami, a nie Bal Walentynowy, gdzie większość uczniów odurzona była oparami unoszącymi się w powietrzu, niezdolnymi do logicznego myślenia, a co dopiero rozmów. Były walentynki! Dzień zakochanych, co z tego, że mężczyzna, którego darzyła uczuciem zniknął, chyba już na zawsze? Właściwie, to zdążyła już o nim zapomnieć. A co do poczucia moralności, zgadzam się zupełnie. Prawiły o nim tylko i wyłącznie kompletnie nieinteresujące istoty, na które nikt, nawet pijany, by nie spojrzał.
Odpowiedziała równie znaczącym uśmiechem. Dopiła resztkę szampana i odstawiła kieliszek na stolik. Zlustrowała go ponownie uważnym spojrzeniem. Już od wejścia zauważyła, że wyróżnia się strojem. Wszędzie paradowali mężczyźni w eleganckich marynarkach, pod krawatem i w wypolerowanych butach. Ona zwracała uwagę na swoją figurę, ćwiczyła, dbała o linię, ubierała stroje podkreślające walory jej sylwetki, ukrywające mankamenty, do których zniszczenia dążyła. Nie była przesadnie szczupła, chorobliwie chuda, ot, normalna. Przynajmniej w swoich oczach. Nie lubiła popadać ze skrajności w skrajność, a ludzie, którzy wręcz z chorobliwą troską o siebie dbali, czy też o mięśnie lub płaski brzuszek, wydawali jej się śmieszni.
Każdy kolejny łyk szampana, głębszy wdech, powodował, że coraz bardziej czuła się rozluźniona, wszystkie zahamowania zniknęły, miała ochotę się bawić i dobrze spożytkować dzisiejszy wieczór. Dawno już się tak nie czuła. Odprężona, z błogim uśmiechem na ustach, wpatrzona w Jaspera, czekając na jego pierwszy krok.
Nie była zaskoczona pocałunkiem. Jak już, to tylko pozytywnie. Dlatego przysunęła się bliżej niego, patrząc w jego oczy. Nachyliła się w jego stronę, składając pocałunek na policzku, przy samym kąciku ust.
Powrót do góry Go down


Jasper van der Rose
Jasper van der Rose

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 67
  Liczba postów : 73
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPon Lut 20 2012, 17:37;

Na takie potwierdzenie czekał i wraz z tą deklaracją w postaci pocałunku jego oczekiwania zostały spełnione. Zdecydowanie nie miał nastroju na jakieś kizi-mizi, więc gdy Abi przysunęła się do niego, posadził ją sobie na nogach.
Palcami przejeżdżał po jej plecach, szybko wnioskując, że owa sukienka, choć piękna, zaraz okaże się całkowicie bezużyteczna. Przysunął ją blisko do siebie, czując jak delikatny zapach jej perfum drażni jego nozdrza i jak jej oddech łaskocze go w kark.
Wyciągnął rękę po stojącą w pobliżu butelkę whisky i pociągnął kilka łyków. Zmagając się z płomieniem, który rozpętał się w jego przełyku odstawił flaszkę na miejsce i złożył między obojczykami Abi długi, leniwy pocałunek.
W sumie zastanawiająca sprawa, że jeszcze mu się nie znudziło to wszystko. Owszem, dziewczyny czy tam kobiety, które były trudniejsze do zdobycia, były dla Jaspera o wiele ciekawsze, bardziej intrygujące i zachęcające do dalszego poznawania ze strony osobowości. Jednak w tych, które były niczym kotki, pragnące pieszczot, pocałunków i ... innych rzeczy, również dostrzegał coś, bez czego z pewnością byłoby mu ciężko. W ogóle uwielbiał te interesujące stworzenia o wyjątkowo nielogicznym toku myślenia i jeszcze bardziej nielogicznym napadom błyskotliwości (czasami).
No ale zdecydowanie ten drugi typ spotykał częściej, gdyż w obecnym składzie hogwarckich roczników jedynie niewielki odsetek dziewcząt nadawał się do bardziej zaawansowanych kontemplacji i dysput na tematy przeróżne, a reszta dzieliła się na obozy seksownych uczennic, wykorzystujących obowiązek noszenia szat do podrywania fetyszystów mundurków szkolnych i na absolutne kujonice z okularami jak denka od szklanek, tudzież o aparycji cegły.
Dlatego też zsunął z ramion Abi tą nieszczęsną sukienkę licząc na wcześniej wspomniany przebłysk, że szybko wyrzuci ją za siebie, szeptając w Jasperowe ucho perwersyjne wyznania.
Powrót do góry Go down


Lillyanne Sangrienta
Lillyanne Sangrienta

Nauczyciel
Rok Nauki : VI
Wiek : 29
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 442
  Liczba postów : 448
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyWto Lut 21 2012, 15:17;

Gryfonka uchyliła drzwi alkowy z numerem 9. Była sama, siedziała tam wystarczająco długo, by być pewnym, że nikt do niej nie przyjdzie. Nikt jej nie powita i nikt nie porozmawia. O czym ona myślała? Jakie miała nadzieje? Że przyjdzie do niej książę z bajki? Na czarnym rumaku i porwie ją w nieznane? To było niemożliwe i niemożliwe było życie jakie ona sobie wyobrażała, szczęśliwe bez problemów. Na jej twarzy zagościł grymas, była niezadowolona, ale nie wściekła. Bardziej głębiło się w niej uczucie żalu i zażenowania, że wyobrażała sobie niemożliwe. Zatrzasnęła za sobą drzwi od alkowy spuszczając wzrok. Dużo osób siedzi w nich wraz ze swoją połówką, którą otrzymał od swatki, a ona? Ona najwyraźniej nie nadaje się dla nikogo, nie jest dobra dla nikogo, nie jest odpowiednia. Więc po co robiła sobie nadzieje? Setki pytań zero odpowiedzi. Była spokojna, może to przez tą delikatną woń, która unosiła się w powietrzu i okłamywała wszystkie jej zmysły. Nie chciała być zrelaksowana, nie chciała być szczęśliwa, chciała pokazać swój gniew i niezadowolenie, ale po prostu nie umiała. Znudzona rozejrzała się po pomieszczeniu oglądając osoby, które się w nim znajdują. Jej wzrok zatrzymał się na mężczyźnie, który siedział wygodnie w fotelu. Przed jej oczami pojawił się obraz, w którym ona leży na ziemi w cieplarni i pierwsze co ujrzała po obudzeniu się to twarz owego mężczyzny. Niepewnie podeszła do niego i przez dłuższy czas stała w milczeniu witając się jedynie ruchem głowy. Kiedy była pewna co chce powiedzieć chyliła swoje malinowe usta i wydukała pół szeptem.
- Nie pamiętam, czy dziękowałam… Więc chciałam to zrobić teraz… Dziękuje, za ratunek…
Powrót do góry Go down


Dracon Nicholas Uchiha
Dracon Nicholas Uchiha

Student Slytherin
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 222
  Liczba postów : 241
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptySro Lut 22 2012, 15:34;

Dlaczego na prezydenta? Przecież on nie ma aż takich trudnych planów. Dlaczego miałby się ubiegać o jakieś durne stanowisko... Przecież może być panem wszechświata! Będzie siedział na ogromnym tronie przyozdobionym złotem, od którego odbijały by się piękne światła tworząc wokół wielobarwną tęczę. Wyidealizowany świat idealnego władcy! Ah!
- Nawet, jeśli miałaby to być lekko różowa seksowna bielizna? Wtedy też się nie dasz w to ubrać? - On nie chciał najwyraźniej skończyć tematu. Musiało to komicznie wyglądać, kiedy chłopak, który naprawdę nienawidzi różu przekonywał członkinię Slytherinu by specjalnie dla niego nosiła ten jakże wdzięczny i jego zdaniem charakterystyczny dla głupich puchonek kolor.
Oj kochana, Dracon się jeszcze troszeczkę postara i kto wie? Pewnie jednym skinieniem palca będzie potrafił przyciągnąć do siebie śliczną dziewczynę. I może i ona zawiesi sobie takie prześliczne, seksowne zdjęcie nad łóżkiem? Albo jeszce by było lepiej, jakby to zrobiła na całym pokoju! Waa!
Jakby co obie pierwsze co to lecimy do pokoju, gdzie wszędzie są poduszki, a do tego nie ma klamek. Kaftan bezpieczeństwa byłby równie niezbędny. I będziemy się bujać w te i z powrotem w kwintesencji choroby sierocej.
- Ale nie martw się. Zniszczymy jej życie – Odpowiedział, chociaż dla niego to wszystko było naprawdę zabawne. Ale nigdy by tego po sobie nie pokazał. I nigdy by się nie przyznał do tego, że jakaś rzecz wzbudza w nim szczery uśmiech, a nie kpinę jak to zazwyczaj się dzieje.
Jak to się zamknął?! Otwórz go! Jest niezbędny do naszego planu! Jak nie, to ja tam przyjdę i wezmę ze sobą piłę mechaniczną. Pokroimy drzwi! Władzimierzu wyjdź wyjdź nie bój się! A jak nadal nie będzie chciał wyjść, to zrobimy mu horror pt. Hollywoodzkie dziwki uzbrojone w piły łańcuchowe! Ah, ulubiony film Dracona... Chociaż nigdy go nie oglądał. Ale czyż nazwa nie jest naprawdę interesująca?
- Niee, nie żyje. Umarłem. Potrzebuje sztucznego oddychania – Czyżby jej czytał w myślach? No, nie koniecznie. Po prostu kolejny żartobliwy tekst pokazujący jaki to z niego zwykły podrywacz, który na dodatek nie potrafi wymyślić żadnego oryginalnego tekstu. Zrobił lekkiego, prawie niewidocznego dzióbka i cmoknął zachęcająco czekając w zniecierpliwieniu na jakże ożywczy gest. Ta atmosfera naprawdę jest zabójcza dla opanowania.
- Wiesz, zastanawiam się jakie działanie ma to, co tutaj zostało sprowadzone przez nauczycieli. Kusi mnie jak cholera, żeby się napić. Myślisz, że bym się na ciebie rzucił i cię zgwałcił? - Spytał biorąc z barku jedną z butelek. Nalał odrobinę czerwonego jak krew wina do lampki i zamieszał kilka razy najpierw w prawo potem w lewo chcąc sprawdzić, czy nie wyleci z tego jakiś zły, magiczny dym. Ale nic takiego się nie stało. Oblizał dolną wargę smakując pozostałości po alkoholu przyniesionym przez Des. Jak się bawić, to się bawić... Ne? Spojrzał pewnie na dziewczynę, ale na razie nie pił.
Ministerstwo Magii powinno wszcząć postępowanie karne przeciwko osobie, która wymyśliła, że to wszystko to właśnie alk... akl... ZNOWU ZAPOMNIAŁ JAK TO SIĘ NAZYWA! Czy to słowo naprawdę było aż takie trudne, czy po prostu albo ja, albo on jesteśmy kretynami? Podejrzewam jednak, że Dracon. W końcu ja jestem wszechwiedzącą narratorką, bogiem i w ogóle wszystkim co zdarzy się wam w życiu najlepszego.
- Więc łap skrzydlatą kuleczkę miłości, a zostaniesz jedyną, najwspanialszą szukającą jaką kiedykolwiek mógłbym spotkać i jaka kiedykolwiek zagościła w moim życiu – Odpowiedział jej. Mało brakowało, żeby wziął jej dłoń i począł całować od dłoni w górę przez ten francuski. Chwila. Chyba to też było w jakiejś mugolskiej bajce. Rodzinka Adamsów czy coś. Kolejne głupoty, których WCALE nie oglądał!... A ja oglądałam. Oh, dzięki temu moja jakże genialna wiedza daje ujście w najbardziej inteligentnych porównaniach.
Nie dla zabawy? Więc cóż działo się w serduszku ów prześlicznej? Pewnie ponad 60% nadal jest zainteresowane tylko i wyłącznie Tristianem, do której jej serce tęskni. Ale kto wie? Może ta mniejsza połowa już powoli wychyla się ku boskiemu, niesamowitemu, najwspanialszemu? Temu oto Draconowi, który skoro jego twórca jest bogiem to i sam powinien nim być? A jeśli nie, to jest w jakimś sensie synem bogo-diabła. Więc jest najlepszy! Ooo! I wszystko jasne. Nie da się nie zakochać w takiej Brawurce junior!
Skąd on wiedział, że dziewczyna się obrazi? Nie był taki jego cel. Oczywiście to była kolejna część jego czarnego humoru, który bardziej dobija i irytuje niż rozśmiesza. Westchnął tak, jakby w momencie kiedy ona się obraziła stał się udręczonym biedakiem. Przestając myśleć napił się z ów lampki, którą wcześniej uzupełnił cieczą o przyjemnej barwie. Oj! Chwila, czy to czasem nie był ten alkohol z barku? Ojojoj. I tym razem naraz dość dużo cieczy trafiło do niego ust. Spłynęło gardłem przyjemnie ocieplając całe jego ciało.
Dziewczyna nie musiała długo czekać. Zszedł z siedziska i usiadł na kolanach będąc przed dziewczyną. Chwilowo spoglądał na nią z dołu niezwykle przepraszająco, chociaż mimo wszystko to jednak on, a on nie przeprasza. Przynajmniej nie szczerze. Ale osoby, którą się lubi się nie okłamuje i nie oszukuje, no nie? Boże, gdyby wiedział jakie ma głupie myśli w podświadomości, to pewnie by przywiązał sobie kulę do szyi i skoczył z mostu. Jednak na razie nie było ku temu planów. Dlatego podniósł się. Wplótł palce w jej włosy lekko zaciskając rękę w pięść nad karkiem. Tak, żeby jej nie bolało, ale żeby ją móc... Swobodnie przyciągnąć do siebie, oczywiście wcześniej podnosząc się by bli prawie na równych poziomach. Momentalnie sprawił, że jego wargi dotknęły kącika jej ust i dłużej przy nim trwały jednak nie przesuwając się w prawo, by znaleźć się na środku aksamitnych warg dziewczyny.
Powrót do góry Go down


