Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 16 z 39 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 27 ... 39  Next
AutorWiadomość


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPon Cze 18 2012, 20:24;

First topic message reminder :

Nie mów mi że ja się nie znam pf. Znam się, tylko inaczej. Patrzę przez swoje cztery oka na świat jak prawie każdy człowiek i w ogóle takie tam. Różnica minimalna. No a poza tym ja go doskonale rozumiem. Myślisz, że nie lubie plotkować jak on? No bo w sumie to nie lubie... Ale na pewno nie pogardzę zalewać ludzi falami hejtu jak to on zazwyczaj miał w zwyczaju. W ogóle wiesz co ja ostatnio znalazłam?! Ha ha haaaa, teraz ci nie powiem, ale może jutro jak będziesz grzeczny.
- Ależ kochanie, wcale się nad tobą nie znęcam. - Stwierdziła oczywiście fakt, jakże inaczej. Ona była dla niego bardzo dobra i takie tam, wiesz jak jest. - Już chcesz wychodzić? Dopiero przyszliśmy. - Uniosła brwi patrząc na niego w udawanym zaskoczeniu i w ogóle. Dopiero co przed chwilką się przywitali, a ten już chciałby się ruchać. No dobra, w ramach prezentu Szarlotka dostała od niego kieliszek, uroczo. Ale to nie oznacza że od razu rzuci mu się w ramiona i będą pod stołem się pieprzyć czy w ogóle gdziekolwiek na tej sali.
Pokiwała główką, całkowicie się z nim oczywiście zgadzając. To, że pasowali do siebie jak mało kto było wiadomo od ich przybycia do szkoły. Takie dwa kundelki w ogóle słitaśne. Jak ten no... Jak sie kurcze ta bajka nazywała o tych psach? OJ WIESZ O CO MI CHODZI
- Vanbergowi kurwa. Naleigh, a komu. - Zirytowana łaskawie oświadczyła mu z kim tam za jego plecami się porozumiewa, oczywiście uważała, że za gwałtownie zareagował i w ogóle wydarł się jej do ucha. Ale jako że było to z czystej zazdrości, która tak na marginesie strasznie się jej podobała, dostał od niej jeszcze jednego całuska. No jak ona się dla niego stara to ja nie wierze. Też to doceń kurwa
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Melrose Clarington
Melrose Clarington

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 88
  Liczba postów : 203
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Gru 27 2012, 19:09;

Party time on. Każda okazja na zabawę jest spoko. No i wiecie, jeszcze fejm bo nie idzie sama. Nakarmiła Alfonsika, choć on już polował na mysz jakiejś pierwszoroczniaczki. Biedna dziewczyna, ale taka już natura jej kota. Z jakiej okazji ten bal? Wyszperała jakąś czarną sukienkę, a co. Nie będzie się przewbierała za bałwana, choinkę lub pedofila mikołaja. Przeciągnęła tuszem po rzęsach i reszte sobie darowała. Pokręciła się po dormitorium przez chwilę i mogła nawet zajrzeć do Albercika, ale po co? Chyba sam trafi. Zważając na to, że jej partner na bal jest wysoki jak brzoza, założyła szpilki. W porównaniu do słodkich trzynastek, umiała na nich chodzić. Po parunastu minutach przekroczyła próg Wielkiej Sali. Trochę się spóźniła, ale co tam. Liczy się w końcu efekt, co nie? Roześmiała się jak zobaczyła kto jest na scenie. Omijając szalone pierwszoroczniaczki udała się w głąb sali.
-Aaaaaaaalbeeeert chodź pić!- powiedziała uwieszając się na ślizgonie- Bo jeszcze ukradną mi partnera! Chociaż, za bardzo się nie odstawiłeś...
Zerknęła na ubranko Alberta i uniosła jedną brew. No ale przynajmniej przyszedł i nie wystawił jej, o. Założyła za ucho kosmyk ciemnych włosów, które puściła luzem. Normalka, nie chciało jej się wymyślać dziwacznych fryzur jak i tak była spóźniona. A teraz zamierzała się dobrze zabawić, a nie smęcić w dormitorium. Rozejrzała się w poszukiwaniu czegoś ciekawszego od zespołu na scenie. Znając życie nie było tu żadnego alkoholu, smuteczek. Trzeba coś wykombinować, ale może niech tym się już zajmnie jej partner. Ona może za to stać i ładnie wyglądać.


Ostatnio zmieniony przez Melrose Clarington dnia Pią Gru 28 2012, 01:29, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Albert Rousier
Albert Rousier

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 53
  Liczba postów : 60
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Gru 27 2012, 19:42;

Eeeej, mówiłam, że Albert musiał umyć zęby! Weź, jak Melcik chce się bujać z gorylem z oddechem niczym King Kong, no to prosz bardzo, trza było mówić wcześniej. A on się wystroił, wiesz, bynajmniej ma na sobie jakieś ciuchy, o. I czyste zęby, wiesz, do usta- usta. Trzeba być gotowym na wszystko. Przezorny zawsze ubezpieczony, hehehehe. Gumki też jakieś ma, hihi.
Tak czy inaczej, jak jakaś lasencja się na tobie wiesza, to nie narzekasz, tylko robisz co karzesz. No, i tak zrobił również nasz don żuan Al. Prawie w podskokach przeszedł z Melrołsem przez tłum superfanek Roześmianych Kudłonów, ledwo uchodząc z życiem.
- Nieee maa wódyyy - odpowiedział, patrząc na partnerkę i robiąc artystyczną smutną minkę z wywiniętymi wargami. O nie, to jest zło! Ale przecież tu je młodzież, więc mogliby coś polać! Alkochoool! Wyciągnął rękę w stronę stolika, aby wziąć sobie poncz. Jak nie winko, to bynajmniej to niech się nawinie.
- Cho na parkiet - rzucił w stronę odstawionej Mel, która wyglądała baaaaardzo sexi - Najs sukienka, to dla mnie? - hehe bardzo śmieszne. Ale bynajmniej nie będzie im nudno. Może. ALBERT. CHCE. WINKO.
Powrót do góry Go down


Melrose Clarington
Melrose Clarington

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 88
  Liczba postów : 203
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Gru 27 2012, 20:07;

A czy ona nie ma na sobie ciuchów? W sumie on by mógł przyjść bez, dziewczynki pewnie by się nie obraziły. Zawsze jakieś urozmaicenie, nie? Gumki? No tak, może wyrwie jakąś szaloną niewiaste, powodzenia! Tylko pewnie, większość chętnych dziewczynek, pomyśli pewnie o innych gumkach. Przepchali się cudem przez tłum fanek. Cieszyło ją to, że przynajmniej on nie jest sztywniakiem. Z takimi to zawsze zabawa lepsza.
-A czego się spodziewałeś? - rozejrzała się po stole. Zawsze moga liczyć, że jednak ktoś czegoś dolał- Ej znasz jakieś zaklęcie? W końcu to ty jesteś studentem.
Puściła oczko do partnera i uśmiechnęła się szerzej.
- Nigdy nie wiadomo kogo można spotkać, Al. A tam na scenie są taaakie męskieee ciacha.- złapała za rękę Albercika i spojrzała w stronę parkietu. - Idziemy w tłum pod sceną?
Uśmiechnęła się kokieteryjnie, niech on coś wymyśli. Jest w końcu mądrym i pomysłowym ślizgonem, co nie? Potańczyć zawsze mogła, jednak miała nadzieję się napić. W Albercie cała nadzieja. Powinien zadbać o samopoczucie partnerki i zabrać ze sobą alkohol. Oj, ktoś nie pomyślał. Zerknęła na scenie. Co? Roześmiani mieli z niej zejść? Co za smuteczek. Jakim prawem oni im to robią? Takie ciacha!
-Aaal, patrz, oni chcą ich zdjąć!- westchnęła i pokręciła głową. TO TAKIE OKROPNE, SOŁ TRZEBA SOBIE ZNALEŹĆ INNA MIEJSCÓWĘ. No chyba, że ślizgon znajdzie jakiś alkohol. To mogą zostać i pobawić się na tej jakże wspaniałej zabawie szkolnej.


