Beach Boys śpiewali o Arubie i Jamajce tylko dlatego, że nigdy nie byli na Malediwach! Tutejsze plaże to jedne z tych miejsc, których widok zostaje z człowiekiem do jego ostatnich dni. Krystalicznie czysta woda, niemal śnieżnobiały piasek i mnóstwo palm dających cień i kokosy, doskonale gaszących pragnienie. Tutaj bardzo łatwo zapomnisz o tym, że wciąż żyjesz i nie jesteś w raju. Pamiętaj tylko, żeby zabrać ze sobą nieco świeżych owoców. Tutejsze żółwie z pewnością upomną się o swoje myto, ale w zamian za to, zabiorą cię w niezwykłą przygodę podczas nurkowania.
-No...więc pochodzę z Londynu. Po wakacjach idę do piątej klasy. Pochodzę z rodziny czysto krwistej-zachichotała -Co ja plotę-powiedziała zanim ugryzła się w język Delikatnie przysunęła się do niego i powiedziała: -Zamiast mówić o mnie powiedź coś o sobie.-zaproponował czując się dziwnie.
-Yhm-przytaknęła Zaczęła się zastanawiać. Sama do końca nie wiedziała nad czym. Może po prostu nadmorskie powietrze działa na nią tak dziwne. Ale z jej ust wypłynęło kolejne pytanie: -A czy masz...no wież?-nie wiedziała czy to będzie taktownie. Trochę bała się jego reakcji. Przegryzła ze zdenerwowaniem dolną wargę i szepnęła: -Masz dziewczynę?
Po co wysłałaś post dwa razy? Ten drugi usunęłam. Pamiętaj o spacji przed i po myślinku.
Ponownie się uśmiechnał. -Spotykam się z dwiema dziewczynami. Ale nie jestem pewny czy są mną zainteresowane.-Posmutniał mówiąc drugie zdanie, po czym spojrzał na Juliet i uśmiechnął się z powrotem.-A ty masz chłopaka?
-Na pewno są tobą zainteresowane-zaśmiała się -A jeśli chodzi o mnie to nie nie mam chłopaka. I zaczynam myśleć że wcale ich nie interesuje. Mówiąc tak między nami to nie jestem wcale ładna-westchnęła ciężko Chwile potem zaczęła się zastanawiać z jakimi dziewczynami spotyka się Adrian.
-Nie jestem tego taki pewien-Uśmiechnął się .-Jedna niedawno, tak jakby, dała mi kosza. A druga jest trochę dziwna.-Zmarkotniał trochę. -Pleciesz bzdury.-Zaśmiał się.-Jesteś piękna.-Szepnął jej do ucha.
Zarumieniła się na te słowa, po chwili powiedziała -A Mogie cię o coś zapytać, ale uprzedzam że to dości osobiste pytanie?. Miała nadzieje że nie pomyśli on niej źle i nie obrazi się na nią.
- Tak po prostu B? - spytała, zaskoczona.. - Ah, zresztą może być - odpowiedziała uśmiechając się, i wzruszając ramionami. Brook jeszcze raz rozejrzała się po plaży, wracając wzrokiem do towarzystwa. - Może i są nudni, ale zauważ, że tu też już nic się nie dzieje - powiedziała, patrząc sugestywnie na znajomych Alexa, którzy albo usnęli, albo byli temu bliscy. - No i, zaczyna brakować alkoholu - kontynuowała, przeczesując palcami grzywkę, która wpadała jej w oczy.
Zmarszczył brwi i popatrzył w niebo, po chwili ocknął się i uśmiechnął. -Pytaj o co chcesz. Odpowiem na każde pytanie jakie mi zadasz. ...A przynajmniej mam taką nadzieje...-Dodał w myślach.
Dziewczyna ciężko westchnęła na momęt przymknęła oczy i powiedziała cicho: -O jakich mówisz dziewczynach? Pamiętaj że nie musisz odpowiadać-szybko dodała Spojrzała na niego ze strachem widocznym w oczach. Nie wiedziała co teras zrobić czy może odejści, a może zostać i zaczekać na odpowieć.
Pobawił się jeszcze chwilę papierosem zanim go podpalił. - Może być jeszcze L. chociaż B. brzmi lepiej - zauważył wymawiając poszczególne literki alfabetu. Gdyby zaproponował jeszcze jakąś inną sam by się w tym wszystkim pogubił. NA jej uwagę rozejrzał się i spojrzał po kolei na wszystkich którzy siedzieli przy ognisku. - To jakaś zaszyfrowana informacja, żebyśmy zmienili miejsce? - spytał niezwykle błyskotliwie, chociaż co się dziwić po takiej ilości alkoholu.
