Beach Boys śpiewali o Arubie i Jamajce tylko dlatego, że nigdy nie byli na Malediwach! Tutejsze plaże to jedne z tych miejsc, których widok zostaje z człowiekiem do jego ostatnich dni. Krystalicznie czysta woda, niemal śnieżnobiały piasek i mnóstwo palm dających cień i kokosy, doskonale gaszących pragnienie. Tutaj bardzo łatwo zapomnisz o tym, że wciąż żyjesz i nie jesteś w raju. Pamiętaj tylko, żeby zabrać ze sobą nieco świeżych owoców. Tutejsze żółwie z pewnością upomną się o swoje myto, ale w zamian za to, zabiorą cię w niezwykłą przygodę podczas nurkowania.
Mark odwzajemnił uśmiech. Rozpiął koszulę, i po chwili odetchnął z ulgą. -Teraz o wiele lepiej. - Powiedział. - I jak tam się mieszka z Alexem? Ja mieszkam z jakąś Krukonką, niezbyt ją znam, a ty?
Alex, to ten wredny slizgon w moim domku? Niezbyt fajnie.- powiedziała i od razu zrobiła się zła na wspomnienie kłótni o krewetki. -Lubisz pływać?- spytała patrząc na ocean.
Ostatnio zmieniony przez Diana Potter dnia Pon Lip 12 2010, 16:37, w całości zmieniany 1 raz
Ucieszył się, że mu o tym przypomniała. Na śmierć zapomniał o pływaniu. -Tak, oczywiście, a ty? Jeśli tak, to moglibyśmy pójść popływać, bo to gorąco mnie wykańcza. - Powiezdiał, i ręką starł krople potu z czoła, jednocześnie poprawiając sobie włosy.
-Hej a ja? - Powiedział i wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Accio Kufer!- Powiedział Mark z różdżką w ręku. Kufer natychmiast się tu pojawił. Wyjął kompielówki, i powiedział: -Tylko się przebiore. - Powiedział, i poszedł pozsukać przebieralni. Przebrał się, i wyszedł. Poczuł w pełni ulgę. Lekki wiaterek przyjemnie ochłodził jego tors. Schował ciuchy do kufra, i za Dianą wbiegł do wody.
Mark wbiegł do wody chlapiąc ją wodą, więc odruchowo obróciła się do niego plecami. Gdy stanął spokojnie to podeszła do niego i się przytuliła. Po chwili jednak odsunęła się na bezpieczną odległość i zaczęła go chlapać.
Mark uśmiechnął się. Nie wiedział, że istnieje tak ciepły ocean. Woda miała około trzydzieści stopni temperatury. Gdy Diana zaczęła go chlapać, powiedział wyszczerzając się: -To tak ze mną pogrywasz. - Gdy to powiedział, także zaczął ją chlapać. W pewnym momencie zanurkował, i gdy się wynurzył, przytulił Dianę od tyłu. Pocałował ją lekko.
Jaydon potrzebował chwili, żeby się pozbierać, a w zasadzie potrzebował jej, bo nie mógł znaleźć w żadnej kieszeni różdżki. W końcu znalazł ją gdzieś z tyłu granatowych spodni. Wcelował w siebie różdżką i użył niewerbalnie Finito, czy Gryfon nie pomyślał, że jest w starszej klasie, więc umie sobie z nimi poradzić? Spojrzał na rozbierającą się dziewczynkę. Przecież nic nie może jej zrobić, bez przesady. Całe szczęście, że również Mark rzucił na niego zaklęcie. Jay był w coraz gorszym nastroju. Zdjął powoli okulary i wcelował różdżkę w Gryfona, idąc spokojnie za nim do wody. - Nigdy więcej tak nie rób, pedofilu- powiedział powoli podkreślając ostatnie słowo, kiedy znalazł się wszedł w wodę po kostki- Bracchium Emedno- wycedził przez zęby w stronę zboczonego chłopaka. Wcelował idealnie w prawą nogę chłopaka, któremu natychmiastowo znikły stamtąd kości i jego jedna noga stała się kawałem mięsa, nie mogąca podtrzymywać reszty ciała. Jay skrzywił się z obrzydzenia.