Ostatnio zmieniony przez Melrose Clarington dnia Czw Gru 27 2012, 20:12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Janett Brooks
Janett Brooks

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 11
  Liczba postów : 280
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Gru 27 2012, 20:09;

Doczekała się, oto zjawił się Brandon! Powstrzymała się od spojrzenia pełnego wyrzutów, które postanowiła mu zaserwować na dzień dobry - w końcu ona również dzisiejszego wieczoru nie grzeszyła punktualnością. Co do ubioru to trzeba przyznać, postarał się chłopak, ale to dobrze!
- No nieźle. - pochwaliła go, po czym oboje przestąpili próg Wielkiej Sali. Wystrój zawsze ją zadziwiał, niemal za każdym razem zastanawiała się, jakich zaklęć użyto, choć i tak przecież znała większość. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby coś jej przeszkadzało. Cała ona! W każdym bądź razie Coffler puścił ją wreszcie, bo co by nie było, ostatnio miewała niewielkie awersje co do naruszalności swojej przestrzeni osobistej. Och, pewnie minie to niebawem, nie ma co się przejmować! Na pytanie towarzysza, co też u niej słychać, uśmiechnęła się nieznacznie. Co ma powiedzieć? Jakiś rudy idiota doczepił się do niej jak rzep do psiego ogona, albo nawet i bardziej? A może poinformować o tym, że ten sam idiota robi przedstawienie przy innych, wpędzając ją w tarapaty i tworząc stertę nieporozumień? Ewentualnie życzliwie uśmiechnąć się, mówiąc że to wszystko doprowadziło do szlajania się po Śmiertelnym Nokturnie ostatnimi czasy... Ona! Grzeczna, nienaganna Janett!
- Wszystko dobrze. Trochę się działo, ale błagam, nie każ mi opowiadać... - powiedziała wreszcie i to takim tonem, jakby wszystko było tak absurdalne, że nie warto o tym rozmawiać. - Lepiej powiedz, co u ciebie?
Nie miała ochoty na dalsze drążenie tematu. Tym bardziej, że właśnie są na balu! Nie doczekała się jednak odpowiedzi, ponieważ wpatrywała się w sklepienie, przez co straciła Cofflera z oczu. No pięknie!
Tymczasem na scenie zaczęły dziać się doprawdy przedziwne rzeczy, a obok niej pojawił się nie kto inny, jak rudy obiekt jej utrapień! Można by rzec, że wyrósł jak spod ziemi. Na jego widok biedna Brooks jęknęła tylko, będąc wcześniej święcie przekonana, że takie bale nie są czymś, za czym Gryfon przepada. Cóż, powinna była przewidzieć, że on nie przepuści żadnej okazji, aby ją podręczyć... Nawet zastanawiała się, jak obrócić to całe uwielbienie na swoją korzyść, ale nie doszła do żadnego sensownego wniosku. Po prostu była to sytuacja bez wyjścia, a ona nie wiedziała, co z tym fantem zrobić. W każdym bądź razie powróćmy do rzeczywistości. Janett nie odpowiedziała na pytanie chłopaka. Dopiero, kiedy wyłowiła wzrokiem tego, z którym przyszła, uprzejmie zwróciła się do rudzielca:
- Na moje szczęście mam parę.
A w dowód posłała Cofflerowi najbardziej urzekający uśmiech, na jaki było ją stać, po czym pociągnęła go za sobą. Biedaczek, pewnie nie miał pojęcia co się dzieje...
- Słuchaj. - zaczęła stanowczo Brooks, przekrzykując całą tą hałastrę. - Tamten rudy... To jakiś świr kompletny i palant, nie daje mi spokoju. Traktuje mnie jak swoją własność!
Z każdym słowem dziewczyna coraz bardziej podnosiła głos, będąc zapewne oburzona.
- Dobra. - powiedziała już spokojniej. - Mówię ci to tylko dlatego, że on... często mu odwala. Nie chcę, aby wynikły z tego jakieś nieporozumienia.
Patrzyła na Brandona upewniając się, czy rozumie. Zaraz pewnie rudy świr ich dopadnie, a wtedy nie będzie czasu na wyjaśnienia, miała więc nadzieję, że Krukon nie będzie zadawał zbędnych pytań. Kiedyś to ona tak porządnie spierze tego swojego "prześladowcę". Spierze go tak, że odechce mu się do niej podchodzić! Ten jeden raz będzie niegrzeczna, hehehe. No dobra, plany planami, ale od czasu do czasu trzeba zwrócić też uwagę na scenę, na której tak swoją drogą panował kompletny chaos. Ach, te hogwardzkie bale...
Powrót do góry Go down


Angie Liddell
Angie Liddell

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 16
  Liczba postów : 27
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Gru 27 2012, 20:55;

Powolnym krokiem weszła do Wielkiej Sali. Była ubrana w średniej długości czerwoną sukienkę. Nigdy nie lubiła takich imprez. Angie sama nie wiedziała czemu tutaj przyszła. Może z czystego obowiązku? Wzruszyła obojętnie ramionami sama do siebie i weszła w głąb sali. Nie miała zamiaru tańczyć toteż nalała sobie do szklanki ponczu i zwinnie robiąc manewry wyminęła wszystkich. Usiadła z boku na jednej z ławek i zaczęła powoli pić czerwony poncz. Rozejrzała się dookoła. Urzekł ją wygląd sali chociaż osobiście to nie były jej klimaty. Nie miała ochoty na rozmowę z nikim. Po prostu miała dzisiaj zły dzień. Jakby to powiedziała jej matka : "Ty za dużo masz tych swoich złych dni, Angelo". Może i miała rację, ale Angie nie miała zamiaru nic z tym kierunku zrobić.Postanowiła zabawić tutaj jakiś czas, a potem uda się do swojego dormitorium.
Powrót do góry Go down


Albert Rousier
Albert Rousier

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 53
  Liczba postów : 60
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Gru 27 2012, 21:49;

Szalone niewiasty to kiedy indziej, ja tu czekam na dziki seks z Melrołs! Tak, żebyście wiedzieli, tutaj, przy tych małych faneczkach. Hehehe. Bez alkoholu też może być imprezka! Ale nie taka zajebiaszcza jak po winku, chlip. Soł yf Merlołs ys sad, Albert ys Supermen, hihi, więc pójdzie popytać o coś z procentami.
-Winka, wódeczki! A tu ni ma! - zrobił swoją charakterystyczną smutaskową minkę i chciał normalnie do kogoś podejść, czy nie ma piwka, czy coś, ale swoją dupeczkę zostawić? Jeszcze jej przykro będzie, że Romeo ją opuścił.
- Meeeelrooooołs zaczekaj - darł się, ciągnięty po podłodze przez ślizgonkę, bo jego nóżki nie są tak wytrzymałe nawet po ponczu. Może rzeczywiście było tam ciupinkę alkoholu? A ta, z ręki wyjebała mu się szklaneczka, a jej zawartość wylądowała na jakimś drugoklasiście, który zaczął rzucać się z pięściami. W ogóle co za niekulturalne gnoje, klną na boże narodzenie! Tak czy inaczej jakimś cudem dostał się pod scenę, gdzie cała akcja z kebabowymi rzygami się działa.
Nienienienie on nie jest MĄDRYM i POMYSŁOWYM ślizgonem. On jest leniwym i głupiutkim ślizgonem, który ma szczęście, o. A on chciał pokazać swój nowy wyuczony dens muw, smuteczek.
Co robić, dziewczyna chce się nachlać, a nic nie ma. Zero. To straszne. Może ktoś z jego kategorii wiekowej będzie miał? Paluchem wytknął Olivierka H., mając nadzieję, że Melcia zrozumie.
- Paczaj. Coś mi się wydaje, że on coś ma - mimowolnie na jego twarzyczce pokazał się uśmiech. Stali pod sceną, tak mu się przynajmniej wydawało. Ale, ale! Jak się upiją to bydzie ostro, więc szykujcie kołderki.
- Hahaha, kupić ci bluzeczkę z wymiocinami Mayna? - zaczął się śmiać, w końcu przekręcając podnieconą Kudłoniami Melrołzi. Niech chociaż to będzie jej prezent, skoro Al zapomniał!
Powrót do góry Go down


Melrose Clarington
Melrose Clarington

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 88
  Liczba postów : 203
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Gru 27 2012, 22:36;

