Klasa ta znajdująca się na piątym piętrze, jest jedną z największych w zamku. Przestronna i dobrze oświetlona zapewnia przyjemną atmosferę. W końcu sali znajdują się wysokie półki po brzegi zapełnione różnymi przedmiotami, które zapewne nieraz były transmutowane. Między nimi widnieją także najbardziej znane książki dotyczące tego przedmiotu.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Transmutacja
Wchodzisz do Klasy Transmutacji, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Transmutację. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Patton Craine oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Stavefjord. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z transmutacji można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Przytocz i opisz dokładnie pierwsze prawo Gampa. 2 – Przytocz i opisz dokładnie drugie prawo Gampa. 3 – Opierając się o prawa Gampa stwierdź, czy można transmutować następujące przedmioty: ołówek, sowa, duch, eliksir Felix Felicis, różdżka. 4 – Podaj trzy zaklęcia wpływające na zmianę wyglądu przeciwnika i opisz ich działanie. 5 – Podaj trzy zaklęcia pozwalające na przemianę przeciwnika w stworzenie i podaj ich działanie. 6 – Podaj nazwę i opisz dokładne działanie zaklęcia, tworzącego iluzję osoby rzucającej to zaklęcie.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Transmutuj jabłko w dwie gruszki, a następnie zamień jedną gruszkę w ołówek, a drugą w świecę. 2 – Zmień trzy kamienie w ptaki - kanarka, papugę i wronę. 3 – Transmutuj figurkę trytona w małego smoka, a następnie pokieruj nim tak, aby okrążył salę dwukrotnie. 4 – Zamień dzban w dynię, a następnie przywróć go do pierwotnej postaci. 5 – Wydłuż kielich, zmień szkło w plastik oraz zmień barwę tworzywa na czerwoną. 6 – Zmień kolor płótna, w które ubrana jest kukła, na zielony. Zmień wygląd kukły używając trzech dowolnych zaklęć transmutacyjnych - przed każdym zaklęciem powiedz, jaki chcesz osiągnąć efekt.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Transmutacja:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
- Świetnie, tyle w zupełności wystarczy do nauczenia się. Jak chcesz, możesz zrobić z tego notatkę, na pewno będzie to na sprawdzianie. Uśmiechnęła się do uczennicy. Chyba daruje jej ten szlaban, ale musiała jeszcze się nad tym zastanowić. - A teraz powiedz mi coś - w skrócie o pozostałych osobach - Zwingle i Svoray'u. Z czego oni zasłynęli?
Zwingle...Zwingle...Zwingle...ach, no tak! -Zwingle odkryła, że człowieka można zamienić w przedmiot martwy, posiadający jednak jego cechy. zabiła swoich najbliższych, za wyjątkiem matki, która zdołałą uciec, zamieniając ich w przedmioty. Niestety, nie potrafiła odwrócić tego procesu. Kiedyś, wymyśliwszy nowe zaklęcie, wybiegła na ulicę i rzuciła je na wszystkich w pobliżu. Ostatnie 6 lat swojego życia spędziła w szpitalu świętego munga. Svoray był wybitnym egipskim uczonym, wynalazł wiele uproszczeń zaklęć transmutujących oraz kilka zasad rządzących transmutacją, np., że przemiana zachowująca to samo tworzywo, na przykład glinę, jest prostsza niż przemiana naczynia glinianego w szklane. Udowodnił równierz, że podobne mechanizmy działają podczas przemiany żywego stworzenia w inne. Ssaka jest dużo łatwiej zamienić w ssaka niż w gada. Skończyła, patrząc uważnie na nauczycielkę.
Słuchała z uwagą dziewczyny i miała kilka razy chęć poprawienia jej, jednak postanowiła wysłuchać jej do końca. Gdy skończyła pokiwała głową na znak dobrego zrozumienia tekstu. - Tak, bardzo dobrze - spojrzała na zegar stojący na jednej z szafek. Do końca lekcji zostało pięć minut. - No to na dziś koniec. Nie zadaję żadnej pracy domowej, a za dwie lekcje będzie kartkówka, więc przygotuj się. Jesteś wolna, dziękuję. Uśmiechnęła się do dziewczyny i zebrała swoje wszystkie papiery do torebki a resztę wzięła ze sobą do ręki.
