Chyba najfajniejsze pomieszczenie w całym Hogwarcie. Wystarczy coś sobie wymarzyć, a już to mamy. Niestety, nie można tam wyczarować jedzenia, ani picia, także jeśli chce się przygotować romantyczną kolację, posiłek trzeba przynieść samemu. Jedną z większych zalet jest, że gdy jesteś w środku osoba która nie wie czymś stał się dla ciebie ten pokój nie może dostać się do środka. Aby pojawiły się drzwi, przez które można wejść, należy przejść trzy razy wzdłuż ściany, myśląc o odpowiedniej rzeczy.
UWAGA: Aby wejść obowiązkowo należy rzucić kostką w pierwszym poście. Nieparzysta – udaje Ci się wejść, parzysta – niestety nie udaje Ci się wejść. Jeśli już raz odkryjesz lokację możesz odwiedzać ją bez ponownego rzucania kością. Zezwala się zdradzić lokalizację tematu dwóm osobom towarzyszącym.
Przyglądał się dziewczynie, kiedy chodziła przy ścianie. Najwidoczniej bardzo skupiała się na pomieszczeniu, co oczywiście mu odpowiadało. Był pewien, że będzie świetne, zanim tam wszedł, a gdy to zrobił - tylko upewnił się w swoim przekonaniu. Obejrzał dokładnie basen, którego lazurowa woda zachęcała do zanurzenia. Zauważył również, jak ładnie odbija się na suficie. Który nawiasem mówiąc był wysoko, także nie obraziłby się z małej trampoliny. A przecież w każdym momencie mogła się tu (cudem) pojawić. - Wspaniale! - powiedział szczerze, uśmiechając się szeroko. W przeciwieństwie do Am podszedł do tajemniczego, niebieskiego materiału. Odgarnął go lekko dłonią i zdmuchnął kosmyk włosów, który zaplątał mu się na czole, przysłaniając oko. Uśmiechnął się do siebie, widząc, że zadbała o pełne wyposażenie. Perkusja! Nigdy nie potrafił opanować tych talerzy i bębnów, za to bardzo lubił wygłupiać się na niej grając. O ile można to było nazwać grą. Minął gitary i podszedł do fortepianu. Usiadł na niedużym stołku i dotknął opuszkami palców klawiszy. Niesamowite uczucie. - Najpierw się pobawmy - wyszczerzył się, wracając do części z basenem. - Chociaż woda to też ciekawa propozycja - dodał, nie do końca pewny swojego wyboru.
Jak zaczniesz biegać? Czyżby do czegoś nawiązywała? O nie! To znaczy, że już przytyła! Nie! Że jest otyła! Audrey zaczęłaby panikować, gdyby nie była zajęta szczerym śmiechem. A tak buzię miała zajętą innym dźwiękiem. Nie mogła więc marudzić i śmiać się perliście w jednym czasie. - Och nieee! Jestem gruba - zakryła policzki palcami. W tym czasie Rośka wyglądało, jakby ją olśniło. Ruda tylko czekała, aż ta zdradzi jej swój wspaniały plan. Pewnie był iście szatański! Jak to Rośka! Cicha woda brzegi rwie. Tu prefekt, a tam już coś się gotuje. Słuchała przyjaciółki, uśmiechając się szeroko. Kiedy zdradziła jej swój pomysł, zielonooka rozejrzała się, czy nikt nie słyszał. - Rośka, jesteś genialna! - wrzasnęła, podrywając jakieś ptaki siedzące na płocie do lotu. - Chodź, chodź! - dodała, truchtając już drogą główną z powrotem w stronę zamku. Zaraz znalazły się w sali wejściowej, gdzie ruda musiała zatrzymać się na chwilę, zasapana po biegu. Ale waty nie zgubiła. Po chwili jednak już wspinały się na siódme piętro, gdzie Audrey od razu podbiegła pod pustą ścianę. Idealna pracownia, składniki, wagi, kociołki. Idealna pracownia, składniki, wagi, kociołki. Idealna pracownia, składniki, wagi, kociołki. Zakręciła się wesoło wokół własnej osi i otworzyła drzwi, które postanowiły przepuścić dziewczęta przez swój iście znakomity próg.
