Klasa ta nie różni się niczym szczególnym od innych poza nietypowym wyposażeniem - na tyłach są regały ze starymi książkami mugolskich autorów, przy bocznej ścianie są stoły z niedziałającym laptopem, ekspresem do kawy, małym modelem autobusu, żarówką czy kalkulatorem.
Autor
Wiadomość
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Początek Seansu:5, czyli +5 pkt dla Ravenclawu Przeszkadzajka:4 Zakończenie:5
Była idiotką. Ambitną, pragnącą odrobić punkty domu idiotką. Jak inaczej nazwać fakt, że mugolaczka, uczęszczająca przez większą część swego życia do mugolskiej podstawówki i nawet teraz, mieszkająca w mugolskiej dzielnicy Londynu, przychodzi na lekcję mugoloznawstwa? Tak więc, choć oglądała Casablancę wiele razy i gdyby chciała, mogłaby zrobić to w zaciszu własnego salonu, ona pojawiła się na lekcji Harringtona, licząc po cichu, że uda jej się zrekompensować stratę w domowej klepsydrze po zuchwałej próbie kradzieży eliksiru. Godziny był niesprzyjające, bo wieczorne. Miała za sobą długi i ciężki dzień, jak każdy zresztą. Poranne bieganie, lekcje, popołudniowy trening „Harpii”. Była na takim wiecznym niedoczasie, że nawet nie zahaczyła o dom, żeby zostawić rzeczy. Ubrana w dresik, zieloną bluzę z kapturem i z torbą przewieszoną przez ramię i z miotłą w dłoni, aportowała się do szkoły, by jak najszybciej udać się w kierunku klasy. Zajęła miejsce nieco z tyłu, opuściła się nisko w krześle i wlepiła wzrok w ścianę. Wszelkie problemy zniknęły jak za dotknięciem magicznej różdżki, gdy nauczyciel puścił film. Co jakiś czas podnosiła dyskretnie rękę, aby przywołać do siebie nauczyciela. Na dłuższą chwilę wywiązała się między nimi nawet krótka, choć przyciszona dyskusja.
- Wie Pan Profesor, że podczas kręcenia filmu, cała ekipa dostała czerwonki, oprócz Bogarta? On jako jedynie nie pił wody, tylko czystą whisky – szepnęła do malutkiego nauczyciela, a ten jej się zrewanżował nowinką, że pomyliły jej się filmy, gdyż film kręcono w USA, a Krukonka miała na myśli „Afrykańską Królowę”. Brooks oblała się rumieńcem, ale nauczyciel docenił jej ciekawości i nawet podarował domowi Roweny dodatkowe pięć punktów za aktywność na lekcji.
Nie trzeba było długo czekać, aż zmęczenie dało o sobie znać. Przyjemny soundtrack w połączeniu z dusznością oraz ciemnością panującymi w Sali sprawiły, że pałkarka w mniej więcej w połowie seansu, zasnęła snem sprawiedliwego. Czy było warto? Jak najbardziej, jej ciało tego potrzebowała. No i zawsze marzyła o wąsach i okularach. Zwłaszcza takich, domalowanych flamastrem. Przez nauczyciela. Na lekcji. Kiedy w końcu wstała, okazało się, że muszą wypełnić krótki test. Całe szczęście, że widziała film wcześniej, bo po takiej drzemce, byłaby w czarnej dupie. Po teście zaczął się z kolein następny seans. Część uczniów została, żeby zobaczyć „Incepcję”, ale Brooks uznała, że jest już wystarczająco późno. W końcu rano miała wstać skoro świt, jak zresztą zawsze, nawet przy weekendzie. Założyła więc grubą zimową kurtkę, nasunęła na głowę czapkę i z „Boydenem” w dłoni ruszyła za Strauss, która najwyraźniej także miała dość wrażeń jak na jeden wieczór. Droga za teren Hogwartu była tej nocy wyjątkowo długa, ale po kilkuminutowym spacerze i szybkiej aportacji, Brooks znalazła się w upragnionym Kruczym Gnieździe, gdzie już czekał na nią niepocieszony kot Harry. Jeżeli ktoś miał równie zblazowaną i niepocieszoną minę jak Bogart, to właśnie ten rudy łobuz.
/zt
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Początek Seansu:3 Przeszkadzajka: 2 Zakończenie: 6
Słysząc o tym, że profesor Harrington zorganizował dla nich seans filmowyw po prostu nie mogła sobie odpuścić tego, by nie wziąć udziału w tym przedsięwzięciu. Brakowało jej nieco kontaktu z kulturą mugolską, która nie była jej aż tak dobrze znana ze względu na pochodzenie, ale z pewnością były jej bliskie i wzbudzały jej zainteresowanie. Głównie ze względu na to, że jej była dziewczyna wychowywała się w mugolskim świecie i z chęcią przybliżała jej jego pewne aspekty. W tym takie jak filmy. Widziała już z nią kiedyś Casablancę, ale stwierdziła, że warto byłoby raz jeszcze obejrzeć ten film. Miała jedynie nadzieję, że nie przywoła on nieprzyjemnego i dołującego poczucia nostalgii. Wolała rozkoszować się nim w spokoju. I zapewne nic nie przeszkodziłoby jej w spokojnym oglądaniu filmu i w uważnym śledzeniu jego akcji, gdyby nie to, że miała za sobą naprawdę ciężką próbę przed nadchodzącym ważnym koncertem, która przeciągnęła się do późnych godzin nocnych ze względu na pewne problemy techniczne. Nie miała przez to wystarczająco czasu, by móc się wyspać przed porannymi zajęciami. Dlatego też w pewnym momencie, gdy tylko rozsiadła się wygodnie w jednym z przygotowanych dla uczniów siedzisk i obserwowała dobrze znany sobie rozwój akcji w filmie to zmęczenie ją pokonało. Przymknęła na chwilę powieki, wsłuchując się w dźwięki starych dialogów, które płynęły z głośników i chyba to właśnie one powoli zaczęły kołysać ją do snu. Chociaż w zasadzie nie miała kompletnie pojęcia kiedy zasnęła. Nie była nawet świadoma tego, że nauczyciel oczywiście musiał ją na tym wszystkim przyłapać i postanowił ją ukarać w przykładny sposób przy pomocy czarnego markera, którym zaczął kreślić na jej twarzy proste wzory. Spokojnie przespała ten moment i zapewne dopiero reakcja rówieśników na jej wygląd mogła jej uświadomić, że coś faktycznie było nie tak. Niestety chwilowo nie bardzo miała okazję ku temu, by przekonać się jaki też jakże profesjonalny makijaż zaoferował jej Harrington ani upewnić się czy tym samym przypadkiem nie upodobnił jej do pandy. Obudziła się w momencie, gdy w filmie pojawił się jakiś głośniejszy dźwięk, który wyrwał ją ze snu. Niemal podskoczyła na krześle, a jej głowa od razu skierowała się w stronę ekranu, by odkryć, że niestety, ale przegapiła znaczną część Casablanki, która teraz zbliżała się już ku końcowi. To najwidoczniej po prostu nie był jej dzień i powinna się z tym pogodzić. Najwyraźniej po prostu za bardzo potrzebowała odpoczynku po ciężkiej i niemal całkowicie zarwanej nocy, której nie miała okazji porządnie odespać. W końcu pojawiły się napisy końcowe, a przed nimi ostatnie zadanie, które miało polegać na odpowiedzi na znajdujące się na kawałku pergaminu pytania odnośnie filmu. Całe szczęście, że kiedyś już go widziała, bo inaczej naprawdę nie potrafiłaby sobie z tym wszystkim poradzić. Przynajmniej tak mogła napisać kartkówkę i udzielić zadowalających odpowiedzi, bazując w dużej mierze na tym, co pamiętała z poprzedniego razu. Naprawdę nie sądziła, że kiedyś jej się to przyda w czasie zajęć w Hogwarcie. Po oddaniu swojej kartki papieru mogła zostać jeszcze na jednym filmie wedle wyboru. I stwierdziła, że… może tym razem chętnie zobaczyłaby jakąś brytyjską produkcję. Cóż warto było zostać, ale wkrótce potem musiała wrócić do domu, by ogarnąć się jeszcze przed czekającą ją próbą do koncertu.
z|t
Marie R. Moreau
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : znamię w kształcie półksiężyca na prawym nadgarstku, słyszalny francuski akcent
Początek Seansu:5 Przeszkadzajka:2 Zakończenie:2 Dodatkowo: +5 pkt dla Huffu
Mimo swoich czystokrwistych korzeni mugolski świat nie był dla puchonki jakąś wielką tajemnicą. Zanim poszła do Beauxbatons trafiła do mugolskiej szkoły, by mieszkając wśród „normalnych” ludzi nie wzbudzać podejrzeń. Uczyła się o mugolskiej literaturze i historii co patrząc przez pryzmat czasu było całkiem ciekawym doświadczeniem. W tamtym czasie znalazła też sobie kilka przyjaciółek, które całkiem nieświadomie pokazywały jej mugolską kulturę. Oglądała z nimi filmy, przedstawienia teatralne, uprawiała niemagiczne sporty i chodziła na imprezy. Mogłaby powiedzieć, że podstawową wiedzę o świecie poza magicznym posiadała z całą pewnością. Dlatego też zmierzając do klasy mugolznawstwa nie spodziewała się posiąść jakiejś wielkiej wiedzy. Standardowo nie uczęszczała na te zajęcia. Przypominały jej bowiem okres między dwoma najbardziej bolesnymi wydarzeniami w jej życiu. Na tą konkretnie lekcję zdecydowała się jednak pójść ze względu na jej temat. Film. Sprawa prosta. Kiedy tylko usłyszała to słowo powróciły wspomnienia, ale tym razem te dobre. Przypomniała sobie te godziny spędzone w kinach albo w domach przyjaciółek przed ekranem. Po wejściu do sali i zajęciu miejsca Marie z niecierpliwością czekała na początek seansu. Kiedy ten się zaczął siedziała po prostu zaczarowana. Przez ostatnie kilka lat, kiedy nie miała już kontaktu z mugolską kulturą zapomniała jakie wrażenie robi ta technologia. Mimo, że po dokładniejszym przemyśleniu taki sam efekt można osiągnąć jednym zaklęciem, było to nadal wielkie mugolskie osiągnięcie. Mocno zaciekawiona zaczęła zadawać pytania dotyczące produkcji, aktorów i efektów w nim użytych. Casablanca. Oglądała go już kilkakrotnie, ponieważ był to swego czasu jeden z bardziej popularnych filmów. Dlatego też mimo początkowego zainteresowania i zachwytu dawno niewidzianą mugolską technologią po chwili Marie przestała zwracać uwagę na ekran. Zmęczenie ostatnimi wydarzeniami, a przede wszystkim nieprzespanymi nocami, kiedy to co kilka godzin budziła się oblana potem, dało o sobie znać. Powoli jej powieki opuściły się, a puchonka zapadła w płytki sen. Po jakimś czasie, może kilku minutach, a może pod koniec filmu dziewczyna przebudziła się. Zauważywszy spojrzenia innych uczniów i studentów i ich uśmiechy nie miała pojęcia o co chodzi. Obejrzawszy się jednak za siebie i dostrzegłszy swoją twarz w jednej ze szklanych szafek naraz pojęła co tak wszystkich bawiło. Twarz jej bowiem zdobiły okulary i wąsy. Widząc dzierżącego w dłoni czarny marker nauczyciela mugoloznastwa poczuła, że zaraz wybuchnie. Nie była osobą cierpliwą i gdyby nie fakt, że znajdowała się na lekcji wybiegłaby stąd szybko, zmyła malunek z twarzy i nie pokazywała się przynajmniej do końca dnia. Teraz jednak mogła tylko nasunąć na głowę kaptur i przesunąć się na koniec sali ignorując spojrzenia kierowane w jej stronę i uśmieszki. Zaczęła pisać więc sprawozdanie. Ze znudzonych min niektórych zebranych w klasie wywnioskowała, że seans powoli dobiega końca. Była więc to ostatnia chwila. Biorąc pod uwagę, że przespała jakąś połowę filmu początkowo przeraziła się. Po chwili jednak zaczęła sobie przypominać niektóre sceny oglądane także kilka lat temu. Dodatkowo szczęśliwie siedziała obok grupki uczennic, które niezbyt cicho rozprawiały na temat wydarzeń z seansu. Kiedy więc ten dobiegł końca, a profesor Harringon poprosił o oddanie sprawozdań spokojna, chociaż nadal zła za niechciany malunek na twarzy odłożyła pracę na stosik innych znajdujących się na biurku i opuściła salę kierując się prosto do łazienki.