-do widzenia, pani profesor-odwzajemniła uśmiech. Lekcja była całkiem niezła, no, może było jej troszkę żal, że nie dotyczyła żadnych zaklęć i była czysto teoretyczna, ale w końcu nie można mieć wszystkiego. Szybko spakowała podręcznik, wyjęła mangę i wyszła z klasy, szukając zakładki.
Weszła znów do opustoszałej jeszcze klasy i swoim zwyczajem otworzyła okno. Podeszła do dużego,drewnianego biurka, rozłożyła pergaminy i pióra, sprawdziła zakrętkę atramentu, czy aby dobrze zatrzymuje płyn w szklanym pojemniczku i postawiła go na biurko. Siadła na ulubionym fotelu, wyjęła podręcznik i zaczęła przekręcać kartki w poszukiwaniu ostatniej lekcji.
Wkroczyła do środka. Myślała, że się spóźni, a tu pusto. Skinęła głową w stronę nauczycielki i siadła w środkowej ławce przy oknie. Rozłożyła się i czekając na innych patrzyła przez okno na podwórze. Widać było Zakazany Las, jezioro. Aż chciało się wyskoczyć i polecieć ku cudom przyrody. Ach... westchnęła cicho.
Spojrzała znad opasłego tomu podręcznika do Transmutacji przed siebie. Widząc jedną uczennicę uśmiechnęła się w jej kierunku i wstała, podchodząc do tablicy. Wyjęła różdżkę i po chwili na ciemnej zieleni tafli tablicy pojawiły się duże słowa: ,,Prawa Gampa i Cristoffa" Machnęła różdżką ponownie i pod słowami znalazła się pierwsza formułka: Pierwsze prawo Cristoffa "Transmutacja jest tym bardziej złożona, im bardziej złożony jest subprodukt i produkt transmutacji". - Otwórz podręcznik na rozdziale trzecim i powiedz mi, jak rozumiesz to prawo, panno...? Zwróciła się do nowej uczennicy, odwracając się szybkim ruchem w jej stronę.
Otworzyła mozolnie podręcznik z trudem budząc się ze swoich rozmyśleń. "Transmutacja jest tym bardziej złożona, im bardziej złożony jest subprodukt i produkt transmutacji" -Trudniej transmutować jest subprodukt który składa się z wielu części niż subprodukt który składa się z jednej, tak samo jak trudniej jest transmutować coś w produkt który jest złożony z wielu części niż w produkt, który składa się z jednej części - odpowiedziała. Szkoda, że była sama. Może i więcej się nauczy i szybciej wyjdzie, ale będzie musiała odpowiadać na każde pytania nauczycielki. Koszmar...
Zastanowiła się chwilę nad tym o czym powiedziała dziewczyna. - Hmmm... można to wyjaśnić prościej. Zacznijmy od tego, co nazywamy subproduktem i produktem transmutacji, co to dokładnie jest. Subprodukt (inaczej zwany substratem) - jest to przedmiot bądź organizm, KTÓRY transmutujemy. Przykład: przy transmutacji żaby w muchę subproduktem jest żaba. Produkt - jest to przedmiot bądź organizm W KTÓRY transmutujemy. Przykłąd: przy transmutacji sowy w żabę produktem jest żaba. Transmutacja jest trudniejsza, jeśli mamy do czynienia z trudnymi rzeczami, złożonymi, które chcemy zmienić. Łatwym substratem i produktem są na przykład rzeczy martwe, jak kamień czy kawałek szkiełka. Trudniejsze są wiec organizmy żywe- istoty. Na ostatniej lekcji mówiliśmy o profesorze Svoray'u, który udowodnił, że łatwiej jest transmutować przedmioty z tego samego tworzywa- np drewniany ołówek w drewniane krzesło. Zapisała niektóre formułki na tablicy a skończywszy, podeszła do swojego biurka, zapisała notatkę w zeszyciku i znów machnąwszy różdżką, napisała na tablicy: Drugie prawo Cristoffa "Wszystko na świecie jest materią, więc można to poddać przemianie transmutacyjnej. Jedyną rzeczą, której nie można transmutować jest próżnia kosmiczna." - Masz jakieś pytania co do pierwszego prawa albo drugiego?
