Tak, ten pokój zawiera masę ksiąg, krzyżówek i różnych gier wymagających myślenia. Dodatkowo na samym środku siedzi zdawałoby się... najprawdziwszy sfinks. Chcesz zaryzykować i zagrać z nim w trudną zabawę polegającą na zgadywaniu? Proszę bardzo! Gdy ci się powiedzie - wygrywasz jedną jedyną rzecz, którą sobie wymarzysz. A gdy przegrasz? Cóż, nie chciałbym być w twojej skórze, kiedy sfinks zechce cię dopaść... Nie musisz jednak porywać się na tak trudne zadanie. Możesz zasiąść na jednej z kanap, wertując kolejny tom lub po prostu spełniać się intelektualnie - nie da się ukryć, iż nauka tutaj przychodzi zadziwiająco łatwo.
KOSTKI: Aby wejść do pomieszczenia, musisz rzucić w tym temacie kostką. 2,4 - udaje ci się wejść! 1,3,5,6 - nie udaje ci się wejść, drzwi ani drgnęły. Jedna osoba może podjąć tylko jedną próbę. Takie same zasady obowiązują przy rozwiązywaniu zagadki sfinksa.
adnotacja: osoby obdarzone darem legilimencji i oklumencji mogą wejść do środka bez konieczności rzucania kostką - kiedy tylko dotkną klamki, drzwi same się otwierają. Jeden legilimenta może wprowadzić tylko jedną osobę nie posiadającą tego daru. Każda kolejna musi rzucić kostką. Legilimenci jeżeli chcą rozwiązać zagadkę, muszą rzucać kostkami. Zwolnieni są jednakże z przykrych konsekwencji nieudanej próby. Niestety, osoby towarzyszące nie posiadające ów daru nie mają już tyle szczęścia...
Nielegalny – niezlecony przez nauczyciela – pobyt tutaj może być karany szlabanem i minusowymi punktami dla Domu (automatycznie wyrażasz w tym temacie zgodę na ingerencję Mistrza Gry).
Z przyczyn niezależnych ode mnie, zmuszona jestem zamienić Devi na @Vivien O. I. Dear. Sytuacja ta sama: @Peter Borthwick w środku, Vivien trafia przypadkiem do sali ze sfinksem. Jeśli chcecie, możecie te początkowe posty napisać "od nowa", a ja niedługo wpadnę z pierwszym urozmaiceniem!
Odwraca głowę w stronę drzwi w których pojawia się ślizgonka. Jeszcze tej mi tutaj brakowało - pomyślał Peter. Nie dość, że "kicia" nie jest zbyt przyjazna, to jeszcze dziewczyna z wężem na piersi. Po tych to już wszystkiego można się spodziewać. No nic trzeba się przywitać i zobaczyć czego chce. Chyba mnie nie wsypie? W końcu sama miałaby problemy.
- Cześć łobuzie - zaczął przyjacielsko. - Cóż za dziwny wieczór Ślizgonka i Krukon wspólnie łamią szkolny regulamin. Chyba że zabłądziłaś i uciekniesz na widok kici. - Śmiejąc się wskazuje na sfinksa. Nie znam dziewczyny, ciężko więc ocenić czego się po niej spodziewać, chociaż ślizgoni zazwyczaj nieźle czarują. Trzeba będzie ja wybadać.
Taksuje dziewczynę wzrokiem, nie wygląda "imponująco" w domu trzymają ją chyba w piwnicy i nie pozwalają jeść. Peter uśmiecha się sam do siebie. Nie wiedząc czego spodziewać się po nieoczekiwanej towarzyszce chłopak dochodzi do wniosku że najlepiej będzie zapytać ją o to wprost. Po tym co powie, trzeba będzie zdecydować: połączyć siły czy może rzucić ja sfinksowi na pożarcie...
- A więc co Cię tutaj sprowadza? - Sili się na neutralność - No chyba że przyszłaś tutaj specjalnie dla mnie? - Puszcza dziewczynie oczko.