Całą drogę musiała biec, więc do zamku wpadła zziajana. Nie miała aż tak świetnej kondycji, jak Aud. Na dziedzińcu odsapnęła chwilę, by zaraz gnać schodami na siódme piętro. - Czekaj! Wiem, że moje pomysły są genialne, ale czekaj! Wolniej! - wysapała, doczłapując do siany. Oparła się o nią. Niech Gryfonka zajmuje się wystrojem wnętrza. Ona w tym czasie odsapnie. Kiedy pojawiły się sekretne drzwi, wkroczyła do pokoju, rozglądając się za czymś do siedzenia. Dojrzała krzesło. Cóż, lepsze to, niż nic. Rozsiadła się, trzymając nienaruszoną watę. Poczekała aż drzwi się zamkną. - Dobra, jesteśmy tu. I co dalej? Przydałoby się rozmnożyć watę, a potem uwarzyć kilka eliksirów i maczać w nich ją. Tylko jakie eliksiry...?
Oparła się o ścianę, rezygnując z podejścia do jednego z wielu kredensów. Jak one tu coś znajdą? W tych szafkach składników musiało być mnóstwo! Aaach, a tak poza tym, to ruda nie wiedziała, czy cokolwiek wyjdzie z ich planu. Nie była biegła w eliksirach, choć jako tako sobie radziła. Taki tam mały szczegół. Rozmnożenie waty nie było problemem, wystarczy Geminio... a to, że nie potrafi, to też nieważne! Nauczy się, jeśli pokój podsunie pod nos odpowiednią książkę. Przecież Geminio było tylko rok wyżej. - Um... no to może... - nie miała pomysłów. Kompletnie. Ale to nic, to nic. Odepchnęła się od ściany i podeszła do wysokiego regału z książkami, z którego wydobyła sporawy tom. Tytuł głosił, iż są to eliksiry nieszkodliwe (oczywiście jeśli zostaną odpowiednio uwarzone...), a więc skusiła się na przerzucenie kilku kartek. Usiadła na podłodze, krzyżując nogi. Po chwili ciszy oznajmiła wybitnie: - Eliksir z blekotu, bujnego owłosienia i skurczający - czyż nie idealne do żartu?
Idąc schodami zauważył że Melanie idzie na końcu chyba bała się że spadnie i co będzie. David szedł jako drugi tuż za Angie. Zatrzymał Melanie była pijana jak nikt. Podszedł do Melanie i pocałował ją chwilę to trwało, Angie szła dalej ale nie słyszała naszych kroków i ustała David zauważył że widzi całą sytuacje. -Ale ona, pocałowała mnie ja tego... Melanie pijana była więc i tak nic nie zapamięta. Byli już przy pokoju gdy Angie patrzała na Melanie bardzo ostro.
Spojrzała na Davida zdziwiona, kto jak kto ale ten powinien potrenować całowanie. To było jak całowanie ryby, to tego zdechłej i oślizgłej. Po chwili (jak na pijaną to było całkiem szybko) zrozumiała o co chodzi. Chciał wzbudzić zazdrość u Angie. Idiota. Chciała go walnąć ale nie miała siły więc tylko lekko pacnęła go w klatę. Ale to było żałosne. I te pacnięcie i to, że ją pocałował by zwrócić uwagę Davis. A do tego ten komentarz "Ale ona, pocałowała mnie ja tego..." Spojrzała na koleżankę z nadzieją, że nie zobaczy w jej oczach chęci mordu.