[z/t]
Morius Crow
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 187
C. szczególne : Pieprzyk po jednej i drugiej stronie nosa na tym samym poziomie, wory pod oczami które mocno podkreślają oczy. Duży pieprzyk na szyji.
Po zajęciu miejsca rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nic ciekawego w ogóle nie wiem, po co te zajęcia były. Jednak musiałem się stawić takie zasady tej szkoły. Jednak szybko moje obawy się spełniły, seans był tak nudny, że odpłynąłem w kilka sekund. W śnie widziałem czarną kryptę, której nie mogłem objąć wzrokiem. Moje dłonie były zakute w kajdany, z dziwnego minerału, a ja stałem na środku kręgu, który zrobiony był z krwi. Dziwne szepty krążyły wokół mnie i mówiły językiem niesłyszalnym. Groza na mojej twarzy pojawiła się w momencie zobaczenia istoty z białymi skrzydłami. Nie wiedziałem dlaczego, jednak ten blask, zamiast mnie oślepiać, powodował zimny pot spływający po karku. Szepty zmieniły się w szmery, które brzmiały jak węże. Nagle moje ciało zostało oplecione, czarnymi łańcuchami. Przypominały te same łańcuchy, które widziałem w lochach. Dlaczego się tu znajdują i co się dzieje ze mną? Poczułem to co powinno być wymazane z mojego serca. Strach, którego opisać się nie da. Próbowałem wyrwać się z uwięzi. Jednak nic nie skutkowało, po chwili zostałem ściągnięty do parteru. Poczułem znajomy wzrok na mnie. Spojrzałem w tamtym kierunku, magiczne płomienie różnych kolorów zaczęły pojawiać się po dwóch stronach, tworzyły drogę."Do czego to prowadzi?" Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Zobaczyłem tron zrobiony z ludzkich kości i nie tylko, bo ujrzałem również fragment czaszki smoka. A na nim zasiadała postać ubrana w majestatyczne szaty. Nigdy nie widziałem w życiu takiego obrazu. Skarby świata na jednej osobie unosiły się magicznie. Był to mężczyzna, bardzo młody, a co najdziwniejsze wyglądał jak ja. Jednak różnica była taka, że w jego oczach widać było tylko ciemność. Otchłań jego oczu zaczęła mnie pochłaniać, nie mogłem tego znieść. Uderzyło to we mnie tak mocno, że jak poparzony otworzyłem oczy.
Moja twarz była cała blada, jednak szybko się uspokoiłem. Prawie połowa seansu minęła, co na to miałem poradzić, skupiłem się na reszcie. Najważniejsze było skupić się na każdym detalu, aby nie zawalić testu. Wiedziałem, że zazwyczaj takie rzeczy dadzą mi sens o tym co się wcześniej działo. Dlatego bez problemu napisałem wszystko, co mogłem, raczej nie była to wybitna ocena, jednak mało mnie obchodził ten przedmiot. Po wszystkim oddałem swoją kartkę bez problemu. Byłem przekonany, że to koniec niespodzianek na dzisiaj.
Jednak coś mnie męczyło, dlaczego jak patrzyłem na inne osoby, widziałem uśmiech. Jak również profesor tego nie ukrywał. W tym momencie zobaczyłem swoje odbicie w jakimś przedmiocie. W głowie usłyszałem śmiech.-No do twarzy ci, nie sądzisz, że w tym kolorze o wiele lepiej ci, niż w czerni." Miałem coś namazane na twarzy, ktoś mi wykręcił numer gdy spałem. Nie dość, że dziwna wizja mnie nawiedziła, to jeszcze miałem głupi wybryk na twarzy. Szybkim krokiem udałem się w stronę łazienki chłopaków, aby się tego pozbyć. W tym samym czasie zastanawiałem się nad tym snem. Co to za skrzydlata postać, a przede wszystkim kim był ten osobnik, co wygląda jak ja. Spojrzałem w stronę, z której poczułem wzrok. Dokładnie ten sam co w śnie. Duch nagle powiedział "Co się mi tak przyglądasz, boże zboczeniec pomocy." Gdy tylko usłyszałem ten głos, zrozumiałem, że to nie możliwe, aby ten duch i ta osoba w śnie była tą samą postacią. Mimo wszystko dalej miałem przeczucie, że jest to dopiero początek tej pokręconej wizji. zt
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Nie ma co udawać, że Robin była dobrze obeznana z mugolską kulturą, bo zwyczajnie nie była. Niewiele wiedziała na temat tego, w jaki sposób oni funkcjonowali i co robili. Owszem, posiadała jakichś tam przodków, którzy byli mugolami, ale ona sama no nie przykładała do tego żadnego znaczenia. Jej całe życie toczyło się w czarodziejskim świecie, cała jej rodzina właśnie takimi osobami była. Więc kiedy przeczytała słowo film, pomyślała, że jest to jakaś dziwna abstrakcja. Czytała ogłoszenie profesora Harringtona dalej, upewniając się w tym, że chyba chce iść na te zajęcia, aby dokładnie zobaczyć, o co chodzi. W końcu poznawanie nowego było dosyć istotnym dla kogoś, kto chciał być dziennikarzem i mieć możliwość prowadzenia rozmów na tematy wszelakie. Byłoby dziwnie, gdyby kiedyś wykazała się kompletną niewiedzą odnośnie tego jak żyją i funkcjonują mugole. Weszła do klasy i zajęła jedno z ostatnich wolnych miejsc. Obok niej stał popcorn. Rozejrzała się w poszukiwaniu właściciela, ale kiedy żadnego nie dostrzegła, to po prostu przywłaszczyła sobie miskę. I zaczęła oglądać film. Nie wiedziała, co sądzić na ten temat, ale w sumie nie nudziła się. Fabuła nie była jakaś super rozrywkowa, co nie świadczyło o tym, że oglądała film bez przyjemności. Ukradkiem zerkała w stronę kolegów i koleżanek ze szkoły, którzy zdawali się być bardziej bądź mniej zainteresowani tym, co działo się na prowizorycznym ekranie. W sumie to nie bardzo to rozumiała, ale nie komentowała w żaden sposób, aby nie przeszkadzać nikomu w seansie. Nie mogła jednak nic poradzić na to, że w pewnym momencie postać samego profesora zainteresowała ją bardziej, niż fabuła przedstawianego im filmu. Skradał się on w kierunku śpiących uczniów i dorysowywał im wąsy? Nie, to nie mogło się dziać naprawdę! Teraz to już serio nie mogła kompletnie skupić się na oglądaniu Casablanki, bo profesor Harrington zdecydowanie wygrywał. Musiała zakryć usta dłonią, aby nie wybuchnąć śmiechem. Trzęsła się tylko w ciszy na swoim krześle, wprawiając w ruch miskę z popcornem, którą wcześniej podwędziła. Kilka ziarenek wysypało się na podłogę, ale nie przejmowała się tym, bo właśnie mazak profesora ponownie poszedł w ruch i oglądała, jak kolejna osoba została ukarana za swoje haniebne zachowanie. Parsknęła śmiechem prosto we własną rękę, co zamaskowała delikatnym kaszlnięciem. Swoim zachowaniem zaczęła wzbudzać uwagę kolegów, przez co coraz więcej osób śledziło poczynania profesora. Nic jednak nie mogła na to poradzić. Głośne chrapnięcie przerwało ciszę panującą na sali przez co jeszcze kilka osób parsknęło śmiechem. Kto by się spodziewał, że ta lekcja przyniesie tyle śmiechu? No ona kompletnie nie! Zapomniała tylko o jednym, acz dosyć znaczącym fakcie; profesor wyraźnie zapowiedział, że będzie sprawdzał uzyskaną przez nich wiedzę odnośnie filmu. Przez te jego działania, nie skupiła się wystarczająco mocno na fabule, wiec wiedziała, że za chwilę będzie miała przekichane. Pewnie dlatego od razu zaczęła dopytywać swoich sąsiadów o to, co działo się dokładnie w filmie. Słuchała ich relacji z uwagą, patrząc na to, jak kolejne osoby opuszczają salę. Sama Robin siedziała praktycznie do końca, aby dowiedzieć się jak najwięcej. To chyba była odpowiednia decyzja, bo kiedy w końcu Harrington zaczął ją pytać o jakieś szczegóły, odpowiedziała na nie bez nawet jednego zawahania. On był zadowolony z jej wiedzy a ona z tego, że tak nieźle sobie poradziła. A i najadła się, bo popcornu było naprawdę sporo. Teraz uporczywie próbowała wyciągnąć jego resztki spomiędzy zębów, ale szło jej to słabo. Nauczka była jedna; na kolejnym seansie filmowym nie brać popcornu…
Mugoloznawstwo lubił głównie za to, że... było dla niego wyjątkowo łatwe. Nie musiał się trudzić, by zgarnąć jakieś pozytywne stopnie, bo wystarczyło posługiwać się wiedzą zdobytą w rodzinnym domu. Czasami też traktował te zajęcia jako okienko do nadrobienia innych spraw, a teraz... teraz miał ich troszkę więcej. Och, no i był jeszcze jeden argument przemawiający za tym, by pokazać się niskorosłemu profesorowi na oczy - reprezentował teraz Dom Lwa i wypadało. I jakież było brunowe szczęście (i ulga), gdy wszedł do sali. Czy właśnie spoglądał na... projektor? Będą oglądać film? Wspaniale! Dawno tego nie robił, w samym kinie był jeszcze dawniej i już zapomniał, jaka to przyjemność. Przywitał się więc grzecznie z prowadzącym i zajął jakieś dogodne miejsce. Czekał, zupełnie w ciszy i z pełną kulturą. Dobór filmu zaskoczył go jeszcze bardziej. Kojarzył to dzieło, a jakże, choć nie miał dotąd okazji przekonać się na własne oczy czy wszystkie recenzje mają swoje podstawy. Tematyka wydawała się dość trudna, szczególnie gdy brało się pod uwagę młodszych uczniów z domów czystej krwi czarodziejskiej. Jak zareagują? Jak on sam zareaguje? Spodziewałby się raczej czegoś lekkiego, może nawet dość prozaicznego, co nakierowałoby młodych czarodziejów na samo pojęcie kina i filmu. No ale, ale - nie pierwszy raz Mugoloznawstwo wykraczało poza schematy. Nie żyli już w latach siedemdziesiątych i znali lepiej mugolski świat, z którym granice coraz bardziej się zacierały. Więc czemu nie nic ambitniejszego? Rozsiadł się wygodniej na krzesełku, założył nogę na nogę i... oglądał. Początek nie bardzo go wciągnął i trudno było mu się skupić. Odwrócił się nawet parokrotnie do kogoś siedzącego za nim i szepnął parę słów komentarza. Czasami słowa te odnosiły się bezpośrednio do kadrów czy gry aktorskiej, a czasami... zupełnie odbiegały od seansu. W pewnej chwili dostrzegł też stolik z prawdziwie mugolskim, oldschoolowym popcornem i colą. Wow! Profesor się postarał i zadbał o wszystkie szczegóły. Żal byłoby się nie poczęstować, prawda? Nie wszyscy jednak korzystali z dobrodziejstw popkultury. Niektórzy zrelaksowali się tak bardzo, że aż... odpłynęli. Uśmiechnął się pod nosem widząc obrazem znudzonych uczniów, którzy przysnęli na rantach krzeseł. Aż sam się sobie dziwił, że tym razem sam nie odpadł w trakcie lekcji. Może to i lepiej, bo Harrington nie patyczkował się w takich przypadkach. Nie spodziewał się po nauczycielu tego, że będzie domalowywał ludziom wąsy. Prawie jak na szkolnej wycieczce! Albo jak podczas srogiej balangi w Pokoju Wspólnym. Cóż, takie wąsy wpasowywały się całkiem w klimat filmu. Dotrwał do końca filmu, choć sam nie wiedział... jakie właściwie wrażenie na nim wywarł. Może to jedno z tych dzieł, które docierają do odbiorcy po pewnym czasie? Może musi to sobie na spokojnie przetrawić? Czuł, że w głowie kłębią mu się różnorakie emocje, ale czy były one pozytywne? Negatywne? Jeszcze nie był gotowy, by osądzić. Nie był fanem takiej sztuki i wolał zdecydowanie bardziej luźne formy rozrywki. Nieczęsto miał okazję, by obejrzeć film (nawet pomimo swojego pochodzenia), więc zazwyczaj sięgał po luźne pozycje, które nie nakłaniały tak do myślenia. Jego szare komórki trochę się zmęczyły. Ale... to dobrze. Zapewne zapamięta ten seans na długo.
