Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub "U nieudacznika"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 12 z 20 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 16 ... 20  Next
AutorWiadomość


Charles Primrose
Charles Primrose

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołak, teleportacja
Galeony : 22
  Liczba postów : 386
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyCzw Cze 28 2012, 21:20;

First topic message reminder :



Mimo względnie niepozornej nazwy (ale za to jakże adekwatnej!) wnętrze jest naprawdę wypasione, tak samo zresztą jak menu. Tanie alkohole, pyszne przekąski, dobra muzyka i miła, profesjonalna obsługa, która w dodatku rzadko pyta o dowód przy sprzedaży napojów wyskokowych - czego chcieć więcej? Pub mieści się przy ulicy głównej Hogsemade i robi naprawdę dużą konkurencję Trzem Miotłom. Zapraszamy!

Dostępny asortyment:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySob Mar 09 2019, 18:40;

Z pozoru wydawała się zupełnie inna niż dziewczynka, którą zostawił we Francji niemal cztery lata temu. Najwyraźniej bardzo chciała by tak myślał – że zmieniła się ogromnie i nieodwracalnie, i nie ma już w sobie niczego z jego małej, słodkiej dziewczynki; ale znał ją przecież, znał ją lepiej niż się tego spodziewała i bez problemu przejrzał jej zamiary. Zresztą... myślenie, że cała ta otoczka i poważny ton są jedynie zgrabnie odgrywaną rolą, szło w parze z chęcią by tak było. Nie miał żadnej pewności, że jego podejrzenia są prawdziwe, lecz mógłby dać wiele, by okazały się właśnie takimi.
Nie mógł jej stracić, nie pogodziłby się z tym – nie, będąc w deszczowym, ponurym Londynie – wyglądało jednak na to, że jeszcze do tego nie doszło. To przynosiło nie tylko ulgę, ale i nadzieję: na lepsze „jutro” i bardziej znośne „dzisiaj”. Udało mu się ją rozbawić najwyraźniej poprawnym wnioskiem co do treści jej myśli. Nie przyniosło mu to satysfakcji, a bardziej radość – był to znak, że wciąż ma w sobie część dawnego siebie, tę, która rozumiała ją bez słów i którą ona również rozumiała. Może przy niej, z jej nieświadomą pomocą, będzie w stanie odbudować tamtego Nathaniela?
Nie. Nie było na co liczyć. To przeszłość, przegrana sprawa. Tamten człowiek umarł wraz z Alicią i teraz niespokojnie przewraca się w grobie.
Naprawdę? — zapytał nie drwiąco, a z prawdziwym zainteresowaniem i nutą nadziei. Był pewien, że nie będzie chciała słuchać o Riverside i Kanadzie, że nienawidzi tego miejsca mimo że nigdy w nim nie była, bo właśnie ono bezpośrednio zerwało ich niegdysiejszą więź. — W takim razie opowiem Ci o czym tylko będziesz chciała. — na jego ustach zagościł znów cień uśmiechu. Wbrew początkowej niechęci, pustki jaką w sobie wówczas czuł i okolicznościom które skłoniły go do emigracji, uważał Riverside za wyjątkową szkołę, która pod wieloma względami odpowiadała mu dalece bardziej niż Hogwart. Wiedział, że Gabrielle również by się tam podobało, że szybko odnalazłaby się w tym pozornie brutalnym miejscu. Wbrew niezwykle delikatnej powłoki, była naprawdę twardą osóbką.
Uniósł brew, zainteresowany zarówno poczynioną przez nią pauzą, jak i słowem, które ostatecznie dobrała.
Ekscytująco, tak? Mam nadzieję, że za bardzo nie nabroiłaś, Skrzacie. — upił łyczek piwa — To, że nie chcesz wyjeżdżać na mroźny koniec świata jest mi całkiem na rękę. Skoro wróciłem, szkoda by było gdybyś teraz to Ty uciekła. — Skrzywił się, wspominając o powrocie. Nie było łatwo mówić o swojej ucieczce tak jakby nie była niczym poważnym, a jednocześnie nie było możliwości by jakoś obejść ten temat. Był on głównym powodem ich spotkania i, cóż, nadzieją na naprawienie dawnych relacji.
Zajrzał prosto w jej oczy, przez moment nie odpowiadając. Nie potrafił ocenić czy rzeczywiście nie ma pojęcia o chorobie jego matki, czy perfidnie dobrała pytanie w taki sposób, by zabolało go ono choć trochę. Mimo że nie było to do niej do końca podobne, rozważał raczej tę drugą opcję – wiedział jak blisko są ze sobą matka i wuj. Zawsze mówili sobie wszystko i nie było szans, by nie poinformowała go o swoim stanie. Nathaniel wziął głęboki wdech, próbując wybrnąć jakoś z odpowiedzi.
Bo właściwie jak długo chciał tutaj być? Non stop ktoś zadawał mu to pytanie, a on udawał, że wcale nienawidzi każdego pojedynczego cala przebrzydłego Londynu z jego przebrzydłym ministerstwem.
Gab, ja... — zaczął, lecz podniesiony, męski głos, który poniósł się po nieprzepełnionym jeszcze barze skutecznie odwrócił jego uwagę. Zmarszczył brwi, posyłając Gabrielle pytające spojrzenie, które następnie przeniósł w stronę owego dżentelmena. Ten ewidentnie patrzył w ich stronę.
— Jakiś problem? Radzę zważać do kogo mówisz. — odezwał się głośno, płynnie przechodząc na język angielski. Obleśny typ nie odpuszczał, nazywając jego małą kuzynkę „dupeczką”. W ułamku sekundy zawrzało w nim do niebezpiecznego stopnia, a ręka od razu powędrowała do kieszeni płaszcza, w której trzymał różdżkę. Wyciągnął ją, poderwał się z miejsca i rzucił niewerbalną bombardę, celując w stołek, na którym spoczywał spocony tyłek jegomościa.
Niesiony wściekłością, gotów był rzucić cały szereg zaklęć, lecz zawahał się na chwilę – obecność Gabrielle znacznie komplikowała sprawę. Na ile mógł sobie pozwolić, by nie burzyć kruchego zaufania i nici porozumienia, która wciąż była niebywale słaba?

Bombarda
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyNie Mar 10 2019, 14:11;

Pozory. W ludzkim życiu odgrywają ogromną rolę: odpowiednie gesty, właściwie dobrane słowa wypowiedziane umiejętnie, kontrolowanym tonem głosu. Gra – jedna w mistrzowskim wydaniu, inna - dość nieudolna, jednak każda z nich miała to samo zadanie – zamaskować prawdziwe uczucia. Te, z którymi nie potrafimy sobie poradzić, te, których nie jesteśmy pewni lub te, który istnieją tylko w naszych wyobrażeniach. I to właśnie w taki sposób rodzi się niespełniona w przyjaźni miłość czy w gorącej miłości nienawiść. Człowiek częściej woli ukrywać prawdziwe emocje niż w jawny i zrozumiały dla drugiej osoby sposób je pokazywać.
Gabrielle, choć wiele razy w myślach oraz swoich wypowiedziach gardziła takimi osobami, teraz sama przed sobą musiała przyznać, że nie jest od nich lepsza. Nie chcąc pokazać Nathanielowi swoich słabości, tej ogromnej pustki jaką po sobie pozostawił i rozdzierającego serca żalu chowała się za surowym tonem głosu, czy trafnymi – mającymi sprawić ból – pytaniami. Jej było łatwiej, odpowiedni makijaż oraz dobrze dobrany strój maskowały targające nią emocje, odwracały uwagę od prawdy, ukrytej często między wierszami.
Nie wiedziała, że długoletnia rozłąka nie zmieniła jednego. Więzi, która była tak silna, że czas nie zniszczył jej fundamentów, jedynie lekko nadwyrężył, dzięki czemu Nathaniel bez przeszkód przejrzał blondynkę. Targające tą dwójką emocje zwieszone były w ciężkości powietrza, oboje zdawali sobie z tego sprawę, lecz za wszelką cenę starali się to ignorować, nadając ich spotkaniu dozę normalności.
Gabrielle ułożyła dłonie na drewnianym blacie, aby powstrzymać ich drżenie. Dłoń Nathaniela również spoczęła na stoliku, bijąc się z myślami blondynka przygryzła dolną wargę, po czym zaskakującym – również dla siebie – gestem złączyła razem małe palce ich rąk. Spojrzała na kuzyna uśmiechając się delikatnie. Czuła każde uderzenie serca w piesi, zdenerwowanie widocznie w nieśmiałym uśmiechu oraz strach malujący się w zielonych tęczówkach. Odrzucenie, bała się go. Tym razem to ona wykonała krok naprzód, zupełnie jakby prowadzili w ten sposób swego rodzaju taniec.
-Tak – potwierdziła wcześniej wypowiedziane słowa, mimowolnie kiwając potwierdzająco głową. Opuściła głowę wzdychając głośniej niż zamierzała. Trwała chwilę w ciszy, próbując znaleźć odpowiednie słowa. Nie sądziła, że rozmowa z nim będzie tak trudna. W listach wymienianych z Julianem bez problemu potrafiła wyrazić co czuje, nie musiała w głowie szukać odpowiednich słów, które choć w małym stopniu potrafiłyby oddać targające nią emocje. Rozmowa w cztery oczy była dużo trudniejsza –Nathanielu… – zaczęła zamykając w swoich dłoniach jego – musisz wiedzieć… mieć świadomość tego, że mam do ciebie ogromny żal. Pozwól mi to powiedzieć – poprosiła, kiedy ten już otwierał usta by zabrać głos – Nie chodzi już o tą złamaną obietnicę, że wyjechałeś nie tłumacząc nawet dlatego… teraz już i tak wszystko wiem. Bardziej chodzi o fakt, że ciebie nie było. Przez te wszystkie lata… każdego dnia, czekała na jakikolwiek znak od ciebie. Święta, ferie, wakacje. Ten okres, który zawsze był nasz, nie było ciebie w nim. Nie było nawet głupiego listu. Zupełnie tak jakbyś o mnie zapomniał, wymazał z pamięci albo zamknął w jakiejś skrzyni, zatrzasnął wieko i wyrzucił klucz. Właśnie o to mam do ciebie największy żal – wyrzuciła z siebie myśli, które od chwili gdy go ujrzała zaprzątały jej głowę. Nie mogła powstrzymać samotnej, słonej kropli, która utorowała sobie drogę na jej różowym policzku. Wraz z nią odpłynął żal, niczym wazon podczas ich ostatniego spotkania łza roztrzaskała się na milion drobnych kropelek o drewnianą podłogę. Nie mogła zapanować nad drżeniem głosu, który zdawał się przybierać na silę wraz z kolejnym wypowiedzianym słowem.
Ponownie zamilkła, nie komentując jego słów o wyjeździ, wszystko co teraz czuła, co zostało wywołane wypowiedzianymi przezeń słowa uniemożliwiło jej racjonalne myślenie. Blondynką zawładnęły uczucia, które początkowo tak bardzo chciała w sobie stłumić, jednak przy nim nie potrafiła. Nie potrafiła być zimną suką czy wredną jędzą, nie przy nim.
Później wszystko potoczyło się niezwykle szybko, kąśliwe uwagi jakiegoś jegomościa przy barowym kontuarze, nienawistne spojrzenie Nathaniela oraz ton głosu wywołujący gęsią skórkę. Zaklęcie rzucone w ułamku sekundy. Pochwyciła jego spojrzenie, chwila zawahania wywołana jej obecnością. Położyła swoją dłoń na jego, chcąc by ten uspokoił się. Nie chciała awantur. Na twarzy blondynki malował się spokój. Uśmiech znikł, lecz ona wydawała się niezwykle łagodna. Wstała z miejsca z niezwykłą gracją.
-Ja się tym zajmę – wyszeptała tylko dając chłopakowi buziaka w policzek. Nawet jeżeli próbował ją powstrzymać, ta odwróciła się do niego plecami. Kołysząc w uwodzicielski sposób zaokrąglonymi biodrami ruszyła w stronę obleśnego mężczyzny, przyodziewając na usta figlarny uśmieszek. Stając przy nim w kokieteryjny sposób założyła kosmyk włosów za ucho. To było zadziwiające zjawisko, w jednej chwili dziewczyna zaczęła roztaczać wokół siebie niezwykle przyciągającą siłę. Jej każdy, nawet najmniejszy gest miał w sobie niebywale dużo gracji, nawet dorosłe kobiety mogłyby poczuć przy niej zawstydzenie. Przyciągała spojrzenie każdego. Koniuszkiem języka oblizała górną wargę, mężczyzna przy barze, który jeszcze chwilę temu głosił niemoralne propozycje skierowane w jej stronę umilkł wpatrując się w nią jak zaczarowany. Zbliżyła się do niego, zupełnie jakby chciała na jego ustach złożyć pocałunek, kaskada blond włosów przysłoniła ich twarze.
-A ty chcesz przekonać się czym jest furia kobiety? – zapytała wpatrując się w jego oczy. Kolor jej tęczówek zmienił się w czerń, wyglądała jak demon. Po pięknej kobiecie pozostało jedynie wspomnienie. –Bu?! – wyszeptała.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108877
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Specjalny




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyNie Mar 17 2019, 22:29;

Ryknął śmiechem, kiedy ten mały pedałek, kazał mu uważać, do kogo się zwraca. Cóż, był zdrowy i w ogóle, więc chłopak zupełnie go nie obchodził. Skupił się zupełnie na pięknej blondynie. Uśmiechnął się do niej obleśnie, kiedy nagle stołek pod jego siedzeniem eksplodował. W pierwszej chwili bardzo zaskoczony, siedział na ziemi z głupim wyrazem twarzy, poderwał się jednak szybko gotowy do spuszczenia smarkaczowi wpierdolu... ale zatrzymała go Ona.
Kompletnie zapomniał co miał zrobić, kiedy do niego podeszła. Chciał jej tu i teraz. Na tym barze, przy wszystkim. I ona też najwyraźniej chciała. Wiedział, że chciała.
I nagle coś się zmieniło. Jej oczy zrobiły się ciemne, zimne, przerażające. Nie był w stanie się ruszyć, zmrożony ze strachu. Na ziemię sprowadziła go dopiero dłoń barmana, zaciskająca się na jego ramieniu.

