Beach Boys śpiewali o Arubie i Jamajce tylko dlatego, że nigdy nie byli na Malediwach! Tutejsze plaże to jedne z tych miejsc, których widok zostaje z człowiekiem do jego ostatnich dni. Krystalicznie czysta woda, niemal śnieżnobiały piasek i mnóstwo palm dających cień i kokosy, doskonale gaszących pragnienie. Tutaj bardzo łatwo zapomnisz o tym, że wciąż żyjesz i nie jesteś w raju. Pamiętaj tylko, żeby zabrać ze sobą nieco świeżych owoców. Tutejsze żółwie z pewnością upomną się o swoje myto, ale w zamian za to, zabiorą cię w niezwykłą przygodę podczas nurkowania.
Megan spojrzała z uśmiechem na Aarona. - Wierzę, że się wszystko ułoży. Bądź tylko dobrej myśli. - Meg spojrzała na iskrzący się ocean. Słońce za niedługo miało się schować, widok rzecz jasna był niesamowity. - Hmn..moje sprawy sercowe? Może powiem tak ..- Megan spojrzała z szerokim uśmiechem na Aarona, po czym dokończyła - nadal jestem singlem. - Jednakże nie narzekam, dzięki temu mogłam poznać wielu wartościowych ludzi.
Tylko Brooklyn zdążyła się przedstawić obudziła się Alexis. I dlaczego od razu wszystko na niego? Czy tylko on tutaj był zły i mógł podmienić siostrze alkohol na wodę? - To ona - wskazał głową na Nową Ślizgonkę - Chciała pokazać, że nie jest Gryfonką - stwierdził bez najmniejszego zająknięcia. Wiadomo było, że Alexis i tak mu nie uwierzy. Spojrzał w kierunku w którym przed chwilą patrzyła Cass, nawet miała rację ktoś tam był. Ale musiał być zbyt trzeźwy aby odważyć się podejść do nich. - Nie ma to jak dobre słowo usłyszeć od siostrzyczki - przysunął się do niej bliżej i potargał jej włosy. Prawie zapomniał, że miał coś zapamiętywać. Tyle się działo. - A zapamiętam Cię jako Nową Ślizgonkę - dodał po namyśle, chociaż wątpił czy wiele zostanie mu w głowie z tego wieczoru. - I za długie masz imię, ma tyyyyyyle literek. - przeciągnął ostatnie słowo.
Lekko sie nudząc pojawiła sie na plaży. Ubrana w krótkie czarne spodenki i żółtą koszulkę ruszyła przed siebie. Włosy zostawiła rozpuszczone i z dlońmi w kieszeni szła brzegiem oceanu. Myślała. Wszystko ostatnio kręcilo się wokół jej siostry. Danielle robi to...Danielle robi tamto...Przyjedź, bo nie dajemy sobie z nią rady. Cały czas dostawała listy o podobnej treści, ale nie mogła pojechać. Nie chciała bynajmniej, ale jak widać nie dawali jej spokoju i wciąż wysyłali te nieszczęsne listy. A co ja jestem? Mam się narażać? Nie wystarczająco już mnie raniła? Myślała idąc tak wzdłuż brzegu. Oczywiście chodzilo jej o rany fizyczne, bo psychicznie to jakos na nią nie działało. Chociaż? Ciężko jej było obronić się przed siostrą. Czemu? Tego chyba i ona nie wie.
Zdenerwowana ruszyła szybkim krokiem w stronę plaży. Jest beznadziejnie!-wyła w duchu.-Wszędzie szla...-urwała, bo miała już nie używać tego słowa.-...my albo nadęci ludzie tacy jak ja lub jeszcze gorsi. Są też jakieś dzikusy, które się na ciebie gapią bez powodu i wykrzywiają głupkowato twarze, pewnie to Gryfoni-pomyślała, a na jej twarzy pojawił się na chwilę jadowity uśmiech. –Ciężko kogokolwiek o coś spytać, bo tylko popatrzy na ciebie, coś mruknie pod nosem, albo w ogóle uda, że nie istniejesz, więc lepiej w ogóle nic nie mówić.-pomyślała. Trzeba było w ogóle nie pakować się do tego durnawego statku, ale nie, zachciało jej się! Po chwili zatrzymała się, cisnęła wszystkie rzeczy w piach, rozłożyła koc i położyła się na brzuchu.
Aaron posłał Megan swój łobuzerski uśmiech, po czym dał jej sójkę w bok. - Ty singlem, nie wierzę. Krukon teraz dopiero zauważył ile osób jest na plaży. Był tak wciągnięty w rozmowę z Megan, że zapomniał o tym co się dzieje wokół nich. - Wiesz Meggie ja udam się do swojego domu, chciałbym się porządnie wyspać, od przyjazdu z Hiszpani jestem wiecznie zmęczony. - Krukon wstając poczochrał Meg po włosach - A ty dziewczyno do dzieła! Rozejrzyj się i spróbuj trochę poflirtować, to ci może wyjść na zdrowie. Aaron pomachał Meg na pożegnanie, po czym ruszył w kierunku domku nr 18.