Sala, w której odbywa się egzamin z mugoloznawstwa, nie jest zbyt wielka. W sam raz, żeby pomieścić wszystkich studentów i uczniów przy rozsuniętych stolikach. Część sali została oddzielona wysokim przepierzeniem, tak by nie było widać, co się za nim znajduje, więc może być to dosłownie wszystko.
Część teoretyczna
Przed każdym z was ląduje zapieczętowany pergamin, a profesor krótko przedstawia wam, ile potrwa część teoretyczna, na co możecie liczyć i czy przewiduje jakieś ulgowe traktowanie. Jak zawsze jest dość poważny i wydaje się surowy, lepiej więc pamiętać, że jeśli przyłapie was na ściąganiu, nie obędzie się bez ironicznego komentarza nad uchem i może smutnej buźki wymalowanej na waszym arkuszu egzaminacyjnym.
Egzamin składa się z czterech pytań: 1. Wymień przynajmniej cztery tradycyjne angielskie mugolskie potrawy. 2. Wskaż popularny obecnie zespół albo piosenkarza i scharakteryzuj go w kilku słowach. 3. Wskaż przynajmniej cztery zioła wykorzystywane do dzisiaj przez mugoli oraz ich współczesne zastosowanie. 4. Czym są ogrody zoologiczne i gospodarstwa agroturystyczne?
Rzut kością k100 określa, w jakim stopniu znacie odpowiedź na zadane pytanie: 1-10 Nie masz najmniejszego pojęcia, o co właściwie w tym wszystkim chodzi, pustka w głowie, nie jesteś przekonany, co właściwie masz zrobić. 11-40 Coś dzwoni, ale nie do końca wiesz, w którym kościele; masz podstawową wiedzę, coś na pewno wymyślisz, ale jesteś przekonany, że to nie jest do końca to, o co chodziło w zadaniu. 41-80 Całkiem sporo wiesz, nie jest rewelacyjnie, ale rozumiesz pytanie i jesteś w stanie sobie z nim poradzić, chociaż nad niektórymi rzeczami musisz się poważnie zastanowić. 81-100 Właściwie to odpowiadasz śpiewająco, idzie ci świetnie, masz wrażenie, że wiesz dokładnie wszystko i nic nie jest ci w stanie przeszkodzić!
Rzucacie k100 cztery razy, każdy rzut odpowiada kolejnemu pytaniu. Do uzyskanego wyniku przysługują wam jednakże następujące modyfikatory: Do każdego wyniku dodajecie wszystkie posiadane w kuferku punkty z następujących dziedzin: W przypadku pytania 1: z magicznego gotowania W przypadku pytania 2: z działalności artystycznej W przypadku pytania 3: z zielarstwa W przypadku pytania 4: z opieki nad magicznymi stworzeniami; Do każdego wyniku możecie dodać dodatkowe 10 punktów, jeśli wasza postać jest zainteresowana daną dziedziną nauki; Jeśli wasza postać powstała mniej niż 3 miesiące temu, do każdego z wyników możecie dodać 15 punktów.
Uwaga: nie musicie udzielać odpowiedzi na pytania, wystarczy jeśli opiszecie to, że to robicie i odniesiecie się do uzyskanych dla poszczególnych pytań wyników.
By poznać punktację z tego etapu sumujecie wyniki z czterech odpowiedzi, po czym dzielicie je przez cztery. Uzyskany w ten sposób wynik obrazuje liczbę uzyskanych przez was punktów: 1 - 15% (+ 1 pkt) 16 - 34% (+ 3 pkt) 35 - 50% (+ 5 pkt) 51 - 75% (+ 7 pkt) 76 - 90% (+ 9 pkt) 91 - 100+% (+ 11 pkt)
Rzut na ściągę:
Najpierw należy rzucić kością k100, by dowiedzieć się, jak obszerna była Wasza ściąga. UWAGA: nie można tego punktu pominąć natomiast za napisanie posta o wcześniejszym przygotowaniu ściągi na 1 tys. znaków – możecie dodać do kości +10, posta na 2 tys. znaków – możecie dodać do kości +20.
1-10 – Jesteś pewien, że to ściąga z dobrego przedmiotu? Może jednak się pomyliłeś? Kompletnie nic Ci nie daje i jeszcze próba zrozumienia, o co tutaj chodzi, zabiera Ci czas. W końcu orientujesz się, że profesor od dłuższego czasu stoi za twoimi plecami i właśnie odejmuje ci po 10 punktów od każdej odpowiedzi! 11-50 – Ta ściąga chyba była pisana na kolanie, pięć minut przed egzaminem – połowy nie możesz doczytać, druga połowa wydaje się nieco bez sensu, ale zawsze mogło być gorzej. Niemniej – ta ściąga absolutnie nic Ci nie daje. 51-70 – Nie jest najgorzej, problem jednak tkwi w tym, że chyba nie do końca rozumiesz ten przedmiot i na skrawku pergaminu nie masz wszystkiego, czego potrzebujesz. Nie można jednak powiedzieć, że ściąga jest kompletnie zbędna. Możesz dodać sobie 20 punktów do dowolnego pytania. 71-90 – Jest dobrze! Nic jednak nie trwa wiecznie i mimo że Twoja ściąga jest ładna i rzeczowa, to zegarek tyka! Możesz wykonać przerzut jednej k100, liczy się wyższy wynik. 91-100 – Masz tam dosłownie wszystko. Może powinieneś dawać korki z tego jak zmieścić tak wiele ważnych informacji na tak małym kawałku pergaminu? Przysługuje Ci dodatkowy przerzut jednej k100, możesz również dodać 20 punktów do dowolnego pytania.
Rzut na stres:
Warto zaznaczyć, że to żadna nieważna wejściówka, a egzamin. Z tego względu nawet największego śmiałka dotyka stres z tym związany. By przekonać się, jak bardzo Wam przeszkadza, rzućcie kością k6. UWAGA: cecha eventowa silna psycha (opanowanie) upoważnia do wykonania jednego przerzutu tej kostki – liczy się jednak ostatni rzut LUB dodania do kostki +1 1 – Tragedia, widać po Tobie absolutnie wszystko, dodatkowo chyba jesteś nawet zielony na twarzy. Dałeś się pożreć stresowi – w kolejnym rzucie Twój wynik musisz obniżyć o dwie literki w dół – przykład: wylosowałeś G lub C → teraz masz B/J 2 – No stresujesz się i to widać. Niemniej, nie widać, że to przez ściągane, ale postaraj się coś z tym zrobić. W kolejnej kostce musisz obniżyć wynik o jedną literkę w dół, tak jak podano w przykładzie wyżej. 4, 3 – Okej, stresik jest, ale czym jest życie bez odrobiny ryzyka? Mogło być zdecydowanie gorzej, skup się lepiej, żeby nauczyciel nie zobaczył tej całej Twojej egzaminowej ściągi, jakakolwiek by ona nie była. 5, 6 – Luzik, prawda? Co Ty się będziesz stresować jakimś egzaminem, skoro masz ściągę i w sumie to wszystko jedno, przecież jakoś to będzie. W kolejnej kostce przysługuje Ci literka wyżej (przykład jak to zrobić napisany powyżej).
Rzut na powodzenie:
Przygotowanie, stres – to nie wszystko, nic nie oznacza jeszcze, że Ci się powiodło. Rzuć literką i sprawdź, co przygotował dla Ciebie los. UWAGA: cecha eventowa bez czepka urodzony ZMUSZA do ponownego rzucenia kostką, by przekonać się, czy na pewno szczęście Ci dopisuje. B, J – Co Ci w ogóle strzeliło do łba, żeby ściągać na egzaminie. Chyba nie mija nawet jedna minuta, kiedy zostajesz przyłapany. Lepiej módl się, żeby żaden nauczyciel nie wziął sobie do serca tych wszystkich metod karania, o których czasem mówi Craine w pokoju nauczycielskim, w efekcie nie odpowiadasz na jedno z czterech pytań! F, D – Nie potrafisz ściągać, albo masz zły dzień i nauczyciel jak na złość stanął akurat przy Tobie na długi, zdecydowanie zbyt długi, czas – nie jesteś w stanie ściągnąć na więcej niż 50 punktów (dotyczy jednego pytania). G, C – No jakoś to idzie, niby nauczyciel patrzy, ale nie do końca, w efekcie udaje Ci się ściągnąć na 65 punktów (dotyczy jednego pytania). H, A – Mogło być gorzej, co prawda na sam koniec nauczyciel stanął przy Tobie i myślałeś, że wyzioniesz ducha, ale ostatecznie ładnie ściągnąłeś na 80 punktów (dotyczy jednego pytania). I, E – Lepiej być nie mogło, nikt na Ciebie nie patrzy, nikt przy Tobie nie staje przez cały egzamin, a Ty na totalnym luzie ściągasz na 95 punktów (dotyczy jednego pytania)!
