- Bo spotkałaś mnie - powiedział skromnie i spojrzał w stronę oceanu. Przez chwilę zastanawiał się nawet czy nie ma ochoty popływać, ale dość szybko odrzucił ten pomysł. Sydney wyglądała na trochę... drętwą. Jednak póki co nie zraził się.
- Rozluźnij się trochę, ze zmartwień się tylko zmarszczki robią - uśmiechnął się ponownie usypując małą górkę z piasku obok siebie.

- Skromność aż od ciebie bije, Alex. - pokazała mu język i oparła się rękoma za plecami. - Serio mówisz? - spytała po chwili i z udawanym zmartwieniem zaczęła dotykać swojej twarzy. - Masz może lusterko? Bo chyba juz się zaczynają robić. - powiedziała dośc szybko, ale po chwili zaczęła się śmiać.

Pokręcił głową na jej 'poszukiwania zmarszczek'. Nie powstrzymał się jednak przed wyciągnięciem ręki i pokazaniu palcem kilku punktów na jej twarzy.
- O i jeszcze tutaj - tym razem puknął ją w czoło. - Stare babcie mogą się schować ze swoimi zmarszczkami przy Tobie - stwierdził kładąc się na piasku.
Próbował usilnie przypomnieć sobie imię brunetki. Nic mu jednak nie przychodziło do głowy, aż w pewnej chwili doznał olśnienia. Przecież to Tabaluga, Sydney... jakaś tam.

- Tak myślisz? To może jakiś konkurs zrobimy? - spytała z usmiechem. - Tylko kto jeszcze by wziął w nim udział? - zastanawia się na głos.
Po chwili jednak spojrzała na chłopaka, bo sie połozył.
- Nie ma wylegiwania się. - powiedziała i wzięła trochę piasku do ręki. Patrzyła to na niego to na piasek w dłoni.

- Podobno jest tutaj bibliotekarka, a one zawsze są stare i pomarszczone, ale trudno jej będzie z Tobą wygrać - zaśmiał się, bo właściwie nie wiedział jak ona wygląda. Nie potrzebował jakoś ostatnio niczego z biblioteki, więc jej nie poznał. - I może jeszcze jakaś pielęgniarka się znajdzie.
Wylegiwanie się było fajne, więc dlaczego miał tego nie robić? Jak mu się znudzi to dopiero znajdzie inne zajęcie. Nawet nie zauważył w jej dłoni żadnego piasku, pewnie dlatego, że słońce świeciło mu w oczy.

- No wiesz. Jak możesz mówić, że przegrają ze mną. Trzeba wierzyć w każdego. - powiedziała i odgrnęła włosy drugą dłonią.
Ona sama nie wiedziała jak bibliotekarka wygląda, bo zbytnio czasu nie miała by tam pójść.Uśmiechnęła się lekko i otworzyła dłoń z piaskiem tuż nad jego twarzą.
- Mówiłam nie ma wylegiwania. - powiedziała czekając na jego reakcję.

- Ja wiem swoje - zapewnił ją i zamknął oczy, teraz było o wiele lepiej. Jeszcze tylko jakaś poduszka by mu się przydała. Albo nie, nie potrzeba. Uśmiechnął się do siebie u ułożył głowę wygodnie na udzie dziewczyny.
- O wiele lepiej - powiedział z przekonaniem w głosie. Kiedy znów wspomniała coś o wylegiwaniu się otworzył jedno oko aby spojrzeć na nią.
- Tabaluga, przecież przyjechałem tutaj się wylegiwać i wyglądać bosko. A, że bosko wyglądam zawsze, więc pozostało mi tylko wylegiwanie się - wytłumaczył jej szybko.

Znów obsypała go piaskiem.
- A ja co? Może nie przyjechałam tu odpocząć? - spytała. - Ale ty mi tu skromnością sypiesz i robisz ze mnie poduszkę. - spojrzała na niego z góry. - Nie za wygodnie ci, co? Usypać ci łózko i poduszkę?

Za pierwszym razem nie poczuł piasku, ale za drugim już tam. Podskoczył jak oparzony i pewnie nabiłby sobie jakiegoś siniaka, gdyby nie leżał na piasku. Przekręcił się z pleców na brzuch aby lepiej widzieć Tabalugę.
- Żadna skromność to szczera prawda - powiedział z udawanym oburzeniem, ale tego nie musiała wiedzieć. Miał dzisiaj wyjątkowy humor, a ostatnio rzadko to się zdarzało.
- Łóżko i tron od razu, przyda się na przyszłość - rozejrzał się dookoła i znalazł trochę cienia - najlepiej tam - wskazał odpowiednie miejsce. - I jak możesz to ozdób je ładnie muszlami.

Zasmiała się widząc jego reakcję, gdy go piaskiem obsypała. Zastanawiała się nad czymś.
- Własnie. Dlaczego Tabaluga? - spytała i spojrzała na miejsce, które wskazał. - Napewno tam? - przeniosła wzrok na niego. - Ozdobię. A jakie łóżko ma byc duże?

