Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub "Felix Felicis"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 17 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 13 ... 17  Next
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySob Mar 23 2013, 14:52;

First topic message reminder :


Pub "Felix Felicis"

Nie, pub nie jest własnością znanego wszystkim zespołu, aczkolwiek Felix Felicis byli w nim parę razy dając kameralny koncert. Kameralny, ponieważ scena w knajpie nie jest zbyt wielka. Głównie znajdziesz tu obszerny bar z krzesełkami (i oczywiście trunkami!) oraz wygodnymi, miękkimi kanapami dookoła stolików. Wewnątrz panuje delikatny półmrok, acz trzeba przyznać, iż to przytulne miejsce na spotkania z przyjaciółmi bądź drugą połówką!

Piwo kremowe
Kłębolot
Jagodowy jabol  
Miętowy Memortek
Smocza Krew  
Absynt
Beetle Berry Whiskey
Jagodowy jabol  
Różowy Druzgotek
Stokrotkowy Haust  
Malinowy Znikacz
Ognista Whisky
Wino skrzatów

Dyniowe paszteciki
Zapiekane paluszki

Yin i yang
Imbirowa mątwa
Smocze espresso
Chochlikowe cappuccino
Bazyliszkowe Macchiato

Rozliczeń dokonuj w tym temacie.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySro Paź 02 2019, 18:44;

Pomimo pewnego... rozluźnienia, Swansea nadal bacznie przyglądała się swojemu rozmówcy. Wpatrywała się w niego od czasu do czasu odrobinę za bardzo przenikliwie. I w momencie, gdy wspomniała o ukończeniu swoich zagranicznych studiów - dostrzegła pewną ulgę na twarzy mężczyzny. Rzecz jasna, mogło jej się to tylko wydawać. Miała tendencję do nadinterpretacji, zdawała sobie z tego sprawę. Bądź co bądź, chyba nieco się rozluźnił. Może bał się, że jest, hm, panią do towarzystwa, dorabiającą wieczorami w miejscowych pubach? I właśnie upatrzyła sobie za cel faceta w eleganckiej koszuli i z dobrym zegarkiem? Éléonore zaśmiała się pod nosem na tę absurdalną myśl. Chyba jeszcze nie spotkała się z takimi kobietami tutaj, na urokliwych ulicach Hogsmeade. To nie Nokturn!
Robiło się coraz później i kapela przygrywała coraz to radośniejsze, bardziej skoczne kawałki. Przestali już grać "do kotleta", zaczynali swój prawdziwy koncert. Kilku czarodziei poderwało się nawet do tańca. Sama muzyka rozbrzmiewała głośniej i trzeba było wytężać słuch, by dobrze usłyszeć osobę siedzącą obok. Dziewczyna nie lubiła się przekrzykiwać i zdecydowanie wolała bardziej kameralne warunki na miłą pogawędkę, ale... grali tak przyjemnie. Aż ciało samo bujało się do rytmu.
Gdzieś w środku, Élé liczyła na to, że rozmówca pociągnie temat jej szkoły. Chyba zebrało ją na wspominki, a może po prostu czuła się pewnie w tej dziedzinie. Opowiadałaby by wszakże o swoim drugim domu. A opowiastki z podróży, czy też studiów w obcym kraju są zazwyczaj ciekawe. Zazwyczaj... Miała obok siebie nietypowy, ciężki przypadek. Przypadek popijający wodę, gdy ona, w tym samym czasie, delektuje się alkoholem. Poprzeczka wysoko postawiona? Dopiła whisky do końca, w odpowiedzi na skwitowanie odnośnie jej wykształcenia. Dosadnie odstawiła szklankę, stukając nią w blat baru. Odgarnęła niesforny, opadający blond kosmyk.
"Zmiana pracy"... Mogło to znaczyć wszystko i nic. Mogło być też nieprawdą. Aha! Coś ukrywasz, Panie Ekscentryk! A więc człowiek z przeszłością, niebanalny... Analizowała w myślach, świdrując go swoimi niebieskimi oczami i uśmiechając się jednocześnie. W głowie jej odrobinkę zaszumiało od zbyt wielkiego łyka drinka. Dopadły ją też różne myśli. Taki na pozór porządny... Niepijący? A może to jakiś psychopata, tacy zawsze wyglądają niegroźnie. Och, Swansea, za dużo kryminałów! Zejdź na ziemię, życie nie jest tak emocjonujące, jak teatr. Pokiwała głową, jakby w geście zgody co do mugoli i monumentalnych budynków. Lubili dorównywać czarodziejom. Czasem nawet im wychodziło.
- Muszą dobrze płacić, skoro można pozwolić sobie na takie trunki.- rzuciła uszczypliwie, nadal się uśmiechając. Sarkastycznymi docinkami nie chciała go urazić, po prostu nie mogła się powstrzymać. Sama sobie się dziwiła, bo lubiła wymieniać się ironicznymi ripostami tylko w gronie starych znajomych, gdzie była spokojna, że nikt się nie obrazi. Był to wręcz przejaw sympatii. Najczęściej rozmawiała w taki sposób z Elijahem. - Cóż, w pubach woda kosztuje zazwyczaj krocie...- dodała, siląc się na teatralnie poważny ton głosu.
- Tak, pochodzę z Doliny - odpowiedziała niemalże krzycząc, tak było już głośno w lokalu. Ech, znów powróciliśmy na per pani. Szkoda... No i jegomość miał już kolejną informację o jej życiu. A ona? Jedynie sama wybadała, że pomieszkiwał we Francji. Poza tym nic o nim nie wiedziała. Tajemniczy typ. Małomówny, skryty. W pewnym stopniu jej się to podobało. Jednakże z drugiej strony... chciała wymusić na nim nieco żywsze reakcje. Tylko jak..?
Zasępiła się. Nie chciała urwać wątku i kończyć tej rozmowy, ale nie wiedziała, czy wypada jej dalej zadawać pytania, bo skoro uzyskuje lakoniczne odpowiedzi, to być może stąpa po grząskim terenie. Nagle, jak gdyby na jej podświadome prośby, muzyczne trio zaczęło grać bardzo dobrze znany jej utwór. Jeden z jej ulubionych kawałków The Birds. Oczy jej zabłyszczały, przez ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a do głowy wpadł niecny pomysł. A może by tak..?
Obejrzała się na scenę. Wokół niej zrobiło się już tłoczno od czarodziei podrygujących w rytm muzyki - niektórzy tańczyli w parach, niektórzy bujali się samotnie, dzierżąc w dłoni szkło z procentami. Pozazdrościła im i...
- Zatańczymy? Tylko ten jeden utwór i już daję Panu spokój - niewiele myśląc, zeskoczyła ze stołka barowego i uśmiechnęła się w stronę rozmówcy najpiękniej, jak tylko potrafiła. Raz Swansea śmierć. W oczach miała iskry. Uwielbiała tańczyć, a tak dawno tego nie robiła. Właściwie to... odkąd wróciła do Doliny niewiele działo się w jej życiu. Podczas pobytu na studiach przyzwyczaiła się do dość dynamicznego i aktywnego trybu spędzania czasu. Czuła się już znudzona tym spokojem i monotonią. Tak więc: nawet jak teraz wyśmieje ją na głos przed całą salą Felixa, to niczego nie będzie żałować. Niech się dzieje, co ma! Bądź co bądź, po cichu liczyła na zgodę i... miłą zabawę. Wtedy faktycznie by ją zaskoczył. Zanim jeszcze zdążył odpowiedzieć, położyła swoją dłoń na przegubie jego ręki, jednocześnie patrząc mu prosto w oczy proszącym wzrokiem. Czy przesadziła i zaraz zaliczy kompromitację życia? Wyjątkowo miała to gdzieś. Przecież tak cudnie grają...
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySro Paź 02 2019, 23:35;

Charakter tego człowieka z pewnością był dość zagadkowy. Z jednej strony lubił towarzystwo innych ludzi i nie miał z nimi problemu, niemniej jednak z drugiej w kwestiach jakiejkolwiek emocjonalności był raczej dość zamkniętym człowiekiem, co z resztą było widoczne właśnie w takich sytuacjach, kiedy miał poznać kogoś nowego i w jakiś sposób się z nim spoufalać. Pech chciał, że akurat dzisiaj trafił na moment, kiedy jego rozmówczyni poczuła w sobie wewnętrzne rozluźnienie i uciskała go na każdym kroku swoją otwartością, co szczerze mówiąc nieco go płoszyło, a z drugiej w jakiś tam sposób jednak intrygowało. Jego się nie dało tak łatwo zrozumieć. Normalnie zachowywał się wyłącznie na swoich lekcjach albo w towarzystwie swoich przyjaciół – a tych swoją drogą w większości pozostawił we Francji. O ile można było tu w ogóle mówić o liczbie mnogiej, bo zbyt wiele razy się przejechał na zaufaniu do bliskich sobie osób.
Wziął do ust kolejny łyk wody i o mało się nie zachłysnął, kiedy rzuciła swoją uwagę na temat jego zarobków. Spojrzał przed siebie próbując zebrać myśli do kupy, choć nie mógł powstrzymać cisnącego się na jego usta szczerego uśmiechu pełnego autentycznego rozbawienia.
- Oczywiście, nawet z cytryną. I miętą. Istna burżuazja.- pomachał szklanką w powietrzu podkreślając swoje słowa przesuwającym się w cieczy owocem. Tak naprawdę nie miało znaczenia co znajdowało się w tej wodzie, ba! barman mógł nawet nasypać tam trzy łyżki soli – nie poczułby. To co zamawiał i to jak to zwykle wyglądało było kwestią przyzwyczajenia, które zapamiętał do momentu, kiedy stracił smak. A jak był młody – to często pił, głównie wodę z cytryną.
Tak? – spytał retorycznie i zerknął na swoje naczynie, jeszcze w jakimś stopniu wypełnione wodą, po czym wypił ją do końca. – To zaszaleję i zamówię kolejną, co sobie będę żałował. – rzucił unosząc jedną brew do góry i rzucając w jej stronę zadziorny uśmiech. Ten żart naprawdę mu się spodobał, ba! nawet go podłapał. Żałował jedynie będzie późniejszego biegania do toalety od nadmiaru h2o wypitego na raz.
Nie usłyszał jej stwierdzenia o dolinie. Raz, że właśnie realizował swój plan zamówienia kolejnej szklanki z wodą, a dwa, że w lokalu było coraz głośniej. No cóż, weekend, wieczór, nic dziwnego. Poza tym całkiem niezła muzyka, do której i on powoli tuptał nogą pod hokerem. Już miał chwycić podawany przez barmana napój, kiedy kątem oka zauważył, że dziewczyna nagle zeskoczyła ze swojego stołka. Zaraz, co? Dlaczego się do niego dziwnie uśmiecha?
Słysząc jej słowa o mało nie wypuścił szklanki z rąk, ale manewr odstawienia jej wykonał na tyle sprawnie, że wyglądało jakby od razu miał to na myśli. Zrobimy co?! Spojrzał na nią mrugając kilkukrotnie i zerknął na parkiet, to znów na nią, to znów na parkiet, to na nią… miała bardzo uroczy uśmiech musiał przyznać. Ogarnij się.
- No nie wiem… – rzucił z przekąsem patrząc na dość mocno zapełniony parkiet, a także słuchając muzyki, która nie do końca mu odpowiadała, jeśli chodziło o jakiekolwiek tańczenie. Poza tym miał zatańczyć z dziewczyną z wydziału artystycznego, która zapewne robiła to tak zawodowo, że się skompromituje, mimo jako-takich, całkiem niezłych umiejętności tanecznych. Cóż. Osobiście miał więcej na nie, aniżeli na tak, ale jakoś nie chciał jej odmawiać. Z drugiej strony, skoro po tym utworze miałaby mu dać spokój, to chyba nie chciał. Mimo jej gadatliwości jednak całkiem miło spędzał czas w jej towarzystwie, nawet jeśli dukał zamiast składać sensowne, złożone zdania.
- No dobrze, ale od razu mówię, na zawody taneczne to ja nie jeździłem. – mruknął, podkreślając swoje umiejętności, co by nie była rozczarowana poziomem jego tańca, prowadzenia czy czegokolwiek innego co sobie wyobrażała. Wtedy chwyciła go za przegub, a on, instynktownie spiął się cały, poczynając od ręki. Zacisnął zęby, uwydatniając żuchwę i zacisnął delikatnie palce, jakby próbując się powstrzymać. Spojrzał na nią lekko speszony, może z lekką nutką przerażenia, ot tak, jak wystraszone zwierzę, po czym delikatnie uwolnił się z uścisku. To tańczenie to chyba będzie jednak nienajlepszy pomysł.
Kiedy jednak puściła jego rękę, natychmiast się rozluźnił. Co jednak będzie kiedy znów będzie próbowała go dotknąć? Nie chciał o tym myśleć, bo jakoś nie miał ochoty psuć jej zabawy. Nie potrafił. Podniósł się ze swojego miejsca z lekką niechęcią, ale z drugiej strony zaintrygowaniem i wskazał jej parkiet. Skoro tak bardzo chciała, to niech prowadzi.
Merlinie, nie wierzę, że to robię.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyCzw Paź 03 2019, 21:54;

