Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 36 z 39 Previous  1 ... 19 ... 35, 36, 37, 38, 39  Next
AutorWiadomość


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyPon Cze 18 2012, 20:24;

First topic message reminder :

Nie mów mi że ja się nie znam pf. Znam się, tylko inaczej. Patrzę przez swoje cztery oka na świat jak prawie każdy człowiek i w ogóle takie tam. Różnica minimalna. No a poza tym ja go doskonale rozumiem. Myślisz, że nie lubie plotkować jak on? No bo w sumie to nie lubie... Ale na pewno nie pogardzę zalewać ludzi falami hejtu jak to on zazwyczaj miał w zwyczaju. W ogóle wiesz co ja ostatnio znalazłam?! Ha ha haaaa, teraz ci nie powiem, ale może jutro jak będziesz grzeczny.
- Ależ kochanie, wcale się nad tobą nie znęcam. - Stwierdziła oczywiście fakt, jakże inaczej. Ona była dla niego bardzo dobra i takie tam, wiesz jak jest. - Już chcesz wychodzić? Dopiero przyszliśmy. - Uniosła brwi patrząc na niego w udawanym zaskoczeniu i w ogóle. Dopiero co przed chwilką się przywitali, a ten już chciałby się ruchać. No dobra, w ramach prezentu Szarlotka dostała od niego kieliszek, uroczo. Ale to nie oznacza że od razu rzuci mu się w ramiona i będą pod stołem się pieprzyć czy w ogóle gdziekolwiek na tej sali.
Pokiwała główką, całkowicie się z nim oczywiście zgadzając. To, że pasowali do siebie jak mało kto było wiadomo od ich przybycia do szkoły. Takie dwa kundelki w ogóle słitaśne. Jak ten no... Jak sie kurcze ta bajka nazywała o tych psach? OJ WIESZ O CO MI CHODZI
- Vanbergowi kurwa. Naleigh, a komu. - Zirytowana łaskawie oświadczyła mu z kim tam za jego plecami się porozumiewa, oczywiście uważała, że za gwałtownie zareagował i w ogóle wydarł się jej do ucha. Ale jako że było to z czystej zazdrości, która tak na marginesie strasznie się jej podobała, dostał od niej jeszcze jednego całuska. No jak ona się dla niego stara to ja nie wierze. Też to doceń kurwa
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108877
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Specjalny




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 12:47;

Sytuacja w Wielkiej Sali z każdą chwilą stawała się coraz bardziej napięta. Zaklęcia strzelały w każdą stronę i tak naprawdę ciężko było bezpiecznie wydostać się z ów pomieszczenia, choć oczywiście nie brakowało  osób, które tego próbowały. Jednymi z takich osób była grupa Kanadyjczyków. Niestety ktoś z grupy Lunarnych zauważył, że przyjezdni uciekają z wielkim kamieniem, więc w pierwszej chwili rzucił na nich Arresto Momentum, zamierzając zaraz się z nimi dalej rozprawić. Usp, dobrze by było, by ktoś złamał to zaklęcie, tak by mogli bezpiecznie uciec!
Elena Marion chciała zaprezentować znajomość zaklęć czarnomagicznych, jednak zapomniała, że jest tylko studentem i to nawet nie wybitnym, bo jak wiadomo, powtarza rok. Tak więc jej złowrogie zaklęcie nie sprawiło, że Jack zapadł w sen, a raczej nawiedziła go bardzo krótka, niemal paru sekundowa wizja koszmarów. Może więc spokojnie próbować zrewanżować się zaklęciem na Gryfonce.
Inny Gryfon - Victor Cunney, wydawał się być średnio przejęty zamieszaniem w wielkiej sali. Miejmy nadzieję, że niebawem się trochę ogarnie, bowiem właśnie (być może nawet sam tajemniczy przywódca Lunarnych) rzucił zaklęcie Firersneak. Wielki wąż z ognia rozjaśni w Wielkiej Sali nieco ciemność, ale jednocześnie zaczął trawić wszystko co stanęło mu na drodze. Między innymi ogień chwycił się brzegu ubrania ów Gryfona. Zajął się także fragment pięknej, różowawej sukni należącej do Cait Pierre, acz w najgorszej sytuacji znalazły się Ursula Ulyssa Litwin i Cortacesped Caraballo, bo ognisty wąż zdawał się zmierzać wprost w ich stronę...
Pewien Ślizgon - Steven Berg omal oberwał jakimś rozwalającym zaklęciem, jednak udało mu się odskoczyć. Chciał właśnie rzucić Terra mora vantis w tajemniczego napastnika, jednak zamiast tego urok trafił w Gemmę Crawford.

Ostatnia parka osób musi rzucać kośćmi. Parzysta - obrywa zaklęciem; nieparzysta - udaje mu się odbić zaklęcie. Następnie losuje zaklęcie, którym próbuje trafić swojego przeciwnika. Ten na nowo rzuca kostką na to, czy oberwał zaklęciem czy je odbił.

______________________

Wielka Sala - Page 36 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Christian Shiver
Christian Shiver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 0
  Liczba postów : 236
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 13:32;

Christian starał się być cudownym partnerem na balu i nawet rozmawiać z kobietą, która została mu przydzielona. Ale czy ta sielanka musiała trwać długo? Nie, nie musiała. I w istocie długa nie była. Wszystko, co dobre szybko się kończy. Christian podniósł swój leniwy tyłek. W pewnym momencie poczuł, że się dusi w tym swoim garniaku i w ogóle coś jest nie w porządku. Jak on tu mógł być? Kiedy niedawno przeżył swoją osobistą tragedie, a teraz miałby się kiwać wesoło w takt muzyki? Nie. Nigdy nie. To niemożliwe. Ten świat zrobił z niego jakiegoś nieudacznika. Wszyscy to widzieli, a nikt nie pytał czy mógłby mu pomóc... I w sumie był pewien, że odrzuciłby pomocną dłoń, krzyczałby, ale jednak... Wtedy miałby świadomość, że kogoś to obchodzi.
Akurat w tym momencie, kiedy przyszły mu te myśli do głowy wpadł dyrek oddać puchar. I kolejna sprawa... Był pewien, że to przez niego Krukoni nie zdobyli pucharu. Przecież nie był aktywny w tym roku, zawiódł klub naukowy i wszystko inne. Gdyby może był bardziej obecny... Aw. Syndrom obarczania siebie każdą winą... Może to już choroba psychiczna? Christian zaklął pod nosem widząc, że gasną lampy, że nie ma nic do stracenia... Zielony błysk zabił nauczycielkę. Gdyby tylko tam stał ochroniłby ją własną piersią. On mógł umrzeć i niczego więcej nie chciał.
Chciał powiedzieć Elenie, żeby wyszła razem z nim, ale ona chyba chciała pokazać, że jest prawdziwym mężczyzną, bo rzuciła się do walki. Shiver pomógł komuś wstać i rzucił zaklęcie tarczy, żeby spokojnie wyjść z sali. I wyszedł. Nie miał zamiaru wracać. Zniknął...
To wszystko.
[zt]
Powrót do góry Go down


Victor Cunney
Victor Cunney

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 89
  Liczba postów : 176
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5449-victor-cunney
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5450-vic
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 13:35;

Gdy Victor zauważył, że wąż pędzi w stronę jego i Anabelle, nie zastanawiając się długo, odepchnął ją od siebie tak, że ognisty potwór nie mógł jej zasłonić. Dziewczyna poleciała dobre kilka metrów od niego , a jego zachowanie można by uznać za brutalne, jednak jak już zostało wspomniane Victor chciał tylko, by była bezpieczna.
Ku jego zaskoczeniu, ognisty wąż minął go i popędził ku innej części Sali. Mężczyzna wykrzywił twarz w grymasie bólu, gdy ogień zaczął trawić jego garnitur, a powietrze wypełnił zapach palonego ubrania i czegoś jeszcze… czyżby mięsa? Victor uniósł nieco różdżkę.
- Aquamenti… - szepnął, a z różdżki chlusnął spory strumień wody, która w zetknięciu z gorącą temperaturą zaczęła nieco parować, jednak udało się zgasić ogień. Rękaw garnituru był spalony, a na ramieniu widoczna była czerwona plama. Na razie jednak student nie odczuwał piekącego bólu, być może z powodu nagłego przypływu adrenaliny, która zaczęła szybko krążyć w jego żyłach powodując, że serce przyspieszyło swą pracę.
Mimo szczęśliwego zakończenia tej historii, w przypływie nagłej Gryfońskiej odwagi pobiegł za ognistym weżem, który kierował się w stronę Ursuli i Cortacesped. Gdy ten był już dość blisko dwóch dziewczyn, machnął różdżką w jego stronę.
- Diminuendo! – krzyknął, a z końca różdżki pomknął w stronę potwora świetlisty grot. Efekt może nie był niesamowity, bo zaklęcie atakującego uczniów było silne, jednak wąż zmniejszył swoje rozmiary ll kurdekurdekurde wyrzuciłam 6 <3 dajcie mi się pocieszyć ten jeden raz <3 ll. Gdyby kilka osób rąbnęło w niego naraz Aquamenti, raczej udałoby się go unieszkodliwić, jednak Vic nie mógł już nic w tej kwestii poradzić, gdyż właśnie wpadł na niego jakiś spanikowany uczeń i chłopak upadł na chwilę zamroczony na podłogę. Szybko zerwał maskę, która tylko ograniczała mu pole widzenia i cisnął ją gdzieś. Jego twarz była zaczerwieniona z wysiłku, a przez wysoką temperaturę, z którą miał przed chwilą do czynienia blond włosy lepiły mu się do skroni.
Powrót do góry Go down


Percival M. Follett
Percival M. Follett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4912
  Liczba postów : 980
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5587-percival-magnus-follett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5589-plomykowka-percivala#161774
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7256-percival-m-follett#205227
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 13:41;