Oczywiście, dziki seks musi być. Ale tak przy dzieciach? To takie złe i demoralizujące. TFU TFU, ale jak pójdą pod choinkę to można jakoś przymknąć oko. A noc jeszcze młoda, soł na wszystko przyjdzie pora. Ten wystrój sali był taki romantyczny, że ho ho. No w ostateczności może być bez alkoholu. Oh, on jest jej supermenem. Gdyby nie było tu tylu ludzi dałaby mu swój stanik na pamiątkę. Zamiast pelerynki, rzecz jasna. Uśmiechnęła się widząc słodką, smutną minkę Albercika. Dokładnie, ktoś ją musi zabawiać. Bo zawsze może sobie poszukać innego Romeo i z dzikiego seksu nici. Ominęła fakt, że przez nią oblał jakiegoś dzieciaka. Z pięściami na jej partnera? Co za gówniarstwo się tutaj szerzy. Ale taki męski Al, pewnie by sobie z nim poradził. W końcu kiedyś z nim była, to nie mogła wybrać aż tak źle. Jakoś udało się im przetransportować pod scenę. Musiała teraz tylko pilnować partnera, za dużo napalonych fanek się w pobliżu kręciło. Ale z drugiej strony? Może też sobie coś znajdzie.
- Zataaaańczmy! - objęła dłońmi szyję ślizgona. Jaki on uroczy, tak stara się znaleźć im jakiś procentowy napój.
Albert wie jak zbajerować dziewczynę, jakby nie mówić. Przekrzywiła głowę i odrzuciła do tyłu włosy. Spojrzała się w kierunku wskazywanym przez jej super partnera. Zaciekawiona pokręciła głową.
- Chcesz mu podwędzić? - roześmiała się i oparła na Alberciku.
Zerknęła w stronę Kudłoni i uśmiechnęła się tajemniczo.
- No co ty? Chcesz żebym jeszcze bardziej się ubrała? - roześmiała się. Najwyżej potem zrobią zakrapiane afterparty, a teraz się grzecznie pobawią. Co nie Albercik, grzecznie? Poczochrała włosy swojemu partnerowi, by bardziej przypominał bad boy'a. Oparta na ślizgonie zaczęła się powoli kołysać, bo mieli przecież tańczyć. Tak swoją drogą, Albert jest mądry i koniec. Nawet imię ma takie inteligentne. I nawet chciał jej prezent dać, z takim to tylko przed ołtarz! Ale kto w tych czasach chce się bawić w małżeństwa? Żeby potem babrać się w rozwodach i może być jeszcze samotnym rodzicem? Ona sobie raczej podziękuje takie atrakcje. Wystarczy, że już jedna kobieta w rodzinie zmarnowała sobie życie.


Ostatnio zmieniony przez Melrose Clarington dnia Pią Gru 28 2012, 08:36, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Dominique Ariadne Pleavin
Dominique Ariadne Pleavin

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 60
  Liczba postów : 62
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Gru 27 2012, 23:06;

Dominique stała przez chwilę, czekając na odpowiedź Lyri, gdy nagle przypomniała sobie o ważnej sprawie, którą bardzo chciała załatwić. Patrzyła to na drzwi wyjściowe z sali, to na znajomą zastanawiając się co zrobić. Cóż, impreza jest średnia, Lyri odpływa nieco myślami daleko. Chyba się nie obrazi jak sobie teraz pójdzie, no nie?
- Lyri, przepraszam ale muszę już iść. Miło było Cię poznać, spotkajmy się jeszcze kiedyś.
Powiedziała, uśmiechając się przepraszająco po czym ruszyła w stronę wyjścia z sali, mijając po drodze tańczących uczniów i kierując się czym prędzej w miejsce, w którym była umówiona.
zt.
Powrót do góry Go down


Eveline Aquila
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 180
  Liczba postów : 402
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Gru 28 2012, 00:06;

Wielki powrót. Tak wielki że łomatko.
No cóż. Niby bal, niby zabawa, a tu same Ślizgony. No i podobno ten cały zespół cośtam niby popsuł... A nie, wróć, to ten Ślizgon. Się mu pogo zachciało.
Pokręciłam głową i usiadłam przy najbliższym stoliku. Pomimo tego że to bal i w ogóle nie miałam na sobie sukienki ani nic takiego. Wyglądałam zwyczajnie. Być może zbyt zwyczajnie jak na takie zdarzenie, ale cóż, jakoś średnio miałam ochotę się bawić. A może to przez to że nie miałam Z KIM się bawić? Ych ty i te twoje rozkminy. Po prostu idź tam i zacznij piszczeć jak te plaskiczki pod sceną. Nawet nie zaczynaj. Nie mam ochoty na kłótnie z tobą. A ja kuzde mam. I będę się kłócił. Ev, od powrotu do Hogwartu wyglądasz bardziej jak zdechły borsuk niż wiewiórka. Fotitti. Sam jesteś zdechły borsuk.
Westchnęłam i sięgnęłam do stołu po sok dyniowy. Drobnymi łyczkami popijałam napój i patrzyłam tępym wzrokiem przed siebie, czekając na kogoś. Kogo? A bo ja wiem kogo? Kogokolwiek...
Powrót do góry Go down


Valery Stapleton
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 44
  Liczba postów : 45
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Gru 28 2012, 09:47;

Stapleton wyłoniła si z ukrycia. W końcu pokazała się ludziom po przerwie świątecznej. Jak zawsze zadowolona, jak zawsze uśmiechnięta. To w czym problem? Właśnie teraz, dosłownie kilkanaście minut wcześniej zorientowała się, że jej partner... nie istnieje. No cóż. Przecież zawsze można zatańczyć ze szczotką, albo chociaż porozmawiać z krzesłem. To nie może być takie trudne.
Swoją drogą już na samym wejściu do szkoły czuła jakby ten nadchodzący rok był startem czegoś zupełnie nowego. Czego? 'Coś' to na razi jedyne dobre określenie.
Czuć było od Valery, że wypoczęła jak nigdy wcześniej. Nabrała sił na kolejne przygody i wyzwania. Ale to nic, bo na razie tylko przycupnęła przy stole na krzesełku jak cicha, skryta dziewczynka. Stapleton, rusz ten tyłek! Wszyscy mają party hard, a Ty co?
- Świetnie... - mruknęła pod nosem, kiedy rozerwała rzemyk jednej z bransoletek. Może jeszcze ktoś zrzuci jej fortepian na głowę? I tak gorzej nie będzie, chociaż tak na prawdę nic się nie działo.
Nie, nie, nie. Valery podniosła się i wyszła z Wielkiej Sali. Jeszcze na prawdę coś jej spadnie na głowę.
zt.


Ostatnio zmieniony przez Valery Stapleton dnia Pią Gru 28 2012, 12:43, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Albert Rousier
Albert Rousier

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 53
  Liczba postów : 60
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Gru 28 2012, 11:43;

No, musi, musi, zwłaszcza z taką dupeczką jak Merlołs. Tylko szkoda, że już nie są razem, chlipać będę! Ej, pod choinką? Klawy pomysł, ale jakoś Albertkowi się nie uśmiecha wyciąganie potem tych wszystkich igieł z miejsc intymnych, ach. Hehehehe, no to mogą iść pod drzewko... Intymne miejsca pani Klarinkton.
Staniki na pamiątkę- dobra rzecz, tak więc nikt się nie obrazi chyba, jak sobie weźmie bez czyjejś zgody... Fe! To takie niegrzeczne! Ale jeszcze wyjdzie z wprawy w odpinaniu biustonoszy i co? A SPERMen - hihi - bez pelerynki, czy tam rzeczywiście stanika, to nie spermen, więc dziunia ściągaj bluzeczkę i wywijaj nagimi krągłościami dla Al'a! Może on w zamian tobie też coś pokaże?
O mój boże, nie! Niech Merlin nie szuka sobie nowego Romeo! Bo kto inny jest takim zajebistym tancerzem jak Albert? Nikt nie przebije jego umiejętnych wygibasów, joł.
O nienienie, niech sobie nikogo innego nie znajdzie, bo będzie później żałowała, będzie płakała po nocach, a przecież są lepsze sposoby na spędzenie wieczoru, prawda? Hehe, bynajmniej nie w samotności.
- Melrołs, nie przebijesz mojego densu - omg jaki on zuchwały! I w ogóle ściągnął ręce Mel ze swojej szyi, wiecie, przecie nie wypada przy takiej nucie kiwać się jak pingwinki. Stanął jakieś pół metra od (chyba) zdziwionej Melrołzi i zaczął pokazywać jak trzepie się szlachta.
Alee ona ma puszyste włoski! Takie fajne i czarne, i w ogóle. Eeej, ciekawe czy mógłby się nimi pobawić?
- Chciaałem - odparł, nadal wykonując te swoje boskie ruchy. Och, już widzę, ona na niego leci! A ten sexy taniec tylko to pogłębia. Lajk e boss.
Zerknęła w stronę Kudłoni i uśmiechnęła się tajemniczo.
- Niee, raczej rozebrała - roześmiał się, mimo tego, że wcześniej miał coś innego na myśli. Była jakaś taka za mało skupiona na nim, że aż musiał coś zaproponować, wiesz, żeby mu nie zwiała spod koca! Afterparty w dormitorium, och, jak to pięknie brzmi. Już sobie nawet wyobrażam tą grzeczną zabawę Alberta z Mel. Hehehe. Poczochrane włosy Alunia zawsze spoko, teraz wyglądał prawie tak ponętnie jak Zac Efron, omg!
Inteligentne imię, to on ma tak dla zmyły, wiesz, żeby robić nadzieje głupim nauczycielom, hihi. I może dlatego jeszcze ani razu nie nie zdał? A prezent już mówiłam z czystej grzeczności, i nawet fajnie wyglądałaby w czymś takim. Ona zawsze wyglądaa bossko. Co? Z Alem ślub? On zostanie wiecznym studentem, bez małżonki, ewentualnie z dzidzią i jakąś fajną dziewczyną- dupeczką, o.
Powrót do góry Go down