-Nie mam - odpowiedziała po chwili zastanowienia nad prawem drugim. Przetransmitować próżnię kosmiczną, to mógłby być cel, dla wariatów. Ale kto tu nie jest wariatem. Zapisała coś na pergaminie, chociaż wiedziała, że wszystko zapamięta. Niezastąpiona pamięć panny Arabel, tylko pozazdrościć. Czekała na następne pytanie albo polecenie. Miała zamiar tej nocy wybrać się do ZL, do swoich tajemniczych zwierzątek. Już nie mogła się doczekać, na razie jednak trwała lekcja i to na niej starała się skupić.
- Świetnie- uśmiechnęła się do niej i podeszła znów do swojego biurka. Odsunęła jedną z szuflad i zaczęła wyciągać z niej najróżniejsze rzeczy. Znalazły się wśród nich czasem dziwne- jak czajnik a inne dość zwykłe- jak plastikowy widelec i łyżka. Wrzuciła szybkim ruchem wszystkie inne rzeczy z blatu biurka wprost do szuflady i wzięła dwie pary plastikowych łyżeczek. Podeszła z nimi do ławki dziewczyny i dała jej plastikową łyżkę. - Skoro można przetransmutować wszystko, jeśli nie jest to próżnia, jeśli substrat jest mały i łatwy do transmutacji, to tą łyżeczkę wykonaną z plastiku bardzo łatwo jest zmienić w plastikowy widelec. Wyciągnęła różdżkę i na początku zaczęła rysować w powietrzu półkole w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, zrobiła ukośną linię, machnęła różdżką do tyłu i w górę, po czym wypowiedziała zaklęcie DEROPLAW (akcent na de i law) Już po chwili z plastikowej łyżeczki powstał plastikowy widelec. - Proszę, teraz twoja kolej.
Pokiwała głową, wyciągnęła swoją różdżkę i wykonała taki sam ruch jak nauczycielka. Półkole w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, ukośna linia, tył, góra. -Deroplaw - powiedziała dość głośno pamiętając o dwóch akcentach. Patrzyła na łyżeczkę, mając ogromną nadzieję, że nie ma pecha i zaraz zobaczy przed sobą plastikowy widelec. Zapamiętała zaklęcie, aby potem zapisać je w księdze zaklęć które zna. Księga oczywiście znajdywała się w jej umyśle.
Była spóźniona. Bardzo spóźniona, i to na swój ulubiony przedmiot. -Dzień dobry, pani profesor. Przepraszam za spóźnienie-Powiedziała szablonowo i zajęła swoje ulubione miejsce przy oknach. Szybko rozpakowała zawartość torby, na którą składały się notatnik, kałamarz oraz jej cudowne, samopiszące pióro, cenny owoc ostatniej wyprawy do Hogsmade. Zauważyła, że nauczycielka tłumaczy jakieś zaklęcie. Jupi! W końcu coś innego niż wkuwanie na pamięć biografii czarodziejów.
Roberto szedł powoli na lekcje,wiedział że był spóźniony,ale jakoś go to mało obchodziło.Wszedł do sali,i usiadł w ostatniej ławce bez słowa wyjaśnienia,nie miał ochoty się tłumaczyć z powodu jego spóźnienia,najwyżej straci klika punktów dla swojego domu,i tak nie mieli szansy na puchar domu,więc kilka punktów w te czy w tamte,nie sprawiało wielkiej różnicy.Roberto nie patrzył kto jest w klasie,a powód był dosyć oczywisty.Wyjął książkę i wpatrywał się w nią uparcie próbując coś przeczytać. - Puttana- Wyszeptał sam do siebie,kiedy stwierdził ze literki mu uciekają,miał nadzieje że nikt nie wie co to znaczy...