W co ja się wpakowałam? Dopiero gdy weszłam do pokoju zyskałam pewność, że pomyliłam piętra - wylądowałam w pokoju wypełnionym przeróżnymi księgami i zagadkami intelektualnymi. Gdyby tego było mało - na środku pomieszczenia znajdował się sfinks, a na przeciwko mnie stał barczysty, dużo wyższy chłopak. To może odrobinę dziwne, ale sfinks nie był dla mnie tak niepokojący jak ten chłopak. Musiał ważyć co najmniej dwa razy tyle co ja, a na dodatek między nami było na pewno ponad dwadzieścia centymetrów różnicy. Mój niepokój odrobinę osłabł gdy chłopak zagadał do mnie przyjacielskim tonem - przecież nie będę bać się jakiegoś młokosa! Kojarzyłam, że był rok niżej i kojarzył mi się z Ravenclawem (aczkolwiek tutaj nie miałam stuprocentowej pewności. Uśmiechnęłam się do niego nieznacznie i powiedziałam: - Jesteś Peter, tak? - wyciągnęłam w jego stronę moją drobną dłoń - Vivien. Zignorowałam jego uwagę i oczko, by po chwili rzucić: - W gruncie rzeczy to zabłądziłam.. - na chwilę urwałam wahając się by po chwili dodać - ... ale w sumie. Zwierz wygląda na gotowego na zabawę. Uśmiechnęłam się do niego łobuzersko - to, że był ode mnie tyle większy jeszcze nie znaczyło, że miał większe szanse żeby poradzić sobie ze sfinksem.
Przez chwilę się skonfundował, nie wpadł na to że dziewczyna może go nie kojarzyć. A nawet jeśli to dobre maniery faktycznie nakazywały się przedstawić. I znów wyszedł na chama i prostaka. Dostałby od dziadka kijem za to. Aż przeszły go ciarki. Od razu się zmitygował.
- Proszę o wybaczenie mademoiselle Vivien. Peter Invictus Borthwick, miło mi. - Zachęcony łobuzerskim uśmiechem dziewczyny ciągnął dalej - My z kicią już trochę tutaj siedzimy. Ale za nic nie chce ze mną gadać. Może powinienem spróbować po goblińsku. - Odwraca się w stronę sfinksa i wydaje z siebie szereg głośnych dźwięków przypominających uderzenie o siebie kamieni. - Nie to też nie pomaga. Za grosz nie znam się na tych kotkach. W sumie nie znam się na żadnych zwierzętach. - Wzdycha ciężko, pomoc jest mu faktycznie potrzebna. - To jak sojusz? Chyba że chcesz spróbować sama? - Mimo wszystko liczył, że dziewczyna zechce współpracować. Zbliża się mecz z Hufflepuff, dopiero co dostał się do drużyny i wolałby wyjść cały z tej draki.
W gruncie rzeczy kojarzyłam go - trudno było nie kojarzyć takiego wielkoluda, jednakże nie znałam go bliżej - po pierwsze był ode mnie młodszy, po drugie był w innym domu, więc nie było zbyt wielu okazji do nawiązania kontaktu. Zaśmiałam się słysząc jego prezentację - czy to było żartobliwe czy chłopak zachowywał się tak na poważnie? W gruncie rzeczy nie zdziwiłoby mnie to jakoś szczególnie. Gdy przestawił się pełnymi imionami o dziwo nie roześmiałam się, tylko z lekko nonszalanckim uśmiechem rzuciłam: - Skoro jesteś już taki oficjalny - jestem Vivien Ophelie Íde Dear, ale zdecydowanie wystarczy Viv. Jego próba porozumienia się ze sfinksem po goblińsku pewnie miała być śmiesznym żartem, ale we mnie wywołała głównie politowanie. Uniosłam brwi i spojrzałam na niego retorycznie pytając: - Czy ten stwór naprawdę ma w Twoim mniemaniu coś wspólnego z goblinem? Miałam nieodpartą ochotę dorzucić jakąś złośliwą uwagę, ale stwierdziłam, że na to też przyjdzie pora, więc tylko usmiechnęłam się z przekąsem i rzuciłam: - Sojusz to przyzwoity pomysł. W gruncie rzeczy uważałam, że byłabym w stanie poradzić sobie w tej sytuacji sama, jednakże wolałam się zabezpieczyć - gdyby sfinks miał jednak chęć nasz pożreć to może udałoby mi się jakoś przeżyć, skoro Peter zgrywał takiego siłacza. Podeszłam do stworzenia i spojrzałam mu w oczy uśmiechając się delikatnie. - Zadasz nam zagadkę? - zapytałam.