Melrose Clarington
Melrose Clarington

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 88
  Liczba postów : 203
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Gru 28 2012, 12:52;

No Alberciku, cały czar prysł. Miało być romantycznie, tak pod choinką. Ale nie, on nie musi jęczeć. Jaka z niego baba po prostu. To już Kudłoni wydają się bardziej męscy, a to wcale nie komplement. Przecież mógł sobie znaleźć jakiegoś uroczego chłopczyka, co by mu te igiełki powyciągał.
Tak przy wszystkich? Ale może ona się wstydzi? Taka słodka, nieśmiała dziewuszka z niej. Niech nie liczy, że zacznie się rozbierać przy całej szkole. W końcu trzeba na kogoś pozować, niekoniecznie na tak negatywnych delikwenów. Żeby mu rączki nie uschły od tego dobierania się do czyjejś bielizny. Mogę się założyć, że ona ma lepszą wprawę w rozpinaniu cudzych biustonoszy. Sperman? Ależ on pomysłowy, ale tak raczej za wielu nie wyrwie. Miał jej co nowego pokazywać? Co miała zobaczyć to zobaczyła juz wcześniej, więc nie wiem czym ją tu chcesz zbajerować.
Oczywiście popadnie w depresje i będzie wielka drama przez ślizgona. Ona chciała się poprzytulać, a tu taki fail z jego strony. Oj chłopie dużo tych swoich gumek nie wykorzystasz.
- Gdyby to był taniec, to może by ktoś go przebił. Ale w taki w wypadku Al, masz racje.- z ręką na bierze staw i przyglądała się dziwnym ruchom partnera. Może on już był wstawiony? Tańczył gorzej od kulawego, ale zważywszy na relacje łączące ich kiedyś zachowa to dla siebie. Uśmiechnęła się tylko, lekko unosząc kąciki ust.
- Już chyba wiem dlaczego zerwaliśmy, skarbie. - zasugerowała nadal z niezmienioną miną. Był ciachem jak stał i robił inne rzeczy, ale nie tańczył.
Co do jej zainteresowania partnerem... no co ty! I tak poświęcała mu dużo uwagi. A w pobliżu nie kręcił się nikt ciekawy, więc nie ma się czego bać. Melrose jeszcze nie ucieka, chyba, że w akcie desperacji zabierze jakiegoś z Roześmianych (może nie tego rzygającego tęczą i farfoclami) albo jakąś z ich fanek. Jakoś nie przepadała za ich muzyką, co gorsza mało ich kojarzyła. Ale stwierdziła, że fajnie będzie, a w sumie to nie wiem dlaczego.
- W tym tłumie i tak już czuję się wystarczająco naga. W końcu też nie zakładałam tej sukienki po to bym sama ją tutaj zdejmowała. - rozejrzała się po sali. Co za burdel tu panował. Czy oni już nie umieją utrzymać w spokoju stada młodzieży? Choć co kolejne pokolenie to gorsi. Posłała krzywe spojrzenie dziewczynie, która na nią wpadła, zignorowała fakt, że tu każdy na sienie wpadał.
Oh, jaki on uroczy. Ładnie wyglądałaby w uświnionej koszulce? Taki komplement to mało która kobieta usłyszała.
- Al, zainteresuje Cię fakt, że się nudzę? - westchnęła i przekrzywiła głowę.
Tak, Albercik będzie miał stadko dzieci i nadal zostanie w Hogwarcie. Ciekawa przyszłość, ale bez planów. Tu chyba się różniła od sporej liczyb osób. Dla Melrose ważniejsza była kariera od miłostek i dzieci. Tak, to przez jej brzydkie dzieciństwo. ALE przynajmniej coś osiągnie.

Powrót do góry Go down


Brooklyn Toxic
Brooklyn Toxic

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 68
  Liczba postów : 973
http://czarodzieje.my-rpg.com/t576-brooklyn-asteria-toxic
http://czarodzieje.my-rpg.com/t577-brooklyn-toxic
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Gru 28 2012, 16:23;

Bruk stała zatem goła (no prawie) i wesoła, bujając się już w inny rytm, bo zadymiarze Kudłoni już zniknęli i chyba chwała za to Merlinowi. Rozglądnęła się po sali i namierzyła bijącego się z jakimś leszczem Gilberta, ale no niestety, choćby mu pomóc chciała, to nie mogła, bo przecież stała na samych majciochach i podkoszulku. Kto by ją wziął na poważnie, gdyby podbiła i bojowo oświadczyła, że chce ustawkę za szklarnią? No nikt, eh. Zresztą zaobserwowała także, że jej ziom jest z jakąś blond laseczką (ale nie Szarlotką, ojojoj, podejrzane), więc pewnie chciał tamtej zaimponować lewym sierpowym, nie, nie, nie, nie ma się co tam wcinać. Ślizgonka poczęła tym razem wypatrywać Oliverka, ale ten ni stąd, ni zowąd pojawił się przy niej, wymachując tym swoim szalonym dresem.
- Biere - zadecydowała Toxic, po czym wciągnęła na siebie drecholską bluzę kompana. Dobrze, że była chociaż duża i przykrywała majtasy i trochę udźca Slizgonki, bo gorzej było ze spodniami - co je ubierała, to te znów zjeżdżały jej do kostek, lądując w kałuży treści żołądkowej gwiazdora. Zasmuciła się trochę, no ale w samej bluzie też fajnie.
- Eee... Sorki Hollywood, odkupie ci kiedyś - mruknęła, wzruszając ramionami. No prać to ona tego nie będzie, o nie.
Co za szalony bal, no naprawdę. Już myślała, że sytuacja była w miarę opanowana, kiedy drugoroczny Ślizgon, Rousier, czy jak mu tam było, zaczął wykonywać jakieś niekontrolowane ruchy ciała; Toxic miała niemałą zagwozdkę, czy chłopak giba się w rytm nowej muzyki, czy może dostał napadu epilepsji. Wolała nie wnikać, ale na wszelki wypadek posłała mu ostrzegawcze spostrzeżenie i pokiwała paluchem w geście 'nonono', żeby trochę uspokoił raciczki i przypadkiem na nią nie wpadł, bo miała dość ekscesów jak na jeden wieczór.
- Wiesz co... Chyba jednak chciałabym się ubrać w coś swojego. Odprowadź mnie do dormitorium - poprosiła, co było w sumie tylko wymówką, żeby stąd czmychnąć! Już chciała chwycić naczelnego goryla Hogwartu (hihih) za łapkę, ale po chwili przemyśleń stwierdziła, że jakoś tak nie wypada, więc szturchnęła go łokciem w ramię, żeby wyszedł za nią z wielkiej sali. I tyle ich widzieli.


Ostatnio zmieniony przez Brooklyn Toxic dnia Sob Gru 29 2012, 17:40, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Albert Rousier
Albert Rousier

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 53
  Liczba postów : 60
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Gru 28 2012, 19:58;

Dobra, dobra, niech go taka dupeczka nie je, bo się zadławi; on jest kościsty, żylasty i w ogóle niesmaczny. Tak, a wracając do tematu, to stanęło na tym, że on jej te igiełki powyciąga, więc mogąw ostateczności iść. Tylko tak gdzieś z tyłu, żeby nic białego nie poleciało na prezenty. (XD)
Oh nie, niech mu rączki nie usychają, dobrze, darujmy sobie to negliżowanie biednych, niewinnych kobiet, które są takie nieśmiałę, naprawdę! On jeszcze się zawstydzi, podnieci, i co? No, więc lepiej nie róbcie tego tak wcześnie! Hehehe, ale i tak wam kibicuję.
O nie! Musicie zmarnować chociaż połowę gumeczek, bo wziął dwie paczki. Ach, ta jego skromność, i w ogóle. Zastanawia mnie tylko, skąd je ma, jak tu nawet wódy nie dają. Ale pewnie ma swoje źródełka, c' nie?
- Kotku, to nie taniec? - uspokoił się, bo chyba zauważył, że jego ziomek z dzielni zaczyna się go bać, czy tam wstydzić. Stanął normalnie, poprawił koszulkę. Wyglądał teraz jak jakiś dżentelmen, huhu, pozory mylą. Był wstawiony ponczem, tak myślę. Albo po prostu Melcia była jego narkotykiem. Oł, soł romantik.
- To myśmy zerwali? - o mój boże, zawał! Jego oczka były takie wytrzeszczone i w ogóle. Tak patrzyły z żalem na Melcię, że ja bym się normalnie zaczęła śmiać, ale to tylko ja... Ech, ta jego kapowatość i zapatrzenie w siebie.
Rzyganie tęczą jest pro, a tenm kto śmie temu zaprzeczyć, ten od teraz jest enemi namber łan Alberta. Fokle to on nie widział nic poza Melrołs, a byli tam ciekawi ludzie. I śmieszni. Bardzo. Ale Melcia była śmieszniejsza, miała takie sexy wuoski i w ogóle. Dobra, Al, przestań się podniecać tą ślizgonką, bo ci stanie!
- Jak nie sama, to ja ci mogę pomóc - odpowiedział, uśmiechając się pięknie i obejmując ją ramieniem. On ją zaraz zaprowadzi gdzieś, gdzie jest ciekawie, skoro tak jej nudno. Przeszli przez tłum idiotów i różnych takich typów, i zbliżali się powoli do stojących niedaleko siebie Jira i Ellie. Matko, oni to umieją romantyzować. Nie tak jak Albert, smuteczek. Może oni będą mieli alkohol? No, nie wyglądają na takich, ale nigdy nic nie wiadomo.
- Heeej - odparł w stronę gryfona i żółtej puchonki. Chwilkę jeszcze poczeka z zapytaniem o winko, żeby ich nie zniechęcić, czy coś.
Stadko dzieci? Co to, to nie. Wiesz po co ma te gumki? Właśnie po to, żeby temu zapobiec!