Czy ktoś wylał na nią wiaderko endorfin? Czy może dostała w twarz zaklęciem rozweselającym? Dlaczego tak szczerzy się od ucha do ucha, gdy przeważnie nie ma tego w zwyczaju przy nowo poznanej osobie? A właśnie... dalej nie zna jego imienia. Ani nazwiska. Mocno by się zdziwiła, gdyby okazało się, że to jakiś jej daleki krewny. Ród Swansea jest taki ogromny, nie pamięta twarzy połowy rodziny! A on w sumie wpasowuje się w klimat... Mógłby być pisarzem, swojego ojca też widziałaby w pubie z książką. Tylko on miałby swoją, wiecznie niedokończoną. I piłby burbon lub, tak jak ona, whisky. Tatusiu, czy jesteś ze mnie dumny?
Wielce uradowała ją reakcja na jej uszczypliwość. Naprawdę, wewnętrznie odetchnęła z ulgą. A jednak nie jest taki sztywny, skoro w tak pozytywny sposób zareagował na żart. Poczuła, że atmosfera nieco się rozluźniła. Była z siebie zadowolona. No i z tego tekstu, rzecz jasna. Udało jej się dobrze pokierować rozmowę, wbiła się w jego poczucie humoru. Satysfakcjonujące. Kiedy pomachał jej szklanką przed oczami - pokiwała głową z udawaną powagą i aprobatą. Z trudem utrzymywała kąciki ust w ryzach. Zachichotała nawet na stwierdzenie, że chce zamówić kolejną taką wodę. Miejscowy bogacz, no co tu dużo mówić! Ten zadziorny uśmiech wyjątkowo przypadł jej do gustu. Pokusiłaby się nawet o stwierdzenie, że pasuje mu on bardziej, niźli poważna i zasępiona mina. Jaki był na co dzień? Wśród bliskich? Bardzo ją to intrygowało. Tym bardziej, że sama zaczynała mimowolnie ściągać swoje "maski" i zachowywać się dość... naturalnie.
Gdy wyskoczyła ze swoją propozycją, nie wiedziała czego się spodziewać. Prawdę mówiąc - sama pewnie byłaby w szoku, gdyby ktoś tak nagle zaprosił ją do tańca. Tym bardziej, gdyby była na jego miejscu. Jego wahania z początku podcięły jej skrzydła. Chyba wolałaby, żeby jasno odmówił, aniżeli dukał niepewną odpowiedź. Jest aż tak mało charyzmatyczna, że nie potrafi zaprosić faceta do tańca w miejscu, gdzie się tańczy? Ugh. Wjechało jej to ciut na ambicje. I wtedy... wyraził zgodę. Wow, ale wygranko! Swansea była w lekkim szoku i na początku nie docierał do niej sens jego słów. Spojrzała na niego, przekrzywiając nieco głowę, trochę jak szczeniak skupiający uwagę na właścicielu. A potem... zobaczyła, że bezbronnego pieska ma raczej naprzeciwko siebie. Zebrała się w sobie, by nie zaśmiać się na ten widok. Widok, który... nawet ją rozczulił. Ma aż tak zły dotyk?! Prawdziwa z niej wiedźma...
Pan Ekscentryk był jak po trafieniu zaklęcia Petrificus Totalus. A przecież nawet nie użyła różdżki. Spojrzała na jego pobielałe knykcie i zaciśniętą szczękę. Zauważyła, że ma bardzo atrakcyjnie zarysowaną żuchwę. Lubiła takie detale w męskiej urodzie.
Wszystko wróciło do swojej "normy", gdy puściła jego rękę. Zaraz czeka ją wielkie wyzwanie. Ale nie odmówi sobie przyjemności zatańczenia choćby jednego kawałka. Nie dziś! Poszła przodem, tak jak poprosił gestem. Tanecznym krokiem, lekko się bujając, zmierzała ku scenie. Na parkiecie było już dość tłoczno. Zrobiła jeden zgrabny piruet i odwróciła się w stronę jegomościa z uśmiechem. Zaczęła poruszać się rytm muzyki, stawiając proste kroki. Tańczyła dość blisko swojego partnera, jednak nie dotykała go z obawy o to, że znów zesztywnieje. Ciekawe, czy każda kobieta tak na niego działa?
Wtem, ktoś z bawiących się łupnął z impetem ramię Éléonore. Pchnął ją tak, że wpadła prosto w swojego towarzysza. Zabawa chyba kogoś poniosła za bardzo... Élé stwierdziła wtedy, że jest naprawdę wysoki. Jakoś wcześniej nie zwróciła na to uwagi. Sama miała dość przyzwoity wzrost, jak na kobietę, do tego mały obcas. Ale on... no chyba z 6 stóp wysokości! Wpadając w jego ramiona wpadła też w... zakłopotanie.
- Terapia szokowa, co nie? - wydukała i uśmiechnęła się przepraszająco. Chciała to obrócić w żart, wszak trwa zabawa, ludzie tańczą, non stop na kogoś wpadają i się szturchają. Teraz, gdy mieli to już za sobą... wyciągnęła obie ręce w jego stronę. Mogliby zatańczyć tak naprawdę. Nie miała zamiaru popisywać się umiejętnościami, chciała zwyczajnie miło spędzić ten uroczy wieczór.
- Nie gryzę - zapewniła, uśmiechając się tym razem zalotnie i patrząc na niego zadziornie. Prawą ręką delikatnie musnęła jego dłoni. - A przynajmniej nie poza pełnią. - zażartowała.
Jeśli spanikuje to z powodu jej całokształtu, czy z obawy, że jest... wilkołakiem?
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyCzw Paź 03 2019, 22:58;

Sam nie wiedział, dlaczego się na to zdecydował. Po dłuższym – choć nie miał zbyt wiele czasu – zastanowieniu doszedł do wniosku, że chyba po prostu chciał być miły. Dziewczyna była bardzo sympatyczna i otwarta, jakby to ująć wręcz zbyt niepoprawnie optymistyczna, więc nie chciał jej psuć tego wieczoru, skoro miała tak dobry humor. Już jedna osoba ją wystawiła, a on jakoś nie miał serca jej odmówić. Poza tym ten jeden taniec chyba mu nie zaszkodzi… tak przynajmniej uważał. Bo co było w tym złego? Zdarzyło mu się zatańczyć tych kilka razy i nie miał z tym żadnego problemu. Teraz jak dobrze się zamaskuje to też powinien to przeżyć bez większych uszczerbków psychicznych. Mimo wszystko musiał jednak uznać, że próbuje sobie wmówić, że będzie dobrze, bo perspektywa tego co miało nastąpić działała na niego coraz gorzej. Miał to dziwne uczucie niepokoju chwytające za wnętrzności i nieopuszczające, dopóki nie okaże się, że faktycznie przesadza.
Skoro jednak słowo się rzekło, to już go raczej nie złamie. Powstał więc ze swojego siedzenia i puścił ją przodem, z prawie niewidocznym uśmiechem i zainteresowaniem patrząc z jak wielką ochotą pomknęła na parkiet. Było swego rodzaju niesamowitością jak bardzo pozytywną osobą była, chyba, że po prostu zadziałał na nią wypity alkohol. Jakby nie patrzeć nie wypiła go aż tak dużo… chociaż, kto wiedział jak mocną głowę do trunków miała. Zaraz się okaże, że dokończyła swojego drinka i tak ją walnie, że będzie musiał ją zanieść do domu… Merlinie, oby nie. Perspektywa wyniesienia półprzytomnej kobiety z baru nie była zbyt ciekawa, zważywszy na powód, dla którego wstąpił w to miejsce.
Kiedy uśmiechnęła się w jego kierunku po wykonaniu dość zgrabnego piruetu, zakręcił oczami, koniec końców patrząc na nią z lekko uniesionymi kącikami ust. Podszedł bliżej, ale zdaje się, że nie był najlepszy w takim typie tańca, jaki prezentowała większość obecnych na parkiecie. Co prawda noga chodziła mu do rytmu aktualnie trwającej piosenki, ale jakoś nie mógł się wczuć. Po prostu. Z opresji i całkowitej kompromitacji przed brakiem umiejętności tańczenia do muzyki rozrywkowej wyciągnął go inny czarodziej, wpadający na jego partnerkę, która straciła równowagę wpadając mu w objęcia. Instynktownie złapał ją, zanim całkowicie w niego uderzyła i choć wszystko działo się bardzo szybko, to trzeba było przyznać, że był dość delikatny. Była naprawdę lekka, co nie powinno być zaskakujące, a jednak w jakiś sposób zarejestrowało się w jego głowie. Ile mogła ważyć? Z pięćdziesiąt pięć kilogramów?
Upewnił się, że dziewczyna stoi twardo na swoich własnych nogach i zwolnił uścisk na jej ramionach, nieznacznie – ale naprawdę tylko troszeczkę! – się odsuwając. Serce waliło mu aktualnie tak szybko, że był na skraju migotania przedsionków, a jego źrenice rozszerzyły się, powoli zakrywając błękit jego oczu. Nie skomentował jej uwagi, a jedynie kiwnął lekko głową ściągając usta w wąską linię.
Jego oczy zwróciły się na wyciągnięte ku niemu dłonie. Musiał przyznać sam przed sobą, że jeśli byłby obserwatorem tej sceny, to wyglądałoby to co najmniej dziwnie. Dwumetrowy facet stojący na środku parkietu, wśród szalenie tańczących ludzi, nie mogący przemóc się do tego, aby zatańczyć z kobietą. Jego wewnętrzny heteroseksualizm powinien zacmokać z zażenowaniem na jego aktualne zachowanie.
Miał wrażenie, że trwało to wieki. W końcu jego umysł zarejestrował, że muzyka zmieniła się na normalniejszą. Przynajmniej w jego opinii. Może i był trochę staroświecki, ale klasyczne, spokojniejsze kawałki były dokładnie tym, czego wolał słuchać. Z zamyślenia wyrwał go delikatny dotyk w okolicy jego dłoni.
- Jeśli kłamiesz, to będziesz miała olbrzymie kłopoty. – powaga w jego głosie była zastanawiająca, choć kiedy uniósł kącik ust do góry, to można było się domyślić iż miał być to kąśliwy żart. No dobrze, raz się żyje.
Ze staranną delikatnością chwycił jej dłoń i dał się pociągnąć w głąb parkietu, jeśli wyraziła taką chęć. Wsłuchując się w rytm muzyki powoli, spokojnie i bez większego pośpiechu zaczął w istocie z nią tańczyć, choć początki pokusiłyby się o całkowicie inną definicję tego, co działo się na parkiecie. Brak miejsca nie pomagał w tym wszystkim, ale tak wysoki wzrost pozwalał mu na robienie sobie miejsca, jeśli ktoś ponownie spróbowałby zatracić się w swoim szaleństwie i taranować innych uczestników zabawy. Był spięty jak jasna cholera, ale trzymając się wyłącznie za dłonie nie dało się tego aż tak odczuć. Choć przez chwilę rozglądał się jeszcze po parkiecie w celu obadania sytuacji, tak w pewnym momencie jego oczy zwróciły się w kierunku swojej towarzyszki, wyraźnie iskrząc dziwnie wyczuwalnym rozbawieniem. Starczy tej farsy.
Tempo jego poruszania się wyraźnie się nagle zmieniło, było… bardziej dopasowane do tego, co słyszeli. Każdy jeden takt, rytm i nuta zaczęły współgrać z tym, jak prowadził ją w tańcu. Tu delikatny obrót, tam drugi, lekki piruet i puszczenie jednej z jej dłoni będący sugestią do rozciągnięcia się bardziej na parkiecie, który ze względu na zmianę piosenki choć w niewielkim stopniu opustoszał. Wszystko to co robił, było zrobione na tyle sensownie, aby nie miała okazji go dotknąć, a jednocześnie, mimo wszystko, cały ten taniec wyglądał bardzo profesjonalnie i  płynnie. Nic nie robił sobie z jej spojrzenia, jeśli połączyła fakty z jego słowami sprzed chwili, a jedyne co mu pozostało to uśmiechać się i unieść brwi do góry w wyraźnym rozbawieniu. Nie było szans, że pozwoli jej poprowadzić.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyPią Paź 04 2019, 00:13;

Chyba jednak pośle sowę swojemu nieobecnemu znajomemu. Z podziękowaniami. Tak nietypowego, zaskakującego wieczoru dawno nie miała. I, bądź co bądź, miło go spędza. Miejscowa kapela gra utwór z repertuaru jej ulubionego zespołu, a ona do niego nawet tańczy! A nie miała ku temu okazji od dawna (tańczenie przed lustrem w pustym pokoju się nie liczy, ok?) Naprawdę było miło. Może troszkę niezręcznie, ale nadal miło! Zastanawiała się, co na to wszystko powie Elaine, gdy jej to jutro opowie. Myśl o tym sprawiała, że czuła pewne podekscytowanie. Czy siostra w ogóle jej uwierzy? Sama sobie by nie uwierzyła. Istne szaleństwo. Chwilo - trwaj!
Gdy wpadła na swojego partnera, była pozytywnie zaskoczona z jaką sprawnością i refleksem uniknął katastrofy. Jeszcze tego by brakowało, żeby upadli razem na ziemię. Uznała, że jego ramiona mogłyby dawać przyjemny komfort i oparcie, chociażby w tańcu. Szkoda, że się o tym nie przekona. Niedotykalski Pan Ekscentryk - facet zbiera przydomki niemalże tak szybko, jak szybko pije wodę. Uśmiechnęła się pod nosem na tę myśl. Czym jeszcze ją zaskoczy?
Jej ukochane brzmienia zbliżały się ku końcowi. Znała tę piosenkę na pamięć. Potrafiła nawet wychwycić drobne potknięcia tekstowe wokalistki. Oczywiście wszystkie je wybaczała i puszczała mimo uszu. Suma summarum, dobrze się ich słuchało. Tłum na parkiecie pod sceną mówi sam za siebie. Takie niuanse nie mają większego znaczenia. Po prostu Éléonore jest psychofanką. Zrobiło jej się nawet przykro, że piosenka się niedługo skończy. Równało się to z zakończeniem ich tańca, przecież dała mu słowo. Nie będzie biedaka dłużej męczyć. Pewnie ma dość jej i tego ścisku. Nawet nie miał za bardzo pola do manewru. Jego wzrost był o tyle pomocy, że na pewno miał czym oddychać, ponad głowami większości zazwyczaj jest dostęp do lepszego powietrza. Élé powstrzymała się jednak od zadania uszczypliwego pytania odnośnie stanu "pogody tam-na-górze". Mogłaby przegiąć pałę tym tekstem. Och, niech ten kawałek się jeszcze nie kończy! Wcale nie idzie mu tak źle. Jak na kłodę, to nawet nieźle się porusza. Dziewczynie nawet to nie wadziło, dobrze czuła się na parkiecie, no i nic nie zapowiadało większej katastrofy, nawet gdyby miał zaraz ją hardo zdeptać. Jednak nic nie może trwać wiecznie. Piosenka skończyła się. Gdzieniegdzie rozległy się wiwaty i oklaski. Co zagrają jako kolejny utwór? Swansea nie zdążyła nawet podziękować za wspólny taniec, gdyż zorientowała się, że jej partner wcale nie zamierza przerywać tej zabawy. A to dopiero niespodzianka! Miło ją zaskoczył. Czyżby jednak lubił jej towarzystwo i gadulstwo? A może zapomniał o jej słowach..?
Kapela grała teraz ciut wolniejszy utwór. Muzyka nastrajała do tańczenia w parach, bliżej siebie. Parkiet nieco opustoszał, było swobodniej i dało się oddychać. I nagle zaczęła się istna magia.
Pan Sztywniak potrafi tańczyć?!
Éléonore była w niemałym szoku. To za sprawą zmiany klimatu, czy po prostu ją oszukał? Cwane...
Nie mogła wyjść z podziwu, że mógł być aż tak perfidny w tym, co zrobił. Chapeau bas! Sama lepiej by tego nie uknuła. Miała ochotę jednocześnie się śmiać i ochrzanić go od góry do dołu. Chyba musiał wyłapać konsternację w jej mimice, bo dostrzegła rozbawienie, które majaczyło się na jego twarzy. Opanowała emocje, uniosła nieco głowę, by wyglądać donioślej i odkaszlnęła, z pełną powagą.
- Na zawody taneczne to ja nie jeździłem... - Zacytowała jego własne słowa, przedrzeźniając jego poprzedni ton głosu. - W takim razie dobra ze mnie nauczycielka, skoro wystarczyły raptem dwie minuty - dodała z przekąsem. Radził sobie w tańcu wyjątkowo dobrze. Powinna mu teraz solidnie przyłożyć, za to niecne zagranie. Sprytnie, sprytnie... Wszelkie jego ruchy były na tyle przemyślane, że nadal nie pozwalał się jej dotknąć, a już na pewno nie w okolicę torsu czy ramion. Tak czy owak, sunęli po parkiecie płynnie, z klasą, na pewno był to widok cieszący oko.
Éléonore przymknęła oczy, dając się porwać muzyce i rozkoszując swoje zmysły w czynności, którą tak lubiła. Ociupinkę przybliżyła się do swojego partnera i jedną rękę oparła na jego barku.
Czy zaraz ją straci? Wolałaby nie - lubi mieć wszystkie kończyny na swoim miejscu.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyPią Paź 04 2019, 00:57;