Przeczuwał kłopoty, kiedy tylko Bill zaczął zaczepiać klientów. Ten błazen wiecznie szukał guza, kiedy się napił. Postawił przed nim kolejny kufel i zignorował pytanie. Miał nadzieję, że tamci też zignorują. Bill był głupi, ale przy tym nieszkodliwy. Podszedł do drugiej strony baru, odbierając zamówienie od innego klienta, kiedy coś huknęło, a po podłodze posypały się kawałki drewna. Jeden z taboretów rozleciał się na kawałki.
- Hej! - krzyknął, do młodego mężczyzny, odstawiając wycieraną szklankę i chwytając własną różdżkę. Zamurowało go jednak, kiedy w stronę Billa ruszyła ta młoda. Cholera... żeby więcej tu takich przychodziło, zamiast takich naprutych kretynów. Wpatrywał się w kołyszące się biodra dziewczyny zapominając o bożym świecie. Ocknął się dopiero, kiedy ta pochyliła się bliżej Billa. Nie widział co się działo, ale wiedział, co działo się z nim przed chwilą. Cholerne wile, czy czym tam była. Takie dziwolągi powinno zamykać się w jakichś rezerwatach.
Podszedł do dwójki przy barze i starając się nie patrzeć na dziewczynę, szarpnął Billa za ramię.
- Wystarczy! - warknął, popychając mężczyznę w stronę drzwi - Wracaj do domu, pijaku! Dupę Ci widać! - faktycznie w spodniach Billa świeciła ogromna dziura po wybuchu taboretu, ukazująca przypalone gacie. Billowi nie trzeba było z resztą dwa razy powtarzać. Otrząsnął się i wybiegł z lokalu błyskając na boki, przestraszonym spojrzeniem.
- A pan pilnuj swojej laski - najechał teraz na młodego mężczyznę wzburzony bałaganem w barze. Na dziewczynę nadal wolał nie patrzeć. - I taboret doliczam do rachunku - machnął różdżką, sprzątając pozostałości zniszczonego siedziska i zły na wszystko wrócił do czyszczenia szklanek.

-----------------------------------------------------
Musicie zapłacić 20g za zniszczony taboret -> klik. Jakbyście jeszcze wchodzili w interakcję z barmanem i mnie potrzebowali, to kopcie mnie na Etce c:

______________________

Pub "U nieudacznika" - Page 12 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyCzw Mar 21 2019, 20:15;

Niezbyt często wracał myślami do momentu, kiedy widzieli się po raz ostatni. Niewiele rozumiał z jej szału, właściwie nic poza jednym, niezwykle oczywistym przekazem – że nie ma ochoty nigdy więcej go oglądać. Z potulnością tak niepodobną do właściwego mu zachowania, spełnił jej oczekiwania, zupełnie znikając z jej życia. Problem był tylko jeden – przypadkiem wykreślił ją również ze swojego. Wiedząc, że wina leży po jego stronie, długo nie potrafił pogodzić się z utraconą więzią i zapełnić pustki, która pozostała nie tylko po Alicii, lecz wówczas również Gabrielle. Życie bez promyczka szczęścia jakim zawsze mu była okazało się o wiele trudniejsze niż mógłby przypuszczać, lecz uparcie nie pisał, wmawiając sobie, że dawno się z tym pogodzili. Oboje, bo przecież to właśnie on najlepiej wiedział czego jej potrzeba – i nie był to bynajmniej kontakt z mordercą. Bał się, że coś zauważy, a nie chciał jej w to wszystko wciągać... no i nie zabrakło też, rzecz oczywista, egoistycznych pobudek – zdawać by się mogło, że nic nie stoi na przeszkodzie by wakacje spędzał w ukochanej Francji, lecz wiedział, że tylko unikając wszelkiego kontaktu z całą swoją rodziną, będzie mógł w pełni odciąć się od życia na Wyspach. Nie bez powodu nie odwiedził Londynu ani raz, nawet w czasie świąt, a na listy od rodziców odpisywał zdawkowo i bez emocji.
Była to też (choć nigdy w życiu nie przyznałby tego na głos) swoista pokuta; jak mógłby cieszyć się słońcem Prowansji, kiedy z jego winy ktoś – na domiar złego nie byle kto – gnił w zimnym, ciemnym grobie.
Jej porównanie do skrzyni w istocie było bardzo trafne, na tyle, że uniósł nieznacznie brew w geście zaskoczenia. Tak przecież było... zepchnął dawne wspomnienia na skraj swojej pamięci, zamknął je tam, odgrodził grubym murem. Pozostały niezmienione, zamrożone w chwili kiedy je porzucał. To dlatego jego Gabrielle miała wciąż dwanaście lat, to dlatego pozornie nie miała prawa się zmienić.
Nigdy o Tobie nie zapomniałem. — mruknął, choć odwrócił wzrok od przeszywającej go na wskroś zieleni jej tęczówek. Nie kłamał, ale wiedział, że i tak mu nie uwierzy. I wcale jej się, cholera, nie dziwił. — Chciałbym podać Ci teraz dobre wyjaśnienie mojego milczenia, ale prawda jest taka, że nie istnieje. Nie takie, które byłoby wystarczające.
I tyle. Nie potrafił zdobyć się na pełną szczerość, przerastało go to nawet jeśli był w stanie zaciekle walczyć o jej przychylność. Zmełł w ustach przekleństwo pod adresem własnej głupoty. Chciałby być dla niej otwarty i radosny, lecz rozdział gdy przychodziło mu to z łatwością już od dawna był zamknięty. Mógł dać jej namiastkę dawnego siebie – a było to zbyt mało.
Poniekąd cieszył się, że komentarz zapijaczonego klienta pubu uniemożliwił mu kontynuowanie swojej odpowiedzi, nie wiedział wszak jak miałaby ona brzmieć. Nie miał planu, pierwszy raz od dawna działał po omacku, a to sprawiało mu ogromny dyskomfort. Musiał mieć wszystko pod kontrolą, zawsze, bez wyjątku. Tak jak miał pod kontrolą tego obleśnego typa w chwili gdy rozwalał stołek tuż pod jego tyłkiem. Atakując pijanego mężczyznę, czuł się bardziej panem sytuacji aniżeli w chwili gdy rozmawiali... zmieniła się tak bardzo, że nie wiedział czego ma się spodziewać.
Z całą pewnością tego nie wiedział.
Zupełnie nieprzygotowany na to, że w jej obecności miałby wznosić jakąkolwiek barierę, początkowo zupełnie uległ jej urokowi. Z rozchylonymi z wrażenia wargami chłonął z jej ust każe z wypowiedzianych przez nią słów, zwrócił ku niej płonące zielenią oczy; nachylił się ku niej, chwytając powietrze przesiąknięte oszałamiającym zapachem, od którego kręciło mu się w głowie. Czuł mrowienie warg, kiedy wyczekiwał pełnego pasji pocałunku, ona jednak ominęła je bez żalu, składając najmiększy, najmilszy pocałunek na jego gładkim policzku. Nie zamierzał dać jej uciec, złożył rękę na jej plecach, gładząc je delikatnie i zamierzał przycisnąć ją do siebie w silnym uścisku, zgoła odmiennym od tego, którym ją powitał. Nie zdążył, wymknęła mu się, wyślizgnęła spod jego dłoni i odwróciła do niego plecami. Dotknął dłonią muśniętego najsłodszymi wargami policzka i opadł na swoje krzesło, nagle zupełnie nie potrafiąc ustać na nogach. Oddychając niespokojnie, potarł skronie. Urok, pod którego wpływem znalazł się nieopatrznie, osłabł kiedy przestała skupiać na nim uwagę; czując, że ma choćby połowiczną kontrolę nad swoimi myślami, zamknął je na cały świat, wznosząc wewnątrz siebie grube mury oklumencji. Dopiero wówczas poczuł, że nic nie zakłóca mu odbioru całej sytuacji. Własne odczucia względem Gabrielle, jakie szalały w nim jeszcze przed momentem zepchnął na dalszy plan. Nagła trzeźwość umysłu sprawiła, że znów poderwał się z krzesła i zbliżył do kuzynki, która zachowała się zupełnie nietypowo. Różdżkę trzymał w pogotowiu, choć nie ignorował, gdyż widział teraz trans, w jakim znajdowali się obaj mężczyźni... i prawdopodobnie cała reszta klienteli. Widział napawające go obrzydzeniem pożądanie malujące się na ich twarzach i nagłą grozę, która wykrzywiła okropną, zapijaczoną mordę agresora.
— W porządku... — wysilił się na łagodny, niemalże uległy ton, unosząc rękę w uspokajającym geście. — Nie szukamy kłopotów. Chodź, Gabrielle. — to mówiąc, zacisnął długie, szczupłe palce na jej ramieniu i skinął jeszcze głową, zgadzając się na pokrycie kosztów uszkodzonego stołka. Był wściekły na całą tę sytuację, lecz starannie skrył to za maską uprzejmości. Nie chciał wykłócać się z barmanem, gdyż mężczyzna nie był niczemu winny.
Odciągnął kuzynkę od baru, po czym nachylił się ku niej i nie do końca przyjemnym tonem syknął
Na dwór. — z tonu jego głosu, ale i towarzyszącemu mu dziwnego błysku w oku można było wywnioskować, że protesty nie mają najmniejszego sensu. Wziął ze stolika ich płaszcze i wyszedł na zewnątrz pubu tuż za Gabrielle. Tam wyciągnął z kieszeni papierośnicę i wyjął z niej upragnionego papierosa – obietnicę ukojenia skołatanych nerwów. Odpalił ją przy pomocy różdżki i zaciągnął się głęboko. Dopiero wówczas był w stanie na nią spojrzeć.
Zabiję go kiedy tylko go spotkam. — oznajmił ze spokojem, który nadawał jego wypowiedzi nader niepokojącego wydźwięku. Jego maska pękła – a może opuścił ją dobrowolnie? Przestrzeń między brwiami znaczyła głęboka, pionowa linia, kąciki ust opadły, wyzbywając się uwięzionego w nich wiecznie uśmiechu. Podjął niespokojny spacerzyk w tę i z powrotem.
Co to miało być, Gabrielle?! Nie zapomniałaś mi o czymś przypadkiem powiedzieć? — z emocji mieszał ze sobą oba języki i nawet wdychana co i rusz nikotyna w niczym mu nie pomagała.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySob Mar 23 2019, 14:33;