Część praktyczna
Po części pisemnej egzaminu każdy z was proszony jest za ustawione przez profesora przepierzenie, za którym znajdujecie stół, na którym ustawione są najróżniejsze mugolskie przedmioty, których nie jesteście nawet w stanie zliczyć. Są one duże, małe, mają najróżniejsze kształty i zastosowania. Na stoliku obok znajdują się naszykowane kartki z miejscem na twoje imię oraz nazwisko, a także numeryczną listą do wypełnienia. Twoim zdaniem jest nazwanie jak największej liczby przedmiotów, które się przed tobą znajdują.
Rzuć kością k6, która określi, ile udało ci się zidentyfikować przedmiotów: 1. Tylko cztery (+1 pkt) 2. Osiem, całkiem dobrze (+ 3 pkt) 3. Dwanaście (+ 5 pkt) 4. Szesnaście (+ 7 pkt) 5. Dwadzieścia (+ 9 pkt) 6. Więcej niż dwadzieścia dwa (+ 11 pkt)
Modyfikatory: Jeśli w części teoretycznej uzyskaliście 11 punktów, do wyniku rzutu k6 możecie dodać trzy oczka, czyli jeśli wylosowaliście jeden, ostatecznie wasz wynik to 4; Jeśli w części teoretycznej uzyskaliście 9 punktów, do wyniku rzutu k6 możecie dodać dwa oczka, czyli jeśli wylosowaliście jeden, ostatecznie wasz wynik to 3; Jeśli w części teoretycznej uzyskaliście 7 punktów, do wyniku rzutu k6 możecie dodać jedno oczko, czyli jeśli wylosowaliście jeden, ostatecznie wasz wynik to 2; Jeśli w części teoretycznej w którymś z pytań uzyskaliście więcej niż 70 punktów, możecie do wyniku kości dodać jedno oczko; przysługuje tylko raz; Jeśli któraś z czterech dziedzin, o które opiera się egzamin jest waszą najlepiej rozwiniętą dziedziną w kuferku, możecie do wyniku kości dodać jedno oczko.
Powyższe modyfikatory łączą się, co oznacza, że jeśli wyrzuciliście na k6: 1, w części teoretycznej mieliście 9 punktów, w jednym z pytań uzyskaliście powyżej 70 punktów, a jedna z dziedzin jest waszą najlepszą, możecie w sumie podnieść wyniki o 4 oczka, co ostatecznie daje wam wynik k6: 5
Egzamin teoretyczny:58 + 4 = 62 34 + 20 = 54 62 + 15 = 77 16 + 27 = 43 Średnia: 59% (7PKT) Egzamin praktyczny:5 + 1 (za 7pkt z teorii) = 6 (11PKT) Wykorzystane modyfikatory: Dodawanie punktów kuferkowych do k100, +1 do k6 na praktyczny za 7pkt z teorii. Ocena końcowa: PO (18PKT)
Już od dawien dawna przystępował do Mugoloznawstwa, jako że ten przedmiot zdawał się być jednym z bliższych jego duszy poprzez niemagiczne korzenie. Czy chciał coś powtarzać? Niespecjalnie. Nie podejrzewał, by to jakkolwiek mu pomogło, choć ewidentnie mógł chociaż raz zaglądnąć do jakiegokolwiek podręcznika, byleby wynieść z niego coś więcej, niż tylko i wyłącznie puste, suche fakty. Nawet nie zauważył, jak momentami zatracał się w magicznym świecie, unikając kontaktu z tym mniej niesamowitym, ale równie fascynującym światem. No cóż - najwidoczniej to miało się nieźle odbić, kiedy wszedł do sali, gdzie rozstawione były odpowiednie stoliki. Na szczęście nie był to jego pierwszy egzamin w życiu (w ciągu paru dni również), więc doskonale znał procedury, kiedy to wchodził do ogromnej sali, która najwidoczniej była przystosowana do pomieszczenia ogromnej gromadki uczniów. Tego się nie spodziewał, prędzej ten przedmiot był niszowy i niewielu podejmowało się zdawania z niego egzaminu, w związku z czym Lowell usiadł, na chwilę się zastanowił, a gdy arkusze zostały rozdane i odpowiednio podpisane - przystąpił do pisania. I chyba pierwszy raz od wielu dni miał pustkę w głowie pod względem możliwości odpowiedzenia na pytania. Sam nie wiedział, z czego to konkretnie wynika, ale nie czuł się zbyt dobrze, gdy tak wpatrywał się w pytania i niezbyt dużo na ich temat wiedział. Co prawda coś tam naskrobał, ale nie na tyle, by móc być wewnętrznie z tego zadowolonym. Literki układały się w zdania, choć nie były one jakichś wysokich lotów, a prędzej ukierunkowane głównie na tym, by móc znaleźć jakieś tradycyjne angielskie dania z domów mugoli bądź ziół (o zgrozo, jakimś cudem zdołał się wykazać na egzaminie z Zielarstwa), a koniec końców zastanowić się nad tym, czy dany zespół będzie dobrym przykładem do scharakteryzowania. Prawdopodobnie się nie wyspał, gdyż głowa niemiłosiernie go bolała przy natłoku informacji, jakie starał się z siebie wyrzucić. Nie chciał ściągać, w związku z czym, kiedy coś naskrobał na pergaminie, przeszedł tym samym do dalszej części egzaminu, gdy czas na pierwszą część się skończył. Kolejny fragment przeprowadzanego egzaminu wymagał od Lowella znajomości mugolskich przedmiotów. Przepierzenie bez problemu odkryło te doskonale przez niego kojarzone, nad którymi nie musiał się, mimo bólu głowy, jakoś specjalnie rozwodzić. Duże, małe, mające najróżniejsze kształty, połączone ze stolikiem, na którym to znajdowało się imię i nazwisko delikwenta (akurat jego...) i numeryczna lista do wypełnienia. Polecenie było proste - nazwanie jak największej liczby przedmiotów, które zostały umieszczone przez profesora na stoliku. I tak oto w ruch ponownie poszło pióro, które wypełniał raz po raz atramentem, byleby ponazywać te wszystkie rzeczy. I robił to automatycznie. Na niektóre nawet miał ochotę prychnąć, niemniej jednak, ze względu na chęć zachowania jakiegokolwiek profesjonalizmu, po prostu tego nie zrobił - skupiwszy się w pełni na poleceniu ze strony nauczyciela, które zdawało się być przyjemniejsze niż szperanie po własnej głowie i szukanie czegokolwiek - bo najwidoczniej mózgu czasami rzeczywiście mu brakowało. Mimo to wyszedł zadowolony z sali, kiedy kolejny przedmiot został zdany, co powodowało, iż był o krok od zakończenia szkoły i rzeczywiście udania w stronę, którą chciał obrać. Stresował się, ale już przeświadczenie tego wszystkiego miał - musiał jedynie uwierzyć w siebie i pójść dalej.
[ zt ]
Doireann Sheenani
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Egzamin teoretyczny: 1. 84 + 2 + 15 + 10 = 111 2. 18 + 15 = 33 3. 100 + 2 + 15 + 10 = 127 4. 10 + 4 + 15 + 10 = 39 Egzamin praktyczny:5 + 1 (za punkty z teorii) = 6 Wykorzystane modyfikatory: Punkty z kuferka, modyfikator dla nowej postaci i punkty za zainteresowania. Ocena końcowa: 9 + 11 = 20 - Wybitny
Świat od zawsze rządził się pewnymi prawami, które czyniły życie znacznie bardziej przewidywalnym. Jednym z nich było niewątpliwie, że czystokrwista czarodziejka, która w wolnych chwilach woli udawać mugola, nie miała najmniejszych szans, by uwalić egzamin z mugoloznawstwa. Doireann weszła więc do sali całkiem pewna siebie, chociaż wciąż towarzyszył jej ten zwykły, normalny stres związany z samym faktem istnienia egzaminów. Może i nie wątpiła w to, że dobrze rozumie, do czego służy gumowa kaczuszka i znała klasyków literatury rosyjskiej - jednak wciąż odrobinkę się bała. Była w końcu świadoma, że istnieją sfery życia mugolskiego, w które po prostu nie zaglądała. Była to tak zwana popkultura. Pytanie o potrawy było banalne; opisała nie tylko sposób ich przyrządzania (chociaż zrobiła to w sporym skrócie, wiedząc, że profesorowi nie zależy na dokładnym przepisie), ale również powiązała je z odpowiednimi regionami Brytanii. Kiedy zaś spojrzała na pytanie drugie... Po prostu zbladła. Pozwoliła sobie posłać zrozpaczone spojrzenie w stronę kontrolującego przebieg egzaminu profesora, po czym wróciła wzrokiem do kartki. Coś... Coś tam słyszała o jakiś... Zespołach. Z bólem serca pozostawiła swoją odpowiedź niezbyt rozwiniętą. Czując się pokonana, już z mniejszym optymizmem spojrzała na dalszą część egzaminu, by poczuć, jak adrenalina ponownie uderza. Zioła! No zioła! Z wyraźnym zapałem opisała lecznicze właściwości rumianku i szałwii, oraz paru innych "chwastów", po czym... Znów przygasła. Emocjonalny rollercoaster powoli stawał się nazbyt przytłaczający. Egzamin teoretyczny skończyła więc ledwo wyjaśniając, czym gospodarstwa agroturystyczne są. Pocieszało ją jedynie to, że trochę lepiej poszło jej opisywanie ogrodów zoologicznych. Do części praktyczniej przystąpiła wyraźnie rozemocjonowana. Z uwagą słuchała profesora, kiedy ten wyjaśniał, na czym będzie polegać ich zadanie. Niezbyt ufnie spojrzała w stronę przedmiotów, a następnie... odetchnęła. Widziała je już wcześniej, niektórych nawet sama używała, toteż - mimo bolącej od wrażeń głowy - poradziła sobie.