Aileen Desiree Weaver
Aileen Desiree Weaver

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 285
  Liczba postów : 362
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyCzw Lut 23 2012, 13:01;

A no tak, przepraszam, mój błąd. Oczywiście, że Draco jest panem wszechświata, jak mogłam o tym zapomnieć. Powinnam zostać za to torturowana czy coś.
Słysząc propozycję noszenia różowej bielizny pomachała tylko głową. Nie tolerowała różu w zadnej postaci, choć trzeba przyznać, że jeden taki komplet odzieży ukrytej posiadała, ale on oczywiście nie musiał o tym wiedzieć. Ale co tam! -Dobrze, obiecuję, że kiedyś takową dla ciebie założę, proszę bardzo. -obiecała chłopakowi beznamiętnym tonem, lekko znudzonym. Oczywiście nie wątpię w umiejętności Dracona, który na pewno potrafiłby każdą dziewczynę do siebie przyciągnąć, rozkochać i w ogóle...Tylko...Desiree to nie ten typ człowieka, to ona zazwyczaj rozkochiwała. Także nie wiem czy działąnia chłopaka akurat w jej przypadku się powiodą, ale jeśli chcesz, to proszę nie zaszkodzi. A co do zdjęć...to nie wiem, może i by jakoś dała radę powiesić jakieś.
No lecimy, lecimy, ale nie zapominajmy o trzeciej atomówce, bo bez niej to tak jakoś niekompletnie. Potem już tylko kaftan, poduchy, i zacznie się zabawa, o. Podbijemy cały psychiatryk, zobaczysz!
-Spoko, trzymam za słowo. - Miała nadzieję na naprawdę spektakularne zniszczenie życia obu dziewcząt. A sytuacja wcale nie jest zabawna, więc dobrze, że Ślizgon nie pokazuje rozbawienia.
No normalnie się zamknął! Zaryglował drzwi i syczy, że nie wyjdzie. Ha, zapewne myśli, że jak użyje mowy wężów to go nie zrozumiem. Toż ja też używam tęgo języka, tylko cii, bo nikt jeszcze o tym nie wie! Albo nie...czekaj. Wyszedł jak mu obiecałam, że będzie mógł sobie potorturować moją przyjaciółkę (tak, wiem. Miła jestem, trzymać się ode mnie z daleka i takie tam. Ale spokojnie, nic jej się nie stanie, a jeśli tak to wtedy rozpętam drugą wielką bitwę o Hogwart!). Więc teraz spokojnie możemy zacząć gotować rosołek. A nazwa horroru jest rzeczywiście intrygująca, aż dziw, że nie słyszałam o tym wcześniej.
Obserwowała go z uwagą gdy tak udawał, że umiera. Oczywiście wiedziała, że to tylko żarty, mające wpędzić ją w poczucie winy ale mu się to nie udało,o. A co do usta-usta...To podstawy pierwszej pomocy, tak? Więc niech on sobie nie wyobraża tu nie wiadomo czego. - Wiesz...nie wyglądasz jakbyś umierał, a już na pewno oddychasz, więc myślę, że nie będzie ci to potrzebne. -wyjaśniła mu poważnie jednak z dziwnym błyskiem w oku.
Ej, niech on tego lepiej nie pije! -Ty, Draco, nie pij tego lepiej. Nie wiadomo co to tam jest. No, ja też się nad tym zastanawiam i nawet nie zamierzam tego próbować. Tylko byś spróbował! -ostrzegła go żeby czsami nie zachciało mu się tego robić.
Oczywiście, aby nie być nieuprzejmą w stosunku do ciebie, przyznam, iż faktycznie, to że zapomina nazwy tego pomieszczenia świadczy źle jedynie o nim. Wszechwiedzący autor wie wszystko, jak sama nazwa wskazuje, niemożliwym by więc było byś wiecznie zapominała o alkowie.
Słysząc jego uroczą wypowiedź zrobiło jej się niezwykle miło i takie tam, przyjemnie, no. Także uśmiechnęła się nieśmiało. - Jako iż jestem twoją drugą połową, największą miłością, do końca życia i w ogóle śmiem twierdzić iż już jestem najlepszą, najwspanialszą i jedyną szukającą ,któą kiedykolwiek spotkałeś i jakiej już nie spotkasz, nawet jeśli nie będę miala znicza. Bo jeśli chodzi o quiddicha to ja prawie nigdy nie latałam na miotle, po prostu nie mogę więc...mogłabym łapać tą złotą piłeczkę, tylko jeśli byłaby w zasięgu moich rąk, gdybym stała na ziemii. Ale co do reszty, to rzecz jasna masz rację. - przyznała. Rzeczywiście, bała się latania. Chociaż nie tyle to co po proatu nie mogła, jej psychika była zbyt słaba. Też oglądałam Adamsów, yeah! I owy gest, o któym wspomniałaś był niezwykle uroczy i romantyczny. Uwielbiam na niego patrzeć takze grając w Simsy, czego dawno nie robiłam, ale znowu sobie ściągnęłam i chyba zacznę od nowa, bo to taaaaka fajna gra. Nie obrażę się jeśli Draco uczyniłby go względem Desiree. Nie wiem co ona na to, ale ode mnie masz pozwolenie na ten gest. Czy skorzysstasz, czy nie..to już twoja sprawa, o.
Nie mam pojęcia co działo się w jej sercu, nie znam jej. Ale śledząc jej losy to zapewne masz rację i ogromna część duszy dziewczyny tęskni za Puchonem. Nie mam pojęcia czy 60, czy więcej procent, ale tęskni. I nie wiem czy ciągnie ją do Dracona, nie mnie to oceniać, ale myślę, że raczej nie. Wiecie, magia tego miejsca, tej dziwnej waniliowej, uspokajającej woni i w ogóle, to robi swoje. Oczywiście, że nie da się w nim nie zakochać! Osobiście go wielbię, ubóstwiam i w ogóle. (Taaa, zdradzam nieobecnego męża, ależ mi przykro. xD )
Dziewczyna oczywiście się obraziła. Przecież ją zranił, nie docenił jej gestu, zlekceważył go! Więc musiała odpowiednio na to zareagować. Ojojojoj, faktycznie. Alkohol nadziany afrodyzjakiem zaczął działać! Uwaga na napalonego Ślizgona! Desiree ze zdziwieniem patrzyła na jego poczynania. Serio się zmartwiła widząc, że jej towarzysz pije to wino. Anuż znowu umrze? O nie, tego to ona by nie przeżyła. Potem zbliżył się do niej i spojrzał na nią przepraszająco. I musiała przyznać, wyglądał tak słodko, że miała ochotę się roześmiać. I oczywiście nie mogła się na niego dłużej gniewać! Wzruszyła się na jego widok, jej serduszko zapikało i takie tam. Otwierała usta by powiedzieć, że jednak się nie gniewa gdy ten zrobił coś totalnie dziwnego. Oczywiście spodziewała się tego. I podtekst w jej słowach gdy mówiła o odwdzięczeniu jej się za przykrość, obejmował właśnie pocałunek, ale o tak nieźle ją zaskoczył. Gdy dotknął miękkimi, pełnymi wargami kącika jej ust na chwilę zamarła zastanawiając się co teraz. Posunie się dalej? I..co z tego wyniknie? Otóż...nic, nie mogło nic z tego wyniknąć gdyż ona nie była na to gotowa. W jej myślach natychmiast pojawił się Tristan patrzący na nią i Ślizgona całującyh się ze sobą, zbolałym wzrokem. Oczywiście wiedziała, że nic takiego by nie nastąpiło, wiedziała, że chłopak nie wróci, że powinna żyć od nowa ale..nie mogła, jeszcze nie teraz. Za wcześnie. Dlatego gdy chłopak nie odsunął się od niej to ona przysunęła się do niego i pozwoliła byich usta złączyły się w lekkim pocałunku. Całowała go delikatnie kilka sekund czując lekkie zamroczenie umysłu,ale nic ono nie znaczyło, to tylko alkohol. Potem odsunęła się od niego i usiadła spoglądając na chłopaka z lekko kpiącym uśmiechem. -No dobrze. Wybaczam ci.
Powrót do góry Go down


Dracon Nicholas Uchiha
Dracon Nicholas Uchiha

Student Slytherin
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 222
  Liczba postów : 241
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPią Lut 24 2012, 15:19;