Jej zaskoczenie, w tak cudowny sposób wyrażone na twarzy było istną perłą w tym całym spotkaniu. Nie mógł powstrzymać się od szerokiego uśmiechu, który mimo wydanego dźwięku umknął wśród donośnej muzyki i odgłosów wydawanych przez innych obecnych na parkiecie, niemniej jednak było widać, że był iście rozbawiony tą sytuacją. Czy miał poczucie humoru? A skąd, raczej nie należał do osób, które mogły się tym pochwalić, natomiast naginanie rzeczywistości na potrzeby danej sytuacji były całkiem czym innym. Nie skłamał jej, w istocie nie pojechał na zawody taneczne, a to, że ona odczytała to jako brak jego umiejętności było już całkowicie inną kwestią.
- … bo akurat miałem wtedy złamaną nogę. – dokończył za nią zdanie, tak skrzętnie mające udawać jego wypowiedź sprzed kilkunastu minut. Czy naprawdę brzmiał aż tak sztywno? Cóż, nie był to dobry moment na to, aby to oceniać. Wzruszył ramionami próbując wskazać jej jednoznacznie, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a na pewno w kwestii szczerości wobec niej. On nie kłamał. Jak to odczytała? Nie miał zielonego pojęcia, miał jedynie nadzieję, że lepiej niż jego słowa o jeżdżeniu na zawody, bo tam poległa na całej linii. Ale przecież dokładnie o to mu chodziło.
- Ale może faktycznie miał na to wpływ ktoś z otoczenia. - Jego oczy błyszczały iskierkami rozbawienia, kiedy wrócili do swojego jakże aktualnie profesjonalnego tańca. Chyba jego partnerka taneczna zapomniała już o tym jak bardzo tęskno było jej do poprzedniej piosenki, skoro coraz bardziej angażowała się w rytm trwającego aktualnie utworu. Nie pozostawał jej dłużny, wciąż prowadząc na tyle, na ile umiał, czyli całkiem nieźle, jednocześnie unikając jej dotyku poza obręb jego dłoni.
Kiedy więc oparła swoją rękę, na – na szczęście – jego prawym barku, to momentalnie się spiął, wytrącając siebie – i przy okazji zapewne ją – z rytmu aktualnie trwającej piosenki. Mięśnie miał tak napięte, że można było wyczuć każde jedno ścięgno, ale koniec końców mimo wszystko nie odezwał się ani słowem, a jedynie zacisnął zęby szurając nimi o siebie i ponownie uwydatnił tym samym swoją żuchwę. Atmosfera, trzeba było przyznać, zgęstniała dość szybko, a on sam spoważniał w przeciągu kilkunastu sekund od zabawnej gry słów, która tak mocno go rozbawiła. Widać było, że się męczy, ale mimo wszystko wciąż nie zwrócił jej uwagi, trzymając się dzielnie i szybko wracając na właściwe tory rytmu trwającej aktualnie piosenki. Skupił się mocniej na prowadzeniu jej i kolejnych ułożeniach stóp -wszystkim, co odciągnęłoby jego umysł od tego, że jej dłoń wciąż niezmiernie paliła jego bark, choć jej dotyk był bardzo delikatny i praktycznie go nie czuł.
W końcu jednak nie wytrzymał i najuprzejmiej jak potrafił (naprawdę!) starając się przekształcić to w zwyczajną zmianę ich figury tanecznej, zdjął jej dłoń płynnie chwytając ją w swoją własną i poprowadził ją do kolejnego piruetu, pozwalając jej na spontaniczną aranżację ich tańca, innymi słowy – oddał jej broszkę, jeśli chodziło o prowadzenie. Zobaczmy na jakim poziomie Wydział Artystyczny Riverside kształcił swoich uczniów w praktyce.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyNie Paź 06 2019, 22:06;

Czy jeszcze coś dzisiaj ją zaskoczy? Chyba zbyt wiele niespodzianek jak na jeden, wbrew pozorom krótki, wieczór. Éléonore czuła się lekko skołowana. I nie wynikało to bynajmniej z problemów błędnika, podczas tych niezliczonych obrotów w ich tańcu. Z tym akurat Swansea radziła sobie mistrzowsko. Lata nauki i talent odziedziczony po matce - robiły swoje. Akurat ona na zawody jeździła. Chcąc nie chcąc, bo jednak to teatr zawsze będzie stał u niej na pierwszym miejscu.
Ich werbalna komunikacja na parkiecie była odrobinę utrudniona. Trzeba było jednocześnie sprostać tempu muzyki, pokazać się od najlepszej technicznie strony i do tego usłyszeć odpowiedź. Toteż Élé musiała zebrać się na wyżyny swoich umiejętności tanecznych, by nie potknąć się, gdy usłyszała z ust Pana Ekscentryka to, co usłyszała. Teraz miała jeszcze większą ochotę go zdzielić. Tak zwyczajnie, jak chociażby Elijaha, gdy wykręcał podobny numer. Miał szczęście, że była skupiona na stawianiu odpowiednich kroków. No tak, nie okłamał jej, skądże znowu. Właściwie nawet nie zataił prawdy. Po prostu przekornie sformułował swoją, jakże dwuznaczną, wypowiedź. Dziewczyna już miała coś odpowiedzieć, coś wyjątkowo uszczypliwego, ale... wycofała się. Jej twarz na nowo pojaśniała i pojawił się na niej szeroki uśmiech. A potem... wybuchnęła dźwięcznym, szczerym śmiechem. Było to kolejnym utrudnieniem w ich obecnej, tanecznej sytuacji. Jedną ręką chwyciła się za brzuch, tak na sekundę-dwie. Ot, mała zadyszka. Szybko jednak opanowała oddech i swoje emocje, zanim jeszcze zdążyła złapać ją kolka bądź... zażenowanie własnym zachowaniem.
- Dobra, punkt dla Ciebie. Um, to znaczy... dla Pana - złapała się na własnym przejęzyczeniu. Cóż, jemu należą się punkty za sprytne zagranie, a sama sobie może odjąć kolejne, za nierozgarnięcie. Przynajmniej kroków nie myliła i jakoś nadążała w ich spontanicznej choreografii. A jak powinna zinterpretować jego kolejne słowa? Czy był to kolejny prztyczek w jej stronę, czy może wręcz przeciwnie?
Kiedy zaryzykowała z dotknięciem ramienia swojego partnera, znów poczuła to całe spięcie. Cała ta magia i swobodna atmosfera nagle zniknęła. Aż sama poczuła chłód na ciele. A było tak przyjemnie i swobodnie. Nie chciała tego zepsuć, właściwie miała zupełnie odwrotne zamiary. Tymczasem eksperyment wykazał inne wyniki. Czy go to boli? Może cierpi na jakąś dziwną dolegliwość. Postanowiła, że w takim razie da mu się prowadzić i nie będzie już więcej naruszać jego przestrzeni osobistej. No i wtedy... chyba sam wpadł na podobny pomysł. Wyglądało na to, że to ona ma prowadzić. Lub się wykazać. Hold my beer... or whisky! Éléonore uśmiechnęła się z przekąsem, lekko skinęła głową i wykonała kilka bardziej skomplikowanych figur. Zupełnie jakby tańczyła jakąś solówkę. Tak by go znów nie zamrozić złym dotykiem, ale jednocześnie, by nie wyglądało to głupio, wszak nadal tańczą w parze.
Kolejny utwór dobiegł końca. Może to i lepiej, bo mimo wszystko trochę się zmęczyła. Dygnęła z gracją przed swoim partnerem, w podziękowaniu za wspólną zabawę. Oprócz zmęczenia i lekkiej zadyszki, odczuwała także smutek. Smutek, że to już koniec. Pewnie zaraz się rozejdą i ich znajomość na tym się skończy. Nie dowie się nigdy kim tak naprawdę był Pan Ekscentryk, ani jaki sekret, związany z jego nietykalnością, skrywał. Ba! Nie znała nawet jego imienia. Jednak jakoś nie miała odwagi zapytać. Coś ją blokowało, tylko co?
- Dziękuję za wspólny taniec. Było naprawdę miło - powiedziała i uśmiechnęła się, choć wzrok miała odrobinkę smutny. Miała nadzieję, że tego aż tak nie widać. Odsunęła się na kilka centymetrów od swojego partnera. I dlatego, żeby łatwiej im się rozmawiało, bez zbędnego zadzierania głowy, ale też dlatego, by nie mógł dostrzec prawdziwych emocji, które nią w tym momencie targały.
- Cóż, tak jak obiecałam, jeden taniec i... - zawahała się. Nie chciała kończyć. Ani zdania, ani wieczoru. Poczuła, że na twarz wpełza jej rumieniec. Szybko odwróciła twarz w bok, zasłaniając się kosmkiem włosów. Swansea, ogarnij się! W myślach, ekstremalnie szybko, policzyła do 10. Uff, chyba już jest lepiej. Ponownie uśmiechnęła się, po raz enty tego wieczora, tym razem pewniej. Jednakże zdania nie dokończyła nadal. Miała wrażenie, że trwa to wszystko wieczność.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySro Paź 09 2019, 00:04;

Było… miło.
Nie to, żeby przyznawał to z ogromnym zaskoczeniem, ale na pewno z niemałym. Oczywiście wewnętrznym. Zwykle takie sytuacje kończyły się odprawieniem drugiej osoby z kwitkiem lub odprawienie jego z równą wymową – nie to, żeby był nachalny – ze względu na jego mało towarzyskie zachowanie. Cóż, najwyraźniej w przypadku panny-której-nazwiska-nie-znał sytuacja miała się mieć zgoła odmiennie. Raz, że nie miał zamiaru kazać jej się, trywialnie rzecz mówiąc, odwalić, a dwa, że ona nie miała zdaje się dosyć jego zachowania, tak dziwnego i nieszczególnie przystosowanego do społeczeństwa. Wszystko to brzmiało jak całkiem niezły plan na udany wieczór….
…z niewielkimi odchyłami z jego strony, bowiem nie mógł poradzić nic na to, że unikał jej dotyku jakby go palił. A robił to w istocie. Nie chciał być niemiły czy wyjść na palanta, ale zważywszy na pewne momenty to tak właśnie to wyglądało. Nie doszukiwał się jednak zrozumienia w jej oczach czy też irytacji, było mu bardzo wszystko jedno jak zareaguje na jego niedotykalskość, byleby go puściła i nie robiła tego więcej. A wiadomo, że im bardziej zakazany owoc tym bardziej kusił. Mężczyzna miał jednak nadzieję, że ta okaże na tyle zdrowego rozsądku, aby tej czynności, mimo wszystko, nie powtarzać.
Kącik jego ust drgnął nieznacznie, kiedy dziewczyna przejęła dowodzenie w tym jakże ich fascynującym, wspólnym tańcu. Poddawał się grzecznie temu, co przygotowała, dopasowując się od jej rytmu, każdego wybitego taktu i unikając jej jak ognia, co miało w sumie swoje plusy. Przynajmniej jej nie podepcze, choć nawet jakby był bliżej to nie miałby z tym większego problemu. Jasne oczy obserwowały uważnie jak z pełną gracją jasnowłosa oddaje się swojej pasji tańca, a w pewnym momencie zdawało się, że nie pozostawał jej dłużny, choć wciąż widać było w nim zesztywnienie ciała, które zostało mu po niespodziewanym chwyceniu ramienia.
W pewnym momencie jego spojrzenie pomknęło ponad nią, zerkając na zespół, który kończył kolejny kawałek, jednocześnie zakańczający ich wspólną zabawę, co już po chwili potwierdziła jego taneczna partnerka zatrzymując się. Wyprostowany, kiwnął jej grzecznie głową i ukłonił się lekko na jej dygnięcie, uśmiechając się nieznacznie w jej stronę, aczkolwiek emocjonalnie wciąż pozostawał dość impresyjnym. Z jednej strony również nie chciał kończyć, z drugiej jego podświadomy głosik krzyczał mu, że przedłużanie tego żadnemu z nich nie wyjdzie na dobre. I zapewne miał rację.
- Ja również. Kto by się spodziewał… - …że z pozoru spontaniczne wejście do baru może okazać się dość ciekawe. Drugą część zdania wypowiedział co prawda bardziej do siebie, niemniej jednak była ona dobrze słyszalna. Widział zmianę jej zachowania, a przechylając lekko głowę przyjrzał się jej oczom najwyraźniej zawierającym swego rodzaju zawód. Odchrząknął delikatnie, nie wiedząc co w zasadzie ma powiedzieć albo co zrobić. Było dość niezręcznie, choć musiał przyznać, że prędzej czy później ta sytuacja byłaby identyczna i właśnie to miał na myśli jego głosik.
- Można się pokusić o stwierdzenie, że dwa. – zmrużył oczy. – No, może półtora. – dodał, uśmiechając się lekko i uwypuklając swoje mimiczne zmarszczki. Im dłużej tak stali i im dłużej się jej przyglądał, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że to był dobry moment, aby to spotkanie zakończyć. Zerknął na mechaniczny zegarek w zasadzie z przyzwyczajenia i choć nie był to akt desperacji, to faktycznie zaskoczony był czasem jaki minął od jego wyjścia.
- Umm, cóż. – ponowne odchrząknięcie. – I tak troszkę się zasiedziałem. – rzucił człowiek, jeszcze przed kilkudziesięcioma minutami pochłonięty całkowicie w książkę.
Tak więc.– no, umiesz mówić. Nie mógł się ruszyć z miejsca, jakoś tak wydawało mu się, że było to straszliwie nietaktowne. – Być może do zobaczenia. – mruknął, wyciągając dłoń w jej kierunku, bo naprawdę nie miał w tym momencie lepszego pomysłu. No mistrz taktyki i wyczucia. Kiedy tylko poczuł jej uścisk na swoich palcach jeszcze przez chwilę nie puszczał jej ręki, jakby w chwilowym przypływie nieobecnego w jego życiu autyzmu, po chwili jednak odwrócił się, pochwycił swój płaszcz i rzeczy, i wyszedł z baru.
Ku własnemu zaskoczeniu, będąc już dość daleko przypomniał sobie, że nawet się sobie nie przedstawili i choć ten fakt uderzył w niego na tyle mocno, że aż z wrażenia się zatrzymał, to jednak już po chwili z delikatnym niedowierzającym uśmiechem ruszył z powrotem do zamku. [zt]
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySro Paź 09 2019, 01:38;