//zt
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Kij wie czemu postanowiła, że mugoloznastwo to w sumie taki fajny przedmiot, że mogłaby z niego zdawać egzamin. No, ale oto zjawiła się w sali, by udowodnić, że jednak co nieco wie o mugolskim świecie. Merlinowi dziękować, że nie trafiła do Slytherinu, bo przynajmniej dzięki temu miała nieco większy kontakt z osobami, które żyły w pozamagicznym świecie przynajmniej przez część swojego życia. Spojrzała na obecne na pergaminie zapiski. Cóż część teoretyczna nie należała do najtrudniejszych. Nie miała aż takiego problemu z tym, aby na nie odpowiedzieć, bo pole do popisu było dosyć spore skoro nie byli pytani o jakąś jedną konkretną bardzo rzecz, a mieli jedynie podane kategorie, w których mieli się poruszać. Być może właśnie dlatego poszło jej tak dobrze. Potem nadeszła część praktyczna, a z tą było również dosyć prosto. Huang jedynie patrzyła na leżące przed nią sprzęty i po kolei wybierała sobie te, które były dla niej najbardziej oczywiste, przebierając w nich i powoli rozpoznając to jedne to drugie. Niekiedy potrzebowała chwili, by się zastanowić, ale poszło jej to dosyć sprawnie. Technika na medal, a i Harrington zdawał się zachwycony. Warto było obracać się w towarzystwie mugolaków. Przynajmniej dzięki temu miała proste zaliczonko.
z|t
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Egzamin teoretyczny:kości Pytanie 1: 95=8=103 Pytanie 2: 32+134+10=176 Pytanie 3: 30+44+10=84 Pytanie 4: 90+26=116 Ostatecznie: ponad 100% - 11pkt Egzamin praktyczny: 4+2 za teorię = 6 Wykorzystane modyfikatory: modyfikator za wynik z teorii Ocena końcowa: Wybitny
Postanowiła, że w tym roku również podejdzie do egzaminu z mugoloznawstwa. Głównie ze względu na to, że był to przedmiot, który dosyć ją ciekawił, a mugolski świat choć pozbawiony magii wydawał się niezwykle czarujący i interesujący z całą tą swoją technologią. Oczywiste było, że egzamin zaczął się od teorii. Całe szczęście pytania były dosyć łatwe. Zwłaszcza dla niej: Puchonki zainteresowanej żywo zarówno muzyką jak i zielarstwem. Nie wspominając już o tym, że miała za sobą kilka wypadów do różnego rodzaju ogrodów zoologicznych. Później zdecydowanie podkręcony został poziom trudności. Przez jakiś czas przyglądała się uważnie spoczywającym na blacie przedmiotom, po których przebiegała uważnym wzrokiem. Doskonale kojarzyła część z nich. Wszystko dzięki uprzejmości swojej byłej dziewczyny, która wychowywana była po mugolsku i zapoznała ją przynajmniej z częścią rzeczy obecnych w świecie niemagicznym. Po kolei wskazywała kolejne przedmioty, identyfikując je i mając nadzieję, że nie popełnia przy tym żadnego błędu. I chyba faktycznie udało jej się rozpoznać całkiem sporą ilość różnych obiektów ku zadowoleniu Harringtona. Chyba jednak mugoloznawstwo było czymś w czym mogła się odnaleźć.
z|t
Vinzent M. Vonnegut
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : stara blizna przecinająca lewą brew, nieułożone kręcone ciemnobrązowe włosy
List z Banku Gringotta był niemałym zaskoczeniem. Zazwyczaj korespondencja z tej jakże szacownej instytucji nie zwiastowała niczego dobrego i takie właśnie wątpliwości targały Vinzentem, gdy otwierał przysłaną mu paczkę. Z początku sądził, że chodzi o jego skarbiec lub o to, że wykryto jakieś problemy w kwestii ostatnich transakcji, jednak szybko okazało się, że sprawa nawet w najmniejszym stopniu nie dotyczyła jego finansów. Jednakże z całą pewnością nie było to także powiadomienie, że wygrał na loterii i na jego konto wpłynęły tysiące galeonów. Była to prośba o pomoc i to nie od byle kogo, a od pewnego mężczyzna, który pracował bodaj w Biurze Tłumaczeń. Vonnegut spotkał się z nim parę razy, kiedy to załatwiał przy okazji swoje prywatne sprawy w banku w związku z przeniesieniem się do Wielkiej Brytanii. Ot, chciał się upewnić, że wszelkie transfery pieniędzy będą bezproblemowe. Jeśli dobrze pamiętał, nadawca listu zajmował się rozszyfrowywaniem różnej maści inskrypcji z dokumentów i artefaktów przeszłości. Jak się okazało, archeolodzy natknęli się na pewien wiekowy głaz, na który został naniesiony tekst w futharku. Z każdego zdania biły takie ilości desperacji, że Vinzent jak bardzo by nie chciał, to musiał się zgodzić i pomóc. Wprawdzie miał teraz sporo spraw na głowie, jednak sama możliwość zbadania na własną rękę tekstu ze starożytnego kamienia niezmiernie go zainteresowała. Po zbadaniu zawartości paczki, okazało się, że do głównej wiadomości dołączona była kopia inskrypcji. Ktoś zdecydowanie za dobrze mnie zna, pomyślał, przyglądając się z uwagą wyrysowanym runom. Pracownik banku musiał być naprawdę w nieciekawej sytuacji, skoro był gotów postawić wszystko na jedną kartę i poprosić o pomoc obcokrajowca, który przebywał na terytorium Wielkiej Brytanii zaledwie od kilku miesięcy. Chyba że miał wgląd do jakiś akt opisujących zarówno życiorys, jak i edukację Vinzenta. Tak, to by sporo wyjaśniało. I bardzo by pasowało do Banku Gringotta. Co tu dużo mówić, odezwała się w nim jego ambicja oraz przekonanie o tym, że posiada wystarczająco dużą wiedzę, aby rozwiązać tę zagadkę lub ułatwić komuś dojście do sedna sprawy. Cudem udało mu się wyprosić wcześniejsze wyjście z pracy, ponieważ chciał od razu zabrać się do pracy. Oczywiście, w międzyczasie odwiedził także szkolną bibliotekę, aby wypożyczyć kilka ksiąg. Wiedział, że jego własne zbiory mogą być nieco wybrakowane. Starożytne runy nie były jego mocną stroną, jednak dzięki swojej wiedzy ogólnej oraz odpowiednim woluminom, wierzył, że uda mu się wyjść obronną ręką z tego problemu. Po zabraniu odpowiednich materiałów z domu... Vinzent wrócił do szkoły i zamknął się w pierwszej wolnej sali, na jaką trafił. Zsunął ze sobą kilka stołów, aby mieć więcej miejsca i przystąpił do wnikliwej analizy tekstu. Z początku kompletnie nie miał pojęcia, co tak właściwie próbował odczytać, jednak po zajrzeniu do nieco bardziej zaawansowanych poradników i przypomnieniu sobie innych inskrypcji odkrytych przed współczesnych archeologów, doszedł do zadziwiającego wniosku, że nie ma przed sobą byle jakiej plątaniny zdań. Nie była to starożytna lista zakupów czy pozbawiony sensu monolog. To był poemat! Dlatego struktura tekstu wydawała się inna od tej, jaką czarodziej znał z okresu studiów. W większości przypadków nauczyciele skupiali się przede wszystkim na prostych tekstach, a poezja i to zapisana w furtharku do takowych nie należała. Nic dziwnego, że pracownicy banku mieli z tym taki problem! Tylko co dalej? Cóż, Vonnegut w pełni poświęcił się analizowaniu poematu. Porównywał jego budowę z innymi źródłami historycznymi, zaglądał do różnych opracowań, jak i sprawdzał, czy pewne fragmenty tekstu nie są zbieżne z innymi inskrypcjami odkrytymi przez czarodziejów. Zajrzał nawet do niemieckich opracowań, które wciąż miał w swojej osobistej kolekcji, jednak i tam niczego nie znalazł. To zdecydowanie nie była robota na jeden dzień. Po dwóch dniach i jednej zarwanej nocy Vinzentowi udało się odkryć jeden kluczowy fakt. Poemat z całą pewnością mówił o Camelocie. Słowo to powtarzało się w kilku miejscach i można było odnieść wrażenie, że to wokół tego skupia się treść tekstu. Nie było to jedyne odkrycie dokonane przez mężczyznę, jednak zdecydowanie to właśnie ono najbardziej go poruszyło. W końcu chodziły słuchy, że klątwy ciążące na czarodziejach Wielkiej Brytanii miały coś wspólnego z ekspedycją, której celem było odnalezienie Camelotu. Poświęcając jeszcze jeden dzień na dodatkowe badania, Vonnegut przygotował obszerny raport, wraz z częściowym tłumaczeniem poematu, który następnie wysłał za pomocą swojej osobistej sowy. Nie było ono idealne i z całą pewnością nie udało mu się dojść do wszystkich szczegółów, jednak przetarł szlak, którym będą mogli podążać następni. Jeśli jego dedukcja odnośnie do Camelotu była prawidłowa, to może fakt ten naprowadzi pracowników Banku Gringotta na zupełnie nowy trop? Cóż, pozostawało czekać na wyniki i liczyć na to, że nie popełnił w toku tych badań żadnych poważnych błędów.
z/t
Vinzent M. Vonnegut
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : stara blizna przecinająca lewą brew, nieułożone kręcone ciemnobrązowe włosy
Babranie się w Starożytnych Runach z całą pewnością nie należało do ulubionych zajęć Vinzenta. Niestety, biorąc pod uwagę, że wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały, że w Wielkiej Brytanii umiejętności te mogą się okazać niebywale przydatne, zwłaszcza w kwestii Camelotu, mężczyzna musiał zmienić swoje podejście względem tej dziedziny sztuki magicznej. Wprawdzie pomysł spędzenia całego popołudnia nad podstawami futharku niezbyt przypadł mu do gustu, tak wiedział, że nadszedł najwyższy czas, aby zająć się tą sprawą. Przynajmniej nie będę musiał tego robić na ślepo, pomyślał, siadając za biurkiem i wyjmując z szuflady materiały, które wcześniej sobie wcześniej przygotował. Tak jak większość ludzi żyjących pod wpływem klątw nie miała większych problemów z nauką, tak trudne do przewidzenia utraty wzroku były dosyć denerwujące na dłuższą metę. Ambitne plany Niemca zeszły na dalszy plan, gdy zorientował się, że każda z jego sesji naukowych mogła skończyć się po zaledwie dziesięciu minutach. Krótko mówiąc, było to dosyć demotywujące. Nic dziwnego, że zdecydował się wrócić do pracy, dopiero po powrocie z Camelotu, kiedy to sytuacja z klątwami nieco się uspokoiła. Co my tu mamy?, zapytał, przeglądając pierwsze rozdziały książki. W gruncie rzeczy tę część podręcznika mógł ominąć i przejść do nieco bardziej skomplikowanych pojęć. Podstawowe informacje wciąż tkwiły gdzieś w odmętach jego umysłu, jednak gdy wczytywał się w opisy poszczególnych rozdziałów, część informacji zaczęła do niego wracać. Jak chociażby fakt, że na futhark starszy składają się 24 symbole, które mogą być interpretowane również jako litery or liczby, jeśli przeanalizuje się poszczególne znaki pod kątem nauk numerologicznych. Co więcej, zestaw znaków można było rozdzielić na jeszcze mniejsze grupki zwane aettirami, które były powiązane z określonym typem energii lub dziedziną życia. Dla przykładu aettir Freji odnosił się przede wszystkim do życia codziennego danej jednostki, jej okresu dzieciństwa oraz dorastania, a aettir Hagali skupiał się wokół naturalnych sił, którym podlegała każda żywa istota, ale także zahaczał o okres życia człowieka, w których ten nabywa największej ilości doświadczeń oraz wchodzi w świat dorosłego. Zdaniem Vinzenta aettir Tyra zawsze był najtrudniejszy w interpretacji, głównie z uwagi na to, że odnosił się przede wszystkim do miejsca danej osoby w ujęciu większej społeczności. Trudno było uznać społeczeństwo za byt stały. Dużo trafniejsze było określenie, że cały czas się zmieniał. Nic więc dziwnego, że interpretacja była w tym wypadku dużo trudniejsza i wymagająca. Westchnął lekko. Cóż, nie było z nim aż tak tragicznie, jak się tego spodziewał. Chociaż wciąż miał wrażenie, że pewne fakty mu umykają, tak większość podstawowej wiedzy wciąż kryła się gdzieś w jego głowie. Jak wiadomo, organ nieużywany zanika, więc w jego przypadku mogło być podobnie ze znajomością starożytnych run. Jeśli chciał w najbliższym czasie bardziej skupić się na sprawie tłumaczeń, chociażby po to, aby móc konkretnie wesprzeć badania prowadzone w Camelocie, to musiał po prostu znaleźć te parę godzin w tygodniu, aby trenować. Innego wyjścia nie było. Pomimo odzyskania z rodzinnego domu zestawu kamieni runicznych, z których korzystał w dzieciństwie, trudno było samemu sobie wlać wiedzę do głowy.