„Nigdy o Tobie nie zapomniałem.” - w pierwszej chwili miała ochotę zaprzeczyć jego słowom wyrzucając mu wszystkie chwile: każde święta, ferie, wakacje czy urodziny pozbawione jego obecności, nie tylko tej fizycznej, przez te wszystkie lata nie wysłał do niej ani jednego listu, nie dawał znaku życia, zupełnie jakby za sprawą magicznej gumki wymazał się z niego sam. Miała ochotę patrząc mu prosto w oczy wyliczyć wszystkie najważniejsze wydarzenia w jej życiu, o których on nie miał pojęcia, że miały miejsce. Chciała wyliczyć mu, co do sekundy czas, który odebrał im swoim nagłym wyjazdem. Ostatecznie zrezygnowała z tego, wiedząc, że przeszłości nie da się już zmienić, zapisała się ona na kartach ich historii na zawsze, podzieliła ich ścieżki, niby biegły one w jednym tempie, jednak nie tworzyły jednej drogi. Była zmuszona, zupełnie jak on – pokonywać zakręty sama. Nie byli wstanie tego cofnąć, wrócić do punktu, w którym nastąpił rozłam, zmienić biegu wydarzeń, teraz, kiedy się już spotkali pozostało im jedynie budować na nowo nadszarpniętą relacje, poprzez gesty, słowa, poprzez bycie razem wykładać cegiełka po cegiełce nową, brukowaną i stabilniejszą drogę.
Rozluźniła palce dłoni, które zaciskała zbyt mocno na przeźroczystym szkle. Chłodna szklanka skutecznie studziła żar jej ciała, który mimowolnie wywoływała obecność Nathaniela. Pójście za radą Juliana okazało się doskonałym posunięciem, choć żal całkowicie nie opuścił serca Gabrielle. Zepchnęła go w odmęty tego narządu, by wraz z krwią płynącą w żyłach nie mógł ponownie owładnąć jej drobnym ciałem. Dawała im szansę, którą być może nieświadomie odebrali sobie lata temu, kiedy to negatywne emocje zatarły miłość jaką się darzyli. Nikt, a przede wszystkim ich dziadkowie nie potrafili zrozumieć, dlaczego to wszystko poszło w takim kierunku, choć oni również zdawali się mieć przed nią tajemnicę, uważać ją za zbyt małą by mogła zrozumieć. Nie mieli pojęcia, jak bardzo się wtedy mylili, oni jak i Nathaniel.
-Po części znam to wytłumaczenie. Jest zupełnie takie samo, jak u mnie. Oboje jesteśmy zbyt dumni i zbyt uparci, by zrobić pierwszy krok, choć myślę, że ten upór u mnie jest silniejszy niż u ciebie – odpowiedziała po części rozumiejąc, co może mieć na myśli. Wiedziała też, kto był powodem wyjazdu, nieżyjąca Al, jednak nie zamierzała poruszać tematu tej dziewczyny, przywoływało to zbyt bolesne rany. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, po czym ze pełnej jeszcze szklanki upiła łyk piwa imbirowego. Słodko-gorzka ciecz rozlała się w jej ust, przyjemnie łaskocząc w podniebienie. Okrężnym ruchem języka oblizała wargi, na których zebrała się niewielka ilość białej pianki, po czym westchnęła z wyraźną ulgą rozbawiona swoją reakcją. Mimo całej tej otoczki dorosłej panny, którą stworzyła na potrzeby dzisiejszego spotkania nadal było ukryte w niej dziecko, tak dobrze zapamiętane przez miedzianowłosego. Tej części swojej natury nigdy nie będzie potrafiła się na pewno wyzbyć. To tu leżało podłoże wzrodzonej ciekawości blondynki, zamiłowania do przygód czy spontanicznych, często niestety nieprzemyślanych reakcji. Gdyby któregoś dnia przyszło jej to porzucić, to równie dobrze ktoś mógłby ją po prostu zabić. Były to nieodłączne elementy tworzące jej złożony charakter, w którym było dużo miejsca nie tylko na sprzeczne uczucia rodzące się w każdej sytuacji, ale również niepohamowane pokłady miłości do najbliższych osób, którym wybaczyć była w stanie wszystko.
Wpatrywała się w niego bystrym spojrzeniem zielonych oczu, z nieco badawczym przebłyskiem pojawiającym się sporadycznie, kiedy wykonywał jakiś gest czy zabierał głos. Uważnie słuchała brzmienia jego barwy i musiała przyznać, że zmienił się; stał się głębszy, bardziej melodyjny oraz mniej piszczący. Nie powinno jej to dziwić, jednak wywołało małe zaskoczenie, zdała sobie wtedy sprawę, jak wiele ją musiało ominąć. Zmusiło jednocześnie, by lepiej mu się przyjrzeć. Oczywiście nie umknął jej fakt, na jak przystojnego, młodego mężczyznę wyrósł, lecz po szczegółowszych „oględzinach” doszła do wniosku, że było w nim… coś. To COŚ widziała czasem również u siebie, w oczach, które zmieniały barwę, w tym uczuciu odbierającym oddech, wprawiającym serce w wolniejszy rytm, a chłód bijący wtedy z ciała był wręcz wyczuwalny w powietrzu. Mrok. Tak nazwała to COŚ. Nathaniel Bloodworth nosił w sobie mrok, była tego pewna. Być może było to ich cechą rodzinną, przekazywaną z pokolenia na pokolenia, czarne szpony tak bardzo osadzone były w ich krwi, że nie mogli od tego uciec. Wyciągały swoje zadarte paznokcie rysując ich dusze, które dla świata mogły być zbyt nieskazitelne. Przecież świat potrzebuje równowagi między dobre i złem, jej zachwianie mogłoby doprowadzić do wielu nieprzewidzianych w historii wydarzeń, które stałyby się jej wypaczeniami, zupełnie jak Voldemort czy Greenwood, teraz postacie te były jedynie słowami zapisanymi na kartkach papieru, jednak w tych którzy pamiętali czasy ich istnienia nadal budziły grozę.
Zamrugała kilka razy, kiedy pogrążeni w ciszy czekali… tylko właściwie na co? Szczerość płynąca z ust blondynki zdawała się dławić go, tak jakby sam bał się tego co mogą wypowiedzieć różowe wargi, na których błąkała się niewielka kropla alkoholu. Sięgnęła ku niemu dłonią, po czym delikatnym ruchem kciuka zebrała drobną kropelkę, uśmiechając się przy tym. Wtedy rozległ się ten przeklęty komentarz, który zrujnował całą magię niezwykłej dla tej dwójki osób chwilę. Prysnęła ona niczym mydlana bańka, zostawiając po sobie gorzki smak mydła na koniuszka języka oraz ogarniającą młodego mężczyznę złość. Widziała, jak rodzi się ona w jego zielonych tęczówkach sprawiając, że czarne źrenice powiększyły się znacznie, a spojrzenie utkwione zostało w podpitym mężczyźnie. Nie był to scenariusz, który przewidywała, a miała ich w głowie naprawdę dużo. Sytuacja sama w sobie nie była beznadziejna, lecz wściekłość Nathaniela wzięła nad nim górę, chciał mieć nad nią kontrolę, wiedziała o tym, bo przecież zawsze taki był. Zaśmiała się cicho, bo to dawało poczucie, że nie zmienił się całkowicie, nadal miał w sobie coś z jej kochanego trzmielika.
Musiała coś zrobić, podjąć decyzję, być może taką, której konsekwencje będą bardziej opłakane niż poniesienie kosztów zniszczonego stołka, jednak intuicja podpowiadała jej, że tak należy. Cichy głosik w głowie uparcie, niczym mantrę powtarzał „rób coś”, „dawaj! Dalej, już!”. Gabrielle była osobą, która nie ignorowała go, dlatego zebrała w sobie siłę. Początkowo z charakterystyczną dla siebie niepewnością, wszakże nie potrafiła jeszcze całkowicie kontrolować swoich mocy zwróciła się do kuzyna. Chciała go w pewien sposób przestrzec, musiał dojrzeć, że nie dzierży w dłoni różdżki. Nie była świadoma tego, jak potężna potrafi być, dotarło to do niej chwili, kiedy spojrzenie krwi z jej krwi zmieniło się diametralnie. Rozchylił wargi, niczym ambrozję spijając z ust dziewczyny każde słowo, a jego wzrok zdawał się ją pożerać. Wpatrywał się w nią, tak jak drapieżnik patrzy na swoją ofiarę. Widoczny na jego twarzy był pewien rodzaj ekstazy, podniecenia wywołanego jej osobą. Była zaskoczona tym widokiem, jednak peleryna utkana z magii wili, którą na siebie nałożyła nie przestała działać, co wywołało przerażenie. Czuła jak krew w jej ciele mimo tak skrajnych uczuć płynie wolno, zupełnie jakby trwała we śnie, a przecież czuła… czuła, jak kładzie palce na jej plecach, które w zetknięciu z jej skórą wywołały mrowienie. Zupełnie, jakby z dotyku tego czerpała swego rodzaju przyjemność, której nie chciała czuć. Nie w przypadku Nathaniela. Wymknęła się mu, nie mogąc znieść tej świadomości uciekła, pozostawiając go samego.
Dla Gabrielle wszystko działo się jak w zwolnionym tempie, zupełnie jakby czas na jej rozkaz zwolnił swój bieg, co było wręcz niemożliwe. Była w swego rodzaju transie, kontrolowała całkowicie sytuację, naprawdę to robiła. Czuła się taka silna… niezniszczalna. Poczuła satysfakcje płynącą z tego faktu, zaś uśmiech rozjaśnił twarz dziewczyny dokładnie w tym samym momencie, kiedy usta pijaka wykrzywił grymas przerażenia.
Mocne szarpnięcie za ramie wywołujące ból, mimowolnie oprzytomniała odzyskując dawny, naturalny wygląd. Skrzywiła się patrząc na osobę, która postanowiła wtargnąć w jej strefę komfortu, jednocześnie powstrzymując przed podjęciem kolejnego kroku. Nie chciała tak łatwo odpuszczać, przerażenie malujące się na twarzy zapijaczonego mężczyzny nie było dla niej wystarczającą pokutą. Chciała, wręcz pragnęła, by ze strachu był gotów… odebrać sobie życie. Otworzyła szczerz oczy zszokowana własnymi myślami. Spojrzała na Nathaniela, który wydawał się być wręcz wściekły, a jego zielone tęczówki ciskały w nią gromy. Otworzyła buzię by zabrać głos, w jakiś sposób obronić się przed wymownym spojrzeniem rzucanym w jej stronę, jednak zamknął jej usta krótkim poleceniem. Zmarszczyła brwi, lecz posłuchała go. Popchnął ją w stronę wyjścia, nie była gotowa na siłę z jaką to zrobił, dlatego straciła równowagę, prawie przewracając się na drewnianą podłogę, spojrzała przez ramię karcąc go wzrokiem, zaś w odpowiedzi dostała jedynie nieme „idź!”. Warknęła pod nosem, usłuchała.
Atmosfera między tą dwójką zdawała się być niezwykle napięta, powietrze wręcz elektryzowało pod wpływem złości skumulowanej w młodym mężczyźnie, zaś blondynka walczyła ze sprzecznymi emocjami; złość oraz radość. Nie mogła nadal uwierzyć, że jej się udało, po raz pierwszy miała nad tym całkowitą kontrolę. Chciała skakać z radości, cieszyć się. W jej oczach tańczyły rozemocjonowane iskierki. –Udało się, naprawdę się udało – powiedziała pod nosem, ledwie słyszalnie, w tej samej chwili głos zabrał miedzianowłosy. Była zaskoczona ostrością jego tonu, poczuła jak lodowaty dreszcz przeszywa jej ciało, co więcej nie był on spowodowany chłodnym podmuchem wiatru. Spojrzała na kuzyna, wydawał się zupełnie inny niż kilkanaście minut temu. Surowy, nawet w niej budził lekkie przerażenie. Nie pamięta, by kiedykolwiek widziała go takim. Stanęła prostując się, czuła się jak podczas spotkania z Elijahem, gdzie zawsze musiała być przygotowana na atak. Nie podobało jej się to.
-Gdybyś przy mnie był, to byś wiedział! – warknęła. W tym momencie szlak trafił wybaczenie, żal który zepchnęła w odmęty serca wydostał z klatki, w której go uwięziła, a złość postanowiła znaleźć swoje ujście.
-Nie było cię Nathanielu, nie obchodziłam cię, więc czy to ma jakieś znaczenie, co to było?! - zapytała podnosząc ton głosu o oktawę. Miała ochotę sobie pójść, znowu skłonić się ku ucieczce, zacisnęła dłonie w pięści. Nie, nie tym razem pomyślała. –Gdybyś był, to wiedziałbyś że twoja kochana kuzynka jest pieprzonym dziwolągiem! Gdybyś był może jakoś bym umiała sobie z tym poradzić, gdybyś był może lepiej bym nad tym panowała. Ale ciebie do cholery nie było! Nie miej teraz do mnie o to pretensji i nie udawaj idioty, bo nim na pewno nie jesteś – odpowiedziała.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyCzw Mar 28 2019, 19:32;