- Jasne nie ma sprawy. Idź do domku i się wyśpij, a co do flirtowania to jeszcze zobaczę. - Megan pomachała Aaronowi na pożegnanie, po czym sama postanowiła udać się gdzieś, gdzie mogłaby pobyć przez chwilę sama. Ostatni raz spojrzała na plaże, a swój wzrok przeniosła na grupkę uczniów. Jej oczy powędrowały na ślizgona, uśmiechnęła się do niego lekko, po czym udała się w kierunku jaskiń.
Juliet spacerowała sobie po plaży. Spoglądała na plażowiczów, którzy rozmawiali śmieli się. Co pewien czas jej nogi znikały w chłodnej wodzie oceanu. Dzień był ciepły i słoneczny. Po pewnym czasie dziewczyna zmęczona spacerem rozsiadła się na ciepłym piasku i wpatrywała się w przepiękny błękit wody.
Adrian przechodząc się po plaży zobaczył znajoma, ładna dziewczynę. -hmm...zdaje mi się, że ja znam..Już wiem! Potraciłem ja kiedyś niechcący na korytarzu. Ma na imie Jane. A może Juliet?-Pomyślał. Podszedł do dziewczyny i zagadał. -Cześć, chyba sie znamy. Moge sie przysiąść i dowiedzieć się o tobie wiecej? Zdajesz się bardzo fajna dziewczyną. -powiedziawszy to posłał jej najbardziej szczery uśmiech na jaki go stać.
-cześć oczywiście siada- uśmiechnęła się Zerknęła na niego i zachichotała widząc jego szeroki uśmiech. -Nazywam się Juliet Riddle, A ty? zapytała Spoglądając na niego cie kawsko.
-Mogło być lepiej. Fajniej by było gdybym miał współlokatora w domku. Podniósł muszelkę z piasku i zaczął opkręcać ja w dłoni. Spojrzał ponownie w oczy Juliet. -A tobie z jak mijają wakacje?- Zapytał uśmiechajac się lekko.
- szkoda gadać- westchnęła i obdarzyła go uśmiechem -A tak przy okazji to w którym mieszkasz domku? Zapytała rumieniąc się delikatnie. I spoglądając na niego cie kawsko.
-Tak jak powiedziałaś, z Racenclavu.-To pewnie dziwnie zabrzmi... - Powiedział uśmiechając się- ...ale ładnie wyglądasz jak wiatr mierzwi ci włosy. Znaczy, normalnie na pewno też ładnie wyglądasz, ale teraz to coś innego. -Super-Pomyślał- Wyszyłem na totalnego głupka. To piękne dziewczyny mieszały mu w głowie tak, że nie mógł powiedzieć nic mądrego.
-Dzięki-zarumieniła się po same koniuszki uszu. Nie wiedziała co powiedzieć jeszcze nikt nigdy nie powiedział jej tego tak w prost. -Ty też ładnie wyglądasz w promieniach słońca.-uśmiechnęła się delikatnie Czuła się nadal nieco oszołomiona, ale także bardzo zadowolona. Miała cichą nadzieje że nie walnęła niczego głupiego widząc jego szeroki uśmiech.
Brooklyn z rozbawieniem oglądała już rozbudzoną blondynkę, która mimo swej nietrzeźwości rozpoznała, że w jej butelce zamiast alkoholu jest woda. Na zarzut Alexa Brooklyn zareagowała śmiechem. Mogła nawet wziąć na siebie winę, ale była niemal pewna, że blondynka nie uwierzy bratu. - Ale ich się tu zeszło – mruknęła po chwili, przyglądając się ludziom na plaży. Nikt jednak do nich nie podchodził. W sumie, jakby się zastanowić: dziwne, ledwo trzymające się na nogach, śpiewające nieistniejące ballady towarzystwo mogło nieco odstraszać. A tam, tak jest dobrze. pomyślała, szukając ręką butelki, którą - jak była pewna - postawiła gdzieś niedaleko. Nie wymacawszy nigdzie butelki, Brook zrezygnowała z dalszych poszukiwań, postanawiając obejść się bez alkoholu. - Wątpię, czy zapamiętasz cokolwiek z tego wieczora - odpowiedziała Alexowi, ponosząc nieco głowę. Przez chwilę, gdy chłopak na nią spojrzał, Brook mogła przyjrzeć się uważnej jego twarzy. I w jednej chwili oniemiała z wrażenia. Alex nie był tylko przystojny, był niesamowity. Nawet przepite, ciemne oczy dodawały mu uroku. Brooklyn usiadła, żeby móc jeszcze lepiej go widzieć. - Um... em.. no, no wiesz - zająknęła się. - Zawsze możesz to jakoś skrócić, Brook, Lyn... jakkolwiek chcesz - powiedziała, opanowując drżący głos.