- Zostańmy przy B, jeśli twierdzisz, że brzmi lepiej - powiedziała, nie chcąc mieszać już chłopakowi w głowie. Czy to ważne, jak będzie ją nazywał? Patrzyła jak Alex zapala papierosa. Pomimo tego, że sama nie paliła, lubiła ten lekko duszący zapach dymu. - Taaaaak - odpowiedziała przeciągając wyraz. - Bardzo subtelnie chciałam zasugerować, żebyśmy się gdzieś przeszli. Oczywiście, jeśli chcesz. - uśmiechnęła się niepewnie.
I tak też właśnie zostanie przez najbliższe minuty, a może i nawet godziny. Później pewnie zacznie jakoś zdrabniać jej imię. Lyn czy coś, bo Brook mu się nie podobało. Jakby ktoś wołał swoją sowę czy inną ropuchę. - Chodźmy - powiedział jednak nic nie zrobił w tym kierunku. Popatrzył jeszcze na swoich towarzyszy, nie wyglądami na takich którym by przeszkadzało ich zniknięcie. - A dokąd idziemy? - spytał jakby miało to dla niego jakieś większe znaczenie. Powoli przeciągnął się i ruszył z piasku. Otrzepał się szybko i nawet wyciągnął rękę do B. aby pomóc jej wstać.
Brooklyn chwyciła wyciągniętą w jej stronę rękę chłopaka, dzięki czemu łatwiej jej było wstać. - Dzięki - odpowiedziała, otrzepując się z piasku. - Właściwie, to jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. Możemy iść gdziekolwiek - powiedziała, uśmiechając się. Było jej obojętne, gdzie pójdą. Właściwie, każde miejsce wydawałoby się idealne w towarzystwie Alexa. Nie chciała tylko siedzieć bezczynnie na plaży, zwłaszcza, że zaczęło jej się robić chłodno. Brooklyn jeszcze raz spojrzała na znajomych chłopaka. Miała nadzieję, że nie będą mieli nic przeciwko ich zniknięciu. Jej wzrok zatrzymał się na siostrze blondyna. Delikatnie rzecz ujmując, nie była w dobrym stanie. - Alex, chyba nie powinniśmy jej tak zostawiać, nie sądzisz? - zauważyła, znów patrząc na niego ukradkiem.
Uśmiechnął się, myślał, że pytanie będzie trudniejsze. -Obie są z Hufflepuffu, jedna ma na imię Selena,a druga- Elianna. Gdy wiatr zawiał, włosy Juliet, znów poleciały w jego stronę, przez co poczuł ich wspaniały zapach. Nagle wezbrała się w nim odwaga. Chwycił jej dłonie, popatrzył prosto w oczy. -Juliet, chciałabyś może..-Znów poczuł się niepewnie.- Hmm...Jakby to ładnie ująć....Zostać moją dziewczyną? - Posłał jej najbardziej zachęcający uśmiech, na jaki go było stać.
Była w szoku. Spojrzała na niego jakby nie dowierzała jego słowom. ,,Czy to możliwe?'' zapytała siebie w myślach. Nagle poczuła dziwne trzepotanie w brzuchu. Z radosnym uśmiechem spojrzała na niego. -Z wielką chęcią zostanę twoją dziewczyną-zachichotała Spojrzała w jego błyszczące oczy i pocałowała go delikatnie w policzek. A potem odwzajemniła się szczerym uśmiechem.
Oczywiście, że nie zapomniał o siostrze. Nigdy by tego nie zrobił, właśnie taki miał plan. Najpierw odstawić ją do domku a dopiero później iść gdzieś dalej. - Przecież wiadomo, że pierwsze co zrobię to odprowadzę ją do domku - pokręcił głową myśląc czy lepiej będzie jeżeli ją przerzuci przez ramię, czy pomoże sobie jakimś zaklęciem. Wolał jednak nie ryzykować z różdżką i schylił się po Alexis. - Teraz mi jeszcze powiedz który miała domek - nie pamiętał, a przynajmniej nie w tej chwili. Całkiem możliwe, że w drodze nagle go olśni. Chociaż tyle dobrego, że dobrał odpowiedni kierunek. Z Alexis na ramieniu i papierosem w ręku trochę niewygodnie mu się szło po piasku w który się zapadał za każdym krokiem. - Lepiej myśl gdzie później mnie zabierzesz. - odwrócił się w kierunku B. - I skoro jesteś nową Ślizgonką, to gdzie wcześniej się uczyłaś?