Był stanowczy, niemalże agresywny. Obejmował jej ramię żelaznym uściskiem szczupłych palców i bezlitośnie wręcz pchnął ją ku wyjściu, jakby chcąc wzmocnić siłę wypowiedzianego słowa. Miał ku temu swój powód prócz oczywistej wściekłości, która wrzała w jego żyłach i kotłowała się w jego ciele nieprzyjemnym gorącem; powodem tym była potrzeba wybudzenia jej ze stanu, w jakim była jeszcze przed momentem. Nie był pewien z czym ma do czynienia – co takiego zawładnęło jego małą kuzynką, skłaniając ją do podobnych szaleństw?
Podświadomie wiedział czego właśnie był świadkiem, lecz uparcie odsuwał od siebie najbardziej oczywiste rozwiązanie, licząc, że okaże się ono nieprawdziwe. Wciąż miał nadzieję, że poda mu jakieś inne wyjaśnienie, równie przekonujące, a mniej problematyczne dla nich obojga. Wychodząc, zostawił na kontuarze zapłatę za oba piwa, zepsute krzesło i napiwek dla barmana – tak na wszelki wypadek, bo coś mówiło mu, że mogą nie zagrzać tu miejsca.
Nie dosłyszał co takiego powiedziała i właściwie powinna podziękować za to losowi, gdyż wówczas szlag trafiłby go zupełnie, nie zostawiając ani odrobiny miejsca na zdrowy rozsądek. Nie miał nic wspólnego z uśmiechającym się znad kufla Nathanielem, to prawda; wiał od niego chłód, a w oczach miał coś dziwnego – niewątpliwie nieprzyjemnego, choć nienazwanego. Znosił jej wzrok, a złość, która wciąż w nim szalała, sprawiała, że było mu to obojętne – w normalnej sytuacji pewnie by go to zabolało. Ba, pewnie zaboli, kiedy rozsądek w końcu dojdzie do głosu, kiedy oddech się uspokoi, a on znów będzie sam.
„Nie, nie sam. Samotny.
Jej gniewne warknięcie sprawiło, że przystanął, zamarł w bezruchu, zaczepił zielone, przymrużone ślepia na jej sylwetce, jak drapieżnik, który szuka najsłabszego punktu swojej ofiary; powoli zbliżył się do niej, wydychając nosem smużkę dymu.
„Gdybyś Ty była przy mnie, też byś rozumiała. Ale nie mogę przecież Cię winić, sam Cię od siebie odsunąłem.”
— Nigdy więcej nie mów, że mnie nie obchodziłaś. — odparł lodowatym tonem, stając na tyle blisko niej, by musiała zadrzeć ku górze głowę, jeśli chciała widzieć jego twarz. — Nigdy więcej.
Nie wiadomo czy była to groźba, czy raczej obietnica – że nigdy więcej jej nie zostawi i nigdy więcej nie da jej podstaw, by myślała w taki sposób. Sam też tego nie wiedział. Wszystkie plany odnośnie do tego spotkania runęły już w pierwszych minutach od jego rozpoczęcia. Zaciągnął się dymem głęboko, spokojnie, czując, że nawet jeśli nie jest jeszcze w pełni sobą, odzyskuje już częściowe panowanie nad swoimi emocjami. Przymknął oczy, słuchając jej gniewnego wywodu, przyłożył palce lewej ręki do skroni i potarł cienką skórę, którą zdobiły teraz znacznie wyraźniejsze żyłki. Najwyraźniej była gotowa potwierdzić jego obawy... westchnął głęboko.
— Mam w pobliżu mieszkanie. Mamy do pogadania, a to nie jest najlepsze miejsce. Wykaż się, proszę, rozsądkiem i złap mnie za rękę.
Wyciągnął ku niej dłoń i, zaciągnąwszy się papierosem po raz ostatni, wyrzucił niedopałek gdzieś w bok. Był gotów teleportować ich kiedy tylko poczuje ciepło jej drobnej dłoni.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyPią Mar 29 2019, 13:08;

Nie mogła uwierzyć, że potraktował ją w taki sposób; siłą wręcz wymusił na niej wyjście z pubu, mimo że jego rękę już dawno zniknęła z ramienia dziewczyny, ta nadal czuła moc tego uścisku.
Czuła się na z góry przegranej pozycji, w starciu z nim nie miała najmniejszych szans: był od niej silniejszy. Wiedząc, że opór jest nadaremny,z wyraźnym niezadowoleniem opuściła ciepłe pomieszczenie. Chłód,który zdawał się ją przenikać dogłębnie był nie tylko wynikiem niskich jeszcze temperatur, ale przede wszystkim bił on od Nathaniela. Po uśmiechu i radości, jakimi witał ją kilkanaście minut temu nie było najmniejszego śladu, zupełnie jakby nigdy nie istniały. Ba! Jakby nie pasowały zupełnie do jego wyglądu, odsunięcie kącików ust było czymś na co sobie pozwalał, lecz pełny uśmiech który słał w kierunku blondynki,jawił się jej niczym maska pozorów, założona tylko po to,by ujrzała w nim kogoś z dawnych lat.
Nie był już tą samą osobą, dostrzegła to zbyt późno, żeby się teraz wycofać. Zachować jak tchórz, który w chwili prawdy gotów jest jedynie do ucieczki, miast stawić czoła przeciwnością. Obawa przed łatką uciekinierki skutecznie uziemiła jej stopy na brukowanym chodniku, jednak nie była to jedyny powód, dla którego postanowiła z nim zostać. Miała w tym też swoje, ktoś rzekłby, że egoistyczne pobudki. W zielonych tęczówkach Nathaniela dostrzegła mrok, który widziała również u siebie. Chciała by pomógł jej - dobrowolnie czy też nie, rozwikłać tą zagadkę. Gabrielle miała pewne podejrzenia,jednak nadal wszystko nie było jeszcze klarowne. W głowie pojawiało się za dużo myśli, nieskładnych, nie mających poza jednym punktem nic ze sobą wspólnego. On,jako krew z jej krwi mógł doprowadzić do odpowiedzi, które dziewczyna zadawała sobie w myślach.
Miedzianowłosy nie był głupi, może gdy byli jeszcze dziećmi czasem wykazywał się nieco mniejszym sprytem niż ona (pomijając fakt, że to ona była tym słodszym dzieckiem w rodzinie), był wręcz szalenie inteligentny. Była pewna, że upływający czas jedynie wzmógł w nim tę cechę.
Nie ugięła się pod naporem jego przerażającego,wręcz maniakalnego wzroku, wyszła mu naprzeciw rzucając oskarżeniami. Nie mógł jej tego odebrać, tych słów które były szczerą prawdą, której nawet on był świadom. Mógł się zarzekać, wypierać, odpierać atak kuzynki, jednak świadomość, że miała rację była niezwykle przytłaczająca, co więcej nie tylko dla niego, ale również dla niej.
Wydawało się, że słowa docierają do niego z opóźnieniem, wszakże waga ich była zbyt duża, by pozostały bez odpowiedzi. Nie wiedziała,które zdanie ubodło go najbardziej, nagle wyrósł przed nią,prostując się. Górował nad dziewczyna, jednak nawet to nie złamało jej hardego spojrzenia. Zadarła do góry brodę, by nie stracić z nim kontaktu wzrokowego. Dym niemiłosiernie drażnił ją w nos i drapał w gardło, nienawidziła tego śmierdzącego zapachu tytoniu, który odbierał ludziom powoli oddech. Lodowaty ten wypełnił powietrze, wywołując na jej skórze ciarki. Znajdował się na tyle blisko by zatrzymać gorącą krew w żyłach blondynki, zmrozić ją na kilka sekund, zamknąć w objęciach poczucia winy, że swoim bezmyślnym zachowaniem doprowadziła go do takiego stanu.
Wykorzystała chwilę jego nieuwagi, kiedy zamknął oczy zrobiła krok do tyłu. Był to odruch, bezwiednie wykonany w momencie, gdy poczuła się zagrożona. Z wahaniem, długim, ciągnącym się niemiłosiernie chwyciła jego dłoń. Poczuła szarpnięcie.

/ zt x2
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyNie Kwi 28 2019, 22:08;

- Wybrałem ten pub specjalnie dla nas, bo nazwa pasuje idealnie – mówię do @Hyacinthe Layton, kiedy wchodzimy już do środka po dosyć długim spacerze z dormitorium Gryfonów na dół i później do Hogsmeade. Dawno się tak nie zmachałem, mimo że przecież tylko schodziliśmy ze schodów. – Może powinniśmy to rozpatrzyć jako nazwę zespołu.
Przepuszczam ją w drzwiach do środka, ale ze względu na dość wczesną godzinę okazuje się, że jest tu całkiem pusto. Może to i lepiej? Przynajmniej nikt nie będzie nam przeszkadzał, ani rzucał się do Cyśki, która i tak ma już pewnie dosyć wrażeń.
- Dwa kremowe piwa poproszę – mówię jeszcze do barmana, nim zajmiemy miejsca. Skoro Layton nie zamierza pić alkoholu, to ja sam nie będę się wybijał, żebym przypadkiem nie przesadził i nie musiała mnie potem ogarniać. Kremowe nie jest zresztą takie złe, chociaż kiedy się już zasmakuje procentów, wygląda raczej jak spienione mleko z karmelem. – Wyglądasz jak trup – stwierdzam, kiedy już siedzimy naprzeciwko siebie, a w bladym świetle lamp twarz Gryfonki wydaje się jeszcze bardziej kredowa niż w rzeczywistości.
Nie umiem sobie nawet wyobrazić, przez co przechodziła w szpitalu, a później w domu. Sam wiele ryzykuję, szwendając się ostatnio coraz częściej po Hogsmeade i licząc na to, że nie natrafię na swoich rodziców. To miejsce jest dość małe, wszyscy się znają, więc prędzej czy później ktoś im doniesie o tym, że mnie widział. W końcu jednak wrócę do domu. Nie mogę przecież wiecznie uciekać, prawda?
Barman stawia przed nami butelki z piwem i odchodzi. Sięgam więc po swoją i obracam ją w rękach, nie pijąc jednak. Nie wiem, czy mam ochotę na ten słodki trunek, chociaż z drugiej strony napiłbym się czegokolwiek. Ostatecznie jednak upijam łyk, czując karmelowy posmak w gardle. No tak, przypomniały mi się czasy niemalże dzieciństwa i początku szkoły.
Powrót do góry Go down


Hyacinthe Layton
Hyacinthe Layton

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 154 cm
C. szczególne : Blizna na barku, której towarzyszy nienaturalny, wyżarty przez wilkołaka dół, małe zadrapania i szramy na całym ciele, brązowe piegi, drobna postura.
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 132
  Liczba postów : 137
https://www.czarodzieje.org/t15888-hyacinthe-layton
https://www.czarodzieje.org/t16569-echo#457136
https://www.czarodzieje.org/t16567-hyacinthe-layton#457106
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySro Maj 01 2019, 21:25;

- Chcesz nazwać zespół "Zadyszka"? - rzucam, uśmiechając się delikatnie w stronę Holdena. Dyszę równie głośno co on i wybaczyć sobie nie mogę, że w czasie pobytu w szpitalu oraz domu rodzinnym, aż tak się zapuściłam; gdybym teraz powiedziała komuś, że jeszcze dwa miesiące temu, bez jakiegokolwiek zmęczenia wywijałam na perkusji, zostałabym wyśmiana i opluta. Wyjątkowo mocno tęsknie za poprzednią formą. - A może "Skurcz Łydki" czy "Czerwona Morda", wszystko pasuje do naszego obecnego stanu skupienia.
Od wejścia czuje zapach towarzyszący większości tego typu barów; na szczęście bodziec nie generuje żadnych wspomnień czy negatywnych uczuć w stosunku do moich chwilowych kolegów z zespołu i mogę spokojnie spędzić czas z najlepszym kumplem.
W ciszy podążam do swojego ulubionego stolika w Nieudaczniku i siadam na swoim ulubionym fotelu, delektując się ciepłem i duchotą towarzyszącą nam w środku. Dopiero teraz uświadamiam sobie, jak bardzo tęskniłam za wieczornymi wyjściami ze znajomymi i głupimi, nastoletnimi sprawunkami, na szczęście do zajęć mi nie tęskno, więc chyba nie jest ze mną tak całkiem źle. Barman przynosi nasze piwa.
Na komentarz Holdena, macham jedynie ręką, by za chwilę w tą samą dłoń ująć butelkę i upić potężny łyk Kremowego.
- Wyglądałam gorzej, możesz nie uwierzyć, ale schudłam z dziesięć kilo, a gdy się wybudziłam, nie miałam siły wstać, we wszystkim musiały pomagać mi pielęgniarki i rodzice. Gehenna, może dlatego aż tak wyżywali się na mnie, gdy wróciłam do domu. - wzruszam ramionami i mimowolnie zakładam za ucho samotny kosmyk włosów, który zaplątał się na mej twarz.
- No cóż, ty wyglądasz prawie tak samo, łeb Ci tylko zczarniał, a szkoda. - Oczy kieruję, ku czarnej szczecinie porastającej głowę gryfona - Dużo lepiej Ci w różowych.