Przejmiemy władzę nad psychiatrykiem! Zamkniemy wszystkich mężczyzn i kobiety z odchyłami lub bez i wszczepimy im w mózgi czipy, a potem podbijemy cały świata! Muahahhaha! Czyż nie jest to idealny plan? Tylko teraz musimy to małe, mechaniczne ustrojstwo zbudować. Idę po młotek!
- Cóż, nie radzę. Jestem ze Slytherinu i czasem zdarza mi się kłamać – Wystawił w jej stronę język po raz kolejny w swoich słowach podkreślając to, jak bardzo jego zdaniem inne domy są cukierkowe i prze-uczciwe. Ale w tym przypadku możliwe jest jednak, że zdania dotrzyma. W końcu ów plan był naprawdę niesamowity i dopracowany w każdym szczególe. I jakże przyjemny!
Władzimierzuuuuuu! Czekaj na mnie skarbie, jak tylko ugotujemy zupkę to rzucę ci się w ramiona. O! Ja chce mieć dziecko w Voldemortem! Będzie takie słodkie i bez nosa! Takie prześliczne i jakże inteligentne. I odziedziczy po Władku Golasa! I będzie robiło mroczne znaki na niebie! Oh, ta wizja tak bardzo mnie zachwyciła, że chyba zrezygnuje dla niego ze wszystkich moich kochanków! A to już nie lada wyzwanie.
- Wampir też nie wygląda jakby umierał, a nie żyje... Dobra, to był chyba zły i trochę dziwny przykład – Odpowiedział jej zastanawiając się. Właściwie, to on nic nie wie o tych potworach poza tym, że nie mogą wychodzić na słoneczko. I sam by bardzo chętnie takim potworkiem został. Ale niestety urodził się już przepięknym, boskim czarodziejem i nic na to nie poradzi.
- Masz lęk wysokości? - Tylko tyle zrozumiał z jej długiego wywodu szczerze mówiąc. A może po prostu był trochę zbyt zamyślony, żeby przeanalizować to wszystko co powiedziała i wyciągać z tego jakiś komplement dla siebie. Nie rozumiał, jak można bać się latać. To była jedna z najprzyjemniejszych rzeczy. Ale fobie rzadko są zrozumiałe dla osób postronnych. Tak jak wiele osób nie rozumiało tego, że on boi się burzy. Tak moi mili. Dracon kiedy tylko słyszy pioruny i ogrom deszczu siada przerażony pod kołdrą. A kiedy był mały chował się w szafie ze ślicznym, różowym króliczkiem Tutusiem.
O w Simsy to ja sobie czasem pogrywam! I robię sobie postacie rodem z Harrego Pottera. Głównie Dracona Malfoya! Uwielbiam ponad życie ów postać więc i tam musi być z moją Cornelią w związku! O, może zrobię taką Desiree i Tristiana? Pośle ich do łóżka niech dzieci robią.
Ja też Pyszczka kocham ponad wszystko. Będziemy się o niego bić? A męża zdradzaj. Najwyżej dojdzie do rozwodu. A wtedy zrobimy legalny stukącik o! I nie będzie miał kto być o kogo zazdrosny. Same plusiki prawda?
Draco nie jest napalony! On jest tylko... Rozgrzany? Ale, co to, to nie! Zresztą od pobudzenia się raczej nie umiera. Chyba. Słodki Dracon – to się naprawdę bardzo rzadko zdarzyło. Tak jak to, że dziewczyna, która jest zakochana w innym reaguje w ten sposób na pocałunek. Kiedy się przesunęła uchylił lekko oczy, ale ów afrodyzjak sprawił, że pozwolił jej na ten pocałunek i sam się nim zainteresował i pogłębił go. I był niesamowicie niezadowolony, gdy nagle się odsunęła. Uśmiechnął się lekko.
- Na pewno? Nadal nie jesteś zła? Bo mogę ci to jeszcze lepiej wynagrodzić – Zaproponował niby to obojętnie.

/O boże jaki tragiczny O.O!/
Powrót do góry Go down


Aleksander Brendan
Aleksander Brendan

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Hipnoza, zaklęcia bezróżdżkowe
Galeony : 2993
  Liczba postów : 1179
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1905-aleksander-brendan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1903-aleksander-brendan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7261-aleksander-brendan#205316
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPią Lut 24 2012, 18:15;

Coś wyrwało go z kontemplacji, podniósł wzrok w kierunku młodej dziewczyny, wracając w głowie do wspomnień. A tak to ta dziewczyna z cieplarni, hmm a Lilly przytomniał w sobie.
-Nie ma takiej potrzeby byś mi dziękowała, ale doceniam twój gest. Mogę spytać co cię wywabiło z twojego pokoiku i przyniosło w kierunku tego stolika.- Wskazał jej miejsce przy stoliku naprzeciwko niego.-może zaszczycisz mnie swym towarzystwem, jeśli nie masz nic przeciwko.
Powrót do góry Go down


Lillyanne Sangrienta
Lillyanne Sangrienta

Nauczyciel
Rok Nauki : VI
Wiek : 29
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 442
  Liczba postów : 448
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPią Lut 24 2012, 21:54;

Brązowowłosa dziewczyna spoglądała na mężczyznę z delikatnym uśmiechem i kiedy usłyszała jego słowa posmutniała delikatnie i spojrzała na miejsce, które jej wskazał. Usiadła niepewnie poprawiając sukienkę i rozglądając się po Sali. Nie miała ochoty o tym rozmawiać, no ale niegrzecznie było nie odpowiedzieć i olać czyjeś pytanie.
- No cóż, miałam nadzieję, że skoro swatka przydzielała pary to uda mi się kogoś znaleźć jednakże myliłam się i to bardzo – wydukała uśmiechając się. – Nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić więc chciałam wyjść, ale gdy zauważyłam ten stolik i kogoś kto siedzi sam podeszłam, dodatkowo widząc, że to znajoma twarz i jestem tej osobie winna podziękowania to podeszłam. – po jakże długiej wypowiedzi westchnęła i przymknęła powieki chowając swoje szmaragdowe tęczówki.
Powrót do góry Go down


Aleksander Brendan
Aleksander Brendan

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Hipnoza, zaklęcia bezróżdżkowe
Galeony : 2993
  Liczba postów : 1179
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1905-aleksander-brendan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1903-aleksander-brendan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7261-aleksander-brendan#205316
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptySob Lut 25 2012, 13:25;

Słysząc jej odpowiedź uśmiechnął się szczerze, sięgnął po butelkę wina niezauważenie zaprawiając je odtrutką na eliksiry miłosne, nalał jej kieliszek. –Co ty nie powiesz-podał jej kieliszek- Można wręcz przypuszczać, że jesteś przypadkiem tragicznym, nie użalaj się nad sobą. Popatrz na mnie sądzisz, że z moja aparycją mam większe szanse na jakiś związek. Nie masz widzę jakiegokolwiek doświadczenia z swatkami- wyszczerzył się- Spójrz jednak na to tak, twoja para nie przyszła, mogłaś trafić na kogoś kogo byś znienawidziła, pokochała, zignorowała, ot całe koło fortuny cię minęło. Powierzyłaś swoje losy w cudze ręce, a z doświadczenia wiem, że w tej sprawie lepiej polegać na własnym nosie.-Dotknął swego nosa i postukał w niego. Wstał od stolika i podszedł do orkiestry, w sumie stolik był jej całkiem blisko. Chwile porozmawiał z nią, puścił oko a ona zaczęła grać melodie i podgwizdywać. Sam odwrócił się do Lilly, wziął laskę w dłoń Spojrzał na Lilly i zaczął śpiewać Utwór.
Powrót do góry Go down


Aileen Desiree Weaver
Aileen Desiree Weaver

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 285
  Liczba postów : 362
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptySob Lut 25 2012, 14:38;

Muahahahahahahahahahahaha! Już to widzę! Zawojujemy wszystko, jesteśmy młode, piękne i utalentowane, na pewno damy radę. Podporządkujemy sobie wszystko i wszystkich i będziemy świetnie się z tym bawić, o. Możemy wziąć jeszcze kogoś jakby chciał i był godny co by nudno nie było. To ja może pójdę po...ołówek i kartkę porobić notatki co by wszystko było zgodne z planem, obliczeniami i zamierzeniami i żeby się nie rozwaliło? Chociaż pewnie i tak z moimi matematycznymi zdolnościami to będzie dupa a nie obliczenia, no ale nieważne. Najważniejsze, że mamy cudowny plan, który nie może się nie powieść, o! - No, ale chyba na takie przedsięwzięcie to cię długo namawiać nie trzeba, no nie? W końcu jak już mówiłeś, jesteś Ślizgonem. -teraz to ona wytkneła mu język używając podobnego argumentu jak on sam.
Ty się moja droga tak na Władka nie napalaj, no bo w końcu on mieszka w mojej toalecie i to ja go uratowałam podczas bitwy, dałam mu jedzenie, szaty, dach nad głową i w ogóle. Jeśli już miałby mieć dzieci to tylko i wyłącznie ze mną. Ale on ponoć lubi dotykać czternastoletnich chłopców więc nie wiem jak to z nim do końca jest. Chyba, że go zaciagniemy do łóżka i zgwałcimy, to już nie będzie miał wyjścia.
-Hmmm....no niby tak. Ale ty i tak nie wyglądałeś jakbyś umierał, o. = stwierdziła uparcie. O tak ,jak już ona się czegoś chwyci to już nie tak łatwo jej odwieść od tego zdania. Desiree wiedziałą dość sporo na temat wampirów. Uwielbiała różne mroczne legendy i tajemnice. A od kilku dni sama czuła się jak taki potwór z kłami. A tak naprawdę to bardziej jak zombie. Zyła, ale...tak jakby nie żyła.
Pokręciła rozbawiona głową gdy Draco pomyślał, że ma lęk wysokości. -Nieeee....to bardziej skomplikowana sprawa. Powiem tyle. Mam dość słabą psychikę. -wyznała mu o dziwo szczerze. Nigdy nie wyjawiła do końca swojej tajemnicy komuś kogo nie znała zbyt długo. Ale jemu jakoś dziwnie zaufała. Może dlatego że był Ślizgonem? I dlatego, że Swatka stwierdziła iż byłby dla niej dobrym partnerem na dziś wieczór? Całkiem możliwe. Miała wiele lęków ale akurat wysokości się nie bała. Gdyby tak było to by się kompletnie załamała, było to według niej żałosne. A co do burzy...ona ją wręcz kochała! Ten mrok dookoła rozświetlany jedynie blaskiem błyskawic, tą tajemniczość zjawiska. Jeśli chłopak by chciał mogłaby jakoś mu pomóc zwalczyć ten lęk czy coś. O, wiesz co? Jak bylam mala uwielbiałam włażić do szafy. Oczywiście bez tak zacnego towarzystwa jak Tutuś, ale lubilam.
Ja uwielbiam Simsy! I zawsze je nazywam jakoś po japońsku. Ale natchnęłaś mnie by stworzyć Draco, którego też kocham. A w zasadzie kochałabym bardziej, gdyby miał ciemniejsze włosy, nie cierpię blondynów. No, ale nie można mieć wszystkiego, ne? A Simsa Desiree też stworzyłam, ale jakimś cudem nazwałam rodzinę zamiast "Weaver", to "Desiree Weaever" i mam ją teraz z podwójnym imieniem co wygląda dość dziwacznie. Muszę to zmienić i stworzyć jej też Trisa, bo bez niego to ona taka jakaś niekompletna.
Nie no, nie będę się o niego bić. Aż tak bardzo mi nie zależy, bo jak wspominałam wcześniej jego wlosy mi niezbyt pasują. A co do męża...skoro on mnie zdradza z moimi siostrami, a na dodatek mnie zostawił bez żadnego uprzedzenia, to to jest dupa a nie mąż, o. I chyba ten rozwód z nim wezmę. No chyba, że się znowu zjawi i będzie miły to pewnie mu wybaczę. Ech, co to ta miłość robi z człowiekiem...(xD).
Jest napalony i tyle, o. Obie dobrze wiemy jaka to Ail jest seksowna i jak działa na mężczyzn, więc mi się tu afrodyzjakiem nie zasłaniaj. Zapewne od razu gdy weszła poczuł do niej tak ogromną miętę, iż od razu zapragnął mieć z nią dzieci i wziąć ślub. Albo odwrotnie? Dobra, nie wiem, ale i tak będę się upierać przy tym co właśnie odkrylam, o! Nie no, od tego to on raczej nie umrze, spokojna twoja rozczochrana. A będąc takim słodkim wyglądał serio niezwykle rozkosznie, powinien częściej pić afrodyzjak. Widząc jego zdziwienie jej reakcją i niezadowolenie gdy się odsunał uśmiechnęła się triumfalnie. - Tak, już ci wybaczyłam. Wiem iż jestem tak pociągająca, iż nie potrafisz mi się oprzeć ale niestety muszę cię rozczarować, gdyż inny sposób wynagrodzenia jest zupełnie niepotrzebny w tej sytuacji. -powiedziała również niby obojętnie, ale była tym dość rozbawiona. Chłopak brzmial naprawdę śmiesznie taki niezadowolony.

