Każdy kto chce tu przyjść, musi pokonać około pięciuset schodków. Jest to z pewnością wysiłek warty zachodu, bowiem rozciąga się tu wspaniały widok na błonia oraz większą część zamku. Warto zostać tu do nocy, szczególnie gdy nie ma lekcji i poobserwować nocne niebo, które widać stąd wspaniale.
- Jakoś tak- powtórzyła Vivien po chłopaku, mechanicznie. Zerknęła na Juliette i uśmiechnęła się widząc jak tupie w rytm muzyki nogą. - Ale nie martwcie się, kiedy będzie zakończenie tej zabawy i dowiemy się swojego przeznaczenia, od razu zrobi się ciekawiej- stwierdziła udając wyjątkowy entuzjazm i pokazując na Ravena, czyli póki co jedyne co się konstruktywnego działo.
Spojrzała głupio na chłopaka. - Eee... a co ja mam zrobić? - zapytała. Spojrzała na dziewczynę, do której zwracał się ślizgon. Była jakaś dziwna. Z pewnością wyróżniała się urodą, ale nie tylko. Podniosła jedną brew do góry, wyciągając cukierka. Czekała na jakąś radę. - Andrea - przedstawiła się w międzyczasie.
Raven: Podał czarnowłosej dziewczynie pióro. Spojrzał na zegarek. Zaraz musiał się zbierać, więc miał nadzieję, że to już wszyscy na dzisiaj. Poza tym było tutaj tak drętwo.. Myślał, że takiego rodzaju imprezy wyglądają nieco.. ciekawiej.
Jul: - Ja się nie dowiem. - uśmiechnęła się nieznacznie. Nie czuła potrzeby brania udziału w tej loterii. Usiadła na parapecie obok Vivien.
Valentin postanowił, że przejdzie się na dzisiejszą imprezę. Choć prawdę powiedziawszy zdecydowanie nie przepadał za tłumami i raczej nie często na tego typu przyjęcia chadzał. Ubrany był bardzo starannie, ale i tak nie zrezygnował z zabrania swoich charakterystycznych dodatków. Gdy rudowłosy wszedł już na sam szczyt od razu dobiegła go silna woń kadzideł roznosząca się po wieży. Właściwie trochę zaskoczyło go, jak bardzo wieża uległa na ten wieczór zmianie. Rozejrzał się w koło, bacznie obserwując zebranych, aż w końcu udał się gdzieś w stronę stolików z napojami.
- Kiedy będą...wyniki ? - Zapytała zastanawiając się, czy słowo "wynik" jest odpowiednie. - Ładnie Ci w czarnych włosach. - Stwierdziła. - Choć wolę jak jesteś blondynką. Nigdy nie przyzwyczaiłaby się do czarnego koloru włosów Cassandry.
Jav: Podzielał zdanie czarnowłosej ślizgonki, nie powiedział tego jednak na głos. Nie pójdzie przecież z nią, kiedy ta szukała jak on trochę spokoju i ciszy, tak mu się przynajmniej wydawało. - Może ktoś przekaże mi jakie jest moje przeznaczenie – wzruszył ramionami i uśmiechnął do obu dziewczyn. – Bo ja sam chyba nie doczekam tego tutaj – przyznał i oddalił się w stronę wyjścia znikając za drzwiami.
Raven: - Po prostu wybrać. - zwrócił się do Andrei przyjaźnie. - Za niedługo okaże się czy masz szczęście w miłości. A gdy już wybierzesz, podpisać i mi oddać. Sięgnął do podpisanych krówek i zaczął je otwierać w poszukiwaniu serduszek.
- Dzięki - chwyciła pióro i napisała kaligraficznie swoje imię. Następnie oddała podpisaną krówkę chłopakowi. - Strasznie dużo osób - skomentowała, gdy jacyś chłopcy biegali po wieży. Jeszcze raz podziękowała za pióro i tym razem zwróciła się do Hanny - Długo tu już jesteś? Och, ta zmiana jest jednorazowa... Nie pasowały mi moje blond loki do tej sukienki - puściła jej oczko.
Jul: Spojrzała na Javiera i na Viv. - Chodź. - pociągnęła dziewczynę za rękę i ruszyły do wyjścia za chłopakiem. Była ciekawa, dokąd zamierza się on udać. Właściwie, zamierzają.
Wzięła pióro i podpisała krówkę, którą wyciągnęła. Po chwili oddała chłopakowi. - I to wszystko? A kiedy dowiem się, jak zakończyło sie losowanie? - zaciekawiła się. - Cześć - przywitała się z drugą ślizgonką.
- Sama nie wiem straciłam poczucie czasu. Jednak dobrze, że jesteś bo strasznie się nudziłam. Wydawało mi się, że takie imprezy powinny być ciekawsze. - Uśmiechnęła się radośnie i spojrzała na chłopaka. Sprawdzał zawartość krówek.