Czuła, że coś pali ją w środku. Przydałaby się szklanka wody. Z cytryną lub bez.
Idąc do pubu o wdzięcznej nazwie "Felix Felicis" nie sądziła, że tak to wszystko się potoczy. Gdyby ktoś powiedział jej, że dosiądzie się do obcego trzydziestolatka i poprosi go po chwili do tańca - zaśmiałaby się tej osobie w twarz. A jednak! Magiczne miejsce, magiczny wieczór. I bardzo dziwny. Do tego stopnia, że sama nie wiedziała, jak to wszystko podsumować. A może by tak przestać analizować każdą rzecz? Właśnie sobie udowodniła, że może być spontaniczna i dać się porwać chwili. Zdecydowanie było warto. Czy to spotkanie będzie miało jakieś skutki w przyszłości, czy do czegoś dojdzie? Tego nie wiadomo. I... to jest w tym najlepsze!
W tej chwili odczuwała jednocześnie dwie skrajne emocje. Chciałaby, żeby ten wieczór się nie kończył, ale wiedziała, że im dłużej będzie to ciągnąć, tym trudniej będzie zakończyć to w dobrym momencie. Dużo lepiej jest pozostawić taki mały niedosyt. Ich spotkanie owiane było nutką tajemniczości, ciekawości i pewną dozą niedopowiedzeń - to sprawiało, że było intrygujące i niezwykłe. Jeśli zakończą je w odpowiednim momencie, takie pozostanie. I chyba właśnie nadszedł ten czas.
Kto by się spodziewał...
Jakby wyjął jej to z ust. Élé zaczęła wyliczać w myślach pytania, które chciałaby mu zadać. Było tyle kwestii, które ją interesowały. Mimo to, zdawała sobie świetnie sprawę z tego, że nie może ich wypowiedzieć. Nie teraz. Może jeszcze kiedyś będzie miała okazję. W zamian za to postanowiła się ogarnąć i ponownie powstrzymać swoje emocje. No cholera, ktoś tu chyba skończył szkołę teatralną? Opanowanie powinno być jej trzecim imieniem.  
Zaśmiała się krótko na wspomnienie o tańcach. Znów mu się udało ją rozbawić. Miała ochotę zbić z nim piątkę za tak trafne podsumowanie. Dostrzegła, że zerka na zegarek. Właściwie to... która już była godzina? Czas szybko płynie w miłym towarzystwie, ale przecież jest ona ładny kawałek drogi od domu. Będzie musiała złapać jakiegoś świstoklika, a i tak wróci bardzo późno. Ciekawe gdzie on mieszka..? Z zamyślenia wyrwały ją jego kolejne słowa. Spojrzała nań ze zrozumieniem w oczach i przytaknęła, sugerując, że ona też powinna się już zbierać. Nie miała na to najmniejszej ochoty, ale tak wypadało. Ta chwila i tak była dość niezręczna, nie chciała jej pogarszać.
- Gdyby szukał Pan kogoś, kto poprzeszkadza Panu w czytaniu, to... polecam się - powiedziała z lekkim uśmiechem i podała mu swoją dłoń, w odpowiedzi na jego gest. Poczuła przyjemne ciepło. Przytrzymał ich uścisk nieco dłużej niż by wypadało, ale ani trochę jej to nie przeszkadzało. Nie wyszarpywała swojej dłoni, nie sugerowała mu niczego niewerbalnie czy werbalnie. Napawała się tą chwilą i miała wrażenie, że smutek spowodowany końcem tej zabawy ustępuje miejsca czystemu zadowoleniu. W jej oczach pojawiły się charakterystyczne ogniki.
- Do zobaczenia - odpowiedziała, a w jej głosie słychać było wyraźną nadzieję. Patrzyła, jak się zbiera i wychodzi z lokalu. Dopiero po chwili otrząsnęła się i sama podążyła w stronę swojego płaszcza. Zarzuciła go na siebie i przez chwilę jeszcze stała w miejscu, plecami oparta o bar.
Co tu się właściwie wydarzyło? Miała wrażenie, że zaraz zacznie się śmiać na cały głos. Nadal chyba to wszystko do niej nie docierało. To będzie cud, jeżeli kiedykolwiek jeszcze ich drogi się zetną. Ani się sobie nie przedstawili, ani nie umówili na kolejne spotkanie. Tak czy owak - wieczór zalicza do udanych. Poznała wyjątkową, nietuzinkową osobę. Zapamięta to na długo. Koniecznie musi opowiedzieć to wszystko Elaine. Jak tylko dotrze do domu...
Zebrała się w sobie i wyszła z lokalu. Szybkim krokiem skierowała się w stronę głównej uliczki, musi czym prędzej odnaleźć właściwego świstoklika. Tylko jak tu się skupić, jak w głowie tyle myśli?

zt
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySro Lis 13 2019, 23:29;

Ah Shit, Here We Go Again...

...Właściwie dlaczego tutaj przyszła? Będzie siedzieć jak kołek i czekać na szczęśliwy przypadek? Prędzej ją obsługa wygoni ze względu na dziwne zachowanie, niż go tutaj spotka. Czuła się jak debil, a mimo to postanowiła zawitać do Hogsmeade i wybrać się do tego nieszczęsnego Felixa. Jakiś głosik w jej głowie podpowiadał jej, że to dobry pomysł. Ten głosik został także poparty przez Elaine, a to był już jakiś argument. Gdy podchodziła do tego pomysłu racjonalnie - nie widziała najmniejszego sensu w samotnym siedzeniu w pubie i czekaniu na... nic. Pomóc szczęściu. Trzeci przypadek nie jest już przypadkiem. No czysta abstrakcja! Przyszła mimo to. W najgorszym wypadku posiedzi i wypije coś dobrego. Może dla odmiany zamówi sobie piwo kremowe lub świeżo mieloną kawę? Jako, że nie zakładała rozmowy z obcymi ani innych pasjonujących czynności - zabrała ze sobą... książkę. Gdy o tym myślała, uśmiech sam cisnął jej się na usta. Będzie wyglądać z takim zestawem mocno ekscentrycznie, zupełnie jak wiadomo-kto. Cały ten plan i pomysł był absurdalny, a więc książka pasowała jak ulał. O, ironio!
...Gdy tylko weszła do lokalu, od razu zerknęła w stronę baru w poszukiwaniu znajomej sylwetki. Tak, jak przypuszczała: nie było go. Jeszcze się łudziła? Miała jakąś nadzieję? Ha, dobre sobie! Zdjęła swój długi, butelkowozielony płaszcz i odwiesiła go na wieszak. Usiadła na jednym ze stołków barowych, nieco po prawej stronie, dalej od wejścia. Miała tu lepszy widok. Mimo, że był wieczór, to nie było jeszcze wielu klientów. Może nawet da radę się skupić i faktycznie odda się lekturze? Zamówiła u barmana podwójne espresso i... szklankę wody. Celowo, oczywiście, a jak. Otworzyła książkę na stronicy, na której uprzednio skończyła czytać. Upiła mały łyczek z filiżanki i rozpoczęła podróż po krainie wyobraźni, zagłębiając się w literacki świat bohaterów powieści. Poprawiła odruchowo rąbek małej czarnej, którą miała na sobie. Ubrała się bardzo podobnie jak tego dnia, kiedy widziała go po raz pierwszy. To także było zamierzane. No i na co te wszelkie starania i dopracowywanie szczegółów? Książkę mogłaby równie dobrze czytać w domowym zaciszu, a kawę mógłby przyrządzić dla niej Faworek. O ile taniej! I bez rozczarowań.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyCzw Lis 14 2019, 00:01;

....Jeśli wątpienie w organy ścigania nie było częstym zjawiskiem które odczuwał, tak dzisiaj nasiliło się w nim wyjątkowo mocno. W żadnym stopniu nie spodziewał się sowy z Ministerstwa wzywającej go na przesłuchanie w związku z incydentami na Czarodziejskich polach i choć chodziło tylko i wyłącznie o zebranie zeznań tak niedowierzał, że zmarnowali jego czas tylko po to, aby dowiedzieć się wszystkiego co już w zasadzie wiedzieli. A jednak wciąż nie złapali sporej części tych bandytów napadających na bezbronnych ludzi. Na Merlina, czy tam pracują same konowały?
....Napawając się wieczornym, rześkim powietrzem wdychanym spokojnie do płuc, powoli przemierzał główną ulicę Hogsmeade, do którego to aportował się kilka minut temu w powrocie z przesłuchania. Jak żałował, że nie mógł tego zrobić bezpośrednio na błoniach Hogwartu! Mógłby już teraz siedzieć przy biurku i czytać książkę albo położyć się do łóżka i najlepiej iść spać. Marzenie.
....Było dość chłodno, a jednak nie przeszkadzało mu to w chodzeniu wyłącznie w garniturze, na dodatek w rozpiętym kołnierzu i poluzowanym krawacie. Ze zmierzwionymi włosami i zapalonym papierosem w gębie wyglądał jak niesforny student, który wymknął się ze studniówki, żeby skitrać fajkę na boku, ale nieszczególnie był tego świadom. Gdyby nie jego wzrost, to z pewnością już szkoła byłaby poinformowana o brakach w ilości uczniów.
....Chyba dziś sam się prosił o to, aby skończyć w skrzydle szpitalnym, albo co gorsza w Mungu, choć znając jego to choćby miał umrzeć na mugolską gorączkę, to i tak by tam nie poszedł. A było to całkiem prawdopodobne, zważywszy, że nie czuł się dzisiaj najlepiej, co jeszcze potęgowało jego zażenowanie całym tym wypadowym przedsięwzięciem. Blada skóra i lekko zapadnięte oczy sugerowały, że albo nie przespał ostatniej nocy, albo miał naprawdę kiepski dzień. Koniec końców, why not both?
....Powoli przemierzał kolejne metry głównej ulicy rozglądając się z nieukrywaną ciekawością po sklepowych witrynach i okolicznych uliczkach, jakby co najmniej o tej godzinie miałoby się znaleźć w nich coś interesującego. Jego jasne oczy kolejno przyglądały się budynkom, zatrzymując się na jednym z szyldów i przyglądając mu się przez chwilę. Wciąż szedł przez siebie i dopóki nie stracił napisu z oczu, tak patrzył na niego jakby widział go po raz pierwszy w życiu, nie! Jakby widział w nim coś, czego inni nie mogli dostrzec. Pub „Felix Felicis”.
Zatrzymał się.
....- Chrzanić to. – mruknął do siebie i wyrzucił fajkę na ziemię paląc ją na twardej ziemi, po czym okręcił się na pięcie i cofnął, zmierzając do drzwi lokalu. Nie bawił się w żadne skradanki, żadne tajne wejścia ani tym bardziej nie starał się o dyskrecję. Wszedł jak zawsze – jak gdyby nigdy nic. Czuł jednak delikatną zmianę…. Jakby się czegoś… bał? Nie był w stanie powiedzieć o co dokładnie chodziło jego organizmowi, niemniej jednak to uczucie dziwnej ekscytacji mało mu się podobało. Nie mógł zachowywać się przecież jak niesforny nastolatek, mimo że czasami tak wyglądał.
....Kiwnął głową barmanowi na powitanie i postąpił kilka kroków do wewnątrz tego przyciemnionego pomieszczenia, aby powoli się po nim rozejrzeć. A kiedy ją zobaczył, cóż. Chyba czas było przestać wierzyć w przypadki.
Sam nie wiedział, czy powinien postąpić krok w tył i się wycofać, czy może udawać, że nic się nie dzieje. Jakoś nie mógł przed sobą przemóc opcji, że powinien tam podejść i po prostu - jak każdy normalny człowiek - się przywitać. Ale on nie był normalny i raczej nikt nie miał co do tego wątpliwości. dźwięk wilkołaczego wycia w tle
....Zacisnął zęby czując przyspieszone bicie serca. No na Merlina uspokój się. Marzył o tym, aby ktoś go w tym momencie pchnął, kopnął w tyłek czy zrobił cokolwiek, aby nie stał na środku lokalu jak kretyn i nie wpatrywał się w siedzącą w dość taktycznym miejscu dziewczynę. Czyżby na kogoś czekała? Mimowolnie uśmiechnął się na tę myśl, ale bardzo szybko ją odrzucił, była niedorzeczna. To znaczy, może sam fakt, że oczekiwała czyjegoś nadejścia może nie, jednakże dodanie do tego własnej narracji już owszem. Postąpił krok. Drugi. Nie powinien jej przeszkadzać, w końcu czytała książkę, a on nienawidził, kiedy mu się przerywało, więc jak mniemał ona również. Bądź co bądź była Krukonem. Miał jednak wrażenie, że już kończyła.
....- Trzy przypadki po kolei to już nie przypadek. – powiedział, uprzednio siadając i grzecznie czekając aż dotrze do końca – a przynajmniej miał takie wrażenie – danego rozdziału, a może nawet i całej lektury. Uniósł brwi do góry wpatrując się w nią uważnie i kładąc obie ręce na blacie, splatając palce ze sobą.
....- Nie patrz tak na mnie, podobno raz już oderwałem Cię od książki, grzechem byłoby to zrobić ponownie. – wzruszenie ramion i to stwierdzenie miało go chyba usprawiedliwić przed tym jak bardzo przypatrywał się i walczył sam ze sobą przez ostatnie bagatela dziesięć minut. Choć jednocześnie mówiąc to wygadał się, że w istocie to zrobił.
....Idiota.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySob Lis 16 2019, 01:15;

