Klasa ta znajdująca się na piątym piętrze, jest jedną z największych w zamku. Przestronna i dobrze oświetlona zapewnia przyjemną atmosferę. W końcu sali znajdują się wysokie półki po brzegi zapełnione różnymi przedmiotami, które zapewne nieraz były transmutowane. Między nimi widnieją także najbardziej znane książki dotyczące tego przedmiotu.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Transmutacja
Wchodzisz do Klasy Transmutacji, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Transmutację. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Patton Craine oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Stavefjord. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z transmutacji można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Przytocz i opisz dokładnie pierwsze prawo Gampa. 2 – Przytocz i opisz dokładnie drugie prawo Gampa. 3 – Opierając się o prawa Gampa stwierdź, czy można transmutować następujące przedmioty: ołówek, sowa, duch, eliksir Felix Felicis, różdżka. 4 – Podaj trzy zaklęcia wpływające na zmianę wyglądu przeciwnika i opisz ich działanie. 5 – Podaj trzy zaklęcia pozwalające na przemianę przeciwnika w stworzenie i podaj ich działanie. 6 – Podaj nazwę i opisz dokładne działanie zaklęcia, tworzącego iluzję osoby rzucającej to zaklęcie.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Transmutuj jabłko w dwie gruszki, a następnie zamień jedną gruszkę w ołówek, a drugą w świecę. 2 – Zmień trzy kamienie w ptaki - kanarka, papugę i wronę. 3 – Transmutuj figurkę trytona w małego smoka, a następnie pokieruj nim tak, aby okrążył salę dwukrotnie. 4 – Zamień dzban w dynię, a następnie przywróć go do pierwotnej postaci. 5 – Wydłuż kielich, zmień szkło w plastik oraz zmień barwę tworzywa na czerwoną. 6 – Zmień kolor płótna, w które ubrana jest kukła, na zielony. Zmień wygląd kukły używając trzech dowolnych zaklęć transmutacyjnych - przed każdym zaklęciem powiedz, jaki chcesz osiągnąć efekt.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Transmutacja:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Zadowolona wyjęła różdżkę i mocno trzymała ją w dłoni. Niech by tylko ktoś śmiał ją wyrwać! Jej cudowny magiczny patyk, w którym jest włókno z serca jednorożca. Jednorożce są taaaaakie ładne! Kiwnęła główką na znak, że rozumie i uważnie patrzyła, jak to robi panna Trace. Zaczęła ją nawet lubić. To wspaniale, że przeprowadziła lekcję dla jednej uczennicy, zwłaszcza tak niechętnej. Niezauważalnie przewróciła oczami, gdy profesorka pochwaliła swoją przetransmutowaną igłę. Nie spotkała jeszcze żadnego nauczyciela, który by cieszył się ze swojej roboty. Ludzie są różni, a o gustach się nie dyskutuje, wiem. Zrobiła wszystko według wskazówek Cornelii. Była skupiona oraz oczyściła umysł. Udało się jej zapomnieć o kłopotach. Obrót, góra ii.. - Pinepa! - krzyknęła i nawet zaakcentowała. ..ii zdecydowany ruch dłoni. Idealnie, teraz leżała przed nią zapałka.
Odsunęła się trochę od dziewczyny, żeby dać jej pole do popisu. Gryfonka wykonała kilka ruchów różdżką, na jej twarzy widać było skupienie iii.... -Super Kathleen! Udało ci się!Chyba zacznę mysleć, że masz do tego talent- uśmiechnęła się do niej. Może i każdy czarodziej potrafi czarować, ale transmutować jedną rzecz w inną- do tego trzeba mieć to coś. Zastanawiała się, czy pokazać następne zaklęcie, ale spojrzała na zegarek- było już dość późno. -No dobrze, na dziś koniec. Na następnej lekcji jak zwykle trochę teorii- mam nadzieję, że lubisz historię? Bo będą omawaini najbardziej znani( co nie oznacza, że byli święci) magowie, którzy przysłużyli się w odkrywaniu transmutacji. A potem coś transmutujemy, albo pobawimy się transfiguracją. Masz może ochotę na nowy kolor włosów?- spytała śmiejąc się do dziewczyny. Zauważyła, że dziewczyna była naprawdę fajna, zazwyczaj uczniowie przychodzą z łaski na lekcje, ale jeśli nadal tylko ona będzie przychodzić, to na pewno nie będzie płąkać- wręcz przeciwnie- będzie się ciezyć z takiej uczennicy. Już ona to załatwi, żeby te lekcje nie były nudne...