Widziała jak Melanie całuje się z Davidem. A może na odwrót? Było jej w tym momencie wszystko jedno. Zjechała spojrzeniem obie osoby, które były obecne na schodach. Niech się tłumaczą, ona wolała nie reagować w tym momencie, bo jeszcze by ich potraktowała jakimś niemiłym zaklęciem. Tak, zapewne właśnie tak by zrobiła. - David jest mój! - Wyrwało jej się. Sama nie wiedziała czy chciała to powiedzieć czy nie. Ale zdecydowanie nie miała tego mówić. - Ja pierdolę. - Prychnęła głośno i przyśpieszyła kroku. Mogła wejść do Pokoju prosząc o kryjówkę i by jej nie znaleźli, ale chyba po prostu chciała żeby się wytłumaczyli. Och, jeżeli kleili się do siebie, to mogli jej to powiedzieć. Trzasnęła drzwiami do Pokoju Życzeń i rzuciła się na łóżko, które stało z boku.
Prychnęła z pogardą w stronę Davida. Czy ona kiedykolwiek próbowała odpić go Angie? Wręcz przeciwnie, teraz już nic nie przyciągało jej do Thomsona. O wiele bardziej wolała towarzystwo Shakura. Weszła do pokoju nawet nic nie mówiąc, dalej w obawie, że będzie bełkotać. Usiadła na łóżku, ogarnął ją niewyobrażalny smutek. Jak on mógł ją tak potraktować, tylko by wzbudzić zazdrość. Wyobraziła sobie jak teraz czuje się Angie. David za jednym zamachem zepsuł humor im obojgu.
Wszedł do pokoju. Myśląc nad sytuacją,czy dobrze zrobił? Nie chciał nikogo urazić albo zdenerwować. David był w pokoju po to by wymyślać jakieś rzeczy. Widział że Melanie straciła humor, David wiedział dlaczego. -Hmm jestem twój?? Zaśmiał się. Wszystko możliwe co?? Myślał aż wymyślił w pokoju pojawiła się kredka o wysokości dwóch metrów. Kredka miała kolor żółty i widniał na niej napis: Hufflepuff i Slytherin. -Nawet wyszło to. Dalej myślał co by wymyślić. Na ścianie pojawił się obraz na obrazie były trzy osoby Melanie,David,Angie. Na dole widniał podpis: Shakura nie ma :( Minka też się namalowała.
Właśnie, Shakura nie ma. Wolałaby żeby był teraz z nimi. Rozśmieszał ją, a nie dołował jak David. Co z nią nie tak, że ją tak wykorzystał? I do tego nawet się nie postarał. A może się postarał tylko nie umie lepiej całować? Skrzyżowała ręce na piersi i czekała na dalszy rozwój wydarzeń.
Leżała na łóżku z twarzą przyciśniętą do poduszki. Musiała przyznać, że była ona bardzo miękka, aż chciało się leżeć. Nie miała zamiaru płakać. Tyle było w Hogwarcie chłopaków, którzy na jej kiwnięcie palcem od razu by przylecieli i się z nią umówili. Siatka z prowiantem leżała koło łóżka, z pewnością by się pobiła, gdyby nie to, że był tam również super miękki dywan. Prawie tak wygodny jak poduszka. Słyszała śmiech Davida, związany z jej słowami, że jest jej. Ścisnęła poduszkę. Była zła i zawiedziona, a on się śmiał. Zaiste, to było baaardzo zabawne. Wręcz wyśmienity tekst na poprawienie komuś humoru. - Wszystko możliwe? Wszystko możliwe? - Z każdym słowem jej głos stawał się głośniejszy. - Ty się zdecyduj czego chcesz, bo mnie wkurwiasz! - Podniosła piwo w puszce, które wypadło z siatki i rzuciła nim w Thomsona. W tym momencie zobaczyła wielką kredkę, na której widniał napis Slytherin i Hufflepuff. Opuściła głowę i zobaczyła medalik, który od niego dostała. Jeżeli chciał, to potrafił być naprawdę rewelacyjnym facetem, ale czasami po prostu był dziwny. Spojrzała na niego i dopiero teraz zauważyła, że wrócił do starego stylu. Ciekawe na jak długo... Przesnuło się jej przez myśli. Po chwili wyskoczył obrazek i napis. Taaa, Shakura nie było, chyba za dużo wypił i nie miał na to siły. Westchnęła i wyciągnęła z siatki colę. Nie miała ochoty pić alkoholu. Melanie chyba też nie była szczęśliwa z tego co się stało. Przynajmniej na to wyglądało. Chciała ją zawołać w stronę łóżka, ale brakowało jej sił. Poprawiła frotkę, ale na uśmiech się nie zmusiła.