Och...obróciła się gwałtownie, modląc się, żeby chłopak nie rozpoznał jej twarzy. Roberto! No tak, kiedyś musieli się spotkać, ale nie spodziewała się, że będzie to podczas jednej z lekcji! Ostatnie dni spędziła na rozmyślaniach, płakaniu w poduszkę i na ramię Fran, klnięciu i bębnieniu bez sensu w struny gitary, tak, że biedaczka zyskała parę nowych znamion czasu. Planowała się nawet utopić, a to wszystko przez jej własną głupotę! Jak mogła odrzucić taką szansę od losu?! Cholera jasna, przecież życie to nie ciasto z rodzynkami, nie można wybrać tego kawałka, w którym jest ich najwięcej! Postąpiła głupio, egoistycznie, a przede wszystkim bezdusznie, i miała wrażenie, że złamała chłopakowi serce. Podjęła decyzję o rozmowie po lekcji, kiedy już znajdą się na korytarzu, a póki co skupiła się na próbach zamiany łyżki w widelec i z powrotem, co przy rozchwianych nerwach wcale nie było łatwe
Roberto wyjął różdżkę bo chyba trzeba było to zrobić,i coś w coś zamienić,bo to chyba taka lekcja była,więc machał bezsensownie,za grosz się nie starając.Nie dla tego że go to nie obchodziło,wręcz przeciwnie lubił transmutacjie,tyle że nie umiał się skupić już od kilku dni,skupiał się jedynie na jednej żerzy,a właściwie na jednej osobie.Kilka razy z jego ławki słychać było silny wybuch,jeszcze trochę a Roberto wy nalezie jakieś zaklęcie wybuchające a nie zamieni łyżkę w widelec! Jeżeli jednak miałby wynaleźć jakieś zaklęcie,to najlepiej takie co wyeliminuje mu uczucia...
Głupia łyżko, masz być widelcem! To było na nic. W teorii mogła po prostu powiedzieć do różdżki coś po łacinie, gdyż tylko ten znany jej język różdżki ogarniały, ale przecież musiała ukończyć to durne zadanie! Jednak na nic się to zdawało, gdyż kiedy tylko udało jej się dobrze zaakcentować zaklęcie, w połowie słowa słyszała huk z tyłu i patrzyła z beznadziejną troską, czy chłopakowi nic się nie stało. Ech...Roberto był typem ludzi od których nie można odciągnąć wzroku nawet, kiedy mają cały osmalony nos. Zaczęła fantazjować o jego czarnych oczach, popadając w kompleksy uświadamiając sobie, jak bardzo jej szare musiały się wydawać nieczułe. Pasowała do nich. Prawda bolała jak sztylet. Ze zdenerwowania ( i żeby ukryć ewentualne łzy) wyciągnęła ze swoich włosów pałeczki i wcisnęła je do torby, porządnie się czochrając.
Roberto po kolejnej nie udanej próbie miał ochotę powiedzieć "Chrzanie to..." I od tak sobie wyjść,ale mimo wszystko nie chciał i nie mógł,więc nadal tkwił w tej sali,i w końcu może po trzydziestu minutach, może krócej może dłużej.Tak czy owak w końcu napotkał jej spojrzenie,a raczej ona jego,gdyż w końcu Roberto od warzył się unieś głowę do góry i spojrzeć na nią.Oh! Jak Roberto pragnął by jego spojrzenie pełne było nienawiści,odrazy i było zimne,zamiast tego jego spojrzenie wyrażało,ból,głębokie uczucie,o którym wolał nie myśleć i coś jeszcze,coś co Robertowi z pewnością by się nie spodobało gdyby wiedział jak na nią spojrzał.Tak to spojrzenie z pewnością wyrażało więcej niż tysiące słów,chciałby ją zignorować i udać że nic się nie stało,i tak by umiał postąpić z każdą osobą, przecież aktorem był doskonały prawda? Prawda,z tym że gówno prawda,nie był aktorem doskonałym skoro nie umiał przed nią udawać,wystarczyło spojrzeć w jej oczy,a Roberto prawie się popłakał....