Weszła powolnym krokiem na piąte piętro. Była strasznie znudzona całym tym spokojnym dorosłym życiem - chciała się przenieść kilka lat wstecz- imprezy. zabawy, wypady ze znajomymi... Kto by pomyślał, że wyląduje znów w szkole ale tym razem jako nauczyciel? Otworzyła drzwi klasy jeszcze całkiem pustej. -Ciekawe czy ktoś dziś przyjdzie.... Mówienie do pustego pokoju może nie było zbyt mądre, ale w tych słowach kryła się nadzieja na zrobienie w końcu jakiejś lekcji. Usiadła przy biurku i rozłożyła się na wygodnym fotelu czekając na uczniów
Weszła do sali do Transmutacji. Ostatnio i tak opuściła zbyt wiele zajęć. Musiała to nadrobić. - Dzień dobry -powiedziała do nauczycielki, siadając w swojej ławce. Nikogo innego nie było. W sumie, mogła się tego spodziewać. Uczniowie opuszczenie lekcji mieli chyba we krwi. Jej się zdarzało tylko czasem, gdy źle się czuła, albo miała doła. A po śmierci Daniela ciągle miała doła. W końcu go kochała, nie? A śmierci ukochanej osoby nie można od tak sobie, zapomnieć.
Spojrzała na otwierające się drzwi klasy. Weszła przez nie jakaś krukonka. Cornelia od razu przypomniała sobie czasy szkoły, kiedy też była w cudownym Ravenclaw... Wspaniałe czasy i ile zabawy! -Dzień dobry-uśmiechnęła się do dziewczyny. -Zaczekamy jeszcze chwilkę na inne osoby i zaczynam lekcję.
Nauczycielka była w wspaniałym humorze. Najwyraźniej ona nie wiedziała, ani nawet się nie domyślała jak w tej chwili czuje się Jane. Trudno. Krukonka skinęła głową i otworzyła podręcznik. Powoli zaczęła czytać o tym, co straciła, gdy płakała w Pokoju Wspólnym. Do jej oczu znów napłynęły łzy. Szybko spojrzała z sufit, by ukryć je przed nauczycielką. A już myślała, że jest okej. Że znów może normalnie funkcjonować. Chyba się trochę pomyliła. Wróciła do czytania, oddychając głęboko. Nauczycielka pewnie już pomyślała, że Jane jest świrnięta, ale co tam! Kto by się tym teraz przejmował?
Jak zwykle była niecierpliwa. Ile można na nich czekać? Uparty charakter dał za wygraną. -Dobra, zaczynamy, już mi się nie chce czekać na spóźnialskich. Spojrzała z uśmiechem na dziewczynę. -Przepraszam, dobrze się czujesz? Bo jakoś nie wyglądasz na szczęśliwą. Wieem, lekcje są zazwyczaj nudne, ale moja chyba nie jest taka zła, żeby płakać? Uśmiechnęła się do niej łagodnie podchodząc do jej ławki.
Jak zawsze po prostu zapomniała o lekcji. Nic dziwnego, skoro ostatnimi czasy było z nią źle. Bardzo źle. Częste bóle brzucha, który domagał się znacznie większej porcji jedzenia (nie, nie anoreksja), głowy, która wręcz błagała o to, aby Kathie przestała wreszcie wyżywać się na niej. W końcu głośne granie na gitarze raczej nie pomaga w rozwiązywaniu problemów. Tak więc siedząc w dormitorium (jak zawsze) postanowiła posprzątać pod łóżkiem. Natknęła się tam na plan lekcji i zerknęła na niego przelotnie. PIĄTEK - 19.00 transmutacja. W nieco szybszym tempie niż dotychczas założyła sweter. Była nieco zła na nauczycielkę, gdyż nie wstawiła jej punktów podczas poprzedniej lekcji, no ale nawet ją polubiła. Spokojnym krokiem weszła do klasy. - Przepraszam i dzień dobry - mruknęła. Rozejrzała się po sali. Och, jakie tłumy! AŻ jedna osoba, wow! Jane ? Jane Stivenson ? Tak, to ten rudzielec, którego Kath kiedyś wprost nienawidziła. Wykrzywiła usta, w coś, co nawet nie można nazwać uśmiechem. W końcu wymuszone gesty są najgorsze. Powiedziała krótkie "cześć" i usiadła w ławce obok. Zawsze lubiła siedzieć sama i w spokoju jeść żelki, które miała przy sobie.