Ostatnio zmieniony przez Hyacinthe Layton dnia Czw Maj 02 2019, 21:57, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySro Maj 01 2019, 22:04;

Zastanawiam się przez chwilę nad nazwami zespołu, które Cyśka mi podaje. Brzmią okej, ale chyba jednak nie do końca nadają się na plakaty. Widziałbym dla nich inne przeznaczenie.
- Zróbmy z tego piosenki do albumu „Wyjście do pubu” – stwierdzam, teatralnie drapiąc się po brodzie, niczym ta słynna rzeźba filozofa, co to ją można obejrzeć… sam nie wiem, gdzie. – Albo lepiej „Skutki palenia i smoczej ospy”.
Zaczynam się śmiać, uświadamiając sobie, jak bardzo tęskniłem za Layton i przeganianiem się w wymyślaniu jakichkolwiek nazw. Ostatecznie nasz band nigdy jej nie otrzymał i może o to w tym chodzi? Jesteśmy Bez Nazwy, więc możemy być tak naprawdę wszystkim. Dziś gramy punk, a jutro rock’n’rolla. No bo kto nam zabroni?
- Skupienia? Ja się nie potrafię skupić ostatnio na niczym – uznaję, wywracając oczami, ale zaraz odwzajemniam jej uśmiech. Nie widzieliśmy się dosyć długo i mam wrażenie, że jest nieco niezręcznie, chociaż jednocześnie wydaje mi się, że w końcu się rozkręcimy. Może kremowe jakkolwiek w tym pomoże, kiedy cukier uderzy nam do głów.
W pubie jest duszno, ale jednocześnie swojsko. Wolę go o wiele bardziej od jakiegoś Oasis na kiju, gdzie wszyscy balują do białego rana, o czym się przekonałem w czerwcu, przyłażąc po Nessę do pracy. Nawet Puchoni tak tam szaleli, że nie wiedziałam, że na to ich stać.
Hoduję sobie cukrzycę, upijając wzorem Cyśki spory łyk kremowego. Chyba zostaje mi trochę piany nad ustami, więc ścieram ją palcami, które teraz się kleją. Trudno, tak bywa, trzeba się z tym pogodzić. Piwo kremowe może zostanie synonimem życia. O, a gdyby tak stworzyć piosenkę o tym, że „Życie, życie jak kremowe”?
- Serio dziesięć? Jeszcze trochę i zaczniesz lewitować bez miotły. Ty wiesz, że Gryfoni ostatnio przegrywają? Ciebie nie ma, to ofiary grać nie potrafią – nawijam, nawiązując do tematu, który – jak mi się wydaje – zainteresuje dziewczynę i próbując jakoś odwrócić jej uwagę od nieprzyjemnych przeżyć. W końcu nie po to się tu spotkaliśmy, żeby się jeszcze bardziej dobić. – Wiem, ale powiedz to mojej matce. Jak mnie dorwała, to nie było czego farbować. Teraz i tak jest spoko.
Powrót do góry Go down


Hyacinthe Layton
Hyacinthe Layton

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 154 cm
C. szczególne : Blizna na barku, której towarzyszy nienaturalny, wyżarty przez wilkołaka dół, małe zadrapania i szramy na całym ciele, brązowe piegi, drobna postura.
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 132
  Liczba postów : 137
https://www.czarodzieje.org/t15888-hyacinthe-layton
https://www.czarodzieje.org/t16569-echo#457136
https://www.czarodzieje.org/t16567-hyacinthe-layton#457106
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySob Maj 04 2019, 22:29;

- Mam wrażenie, że Twoje ostatnio trwa od ładnych paru lat - szczerze się paskudnie, zakładając chudą nogę na nogę. Uważnie taksuje go wzrokiem, by wyłapać wszelkie zmiany, odstępstwa od tego co było przed wakacjami. Holden wydaje się być spięty, jednak zrzucam to na totalny brak alkoholu w żyłach chłopaka; zdecydowanie nie łatwo rozmawia się z kimś, kogo nie widziało się tak długo, co dopiero bez alkoholu.
Pytanie o Quidditch całkowicie odwraca mą uwagę od jego nowego wyglądu.
- Dawno interesowałam się czymkolwiek co było związane z sportem - niby obojętnie wzruszam ramionami, chociaż czuję ten specyficzny ucisk w gardle związany z smutkiem - Obawiam się, że do końca tego roku szkolnego nie będę mogła grać i pozostanę na rezerwie, nie chodzi o to, że nie chce, ale wolę nie ryzykować i pogarszać sytuacji naszej drużyny. Na razie skupiam albo raczej MY skupiamy się na muzyce - kończę weselej.
Nasz zespół powstawał zdecydowanie zbyt długo, w tym czasie tysiące bandów zdążyło się rozpaść, a on dalej pozostawał tylko wspaniałym planem. Bezczynność i stagnacja w której ciągle tkwiliśmy pod względem muzycznym była niedopuszczalna, w końcu byliśmy Gryfonami, najbardziej upartymi z upartych, to nie powinno tak wyglądać.
- Stary, to są jakieś jaja co my robimy, - mówię dużo głośniej - postanawiam, szukamy trzeciego członka, zaczynamy próby i gramy, gramy, gramy - moje oczy świecą wielką ekscytacją. Pociągam kilka łyków słodkiego napoju i trochę za mocno uderzam butelką o stół. Barman obraca się w naszą stronę, a w jego spojrzeniu widzę tylko niesmak i politowanie. Zupełnie jakbym była zielonym ufoludkiem czy innym przybyszem nie z tej planety, a moje zachowanie przekraczało granice dobrego smaku. Gość najwyraźniej miał za duże mniemanie o Nieudaczniku; przez chwilę zastanawiam się nawet czy to on jest rzeczonym nieudacznikiem, jednak po chwili daje mu spokój, w końcu praca w melinie nie jest zbyt łatwa.
Ten sam gość podchodzi do nas po chwili, pytając czy coś podać, przez chwilę się waham, bo trunek, którego chce spróbować zawsze wydawał się być poza zasięgiem moich oczu. Jakbym była pięciolatką ledwo wystającą ponad blat stołu i z utęsknieniem spoglądała na złotą ciecz pitą przez rodziców w upalny dzień, jakby zakazany owoc, niespełniony raj.
- Poproszę piwo, a właściwie dwa piwa - rzucam szybkie spojrzenie z barmana na Holdena, nie spodziewam się sprzeciwu ze strony mojego towarzysza.
Gdy mężczyzna odchodzi, mówię.
- Mam wrażenie, że to dlatego, że nigdy nie opijaliśmy naszych przyszłych sukcesów, złotych płyt i rzeszy fanów, to trzeba zalać żeby nam się poszczęściło. - wzruszam ramionami i rozkładam wygodniej na fotelu, w oczekiwaniu na tak lubiany przez moich znajomych trunek.
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyNie Maj 05 2019, 18:24;

- No dobra, masz rację, tak jakoś co najmniej od trzech – stwierdzam, znów udając zamyślonego jak posąg. – Albo i od urodzenia.
Ja ogólnie ostatnio jestem jakiś spięty. Nie wiem, czy tak na mnie działa ten nagły powrót do szkoły w połowie roku szkolnego, czy też kłopoty, w które coraz częściej się pakuję. Wolę unikać nie tylko swoich własnych rodziców, ale też większości nauczycieli, jak i kolegów. Czy to w porządku? Pewnie nie, ale sprawdza się w kwestii unikania kolejnych powodów do nagrabienia sobie u innych ludzi. Brak Cyśki w końcu mnie jednak zaniepokoił, a że nawet Sol nie miała pojęcia, co się z nią dzieje, mimo że trzymały się chyba najbliżej w całym Gryffindorze, musiałem do niej napisać. I na szczęście skończyło się tym, że siedzimy razem w pubie, omawiając w a ż n e kwestie. To chyba jeszcze nie ten czas, żeby imprezować w większym gronie, chociaż kusi mnie jakaś domówka. Poczekam jednak do wakacji, żeby te młodsze pierdoły też mogły w końcu wpaść, skoro nawet po ukończeniu siedemnastu lat nie mogą się ruszyć do Londynu, chociaż nie broni im się wycieczek do Hogsmeade po piwo.
Wzmianka o qudditchu nie była jednak dobrym pomysłem, ale zaraz Layton ożywia się, gdy wspomina o muzyce. Upijam kolejny łyk piwa kremowego i nawet nie wiedzieć kiedy opróżniam jakieś trzy czwarte butelki.
- A może gramy we dwójkę, a trzeci znajdzie się po drodze? No bo zanim kogoś znajdziemy, znowu minie z pół roku – zauważam, ale pomysł siedzenia po nocach z gitarą i całe to uczucie adrenaliny, kiedy się hałasuje, ale jednocześnie stara być niezauważonym przez nauczycieli bardzo mnie ekscytuje. Brakowało mi tego przez ostatni czas i chociaż zdarzało mi się coś brzdąkać na gitarze u Scotta, to jednak nie to samo, co zabawa instrumentami w szkolnym pokoju muzycznym.
Oboje stawiamy z trzaskiem puste butelki na stoliku i wtedy zjawia się barman, który nudzi się chyba na tyle, że zaczyna się zabawiać w kelnera. Patrzę ze zdziwieniem na Cyśkę zamawiającą alkohol, bo raczej nie chodzi jej już o piwo kremowe i śmieję się pod nosem. Barman jednak po jej słowach nadal wpatruje się w nią z wyczekiwaniem.
- Dla niej Boddingtons, a dla mnie Simisona – mówię szybko, żeby się go pozbyć, bo chyba na to czekał. Wybieram dla Gryfonki słabsze ale, żeby sobie nie narobiła na dobry początek szkody jakimś mocniejszym, zwłaszcza że chyba nigdy nie piła, a ja nie mam ochoty zbierać jej z podłogi, a potem tłumaczyć się przed Cromwellem, albo – co gorsza – niezadowoloną z faktu upicia jej przyjaciółki Sol.
- W takim razie na dobry początek trzeba opić nasz band Bez Nazwy – mówię w końcu, gdy pojawia się barman z dwoma kuflami piwa, które stawia nam przed nosami i znów odchodzi, marudząc. Wyciągam swój w stronę Hya w ramach toastu. – I żebyś się zbytnio nie upiła, o.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySro Lip 03 2019, 21:03;

Teleportował się o godzinie szesnastej pięćdziesiąt dwa. Otrzepał niewidzialny kurz z koszuli i rozejrzał się wokół siebie, a wyglądał jakby znalazł się tutaj niechcący i to z przypadku. Próbował doprowadzić się do porządku przed spotkaniem i nawet mu się udało - miał (!) opanowaną fryzurę i wyprasowaną (przez Carmel, zapłacił jej za to...) koszulę. Miał. Całe te starania zaprzepaścił właśnie poprzez teleportację, a więc jego włosy znowu się rozlazły, koszula przy krańcach nieco pogniotła, na co póki nie zwrócił uwagi. Choć godzina była popołudniowa słońce dawało popalić - niemalże dosłownie. Z początku chciał zabrać Billie do fajnych miejscówek w Hogsmeade, jednak usłyszawszy w radiu prognozę pogody uznał, że lepiej nie ryzykować utopienia się we własnym pocie. Postawił sobie za cel sprawdzenie Billie Jean pod kątem charakteru, zainteresowań, oceny obecnej... i przede wszystkim potrzebował wyciągnąć z niej informację czemu parę dni temu targnęła się na jego życie, a chwilę później zgodziła na wspólne wyjście. Nie potrafił przestać cieszyć się, że dała się namówić na randkę. Choć należała raczej do grona "szarych myszek", to Jeremy czuł się, jakby wygrał w totka. To nic, że jest kuzynką Elijaha. To nic, że prawie ich oboje zabiła. Zgodziła się z nim wyjść, a więc chciał by z tego oboje skorzystali. Odkrył w sobie chorą ciekawość jaka ona jest. Niestety nie pamiętał absolutnie niczego z opowieści Elijaha na jej temat (akurat wtedy nie słuchał kumpla, a zapewne fantazjował o świeżo uwarzonym eliksirze), a więc dzisiejsze spotkanie będzie znaczące - będą mogli wywrzeć na sobie kolejne wrażenie.
Nie wchodził do pubu, czekał grzecznie na zewnątrz mimo, że słońce mocno przygrzewało kark. Oparł się o jakąś barierkę i nasłoneczniał się w oczekiwaniu na przyjście dziewczyny. Zdawał sobie sprawę, że się spóźniają, nawet nie miał im nigdy tego za złe, wszak sam potrafił ze sporym opóźnieniem przypomnieć sobie, że jest gdziekolwiek umówiony. Umilał sobie czas bezgłośnym wystukiwaniem stopą rytmu. Gdzie jest Billie? Czyżby się rozmyśliła? Wystraszyła się go? A przecież starał się być fajny...
Powrót do góry Go down