-Hmm... No wszystko możliwe bo z tego co kojarze... Urwał dobra spokojnie, wszystko wiem i rozumiem. David zastanowił się czy jeszcze coś znaczy dla Angie. Czy był po prostu dupkiem którego nikt nie lubi. Złapał piwo, otworzył je i napił się. Już miał mówić że jakby poznała jego myśl ale nie powiedział tego znowu by coś popsuł. Wyjął paczkę z papierosami otworzył a tu znowu nic papierosów nie było wyrzucił paczkę klnąc. -Kurwa co one tak znikają nie ma większej paczki?! David oburzony paczką papierosów zauważył że Angie patrzy na naszyjnik który David jej podarował, hmm.. zamyślił się to były dobre chwile piękne i nic tego nie przebije. Uniósł nogawkę i zobaczył swój tatuaż. Dawno na niego nie patrzał zrobił go jakieś dwa lata temu a on nadal siedział na skórze. Przecież to nie tatuaż z gumy do żucia.
Angie patrzy na naszyjnik, David na tatuaż, a ona na co ma patrzeć? Z braku pomysłu przybliżyła się do koleżanki i chwyciła butelkę. Nie chciała już pić, ale o wiele bardziej nie chciała pamiętać o tym zdarzeniu jutro. Więc, piła, piła i piła. Angie była twarda, a poza tym podobała się dużej ilości chłopaków. Natomiast Mel, była wrażliwa tylko, że za wszelką cenę próbowała to ukryć. Usiadła na dywanie, oparła głowę o łóżko i zasnęła. Była strasznie zmęczona, i nie marzyła o tym by usłyszeć dalszą część ich rozmowy.
Przespacerowała się po pomieszczeniu, próbując znaleźć kocioł i jakąś księgę z eliksirami. Kręciła się dość długo. A co znalazła? Tylko miejsce, gdzie były kotły, skąd chciała zabrać trzy, ale doszła do wniosku, że nie ma sensu. Wróciła więc do Aud. - Znalazłam kot... Aud, jesteś genialna! - wykrzyknęła. Zgarnęła książkę o eliksirach, która pierwsza nawinęła jej się na rękę, po czym otworzyła na spisie treści. Podskoczyła z radości, kiedy znalazła przepis na eliksir bełkotu. - Patrz, mam! Położyła książkę na stoliku, by móc pokazać ją przyjaciółce. - Uwarzysz go? Ja zajmę się Bujnego Owłosienia. Potem pozostanie mam Skurczający - wyjaśniła, szukając kolejnych eliksirów, które równie szybko co pierwszy, znalazła. Ruszyła do miejsca, gdzie stały kotły. Zapaliła ogień pod trzema z nich i przeczytała przepis. - Wcale nie taki trudny - przyznała.
-Chyba zasnęła jeeezu ile ona wypiła ?? Małolatka. Uśmiechnął się chociaż sam nie był pełno letni ale głowę jednak miał. Otworzył piwo po czym napił się. Znudzony nie miał już co robić lub co wymyślać. Zrobił salto w przód po czym w tył stał na miejscu gdzie zaczynał salto. Wziął łyka piwa i odłożył je na ziemie. -Hmm... Angie nie śpisz?? Spytał choć już mówił coś do Davis ale ona nie odpowiedziała może później odpowie. Najgorsze było to że David będzie musiał wziąć Melanie do pokoju wspólnego, żeby mogła się przespać albo może też zrobić to tutaj.Shakura wciąż nie było pewnie już śpi grzecznie tak jak mówił. Mało wypił ale dla niego to chyba duża dawka. Przeczesał włosy i zdał sobie sprawę że przed chwilą był łysy i prawie że czarno skóry.Zaśmiał się w głowie. Chłopak wymyślił na sali pojawiło się łóżko wodne. Rzucił się na nie myśląc czy jeszcze kiedyś wróci do najlepszych chwil tego roku, wszystko wydarzyło się tu w hogwarcie szkoły magii to było coś lecz już przeszło między palcami. Poszedł po piwo i napił się jednym słowem wypił duszkiem. To już chyba druga puszka która została wypita tak szybko. Whyski trochę wolniej pił ale i tak szło jak drewno wrzucone do ognia wszystko płoneło tak szybko z whyski było podobnie szybko znajdowało się w żołądku Davida.