Patrzył na nią z uśmiechem, nie mogąc się nacieszyć jej widokiem. Ach ta Zoe! Nieznośna, czarująca, figlarna... Upił łyk, wciąż obserwując ją znad kieliszka. Śmiało sobie poczynała z alkoholem, ale zupełnie go to nie raziło. Aż dziwne, bo zwykle był bardzo wymagający. W Zoe akceptował dokładnie wszystko, bo wszystko robiła z takim wdziękiem, że nawet mało eleganckie picie wina nabierało zupełnie innego wymiaru. Cały czas myślał o kuszącej obietnicy Zoe, którą zawoalowała w bardzo ładny sposób, co dodatkowo go nakręciło. Żadna nie będzie bardziej przychylna... i bardzo dobrze! Teraz chciał Zoe, Zoe, tylko Zoe! Z tym jej filuternym uśmieszkiem, kocimi oczami i zmysłowością, która odbierała mu rozsądek. Z jej zupełną nieprzewidywalnością i pikantną słodyczą. Tak. Zoe. Nosek też marszczyła uroczo. W ogóle miał ochotę zabrać ją stąd w tej chwili i ułożyć w łóżku, w wannie, na trawie... gdziekolwiek, byleby byli sami. Zupełnie. I bez tych ubrań, nad których wyborem z pewnością długo się głowili. Poczuł pożądanie kumulujące się w jego ciele, więc upił jeszcze jeden łyk i skoncentrował się na pytaniu panny Champion.
Tańczę świetnie. I tym razem się nie przechwalam, możesz spytać którejkolwiek z moich koleżanek z drużyny- zamruczał, patrząc jej w oczy i uśmiechając się kątem ust.- Moja słodka, petit mademoiselle... nie wiem, czy ja się dam porwać. W końcu to zwykle mężczyźni porywają i unoszą w ramionach słabe białogłowy- dodał z rozbawieniem. Och, Zoe z pewnością nie była słabą białogłową, ale lubił się z nią droczyć.
Nagle wszystko zamarło. Na salę spadła nieprzenikniona ciemność, rozległy się czyjeś twarde kroki i pełne strachu okrzyki. Z twarzy Percivala zniknął uśmiech. Działo się coś bardzo złego. Wyciągnął swoją różdżkę i po omacku odnalazł dłoń Zoe, którą ścisnął mocno. Cholera, co teraz? Próbował zapalić na końcu swojej różdżki światło, ale to zaklęcie zostało najwidoczniej zablokowane. Zaklął niezbyt wytwornie, widząc, że z różdżek wyfruwają różnobarwne snopy światła.
- Zoe, kładź się tu, na podłodze. Natychmiast. Miej różdżkę w pogotowiu. Nie próbuj stąd uciekać, bo rozhisteryzowany tłum cię zdepcze. Zaraz wracam- powiedział szybko, odnajdując na ślepo jej usta i składając na nich zachłanny pocałunek.- I ten jeden raz, proszę, posłuchaj.
Miał nadzieję, że dziewczyna nie będzie się sprzeciwiać. Działo się tyle, że z trudem nadążał. Najgorsza była nieprzenikniona ciemność i strach, który ściskał za gardło. Gdzieś usłyszał głos Rivera, Madison, Teddry i innych swoich znajomych z drużyny. Chciał ich odnaleźć, kiedy nagle dostrzegł w świetle jednego z zaklęć, że urok trafia w Rivera, który nagle znieruchomiał. Poczuł, że robi mu się zimno. Umarł? Nie... światło nie było zielone, zamienili go w posąg. Widział rozpaczliwą szarpaninę, a raczej jej przebitki, kiedy kolejne zaklęcia śmigały nad jego głową. NA MERLINA! Próbowali wynieść Rivera, ale w całą grupę trafiło jakieś zaklęcie. Poruszali się jak na zwolnionym filmie. Percy próbował się do nich dostać, ale nie było to takie proste, gdyż rozhisteryzowany tłum falował, wzbierał coraz bardziej, cisnąc się do jedynego wyjścia. W końcu dotarł do swoich i zbielałymi ze strachu wargami wyszeptał przeciwzaklęcie.
- Gdzie Marceline?! Znajdźcie ją! Gdzie wszyscy nasi?- spytał rozdygotanym głosem, bardzo zdenerwowany.- Ktoś rzucił Avadę, prawda?- spojrzał na znajomych ze strachem.- KURWA. Muszę wracać po Zoe!- krzyknął i ruszył galopem w przeciwnym kierunku niż wszyscy, roztrącając przerażonych uczniów i studentów. Zostawił ją na tej łodzi! Tam było bezpieczniej, ale nie w obliczu morderstwa!

Powrót do góry Go down


Raina Myers
Raina Myers

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 96
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4435-raina-myers#131225
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 13:50;

TAKŻE POST PONIEKĄD MISTRZA GRY!

W końcu nadszedł ten dzień, bal na zakończenie roku. Pewnie każdy w jakiś tam sposób szykował się na to wydarzenie. Dobranie odpowiedniej sukienki czy garnituru, maski, fryzury i takie tam. Lecz dla Rainy to były zupełnie inne przygotowania. Kilka dni wcześniej odbyło się tajne spotkanie lunarnych. Oczywiście Myers w nim uczestniczyła i tam dowiedziała się wszystkich informacji o przydzielonych dla nich zadania. Rozróba na balu, trzeba to wykonać, nie wiem co już piszę.
W końcu wszystkie światła zgasły, więc całą grupa lunarnych mogła wtargnąć do sali. Od razu zaczęła się rozróba. Dziewczyna wyjęła ze swojej kieszeni różdżkę i próbowała w kogoś rzucić zaklęciem. Tym razem trafiło na Hollie i Aleksa. Zaklęcie flippendo spowodowało, że obydwoje odbili się o ścianę tym samym doznali paru obrażeń na ciele. Nagle w sali rozbłysnęło się zielone światło. To znaczy, że ktoś uśmiercił Abriendę.
Następnie zaatakowała Haydena rzucając to samo zaklęcie (flippendo) co poprzednio. Także odbił się o ścianę co spowodowało na jego ciele siniaki.
Ollie wraz z Skaylą zaatakowali Elliota i Kayle rzucając na nich zaklęciem expulso i tym samym obydwoje zostali rozrzuceni na boki.
Powrót do góry Go down


Anne Westwood
Anne Westwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 62
  Liczba postów : 48
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5948-anne-westwood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5973-jj
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 13:53;

Anne obawiała się, że na tym balu wynudzi się jak mops, bo przecież poszła na niego sama. Jednak jak bardzo się myliła! Za to właśnie lubiła spotkania po dłuższym okresie czasu, że spotkała mnóstwo starych znajomych z którymi wymieniła się najnowszymi plotkami o ludziach, których nigdy by o coś takiego nie podejrzewała. Jednak nie podejrzewała też, że ten bal skończy się w taki sposób, w jaki się skończył. Kiedy Anne była już dostatecznie blisko sceny z jednym ze znajomych, który usilnie się do niej łasił, nie wiadomo kto i gdzie dokładnie zaczął rzucać zaklęcia. To, że wcześniej zrobiło się całkowicie ciemno, najpierw Anne uważała za cześć show, jednak z czasem zaczęła nabierać coraz większych podejrzeń. Gdy ludzie koło niej zaczęli padać na podłogę, postanowiła wziąć nogi za pas, dopóki jej nie trafi jakieś zaklęcie. Przestała już całkowicie zwracać uwagę na kolegę, który zaczął panikować bardziej od niej w momencie gdy zrobiło się ciemno i przez to zaliczył bliskie spotkanie z podłogą. Zaczęła przepychać się tłum podenerwowanych ludzi, mając za cel tylko wydostanie się z Wielkiej Sali, co w końcu jej się udało.
Powrót do góry Go down


Kimberly Debrau
Kimberly Debrau

Nauczyciel
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 116
  Liczba postów : 129
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5299-kimberly-wright
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5301-sunflower
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 14:12;

Żeby znacząco przyspieszyć posta, to napiszę, że na pewno wszystko się między Kim a Xavierem ułoży, bo w końcu oboje mają chęci! I razem na pewno jakoś pożytecznie spożytkują te wakacje, a inni nauczyciele sobie poradzą podczas wyjazdu szkolnego, nie byli przecież głupi czy nieporadni. Dwójka mniej nikomu nie zrobi różnicy! Potem Wright pokiwała głową na jego zażalenia, na znak oczywiście bezgranicznego zrozumienia. Nie da się ukryć, że znała jego poczucie humoru i całkiem jej odpowiadało, choć ona miała nieco inne. Ale to nieważne, w końcu się dogadywali. Nie mogła się powstrzymać przed parsknięciem śmiechem na wzmiankę o jego talencie wokalnym, którego nie było.
- Proszę się nie przejmować, nie może się pogodzić ze swoją porażką - odezwała się do osób, które zaczęły się dziwnie na nich patrzeć, a potem wzięła sztućce od swojego NARZECZONEGO i ułożyła je na stół. Miała już coś w zasadzie dalej żartować, ale dyrektor zaczął przemawiać, więc szturchnęła Debrau, aby potakiwał głową i klaskał, bo tak wypada heheehs.

UWAGA, ODTĄD ZACZYNA SIĘ POST MG!
Zaraz po wystąpieniu zrobiło się cicho, a następnie całą salę ogarnęła ciemność. Zdezorientowana nauczycielka chwyciła machinalnie Francuza za rękę i próbowała ogarnąć sytuację. Nie było nic widać, dlatego sięgnęła po różdżkę, aby nią poświecić, ale zaklęcie nie działało. Podejrzane... szczególnie, że potem ktoś wtargnął do pomieszczenia, a potem wszyscy usłyszeli hałas fajerwerków. Podskoczyła wystraszona. Ewidentnie działo się coś niedobrego! I akurat wtedy zaczęły mknąć zaklęcia po całej sali. Zamrugała gwałtownie i wraz z Xavierem wstali z łódki, próbując przedostać się na parkiet, co wcale nie było łatwe w tych ciemnościach! Korzystali z tego, kiedy jakaś łuna czaru przemykała gdzieś obok i można było na chwilę coś zobaczyć. Kiedy się w końcu wygramolili, dotarło do nich, że trzeba wszystkich ewakuować. Jednak ludzi było tyle, że na pewno nie mogli zabrać stąd wszystkich. I to tylko we dwójkę. Zaczęli więc biec, szukając kogoś znajomego. Na szczęście trafili na Effie i Cyrila a potem Morpheusa, a jako, że Fontaine jest naczelnym prefektem, a Phersu nauczycielem (byłym), to poprosili ich, aby pomogli im zgarniać ludzi.
Uczniowie/studenci, którzy zostali zabrani z sali i ewakuowani:
Diana
Lawrence
Laila
Filip
Evelyn
Jude
Alan
Mandy Maurine
Marshall
Blair
Quentin
Dave
Nafisa
Rainier
Danielle
Rex
Riley
Josephine
Cornelia
Adrien
Daina
Cassandra
Casper
Laoise
Matt
Bruno
Anabelle
Nikola
Ian
Grigori
Clara

Dla wszystkich powyższych z/t! Wszyscy zostali przeniesieni do SALONU WSPÓLNEGO. Tam mogą prowadzić dalszy wątek - rozmowy i tym podobne.