-A!- krzyknęła śmiejąc się, gdy Mark ja przytulił. Odchyliła głowę do tyłu i też go pocałowała. W tym momencie Jay rzucił zaklęcie i oboje wpadli do wody. Diana najpierw się zaśmiała lecz gdy zdała sobie sprawę co ich wywróciło zaczęła krzyczeć. Zobaczyła ślizgona stojącego na brzegu. W tym momencie rzuciła się na niego z pięściami. co do bujki wręcz miała wprawę, bo jako dziecko często biła się ze starszymi od siebie o 15 lat braćmi.
Coś podobnego. Większego idioty Mark nigdy nie widział. Masakra jak te dzieci wychowują. Tak rozpieszczają a potem wychodzi takie gówno. Mark doskakał do niego na jednej nodze, wyjął z kufra różdżkę. -Expeliarmus. - Powiedział. Ślizgon został rozbrojony. Gdy zobaczył że Diana chcę się z nim bić serce mu stanęło. Przecież on ją... zrani. Nie, tego było za wiele. Doskakał do niego na jednej nodze. I uderzył go dwa razy z pięści w twarz, co potocznie nazywa się ,,tubą".
Gdy zauważyła co robi Mark stanęła jak wryta. W jednej chwili dorwała różdżkę, wycelowała w ślizgona i krzyknęła: -Densauego!- a zęby jego zęby tak się wydłużyły, ze nie mógł nic powiedzieć.
Ostatnio zmieniony przez Diana Potter dnia Pon Lip 12 2010, 17:41, w całości zmieniany 1 raz
-I więcej nie zaczynaj - Wysyczał Mark, i przewrócił Ślizgona, choć było to trudne, bez jednej nogi. Wziąl Diane za ręke, i na jednej nodze poprowadził spowrotem na brzeg. -Żal mi trochę takich ludzi - Powiedział do niej, i ją pocałował, majtając dziewczynę po głowie kawałkiem mięsa z nogi.
Ostatnio zmieniony przez Mark White dnia Pon Lip 12 2010, 20:09, w całości zmieniany 1 raz
-Mi też.- powiedziała odwzajmniając pocałunek. Była wściekła na tego gościa, że rozwalił im popołudnie. Najchętniej to by mu łeb urwała. Naprawdę współczuję jego lokatorce. Pomyślała. Nic nie mówiąc poszła za Markiem.pomogła Markowi iść.
Ostatnio zmieniony przez Diana Potter dnia Pon Lip 12 2010, 17:51, w całości zmieniany 1 raz
Mark też był nie w humorze. jeden taki głupi człowiek może popsuć całe popołudnie. Bez Ślizgonów było by sto razy lepiej. -Ja zabiore twoje rzeczy, abyś nie musiała dźwigać. - Powiedział, wyciągnął różdżkę, i wypowiedział zaklęcie: -Windgarium Leviosa! - Oba kufry uniosły się w powietrze, a Mark mógł nimi swobodnie sterować, mimo że w jednej nodze nie miał czucia.
Przyszła na plaże z zamiarem zrelaksowania się. Jak chyba każdemu na tym obozie, współlokatorka Alexis nie była taka, jaką sobie wymarzyła. Ale cóż było poradzić. Obserwowała jak jakaś niska filigranowa puchonka, odprowadza utykającego gryfona, który, z tego co pamiętała nie należał do najinteligentniejszych. Siebie warci, pomyślała i skrzywiła się, wyobraziwszy sobie 'szczegóły' tego dziwacznego związku. -Co tu się właściwie stało ? - zapytała, podchodząc do Jaydona.