Leżała na łóżku z twarzą zwróconą ku poduszce. Słyszała głos Davida, ale nie wiedziała czy powinna odpowiedzieć. Podniosła się trochę patrząc w jego stronę, pił. Zresztą Melanie robiła to samo. Coraz więcej w Hogwarcie było osób pijących, szczególnie w jej towarzystwie. Czyżby Nathan miał rację? Czy to ona tak ich wszystkich gorszyła? - Nie. Nie śpię. - Odparła podnosząc się. Nie była zmęczona. Czyżby gdy się położyła przez chwilę spała? A może stan nietrzeźwości, gdy się jej urwał film wystarczył by czuła się pewna życia? Musiała przyznać, że tekst, który obił się jej o uszy, związany z fajkami i wypowiedziany przed Thomsona był zabawny. Dobrze by było, gdyby papierosy się nie kończyły. - Ja nie jestem zmęczona, może ty się połóż, co? - Wysiliła się na uśmiech, który i tak wyszedł na taki, jakby chciała by spał i się nie odzywał. - Tyle się popiło, to pewnie nie masz na nic sił. Tak samo jak Shakur i Melanie. - Spojrzała w stronę dziewczyny, na Shaka nie mogła, bo go nie było. Zresztą nie wiedziała czy jest z tego powodu zadowolona. Swoją drogą, dobrze, że nie wiedział jeszcze o niczym.
Ostatnio zmieniony przez Angie Davis dnia Pon Paź 04 2010, 15:48, w całości zmieniany 1 raz
Przyszedł do nich już całkowicie trzeźwy. - Siemka David. - Podał dłoń Thomsonowi. - Hey Mel. Żyjecie jeszcze? - Przytulił koleżankę, uśmiechając się. Robił tak z każdą dziewczyną którą znał, ale czynność ta wykonana na Melanie to było zupełnie coś innego. Sam nie wiedział jak to opisać. Jednak zawsze kiedy ją widział czuł się szczęśliwy, poprawiało mu to nastrój. - Co jest z Angie? Widzę, że nie ma najlepszego humoru. - Zwrócił się do Puchonki wnioskując to po minie Ślizgonki. - Pewnie David, co? - Powiedział po chwili nie wiedząc, czy się śmiać, czy płakać.
Coraz bardziej chciał zapalić miał zapalniczkę ale papierosów nie. Niektóre sam robił miał tytoń w paczce. -Hmmm.... jakieś trzy gramy to dużoo. Wymyślił kawałek papieru zawinął tytoń w kartkę i odpalił wyglądał jak idiota i tak papieros nie nadawał się do palenia ale zaciągnąć dało się. Dym wyleciał zaciągnął się jeszcze raz i zrobił kółeczko z dymu. -Ja położyć ?? Może z tobą co? Powiedział szczerze może już trochę gadał głupio przez alkohol ale nie czuł się źle bywało gorzej i lepsze rzeczy robił. Niż położenie się z super dziewczyną. Spalił do końca tytoń zawinięty w kartce wszystko zniknęło kartki nie było. Jak nazłość papierosów nie było. Shakura ciągle mu brakowało nie ze strony towarzystwa lecz z jointów. Zawsze lepiej coś palić,a nawet wciągać. Wstał z łóżka podszedł do Melanie i puknął ją butem. Położył się obok Angie jego twarz była obok twarzy Davis różniło ich jakieś trzy centymetry. Pamiętał pocałunki i wszystkie inne rzeczy robione z Angie. poczuł szczypanie albo wbijanie się zobaczył Angie wbijająca się paznokciami w mięsień od nogi.Nie było to przyjemne ale wszystko da się przeżyć dziewczyna była ubrana w ładną bluzę podchodzącą pod kolor fioletowy. -Teraz ja pożyczę ok?? Pochodzę sobie po szkole. Uśmiechnął się głowę ciągle trzymał przy Angie.