Z/T!
Powrót do góry Go down


Steven Berg
Steven Berg

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 112
  Liczba postów : 119
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5957-steven-berg#169670
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5960-daimon-poczta-stevena#169674
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 14:22;

Ślizgon nie doczekawszy się odpowiedzi stwierdził, że jego partnerka jest zbyt dumna by pokazać się z nim w parze. No cóż jeśli nie chciała przystawać ze zwycięzcami Pucharu Domów to już jej sprawa. Prawda była taka, że sam Steven za bardzo się do tego nie przyczynił ale liczył się dla niego fakt, że jest Ślizgonem. No cóż miał nadzieję, że w kolejnych latach również jego dom będzie zdobywać puchar. Wstał od stolika dokładnie w momencie, w którym dyrektor zaczął swoją jak to nazywał Berg „przemowę moralizującą”. Nie słuchał jej za bardzo bo wiedział, że większość z tego co dyro miał do powiedzenia było powtórką z poprzednich lat. Cieszył się, że wreszcie rok szkolny się skończył. To było dla niego błogosławieństwem. W chwili gdy chciał odejść do stolika zrobiło się zupełnie ciemno. Teraz dopiero Ślizgon stwierdził, że zaczyna być ciekawie. Udawało mu się uskakiwać od większości rzucanych zaklęć jednak jedno przeleciało zaskakująco blisko chłopaka. Wtedy właśnie Steven nie wytrzymał. O nie mogą sobie nieudolnie ciskać te magiczne formułki ale atakować mnie, to już lekka przesada pomyślał i szybkim ruchem wyciągnął różdżkę.
- Terra mora vantis – krzyknął sądząc, że celuje w napastnika, jednak w rezultacie okazało się, że zaklęcie poleciało w stronę Krukonki Gemmy Crawford. Berg miał z nosie czy trafił czy nie trafił.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 14:28;

Widząc wysoką postać Marcela, Isolde doznała ulgi. Więc nic mu się nie stało, dzięki ci Merlinie! Ale gdzie podziała się Juno? Gdzie Oliver? Gdy chłopak rzucił w ogień swoją marynarkę, poczuła gwałtowną potrzebę pocałowania go i podziękowania, że zrozumiał jej intencje i że nie próbuje jej stąd wyciągnąć. Ale to nie był najlepszy moment na takie czułości. Spojrzała mu tylko w oczy i przeniosła wzrok na osoby, którym odcięła drogę ucieczki. Jej palce wciąż były zaciśnięte na różdżce, tak mocno, że pobielały jej kostki, jakby straciła krążenie, ale nic nie czuła.
Jej oczom ukazały się przerażone twarze kilku osób, z których kojarzyła Whinery'ego, jakąś rozdygotaną Puchonkę, której imienia nawet nie znała (Ursula Litwin) jasnoskórą i ciemnoskórą Ślizgonkę (Cortacesped Caraballo i Cait Pierre). Teraz nawet nie chodziło o to, żeby ich zatrzymać, ale żeby zobaczyć twarze. Zresztą mogła się mylić, być może to był tylko przypadek, a oni byli równie przerażeni, jak reszta zgromadzonych, którzy cisnęli się do jedynego wyjścia z Wielkiej Sali. Zauważyła, że część nauczycieli i prefektów zaczęła ogarniać przerażonych uczniaków i wyprowadzać ich w jakimś porządku. Dzięki Merlinowi! Nie miała zamiaru gasić płomienistej ścieżki, która powstała po uderzeniu zaklęciem, przynajmniej w tej sali było cokolwiek widać. Po raz kolejny przyjrzała się osaczonym osobom i przywołała na usta coś na kształt uśmiechu, chociaż musiała wyglądać przerażająco z kradowobiałą twarzą, podartą suknią i płonącym biczem w ręku.
- Okrążcie ogień. Dorzućcie do niego okrycia, cokolwiek, byleby mocniej się palił- powiedziała zaskakująco spokojnym tonem, chociaż ręce jej dygotały z emocji.- Przynajmniej coś widać- dodała cicho, opierając się ramieniem o Marcela i świdrując tamtych troje wzrokiem. Och, nie miała pewności, że to któreś z nich, ale zasugeruje sprawdzenie ich różdżek. Bez obaw.
Powrót do góry Go down


Gemma Crawford
Gemma Crawford

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 30
  Liczba postów : 43
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5999-gemma-crawford#170944
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6001-sowa-gemmy#170976
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 14:44;

Lubiła bale, mogła się wtedy wystroić i wyglądać cudownie. Impreza jak dla niej odrobinę się przeciągała. Cieszyła się, że to już koniec roku i ciągnęło ją już do wakacji. Jednak z drugiej strony do teraz nie mogła sobie wybaczyć swoich marnych ocen. W następnym roku przyłoży się do nauki i to nieźle. Będzie jeszcze więcej się uczyć, a nie obijać. Zobaczymy jak to wyjdzie pannience Crawford. Chociaż zazwyczaj jak się na coś uprze to musi tego dokonać. Właśnie myślała o takich przyziemnych sprawach gdy w Wielkiej Sali zgasły światła, zapanowała okropna ciemność. Ludzie zaczęli panikować, szczerze to i ona była w tej grupie. Zaczęła szukać swojej różdżki. Nie wiedziała do końca czemu, ale nagle rozpętała się prawdziwa wojna zaklęć. Prawie każdy rzucał jakimś zaklęciem, wszędzie rozbłyskiwały kolorowe światełka, które gasły gdy trafiały w punkt. Gdy w końcu Gemma znalazła swoją różdżkę i wyprostowała się gotowa do wzięcia udziału w tym całym zamieszaniu, dostała zaklęciem. Widziała jedynie kątem oka Stevena Berga, który wystrzelił zaklęcie.
Nagle poczuła, że zemdleje, ba nawet umrze. Czuła, że rozsypuję się powoli w proch. Skuliła się skupiając na tym, by nie krzyczeć z bólu oraz dziwnego uczucia. Gdy zaklęcie przestało działać ze wściekłości na Ślizgona miała ochotę go udusić. Niech patrzy gdzie celuje zaklęciami, a nie jak ułomny wywija różdżką na prawo i lewo ! Najgorsze jest to, że na twarzy chłopaka nie wyczytała choćby krzty skruchy czy przeprosiny. To przeważyło szalę i Gemma się nieźle wkurzyła.
-Serpensortia ! - wykrzyknęła celując zaklęciem w stronę Stevena by się nad nim odegrać.
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 14:53;