Sfinks był w pomieszczeniu przez cały ten czas i skutecznie ignorował zaczepki i poczynania blondwłosego młokosa. Sposób, w jaki zabierał się za „rozmowę” z nim, powiedział mu bardzo wiele, jak chociażby to, że był zdecydowanie zbyt narwany niż można by sądzić po barwach, które nosił. Gdyby nie fakt, że sfinks znajdował się w szkole, Peter mógłby być w prawdziwych tarapatach, panosząc się w ten sposób i głośno nazywając go „kicią”. Rzec by się chciało, że ta zniewaga krwi wymaga, lecz na szczęście dziewczyna, która pojawiła się w pomieszczeniu okazała się być obdarzona zdecydowanie większym intelektem, o takcie już nie wspominając. Ludzka głowa sfinksa obróciła się powoli w stronę Vivien, rzucając jej baczne spojrzenie. Przez moment w pomieszczeniu zapadła cisza, podczas której mierzyli się wszyscy na spojrzenia. - Jeśliście pewni, że zagadek chcecie Wnet jedną ode mnie dostaniecie Musicie jednak wiedzieć, że lubię zakłady I stawiam ochotnikom własne zasady W pomieszczeniu ponownie zapadła cisza. Sfinks uważnie przenosił wzrok z Vivien na Petera i z powrotem. Miał do czynienia z uczniami, więc chyba nie mógł sobie pozwolić na zbyt wiele, ani też zbyt wiele od nich wymagać. Gdy okazało się, że żadne z obecnych nie protestowało, wysoko podniesiona głowa mówiła dalej: - Jeśli trzy zagadki rozwiążecie Z pustymi rękami stąd nie wyjdziecie. Jeżeli jednak mnie zawiedziecie Nigdy już stąd nie wyglądniecie I na zawsze uwięzieni zostaniecie. Słów sprzeciwu nie zamierzam znosić, Jak wam nie pasuje, radzę się wynosić. Tymi słowami sfinks zakończył swoją przemowę i oczekiwał na odpowiedź ze strony uczniów.
Peter aż odskoczył słysząc głos sfinksa. Czyli ten bydlak jednak umie mówić. Faktycznie jak pierwszy raz go zobaczył zbyt mocno się wygłupiał. Teraz jednak zapomniał o żartach. Szczególnie że zawsze lubił nowe wyzwania, ale to? W głębi ducha naprawdę cieszył się, że nie jest tutaj sam. Bo o ile z robieniem dobrej miny do złej gry nigdy nie miał problemu, tak teraz odczuwał niepokój. Za nic jednak nie był gotowy ustąpić. Spojrzał więc zwierzęciu prosto w oczy.
- Wybacz mi tamte żarty szlachetny sfinksie. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, iż w tej sytuacji się naradzimy. - Peter przeprosił i przejął inicjatywę. Poprowadził swoją nową sojuszniczkę w kąt sali. - I co myślisz? Nie wycofam się, ale możemy to jakoś negocjować? Może zgodzi się na dwie dobre odpowiedzi z trzech? Szczerze mówiąc wolałbym z nim nie walczyć jak nam się nie uda.
Zmierzył Sfinksa wzrokiem. Stworzenie nie imponowało rozmiarami, ale jeżeli historie są prawdziwe, to łatwo nie będzie. Odruchowo złapał swoją różdżkę. Ostatnimi czasy różnie im się układało. Na transmutacji była tragedia, za to znów na zaklęciach zgrali się idealnie. Jak będzie tym razem. Wypuścił powietrze z płuc, uspokoił oddech i zwrócił się do dziewczyny. - Wchodzisz w to ze mną?
Parsknęłam śmiechem gdy Peter odskoczył - czyżby jednak bał się "kici" i tylko zgrywał twardziela? Uśmiechnęłam się do sfinksa delikatnie i podążyłam za chłopakiem w kąt sali. Jakoś nieszczególnie bałam się sfinksa - w końcu byliśmy w szkole, tutaj raczej nie mogła stać nam się krzywda, jednakże zachowanie Petera piekielnie mnie bawiło. - Sugerujesz, że nie damy rady trzech - parsknęłam śmiechem - Zostaw to mnie, to będzie łatwizna. Szczerze powiedziawszy obawiałam się, że Peter palnie jakąś głupotę bez omówienia ze mną i będą z tego same kłopoty. Ja osobiście wolałam każde rozwiązanie przemyśleć i skonsultować. - Oczywiście, że w to wchodzę - rzuciłam bez cienia strachu w głosie. Nawet jeśli odrobinę się bałam to ekscytacja dominowała nad strachem. Po dogadaniu się z Krukonem podeszłam do sfinksa i spojrzałam mu w oczy mówiąc: - Jesteśmy gotowi.