O taaaak! Shakur zdecydowanie mógł płakać! Jako, że Davis nie miała takiego zamiaru, to przynajmniej by ją wyręczył. Dobrze, że blondynka nie słyszała co mówił do Puchonki, bo zapewne od razu by coś ciupnęła. Tego dnia docinki się jej trzymały, a co dopiero w kierunku kuzyna. Kogo jak kogo, ale jej nie tulił. Może właśnie dlatego, że byli kuzynostwem, a poza tym Davis miała swoje zasady. Niepisane, ale jednak. Słyszała jak Thomson rozwodzi się nad paleniem. Melanie, chyba jako jedyna, nie skalała się jeszcze jaraniem czegokolwiek. No ale zawsze było to "jeszcze". - Ehe, pewnie. Kładź się. - Powiedziała z ironią. Nie myślała, że on to zrobi! Przecież w jej głosie dało się słyszeć dużą dawkę sarkazmu! Przynajmniej tak się jej wydawało, no a Dav nie był do końca trzeźwy. Jeżeli można było w ogóle mówić w tym wypadku o trzeźwości. Noo, ale Thomson położył się koło niej. Pachniał jakimiś interesującymi perfumami. Nie tymi co zawsze, ale równie ładnymi. Przez chwilę miała ochotę poczuć jego usta, ale po tym co zrobił?! Wbiła mu paznokcie do nogi, będzie wiedział, że z nią się nie zadziera. O! - I co, przyjemnie? - Syknęła z podłym uśmiechem, ale ten się nie ruszał. - Yyy... co pożyczysz? - W ogóle go nie załapała. Spojrzała mu w oczy. W ogóle nie miała zamiaru odwracać wzroku.
- Jasne, ale nie obiecuję pozytywnych rezultatów - zaśmiała się. - Nie jestem zbyt dobra w eliksirach - powiedziała niepewnie, spoglądając na listę składników i rzucając krótkie spojrzenie na kolejność ich dodawania. Proporcje nie wyglądały w tym przypadku jakoś strasznie. - Ale z tym powinnam poradzić. Okej, więc ja ten, ty Bujnego Owłosienia. Zwalam też na ciebie skurczający, ja się zajmę ćwiczeniem Geminio, żeby powielić watę - oznajmiła jej, mając nadzieję, że się nie obrazi. W końcu samodzielne opanowanie zaklęcia też zajmie pewną ilość czasu. Rudowłosa położyła książkę w dogodnym miejscu, aby móc do niej zaglądać. Nie chciała przecież czegoś pomieszać. Podeszła do kredensów wzdychając. - Rośka, chyba sporo nam zajmie szukanie w tych wszystkich szafkach - stwierdziła z niezbyt wielkim entuzjazmem. - Ale dobra, trzeba się za to zabrać, dla dobra waty! - uznała w końcu, zaglądając do pierwszego kredensu. Nie ma. No to drugi.