Ech podły MG, popsuł taką super rozmowę i akcję, już prawie byli pod stołem! No ale jasne, przy takim obrocie spraw ich dotychczasowe wypowiedzi nie mają już większego znaczenia. Pragnę tylko zauważyć, że Madison była jedynaczką i jej w przeciwieństwie do indiańskiego rodzeństwa nikt nie uczył się dzielić, ale mooooże dla Riverka mogłaby zrobić wyjątek? Tak czy siak, dziewczyna słuchała z uśmiechem uroczego trajkotania Indianina o Anglikach i ich zwyczajach godowych i pewnie w przerwach ich rozmowy raz czy drugi pocałowała przelotnie chłopaka, nawet nie zwracając uwagi na przemówienie dyrektora Hogwartu czy zmianę wystroju Sali, jednak zgaśnięcia świateł i rosnącego niepokoju wyczuwalnego u wszystkich zebranych nie dało się zignorować. Początkowo zaśmiała się trochę niespokojnie z żartu o zrzucaniu lampionów na ich głowy i konsekwencji nie wejścia pod stół na czas, ale mimo wszystko uczepiła się kurczowo ramienia Rivera, nie wiedząc co sądzić o tej całej sytuacji. Gdy w ich pobliżu uderzyło pierwsze zaklęcie, krzyknęła głośno, ale pewnie jej głos zniknął w tłumie, w którym wszyscy zaczęli panikować. Po omacku wyciągnęła różdżkę, ale na niewiele się to zdało, gdyż nawet nie wiedziała, z której strony ma się spodziewać ataku. Oczywiście oszołomiona rozwinięciem zdarzeń nawet nie pomyślała o zaklęciu ochronnym czy coś, więc chwała jej towarzyszowi, który postąpił rozsądniej.
Uśmiechnęła się krzywo, kiedy w końcu wylądowali pod stołem, ale dalej była tak ogłupiona, że właśnie jej, niesamowicie elokwentnej, dosłownie zabrakło słów, więc tylko pokiwała głową, uznając plan Rivera za dobry i mając nadzieję, że widzi to w tych przeklętych ciemnościach, w których nie działało nawet zwykłe Lumos. Nie zwróciła także uwagi na brak znaku, po prostu pociągnięta przez chłopaka ruszyła za nim, schylając głowę, żeby nie oberwać niczym, gdyż wszędzie dookoła latały zaklęcia. Głupi ludzie, miotali zaklęciami na oślep i tylko ranili siebie nawzajem. W głowie dziewczyny pojawiły się niepokojące myśli, musieli jak najszybciej znaleźć ziomeczków z drużyny, nie może im się przecież nic stać. Mało tego, chwilę później prawie się potknęli o jakieś ciało, a dziewczyna miała nadzieję, że ta osoba jest tylko nieprzytomna. Kiwnęła ponownie głową i już miała się schylić, żeby pomóc podnieść nieznaną jej ofiarę, kiedy zobaczyła snop zielonego światła, ktoś osunął się bezwładnie na ziemię, a Richelieu stanęła w miejscu śmiertelnie przerażona, wypuszczając z ust bezładny potok słów „River, kogoś zabili, oni kogoś zabili, co to za jebana szopka, tam jest trup”. I dopiero kiedy odwróciła się ponownie do nieprzytomnej osoby, uderzył ją fakt, że nie słyszy Rivera. Przeraziła się, że ją zostawił samą w ciemności, ale zaraz zobaczyła go stojącego obok, nieruchomo niczym posąg. I oczywiście przeraziła się jeszcze bardziej, gdy chwytając go za rękę zorientowała się, że jest zamieniony w kamień.
- Marc, Ted, Joven, ktokolwiek, błagam, pomocy! – zaczęła się wydzierać na całe gardło, wzywając po kolei wszystkich znanych jej ludzi, gdy przez jej głowę przebiegła myśl, że wystarczy jedno nieszczęsne zaklęcie, a jej skamieniały chłopak może się rozlecieć na tysiąc drobnych kawałków i to byłby koniec wszystkiego. Spróbowała go podnieść zaklęciem, żeby jak najszybciej go zabrać z Sali, ale cała trzęsła się jak galareta i nie mogła się skoncentrować. Przesunąć go też nie mogła, bo miała za mało siły. W pewnym momencie zobaczyła błysk w oddali i jakimś niesamowitym fartem w ostatniej chwili krzyknęła „Protego” i odbiła lecącą w jej stronę Drętwotę. Wtedy już zagotowała się na serio i dochodząc do wniosku, że to pewnie ta sama osoba, która zmieniła w posąg jej chłopaka, wyciągnęła różdżkę w tamtym kierunku.
- Rictusempra! – krzyknęła. Ohoho no groźnie, to się Marcel (bo to właśnie na niego padło, ale ciiii my o tym nie wiemy) uśmieje. Pewnie chciała użyć Sectumsempry czy czegoś takiego, tylko wszystko jej się pomieszało. W tym momencie na szczęście podbiegł do nich Joven z Australijką, a po chwili jeszcze i Ted, a Richelieu zaczęła bez składu wskazywać Rivera, tłumaczyć wszystko i prosić o pomoc. Teddra uniosła zaklęciem piękny kamień, jakim był River, ale tylko na chwilkę. Oczywiście Madison krzyknęła po raz milionowy, widząc coś odłamanego, ale gdy podniosła ten fragment posągu okazało się, że to tylko różdżka, więc odetchnęła z ulgą.
- Dobra, dobra, ewakuujmy się stąd, w czwórkę chyba damy radę go podnieść. – rzuciła nerwowo, chwytając posąg-Rivera i czekając, aż inny też tak zrobią, żeby mogli go wspólnie wynieść i uciec z tego piekła.
Powrót do góry Go down


Joven Quayle
Joven Quayle

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 217
  Liczba postów : 257
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5474-joven-quayle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5476-moragg
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7186-joven-quayle
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 15:01;

Cóż, Joven nie wpadł na to, że można byłoby sterować skamieniałym Riverem różdżką. Był za bardzo rozemocjonowany, że jego własny brat jest jakimś tam posągiem, a dookoła śmigają zaklęcia. Zresztą, manewrowanie taką wielką skałą pośród tych wszystkich osób i czarów wydawało mu się bezcelowe. A jeszcze czuł się odpowiedzialny za Kaię, która została z nim. Głupi, mógł jej kazać biec do wyjścia! Ale bał się, że może ją coś spotkać po drodze, a on nie będzie miał na to żadnego wpływu. Chciał więc wiedzieć, co się dzieje z najbliższymi mu osobami. Ale gdzie Marceline? Teddra? Percy? Filip? Na brodę Merlina... to było coraz bardziej przerażające.
Na szczęście Manseley ich odnalazła, więc było o jedną osobę więcej z ich drużyny, jak dobrze! Zdążył się na chwilę ucieszyć z jej obecności, lecz kiedy zaczęła wywijać różdżką i rzuciła swoim przyjacielem o ścianę, Quayle z przerażenia wstrzymał oddech. No naprawdę, a co będzie, jak mu coś odpadnie? Nawet nie chciał o tym myśleć. Zaraz doskoczyli do niego, z ulgą przyjmując, że nic poważnego mu się nie stało. Dlatego cała czwórka wraz z Madison zaczęła go nieść i kierować się ku wyjściu. Byli już całkiem niedaleko, a przynajmniej tak mu się zdawało, bo ogień rozpalany przez jakieś osoby dawał nikłe światło. Ale to nie koniec atrakcji. Nim się Indianin obejrzał, a zobaczył przed sobą ogromnego wilkołaka. CO DO...? W dodatku ta bestia zadrapała Teda! River zaś został odstawiony na podłogę z tego wszystkiego. Szczególnie, że chłopak chciał rzucić jakimś czarem w napastnika, ale ten zaraz gdzieś odbiegł. Kurwa, co tu się działo!? Zauważył jedynie sączącą się ranę swego zioma z drużyny, ale nie zdążył zareagować, bo ktoś rzucił na nich zaklęcie spowalniające. A on usilnie chciał zatamować jej krwawienie odpowiednią formułką, ale działo się to tak wolno, że nie wiadomo kiedy by to nastąpiło. Przecież teraz byli łatwym łupem do ataku! Joven poczuł, że naprawdę ogarnia go panika, ale postanowił oddychać miarowo i próbując znaleźć rozwiązanie.
Na szczęście to ono znalazło jego! Ktoś ich odczarował, a jak się szybko okazało, był to ich kumpel z drużyny. Już chciał się go pytać, czy widział gdzieś resztę i czy pomoże im nieść jego brata, ale ten się nagle zerwał w przeciwnym kierunku.
- Percy! - krzyknął za nim, ale stracił go już z pola widzenia. Zamiast tego postanowił, że trzeba pomóc Manseley, więc rzucił na nią zaklęcie episkey, które zatamowało sączącą się krew z rany. - Chodź, szybko, zabierzmy go stąd - powiedział do dziewczyny. Na Merlina, powinien odszukać resztę gdzieś w tym tłumie...
Dlatego szybko zmienił zdanie i zgarnął jakichś dwóch przypadkowych kolesi, których zaciągnął do tego, aby wzięli młodszego Quayle'a wraz z Teddrą, Madison i Kaią. Kazał im wszystkim biec tam, gdzie nauczyciele i prefekci ewakuowali pozostałych, czyli do salonu wspólnego. Wśród tych, którzy im pomogli był bodajże Cedric ze swym (?) kotem, eheheeh. Chyba Joven go siłą oderwał od swojej dziewczyny, która chyba zresztą poparła ten pomysł. A on wyjaśnił, że musi odszukać resztę.
I wtedy rzucił się tak jak wcześniej Follett w drugą stronę, próbując dostrzec kogokolwiek w tym zamęcie i istnym armagedonie. Na szczęście rozpalany wcześniej ogień był coraz większy i dawał coraz więcej światła, więc klucząc pomiędzy rzucanymi zaklęciami a pozostałymi osobami w sali próbował gdzieś dostrzec Delacroix, choć to wciąż nie było proste! Dopiero po dłuższym bieganiu ją zauważył.
- Marceline! - wysapał, kiedy w końcu do niej dobiegł. - Chodź, zbierajmy się stąd. Ted, Madison i River już wyszli, nie wiem co z Percym, bo też tu wbiegł. I Filipem. Ale on mi chyba mignął wśród tych ewakuowanych - nawijał szybko, bo cóż, był trochę zdenerwowany.
Powrót do góry Go down


Twan Nguyen
Twan Nguyen

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : wilkołak lunarny
Galeony : 237
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1020-twan-nguyen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1021-twanowa-poczta
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 15:05;

Jego partnerka nie odpowiedziała, jakoś za szybko to się wszystko działo. Nie zastanawiał się już czy po prostu nie zdążyła nim całą salę pogrążyły ciemności, czy może powód był jakiś inny. Korzystając z tego, że dłużej nie wiedziała czy jest przed nią czy nie, oddalił się gdzieś tam w kąt Wielkiej Sali, ani myśląc jak niektórzy dzielni gryfoni robić z siebie bohatera. Mogłoby wyjść zupełnie na odwrót. Nie chciał przez przypadek kogoś uszkodzić, jak to zrobiła Jeanette, polecenie jakie dostał było jasne - ugryźć jedną, konkretną osobę. Nie musiał robić nic więcej, szkodzić jeszcze komuś innemu, a Twan naprawdę nie był chętny, żeby krzywdzić ludzi z własnej inicjatywy. Dobrze, że przynajmniej dostała mu się osoba, której nie znał, bo wtedy pewnie w oczy by jej nie mógł spojrzeć, jak to był w przypadku Annelise.
Będąc więc z dala od kogokolwiek, wpakował do pływającego stolika swoją koszulę, marynarkę i spodnie, a potem przemienił się w wilkołaka, starając robić to jak najciszej, chociaż tak trudno było powstrzymać krzyk, kiedy jego kości zmieniały formę, a skóra się rozciągała. Teraz, w zwierzęcej formie w świetle latających zaklęć widział znacznie lepiej niż ludzie, węch też miał wyczulony, dlatego znalezienie Stevena Berga wcale nie zajęło mu tak dużo czasu. Steven właśnie rzucił zaklęcie i nim zdążył opuścić rękę z różdżką, na jego przedramieniu zacisnęły się wilcze szczęki. Chwilę później wilkołaka już nie było, Twan zrobiwszy to, co musiał znalazł pływający stolik gdzie zostawił swoje ubranie, z ulgą przemienił się z powrotem, po czym szybko i byle jak ubrał się z powrotem, przecież nikt nie zwróci na to uwagi, większość uczniów była poturbowana.
Pomyślał, że może powinien teraz znaleźć chłopaka którego przed chwilą ugryzł i zabrać go do kryjówki, ale przecież nie miał szans, teraz, ze swoich całkowicie ludzkim węchem i oczyma nie widzącymi nic poza czerwonymi błyskami, nie umiałby do  niego znowu dotrzeć. Uznał, że na pewno przy wyjściu z Wielkiej Sali czekają jacyś inni lunarni, albo może i on tam gdzieś się skryje, aż Steven będzie wychodził, na razie trzeba było dopchać się do drzwi.
Powrót do góry Go down