Wchodząc do klasy, nie łatwo było przegapić to, co będzie tematem dzisiejszych zajęć z Harringtonem. Sala była wyciemniona, a jedynym źródłem światła były unoszące się pod sufitem świeczki i porozkładane tu i ówdzie lampiony - nie tylko te dyniowe. Widocznie Harrington szykował się już na depczącą im po piętach Noc Duchów i miał zamiar porozmawiać na ten temat ze swoimi uczniami. A raczej sprawdzić, jak wiele wiedzą na temat obchodzonego przez mugoli Halloween. -Witam Państwa. Jak zapewne widzicie, tematem dzisiejszych zajęć będzie dobrze wszystkim znane święto, ale z perspektywy naszych kolegów - mugoli. Świat niemagiczny określił ten dzień mianem Halloween, ale o całej historii święta możecie, a nawet musicie poczytać sobie w zaznaczonym na tablicy rozdziale podręcznika. Gdy już to zrobicie, czeka was mały quiz, a na koniec lekcji przygotowałem coś dla relaksu i grozy jednocześnie. Skupcie się jednak proszę na pergaminach, bo to na ich podstawie otrzymacie ocenę z dzisiejszej lekcji. - Machnął różdżką, a na stole pojawiły się zapisane zwoje, które posiadały nie tylko tekst, ale i zdjęcia.
Mechanika:
1. Na początku każdy z was ma obowiązek przeczytania odpowiedniego rozdziału w podręczniku.
2. Następnie przechodzicie do quizu, związanego z obrzędami halloweenowymi mugoli. Każdy z was rzuca k100, które będzie podstawą do tego, jak dobrze wam poszło. Wasz wynik będzie jednak zależny od waszego wychowania:
0%-25% krwi:
Mnożycie swój wynik k100 x1
50% krwi:
Mnożycie swój wynik k100 x0.75
75% krwi:
Mnożycie swój wynik k100 x0.5
100% krwi:
Mnożycie swój wynik k100 x0.25
UWAGA! Jeśli ktoś jest czystokrwisty, ale został wychowany u mugoli, lub ma 0% magicznej krwi, ale wychowano go w domu czarodziejów, proszę o kontakt na pw!
4.
Quiz:
Pytanie 1. Wymień 3 różne przysmaki, jakie mugole rozdają dzieciom podczas tradycyjnego "Cukierek albo psikus".
Pytanie 2. Wymień 3 popularne "potwory", których boją się mugole, a które można spotkać również w magicznym świecie.
Pytanie 3. Która godzina jest uważana przez mugoli za "Godzinę Duchów?"
Pytanie 4. Co według tradycji mugolskie dzieci łowią z beczek zębami, podczas obchodów Halloween?
Pytanie 5. Kim są wymienione poniżej postaci, za które mugole chętnie przebierają się podczas Halloween: a) Harley Queen b) Spider-Man c) Annabelle d) Cruella de Vill e) Elsa f) Shrek
Odpowiedzi możecie zawrzeć w poście. Na pewno będzie to ciekawe ;)
Termin odpisu to 27.10.2022r. Po tym czasie wjedzie II etap! Wszelkie pytania proszę do @Maximilian Felix Solberg lub na mojego disc Caaarl#7023
Payton Kingston III
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.83
C. szczególne : no więc odstające uszy i mina księcia, a także okulary na nosie dla lansu w sensie, żeby mądrzej wyglądać, zawsze pachnie inaczej bo kocha olejki, perfumy i takie rzeczy
K100:82 Wychowanie i przysługujący mnożnik: wychowywał się z mugolską matką, ale biorę 100% bo Payton uroczyście przysięga, że będzie kłamać. Ostateczny wynik: 20.5
Jako czarodziej ze znakomitego czystokrwistego rodu Payton III od jakiegoś czasu unikał mugoloznawstwa. Oczywiście było to totalnie idiotyczne, zwłaszcza że wcześniejsze lata w Hogwarcie spędzał tylko i wyłącznie na tych zajęciach, a teraz strugał pajaca, że on tam nie za wiele wie, w końcu jest Kingstonem. Ci, co go znali zapewne zauważyli, że coś tu jest nie halo, tak więc ślizgon postanowił mieć trochę godności i przyjść na lekcje organizowaną przez pana Harringtona. Nikomu w życiu ani za życia nie przyznałby się, że cieszy się jak małe dziecko. Wiadomo, miał zamiar nadal grać czystokrwistego panicza. Mina mu trochę zrzedła, gdy wszedł do sali i ujrzał dekoracje Halloween. Pay nie lubił się bać, dlatego nie cierpiał Nocy Duchów, oczywiście wracając do przeszłości, gdy zbierał cukierki z matką, a następnie z kumplami, gdzieś w tej miłej retrospekcji pojawił się incydent, który można nazwać traumą. Nie wracajmy jednak do tego przerażającego, jednocześnie zawstydzającego wydarzenia. Nie musiał czytać tego całego podręcznika. Szczerze to wiedział niemal wszystko o tym świecie. W końcu większość swojego życia żył jak mugol. Dla picu jednak postanowił po kartkować książkę, a zabierając się za quiz, zamierzał zagrać imbecyla. Nie martwił się ocenami czy czymś takim. Zresztą profesor Edwin z pewnością był bardziej wyrozumiały niż Craine albo inna wiedźma z grona pedagogicznego. Kiedyś to może Kingstonowi zależałoby na ocenie z tego przedmiotu, ale teraz mugoloznawstwo nie miało dla niego żadnej wartości, jak i dla jego dziadków.
odpowiedzi Paytona:
Pytanie 1.
Cukierki???
Pytanie 2.
wilkołaki, wampiry, zombie
Pytanie 3.
Pewnie północ bo to straszna godzina jest.
Pytanie 4.
Nie wiem. Kiełbasę???
Pytanie 5.
Nie znam żadnych. A nie no kojarzę Spider-Mana to taki człowiek pająk, super bohater.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Słyszał jakieś pogłoski że ich niewielki profesor przygotował na lekcję coś ciekawego. Może nie był jakimś wielkim znawcą mugoloznawstwa, ale lekcje tego przedmiotu były miłą odskocznią od wszystkiego co się działo. Od spadających na Wielką Brytanię klątw, do wybuchu pożaru w Avalonie na sam koniec wakacji. Zmierzając do klasy i wychodząc zza zakrętu niechcący wpadł na @Maximilian Brewer, po czym szybko go złapał ratując przed upadkiem na jego szlachetne cztery litery. - Przepraszam, cały jesteś? - No tak, trochę głupio się czuł przez to że był nieco nieuważny, ale też nie można było mu się dziwić. Może i Maks pozbył się Drejkowego płaskostopia które było wynikiem klątwy, ale nadal nie najlepiej sypiał. Uroki bycia wilkołakiem. Tyle że tym już raczej tak chętnie się nie dzielił. - Idziesz może na Mugoloznawstwo? Podobno Harrington przygotował coś ciekawego. - I to już pomijając fakt że Mugole potrafili wymyślić ciekawe rzeczy które ich wyręczały. Musiał przyznać że ich umiejętność do stawiania czoła przeciwnościom bez wsparcia magicznego była wręcz inspirująca. Tematu lekcji domyślił się od razu kiedy zobaczył te wszystkie ozdoby Halloweenowe o których miał w zwyczaju słyszeć niejednokrotnie. Z widzeniem trochę ciężej biorąc pod uwagę ile lat spędził w zamkowych murach. Usiadł do ławki obreswując zgromadzone w sali przedmioty i zabrał się za pisanie wejściówki. Tylko pierwsze i czwarte pytanie sprawiło mu problemy zmuszając do odpuszczenia sobie. - Jak Ci poszło? - Spytał już po kartkówce
Bee May Valentine
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Nie chodził za często na lekcje mugoloznawstwa - przede wszystkim to miał mugoli w swoim życiu naprawdę dużo, ale oprócz tego czuł się zwyczajnie niezręcznie z takim analizowaniem czegoś, co dla Bee stanowiło normę. Teoretycznie rozumiał ideę i popierał, by świat magii orientował się w wynalazkach mugolskiego, ale... ale było coś dziwnego w takim roztrząsaniu prostych rzeczy i zachowywaniu się, jakby naprawdę byli od siebie zupełnie inni. Próbował patrzeć na to jak na lekcje językowe, kiedy też nauczało się specyfiki innej kultury, ale ciężko było mu to pogodzić ze świadomością, że kiedy mówią o Londynie, to mugolski i magiczny jest właściwie w tym samym miejscu. - O- o, hej! - Przywitał się, bo przy swoim wahaniu się pod drzwiami w końcu musiał na kogoś prawie wpaść, tym samym przystając gwałtownie przed @Junpei Oki Yamashiro. Przemknął pospiesznie spojrzeniem po mundurku chłopaka, nie dowierzając jednak kolorowym elementom, bo i tak miał wrażenie, że przez trzymający go stres dookoła znajduje się podejrzanie dużo pomarańczowych rzeczy. - Tak właśnie trochę potrzebowałem jakiejś motywacji, żeby wejść do sali - wymamrotał z rozbawieniem, teraz dość pewnie podążając już do środka i witając się z nauczycielem. - Mam wrażenie, że Halloween ma w sobie więcej klimatu niiiż Noc Duchów - przyznał, wyjmując z plecaka długopis i pochylając się już nad podręcznikiem i kartkówką, by z zażenowaniem zorientować się, że wcale nie wie za dużo o tym święcie. - Świętujesz coś takiego w ogóle? Moglibyśmy, tak dla podtrzymania atmosfery, dostać cukierki - wyszeptał do swojego przypadkowego towarzysza, namiętnie pstrykając długopisem. - Wtedy to bym poświętował...