-O Shakur przyjacielu masz jakieś ziooooło? Czuł się idealnie jakby przed chwilą co się obudził. -E Shakur ona śpi upiła się jak nikt chcesz to weź ją z podłogi i porób coś z nią. Uśmiechnął się to do Angie to do Shakura. -Ooooj taaak. Dziwne było to że mówił tak długo z czego to wynikało może już ten alkohol coś robił nie chodzi o upicie lecz o niszczenie człowieka takie słabe coś że aż niszczy głowę. Czuł paznokcie Angie, dziwnie się czuł znowu miał włosy wtedy lepiej się czuł ale już nie chciało mu się ścinać. Wziął chipsy z torby która leżała obok łóżka. -Yea cebulowe, przynajmniej nie jakieś hmm... no nie wiem. Wziął parę chipsów podając paczkę reszcie. -Może wy też lubicie cebulkę? Ja lubię ale tylko chipsy cebuli tak to nie lubię. Wziął rękę Angie którą ciągle wbijała. Czuł ulgę albo szczypanie w nodze. -Tą rękę włóż gdzie indziej. Uśmiechnął podłym uśmiechem tak jak zrobiła to Angie. -A pożyczyć bluzę nie pamiętasz już ? Siostro za dużo wypiłaś. Powiedział w przenośni, podniósł się z łóżka. W głowię ciągle szła mu jego piosenka którą nagrał razem z kumplem z podwórka który był czarodziejem innej szkoły. Dudnił super bit, słowa szły jak nie wiem co, rymy też były doskonałe. -Ej Angie a ty nie mieszkasz w Londynie? Bo coś mi świta a ja sam tam mieszkam. Uśmiechnął się teraz dopiero przypomniał sobie że widział Angie jak jechała pociągiem do szkoły. Ale czy to była ona? W Hogwarcie było parę ładnych dziewczyn.
Powoli mijało jej zdenerwowanie na Davida. Gdy tak leżał obok niej ciężko było być złą, szczególnie gdy się nie odzywał. Mogła sobie wtedy wyobrażać co mówiłby, gdyby wszystko było ok. Odsunął jej rękę, którą bezwiednie, dalej, wbijała mu paznokcie w nogę. Uśmiechnęła się podle, gdy to zrobił. Znaczyło, że albo bolało, albo mu to po prostu nie odpowiadało. Obie opcje były pozytywne. - Ja nie chcę. - Podniosła się, tak, że teraz siedziała na łóżku. W ogóle dziwiła się, że nie podniosła się od razu, gdy tylko się przysiadł, o ile można było tak nazwać jego leżenie koło niej. Nie miała ochoty na chipsy, za to napiłaby się czegoś bez procentów. Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła z niej różdżkę. - Accio, cola. - Butelka z napojem przyleciała ku niej, przy okazji ochlapując Shakura i Davida. Nie był zamknięta. Melanie miała szczęście, Smith ochronił ją przed oblaniem przez napój. - Przy okazji się napiliście. - Zaśmiała się i wzięła parę łyków coli. Od razu przestała czuć suchość w gardle. Nie życzyła Thomsonowi smacznego, przecież dalej byli w napiętych kontaktach. Za to na Coldwater nie była już zła, może dlatego, że w ogóle się nie odzywała, a ona mogła ochłonąć. - Taaa, jestem z Londynu. Świta ci bo też tam mieszkasz? Jaka ulica? - Odparła sucho patrząc w drugą stronę pokoju. - Bluza raczej będzie na ciebie za mała, no i fiolet też raczej, jakoś do ciebie nie pasuje. - Popatrzyła w jego kierunku, robiąc smutną minkę, która w rzeczywistości była dosyć ironiczną postawą.
- Ej, on wcale nie jest taki trudny! - roześmiała się. Aud, chociażby była najgorsza na roku, nie powinna mieć kłopotów z tym eliksirem. Przeczytała jeszcze raz przepis, a potem spojrzała na listę składników. Wszystko powinno tu być, bo nie w spisie nie było żadnych rzadkich roślin czy innych rzeczy. - Okey, okey. Ja ważę dwa eliksiry, ty jeden, a do tego mnożysz watę. Załatwione. - Od czego są zaklęcia? - spytała z błyskiem w oku. - Wystarczy Accio, no, chyba że wszystko będzie w jednym miejscu... Przeszła się, w poszukiwaniu czegoś z listy. Znalazła szczurze ogony, a potem poszło gładko. Po chwili wróciła na swoje stanowisko, by móc uwarzyć eliksir. Postępowała według instrukcji, a w pewniej chwili znowu zniknęła w regałach, by znaleźć składniki eliksiru skurczającego. Zgarnęła korzonki stokrotek, figi, dżdżownicę, śledzionę szczura oraz sok z pijawek i rozpoczęła tworzenie nowego eliksiru. Jak dobrze, ze one nie potrzebowały długiego ważenia. W kilka godzin spokojnie można było je zrobić. Prawie skończyła. - Jak ci idzie?