WYbacz za jakość, ale normalnie ja chyba wypiłam więcej od Alberta XD
Powrót do góry Go down


Melrose Clarington
Melrose Clarington

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 88
  Liczba postów : 203
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Gru 28 2012, 21:08;

Czuję się tak okropnie, Albert to przecież takie urocze ciacho. Co z tego, że ma jakieś dziwne odpały, pewnie dilera zmienił i mu jakieś świństwo wcisnął.
Chodziło Ci pewnie o biały śnieg, bo o co innego? Co taki kulturalny dżentelmen mógł niby zasugerować? Na pewno nic nieprzyzwoitego co nie. Dwa opakowania? Serio? Aż się boję pomyśleć ile tego ma w kufrze. Coś czuję, że będzie to długa noc, trzeba na koniec jednak zrobić im jakieś drugie party hard w dormitorium. Ten plus, że nie muszą się do nich przemycać nawzajem. Skąd to on te gumki bierze, to ja nie wiem. Może ktoś wymieni za połowę na jakąś butelkę.
Ja po prostu nie mogę tego czytać, bo mnie żebra bolą. No może troszkę się go wtedy bała, ale tylko tak troszeczkę. Oh kocie, to nawet tańca na oczy nie widziało. Ale i tak jesteś słodki, nie przejmuj się.
Ucieszył ją widok wracającego do jakiejś tam normy Albercika. Bo czuła się przez moment odtrącona i nie zamierzał tak stać i patrzeć jak się łamie na parkiecie. Przytulaniec do czegoś przynajmniej zmierzał, no ale kto co woli.
Gdy usłyszała pytanie Alberta prawie ją w parkiet nie wgniotło. Jej mina mówią dokładnie tyle co "cholera, uchlał się w trzy dupy, a nadal się trzyma skubany". No i niby on myślał, że jeszcze są razem? A jak kręciła z innymi to mu na oczka klapy opadały? To jednak trzeba być tym ślizgonem by to zrozumieć.
- Słońce przestań ćpać. - podeszła i przytuliła Albercika, bo od jego miny to aż serce bolało. - Albert, w ogóle ogarniasz kim jestem?
Zawsze istnieje możliwość, że... nie to jednak niemożliwe. Tak, teraz to ona już nie wiem z kim tu żyje.
Brawo kochany! Damom się pomaga, a nie żeby same zasuwały. Wtuliła się, gdy ją objął. Bo trzeba trochę posłodzić i nie robić jakiejś dramy. Nie no może coś z tej choinki jednak wyjdzie. Dała się poprowadzić przez rozszalały tłum, obejmując go w pasie. Kogo my tu mamy!
- Jiro, w tobie nadzieje! - zawołała i puściła oczko do dwójki nowych towarzyszy. - Masz może butelkę, bądź dwie czegoś dobrego na składzie? Bo trzeba jakoś zabawę rozkręcić.
Zmierzyał wzrokiem tamtą dwójkę. Jaki romantyzm po prostu, ktoś tu chce kogoś wyrwać. Niby brzydko i przerwali, ale trudno.
Powrót do góry Go down


Max James Bein
Max James Bein

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 289
  Liczba postów : 654
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Gru 29 2012, 00:27;

A kto by nie był szczęśliwy, gdyby nagle w pomieszczeniu gdzie się znajdował, pojawiłby się jego idol? Mówię o idolu jakiejkolwiek osoby, nie koniecznie o Kudloniach, chociaż z tego co widzę, ogromna liczba pierwszoklasistek tym się jara, tak jak Brooklyn, która co rusz ich krytykuje, bo ich skrycie kocha, albo im zazdrości. Tak, wiem doskonale, że umrę za pięć sekund, zaraz opuszczę to pomieszczenie.
Proszę nie podnosić samooceny blondyna, bo kiedy ten blondynek ma za wielką samoocenę, to robi się... taki jak Gilbert? Tak, to idealne porównanie. Mimo tego, że wiele nie przeklina (chociaż czasem mu się zdarzy, bardzo rzadko) ale robi się bardzo do niego podobny. Nie Gilbert, nie obrażam cię, myślę, że zwyczajnie należy ci się podwyższenie poziomu egoizmu, czy nie zauważyłeś? Koniec. Max słabeuszem nie jest, ale mimo wszystko silny jest duchem. Bardzo silny. Siłą pozabijałby kilka osób. Dziwne, że tak łatwo o tym piszę.
Max jedynie uśmiechał się na widok Eddiego. Wieczny wesołek, ale kto to zrozumie? Sam Max, kilka osób ewentualnie.
- Musisz mnie komplementować? Ty też nieprzeciętnie wyglądasz - powiedział. Komplement potwierdził szerokim uśmieszkiem, szerzej chyba się nie uśmiechnie.
- To chyba dobrze, prawda?... U ciebie zawsze wszystko gra - odparł. Zawsze lubił takie rozmówki, podnosiły go na duchu, nawet kiedy był już bardzo uniesiony. A propos bluzki, Max dostał ją od Dzieciątka. Czyli na święta. Lubię prostować wszystko, co niezrozumiałe dla większości społeczeństwa. Przyzwyczajenie, skoro połowa społeczeństwa przychodzi z pytaniami w takich sprawach. - Ja... Nie chciałem cię niepokoić, serio. Nie chciałem, byś zaprzątał sobie mną główkę, przecież i tak niemalże nic nie jestem wart - wzruszył ramionami. Często czuł się tak, jakby nie był warty nawet złamanego grosza, chociaż sam nie wiedział, dlaczego. Czyżby przeczucie? Intuicja?... Coś musiało mu to mówić, bo przecież Max nie czułby się źle tak sam z siebie.
- Serio?... Przecież... Ach tak, zapomniałem - po wypowiedzeniu tych słów, przyłożył trzy środkowe (tj. środkowy, serdeczny i wskazujący) palce do ust. Tajemnica. I nikt nie powinien jej znać. - Jak palec. Nikt, nikt nie chciał, nikt nawet nie zapytał - posmutniał na chwilę, ale zaraz znów się uśmiechnął. Nie potrafił być smutny. Nie w towarzystwie Edka. Jednak fakt niezaprzeczalny jest taki, że z nikim nie przyszedł. Sam jak palec, jak kciuk przyszedł na bal Bożonarodzeniowy, gdzie niemalże każdy miał swoją parę.
Max jednak bardzo lubi stać na palcach! Jak ja! Oboje musimy to robić, żeby nam coś z kostkami się nie działo!... Tak powiedzieli lekarze. Jednak z drugiej strony, było to niewygodne, bo Max i tak ledwo co widział swoich idoli, Kudłoni.
- Przecież widzę... Trochę... - uśmiechnął się szerzej na widok dołeczków Edka. Były powodem, dla którego Maxiu się uśmiechał, nie ważne, że on niemalże uśmiechał się wciąż. Mózg Maxa wolno pracował. Trochę się wahał, ale w końcu wszedł na plecki Eddiego. Ej, chwila, to bal Bożonarodzeniowy!... Cóż, ale marzenia się spełniają akurat w święta, czyż nie? I nie tylko. Tylko dążyć do celu i osiągnie się marzenia, sukces, wszystko to, czego się zapragnie.
Większość fanek Kudłoni zapewne lubi ich tylko dlatego, bo "są w modzie", "lubią ich inni", "są popularni". Sezonowcy są źli. Lubią wszystko jakiś czas, a później z tego rezygnują. Ktokolwiek rozmawiał z Maćkiem Granger na czatboksie wie, o co mi chodzi!
- They say that we’re not good together - zanucił z Edkiem. Uśmiechał się, mógł przysiąc, że w oczach skakały mu iskierki. Lubił takie chwile. - And it's never gonna work out - zakończył.
Jemioła? Kto coś mówił o jemiole? ja nie chcę jemioły! Nie lubię jemioły! Z jemiołą robią mi głupie żarty! Nie chcę,żeby i Max stał się ich ofiarą!
Po jakimś czasie, Max zobaczył Zowiego. Zbliżał się w ich stronę. Dość trudno było go rozpoznać, ale to Zowie, a Zowie lubi szaleć ze swoim wyglądem, czyż nie? A jakże inaczej. Właściwie, ten żółty.... nie przeszkadzajcie, szukam odpowiedniego słowa... nie, za Chiny. W każdym razie, Zowie to osoba, która była niemalże tak szalona jak Max. I nie bała się różnych wielkich dziwactw!...
Kiedy żółty przyjaciel go dźgnął, wysłuchał pytania z uśmiechem.
- Ale tu mi dobrze, ja wszystko stąd widzę!... - odparł. Jednak po krótkim namyśle, zmienił zdanie. - Dobrze, Edward, mogę zejść?... - zapytał nie pewnie, jednak po chwili stał już na ziemi. I zaraz pożałował tego wyboru...
Nie zauważył, że Mayn Zalik zwymiotował, Kudłonie usunęli się ze sceny, a teraz on i Edward (oraz Zowie) zostali zaatakowani przez fanki. Zaatakowani, czy to dobre słowo?
- NIE JESTEM HIALLEM NORANEM! - wydarł się. Ło, przeszedł samego siebie. Ten krzyk należał do jednego z tych, których używał bardzo, bardzo rzadko, tylko wtedy, kiedy potrzebował pomocy. Oczywiście, wydarł się na całą salę, mógł iść o zakład, że i Kudłonie go słyszeli, mimo tego, ze zapewne schowali się za sceną. Czy którakolwiek z fanek go posłucha i go zostawi? I co z Edkiem?... Z obecnej pozycji, Max tego nie widział. Wszędzie dookoła miał tylko fanki - większe, mniejsze, starsze, młodsze, chudsze, grubsze, brzydsze i ładniejsze. Odcięły go od Edka i Zowiego, nie mógł teraz sięgnąć ich ręką, nic nie mógł właściwie zrobić. Oprócz darcia się, co było jego specjalnością w sytuacjach wyjątkowych. Ta sytuacja była wyjątkowa, prawda?... A jakże! Miał pozwolić zgnieść się fankom?... Chociaż... On był niczym klon z Hiallem Noranem! Nawet głos mieli podobny! Ba, taki sam! Czy to zwyczajny zbieg okoliczności? Ledwo dosłyszał głos dyrektora, lekko się zasmucił ową informacją, ale nie pokazał tego po sobie.
- Nie rozdaję autografów - szepnął do najbliżej stojącej dziewczyny. - Wspólnych zdjęć też nie - szepnął do drugiej. Ważne jest to, że chociaż wie jak wybrnąć z trudnej sytuacji. Kto wie, czy z sukcesem.
Powrót do góry Go down