Jane zdała sobie sprawę, że nauczycielka zwróciła się do niej. Jasny gwint! I co ona miała teraz powiedzieć? Prawdę? - Nie, nie. Naprawdę lubię ten przedmiot i panią. Ja po prostu... Mam ciężkie dni. Odszedł ktoś, kto był dla mnie bardzo ważny. I... jeszcze nie doszłam do siebie. Przepraszam –ostatnie słowa mówiła już szeptem, ale wiedziała, że nauczycielka i tak ją słyszy. Oblała się rumieńcem i zrobiło jej się gorąco. Nieśmiało podniosła wzrok na nauczycielkę, która, swoją drogą wyglądała na bardzo miłą osobę. Ale dla Jane wszyscy nauczyciele byli mili. Mała, uczynna, nigdy nie sprawiała kłopotów. Jak tu jej nie lubić? W tej chwili do sali weszła Kathleen. Jane nigdy za nią nie przepadała. Skinęła jej głową i znów zaczęła czytać, czekając, aż lekcja się zacznie.
Bell sobie pomyślała, że warto by przyjść na transmutację. Chociażby dlatego, że ten przedmiot znany był z napraaawę często zmieniających się nauczycieli, chciała więc zobaczyć na kogo trafiło tym razem. Ciekawe czy i na tę osobę zadziała ta nieoficjalna klątwa, zupełnie jak na nauczycielu OPCM, za czasów Harrego Pottera, i również odejdzie po maksymalnie dwóch-trzech miesiącach? Bez wątpienia. Dlatego, warto było zobaczyć o kim będzie się potem plotkowało, hyhy. Tak więc przyszła, sporo spóźniona, ale właściwie nie zadawała sobie z tego sprawy. Nie miała pojęcia o której zaczyna się lekcja, więc ważne, że była. A jak zobaczyła, że w klasie prócz nauczycielki jest jeszcze tylko Jane i Kath, to w ogóle była pewna, że lekcja dopiero co się zaczęła. - Dzieeeń dobryy - przywitała się, lekko przeciągając sylaby i usiadła z gryfonką, uśmiechając się przy tym do niej. Była wprost PEWNA, że ta ucieszy się z towarzysza do jedzenia żelków. Krukoniasta zaczęła coś gadać o kimś kogo utraciła. Wtedy sobie przypomniała, to przecież o Danielu mowa. A więc jednak.
Miała pewne wątpliwości co do tego, czy dziewczyna będzie w stanie cokolwiek zapamiętać z lekcji. W takim stanie? No ale cóż, musiała w końcu zacząć lekcję. -Witamy - posłała uczennicom uśmiech. Odwróciła się do tablicy, machnęła różdżką i pojawił się na niej napis : Odkrywcy w dziedzinie transmutacji -Mam nadzieję, że lubicie historię? Dziś trochę teorii a potem przejdziemy do praktyki- będą zaklęcia. -A więc, Kathleen, powiedz mi proszę coś o wzbogaceniu się pewnej czarownicy Kirke. Jak do tego doszło, że nawet bez jednego galeona w kieszeni miała pałac z pełnym umeblowaniem?
Jej, gdzie ona trafiła ?! Do klasy z nauczycielką i płaczącą Jane. Super. Na szczęście weszła Bell, którą Kath powitała dość entuzjastycznie - Beeeeeeeeellcia! - uśmiechnęła się. Lubiła się zwracać akurat tak do Krukonki. Wyciągnęła w jej kierunku paczkę żelków. W końcu nie będzie jeść sama. Samolubem nie jest, o. Nasza Gryfonka nie wiedziała nic o żadnej tragedii w Hogsmeade, ani tym bardziej o śmierci jednego z uczniów. Zresztą niby jak, skoro ciągle siedziała w pokoju wspólnym ? Zaczęła mimowolnie słuchać nauczycielki. Gdy usłyszała swoje imię, zastanowiła się nad odpowiedzią. Jaka zaś Kirke ?! Cholerka, skąd ona ma to wiedzieć ? Intensywnie myślała, przełknęła żelka. - Transmutowała swoich gości w różne meble - odpowiedziała. Miała nadzieję, że dobrze pamiętała. Opłacało się czytanie bzdur, które są napisane w podręczniku.