-Jesteś pewna?-Szepnął jej do ucha,i delikatnie je pocałował.-To bardzo ważna decyzja, a przynajmniej dla mnie. Uśmiechnął się bardziej do siebie, niż do niej. -Masz bardzo słodki śmiech. Pasuje do ciebie.
-Masz racje to bardzo ważna decyzja, ale ja jestem tego pewna. Uśmiechnęła się do niego, a po chwili dodała -I dzięki za komplement. Patrzyła w jego oczy wydawało jej się ze za chwile zarumieni się jak dojrzała wiśnia. Nie wiedziała co ma jeszcze powiedzieć to wszystko działa się tak szybko
- Nie ma za co, bo to prawda. ...I podoba mi się jak się rumienisz. - Musnął opuszkami palców jej policzek, po czym złapał jeden kosmyk jej włosów. - A może chcesz iść gdzie indziej? - Zapytał nie przestając bawić się jej włosami. - Wystarczy, że powiesz a pójdę za tobą, wystarczy też jedno zdanie, a mogę odejść. - Czekał teraz w skupieniu na odpowiedz.
- A skąd niby ja mam wiedzieć, gdzie ona mieszka? - spytała zdziwiona. - Najwyżej zaniesiemy ją do twojego domku - odpowiedziała wzruszając ramionami. Była pod wrażeniem chodu Alexa. Z papierosem w ręku, siostrą na ramieniu i po sporej ilości alkoholu, chodził całkiem prosto, nawet się nie zataczając. - Spokojnie, coś wymyślę - powiedziała, gorączkowo zastanawiając się, gdzie mogli by się udać. - Moglibyśmy teleportować się do Hogsmeade, ale ja nie umiem, a Ty raczej nie dasz rady - mruczała, idąc blisko Alexa. - Zostają więc Malediwy - zauważyła. Sama przyjechała tu niedawno, więc nie wiedziała, gdzie można znaleźć jakieś ciekawe miejsce. Przerwała na chwilę rozmyślania, usłyszawszy pytanie chłopaka. - W Szkole Magii i Uroków, w USA - odpowiedziała. Musiała przyśpieszyć nieco kroku, żeby iść z chłopakiem ramię w ramię. - A Ty? Od początku uczysz się w Hogwarcie?
Słuchał jej prawie uważnie, jednak nie do końca. Zresztą nie mógł zanieść Alexis do siebie, nie mógł jej narazić na widok swojej współlokatorki albo jej wróbla. Jeszcze by się biedaczka nieźle wystraszyła, a tego nie chciał. Niestety nie mógł przypomnieć sobie jednego numerku, który był mu z tym momencie potrzebny. - No trudno, a Malediwy to przecież takie urokliwe miejsce - zakpił - Te wschody słońca, spacery brzegiem oceanu i cała reszta. - zaciągnął się ostatni raz i wyrzucił niedopałek gdzieś za siebie. - Może coś wymyślisz, Nowa Ślizgonko. – trzeba przyznać, że mówienie tak do niej podobało mu się bardziej od Lyn, Brook czy nawet B. - Od początku - zresztą nie widział innej możliwości, niż uczenie się właśnie tutaj.
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Wszystko tak szybko się działa. Jego pace dotykające jej skóry. Wywoływały u niej lekki dreszcz. Spojrzała w jego oczy i szepnęła: -Jeśli chcesz to możemy iść gdzieś indziej. Za tobą wszędzie?-uśmiechnęła się do niego promiennie.
Uśmiechnął się do niej i przysunął się bardziej. - Miło tak się siedzi, ale chyba nie możemy tu spędzić wieczności. - Chociaż byłoby bardzo fajnie. - Mruknął jej do ucha, jednocześnie czując przyjemny dreszcz przechodzący przez ciało.
-Masz racje-szepnęła uwodzicielsko. Dotknęła jego policzka i kontynuowała: -Dokond w takim razie idziemy? Chciała zdać się na jego pomysł, albo jakaś sugestie bo jej mózg nie za bardzo chciał pracować na normalnych obrotach
Gdyby nie to, że nigdy się nie rumieni na pewno by to zrobił. Rozkojarzony jej dotykiem spróbował na nowo włączyć swój mózg. - Hmm.. Może do herbaciarni albo do twojego domku? - Uśmiechnął się zachęcająco.