Uśmiechnął się do siebie, przytakując jednocześnie na jej pytanie odnośnie miejsca. Był pewien. Było niemal idealne.
- Łóżko najlepiej takie trzyosobowe - powiedział po chwili namysłu. Tak, dokładnie takie będzie dobre. - I żeby nie było za krótkie - chciał się upewnić, że Tabaluga sobie ze wszystkim poradzi i niczego nie popsuje.
- Czy Ty nie chcesz za dużo wiedzieć? - spytał wygrzebując z nudów muszle z piasku. Te większe zostawiał do ozdobienia tronu a małe wyrzucał za siebie.

Związała włosy, by jej nie przeszkadzały.
- W takim razie zabieram się do pracy. - powiedziała wstając i idąc w wyznaczonym miejscu.
Znalazła po drodze jakiś patyk i narysowała na piasku mniej więcej gdzie będzie znajdować się łóżko i jakie będzie duże.
- Taka wielkość wystarczy? - spytała, a słysząc pytanie czy za dużo nie chce wiedzieć uśmiechnęła się. - Jestem po prostu ciekawska.

Westchnął. Czy on zawsze musiał wszystko robić sam? Zwlekł się z wygodnego piasku, który o dziwo mu nie przeszkadzał poprzyklejany do jego ciała. Podbiegł do miejsca w którym narysowała łóżku i położył się tam.
- Może być trochę dłuższe no i szersze, tutaj co najwyżej zmieszczą się dwie osoby - powiedział i usiadł, opierając się o drzewo aby jej nie przeszkadzać.
- Może kiedyś znajdziesz jakiś sposób aby ze mnie to wydobyć - na pewno nie miał zamiaru powiedzieć jej tego tak o.

Zmazała dwie linie i jak mówił zrobiła i szersze i dłuższe.
- A teraz już nie zmienię. - powiedziała i wyrzuciła gdzieś patyk.
Oczywiście zrobiła to specjalnie, że narysowała za małe i musiał się pofatygować. Uklęknęła na piasku i zaczęła sobie budować.
- Ale czemu mi nie powiesz? - spytała i zerknęła na niego. - Chociaż jakąś małą podpowiedź co do tego sposobu?

Przechadzała się plażą, brodząc stopami w krystalicznie czystej i całkiem ciepłej wodzie. Powietrze było tu tak cudownie orzeźwiające, że aż zachęcało do kąpieli. Torres szła jednak przed siebie dopóki nie zauważyła dwójki uczniów zajętych sobą. Już z daleka rozpoznała Alexa, z którym umiarkowanie często rozmawiała. Za chwilę dziewczyna odeszła kawałek i zaczęła coś kreślić na piachu. Torres, która jak zwykle musi wszystko wiedzieć, poszła w ich kierunku.
- Cześć Alex - przywitała się z chłopakiem. - Jak ci się podoba na wyspach? - zapytała, nie zwracając większej uwagi na jego towarzyszkę.

Teraz było dobre, nawet nie musiał znów jej poprawić. To dobrze, bo zajął się kolekcjonowaniem kokosów, które leżały pod drzewem.
- Przecież jakbym Ci powiedział nie byłoby zabawy. Więc sama pomyśl - uśmiechnął się do niej. - Zresztą jesteś chyba krukonką, może jakaś książka ci to podpowie? Coś w stylu '101 sposobów na ślizgona' albo coś podobnego. Nie znam się na tym - wzruszył ramionami i przyciągnął kolejnego kokosa bliżej siebie. Miał ich już całe trzy.
Słysząc swoje imię spojrzał w górę i przymknął oczy, kiedy słońce zaczęło go razić. Dziewczyna była mu znajoma, ale miał problem ze skojarzeniem jej imienia w tej chwili. Może za kilka minut mu się uda.
- Gdyby nie kilka mankamentów byłoby całkiem znośnie - odpowiedział Torres. Tak teraz już wiedział z kim rozmawia.

- Przez Ciebie nie będe mogła spać, bo będę wymyślać różne sposoby. - uśmiechnęła się lekko i dalej buduje. - A no jestem krukonką, tylko czasem mam problemy z myśleniem. - zasmiałą się cicho pod nosem.
Przeniosła wzrok na Ślizgonkę co podeszła. Kojarzyła ją, ale nie miała nawet czasu na zastanawianie się skąd. Wróciła do swojego zajęcia.

- Znajdziesz kogoś kto Cię utuli do snu... - o ile trafiłaś lepiej, jeżeli chodzi o współlokatora dokończył w myślach zdanie, nie chciał aby wyszło, że się żali. Sam sobie poradzi ze puchoniastym problemem.
- Może uda Ci się znaleźć jakiś sposób, ale wątpię aby to szybko nastąpiło - podrapał się w głowę i postanowił odpocząć. Zbieranie kokosów zmęczyło go, a tutaj nie było żadnych muszli. Przyglądał się poczynaniom Tabalugi, najchętniej już by położył na swoim wielkim łóżku.