Vivien nie protestowała, i tak nie zdarzyło nic ciekawego. Kiedy była ciągnięta w stronę wyjścia wpadła na wytwornego chłopaka z ładnymi rudymi włosami. - O przepraszam- powiedziała zatrzymując się a jednocześnie Juliette. Zobaczyła, że oblała chłopaka sokiem, który trzymał w ręce. Pokazała nieporadnie w stronę wyjścia... - Średnia zabawa- powiedziała, a raczej mamrotała-Właśnie wychodzimy...- dodała pokazując na Juliette i zmierzając powoli w stronę wyjścia.
Raven: Szybko otworzył już wszystkie krówki i z zaskoczeniem na twarzy stwierdził, że chyba coś w tym jest. Uśmiechnął się na radośnie. - Widać to nie twój dzień.. - mruknął smutno do Andrei. - Trzy serduszka, które były zostały już wylosowane. Stanął ja środku sali i ogłosił. - Z przyjemnością wam dzisiaj powiem, że są trzy osoby, które w tym roku zostały obdarowane nadzwyczajnym szczęściem w miłości. - uśmiechnął się tajemniczo. - A są to.. Javier.. Matt i Elizabeth.!
Zaśmiała się szczerze i spojrzała na Hannę. - Ach, więc mam być sposobem na zabicie nudy? - spytała nie dowierzając - Chyba potraktuję to jako komplement. Dziękuję. - ukłoniła się nisko - Swoją drogą, ładnie Ci w sukienkach, powinnaś częściej je nosić. Hanno, może wiesz, gdzie tu jest bar? - strasznie chciała się czegoś napić, a następnie ruszyć na parkiet. Kątem oka zauważyła jak czyjeś włosy zmieniają kolor na czerwony. Chyba nie była sama z tą zdolnością. Jednak wolała, żeby nieznajomi myśleli, że przefarbowała się lub po prostu założyła perukę.
Matt: Uśmiechnął się radośnie kiedy usłyszał wyniki. - Chyba mamy szczęście. - Powiedział do niej. Chciał odszukać jeszcze trzeciego chłopaka, który wylosował serduszko, jednak żaden nie wyglądał jakby był szczęśliwy z tego powodu.
Elizabeth: Eliza była szczerze zaskoczona. Uśmiechnęła się do Matta, który też wylosował serduszko. - Nie spodziewałam się, że to będę ja.
- Szkoda - uśmiechnęła się. Nie zależało jej na tym tak bardzo. Rozejrzała się w poszukiwaniu osób, których imiona zostały podane. Jednak nikt nie zareagował. Spojrzała na odchodząca dziewczynę. Szkoda...
Jul: Juliette wybałuszyła oczy. Valentin! Uśmiechnęła się do niego lekko. - Cześć. - przywitała chłopaka. Wróciła wspomnieniami do ich ostatniego spotkania.
- Tam jest stół z sokami i przekąskami. - Powiedziała i ruszyła w tamtą stronę. - Jaka szkoda, że to nie my. - Mruknęła, kiedy usłyszała wyniki losowania. Chwyciła szklankę i nalała do niej piwa kremowego.
Również nalała sobie piwa kremowego. - Och, rozumiem, że to było dla Ciebie ważne, jednak i tak miłość porusza się swoimi zasadami. - rzekła ciepłym tonem oraz upiła łyk piwa kremowego - Chyba nie warto się przejmować. Zobacz, nawet wybranych zbytnio to nie przejęło.
Gdy dziewczyna oblała go sokiem jego spojrzał na nią krytycznie. - Uważaj bardziej - powiedział po czym wyciągnął różdżkę i szybkim zaklęciem "chłoszczyść" oczyścił siebie z soku. - Wychodzicie? - Powtórzył pytającym tonem i spojrzał na Juliette z którą owa dziewczyna również była. Uśmiechnął się do niej lekko odpowiadając jej cześć. Przyszło mi przez myśl, że to świetny pomysł, aby wcale tu nie zostawać. Zapach kadzideł coraz bardziej go drażnił. - Mogę iść z wami? - Zapytał, spoglądając na nie obie.
Jul: Przywołała kamienną twarz. - Tak, czemu nie. - skinęła głową do Valentina po czym spojrzała na Vivien. Ona sama marzyła tylko o wyjściu stąd.
- Więc idziemy - powiedziała widząc reakcję Juliette na chłopaka. Tym razem ona pociągnęła dziewczynę w stronę wyjścia. Kiwając głową ślizgonowi w stronę wyjścia. Po chwili cała trójka zniknęła za drzwiami.
- Nie zależało mi aż tak, ale miło by było usłyszeć swoje nazwisko. - Zaśmiała się cicho i założyła za ucho kosmyk rudych włosów. Upiła łyk piwa kremowego. - Tak żałuje, że nie ma kapeli. - Westchnęła cicho.