Zanim podeszła Alexis, Jay zdążył ją sobie naprawić nos Episkey, wyczyścić twarz z krwi Tarego, oraz Finito, powrócić zęby do przedniego, idealnego stanu, w którym były. Ślizgon uniósł głowę, słysząc znajomy głos. Nad nim stała Alexis, jak zawsze wyglądając obłędnie, widocznie zaciekawiona całą sytuacją. - Szedłem sobie- zaczął elokwentne, sprawdzając w okularach, czy aby na pewno jego zęby wyglądają normalnie.- I zobaczyłem tą dwójkę- kontynuował, pokazując głową na parę.- Wymieniliśmy parę nieprzyjemnych zdań... powiedziałem, że ten... Mark jest pedofilem- tłumaczył Alexis, zakładając okulary z powrotem.- W końcu zdenerwował się chłopak i jego dziewczyna, że tak mówię i zaatakowali mnie jakimiś głupimi zaklęciami- kiedy o tym wspominał wykrzywił się lekko. W końcu odwrócił wzrok od oddalającej się pary i spojrzał na blondynkę. - Za to rzuciłem na niego zaklęcie znikania kości... Dał mi za to w twarz, a dziewczynka rzuciła zaklęcie wydłużające zęby- powiedział z lekką kpiną w głosie. Zmierzwił swoje włosy, jak to on i uśmiechnął się po swojemu. W końcu jemu nic nie było, a Gryfon miał mięso zamiast nogi. Usiadł na piasku i spojrzał na Alexis, mając nadzieję, że usiądzie obok niego.
Zadowolona z siebie, że nie założyła wysokich butów, przeszła przez plażę, trzymając w dłoni japonki, stopy zaś mocząc w wodzie obmywającej brzeg. O tej porze było tu tłoczno, gdyż ludzie schodzili się aby obejrzeć ten jakże piękny i romantyczny zachód słońca. Aud spojrzała na ciepłe barwy rozlane tajemniczym sposobem na niebie. Niechętnie, ale musiała przyznać im rację, wyglądał wspaniale. Otrząsnęła się z krótkiego jak na nią zamyślenia i ruszyła w stronę restauracji, pozwalając złotemu piaskowi przykleić się do mokrych stóp. // miałam napisać to wczoraj wieczorem, ale nie starczyło czasu, stąd ten zachód xd'
Usiadła obok Jaydona i zaczęła przerzucać w dłoniach garść piasku. Odwróciła do niego głowę a na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek. -Pedofilem? - powtórzyła i zaśmiała się z tego stwierdzenia. - Może zaczną używać jakiegoś eliksiru postarzającego. Bo ile ona ma lat - zapytała - z dziesięć? - powiedziała z lekką kpiną w głosie. -A ponoć wiek nie jest przeszkodą - westchnęła teatralnie i wzniosła ręce ku niebu. -Świat oszalał. Merlinie, jak ona lubiła przebywać w otoczeniu ślizgonów. To było takie proste i normalne. Żadnych wymuszonych uśmieszków, żadnego szkolenia gry aktorskiej. -Nie powiedziałeś mi w końcu co zamierzasz robić po wakacjach - powiedziała nagle z zaciekawieniem.
Uśmiechnął się lekko na słowa Alexis, który najwyraźniej się z nim zgadzała co do szerzącej się pedofilii. - Powiedziałbym, że jednak z dwanaście- oznajmił poważnym tonem.- To już prawie kobieta- dodał udając powagę i po raz ostatni spoglądając na nietypową parę. - Może za jakieś dziesięć lat będą wyglądali już na normalną parę- zauważył z kpiącym uśmiechem. Położył się na piasku. Musiał przymknąć oczy, bo w takiej pozycji nawet w okularach słońce go raziło. - Chyba będę grał- stwierdził z westchnieniem, kładąc ręce pod głowę, wcześniej drapiąc się po gołym torsie.