Odpowiedzi:
Pytanie 1. Cukierki, ciastka, owoce?
Pytanie 2. Wampir, wilkołak,
Pytanie 3. Północ?
Pytanie 4. Jabłka
Pytanie 5. a) Harley Queen - postać z komiksów b) Spider-Man - superbohater pająk c) Annabelle - d) Cruella de Vill - e) Elsa - księżniczka o białych włosach f) Shrek - ogr z bajki dla dzieci
K100: 17 XD Wychowanie i przysługujący mnożnik: 0%, więc x1 Ostateczny wynik: 17 :)
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Mugoloznastwo było dla Rudej o dziwo dość ważnym przedmiotem od kiedy mieszkała w Wielkiej Brytanii. Na tych zajęciach mogła dowiedzieć się naprawdę wiele ciekawych rzeczy i za każdym razem otwierały jej się oczy, jak bardzo przez całe życie jej rodzina nie doceniała mugolskiej społeczności. Oczywiście nie oznaczało to od razu, że wszystkie nauki jakie wyniosła z domu poszły w niepamięć, ale zdecydowanie inaczej patrzyła teraz na świat niż jeszcze pięć lat temu. Weszła do sali z zachwytem przyglądając się dekoracjom, jakie tutaj powstały. Lubiła taki klimat, choć za samym świętem duchów specjalnie nie przepadała. Zajęła jednak swoje miejsce i wsłuchała się w słowa Profesora Harringtona, a następnie posłusznie zaczęła czytać podręcznik. Każde zdanie było dla niej odkryciem i chłonęła te informacje z zapartym tchem, ale gdy przyszło do napisania kartkówki zdała sobie sprawę, że tak naprawdę pominęła wiele istotnych szczegółów. Poszło jej naprawdę fatalnie. Tak naprawdę potrafiła tylko odpowiedzieć na drugie pytanie, bo to było coś, co najmocniej łączyło świat magiczny z mugolskim. Całą resztę koncertowo spieprzyła, aż rumieńce wstydu wyszły na jej bladą twarz, gdy oddawała nauczycielowi swoje wypociny.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Hariel Whitelight
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
K100: 31 Wychowanie i przysługujący mnożnik: x0,25 nic nie wie Ostateczny wynik: 7.75 xd
Idąc do klasy zabawiam Marlę przeróżnymi ciekawostkami na temat mojego ciężkiego życia. Robią wszystko by utrzymać wszystko w pogodnym tonie. Wiem że jej chłop zniknął, koleżanki się wykruszyły na studiach a Ruby jest pewnie bardzo zajęta mieszkaniem z moim ziomkiem Arczibaldem. Więc ten rok nie zaczął się najlepiej dla Irlandki. - Z mugoloznastwo oczywiście jestem orłem - dodaję jeszcze na koniec mojego bezsensownego szczebiotania kiedy wchodzę do sali. Po drodze do wolnej ławki najpierw ściskam na przywitanie lekko ramię @Irvette de Guise, zanim się nie rozsiadam na krześle obok Marli. Rozglądam się po sali i widząc @Junpei Oki Yamashiro zsuwam lekko zielone lenonki z nosa, by mrugnąć do niego zawadiacko. Uśmiecham się pod nosem zadowolony z siebie i nie zdążam wciągnąć się w ciekawą gadkę z kimkolwiek, bo już nauczyciel coś tam gada. Oczywiście zamiast faktycznie przeglądać co trzeba jestem znacznie bardziej zajęty zagadywaniem Marli przy każdym przeczytanym przeze mnie zdaniu czy to prawda. Przez to kiedy nadchodzi kartówka, mi w całej tej fascynacji udało się przebrnąć przez dosłownie kilkanaście słów. - Szturchaj mnie jak zobaczysz że piszę głupoty - szepczę do przyjaciółki. Przez to dosłownie jestem w kopniakach co kilkanaście sekund, dużo więc kreślę i co raz to piszę gorzej niż było. W końcu oddają jakąś kompletną porażkę, ale wcale się tym nie przejmuję specjalnie. W końcu starałem się, a to się liczy. - Łatwiutkie. Dla kogoś kto zna się na mugolach - oznajmiam z uśmiechem na koniec zadania, jakby poszło mi perfekcyjnie. - W pytaniu czwartym, my mieliśmy podobne przy którymś święcie duchów - zauważam w kwestii łowienia jabłek, jedyne czego byłem pewny. Przyglądam się badawczo przyjaciółce i nie mogę się powstrzymać od cichego pytania. - Jak się czujesz - pytam i przykrywam swoją dłoń jej dłoń, delikatnie głaszcząc ją w niemym pocieszeniu. Taka to ze mnie dobra dusza.
odpowiedzi:
Pytanie 1. pieniądze i notatki z przeciwzaklęciami na złe duchy
Pytanie 2. pająki, duże psy, czarodzieje
Pytanie 3. trzecia w nocy
Pytanie 4. jabłka
Pytanie 5. a) Harley Queen - królowa motocykli b) Spider-Man - pól człowiek, pół pająk c) Annabelle - piękna Anna, księżniczka d) Cruella de Vill - bardzo, bardzo zła kobieta z zielonymi włosami i głosem jak syrena, mamiąca biedne dzieci i cnotliwych mężczyzn e) Elsa - niesamowita wojowniczka, która potrafi ujarzmić latające prosiaki swoimi słowami f) Shrek - smok który zamienił się w człowieka kiedy pocałował go przystojny książę i razem zostali królem i królem mugoli
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
K100: 32 Wychowanie i przysługujący mnożnik: Matka porzuciła magiczny świat, żeby żyć z mugolem, także wychowanie jak najbardziej mugolskie; x0,75 Ostateczny wynik: 24
Spodziewał się, że zajęcia będą blisko związane z przymiotnikiem, który można ładnie określić jako żałosny. Chociaż bardziej tak należałoby nazwać dzisiejsze zajęcia niżeli ten przymiotnik, ale przekaz zdaje się jasny. Ogólnie - Wacek po powrocie na studia po śmierci ojca, po tym jak chłopak go zapomniał, bo nawdychał się jakiegoś gówna oraz informacji, że nawet Hogwart oddaje się błogiej komercji rodem ze Stanów Zjednoczonych... Puchon obiecał sobie, że będzie głęboko oddychać. Życie jest przecież piękne. Nigdy nie było lepiej. Cieszymy się każdą chwilą. Tak, tak należało. Ale co się z takimi postanowieniami robi? No to już bardzo różnie. Wacek chociażby czuł, że zaraz wybuchnie. Nie wiedział tylko czy płaczem, histerią czy złością - tak dla różnorodności. Od zawsze nie umiał się też wyzbyć myśli, że Halloween to jedno wielkie spaczenie. On był Polakiem! Dumnym. Wychowanym w Anglii, ale dalej Polakiem, który w swojej tradycji miał Dziady, o których pamiętał nie przez wzgląd dla jakiegoś pseudo wieszcza, ale z szacunku do przodków. Kulturalnie obchodził to święto cztery razy w roku, a teraz - celebrację będzie opierać na świętej pamięci ojcu. Usiadł w ławce daleko od wszystkich, wysnuty z chęci rozmowy z kimkolwiek. Chociaż chciał przerwać profesorowi już w pierwszym jego zdaniu. Niemniej nikła refleksja, pytająca się po co? prędko ukróciła jego niemrawe chęci. Zaczął robić quzi, z nadzieją, że jest fakultatywny i nie będzie podlegać ocenie. Stąd pisał jakieś głupoty, gdzieniegdzie.
Odpowiedzi:
Pyt. 1 Próchnice zębów, brak chęci na dorosłość i miażdżycę serca. Pyt. 2 Wilkołak, wampir, ogr (chociaż z tymi dwoma pierwszymi to woleliby mieć do "bliższych" stosunków) Pyt. 3 O 0:00 przywołują Krwawą Maryśkę w Lustrzę, o 1:00 bawią się w duchy, o 3:00 boją się przyjścia Szatana, bo to godzina snu kapłanów w kościołach. Pyt. 4 Wodę Pyt. 5 a) Dziewczyna Poison Ivy b) Peter Parker c) Bliźniaki syjamskie Anna i Bella d) Cruella De Mon! Postać z powieści Dodie Smith e) Bardzo ciekawy temat, gdyż pod tym imieniem kryję się Lidia Sadowa oraz Kaśka Łaska, które użyczają tejże postaci głosu w polskiej wersji Krainy Lodów. W tym jedna tylko śpiewa, druga prowadzi dialogi. f) Gach Fiony - ikony współczesnego feminizmu, wielkiej bohaterki, prekursorki ruchu ciałopozytywnego, persony o wielkich pokładach samoakceptacji, matki trójki dzieci oraz genialnej przyjaciółki
Junpei Oki Yamashiro
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175
C. szczególne : Resting sad face. Bardzo subtelne cytrusowo-lawendowe perfumy.
K100: 57 Wychowanie i przysługujący mnożnik: 75% więc 0.5 Ostateczny wynik: 28.5
Miał wrażenie, że przyswajanie nowej kultury szło mu zaskakująco dobrze; być może było ono całkiem złudne, ponieważ Europejczycy przejawiali przedziwną tendencję do braku oczywistych zasad, których mógłby się trzymać. Niektórzy nauczyciele wymagali dopełniania wszelkich formalności, inni zachowywali się - o zgrozo - praktycznie koleżeńsko, nie istniał jakikolwiek schemat ani rytuał, bo nawet w Wielkiej Sali ludzie zdawali się swobodnie zmieniać stoły, jakby przynależność do domu nie znaczyła w rzeczywistości aż tak wiele. Momentami ten chaos go męczył, momentami wydawał się całkiem bezpieczny i przyjemny, a gdy dochodziła kwestia ubioru Jun mógł stwierdzić, że potrafił być nawet urzekający. Na lekcję dotyczącą Halloween szedł właśnie z cichą nadzieją lepszego zapoznania się z tutejszą modą kostiumową. - Hej? - odpowiedział ze sceptycznym zmarszczeniem brwi, obracając się, by sprawdzić, czy aby na pewno nie wygłupił się, wykradając z powietrza powitanie skierowane do kogoś innego. - Ja jestem motywacją? - dopytał jeszcze, nie do końca dowierzając, bo przecież wcale nie znał tego chłopaka i nie rozumiał do końca, dlaczego Puchon zachowywał się jakby znał jego. Podążył jednak za nim posłusznie, uznając że niegrzecznie byłoby odbierać chłopakowi motywację. No i musiał wreszcie zdobyć jakichś znajomych... podobno. Wcale tak nie uważał, gdy wyłapał wzrokiem @Hariel Whitelight, któremu chyba coś wpadło do oka. Jun wolał zapomnieć o imprezie, która była tak dawno, że mógł ją wypierać. - Na czym polega u Was Noc Duchów? - podjął cicho rozmowę, podłapując że być może jednak istniały jakieś tradycje wśród uczniów Hogwartu i nie tyle były ukrywane, co po prostu nieszanowane. Znad rozdziału książki spoglądał co chwilę w stronę nauczyciela, czując się niepewnie, gdy nie skupiał się w pełni na zadaniu.- W Mahu lubimy kostiumy. I to Halloween przeszło do nas głównie przez nie. Ale jest jeszcze inne święto. Inna data - wytłumaczył uproszczonym angielskim, bo trudno było mu się skupić na gramatycznej poprawności. - Obon. Rozpalamy Okurubi- ogniska. Mamy też festiwale i tańce. I nie można wchodzić do wody, bo to przez nią przechodzą duchy. W tym roku był dobry uji-kintoki...to taki skruszony lód z matchą. Ale cukierki też brzmią miło - zgodził się ostatecznie, nawet jeśli średnio lubił smaki dominujące w Wielkiej Brytanii. Chciał jeszcze dopytać, czemu zamiast pióra pisał czymś tak nieeleganckim jak długopis lub przynajmniej poprosić, by tak natarczywie nim nie pstrykał - nie chciał jednak podnosić dalszej rozmowy, skoro wszyscy zdawali się już notować coś na kartkach i nie chciał być posądzony o próbę ściągania.