Sfinks pokiwał głową, rozważając, którą z zagadek zadać jako pierwszą. Żałował, że znajduje się w szkole, ponieważ gdyby sytuacja wydarzyła się poza murami zamku, mógłby pozwolić sobie na więcej. A tak miał przed sobą parę uczniów, spragnionych wrażeń i pewnych, że pokonają sfinksa w zagadkach. Nastało kilka sekund ciszy, po czym w pomieszczeniu rozległ się donośny głos: - Słyszeć ją możesz, choć naocznie jej nie ma Raz w głowie, a raz w sercu siedzi Niekiedy słów używa, innym razem niema Towarzyszy często zabawom i gawiedzi Na pewno ją znasz i może nawet zdołasz Z pomocą lub nie do życia ją powołać. Następnie zamilkł, przyglądając się im z uwagą. Jeśli potrzebowali powtórzenia zagadki, sfinks wypowiedział wszystkie słowa ponownie.
Zastanówcie się i podajcie ostateczną odpowiedź. Żeby nie było wątpliwości, podkreślcie słowo, o które konkretnie chodzi.
Kiedy zabrzmiały ostatnie słowa sfinksa, umysł Petera od razu wskoczył na wyższe obroty. Miał ochotę uściskać bestię, a potem uściskać Vivi... Czy mogę się tak do niej zwracać? Nieważne. W końcu ktoś w tej szkole oczekuje od niego logicznego myślenia, kochał to uczucie. Pierwsze co przyszło mu do głowy, to "myśl". O nią pytał sfinks. Już miał wyrwać się do odpowiedzi. Kiedy ugryzł się w język. Jadą na tym razem więc winny jest zapytać dziewczynę o zdanie. Kiwnął na nią konspiracyjnie głową i bez słowa wrócił do kąta.
- Pyta nas o "myśl" - wypalił od razu. Popatrzył na swoją nową koleżankę badawczo czekając na jej propozycję. Miał ochotę klepnąć ją w pupę i wykrzyknąć: "Jedziemy z tym koksem maleńka". Na szczęście jakiś dobry duch powstrzymał jego rękę. Peter skarcił się w duchu: za dużo ostatnio fantazjujesz, jak nic brak Ci kobiety.
Vivi. Viv. Void. Jeden pies, byłam znieść niemal każde zdrobnienie, aczkolwiek Calumowe Avoid lekko mnie wkurzało. Aczkolwiek nie o tym - trzeba było skupić się na zadanej przez sfinksa zagadce. Pomysł, że to może być "myśl" wydał mi się kretyński. Myśl? W sercu? Nie zamierzałam jednak być dla Petera niemiła, więc gdy wrócił do kąta od razu poleciałam za nim mówiąc: - Myśl odpada na sto procent. Dobrze, że nie słyszałam jego myśli. Gdybym wiedziała co kłębi się w tej durnej głowie pewnie dostałby od razu w pysk. Dzięki Bogu nie słyszałam i mogła skupić się na rozmyślaniu nad zagadką. - Masz jakiś inny pomysł? - zapytałam lekko zrezygnowana Zmarszczyłam brwi próbując dotrzeć do innego rozwiązania. Po dłuższej chwili wpadłam na pewną myśl, ale nie byłam tego pewna, więc postanowiłam upewnić się czy on myśli o tym samym: - Co uświetnia zabawy? - spytałam.
Peter poczuł się skonfundowany, za szybko mówisz za mało myślisz - sam się skarcił. Zagadka ciekawa, bo wymaga precyzyjnej odpowiedzi. Peter co prawda nigdy nie lubił zabaw semantycznych. Ale skoro mus to mus. Co słyszysz, a czego nie ma? Daje radość? I co mogę powołać do życia. Peter uśmiechnął się przebiegle.
- Myślisz że to muzyka? - Faktycznie taka odpowiedź nawet bardziej wypełniała stawiane przez zagadkę wymagania. Rozwiązanie więc wydawało się dobre. Pytanie tylko co powie jego towarzyszka.