-Ale wygląda na dziesięć - skrzywiła się i pokiwała ze zrozumieniem głową. -W Quidditcha ? - zapytała retorycznie. W świecie czarodziejskim nie było drugiej tak popularnej gry. Chociaż Alexis sama nie była wielką miłośniczką latania na miotle, musiała przyznać, że rozgrywki Quidditcha są bardzo emocjonujące -Ciekawe zajęcie. - powiedziała - Wiesz, sława, pieniądze, piszczące, przyklejające się do ciebie fanki - zaczęła wymieniać a jej twarz rozjaśnił szczery uśmiech.
- Acha- mruknął w odpowiedzi. Przez chwilę przeszło mu przez myśl czy nie spali się na takim słońcu bez żadnego kremu, czy eliksiru. W końcu ostatnie na co miał ochotę to siedzieć w domku z czerwoną, obolałą skórą. Ale spojrzał na Alexis, więc szybko zapomniał czym się przed chwilą martwił. - Fakt- powiedział z pogardliwym uśmieszkiem na jej słowa.- Tylko najpierw muszę zrobić coś, żeby się gdziekolwiek dostać. Ale niedługo to rozpracuję- oznajmił z przekonaniem. - Może i ciekawe zajęcie. Zawsze lepsze niż siedzenie w jakimś biurze w Ministerstwie Magii- mruknął wzdychając, jednocześnie mając przed oczami miny rodziców kiedy oznajmi im w końcu czym chce się zajmować.
Odgarnęła z czoła jasne włosy i westchnęła głośno. -Może byśmy się gdzieś przeszli - zaproponowała. Nie lubiła takiej ciszy i spokoju, wolała kiedy coś się działo. Tym bardziej, że już dawno powinna natknąć się na Alexa. Miała nadzieje, że jego współlokator jeszcze nie zwariował. -Może jakiś bar czy restauracja ? - zapytała. - Co o tym myślisz? Wstała strzepała z siebie piasek i wyciągnęła rękę do Jaya.
- Pójdziemy gdzie zechcesz- powiedział uśmiechając się do niej lekko.- Może bar?- zaproponował. Złapał jej dłoń i wstał. Również strzepał z siebie piasek. - To jest gdzieś… Tam- stwierdził machając ręką w nieokreślonym kierunku. Ponownie ujął jej rękę i skierował się w stronę baru. A przynajmniej miał taką nadzieję. Nie mógł się powstrzymać od tego, żeby zerkać co chwila na swoją uroczą towarzyszkę.
Ruszyła na plażę. NIe przeszkadzała jej pora dnia, ani pogoda. Chciała posiedzieć póki mogła sama. Usiadła przy samym brzegu i przejeżdżając dłonią po wodzie. Odgarnęła drugą dłonią włosy, które przesłaniały jej widok i patrzyła gdzieś przed siebie.
Szedł brzegiem rozglądając się dookoła, może akurat dziś znajdzie jakieś ciekawe miejsce na tej wyspie. Albo jakoś odosobnione, zacienione i mało uczęszczane w którym będzie mógł zakopać puchonkę z którą ma dzielić domek. Nawet nie zauważył, że ktoś siedzi przy brzegu i o mało nie wpadł na dziewczynę. Po bliższym przyjrzeniu się jej stwierdził, że gdzieś już ją widział. - Hej. Widzę, że czekasz na towarzysza. To Twój szczęśliwy dzień - uśmiechnął się i usiadł obok niej. Skoro on ją kojarzył to ona go też musiała, dlatego stwierdził, że zna jego imię i nie będzie musiał się przedstawiać.
Siedziała tak w ciszy myśląc nad czymś. Jednak nie dane jej było zbyt długo to wykonywać. Usłyszała, że ktoś coś do niej mówi, a potem siada obok. Nawet nie spojrzała na chłopaka. - Cześć. Może czekam, może nie. - wzruszyła ramionami i dopiero po tych słowach spojrzała na chłopaka. - Tak myślisz? A skąd wiesz, że szczęsliwy?