Lyri Cori
Lyri Cori

Student Gryffindor
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 84
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Gru 29 2012, 15:56;

Lyri miała teraz ochotę zapalić, albo usiąść na schodach przed zamkiem i obserwować niebo... Zrobić cokolwiek, ale zapobiec nudzie i bandzie idiotów, którzy nie wiadomo, co teraz robiła. Tak czy tak uśmiechnęła się do swojej znajomej i faktycznie już miała wyjść z Wielkiej Sali, kiedy zorientowała się, że nie wie dokąd się kierują.
- Jakieś życzenia? - Spytała. Ten wieczór dobiegał już do końca. Coś w nim się zepsuło. Może padł system czy coś, trzeba by było naprawić. Tak czy tak, Cori zamknęła oczy i odgarnęła włosy do tyłu. Za dużo problemów z ludźmi. Właśnie. To ludzie byli problemami, byli dziwni,a to podstawa. Hm... Czekała na propozycje, jakby odłączona od rzeczywistości.
Powrót do góry Go down


Ellie Bennett
Ellie Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 151
  Liczba postów : 294
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4667-eileen-maggie-hemingway#136668
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4670-poczta-ellie#136733
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Gru 29 2012, 22:48;

Ellie nie potrafiła go zwyzywać, odesłać na drzewo, czy po prostu zapomnieć - w tym był problem. Przez to wciąż trwała w jakiejś cholernej niepewności. Może po cichu liczyła, że to Jiro da sobie spokój i przestanie starać się o odzyskanie jej zaufania?
- Masz rację, nie przepadam. - pokręciła głową, wciąż na niego nie patrząc. Było jej trudno, nawet bardzo trudno i szczerze żałowała, że tutaj przyszła - zamiast przykładowo pakować się na święta do domu. Widocznie musiała przekonać się na własne oczy, czy sama jej obecność tutaj coś rozwiąże. Niestety, peszek, blokada przed Jiro nie znikała, a ona dalej nie wiedziała co ma zrobić. Gdyby Drake tutaj był... odepchnęła od siebie natrętną myśl, dla odmiany wbijając wzrok w żółty bukiecik w swojej dłoni. Nie chciała już tego kontynuować, chciała już stąd iść.
Odetchnęła z ulgą dopiero wtedy, kiedy podeszli do nich Lopez Melrose i Albert. Jak to się dobrze złożyło, hmhm, co za przypadek!
- Właśnie Jiro, w Tobie nadzieja. - uśmiechnęła się cierpko do chłopaka, po czym posłała milszy uśmiech Melrose i Albercikowi, który swoją drogą wyglądał jakby faktycznie zaliczył bliskie spotkanie trzeciego stopnia z młotem pneumatycznym czy czymś podobnym.
Powrót do góry Go down


Jiro Moore
Jiro Moore

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 326
  Liczba postów : 379
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3778-jiro-izo-moore
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5555-zla-sowa#160908
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyWto Sty 01 2013, 20:12;

-Ellie, ja naprawdę...- urwał w połowie zdania, spuszczając głowę. Nawet bał się na nią spojrzeć. Paraliżowała go myśl, że ona może go po prostu odrzucić, że nie będzie chciała z nim być i że znajdzie sobie kogoś innego. Kto by nie chciał z nią być? I dlatego Jiro tak bardzo się bał, a jednocześnie wciąż pchał się w jej stronę. Wiedział, że ona pewnie już dawno go skreśliła, że nie u niej najmniejszych szans i że nie chce go widzieć. A mimo to... mimo to nie potrafił przestać o niej myśleć, czy nawet uśmiechać się na jej widok, gdy mijał ją na korytarzu.
Drgnął, słysząc czyjś głos. Całkiem znajomy i przyjazny. Spojrzał na Ślizgonkę i wyszczerzył się do niej, nieco sztucznie.
-Co tam, koleżaneczko?- zapytał, niby to wesoło, choć wcale mu do śmiechu nie było. No tak, alkohol... Ech, nie miał przy sobie ani butelki, nawet naparsteczka i rozejrzał się po sali. Za to miał kilku znajomych, który takowy trunek mogliby posiadać.
-Poczekajcie tu- uśmiechnął się do dziewczyny, tym razem nieco przebiegle i zniknął w tłumie, szukając pewnego chłopaka, który musiał mieć alkohol. MUSIAŁ. Teraz to w nim była cała nadzieja i Jiro miał nadzieję, że ten go nie zawiedzie.
Powrót do góry Go down


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Sty 03 2013, 20:40;

Ha! A oto mocno spóźniony, pojawił się w Wielkiej Sali nie kto inny, jak tylko Drake! Postanowił jednak nie jechać na żadne kolejne Karaiby i choć pokłócił się z matką, bo nie mógł zostawić Ellie na pastwę... no właśnie, co się działo na tym balu? Dlaczego wszyscy biegają, krzyczą, rzygają, i przewracają się? Puchon stanął w swoim garniturze gdzieś w okolicach drzwi, patrząc na wszystko ze zdumieniem, ale mimo wszystko również ze spokojem.
Zamrugał gwałtownie i chciał się rozejrzeć za przyjaciółką, kiedy na szczęście nie musiał daleko szukać, albowiem stanęła nieopodal! O, i rozmawia sobie z Melrose i... kolesiem, którego nie zna. Ale chyba też ślizgonem. Cóż, Bennett nie przepadał za takim towarzystwem, ale co miał zrobić? Skoro już wdał się w awanturę z Nelly i uciekł z domu do Hogwartu, to wypadałoby podejść, aby zwieńczyć cel swej podróży.
- Hej - przywitał się ze wszystkimi, kiedy podszedł do grupki. Uśmiechnął się lekko, po czym odwrócił głowę w stronę Ellie.
- Niespodzianka, jestem świątecznym prezentem - powiedział do dziewczyny, po czym się zaśmiał. Ach, gdzie jego maniery? - Drake Bennett - przedstawił się nieznanemu sobie chłopakowi i wyciągnął ku niemu dłoń.
No i stał sobie błogo nieświadomy tego, że bukiecik, który dzierży przyjaciółka jest od Jiro, z którym to niedawno rozmawiała i którego to nie ma tutaj tylko chwilowo. Smuteczek.