Audrey szukała w kredensach, kiedy Rośka oświeciła ją, że ma coś takiego, co nazywane jest różdżką. Był to hebanowy kawałek drewna. Patyczek, którym mogła sobie składniki przywołać. Zapomniała, ha! Pacnęła się w głowę, wyglądając przy tym wyjątkowo zabawnie i komicznie. Jednak kilka składników zdążyła już znaleźć. - Umm, chyba nie myślę - stwierdziła rozkojarzona, po czym zaczęła przywoływać kolejne składniki, posługując się zaklęciem Accio i układać je przy kociołku. Sporo się ich zebrało, były chyba wszystkie wymagane do eliksiru. Zaczęła oczywiście od nalania wody (co zrobiła różdżką, używając Aquamenti, nie szukała już kranu), po czym dodawała składniki w odpowiednich ilościach, mieszała je tyle, ile trzeba, skupiając się nad wywarem. Nie chciała przecież otruć uczniów! Nawet dla wroga by tego nie życzyła. Gdy eliksir był już w jednej z końcowych faz, usłyszała pytanie przyjaciółki. - Prawie koniec. Chyba już tu nic nie zdziałam, zajmę się watą - powiedziała, podchodząc do regału z książkami i szukając tam czegoś, co pomoże jej w nauce. Z książką będzie o niebo łatwiej. W końcu trafiła wzrokiem na odpowiedni tomik, który zaraz znalazł się w jej łapkach. Odnalazła odpowiednią formułkę, chwyciła jedną watę i usiadła na podłodze, próbując samodzielnie opanować zaklęcie.
Oblany colą rozejrzał się kropelka była tylko na bucie. -Ogarnij w końcu dziewczyno Stał przy łóżku odszedł trochę dalej po czym znowu stało się to co nie powinno. David po raz któryś zrobił się blady zaczął się dusić a krew znowu była w jego oczach. Wypluł krew która lała się też z jamy ustnej. Kaszlnął i wypluł krew ponownie. -Źle ze mną znowu. Dusił się cały czerwony nie biały od duszenia się zrobił się bardzo czerwony żyły zrobiły się jeszcze bardziej zielone. Serce biło bardzo szybko. Widział Mel spała ale Shakur coś z nią robił, Angie leżała na łóżku Dav , poczuł się jakby go nie było. Może to sen? Koszmar który przeżywał nie jeden raz? Zaczął myśleć, nie mogę spać jeżeli myślę to się dzieje naprawdę stwierdził w głowię . Wyjął różdżkę trzymał ją w ręce chciał wypowiedzieć czar ale dusił się nic nie mógł powiedzieć. Puścił różdżkę, w głowie kręciło się. Upadł na twardą posadzkę. Oczy zamknęły się automatycznie, umieram? ostatnie słowo które wyszło z ust Davida było one nie słyszalne sam David go nie usłyszał. Nogi zaczęły drgać David leżał i czuł że odchodzi ze świata może zostanie duchem ? Tak jak nie jeden czarodziej w Hogwarcie.
- Chyba zabrakło ci się w zdaniu. - Położyła nacisk na słowo "się" i machnęła ręką. Myślał, że jeżeli ją skarci to będzie lepiej? W sumie to już i tak było. Stawianie na swoim było czymś, co według Davis było bardzo potrzebną rzeczą, ale oczywiście wolała by to jej zdanie było tym ostatecznym. Nagle znowu się zaczęło. Jej pierwszym skojarzeniem był Szpital Świętego Munga. Może skoro ma takie przypadłości to powinien się tam udać? Być może mu pomogli. Przez krótki moment nawet się nie przejęła. - Ey, przestań. - Nawet przez chwilę, gdy się podniosła wydawało jej się, że Thomson udaje... ale tak dobrze? - David! - Uklękła obok niego i naprawdę się przestraszyła. - Shakur, Melanie! Pomóżcie! - Nie wiedziała co zrobić. Była w szoku.