Billie J. Swansea
Billie J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162
C. szczególne : twarz usiana piegami
Galeony : 394
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t16782-sybille-j-swansea#471202
https://www.czarodzieje.org/t16920-nomeolvides
https://www.czarodzieje.org/t16904-billie-j-swansea
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySro Lip 03 2019, 23:10;

Kiedy tylko przebudziła się sobotniego ranka, wiedziała, że ten dzień będzie inny. Nie dlatego, że śniadaniowe płatki smakowały inaczej lub w proroku codziennym zapowiedziano światową katastrofę. Przeciwnie, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że będzie to najzwyczajniejszy w świecie dzień. A jednak jakaś myśl wiernie towarzyszyła młodej Swansea przy każdej czynności, skłaniając co jakiś czas ciemne spojrzenie do przeskoczeniu ku leniwie przesuwającym się wskazówkom zegara. Billie, słynąca z dosyć swobodnego pojmowania kwestii czasu, tego dnia była boleśnie świadoma upływających sekund. A każda nasycona była oczekiwaniem.
Podekscytowanie. Skądkolwiek się brało - ze zwykłej chęci doświadczenia czegoś nowego, z niepewności, czy może z osoby Jeremy'ego Dunbara - Billie nie miała wątpliwości, że właśnie je czuje. Jednocześnie było jej bardzo dziwnie, kiedy stała przed szafą trochę bezmyślnie, uświadamiając sobie, że nie wie, jak powinna wyglądać - i być może w tym momencie po raz pierwszy czując się w pełni kobietą. Czy wygłupi się zbyt eleganckim strojem? Czy z kolei nie urazi Jeremy'ego podchodząc do tego zbyt codziennie? Czy będą tylko siedzieć i rozmawiać? Pytania, mnożąc się w jej głowie, subtelnie dzieliły czas pozostały do spotkania, a ona niestety nie znała jeszcze sztuki teleportacji. Trudno było zatem winić Billie, że pod pubem pojawiła się z delikatnym poślizgiem czasowym. Jak na nią? Całkowicie niezauważalnym.
- Cześć - tchnęła z szerokim, a co najważniejsze, szczerym uśmiechem, zaraz obdarzając chłopaka drobiazgowym spojrzeniem. Z żalem spojrzała na jego koszulę, w tym momencie wypominając sobie w duchu zrezygnowanie ze zwiewnej sukienki na rzecz krótkich ogrodniczek i białej bluzki, zdobionej koronką i odsłaniającej - choć w żaden sposób nie nieprzyzwoicie - skórę brzucha. - Och. Nie wyglądam zbyt zwyczajnie, prawda? To znaczy, jak na randkę. Pomyślałam, że tak będzie w porządku, skoro jest ciepło i nie idziemy do żadnej restauracji... - pospieszyła z wyjaśnieniem, słowami próbując przykryć własną niepewność. Kiedy jednak tylko to powiedziała, uświadomiła sobie jak głupio to zabrzmiało; tym bardziej, że zamiast skupiać się na swoim rozmówcy, przejęła się własnym strojem. Co zupełnie nie było do niej podobne. Zaraz więc potrząsnęła głową, a kilka kosmyków włosów przeskoczyło do przodu - musiała je podciąć po tej całej przygodzie z Jackiem, więc nieobciążone wykazywały dużą ochotę do kręcenia się.
- Bo ty za to wyglądasz bardzo dobrze. W każdym razie, to ten pub, prawda? Często tu bywasz? - zatrajkotała, zmieniając temat i chwilowo obowiązek opowiadania zrzucając na swojego towarzysza.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyCzw Lip 04 2019, 06:45;

Przyszła. Nie rozmyśliła się. W myślach sam sobie przybił piątkę. Jej spóźnienie pozostało całkowicie niezauważone i zapewne nigdy nie zostanie odkryte z prostego faktu - nie miał zegarka. Ciemne oczy zatrzymały się na sylwetce Billie, kiedy ta już weszła w pole jego widzenia. Odbił się od barierki i do niej podszedł, a i nagle odkrył, że nie wie jak ma się z nią przywitać. Ledwo się znają, a już idą na randkę. Hm, nigdy nie musiał się tym przejmować, a więc i teraz postanowił nie zastanawiać się nad savoir-vivre randek.
- Serwuus. - obdarzył ją szerokim uśmiechem i z zaskoczeniem zauważył, że ubrała się swobodnie a nie przesadnie elegancko. To przemawiało na jej korzyść - Billie nie wyglądała na dziewczynę, która spędzi pół dnia przed lustrem a następne pół przed szafą. Prezentowała się iście naturalnie i choć Jeremy nie skomplementował jej stroju, to wyraz jego oczu mówił sam za siebie. Po prostu cieszył się, że przyszła. To było niezwykłe w swojej prostocie. Z opóźnieniem poczuł na skórze jej uśmiech, który z dziecinną łatwością odwzajemnił.
- Nie wyglądasz zwyczajnie. - roześmiał się całkowicie niegroźnie. - Nie idziemy do opery, idziemy się czegoś napić i coś przekąsić. Chodź. - skinął jej głową, że mogą już oficjalnie wpakować się do pubu, skoro udało się im bez większych przeszkód spotkać.
- Raz na jakiś czas tu przychodzę, ale nie wypada siedzieć tutaj samemu. W ogóle Billie... - odwrócił się do niej przodem i chwilę szedł tyłem do pubu. - ... zobacz, nie wpadłaś na mnie, a to nasze drugie spotkanie. Widzisz, twoja zła passa przy mnie nie działa. - powiedział to zapewne przedwcześnie, ale to cały Jeremy - od razu podkreślał zalety spotkania. Odwrócił się do drzwi w ostatnim momencie, kiedy miał w nie uderzyć plecami. Zapatrywanie się na kręcące się kosmyki włosów nie było dobrym pomysłem, jeśli idzie się wspak. Przepuścił Billie w drzwiach i skinięciem brody wskazał na wyposażenie pubu. Wzrokiem odnalazł ulubione miejsce - w kącie sali, stosunkowo blisko okna i poprowadził tam dziewczynę omijając zgrabnie idącego kelnera. Nie było tłoku - jeszcze nie. Poczekał aż usiądzie w czerwonym fotelu i po chwili usadowił się wygodnie naprzeciw niej.
- Dobra, to teraz możesz mi już oficjalnie powiedzieć dlaczego obgadałaś mnie z Elijahem. - popatrzył na nią uważnie i niestety nie potrafił pytać poważnym tonem - jego usta mimowolnie wygięły się uśmiechu. Podsunął jej na stole kartę z napojami, trunkami i przekąskami. - Teraz ja powinienem cię obgadać też z jakimś Swansea, ale niestety nie mam żadnego pod ręką. Oprócz ciebie. Co jeszcze powiedział o mnie ten szczwany lis? Domagam się zeznań. - oczy mu świeciły z radości. Nie miał problemu, żeby mówić i zagadywać. Opierał łokcie o stolik i przyglądał się Billie z naturalną dla siebie wesołością. Każdy, kto go znał wiedziałby, że Jeremy dopiero się rozkręca, że to zaledwie początek jego osoby. Gdy kelner do nich doczłapał, zamówił potrójną porcję zapiekanych paluszków (palce lizać! dosłownie) i ulubione piwo kremowe. Jeremy całkowicie nie zorientował się, że Billie nie jest pełnoletnia. Nie wyglądała na siedemnastolatkę, jednak nie zwrócił na to absolutnie uwagi. Za to dyskretnie podziwiał układ piegów zdobiących jej twarz. Wygrał w totka czy nie wygrał?
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyPią Paź 11 2019, 00:58;

Pojawiła się w Hogsmeade nie bez przyczyny. Chodziło o korepetycje i 'nadrobienie zaległości'. Ale może od początku.
Ze swoimi rzekomymi problemami z transmutacją zwróciła się w swojej desperacji do matki, która od jakiegoś czasu co wakacje jej wspominała, że być może trafnym rozwiązaniem na zaklęciową niemoc byłyby dodatkowe lekcje. Nawet takie poza szkołą, z kimś znającym się na rzeczy i zaufanym. Co prawda na same zaklęcia Moe miała już własny pomysł i plan niedługo miała zamiar wprowadzić w życie, jednak kwestia nabywania umiejętności w kierunku animagii pozostawała otwarta. A, jak się okazało, Eileen w księgarni miała całkiem niezłe znajomości, pośród których trafił się również... animag, co jakiś czas zaopatrujący się w nowe lektury, by studiować swoje przemiany również po opanowaniu tych zmiennokształtnych wyczynów. Z tą wiedzą, to Moe wyleciała z propozycją, aby zapytać jegomościa o możliwość odbycia korepetycji z transmutacji. Nie musiała długo kombinować, aby naprowadzić mamę na to, że animag musiał się znać na transmutacji, z której jej córce przydałoby się wsparcie. Krótko potem panna Davies dowiedziała się, że facet się zgodził. Otrzymała przy okazji informację dotyczącą daty i lokalizacji lekcji, poznała imię i opis wyglądu korepetytora. Z tą wiedzą pojawiła się 'U nieudacznika'.
- Co to właściwie są 'Łzy Morgany'? - zapytała barmana skonsternowana, uważnie przyglądając się wspominkom na temat jej imienniczki. Stała przed ladą i zastanawiała się, czy coś byłoby w stanie przebić bezalkoholowe mojito. Niestety - 'Łzy' okazały się trunkiem dla superdorosłych czarodziejów po siedemnastym roku życia. Przewróciła oczami i zamówiła to, po co tu przyszła. Oczywiście nadal żuła tego paskudnego liścia, ale prawie zdążyła o tym zapomnieć. Na szczęście nie doszło jeszcze do tego, by nieświadomie zdecydowała się na połknięcie swojego przekleństwa. Jak na tyle czasu w zębach, zaskakująco dobrze się trzymał. Tak, jak jego aromat.
Powrót do góry Go down


Perry T.H.E. Platypus
Perry T.H.E. Platypus

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178
C. szczególne : nieodłączony kapelusz, rozkojarzone spojrzenie, pierścień z godłem szkoły, drugi pierścień wiszący na rzemyku na szyi
Dodatkowo : animag (dziobak)
Galeony : 361
  Liczba postów : 57
https://www.czarodzieje.org/t17568-perry-t-h-e-platypus#492619
https://www.czarodzieje.org/t17629-poczta-dziobaka#494850
https://www.czarodzieje.org/t17574-perry-t-h-e-platypus#492817
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySob Paź 12 2019, 04:32;

Perry czuł podekscytowanie. Ogromne. Przez całkowity zbieg okoliczności w końcu miał okazję przyjrzeć się nieco bliżej mieszczącej się w Anglii szkole, o której słyszał tyle intrygujących historii. Jeśli choć połowa z nich była prawdą żałował, że nie udał się tutaj na studia.
Powód ku temu pojawił się dość niespodziewanie, gdy dokonywał kolejnego już zakupu w księgarni niejakiej Eileen Wright. Podczas zapłaty za kilka kolejnych pozycji, które skupiały się na rejonie transmutacji, a przede wszystkim animagii kobieta zagaiła go z ofertą pracy. Polegać miało to na udzielaniu korepetycji jej córki, która uczyła się aktualnie właśnie w Hogwarcie. Będąc szczerym to już sam ten fakt sprawiał, że mężczyzna miał ochotę zgodzić się bez większego namysłu. Nie interesowało go, ile miałby na tym zarobić, a to, że w końcu nadarzyła się odpowiednia sposobność. Zalatany i pogrążony w pracy znalazł w końcu idealny powód do tego, aby nieco się oderwać i zająć czymś innym. Po prawdzie nigdy nie udzielał korepetycji ani też nie miał okazji do nauczania, ale doskonale wryły mu się w pamięć lekcje (życia), których udzieliła mu jego mentorka, dzięki którym udało mu się spełnić swe młodzieńcze marzenie i zostać animagiem. Wymagało to dość sporej wiedzy w rejonie właśnie transmutacji, a więc miał nadzieję, że faktycznie uda mu się pomóc owej Morgan.
Już sama obecność w Hogsmeade działała na niego pobudzająco. Czuł się jak dzieciak na wycieczce szkolnej. Z trudem powstrzymywał się od przewertowania asortymentu wszystkich sklepów, które tylko wpadły mu w oczy. Spieszył się na spotkanie z potencjalną uczennicą i nie chciał zrobić złego wrażenia na start.
Gdy jednak stanął przed wejściem do pubu "U nieudacznika" zrozumiał, że zapomniał o jednym, istotnym detalu. Zapomniał spytać o wygląd owej Morgan. Znał ją jedynie z imienia. Morgan A. Davies. Cóż, pozostawało mu mieć nadzieję, że w środku nie ma aktualnie zbyt wielu klientów i uda mu się ją jakoś rozpoznać. Z tym właśnie nastawieniem wszedł do baru, rozglądając się po zgromadzonych gościach. Na zewnątrz wydawał się dość spokojnym podróżnym w długim płaszczu, ale w środku nieco gorączkowo próbował odnaleźć nastolatkę, z którą miał się tutaj spotkać. Nagle jednak coś sobie uświadomił i lekko znieruchomiał. Finalnie wziął jedynie dane kontaktowe spotkania, ale nie dość, że nie spytał o wygląd córki pani Eileen to jeszcze zapomniał ustalić, ile tak właściwie miał za to otrzymać. Nie ma co, zaczynało się idealnie.