nie krzycz na mnie, i tak nie jest za długo :D
Powrót do góry Go down


Lillyanne Sangrienta
Lillyanne Sangrienta

Nauczyciel
Rok Nauki : VI
Wiek : 29
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 442
  Liczba postów : 448
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptySob Lut 25 2012, 15:32;

Ona delikatnie się uśmiechnęła i wzięła kieliszek z chęcią. Wsłuchiwała się w to co mówił. Czekała spokojnie aż skończy by i ona mogła coś powiedzieć.
- Może masz rację, ale nie sądzę, żebyś nie miał żadnych szans na związek. Dlaczego miałbyś ich nie mieć, nie rozumiem twojego toku myślenia. – wydukała przykładając kieliszek do ust i upijając odrobinę wina. – Tak, to pierwsza swatka, jaką spotkałam. – powiedziała lekko zamyślona wsłuchując się w jego dalsze słowa. – Co za pozytywna wersja. Czyli powinnam się cieszyć, że mój niby partner mnie olał? – spytała bardziej siebie niż jego. Po czym zamyśliła się.
Na własnym nosie, to wiem, ale skoro mój nos już mnie tak bardzo zawodzi, to chciałam otrzymać jakąkolwiek pomoc od innych.
Z owych zamyśleń wyrwał ją Aleksander, który wstał od stolika i podszedł do orkiestry. Wpatrywała się zdziwiona w jego tak nagłe odejście od niej. Zaciekawiona wpatrywała się w niego i gdy zaczął spojrzał na nią i zaczął śpiewać, na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Lillyanne zachichotała pod nosem i rozbawiona zaczęła się kołysać w rytm melodii. Nawet co jakiś czas sama zaczęła pogwizdywać śmiejąc się co jakiś czas pod nosem. Może nie było to aż takie zabawne, no ale tak nagle z tym wyskoczył, że nie mogła inaczej zareagować niż nieogarniętą radością. Nie ma to jak poprawić humor dziewczynie w kilka sekund.
Powrót do góry Go down


Cornelia Somerhalder
Cornelia Somerhalder

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 1616
  Liczba postów : 2144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2503-cornelia-somerhalder
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4053-corin-somerhalder#120896
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptySob Lut 25 2012, 16:53;

Zegar tamą wskazówki powoli powiększa tę pustkę,
W której nie ma Romea - za to smutek wypełnia ten czas...

Oczekiwanie. Tęsknota. Moment, w którym jesteś szczęśliwy i smutny jednocześnie. Bo masz na co czekać, ale czekać musisz. Ciągły niedosyt. Wahania emocji. To wszystko pojawia się w momencie, kiedy coś ma ci być dane, ale jednak nie... Jednak nie jesteś na tyle godzien, by to otrzymać. A dowiadujesz się o tym w najbardziej brutalny sposób, jaki tylko można wymyślić. Ponieważ los skazał cię na ciągłe oczekiwanie. Tyle rzeczy może być wyjaśnione wprost nie skazując kogoś na zmartwienie i smutek, a tylko i wyłącznie na jedną z tych rzeczy. Dlaczego niektórzy nie potrafią wykrzesać z siebie nawet ziarenka empatii? A może po prostu Cornelia jest osobą, która aż tak bardzo przeraża wszystkich swoją obecnością. I to zdecydowanie nie jest pozytywne. W końcu dziewczyna nie jest wampirem. Nie jest, tu znacząco powiedziane, wilkołakiem, przed którym trzeba by było uciec. Więc dlaczego?
Tamten dzień zaczął się spokojnie. I tak również miał się skończyć. Wtedy to radość z tego, że może kogoś się spotka na drodze życia była najwspanialszym, czego mogła doznać. I rozmyślania na temat tego, że spotka się z przyjaciółmi i z nim były obecne w jej głowie prawie przez cały czas. Kto więc pomyślałby, że wieczór obdarzy ją złowrogą ciszą, samotnością i opustoszeniem? Ona sama. Pośród niesprawiedliwości całego wszechświata. Pośród momentów, dających nieprzerwaną niczym wesołość i tych, które działają na nią wręcz przeciwnie. Wtedy czuła się jak najgorszy robak na świecie, a jednocześnie tak, jakby to wszyscy inni byli kreaturami, które nie mają nic innego do roboty jak tylko się bawić. Gdyby była wierząca, to uznałaby, że Bóg spogląda na nią gdzieś z góry. Siedzi na pozłacanym tronie i trzyma cztery sznurki. Dwa przywiązane do jej rąk, dwa do nóg. Obok niego położone są inne linki. To te, które należą do osób mających z nią najbliższy kontakt. I ów boska istota kieruje wszystkich robiąc z jej egzystencji daremną telenowelę, przy której niektóre starsze babcie siedzą zastanawiając się, co stanie się w następny odcinku – o numerze 12039.
Tamten ból przeminął. Wydostała się jakoś z ciemności serca nie pozwalając, by jej pozytywne odczucia do świata zniknęły niczym bańka mydlana. Nie pozwoliła na to, by jej najważniejszy, czerwony organ mogący należeć tylko do jednego mężczyzny przez ten jeden nieudany czas został sprzedany na targu po najniższej cenie. W końcu nie była jakąś tam sobie dziewczyną. Była Cornelią Somerhalder. Gryffonką, której natura nie pozwala nigdy się poddawać. Jej charakter nie chciał sprawić by doświadczyła istoty życia bez uczuć. No i pamiętajmy, że tak jak ona nigdy się nie obraża bez przyczyny, nigdy nie płacze z błahych drobiazgów. Tak też z powodu takiego krótko mówiąc dupka nie stanie się kimś całkiem innym, nowym, niepoznanym, a raczej kimś kogo nikt poznać chcieć nie będzie. Nigdy. Never. Jamais. Nunca. A Lilly powiedziałaby Kesshite.
Zastanawiała się. Co teraz robi jej najlepsza przyjaciółka. Moment, w którym do jej drzwi doszedł pan ideał musiał być niesamowity. Na pewno był to wysoki chłopak o czarnych włosach. Miał granatowe oczy bardzo bliskie nocy. Trochę takie, jakie posiadał Dracon. Właśnie, a on? Czy jej były chłopak, którego do końca życia będzie kochała ponad wszystko... Czy on nie jest teraz z jakąś dziewczyną? Czy on czasem nie całuje jej tak, jak kiedyś robił to z Cornelią? Owszem, nienawidziła ów blondyna. Ale czy można do samego końca zakolorować w sercu czarną glinką twarz kogoś, kto od pierwszego spojrzenia zajmował prawie całą jego część? A Summer? Czy do niej wszedł mężczyzna będący w całości jej ideałem? Może i oni w tym momencie świetnie się bawią. A skoro wszyscy mają takie szczęście... Dlaczego więc ona pojawiła się na balu samotnie i samotna też pozostanie do jego końca? Ubrała przecież najpiękniejszą sukienkę jaką kiedykolwiek widziała, jaką kiedykolwiek posiadała. Miała prześliczny makijaż, którym za wszelką cenę podkreśliła wszystkie walory swojej twarzy – szczególnie oczęta, które tak wielu się podobały. Ubrała wysokie szpilki, na których z każdą chwilą prawie się zabijała! I zrobiła wszystko by przy pierwszym spotkaniu usłyszeć to, o czym marzyła przez całe swoje nastoletnie życie - „Jesteś najpiękniejsza na świecie, wiesz?”. Wiem. Ona też wie. Ale to nie znaczy, że nie chciała być doceniana.
Dzisiaj miał ją docenić pan idealny. Wyobrażała sobie, że drzwi otworzą się i wejdzie przez nie mężczyzna w czarnym garniturze, białej koszuli i czarnej muszce. Jego blond włosy miały być przydługie i sterczeć na wszystkie strony. Miał spoglądać z góry na wszystko i wszystkich. A w momencie, gdyby ich spojrzenia się spotkały... Ah! To miało być jak w bajce. Na świecie pozostał by tylko on i ona. Wszystko nagle zniknęło by. Brakowało by jej powietrza, jakby i ono wyparowało, jakby powstała próżnia. Serce biłoby jak oszalałe. Słyszałaby fajerwerki i kościelne dzwony. Ale to się nie stało. Nawet, kiedy w pewnym momencie wszystkie jej nadzieje były bliskie wykonania. Kurtyna się ruszyła. Jej policzki się zaróżowiły, kiedy zobaczyła, że ktoś lekko ją odsłania. I zobaczyła w nich jakiegoś studenta. Był śliczny, był niesamowity. Nie był kropka w kropkę jak pan idealny, ale niewiele mu brakowało. Uśmiechnął się do niej po czym wypowiedział te jakże znaczące słowa.
- Przepraszam, pomyłka – A potem przepadł jak kamień w wodę. To chyba był krytyczny moment całego wieczory. Nie miała pojęcia, czy siedziała tam parę minut. Może kilka godzin. Jednak wszystko to zdawało jej się tak przeciągać, że trwało wieczność. I w końcu różowy balonik, który sprawiał, że widział świat tak jak przez różowe okulary, optymistycznie, pękł. W jej świadomości zakiełkowało to jedno zdanie. To, które powinno do niej dotrzeć już jakieś pół godzinki temu. On nie przyjdzie. W cholerę więc wzięło długie przygotowania. Najwyraźniej nie istnieje nikt, kto miałby być z nią już zawsze na zawsze, bo jako jedyny zaakceptowałby ją w całości. Wszystkie jej wyskoki i wybryki. Jej agresja i arogancja. Jej nieskończona zazwyczaj wesołość i druga natura. To wszystko od zawsze było przeszkodą i możliwe, że już zawsze będzie. Nawet dopadły ją myśli na temat starej panny i mnóstwa kot... Nie, ona ich nie lubi. Więc mnóstwa mopsików, które szczekając będą zajmowały jej czas już do końca swoich dni.
Zacisnęła pięści wbijają paznokcie w rękę. Nie myślała trzeźwo mimo iż nie wzięła do ust prawie w ogóle alkoholu dzisiejszego dnia. Na wierzchu jej dłoni powstały czerwone zgłębienia, a jedno z nich lekko przesiąknęło krwią. Oglądała jak parę kropelek ściekło jej po nadgarstku, a potem szybko je wytarła, żeby nie skapnęły na ziemię. Wychyliła się nad stołem i wzięła lampkę w której po chwili znalazło się czerwone wino, prawie do pełna. Dobrze wiedziała, że w ów alkoholu będą afrodyzjaki. Dlatego wcześniej była niezwykle uważna. Ale teraz? Po co właściwie jej jakakolwiek uwaga. I tak pan ideał tutaj nie wejdzie, więc nie musi się bać tego, że uzna ją za zbyt szybko zakochującą się paranoiczkę czy alkoholiczkę. Skoro nie może się bawić sam na sam z mężczyzną swoich snów na marzeń. Nie może pogadać w cztery oczy, to rozkręci imprezę w dwa. Oto koniec samotnego siedzenia.
Do wydobycia się z alkowy nakłoniła ją również cholernie pesymistyczna i strasznie wkurzająca piosenka. Nie to, że jej się jakoś strasznie nie podobała. Ale w tym momencie, na takiej imprezie naprawdę była nie na miejscu. I wydała jej się gorsza niż te miłosne brednie. Jak to już niegdyś stwierdziła – miłość nie istnieje. Jest tylko zauroczenie i pożądanie. I to, i to mija. Dlatego ludzie są nieszczęśliwy. A kluczem do tego, żeby było inaczej jest samotność i puste doświadczenie bez uczuć jakim jest seks z przystojnym kawalerem lub żonatym – obojętnie. Ważne, żeby miał... To coś.
Odsłoniła materiał, który świecąc purpurą ukazywał, że dziewczyna już bardzo długo czekała. Oczekiwanie... Dobiegło końca. Zdjęła z nóg szpilki i pozostawiła je pod stolikiem. Nagimi stópkami – jak to miała w zwyczaju ostatnio. W końcu jeśli ktoś biegał po Hogwarie właśnie na boso lub w skarpetkach, to mogła to być tylko ona. W każdym bądź razie stanęła na posadzce i spojrzała ostatni raz na unoszącą się w powietrzu karocę rodem z kopciuszka. Jak słodko. Dopiero teraz zauważyła, że to wszystko wyglądało jak z bajki. Kurtyna znowu zrobiła się niebieska. Ale nie miała zamiaru osobiście sprawdzić, żeby zmieniła kolor ani obserwować, czy czasem ktoś nie wszedł do ów miejsca. Po prostu miał to już gdzieś. Naraz wypiła wino i jeszcze odstawiła szklane naczynie na stoli. Złapała sobie butelkę ognistej whisky również z amortencją i idąc sobie spacerkiem po sali upiła trochę... No, pół butelki, za jednym zamachem. Rozglądała się z lekkim uśmiechem za kimś znajomym. Dostrzegła, że Lilly również wyszła ze swojej alkowy. I spogląda z zachwytem, czy czymś tam na scenę, na której śpiewał nauczyciel, którego nie lubiła i to z wzajemnością. To ów Aleks wyrzucił ją na tydzień na „rekonwalescencję” skoro i tak wszyscy widzieli, że stało się coś innego niż tylko choroba czy zranienie. Czy to możliwe, że japonka trafiła na ów szpetnego pana w masce? Najwyraźniej. Trudno. Nie podejdzie najwyżej. Niech się bawią.
Upiła jeszcze łyczek i ruszyła sobie w stronę stoły. Przesunęła kilka rzeczy i bezczelnie usiadła sobie na nim. Zamknęła oczy machając lekko nogami w te i z powrotem gdyż nie dosięgnęła do ziemi. W końcu modelką z dwumetrowymi nogami to ona nie jest. Oblizała dolną wargę i uśmiechnęła się ponownie kiedy jej spojrzenie trafiło na niebo. Przynajmniej tyle dobrego miała wieża, na którą trzeba było wchodzić po schodach przez prawie dwadzieścia minut, bo się męczyło co dziesięć stopni. Wspaniałe gwiazdy przyświecały gorącym parą miesiąca. A ona? Cieszy się tym, że nie musi się teraz użerać z jakimś ciotowatym puchonem. A czy bolało ją to, że również nie ma z kim się w tym momencie całować? Ona powiedziałaby, że ani trochę. Ale ja wiem swoje. Przecież jestem wszechwiedzącą narratorką, prawda? I dobrze widzę, że jest smutna z tego powodu. Ale bawi się w tym momencie swoją najlepszą przyjaciółkę. I może nie jest tak dobrą aktorką jak ona, ale dla odmiany bez problemy przyjęła maskę radości i obojętności w jednym. W końcu nie może tak po prostu wyrażać swojej dezaprobaty i niezadowolenia. Bo choć ma ochotę zepsuć wszystkim ten wieczór, to przecież nie jest aż tak okropna mimo iż mogło by się tak wydawać w niektórych momentach. Ot nasza słodka, nienormalna, plątająca się w myślach Corek.