Cortacesped Caraballo
Cortacesped Caraballo

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 186
  Liczba postów : 248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5954-cortacesped-caraballo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5956-cortacesped#169648
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 15:19;

Nim Ursula zdążyła odpowiedzieć, sprawy zdążyły już mieć swój dalszy bieg. Ktoś z Lunarnych rzucił niezwykle silne zaklęcie Firersneak, które za główny cel miało ją samą z jej towarzyszką, ale nie tylko one dwie były w centrum tego ataku. Brakowało czasu, musiała zrobić coś szybko, chyba że chciała skończyć jako spalone, śmierdzące mięso. Już robiła zamach różdżką, mając przy tym zupełnie skupioną minę, gdy wtem nieznany jej Gryfon (Victor), wyskoczył przed nie z ochroną. Wąż, który miał je wykończyć, właśnie zmniejszył swe rozmiary! Patrzyła na to krótko, z lekkim zdezorientowaniem, ale szybko przywróciła się do porządku i zaczęła trzeźwo, na tyle na ile pozwalała sytuacja, myśleć. Nie miała nawet czasu, by podziękować, gdyż sama musiała coś zrobić. Zaklęcie Aquamenti na nic się zda w obliczu tego ognistego potwora, a sytuacja ciągle była niebezpieczna. Szybko wertowała zaklęcia w głowie.
-Glacius! - krzyknęła i machnęła różdżką, mając nadzieję, że zaklęcie zamarzania choć na chwilę powstrzyma płomienie i da im trochę czasu na ucieczkę. Chwyciła za ramię Ursulę i pociągnęła ją gwałtownie w stronę wyjścia. Trwała ewakuacja.
-Biegiem - powiedziała tylko, ciągle z nieprawdopodobnie opanowaną miną. Choć serce biło w jej piersi nieprawdopodobnie szybko, nie dała się opanować przerażeniu. O nie, nie było na to czasu, z resztą byłaby to rysa na jej dumie, że wymiękła, gdy nadeszła próba. Ciągnąc ją może nazbyt brutalnie, zaczęła się tak szybko jak tylko potrafiła kierować w stronę wyjścia. Ktoś mógłby powiedzieć, że taka ucieczka to właśnie dowód, że Cortacesped się bała. Nie wiedziała jednak nawet, kto jest wrogiem, a nie widziała potrzeby narażania swojego życia. Wierzyła w swoje umiejętności magiczne, ale po co ryzykować? Ucieczka była po prostu wygodniejsza w obliczu niezrozumiałej sytuacji, a przecież tylko głupiec nie chciałby w tej chwili stąd wyjść.
Powrót do góry Go down


Jack Hastings
Jack Hastings

Nauczyciel
Wiek : 38
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 58
  Liczba postów : 74
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5982-jack-hastings#170596
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5984-sowa-jacka#170606
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 15:39;

Jack stał i obserwował co się dzieje, chciał żeby jego zaklęcie trafiło, przynajmniej pochwyciłby winowajcę, a w sali zapanowałby wreszcie spokój. Oczywiście nie miał zamiaru zabić młodzieńca, rany które by spowodował zatrzymałyby go na tyle że nie mógłby się ruszać, a wtedy ujęliby go, by uleczyć rany aby się nie wykrwawił. Nie spodziewał się jednak jednego. Miał pomocników w szkole, gdyż chwilę potem w zaskoczonego Jacka pomknęło zaklęcie. I to takie solidne, którymi chlubili się czarnoksiężnicy. Nim zdołał się obronić, zaklęcie ugodziło go w pierś i spowodowało widział koszmary..Pierwszą rzeczą jaką zobaczył w swoim koszmarze była śmierć matki. Biedna kobieta leżała na ziemi błagając o życie. Niewzruszona postać która stała nad nią jedynie się zaśmiała i rzuciła Crucio, ciało kobiety się wygięło w spazmach bólu. Z oczu napływały łzy i spływały po policzku. Sadysta który ją torturował miał radochę z tego widząc jej cierpienie i nie chciał jej zabić tak szybko. I kolejne Crucio, oraz zaklęcia wytworzone przez niego samego... A może to był tylko wytwór wyobraźni Jacka? I kolejne zaklęcie i następne, kobieta była blada i wyczerpana, błagała żeby zakończył te katusze. Mężczyzna jedynie się zaśmiał a w jego głosie było coś znajomego. Avada Kedavra...rzucił zaklęcie a zielone światło ugodziło kobietę w pierś, padła martwa...a mężczyzną rzucającym zaklęcia był Jack... Serce waliło mu jak oszalałe, krzyczał i wierzgał się w wodzie, lecz nic nie sprawiło że się wybudził. Starał się walczyć, lecz jak można walczyć jak nie wie się z czym? Był bez radny, teraz jedynie mógł polegać na swoich kolegach którzy mogli go uratować. Kolejny koszmar przeszył jego świadomość Znajdował się teraz przed jednym z budynków na ulicy śmiertelnego Nokturna. Zasadzka którą przygotowali na jednego z czarnoksiężników była dopracowana do perfekcji...tak mu się wydawało. Kiedy mężczyzna pojawił się i zaczął zmierzać w ich stronę, byli gotowi. Wtem wszystko się zmieniło, cała jego obstawa zniknęła, został sam...siedzący na krześle w jakiejś zapyziałej norze. Przywiązany niewidzialnymi linami, poczuł pięść lądującą na jego twarzy i kolejny raz i następny. Ból pulsował, a każdy kolejny cios wysyłał bodźce do jego mózgu. Uniósł głowę i ujrzał swojego ojca. Mężczyznę który teraz swój wyrok odsiaduje w azkabanie...Wyszedł, poszedł gdzieś a Jack został uwolniony, nie wiadomo jakim cudem, chciał uciec, lecz każde drzwi które otworzył prowadziły do jednego pokoju, miejsca w którym leżała matka, w pokoju w którym słyszał szepty To ty ją zabiłeś... Znowu fala bólu i krzyk wyrwały się z jego ust. Przypomniał sobie jednak bardzo mądre słowa które gdzieś kiedyś przeczytał Nawet w najgorszej ciemności, można odnaleźć światło. Koszmary były dla niego tego typu ciemnością.
Nie było to przyjemne uczucie, mała wredna dziewczyna zapłaci mu za to...Chwycił mocniej różdżkę uśmiechnął się delikatnie. Zamachnął się.
-Visco Nocturna Miał zamiar odpłacić się pięknym za nadobne. Nie można tak bezkarnie atakować z zaskoczenia innych. Według Jack'a to była najwyższa hańba, nie uczęszczała do niego na zajęcia więc nie wiedziała jak kulturalnie się zachować podczas pojedynku.
Powrót do góry Go down


Steven Berg
Steven Berg

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 112
  Liczba postów : 119
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5957-steven-berg#169670
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5960-daimon-poczta-stevena#169674
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 15:56;

No cóż Steven po prostu taki był. Gówno go obchodziło czy jego zaklęcia trafią kogoś czy nie. Jednak widząc, ze dziewczyna się na niego zamierza chciał zejść z linii lotu zaklęcia. No cóż zaklęcie wcale nie było takie ciężkie bo wyczarowanie węża wielkim wyczynem nie było. Uniesioną jeszcze różdżką wycelował w gada i powiedział.
- Vipera Evanesca - i po wężu nie było już śladu. Był z siebie dumny, że przynajmniej tego zaklęcia nie spartaczył. Zastanawiał się jak teraz dyskretnie się wymknąć z Wielkiej Sali. Oczywiście chciał już zaatakować Gemmę gdy poczuł przerażający ból w ramieniu. Spojrzał na rękę i zobaczył krwawe ślady na ręku. Zastanawiał się skąd w Wielkiej Sali wziął się wilk. Poznał ślady zębów i dopiero wtedy zrozumiał. Tak został pogryziony przez wilkołaka. Wiedział też, że będzie dość ciekawie, bo przemiana ani nie jest przyjemna ani nie jest jakimś wielkim zaszczytem. Cholera, jak dorwę tego wilczka to go uduszę. pomyślał jednak ból go paraliżował. Przełożył jeszcze różdżkę w drugą rękę i wycelował upadając w Gemmę.
- Glacius Opis – krzyknął i nie zwiedziawszy czy trafił czy nie trafił padł na podłogę Wielkiej Sali. Trzymał się za ramię i starał się powstrzymać krwawienie.
Powrót do góry Go down


Holly M. Wade
Holly M. Wade

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 104
  Liczba postów : 246
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5549-holly-marilyn-wade
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5559-erni
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 16:31;

