Wielkie regały z książkami sięgają niemal do sufitu. Można tu spotkać przede wszystkim osoby lubiące się uczyć, czytające dla przyjemności lub po prostu grupki dziewczyn chcące obgadać coś w spokoju. Całe pomieszczenie wypełnia zapach starego pergaminu, a niektóre półki pokrywa cienka warstwa kurzu. Jest tu przestrzeń na której stoją stoliki z krzesłami, by można było przeczytać książkę której nie można wypożyczyć, bądź w ciszy odrobić lekcje
Thomspon chciała się już wykłócać że wcale nie wygląda ładnie czy nawet dobrze ale cóż. Słuchała dziewczyny w skupieniu a widząc zmiany na jej twarzy upiła dość duży łyk ze swojej szklanki i delikatnie się skrzywiła. - Nadal się nie przyzwyczaiłam do tego trunku. Mruknęła cicho i w buzię wpakowała kolejne dwa kwaśne żelki. Dłonie położyła na blat stołu i przyglądała się badawczo dziewczynie. - A te wypieki skąd się wzięły ? Zapytała ze śmiechem i złapała dziewczynę za policzki lekko je tarmosząc.
Tak mogłam się spodziewać że zarumienię się na wspomnienie tamtych chwil, nadal ciężko mi utrzymywać kamienną twarz gdy o tym mówię, ale jest lepiej niż wcześniej -Penie od tego że jest tu całkiem ciepło i trochę duszno Odpowiedziałam spokojnie. choć rumieniec zbladł to nadal utrzymywał się na mojej twarzy. -No ale co będziemy ciągle rozmawiać o jednym. A u ciebie co się działo przez ten czas? Zapytałam by nie ciągnąć tego tematu choć zapewne będzie ciężko odejść od tematu zwłaszcza że Lyn coś zauważyła -Proszę cie nie ciągnij mnie za policzki powiedziałam po czym czekałam na odpowiedź przyjaciólki.
Uśmiechnęła się przepraszająco. - Oj wybacz nie chciałam. Powiedziała słodko i nadal przyglądała sie jej badawczo, słysząc jej słowa nie mogła sie nie roześmiać. Po za tym Lynnette daj biednej dziewczynie spokój jak będzie chciała sama ci powie. Ale ja na jej miejscu bym cię dalej dręczyła. - Jak ja tylko o jednym? Jestem po prostu ciekawa z jakiego powodu moja kochana Beth robi się czerwona niczym burak. Poruszała zabawnie brewkami a potem zagryzła dolną wargę wzruszając lekko ramionami. - Jak zawsze nic, rozrabiałam i znalazłam sobie ofiarę do denerwowania. Powiedziała dumna z siebie.
-Nie jestem czerwona jak burak Odpowiedziałam spokojnie to był tylko delikatny rumieniec a ona od razu mówi że jestem czerwona jak burak. -Więc kto jest tym szczęściarzem? Powiedziałam już spokojna, ale w duchu wiedziałam że Lyn nie da tak łatwo za wygraną.
Dziewczyna upiła kolejny łyk ognistej i koniuszkiem języka oblizała usta. Odstawiła kryształową szklankę ze szkarłatnym trunkiem ba drewniany blat stolika z cichym brzdękiem i patrzyła się chwilę na przedmiot. - Jakim szczęściarzem? Chyba tym pechowcem, po za tym on również nie jest mi dłużny i też czasem gra mi na nerwach. Powiedziała z kwaśną miną ale jej głos był jakoś dziwnie szczęśliwy. Patrzyła się na swoją przyjaciółkę niczym w obrazek przypominając sobie przyjemne aż za bardzo przyjemne chwile z tym czubem Sebastianem.
-Szczęściaż czy pechowiec to zależy od miejsca w którym stoisz Odpowiedziałam spokojnie upijając łyk z szklanki -Lecz nadal mi nie odpowiedziałaś Spokojnie czekając na dalszą część naszej konwersacji, po czym spokojnie obejrzałam część biblioteki którą byłam w stanie zobaczyć, Było cicho, bardzo cicho, tak jakby typowe mole książkowe nie istniały już, no ale to dla nas dobrze, nikt przynajmniej nie będzie nam przeszkadzał.
- Ja stoję w bardzo prostej sytuacji ja dogryzam mu a on mi. Czasem łapię się na tym ze jestem dla niego zbyt miła. Odpowiedziała zamyślona i westchnęła cicho. Dziewczyna nie wiedziała czy dobrze zrobi mówiąc swojej przyjaciółce o tym ale przecież to nie żadne przestępstwo że kogoś sobie upolowała w wielu znaczeniach tych słów. - Powiem ci ale nie skomentujesz tego ani nic, po prostu zakończymy temat. Powiedziała z błagalnym lekkim uśmiechem na ustach. Nie chciała i chyba nie miała zamiaru słuchać tego co dziewczyna będzie jej prawić. Po za tym jeszcze kilka szklanek ognistej to Lynnette będzie zataczać się do swojego dorminatorium. - Tym pechowcem jest nasz, twój ulubieniec Sebastian. Po kilkunastu długich chwilach wypowiedziała się dość dziwnym głosem.