Jestem jeszcze zakochana resztkami bezsensownej miłości i jest mi tak cholernie smutno teraz, że chcę to komuś powiedzieć. To musi być ktoś zupełnie obcy, kto nie może mnie zranić.
Powrót do góry Go down


Dracon Nicholas Uchiha
Dracon Nicholas Uchiha

Student Slytherin
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 222
  Liczba postów : 241
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyNie Lut 26 2012, 21:50;

Pamiętaj dziecko, by przy rysowaniu wykresów uwzględnić kąt padania trawy na biegunie północnym oraz ilość Chinek w Australii! Toż to są najważniejsze dane przy wykonaniu naszej jakże skomplikowanej misji. Poczekaj, pożyczę ci mój specjalny długopis z wężem, taki Władzimierzowaty ot co!
- Fakt, punkt dla ciebie – Oznajmił jej unosząc delikatnie ręce w górę tak, jak to robią mugole w filmach akcji? Jak to było? Unieś ręce za głowę i na ziemię! Na ziemię mówię kur....czaczki pieczone. I tak dalej i tak dalej. Trzeba przyznać, że byli trochę prymitywni oni i te ich pistolety. Ale skoro nie urodzili się czarodziejami, to też muszą sobie jakoś poradzić. Szkoda tylko, że organizują o wiele więcej wojen mimo iż wszyscy u nich są na tym samym poziomie siły. Potem to się kończy źle dla całego społeczeństwa. A propos tego co mówiłam, na ziemię się nie położył ale ręce wciąż trzymał w górze jakby do niego mierzyła z karabinu.
Ale Voledemor to mój przyszły mąż! Ty już jednego masz i z nim se miej dzieci, a tego mi zostaw dla moich potężnich brzdąców imieniem Amelia, Nikodem i Anastazja! Muahah! A co do tych czternastoletnich chłopców, to nadal? Myślała, że już pozbył się tego fetyszu. Ale skoro Dracon nie może się odzwyczaić od uderzania kobietami o różne twarde miejsca i przedmioty, to może i Władzimierz jest i zawsze będzie mega pedofilem... SZYKUJ ŁÓŻKO!
- Muszę sobie tętnicę szyjną przeciąć, żebyś mi uwierzyła, że umieram? - Spytał po czym najwyraźniej zaczął się rozglądać za czymś ostrym. Toż to uparta dziewczyna z wężowego domostwa. I co tu na taką poradzić? Chyba po prostu trzeba zaakceptować, polubić i pokochać.
- Osoby, które mają słabą psychikę nie siedzą na balu z przystojnym ślizgonem tylko w pokoju bez okien i drzwi oraz zawiązana w kaftan bezpieczeństwa – Dokuczył ją nie chcąc po prostu się dopytywać bo... On powiedziałby, że go to nie interesuje ani troszkę. Ale tak naprawdę, to po prostu uznał, że to mogłoby być w jakiś sposób bolesne. Zauważył bowiem, że dziewczę jest zdziwione tym, że mu to powiedziało, więc musiała nie mieć zamiaru lub po prostu najczęściej to ukrywać.
A wiesz co ci powiem? On raczej by nie próbował zwalczyć tego lęku. Jest to w nim za głęboko zakorzenione. Ale nie miał by nic przeciwko bycia w takim momencie przytulanym przez jakąś dziewczynę. A Tutuś... Ma go do dzisiaj, chociaż jest połatany w bardzo wielu miejscach.
Ekhem! Jak możesz nie cierpieć blondynów, skoro Desiree siedzi z jednym z najbardziej wrzuconych do tego worka? I to jeszcze jego kosmyki są prawie białe!
Nie jest napalony! Ale jak widzę i tak ci nie przegadam (xD). I oczywiście masz racje. Zobaczył ją a wokół niej pojawiła się najpiękniejsza na świecie aura. Światło zesłane prosto z nieba. Blask, cudny blask! Promyczki! Afrodyzjak nie ma kompletnie nic na rzeczy!
- To teraz ty wynagrodzisz mi to, że się tak po prostu wygłupiam przed tobą. Pójdziesz ze mną na parkiet i zatańczymy - Zaproponował... Nie. Powiedział stanowczo. Złapał ją za dłoń i odsłoną purpurową zasłonkę. Nie czekając na jej reakcję wyciągnął ów kobietę i począł ją prowadzić na sam środek parkietu.