...Czasami sama się sobie dziwiła, że zwykła książka może ją tak pochłonąć. Zanurzyła się w krainie wyobraźni do tego stopnia, że obecna czasoprzestrzeń nie miała znaczenia. Pochłaniała słowo za słowem, akapit za akapitem, pochylając głowę coraz to niżej, jakby stronice miały zaraz ją wessać. Gdy czytała, świat naokoło nie miał znaczenia. Mogłoby się palić, a ona musiałaby i tak doczytać wers. Idąc z lekturą do Felixa, nie sądziła, że będzie w stanie skupić się na czytaniu i ot tak brnąć przez kolejne stronice. A jednak poradziła sobie i to bez większego problemu. A jak już wpadła w ten trans, to... nic nie miało znaczenia. Była jak wyłączona, praktycznie żadne bodźce nie były w stanie jej rozproszyć. Rzadko kiedy ktoś bądź coś mogło oderwać ją od książki. Udawało się to nielicznym. W tym zacnym gronie był spiritus movens jej dzisiejszej eskapady do Hogsmeade. Éléonore obiecała sobie, że przy najbliższej okazji mu za to gorąco podziękuje. Nie przypuszczała jednak, że ta okazja właśnie się nadarza.
...Nie zareagowała na zgrzyt otwieranych drzwi, nie poczuła podmuchu zimnego wiatru, nie zwróciła uwagi na to, że ktoś dosiada się do baru, zaledwie dwa stołki dalej od niej. Książka była ważniejsza. Dusza Swansea latała gdzieś wesoło, bujała w obłokach, a jedynie jej puste ciało zastygło na krześle, pochylone nad księgą. Zupełnie zapomniała, że przyszła tutaj w wiadomym celu. A ów cel... Cóż, był bliżej niż mogła sobie wyobrazić. Dopiero w chwili, gdy dobiegła do zakończenia rozdziału i rozgrywanej akcji w powieści, poczuła na sobie czyjś wzrok. Ktoś ją obserwował, ktoś się jej przyglądał - to na pewno. Pytanie: jak długo? Ostrożnie zamknęła książkę, ale nie odwracała od niej wzroku jeszcze przez dobre kilkanaście sekund. Bała się. Serce waliło jej jak wściekłe. Nie dlatego, że obawiała się ujrzeć jakiegoś zakapiora, a dlatego... że za chwilę jej absurdalne przeczucia co do tego lokalu i pomocy szczęściu miały okazać się realne. Co innego wyobrażać sobie podobną sytuację, a co innego jej doświadczyć. Nie, to niemożliwe. A... może jednak? ...Odwróciła w końcu głowę w swoją lewą stronę, bardzo powoli, kierując wzrok na postać siedzącą przy barze. O-SŁODKI-MERLINIE. A jednak to był on. Alexander Voralberg. Siedział i... tak po prostu się na nią patrzył. Wlepiał w nią te swoje przepiękne przerażające oczy. I jeszcze spoglądał na nią z takim stoickim spokojem, zupełnie jakby spodziewał się jej tutaj, jakby się umawiali. Bo przecież... nie spodziewał się, to niedorzeczne. W momencie, gdy na niego spojrzała, miała z pewnością minę osoby, która właśnie ujrzała ducha swojej zmarłej babci. Prawdopodobnie pobladła i wybałuszyła nań oczy. Swoją wypowiedzią wyraził to, co Élé miała z tyłu głowy. A wręcz z ust jej to wyjął. Tak, to nie może być już zwykły przypadek. To c o ś więcej.
- Alexander! - wypowiedziała chyba ciut za głośno, a przy tym dość zmienionym głosem. Szok, zaskoczenie, radość i przerażenie mieszały się w jej tonie i w... jej wnętrzu. Istny kalejdoskop emocji. Czy ktoś ją uszczypie? Czy to złudzenie optyczne lub jakiś wybitnie realistyczny hologram? Chciała odwrócić się do niego, by nie siedzieć bokiem. Była jednak w tak ciężkim szoku, że wykonując ten niezbyt zaawansowany ruch - trąciła łokciem swoją szklankę z wodą. Cała jej zawartość wylała się na blat baru, mącząc przy tym książkę. Niech to avada trzaśnie! Właśnie miał miejsce jeden z nielicznych momentów w życiu Swansea, kiedy to cieszyła się, że nie jest metamorfomagiem jak jej rodzeństwo. Z pewnością miałaby teraz zielone włosy.
...Sprawnie dobyła różdżki i przy pomocy prostego zaklęcia wysuszyła książkę, stół i usunęła wszelkie mokre plamy. Ech, zachowywała się jak jakaś smarkula. Éléonore, opanuj się!
- Dziękuję, naprawdę doceniam to, że nie chciałeś mi przerywać - odpowiedziała, siląc się na poważny ton, który rzekomo miał podkreślać wagę sytuacji. Jednakże nie bardzo jej się to udało, bo dziwne rozbawienie brało górę. A może była to czysta radość spowodowana jego widokiem... Kąciki jej ust drgnęły w półuśmiechu. Nie mogła oderwać od niego wzroku. Wyglądał jakoś tak... inaczej. Młodziej? Choć miał na sobie koszulę i marynarkę, to jednak towarzyszył temu rozgardiasz. Poluzowany kołnierzyk, zmierzwione włosy. Wyglądał na zmęczonego. Chwilka, czy wczoraj nie było pełni księżyca? Czyżby przypuszczenia Elaine były słuszne? Bądź co bądź, Éléonore nie zastanawiała się nad tym teraz. Nie wiedziała, co powiedzieć, bo nadal była w ciężkim szoku.
- S-spodziewałam się Ciebie tutaj - i była to prawda, i nie. Powiedziała to zdanie nieco ciszej, choć była pewna, że dobrze ją usłyszał. W lokalu nie było jeszcze tak głośno. Spuściła wzrok na ułamek sekundy i wsunęła kosmyk włosów za ucho. Wyobrażała sobie podobną sytuację wielokrotnie, zanim zdecydowała się tutaj przyjść. Jednakże w żadnej z wersji tychże wyobrażeń nie wylewała wody, nie wypowiadała tak durnego tekstu i nie zachowywała się jak taka ameba, jak teraz.
...Brawo, drogi łabędziu! Robisz wszystko nie tak. Jesteś na dobrej drodze ku kompletnej katastrofie.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySob Lis 16 2019, 14:38;

....Otaczała go aura stoickiego spokoju, jakiego sam po sobie nie mógłby się spodziewać. Mimo, że zwykle towarzyszył mu jako najlepszy przyjaciel, jeszcze chwilę temu miał wrażenie, że jego życiowy stoicyzm machnie ręką i wyjdzie stąd przez najbliższe drzwi. Jak na komendę nawet to wewnętrzne piekiełko - które rozgrywało się w nim parę minut temu – wygasło, dając mu poczucie wyjątkowego opanowania. Nadal jednak czuł delikatne obawy wewnątrz, zupełnie jakby coś miało zaraz się wydarzyć i niekoniecznie miałoby być to coś, co mu się spodoba.
....- Witaj… Éléonore. – chwila zwątpienia, czy powinien odpowiedzieć pięknym za nadobne, jednak koniec końców perfekcyjnie zaakcentowane miano siedzącej przed nim dziewczyny wyszło z jego ust. Wypowiadanie jej imienia było dla niego jednak równie dziwne, co usłyszane jeszcze chwilę temu własne. Nikt ostatnimi czasy nie zwracał się do niego per Alexander, a jedyne zwroty, które słyszał w swoim kierunku brzmiały raczej panie profesorze, profesorze Voralberg czy też te bezosobowe, rzucane po prostu w eter z nadzieją, że zorientuje się iż chodzi o niego. Zdaje się jednak, że będzie musiał się przyzwyczaić do mówienia do niego po imieniu, z drugiej strony w końcu po to je miał. Żeby go używać. A jej ustach brzmiało nawet ładnie. Nie, żeby go nie lubił, po prostu się odzwyczaił.
....Nawet nie drgnął, kiedy zawartość szklanki wylała się na blat stołu i choć ciecz była bliska dotknięcia rękawa jego marynarki, to ostatecznie, jakby z wyliczeniem co do milimetrów jego ubrań nie zamoczyła. Przypadek? Przyglądał się płynącej wodzie dopóki nie zatrzymała się obok jego ręki, po czym znów zerknął na osobę dziewczyny z wyraźnym zaciekawieniem i przyglądał się jak w miarę szybko pozbywa się powodzi jaką wywołała jeszcze przed chwilą. Kącik jego ust drgnął. Była urocza w tym swoim zakłopotaniu jego obecnością, bo jakby nie patrzeć to nie potrafiła ukryć faktu, że ją rozproszył. Nawet mało spostrzegawczy człowiek by do dostrzegł.
....- Tak? – cień zdziwienia przemknął po jego twarzy, a jego roziskrzone oczy rozejrzały się po pomieszczeniu jakby oceniały czy faktycznie było to miejsce gdzie w istocie można by było się go spodziewać. W zasadzie był tu wcześniej raz i to tylko dlatego, że zmusiły go do tego okoliczności. Dziś pojawił się tu po raz drugi i sam nie potrafił sobie odpowiedzieć dlaczego. Jeszcze chwilę temu marzył, aby położyć się do swojego łóżka i iść spać. Co się zmieniło? Poczuł dziwne ukłucie w żołądku. No i stoicki spokój szlag trafił.
....A nie wyglądasz. – skwitował, ponownie przenosząc spojrzenie na jej osobę i uśmiechając się delikatnie, tym samym nawiązując do sytuacji sprzed chwili, kiedy jego imię poznało w zasadzie pół lokalu. Nie spuszczał z niej wzroku, obserwując jak wsuwa kosmyk włosów za ucho. Mimowolnie w jego umysł wkradła się myśl, że sam chciałby to zrobić. Skarcił się w duchu.
....- To jest ta woda, która miała studzić emocje? – w jego oczach widać było wyraźne rozbawienie, kiedy odniósł się do jej ostatniego listu. Może i był nieco złośliwy, ale nie byłby sobą, gdyby tego nie powiedział. Czyżby miał w sobie bardziej żartobliwą naturę? A skąd, po prostu czasami odzywała się w nim pewna zadziorność, która uwalniała się zbyt często z łańcucha w jej obecności. W końcu mu się za to oberwie. Może sam sobie powinien zamówić aktualnie wodę.
....Zmienił pozycję i idąc za jej przykładem odwrócił się bardziej w jej stronę, podpierając sobie głowę na lewej ręce i choć jedynie na chwilę jego wzrok powędrował na barmana, aby w istocie tę wodę zamówić, tak wkrótce już znów wpatrywał się w nią i sam nie wiedział, czy potrzebuje jakiejś odpowiedzi.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySob Lis 16 2019, 16:32;

...Przeszedł ją dreszcz, gdy wypowiedział jej imię. Od czubka głowy, przez kark, ramiona i rozszedł się po całym ciele. Wypowiedział je z perfekcyjnym francuskim akcentem, rzadko kiedy słyszała je w takiej formie. W duchu rozpływała się na tą formą, musiała się powstrzymywać, by nie poprosić go o powtórzenie. Byłoby to oczywiście kuriozalne z jej strony. Może jeszcze kiedyś uświadczy tej przyjemności i usłyszy swoje pełne imię z jego ust. Zerknęła mimowolnie na swoje ręce, by sprawdzić, czy aby nie nabawiła się gęsiej skórki. Oczywiście, że tak! Mogła jedynie zrzucić to na chłód panujący w lokalu i jej, niedostosowany do temperatury, ubiór. I liczyć, że Voralberg akurat tego nie wyłapie. Była pewna, że ma z niej niezły ubaw. Prawie wykrzyknęła jego imię, przewróciła szklankę z wodą, a on siedział spokojnie i nie rzucił nawet jednej kąśliwej uwagi. Podziwiała go za to opanowanie i zachowanie klasy. Każdy inny mężczyzna wybuchnąłby śmiechem i skompromitował ją jeszcze bardziej. Była mu za to wdzięczna, wolała uznać, że nic wielkiego się nie stało. Właściwie dlaczego tak trudno było jej się odnaleźć w tej sytuacji? Zazwyczaj to ona wiodła prym w rozmowach z osobnikami płci brzydkiej, to ona kontrolowała rozmowę i naprowadzała ją na właściwe tory (najczęściej ukrócające znajomość). A z nim? Czuła się jak ćma, która leci do światła i nie może zawrócić, choć wie, że czeka ją marny koniec.  
- Tak, niejako sam mnie tutaj zaprosiłeś - odpowiedziała, przywołując w myślach jego dwuznaczny, poetycki list. Brakowało jej tej korespondencji. Za każdym razem, gdy widziała jego sowę, czuła przyjemne podniecenie, zupełnie jakby zaraz miała odpakować świąteczny prezent lub poznać wyniki ważnego egzaminu.
...Praktycznie nie odrywała od niego wzroku, co mogło być trochę nachalne. Ale nie miała zamiaru się powstrzymywać. On przypatrywał jej się dobre dziesięć minut, zanim się odezwał. Dostrzegła jego delikatny uśmiech. Bardzo ocieplał wizerunek Pana Ekscentryka z mimiką na poziomie betonu. Podobał jej się. Ten uśmiech. Szybko wyparła z głowy plotki o domniemanym wilkołactwie Voralberga. Widocznie miał gorszy dzień, każdemu się zdarza. Uśmiechnęła się pod nosem na fakt, że sam zamówił sobie wodę. Po prawdzie byłaby wręcz rozczarowana, gdyby poprosił barmana o coś innego. Nie odpowiedziała od razu na jego zgryźliwą zaczepkę. Wyprostowała się na stołku, by prezentować się nieco... dostojniej. I wyglądać na bardziej pewną siebie.
- Owszem, to była ta woda - mówiąc to przybliżyła się do niego, wyciągając swoją rękę w stronę jego szklanki. Chwyciła ją bez pytania i upiła spory łyk, dość ostentacyjnie. Odstawiła szkło bezpiecznie na miejsce i powróciła do swojej poprzedniej pozy, posyłając mu zadziorne spojrzenie. No co? Jej wody już nie było, to musiała ostudzić owe emocje w inny sposób.
...Obserwowała jego reakcję i to, jak układa swoje ciało w tej nonszalanckiej figurze. Nie przypominał teraz profesora - bardziej ucznia. Dzieląca ich różnica wieku zdawała się nie istnieć. Lustrowała go swoimi niebieskimi oczami, aż natknęła się na coś, co zmroziło krew w jej żyłach. Spod rozchełstanego kołnierzyka widać było fragment blizny. Dosłownie koniuszek. Słowa Elaine na nowo wybrzmiały w jej głowie. Nie była to pierwsza szrama, którą u niego widziała, dużo wcześniej zaobserwowała kilka mniejszych w okolicach ust, ale... Nie przywiązywała do nich większej wagi, gdyż było to zanim odbyła rozmowę z siostrą. Przypatrywała się temu miejscu o milisekundy za długo. Mógł to dostrzec. Nie dała jednak po sobie poznać swojego zaniepokojenia. Uśmiechnęła się promiennie i ponownie spojrzała mu w oczy.
- Miałeś ciężki dzień? Co Cię tu sprowadziło? - zadała pozornie najzwyklejsze w świecie pytanie. Mogło przecież chodzić o ciężki dzień w szkole. Wzięła do ręki filiżankę kawy i oparła spodek na swoich kolanach. Co jakiś czas upijała mały łyk gorzkiego espresso.
Nie wiedziała, jakiej odpowiedzi uświadczy. Czy usłyszy to, czego podświadomie oczekuje? Jaką ma pewność, że będzie szczery? Żadną, to oczywiste. Ale czy jest gotowa na prawdę?
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySob Lis 16 2019, 17:14;