-Nie jest moim ulubieńcem, ale skoro nie chcesz o tym rozmawiać to w porządku Siedzieliśmy cicho, pomału skończyłam ognistą ze swojej szklanki, kiedy cisza stała się uporczywa i denerwująca spytałam się Więc o czym chciałabyś porozmawiać? Lecz po chwili pomyślałam że to jednak nie był dobry pomysł, ale niestety słowo się rzekło, to co ma być to będzie pomyślałam.
Była wdzięczna dziewczynie za to że o nic nie pytała i takie inne. Kiedy ognista kończyła się w szklankach, otworzyła butelkę i dolała do dwóch szklanek szkarłatny trunek. - O czym ? Zapytała i podniosła brew w górę czekając na to co powie dziewczyna.
-Obojętnie. Powiedziałam. Niech się pomęczy a co. Choć ciekawa jestem o czym zada pytanie, czy może po prostu będziemy się tak przekomarzać w nieskończoność, choć to też jest jakiś sposób na rozmowę.. Upiłam łyk i czekałam na odpowiedź
Lynnette westchnęła zrezygnowana, po co w ogóle pytała? Mogła się domyślisz że dziewczyna będzie chciała trochę jej podokuczać. Teraz to ja otrzymuję wrażenie że to Beth jest starsza od Lynn. Jedno można potwierdzić, Elizabeth jest o wiele mądrzejsza od Corneli. - Proszę cię nie męcz mnie. Szepnęła cicho i za jednym łykiem wypiła całą zawartość szklanki. Dziewczyna czując pieczenie w gardle wraz z połknięciem trunku zakaszlała i skrzywiła się. - Muszę zrobić zapasy burbona w wakacje. Powiedziała teraz głośniej i obrzydliwym wzrokiem spojrzała na butelkę ognistej. Po raz kolejny z paczki wyciągnęła dwa żelki i od razu wsadziła je sobie do budzi. - Tematów na które chcesz rozmawiać jest wiele, może zamiast bawić się w gierki słowne które również mnie nudzą może będziemy rozmawiać prosto z mostu? Zapytała i podniosła swój czekoladowy wzrok na twarz brunetki, przyglądała się jej badawczo a za razem wyczekująco i prosząco. Na jej twarzy malował się lekki uśmiech.
Uśmiechnęłam się lekko, po czym przechyliłam lekko głowę w lewo -Ranisz mnie Lyn, śmiesz twierdzić że ja cie męczę? Czyli źle ci się ze mną rozmawia? Spokojnie patrzyłam na Lyn, a kiedy zachłysnęła się , powiedziałam lekko rozbawionym głosem -Spokojnie, mamy wiele czasu po co się śpieszyć Po czym upiłam kolejny łyk ze swojej szklanki, po czym odpowiedziałam -Do niedawna pewnie jeszcze miałabyś racje, ale po tym co się stało kilka dni temu bardziej się skupiam na tematy dotyczące mniej lub bardziej o mnie niż na innych, więc muszę cie rozczarować jeśli chodzi ci o wiele tematów i mam nadzieje że rozpoczniesz jakiś. Powiedziałam to z delikatnym uśmiechem po czym dodałam -Możemy mówić wprost jak chcesz, lecz czasem przez to możemy brzmieć nie mile choć nie chcemy tak brzmieć. Spokojnie czekałam na odpowiedź Lyn, a robiłam to z delikatnym uśmiechem
Kiedy Beth wypowiedziała słowa, dziewczyna położyła głowę na blat stołu. - Czemu mówisz tak skomplikowanie ? Zapytała głośno ale raczej wyglądało jak by Lynnette pytała się blatu stołu a nie swojej rozmówczyni. - Nie chciałam cię urazić, przepraszam. Powiedziała i podniosła głowę patrząc na nią, z ostatnimi jej słowami wzruszyła ramionami. - Wolę wiedzieć co o mnie myślisz niż żebyś to ukrywała. Prawda jest bolesna, owszem ale lepsza prawna niż kłamstwo, prawda? Kolejne bezsensowne pytanie wypłynęło z ust ślizgonki. Kurde Thompson czy ty musisz zawsze gadać bezsensownie?