/Muhaha.. Osz kurde zapomniałam, że Corin tam siedzi :D Ale ją zaboli xD/
Powrót do góry Go down


Aileen Desiree Weaver
Aileen Desiree Weaver

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 285
  Liczba postów : 362
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPon Lut 27 2012, 16:04;

Muahahahaha, ty mnie słońce pouczać nie musisz, pamiętaj, to ja tu jestem starsza w tym towarzystwie. Także już wszystkie plany mam zrobione, jeszcze tylko ustalić dlaczego północnoamerykańskie szakale uwielbiają marynowany sok agrestowy i możemy ruszać z całą akcją. A za długopis dziekuję, na pewno się przyda, ot co.
Na przyznanie jej racji tylko się triumfalnie wyszczerzyła. - No pewnie, że dla mnie. A co, ma się ten mózg. Nie od parady Tiara rozważała w moim przypadku Ravenclaw, a że kujonem raczej nie jestem jednak to mnie wsadziła do Slytherinu, najlepszego domu we wszechświecie. - zakończyła tą jakże długą wypowiedź zlustrowaniem chłopaka jakże zdegustowanym spojrzeniem komentującym jego wyczyny jednakże z lekkim rozbawieniem udała, że wyciąga różdżkę, chociaż w sumie jednak ją wyciągnęła i skierowała mu w klatkę piersiową jakby chciała przywalić w niego zaklęciem o jakże cudownym działaniu, a mianowicie Furnunculus. Ale, że jest miła i nawet chłopaka lubi to oczywiście tego nie zrobiła tylko ponownie wytknęla mu język chowając magiczny atrybut z powrotem do torebeczki. - Uważaj, następnym razem jej użyję. - ostrzegła go niezwykle poważnie jednak w jej głosie było coś co sprawiło, że z wszech miar nie wypadałoby jej nawet w to uwierzyć. Żartowała po prostu.
No dobrze. Ewentualnie mogę ci pożyczyć Władzimierza i mam nadzieję, że owego paskudnego fetyszu go oduczysz, no bo kurczę coraz bardziej mnie denerwuje że sprowadza sobie do mojej łazienki kochanków. Wyobraź sobie. Wchodzisz do swojej własnej łazienki a tu twój łysy przyjaciel bez nosa i jakiś nieznany ci dzieciak...No. Tragedia po prostu. Chociaż ja to nie wiem jak to do końca z naszym Władziem jest. Mój szanowny kolega Tomasz uważa, iż skoro Lord nie ma nosa to nie ma też pewnej części pasa...Czy to prawda? Nie wiem. Ale jeśli chcesz mieć z nim dzieci musisz sprawdzić to jak najszybciej, gdyż ja nie miałam okazji! Ja natomiast sobie wezmę Snejpa, którego oczywiście również jakże odważnie uratowałam z rąk, a raczej różdżki Lordzia i zyje, ma się cało i zdrowo, a z tej wdzięczności nawet się zgodził za mnie wyjść, o. Powiem wam w sekrecie, że te jego tłuste włosy to tylko peruka jest co by nie był zbyt przystojny i nie oblazły go napalone laski. A co do mnie...Ja już, kochanie, nie mam męża. No bo...czy zasługuje na to miano człowiek, który zdradza cię z twoimi siostrami, nie kocha cię, kłamie a na dodatek znika bez słowa i daje znaku życia od dwóch tygodni? Nie. Tak więc jestem od jakiegoś czasu porzuconą przez ukochanego mężczyznę kobietą pragnącą czyjegoś szczerego uczucia, o. (xD)
Słysząc jego pytanie pokręciła głową. - Nie. Uwierzę, że umierasz jeśli sama do twojej śmierci doprowadzę. Wiesz, zawsze mógłbyś udawać, że sobie coś robić czy coś. -wyjaśniła spokojnie w duchu śmiejąc się z tej ich przekomarzanki, z której jak na razie wychodziła zwycięsko. Tak, uparta to ta nasza Desiree jest, fakt. I twój sposób na nią jest idealny, sama nie określiłabym tego lepiej. Zaakceptować, polubić i pokochać. Jak najbardziej.
- Oczywiście, nie mogę się z tobą w tym względzie nie zgodzić. Ale najwidoczniej lekarze w Mungu, na wydziale psychiatrycznym, na którym spędziłam ładne parę miesięcy, uznali, że jednak jestem zdolna do życia w społeczeństwie i nie wsadzili mnie w kaftan, twierdząc, ze nie jestem tak beznadziejnym przypadkiem. - O dziwo, wszystko to co mówiła było jak najszczerszą prawdą i to wcale nie jest ironia bo w owym szpitalu na owym oddziale spędziła dość długi okres. Nie pamiętam czy pisałam o tym w karcie, ale uznajmy, że tak. O. Dziewczyna nie przyjęła tego stwierdzenia jako obrazę czy chęć dokuczenia. Z takowymi miała do czynienia na co dzień, w końcu była z Domu Węża i znała możliwości swoich znajomych stamtąd. Dlatego uznała jego wypowiedź jako po prostu stwierdzenie faktu i jakby komplement, mówiący jej, że nie jest z nią źle i nie wygląda na psychicznie chorą.
Dracon faktycznie może mieć zakorzeniony jak diabli ten lęk. Ja na przykład od dzieciństwa boję się wszelkich owadów typu pszczoły i osy, nie wiem skąd mi się to wzięło, ale nie mogę się tego wyzbyć. Desiree natomiast ma różnych przedziwnych fobii dokładnie osiem, więc nieco się na tym zna, a ja szukając tych lęków do jej karty także się nieco o tym wyuczyłam i nawet zastanawiam sie czy by pracą nad zaburzeniami osobowości nie zająć się w swojej przyszłości, jednak jeszcze to rozważam. Ale jeśli nasz Ślizgon chcialby zostać w czasie burzy przytulonym przez jakąś dziewczynę to niech wali do mnie, Bójka zawsze do usług i takie tam, no nie?
No jak mówię, że nie lubię blondynów to nie lubię i tyle no! Des w sumie też nie lubi, a to że jest śmiertelnie zakochana w jednym z takowych jasnowłosych to już przemilczmy. Po prostu go jej wcisnęłam, bo jestem wredna, a tego mi nikt nie zabroni. A Dracon trafił się jej dzięki Swatce, więc to także nie wybór naszej Ślizgonki. Ale ona oczywiście wybrzydzać nie będzie, polubiła tego oto chłopaka i jest wdzięczna niebiosom, Golasom i innym Władzimierzom, że trafił się jej właśnie pan Uchicha, a nie jakiś za przeproszeniem ciotowaty Puchoniasty Puchon.
No pewnie, że mi nie przygadasz, uparta jestem jak jakieś, kurde, dziecko. Ale jestem starsza a starszym się ustępuje, więc tak czy inaczej nie mam wyjścia. No! Wokół niej pojawiła się aura i światlo prosto z nieba, bo ona takim aniołkiem jest ładnym z białymi skrzydełkami, więc wiesz. Nie ma innej możliwości tylko taka, że olśniła go swoim anielskim blaskiem. A ponadto jest ona Królową Śniegu, co też do czegoś zobowiązuje, o.
Czując, że łapie ją za rękę przyjrzala mu się zdziwiona. ŻE ŁOTDEFAK?! Yyyy...Okej. -Ale ty się naprawdę nieźle wygłupiasz, co jest w gruncie rzeczy bardzo śmieszne i fajne i nawet do ciebie pasuje i bardzo mi się w sumie podoba, więc nie rozumiem co tu jest do wynagradzania. Ale skoro tak ładnie PROSISZ - nacisk na to słowo - to mogę i pójść potańczyć. Mam jednak nadzieję, że chociaż ty posiadasz tę umiejętność, osobiście posiadam dwie lewe nogi, prawa udała się na wakacje i nie wróciła, nad czym bardzo ubolewam i pozbawiła mnie talentu tanecznego, więc w razie czego uważaj na stopy. Chociaż muszę przyznać, że po procentach wychodzi mi to znacznie lepiej. - stwierdziła i odchyliła się do tyłu chwytając jakąś butelkę. Nawet nie patrzyła czy to ta z afrodyzjakiem czy bez po czym wypiła swoim zwyczajem połowę jej zawartości. Wytarła ręką usta i rzekła: -Możemy iść. - chwyciła go za rękę i pozwoliła się wyprowadzić z alkowy i oboje ruszyli zgrabnie i powabnie na parkiet, a Desiree rzecz jasna rozsiewała wszędzie dookoła swoją aurę i blask.

/ no trudno, mogła nie wychodzić z alkowy ;pp
Nosz kurza tfasz. A miało być krótko O_O To nie moja wina, samo wyszło! Nie zabijaj mnie!! T.T
Powrót do góry Go down


Aleksander Brendan
Aleksander Brendan

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Hipnoza, zaklęcia bezróżdżkowe
Galeony : 2993
  Liczba postów : 1179
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1905-aleksander-brendan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1903-aleksander-brendan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7261-aleksander-brendan#205316
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPon Lut 27 2012, 20:43;

Zgrał się z orkiestrą w sumie czemu nie zabawić się z nimi i dać dzieciakom trochę muzyki z którą mogą się wyszaleć, w końcu trzy ich z pokojów powyciągać na parkiet. Skłonił się orkiestrze, wskoczył na scene i zwołał ich w koło siebie, zebrali się i obgadali, parę szczegółów z uśmiechami skinęli sobie głowami. Aleksander skoczył na momencik za kulisy, po chwili wyszedł już po lekkiej charakteryzacji, na twarzy miał raybany, a na głowie czarny kapelusz. Orkiestra zaczęła grać na jego wejście temat muzyczny, wkroczył na salę wolnym krokiem, spojrzał na salę z zawadiackim uśmieszkiem, chwycił w dłoń statyw tubki nagłaśniającej. –Witam wszystkich w części rozrywkowej, czas ruszyć wasze młode ciałka i zakosztować nieco szybszych rytmów.-Zwrócił się do Sali.
Po chwili zaczęli grać, a on śpiewać piosenkę.
Powrót do góry Go down


Cornelia Somerhalder
Cornelia Somerhalder

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 1616
  Liczba postów : 2144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2503-cornelia-somerhalder
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4053-corin-somerhalder#120896
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPon Lut 27 2012, 21:37;

Puk puk. Puk puk. Puk puk. Puk puk. Coraz szybciej i szybciej z każdą sekundą. Serce zdawało się łopotać w piersi tak mocno, że lada chwila miałoby uderzyć o żebra i je złamać. Dlaczego nagle aż tak gwałtownie zareagowała? Przez jej ciało przebiegł dreszcz. Na ciele pojawiła się gęsia skórka. Jej palce zacisnęły się mocno na obrusie. Momentalnie księżyc w gwiezdnej otoczce przestał sprawiać, że atmosfera krążąca wokół niej była magiczna tak, jak zapach krążący razem z wiatrem i pieszczący przyjemnie zmysły. Momentalnie jej życiowa energia zdawała się uciekać w otchłań ciemności. Jakby całe szczęście były odsysane. A wszystko to stało się w momencie, kiedy pod wpływem... Może to amortencji? Może to samotności? W każdym bądź razie zrozumiała coś ważnego.
Mężczyzna wyszedł z alkowy ciągnąc za sobą pewną ślizgonkę. Wyglądało na to, że doskonale się razem bawili. Jeszcze mocniej ścisnęła materiał obrusu. Dwie rzeczy nie chciały dać jej myślą spokoju. A nawet trzy. Pierwsza, to wciąż to nadpływające uczucie, że czegoś jej brakuje. Że nie powinna na tym balu egzystować bez partnera. Że ktoś powinien właśnie zdjąć ją z tego stołu i ponownie porwać do alkowy, gdzie mogliby się pogrążyć w namiętności pocałunków wywołanych afrodyzjakami w winie.
Drugą sprawą było to, że nie mogła uwierzyć jak to możliwe, że jej reakcja na widok szczęśliwego ex była aż tak bolesna. Aż tak doprowadzała ją do rozpaczy. Przecież on od dawna już nie jest jej. Nie ma do niego najmniejszych praw. I mimo to czuła się okropnie. Szczególnie, że do dzisiaj miała nadzieję, że gburowaty blondyn uśmiechał się tylko i wyłącznie do niej. Że żadna inna nie wzbudziła w nim takiego zainteresowania, żeby spędzić z nią więcej niż pół godziny. I nawet głęboko w sobie wierzyła w to, że on jednak wciąż dalej lubi tylko ją. I tutaj zagłębić się można w ów trzecią sprawę. Przebłysk Dracona będącego na parkiecie z jakaś ślizgonką i te opary powietrza... Nie musiała się długo zastanawiać. I chodź nie był on pierwszą osobą, na którą spojrzała, to jednak od razu dowiedziała się od swojej podświadomości tego, co wcześniej głęboko w niej chowała. Ona kocha tego brutala. Kochała i zawsze będzie go kochać. A teraz... Swatka znalazła mu kogoś idealnego. I to nie była ona. Nawet, jeśli nawzajem uważali siebie za twór doskonały.
Puk puk puk. Puk puk puk. Puk puk puk puk puk puk... Coraz szybciej i szybciej. Jak stukot koni galopujących przez niepoznane jeszcze polany pełne świeżych traw. Serce jak mustang wyrywa się do biegu. Krzyczy i krzyczy o potrzebę. Przechyla całe ciało dziewczyny. Sprawia, że dech w jej płucach chwilowo zamiera. Ale to nie jest pozytywne. Ponieważ ów brązowowłosa dosłownie chwilę temu dostała ataku. Od jakiegoś czasu, od czas oberwania mocnym zaklęciem ma znaczne problemy z płucami. I czasem tak się po prostu zdarza, że musi skorzystać z inhalatora. Ale nie pasował do sukienki... Chcąc ostatkiem siły wstać poleciała ze stoły do przodu. Mogło się to zakończyć sporym hukiem i guzem. Ale się nie zakończyło. Bo ktoś ją złapał.