....Niejako sam mnie tutaj zaprosiłeś.
....Te słowa rozbrzmiały w jego głowie niczym potężne dzwony w katedrze Notre Dame. Zmarszczył delikatnie brwi, jakby zastanawiając się w którym momencie powiedział coś podobnego. Patrzył na nią wyraźnie zaskoczony, jakby doszukujący się odpowiedzi w jej oczach, które wpatrywały się w niego równie intensywnie co jego w nią. W końcu go olśniło. No tak, bawimy się w interpretację metafor. Chwycił zębami dolną wargę wpatrując się w nią przez chwilę ze stoickim spokojem, choć przez chwilę można było mieć wrażenie, że zaraz wybuchnie śmiechem. To się jednak nie stało.
....- Szczerze mówiąc wcześniej odwiedziłem to miejsce raz. I chyba oboje wiemy kiedy to było. – rzucił, obstukując wzajemnie swoje opuszki palców. Rozejrzał się jeszcze raz po Felixie, jakby doszukując się szczegółów zmienionych od ostatniego razu. Nie dopatrzył się praktycznie żadnego, nawet towarzystwo miał to samo. Ubrane w to samo.  – Dzisiaj w zasadzie miało mnie tu nie być. Nie kłamałem z tym przypadkiem.…bo nigdy nie kłamię. Wtedy też domyślnie nie miał zamiaru przyjść do tego pubu, ale jak widać te zmieniające się plany wychodziły mu na dobre, choć momentami jeszcze poddawał to pod wątpliwość tupoczącego - z wyczekującym ogarnięcia się - umysłu.
....Pełen uwagi śledził jej dłoń wędrującą ku jego sylwetce i mimowolnie, acz niewidzialnie się spiął. Kiedy jednak sięgnęła po jego szklankę, wewnętrznie odetchnął z ulgą karcąc się za swoje niedorzeczne myśli. Nie miała powodu, aby go dotknąć. Tak przynajmniej myślał.
....- Lepiej? – spytał, nawiązując do swojego poprzedniego pytania o studzenie emocji. W końcu. skoro miała na tę przypadłość pomóc zwyczajna woda, to była stosunkowo blisko stanu w którym troszeczkę się opanuje. Nie żeby mu to przeszkadzało, zdawało mu się jedynie, że ona nie czuje się z tym zbyt komfortowo. Z drugiej jednak strony chyba dość szybko przestała żałować swojego zachowania, a on nie miał nic przeciwko.
....Przyglądał się jej z dość skrzętnie ukrywaną ciekawością, choć jego twarz na tę chwilę dla odmiany wyglądała bardzo sympatycznie. Rozbawione oczy pokryte wokół pogłębionymi, mimicznymi zmarszczkami i lekko uniesiony kącik ust raczej nie wskazywały na to, że w jego środku rozgrywa się coraz bardziej niepokojące go, emocjonalne rozerwanie. Było to miłą alternatywą dla wiecznie sztywnego i poważnego profesora, i nie mógł ukryć, że po tym ciężkim dniu jej widok i irracjonalne zachowanie były swego rodzaju promyczkiem w tym cholernie męczącym dniu.
....Ciche przyzwolenie na wzajemne patrzenie na siebie nie skusiło go jednak do przyglądania się niczemu poza jej twarzą, co z kolei w jej przypadku nie miało żadnego znaczenia, bo zdawała się chłonąć go wzrokiem jakby miał zaraz stąd wyparować albo teleportować się czym prędzej w obawie o własny stan emocjonalny. Nie umknęło mu jej chwilowe zawieszenie wzroku na jego ciele, ba! powędrował wzrokiem na swoją rozpiętą koszulę, aby przyjrzeć się miejscu które ją tak zaciekawiło. Było ciężko, zważywszy, że było dość wysoko, w końcu jednak zrozumiał. Ach, no tak. Parsknął delikatnie, jednakże kompletnie nic sobie  z tego nie zrobił. Zwykle chodził zapięty po samą szyję, ba! jego ubrania nie schodziły poniżej linii obojczyków, jednakże dziś od rana było mu tak gorąco, że miał wrażenie, iż spłonie. I wcale nie pomagał mu fakt, że normalna temperatura jego ciała była wyższa niż u innych ludzi. W każdym razie nie zerwał się, aby cokolwiek zakrywać, a w zasadzie poza tym lekkim uśmieszkiem zrozumienia nie zrobił sobie z tego nic. Nie będzie przecież teraz odwalał tu scen zapinając guziki i poprawiając sobie krawat. Miał to kompletnie gdzieś. Taki ułamek tego co w istocie zakrywała granatowa koszula nie był nawet kroplą w oceanie tego co mogłaby zobaczyć.
....- Aż tak widać? Hmm…byłem w Ministerstwie, zajęli mi zdecydowanie za dużo czasu. Poza tym źle spałem, ale nie powiedziałbym, że jest to coś nowego… – mruknął z pełną szczerością, wspominając z zażenowaniem przebieg dzisiejszego dnia. Mógł zrobić tyle ciekawszych i bardziej angażujących rzeczy, a mimo to musiał spędzić cały ranek na drugim końcu kraju. Z drugiej strony mógłby w końcu dojść do wniosku, że gdyby nie ten fakt, to nie pojawiłby się dzisiaj w Hogsmeade, a tym samym nie zaszedłby do tego miejsca pomagając przypadkowi. Interesujące. Może jednak powinien zacząć wierzyć w przekorny los. Fata viam invenient.
....- A jeśli mowa o… Ministerstwie…jak Pandora i Elijah? Od pobytu w Mungu nie miałem okazji z nimi porozmawiać. – może i młodego Krukona zdarzyło mu się minąć gdzieś na korytarzu bądź dostrzec w zasięgu wzroku, jednakże jeśli chodziło o Czeszkę, to wiedział tylko tyle, że wróciła do zamku. Z jednej strony trochę się o nich martwił, z drugiej jednak ten temat pozwalał mu podtrzymywać rozmowę w obrębie tematu, który sama rozpoczęła. Poza tym to był dobry temat na ostudzenie pierwszego szoku spowodowanego tym spotkaniem.
....Spojrzał na swoją szklankę, z której ktoś chwilę wcześniej upił mu trochę wody, po czym – uprzednio zerkając w jej stronę kątem oka i o mało nie kręcąc oczami na jej spojrzenie – po prostu ją chwycił i sam się z niej napił.
....Trochę więcej.
....W zasadzie to ją wyzerował.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyNie Lis 17 2019, 02:40;

...Fujka
...Dlaczego zamówiła to cholerne espresso? Przecież to było absolutnie nie w jej stylu, nie cierpiała gorzkiej kawy. Chyba za bardzo wczuła się w swoją rolę i chciała nadać znaczenie elementom, które były go pozbawione. Jedyna mała czarna jaka do niej pasowała to... ta sukienka, w której aktualnie była. A jak na przekór wszystkiemu zamówiła podwójne espresso! Męczyła je teraz, upijając najmniejsze łyki, na jakie była w stanie sobie pozwolić. Zapewne wyglądało to komicznie, gdyż większość osób wypiłoby taką filiżaneczkę na dwa razy. Plus tego był taki, że miała co zrobić z rękami, a gdy potrzebowała chwili na opanowanie emocji, jak przy tym wilkołackim skojarzeniu, mogła zanurzyć usta w czarnej cieczy i udawać, że właśnie delektuje się smakiem świeżo palonych ziaren arabiki. I w istocie tak zrobiła. Zastanawiała się nad tym, czy jeśli Alexander faktycznie okazałby się wilkołakiem, to byłoby to przeszkodzą. Ale chwila. Przeszkodą ku czemu? Ech, Swansea...
...Kiedy usłyszała jego odpowiedź odnośnie przypadkowego zajrzenia do pubu, mimowolnie się uśmiechnęła. Nie wierzył w przeznaczenie, a ono tak sobie z nim teraz pogrywa. Z nią też, ale ona w nie poniekąd wierzy. Właściwie to oboje przeżywają teraz jakiś dziwaczny splot przypadków, a ich drogi krzyżują się zdecydowanie zbyt często. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zaczyna jej się to podobać. Jeszcze trochę i się w tym zatraci, przestanie logicznie myśleć i stanie się niepoprawną romantyczką, która oddaje swoje życie w ręce losu i liczy na przychylność gwiazd. Quem Iuppiter vult perdere, dementat prius.
...Wydawało jej się, czy parsknął śmiechem? Co to miało oznaczać? Czyta jej w myślach i uznał, że pomysł z wilkołactwem jest aż tak niedorzeczny? Czy może pomyślał, że Éléonore chce go rozebrać wzrokiem? Dziewczyna zmieszała się lekko i postanowiła, że od tego momentu nie będzie tak intensywnie się w niego wpatrywać. Od razu przystąpiła do spełnienia swojego postanowienia i skupiła wzrok na najbliższym oknie. A raczej tym, co działo się za nim, na zewnątrz. Wyglądało na to, że zbiera się na porządną ulewę. Jęknęła cicho. Już czuła to przeraźliwe zimno. Przeklinała siebie i to, w jaki sposób się ubrała. No zamarznie na dworze, no. Dostanie zapalenia płuc. Czy tam worków powietrznych, wszak jest łabędziem. Z zamyślenia wyrwał ją jego głos. Raczył odpowiedzieć na zadane przez nią pytanie, do tego w nawet normalny sposób. Z ulgą i ufnością przyjęła informację związaną z Ministerstwem - to mogło tłumaczyć jego dzisiejszy wygląd. Tylko ten słaby sen ją jeszcze niepokoił, bo przecież jak już sobie ubzdurała tego wilkołaka, to wszystko będzie się w to wpasowywać.
- Wypytywali Cię o zamieszki na Festiwalu? - dopytała, choć odpowiedź na to pytanie była zbędna. Niemniej jednak, Élé była żywo zaciekawiona tym tematem. Śledziła prasę i poczynania Ministerstwa Magii w tej kwestii. Może dlatego, że sama była uczestnikiem tych przykrych wydarzeń, a dodatkowo ucierpiały bliskie jej osoby. Upiła kolejny łyk kawy, nawet nie ukrywała skwaszonej miny. Szczęśliwie filiżanka była już praktycznie pusta, uff.
- Och, Elijah bardzo mocno to przeżył. Nie mógł wybaczyć sobie, że rozdzielił się z Pandorą i przez to została sama - odpowiedziała szczerze, nie kryjąc smutku w głosie. Dziewczyna z Czech była dla jej brata kimś wyjątkowym, Swansea to wiedziała, czuła to. Widziała po nim, jak tym wszystkim się przejmował. Codziennie przesiadywał przy jej łóżku w Szpitalu Świętego Munga, opuścił kilka zajęć i zrezygnował z kilku projektów. Dobrze, że to już za nimi - Ale... już raczej wszystko wróciło do normy. I jest to głównie Twoja zasługa. Gdybyś nie znalazł Pandory w odpowiednim czasie, mogłoby się to skończyć źle. Bardzo źle. I tak, tak, wiem... - mówiąc to, uniosła prawą dłoń ku górze, w celu uciszenia Voralberga, który wyglądał, jakby usiłował wtrącić w ten jej monolog swoje zdanie na temat bezinteresownej pomocy - ...każdy postąpił by tak na Twoim miejscu. Otóż: nie. Mam teraz ku temu okazję, więc... Dziękuję Ci, Alexandrze. W imieniu swoim i mojego brata - bo już odgadłeś, że to mój brat. Zakończyła swoją długą wypowiedź ciepłym uśmiechem. Choć ich rozmowa przeszła na inny tor, nie była już pełna dwuznaczności i posyłania sobie zawadiackich uśmieszków, to nie miała ku temu nic przeciwko. Cieszył ją fakt, że mogła osobiście mu podziękować. I miała gdzieś jego przesadną skromność.
...Po tym monologu odczuła suchość w ustach i podwójnie żałowała, że niedawno okazała się taką niezdarą. Dosłownie w tym momencie jej rozmówca wypił swoją wodę jak na hejnał. Spotkała się z jego wzrokiem i delikatnie uniosła brwi. Dowcipniś, kto by pomyślał. Pokręciła głową z niedowierzaniem, odstawiła filiżankę na blat i poprosiła barmana o kolejną szklankę wody z cytryną. Czy jej się wydawało, czy pracownik był wyraźnie rozbawiony ich preferencjami?
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyNie Lis 17 2019, 15:06;

....Kompletnie nic nie robił sobie z jej spojrzenia, toteż kiedy skierowała swoje oczy na okno troszeczkę się zdziwił. Nie miał pojęcia dlaczego to zrobiła, a jakoś błędna interpretacja jego zachowania nie była dla niego wystarczającym argumentem aby odwracać wzrok. Uniósł lekko brew do góry, ale nie skomentował tego faktu. On z kolei ciągle się jej przecież przyglądał, a każde odwrócenie przez nań wzroku było dla niego idealnym momentem, aby bez wyrzutów sumienia dostrzec więcej szczegółów jej delikatnego oblicza. Z drugiej strony zdaje się było to dość niegrzeczne.
....Kiwnął nieznacznie głową na jej pytanie, tym samym jednoznacznie wskazując, że nie było tam nic ciekawego, o czym mógłby wspomnieć.
....- Niech się nie obwinia, w takim… - mimowolnie się wzdrygnął. – …tłumie łatwo się zgubić. – zacisnął zęby na myśl o ilości ludzi w których wpadł kiedy szukał zaginionej dziewczyny, na swoje szczęście znając wystarczająco dużo zaklęć, aby obronić się przed dotykiem ich spanikowanych ciał. Gdyby nie miał tego arsenału w zanadrzu, to śmiał wątpić, że w ogóle spróbowałby przebić się przez tłum, aby znaleźć Pandorę. Na szczęście ten scenariusz nie zostań przez życie zrealizowany i wszystko skończyło się dobrze, o ile można to było tak ująć.
....W istocie chciał już jej coś odpowiedzieć, choć może nie do końca to, czego się spodziewała. Kiedy jednak uciszyła go uniesioną dłonią, to nie śmiał przerywać tego zakazu – grzecznie czekał aż skończy swoją tyradę na temat tej całej bohaterskości, bezinteresowności i w ogóle pomocy. Ileż jeszcze będą przerabiać ten temat?
....- Twój brat mi już podziękował. – rzucił, odwracając się na barowym stołku tak, że teraz siedział tyłem do baru, plecami się o nań opierając. Rozejrzał się po pomieszczeniu zauważając, że znów zbiera się tu więcej osób. Najwyraźniej to miejsce było bardzo popularne – brakowało jedynie, aby pojawił się tu ktoś znajomy. - I bynajmniej nie mam tu na myśli jego zdradzieckiego wygadania się na temat mojego stanu. – dodał, przechylając lekko głowę w tył, aby pod tym dziwnym kątem na nią spojrzeć z wymownym spojrzeniem. Musiał o tym wspomnieć, bo kiedy następnym razem spotka tego małego paplarza, to chyba będą musieli odbyć poważną rozmowę na temat wzajemnego przekazywania informacji.
....- I skoro nie dasz mi żyć z tego powodu to powiem to co chcesz usłyszeć: nie ma za co. – uśmiechnął się półgębkiem, uprzednio znów kierując spojrzenie na wnętrze pomieszczenia i podpierając się o blat łokciami. Gdyby za wszystko słyszał tyle podziękowań, co za tę akcję z Czarodziejskich Pól, to mógłby nimi płacić niczym madki uśmiechami bombelków.
....Słysząc jej zwrot do barmana, odwrócił głowę w tamtą stronę z zaciekawieniem przyglądając się scenie w której ta zamawia kolejną szklankę wody. Mimowolnie zerknął na jej pustą filiżankę po espresso. Już wcześniej widział, że krzywiła się pod intensywnością jego smaku, ale jakoś nie odzywał się, po prostu nie chcąc być złośliwym. Dlaczego piła tę mocną kawę, skoro jej nie lubiła? Niektórzy nie mogli jej nawet znieść popijając wodą, a co dopiero samodzielnie. I wtedy go olśniło.
....Z wrażenia odwrócił się na stołku w jej kierunku, przypatrując się jej może nie tyle co z niedowierzaniem, co z delikatnym zaskoczeniem, a może patrzył na nią po prostu dość pytajaco? On, mistrz ogarnięcia, szybkiego reagowania i zapłonu, baron łączenia wątków i herold skojarzeń. Nawet zdanie, że się go spodziewała nie zaskoczyło go tak, jak fakt, który właśnie do niego dotarł, a który owe słowa miały przekazać. Tak przynajmniej sadził.
....Jest idiotą, tę przypadłość dawno już u siebie stwierdził.
....- Bardzo ryzykownym było tu dziś na mnie czekać. – wypalił cicho, acz jak gdyby nigdy nic i choć po chwili zdołał się opanować, to jednak w środku czuł coraz bardziej narastające uczucie niepokoju. Wiedział, że miał rację i miał ochotę zdzielić się w twarz, że zorientował się tak późno. Książka, woda i espresso. Zupełnie jak on. Wtedy. W innym przypadku najprawdopodobniej już dawno odwróciłby się na pięcie i stąd wyszedł. Nie, żeby nie chciał się z nią zobaczyć, ale perspektywa tego, że przyszła tu specjalnie dla niego, nawet nie wiedząc czy się pojawi, ba! nawet nie informując go o tym troszkę go przerażała. Dlaczego to robiła? Nieznane były oceny i reakcje Voralberga, a w tym momencie serce waliło mu jak szalone. Całe szczęście, że miał na sobie marynarkę, bo pewnie jego klatka piersiowa wyglądała obecnie jak zepsuty pulsator. Sam nie wiedział czemu, ale miał teraz ochotę jednocześnie pozostać tu i wybiec, i sam nie wiedział co powinien zrobić. Wciąż na nią patrzył, nie pokazując po sobie kompletnie nic, a tym samym czekając na odpowiedź.
....Z drugiej strony przecież nawet nie zadał pytania.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyPon Lis 18 2019, 01:14;