- Mankamentów? - zdziwiła się - Jak można na cokolwiek narzekać w miejscu, jak z jakiegoś cudownego snu? - zadała pytanie, raczej retoryczne. Przeszła parę kroków od drzewa i położyła się na niemal idealnie białym piasku. Był tak przyjemnie gorący, że cieszyła się z ubrania góry od kostiumu. Zamknęła oczy żałując, że nie wzięła okularów przeciwsłonecznych.

- Taa... Jasne. - mruknęła tylko na wzmiankę o tuleniu do snu. - Kiedyś mi się uda znaleść sposób. - powiedziała i znów w ciszy zajmuje sie budowaniem. - A jakie ma być wysokie? - spytała.
Wstała i patrzy na narazie nie wyższe niż 10 centymetrów łóżko. Jak zwykle się o coś nie spytała. Odwróciła się w kierunku chłopaka i czeka na odpowiedź.

- Torres, nie mów, że Tobie wszystko pasuje? - spytał, patrząc w jej kierunku. Nie wierzył to, że jej wszystko odpowiada. Zawsze można znaleźć coś na co można ponarzekać, do czego można się przyczepić i coś co nie będzie w tym kolorze co lubimy.
- Zawsze możesz wpaść do mnie, pewnie już nawet wiesz który jest mój domek - uśmiechnął się i przyjrzał swojemu łożu. - Wystarczy, przynajmniej jak będę spadał z niego będę miał nisko - zauważył.
Zaraz dostanie jakiegoś skurczu karku czy czegoś podobnego. Raz patrzył na Tabalugę, raz na Torres i tak w kółko. Teraz jednak oparł głowę o palmę i dał swojej szyi trochę odpocząć.

Wzruszyła ramionami nie otwierając oczu. Jak na razie nie znalazła zupełnie żadnej wady w dotychczasowym pobycie, a i przyszłość nie zapowiadała się najgorzej.
- Nie, jak na razie wszystko tu mi pasuje. A tobie co przeszkadza? - zapytała bez jakichś większych emocji. Cóż mogło mu się tu nie podobać? Bo chyba nie krajobraz. No chyba, że towarzystwo, co jest wielce prawdopodobne biorąc pod uwagę usposobienie chłopaka.

Skinęła tylko głową i obok narysowała coś.
- Zaraz wracam. - powiedziała i poszła gdzieś.
Odeszła kawałek w poszukiwaniu odpowiednich patyków. Znalazła kilka, więc przyjrzała się im.
- Trzeba będzie je trochę skrócić. - powiedziała cicho i zaniosła je.
Połozyła je koło łóżka i poszła na dalsze poszukiwania.

Od strony domków wędruje na plażę rudowłosa Selena. Lekko skrzywiła się widząc wiele osób, nie lubiła być w centrum uwagi. Rozejrzała się po plaży. Zauważyła na brzegu muszle. Wyciągnęła różdżkę, wycelowała ją w stronę domków -Accio pudełko- Pomruczała pod nosem. Poleciało do niej dosyć duże niebieskie pudełko. Selena podeszła na brzeg, i zaczęła zbierać muszelki. Miała 2/3 pudełka zapełnione muszlami, i poszła z pudełkiem w stronę lasu.

Chętnie poleżałby jeszcze na piachu i się wylegiwał, ale coś mu się przypomniało. Było na tyle ważne, że wstał z piasku i otrzepał się z niego.
- Torres, Torres czy nie mówiłem Ci już kiedyś, że czasem chcesz wiedzieć za dużo? - spytał podchodząc do łoża które zrobiła mu Tabaluga. Przyjrzał się krytycznie, ale po chwili się uśmiechnął.
- Na idę, ale jak wrócę liczę, że tron będzie zrobiony - powiedział oddalając się w stronę domków. - I nie zapomnij o muszlach - krzyknął zanim zniknął na odpowiedniej ścieżce, którą dojdzie tam powinien.

- Cóż, ja nie dałabym rady grać jako obrońca. Ale jeśli jesteś tak wszechstronnie uzdolniony to tylko korzystać - stwierdziła.
Po chwili szli razem w stronę plaży. Co prawda Krukonka jeszcze tam nie była, ale jak można by przeoczyć takie miejsce, przechodząc obok? Po prostu się nie da. Same fale tak przyciągały jej wzrok, że mogłaby patrzeć na nie godzinami. Powinna była pamiętać o aparacie. Tutaj, mógł przydać się w każdej chwili. Dwa tygodnie do wbrew pozorom nie tak dużo by sfotografować wszystko.
- Jesteś taki pewny? - wyszczerzyła się. - Upewnimy się jak tylko wrócimy do Hogwartu, tutaj raczej miotły nie znajdziemy.
Gdy dotarli na plażę, przed wejściem Bell zdjęła buty i złapała je za sznurówki, tak, że przy każdym kroku bujały się raz w jedną, raz w drugą stronę. Będąc całkiem blisko wody, usiadła na ziemi nogi wyciągając przed siebie i podpierając się z tyłu rękami.