@Morgan A. Davies
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySob Paź 12 2019, 10:09;

Minęła godzina spotkania z korepetytorem, a ona nadal stała przy barze, oczekując na swój napój. Zaczęła się rozglądać po zgromadzonych osobach, z naciskiem na te, które siedziały samotnie. Nijak jednak nie potrafiła dostrzec kogokolwiek zgodnego z opisem, jaki zaoferowała jej mama.
Odwrócona od lady zerkała również w stronę drzwi. Teoretycznie pojawiali się ciągle nowi klienci i nawet niektórzy przychodzili osamotnieni. Niewiele jednak zdradzały ich spojrzenia - raczej nie poszukujące małoletnich uczennic, a już z pewnością nie w celach naukowych. Davies, rzecz jasna, wpadła na najgorszy możliwy pomysł, zwłaszcza przy jej problemach z zaklęciami. Postanowiła zabawić się w czary. Zdjęła plecak i wyjęła z niego jakiś pusty zeszyt. Po kryjomu wyciągnęła różdżkę, choć nadal skrywała ją pod płaszczem. Wycelowała w zeszyt i wprawnie wykonanym zaklęciem Priopriari sprawiła, że na jego okładce pojawił się ogromny napis 'Transmutacja dla bystrzaków'. Może nie była już z tego przedmiotu aż taka zła, skoro tego typu zaklęcia wychodziły jej (przy dobrych różdżkowych wiatrach) bez większych kłopotów? Zresztą, sama doskonale zdawała sobie sprawę, że z transmutacją, w warunkach szkolnych, szło jej śpiewająco. Ale animagia wymagała czegoś więcej, niż umiejętności odpowiednich dla szóstoklasistki.
Jakby tego było mało, swój zeszyt potraktowała również Engorgio, sprowadzając go do rozmiaru nieco większego niż znany niemagom blok rysunkowy A4. Musiało to wyglądać dosyć karykaturalnie. Zwłaszcza w knajpie. Ale barman nie zwracał na nią uwagi. Zresztą - chyba większość założyła, że po prostu tę debilną 'książkę' wyjęła z plecaka. Teraz zatem stała oparta o ladę, z otwartą księgą trzymaną przed sobą. Zapewne zwracała na siebie uwagę. Taki też był plan.

Kostki: 4, Priopriari działa + 3, Engorgio też, wow, po co mi korki xD
Powrót do góry Go down


Perry T.H.E. Platypus
Perry T.H.E. Platypus

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178
C. szczególne : nieodłączony kapelusz, rozkojarzone spojrzenie, pierścień z godłem szkoły, drugi pierścień wiszący na rzemyku na szyi
Dodatkowo : animag (dziobak)
Galeony : 361
  Liczba postów : 57
https://www.czarodzieje.org/t17568-perry-t-h-e-platypus#492619
https://www.czarodzieje.org/t17629-poczta-dziobaka#494850
https://www.czarodzieje.org/t17574-perry-t-h-e-platypus#492817
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyNie Paź 13 2019, 00:47;

Mężczyzna stał przed chwilę, rozglądając się po pomieszczeniu. Chcąc zyskać nieco czasu w tym jakże strategicznym miejscu zaczął ściągać z siebie płaszcz, który następnie starannie złożył w pół. Faktycznie dało mu to nieco czasu, ale nie na tyle, aby odnalazł ową dziewczynę. Dlatego właśnie, nie do końca zadowolony, ruszył do baru. Zapoznawszy się z menu zanotował w głowie kilka potencjalnych opcji, aczkolwiek musiał je odłożyć na później. Bądź co bądź nie powinien przecież pić alkoholu w momencie, gdy miał udzielać korepetycji uczennicy. Głównie z tego powodu w jego ręce po chwili pojawiła się szklanka z wodą. Ku zdziwieniu barmana i lekkim rozczarowaniu Platypusa.
Na szczęście jednak jego myśli szybko ruszyły ku czemuś innemu. Mianowicie wielkiemu napisowi "Transmutacja dla bystrzaków", który momentalnie przykuł jego uwagę tak jak i jego prawdopodobna właścicielka. Dość drobna, młoda, całkiem dobrze pasowała mu do potencjalnej Morgan A. Davies. Rozejrzał się jeszcze ostatni raz po wnętrzu pubu, ale nie dostrzegł nikogo innego w podobnym wieku. Po prawdzie to nawet miał nadzieję, że chodziło właśnie o nią. Nie wiedział, czy to był jakiś celowy przekaz w jego stronę, ale był niezwykle zabawny. Jeśli to jej miałby nieco dopomóc w transmutacji to mogło być ciekawie, zwłaszcza, że chyba nie była w tym aż tak zła, jak mówiła to jej matka.
Nie widząc już większego sensu w czekaniu Perry rzucił barmanowi zapłatę, a następnie zostawił bar i ruszył w stronę stolika, przy którym siedziała właścicielka niecodziennego zeszytu.
- Witaj. Jestem Perry T.H.E. Platypus. Poszukuję niejakiej Morgan A. Davies, której miałem udzielić kilka prywatnych lekcji transmutacji. Nie mylę się, że w stwierdzeniu, że to właśnie Ciebie szukam? - rzekł z lekkim uśmiechem, kiwając jej głową. Przy okazji odsunął stojące naprzeciw niej krzesło, aczkolwiek nie siadał jeszcze. W końcu zawsze istniało ryzyko, że się pomylił.
Gdy tak przy niej stał zmarszczył nieco brwi, podciągając lekko nosem. Zdawało mu się, że poczuł dziwnie znajomy zapach roślinny, ale nie potrafił go zidentyfikować. Wydawało mu się jednak, że pochodził właśnie od tej nastolatki. Póki co jednak nie próbował badać tego jakkolwiek bardziej, czekając na jej odpowiedź. W głowie jednak wciąż przewijało mu się pytanie, skąd kojarzył ten aromat.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyNie Paź 13 2019, 05:11;

Nikt szanujący się nie przychodził do baru po szklankę wody. Temu facetowi ewidentnie nie zależało na tym, na czym zwykle powinno podczas odwiedzin w knajpie. Moe wyłowiła go wzrokiem już w momencie, w którym składał zamówienie, a potem obserwowała go znad wielkiego tomiszcza 'Transmutacji...'. Kiedy zbliżył się, początkowo posłała mu śmiech zamiast słów powitania. Odłożyła książkę na blat.
- To ja. - skinęła radośnie głową, wskazując palcem wskazującym na swój obojczyk. W pewnym momencie obróciła nadgarstkiem w taki sposób, że ten sam palec wskazywał Perry'ego.
- A to Ty. - żartobliwie pomogła mu w identyfikacji jego samego, jakby jeszcze po przedstawieniu się tego potrzebował. Przy okazji postarała się zapamiętać, że jego nazwisko oznaczało 'Dziobak'. Zresztą w ogóle miał zabawne personalia.
- Możesz mi mówić Moe. Będę Cię dzisiaj uczyć. - wstała z miejsca, podała nowo przybyłemu mężczyźnie dłoń w ramach kurtuazji, czy innych radosnych tradycji, po czym uśmiechnęła się pod nosem i wróciła na miejsce, wskazując wolne krzesełko również swojemu nowemu znajomemu. Niezbyt pieczołowicie ukrywaną pod płaszczem różdżką wycelowała w swoją książkę i spróbowała zaklęcia Disclore, aby ta wróciła do bycia zeszytem. Niestety, spotkało ją to, co działo się ze świerkiem zaskakująco często ostatnimi czasy. Drewno 'zakasłało' ostatnim podrygiem magii i nie miało ochoty na dalszą współpracę. Zeszyt pozostał księgą o transmutacji.
- W sumie chyba odwrotnie. To Ty będziesz uczyć mnie. Ale nadal to ja jestem Moe. Dziwne, co? - być może chciała się przekonać, na ile swoim bełkotem odstraszy rozmówcę - w końcu gdyby facet okazał się sztywniakiem, jak Naczelne-Spięte-Portki-Fairwyn, to żadne z nich nie miało tutaj w dalszej części czego szukać. Może i zależało jej na lekcjach transmutacji, jednak z pewnością nie żadnych typowych, jak klepanie regułek, czy rzucanie zaklęć dla byle młotów, jakich wymagały SUMy. Zresztą, w tym momencie na zaklęcia to już nie miała co liczyć, skoro jej różdżka wyzionęła ducha i potrzebowała czasu na regenerację. Co z nią było nie tak?

Kostka: 1, koniec tego dobrego
Powrót do góry Go down


Perry T.H.E. Platypus
Perry T.H.E. Platypus

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178
C. szczególne : nieodłączony kapelusz, rozkojarzone spojrzenie, pierścień z godłem szkoły, drugi pierścień wiszący na rzemyku na szyi
Dodatkowo : animag (dziobak)
Galeony : 361
  Liczba postów : 57
https://www.czarodzieje.org/t17568-perry-t-h-e-platypus#492619
https://www.czarodzieje.org/t17629-poczta-dziobaka#494850
https://www.czarodzieje.org/t17574-perry-t-h-e-platypus#492817
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyWto Paź 15 2019, 01:56;

Uśmiech, którym potencjalna Morgan przywitała go na sam start był dość obiecujący i nieznacznie podniósł go na duchu. Zagadanie do niewłaściwej osoby nie było jakimś szczególnym problemem, ale pierwszy raz miał kogokolwiek uczyć i nieco go to stresowało. W głowie miał cały czas wizję swojej mentorki, której metody nauczania zapadły mu w pamięć znacznie mocniej niż innych nauczycieli z Red Rock. Miał jednak wrażenie, że pójście tą ścieżką nie było najlepszym pomysłem. Póki co jednak musiał odnaleźć pannę Davies, co ku jego szczerej uldze właśnie mu się udało! Dziewczyna, do której podszedł rzeczywiście była tą, której szukał. Swą radość skwitował jeszcze szerszym niż wcześniej uśmiechem, aczkolwiek nieco zdębiał, gdy został przywitany w tak nietypowy sposób.
Odruchowo uścisnął wyciągniętą w jego kierunku dłoń, przy okazji kiwając głową na słowa Morgan. Lekkie zmieszanie oraz początkowe niezrozumienie szybko jednak zastąpiło rozbawienie. Wydawała mu się dość intrygująca, w ten pozytywny sposób.
- W rzeczy samej. Ja to ja, a Ty to Ty. Cieszę się, że obydwoje mamy co do tego pewność! Dziwnie by było, gdybyśmy jednak byli kimś innym. - odparł, z trudem powstrzymując rozbawienie, aczkolwiek zdradzało go rozbawienie wręcz wypisane na twarzy. Gdy rzuciła zaklęcie i jej nie wyszło niemal parsknął. Nie chodziło jednak tutaj o fakt, że nie potrafiła tego zrobić, a o to, co rzuciła dalej. Korepetycje okazały się nagle znacznie ciekawsze niźli mógł przypuszczać. Rozmówczyni przypominała mu jego starych znajomych z okresu nauki i mimowolnie poczuł do niej sympatię. Zresztą, trudno było póki co o jakieś inne odczucia. Intrygująca i zabawna, tak póki co mógł ją opisać.
- Pozwolisz - rzucił z uprzejmym uśmiechem, a następnie, w miarę dyskretnie, wyjął własną różdżkę i sam użył owego zaklęcia, które jej nie wyszło, przywracając jej zeszyt do właściwego stanu. Następnie skorzystał z jej zaproszenia i zajął miejsce naprzeciwko, posyłając jej pogodne spojrzenie.
- A więc... Moe. Skoro już przechodzimy do mówienia sobie po imionach to mów mi po prostu Perry. - słuszna decyzja? Niesłuszna? Po prawdzie to pewnie to drugie. Jako nauczyciel powinien w końcu wzbudzać respekt i szacunek. Platypus jednak nigdy szczególnie się tym nie przejmował. - Jak już zdążyłaś mi pokazać, wiesz co nieco o transmutacji. Chciałabyś mi nieco przybliżyć, z którymi jej elementami masz problemy? Nie chciałbym Cię zalewać tematami, które już opanowałaś. Ach, zaznaczę też, że nie jestem fanem wkuwania regułek na pamięć, więc nie musisz się martwić o niezapowiedziane kartkówki. - dodał, posyłając jej, kolejne już, rozbawione spojrzenie. Żart może nie najlepszych lotów, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyWto Paź 15 2019, 23:56;