Ostatnio zmieniony przez Drake Bennett dnia Czw Sty 03 2013, 21:48, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Ellie Bennett
Ellie Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 151
  Liczba postów : 294
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4667-eileen-maggie-hemingway#136668
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4670-poczta-ellie#136733
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Sty 03 2013, 21:42;

- Wiem, wiem ty naprawdę. - miała w planach uśmiechnąć się kwaśno i z wyższością królowej śniegu, ale zamiast uśmiechu na jej twarzy wykwitł tylko niewyraźny grymas. Odetchnęła z ulgą, kiedy Jiro poszedł szukać czegoś dla Melrose i tego naprutego ślizgona. Sama puchonka oczywiście nie miała zamiaru pić, zwłaszcza czegoś przyniesionego przez Jiro. Pod jego nieobecność miała w planach sobie stąd pójść, ale zanim zdążyła zrobić choćby krok w kierunku wyjścia, usłyszała tak dobrze sobie znany sobie głos.
- Drake! - wykrzyknęła (wyjątkowo głośno jak na nią) - Co ty tutaj robisz, nie jesteś na Karaibach..? Byłam pewna, że już jesteście w drodze! - uradowana rzuciła się wyściskać przyjaciela.
- Ha, mało tego, najlepszym prezentem jaki mogłam dostać! - stwierdziła z uśmiechem, ale po chwili spochmurniała i stanęła obok przyjaciela. Przed oczami stanęła jej wizja konfrontacji Drake'a i Jiro, który przecież mógł za chwilę powrócić z poszukiwań.
- Aaale, Drake, może o tym dlaczego nie wygrzewasz się teraz na plaży, opowiesz mi w pokoju wspólnym? Albo... w sumie to gdziekolwiek, byle nie tutaj. - rzuciła cicho, próbując się uśmiechnąć i odruchowo schowała bukiecik od gryfona za siebie. Nie, nie zapomniała o tym co Drake mówił kiedy buszowali w spiżarni, że to jej decyzja i takie tam, ale i tak głupio było jej przyznać od kogo są kwiaty.
Teraz jedynie chciała się stąd jak najszybciej ulotnić, zabrać stąd Drake'a i nie dopuścić do jego spotkania z Jiro - wiedziała, że Bennett potrafi być naprawdę impulsywny.
Powrót do góry Go down


Albert Rousier
Albert Rousier

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 53
  Liczba postów : 60
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Sty 04 2013, 15:18;

E tam, świństwo, nie narzekaj, aż tak źle nie jest! A zmienić musiał dostawcę, bo mu wciskał towar nie taki jaki chciał i dużo brał za działkę, a Al to człowiek oszczędny, o!
Tak, tak, biały śnieg! O to mi chodziło, masz rację! Poza tym to naprawdę byłoby źle, gdyby te wszystkie prezenciki uległy zniszczeniu! Biedne dzieciuszki nie dostałyby swoich prezentów, i co? To byłoby naprawdę straszne! Zwłaszcza, że w tym roku Albert był grzeczny i miał szansę na to, czego sobie życzył!
Tak, tak, dwa opakowania... Bo odradzałam mu brania większej ilości, jeszcze musiałby zatrudnić sobie giermka, który by to wszystko nosił. A to kosztuje. A on woli wydać na coś lepszego, co mu się przyda bardziej.
To jest taniec. To był taniec. I to będzie tańcem do końca żywota Albertowego! Bo to jest jego krok i nikt mu go nie może ukraść, a tymbardziej obrazić! Na tańcu się nie znają, phi! On zaraz szczeli foszka i tyle go widzieli, smuteczek będzie na jego buzi. Chlipkam sobie przez was, złe ludy!
Ale normalność nie jest fajna, noralność jest dla słabeuszy, dla ludzi bez życia i fokle. Albert takim kimś nie był i zastanawiał się nawet nad zmianą imienia, bo przecież to takie mądre jest... Ludzie mogą sobie pomyśleć coś o nim.
E tam, wgniotło w ziemię! Po prostu... No, po prostu on już taki jest, że jego wrodzona niekapowatość i cała reszta działają jak taki duuuuuuuży magnes na dupeczki. Lgną do niego, że hej, a on musi z tego korzystać. Tylko teraz to naprawdę nie wiedział, że dziewczynka nie żartuje.
- To... Melrołs! - zaczął, patrząc na Mel w przypływie rozczarowania brakiem wódki, czy innych tam procentowych i promilowych napoikach. Uśmiechnął się takim rejpfejsem, bo wpadł na pomysł.
- Może poszukamy alkoholu w dormitorium? - zaproponował, nie ściągając swojej słodkiej minki. W ogóle to co to za pytanie? Z pewnością ślizgonka woli tam zostać i ględzić z ignorującymi ich puchonami. Eh, nieważne już. Objął ją ramieniem jeszcze raz, o ile nie robił tego przez cały czas.
Powrót do góry Go down


Edward Smith
Edward Smith

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 25%
Dodatkowo : animag (wiewiórka)
Galeony : 168
  Liczba postów : 195
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Sty 04 2013, 16:32;

Nienienieneienienie, nie podnioszę nikomu samooceny! Nikomu, to nie moja rola, ludzie, ogar. Ja jestem tym, który obniża samoocenę i fokle. Ja to taki zły gliniarz, chociaż nie wiem czy jestem wystarczająco zła, muszę zacząć chodzić do szkoły dla bad potatosów. A Gilbert nie jest zły, czo nie? No, czasami ma takie jakieś napady na mózg i wtedy źle jest... Bardzoo.... Ale Max? On raczej nie! On z pewnością nie jest taki. Jest słodki, uroczy, inteligentny, Maxowy!
Nie Smerfik zabije Edka, bo on już nie wie, co ma czynić ze swoimi uczuciami.
Kilka osób ewentualnie zrozumie, że Maxio to wesołek? Chwila, każdy powinien to wiedzieć. Oczywiście każdy kto go zna. Blisko zna. A Eddie znał go blisko, czy nie? Bo on już sam nie wie... Chwila, ja nie wiem. Ja go chyba nie znam, nie wiedziałam, że umie zabić kilka osób! Ale mnie oszczędzi, prawda?
Jeśli ktoś tu nie jest wart złamanego grosika, to z pewnością nie jest Max. Tak, tak, to zdanie nie miało najmniejszego sensu, ale oto uroda (albo i nie) moich postów. Często piszę o byle czym, wtrącam dziwne zdania, nic nie trzyma się kupy. Ale mimo tego lubię Edka. Szkoda, że moja nieutalentowana pisarsko osoba próbuje ukazać jego wnętrze. O proszę, znowu zaczynam pisać o niczym!
Edziowi się smutno zrobiło. Nawet bardzo. Nikt go nie odwiedził? To naprawdę przykre. Mimo tego, że on tam był, kilka razy, ale może blondyn go nie zauważył? W końcu dużo spał... Ale należał mu się sen, taki długi i kamienny, wygodny i twardy. Żeby zapomnieć o bólu i wszystkich problemach. Tak, ja wiem o jakich, Ed mi wszystko wygadał.
Nic nie mówił, kiedy stado dzikich fanek przebiegło przez salę, rzucając się na niego i Maxa. On nie mówił, bo był zirytowany i zatroskany. Najchętniej to by... Ach, nie ważne. Darł się najgłośniej jak potrafił, chociaż dawno tegonie robił, to płuca pływaka robią swoje. I tutaj powiem, że Edek jest kul XD
- Gówniary!!!! – krzyczał. Tak, nie jestem zrównoważona psychicznie, co z tego? On był chyba poraz pierwszy aż taki wściekły i czerwony. Spokój zastąpiła furia, i tyle. Każdy czasem tak miał, no nie? – Oddawajcie Maxa!
W ogóle, zaczął biec za blondynem, cały czas przed sobą miał blond włosy, które jeśli nie znikały w tłumie, ciągle śledził. Byleby przeżyć ten cały bal, tak. Ochłonął już trochę, dlatego, że zaczął wierzyć w to, że Max jednak nie ma tak miękkich kości. Chociaż był przecież w Skrzydle Szpitalnim ostatnio. Zrobią mu krzywdę, to on im nogi z ... z pleców powyrywa. Już był spokojny, opanowany, jak zawsze. Trzeba zrozumieć, że nie było mu do śmiechu. Przecież on się martwi o Kruczka.
Znalazł go. Stał sobie niedaleko tych wszystkich pierwszoroczniaczek. Wydawało się, że nie rozdaje autografów, bo tak nie było, chociaż to wszystko stało się tak szybko. Przez jakiś czas stał gdzieś w tyle, z boku. Może Krukon go zauważy?