Spotkała w końcu jego wzrok. Ech...dlaczego nie mogła mu przekazać myśli? Jej sytuacja była po prostu opłakana. Co gorsza, w jej świadomości zaczęły się ujawniać geny jej matki, trzy razy próbowała się samo okaleczać. Podczas tych kilku godzin, jakie ze sobą spędzili, dosłownie uniezależniła się od jego uśmiechu. Nie spodziewała się, że tak bardzo jej go będzie brakowało. Spójrz na mnie! Też jest mi ciężko! Błagam, zapomnijmy o tym, spróbujmy jeszcze raz!. Czy aby na pewno nie słyszał? Patrzył na nią tak jakoś dziwnie...nie! Nie mogła wytrzymać! Pieprzyć laskę od transmutacji, pieprzyć wszystkich. Wstała, wzięła torbę i rzeczy, po czym przesiadła się do jego ławki -Źle to akcentujesz-powiedziała głośno, żeby wszyscy myśleli , że odezwała się w niej dobra matka Teresa z Kalkuty, zaś szeptem dodała: -Przepraszam. Przepraszam za wszystko. Przepraszam, że uciekłam. Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę-była zdesperowana, nie widziała innego wyjścia,nie potrafiła spokojnie wysiedzieć całą lekcję, z uczuciem jego obecności w odległości zaledwie kilku metrów.
Roberto nawet nie zauważył że cały czas na nią patrzył,nie umiał przestać,aż w końcu dosiadła się do niego i powiedziała to co powiedziała,W Robercie serce zabiło mocniej,jednak odwrócił wzrok znowu patrząc na książkę.Nie wiedział co ma odpowiedzieć na to co mu powiedziała,w końcu do niej wyszeptał. - Nie przepraszaj,proszę wszystko ale nie to...Zrób co chcesz,wlani mnie spoliczkuj pobij,czy cholera wie co jeszcze,ale nie przepraszaj! Nie za coś,co było dla mnie najwspanialszą chwilą,a raczej całym dniem w moim życiu.Wiem że cie przestraszyłem tym co powiedziałem,nie wiem co we mnie wstąpiło...- Ostanie słowa były kłamstwem,bo Roberto zdawał sobie sprawę z tego co w niego wstąpiło,ale nie chciał się do tego przyznawać.Oh jak rozmowa z nią jest teraz ciężka,tak mu ciężko nie palnąć lub nie zrobić czegoś głupiego,wszystko popsuł i chrzanił.Roberto nie potrafił udawać,nie przed nią że nic dla niego nie znaczy,lecz nie mógł też jej tego powiedzieć,bo skończyło by się jak ostatnio.Jedyne o czym teraz marzył Roberto,to o przybyciu jego brata,niech to wszystko się w końcu skończy!
Ostatnio zmieniony przez Roberto Volpe dnia Sob 16 Kwi 2011 - 14:43, w całości zmieniany 1 raz
Popatrzyła na dwie kolejne osoby przybyłe na jej lekcję, kiwnęła im głową na przywitanie i obserwowała ich zmagania z zaklęciem. Chłopakowi widać, w ogóle nie wychodziło, a te wybuchy świadczyły o dekoncentracji. Nie chciała uczyć ich o podstawach rzucania zaklęć bądź transmutacji- na pewno wiedzieli o tym dobrze, wszak żadne z nich nie chodziło do pierwszej klasy. - Dobrze, komu udało się zamienić łyżeczkę w widelec- gratuluję, plus pięć punktów dla każdego. Jeśli nie udało się to znak, że trzeba to przećwiczyć. trzeba, bo to jest prosta zamiana, jedna z najłatwiejszych. Spojrzała na wiekowy zegarek stojący na jednej z szaf. Mieli wprawdzie jeszcze kilkanaście minut, jednak na kolejne przećwiczenie zaklęcia nie było czasu. - przepiszcie z tablicy definicje i jeśli nie rozumiecie ich dobrze, to możecie przyjść do mojego gabinetu- chętnie poświęcę swój wolny czas na korki... to jest korepetycje. Szybko poprawiła się mając nadzieję, że jej reputacja nauczycielki nie ucierpi na tym. - Na następnej lekcji pokażę wam już o wiele trudniejsze rodzaje transmutacji, dlatego musicie poćwiczyć najpierw te łatwiejsze. Będę wymagała od was dużego skupienia... Spojrzała na chwilkę wymownie w kierunku chłopaka i uśmiechnęła się do klasy. - To wszystko na dziś, dziękuję- jesteście wolni.