Nie, no dość! Dość życia w ciągłym biegu! Obiecywała sobie Krukonka w pośpiechu pakując rzeczy potrzebne na lekcje. Oczywiście wie, że tego nie zmieni. Nawet do tego przywykła. Przywykła tez do tego, żeby ciągle powtarzać, że już dosyć. Biegnąc z wieży Krukonów dokładnie: dwa razy się potknęła, trzy razy wywróciła, cztery razy pomyliła drogę i raz trafiła na Irytka. Klnąc pod nosem, zziajana, dobiegła do klasy transmutacji. Odetchnęła z ulgą. Nie spóźniła się znowu tak dużo jak na nią. Lecz po chwili uświadomiła sobie, że nie była jeszcze na żadnej lekcji nowe nauczycielki. Zacisnęła zęby i zapukała. Weszła z miną niewiniątka. - Dzień dobry, i bardzo przepraszam za spóźnienie. – wyglądała tak, że nawet najostrzejszy nauczyciel by się złamał. Liczyła, że na ten przypadek to podziała. W między czasie ogarnęła wzrokiem klasę. Bell, Kath (na widok których się uśmiechnęła) i Jane (tu się lekko skrzywiła). Wciąż patrząc się przepraszająco na nauczycielkę, zajęła miejsce za Bell i Kath. - Pss – o czym mowa? – zapytała cicho dźgając lekko w plecy Krukonkę.
-Tak, dobrze zapamiętałaś, ale miałam nadzieję na trochę dłuższą wypowiedź. No dobrze, powiem wam, już nie musicie wertować podręczników. Kirke była bardzo potężną czarownicą, żyjącą w XVI wieku w Grecji. Była niezwykle zdolna ale też nie miała żadnych skrupułów, aby swoich gości zamieniać w wyszukane meble do jej pałacyku- pałacyk też nie wziął się z powietrza ani ze sklepu. Był to zamieniony Michał Sędziwój- polski alchemik (ten od złotej wody zmieniającej metale w najprawdziwsze złoto). Idyyla Kirke nie trwała długo bo Averry Smitch, który odkrył jej niecne czyny zamienił ją w świnię. Magia Kirke przestała działać i wszystko powróciło do normy. Spojrzała na klasę. No przynajmniej niektórzy jej słuchają, więc zaczęła mówić dalej.
Jako pracę domową zadaję wam przeczytanie info o Jaronie Svoray'u i Erli Zwingle. Nauczcie się o nich, nie jest tego dużo. Na następnej lekcji będziemy transmutować małe rzeczy, na początek wystarczą. Jesteście wolni, do widzenia!
// sorry, że nie odpowiedziałam na pytanie nim edytowałaś, ale musiałam odejść od komputera :<
- Dzięki - wyszczerzyła się do Kath i wzięła całą garść żelków, by po chwili zacząć je wkładać do buzi, jeden po jednym i powoli je przeżuwać. Wcale się z tym nie ukrywała, ciekawe, że nauczycielka wcale nie zwracało na to uwagi... Ale to też dobrze o niej świadczyło, to znaczy z perspektywy uczniów, bo ktoś po fachu mógłby tego nie pochwalać. Odwróciła się, jak ktoś ją dźgnął w plecy, miała zamiar zacząć się wściekać czy coś, że "jak to tak może jej przeszkadzać, kiedy próbuje słuchać", ale zobaczywszy Naomi, od razu się rozpogodziła. - O Kirke - powiedziała tyle, co zdołała zrozumieć. - I tyle właściwe, ogółem nic ciekawego. Aż zatęskniła za transmutowaniem żółwi i, achhh, całą ich hodowlą w szafie! To były czasy. W ogóle, to Franklin gdzieś się zapodział... ale to tak dawno było, może gdzieś spacerował po Howgarcie i żywił się pająkami? Zapisała pracę domową. Ojacie, co to za nazwiska? Zupełnie nic nie pamiętała, będzie musiała sobie poczytać podręcznik!