Jednak nie był aż tak tępy jak się spodziewałam - niemalże od razu skumał o co mi chodzi. Uśmiechnęłam się do niego lekko skinąwszy głową i zaczęłam powoli wymieniać: - Słyszysz ją, ale nie widzisz, gra w sercu, są piosenki z wokalem i bez. No i te zabawy. Poklepałam go po plecach przyjacielsko zastanawiając się czy powinniśmy udzielić odpowiedzi - byłam niemalże pewna, że odpowiedź brzmi "muzyka", jednakże mimo wszystko wolałam nie ryzykować. W końcu zapytałam chłopaka: - Odpowiadamy tak? Głupio mi było, że wymyślenie odpowiedzi na tę zagadkę zajęło mi aż tyle czasu - w końcu muzyka była jednym z najważniejszych elementów mojego życia, więc w moim mniemaniu powinnam od razu wpaść na odpowiedź. Westchnęłam wyczekująco patrząc na Petera - liczyłam, że podejmie ostateczną decyzję.
Odetchnął z ulgą, musiał wyjść na cholernego głąba przed dziewczyną swoim pierwszym strzałem. Więcej skupienia i wszystko będzie dobrze. Peter przytaknął:
- Idziemy, czas zdobyć punkt w tej rywalizacji. - Uśmiechnął się szeroko, dziewczyna ma umysł nie od parady, zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Hm... chyba jestem sapioseksualny. Może zacznę ją dokarmiać? Ciekawe czy gryzie. Na wszelki wypadek może lepiej rzucać jej jedzenie z daleka?
Pomaszerował w stronę sfinksa i z uśmiechem na ustach odpowiedział: "Muzyka"- tak brzmi nasza odpowiedź. - Spojrzał bestii prosto w oczy i czekał na reakcje. Odruchowo zaczął pocierać o siebie palce, gotowy w każdej chwili dobyć różdżki. Czum magię, albo przynajmniej coś co tak nazywał to co przepływało przez ich koniuszki. Kochał to uczucie, był wtedy gotów przenosić góry, no w ostateczności mógł stawić czoła sfinksowi.
Sfinks uważnie przysłuchiwał się rozważaniom tej dwójki, zachowując spokojny i niczym niewzruszony wyraz twarzy. Liczył, że na tę prostą zagadkę obydwoje będą znali odpowiedź. Mimo wcześniejszej umowy, nie był aż tak przepełniony nienawiścią do ludzi, by celowo więzić w pomieszczeniu parę uczniów, ale nie zamierzał też odpuszczać im w całej tej zabawie. Usłyszawszy poprawną odpowiedź, pokiwał z uznaniem głową, zabierając głos: - Odgadliście prawidłowo, Teraz również ruszcie głową I słuchajcie wnet następnej - odchrząknął, po czym wygłosił swoją drugą już zagadkę: - Dwa pierwiastki połączone Kończyn ma parzystą ilość Łuk na plecach, strzałę w dłoni Nie wie co to ludzka miłość Gdy go spotkasz w ciemnym lesie Lepiej bierz swe nogi za pas Bowiem gdy Cię w runo zmiecie Na twej twarzy wielki grymas Wywołany bólem czoła Po spotkaniu stopy stwora.
Następnie zamilkł i ponownie przysłuchiwał się rozważaniom Krukona i Ślizgonki.
Rozwiązanie wydało mi się całkiem łatwe, mimo to chwyciłam chłopaka za ramię i ponownie zaciągnęłam go kąta. Nie zamierzałam ryzykować przegranej, poza tym głupio byłoby mi udzielać odpowiedzi bez konsultacji z chłopakiem. Chciałam się pochylić by wyszeptać mu rozwiązanie do ucha, jednakże błyskawicznie przypomniałam sobie, że pochylenie w tej sytuacji mogłoby wyglądać co najmniej dziwnie, więc zwyczajnie rzuciłam: - Jeśli to nie jest podchwytliwe - zmarszczyłam brwi szukając w zagadce haczyka - To jestem prawie pewna, że to centaur. Spojrzałam na niego wyczekująco licząc, że potwierdzi moje zdanie. Zaniepokoiło mnie jego przedłużające się milczenie, więc zapytałam: - Masz jakiś lepszy pomysł?
Peter zgadzał się ze swoją towarzyszką, ale to sfinks może być jakiś podstęp postanowił więc rozważyć wszystkie opcje. Szybko w głowie przeszedł przez cały znany mu bestiariusz... Vivi ma rację, centuar pasuje idealnie. Chyba żeby to o pierwiastkach potraktować dosłownie, wtedy bizmut to będzie BI.... einstein ma skrót ES. Wyszedł by z tego Bies. Co prawda nie znał żadnej historii gdzie bies biegałby z łukiem. Ale uznał że warto o tym chociaż powiedzieć dziewczynie.