...Wysyłając Alexandra na ratunek zagubionej Pandorze nawet nie pomyślała o jego nietykalności. Najzwyczajniej w świecie nie połączyła ze sobą tak oczywistych faktów. Nawet Krukonom się to zdarzało, jak widać. Mogła zrzucać to na stan upojenia alkoholowego bądź na sytuację i popłoch, jaki wtedy panował. W tamtej chwili widziała w nim mistrza zaklęć o ponadprzeciętnym wzroście, co jej mózg przerobił na informację "wypatrzy dziewczynę szybciej niż inni, a także na pewno odpowiednio zareaguje". A zupełnie wyparł ze świadomości poprzednią sytuację, kiedy to pijaniutka Swansea wpadła w objęcia Voralberga. Éléonore połączyła te fakty dopiero, gdy dostrzegła minimalny dreszcz, jaki przeszedł przez jego ciało w momencie, gdy wspomniał o owym tłumie. Dotarło wtedy do niej, w co tak naprawdę go wpakowała. I poczuła się jeszcze gorzej z tą myślą. Do tego stopnia, że zrobiło jej się słabo. Na powrót miała przed oczami jego pusty wyraz twarzy i spiętą sylwetkę, a potem przypomniała sobie o słowach brata, a dokładniej o jego opisie stanu Voralberga tuż po tym przykrym wydarzeniu. Coś ukłuło ją w żołądku. Nie wiedzieć czemu, martwiła się o jego personę. To nieco dziwne i niepokojące, zważywszy na to, że ludzie martwią się przeważnie tylko o bliskie im osoby; o takie, na których im zależy.
- Mój brat jest ze mną szczery - odpowiedziała, podkreślając intonacją ostatnie słowo. Nie omieszkała także posłać Alexandrowi spojrzenia pełnego wyrzutów. O ile była w stanie pojąć jakiś ogromny uraz do medyków i uzdrowicieli, zrozumieć pewne lęki i fobie, to nie rozumiała aż takiego zaniedbania. Czasem trzeba zacisnąć zęby i wybrać mniejsze zło. Elijah nieświadomie wkopał nauczyciela, ale dzięki temu ona była świadoma powagi festiwalowych zamieszek. I tego, jak bardzo poświęcił się Voralberg (a także: jak bardzo specyficznym człowiekiem jest).
...Obserwowała jak zmienia swoją pozycję z wielkim zaciekawieniem. Przytknęła brzeg szklanki do ust, ale nie upiła z niej nic. Nie spodziewała się, że usiądzie przy niej w tak... nonszalanckiej pozie. Damn it, dlaczego wyglądał tak atrakcyjnie? Skarciła się w duchu. Nie powinna dopuszczać do siebie takich głupich myśli.
- A skąd wiesz, co chcę usłyszeć? - obruszyła się, właściwie bezpodstawnie. Prychnęła nawet, jak podirytowana kotka, która nie ma chęci na drapanko za uchem. Jej reakcja była nietypowa, ale wywołana najpewniej kumulacją czarnych scenariuszy, które teraz przewijały się przez jej głowę, niczym filmowe taśmy. Nie dziękowała mu dlatego, by usłyszeć od niego jakąkolwiek odpowiedź. Dziękowała mu, bo chciała. Bo... tak czuła. Upiła spory łyk zimnej wody. Co za ulga, od razu lepiej się poczuła. Westchnęła ciężko i ponownie na niego spojrzała, tym razem bez płomieni w oczach. Kompletnie neutralnie.  
...Z przykrością zauważyła, że do lokalu napływa coraz to więcej osób. Nie miała ochoty na przekrzykiwanie się podczas rozmów w gwarnym pomieszczeniu. Nie chciała też czuć na sobie oceniającego wzroku postronnych osób. Co jak co, ale odznaczali się w tłumie. Oboje dość elegancko ubrani, popijający wodę i rozmawiający w towarzystwie opasłej książki. "Bardzo ryzykownym było tu dziś na mnie czekać." Nie dosłyszała dokładnie w pierwszej chwili. Było już zbyt głośno, a i on wypowiedział te słowa ciszej niż poprzednie swoje wypowiedzi. Popatrzyła na niego pytającym wzrokiem; gdyby była postacią z komiksu, to najprawdopodobniej obok jej twarzy pojawiłby się ogromny znak zapytania. Zaskoczył ją tymi słowami. Bardziej niż swoim pojawieniem się tutaj. Już miała mu coś odpowiedzieć, ale w tym samym momencie po jej prawej stronie usiadł jakiś nieznajomy człowiek. Totalnie pijany. Mamrocząc, zamawiał u barmana Jagodowego Jabola, chyba już kolejnego tego wieczoru. Élé wzdrygnęła się, gdy niechcący otarł się o jej ramię, a zamiast przeprosić lub zwyczajnie zignorować to zdarzenie - odwrócił się do Éléonore i zaczął ją nieudolnie zagadywać. Dziewczyna nie miała siły i najmniejszej ochoty na spławianie natręta. Powinna być gotowa na tego typu sytuacje, przecież znajduje się pubie. I jest wieczór. Jednakże dzisiaj nie miała nastroju na takie ekscesy, dopiła więc do końca swoją wodę i wzięła do ręki książkę. Oczywiście podpity bajerant nie poddawał się i zaczął się do niej przysuwać, aż w końcu oparł swoją rękę na jej ramieniu. Zacisnęła zęby i zrzuciła z siebie jego łapsko, walcząc ze sobą, by nie wyciągnąć różdżki i rzucić nań depulso. Zamiast tego zwróciła się do swojego towarzysza.
- Idziemy stąd? - zapytała, a w jej głosie można było dosłyszeć błagalne tony - Zaproponowałabym spacer, ale aura temu nie sprzyja - popatrzyła smutno na okno. Za chwilę się porządnie rozpada, a do tego wiało tak, że chyba urwałoby im głowy, gdyby zdecydowali się na przechadzkę uliczkami Hogsmeade - Możemy zmienić lokal na coś, co umożliwia spokojną konwersację.
...Widziała, że jest zmieszany, ale nie odebrała tego poprawnie. Uznała, że, podobnie jak ona, nie ma ochoty na przesiadywanie w miejscu, gdzie aż roi się od podchmielonych klientów, a hałas uniemożliwia swobodną wymianę myśli. Och, w jakim błędzie była...
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyWto Lis 19 2019, 21:19;

....Obruszenie z jej strony było iście zaskakujące, z drugiej jednak trochę zabawne. Może i by się wzdrygnął, jakoś zareagował, gdyby nie fakt, że jest kim jest i niespecjalnie ruszają go wszelkie krzyki, piski i oburzenia, nawet jeśli mowa o niej.  Wpatrywał się w nią tak jak stał – a raczej tak jak siedział – i nie zareagował praktycznie wcale, choć można było dostrzec lekkie uniesienie kącika ust. Wtedy jednak postanowiła napić się wody i skupić na tym, aby się nie oblać. Nie, żeby nie brał jej na poważnie (choć miał tę swoją tendencję do niedoceniania wściekłych ludzi), ale była tak uroczą osobą, że nie śmiałby jej podejrzewać o umiejętności złości większej, niż ta przed chwilą. O ile można to było tak nazwać.
....Niepokój w jego wnętrznościach narastał z każdą chwilą. Do jego umysłu wkradały się kolejne, niedorzeczne myśli, które w zasadzie tylko jemu mogły przyjść do głowy. Skoro dzisiaj tu na niego czekała, to czy robiła to też wczoraj? Przed wczoraj? Tydzień temu i każdego wieczora od tego jego cholernego listu? Czy była aż tak zdesperowana, żeby go znów zobaczyć? Dlaczego jej aż tak na tym zależało? Czyżby rzucił jej jakieś niewerbalne wyzwanie? I nie cofnę się, dopóki sama nie ocenię skali swojego błędu. Zaczynał żałować, że obrał taką treść listów, jaką napisał i bynajmniej nie dlatego, że znów się spotkali (przypadkowo!), bo ten fakt w jakiś sposób mu się podobał, z drugiej jednak strony znał się na tyle dobrze, że nie chciał jej zrobić krzywdy w psychicznym znaczeniu tego słowa. A znał się wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że może do tego dojść. Miał olbrzymi mętlik w głowie, a patrzenie jej prosto w oczy i wyczuwanie przyspieszonego pulsu swojego krwioobiegu w niczym mu nie pomagało. Cholernie zdradziecki duet, ciało i umysł.
....Z tych rozmyślań – i całe szczęście – wyrwał go jegomość (choć nie mógł powiedzieć, żeby to była lepsza zmiana tematu), który kiedy tylko pojawił się wystarczająco blisko w zasięgu jego wzroku, to natychmiast przykuł jego wzmożoną uwagę. Obserwował go uważnie, delikatnie marszcząc brwi kiedy ten usiadł obok dziewczyny i wzdrygnął się, widząc jak tamten otarł się o jej ramię. Gdyby był teraz na miejscu Éléonore, to tamten zapewne zbierałby już zęby z podłogi i byłby to najbardziej optymistyczny scenariusz jaki by go czekał. Widząc jej brak reakcji powstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza i słownych zaczepek w kierunku nieznajomego, dopóki tamten nie zwrócił na nią nieco większej uwagi niż powinien. Zacisnął zęby przyglądając się tej scenie i czując delikatne ukłucie w okolicy żołądka, samemu dziwiąc się jak bardzo dobrze rozpoznał to uczucie. Uczucie dziwnej, nieco zmutowanej zazdrości. W bardziej sprzyjających okolicznościach zapewne by się zdziwił, teraz jedynie odgarnął je od siebie jak natarczywą muchę.
....Zgarbił się lekko i patrzył na nietrzeźwego mężczyznę spod byka, wyglądając jakby naprawdę miał ochotę go bardzo dobitnie skrzywdzić. Jego blada twarz i zapadnięte oczy wcale nie pomagały w ocenie zamiarów nauczyciela.
....Otrzeźwiał słysząc jej głos. Potrząsnął głową, zwracając wzrok ku niej i przetwarzając to co do niego powiedziała, bo w pierwszym momencie jej słowa do niego nie dotarły.
....- Co? – skonfundowany wpatrywał się w nią i dopiero kiedy zauważył, że trzyma w ręku książkę, a jej szklanka jest pusta – połączył fakty. – Ach, tak, możemy. – rzucił, jakby na chwilę zapominając o sytuacji sprzed chwili, kiedy to jeszcze miał ochotę stąd wyjść, z tym że samotnie. I odejść jak najdalej, aby ochłonąć. Nie wiedział co się zmieniło w tej chwili, ale miał dziwne uczucie że maczała w tym paluchy postawa mająca zapewnić jej bezpieczeństwo, zważywszy na ilość podejrzanych typów o tej porze i to drążące go, cholerne kłucie w żołądku. Opanuj się..
Już miał się podnieść, lecz jego oczy zwrócił niewielki ruch tuż za dziewczyną, wyraźnie wskazujący na to, że gość od jabola jeszcze nie skończył swoich zaczepek.
....- N'ose pas. - mruknął naprawdę cicho, praktycznie do siebie, kiedy siedząc z pozoru rozluźnionym, nieznacznie poruszył swoją dłonią. Palce nieznajomego nie zdążyły jej nawet musnąć, kiedy niewidzialna siła odrzuciła go kawałek dalej i choć ze względu na zmęczenie nauczyciela nie było to tak silne zaklęcie jak zakładał, to w ułamku sekund uznał, że może to i lepiej. W końcu nie chciał go zabić. W zasadzie, on sam nawet nie drgnął, korzystając z faktu, iż Éléonore spojrzała w okno i choć niekoniecznie ukrywał fakt bezróżdżkowości, bo była nieodłącznym elementem jego życia, to jednak publiczne miejsce nie było dobrym momentem, aby się zorientowała i niekontrolowanie wykrzyczała mu ten fakt w twarz.
....Zerknął na nią ze stoickim spokojem, zupełnie jakby gdyby nigdy nic się nie wydarzyło, a latający ludzie byli czymś normalnym o tej porze w barach.
....- Jakiś pomysł gdzie możemy iść? – co prawda był już w Hogsmeade kilka razy, ale słabo się orientował jeśli chodziło o tutejsze miejscówki. A może miała na myśli inne miejsce?
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyWto Lis 19 2019, 23:57;

...Patrzyła na niego błagalnym wzrokiem i było to do niej bardzo niepodobne. Czuła się wyjątkowo nieswojo w aktualnym położeniu. Robiło się coraz tłoczniej, a ona nie miała dziś cierpliwości dle pijanych przypadkowych czarodziejów. Przez myśl przeszło jej nawet to, że być może spowodowane jest to jej trzeźwością. Postanowiła, że nie wypije już alkoholu w obecności Alexandra. Przynajmniej póki co. Widzieli się do tej pory dwa razy (nie licząc aktualnego spotkania) i w obu przypadkach była, bardziej lub mniej, pod wpływem napojów wyskokowych. Czuła się z tym źle i gryzło ją sumienie, taki trochę kac moralny. Być może inaczej by się zachowywała i nie żałowała niektórych słów. Swoją drogą... Pan Ekscentryk działał na nią tak, że i na trzeźwo zachowywała się nietypowo dla siebie.
...Odkaszlnęła wymownie, by zwrócić jego uwagę. Miała wrażenie, że się zawiesił, że nie słuchał jej próśb. A ona już bardzo chciała opuścić ten lokal. Jeśli zaraz tego nie zrobią, to ten adorator przejdzie przyspieszony zabieg kastracji. Swansea jest cierpliwa, ale do czasu. W końcu powrócił miejscami do niej i do obecnej rzeczywistości. Odetchnęła z ulgą.
- Dziękuję - wyszeptała, chyba bardziej do siebie. Dziękowała nie tyle za wyrażenie aprobaty, a za to, że powrócił do niej myślami i zrozumiał, dlaczego to dla niej istotne. Gorliwie żałowała, że pogoda aż tak się skiepściła. Jeszcze do niedawna było tak pięknie i słonecznie. Rozkoszowała się piękną złotą jesienią, spacery były przyjemnością, a nie koniecznością wynikającą z przymusu przemieszczania się. Dlaczego dzisiaj nie mogło tak być?
...Znów zapatrzyła się w widoki za oknem. Może trochę się przejaśniało? Tam w oddali widziała nawet jakieś przebłyski słońca, pomiędzy szarymi chmurami. Tylko ten wiatr... Pozostaje mieć nadzieję, że rozgoni deszczowe chmury. Chociaż... czy ktoś widział słoneczny listopad w Wielkiej Brytanii? Na pewno nie Éléonore. Przytuliła książkę do siebie, zupełnie jak niegdyś robiła jeszcze za czasów szkolnych. Skuliła się, by jak najbardziej odsunąć się od tamtego podpitego człowieka. Starała się go zignorować. Hmmm, pada na zewnątrz czy jeszcze nie?
...Nagle usłyszała dziwny odgłos, coś w rodzaju... łupnięcia? Wyrwało ją to z zamyślenia i oderwało od okna. Na ziemi leżał jej pijany podrywacz. Ledwo zbierał się z podłogi, wstać pomagali mu jego koledzy i inni, postronni ludzie, którzy nagle zebrali się tuż obok jej stołka. Zmarszczyła czoło i spojrzała się na barmana, który jak gdyby nigdy nic, przyrządzał drinki i kontrolował to, czy szklanki się dobrze same polerują. A potem obdarzyła wymownym spojrzeniem Alexandra.
- Czy Ty... maczałeś w tym palce? - zapytała, nieświadoma tego, jak bardzo na miejscu było to pytanie, wszak jej towarzysz władał magią bezróżdżkową. Jego spokojna twarz nie sugerowała, że miałby być sprawcą owej sytuacji, ale... kto go tam wie. Na Festiwalu już się wykazał jako jej obrońca. Nie była pewna, czy czarodziej sam nie spadł z barowego stołka - koniec końców był dość pijany. A i Voralberg nie miałby szans tak szybko schować różdżkę pod jej nieuwagę. Dziewczyna była nieco skołowana.
- Po prostu stąd wyjdźmy. Przejdziemy się, po drodze może coś nam się rzuci w oczy - zaproponowała i podeszła do wieszaka, skąd zgarnęła swój płaszcz. Wracając, raz jeszcze rzuciła okiem na zamieszanie i klnącego pod nosem czarodzieja od jabola. Gdy napotkała jego wzrok - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się niewinnie. Kto jak kto, ale ona akurat niewinna była.
...Stanęła przy Voralbergu. Za każdym razem, gdy miała okazję być tak blisko niego na nowo zaskakiwała się, jak wysoki jest. Chyba nie zna nikogo równie... wielkiego. Czuła się przy nim jak mała dziewczynka. Trochę ją to peszyło. Może z tego wynikało jej dziwne zachowanie w jego obecności? Była gotowa do wyjścia. Gdzie pójdą? Czy nie dojdzie do tego, że rozstaną się w milczeniu tuż za drzwiami lokalu?
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptySro Lis 20 2019, 21:49;