O, dobrze odpowiedziała! Cudownie, naprawdę. Ona się tu stara, a nauczycielka wypomina jej, że liczyła na więcej. Doceńcie, że Melonik dotarł na lekcję, choć nie jest w za dobrym stanie. I wtedy do klasy zajrzała Naomi. Jej Naomka! Uśmiechnęła się szeroko i poczęstowała żelkami. Zapisała na ręce pracę domową, aby nie zapomnieć, jak to miała w zwyczaju. Dobrze, że tylko nauczenie się, a nie jakiś esej czy jeszcze większe głupstwo. - Hej - przywitała się z panną Young. I wtedy wpadła na bardzo szalony i nieodpowiedzialny pomysł. Cóż poradzić, skoro biedaczka przeżywała jakieś dziwne załamanie nerwowe ? - Czekajcie - szepnęła do dziewczyn, gdy nauczycielka ogłosiła koniec lekcji. - Mam plan - dodała jeszcze ciszej, aby broń Merlinie, ktoś ją nie usłyszał. Ceniła swoją pomysłowość (ach, ach, jaka skromność) i nie lubiła, jak inni podbierali jej pomysły. Całkiem słusznie, trzeba walczyć o swoje! Teraz wystarczy poczekać aż Cornelia i Jane wyjdą z klasy, a potem wcielić szatańską misję w życie! Czuła, jak ogarnia ją jakaś euforia. Jej, ale te gwałtowne zmiany nastrojów są głupie. Nigdy nie wiadomo czego się spodziewać po nastolatkach.
I znów piątek... Przeddzień weekendu, chociaż teraz dla Cornelii weekend oznaczał siedzenie w zamku, w swoim pustym gabinecie i wertowanie książek, których jeszcze, z nudów, nie przeczytała. Weszła do klasy i swoim zwyczajem otworzyła jedno z okien. Lubiła kiedy do dusznej klasy nie otwieranej przez cały tydzień, wpada rześkie powietrze. Podeszła do biurka i zaczęła przeglądać swoje notatki.
Znalazła! Po niemal połowie godziny szukania (miała nosa, żeby wyjść z dormitorium długo przed czasem) i pytaniu wszystkich po drodze, wreszcie weszła tryumfalnie do klasy z tabliczką "sala transmutacji" przyklejonej zaklęciem do drzwi. Zaraz po wejściu do klasy spojrzała w stronę biurka nauczyciela...i zamarła. Trwało to jednak tylko chwilkę, ponieważ zaraz potem zdobyła się na uśmiech i powiedziała - dzień dobry, pani profesor-do kobiety, którą pozostawiła ogłupioną proszkiem od weasley'ów w kuchni jakiś czas temu. Błyskawicznie zajęła miejsce w drugim rzędzie, przy ścianie, klnąc w myślach. Dotychczas udawało jej się omijać szerokim łukiem nauczycielkę, a na posiłki przychodziła zawsze w zabarwionych zaklęciem na czerń (dzięki czemu mogła wreszcie wykorzystać wiedzę z lekcji transmutacji w praktyce) włosach. Jednak teraz była kompletnie nieprzygotowana. Mogła tylko mieć nadzieje, że "skutki uboczne" opisywane przez sprzedawcę oznaczały utratę pamięci o kilku minutach przed zaaplikowaniem. Wyjęła pospiesznie podręcznik i zaczęła z uporem maniaka skupiać się na przekazaniu nauczycielce przekazu mentalnego "nic nie pamiętasz!!!". Niestety, podejrzewała, że metoda raczej nie zadziała...
Znad swoich stosów kartek, podręczników i innych pergaminów spojrzała na puchonkę, która weszła do klasy. - Witam, pierwszy raz na moich zajęciach? Bo skądś cię... i w tym momencie przypomniała sobie całe zajście, które odbyło się kilka tygodni temu w kuchni. Uśmiechnęła się chytrze do niej ale już po chwili znów wróciła do swojej wyuczonej, pedagogicznej miny. -Przygotuj się, bo jak tydzień temu zapowiadałam, będę pytać z pracy domowej. Mam nadzieję, że ją masz.