- Pewnie masz rację, zaczął. I to rzucam tylko do rozważenia, ale jeżeli pierwszą podpowiedź wziąć pod uwagę dosłownie to pasuje Bies. - Peter od razu wyprostował - Nie, nie nie zamierzam tutaj się wykłócać, nie znam żadnego który nosiłby łuk. Ale może ty kojarzysz? Bo jeżeli to przenośnia, to masz na sto procent racje. Dwa pierwiastki to w tym wypadku ludzki i zwierzęcy, a reszta się zgadza. W każdym razie ja podpisuje się pod tą odpowiedzią. - Uśmiechnął się do Vivi na zachętę. Lubił tą dziewczynę coraz bardziej. Jest mądra i jest tego świadoma. Będzie z niej czarodziej pierwszego sortu.
- Czy ja wiem. - westchnęłam marszcząc brwi - Ten łuk nie pasuje do biesów, po za tym czy biesy mieszkają w lesie? To raczej jakieś demony czy coś? Przemyślałam wszystko dokładnie - biesy wprawdzie w pewnym stopniu wpasowywały się w ten opis, jednakże istniały pewne niezgodności, za to centaury idealnie pasowały do opisu. Spojrzałam w stronę sfinksa - wpatrywał się w nas z dziwnym, tajemniczym uśmiechem, który w moim mniemaniu był lekko niepokojący. Wzdrygnęłam się i zaczęłam przekonywać chłopaka do mojej racji. Po dość długiej i burzliwej dyskusji Peter się ugiął i wspólnie podjęliśmy decyzję. Podeszłam do stworzenia i z uśmiechem patrząc mu w oczy powiedziałam: - Nasz odpowiedź to centaur.
Sfinks pokiwał głową z uznaniem, przyznając rację ich odpowiedzi. Oczywiście chodziło mu o centaura, bo o cóż innego? Zagadka była chyba zbyt prosta, skoro tak krótko się zastanawiali nad nią, jednak poprawne odgadnięcie jej przybliżyło ich do wygranej ze Sfinksem. Stwór wcale nie czuł się źle z tego powodu - przecież to bardzo podbudowujące, że zmusza tę dwójkę uczniów do ruszenia umysłem, prawda? - Z jej pomocą żyjesz co dzień Wszystko uczyniła prostszym Od momentu, gdyś ją zdobył Podczas jedenastej wiosny. - brzmiała treść trzeciej zagadki, zdaniem Sfinksa najprostszej, lecz jednocześnie najkrótszej, w związku z czym informacji nie było aż tak wiele i uczniowie na pewno się nad nią pochylą, chociażby po to, by ustalić, czy w tej zagadce też może tkwić jakiś podstęp. - To ostatnia wasza szansa Na zwycięstwo w tej zabawie Lepiej ją wykorzystajcie Bo nie będzie zbyt ciekawie Gdy zmuszony będę was Uwięzić tu na długi czas - powiedział jeszcze, po czym zastygł w bezruchu, gotów usłyszeć odpowiedź na ostatnią zadaną zagadkę tego dnia.
Więc zdobyli już dwa punkty, teraz został tylko jeden i ograją sfinksa. Peter wsłuchał się w słowa ostatniej zagadki. Ta wydawała się jeszcze łatwiejsza od poprzedniej. Podpowiedzi były wręcz nazbyt wskazujące odpowiedź, zbyt oczywiste. W jego dłoniach od razu pojawiła się różdżka, parę razy obrócił ją w palcach i pokazał Vivi.
- On pyta o nasze różdżki. Chyba że masz jakaś inną koncepcje? - Peter postanowił się upewnić, w końcu szkoda byłoby zawieść podczas ostatniej próby. A ponadto miał pewność, że w przypadku złej odpowiedzi będzie miał na głowie nie tylko sfinksa, ale i wściekłą ślizgonkę. Która może i wygląda niepozornie, ale umie czarować. A ze wściekłą czarownicą nigdy nie wiadomo co będzie. Chłopak w żadnym razie nie miał ochoty spędzić reszty życia przemieniony w żabę, czekając na pocałunek księżniczki. - Jeśli nie masz innych pomysłów, to chyba czas zdobyć nasze nagrody.- Uśmiechnął się i popatrzył na dziewczynę czekając na jej odpowiedź.