Kartkówka:
Pytanie 1. Cukierki, czekolada, cukierki z czekoladą.
Pytanie 2. Kappa, Czerwone Kapturki, Czarownice.
Pytanie 3. Któraś w nocy. Zależne jest to od danej kultury. W Japonii będzie to 2:00 lub 2:30. Wydaje mi się, że dla Europy będzie to godzina 3:33.
Pytanie 4. Ryby?
Pytanie 5. Kim są wymienione poniżej postaci, za które mugole chętnie przebierają się podczas Halloween: a) Harley Queen - nie znam. b) Spider-Man - człowiek-pająk, bohater z sąsiedztwa. c) Annabelle - lalka z horrorów. d) Cruella de Vill - brzmi na czarny charakter więc prawdopodobnie ktoś martwy. e) Elsa - niestety nie znam. f) Shrek - ponownie nie znam.
Andrew Park
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : włosy zwykle znajdujące się w lekkim nieładzie, promienny uśmiech, zawsze ma przy sobie talię kart tarota
K100: 64 Wychowanie i przysługujący mnożnik: pół na pół, 0,75 Ostateczny wynik: 47
Lekcja mugoloznawstwa była całkiem dobrą okazją do tego, żeby Park mógł w jakiś sposób pozostawać w kontakcie ze swoją bardziej mugolską połową. Wychowywany był przez rodziców zarówno w kulturze czarodziejskiej jak i tej niemagicznej, która była dla niego niezwykle ekscytująca. Dlatego też nie mógł sobie odpuścić podobnej lekcji. Nie spodziewał się tego, że na wstępie otrzyma quiz, który będzie musiał wypełnić. Cóż pytania były z dosyć specyficzne i odnosiły się głównie do kultury Zachodniej, która aż tak nie była mu znana. Nic więc dziwnego, że miał trudności z udzieleniem na nie poprawnych i pełnych odpowiedzi. Powiedziałby, że poszło mu dosyć średnio no, ale nie jemu to oceniać.
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
K100: 55 Wychowanie i przysługujący mnożnik: 100% wychowanie z dala od mugolskości, mnożnik 0.25 Ostateczny wynik: 13,75
Na mugoloznawstwo to przyszedł po cichu. Po prawdzie chciał poczytać w spokoju książkę znalezioną na zakurzonym końcu biblioteki, ale gówniarze z pierwszego roku zrobili sobie w jego ulubionym zakątku klub dyskusyjny, więc już od biedy mógł się pofatygować na lekcje. O mugolach wiedział tyle, że istnieją. Widząc @Bee May Valentine uśmiechnął się pod nosem, ale usiadł nieco dalej, wyjmując z torby tę niesłychanie interesującą książkę o rodzaju obuwia średniowiecznych rycerzy w zależności od ich pochodzenia i otworzył ją, próbując niedowidzącymi oczyma coś z niej jeszcze wyczytać. Ani światło się do tego nadawało, ani nadający nad uchem @Junpei Oki Yamashiro, który niesamowicie go denerwował tą aktywną rozmową prowadzoną z Bee. Odchrząknął jednak, odkładając swoją zajmującą lekturę, kiedy Harrington pojawił się w sali i mając kamienną twarz wziął do ręki quiz, czując już, że dostanie trolla. Coś zaczął kreślić piąte przez dziesiąte, chwilę pozezował do @Irvette de Guise z nadzieją, że może ona wyczytała z tego rozdziału więcej niż on (a on nie przeczytał nic), po czym przechylił się w drugą stronę do @Hariel Whitelight. - Co masz w czwartym..? - szepnął konspiracyjnie, bo sam wpisał "kości". Mugolskie dzieci są jak zwierzęta, więc pewnie z beczek wyciągają kości. Jak psy. Był swojej odpowiedzi pewien na 98% ale wolał skonsultować, wiadomo, a pewien był, że słyszał jak Whitelight zapewniał o swojej doskonałej znajomości mugolskich obyczajów. Żałując, że nie poświęcił czasu na poczytanie jakichś mugolskich książeczek zaczął skrobać coś po pergaminie, z nadzieją, że coś może nastrzela?
Odpowiedzi:
Pytanie 1. Wymień 3 różne przysmaki, jakie mugole rozdają dzieciom podczas tradycyjnego "Cukierek albo psikus". - pieniądze - cukierki - talony na psikusy
Pytanie 2. Wymień 3 popularne "potwory", których boją się mugole, a które można spotkać również w magicznym świecie. - duchy - wilkołaki - czarownice
Pytanie 3. Która godzina jest uważana przez mugoli za "Godzinę Duchów?" - godzina zero
Pytanie 4. Co według tradycji mugolskie dzieci łowią z beczek zębami, podczas obchodów Halloween? - kości
Pytanie 5. Kim są wymienione poniżej postaci, za które mugole chętnie przebierają się podczas Halloween: a) Harley Queen - kobietą klaunem b) Spider-Man - człowiekiem pająkiem c) Annabelle - baletnicą d) Cruella de Vill - francuska aktorka e) Elsa - kobieta-jednorożec f) Shrek - człowiek-rekin
Właściwie powinna się zacząć zastanawiać, co podkusiło ją, żeby przyszła na zajęcia z mugoloznastwa. Wiedziała oczywiście, że powinna się tym zająć, że powinna się na tym skupić, skoro faktycznie rozwój rodzinnej firmy leżał jej na sercu, ale prawdę powiedziawszy, w tej chwili Victoria czuła się, jak skończony głupiec. Była jak gumochłon, który nie do końca wiedział, co robi, czy raczej, nie miał pojęcia, jak w ogóle powinien się zachowywać. Przeczytanie podręcznika nie było dla niej żadną trudnością, ale najwyraźniej zapamiętanie tego, co się w nim znajdowało, już tak. Być może nie było jej trudno zapamiętać kwestii związanych z jabłkami, czy kilkoma nazwami cukierków - choć te były zdecydowanie dziwne - ale kim były wymienione w teście postaci, nie miała najmniejszego pojęcia. Owszem, miała świadomość, że pochodziły z różnych, cóż, bajek, opowieści, legend i innych historii, ale mimo to nie potrafiła nic o nich powiedzieć. Jeszcze gorzej było w przypadku popularnych potworów, więc tutaj tak naprawdę strzelała, szukając podstawowych możliwości, takich, jak duchy, chociażby. Nie ulegało jednak wątpliwości, że panna Brandon niewiele wiedziała i jeszcze mniej rozumiała z tego, co przeczytała. Najwyraźniej musiałaby na własnej skórze doświadczyć tej mugolskiej Nocy Duchów, by coś z niej naprawdę zapamiętać.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Takiego sposobu zaciągania na lekcje wcale się nie spodziewał. Nie brał w ogóle pod uwagę tego, że skończy na zajęciach z mugoloznawstwa, ale skoro został już złapany, stratowany i cholera wie, co jeszcze - aczkolwiek obdarzył Drake’a całkiem przyjemnym uśmiechem, zapewniając go, że trzymał się całkiem nieźle - to uznał, że może się również wybrać na te zajęcia. Nie były dla niego zbyt fascynujące, ostatecznie przez wiele lat wychowywał się nie mając pojęcia o tym, że jest pierdolonym czarodziejem. Odkrył jednak, że w sumie to chuja wiedział o tradycjach, bo tak na serio to nawet nie brał w nich jakoś poważnie udziału. Ostatecznie nie było wiadomo, kiedy mu coś znowu odpierdoli, a co za tym idzie, kiedy wszystko i to absolutnie wszystko, zjebie się do tego stopnia, że inni uczestnicy zabawy uznaliby go za niebezpiecznego wariata. Zapewne właśnie tym sposobem szło mu z dupy, może również z uwagi na to, że nie czytał zbyt uważnie tego, co powinien, bujając gdzieś myślami. - Wyszły z tego rzadkie siki - stwierdził. - Całe życie mieszkasz z mugolami, a potem się okazuje, że nie masz pojęcia, jakie najbardziej lubią cukierki. Może moi byli udawani - dodał, mrugnąwszy do chłopaka, uśmiechając się przy okazji szeroko, by zaraz drgnąć, gdy dotarł do niego jakiś głośniejszy dźwięk. Utrzymujące się ciągle lęki były dla niego poważnie wkurwiające. Aż cud, że się nie zesrał ze strachu, gdy Drake wpadł na niego wcześniej.
______________________
Never love
a wild thing
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Może nie była taką wielką fanką zajęć z mugoloznawstwa, ale tak naprawdę nie zamierzała się tym szczególnie mocno przejmować. Zamierzała, mówiąc prosto, działać, zamierzała ruszyć się i zająć czymś, czymkolwiek, a nie tylko pieczeniem ciastek. Ostatecznie od tego można było przytyć, a ona zdecydowanie przytyć nie zamierzała, tak więc postanowiła jednak wybrać się do klasy, gdzie trafiła na niezbyt fascynujące czytanie podręcznika, a potem dowiedziała się jeszcze, że ma odpowiadać na jakieś pytania. O no nie, tego to nie grali! I gdyby jeszcze kwestie te dotyczyły literatury, to może Carly jakoś by sobie z tym poradziła, a o świętach pojęcia nie miała, nawet jeśli miało to być coś podobnego, do tego, co sami robili. Problem polegał na tym, że panna Norwood nie bardzo przykładała się do czytania i teraz miała tego efekty, kiedy wzdychnąwszy kilka razy, zdała sobie sprawę z tego, że nie była w stanie wiele z siebie wydusić. Cóż, życie, życie, jest nowelą! Nie zawsze mogło być dobrze, pięknie i idealnie, czasami trzeba było się potknąć, żeby później znowu iść dumnie przed siebie. Miała jedynie nadzieję, że Jamie nie dowie się o jej obecnych występach, bo pewnie jej urwie uszy.