Mówiłeś... Że zawsze będziesz tam, gdzie będę cię akurat potrzebowała. Nawet, jeśli byłbyś ostatnią osobą, którą bym poprosiła o pomoc. Nie myślałam, że będziesz traktować to aż tak poważnie. Przecież ty nigdy nie dotrzymujesz słowa. I nigdy nie jesteś dobry dla osób, których nienawidzisz. Więc, czy ty mnie nienawidzisz? Tak, jak mówiłeś to kiedyś. Tak, jak to starałeś się zrodzić to uczucie we mnie jakieś dwa lata temu. A skoro tak, to co sprawia, że po raz kolejny zmieniasz wszystkie swoje obecne plany tylko dlatego, żeby w odpowiednim momencie móc biec tyle metrów by mnie po prostu złapać. Mimo iż nie wiesz, co ze mną jest. Mimo iż nie wiesz, czy nie symuluje... Przecież niektóre działania organizmu potrafię wymusić. Czy znasz mnie aż tak dobrze? Czy nadal ci na mnie zależy? Proszę, zanieś mnie do pokoju. Proszę cię... Weź mnie stąd. Zanieś do pokoju. Połóż się na mnie tak jak to zawsze robiłeś. Ja będę krzyczeć, że mnie gnieciesz, a ty będziesz się ze mnie śmiał. Wtulisz nos w moje włosy. I będziesz mi mówił tak długo, że mnie kochasz aż sama zamiast „Ja ciebie też” w końcu powiem „Kocham cię”. A ty odpowiesz krótkie „Taa”, które mimo iż nic nie mówi to jest najszczerszym wykazaniem uczuć. Bo jest szczere i się do niego nie zmuszasz. Przytulisz mnie mocno do siebie, schowasz całkiem pod swoim ciałem. Żeby nikt inny nie miał prawa mnie zobaczyć. Żeby nikt inny nie miał prawa mnie dotknąć. Bo ja kto zawsze mówiłeś, jestem tylko i wyłącznie twoja i nikt nie ma do mnie prawa. Potem jak zwykle zaśniesz po paru sekundach a ja... Będę patrzała na ciebie całą noc aż się ockniesz, by mnie żartobliwie okrzyczeć, że mam w końcu przestać to robić. Tęsknię do tych dni. Do tego spojrzenia. Czy na nią też tak spoglądasz? A jeśli to wszystko... Te marzenia są już niemożliwe. To czy... To czy możesz po prostu się mną zająć? Nie pozwolić mi zrobić nic sama, bo uważasz, że bez ciebie sobie w niczym nie poradzę i to cud, że potrafię zawiązać bez twojej pomocy sznurówki. A gdyby nawet tego nie dało się już... Gdybyś nawet uczucie zmartwienia o mnie utracił i robisz to wszystko tylko dla jednej obietnicy... To wynieś mnie stąd i zostaw gdzieś samą. Proszę cię... Dracon.
Powrót do góry Go down


Dracon Nicholas Uchiha
Dracon Nicholas Uchiha

Student Slytherin
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 222
  Liczba postów : 241
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPon Lut 27 2012, 21:38;

Uśmiechając się delikatnie do dziewczyny pociągnął ją w stronę parkietu. Miał zamiar obtańczyć ją ze wszystkich stron i tak długo, żeby jej zgrabne nóżki rozsiewające niesamowity blask odpadły. Chociaż szkoda by było tych części ciała. Może sama sobie je odetnie, jak uzna, że chce się odchudzać i chce szybko stracić kilka kilogramów? Ale chyba na tak genialne pomysły to Desire nie wpadnie, no nie?
- Niee, ani trochę mi to nie idzie. Ale nie uważasz, że dlatego to będzie ciekawe? - Skomentował wyobrażając sobie takie dwie kaleki, które wiecznie i bez przerwy nadeptują sobie na palce. A potem tylko amputacja w św. Mungu. A jeśli nie, to chociaż im pozostaną siniaki.
Poczekał dosłownie sekundkę na to, aż chwyci alkohol i nie czekając na polecenie wyciągnął ją w końcu z alkowy tym razem dla charakterystycznym dla siebie, troszkę brutalnym szarpnięciem. Parował prosto na sam środek. Wprawdzie była tam jakaś samotna nauczycielka, ale miał ją gdzieś. Nie znał jej i ona nie znała jego, więc nie mogła mieć jeszcze jakikolwiek wątów do niego. Nie rozglądał się.
W pewnym momencie jednak stanął jakby ktoś zatrzymał czas wokół niego. Jego mina natychmiast zmieniła się z uśmiechy w poważną. Puścił Desiree odsuwając od niej rękę. Chwilę tak stał, jak gdyby nic do niego nie docierało. I jeśli ktokolwiek coś do niego mówił, to by nie odpowiedział. Jakby nagle wpadł w trans. Potocznie można powiedzieć: Totalna zawiecha. Powinno się go zresetować. Jednak nim ktokolwiek spróbował długiego, podłużnego, czerwonego guziczka dotknąć on się poruszył. Ale nie powoli. Nie o krok lub dwa.
Momentalnie przebiegł pół sali by kucnąć i złapać w swoje ramiona drobną szesnastolatkę o włosach niczym palony karmel Trzymał ją mocno w swoich objęciach pozwalając by jej głowa leżała na jego ramieniu. Podniósł ją z ziemi niczym księżniczkę. Ze swojej tylnej kieszeni wyjął... Inhalator. Nie, nie znajdował się tam przypadkowo. Pomógł Cornelii odzyskać swobodny oddech. Kiedy kaszlała przytulił ją do siebie trochę mocniej. Widocznie była osłabiona. Dostrzegł też na jej policzkach ślady mocniejszego rumieńca.
Nie dało się wyczytać z jego twarzy żadnego uczucia. Choć chwilę temu była rozbawiona, potem nagle poważne to teraz stała się znów zimna i obojętna. Jakby wszystko przestało się liczyć, a ważny był jedynie ten niewielki szczegół mocno wciskający nosek w jego koszulę. Lekko drgnął mu kącik czując, że Cornelia Somerhalder najzwyczajniej w świecie go... Wącha. Lub jakby ona to powiedziała, niucha. Stare, dobre czasy.
- Już dobrze... Ohime-sama – Wypowiedział jej szeptem do ucha tak, że tylko ona mogła to usłyszeć. Widział, jak pod wpływem tych oto słów zadrżała, potem uśmiechnęła się jak dziewczyna, która dostała długo oczekiwaną lalkę. Zauważył, że jej oczach szklą się łzy, więc postanowił opuścić to miejsce zanim ktoś zobaczy. Wiedział, że ona nienawidzi płakać. Nie chce płakać i nie robi tego przy ludziach.
- Wiesz... Powinienem ją zanieść do pokoju... Ktoś się nią musi zająć – Powiedział już na głos odwracając się do partnerki na balu i robiąc niewielki krok w stronę wyjścia. Miał nadzieję, że zrozumie. Kiwnął jej głową na pożegnanie. Żadnych oczek, uszczypliwych czy wesołych komentarzy. Po prostu to krótkie, niewymówione „Pa”. Skierował się w stronę schodów i nim ktokolwiek zdążył zareagować już zniknął wraz ze swoją byłą dziewczyną.
Powrót do góry Go down


Aileen Desiree Weaver
Aileen Desiree Weaver

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 285
  Liczba postów : 362
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyWto Lut 28 2012, 18:39;

O, nawet nie wiedziałam, że i jej nogi rozsiewały blask! A z tym, że były one niezwykle zgrabne to się oczywiście obie zgadzamy i dziękujemy za komplement. Ona również chciała się wytańczyć za wsze czasy, teraz miała dość dobry humor nawet, a to wszystko dzięki alkoholowi i oczywiście Draconowi. Ej nie no, nic nie będzie odpadać. Ani odcinać. Jej nogi to niech zostaną na tym miejscu na którym są, bo jak bez nich będzie chodzić? A Desiree jest mega szczupła, więc się odchudzać nie musi. Ostatnio schudła jeszcze bardziej, po tym jak ją Tristan zostawił.
No więc poszli sobie na ten parkiet. A właściwie...Ślizgonka została na niego wyciągnięta. Ale nie przeszkadzało jej to, jak mówiłam jej to nawet odpowiada. Doszli na środek parkietu bardzo szybko i byli mega rozradowani, wiadomo, zadepczą sobie stopy, będą mieli siniaki, amputują im nogi...SAME PLUSY! Ale w pewnym momencie...jej partner stanął jak wryty i zmienił wyraz twarzy najwyraźniej się na coś gapiąc. Puścił także jej rękę. Zdziwiona jego reakcją poszybowała wzrokiem za jego spojrzeniem. Jakaś dziewczyna...ej, to Cornelia jest! ( w sumie to nie pamiętam czy Corn się jej przedstawiała no ale nieważne xd) Leciała sobie do przodu z krzesłem, stołem i wszystkim robiąc niemały hałas. Eee...ale że o co chodzi?! (pozdrawiam Quenię!) Wyglądała jakby miala jakiś atak czy coś. Desiree zdziwiła się jeszcze bardziej gdy zauważyła, że Dracona nie ma obok niej tylko przeleciał przez pół sali, żeby Gryfonkę złapać. Mina Ślizgonki była jednoznaczna. WTF?!. Serio, była mega zdziwiona tą sytuacją. Szczególnie tym, że chłopak wyglądał naprawdę na zmartwionego i wyjął z kieszeni...inhalator? I podał Corin. Nie mógł to być przypadek, że chłopak mial to urządzenie. Co tu się, kurde, kroi, ej? Ale kolejne zdarzenie to już było przegięcie. Wiesz... Powinienem ją zanieść do pokoju... Ktoś się nią musi zająć No chyba nie? Nie wyglądała jakby umierala, a my tu mieliśmy się bawić i tańczyć, kurwa. Ale cóż miała zrobić. Dracon poszedł kiwając jej głową. Nie odpowiedziała. Była zbyt wkurzona. I nie, nie zrozumiała. Jak on smiał ją zostawić w połowie balu idąc gdzieś z jakąś małolatą?! No sorry. Kolejny dupek, który ją zostawił. Była tak wściekła, że myślala że zaraz za nim poleci i go zabije. Ale powstrzymała się. Rozejrzała się po pomieszczeniu. -I tak było chujowo. - i klnąc wszystko na czym świat stoi, a już najbardziej na pewnego ślizgona wyszła z wieży planując dokończyć imprezę, czy jak kto woli, libację, u siebie w dormitorium.
Powrót do góry Go down