Spojrzałam na różdżkę Petera i uśmiechnęłam się niepewnie - Jesteś pewien? - zapytałam marszcząc brwi - To brzmi zbyt łatwo. Dyskutowaliśmy dłuższą chwilę, ale nie przyszło nam nic innego do głowy - odrobinę się niepokoiłam, że ta zagadka jest podchwytliwa i że nasza odpowiedź jest zbyt prosta. W końcu doszliśmy jednak do wniosku, że nie mamy żadnego lepszego pomysłu, więc spojrzałam na sfinksa mówiąc: - Nasza odpowiedź to: różdżka. Była niesamowicie ciekawa czy udało nam się zgadnąć, a jeśli tak to co będzie naszą nagrodą. Spojrzałam na zwierzę wyczekująco.
Istotą zagadek, które zadawał im Sfinks, było to, by ruszyli mózgami. Nic nie sprawiało mu takiej radości, jak obserwacja maszczących się brwi uczniów, którzy zaczynali rozważać wszystkie możliwości rozwiązania łamigłówek. Nie były one proste, ale właśnie w ich prostocie tkwiła ta trudność - pamiętacie, jak na sprawdzianach jednokrotnego wyboru wychodzi kilka takich samych odpowiedzi pod rząd? Wietrzycie podstęp, zastanawiacie się, cofacie, zmieniacie... Na szczęście obecna w pokoju para uczniów nie dała się zwieść i odpowiedziała poprawnie na wszystkie trzy zagadki. Sfinks pokiwał głową, po czym powiedział: - Niewątpliwie wygraliście Jestem rad, nie zawiedliście. Teraz, moi mili goście Natychmiast się stąd wynoście Wasza wolność to nagroda Zmykać, póki mi was szkoda Sfinks podczas swej przemowy przybrał bardzo ostry i groźny ton, a dodatkowo sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał wstać z podłogi, bowiem zaczął poruszać nogami. Widok nieco zdenerwowanego stworzenia na pewno wystraszył Vivien i Petera, którzy szybkim krokiem udali się w stronę wyjścia.
//zt
Dzięki wielkie za odgadywanie :) Jako nagrodę wylosujcie sobie w temacie kostek eliksir i upomnijcie się w odpowiednim temacie o wpisanie zdobyczy do kuferka. Pamiętajcie, że gdybyście chcieli grać tu jeszcze raz, musicie rzucić kostkami i postępować tak jak w pierwszym poście.
W Hogwarcie łatwo było zabłądzić. Schody potrafiły być bardzo zwodnicze, korytarze skomplikowane i wyjątkowo łatwo było dotrzeć tam, gdzie się nie planowało, a nawet tam gdzie nie było wolno. Zakazane piętro było zdecydowanie miejscem po którym uczniowie, zwłaszcza tak młodzi jak @Kim Hunter nie powinni się kręcić dla własnego dobra. Jednak dziewczyna widocznie trochę pobłądziła i coś ją podkusiło, żeby wejść do pokoju zagadek. Kiedy tylko przekroczyła próg, drzwi się za nią zatrzasnęły a stojący na środku sfinks ożył i przeniósł spojrzenie na Kim. - Gdy przekroczysz próg i drzwi zamkniesz za sobą Odpowiedzi na pytania są jedyną powrotną drogą Jeżeli udzielisz kilku odpowiedzi na moje zagadki Drzwi się otworzą a ty otrzymasz dar piękny i rzadki Jednak jeśli w odpowiedziach swoich się pogubisz Skutki będą przykre, a miejsca tego pewnie nie polubisz Wygląda na to, że Kim może zdecydować, czy podejmie wyzwanie, jednak próby ciągnięcia za klamkę z pewnością skończą się mizernie. Intelektualna walka ze stworzeniem to jedyne rozwiązanie sytuacji,w jakiej puchonka się postawiła.
Sfinks zada ci pięć zagadek. Rzut kostką zdecyduje o tym, na ile z nich musisz poprawnie odpowiedzieć, aby z nim wygrać: 1-2 Niestety, on najwidoczniej oczekiwał tego spokoju, a twoja obecność go rozproszyła, więc nie jest zbyt łaskawy. Żeby zwyciężyć musisz znać wszystkie poprawne odpowiedzi. 3-4 Możesz go zawieść tylko raz i nie znaleźć rozwiązania na jedno z pytań, jednak reszta musi być bezbłędna. 5-6 Jest dla ciebie wyjątkowo łaskawy. Nie wiadomy czy to ze względu na wiek, czy na jego dobry humor, ale masz aż dwa błędne trafienia. Aby zwyciężyć musisz podać trzy prawidłowe odpowiedzi.