Zerknęła przez moment z niesmakiem na swoją zawodną różdżkę, którą następnie schowała gdzieś za pasek spodni. Z magicznymi popisami wyskoczył natomiast Perry, który jednym ruchem przywrócił jej zeszyt do wersji sprzed modyfikacji. Davies zabrała pusty kajecik do siebie, trzymając go przez jakiś czas w dłoniach i przyglądając się mu, aby potem odłożyć go do plecaka. Jakoś przeczuwała, że notatki nie będą jej szczególnie potrzebne.
- Nie mamy żadnej pewności. A w Twoim przypadku udowodnionym jest, że niekiedy bywasz kimś innym. - z wyrazem twarzy wyrażającym śmiertelną powagę przekierowała spojrzenie na rozmówcę, dając mu do zrozumienia, że, choćby fizycznie, nie zawsze jest takim samym Perrym, jak tu i teraz.
- Miło Cię poznać, Perry Animagu. - być może wyglądało to nieco niegrzecznie, ale podczas tych słów kilkukrotnie zagryzła zęby na swojej nieszczęsnej żujce. Smak mandragory nie słabł w żadnym momencie jej gryzienia, powiedziałaby nawet, że wręcz przeciwnie. Na szczęście jej organizm zdążył już się do tego smaku na tyle przyzwyczaić, że nie robiło jej to większej różnicy. Bez kłopotów jadła, czy piła, mając jednocześnie liść ukryty gdzieś chociażby pod językiem. Miała dużo czasu, by nabrać wprawy.
- Skoro potrafisz zmieniać swoją postać, chciałabym się skupić właśnie na tym. Na transmutowaniu samej siebie. Chociażby zaklęciem kameleona. Ale, póki co, na pewno nie w praktyce. Ten przeklęty świerk jest ostatnio wyjątkowo zawodny. Jesteś w stanie opowiedzieć mi, na czym animag skupia myśli przy przemianie? Co nim kieruje? Co sobie wyobraża? - być może zbyt intensywnie brnęła w pytania dotyczące animagii, jednak jak dla niej nie było w tym nic podejrzanego. Po prostu była ciekawa, a zaklęcia transmutacji wykonywane na własnym ciele z pewnością rządziły się podobnymi prawami. Wydawało jej się zatem, że kieruje swoją dociekliwość właściwymi torami.
Powrót do góry Go down


Perry T.H.E. Platypus
Perry T.H.E. Platypus

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178
C. szczególne : nieodłączony kapelusz, rozkojarzone spojrzenie, pierścień z godłem szkoły, drugi pierścień wiszący na rzemyku na szyi
Dodatkowo : animag (dziobak)
Galeony : 361
  Liczba postów : 57
https://www.czarodzieje.org/t17568-perry-t-h-e-platypus#492619
https://www.czarodzieje.org/t17629-poczta-dziobaka#494850
https://www.czarodzieje.org/t17574-perry-t-h-e-platypus#492817
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyNie Paź 20 2019, 01:27;

Perry kolejny już raz uśmiechnął się pod nosem, gdy dziewczyna schowała notatnik dokładnie w tym samym momencie, w którym rzekł, że nie będzie go potrzebowała. Cóż, widać już na pierwszy rzut oka dało się poznać, jakiego typu był człowiekiem. Nie, żeby mu to przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Był nawet nieco zadowolony, że nie wzięła go za kolejnego nudnego nauczyciela, który będzie wrzucał jej do głowy nie zawsze przydatne informacje.
Tutaj jednak urwał swój monolog wewnętrzny, gdyż otrzymał zdecydowanie najdziwniejszy komentarz, przynajmniej do tej pory. Przez chwilę zastanawiał się, czy pije do jego zdolności, czy może po prostu znowu wyciąga żartobliwe teksty z nutką filozofii, ale jej następne słowa zdecydowanie wskazały poprawną odpowiedź. Nie ukrywał, że był lekko zaskoczony. Co prawda był oficjalnym animagiem, ale jeśli się nie mylił przybył tutaj uczyć jej transmutacji. Nie do końca rozumiał, po co wyciągała na światło dzienne tę kwestię. Oczywiście najlogiczniejszą odpowiedzą byłby tutaj fakt, iż do takich przemian trzeba było być dość mocno biegłym w tej dziedzinie magii, ale coś mu tutaj nie pasowało. Do tej pory nie zwracał na to uwagi, ale gdy przyjrzał się nieco dokładniej zauważył, że ciągle coś ukradkiem żuje, ale szybko porzucił to spostrzeżenie. Nie przeszkadzało mu jakoś szczególnie to, że ktoś żułby gumę w jego obecności. Bardziej intrygował go ten delikatny zapach, który czuł. Niezwykle mocno frustrował go fakt, że nie mógł skojarzyć jego pochodzenia.
- Hm, muszę przyznać, że to niezwykle precyzyjne pytania. W rozmowach z Twoją matką dowiedziałem się, że masz kłopoty z transmutacją, ale nie wspominała, że dokładnie tą dziedziną... Macie jakieś zajęcia, na które musisz się przygotować? - rzucił, przyglądając się jej nieco uważniej. Robiła się z niej coraz większa niewiadoma. Zastanawiał się jeszcze, czy była z dobrych lub złych. Po chwili odchrząknął i kontynuował. - Oczywiście mogę Ci o tym co nieco opowiedzieć. W końcu jestem animagiem od kilku dobrych lat, aczkolwiek nim przejdziemy do aż tak zaawansowanej magii wolałbym upewnić się, że w odpowiednim stopniu rozumiesz także nieco bardziej elementarne zasady. - dodał, nie usuwając z twarzy uśmiechu. W środku jednak zaczął się nieco intensywniej zastanawiać nad tym wszystkim. Ten zapach... cholera, skąd on znał ten zapach.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptyNie Paź 20 2019, 09:15;

Nadal pozostawała w ciężkim szoku, że nauczyciel jeszcze nie zebrał szmatek, zabawek i szpargałów i nie uciekł z tej knajpy po tym, jak Davies przywitała się z nim w sposób, który być może wypadałoby określić ziomalsko-bezczelno-schizowym. Nawet jej samej nie pasowało to za bardzo do sytuacji, a jednak czuła, że właśnie tego potrzebowała atmosfera tych korepetycji.
- Nie mam problemów z przedmiotem. Być może mam problem z ambicją i przed wszystkimi chcę opanować takie zaklęcia, jak kameleona, czy Humanum. I, zwłaszcza przy tym ostatnim, trafiam na blokadę. - zaczęła opowiadać, nadal żując liść i myśląc dosyć intensywnie o tym, że wyglądało to raczej niegrzecznie, kiedy memlała sobie tę nieszczęsną 'balonówkę' podczas lekcji z kimś kompletnie nieznajomym.
- Mam wrażenie, że to wyobraźnia mnie powstrzymuje przed opanowaniem zaklęcia zmieniającego ludzi w zwierzęta. Dlatego chciałam, żebyś mi opowiedział, jakie to uczucie i co się z nim wiąże. - w jej uszach to wszystko brzmiało wiarygodnie na tyle, że kompletnie nie miała wątpliwości co do tego, czy zadawała zasadne pytania. Jak to mówią, jak chcesz kogoś zmienić w żmiję, najpierw sam stań się żmiją. Albo jakoś tak. Choć w przypadku Davies bycie żmiją momentami było odfajkowane. W czym zatem leżał problem?
- Woda? - chwilę później zmieniła temat, skinięciem głowy wskazując na szklankę Perry'ego. Jakoś nie potrafiła się powstrzymać od podejrzeń, że za chwilę zmieni sobie zawartość szklanki w coś kompletnie innego, skoro taki był z niego transmutacyjny spec.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108877
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Specjalny




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySob Paź 26 2019, 00:01;

Chwilę później przed @Morgan A. Davies postawiona została szklanka wody. Na jej zaskoczony wyraz twarzy, kelner zareagował tym samym.
- Nie życzyła sobie pani? - spytał dwudziestoparoletni chłopak, który przyniósł szklankę. Ted miał bardzo dobry słuch, a do tego problemy finansowe. To połączenie sprawiało, że czasem stawał się odrobinę nadgorliwy, co niestety nie każdy doceniał napiwkiem. Jednak jego świecąca pustką skrytka u Gringotta nie zachęcała do wyciągania wniosków z przeszłości. Był zbyt zdesperowany, żeby uważać na to jak się zachowuje. Nie bacząc na to, że się narzuca, sterczał nad stolikiem patrząc, to na Morgan, to na przyniesioną szklankę wody.
- Proszę się napić. To na koszt firmy - woda i tak była za darmo, a on nadal liczył, że jego uczynność jakoś mu się opłaci.

______________________

Pub "U nieudacznika" - Page 12 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Perry T.H.E. Platypus
Perry T.H.E. Platypus

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178
C. szczególne : nieodłączony kapelusz, rozkojarzone spojrzenie, pierścień z godłem szkoły, drugi pierścień wiszący na rzemyku na szyi
Dodatkowo : animag (dziobak)
Galeony : 361
  Liczba postów : 57
https://www.czarodzieje.org/t17568-perry-t-h-e-platypus#492619
https://www.czarodzieje.org/t17629-poczta-dziobaka#494850
https://www.czarodzieje.org/t17574-perry-t-h-e-platypus#492817
Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 EmptySob Paź 26 2019, 23:45;

Mimo wszystko zaczął się lekko zastanawiać nad całością tej sytuacji. Z jednej strony nie chciał wyjść na jakiegoś sztywniaka, co pomyśleliby sobie o nim jego bracia? Z drugiej jednak musiał rozważyć, czy danie jej pełnej swobody było na pewno najmądrzejszym ruchem. Mimo wszystko jej nie znał, a pierwsze wrażenie było nieco zagmatwane. Wydawała się ciekawą indywidualistką, ale jednak przy okazji jej maniery były... specyficzne. Nie chciał rzec, że jej ich brakowało, ale gdyby starła się z jego matką czekałaby ją sroga przeprawa.
- Rozumiem, ale mimo wszystko najpierw chciałbym się upewnić, że możemy przejść do tych zaklęć. Skoro jak sama mówisz nie masz problemu z przedmiotem może mogłabyś mi coś pokazać? Chociażby z notatnikiem? Wcześniej Ci się nie udało, ale rozumiem, że każdemu może się zdarzyć. - odparł łagodnie, posyłając jej uprzejme spojrzenie. Nie chciał wyjść na nieuprzejmego, ale mimo wszystko nie do końca przypadł mu do gustu jej aktualny ton. Miał robić za jej korepetytora, ale sam chciał decydować, jaki materiał będą przerabiali w danej chwili. No i chciał mieć w ogóle pewność, że dziewczyna potrafi tyle, ile mówi. Z tymi słowami na ustach przyjrzał się jej nieco, zastanawiając się, do czego konkretnie dążyła. Bo tego akurat był pewien. Nie wiedział jednak jeszcze, czego dokładnie mu nie mówiła. No i ten zapach, który drażnił jego nozdrza, lekko go irytując. Znajomy, ale jednak odległy.
- Oczywiście. Mogę Ci o tym co nieco opowiedzieć, aczkolwiek najpierw wolałbym, żebyśmy... - tutaj urwał, gdyż niespodziewanie podszedł do nich jeden z pracowników, wręczając dziewczynie szklankę wody. Perry jedynie uniósł w zdziwieniu brwi i posłał pytające spojrzenie w stronę rozmówczyni. Okey, Hogwart i jego okolice były znacznie dziwniejsze niż jego dawna szkoła. Zdecydowanie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub "U nieudacznika" - Page 12 QzgSDG8








Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty


PisaniePub "U nieudacznika" - Page 12 Empty Re: Pub "U nieudacznika"  Pub "U nieudacznika" - Page 12 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub "U nieudacznika"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 12 z 20Strona 12 z 20 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 16 ... 20  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub "U nieudacznika" - Page 12 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-