Zamrugał kilka i poprawił włosy z tyłu głowy, jak to miał w zwyczaju gdy się denerwował. Nie był przyzwyczajony do komplementów. A przynajmniej nie od dziewczyn w jego wieku. -Dzieki...emm...Lubisz słońce?-Zapytał zbity z tropu. ....Lubisz słonce, lubisz słońce!!!....tak teraz na pewno będzie wiedziała ze jest ze mnie inteligentny cymbał...-Pomyślał gdy dotarło do niego to co przed chwilą powiedział.- ...Co się ze mną dzieje? Włącz muzg człowieku!...
- I nie zaprzecza - powiedział do siostry, może choć raz uwierzy w jego niewinność, przecież nie mogło być zawsze tak, że wszystko co złe to on. Przypomniał sobie o papierosach, miał zapalić jakiś czas temu, ale z tego wszystkiego zapomniał, dlatego też dopiero teraz wyjął jednego z paczki. - A może po prostu będziesz B. - stwierdził, że to nawet zapamięta. W końcu co za problem było pamiętać tylko jedną literkę z alfabetu? Nawet byle Puchon nie miałby z tym problemu, chociaż taka Dianką z którą musiał dzielić domek... - Jesteśmy za fajni żeby do nas podeszli - spojrzał na tych wszystkich którzy przechodzili przez plaże. Wyglądali na nie dość, że na znudzonych wszystkich to jeszcze na nudnych. - Są nudni, zobacz nic się tam nie dzieje. - co miał poradzić na to, że każdy siedział albo sam, albo z kimś rozmawiał. I znów żadnej awantury, już nawet zatęsknił za szaleńcem który wszystko podpalał.
-Tak, ale w umiarze-obdarzyła go szerokim uśmiechem Zdawało jej się że jest trochę zakłopotany dlatego położyła mu delikatnie dłoń na ramieniu i zapytała cicho: -Czy coś się stało?
Poczuł dłoń Juliet na swoim ramieniu i całe jego ciało przeszedł miły dreszcz. -Nie, nic się nie stało.-Powiedział po czym dodał po chwili.- Chociaż nie. Chodzi oto, że jesteś bardzo ładna, i..ja się trochę boje, że mnie spławisz.-Mówiąc to chciał patrzeć jej prosto w oczy, lecz zamiast tego uporczywie gapił się na jedną z chmur.
-Nie musisz się tego bać. jesteś bardzo miły i wo gule...słodki-jej twarz zarumieniła się Nie wiedziała czy dobrze ujęła to co chciała powiedzieć. Spojrzała na niego i nie śmiało pogłaskała wolną ręką jego policzek. Miała cichą nadzieje że się do niej nie zrazi po tym co w tym momęcie zrobiła.
-Dzięki.-Ledwo to z siebie wydusił, ponieważ nie mógł się skupić gdy go dotykała. ...Mam nadzieje, że się nie zarumieniłem> Mam już dość gaf jak na jeden dzień.-Pomyślał. Chciał jakoś odwzajemnić ten mily gest lecz nie wiedział jak. Po chwili jednak objął ją delikatnie w pasie.
Uśmiech dziewczyny tylko się powiększył wraz z rumieńcem. Nie wiedziała co ma zrobić czuła się sparaliżowana. Wiatr muskał co chwile jej włosy, które drażniły twarz Adriana. Spojrzała mu głęboko w oczy, ale nie mogła nic powiedzieć. ,,To jest bardzo dziwne'' myślała. Czując jego ręce oblatane wokół jej pasa. -Wież...fajnie nawet się tak siedzi prawda? ,, Ty idiotko. Co ty pleciesz'' wyzwała się w myślach.
Uśmiechnął się lekko. -Tak, bardzo fajnie....I bardzo w moim stylu. Czul teraz radość i piękny zapach. -Jakich perfum używasz?-Zapytał. -Taak, to na pewno było inteligentne pytanie, cymbale-skarcił się w myślach.
Dziewczyna za chichotała, ale po chwili odpowiedziała na jego pytanie: -VERSACE BRIGHT CRYSTAL nic specjalnego Czuła się trochę pewniej, ale nie do końca. Nie miała pojęcia o czym mogła by z nim porozmawiać. Obawiała się że Adrian wreście się znudzi tym milczeniem i odejdzie. -O czym chciał byś pogadać? ,,No zawsze jakoś się zacznie'' pomyślała
-O czym chce pogadać? Najwyraźniej znudziła się tą ciszą. Cóż, trzeba coś wymyślić..-Pomyślał. -Hmm...Chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o tobie. Nie miał już oporu by patrzeć jej prosto w oczy, gdy ja obejmuje czuje się pewniej.