....Jego uwagę również zwrócił zbierający się wokół poszkodowanego tłum. W zasadzie wprawiło go to nieco w konsternację, bowiem o ile rozumiał pomoc ze strony jednej czy dwóch osób, tak pięć czy sześć było już zdecydowaną przesadą. Był bliski prychnięcia, ale i też szybszego podniesienia się, kiedy Ci ludzie nieświadomie zbliżali się również do niego. Zerknął ku dziewczynie i słysząc jej pytanie uśmiechnął się, delikatnie podnosząc ręce do góry zupełnie jakby chciał powiedzieć czy widzisz, abym trzymał różdżkę?
....Może i byłby nieco bardziej szarmancki i jej z tym pomógł, gdyby nie fakt, że zwyczajnie nie potrafił tego zrobić, bo włączała mu się jego awersja. Podążył za nią wzrokiem, kiedy ostatni raz zerknęła na nieznajomego pijaczka, a kiedy spotkał się z nim spojrzeniem to rzucił mu jedną z bardziej lodowatych wersji jaką posiadał w zanadrzu, tak, że tamten nawet nie próbował zrobić czegokolwiek, machając nań ręką.
....Voralberg zbliżył się do drzwi i wyszedł pierwszy, przytrzymując je Éléonore. A później ruszyli, w którąś ze stron. [zt both]
Powrót do góry Go down


Gunnar Ragnarsson
Gunnar Ragnarsson

Student Slytherin
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
Galeony : 2445
  Liczba postów : 928
https://www.czarodzieje.org/t17572-gunnar-e-ragnarsson#492803
https://www.czarodzieje.org/t17578-huugin#493014
https://www.czarodzieje.org/t17571-gunnar#492793
https://www.czarodzieje.org/t18614-gunnar-ragnarsson-dziennik#53
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyCzw Lis 28 2019, 21:08;

Ragnarsson dbał o swoje dobre imię. Nigdy nie przyszłoby mu przez myśl żeby bezmyślnie UCZYĆ SIĘ w towarzystwie innych Ślizgonów. Otóż Ślizgoni dbali o swoją renomę, co zdażył zauważyć, a ich popularność rosła wprost proporcjonalnie do ilości nieprzeczytanych książek. Z tego względu, chociaż nie próbował wcale utożsamiać się z wybranym mu przez Tiarę Przydziału domem, starał się przynajmniej podtrzymać wizerunek lekceważącego islandczyka. Tym bardziej, skoro ostatnio rozeszła się po szkole wieść, ze jest prefektem i dotarła już do ich prefekt naczelnej. Czyli plotka ta musiała zatoczyć okrągłe koło, bo bardzo się starał, żeby koledzy z roku o tym nie trąbili.
Rzucił z frustracją książki na barową ladę, bo chociaż sądził, że funkcja prefekta niosła ze sobą pewne niezbędne profity, na razie doświadczał w związku z nią samych drażliwości. W ramach rozluźnienia, otwarł rozdział Wielkich Bitw Czarodziei na buntach Goblinów, przygotowując się do rozwiązania zadania domowego z historii magii. Nie podszedł zagadał nawet barmana, planując udawać tak długo, jak to będzie możliwe, że przegląda menu drinków, dlatego zostawił je otwarte obok zeszytów, a sam zamoczył pióro w przygotowanym kałamarzu i... zawiesił się.
Bo chociaż lubił historię magii prawie tak samo, jak starożytne runy, w pierwszym, w przeciwieństwie do pierwszego, niewiele wiedział. Dlatego ściągnął brwi, szukając inspiracji, wodząc palcem po linijkach tekstu.
Jaki był w ogóle jego temat?
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyCzw Lis 28 2019, 21:27;

Długo rozważałem jaką karierę obrać w trakcie mojego bytowania w Hogwarcie na studiach. Szczerze mówiąc nawet nie miałem pojęcia co chcę robić po moich studiach. Równie dobrze mogłem rozważać swoje niedługie zatrudnienie jako takie, które może być na całe życie! Niestety moje niewielkie kwalifikacje powodowały, że mało gdzie chcieli mnie zatrudnić. Mnóstwo sklepów z rzeczami, które mnie kompletnie nie obchodzą, sporo kelnerstwa, kilka innych prestiżowych miejsc jak na przykład - sprzątacz w Mungu. W końcu okazało się, że całkiem nieźle mi idzie nalewanie drinków i ponieważ do Felix Felicis potrzebowali kogoś na gwałt, zatrudnili mnie tutaj niemalże od razu po tym jak do nich przyszedłem. To co mi się podobało to na przykład stroje, które kazali nam tu nosić - zwykłe czarne koszulki i czarne spodnie. Praktycznie nie musiałem się przebierać! No oczywiście, gdyby nie to, że praca w gastro okazała się być bardzo dusząca, gorąca i jakbym chodził w tej jednej koszulce cały dzień to miałbym jeszcze mniejsze powodzenie niż mam teraz, jeśli to możliwe!
Całe szczęście, że był czwartek. Nie tak wiele ludzi wybierało się na drinki w środku tygodnia, by zawracać mi głowę. Bardzo nie lubiłem weekendów. Pewnie gdybym był kelnerem mógłbym chociaż liczyć na jakieś dobre tipy, a tak tylko harowałem dwa razy więcej niż było warto. Dlatego akurat teraz stałem sobie oparty gdzieś w rogu o ladę i wycierałem leniwie mokre szklanki. Unoszę wzrok kiedy słyszę, że ktoś z trzaśnięciem kładzie coś o mój bar i marszczę szerokie brwi, szukając źródła tego hałasu. A kiedy widzę kto rzuca czymś o moją piękną ladę, tym razem moje brwi unoszą się ku górze ze zdziwieniem. Odkładam szklankę i patrzę na otwartą książkę, pergamin, położoną gdzieś z boku kartę drinków. Podchodzę powoli i dopiero chrząknięciem wymuszam na Tobie spojrzenie na mnie, kiedy jestem już naprzeciwko.
- Co podać? - pytam rozbawiony opierając dłonie na blacie.
Powrót do góry Go down


Gunnar Ragnarsson
Gunnar Ragnarsson

Student Slytherin
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
Galeony : 2445
  Liczba postów : 928
https://www.czarodzieje.org/t17572-gunnar-e-ragnarsson#492803
https://www.czarodzieje.org/t17578-huugin#493014
https://www.czarodzieje.org/t17571-gunnar#492793
https://www.czarodzieje.org/t18614-gunnar-ragnarsson-dziennik#53
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyCzw Lis 28 2019, 21:36;

Miał wszystkich ignorować. Miał ignorowac nawet barmana i zamówić tylko wodę, bo przecież na nic innego nie było go stać, odkąd odkładał na mieszkanie, które najpewniej będzie musiał sobie kupić, jak Cass się dowie, że Duch mu pogryzł pędzle. Skoncentrowany pochylał się nad swoimi papierzyskami, dłonią podpierając głowę. Literki mu się rozmazywały od tego niewielkiego światła, więc rozważał nawet rzucenie lumosa, akurat w momencie, w którym barman zaszedł go od frontu. Nie byle jaki barman, bo dobrze mu znany. Miał nie reagować, ale znajomy głos ściągnął jego uwagę.
Filin? — byłby zatrzasnął książkę, ale wtedy wyraźniej byłoby widać metalowe, goblińskie okucia i tytuł, większy od nagłówka rozdziału. Przesunął więc tylko swoje tobołki na prawo, byle dalej od ślizgona, z niezadowoleniem stwierdzając, że pilnowanie wizerunku nieuczącego się ucznia zupełnie mu nie szło.
Specjalność lokalu. Byle mocną — cokolwiek to nie było. Tak po prawdzie jednak, Gunnar bardziej niż wszystkiego innego, potrzebował teraz spokoju. W pomieszczeniu i tak panował naturalny zgiełk rozmów, które stanowiły wystarczające rozproszenie. Filin zdawał się zakrawać swoją obecnością o przesadność ironii losu.
Acha. I mnie tu nie było — dodał, próbując schwycić w głowie myśl o uciekających mu przyczynach buntów goblinów. Winił za to Fina.
Pierwsza przyczyna buntów goblinów. Dajesz. Start. Przyszedłem Cię poduczyć, bo widocznie potrzebujesz.
Zgrabnie, Gunnar. Bo przecież nie to, że sam potrzebowałeś douczenia...
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyCzw Lis 28 2019, 21:51;

Z pełnym rozbawienia uśmiechem patrzę jak mój ziomek z domu przesuwa brutalnie książki jak najdalej od niego. Przechylam głowę na lewo, by sprawdzić od czego podręcznik ma tutaj ze sobą.
- Caine byłby dumny - stwierdzam, wciąż uśmiechając się jakże uprzejmie, do Islandczyka.
- Jasne, Gunnar, mam coś specjalnie dla ciebie - mówię i odchodzę na chwilę od kolegi, by łapnąć szklankę, którą to jeszcze całkiem niedawno leniwie oczyszczałem zaklęciem. Biorę różdżkę, która leżała na moim dawnym miejscu i śmigam zaklęciem przywołującym, by podać sobie wybraną butelkę. Póki co wszystkie jeszcze działały i były na swoim miejscu, ale szef przestrzegał mnie przed niechlujnie rzucanymi zaklęciami, które mogą rozbijać inne alkohole przy zbyt silnym machaniu różdżką. Cóż, na szczęście teraz go tu nie było.
- Idealne na dziś - mówię, podając Gunnarowi Stokrotkowy Haust, czyli jakiś lekki alkohol, smakujący jak prawdziwe stokrotki.
- Nie było cię w barze? Ok, jak coś będę mówił, że widziałem jak uczyłeś się gdzieś w kącie Hogwartu - pocieszam przyjaciela.
- Eeeee, nie wiem, bo są brzydkie i obrzydliwe - mówię rozproszony, bo kątem oka widzę jak ktoś odnosi pustą szklankę na ladę. i macham znowu potajemnie różdżką, przywołując sobie szkło jakiegoś gościa, coby ją umyć zaklęciem.
Powrót do góry Go down


Gunnar Ragnarsson
Gunnar Ragnarsson

Student Slytherin
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
Galeony : 2445
  Liczba postów : 928
https://www.czarodzieje.org/t17572-gunnar-e-ragnarsson#492803
https://www.czarodzieje.org/t17578-huugin#493014
https://www.czarodzieje.org/t17571-gunnar#492793
https://www.czarodzieje.org/t18614-gunnar-ragnarsson-dziennik#53
Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 EmptyCzw Lis 28 2019, 22:04;

Przewrócił oczami, bo skoro i tak nie było sensu ukrywać już tytułu podręcznika, którego treści Filin się domyślił, przysunął go sobie z powrotem w swoją stronę, początkowo nie odpowiadając swojemu koledze. Spisał kilka faktów ze stronnic, które mogły mu się przydać we wstępie do pisania pracy. Miał nawet nadzieję, że Ślizgon już dał mu spokój i poszedł sobie czyścić swoje szklanki, a on będzie mógł zwrócić większa uwagę na czytany tekst, bo ten, który zapisał na połowie kartki zdawał się tak chaotyczny i wyrwany z kontekstu, że musiał go szukać od nowa. Takie zastosował skróty, że nic mu one nie mówiły, a rozmowa z kolega, dodatkowo zgubiła jego wątek. Ściągał właśnie brwi nad kolejnym akapitem, kiedy na blacie przed nim pojawiła się szklanka, dająca aromatem kwiatków.
Świetnie — skwitował — w takim razie nie martw się. Ja zadbam o Ciebie. Zdradzę wszystkim Twoje upodobania alkoholowe — spojrzał krzywo na “specjalność”, jaką mu Filin zaoferował — a jak się rozejdzie, co pijasz, to się od swoich gej-przyjaciół nie odgonisz, kolego. Jeszcze palemka do tego.
Klepnąłby go w tym samym pełnym troski geście, ale akurat skrobał coś na marginesie pergaminu co przypominało mniej więcej: “gruboskórni, brzydcy i obrzydliwy – inspirować się wizerunkiem Filina” i trzy wykrzykniki. Potem podkreślenie, żeby upewnić się, że Ślizgon przeczyta i pochwali go, jaki Caine będzie z niego dumny, jak mu zaraz naskrobie rys goblinów, inspirując się z natury ze swojego Ślizgońskiego kumpla.
Nikt Ci nie uwierzy — dodając to, wyciągnął z torby jeszcze jeden tom i walnął nim o ladę, aż cały kurz ze starych stronnic wzbił się na kilka metrów wokół nich, osiadając na szklankach i dopiero co czyszczonym drewnie, a Gunnar uśmiechnął się sardonicznie kątem ust i ostentacyjnie wrócił do przerwanej czynności – nauki. Pochylił się, kartkując księgę, z której wszystkie zarodniki teraz na pewno gnały do nozdrzy Filina, w czasie kiedy Ragnarsson zaciągał się zapachem atramentu, spisując strony do zapamiętania, że będzie chciał do nich wrócić.


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub "Felix Felicis" - Page 10 QzgSDG8








Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty


PisaniePub "Felix Felicis" - Page 10 Empty Re: Pub "Felix Felicis"  Pub "Felix Felicis" - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub "Felix Felicis"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 17Strona 10 z 17 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 13 ... 17  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub "Felix Felicis" - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
-