// Panie MG, jakby coś nie tak było w moim poście to proszę o opierdziel :P Wynik losowania kostki to: 6 (https://www.czarodzieje.org/t16160p200-kostki#442788)
Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie to potężny budynek z wieloma pomieszczeniami, do których nawet najstarsi uczniowie nie dotarli. Jest wiele pokoi, które chciałaby odwiedzić Puchonka, dlatego często wędrowała sobie bez określonego kierunku i celu. Starała się wertować każde pomieszczenie by móc potem może stworzyć jakąś mapę dla przyszłych pokoleń. Kiedyś będzie miała możliwość pokazania swoich badań swoim przyszłym dzieciom, o ile w ogóle będzie je kiedyś miała. Póki co żadnego chłopaka nie ma, choć w jednym się podkochuje. A poza tym jest za młoda by o macierzyństwie marzyć. Zresztą, na razie póki co o tym w ogóle nie myślała. Miała znacznie ważniejsze sprawy na głowie. A skoro o braku myślenia mowa… Tak jakoś zupełnie przez przypadek zawędrowała tam, gdzie nie powinna. Nigdy jeszcze nie znalazła się na tym piętrze, bo było zakazane. Nigdy jednak nie zdążyła się dowiedzieć z jakiego powodu czy powodów. I mimo że jest Puchonką to chyba jakaś gryfońska albo ślizgońska część natury się w niej odezwała. Dzisiaj nie przejmowała się żadnymi zasadami i regulaminami. Dzisiaj ma ochotę zrobić coś szalonego. No i zrobiła. A przynajmniej tak się jej wydawało. Bo kiedy znalazła się niedaleko Pokoju Zagadek to okazało się, że pokusa sięgnęła zenitu. Miała oczywiście chwilę zawahania, ale to nie trwało zbyt długo. Nacisnęła na klamkę bardzo powoli, a następnie weszła do środka. Znalazła się w środku, choć tak naprawdę nie powinno jej tu w ogóle być. Nie jest ani trochę doświadczoną czarownicą i było to duże ryzyko wchodząc do pomieszczenia. Błądzenie po zamku i pokusa były jednak znacznie silniejsze niż to komuś mogło się wydawać. I niedługo potem jak się znalazła w środku to serce niemalże do gardła jej podskoczyło. Drzwi natychmiast się za nią zatrzasnęły, a jej oczom ukazał się sfinks, który stał na środku i po chwili ożył. Powitał ją wierszem-zagadką. - Co do cholery ma znaczyć? – zapytała, choć nie spodziewała się otrzymać odpowiedzi. Starała się analizować słowa sfinksa i ogarnąć o co tu chodzi. Spojrzała za siebie na drzwi, które przed chwilą otworzyła. Nie było najmniejszego sensu podejmowanie prób wydostania się przez nie. Zresztą, nawet słowa sfinksa na to wskazywały. - Jestem gotowa. Słucham. – powiedziała odważnie, choć tak naprawdę cała była w strachu.
Wejście tutaj z pewnością nie było rozsądnym pomysłem. Szczególnie dla osoby tak młodej jak Kim, dla której zagadki mogły okazać się zbyt trudne, a konsekwencje przegranej wyjątkowo niebezpieczne. Na szczęście sfinks bywał łaskawy i widząc puchonkę wiedział, że należy obniżyć poziom trudności. Może nie tyle w samych zagadkach, co chociaż w ilości wymaganych poprawnych odpowiedzi. Postanowił wybaczyć jej drobne błędy i skoncentrować na tym, żeby chociaż część rozwiązań była prawidłowa. Nie zamierzał jej jednak uprzedzać o tym na samym wstępie. Po jej zgodzie na wzięcie udziału w grze od razu przeszedł do rzeczy i zadał jej swoją pierwszą zagadkę.
-Wyglądem nie błyszczy i nie zaskakuję Bardziej na śmieć, niż błyskotkę cały się kreuje. A jednak moc ma w sobie niewyobrażalną Raz tu, raz tam - w moment znikniesz stamtąd. Sam dotyk wystarczy i dzieją się cuda Czy zdolny, czy marny magik - i tak ci się uda.
Po odpowiedzi na te pytanie czekały ją jeszcze cztery inne, warto było nie tracić swoich nieudanych szans na tę pierwszą. Szczególnie, że Kim nie miała pojęcia - czy poziom trudności spadnie, wzrośnie, czy się utrzyma?