Udało jej się, ale jakoś bardzo się tym nie cieszyła. Z resztą była jedyną osobą, której pani wytłumaczyła zaklęcie. Przepisała definicje, a kiedy pani ich puściła zniknęła jak po machnięciu różdżki. Na szczęście zdążyła spakować książkę i pergamin do torby. "Deroplaw" zapamiętała. Mknęła przez korytarz jak głupia. Nie mogła się doczekać nocnego spaceru.
- Och... co za dzień...- tym właśnie zdaniem powitała pustą jeszcze klasę transmutacji, z jej wszystkimi starymi sprzętami, ławami, podręcznikami walącymi się od niepamiętnych czasów na półkach i szafach w klasie. Miały jednak one swój klimat, który nadawał temu pomieszczeniu miano klasy. Usiadła na biurku wyjmując z nowej torebki od Prady , przesłanej jej przez matkę pergaminy i podręcznik a po dłuższym zastanowieniu i lusterko wraz z ulubioną szminką. Szybko ale precyzyjnie pomalowała usta i odstawiła je na biurko czekając na uczniów.
Z zupełnie niewiadomych przyczyn (pewnie z nudów, bo jakże by inaczej) weszła po tych wszystkich upiornych stopniach aż na piąte piętro, by zaszczycić nauczycielkę transmutacji (której tak btw nigdy nie widziała na oczy) swoją obecnością. Pogoda na dworze nie spełniała jej oczekiwań, a zaleganie w lochach także straciło swój dawny urok. Bez zastanowienia weszła do całkiem pustej klasy i zlustrowała równe rzędy ławek. - Ładna torebka. - rzuciła całkiem szczerze bez powitania i oparła się o ławkę, czekając czy ktoś inny raczy się zjawić. Rzucanie komplementów nauczycielom wcale nie należało do zwyczajów Alexis i na pewno nie zamierzała darzyć Trace jakimś szczególnym uczuciem, ale fakt faktem trzeba było przyznać, iż w dokonała dobrego wyboru. Jeśli chodzi o ślizgonkę, to nawet nie planowała, że w tej chwili znajdzie się właśnie w tym miejscu, toteż nie posiadała podręczników, ani w gruncie rzeczy niczego do pisania. Zastanawiała się czy w ogóle jest zapisana na lekcje transmutacji.
Do sali weszła jakaś dziewczyna- ślizgonka, której akurat Cornelia nie mogła w ogóle skojarzyć. Zapewne była pierwszy raz na jej lekcji. - Dziękuję, warta była swojej ceny... Spojrzała na torebkę, włożyła do niej szminkę i lusterko. Skierowała swój wzrok ku dziewczynie- już sama jej mina wskazywała, że nuda chyba za bardzo jej doskwierała. Oczywiście i brak jakiejkolwiek torby z pergaminami wnioskował, że przyszła tu chyba prosto z korytarza. Nie schodząc z latu biurka wyjęła różdżkę i machnęła nią w stronę tablicy, na której pojawiły się słowa: Pierwsze i drugie prawo Gampa. -Chcesz coś do notowania, czy zapamiętasz?
Weszła na lekcje, spóźniona, ale jednak! Od razu wysłała promienny uśmiech do nauczycielki, żeby zatrzeć złe wrażenie. -Dzień dobry, pani profesor-wręcz świergotała. Powodu nie było, po prostu czuła się orzeźwiona, jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody na jej własną prośbę. Nucąc pod nosem ballad of mona lisa, przysiadła na swoim ulubionym miejscu, przy oknie.