Holly była mniej więcej w połowie drogi, gdy to się nagle stało. Cisza. Zespół umilkł. Początkowo Gryfonka pomyślała, że ktoś pragnie wygłosić jakieś łzawe przemówienie, a może dyrektor dopowie kilka życiowych mądrości, o których zapomniał, ale coś było nie tak. Obracając się przez ramię, dziewczyna zauważyła kompletne zdezorientowanie wokalistki. Lampiony zaczęły mrugać, a gdzieś rozległ się dziwny dźwięk. Czy to był jakiś dowcip? Próba wystraszenia uczniów? Nim Wade zdążyła rozważyć te możliwości, wszystkie światła zgasły i nastąpiła ciemność. Cholerna, głęboka czerń. Ktoś wrzasnął, co wywołało falę paniki. Chyba nie ma nic gorszego niż psychoza tłumu.
Wade nie czekała dłużej. Powędrowała dłońmi pod materiał swojej sukni i wyciągnęła spod podwiązki na udzie różdżkę. No co, czarodziej zawsze musi mieć swój najważniejszy atrybut! Spróbowała rzucić lumos, ale nic to nie dało. Sprytne. Ktoś dobrze przemyślał swoje działania. Z reguły człowiek najbardziej boi się tego, czego nie może zobaczyć, a jest niebezpieczne.
Trzeba było się stąd wydostać, prędko. Z taką myślą Holly ruszyła na oślep do przodu, trzymając różdżkę w pogotowiu. Co jakiś czas rozbłyskały promienie i iskry zaklęć. Jedno stało się jasne – to będzie walka. Uświadomienie sobie tego faktu wzbudziło w dziewczynie mieszane uczucia. Z jednej strony jej gryfońska odwaga, a z drugiej obawa przed tym, co się wydarzy. Bała się, że ktoś straci życie.
Przy kolejnym błysku światła zauważyła wytęsknione drzwi Sali. Obrała kierunek, a wtedy ogromna siła odrzuciła ją do tyłu, rzucając o ścianę. Przeciwnik rzucił na nią flippendo.I chyba nie tylko na nią, bo gdzieś obok usłyszała cichy jęk. Oooo nie, tak się nie będziemy bawić! Wade już dawno nie była tak wkurzona. Podniosła się i cisnęła w stronę niedawnego ataku drętwotą. Gdzieś rozbłysło zielone światło. Avada.. Merlinie, jej obawy się ziściły. Miała nadzieję, że wróg chybił, ale intuicja podpowiadała coś innego. To wydarzenie jeszcze bardziej zmobilizowało ją do działania. Szybkim ruchem różdżki skróciła sukienkę niemalże o połowę, bez grama żalu. Teraz już biegła, co jakiś czas mijając znajome twarze. Na posadzce zauważyła Steven’a Berg’a, którego ramię krwawiło. Ugryzienie wilkołaka.
- Chodź. – podciągnęła go do góry i złapała w pasie, by mu pomóc. Wycelowała różdżką w jego ranę. – Ferula. -  pojawił się opatrunek, który przynajmniej powstrzyma krwawienie. Tylko tyle mogła zrobić, niestety. Niektórzy uczniowie zostali ewakuowani, jednak im nie było to pisane. Holly zacisnęła zęby.
- Musimy stąd uciec.
Okryła ich tarczą ochronną, choć nie wiedziała, jak długo wytrzyma.
Powrót do góry Go down


Steven Berg
Steven Berg

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 112
  Liczba postów : 119
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5957-steven-berg#169670
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5960-daimon-poczta-stevena#169674
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 17:10;

Steven sam nie za bardzo wiedział co się z nim działo. Wydawało mu się nawet, że na chwilkę stracił przytomność. Miał nadzieje, że nikt nie widział jego jakże epickiego upadku. W końcu to było by dla niego ciosem towarzyskim. Gdy ktoś się przy nim zatrzymał podniósł oczy na dziewczynę. Nie wiedział z jakiego jest domu ale w tym momencie go to nie obchodziło.
- Masz rację. Musimy stąd zwiewać. – powiedział cicho patrząc na dziewczynę. Na spokojnie zaczął się zastanawiać czy rzeczywiście nie powinien stanąć do walki. Szans za wielkich to nie miał z krwawiącym… Zaraz przestało krwawić. doszło do niego.
- Dzięki. – powiedział po raz kolejny spoglądając na swoją wybawczynię. No cóż bardzo chciał dorwać tego pajaca, a dokładnie wilkołaka, który ośmielił się go dziabnąć ale nie wiedział jak ma to zrobić. Zaczął się zastanawiać czy nie rzucić jakiegoś zaklęcia, które otworzy im bezpieczne wyjście, jednak rozwalanie ścian w tej ciemności nie było najlepszym pomysłem.
- Wiesz gdzie iść? – zapytał mając nadzieję, że dziewczyna zna drogę do wyjścia. Uważnie rozglądał się po Wielkiej Sali by dostrzec czy nie trafi ich jakieś zabłąkane zaklęcie ich nie trafi. Miał różdżkę w pogotowiu i czekał aż wreszcie wyjdą z tego miejsca.
Powrót do góry Go down


Ursula Ulyssa Litwin
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : jasnowidztwo, obrońca
Galeony : 253
  Liczba postów : 358
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5046-ursula-litwin?highlight=Ursula+Ulyssa+Litwin
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5052-ursula-litwin?highlight=Ursula+Ulyssa+Litwin
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7214-ursula-ulyssa-litwin#204550
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 18:13;

Niebezpieczne, dzikie płonące oczy nagle zerknęły oślepiająco na Ulkę, zasłaniając Cortacesped. Niewyraźny ogień w kształcie węża zdawał się nie zostawiać jej szans na ucieczkę. Puchonka zamrugała z dezorientacją, próbując powstrzymać zawroty głowy, kiedy wizja rozpłynęła się, a przed oczami Uli stanął chaos, panujący w Wielkiej Sali, która była jakąś wielką areną. Czyżby była to przepowiednia, czy tylko zaklęcie świsnęło przed oczami Borsuczątka, które sobie resztę dopowiedziało? Po chwili dotarł do niej zdeterminowany głos Caraballo, która w przeciwieństwie do drobnej Puchonki nie odpłynęła, a zachowała zimną krew w obliczu tego wszystkiego. Blond włosa pokiwała szybko głową, nie próbując nawet ukryć swojego roztrzepania, malującego się na przerażonej twarzyczce. Nie protestowała, gdy jej balowa towarzyska chwyciła ją za ramię i porwała, ciągnąc ze sobą.
- Boże, Corta, co tu się dzieje? - wypaliła tylko, marszcząc rozpaczliwie brwi.
Wtedy rozbłysło światło. Ursula zmrużyła oczy, próbując dojrzeć co też ją oślepia. Wielki wąż. Merlinie! Wrzasnęła, próbując wydobyć z małej, niepozornej torebeczki różdżkę, chociaż nie miała pojęcia co z nią dalej zrobi. Na szczęście pojawił się chłopak (Ula nie zdążyła ogarnąć, kto to był, zresztą w ogóle nie ogarniała sytuacji), który uratował je obie szybkim zaklęciem, które zmniejszyło płonącego gada, do mniej przerażających rozmiarów. Puchonka przez chwilę śledziła chłopaka wzrokiem, ale po sekundzie już znów dorwała ją Caraballo. Ulka nie miała zamiaru się stawiać, była w tej chwili jedną z najmniej przydatnych osób na sali, jak również jedną z najłatwiejszych ofiar. Była absolutnie potulna, wobec starszej Ślizgonki.
Powrót do góry Go down


Elena Marion
Elena Marion

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 467
  Liczba postów : 739
http://czarodzieje.my-rpg.com/t536-elena-marion?highlight=Elena+Marion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1070-elena-marion?highlight=Elena+Marion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9392-elena-marion?highlight=Elena+Marion
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 18:21;

Elena dalej krążyła po sali. Zobaczyła, że kilku nauczycieli wyprowadza uczniów. Odszukała wzrokiem Jacka. Podnosił się na nogi, więc zaklęcie nie podziałało tak jak powinno. W sumie nawet dobrze. Teraz będzie się zastanawiał kim też ona jest, bo cały czas miała twarz schowaną pod maską, włosy wyprostowane i upięte w bardzo ciasny i wyski kok. Aż trudno uwierzuć jak zwykłaa zmiana uczesania może zmienić czyjś wygląd! A do tego było ciemno, więc mógł dostrzec tylko biel jej skury odcinającą się w mroku.
Dziewczyna rozejrzała się jeszcze po sali. Jej partner już się gdzieś ulotnił, tak jak większość gości. Zobaczyła jeszcze, że jeden ślizgon próbuje czarnej magi, ale nie dostrzegła w kogo celował. Z resztą zaraz i on został wyprowadzony przez jakąś dziewczynę.
Elena również opuściła Wielką Salę i udała się do Wieży Gryfindoru. Tutaj nie miała już co robić.
[zt]
Powrót do góry Go down


Farid Sherazi
Farid Sherazi

Nauczyciel
Wiek : 53
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 194
  Liczba postów : 163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3550-farid-sherazi#108437
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 18:21;

Wszystko szło po jego myśli. Lunarni dobrze spisali się tego wieczora, był zadowolony, patrząc na panikę, która ogarnęła wszystkich w sali. Stał z boku, przez dłuższy czas tylko przysłuchując się wszystkiemu. Gdy uznał, że zadanie powierzone Jeanelle i Twanowi zostało już wykonane, zmienił się błyskawicznie w wilkołaka, by móc odnaleźć pogryzionych. Szybko zwietrzył zapach krwi i pognał w tamtym kierunku. Dostrzegł Stevena Berga, którym zajęła się jakaś głupia dziewucha z domu lwa, Holly M. Wade. Starała się utrzymać wokół nich zaklęcie tarczy, ale było ono marne, osłaniało ich tylko z jednej strony i za chwilę Farid staranował dziewczynę od tyłu, tak, że upadła na ziemię i straciła przytomność. Wyswobodził chłopaka i chwytając go zębami za materiał na karku, niezbyt delikatnie przeciągnął go po ziemi, między swoimi łapami w stronę Jeanette i Georgii. Potrącił tę pierwszą pyskiem, dając jej niemy znak, sama już wiedziała, gdzie ma dotrzeć z dziewczyną z Australii. Później wydostał się z sali, niepostrzeżenie dla uciekających w popłochu uczniów szybkimi skokami kierując się w stronę wyjścia, starając się nie nadepnąć na Berga, wciąż włóczonego po ziemi.
Z/T dla Stevena Berga, Jeanette L. Villeneuve i Georgii P. Sancroft
Powrót do góry Go down


Cortacesped Caraballo
Cortacesped Caraballo

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 186
  Liczba postów : 248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5954-cortacesped-caraballo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5956-cortacesped#169648
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 18:42;