Przepraszam :C Po prostu za dużo do you like my sword.. XD
Powrót do góry Go down


Zowie Lowell
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 117
  Liczba postów : 127
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Sty 04 2013, 16:58;

Wszystko działo sie za szybko, zdecydowanie za szybko. Zowie nie wiedział nawet kiedy w okolicy pojawiły się te rozwścieczałe fanki i wciągnęły go w tłum. Zdażył jeszcze zauważyć, jak blond czupryna Maxa zostaje pociągnięta wraz z całym jego ciałem, a potem on sam omal nie upadł na podłogę. Jakieś dziewczyny zaczęły taranować go swoimi butami, miażdżyły mu kark i plecy ramionami, kopały i drapały.
Zowie bezskutecznie próbował wyplątać się z tego gąszczu rąk i nóg. Pewne Gryfonki próbowały wdrapać mu się na plecy, by mieć lepszy widok na scenę, ale Puchon skulił się, nakrywając głowę ramionami i omal nie krzyknął, by dały mu spokój. Przeczekał jednak chwilę i gdy ich krzyki oddaliły się, podniósł się niepewnie, rozglądając na boki. Jego żelki zostały zmiażdżone w kieszeni spodni, a koszula była pomięta. Włosy zmierzwiły się jeszcze bardziej i zauważył, że brakuje kilku koralików na bransoletce. Lipa, pomyślał, wydymając wargi, jak niezadowolony pięciolatek.
Dość szybko znalazł Maxa i uśmiechnął się szeroko, dopadając go przed Edwardem. "Zaatakował" go od tyłu (nie, to wcale nie brzmi dwuznacznie) i pocałował szybko w szyję, śmiejąc się cicho.
-To cię dopadły. Moje biedactwo- uśmiechnął się, łaskocząc go swoim oddechem. -Mam coś dla ciebie- dodał, teraz już zupełnie poważnie i wyciągnął w jego stronę paczkę tych super- hiper- kól żelków. -No, spróbuj- zaproponował, sam chcąc zobaczyć jak będą "działać". W końcu miały wydawać z siebie masę tych śmiesznych dźwięków i próbować uciekać, gdy będzie chciało się je zjeść.
Powrót do góry Go down


Melrose Clarington
Melrose Clarington

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 88
  Liczba postów : 203
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Sty 05 2013, 17:37;

Odprowadziła wzrokiem oddalającego się gryfona. Z sztucznym uśmiechem czekała, aż im coś przyniesie. Chyba tylko dlatego go jeszcze znosiła, smuteczek. Za bardzo bawił się kobietami i może w tym ją samą przypominał? Z dumą mogła stwierdzić, że nie zalicza się do niewiast, którym złamał serce. Dlatego gdy zobaczyła reakcję dziewczyny gdy odchodził, uśmiechnęła się pod nosem. Kolejna do listy, Jiro? Biedna blondynka, ale w sumie nie było Melrose żal. Co ją interesuje? Oparła dłoń na biodrze, na którym było wycięcie z ciemnego przezroczystego materiału. Jedyną barwną rzeczą w jej stroju były czerwone paznokcie i szminka. Banał. Nad innymi kreacjami nie chciało jej się myśleć.
Nagle z podziemi wyłonił się Bennett. Kolejna radosna scenka pomiędzy towarzystwem. Chciała już wywrócić oczami, bo Jiro gdzieś zaginął z tym alkoholem. A ona już tu prawie usypiała. O, to dziwne. Chyba puchonka znalazła sobie nowego partnera i zamierzała zwiać poprzedniemu. Ludzie są tacy ciekawi. Niby nie miała złych stosunków z gryfonem... ale nalerzało mu się. Tak po prostu stwierdziła, zapewne z czystej złośliwości.
Przywitała się z Drakem i zerknęła na jego wyciągniętą dłoń. Eh, ktoś za dużo przyćpał. Czas zwijać dupska z tej imprezy. Jej spojrzenie spod ciemnych rzęs, zwróciło się w stronę francuza. Jego mina mówią sama za siebie. Znów spojrzała się na puchona i tylko wzruszyła ramionami. Zastanawiał ją fakt czy Albert w końcu zrozumiał, że nie są razem? Miała mu to wysłać sową czy przyprowadzić sobie jakiegoś nowego? Nie wiem, gdzie w tym jest magnez na panny, ale ok. Niech mu tam będzie.
- Jasne Rousier, może tam coś znajdziemy. - rozbawiła ją jego minka, która może w jakimś tam stopniu miała być uwodząca.
Co do smutnej wiadomości, powie mu pewnie w domku ślizgonów. Bo jeszcze tutaj zrobi jej jakąś scenę. No i co? To ona będzie tą złą suką, która zrywa po balu? Współczuła bym mu gdyby to nie była jego wina. Choć w sumie, jakby go nie lubiła w jakim kolwiek stopniu...zrobiłaby to o wiele gorzej. Chyba każdy zna przynajmniej jeden sposób, w który nie chciałby być rzucony.
- Możesz przekazać Jiro jak wróci, żeby już sobie sam to wychlał dla zabicia smutku. - rzuciła do blondynki i następnie zwróciła się już do dwójki puchonów. - To my się z państwem żegnamy.
Po chwili z obejmującym ją ślizgonem, udała się w stronę wyjścia. Starała się omijać burdel z szalonymi fankami. I w taki oto sposób ta dwójka zakończyła swój pobyt na balu. Szału nie było, staniki nie latały. Ale jeszcze noc młoda, a dormitorium aż się prosi o imprezę. Nawet dwuosobową.

zt x2 ?
Powrót do góry Go down


Jiro Moore
Jiro Moore

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 326
  Liczba postów : 379
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3778-jiro-izo-moore
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5555-zla-sowa#160908
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyNie Sty 06 2013, 21:43;

Dopadł swojego koleżkę, już nieźle wstawionego, ale- niestety- nie miał on nic dla niego. Jiro jednak nie chciał wracać tak szybko do tamtego towarzystwa, wolał choć na chwilę zapomnieć o Ellie i o tym wszystkim. Jakby to w ogóle było możliwe, pomyślał.
-Nieciekawie wyglądasz- orzekł jego kolega, opierając się na jego ramieniu. Zgadnijcie co? Był to ten sam kolega, z którym przyłapała go wtedy Puchonka. Dokładnie ten sam, który go przed nią wydał i przez którego zrobił się ten cały kwas.
-Zgadnij, czemu?- spytał Jiro kwaśno, odpychając go od siebie delikatnie. Tamten jednak trzymał się do mocno.
-Serio się zabujałeś?
-Nie, na niby- prychnął Gryfon.
-Weź mnie trzymaj. Ja piernicze. To weź jej walnij jakiś wiersz, zaśpiewaj coś i będzie gites.
Jiro wywrócił tylko oczyma i stwierdził, że jego kolega na pewno nie jest trzeźwy. Był upity, jak jeszcze nigdy, bo normalnie nie gadał AŻ takich głupot.
-Głupoty gadasz- Jiro roześmiał się gorzko, po czym odepchnął go od siebie mocniej, ze śmiechem. Ale... Nie, nie, nie, nie zrobi tego!
Nim zdążył się obejrzeć- zrobił to. Nogi same poniosły go w kierunku sceny. Poprosił dyrektora o skierowanie świateł na niego i bez zastanowienia wycelował różdżką w swoje gardło, używając odpowiedniego zaklęcia modelującego głos.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale... nagle jakby odebrało mu głos. Odszukał w tłumie Ellie i wtedy dostrzegł, że rozmawia z tym... z tym, jak mu tam, głupim- Puchonem-którego-nie-lubił. Zmarszczył brwi, a widząc spojrzenia innych znów otworzył buzię. Tym razem wydobyły się z niej słowa.
-Przepraszam. Przepraszam. I tak cię kocham, Ellie- wyrzucił z ciebie jednym tchem, dopiero po chwili zdając sobie powagę tych słów. Ale potem dotarło też do niego, że wcale nie kłamał. Kiedy to się w ogóle stało?
-Popatrz. Stoję tu i robię z siebie kretyna na oczach całej szkoły. I to wszystko przez ciebie- dodał i wycelował w dziewczynę palcem, po czym zeskoczył ze sceny.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 16 z 39Strona 16 z 39 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 27 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 16 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-