Upiłam trochę ognistej po czym spokojnie spojrzałam i odpowiedziałam Lyn -Wcale nie mówię skomplikowanie, moja droga przyjaciółko, czyżbyś za dużo wypiła? Spytałam się z troskom po czym odpowiedziałam pogodnie -Wcale się nie gniewam To była prawda, nie gniewam się za to bo powiedziałam to bardziej żartem niż serio, a co do następnej odpowiedzi dla Lyn -Ach więc chodziło ci co o tobie myślę? Dlaczego w takim razie nie zapytałaś wprost? Czy to nie ty chciałaś byśmy mówiły prosto bez żadnych gierek? Po krótkiej przerwie, kontynuowałam -Według mnie jesteś w porządku. Odpowiedziałam kładąc jednocześnie łokieć na oparciu krzesła i opierając głowę o dłoń.
Kiedy dziewczyna się zapytała czy przypadkiem Lynn za dużo nie wypiła, starsza brunetka od razu spojrzała na butelkę ognistej, która była prawie do połowy pusta. Skrzywiła się, czyżby ona już tak szybko się upiła? Kurde tak to jest kiedy na dość długo odstawia się alkohol. - Mniejsza o to. Mruknęła i ponownie zapełniła swoją szklankę trunkiem. Upiła łyk i ponownie się skrzywiła. Spojrzała na swoją przyjaciółkę i poprawiła swój kosmyk włosów za ucho. - Co działo się u ciebie przez te dni, kiedy się nie widziałyśmy ? Zapytała i podniosła brew w górę. Lynnette wiedziała że coś ukrywa Beth, nie chciała siłą od niej tego wyciągać ale może jak będzie się ciągle o to pytała to może jej powie ?
Siedziałam spokojnie przetwarzając odpowiedzi Lyn, po czym spokojnie lecz z lekkim uśmieszkiem -Mam nadzieje że nie będę musiała cię ciągnąć pod pokój wspólny ślizgonów po chwili odpowiedziałam na następne pytanie mojej przyjaciółki -Straszna monotonia, spaceruje po szkole, rozmyślam, nie przychodzą mi do głowy, więc sama widzisz nuda. Po chwili, mój przeklęty umysł znowu cofnął się w czasie i odtwarzał to co działo się kilka dni temu w rolach głównych ja i Astoria. Oczywiście na moich policzkach pojawił się rumieniec koloru wściekłej czerwieni.
Zaśmiała się cicho, wzruszyła lekko ramionami i po raz kolejny upiła łyk ognistej. - Nie może po dordze spotkam jakiegoś przystojnego ślizgona, który zaprowadzi mnie do samego łóżka. Powiedziała rozbawiona i roześmiała się ale tym razem na całe pomieszczenie. Po chwili się uciszyła uspokajając swój szybki oddech. Widząc rumieniec na twarzy przyjaciółki spojrzała na nią znacząco. - Czyżby działo się coś poważnego ? Zapytała dając jej do zrozumienia że martwi się o nią.
Parsknęłam cicho śmiechem -Tylko żeby ten przystojny ślizgon cię nie wykorzystał. Odpowiedziałam z lekką ironią, po czym odpowiedziałam na następne pytanie -Tak.. nie.. to znaczy tak ale nie musisz się o nic martwić to nic złego czy niebezpiecznego. Chociaż może trochę niebezpiecznego... ale bardziej niewiadomego... w każdym razie jest to coś dobrego. Odpowiedziałam lekko jąkając się przy czym rumieniec się rozszerzył przez co spojrzałam w okno koło nas nie chcąc patrzeć na Lyn.
Pokręciła głową na słowa dziewczyny, Lynn upiła kolejny łyk ognistej. Beth wiedz że Thompson nawet jeśli będzie pijana nie da się wykorzystać, wręcz przeciwnie to ona będzie wykorzystywać, po za tym kiedy ona jest pijana najlepiej trzymać się od niej z dala, tak uprzedzam na wszelki wypadek. - Spokojnie, jeśli będzie chciał mnie wykorzystać z zamkniętymi oczami zrobię mu krzywdę. Powiedziała pewna swoich słów i czekała na odpowiedź dziewczyny, kiedy ta zaczęła się jąkać i bardziej czerwienić zacisnęła usta w wąską kreskę. - Czyżby moja Beth się zakochała ? Zapytała cicho patrząc na dziewczynę.
spojrzałam na Lyn po czym spokojnie z lekką ironią odpowiedziałam -Rozumiem, że nie muszę się o ciebie martwić, ale czy w takim razie powinnom się martwić o siebie? Kiedy moja przyjaciółka spytała się czy się zakochałam czułam jak palący rumieniec jeszcze bardziej się rozszerzył, drżącymi rękami wzięłam szklankę i wypiłam to co w niej jeszcze było, myślałam że rozgrzewające ciepło alkoholu mnie zrelaksuje ale niestety myliłam się. Odstawiłam szklankę na stolik i z powrotem oparłam się o oparcie krzesła. Spojrzałam się na Lyn po czym odparłam na jej kolejne pytanie -Tak Lyn zakochałam się, po raz pierwszy się zakochałam Kiedy to mówiłam czułam jak się uśmiecham, ale ten uśmiech był iny niż jakikolwiek przedtem, ten uśmiech promieniał szczęściem jak słońce w południe podczas lata, rzadko u mnie się widzi taki uśmiech.