Z zaniepokojeniem rozglądała się po sali, gdzie w ciągu dalszym trwały zamieszki, jednak teraz już z mniejszą ilością osób uczestniczących. Szczęściarze z tych, którym udało się stąd już wyjść, przemknęło jej szybko przez myśl. Błagała w duchu, by już nic się im nie przytrafiło podczas tej niedługiej drogi, choć nie wiedziała, czy za drzwiami nie czyha kolejne niebezpieczeństwo, a myśląc obiektywnie było to jak najbardziej możliwe, więc powinna się na to przygotować. Ciągle ściskała w ręku różdżkę, a robiła to z taką siłą, że można było pomyśleć, że zaraz ją przełamie. Pojawiła się myśl, czy nie powinna zawrócić, ale nie znała tu nikogo, więc nie mogła pomóc żadnym znajomym czy przyjaciołom. Zaś Ursula wydawała się przez krótki moment jakaś zmroczona, więc lepiej było nie zostawiać jej samej. Zdziwiła się, gdy dziewczyna się odezwała.
-Atak, jesteśmy w niebezpieczeństwie – odpowiedziała najkrócej, jak tylko potrafiła. Już z nieco rozpaczliwą miną pędziła dalej i dalej drogą ku wyjściu. Szybko oceniła sytuację. Tak, już chyba jest lepiej. No, takiego końca balu to na pewno się nie spodziewała. Wiedziała, że nigdy go nie zapomni, bo była to pierwsza tego typu impreza, w której uczestniczyła, ale teraz już była w stu procentach pewna, że nieraz będzie wracać do niego myślami. Że też w takim momencie stwierdza, że to nawet całkiem interesująca sytuacja…
Wtem dostrzegła, że jakiś wilk (Farid) ciągnie Stevena po ziemi, właśnie wymykając się z Wielkiej Sali. Poczuła, że serce gwałtownie przyśpieszyło, a adrenalina niespodziewanie podskoczyła; nie mogła na to pozwolić. Puściła trzymaną Ursulę i niewiele myśląc wystrzeliła zaklęcie.
-Drętwota! – krzyknęła wyraźnie, mając nadzieję, że ugodzi ono w napastnika.
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 19:20;

Zacznijmy od początku. [DRUGI KURWA ZASRANY RAZ, CHRYSTE NIENAWIDZĘ SKRÓTÓW KLAWISZOWYCH, KTÓRE Z PARTYZANTA ZAMYKAJĄ PRZEGLĄDARKĘ I MAM POTRZEBĘ PODZIELIC SIĘ TYM ZE WSZYSTKIMI ;(] Niewysokie, blondwłose dziewczę zastanawiało się właśnie, które z bliskich jej duszy osób rzuci się pierwsze temu drugiemu do gardła. Z drugiej strony czemu tak właśnie miało być? Przecież Isolde mimo swojej niechęci do Watsona, była osobą opanowaną, która nie zdobyłaby się na tak godny pożałowania gest, z kolei jej partner zdawał się być nieobecny. Jakby nie obchodziło go nic i nikt na tej sali. Więc równie dobrze Bloodworth mogła paradować sobie przed jego nosem nago, a on i tak nei zwróciłby pewnie na nią uwagi. Znalazł inne rozwiązanie, dla niego nieco korzystniejsze niż bycie obecnym w tej rozmowie. Na powitanie niska blondynka rzuciła się z radosnym okrzykiem w ramiona przyjaciółki i wyściskała ją mocno. Jeszcze trochę a zaczęłaby prowadzić dywagacje w głowie nad tym, które z nich widuje częściej Olivera czy Isolde, bo ostatnio jedno i drugie się zaciemniało z wiadomych spraw. Juno była przeszczęśliwa, bo jakże by inaczej. Jej prawie siostra wreszcie znalazła kogoś kto będzie mógł sięnią zaopiekować i miała szczerą nadzieję, że ten drugi o którym wspominała w liście nie pojawi się dzisiaj tutaj, bo była skora wyrwać mu to co mężczyźnie najbardziej do życia potrzebne i zrobić z tego breloczek. Taki do kluczy czy coś... A właśnie, byłaby zapomniała. Przecież ona znała tego chłopaka! To był ten gość, na którego kiedyś tam wpadła na szkolnym korytarzu i prawie staranowała swoim chudym ciałkiem. Wykrzyczała kilka przekleństw pod nosem, ale tak w ramach ogólnej wypowiedzi. Nie żeby coś wtedy do niego miała. Okazał się być gentelmanem, pomógł jej pozbierać ksiażki i w ogóle, a ta durna tylko mu podziękowała i zwiała, bo spieszyła się gdzieś. O imieniu wspomnieć nie raczyła, bo po co, a później już bruneta nie widziała. Potem okazało się, że brak jej zeszytu z nutami, w którym tak starannie zapisywała swoje melodie, które w głowie wymyśliła i teksty piosenek o tym jaki z Olivera jest zimny drań hehe. Nie no z tym akurat to żart. Chociaż kto wie do kogo to było adresowane, ehh. W każdym razie nie kwapiła się do pokazywania notesu komukolwiek, a tu bach, trafił w nieznajome ręce. Niedobrze. Zapomniała potem o sprawie i jakoś tak rozeszło siępo kościach, aż do dzisiaj. No popatrzcie jaki ten świat jest mały!
- Juno - uśmiechnęła się uprzejmie, ignorując fakt że z Oliverem już żadne z nich się nie przywitało. Jeszcze coś go dopadnie i jakaś bójka się zacznie. Wiedziała, że powinna stanąc w jego obronie. Przecież była PRAWIE jego dziewczyną. Ale jak to mówią prawie robi wielką różnicę, więc nie zrobiła nic w tej kwestii.
- No to wspaniale, bo już spisałam go zupełnie na straty, a Ciebie mimo że tyle czasu minęło ani razu już nie spotkałam - pokręciła głową i i potrząsnęła jego ręką. No wiecie tak na przywitanie. Wmiędzyczasie Ollie nie oszczędził sobie wymiany spojrzeń z jakąś zdzirą za plecami. Och, gdyby tylko Juno to zobaczyła na pewno nie skończyłoby się to tak łagodnie. On dostałby solidnie po pysku, a tamta co nie wie co oznacza termin 'ZAJĘTY' dostałaby darmową lekcję od Juno, którą zapamiętałaby do końca życia. Lekcję i Juno ma się rozumieć. On jednak w momencie kiedy Juno miała w planach się odwrócić i go przyłapać na tym o czym wcale nie wiedziała pogłaskał ją po policzku, a na wargach poczuła muśnięcie jego ustami. Przyjemne uczucie. Lubiła takie gesty. Mógłby je robić zdecydowanie częściej. Może i Is miała rację, może June faktycznie coś do niego czuła? Nie, to głupie.
Juno marzycielka, miała już jednak wizję przed oczami całej tej czwórki nie jako sarenki, lecz siedzących kilkadziesiąt lat póxniej w wiklinowych fotelach przy kominku z whisky w szklankach. Wtedy będą mogli chwilową utratę pamięci wytłumaczyć jakąś starczą demencją (swoją drogą Watson już coś w podobie do tego posiadał, o teraz gapiąc się w sufit i dumając nad jakimiś zwierzątkami z kopytkami) albo zaczątkami Alzheimera. W każdym razie wspominaliby sobie wspólnie właśnie ten dzień, w którym to wspólnie spędzili bal, a z żadnej szczęki nie posypały się zęby. Mieliby już dzieci, wnuki, koty, psy jakieś rybki, fajne samochody i dobrze zaopatrzone barki, no i gosposię co by i dobre jedzenie im robiła, bo przecież June do gotujących pań nie należała. O kwiatek. Tak właśnie, dobrze słyszycie, dostała w prezencie właśnie kwiatka. Mimo, że nie przepadała za tego typu prezentami, bo a) nie wiedziała potem co z nimi zrobić, b) żadna roślina, włączając w to kaktusy nie przetrwała szkoły życia jaką jej serwowała, to ten gest sprawił, że poruszyło ją coś tam w serduszku. Słodko, słodko. Może gdyby częściej zachowywał się tak przyjemnie to i na ojca by się nadawał, ale chyba a ni on, ani ona nie byli w pełni gotowi na przybycie kolejne osóbki na swiat, a tym bardziej założenie ZDROWEJ, STABILNEJ rodziny. Życie. June potrzebowała nadal osoby, która się nią zaopiekuje mimo, że w planach miała stróżowanie Watsonowi. Właściwie nie byłby to głupi pomysł, gdyby chłopak zaprzestał zaciągania jej do swoich piekielnych czeluści, bo tam aureole nie były mile widziane. Rzuciła też w międzyczasie przepraszajace spojrzenie do Is i jej mężczyzny, w momencie kiedy Oliver zaczął swoją litanię do sufitu. Może zrozumieją. Przecież każdy miewał czasami jakieś większe i mniejsze odchyły, z tym że oni należeli do tych z grupy mniejszych, a on tych większych, z kolei Kavanaugh była gdzieś po środku przyczajona niczym tygrys, gotowa do skoku w każdą ze stron. W celu ratunku rzecz jasna.
Chciała nawet coś powiedzieć. Coś na temat tego, że będą wszyscy razem świetnie się dzisiaj bawić, ale nie dane jej to było, bo jakiś burak postanowił wyłączyć światło i napaść na to całe towarzystwo, nie dając Gryfonce nawet dojść do parkietu. Żenada. Nie zdążyła nawet wyrazić swojego oburzenia, kiedy walnęła z impetem o ścianę, a jej głowa doznała poważnego bólu i szoku, dwa w jednym, okazja, zapraszam, zapraszam. Otumaniona, skołowana, chciała coś wykrzyczeć, ale głos jej uwiązł w gardle. Na szczęście pojawił się on. Jej bohater. Wspaniale. Wdziedziała, że nie zniknie. Zawsze będzie przy niej.
- Nie - stwierdziła, całkowicie pewna siebie. Nie zostawi go tutaj. Złapała za jego ramię mocniej, próbując odnaleźć wśród ciemności Isolde i Marcela. Bezskutecznie. Jeżeli miał zginąć to z nią u boku. Nierozważnie, ale romantycznie. Is po chwili pojawiła się niczym za sprawą magii u jej boku i razem krzyknęły donośnie 'Flippendo' w stronę napastnika. Zaklęcie jednak ugofdziło Marceline, o czym Gryfonka jednak nie wiedziała. Tamta w kontrataku również rzuciła zaklęcie, które ugodziło blondynkę. Nie mogła pozostać dłużną.
- Furnuculus - rzuciła bez namysłu, pierwszym lepszym zaklęciem jakie nawinęło jej się na język. Tak się działa w obliczu tragedii przecież.