Jezus, Maria, Józefie i wszyscy innni mugolscy święci! O czym ta kobieta mówiła? miałą nadzieję, że ma jakiekolwiek pojęcie, o czym kobieta mówi, uśmiechnęła się więc, mając nadzieję, że wygląda słodko i niewinnie i powiedziała: -niestety, nic mi o tym nie wiadomo, jednak mam jakieś pojęcie o przerabianym materiale, sądzę więc, że nie będzie aż tak źle, profesor...-urwała, chcąc usłyszeć jej imie. Oczywiście znała je, jak każdego nauczyciela, dobrze jednak wiedziała, że taki rytułał był w niektórych środowiskach po prostu konieczny.
Widziała zmieszanie dziewczyny, a może by to już lekki strach. No jasne, jak się nie chodzi na lekcje, co w tej szkole jest naprawdę dziwne, bo w klasie nie widziała chyba nigdy dwa razy tej samej osboby, to nic dziwnego, że potem nie zna się materiału. -Cornelia Trace. A Ty jesteś...? Powiedziała sobie, że to od dzisiejszej lekcji będzie zależeć, czy dziewczyna dostanie w końcu ten szlaban czy nie. Jeśli będzie się zachowywać dobrze i wiedzieć co nieco, to może odpuści jej ten wybryk w kuchni.
Aniela Lampadaires. Ale proszę, niech mi pani mówi An.-cała dygotała. miała nadzieję, że zaraz ktoś wejdzie do klasy i nie będzie pozostawiona samotnie na pastwę nauczycielki.-czy może mi pani powiedzieć, jaka właściwie była zadana praca domowa? Niestety, nie znam nikogo, kto chodzi na zajęcia transmutacji, nie mogłam więc nikogo wypytać.
W pierwszej chwili zbulwersowała się tym pytaniem. Obudziła się w niej jej dawna nauczycielka Transmutacji z dawnej szkoły, która za takie pytanie od razu wstawiłaby Trolla, naganę i obcięła z 20 pkt. Ale Cornelia opanowała się i przejrzała swoje notatki. Odchodząc od biurka mówiła: - Praca była z podręcznika, więc jeśli go masz, nie musisz się martwić. Przeczytaj o czarownicy Kirke, Erli Zwingle i Jaronie Svoray'u i zaraz powiesz mi, kim oni byli.
Podeszła do okna, szepnęła zaklęcie i to zamknęło się natychmiast. Podeszła jeszcze do biurka i sprzątnęła resztę pergaminów do szafy stojącej obok. Zapisała nazwisko dziewczyny w dzienniku, aby potem pamiętać, komu ma dać plusa i punkty za obecność. - Jak skończysz, to po prostu zacznij opowiadać. Chyba, że wolisz odpowiadać na pytania zadane przeze mnie? Istnieli tacy uczniowie, którzy zamiast wygłaszać referat, woleli odpowiadać na konkretne pytania nauczyciela. Cornelia nie miała nigdy problemu ani z jednym a ni drugim. Zastanawiała się teraz, czy na koniec lekcji spróbować nowego zaklęcia... Zobaczy ile jej zajmie to czasu
Wolę referować.-powiedziała, i przystąpia do opisywania z pamięci czarownicy kirke -Czarownica Kirke żyła w XVI wieku, na jednej z wysp Greckich. Na jej wyspie nie było praktycznie niczego, więc Kirke zamieniała swoich gości, między innymi Sedzijowa Michała czy czarodziejkę Mirandę w przedmioty codziennego użytku, w tym przypadku, w odpowiedniej kolejności, w pałac i szafę. Averry Smith jednak, odwiedziwszy ją i dowiedziawszy się o jej zbrodniach, postanowił wymierzyć jej sprawiedliwość. Zmienił czarownice Mariannę z powrotem w człowieka i współnymi siłami pokonali Kirke, przetransmutowując ją w świnię. Po rzuceniu tego zaklęcia wszystkie rzucone przez Kirke przestały działać. Averry i Miranda stali się z tego powodu słynni na cały świat magiczny.-urwała, patrząc pytająco na nauczycielkę. Może chciała wiedzieć coś jeszcze? W końcu nie była pewna, czy powiedziała o wszystkim.