Abigail Grimmasi
Abigail Grimmasi

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 190
  Liczba postów : 203
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptySro Lut 29 2012, 18:11;

Ludzie czasem robią głupie rzeczy. Zdają się na instynkt, który potrafi wodzić ich za nos zmuszając do rzeczy, których tak naprawdę nie chcą robić. Podatni są na wpływ chwili, ulotnego nastroju, który tak podkręci ich zdradliwe hormony, rozbudzi wyobraźnie, że robią rzeczy, których w żadnym innym wypadku by nie zrobili. Tak więc siedziała na kolanach zupełnie nieznanego chłopaka, który z lubieżnym uśmiechem w nią się wpatrywał.
Narkotyczne działanie eliksirów zawartych w alkoholach, unoszących się w powietrzu otępiało zmysły. Dotknęła szczupłymi palcami jego policzka, przejeżdżając wzdłuż żuchwy, by po chwili zrobić to jeszcze raz. Przysunęła się bliżej niego. Przymknęła oczy, jak zwykle kiedy chciała się skupić na innych doznaniach niż tylko te wzrokowe. Przechyliła głowę patrząc na niego kątem oka z rozbawieniem malującym się na twarzy.
Walentynki, cholerne walentynki. Różowo w oczach, różowo wszędzie. Nagle po korytarzach chodzą dziesiątki par, po to by zerwać następnego dnia albo nawet dzisiaj, w ciągu tego przesłodzonego balu. Abigail nienawidziła tego święta. Właściwie na bal przyszła tylko po to, Avy się upić i zrobić rzeczy, których następnego dnia ma nadzieję nie pamiętać.
Młodzież coraz większą uwagę przywiązywała do seksu, a co za tym idzie; do dorosłości, picie, palenie w czwartej klasie było już na porządku dziennym, puszczanie się z kim popadnie też. Właściwie, patrząc na niektóre pary, miała wrażenie, że tylko na tym im zależy. Na przylizaniu się na korytarzu, bądź uprawianiu dzikiego seksu w składziku na miotły. Nie powiem, że Abigail nie chciałaby czegoś takiego przeżyć, w końcu raz się żyje, ale z osobą na której jej zależy, a nie pierwszej lepszej, spotkanej gdzieś na korytarzu, która także chciała rozładować swoje napięcie seksualne, czy po prostu sprawdzić, jak to jest. A na temat kujonów to się nie wypowiadam, śmiać się chce.
Abigail po prostu chciała się rozerwać, po co ma utrudniać coś, czego sama w pewien sposób pragnie? Po troszku nawet jej udzielił się przesadnie słodki, walentynkowy nastrój.
-Chyba za mało wypiłam-wymruczała do ucha Jaspera. Podciągnęła ramiączka sukni i zsunęła się z jego kolan uprzednio składając długi i namiętny pocałunek na ustach chłopaka. Może gdyby zaczęli inaczej, zostałaby. Cóż, stało się inaczej. Przeszła przez alkowę w kierunku drzwi, które zamknęły się za nią z lekkim trząśnięciem.
Powrót do góry Go down


Lillyanne Sangrienta
Lillyanne Sangrienta

Nauczyciel
Rok Nauki : VI
Wiek : 29
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 442
  Liczba postów : 448
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyCzw Mar 01 2012, 20:15;

Brązowowłosa wstała bez słowa. Zaczyna się zabawa, ale ona nie ma z kim nawet porozmawiać. Nie opłaca się jej tutaj siedzieć, a samemu się bawić to nie to samo. Zaczesała za ucho brązowy kosmyk i poprawiła sukienkę. Nie była zawiedziona, ponieważ miała szansę założyć ten ciuch, który bardzo chciała wykorzystać. Westchnęła i ruszyła przed siebie. Nagle ujrzała swoją przyjaciółkę, do której chciała podejść, ale nie zdążyła, bo ta zatoczyła się w dół i złapał ją chłopak. Nie kojarzyła go, ale wziął ją i zniknął. To były ułamki sekundy. Postanowiła się wynieść z wieży. Sama nie za dobrze się czuła przez unoszący się słodki zapach w powietrzu. Opuściła wierze nie pozwalając się nikomu zatrzymać.
Powrót do góry Go down


Angie Davis
Angie Davis

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Animag (testral)
Galeony : 676
  Liczba postów : 889
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyPon Mar 19 2012, 16:14;

Nogi poniosły ją do Wieży Astronomicznej, ale nie czuła się na siłach, by usiąść przy barierce. Usadowiła się przy ściance, na ziemi, opierając plecami, o ścianę i zginając nogi, tak, że obejmowała je rękami i patrzyła w niebo. Na szczęście mimo, że było już późno, to było też ciepło, więc nie groziło jej przeziębienie, w innym wypadku ona po ilości wypitego alkoholu, nie czułaby zimna, a mogłaby się źle poczuć. Zakaszlała kilka razy, ale to wcale nie zwiastowało choroby, i znów uniosła głowę, która dotykała chłodnej ściany. Uśmiechnęła się do siebie przymykając oczy i rozmyślając. Przyjemnie.
Powrót do góry Go down


Elena Marion
Elena Marion

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 467
  Liczba postów : 739
http://czarodzieje.my-rpg.com/t536-elena-marion?highlight=Elena+Marion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1070-elena-marion?highlight=Elena+Marion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9392-elena-marion?highlight=Elena+Marion
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptySob Kwi 14 2012, 14:04;

Bylo chlodno, ale Elena i tak wybrala sie na szczyt wiezy stronomicznej. Dziewczyn ubrana w dlugą czarna suknię bez rękawów czy ramiączek i szkarlatną pelerynę weszla na szczyt wieży i usiadla na murku, na którum zawsze stawiano lunety i teleskopy. Patrzyla w dól, a jej wlosy rozwiewal lekki wiaterek. Z kieszeni wyciagnęla pierścionek i zalozyla go na palec, po czym zaczęla go powoli obracać, wspominajac swoje zaręczyny. Zdziwila się, gdy Felix wyszedl do innego pokoju i wrócil z pierścionkim w ręku. A potem uklęknąl przed nią i pijanym glosem zapytal, czy za niego wyjdzie. A ona sie zgodzila. Zacichotala na wspomnienie jego miny. Nie kochala go, niec do niego nie czóla, ale ślub i tak sie odbędzie... Jej matka juz tego dopilnyje.
Powrót do góry Go down


Felix Marcus Jerome
Felix Marcus Jerome

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 48
  Liczba postów : 75
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptySob Kwi 14 2012, 14:16;

Szedł sobie korytarzem, rozmyślając praktycznie o niczym ważnym. W każdym bądź razie marzył. Marzył o zostaniu Aurorem, o bronieniu tych słabszych, a gnębieniu tych złych. Tak byłby bardzo surowy dla śmierciożerców i tym podobnych typków z ciemnej gwiazdy. Nie raz sobie wyobrażał jak mężczyzna w czarnej szacie stoi w jakimś domu, a na podłodze leżą jego niewinni zakładnicy. Wtym momencie, właśnie rozlegał się głośny trzask, Felix się pojawiał i natychmiastowo skierowywał oszałamiacza w porywacza. W końcu zorientował się gdzie idzie. Były to schody, kierujące na wieżę astronomiczną. Nie zrezygnował jednak, i piął się powoli w górę. Jakie było jego zaskoczenie gdy zastał Elenę na szczycie. On też nie potrafił zrozumieć tego, że zdrowy rozsądek go opuścił i oświadczył się Elenie. Rzucił krótkie "cześć" i podszedł do barierki, opierając się o nią spojrzał w dal.
Powrót do góry Go down


Elena Marion
Elena Marion

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 467
  Liczba postów : 739
http://czarodzieje.my-rpg.com/t536-elena-marion?highlight=Elena+Marion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1070-elena-marion?highlight=Elena+Marion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9392-elena-marion?highlight=Elena+Marion
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptySob Kwi 14 2012, 14:41;

Nagle ktoś wszedl na wiezę i wyrwal ja z rozmyślań. Okazalo się, ze to felix.
-Witaj- odpowiedziala na jego powitanie. No i zapadla niezręczna cisza...
-Wlaśnie myślalam o tobie.- powiedziala patrzac gdzieś w przestrzeń.
Sama nie wiedziala czemu to mówi. jakoś tak jej sie zebralo... Spojrzala na niego i wyobrazila go sobie w garniturze przed oltarzem... Ale zaraz, czy on w ogóle ma garnitur?
-Ślub odbędzie sie na poczadku maja... Masz garnitur?- spytala patrzac na niego. jeśli nie ma, to trze będzie kupić...
Powrót do góry Go down


Felix Marcus Jerome
Felix Marcus Jerome

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 48
  Liczba postów : 75
Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 EmptyNie Kwi 15 2012, 14:36;

Spoglądał w dal i zastanawiał czy Elena się pierwsza odezwie czy nie. Jego wyraz twarzy nie przedstawiał zupełnie nic. Był taki pusty. Zastanawiał się jak to będzie. I przeklinał swoją głupotę! "Jesteś honorowy, nie wycofasz się." powiedział sobie w duchu. Gdy usłyszał jej spokojny głos, ale chyba też pozbawiony jakiegokolwiek uczucia. Odwrócił się i opierał się teraz tyłem o barierkę, mierząc ją ciemno-granatowym spojrzeniem.
- Garnitur? już za mały.
Machnął ręką od niechcenia.
- Biorąc jednak okoliczności naszego ślubu, mógłbym nawet iśc w jeansach.
Zironizował.
- Odpowiedz mi... jak to było z tymi oświadczynami. Kompletnie nic nie pamiętam.
Jego wyraz twarzy nie zmieniał się, spojrzał jej oczy, czekając na jej słowa.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Szczyt Wieży - Page 38 QzgSDG8








Szczyt Wieży - Page 38 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 38 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 38 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szczyt Wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 38 z 40Strona 38 z 40 Previous  1 ... 20 ... 37, 38, 39, 40  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Szczyt Wieży - Page 38 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wieze
 :: 
wieża astronomiczna
-