Sue weszła do biblioteki. Od razu zauważyła dwie dziewczyny które rozmawiały między sobą. Instynktownie się cofnęła. Sue usłyszała kawałek rozmowy. Akurat ten o zakochaniu. -''to głupie''-pomyślała dziewczyna. Nie lubiła podsłuchiwać czyiś rozmów. Sue weszła do biblioteki tak głośno, na ile to możliwe. W rezultacie dwie dziewczyny odwróciły się w jej stronę. Sue pomachała im nieśmiało i zaczęła odkładać książki które wcześniej wypożyczyła.
Lynn ze skupieniem obserwała twarz swojej przyjaciólki. Kiedy powiedziała, zże nie musi się o nią martwić ślizgonka kiwnęła głową na potwierdzenie jej słow. Upiła łyk ognistej i uśmiechnęła się szeroko słysząc słowa Beth, aż wstała i lekko chwiejnym krokiem przytuliła ją śmiejąc się i krzycząc niczym mała dziewczynka ze szczęścia. - To gratulacje kochana, kurde nie siedz jak sie ciesze. Powidziała i pocałowała ją w polik i wróciła na swoje miejsce. - Pochwalisz się kto to? Podniosła brew w górę i spojrzała na swoją szklankę z teunkiem, odstawiła ją na bok. - Starczy mi już tego. Mruknęła cicho, słsząc hałas z bólu odwróciła się. w tamtą stronę, widzac jakąs dziewczynę machającą do nich spojrzała na nią jak na idiotkę i wróciła wzrokiem do swojej kochanej przyjaciółki. - A więc powiesz kto to? Zapytała ponownie, na jej twarzy jak i w oczach malowała się ciekawość, zbyt wielka.
Słuchałam uważnie odpowiedzi Lyn, kiedy ktoś nam przeszkodził. Obejrzałam się ale że nie znałam osoby wróciłam wzrokiem do przyjaciółki po czym powiedziałam -Ciesze się że nie muszę się martwić. Powiedziałam to ze śmiechem, ale momentalnie ucichłam kiedy spytała w kim się zakochałam -Jestem ze studentką pierwszego roku, która należy do ślizgonów. Odpowiedziałam na pytanie Lyn choć ta odpowiedź nie usatysfakcjonuje Lyn.
Lynnette zaskoczona spojrzała na swoją przyjaciółkę. Teraz to jest w bagnie ile tu jest ślizgonek pierwszego roku. Znając Thompson i jej ciekawość chodziła by do każdej dziewczyny i pytała się czy to ona jest powodem dla, którego jej przyjaciółka czerwieni się na samo wspomnienie ale wywnioskowali by że jest ona wariatką, co w prawdzie rzeczy było by prawdą. - Na serio teraz to mi ułatwiłaś. Powiedziała rozbawiona i poprawiła kosmyk swoich brązowych włosów za ucho. - Ale skoro nie chcesz mówić imienia ja cię nie zmuszam, spokojnie. Powiedziała łagodnie z pewnością swoich słów. Cóż Lynn musiała przyznac że zrobiło jej się przykro z powodu tego że przyjaciółka nie chce się z nią podzielić taką sprawą, może jej nie ufała? A może po prostu Lynn nie nadaje się do rozmów o miłości? Cóż ja uważam że druga opcja jest bardziej wiarygodna.
Spojrzałam na przyjaciółkę z zaskoczeniem, myślałam że będzie się dopytywać kto to -Właściwie to mogę ci powiedzieć o kogo mi chodzi, nazywa się Astoria Alicia Malfoy. Kiedy powiedziałam imię mojej ukochanej na chwile rumieniec stał się bardziej intensywny po czym znacząco zbielał. Wygląda na to że jak komuś powiedziałam co czuje do Lice przestałam tak przesadnie reagować choć nadal na wzmiankę mojej ukochanej pojawia się różane wypieki.
Układając książki, Sue usłyszała imię ślizgonki w której ta dziewczyna się zakochała. Sue spojrzała na nią. Nie chcąc się wtrącać w rozmowę, Sue skończyła układać książki i pośpiesznie wyszła z biblioteki czując się głupio że podsłuchiwała rozmowę. z/t