[JEŻELI COŚ NAMIESZAŁAM TO PRZEPRASZAM, ALE MÓJ KOMPUTER WARIUJE I PISAŁAM TEGO POSTA 3 RAZY ;c]
Powrót do góry Go down


Ioannis Gavrilidis
Ioannis Gavrilidis

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 536
  Liczba postów : 528
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3237-ioannis-gavrilidis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3238-ioannisowa-poczta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7189-ioannis-gavrilidis
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 19:23;

Na Rowenę, cóż to była za beznadziejna sytuacja z tym Merlinem. Janek stał jak idiota, próbując się z nim kłócić, kiedy obok był Keith. Który zaś z kolei musiał tego wszystkiego słuchać i w ogóle drama milion. Gavrilidis zmarszczył jakże groźnie brwi, słysząc to, co wygaduje prefekt Slytherinu. Czy on robi komuś nadzieję? Nie postrzegał tego w ten sposób. Raczej... raczej chciał ogarnąć, z kim mógłby być. A on? Faleroy? Czy też mu nie zrobił głupiej nadziei? A potem widywał go z tą Cait. Widocznie szybko zapomniał o słodkim Greku, och. Ale oczywiście musiał zaatakować właśnie jego! Cóż, nie da się ukryć, że Ioannis widział błędy innych, swoich w ogóle nie dostrzegając. Dlatego nie powinno to nikogo w sumie dziwić.
- Jasne. Zapewne Pierre się sama do ciebie przykleiła, a ty ją odpychałeś wszelkimi możliwymi sposobami, ale się nie udało. Ojej, co za smutek! - rzucił do niego ironicznie. - W ogóle to nie chce mi się z tobą gadać. Mówisz jedno, robisz drugie i myślisz trzecie - dokończył pogardliwie, by potem odejść od wila, który zresztą sam najpierw skierował się w inną stronę. Nie miał pojęcia, co powiedzieć teraz Everettowi. Było mu niesamowicie głupio... szczególnie, że plan poważnej rozmowy nie wypalił.

UWAGA, OD TEGO MOMENTU POST MG!
Nie zdążył się nad tym zastanowić, bo nagle wszystko ucichło. Potem zapadła ciemność. Intuicyjnie przysunął się do młodszego krukona, ponownie chwytając go za rękę, aby przypadkiem się nie pogubić. Może to tylko chwilowa jakaś awaria magii? Nie, dobra, to brzmi beznadziejnie głupio. Dlatego poczuł niepokój. I słusznie, bo chwilę potem ktoś wtargnął do sali, widoczne były fajerwerki. Ludzie panikowali, zaklęcia latały wszędzie. Krzyki i tupot stóp był nieodłącznym akompaniamentem tego, co się działo. Stali chwilę jak słup soli, aż w końcu nasz jakże dzielny Jan uzmysłowił sobie, że HALO, JEST PREFEKTEM. Nie umiał rzucać zaklęć, więc się nie pchał do pojedynków. W porozumieniu ze swym partnerem uznali, że będą kierować pozostałych do wyjścia.
Zaczęli więc biec w jedną ze stron, gdzie było jaśniej. Dostrzegli tam stojących Mię i Jiro, którzy byli chyba zdezorientowani. Oczywiście Gavrilidis nie poznał dziewczyny, ale nieważne, bo chciał ich stąd wyprowadzić. Dlatego zaczęli we czwórkę przemieszczać się w kierunku drzwi, ogarniając, czy komuś nie potrzeba pomocy. I tak znaleźli Cortę i Ursulę, kiedy ślizgonka próbowała zatrzymać kogoś, lecz ten ktoś (my wiemy, że Farid) zniknął już dawno z pomieszczenia.
- Chodźcie - rzucił więc prefekt Ravenclawu w ich kierunku i pociągnął Caraballo ze sobą, która to zaś ciągnęła za nimi puchonkę. Nie zauważył nikogo innego, więc cała szóstka mknęła do wyjścia, lecz wtedy prawie nadepnęli nieprzytomną Holly. Niewiele myśląc postanowili, że wszyscy spróbują ją dźwignąć do góry, bo Ioannis i Keith to raczej byli chucherka i sami nie daliby rady. I tak oto nieśli gryfonkę w stronę wyjścia. Kiedy zrobiło się tam nieco lżej, przecisnęli się jakoś przez wrota i jak na sprytnych krukonów przystało, zaciągnęli wszystkich do Skrzydła Szpitalnego, gdzie też miano się zająć panienką Wade.

z/t dla Ioannis Gavrilidis, Keith Everett, Jiro Moore, Mia Rizpah Ursulis, Cortacesped Caraballo, Ursula Ulyssa Litwin i Holly M. Wade.

edit: jak chcecie, możecie pisać w skrzydle szpitalnym.
Powrót do góry Go down


Zoe F. Champion
Zoe F. Champion

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, metamorfomagia
Galeony : 0
  Liczba postów : 480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5421-zoe-champion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5423-albert-czyli-sowa-bez-mozdzka-zoe
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 19:56;

Wieczór zapowiadał się taki miły, a o wrażenia Zoe wiedziała, że nie musi się martwić, bo sama potrafiła zadbać o dobrą zabawę, więc jakiś kolejnych komplikacji nie potrzebowała. Teraz byli tutaj oni. Na tej łodzi. Z szampanem. Wznieśli toast, a ona już nalewała sobie drugi kieliszek. Jak tak dalej pójdzie to zaraz zacznie się bawić w syrenkę, a ta rzeczka będzie jej niegdyś wspomnianą fosą, no bo nimfą kiedyś była także. Ale to dawne dzieje. Dzisiaj wcieliła się w inną postać, ale o tym też już była mowa. Oprócz głębokiej fascynacji wydobywaniem niestandardowych uczuć z co po niektórych, lubiła też co dzień zakładać inna maskę. Nie zeby się za nią ukrywała. Nic z tych rzeczy. Lubiła jednak wcielać się w różne role i grać filmie zwanym jej życiem, w którym to ona decydowała o doborze aktorów i scenariuszu. Sen na jawie, jawa we śnie co to była za różnica. Burza emocji, która temu towarzyszyła, to o to przecież chodziło.
- Pfff, słabe białogłowy? Ja do nich nie nalezę - stwierdziła dumnie, kręcąc głową. Jednego była pewna. Oprócz tego, ze zaskakująco różniła się od innych kobiet, umiała też sobie sama poradzić i nie cierpiała wręcz, kiedy ktoś próbował za nią decydować o tym co jest dla niej dobre, a co nie. Sama o siebie umiała zadbać i nic nikomu do tego. Chcicała może w tym momencie coś jeszcze powiedzieć. Jak bardzo się cieszy z jego obecności? A może wspomnieć przelotnie o tym co zaplanowała na potem? Nie dane jednak jej to było, bo w tym momencie zgasły światła, a na sali dało się słyszeć kilka okrzyków. Było źle. Zerwała się na równe nogi, strącając przy tym kieliszek ze stołu. Pływająca dookoła łódka nie była najlepszym pomysłem na doskonały punkt obserwacyjny. Właściwie to nie miało się pewności, z której strony zostanie się zaatakowanym. Percy natychmiast przejął rolę naczelnego bohatera i najwyraźniej chciał za nią odebrać oskara, bo nakazał położyć jej się na dnie łódki i i czekać na niego. Za żadne skarby! Tak by powiedziała, ale coś jej mówiło, że może tym razem warto się posłuchać?
- No dobra, daję Ci 5 minut i ani sekundy dłużej, a potem ruszam w teren - stwierdziła, stawiajac ultimatum. Wiedziała, że nie czas i miejsce, ale wolała go upewnić w swoich zamiarach. Pocałowała go namiętnie i na tą krótką chwilę przyciągnęła mocniej do siebie, dajac mu namiastkę tego co chodziło jej po głowie od dłuższego czasu. Patrzyła jak niknie w tłumie. Nie położy się na tych deskach. Będzie obserwować, a w razie czego w pełni gotowości będzie czekać na atak. W sensie zapobiegnie mu, bo kilka zaklec miała w zanadrzu. Wszystko jednak rozwijało się w niewyobrażalnie szybkim tempie, a ona sama nie wiedziała czy skakać z tej przekletej łódki czy nie. Zaklęcia uderzały wszędzie, a jej zdawało się że nikt nie patrzy w jakim kierunku celuje. Słuszna uwaga. Może to dlatego, że było ciemno? Jakiś kudłaty zwierzak ugryzł właśnie jej kolegę z domu, a ona nie miała zamiaru tego tolerować. Ignorując obietnicę, którą złożyła Percy'emu rzuciła się w tłum, chociaż przerzedziło się, więc już nawet sama nie ogarniała w co się rzuciła. Z wojowniczym wrzaskiem zaczęła ciskać zakleciami na prawo i lewo.
- Bombarda! - sama nie wiedziała co jej strzeliło do głowy, ale tyle tu hałasu było, że taki jeden wybuch nie zaszkodzi, a przecież celowała w tą stronę gdzie wydawało jej się, że widziała jedną z tych złych postaci! Tragedia, ludzie, tragedia.
Powrót do góry Go down


Jack Hastings
Jack Hastings

Nauczyciel
Wiek : 38
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 58
  Liczba postów : 74
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5982-jack-hastings#170596
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5984-sowa-jacka#170606
Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 EmptyNie Cze 30 2013, 20:49;

Śmignął mu przed oczami wilkołak, a nim zdążył zareagować ten zniknął. Wszyscy się ulatniali, to byli młodzi ludzie, więc Jack postanowił ich eskortować. Dlatego gdy tylko zaczęli się cofać w kierunku drzwi stanął przed nimi i zaczął ich osłaniać. Rozglądał się na boki z wyciągniętą różdżką i powoli udało im się dostać do drzwi od wielkiej sali. Przemoczony ruszył tuż za nimi, do pokoju wspólnego.

[zt]

//sorka że taki beznadziejny post jednak mam przygotowane coś lepszego.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 36 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 36 Empty


PisanieWielka Sala - Page 36 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 36 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 36 z 39Strona 36 z 39 Previous  1 ... 19 ... 35, 36, 37, 38, 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 36 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-