Została jeszcze chwilę na wierzy. Jedyna rzeczą, która została jej do roboty, to przyglądanie się albo parom, którę chodziły za rękę, albo grupka osób, które dobrze się znały lub też młodszym dzieciakom, które hałasowały okropnie. Westchnęła i skierowała się do wyjścia. Wyszła, zostawiając za sobą to wszystko, co było związane z walentynkami. Nigi bolały ją od butów i jeszcze trudniej jej było zejść tak, aby nie złamać obcasa, więc je zdjęła. Teraz, równie powoli, ale bezpieczniej, zeszła na dół, do lochów.
Spojrzała zdezorientowana na prawie pustą salę. - Dobrze, jeśli tak mówisz. Och, dlaczego wszyscy opuszczają imprezę? - spytała niezadowolona - Tyle pracy nad strojem, a oni po prostu wychodzą... Może pójdziemy w ich ślady? Chyba same tutaj nie mamy co robić.
- Masz rację, chodźmy gdzieś. Zaczyna się robić nudno. - Potwierdziła i odłożyła szklankę na stół. - To gdzie idziemy ? - Zapytała. - Oby w jakieś bezpieczne miejsce, w tej sukience raczej trudno będzie mi uciekać przed wierzbą. - Zaśmiała się przypominając sobie ich ostatnią przygodę.
- Czepiasz się szczegółów! - burknęła. - Mnie tam odpowiada uciekanie w sukience od wielkiej, złej wierzby. Może... chodźmy do Izby Pamięci, czy coś? Możemy się dowiedzieć ciekawych rzeczy. A Ty masz jakiś pomysł? - spytała zaciekawiona.
- Izba pamięci to dobry pomysł. Może dowiem się czy ktoś z moich przodków był zasłużonym....kimś tam. - Uśmiechnęła się promiennie i wraz z czarnowłosą ruszyły w tamtą stronę.
Wszedł na wieżę astronomiczną. Nikogo nie było. Zadowolony podszedł do barierki i wyjął papierosa, którego wcześniej ukradł Effie. Skąd ona je brała? Zapalił go różdżką i podziwiając widoki palił sobie spokojnie. Musiał jeszcze wstąpić do Hogsmeade. A wieża była mu zupełnie nie po drodze, ale co tam. Zawsze robi co chce.
Matt: Wszedł na wieże mając zamiar podziwiać widoki. Był tam już jeden chłopak, więc stanął obok niego i wyciągnął papierosa. - Cześć. - Mruknął do niego i różdżką odpalił go. Zaciągnął się i wypuścił dym z płuc.
Ruszyła po schodkach patrząc na resztki śniegu, które pozostały jeszcze na niektórych drzewach. Z tak daleka można nawet było zobaczyć bijącą wieżbę, która kręciła się niespokojnie. Wiatr nie wiał tak mocno jak wcześniej przez co postanowiła zostawić swój szalik w dormitorum. Kiedy weszła na górę zobaczyła palącego ślizgona. Podeszła niedaleko jego i patrzyła w dół. Odgarnęła włosy do tyłu i westchnęła. Wolała nie zwracać na siebie uwagi chłopaka.
Zanim zdążył cokolwiek pomyśleć obok niego praktycznie zmaterializował się jakiś chłopak, a po drugiej stronie dziewczyna. - Skąd masz papierosy?- zapytał napastliwie chłopaka. Po czym spojrzał na dziewczynę, która nie zwracała na niego uwagi. Była na wyciągnięcie ręki, więc podniósł dłoń i delikatnie dotknął jej włosów.
Kiedy poczuła, że ktoś, albo dotyka jej włosów, albo dmucha w nie odwróciła się nagle, a pojedyncze kosmki włosów opadały jej na policzki. Zobaczyła chłopaka, który był tutaj zanim jeszcze przyszła. Obok niego stał drugi chłopak, krukon sądząc po szacie.Przez moment nie wiedziała co robić, spojrzała tylko na chłopaka i czekała na jego reakcję. Po chwili nie powstrzymała się i uśmiechnęła się do niego delikatnie. - cześć - wykrztusiła z siebie trzymając się rękoma barierki.
Podniósł do góry rękę, którą wcześniej miał w jej włosach. Trzymał w niej dość długą czarną nitkę. - Podobno jak ktoś ma na sobie nitkę, oznacza, że wkrótce ktoś się do niego przyczepi. Ponieważ jest czarna, będzie to ktoś o ciemnych włosach. Mówiąc to wypuścił ją z dłoni. - Albo to tylko przesądy mojej matki, nie wiem, nigdy nie sprawdzałem. Odwrócił się w jej stronę i również uśmiechnął się lekko.
Zaśmiała się pod nosem, prawie niesłyszalnie. - Dobrze wiedzieć - wycedziła kiwając głową. Wiatr zaczął się wzmagać i rozwiewał jej włosy, zaczęła żałować, że nie wzięła szalika. Ponownie spojrzała w dół i myślała przez chwilę intensywnie. Chwilę potem się opamiętała. - o ciemnych włosach tak ? - powiedziała odrywając wzrok i przenosząc go na chłopaka. Zastanawiała się czy specjalnie to zrobił, czy faktycznie miała na sobie czarną nitkę. - może to ty ? - zaśmiała się i oparła o barierkę.